Gazeta Kowarska
Transkrypt
Gazeta Kowarska
01 Slołsity Gazeta Kowarska Kwartalnik społeczno-kulturalny / SUKCES W BIZNESIE: JERZY GADOMSKI / NIE DAJ SIĘ NABRAĆ NACIĄGACZOM / W KOWARACH NIE JEST NUDNO / ŻYCIE PODSTAWÓWEK Niech nadchodzące święta będą czasem radości i szczęścia, tego życzy burmistrz Bożena Wiśniewska i Rada Miejska. 2016 nr 1/2016 (60) ISSN 2300-2387 EGZEMPLARZ BEZPŁATNY S L O Ł S I T Y / W I E Ś C Zmiana czasu Odkrycia fizyki kwantowej dowodzą, że czas jest rzeczą względną. Nie sposób zaprzeczyć jednak decydującemu wpływowi tego czynnika na ludzkie życie. Ot chociażby z 26 na 27 marca trzeba będzie przestawić zegarki na czas letni – dodajemy godzinę. Jesteśmy stale pod presją przeszłości, przyszłości, relacji z ciągiem wydarzeń, które pędzą z prędkością wprost proporcjonalną do wieku obserwatora. Minęło już 11 lat, od kiedy ukazał się pierwszy numer Gazety Kowarskiej, wydawanej przez Miejski Ośrodek Kultury (jako kontynuacja Kuriera Kowarskiego, który obecnie ukazuje się jako część Slołsity, a w ogóle już od 25 lat). Przez ten czas zmieniali się ludzie, częstotliwość wydawania, zmienił się też tytuł wydawnictwa – wszystko zgodnie z zasadą, że I jedyną pewną rzeczą jest zmiana (mamy nadzieję, że dobra). Ten numer też jest początkiem nowego etapu w życiu miejskiego periodyka. Zmienia nam się redaktor naczelny. W tym miejscu chciałbym w imieniu całej redakcji serdecznie podziękować za wieloletnią współprace Jackowi Kunikowskiemu, który naszą gazetę współtworzył, uczył nas dziennikarstwa i wiele lat był naczelnym redaktorem. Jacku, wielkie, ogromne dzięki. Jednocześnie chciałbym w redakcji Slołsity powitać Leszka Kosiorowskiego – dziennikarza, menadżera, a hobbystycznie ultramaratończyka, który zgodził się pełnić rolę naczelnego redaktora. Na naszej gazetowej osi czasu są też stałe elementy, jak na przykład rubryka o kowarskich celebrytach, w tym numerze zaprezentujemy postać pana Jerzego Gadomskiego. Postanowiliśmy rozszerzyć naszą ramówkę o drugi, dłuższy NIE TYLKO PIWO N ikt nikomu w kalendarz nie zagląda, ale warto wspomnieć, że najstarsza organizacja pozarządowa działająca w Kowarach, czyli Klub Piwosz Smakosz Prykosz ciągle w formie. Jej członkowie działają i sprawnie animują życie społeczne Kowar. W lutym zorganizowali dwa spotkania filmowe w Kinie za Rogiem, a 12 marca od- 2 był się turniej tenisa stołowego. Oto najlepsi pingpongiści: 1. miejsce – Marek Łysiak 2. miejsce – Janusz Kwak 3. miejsce – Grzegorz Sikora 4. miejsce – Maciej Michella Gratulacje dla wszystkich uczestników, a dla PSP życzenia 100 lat. (kid) tekst. Tym razem będzie on traktował o obwoźnych naciągaczach, którzy upodobali sobie szczególnie małe miejscowości i na proszonych pokazach oferują garnki, pościele i pseudosprzęt rehabilitacyjny. Zachęcamy mieszkańców i miejskie instytucje do dzielenia się informacjami na temat ich działalności. Na dalszych stronach krótkie relacje przedstawiają szkoły podstawowe, Warsztaty Terapii Zajęciowej, ZEZK, stałe miejsce przewidujemy dla Pani Burmistrz i Rady Miejskiej. Chcemy, żeby gazeta stała się nie tylko kroniką społeczno-kulturalną, ale także forum wymiany poglądów i myśli na temat naszego miasta. Zachęcamy wszystkich do współtworzenia i utrwalania na papierze wydarzeń, które bezpowrotnie znikają z naszej kowarskiej linii czasu. Z wyrazami szacunku w imieniu wydawcy Dariusz Kaliński Piwosz Smakosz Prykosz – sekcja sportowa:) SLOŁSITY GAZETA KOWARSKA kwartalnik miejski Slołsity Redakcja: Leszek Kosiorowski Gazeta Kowarska (red. nacz.), Agnieszka Jakubik, Dariusz Kaliński, Ewa Kubarko-Lewandowska (dział reklam) Wydawca: Miejski Ośrodek Kultury, ul. Szkolna 2, 58-530 Kowary tel./fax: 75 718 25 77; e-mail: [email protected] Layout, skład komputerowy: Wojciech Miatkowski, literro.com Okładka: fot. Paweł Perłowski Druk: APLA Łomnica S L O Ł S I T Y / W I E Ś C I Mistrzostwa Kowar dzieci w narciarstwie alpejskim 2016 W ostatnią niedzielę lutego w czeskiej partnerskiej gminie Mala Upa w ośrodku narciarskim SkiMU „U Kostela” odbyły się po raz drugi „Mistrzostwa Kowar dzieci w narciarstwie alpejskim” pod hasłem „WYŁAWIAMY NOWE TALENTY”. Na starcie zameldowało się ponad 100 zawodników z Polski i Czech. Wśród chłopców najszybszy był 10-letni Aleksander Cich z Karpacza z łącznym czasem po dwóch przejazdach 38,44. Do Aleksandra należy również rekord trasy tegorocznych zawodów – 19,09. Wśród dziewcząt pierwsze miejsce w kategorii OPEN wywalczyła karpaczanka Lena Cich, z łącznym czasem: 39.37, która jako jedyna dziewczynka złamała granicę 20 sekund w pojedynczym zjeździe. Wśród młodych kowarzan najlepsi byli: Kinga Ambroziak z łącznym czasem – 47,25 oraz Kamil Koralewski – 38,91. Szczegółowe wyniki na stronie: www.kowary.pl. Wszystkim zawodnikom gratulujemy udziału i zapraszamy za rok! Organizatorzy dziękują za pomoc wszystkim osobom, które włączyły się w przygotowania i przebieg zawodów. Podziękowania należą się również następującym firmom i instytucjom, które wsparły organizację tegorocznych mistrzostw: firmie KEMPF, firmie JUROTRANS, Kompleksowi Narciarskiemu SKiMU, SKI24.PL. Organizatorami zawodów narciarskich byli: Szkoła Carvingu Ski-Elita oraz Gmina Miejska Kowary. Inicjatorem zawodów jest Pan Jerzy Gadomski. (kos) Ultramaraton w Kowarach Z Przełęczy Okraj żółtym szlakiem do Żółtej Drogi, na Jedlinki, skąd żółtym szlakiem na Budniki – tak wyglądała trasa III Ultramaratonu Karkonoskiego w granicach Kowar. C ała miała prawie 53 kilometry długości i zaczynała się na Polanie Jakuszyckiej w Szklarskiej Porębie, skąd 320 biegaczy pobiegło i weszło na główny grzbiet Karkonoszy. Zdobyli m. in. Śnieżkę, za Jelenką zbiegli czerwonym szlakiem po czeskiej stronie na Przełęcz Okraj, gdzie czekał na nich ostatni, czwarty punkt odżywczy z ciepłą herbatą, coca-colą, owocami i czekoladą. Zbieg żółtym szlakiem do Żółtej Drogi prowadził śnieżnym korytarzykiem o szerokości około 50 centymetrów, ze ścianami podobnej wysokości. Było na nim dość ślisko, ale zbiegało się bardzo szybko. Wygodnie biegło się także szeroką, łagodnie opadającą Żółtą Drogą, z coraz mniejszą ilością śniegu. Piszący te słowa właśnie na Żółtej Drodze biegł najszybciej na całej, 53-kilometrowej trasie – poniżej sześciu minut na kilometr, podczas gdy na najtrudniejszych fragmentach, w kopnym śniegu, pomiędzy Przełęczą Karkonoską a Domem Śląskim, był ponad dwa i pół raza wolniejszy. Takie przygody z tempem mieli też inni zawodnicy. Jednym słowem: odcinek Fot. UM Kowary kowarski na trasie ZUK-a dawał długą chwilę oddechu i szansę na poprawę wyniku. Do mety w Karpaczu dotarło 310 biegaczy. Zwyciężyli Bartosz Gorczyca i Magdalena Łączak. (kos) 3 S L O Ł S I T Y / S P R A W Y ki nie mają etatów, pracują na umowach zleceniach, na niskich stawkach godzinowych, które nieznacznie rosną po umówieniu określonej liczby osób na prezentacje. To, co panie mówią podczas prób umawiania na rozmowy, też nie jest przypadkowe. Tekst zaproszenia jest z góry ustalony, przetestowany pod względem skuteczności. Rozmowy są nagrywane i kontrolowane przez nadzorców. Za odejście od schematu grozi co najmniej wezwanie na dywanik do przełożonego. – To bardzo ciężka, niewdzięczna praca – opowiada telefonistka. – Wiele osób poznało się na tej działalności. Wyzywają nas od oszustek i naciągaczy. Prezenty przyciągają Okazyjne zakupy, czyli niszczenie starszych ludzi Nie daj się nabrać Na ludzkiej samotności, chciwości i naiwności żerują firmy, które sprzedają na prezentacjach swoje towary po wielokrotnie zawyżonych cenach. Szczególnie aktywne są wśród starszych osób, często bezbronnych wobec różnych manipulacji. Ofiarami takich sprzedawców padają także kowarzanie. Manipulacja zaczyna się od zaproszeń, które zwykle nie są wysyłane przypadkowym osobom. Jak opowiadają panie, które zajmowały się telemarketingiem w takiej firmie w Jeleniej Górze, numery telefonów pochodzą ze starych książek telefonicznych. – Koniecznie muszą być stacjonarne, bo takie obecnie są używane zwykle przez starych ludzi – mówi jedna z kobiet, której zadaniem było umawianie na prezentacje. Panie z telemarketingu nie korzystają jednak osobiście z książek telefonicznych. Dane z tych książek ktoś inny wpisuje do bazy danych, która jest powiązana z automatem wybierającym numery telefoniczne. Chodzi o to, by osoba dzwoniąca nie mogła przerywać pracy – gdy jedną rozmowę skończy, automat natychmiast wybiera kolejny numer z książki telefonicznej. Każda przerwa jest odliczana od płatnego czasu pracy. Telefonist4 Ale nie wszyscy. Pewien niski odsetek jest zainteresowany spotkaniami i zgadza się na przysłanie zaproszenia. Osoba taka podaje swój adres, który szybko trafia do bazy danych firmy, wraz z odpowiednią adnotacją. Ponieważ firmy działające w taki sposób organizują prezentacje w całym kraju, a obdzwanianych ludzi są tysiące dziennie, nawet ten niski odsetek umówionych na spotkania, w skali kraju zamienia się w setki ludzi. Na jedną prezentację przychodzi kilkadziesiąt. Szczepan Młodawski z Kowar był na kilku prezentacjach. Jego zdaniem ludzie uczestniczą w nich, bo zawsze można dostać coś za darmo. W opinii dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Kowarach Dariusza Kalińskiego, jedną z przyczyn zgód na otrzymanie zaproszeń jest też samotność. Starsze osoby siedzą same w domach, często się nudzą, nikt się nimi nie interesuje, więc miły, młody głos w słuchawce telefonu wydaje im się atrakcyjnym urozmaiceniem codzienności. Nie podejrzewają niecnych intencji. – Prowadzący prezentacje mają sprawną gadkę i zachwalają różne towary, na przykład garnki czy pościele – opowiada Szczepan Młodawski. – Podają ceny, że coś kosztuje, na przykład, 15 tysięcy. A potem dają koperty z ofertami za 4 tysiące. Niektórym może się więc wydawać, że to znakomita okazja, prawdziwa promocja. Tym bardziej, że firmy sprzedażowe wynajmują na prezentacje wodzirejów, którzy potrafią wprowadzić radosną, luźną atmosferę, czy też ludzi zaufania społecznego, na przykład sowicie opłacanych za swe „występy” lekarzy. Podczas prezentacji potwierdzają w swoich opowieściach, że dana rzecz jest rzeczywiście rewelacyjna. W efekcie niektórzy starsi (choć nie tylko starsi) ludzie podpisują podsuwane im pod nos dokumenty. W miłej, życzliwej atmosferze prezentacji nie podejrzewają, że ktoś chce ich bezwzględnie wykorzystać. Nawet trzy tysiące złotych za komplet garnków czy pościel nie budzi ich podejrzeń. Wracają do domu zadowoleni, że zrobili świetny interes. Tu znajdziesz pomoc za darmo Powiatowy Rzecznik Konsumentów Klaudia Garniewicz, Starostwo Powiatowe w Jeleniej Górze ul. Kochanowskiego 10, 58-500 Jelenia Góra II piętro, pokój nr 28, tel. 75 64 73 111 e-mail: [email protected] Godziny przyjęć interesantów: wtorki i czwartki 7.30–9.30 Miejski Rzecznik Praw Konsumenta Jadwiga Reder-Sadowska Jelenia Góra, pl. Ratuszowy 58, tel. 75 75 46 110 [email protected] S Zimny prysznic Jeśli ktoś bliski, zwykle młodszy, orientujący się w manipulacjach sprzedawców, nie wytłumaczy im szybko, że dali się naciągnąć, szok przychodzi dopiero po otrzymaniu do zapłaty pierwszej raty kredytu. Widzą wtedy, że, na przykład, za zwykłą pościel muszą zapłacić kilka razy więcej, niż jest warta. I wtedy zaczyna się dramat, płacz, rozgoryczenie, zgrzytanie zębami. – W ciągu czternastu dni od wydania towaru można odstąpić od umowy – radzi lwówecki powiatowy rzecznik konsumentów, Dawid Kopeć. Jak tłumaczy, trzeba to uczynić w formie pisemnej i wysłać na adres sprzedawcy. Najlepiej zrobić to oddzielnie ze zwrotem towaru – to bezpieczniejsze dla konsumenta, bo jeśli paczka zostanie zwrócona z jakiegoś powodu, będziemy mieć pewność, że przynajmniej pismo z naszym oświadczeniem o odstąpieniu od umowy dotarło do adresata. Osobnym pismem musimy też poinformować bank o odstąpieniu od umowy kredytowej. Można też pojechać do siedziby sprzedawcy i zwrócić towar osobiście. Dyrektor Kaliński przyznaje, że w Kowarach prezentacje odbywają się w Miejskim Ośrodku Kultury. Jeden – dwa razy w miesiącu. MOK wynajmuje salę, bo nieźle za to zarabia: 120 złotych za godzinę. Dyrektor chce jednak zwrócić uwagę uczestnikom przyszłych takich prezentacji, by zastanowili się dwa razy, zanim coś podpiszą. Leszek Kosiorowski Sposób na telemarketera Pod względem prawnym (co nie znaczy, że etycznym) trudno zarzucić coś prezentacjom – w ich trakcie ludzie są manipulowani, ale przecież nikt nie fałszuje ich podpisów, składają je sami, dobrowolnie. Inaczej jest z rozmowami z paniami (czasem panami) z telemarketingu, czyli wydzwaniającymi, by umówić na prezentacje. Zgodnie z prawem, nikt nie może do nas dzwonić z ofertami bez naszej zgody. Często wyrażamy taką zgodę, składając podpis, gdy przy okazji zakupów w normalnych sklepach otrzymujemy karty rabatowe. Podajemy przy okazji swoje dane i... Już jakiś koncern ma nas w garści: nasze imiona, nazwiska, adresy e-mailowe i numery telefonów wędrują do bazy danych i zaczynają żyć swoim życiem. Ale raz wyrażoną zgodę można cofnąć, i to w każdej chwili, także w trakcie rozmowy z telemarketerem. W każdej chwili takiej rozmowy mamy prawo do otrzymania informacji, skąd telemarketer ma nasze dane i numer telefonu, możemy żądać ich zmiany bądź usunięcia z bazy danych. W dużych firmach personel z działów telemarketingu zwykle jest przeszkolony pod względem prawnym i nie dziwi się takim żądaniom. Spełnia je jak należy (to jego bezwzględny obowiązek). W małych przedsiębiorstwach, a takie zwykle zajmują się sprzedażą podczas prezentacji, zdarza się, że dzwoniący nie mają o tym pojęcia. Gdy kiedyś postanowiłem skorzystać z uprawnień konsumenta i obywatela, którego dane osobowe są pod kontrolą, moja rozmówczyni natychmiast się rozłączyła. Nie chciała nawet podać wyraźnie swojego imienia i nazwiska, ani nazwy firmy, dla której pracuje. Ale już nigdy więcej nie zadzwoniła. L O Ł S I T Y / S P R A W Y REKLAMA Firma cateringowa Justyna Iwańska od 10 zł nowość pizza z pieca oferuje domowe obiady dowóz na telefon codziennie w godzinach 12°°–22°° Oferujemy: – organizacja imprez plenerowych, – świąteczne wyroby garmażeryjne, – chrzciny, komunie (wszystko w domu u klienta), – usługi gastronomiczne, – doradztwo, szkolenie. 75 61 61 656 lub 667 635 511 Szkoła Podstawowa nr 3, Kowary ul. 1 Maja 72 REKLAMA Gorąco zapraszamy do restauracji ZAJAZD PRZYWODZIE na przepyszne dania kuchni polskiej IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE s KOMUNIE CHRZCINY s URODZINY s STYPY KOMPLEKSOWA ORGANIZACJA IMPREZ U KLIENTA (catering wraz nakryciem) ZAJAZD PRZYWODZIE, 58-530 Kowary, ul. Rzemieślnicza 1B e-mail: zajazd @ przywodzie.eu tel. 667 221 624, tel. 667 221 628 5 ZAPRASZA DLA DOROSŁYCH SOBOTA 2.04.16, GODZ. 18.00 „LISTY DO M. 2” (2015) Polska, reż. Maciej Dejczer, komedia romantyczna, 2 h, od lat: 12 CZWARTEK 7.04.16, GODZ. 18.30 „ANIOŁ” (2013) Liban, reż. A. Dora, komediodramat, 1 h 37’, od lat: 12 SOBOTA 9.04.16, GODZ. 18.00 „BODY/CIAŁO” (2015) Polska, fabularny, reż. M. Szumowska, h 28’, od lat: 16 CZWARTEK 14.04.16, GODZ. 18.30 „W IMIĘ...” (2013) Polska, dramat obycz., reż. M. Szumowska, 1 h 36 min, od lat: 16 SOBOTA 16.04.16, GODZ. 18.00 „CARTE BLANCHE” (2015) Polska, fabularny, reż. J. Lusiński, 1 h 41 min, od lat: 12 CZWARTEK 21.04.16, GODZ. 18.30 „LISTY DO M. 2” (2015) Polska, reż. Maciej Dejczer, komedia romantyczna, 2 h, od lat: 12 SOBOTA 23.04.16, GODZ. 18.00 „ŻYĆ NIE UMIERAĆ” (2014) Polska, reż. M. Migas, wyst. T. Kot, komediodramat, 1 h 25’, od lat: 16 CZWARTEK 28.04.16, GODZ. 18.30 „LISTY DO M. 2” (2015) Polska, reż. Maciej Dejczer, komedia romantyczna, 2 h, od lat: 12 SOBOTA 30.04.16, GODZ. 18.00 „11 MINUT” (2015) Polska, reż. J.Skolimowski, thriller, psych., 1 h 21’, od lat: 16 DLA DZIECI SOBOTA 2.04.16, GODZ. 16.00 „MIX BAJEK”; krótkie filmy animowane dla dzieci, w sumie ok. 1 godziny, kat. wiek.: b/o CZWARTEK 7.04.16, GODZ. 16.30 „ALE CYRK” (2011) Dania, reż. P. Dodd, animowany, familijny, 1 h 18’, kat. wiek.: 7+ SOBOTA 9.04.16, GODZ. 16.00 „PSZCZÓŁKA MAJA” FILM (2014) Australia, Niemcy, animowany, familijny, 1 h 28’, kat. wiek.: 7+ CZWARTEK 14.04.16, GODZ. 16.30 „PSZCZÓŁKA MAJA” FILM (2014) Australia, Niemcy, animowany, familijny, 1 h 28’, kat. wiek.: 7+ SOBOTA 16.04.16, GODZ. 16.00 „ALE CYRK” (2011) Dania, reż. P. Dodd, animowany, familijny, 1 h 18’, kat. wiek.: 7+ CZWARTEK 21.04.16, GODZ. 16.30 „PSZCZÓŁKA MAJA” FILM (2014) Australia, Niemcy, animowany, familijny, 1 h 28’, kat. wiek.: 7+ SOBOTA 23.04.16, GODZ. 16.00 „ALE CYRK” (2011) Dania, reż. P. Dodd, animowany, familijny, 1 h 18’, kat. wiek.: 7+ CZWARTEK 28.04.16, GODZ. 16.30 „MAŁY KSIĄŻĘ” (2015) Francja, animowany, familijny, reż. Osborne, 1 h 48’, kat. wiek.: 7+ SOBOTA 30.04.16, GODZ. 16.00 „MIX BAJEK”; krótkie filmy animowane dla dzieci, w sumie ok. 1 godziny, kat. wiek.: b/o WIĘCEJ KULTURY To już po raz kolejny Ferie z Kulturą okazały się strzałem w dziesiątkę, a raczej spełnieniem oczekiwań młodych kowarskich kulturodzieci i ich kulturorodziców. W zajęciach w okresie od 1 do 12 lutego wzięło udział ponad 40 uczestników. Było spotkanie z policjantką, panią sierżant Elżbietą Wojciechowska, która budzi nie tylko szacunek, ale też podziw, szczególnie wśród chłopięcej części grupy. Było kino – widzowie obejrzeli 5 filmów, wśród których znalazł się kultowy film Charlie Chaplina „Dzisiejsze czasy”, zajęcia plastyczne, integracyjne, animacje, wizyta u pani Burmistrz i kulturalna pikieta pod hasłem „Więcej Kultury”. Zajęcia pokazują, jak ważne jest twórcze spędzanie czasu przez dzieci z dala od komputera, w oparciu o budowanie więzi społecznych i twórczą realizację. Jak się okazuje, nie potrzeba do tego wyjazdów na zatłoczony w ferie aquapark czy objadania się w multipleksie popcornem lub hamburgerami w Macdonaldzie. Dzieci tęsknią do wspólnej niewymuszonej zabawy i często wystarczy przysłowiowy kijek, żeby stworzyć w głowie kolorowe ogrody. Już teraz MOK planuje Wakacje z Kulturą, na które serdecznie zaprasza. (kid) Organizatorzy ogromnie dziękują Pani Elżbiecie Wojciechowskiej za spotkanie oraz szybkie rozwiązanie małej kryminalnej zagadki. Szacunek i wdzięczność należy się również komendantowi Włodzimierzowi Chmielowi, który zawsze staje na wysokości zadania jako policjant i jako kinoman. Miejski Ośrodek Kultury w Kowarach, ul. Szkolna 2 Rezerwacja biletów: biuro MOK tel. 75 718 25 77, [email protected], facebook: Kino za Rogiem Kowary. Istnieje możliwość odpłatnego pobytu dziecka (5+) pod opieką w Sali Zabaw PLAYLAND w trakcie seansu (12 zł). Pikieta „Więcej Kultury” 6 S L O Ł S I T Y NIC SIĘ NIE DZIEJE? Występ zespołu Swojacy i ich „Tańczone Kolędy” – MOK, styczeń / K U L T U R A Spektakl „Nie dam uciec szczęściu” „– Ale nuda, nic się nie dzieje, umrzeć można, wiocha, wiocha, wiocha” – powtarzały jak mantrę bohaterki sztuki teatralnej Grzegorza Sławińskiego pt. „Nuda”, która to przed laty została zrealizowana w kowarskim domu kultury. Nie trzeba jednak literatury i teatru, by w naszym mieście usłyszeć podobne teksty. Wystarczy wyjść na zakupy i posłuchać rozmów kowarzan. Czy nasza lokalna rzeczywistość jest tak nudna? Przyjrzyjmy się szeroko pojętej kulturze – jak zaczął się ten rok? Otóż od końca grudnia ubiegłego roku w Miejskim Ośrodku Kultury można było oglądać wystawę fotografii „Population Shuffle” kanadyjsko-libańskiego artysty, Marca Charbel Mattar’a. Później galeria MOK wypełniła się ekspozycją puzzli 3D, złożonych przez dzieci i rodziców z przedszkola Schnappi. W jednej sali wystawowej można było oglądać miniatury najsłynniejszych budowli świata, taki park miniatur, tyle że z puzzli 3D. Obie wystawy bardzo interesujące, kto widział, ten wie. Oprócz wystaw w domu kultury odbywają się od czasu do czasy spotkania autorskie, tematyczne, prelekcje, często połączone z prezentacją zdjęć lub filmów. W ostatnich miesiącach dom kultury gościł pana Stanisława Pierzynowskiego, autora książki „Szlakiem Piastów. Ranek”. Pisarz pochodzi z Kowar, więc spotkanie autorskie miało szczególny charakter. Tęskniących za słońcem i wakacjami Grzegorz Schmidt oraz dom kultury zapraszali na prezentację multimedialną „Zimowa tęsknota Polaka za bułgarskim słońcem”. Były zdjęcia, opowieści i wino. Było bardzo miło, kulturalnie i ciepło. W sali Kina za Rogiem odbył się cykl spotkań „Dlaczego Flamenco?”, podczas których Agata Szmigdrodzka opowiadała o tańcu i filozofii życia flamenco. Pani Agata to kobieta wielu talentów, m. in. jest tancerką i nauczycielką flamenco. Parę tygodni później na deskach sceny kowarskiego MOK odbyła się premiera sztuki „Nie dam uciec szczęściu” w reżyserii tejże samej Agaty Szmigrodzkiej. Dodać należy, że sztuka powstała w oparciu o powieść „Trocek Pocieszka” autorstwa pani Agaty, a próby odbywały się w naszym domu kultury. Spektakl premierowy został bardzo ciepło przyjety przez publiczność, co nie dziwi, bowiem autorskie wido- wisko teatralno-muzyczne Szmigrodzkiej urzeka artyzmem, refleksją, wrażliwością i mądrością. Żal, że sala widowiskowa nie była wypełniona po brzegi, ale jest szansa, że w maju spektakl zostanie zagrany raz jeszcze. Dla tych, którzy nie lubią teatru, wystaw i literatury, w lutym na zakończenie ferii zimowych w sali widowiskowej MOK zagrał zespół PAIHIVO ze Zgorzelca. Przed zespołem wystąpiła grupa taneczna Karoliny Szybiak. Wydarzenie było atrakcyjne muzycznie i wizualnie. Wracając do pytania, czy w Kowarach nic się nie dzieje, dodać należy, że od przeszło roku mamy w naszym mieście kino i to Kino za Rogiem. Małe, ale własne. W dodatku w naszym kowarskim kinie można wybierać filmy, można zamówić projekcję na dowolnie wybrany termin i godzinę, można też wynająć kino na wyłączność, np. na urodziny, rocznicę czy spotkanie towarzyskie. Kino ma sporą grupę zwolenników, ale czasem są jeszcze wolne miejsca. Warto śledzić repertuar, zwłaszcza, że bilet kosztuje 5 zł. Oprócz wydarzeń ściśle kulturalnych w MOK-u cyklicznie odbywają się przedświateczne kiermasze rękodzieła i rzeczy wszelakich. Organizatorem tych wydarzeń jest kowarski PKPS z panią Krystyna Konieczną na czele. Dochód przeznaczony jest na pomoc potrzebujacym. Te same Panie tradycyjnie już przygotowują wigilie i śniadania wielkanocne dla samotnych i potrzebujacych w auli domu kultury. Piękna inicjatywa, wszystkim zaangażowanym należy się szacunek. Wszystkie imprezy organizowane przez Miejski Ośrodek Kultury i Przyjaciół są zapowiadane na stronie www.mok.kowary.pl, facebooku domu kulturu oraz Kina za Rogiem Kowary. Zapraszamy do śledzenia i korzystania z oferty kulturalnej. Choćby po to, by wyrobić sobie pogląd na to, czy w naszym mieście coś się dzieje czy nie dzieje. Może jednak nie jest tak źle? (red.) 7 S L O Ł S I T Y / W Y W I A D Z C E L B R Y T Ą W Kowarach jestem wśród swoich Rozmowa z Jerzym Gadomskim, kowarskim przedsiębiorcą – Pana losy są dowodem, że w Kowarach można odnieść sukces w biznesie. Początek był w pawilonie z frytkami koło dworca PKP? – Moje początki w biznesie mają związek z udziałem Kowar w telewizyjnym programie Bank Miast w 1975 roku. Z tej okazji wybudowano, powyżej Przedwiośnia, dwa narciarskie wyciągi, tzw. wyrwirączki – pierwsze w naszym mieście. Należały do MOSiR-u, ale stały nieczynne. Gdy dowiedziałem się o tym, postanowiłem je uruchomić. Zostałem ich ajentem. Jeden miał za słaby silnik i do niczego się nie nadawał. Ale drugi ruszył. Dzięki temu dzieci przez jedną zimę miały sporo frajdy. – Dlaczego tylko przez jedną zimę? – Poszedłem do wojska. Gdy wróciłem do Kowar, nic już z nich nie zostało. – I co Pan zrobił? – Na stałe, przed i po wojsku, pracowałem w Fabryce Dywanów jako operator drukarki. Potem – w wieku 24 lat, zostałem mistrzem na wydziale tkalni igłowej. – Dziś wielu marzy o takim etacie. A Pan go porzucił. 8 – W dywanówce nie było źle, ale człowiek chciał więcej. W 1980 doszło do pewnego otwarcia granic, łatwiej można było zorganizować wyjazd do pracy w Niemczech. Skorzystałem z tej możliwości. – W przeliczeniu na złotówki zarabiało się wtedy w Niemczech doskonale. Co Pan tam robił? – Zająłem się budowlanką, początkowo jako pomocnik przy prostych pracach. Ale podpatrywałem i uczyłem się. To procentowało – podczas następnych wyjazdów pracowałem już jako murarz. – Co Pan robił z pieniędzmi? – W Niemczech zdobywałem kapitał na działalność w Polsce. W 1982 zwróciłem się do Urzędu Miasta w Kowarach o działkę pod małą gastronomię. Dostałem miejsce przy ulicy Dworcowej. Wcześniej wykonałem biznesplan, wszystko policzyłem. Skoro dziennie przez to miejsce przejeżdżało około sto autobusów do Jeleniej Góry i sto do Karpacza, wystarczało, by z każdego przyszły do mnie dwie osoby. Dawało to gwarancję 400 klientów dziennie. – Najpierw musiał Pan postawić swój bar. Wtedy nie było to zbyt proste. Wszystkiego brakowało. S L O Ł – Pozwolenie dostałem w 1982, a nasza mała gastronomia, w parterowym budynku, otwarta została w 1985. Budowałem sam, pomagał mi ojciec. W tym czasie także wyjeżdżałem do pracy w Niemczech. – Gotował Pan też sam? – Tak, najczęściej sam gotowałem. Choć w pierwszym okresie działalności pracowała w barze cała nasza rodzina: żona, ojciec, teściowie… Dzieci mieliśmy jeszcze małe. Szły rano do przedszkola, a ja do baru. – Co oferowaliście w menu? – Flaki, kiełbasę, kurczaka, frytki, bigos, herbatę, kawę, napoje zimne, lody. Największy ruch był w trakcie imprez sportowych i świąt – 1 maja, czy 22 lipca. Całe miasto się wtedy bawiło, nasz punkt był tak oblegany, że nie sposób było nadążyć. – To był inny świat, gospodarka niedoboru, puste półki, kartki żywnościowe. Jak Pan sobie radził? – Jeszcze gdy pracowałem w dywanówce, zrobiłem kurs kierowników prywatnych zakładów gastronomicznych. Już wtedy przypuszczałem, że te uprawnienia mogą się kiedyś przydać. Talony z Urzędu Miasta dostawałem, na przykład, na 10–15 kilogramów wędlin, co nie starczało nawet na jeden dzień. Wstawałem wcześnie, po wędliny jeździłem do Paszowic koło Jawora, a po warzywa, w tym ziemniaki, na targ na Kilińskiego w Jeleniej Górze. 130 kilogramów ziemniaków trzeba było jeszcze obrać i pociąć na frytki. Na obieraczkę stać nas było dopiero po roku działalności baru. – Bar okazał się strzałem w dziesiątkę. Czy nadal jeździł Pan co roku na saksy do Niemiec, by gromadzić kapitał na kolejne przedsięwzięcia? – Oczywiście, wyjeżdżałem do Niemiec co roku na dwa miesiące, jesienią, tak, by wrócić na 1 listopada. Na początku lat 90. kolega namówił mnie na otwarcie firmy transportowej. To był dobry kierunek – zyskowność transportu międzynarodowego była wtedy duża. Zaczęliśmy wspólnie, ale ponieważ wyniki odbiegały od założonych, po roku rozstaliśmy się. W 1993 założyłem własną firmę transportową, już sam. TIR–y wziąłem w leasing. Ta moja firma do dziś istnieje, nazywa się Juro-Trans. – Najtrudniej zwykle o pierwsze zlecenia. – Producent z Sulechowa zlecił nam przewozy, bawełny do przerobu nici, do Włoch. Jeździliśmy regularnie do Mediolanu. W 1995 roku rozszerzyłem działalność o branżę drzewną. W tej dziedzinie też startowałem wcześniej, produkując ze wspólnikiem proste półfabrykaty. Szło to tak sobie, w końcu wycofałem się. – Ale potem pewnie zaczął Pan działać w branży drzewnej samodzielnie? – Wydzierżawiłem halę produkcyjną od spółdzielni stolarskiej przy ul. Łomnickiej. Produkowaliśmy tam proste elementy i półfabrykaty z tarcicy. Z czasem spółdzielnia upadła, a ja – stopniowo, to trwało lata – wykupiłem od syndyka to, co po niej pozostało. – Przyszedł czas na produkcję palet. – Proste palety robiliśmy już pod koniec 1996. Był na nie zbyt do Niemiec. Okazało się, że niemiecka firma otwarła w tym celu oddział w Mysłakowicach. Stałem się jej dostawcą. Woziłem palety w okolice Lipska. – Jak to się stało, że przejął Pan część majątku Fabryki Dywanów? – Bazę transportową dzierżawiłem od Nadleśnictwa Śnieżka. Ale gdy podniesiono mi czynsz za teren z błotem po kolana, rozejrzałem się za innym miejscem. Dywanówka chciała się pozbyć placu po dziale transportu. Kupiłem go wraz z budynkiem. To był rok S I T Y / W Y W I A D Z C E L B R Y T Ą 2001. W budynku warsztatowym, po gruntownym remoncie i modernizacji, otworzyłem OSKP – okręgową stację kontroli pojazdów, wraz z warsztatem i myjnią. Nie było czegoś takiego w Kowarach. – Miał Pan jeszcze głowę do prowadzenia baru naprzeciwko dworca? – Wydzierżawiłem go, ale ponieważ nie dbano o niego, zamknąłem bar w 1992. Wykonaliśmy nadbudowę. Na górze powstało mieszkanie, na dole – gdzie rozmawiamy – są biura. – Jesteśmy więc na początku XXI wieku. Prowadzi Pan firmę transportową, tartak i stację kontroli pojazdów. Co dalej? – Na terenie dawnej stolarni rozwinąłem produkcję architektury ogrodowej. Dzięki dobrej jakości i terminowości dostaw, w krótkim czasie zdobyliśmy zaufanie klientów. W efekcie od niemieckiego partnera otrzymaliśmy propozycję odkupienia centrum logistycznego, wraz z impregnacją ciśnieniową, w Piechowicach. W biznesie nie można jednak spocząć na laurach, to byłby początek końca. Mam na myśli przede wszystkim fabrykację palet. Kolejne lata to więc ciągłe inwestycje i modernizacje, które z jednej strony umożliwiają zwiększenie produkcji, a z drugiej wytwarzanie artykułów coraz bardziej przetworzonych. To dlatego kupiliśmy szwedzką linię do produkcji palet. Nie było innego wyjścia, by sprostać konkurencji i nie wypaść z rynku. – Ile osób Pan zatrudnia? – Około stu. Miejsca pracy są stabilne. Działamy w kilku kierunkach, więc kryzys w jednej z naszych branż nie przewróci nas – straty odbijemy sobie gdzie indziej. Rotacja jest bardzo mała. Ci, co 9 S L O Ł S I T Y / W Y W I A D Z C E L przyszli i sprawdzili się, zostają na długo. Niektórzy młodzi – niestety – nie chcą się uczyć i rozwijać. To przykre, co powiem, ale przyczyną jest ich niski poziom intelektualny. Gdy zorientują się, że praca wymaga nauki i rozwoju, rezygnują. Wolą robić stale coś prostego, co nie wymaga wysiłku intelektualnego. – Kiedy było łatwiej prowadzić firmę: za komuny czy obecnie? – Nigdy nie korzystałem z pomocy władz. Nie należę i nie należałem do żadnej partii. W ogóle nigdzie nie należałem, poza harcerstwem. Pod względem biurokracji, procedur, jest dziś trudniej, choć tyle się mówi, że ma być łatwiej. Mnie się zdaje, że kiedyś te wszystkie formalności były prostsze. – Skąd u wielu kowarzan tyle pesymizmu, przekonania, że nic nie warto robić, że nic się nie opłaca? – Też się temu dziwię. Jestem komandorem wjazdu na Okraj. Kiedyś uczestniczyło w nim co najmniej stu kowarzan, potem 70, a teraz – na 250 wszystkich uczestników – jest tylko 30 ludzi z Kowar! Oczywiście, wiele się zmieniło: z czterech tysięcy miejsc pracy w latach 80. pozostało niewiele. Młodzi nie widzą szans, wyjeżdżają. Ewidentnie widać, że nasze miasto potrzebuje napędu, rozwoju, świeżej krwi i nowej energii. – Czasem przyczyny są bardzo prozaiczne, na przykład złe drogi. Co pod tym względem hamuje Kowary? – Nie ma dojazdu do Kowar. Nośność mostu w Kostrzycy jest ograniczona do 25 ton, a w Mysłakowicach do 15 ton. Wielu menedżerów odwiedziło Kowary w ostatnich latach, ale zniechęcali się, gdyż nie mają szans na legalne wprowadzenie tu swojego taboru. Inwestorzy, którzy interesowali się majątkiem po dywanówce, rezygnowali widząc brak odpowiednich dróg. Dzięki trasie S3 poprawi się kontakt z centrum kraju, ale jak wyjechać na zachód? – Rada dla początkujących przedsiębiorców? 10 B R Y T Ą – Szukać pustych nisz rynkowych. Gdy się je znajdzie, niezbędne jest samozaparcie i wytrwałość. Nie należy zrażać się pierwszymi niepowodzeniami. – Skąd w ogóle u Pana takie zacięcie do biznesu i ciąg do przodu? – Myślę, że po mamie. Jako rencistka dorabiała prowadząc kiosk Ruchu naprzeciwko domu kultury. Mieszkaliśmy w bloku, marzył się jej własny dom. Ukształtowały mnie też na pewno wyjazdy do Niemiec, poznanie tamtejszego poziomu życia i kultury pracy. Jak również doświadczenia ojca, który w 1946 wrócił z belgijskiego Liege do Polski. Opowiadał, jak tam się żyło… – Co Pan jeszcze planuje? – Najnowsza moja działalność to organizacja i wynajem miejsc noclegowych. Wierzę w turystyczny rozwój Kowar, dlatego, wraz z żoną, stworzyliśmy Apartamenty Lena. To około 30 wygodnych miejsc noclegowych w czterech lokalizacjach. – Miał Pan, i nadal zresztą Pan ma, wiele okazji, by przenieść się do innego kraju. A Pan tkwi uparcie w Kowarach… – Zwłaszcza w stanie wojennym było łatwo zostać. Byliśmy akurat razem z żoną w Niemczech tuż przed jego ogłoszeniem. Nasze dzieci pozostały w Polsce, więc nie było mowy, by nie wracać. Nigdy zresztą o tym poważnie nie myślałem. Pojechać, zarobić – owszem. Ale wyjechać i żyć tam na stałe – nie. Kowary to moje miejsce na ziemi. Tu jestem wśród swoich. Rozmawiał: Leszek Kosiorowski Jerzy Gadomski, lat 60, z wykształcenia technik mechanik (specjalizacja – budowa i naprawa maszyn), żona i dwie córki, w młodości lubił biegać, teraz jeździ na nartach i rowerze, w 2015 organizator pierwszych mistrzostw Kowar dzieci w narciarstwie alpejskim, w tym roku ich druga edycja odbyła się z udziałem Urzędu Miasta Kowary. S CZESI W KOWARACH We wrześniu, kiedy byliśmy z wizytą w Svobodzie, umawialiśmy się na grudniową rewizytę w naszej szkole i nadszedł oczekiwany czas. W połowie grudnia przyjechali do nas uczniowie ze Svobody. Najpierw pokazaliśmy im całą szkołę: sale lekcyjne klas młodszych i starszych, gabinety do nauki. Goście zobaczyli też kompleks boisk szkolnych „Orlik”. Potem, już z grupą naszych uczniów, udaliśmy się na zajęcia do sali w Urzędzie Miejskim, gdzie uczniowie zdobili styropianowe bombki. Po obiedzie udaliśmy się do Kina za Rogiem w Miejskim Ośrodku Kultury. Po seansie rozpoczął się „Uroczysty wieczór kolęd i pastorałek”. To było bardzo miłe i owocne spotkanie. Jolanta Skrzyńska- Kielin, Anna Klepacz L O Ł S I T Y / W I E Ś C I SPRZYJAJĄCY INTERNET Jak ważna jest świadomość bezpiecznego korzystania z dobrodziejstwa internetu, dowiedzieli się uczniowie SP1. Nasza szkoła uczestniczyła w obchodach Dnia Bezpiecznego Internetu. W tym roku odbył się on 18 lutego, a hasło tegorocznych obchodów brzmiało: „Lepszy Internet zależy od Ciebie”. W ramach realizacji tematu przez cały tydzień uczniowie brali udział w zajęciach edukacyjnych, podczas których dowiedzieli się, jak korzystamy z sieci, jakie są tego zalety i wady. Podsumowaniem zajęć były apele przygotowane przez uczniów. Zaprezentowali piękne prezentacje multimedialne, a potem rozstrzygnięto konkurs na plakat „Lepszy Internet zależy od Ciebie”. Uczniowie otrzymali ulotki informacyjne i kolorowanki, a klasy trzecie wykonały prace plastyczne, które ozdobią gazetki szkolne. B. Maniecka, I. Rykaczewska-Szemiot Szanowni Mieszkańcy Kowar! Jubileusz za nami Było pięknie i radośnie 4 grudnia 2015 roku odbyła się uroczysta akademia z okazji jubileuszu 70-lecia Szkoły Podstawowej nr 1 w Kowarach. O godzinie 9.00 w sali gimnastycznej nastąpiła część oficjalna akademii – wprowadzenie pocztu sztandarowego, odśpiewanie hymnu szkolnego, przemówienie pani dyrektor szkoły Małgorzaty Krysiak. Następnie rozpoczęła się część artystyczna – śpiew, taniec i spektakl. Po apelu uczniowie, „ozdobieni” barwami szkoły, przeszli ulicami miasta. Marsz zakończył się na boisku szkolnym, gdzie w wyznaczonym miejscu dyrektorka szkoły oraz przewodnicząca Rady Rodziców i przewodnicząca Samorządu Uczniowskiego zasadziły drzewko. Katarzyna Smyk Od wielu lat aktywnie uczestniczymy w życiu Miasta Kowary poprzez organizację Festynów z okazji dnia Matki i Dziecka, Najazd Mikołajów na Kowary, akcji Bezpieczna Droga do Szkoły skierowanej do pierwszoklasistów ze SP nr 1 i SP nr 3. Dofinansowujemy konkursy szkolne i międzyszkolne, wyjazdy dzieci na Zielone Szkoły, jak również wspieramy finansowo Towarzystwo Przyjaciół Dzieci – Koło Pomocy Dzieciom Specjalnej Troski w Kowarach. Jeżeli popierasz naszą działalność przekaż nam swój 1%. Nazwa: STOWARZYSZENIE EUROJEDYNKA KRS: 0000176381 Bardzo Dziękujemy Stowarzyszenie Eurojedynka REKLAMA BIURO RACHUNKOWE mgr Beata Espenschied nr koncesji MF 9108/2005 ul. Staszica 9, 58-530 Kowary tel./fax 757 690 740, kom. 721 080 730 [email protected] NIP 754-187-06-09, Regon 021782638 OFERUJEMY: •usługi księgowe : książka przychodów i rozchodów, ryczałt, karta podatkowa •dokonywanie rozliczeń podatkowych w zakresie podatku dochodowego i VAT •zakładanie i likwidacja firm •prowadzenie dokumentacji kadrowo-płacowej •rozliczenia z ZUS i innymi organami administracji państwowej •pośrednictwo w odzyskiwaniu podatku z Niemiec, Holandii i Austrii oraz uzyskiwaniu innych świadczeń z zagranicy (zasiłek rodzinny, dodatek na dzieci itp.) Uroczysta akademia Współpracujemy z Radcą Prawnym oraz specjalistą z zakresu BHP. 11 S L O Ł S I T Y / W I E Ś C I Drużyna siatkarska z SP3 Siatkarze na medal Z życia Szkoły Podstawowej nr 3 „Narodowe czytanie” to ogólnopolska akcja publicznej lektury największych polskich dzieł literackich. Do grona lektorów 4 września 2015 r. dołączyli: Julia Kaczor z kl. VIa, a także uczeń klasy VIb Jakub Formicki. W październiku 2015 r. uczniowie naszej szkoły uczestniczyli w zajęciach edukacyjnych na terenie Kontenerowej Szkółki Leśnej w Kostrzycy. Zajęcia odbyły się pod wspólnym tytułem „Las ma swój początek w szkółce leśnej”. Zajęcia miały różny przebieg i były przygotowane dla dzieci w różnym wieku (od klasy III do VI). Na zakończenie zajęć uczniowie mieli okazję posiedzieć przy ognisku i zjeść kiełbasę. W środę 9 grudnia 2015 r. w bibliotece szkolnej ZSO odbyła się kolejna edycja Maratonu Pisania Listów. Zgodnie z zadaniem ustalonym przez Amnesty International – organizatora imprezy - w tym roku wysyłaliśmy listy solidarności do 10 osób na całym świecie, których prawa są łamane. Po raz pierwszy w tej akcji wzięli udział uczniowie naszej szkoły, a reprezentowali nas uczniowie klas szóstych: Bartosz Borowiec, Filip Cesarz, Nikola Borejko, Martyna Wiśniewska, Amelia Ogrodowczyk, Wiktoria Lupa, Natalia Giemza, Aneta Maniecka i Ola Walenzik. Szkoła Podstawowa nr 3 nawiązała współpracę z międzynarodową organizacją studencką AISEC i po raz trzeci brała udział w międzynarodowym projekcie „Discover Lower Silesia”. W dniach 18-22 stycznia 2016r. uczniowie naszej szkoły na zajęciach języka angielskiego mogli przybliżyć sobie kulturę i trady- 12 Jak zwykle okres zimowy przenosi sportowe życie szkoły na halę. Co roku w marcu na parkietach siatkarskich stają w szranki drużyny z naszego powiatu. W tym roku turniej powiatowy był organizowany na hali sportowej w Karpaczu. Na starcie zawodów stanęło 9 drużyn żeńskich i 12 drużyn męskich. Po zaciętych meczach nasi zawodnicy z klas szóstych Szkoły Podstawowej nr 3 zajęli 3 miejsca zarówno w kategorii chłopców jak i dziewcząt. RO cje Jordanii, Kirgistanu oraz Turcji. Studenci z tych krajów: Musab, Kaan, Shika opowiadali naszym uczniom w języku angielskim o sobie i swoich ojczyznach. Uczniowie mieli okazję sprawdzenia swoich umiejętności językowych podczas zajęć oraz w czasie wolnym, oprowadzając lektorów po Kowarach, Karpaczu i okolicy. Niezapomniane przeżycia towarzyszyły uczniom w tym tygodniu, a nasi goście na długo zapamiętają zjazdy na sankach z Kowarskiej Półkuli. W poniedziałek 14 grudnia 2015r. odbył Międzyszkolny Konkurs Recytatorski w Gimnazjum im. Stanisława Lema w Kowarach, w którym udział wzięło 8 naszych uczniów. Miło nam jest poinformować, że w tym konkursie, w kategorii szkół podstawowych, II miejsca ex aequo zajęli Julia Kaczor i Filip Cesarz z klasy Via. Julia recytowała wiersz Adama Asnyka pt. „Jednego serca”, a Filip wiersz „Czytelnicy” Leopolda Staffa. W XIII edycji Dolnośląskiego Konkursu zDolny Ślązaczek, uczeń naszej szkoły Jan Lewandowski zakwalifikował się do etapu powiatowego zarówno w bloku polonistyczno-matematycznym oraz konkursie języka angielskiego. L aureatką 17 edycji Ogólnopolskiego Programu Stypendialnego została uczennica klasy 6b Wiktoria Lupa. Również duży sukces odniósł uczeń klasy 5b Jan Lewandowski, który w XIII edycji Dolnośląskiego Konkursu zDolny Ślązaczek, zakwalifikował się do finału z matematyki. Gratulujemy wyniku i życzymy udanego startu w finale. Informacje zebrała: Bogumiła Donhefner S MIESZKANIA OD MIASTA W naszym mieście jest jeszcze wiele osób i rodzin, które chciałyby swoje potrzeby mieszkaniowe zaspokoić za sprawą przydziału lokalu od Gminy Kowary (ZEZK). W roku 2015 udało się zrealizować: 87,5% listy osób (rodzin) oczekujących na przydział lokalu komunalnego; 100% listy osób (rodzin) oczekujących na przydział lokalu socjalnego; 74,20% listy osób (rodzin) oczekujących na przydział lokalu do remontu w zakresie własnym. Zaznaczyć przy tym należy, iż nie chodzi o realizację wszystkich wniosków wpływających w tej sprawie do ZEZK. Dotyczy to bowiem wniosków pozytywnie zaopiniowanych przez Społeczną Komisję Mieszkaniową (której bardzo dziękuję za społeczną i aktywną pracę) i zatwierdzonych przez Panią Burmistrz, stosownie do zapisów Uchwały Rady Miejskiej z 29.09.2004 r. w sprawie zasad wynajmowania lokali komunalnych wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu Gminy Kowary. Analiza skomplikowanych sytuacji osobistych, rodzinnych, finansowych nie jest łatwa, a odpowiedzialność naprawdę duża. Sytuację komplikuje fakt, iż wiele lokali znajdujących się w bardzo dobrym stanie technicznym została sprzedana, w dodatku za 1% wartości. Możliwość realizacji przydziałów w ubiegłym roku możliwa była m.in. za sprawą wzmożonych działań windykacyjnych pracowników ZEZK. W ubiegłym roku doszło do odebrania w ten sposób 38 lokali mieszkalnych osobom zadłużonym, z czego wykonano 14 przekwaterowań do lokali mniejszych o niższych kosztach utrzymania i lokali socjalnych. Spowodowało to możliwość przydzielenia lokali wielu rodzinom, które postanowiły zostać w Kowarach. Na marginesie dodam, iż odebranie lokalu komunalnego zadłużonym osobom jest ostatecznością. Zachęcam do kontaktu z działem windykacji i czynszów w ZEZK. Uzyskać można informację o zasadach rozkładania należności na raty, o możliwości zamiany lokali na mniejsze o niższych kosztach utrzymania. Przypominam także, iż z MOPS, przy spełnieniu odpowiednich kryteriów dochodowych, można uzyskać dodatek mieszkaniowy, czyli dofinansowanie do kosztów utrzymania mieszkania. Anna Perłowska, Dyrektor ZEZK REKLAMA L O Ł S I T Y / W I E Ś C I W ROKU SZKOLNYM 2016/17 LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCE IM. STANISŁAWA LEMA W KOWARACH ZAPRASZA ABSOLWENTÓW GIMNAZJÓW DO KLAS: KLASA PSYCHOLOGICZNO-HUMANISTYCZNA Nauka w tej klasie ma na celu poszerzenie wiedzy humanistycznej, w tym szczególnie wiedzy o człowieku. Uczniowie uczestniczą w zajęciach kinowych, teatralnych, treningach rozwoju osobistego i kontroli emocji. Uczniom zdolnym pomagamy osiągać sukcesy w olimpiadach i konkursach przedmiotowych. Uczniom słabszym zapewniamy pomoc na każdym etapie kształcenia. Klasa przygotowuje przede wszystkim do studiowania psychologii, socjologii, filologii polskiej i filologii obcych, prawa, komunikacji społecznej, historii, nauk społecznych i pedagogicznych. Jednak dzięki indywidualizacji nauczania absolwenci mogą dostać się na każdy, wybrany przez siebie kierunek. KLASA SPORTOWA (PIŁKA NOŻNA) Klasa ta przeznaczona jest dla uczniów zainteresowanych sportem, w szczególności piłką nożną. Uczniowie uczą się samodyscypliny i kontroli własnego ciała. Dzięki grom zespołowym poznają zasady fair play, potrafią pracować w zespole, uczą się akceptacji i tolerancji innych. Doskonalą umiejętności piłkarskie, lekkoatletyczne i gimnastyczne. Poznają kulisy pracy trenera personalnego i zasady zdrowego żywienia. Przygotowują się do studiów na Akademii Wychowania Fizycznego. Trening piłkarski poprowadzi w tej klasie trener UEFA, Aleksiej Tiereszczenko, który jako zawodnik grał w klubach piłkarskich radzieckiej, polskiej i czeskiej ekstraklasy. Jako trener opiekował się wieloma reprezentantami Polski (m.in. M. Lewandowskim, W. Kowalewskim i G. Rasiakiem). W tej klasie także stawiamy na indywidualizację nauczania. Wspieramy jednakowo najlepszych i najsłabszych, aby każdy mógł rozwijać własne talenty. Szczegółowe informacje o warunkach rekrutacji: http://zso-kowary.pl/RekrutacjaLO/index.htm Zapraszamy Z NAMI POLUBISZ KAŻDY PRZEDMIOT! REKLAMA NOWY SKLEP MOTORYZACYJNY „MIX” ZAPRASZA Sprzedaż części nowych i używanych czynne pn.– pt. 10°°– 17°°; sob. 10°° – 14°° Kowary, ul. 1 Maja 92, tel. 606 225 712; 600 321 466 13 S L O Ł S I T Y / W I E Ś C I GŁOS DLA RADNEGO BEZ UDZIAŁU KOWAR Po dziesięciu latach współtworzenia Stacji Sportów Zimowych i Paralotniarstwa Kowary postanowiły zbyć swoje udziały w tej spółce. Kiermasz Wielkanocny WTZ Pisanki pisanki Z tęczy malowanki Przedziwne kolory Wielkanocne wzory K iermasz Wielkanocny, podobnie jak Bożonarodzeniowy, jest odpowiedzią na potrzeby lokalnej społeczności miejskiej poszukującej oryginalnych i niepowtarzalnych wzorów zaczerpniętych ze stylistyki obrzędowo-ludowej związanej z tradycją świąt. Oferta nabycia oryginalnego rękodzieła, autorstwa uczestników Warsztatu Terapii Zajęciowej, obejmuje m.in. stroiki wielkanocne, pisanki, baranki, zające, koguty, zawieszki, kartki pocztowe, wyroby z filcu, tkaninę artystyczną, puzderka, kasetki i biżuterię. Proponowana galanteria ozdabiana jest ręcznie malowanymi deseniami, technikami tkackimi, decoupage, patchwork, aplikacjami. Wyroby świetnie ozdabiają okna, odrzwia, stoły i koszyczki oraz są doskonałą formą upominku od zajączka. Kiermasz pełni również rolę edukacyjno-poznawczą dla potencjalnych amatorów prac rękodzielniczych. Z uwagi na swoje oryginalne walory, bogactwo efektów plastycznych promuje twórczość osób niepełnosprawnych. Za barwnymi narracjami kryją się twórcy, którzy nie mają przygotowania w zakresie sztuki, pod kierunkiem instruktorów „warsztat” budują zgodnie ze swoimi możliwościami, wrażliwością i wyobraźnią. Oglądając barwną prezentację powinniśmy pamiętać o najważniejszej misji: by wykonane prace dostarczyły wiele radości i satysfakcji ich autorom. Symboliczny dochód uzyskany ze sprzedaży przeznaczony jest na dofinansowanie przedsięwzięć związanych edukacją kulturalną i krajoznawczą uczestników WTZ w Kowarach. Organizatorem kiermaszu w Kowarach jest Warsztat Terapii Zajęciowej przy jeleniogórskim oddziale Towarzystwie Walki z Kalectwem. Kierownik, instruktorzy oraz uczestnicy serdecznie zapraszają do Galerii w siedzibie WTZ na wystawę stałą prac uczestników pracowni: tkackiej, krawieckiej, komputerowej, rękodzielniczej i plastycznej - od poniedziałku do piątku w godz. 7.00–15.00. Jerzy Jakubów 14 Sprawa nieoczekiwanie przybrała dość szybki obrót. Burmistrz Wiśniewska na jedno z posiedzeń komisji budżetowej, która zebrała się, aby obradować na całkiem inne tematy, przyniosła propozycję sprzedaży wszystkich udziałów miasta. Warte są one, bagatela, ponad cztery miliony złotych. Sprawę przedstawiła w telegraficznym skrócie i po kilku, może kilkunastu minutach, spytała, czy rada wyrazi wstępną wolę sprzedaży. Burmistrz chciała jeszcze tego samego dnia poinformować na walnym zgromadzeniu wspólników o woli samorządowców. Zaprotestowałem wtedy przeciwko takiemu sposobowi podejmowania decyzji i zaapelowałem o rozwagę i unikanie pochopnych posunięć w tak ważnych, żeby nie powiedzieć kluczowych, sprawach dla naszego miasta. Choć wspomniana wyżej komisja nie zakończyła się podjęciem żadnych decyzji, to po kilku tygodniach gotowa była już uchwała w sprawie sprzedaży udziałów. Jak przekonywała Wiśniewska, kupić je miał bogaty inwestor. Co więcej, zamierzał on nabyć także udziały wszystkich inny pomniejszych wspólników, tak by spółkę tworzyły tylko dwa podmioty. Każdy z połową udziałów. Na wszystkich kolejnych spotkaniach domagałem się, by tajemniczy inwestor zagościł w naszych skromnych progach i przedstawił się i swoje plany co do inwestycji narciarskiej w naszym mieście. Nic takiego niestety nie miało miejsca. Także pełnomocnik biznesmena nie pofatygował się, by odpowiedzieć na pytania radnych. Wyglądało mi to wszystko tak, jak gdybym brał udział w odgrywaniu jakieś scenki rodzajowej, w której z góry znane jest już zakończenie. Inwestora zobaczyłem jakiś czas później na ekranie mojego komputera. Jego zdjęcie widniało na liście sporządzonej przez magazyn Forbes. Prezentowała stu najbogatszych Polaków. Uchwałę o zbyciu udziałów rada podjęła jednogłośnie. Również ja zagłosowałem za, mimo ogromnych wątpliwości, które nie zostały rozwiane do dziś. Gdy piszę ten tekst, to udziały są już po wycenie, a Burmistrz wydała zarządzenie o ich zbyciu w publicznym przetargu. Niebawem kupi je pewnie tajemniczy inwestor. Nie znam dokładnie genezy powstania spółki. Nie wiem, ile jej zawiązywanie trwało. Wiem natomiast, że po dziesięciu latach bardzo łatwo i szybko przyszło gminie wyzbyć się swoich udziałów. Nie oznacza to oczywiście, że to koniec tego wielkiego projektu. Choć dość często słyszę od mieszkańców, że w Kowarach nigdy żadnych wyciągów nie będzie, to cały czas mam nadzieję, że ta inwestycja jednak powstanie. Może nawet bardziej teraz, już bez udziału Kowar. Paweł Pituch S L O Ł S I T Y / P I Ę Ć M I N U T D L A B U R M I S T R Z A BOŻENA WIŚNIEWSKA PIĘĆ MINUT DLA BURMISTRZA Zapraszam wszystkich na wspólne sprzątanie naszego miasta: w sobotę, 9 kwietnia, w godzinach od 10–tej do 13–tej. Jeśli sami nie zadbamy o Kowary, nikt za nas tego nie zrobi. Przed rokiem posprzątaliśmy centrum i obrzeża: Wojków i Krzaczynę. Efekty naszej pracy były bardzo widoczne. Chciałabym, aby podobnie stało się i tym razem. Możemy uporządkować ulice w centrum, tereny wokół szkół, jak również kilka innych miejsc, np. wąwóz kolejowy przy ul. Bielarskiej, który stał się zbiorowiskiem różnych odpadów w tym wielkogabarytowych. Jacek Chorągwicki zorganizuje drezynę, która podjedzie i zabierze wyrzucone tam przedmioty. Ktoś jednak – najlepiej silni mężczyźni (w dodatku uzbrojeni w kalosze) – musi zebrać je i przygotować do wywózki. Pojadą na dworzec, skąd zostaną odebrane przez Karkonoskie Centrum Gospodarki Odpadami – naszego sojusznika w akcji sprzątania Kowar. Możemy liczyć także na wsparcie Związku Gmin Karkonoskich i Nadleśnictwa Kowary w organizowaniu tej akcji. Najważniejszy jest jednak udział mieszkańców. Szczegóły akcji ogłosimy. Już dziś jednak zapraszam wszystkich uczestników akcji na grilla z kiełbaską po zakończeniu sprzątania – na godzinę 14.00. Woda i ścieki – nie przewiduję podwyżek Słyszę plotki, że Kowary są winne trzy miliony złotych Karkonoskiemu Systemowi Wodociągów i Kanalizacji. To nieprawda – KSWiK wyliczył kwotę w tej wysokości, doliczając odsetki, do należności wynikającej z różnicy taryf. Chodzi o różnicę między taryfą należną, która nie została przegłosowana podczas poprzedniej kadencji samorządu lokalnego przez Radę Miasta, oraz starą, która obowiązywała. KSWiK przyjął nasze argumenty i zgodził się, że odsetki się nie należą. Oznacza to, że kwota zadłużenia wynosi około 2,4 mln zł. Bez względu na to, jak potoczy się sprawa sprecyzowania dokładnej wysokości i zwrotu tej sumy, zapewniam, że nie zostanie przerzucona na mieszkańców. Mówiąc wprost: nie będzie żadnych podwyżek opłat za wodę i zrzut ścieków z powodu konieczności oddania tych pieniędzy. Jeżeli zajdzie potrzeba rozliczenia się w tym zakresie z KSWiK, znajdziemy je w budżecie miasta. Jest bardzo prawdopodobne, że w tym roku, podobnie jak w poprzednim, nie będzie podwyżek taryf dotyczących wody i ścieków. Staramy się natomiast rozwiązać problem braku wody odczuwalny latem ubiegłego roku. Sprawdzamy różne warianty poprawy sytuacji, na razie odrzuciliśmy propozycję KSWiK dostar- czania wody za pomocą przepompowni w Mysłakowicach. Są inne, lepsze możliwości np. wykorzystania zasobów wodnych z Podgórza. O ostatecznej decyzji w tym zakresie niezwłocznie poinformuję kowarzan po jej podjęciu. Zapewniam, że traktuję tę sprawę priorytetowo. Stacja Sportów Zimowych – dlaczego sprzedajemy udziały Sporo osób dziwi się, że sprzedajemy udziały miasta w Stacji Sportów Zimowych, której budowa ma niebawem ruszyć. Prowadzenie tak potężnej inwestycji, jak i zarządzanie ośrodkiem narciarskim, nie należy do zadań samorządu lokalnego. Gmina jest powołana do realizacji innych celów, a nie po to, by prowadzić takie biznesy. Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę, z czym to się wiąże. Spółka, która ma budować stację, nie skorzysta z funduszy unijnych – obecnie nie ma takiej możliwości. Musi więc zaciągnąć kredyt dużej wartości, może nawet 80–100 milionów złotych. Czy należy obarczać miasto takim zobowiązaniem? Moim zdaniem nie. Jestem przekonana, że lepiej sprzedać udziały, otrzymać za nie – według wyceny – ponad cztery miliony złotych, wprowadzając jednocześnie do spółki inwestora, który będzie w stanie wyłożyć potężne pieniądze na budowę wyciągów narciarskich i towarzyszących im obiektów. Wybierając ten wariant, pozbywamy się także innego, niezwykle kosztownego, zobowiązania wynikającego z tzw. umowy inwestycyjnej – konieczności budowy drogi dojazdowej do wyciągów (koszt ok. 14 milionów złotych). Nasz budżet jest napięty, każdy grosz oglądamy z każdej strony, zanim go wydamy, więc nie mam żadnych wątpliwości, że nie możemy pozwolić sobie na ten wydatek. Bożena Wiśniewska fot. A. Peczeniuk 15 S L O Ł S I T Y / W I E Ś C I REKLAMA REKORD w Kinie za Rogiem W Krzeszowie (gmina Kamienna Góra) w styczniu powstało Kino za Rogiem. Już od pierwszego miesiąca bije ono rekordy popularności, ilości seansów i frekwencji (52 seanse i ponad 900 osób). Ten fakt nie dziwi, bo to jedyne kino w powiecie kamiennogórskim. Na drugim miejscu w rankingach lutowych w sieci KzR znalazło się po raz kolejny kino w Kowarach – został pobity dotychczasowy nasz kowarski rekord: 44 seanse i 720 widzów w miesiącu. MOK dziękuje wszystkim widzom i zaprasza do kina w kwietniu. Pobijmy rekord Krzeszowa:) UMIEM POMAGAĆ INNYM W kowarskich szkołach podstawowych kontynuowany jest projekt pn. „Umiem pomagać innym”. Polega on na szkoleniu uczniów z zakresu udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Z Inicjatywy radnego Stanisława Schmitda i przy wsparciu finansowym Urzędu Miasta licencjonowany ratownik medyczny przekazuje wiedzę teoretyczną i prowadzi ćwiczenia praktyczne. – Wszystko po to, by uczniowie wiedzieli, jak pomagać i nie bali się tego robić – mówi Stanisław Schmidt. Niestety często jest tak, że to strach przed działaniem paraliżuje nas i, mimo posiadanej wiedzy i umiejętności, nie jesteśmy w stanie pomóc, a pomoc ta może nawet uratować komuś życie – przekonuje radny. Dzięki temu, że szkolenia odbywają się od pięciu lat, świadomość, wiedza i umiejętności ratownicze dzieci rosną i co roku są utrwalane. Sprawia to, iż jest duże prawdopodobieństwo, że w sytuacji kryzysowej uczestnicy szkoleń staną na wysokości zadania. (pit) Ogromne podziękowania dla firmie T.R.S. Artur Mądracki i Pani ratowniczki medycznej Anny Przybysz za pięcioletnią współpracę w realizacji programu „Umiem pomagać innym”. Z wyrazami szacunku – Stanisław Schmidt ALPEJSKIE KLIMATY Po raz czwarty w Małej Upie odbył się Otwarty Puchar Kowar w narciarstwie alpejskim i snowboardzie. W ostatni dzień kalendarzowej zimy, 20 marca na kilometrowej trasie slalomu wystartowało ponad stu uczestników. Dorośli i dzieci rywalizowali w kilku kategoriach wiekowych. Niestety, nie obeszło się bez problemów. Poważnemu wypadkowi podczas przejazdu uległ czeski zawodnik z Pragi, konieczne było wstrzymanie przejazdów i interencja służby ratowniczej. Puchar Kowar jest największą i najbardziej profesjonalnie zorganizowaną imprezą tego typu w okolicy. Jednym z pomysłodawców i organizatorów imprezy jest Jerzy Gadomski (bohater obecnego numeru) Organizatorami zawodów był klub sportowy Ski-elita i Miasto Kowary. Dokładne wyniki dostępne na stronie: www.kowary.pl. Uczestnicy i organizatorzy mają nadzieję, że za dwa lata zawody odbędą się na kowarskich wyciągach. 16 Nasz olimijczyk Dawid Kupczyk podczas Otwartego Pucharu Kowar osobiście sprawdzał jakość pucharów i medali. REKLAMA Informujemy, że uchwałą nr XXI/99/16 Rady Miejskiej w Kowarach z dnia 18 lutego 2016 r. Gmina Kowary przystąpiła do przygotowania Lokalnego Programu Rewitalizacji Gminy Miejskiej Kowary na lata 2016–2023. Zarządzeniem Burmistrza nr 18/2016 z dnia 19 lutego 2016 r. powołany został Zespół ds. Rewitalizacji, koordynujący działania, dot. wyznaczenia obszaru zdegradowanego i rewitalizacji oraz opracowania LPR Gminy Miejskiej Kowary na lata 2016–2023. W ramach prac przygotowawczych zostaną przeprowadzone trzy podstawowe działania, tj. analizy eksperckie, proces partycypacyjny oraz działania edukacyjne (promocyjne) procesu rewitalizacyjnego w ramach 2 etapów. Pierwszy etap to działania służące ostatecznemu wyznaczeniu obszaru/obszarów zdegradowanych na terenie Gminy Kowary oraz zaangażowaniu interesariuszy w ten proces. W ramach tych działań przewiduje się wykonanie analizy eksperckiej dotyczącej zbadania koncentracji negatywnych zjawisk, występujących na obszarze gminy, a dotyczących bezrobocia, ubóstwa, przestępczości, działalności gospodarczej i ich powiązania z ładem przestrzenno-funkcjonalnych czy stanem technicznym obiektów budowlanych. Ponadto do tego zostaną przeprowadzone badania ankietowe wśród mieszkańców dotyczące problemów społecznych wstępujących na obszarze zdegradowanym. Konsultacje społeczne będą prowadzone w następujących formach: jeden spacer studyjny i 2 warsztaty w celu wyznaczenia obszaru zdegradowanego (tematyka warsztatów: 1. Potrzeby i oczekiwania interesariuszy. 2. Prezentacja obszaru zdegradowanego.) Drugi etap – opracowanie LPR związane jest z określeniem wizji i celów rewitalizacji wraz z interesariuszami. W ramach konsultacji społecznych przewidziano przeprowadzenie 3 warsztatów w celu opracowania LPR (tematyka warsztatów: 1. Opracowanie wizji stanu obszaru po przeprowadzeniu rewitalizacji. 2. Cele rewitalizacji oraz odpowiadające zidentyfikowanym potrzebom rewitalizacyjnym kierunki działań. 3. Prezentacja dokumentu LPR.) Na zakończenie projektu zostanie zorganizowana konferencja podsumowująca, na której zostanie dokonana Prezentacja końcowego dokumentu Lokalnego Programu Rewitalizacji Gminy Miejskiej Kowary na lata 2016–2023. Całość tego etapu będzie wsparte analizą ekspercką związaną z przygoto- waniem programu oraz działaniami edukacyjnymi (promocyjnymi) czyli serią artykułów prasowych przedstawiających informacje dotyczące potrzeby rewitalizacji i działań, które będą podjęte. Przygotowany w ramach projektu LPR będzie stanowił o kierunkach wyprowadzania obszarów zdegradowanych ze stanu kryzysowego, a założenia w nim zawarte będą traktowane priorytetowo w procesie ogólnej rewitalizacji gminy. Program rewitalizacji będzie jednym z elementów kompleksowego, wieloletniego i partnerskiego podejścia zmierzającego do poprawy jakości życia mieszkańców obszaru nim objętego. Efektem będzie nie tylko dokument LPR umożliwiający aplikowanie o środki unijne, ale przede wszystkim zbiór rozwiązań określających główne kierunki i konkretne rozwiązania umożliwiające przemyślaną, zintegrowaną i zrównoważoną realizację przekształceń urbanistycznych z zachowaniem zasad zrównoważonego rozwoju i ładu przestrzennego, integrując rożne aspekty miejskie. Celem rewitalizacji jest poprawa warunków przestrzennych, ekonomicznych oraz społecznych mieszkańców, co jest również głównym celem władz miasta. Zadania zapisane w opracowywanym programie rewitalizacji będą traktowane priorytetowo, w związku z czym dołożone zostaną wszelkie starania, aby je zrealizować z zachowaniem zasad kompleksowości i ekonomii. Poza aplikowaniem o środki pomocowe zostaną również rozważone inne możliwości finansowania przedsięwzięć zmierzających do rewitalizacji zagrożonych obszarów miasta. Zadania zawarte w LPR zostaną również wpisane do wieloletniego planu inwestycji miejskich, które będą realizowane w miarę możliwości finansowych miasta oraz zaangażowania interesariuszy rewitalizacji. Pozyskanie funduszy zewnętrznych na realizację założeń LPR jest jedynie elementem przyspieszającym działania. Dostępność, bądź brak tych środków nie jest aspektem determinującym podjęcie prac. Projekt dot. przygotowania Lokalnego Program Rewitalizacji Gminy Miejskiej Kowary na lata 2016–2023 jest realizowany przy współfinansowaniu ze środków Unii Europejskiej z Funduszu Spójności w ramach Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna 2014–2020. W W W. S M K - K O WA R Y . P L S T O WA R Z Y S Z E N I E M I Ł O Ś N I K Ó W K O WA R KURIER KOWARSKI Kwartalny dodatek do Gazety Kowarskiej nr 1 (125), rok xxV fot. Krzysztof Popławski Niech wiosenny promyk słońca rozpali radość w sercach, a Zmartwychwstały Pan da nadzieję na lepsze jutro. K U R I E R K O W A R S K I KRONIKA SMK 2 stycznia – w naszej siedzibie odbyło się pierwsze w tym roku spotkanie członków i sympatyków SMK. Po raz drugi odwiedził nas Pan Marek Rostecki. Tym razem poczuliśmy się, jak w Wiedniu na noworocznym koncercie. Najpierw wysłuchaliśmy pięknych wiedeńskich walców, i tych bardziej współczesnych, potem śpiewaliśmy do akompaniamentu Pana Marka kolędy. Dopełnieniem była recytacja utworów własnych artysty opowiadających o Świętach Bożego Narodzenia. Pan Marek Rostecki obiecał, że przyjedzie do nas znowu, tym razem z wiosennym koncertem. Wspaniale, że ten nasz stary fortepian nie jest tylko pięknym meblem. 20 lutego – Grzegorz Schmidt zaprosił gości na prelekcję zatytułowaną: „Zimowa tęsknota Polaka za bułgarskim słońcem”. Opowiadał o wspaniałej dzikiej przyrodzie, pokazywał wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju Dolinę Róż. Zapraszał na wędrówkę uliczkami Sozopolu – jednego z najstarszych miasteczek na wybrzeżu Morza Czarnego. I przekonywał, czego należy spróbować z bułgarskiej kuchni pełnej niespodzianek i smakołyków. Salę wypełnił ciepły nastrój, którego doskonałym uzupełnieniem był unoszący się różany aromat. Spotkanie zakończył poczęstunek złożony z bułgarskich smakowych – szopskiej sałatki, sera kaszkawał i kebabczy. Gabriela Kolaszt 10 lutego – byliśmy z wizytą u kowarskiego rzeźbiarza Henryka Palmerskiego. Zwiedziliśmy jego pracownię i podziwialiśmy dzieła. Może uda się zorganizować wystawę w naszej siedzibie. Pan Marek Rostecki czyta wiersze, fot. K.Lewkowicz W pracowni rzeźbiarza Henryka Palmerskiego, fot. K. Lewkowicz 2 Kormorany w rezerwacie Ropotamo, fot. G. Schmidt K U R I E R K O W A R S K I Żołnierz wyklęty z Kowar – Jan Knychała „Węgier” N arodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest świętem państwowym, które zostało ustanowione w 2011 roku. Święto przypada na dzień 1 marca, lecz jego obchody rozpoczęły się w wielu miejscach w kraju kilka dni wcześniej. Jednym z takich miejsc jest „Gościniec na Starówce” w Kowarach, gdzie w dniu 27.02.2016 roku o godz. 17.00 miało miejsce uroczyste otwarcie wystawy i prelekcja slajdów pt. „Żołnierz wyklęty z Kowar – Jan Knychała „Węgier”. Wydarzenie przygotowali niżej podpisani. Patronat nad imprezą objęło Kamiennogórskie Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne. W uroczystości udział wzięli kombatanci z Koła NSZ z Jeleniej Góry – por. Zbigniew Nowina-Boznański, por. Czesław Lipiński, por. Stanisław Żurowski, rodziny kombatantów, reprezentacja Grupy Rekonstrukcji Historycznej Zachodni Szaniec oraz mieszkańcy regionu. Wydarzenie zostało zorganizowane w hołdzie Żołnierzom Wyklętym, którzy byli bohaterami niepodległościowego podziemia. W obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego przeciwstawili się niemieckiej i rosyjskiej agresji oraz narzuconym reżimom – nazistowskiemu i komunistycznemu. Jednym z Żołnierzy Wyklętych jest J. Knychała – mieszkaniec Kowar od lat 50. XX wieku. Po wybuchu II wojny światowej, w celu uniknięcia przymusowego wywozu na roboty, J. Knychała wstąpił do tajnej Narodowej Organizacji Wojskowej w Częstochowie. W 1942 r., po powstaniu Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ), został wcielony do grupy „Akcji Specjalnej”. Jesienią 1943 r., na skutek „wsypy”, rozkazem kierownictwa został przeniesiony do oddziału partyzanckiego NSZ pod dowództwem por. Władysława Kołacińskiego ps. „Żbik”. Latem 1944 roku oddział wszedł w skład „Brygady Świętokrzyskiej” NSZ jako 3. Kompania 204. pułku piechoty Ziemi Kieleckiej. J. Knychała brał udział we wszystkich akcjach. Został odznaczony Krzyżem Walecznych. 13 stycznia 1945 rozpoczęła się sowiecka ofensywa, co spowodowało odcięcie części oddziału kpt. „Żbika” i natychmiastowy wymarsz brygady na zachód. Po przejściu „Brygady Świętokrzyskiej” do Czechosłowacji (m.in. przez ówczesne Boguszów-Gorce) J. Knychała został skierowany na kurs dywersyjny. 5 maja 1945 roku brał udział w oswobodzeniu obozu koncentracyjnego dla kobiet w miejscowości Holiszów (Holýšov) koło Pilzna. 6 sierpnia 1945 roku „Brygada Świętokrzyska” złożyła broń 3. Armii USA gen. G. Pattona i została przeniesiona do strefy amerykańskiej, do miasta Coburg. Latem 1945 r. Jan Knychała został skierowany wraz z grupą żołnierzy do 2. Korp. gen. Władysława Andersa do Włoch. Po przeszkoleniu został przeniesiony do Centrum Wyszkolenia Wojsk Pancernych w Gallipoli, zdobywając uprawnienia do kierowania samochodem pancernym Staghound. Po przeniesieniu do Anglii J. Knychała wstąpił do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia. W grudniu 1946 r. powrócił do kraju. Niedługo potem rozpoczął pracę w PKP Jelenia Góra. 24 kwietnia 1947 roku został zmuszony do ujawnienia się w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Jeleniej Górze. Został aresztowany w nocy 11/12 lipca 1948 r. przez PUBP w Jeleniej Górze. 26 lipca 1948 roku J. Knychałę przekazano do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu. Był przetrzymywany w śledztwie przez 125 dni. Po rozprawie przed Sądem Wojskowym we Wrocławiu w dniu 18.11.1948 r. został zwolniony z wyrokiem 1 roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Wrócił do pracy w PKP Jelenia Góra. Pracował tam do 30 czerwca1984 roku. Po przemianach w 1989 roku starał się o status kombatanta, ale mu go odmawiano. Po udokumentowaniu służby w NOW, NSZ i 2. Korp. gen. W. Andersa został awansowany przez Prezydenta RP na kolejne stopnie wojskowe i otrzymał wiele odznaczeń. Jan Knychała jest prawdopodobnie ostatnim z żyjących żołnierzy z Oddziału kpt. „Żbika” i Wyzwolicieli obozu w Holiszowie. Na ekspozycji Mu poświęconej można obejrzeć m.in. zdjęcia z pobytu J. Knychały w Centrum Wyszkolenia Wojsk Pancernych w Gallipoli oraz repliki rekwizytów ze zlotu „Żbikowców”. Wystawę można oglądać za darmo w „Gościńcu na Starówce” w Kowarach. Jest czynna codziennie w godzinach 12-18 do połowy kwietnia 2016 roku. Autorzy pragną podziękować: GRH Zachodni Szaniec, Andrzejowi Wilkowi, Rafałowi Czernidze, Grzegorzowi Kuzakowi i Andrzejowi Liszce, Zarządowi Głównemu Związku Żołnierzy NSZ oraz kombatantom. Tekst: Robert Andrzejewski i Zbigniew Piepiora Zdjęcia: Zbigniew Piepiora 3 K U R I E R K O W A R S K I FESTIWAL SZTUKI WŁÓKNA – NAJSTARSZY, JEDYNY W POLSCE Po raz siódmy w Kowarach - 1980 r. VII Międzynarodowy Plener „Warsztat Tkacki – Kowary ’80, już w 1980 roku, był uznany jako ważne, artystyczne wydarzenie w województwie jeleniogórskim. Mecenat nad plenerem sprawowali: Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Wojewódzkiego w Jeleniej Górze, Fabryka Dywanów w Kowarach, Zarząd Okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków we Wrocławiu, komisarzem artystycznym od początku jego powstania była Ewa Poradowska-Werszler (autorka wspomnień). Wówczas nie było żadnych wątpliwości, że plener wrósł swoimi korzeniami w kowarskie miasteczko. Kowarzanie przyzwyczaili się do spotkań z artystami i wiedzieli, iż zwiastunem powrotu artystów do Kowar jest piękna złota jesień na pogórzu karkonoskim. Tak też było w dniach od 6–26 października 1980 roku. Panowała bajecznie piękna „złota polska jesień”, która rozpieszczała wzrok wrażliwych artystek paletą barwnych liści oraz zadziwiała błyszczącymi świeżutkimi kasztanami rozsypanymi na alejkach spacerowych. Nieco starsze koleżanki wypełniały kieszenie owocami kasztanów, aby masować nimi zmęczone tkaniem dłonie. Opowiadały o zdrowotnych i leczniczych właściwościach kasztanów, które powinny być za w pobliżu, a nawet w kieszeni. Kasztany były w każdym pokoju, służyły do układania kompozycji, tworzenia totemów – stały się niejako inspiracją w twórczości. Drzewa kasztanowe były zdrowe, liście dorodnie rozłożone, powoli zmieniały kolor, nie było śladów pleśni, ani choroby, która w XXI wieku niszczy piękny polski drzewostan. Siódmy plener wyjątkowo zainteresował dziennikarzy, krytyków sztuki i fotoreporterów, którzy poszukali atrakcyjnych tematów dla swoich reporterskich sprawozdań. Na łamach 4 gazet dolnośląskich ukazały się trzy artykuły. Zofia Gebhard w Nowinach Jeleniogórskich (nr 44/1162/, 29.10.1980) napisała: „powtarzające się na każdym plenerze i wystawie nazwiska dają się nieomylnie skojarzyć z określonym stylem wykonania i określonym sposobem obrazowania. Na pewno świadczy to o wypracowanej indywidualnej osobowości autora….”. Zofia Frąckiewicz (Słowo Polskie, nr 240 /10.532/, 5XI.198) podsumowała: „ W tym roku szczególnie kowarskie, urzekające pejzaże stanowiły dla tej pracowitej grupy inspirację twórczą, gdyż podczas trwania pleneru wyjątkowo wprost dopisywała pogoda. Jesienna kolorystyka górskiego krajobrazu zachęciła też artystki tkaczki do sięgnięcia po pędzle. Malowały więc panie sporo akwarel, gwaszy i pasteli”. Po raz pierwszy na kowarski plener przyjechał z Wrocławia dziennikarz i fotoreporter, Tadeusz Drankowski, (1927–1991), z zamiarem pokazania niezwykłej atmosfery tworzonej przez artystów tkaczy w Kowarach. Drankowski związany był z Dolnym Śląskiem od pierwszych lat powojennych, w swoim dorobku twórczym pozostawił cykle fotograficzne dokumentujące dolnośląskie zamki i pałace, portrety znanych wrocławian, w tym artystów i uczonych. Dokumentował także ważne wydarzenia w historii Wrocławia, m.in. strajki, demonstracje i negocjacje z udziałem przedstawicieli NSZZ „Solidarność” w latach 1980–1981. Dokumentacja fotograficzna pleneru wykonana przez Drankowskiego jest pierwszym cyklem kolorowych zdjęć w mojej wielotomowej kronice Festiwalu Sztuki Włókna. Elżbieta Sitek, redaktorka Telewizji Wrocławskiej, nakręciła kilkuminutowy film, który nawet kilka razy był emitowany w programie kulturalnym Dolnego Śląska. Wszystkie akcje miały Barbara Mariańska w kapeluszu, rekwizyt wykonany dla „Talafusa” charakter promocyjny, rozsławiały miasto Kowary i Fabrykę Dywanów jako sponsora i mecenasa sztuki. Uczestniczkami pleneru były członkinie Grupy Tkackiej „10 x Tak” skupiającej wtedy 13 tkaczek oraz artystki z innych ośrodków w kraju i z zagranicy m.in. pierwszy raz uczestniczyła Klara Preiser z Węgier. Ogólnie w plenerze uczestniczyły 24 osoby. Wystawę indywidualną w Klubie Fabryki Dywanów prezentowała Jadwiga Leśkiewicz-Zgieb, członkini Grupy „10 x Tak”. Obok realizacji tkanin unikatowych artystki wykonały zbiorowe dzieło z włókien sizalowych przedstawiające dwumetrowej wysokości postać człowieka –olbrzyma. Olbrzym sizalowy otrzymał imię „Talafus”. Obiekt wzbudził zainteresowanie lokalnych dzieci z Wojkowa, które dzięki temu ośmieliły się zaglądać do naszych pracowni urządzonych w pokojach gościnnych Domu Wypoczynkowego „Harnaś” w Wojkowie. Rok 1980 stał się przełomem wśród odbiorców sztuki, bowiem otworzyło się „okno” dla publiczności w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Podczas zakończenia trzytygodniowego pobytu w Kowarach nasze wspólne dzieło „Talafus” został podarowany Fabryce, podobnie jak tkaniny artystyczne wybranych autorów, które przekazywano corocznie do zbiorów kolekcji tkaniny artystycznej. Z przykrością wspominam likwidację „złotodajnego przemysłu dywanowego” w Kowarach, a wraz z nim zniknięcie kolekcji unikatowych gobelinów, których donatorami byli artyści, najczęściej członkinie Grupy Tkackiej „10 x Tak”. Może kiedyś pojawią się na targach staroci w Jeleniej Górze. Prof. Ewa Maria Poradowska-Werszler luty 2016 K U R I E R K O W A R S K I Gromadka dzieci z Wojkowa, z tyłu od prawej: Agata Buchalik-Drzyzga, Stanislaw Dziedzic-dyrektor fabryki, Barbara Mariańska z „Talafusem”. Jadwiga Leśkiewicz-Zgieb przy swojej tkaninie Zdjęcie grupowe, od prawej: Maria Białowolska, Krystyna Dyrda-Kortyka, Barbara Mariańska, poniżej siedzi Anna Barbarowicz, Zuzanna Kociołek, Jadwiga Leśkiewicz- Zgieb, Kazimiera Frymark- Błaszczyk, Grażyna Malizowska-Krakowczyk, Maria Gostylla-Pachucka, Agnieszka Sienkiewicz, Klara Preiser. Ss. Maria Małgorzata Bogucka i Klara Preiser (węgierka) Praca zbiorowa, obiekt-człowiek olbrzym „Talafus” Klara Preiser podczas tkania 5 K U R I E R K O W A R S K I / P O D R Ó Ż E Niewyemitowany odcinek Boso przez… Kowary T yle się mówi o niezwykłych, choć niewykorzystanych walorach naszej pięknej okolicy. Wiadomo również, że telewizja ma ogromny wpływ na kreowanie wizerunków miejsc, które pokazuje. Wyobraźmy sobie, że sam Wojciech Cejrowski przyjeżdża i realizuje kolejny odcinek swojej serii właśnie u nas, w Kowarach. Ciekawe, jak by to zrobił? Czołówka 11 tysięcy mieszkańców z napięciem czeka na wyemitowanie najnowszej produkcji. W końcu znana czołówka, muzyka i informacja w tytule, że tym razem cała Polska będzie oglądać KOWARY! Scena pierwsza Kamera pokazuje panoramę Karkonoszy z Ostrej Małej, czyli punktu widokowego na Skalniku. Najazd na Śnieżkę, Kowarski Grzbiet, Przełęcz Okraj, a potem zbliżenie na Wojków z dwoma imponującymi gmachami szpitalnymi, kolejne zbliżenie na wieżę kościoła w centrum i całą sylwetkę miasta. Trudno uwierzyć, ale Kowary z góry wyglądają jak urocze miasteczko gdzieś w Tyrolu. Następnie najazd na uśmiechniętą twarz celebryty i cała Polska dowiaduje się o legendar6 nych początkach Kowar. Jak to zawzięty Walończyk Wawrzyniec Anioł szukał skarbów w celu zdobycia majątku i ożenienia się z córką kasztelana kowarskiego zamku. W końcu zmęczony i sfrustrowany rzucił swoim mante w skałę a maleo trafnie oceniło, że natrafił na magnetyt. I tak rozpoczęła się kowarska historia górnictwa. Pan Wojtek znany ze swojego kąśliwego języka nadmienia, że ta historyjka nie ma epilogu. Pewnie gwarek zdał sobie sprawę ze swojego szczęścia, czyli znacznych dochodów ze sprzedaży żelaza, że stracił zainteresowanie jakąś leniwą i rozkapryszoną szlachcianką. Scena druga Większość kowarzan szybko rozpoznaje leśniczówkę potocznie zwaną z niemiecka Buchenbaude. Widzimy dorodne świerki i buki. Pan W. C. opowiada o Starym Trakcie Kamiennogórskim, który był jedyną drogą od wschodu do Kotliny Jeleniogórskiej i do słynnych na całą Europę wód leczniczych w Cieplicach Śląskich. Najsłynniejszym gościem uzdrowiska była oczywiście królowa polska, czyli Marysieńka Sobieska. Przejechała przez Kowary trzy lata po Odsieczy Wiedeńskiej w chwale wiktorii swojego męża – po- gromcy Turków. Nie była to wygodna autostrada, więc siedziała na kilku poduszkach, aby nie porobić sobie siniaków na… pośladkach. „A może szanowni telewidzowie chcą wiedzieć, co takiego chciała nasza królowa leczyć?” pyta prowadzący. Cóż, w młodości zaraziła się wstydliwą chorobą francuską i jechała podreperować swoje nadwątlone zdrowie. Scena trzecia Zwyczajem Cejrowskiego jest wynajmowanie lokalnych przewodników, ponieważ oni najlepiej znają się na okolicy. Szybko znaleziono ich w Domu Tradycji prowadzonym przez Stowarzyszenie Miłośników Kowar. Zarząd SMK wybrał panią Halinę z powodu dużego doświadczenia w prowadzeniu wycieczek zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Film pokazuje w szybkich ujęciach kilka naszych zabytków: rzeźbę na wieży kościoła – najstarszą w Kotlinie Jeleniogórskiej, najstarszy most w mieście ze słynnym świętym Janem Nepomucenem, skamieliny na murku ratusza, deptak na starówce oraz wnętrza: salę rajców, Izbę Pamięci oraz siedzibę Stowarzyszenia. W kilku słowach dowiadujemy się o historii górnictwa, o wielkim prosperity naszego miasteczka. K U R I E R K O W A R S K I / P O D R Ó Ż E Żmija zygzakowata Barszcz Sosnowskiego Kleszcz Tak niby przy okazji wspomina pobyt Polaków pod Karkonoszami, czyli słynnych lisowczyków. Cóż, niezbyt chwalebnie się nasi rodacy zachowywali. Co prawda tylko trzy dni, ale tak skutecznie wryli się w pamięć, że aż do dziś się ich wspomina. Ciekawe, że źródła historyczne nie akcentują prawdziwej przyczyny upadku kowarskiego górnictwa, a mianowicie rabunku, zniszczenia i zagłady lokalnego przemysłu przez Szwedów. Wiadomo, historię Dolnego Śląska pisali Niemcy, którzy byli na tym terenie przeważnie ewangelikami i nie zależało im na szkalowaniu opinii swoich pobratymców ze Skandynawii. A katolickich żołdaków trzeba było obsmarować. To samo z Tyrolczykami, którzy byli witani tak entuzjastycznie jako protestanccy uciekinierzy z nietolerancyjnej Austrii. Nikt nie wspomina, że po kilkudziesięciu latach nie było już żadnego w okolicy. Nie znaleźli szczęścia w cieniu Śnieżki. Najczęściej wyjechali dalej na emigrację. A główną przyczyną był ogromny fiskalizm pruskiego państwa. Takich informacji jednak nie znajdzie się w oficjalnych przewodnikach. Czyżby nawet w tej dziedzinie w czasach tak zwanej wolności słowa i pluralizmu nikt nie chciał narażać się Berlinowi? Scena czwarta Kolejna scena rozgrywa się koło leśniczówki Jedlinki. Wyraźnie niezadowolony prowadzący, który przyznaje, że gór to on nie lubi, ponieważ ma tylko jedno działające płuco, siedzi sobie pod jedyną sosną w okolicy, aż tu nagle pani Halina podchodzi i wyrywa mu coś z szyi. Słynny podróżnik wstaje, chcąc zrobić awanturę, a kobieta pokazuje mu małą bestię naszych lasów – kleszcz. Wtedy pan Wojciech zaczyna rozwodzić się, jak niebezpieczny jest ten insekt i borelioza, którą roznosi. Chwilę później kamera znowu uchwyci niezwyczajne zachowanie telewizyjnej gwiazdy, która odskoczyła w wielkim pośpiechu z drogi na Jedlinki ładnych kilka metrów. Powodem tego dziwnego zachowania był gad wygrzewający się koło granitowego mostku blisko drugiej wiaty. Zbliżenie kamery nie pozostawia żadnych wątpliwości. To jest dorodna blisko metrowej długości żmija zygzakowata. I ponownie słyszymy przemądrzałą gadkę o jadowitej gadzinie. Ciekawe, że tyle zagrożeń tu czyha. Jeśli byłoby aż tak niebezpiecznie, jak to przedstawia najsłynniejszy Kociewiak, już dawno zostałby zjedzony przez jakieś południowoamerykańskie zwierzę. Finał Kowarzanie widzą serię kilku migawek z Uroczyska. Kamera pokazuje kolejną panoramę. Tym razem widzimy Masyw Rudnika i Skalnika oraz sylwetkę Kowar Górnych. Zbliżenie na wyraźnie już wyczerpanego Cejrowskiego. Cała ekipa trafiła do Jedlicy na wysokości pętli autobusowej koło ulicy Wiejskiej 70. Nasz prezenter siada i chce coś powiedzieć na zakończenie, nagle błyskawicznie staje na nogi i rozgląda się. Cóż się takiego stało? Pan Wojtek usiadł koło barszczu Sosnowskiego, bardzo toksycznej rośliny. Miara się przebrała. Takiego programu puścić nie można. Zamiast epilogu Cała ekipa zapakowała się do samochodu i błyskawicznie wyjechała w kierunku stolicy. Całe szczęście, że nie wstąpili do jednego z kilku zakładów gastronomicznych serwujących złocisty trunek. Tubylcy niekoniecznie kochają przemądrzałych intelektualistów. Może i dobrze, że taki odcinek zrodził się tylko w głowie piszącego. Bo po co nam taka promocja? Grzegorz Schmidt 7 K U R I E R K O W A R S K I / W I E Ś C I Z L E M A WIEŚCI Z LEMA WYNIKI SZKOLNEGO KONKURSU ORTOGRAFICZNEGO GIMNAZJUM KLASY PIERWSZE: 1. miejsce – Natalia Schmidt – 1a 2. miejsce – Julia Wolska – 1a 3. miejsce – Martyna Dąbrowska, Alicja Wekwert – klasa 1b KLASY DRUGIE: 1. miejsce – Łukasz Spyrka – 2a 2. miejsce – Kacper Pawlak – 2b 3. miejsce – Filip Chmiel – 2a LEMowskie SREBERKA 29 lutego 2016 roku reprezentanci kowarskiego liceum wywalczyli podwójne srebro w rozgrywkach piłki ręcznej w pobliskim Karpaczu. Zarówno drużyna żeńska, jak i męska walczyły do ostatnich sił. Na najwyższym podium znalazła się jednak reprezentacja gospodarzy, tj. SMS Karpacz. Zawodnikom i zawodniczkom serdecznie gratulujemy waleczności i życzymy dalszych sukcesów podczas reprezentowania naszej szkoły. Patrycja Zubiel-Kozłowska WIELKA ORKIESTRA ŚWIĄTECZNEJ POMOCY Otrzymaliśmy potwierdzenie, że nasz Sztab został rozliczony, co oznacza, że możemy z radością potwierdzić zebraną kwotę – 20387,70 zł. Dziękujemy sponsorom Światełka do Nieba: Pani Burmistrz Bożenie Wiśniewskiej, radnym: Pani Ewie Pędziwiatr, Panu Mariuszowi Kubiakowi, panu Pawłowi Ciszewskiemu oraz Panom Jerzemu i Arturowi Zakrzewskim – LAKFAM Sp. J. i Panu Arkadiuszowi Łasiszowi. Dziękujemy Policji – Panu Komendantowi za mowę przygotowawczą, funkcjonariuszom za poczucie bezpieczeństwa, Straży Pożarnej za gotowość do ugaszenia ewentualnego pożaru, Pani Elżbiecie Zakrzewskiej i pracownikom Przedwiośnie za pyszne jedzenie, koleżankom i kolegom nauczycielom za wsparcie, a przede wszystkim WOLONTARIUSZOM – za siłę, trud, cierpliwość i determinację!!!! 8 KLASY TRZECIE: 1. miejsce – Tomasz Szablicki – 3a 2. miejsce – Wiktoria Makarewicz – 3c 3. miejsce – Mark Mościcki – 3a LICEUM: 1. miejsce – Sandra Jaciubek, Piotr Kazimierczuk – II LO 2. miejsce – Mateusz Kania – I LO 3. miejsce – Marcela Kopczyńska – II LO Anna Szablicka K U R I E R K O W A R S K I Carita – Żyć ze szpiczakiem Dnia 29.02.2016 w Łazienkach Królewskich, w Pałacu na Wyspie w Warszawie odbyły się obchody Światowego Dnia Chorób Rzadkich. Ze względu na rzadkość ich występowania są bardzo trudne do rozpoznania, a ze względu na bardzo wysokie koszty diagnostyki, leczenia i opieki są ogromnym wyzwaniem społecznym. Choroby rzadkie – według definicji Unii Europejskiej – to ciężkie, często przewlekłe, zagrażające życiu schorzenia. Dotykają one nie więcej niż 5 osób na 10.000, a ich leczenie wymaga skoordynowanych, szczególnych wysiłków wielu specjalistów. Bardzo często mijają lata, zanim chorzy trafią do odpowiedniego specjalisty i rozpoczną właściwe leczenie. Dla ogromnej liczby chorób rzadkich aktualnie brak jest dostępnych i skutecznych terapii. Tylko 1% chorób rzadkich z 6000 posiada ofertę lekową, a poziom refundacji leków sierocych w Polsce plasuje nas w UE na ostatnim miejscu. Pacjenci, których dotyka choroba rzadka, mają trudności z uzyskaniem właściwej diagnozy, co w konsekwencji może prowadzić do tragicznego końca. Ze względu na ograniczone możliwości leczenia dla rzeszy chorych bardzo ważnym elementem jest pomoc społeczna. Rodziny pacjentów z chorobami rzadkimi najczęściej są społecznie wykluczone oraz same mierzą się z problemami natury psychologicznej i socjalnej. Dlatego też należałoby przeprowadzić zmiany w zakresie tej opieki, nie tylko dla chorych, ale również dla ich rodzin. W związku z tym wznowiono prace nad Narodowym Planem dla Chorób Rzadkich, który w 2013 roku trafił do szuflady w Ministerstwie Zdrowia. Obecny na spotkaniu Minister Zdrowia Podsekretarz Stanu Krzysztof Łanda poinformował, iż Ministerstwo planuje wdrożyć w 2017 roku Narodowy Plan dla Chorób Rzadkich. ,,Chcemy stworzyć sieć efektywnie połączonych ośrodków, począwszy od lokalnych zakładów opieki zdrowotnej na wyspecjalizowanych ośrodkach kończąc” – powiedział Minister Zdrowia. Pod koniec lutego powołany został międzyresortowy Zespół ds. Chorób Rzadkich, jego głównym celem jest praca nad Planem i jak najszybsze wprowadzenie go w życie. Minister poinformował także o desygnowaniu do Rady m.in. Prezesa Mirosława Zielińskiego oraz Wiceprezesa Stanisława Maćkowiaka – założycieli Krajowego Forum na rzecz terapii chorób rzadkich ,,Orphan”. Krzysztof Łanda mówił m.in. jak ważną rzeczą jest dostrzeganie osób z chorobami rzadkimi czy ultrarzadkimi. Chodzi o włączenie ich w życie publiczne oraz ich asymilację. Dlatego też powinniśmy prowadzić kampanie i akcje społeczne mające na celu uświadomienie problemów i oczekiwań chorych. Zdaniem Ministra Zdrowia na przestrzeni lat znacząco poprawiły się relacje między zdrową częścią społeczeństwa a chorującymi. Dotychczas system opieki zdrowotnej prawie nie dostrzegał pacjentów z chorobami rzadkimi i ultrarzadkimi, co powodowało zagrożenie wykluczeniem społecznym poprzez utrudniony proces edukacji, niewłaściwe warunki socjalne, a to z kolei prowadziło często do upokorzenia i osamotnienia. Obecnie kierujący Ministerstwem Zdrowia dostrzegają problemy osób z chorobami rzadkimi i dlatego stają się one jednym z priorytetów. W niedalekiej perspektywie zostanie wdrożony Narodowy Plan Chorób Rzadkich, co daje nadzieję, że poprawi się diagnostyka tych chorób oraz uda się skoordynować proces leczniczy z działaniami opieki społecznej. Z nadzieją patrzy się również na politykę lekową specyfików przeznaczonych dla chorób rzadkich. Jest nadzieja, że przełoży się ona na zwiększony dostęp do leków sierocych. Planuje się zgodnie z postulatami Komisji Europejskiej stworzyć Regionalne Centra Referencyjne. W zależności od częstotliwości występowania określonej choroby mogą to być ośrodki wojewódzkie lub krajowe. Być może w Polsce powstanie ośrodek o zasięgu międzynarodowym, jeśli wskazana choroba jest ultrarzadka. Konferencję zorganizowało Krajowe Forum na rzecz terapii chorób rzadkich ,,Orphan” www.chorobyrzadkie.com W tym niezwykle ważnym wydarzeniu uczestniczyli przedstawiciele Fundacji Carita – Żyć ze szpiczakiem: prezes Wiesława Adamiec i mecenas Roman Słomkowski – członek Fundacji. Wiesława Adamiec Fundacja Carita – Żyć ze szpiczakiem 9 K U R I E R K O W A R S K I / Z D R O W I E Wymówka – największy wróg ambicji i samodoskonalenia P ada deszcz, pada śnieg, jest zimno, jest gorąco, boli mnie głowa, jest za późno, jest za wcześnie... Ach, te nasze kochane wymówki! Są z nami od zawsze i najczęściej atakują z pełną mocą. Właśnie wtedy, gdy przyjdzie nam do głowy zmienić coś w swoim życiu. Co dokładnie? To już nieistotne, bo może to dotyczyć właściwie każdej dziedziny naszego życia. Ale skąd ten temat? Przecież jeśli czegoś potrzebujemy lub mocno pragniemy, to robimy wszystko, aby to zdobyć... Ale czy aby na pewno? Dobre chęci i marzenia, często niepoparte konkretnymi działaniami, w dużej mierze dotyczą właśnie strefy odżywiania i dietetyki. Na tym polu wymówki robią naprawdę świetną karierę. Poniżej przegląd tych najczęściej spotykanych: rąc pod uwagę całkowitą masę ciała. Poza tym zdjęcia rentgenowskie nie kłamią. Grubość i masa kości u osoby szczupłej i otyłej są na bardzo podobnym poziomie. 1. Żadna dieta na mnie nie działa. A czy kiedykolwiek byłeś na diecie? W jakim celu była stosowana? Czy na pewno stosowałeś ją dobrze? Leki działają po kilkunastu minutach, a zmiana nawyków żywieniowych daje pierwsze zauważalne i trwałe rezultaty dopiero po kilku tygodniach! Może warto uzbroić się w cierpliwość i nastawić się na to, że na efekty trzeba będzie trochę poczekać... 4. Nie mam czasu na zdrowe jedzenie i aktywność fizyczną. Ta wymówka to absolutny faworyt. Wiadomo, że doba to tylko 24 godziny, ale jak wytłumaczyć fakt, że przeciętny Polak spędza średnio ponad 3 godziny dziennie, oglądając telewizję? Przygotowanie posiłków na następny dzień, aby nie być skazanym na zamawianie gotowego obiadu lub fast fooda to około 30 minut. Konkretny trening razem z przygotowaniem się i prysznicem po jego zakończeniu to tylko jedna godzina. W ten sposób nadal mamy 1,5 godziny na telewizję lub inne rozrywki! 2. Nigdy nie schudnę, bo „mam grube kości”. Całkowita masa ludzkiego szkieletu to tylko 2,5 – 3,5 kg! To bardzo niewiele, bio- Ocalić od zapomnienia W tym roku mija 30. rocznica ostatniego przejazdu pociągu pasażerskiego przez Kowary. W tym numerze prezentujemy zdjęcie składu, który najczęściej przejeżdżał przez nasze miasto na linii kolejowej nr 308 między Jelenią Górą a Kamienną Górą w ostatnich latach kursowania. 10 3. Nie schudnę, bo zawsze byłem duży. Najwyższy więc czas na zmiany. Idąc tym tropem, osoba szczupła nigdy nie powinna mieć problemów z otyłością, ktoś, kto nigdy nie miał prawa jazdy, nie może nauczyć się jeździć samochodem, a człowiek, który nigdy nie grał w szachy, nie jest w stanie opanować zasad tej gry! Jest to oczywiście nieprawda, bo nigdy nie jest za późno, aby zrobić coś nowego. Nie warto od razu podpisywać na siebie wyroku, szczególnie wtedy, gdy nawet nie spróbowało się wcześniej wprowadzić kilku przemyślanych i zdecydowanych zmian. 5. Nie stać mnie na zdrową żywność i karnet na siłownię. Obiad poza domem to wydatek rzędu 15–25 zł, a obiad przygotowany samodzielnie to w zależności od użytych składników 5–10 zł. Jeśli te liczby nie robią wrażenia, to wystarczy je pomnożyć przez liczbę dni w miesiącu. Karnet na siłownię to 70–100 zł, czyli tyle samo ile miesięcznie wydajemy na mające nas odchudzić suplementy diety, które... po prostu nie działają. 6. Nie wytrzymam nawet jednego dnia bez podjadania. Przy prawidłowo zbilansowanej i dostosowanej do konkretnej osoby diecie, możesz jeść co 3–4 godziny cały POSIŁEK, więc podjadanie nie jest w ogóle potrzebne, bo nawet nie ma na nie czasu. A jeśli ktoś naprawdę chce, to nawet przekąski można zaplanować i to nie tylko w formie owoców lub sałatki. 7. Nie chce mi się. To tak, jakby powiedzieć: „jestem głodny, ale nie chce mi się jeść”. Widocznie tylko wydawało Ci się, że chcesz, a tak naprawdę myślałeś sobie: „w sumie to fajnie byłoby to mieć, chociaż tak naprawdę tego nie potrzebuję”. Tutaj nie ma innej rady, jak po prostu zdecydować się, na czym tak naprawdę nam zależy. Andrzej Ozimkowski Dietetyk Medyczny K U R I E R K O W A R S K I / F E L I E T O N WYKLĘCI, NIEZŁOMNI, NIEPOKORNI D nia 29 lutego 2016 w podwarszawskim hotelu znaleziono ciało wielkiego Niepokornego – Mariana Zagórnego, lidera Związku Zawodowego Rolników RP „Solidarni”. Mieszkał za miedzą – w Rybnicy pod Jelenią Górą. Pojechał do Warszawy walczyć o dotacje dla kolonii, które od lat organizował dla biednych dzieci. I miał obejrzeć premierę filmu, o który walczył latami wspólnie z reżyserem Jerzym Zaleskim – film o innym Niezłomnym i Wyklętym – Mieczysławie Dziemieszkiewiczu ps. „Rój”. W ten sposób historia dwóch bohaterów splotła się i niespodziewanie dopełniła. O „Roju” ktoś powiedział, że nie był człowiekiem odlanym z brązu. W filmie pokazane jest jego powolne dojrzewanie – od pałającego zemstą nastolatka, mszczącego się za śmierć brata, po osamotnionego w walce bohatera, który odkrywa, że jego los jest przesądzony. Kiedy podjął walkę, miał zaledwie 20 lat, kiedy umierał – miał o 6 lat więcej. Jako dowódca patrolu Pogotowia Akcji Specjalnej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego stoczył kilkanaście potyczek z oddziałami KBW i UB, wykonywał wyroki śmierci na konfidentach, ubowcach i innych funkcjonariuszach państwa prosowieckiego. Bano się go – w obławie, w której zginął (a towarzyszył mu tylko jeden podkomendny – ps. „Mazur”) wzięło udział 270 żołnierzy KBW i liczna grupa milicjantów i ubeków. Grobu „Roja” do dzisiaj nie odnaleziono – jego wrogowie chcieli uniemożliwić pielęgnowanie jego pamięci. Bezskutecznie. Mariana Zagórnego znałem. Był skromnym człowiekiem, ale jego oczy potrafiły przewiercić rozmówcę na wylot. Nie udawał nikogo – potrafił „wygarnąć” prawdę w oczy i nieważne było, czy trafiło akurat na „ważnego” posła czy senatora, dyrektora, wójta, burmistrza, samorządowca czy ministra. Nigdy nie krył, że bliżej mu było do obecnej władzy, ale również dla niej był surowym recenzentem. Tak na wszelki wypadek, jak ujawnił na pogrzebie jego zastępca, przygotowywał akcję protestacyjną, gdyby obecny rząd miał zamiar nie dotrzymać obietnic złożonych rolnikom. A do czego był zdolny? Przyspawanie wagonów ze zbożem na stacji w Muszynie, wysypywanie zboża na tory, wylewanie gnojowicy pod urzędami, wniesienie koryta do urzędu Ministra Rolnictwa w 1998 roku – to tylko niektóre z nich. Najbardziej spektakularne protesty związane są jednak ze zwierzętami: świnią i dzikiem. Ta pierwsza, nazwana „Rebelią”, trafiła w 2003 do urzędu wojewódzkiego we Wrocławiu, a potem, po „uwolnieniu” jej z rąk Zagórnego przez policję, na wywczasy do wrocławskiego ZOO, w którym na jakiś czas stała się najczęściej odwiedzanym zwierzęciem. A dzik trafił do sejmu w kwietniu ubiegłego roku. Zagórny wniósł go na posiedzenie Komisji Rolnictwa, bo twierdził, że dzik sam wlazł do jego samochodu podczas postoju w lesie, a związkowcy postanowili dzika jako „mienie państwowe” przekazać w państwowe ręce, a że jechali do sejmu, tutaj zwierzę dostarczyli. Obie sytuacje brzmią dość humorystycznie (powiedziałbym dadaistycznie), gdyby nie ich konsekwencje – wysokie kary finansowe dla Mariana „za znęcanie się nad zwierzętami”. To zresztą nie były pierwsze kary, które go dotknęły. Pomijam tu czasy jego walki z komuną – szykany, zwolnienie z pracy, aresztowania – to było wpisane w etos tamtych czasów. Ale dlaczego za wystąpienia w obronie polskiej ziemi, polskich rolników, skuwano schorowanego człowieka, poruszającego się na dwóch kulach (Marian od lat chorował)? Albo wsadzanie go do aresztu o godzinie 4.00 rano? Zresztą w 2003 roku, skazany na 15 miesięcy, przesiedział 3 miesiące w więzieniu, chociaż już wtedy był ciężko chory i taki polityczny wyrok nie mógł ani w nim, ani w jego współpracownikach wzmocnić przekonania, że żyje w wolnej Polsce, o którą walczył. Za samo wysypywanie zboża modyfikowanego genetycznie lub skażonego miał 11 wyroków. 11! A jednak ten poniewierany przez władzę człowiek nigdy się nie skarżył. Jeżeli prosił, to o wsparcie dla dzieci; jeżeli go coś bolało, to wyprzedawanie polskiej ziemi obcokrajowcom lub lekceważenie praw rolników. Taki już był. Nie uważał się za świętego, chociaż cieszył się przyjaźnią wielu księży i biskupów – świadczy o tym ich liczna obecność na jego pogrzebie. Do końca pozostał zwykłym Marianem – zabieganym i niemającym czasu dla siebie. Historie „Roja” i Mariana Zagórnego splotły się nierozerwalnie. Ujawniają podobne cechy tych dwóch bohaterów: niezgodę na niesprawiedliwość, odwagę, bezkompromisowość, osamotnienie, determinację w walce i miłość do Polski. Marian umarł w przeddzień Święta Pamięci Żołnierzy Wyklętych. A ja sobie myślę, że i ich czyny, i czyny Mariana mogą wychować nowe pokolenie odważnych Polaków – dumnych z przynależności do dumnego narodu. Widziałem to w niedzielę 28 lutego na starcie Biegu Wilczym Tropem. Jest nadzieja, Drogi Czytelniku. I jeszcze jedna myśl na koniec. Znowu nie moja. Jeden z żałobników stwierdził, że wielkich ludzi nie zawsze znajduje się w wielkich miastach – czasami Wielcy Ludzie mieszkają np. w Rybnicy. I pewnie w Kowarach, tylko my jeszcze nie poznaliśmy ich nazwisk. Oby nie było za późno. Jarosław Kotliński Bieg Wilczym Tropem w Kowarach, fot. J. Chitro 11