Gazeta Kowarska

Transkrypt

Gazeta Kowarska
01
Slołsity
Gazeta Kowarska
Kwartalnik społeczno-kulturalny
/ SUKCES
W BIZNESIE:
JERZY GADOMSKI
/ NIE DAJ SIĘ NABRAĆ
NACIĄGACZOM
/ W KOWARACH NIE
JEST NUDNO
/ ŻYCIE PODSTAWÓWEK
Niech nadchodzące święta będą
czasem radości i szczęścia,
tego życzy burmistrz
Bożena Wiśniewska
i Rada Miejska.
2016
nr 1/2016 (60) ISSN 2300-2387
EGZEMPLARZ BEZPŁATNY
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
I
E
Ś
C
Zmiana czasu
Odkrycia fizyki kwantowej dowodzą, że
czas jest rzeczą względną. Nie sposób zaprzeczyć jednak decydującemu wpływowi
tego czynnika na ludzkie życie. Ot chociażby z 26 na 27 marca trzeba będzie przestawić zegarki na czas letni – dodajemy godzinę. Jesteśmy stale pod presją przeszłości,
przyszłości, relacji z ciągiem wydarzeń, które pędzą z prędkością wprost proporcjonalną do wieku obserwatora. Minęło już 11
lat, od kiedy ukazał się pierwszy numer Gazety Kowarskiej, wydawanej przez Miejski
Ośrodek Kultury (jako kontynuacja Kuriera Kowarskiego, który obecnie ukazuje się
jako część Slołsity, a w ogóle już od 25 lat).
Przez ten czas zmieniali się ludzie, częstotliwość wydawania, zmienił się też tytuł wydawnictwa – wszystko zgodnie z zasadą, że
I
jedyną pewną rzeczą jest zmiana (mamy nadzieję, że dobra). Ten numer też jest początkiem nowego etapu w życiu miejskiego periodyka. Zmienia nam się redaktor naczelny.
W tym miejscu chciałbym w imieniu całej
redakcji serdecznie podziękować za wieloletnią współprace Jackowi Kunikowskiemu,
który naszą gazetę współtworzył, uczył nas
dziennikarstwa i wiele lat był naczelnym redaktorem. Jacku, wielkie, ogromne dzięki.
Jednocześnie chciałbym w redakcji Slołsity powitać Leszka Kosiorowskiego – dziennikarza, menadżera, a hobbystycznie ultramaratończyka, który zgodził się pełnić rolę
naczelnego redaktora. Na naszej gazetowej osi czasu są też stałe elementy, jak na
przykład rubryka o kowarskich celebrytach,
w tym numerze zaprezentujemy postać
pana Jerzego Gadomskiego. Postanowiliśmy
rozszerzyć naszą ramówkę o drugi, dłuższy
NIE TYLKO PIWO
N
ikt nikomu w kalendarz nie zagląda,
ale warto wspomnieć, że najstarsza
organizacja pozarządowa działająca w Kowarach, czyli Klub Piwosz Smakosz Prykosz
ciągle w formie. Jej członkowie działają
i sprawnie animują życie społeczne Kowar.
W lutym zorganizowali dwa spotkania filmowe w Kinie za Rogiem, a 12 marca od-
2
był się turniej tenisa stołowego. Oto najlepsi pingpongiści:
1. miejsce – Marek Łysiak
2. miejsce – Janusz Kwak
3. miejsce – Grzegorz Sikora
4. miejsce – Maciej Michella
Gratulacje dla wszystkich uczestników, a dla
PSP życzenia 100 lat.
(kid)
tekst. Tym razem będzie on traktował o obwoźnych naciągaczach, którzy upodobali sobie szczególnie małe miejscowości i na proszonych pokazach oferują garnki, pościele
i pseudosprzęt rehabilitacyjny. Zachęcamy
mieszkańców i miejskie instytucje do dzielenia się informacjami na temat ich działalności. Na dalszych stronach krótkie relacje
przedstawiają szkoły podstawowe, Warsztaty Terapii Zajęciowej, ZEZK, stałe miejsce przewidujemy dla Pani Burmistrz i Rady
Miejskiej. Chcemy, żeby gazeta stała się nie
tylko kroniką społeczno-kulturalną, ale także forum wymiany poglądów i myśli na temat naszego miasta. Zachęcamy wszystkich
do współtworzenia i utrwalania na papierze
wydarzeń, które bezpowrotnie znikają z naszej kowarskiej linii czasu.
Z wyrazami szacunku w imieniu wydawcy
Dariusz Kaliński
Piwosz Smakosz Prykosz – sekcja sportowa:)
SLOŁSITY GAZETA KOWARSKA
kwartalnik miejski
Slołsity
Redakcja: Leszek Kosiorowski
Gazeta Kowarska
(red. nacz.), Agnieszka Jakubik,
Dariusz Kaliński, Ewa Kubarko-Lewandowska (dział reklam)
Wydawca: Miejski Ośrodek Kultury, ul. Szkolna 2, 58-530 Kowary
tel./fax: 75 718 25 77; e-mail: [email protected]
Layout, skład komputerowy: Wojciech Miatkowski, literro.com
Okładka: fot. Paweł Perłowski
Druk: APLA Łomnica
S L O Ł S I T Y
/
W I E Ś C I
Mistrzostwa Kowar
dzieci w narciarstwie
alpejskim 2016
W
ostatnią niedzielę lutego w czeskiej partnerskiej
gminie Mala Upa w ośrodku narciarskim SkiMU
„U Kostela” odbyły się po raz drugi „Mistrzostwa Kowar
dzieci w narciarstwie alpejskim” pod hasłem „WYŁAWIAMY NOWE TALENTY”. Na starcie zameldowało się ponad
100 zawodników z Polski i Czech.
Wśród chłopców najszybszy był 10-letni Aleksander Cich z Karpacza z łącznym czasem po dwóch przejazdach 38,44. Do Aleksandra należy również rekord trasy tegorocznych zawodów – 19,09.
Wśród dziewcząt pierwsze miejsce w kategorii OPEN wywalczyła
karpaczanka Lena Cich, z łącznym czasem: 39.37, która jako jedyna
dziewczynka złamała granicę 20 sekund w pojedynczym zjeździe.
Wśród młodych kowarzan najlepsi byli: Kinga Ambroziak z łącznym
czasem – 47,25 oraz Kamil Koralewski – 38,91.
Szczegółowe wyniki na stronie: www.kowary.pl.
Wszystkim zawodnikom gratulujemy udziału i zapraszamy za rok!
Organizatorzy dziękują za pomoc wszystkim osobom, które włączyły
się w przygotowania i przebieg zawodów. Podziękowania należą się
również następującym firmom i instytucjom, które wsparły organizację tegorocznych mistrzostw: firmie KEMPF, firmie JUROTRANS,
Kompleksowi Narciarskiemu SKiMU, SKI24.PL. Organizatorami zawodów narciarskich byli: Szkoła Carvingu Ski-Elita oraz Gmina Miejska Kowary. Inicjatorem zawodów jest Pan Jerzy Gadomski. (kos)
Ultramaraton w Kowarach
Z Przełęczy Okraj żółtym szlakiem do Żółtej Drogi, na Jedlinki, skąd żółtym szlakiem na Budniki
– tak wyglądała trasa III Ultramaratonu Karkonoskiego w granicach Kowar.
C
ała miała prawie 53 kilometry długości i zaczynała się na Polanie Jakuszyckiej w Szklarskiej Porębie, skąd 320 biegaczy pobiegło i weszło na główny grzbiet Karkonoszy. Zdobyli m. in. Śnieżkę, za Jelenką zbiegli czerwonym szlakiem po czeskiej stronie na
Przełęcz Okraj, gdzie czekał na nich ostatni, czwarty punkt odżywczy z ciepłą herbatą, coca-colą, owocami i czekoladą.
Zbieg żółtym szlakiem do Żółtej Drogi prowadził śnieżnym korytarzykiem o szerokości około 50 centymetrów, ze ścianami podobnej
wysokości. Było na nim dość ślisko, ale zbiegało się bardzo szybko.
Wygodnie biegło się także szeroką, łagodnie opadającą Żółtą Drogą, z coraz mniejszą ilością śniegu. Piszący te słowa właśnie na Żółtej Drodze biegł najszybciej na całej, 53-kilometrowej trasie – poniżej sześciu minut na kilometr, podczas gdy na najtrudniejszych
fragmentach, w kopnym śniegu, pomiędzy Przełęczą Karkonoską
a Domem Śląskim, był ponad dwa i pół raza wolniejszy. Takie przygody z tempem mieli też inni zawodnicy. Jednym słowem: odcinek
Fot. UM Kowary
kowarski na trasie ZUK-a dawał długą chwilę oddechu i szansę na
poprawę wyniku.
Do mety w Karpaczu dotarło 310 biegaczy. Zwyciężyli Bartosz
Gorczyca i Magdalena Łączak. (kos)
3
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
S
P
R
A
W
Y
ki nie mają etatów, pracują na umowach zleceniach, na niskich
stawkach godzinowych, które nieznacznie rosną po umówieniu
określonej liczby osób na prezentacje.
To, co panie mówią podczas prób umawiania na rozmowy, też
nie jest przypadkowe. Tekst zaproszenia jest z góry ustalony,
przetestowany pod względem skuteczności. Rozmowy są nagrywane i kontrolowane przez nadzorców. Za odejście od schematu grozi co najmniej wezwanie na dywanik do przełożonego.
– To bardzo ciężka, niewdzięczna praca – opowiada telefonistka. – Wiele osób poznało się na tej działalności. Wyzywają nas
od oszustek i naciągaczy.
Prezenty przyciągają
Okazyjne zakupy,
czyli niszczenie
starszych ludzi
Nie daj się nabrać
Na ludzkiej samotności, chciwości i naiwności żerują
firmy, które sprzedają na prezentacjach swoje towary po wielokrotnie zawyżonych cenach. Szczególnie
aktywne są wśród starszych osób, często bezbronnych wobec różnych manipulacji. Ofiarami takich
sprzedawców padają także kowarzanie.
Manipulacja zaczyna się od zaproszeń, które zwykle nie są wysyłane przypadkowym osobom. Jak opowiadają panie, które zajmowały się telemarketingiem w takiej firmie w Jeleniej Górze,
numery telefonów pochodzą ze starych książek telefonicznych.
– Koniecznie muszą być stacjonarne, bo takie obecnie są używane zwykle przez starych ludzi – mówi jedna z kobiet, której
zadaniem było umawianie na prezentacje.
Panie z telemarketingu nie korzystają jednak osobiście z książek telefonicznych. Dane z tych książek ktoś inny wpisuje do
bazy danych, która jest powiązana z automatem wybierającym
numery telefoniczne. Chodzi o to, by osoba dzwoniąca nie mogła przerywać pracy – gdy jedną rozmowę skończy, automat
natychmiast wybiera kolejny numer z książki telefonicznej. Każda przerwa jest odliczana od płatnego czasu pracy. Telefonist4
Ale nie wszyscy. Pewien niski odsetek jest zainteresowany
spotkaniami i zgadza się na przysłanie zaproszenia. Osoba taka
podaje swój adres, który szybko trafia do bazy danych firmy,
wraz z odpowiednią adnotacją.
Ponieważ firmy działające w taki sposób organizują prezentacje w całym kraju, a obdzwanianych ludzi są tysiące dziennie,
nawet ten niski odsetek umówionych na spotkania, w skali kraju zamienia się w setki ludzi. Na jedną prezentację przychodzi
kilkadziesiąt.
Szczepan Młodawski z Kowar był na kilku prezentacjach. Jego
zdaniem ludzie uczestniczą w nich, bo zawsze można dostać
coś za darmo. W opinii dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Kowarach Dariusza Kalińskiego, jedną z przyczyn zgód na
otrzymanie zaproszeń jest też samotność. Starsze osoby siedzą
same w domach, często się nudzą, nikt się nimi nie interesuje, więc miły, młody głos w słuchawce telefonu wydaje im się
atrakcyjnym urozmaiceniem codzienności. Nie podejrzewają
niecnych intencji.
– Prowadzący prezentacje mają sprawną gadkę i zachwalają różne towary, na przykład garnki czy pościele – opowiada
Szczepan Młodawski. – Podają ceny, że coś kosztuje, na przykład, 15 tysięcy. A potem dają koperty z ofertami za 4 tysiące.
Niektórym może się więc wydawać, że to znakomita okazja,
prawdziwa promocja. Tym bardziej, że firmy sprzedażowe wynajmują na prezentacje wodzirejów, którzy potrafią wprowadzić radosną, luźną atmosferę, czy też ludzi zaufania społecznego, na przykład sowicie opłacanych za swe „występy” lekarzy.
Podczas prezentacji potwierdzają w swoich opowieściach, że
dana rzecz jest rzeczywiście rewelacyjna.
W efekcie niektórzy starsi (choć nie tylko starsi) ludzie podpisują podsuwane im pod nos dokumenty. W miłej, życzliwej atmosferze prezentacji nie podejrzewają, że ktoś chce ich bezwzględnie wykorzystać. Nawet trzy tysiące złotych za komplet
garnków czy pościel nie budzi ich podejrzeń.
Wracają do domu zadowoleni, że zrobili świetny interes.
Tu znajdziesz pomoc za darmo
Powiatowy Rzecznik Konsumentów
Klaudia Garniewicz, Starostwo Powiatowe w Jeleniej Górze
ul. Kochanowskiego 10, 58-500 Jelenia Góra
II piętro, pokój nr 28, tel. 75 64 73 111
e-mail: [email protected]
Godziny przyjęć interesantów: wtorki i czwartki 7.30–9.30
Miejski Rzecznik Praw Konsumenta
Jadwiga Reder-Sadowska
Jelenia Góra, pl. Ratuszowy 58, tel. 75 75 46 110
[email protected]
S
Zimny prysznic
Jeśli ktoś bliski, zwykle młodszy, orientujący się w manipulacjach
sprzedawców, nie wytłumaczy im szybko, że dali się naciągnąć, szok
przychodzi dopiero po otrzymaniu do zapłaty pierwszej raty kredytu.
Widzą wtedy, że, na przykład, za zwykłą pościel muszą zapłacić kilka
razy więcej, niż jest warta. I wtedy zaczyna się dramat, płacz, rozgoryczenie, zgrzytanie zębami.
– W ciągu czternastu dni od wydania towaru można odstąpić od
umowy – radzi lwówecki powiatowy rzecznik konsumentów, Dawid
Kopeć.
Jak tłumaczy, trzeba to uczynić w formie pisemnej i wysłać na adres sprzedawcy. Najlepiej zrobić to oddzielnie ze zwrotem towaru –
to bezpieczniejsze dla konsumenta, bo jeśli paczka zostanie zwrócona
z jakiegoś powodu, będziemy mieć pewność, że przynajmniej pismo
z naszym oświadczeniem o odstąpieniu od umowy dotarło do adresata. Osobnym pismem musimy też poinformować bank o odstąpieniu
od umowy kredytowej.
Można też pojechać do siedziby sprzedawcy i zwrócić towar osobiście.
Dyrektor Kaliński przyznaje, że w Kowarach prezentacje odbywają
się w Miejskim Ośrodku Kultury. Jeden – dwa razy w miesiącu. MOK
wynajmuje salę, bo nieźle za to zarabia: 120 złotych za godzinę. Dyrektor chce jednak zwrócić uwagę uczestnikom przyszłych takich prezentacji, by zastanowili się dwa razy, zanim coś podpiszą.
Leszek Kosiorowski
Sposób na telemarketera
Pod względem prawnym (co nie znaczy, że etycznym) trudno zarzucić coś prezentacjom – w ich trakcie ludzie są manipulowani, ale przecież nikt nie fałszuje ich podpisów, składają je sami,
dobrowolnie. Inaczej jest z rozmowami z paniami (czasem panami) z telemarketingu, czyli wydzwaniającymi, by umówić na
prezentacje. Zgodnie z prawem, nikt nie może do nas dzwonić
z ofertami bez naszej zgody. Często wyrażamy taką zgodę, składając podpis, gdy przy okazji zakupów w normalnych sklepach
otrzymujemy karty rabatowe. Podajemy przy okazji swoje dane
i... Już jakiś koncern ma nas w garści: nasze imiona, nazwiska,
adresy e-mailowe i numery telefonów wędrują do bazy danych
i zaczynają żyć swoim życiem.
Ale raz wyrażoną zgodę można cofnąć, i to w każdej chwili, także
w trakcie rozmowy z telemarketerem. W każdej chwili takiej rozmowy mamy prawo do otrzymania informacji, skąd telemarketer ma nasze dane i numer telefonu, możemy żądać ich zmiany
bądź usunięcia z bazy danych.
W dużych firmach personel z działów telemarketingu zwykle
jest przeszkolony pod względem prawnym i nie dziwi się takim żądaniom. Spełnia je jak należy (to jego bezwzględny obowiązek). W małych przedsiębiorstwach, a takie zwykle zajmują się sprzedażą podczas prezentacji, zdarza się, że dzwoniący
nie mają o tym pojęcia. Gdy kiedyś postanowiłem skorzystać
z uprawnień konsumenta i obywatela, którego dane osobowe
są pod kontrolą, moja rozmówczyni natychmiast się rozłączyła. Nie chciała nawet podać wyraźnie swojego imienia i nazwiska, ani nazwy firmy, dla której pracuje. Ale już nigdy więcej nie
zadzwoniła.
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
S
P
R
A
W
Y
REKLAMA
Firma cateringowa Justyna Iwańska
od 10 zł
nowość pizza z pieca
oferuje domowe obiady
dowóz na telefon
codziennie w godzinach 12°°–22°°
Oferujemy:
– organizacja imprez plenerowych,
– świąteczne wyroby garmażeryjne,
– chrzciny, komunie (wszystko w domu u klienta),
– usługi gastronomiczne,
– doradztwo, szkolenie.
75 61 61 656 lub 667 635 511
Szkoła Podstawowa nr 3, Kowary ul. 1 Maja 72
REKLAMA
Gorąco zapraszamy do restauracji
ZAJAZD PRZYWODZIE
na przepyszne dania kuchni polskiej
IMPREZY OKOLICZNOŚCIOWE s KOMUNIE
CHRZCINY s URODZINY s STYPY
KOMPLEKSOWA ORGANIZACJA IMPREZ U KLIENTA
(catering wraz nakryciem)
ZAJAZD PRZYWODZIE, 58-530 Kowary, ul. Rzemieślnicza 1B
e-mail: zajazd @ przywodzie.eu
tel. 667 221 624, tel. 667 221 628
5
ZAPRASZA
DLA DOROSŁYCH
SOBOTA 2.04.16, GODZ. 18.00 „LISTY DO M. 2” (2015) Polska,
reż. Maciej Dejczer, komedia romantyczna, 2 h, od lat: 12
CZWARTEK 7.04.16, GODZ. 18.30 „ANIOŁ” (2013) Liban,
reż. A. Dora, komediodramat, 1 h 37’, od lat: 12
SOBOTA 9.04.16, GODZ. 18.00 „BODY/CIAŁO” (2015) Polska,
fabularny, reż. M. Szumowska, h 28’, od lat: 16
CZWARTEK 14.04.16, GODZ. 18.30 „W IMIĘ...” (2013) Polska,
dramat obycz., reż. M. Szumowska, 1 h 36 min, od lat: 16
SOBOTA 16.04.16, GODZ. 18.00 „CARTE BLANCHE” (2015) Polska,
fabularny, reż. J. Lusiński, 1 h 41 min, od lat: 12
CZWARTEK 21.04.16, GODZ. 18.30 „LISTY DO M. 2” (2015)
Polska, reż. Maciej Dejczer, komedia romantyczna, 2 h, od lat: 12
SOBOTA 23.04.16, GODZ. 18.00 „ŻYĆ NIE UMIERAĆ” (2014)
Polska, reż. M. Migas, wyst. T. Kot, komediodramat, 1 h 25’, od lat: 16
CZWARTEK 28.04.16, GODZ. 18.30 „LISTY DO M. 2” (2015)
Polska, reż. Maciej Dejczer, komedia romantyczna, 2 h, od lat: 12
SOBOTA 30.04.16, GODZ. 18.00 „11 MINUT” (2015) Polska,
reż. J.Skolimowski, thriller, psych., 1 h 21’, od lat: 16
DLA DZIECI
SOBOTA 2.04.16, GODZ. 16.00 „MIX BAJEK”; krótkie filmy animowane dla dzieci, w sumie ok. 1 godziny, kat. wiek.: b/o
CZWARTEK 7.04.16, GODZ. 16.30 „ALE CYRK” (2011) Dania, reż. P.
Dodd, animowany, familijny, 1 h 18’, kat. wiek.: 7+
SOBOTA 9.04.16, GODZ. 16.00 „PSZCZÓŁKA MAJA” FILM (2014)
Australia, Niemcy, animowany, familijny, 1 h 28’, kat. wiek.: 7+
CZWARTEK 14.04.16, GODZ. 16.30 „PSZCZÓŁKA MAJA” FILM
(2014) Australia, Niemcy, animowany, familijny, 1 h 28’, kat. wiek.: 7+
SOBOTA 16.04.16, GODZ. 16.00 „ALE CYRK” (2011) Dania, reż. P.
Dodd, animowany, familijny, 1 h 18’, kat. wiek.: 7+
CZWARTEK 21.04.16, GODZ. 16.30 „PSZCZÓŁKA MAJA” FILM
(2014) Australia, Niemcy, animowany, familijny, 1 h 28’, kat. wiek.: 7+
SOBOTA 23.04.16, GODZ. 16.00 „ALE CYRK” (2011) Dania, reż. P.
Dodd, animowany, familijny, 1 h 18’, kat. wiek.: 7+
CZWARTEK 28.04.16, GODZ. 16.30 „MAŁY KSIĄŻĘ” (2015) Francja, animowany, familijny, reż. Osborne, 1 h 48’, kat. wiek.: 7+
SOBOTA 30.04.16, GODZ. 16.00 „MIX BAJEK”; krótkie filmy animowane dla dzieci, w sumie ok. 1 godziny, kat. wiek.: b/o
WIĘCEJ
KULTURY
To już po raz kolejny Ferie z Kulturą okazały się
strzałem w dziesiątkę, a raczej spełnieniem
oczekiwań młodych kowarskich kulturodzieci
i ich kulturorodziców.
W
zajęciach w okresie od 1 do 12 lutego wzięło udział
ponad 40 uczestników. Było spotkanie z policjantką,
panią sierżant Elżbietą Wojciechowska, która budzi
nie tylko szacunek, ale też podziw, szczególnie wśród chłopięcej
części grupy. Było kino – widzowie obejrzeli 5 filmów, wśród których znalazł się kultowy film Charlie Chaplina „Dzisiejsze czasy”,
zajęcia plastyczne, integracyjne, animacje, wizyta u pani Burmistrz
i kulturalna pikieta pod hasłem „Więcej Kultury”.
Zajęcia pokazują, jak ważne jest twórcze spędzanie czasu przez
dzieci z dala od komputera, w oparciu o budowanie więzi społecznych i twórczą realizację. Jak się okazuje, nie potrzeba do tego wyjazdów na zatłoczony w ferie aquapark czy objadania się w multipleksie popcornem lub hamburgerami w Macdonaldzie. Dzieci tęsknią do
wspólnej niewymuszonej zabawy i często wystarczy przysłowiowy
kijek, żeby stworzyć w głowie kolorowe ogrody. Już teraz MOK planuje Wakacje z Kulturą, na które serdecznie zaprasza.
(kid)
Organizatorzy ogromnie dziękują Pani Elżbiecie Wojciechowskiej za
spotkanie oraz szybkie rozwiązanie małej kryminalnej zagadki. Szacunek i wdzięczność należy się również komendantowi Włodzimierzowi Chmielowi, który zawsze staje na wysokości zadania jako policjant i jako kinoman.
Miejski Ośrodek Kultury w Kowarach, ul. Szkolna 2
Rezerwacja biletów: biuro MOK tel. 75 718 25 77, [email protected],
facebook: Kino za Rogiem Kowary. Istnieje możliwość odpłatnego pobytu
dziecka (5+) pod opieką w Sali Zabaw PLAYLAND w trakcie seansu (12 zł).
Pikieta „Więcej Kultury”
6
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
NIC SIĘ NIE
DZIEJE?
Występ zespołu Swojacy i ich „Tańczone Kolędy” – MOK, styczeń
/
K
U
L T
U
R
A
Spektakl „Nie dam uciec szczęściu”
„– Ale nuda, nic się nie dzieje, umrzeć można, wiocha, wiocha, wiocha” – powtarzały jak mantrę bohaterki sztuki teatralnej Grzegorza Sławińskiego pt. „Nuda”, która to przed laty została zrealizowana
w kowarskim domu kultury. Nie trzeba jednak literatury i teatru, by w naszym mieście usłyszeć podobne teksty. Wystarczy wyjść na zakupy i posłuchać rozmów kowarzan.
Czy nasza lokalna rzeczywistość jest tak nudna? Przyjrzyjmy się szeroko pojętej kulturze – jak zaczął się ten rok?
Otóż od końca grudnia ubiegłego roku w Miejskim Ośrodku Kultury
można było oglądać wystawę fotografii „Population Shuffle” kanadyjsko-libańskiego artysty, Marca Charbel Mattar’a. Później galeria MOK
wypełniła się ekspozycją puzzli 3D, złożonych przez dzieci i rodziców
z przedszkola Schnappi. W jednej sali wystawowej można było oglądać
miniatury najsłynniejszych budowli świata, taki park miniatur, tyle że
z puzzli 3D. Obie wystawy bardzo interesujące, kto widział, ten wie.
Oprócz wystaw w domu kultury odbywają się od czasu do czasy
spotkania autorskie, tematyczne, prelekcje, często połączone z prezentacją zdjęć lub filmów.
W ostatnich miesiącach dom kultury gościł pana Stanisława Pierzynowskiego, autora książki „Szlakiem Piastów. Ranek”. Pisarz pochodzi
z Kowar, więc spotkanie autorskie miało szczególny charakter.
Tęskniących za słońcem i wakacjami Grzegorz Schmidt oraz dom
kultury zapraszali na prezentację multimedialną „Zimowa tęsknota
Polaka za bułgarskim słońcem”. Były zdjęcia, opowieści i wino. Było
bardzo miło, kulturalnie i ciepło.
W sali Kina za Rogiem odbył się cykl spotkań „Dlaczego Flamenco?”,
podczas których Agata Szmigdrodzka opowiadała o tańcu i filozofii życia flamenco. Pani Agata to kobieta wielu talentów, m. in. jest tancerką
i nauczycielką flamenco.
Parę tygodni później na deskach sceny kowarskiego MOK odbyła
się premiera sztuki „Nie dam uciec szczęściu” w reżyserii tejże samej Agaty Szmigrodzkiej. Dodać należy, że sztuka powstała w oparciu
o powieść „Trocek Pocieszka” autorstwa pani Agaty, a próby odbywały się w naszym domu kultury. Spektakl premierowy został bardzo ciepło przyjety przez publiczność, co nie dziwi, bowiem autorskie wido-
wisko teatralno-muzyczne Szmigrodzkiej urzeka artyzmem, refleksją,
wrażliwością i mądrością. Żal, że sala widowiskowa nie była wypełniona po brzegi, ale jest szansa, że w maju spektakl zostanie zagrany
raz jeszcze.
Dla tych, którzy nie lubią teatru, wystaw i literatury, w lutym na zakończenie ferii zimowych w sali widowiskowej MOK zagrał zespół PAIHIVO ze Zgorzelca. Przed zespołem wystąpiła grupa taneczna Karoliny Szybiak. Wydarzenie było atrakcyjne muzycznie i wizualnie.
Wracając do pytania, czy w Kowarach nic się nie dzieje, dodać należy, że od przeszło roku mamy w naszym mieście kino i to Kino za Rogiem. Małe, ale własne. W dodatku w naszym kowarskim kinie można
wybierać filmy, można zamówić projekcję na dowolnie wybrany termin i godzinę, można też wynająć kino na wyłączność, np. na urodziny, rocznicę czy spotkanie towarzyskie. Kino ma sporą grupę zwolenników, ale czasem są jeszcze wolne miejsca. Warto śledzić repertuar,
zwłaszcza, że bilet kosztuje 5 zł.
Oprócz wydarzeń ściśle kulturalnych w MOK-u cyklicznie odbywają się przedświateczne kiermasze rękodzieła i rzeczy wszelakich.
Organizatorem tych wydarzeń jest kowarski PKPS z panią Krystyna
Konieczną na czele. Dochód przeznaczony jest na pomoc potrzebujacym. Te same Panie tradycyjnie już przygotowują wigilie i śniadania wielkanocne dla samotnych i potrzebujacych w auli domu kultury. Piękna inicjatywa, wszystkim zaangażowanym należy się szacunek.
Wszystkie imprezy organizowane przez Miejski Ośrodek Kultury
i Przyjaciół są zapowiadane na stronie www.mok.kowary.pl, facebooku domu kulturu oraz Kina za Rogiem Kowary. Zapraszamy do śledzenia i korzystania z oferty kulturalnej. Choćby po to, by wyrobić sobie pogląd na to, czy w naszym mieście coś się dzieje czy nie dzieje.
Może jednak nie jest tak źle?
(red.)
7
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
Y
W
I
A
D
Z
C
E
L
B
R
Y
T
Ą
W Kowarach jestem
wśród swoich
Rozmowa z Jerzym Gadomskim, kowarskim przedsiębiorcą
– Pana losy są dowodem, że w Kowarach można odnieść
sukces w biznesie. Początek był w pawilonie z frytkami koło
dworca PKP?
– Moje początki w biznesie mają związek z udziałem Kowar w telewizyjnym programie Bank Miast w 1975 roku. Z tej okazji wybudowano, powyżej Przedwiośnia, dwa narciarskie wyciągi, tzw.
wyrwirączki – pierwsze w naszym mieście. Należały do MOSiR-u,
ale stały nieczynne. Gdy dowiedziałem się o tym, postanowiłem je
uruchomić. Zostałem ich ajentem. Jeden miał za słaby silnik i do niczego się nie nadawał. Ale drugi ruszył. Dzięki temu dzieci przez
jedną zimę miały sporo frajdy.
– Dlaczego tylko przez jedną zimę?
– Poszedłem do wojska. Gdy wróciłem do Kowar, nic już z nich
nie zostało.
– I co Pan zrobił?
– Na stałe, przed i po wojsku, pracowałem w Fabryce Dywanów
jako operator drukarki. Potem – w wieku 24 lat, zostałem mistrzem na wydziale tkalni igłowej.
– Dziś wielu marzy o takim etacie. A Pan go porzucił.
8
– W dywanówce nie było źle, ale człowiek chciał więcej. W 1980
doszło do pewnego otwarcia granic, łatwiej można było zorganizować wyjazd do pracy w Niemczech. Skorzystałem z tej możliwości.
– W przeliczeniu na złotówki zarabiało się wtedy w Niemczech doskonale. Co Pan tam robił?
– Zająłem się budowlanką, początkowo jako pomocnik przy prostych pracach. Ale podpatrywałem i uczyłem się. To procentowało – podczas następnych wyjazdów pracowałem już jako murarz.
– Co Pan robił z pieniędzmi?
– W Niemczech zdobywałem kapitał na działalność w Polsce.
W 1982 zwróciłem się do Urzędu Miasta w Kowarach o działkę pod
małą gastronomię. Dostałem miejsce przy ulicy Dworcowej. Wcześniej wykonałem biznesplan, wszystko policzyłem. Skoro dziennie przez to miejsce przejeżdżało około sto autobusów do Jeleniej
Góry i sto do Karpacza, wystarczało, by z każdego przyszły do mnie
dwie osoby. Dawało to gwarancję 400 klientów dziennie.
– Najpierw musiał Pan postawić swój bar. Wtedy nie było to
zbyt proste. Wszystkiego brakowało.
S
L
O
Ł
– Pozwolenie dostałem w 1982, a nasza mała gastronomia, w parterowym budynku, otwarta została w 1985. Budowałem sam,
pomagał mi ojciec. W tym czasie także wyjeżdżałem do pracy
w Niemczech.
– Gotował Pan też sam?
– Tak, najczęściej sam gotowałem. Choć w pierwszym okresie
działalności pracowała w barze cała nasza rodzina: żona, ojciec, teściowie… Dzieci mieliśmy jeszcze małe. Szły rano do przedszkola, a ja do baru.
– Co oferowaliście w menu?
– Flaki, kiełbasę, kurczaka, frytki, bigos, herbatę, kawę, napoje zimne, lody. Największy ruch był w trakcie imprez sportowych i świąt
– 1 maja, czy 22 lipca. Całe miasto się wtedy bawiło, nasz punkt był
tak oblegany, że nie sposób było nadążyć.
– To był inny świat, gospodarka niedoboru, puste półki, kartki żywnościowe. Jak Pan sobie radził?
– Jeszcze gdy pracowałem w dywanówce, zrobiłem kurs kierowników prywatnych zakładów gastronomicznych. Już wtedy przypuszczałem, że te uprawnienia mogą się kiedyś przydać. Talony
z Urzędu Miasta dostawałem, na przykład, na 10–15 kilogramów
wędlin, co nie starczało nawet na jeden dzień. Wstawałem wcześnie, po wędliny jeździłem do Paszowic koło Jawora, a po warzywa, w tym ziemniaki, na targ na Kilińskiego w Jeleniej Górze. 130
kilogramów ziemniaków trzeba było jeszcze obrać i pociąć na frytki. Na obieraczkę stać nas było dopiero po roku działalności baru.
– Bar okazał się strzałem w dziesiątkę. Czy nadal jeździł Pan
co roku na saksy do Niemiec, by gromadzić kapitał na kolejne przedsięwzięcia?
– Oczywiście, wyjeżdżałem do Niemiec co roku na dwa miesiące, jesienią, tak, by wrócić na 1 listopada. Na początku lat 90. kolega namówił mnie na otwarcie firmy transportowej. To był dobry
kierunek – zyskowność transportu międzynarodowego była wtedy
duża. Zaczęliśmy wspólnie, ale ponieważ wyniki odbiegały od założonych, po roku rozstaliśmy się. W 1993 założyłem własną firmę
transportową, już sam. TIR–y wziąłem w leasing. Ta moja firma do
dziś istnieje, nazywa się Juro-Trans.
– Najtrudniej zwykle o pierwsze zlecenia.
– Producent z Sulechowa zlecił nam przewozy, bawełny do przerobu nici, do Włoch. Jeździliśmy regularnie do Mediolanu. W 1995
roku rozszerzyłem działalność o branżę drzewną. W tej dziedzinie
też startowałem wcześniej, produkując ze wspólnikiem proste półfabrykaty. Szło to tak sobie, w końcu wycofałem się.
– Ale potem pewnie zaczął Pan działać w branży drzewnej
samodzielnie?
– Wydzierżawiłem halę produkcyjną od spółdzielni stolarskiej przy
ul. Łomnickiej. Produkowaliśmy tam proste elementy i półfabrykaty z tarcicy. Z czasem spółdzielnia upadła, a ja – stopniowo, to
trwało lata – wykupiłem od syndyka to, co po niej pozostało.
– Przyszedł czas na produkcję palet.
– Proste palety robiliśmy już pod koniec 1996. Był na nie zbyt do
Niemiec. Okazało się, że niemiecka firma otwarła w tym celu oddział w Mysłakowicach. Stałem się jej dostawcą. Woziłem palety
w okolice Lipska.
– Jak to się stało, że przejął Pan część majątku Fabryki Dywanów?
– Bazę transportową dzierżawiłem od Nadleśnictwa Śnieżka. Ale
gdy podniesiono mi czynsz za teren z błotem po kolana, rozejrzałem się za innym miejscem. Dywanówka chciała się pozbyć placu
po dziale transportu. Kupiłem go wraz z budynkiem. To był rok
S
I
T
Y
/
W
Y
W
I
A
D
Z
C
E
L
B
R
Y
T
Ą
2001. W budynku warsztatowym, po gruntownym remoncie i modernizacji, otworzyłem OSKP – okręgową stację kontroli pojazdów, wraz z warsztatem i myjnią. Nie było czegoś takiego w Kowarach.
– Miał Pan jeszcze głowę do prowadzenia baru naprzeciwko dworca?
– Wydzierżawiłem go, ale ponieważ nie dbano o niego, zamknąłem
bar w 1992. Wykonaliśmy nadbudowę. Na górze powstało mieszkanie, na dole – gdzie rozmawiamy – są biura.
– Jesteśmy więc na początku XXI wieku. Prowadzi Pan firmę
transportową, tartak i stację kontroli pojazdów. Co dalej?
– Na terenie dawnej stolarni rozwinąłem produkcję architektury
ogrodowej. Dzięki dobrej jakości i terminowości dostaw, w krótkim czasie zdobyliśmy zaufanie klientów. W efekcie od niemieckiego partnera otrzymaliśmy propozycję odkupienia centrum logistycznego, wraz z impregnacją ciśnieniową, w Piechowicach.
W biznesie nie można jednak spocząć na laurach, to byłby początek końca. Mam na myśli przede wszystkim fabrykację palet. Kolejne lata to więc ciągłe inwestycje i modernizacje, które z jednej
strony umożliwiają zwiększenie produkcji, a z drugiej wytwarzanie artykułów coraz bardziej przetworzonych. To dlatego kupiliśmy szwedzką linię do produkcji palet. Nie było innego wyjścia, by
sprostać konkurencji i nie wypaść z rynku.
– Ile osób Pan zatrudnia?
– Około stu. Miejsca pracy są stabilne. Działamy w kilku kierunkach, więc kryzys w jednej z naszych branż nie przewróci nas –
straty odbijemy sobie gdzie indziej. Rotacja jest bardzo mała. Ci, co
9
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
Y
W
I
A
D
Z
C
E
L
przyszli i sprawdzili się, zostają na długo. Niektórzy młodzi – niestety – nie chcą się uczyć i rozwijać. To przykre, co powiem, ale
przyczyną jest ich niski poziom intelektualny. Gdy zorientują się, że
praca wymaga nauki i rozwoju, rezygnują. Wolą robić stale coś prostego, co nie wymaga wysiłku intelektualnego.
– Kiedy było łatwiej prowadzić firmę: za komuny czy obecnie?
– Nigdy nie korzystałem z pomocy władz. Nie należę i nie należałem do żadnej partii. W ogóle nigdzie nie należałem, poza harcerstwem. Pod względem biurokracji, procedur, jest dziś trudniej,
choć tyle się mówi, że ma być łatwiej. Mnie się zdaje, że kiedyś te
wszystkie formalności były prostsze.
– Skąd u wielu kowarzan tyle pesymizmu, przekonania, że
nic nie warto robić, że nic się nie opłaca?
– Też się temu dziwię. Jestem komandorem wjazdu na Okraj. Kiedyś uczestniczyło w nim co najmniej stu kowarzan, potem 70, a teraz – na 250 wszystkich uczestników – jest tylko 30 ludzi z Kowar!
Oczywiście, wiele się zmieniło: z czterech tysięcy miejsc pracy
w latach 80. pozostało niewiele. Młodzi nie widzą szans, wyjeżdżają. Ewidentnie widać, że nasze miasto potrzebuje napędu, rozwoju, świeżej krwi i nowej energii.
– Czasem przyczyny są bardzo prozaiczne, na przykład złe
drogi. Co pod tym względem hamuje Kowary?
– Nie ma dojazdu do Kowar. Nośność mostu w Kostrzycy jest
ograniczona do 25 ton, a w Mysłakowicach do 15 ton. Wielu menedżerów odwiedziło Kowary w ostatnich latach, ale zniechęcali się,
gdyż nie mają szans na legalne wprowadzenie tu swojego taboru.
Inwestorzy, którzy interesowali się majątkiem po dywanówce, rezygnowali widząc brak odpowiednich dróg. Dzięki trasie S3 poprawi się kontakt z centrum kraju, ale jak wyjechać na zachód?
– Rada dla początkujących przedsiębiorców?
10
B
R
Y
T
Ą
– Szukać pustych nisz rynkowych. Gdy się je znajdzie, niezbędne
jest samozaparcie i wytrwałość. Nie należy zrażać się pierwszymi
niepowodzeniami.
– Skąd w ogóle u Pana takie zacięcie do biznesu i ciąg do
przodu?
– Myślę, że po mamie. Jako rencistka dorabiała prowadząc kiosk
Ruchu naprzeciwko domu kultury. Mieszkaliśmy w bloku, marzył
się jej własny dom. Ukształtowały mnie też na pewno wyjazdy do
Niemiec, poznanie tamtejszego poziomu życia i kultury pracy. Jak
również doświadczenia ojca, który w 1946 wrócił z belgijskiego
Liege do Polski. Opowiadał, jak tam się żyło…
– Co Pan jeszcze planuje?
– Najnowsza moja działalność to organizacja i wynajem miejsc noclegowych. Wierzę w turystyczny rozwój Kowar, dlatego, wraz
z żoną, stworzyliśmy Apartamenty Lena. To około 30 wygodnych
miejsc noclegowych w czterech lokalizacjach.
– Miał Pan, i nadal zresztą Pan ma, wiele okazji, by przenieść
się do innego kraju. A Pan tkwi uparcie w Kowarach…
– Zwłaszcza w stanie wojennym było łatwo zostać. Byliśmy akurat razem z żoną w Niemczech tuż przed jego ogłoszeniem. Nasze
dzieci pozostały w Polsce, więc nie było mowy, by nie wracać. Nigdy zresztą o tym poważnie nie myślałem. Pojechać, zarobić – owszem. Ale wyjechać i żyć tam na stałe – nie. Kowary to moje miejsce na ziemi. Tu jestem wśród swoich.
Rozmawiał: Leszek Kosiorowski
Jerzy Gadomski, lat 60, z wykształcenia technik mechanik (specjalizacja – budowa i naprawa maszyn), żona i dwie córki, w młodości lubił biegać, teraz jeździ na nartach i rowerze, w 2015 organizator pierwszych mistrzostw Kowar dzieci w narciarstwie alpejskim, w tym roku ich druga edycja odbyła się z udziałem
Urzędu Miasta Kowary.
S
CZESI W KOWARACH
We
wrześniu, kiedy byliśmy z wizytą w Svobodzie, umawialiśmy się na grudniową rewizytę w naszej szkole i nadszedł
oczekiwany czas. W połowie grudnia przyjechali do nas uczniowie ze
Svobody. Najpierw pokazaliśmy im całą szkołę: sale lekcyjne klas młodszych i starszych, gabinety do nauki. Goście zobaczyli też kompleks boisk szkolnych „Orlik”. Potem, już z grupą naszych uczniów, udaliśmy się
na zajęcia do sali w Urzędzie Miejskim, gdzie uczniowie zdobili styropianowe bombki. Po obiedzie udaliśmy się do Kina za Rogiem w Miejskim Ośrodku Kultury. Po seansie rozpoczął się „Uroczysty wieczór
kolęd i pastorałek”. To było bardzo miłe i owocne spotkanie.
Jolanta Skrzyńska- Kielin, Anna Klepacz
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
I
E
Ś
C
I
SPRZYJAJĄCY INTERNET
Jak ważna jest świadomość bezpiecznego korzystania z dobrodziejstwa internetu, dowiedzieli się
uczniowie SP1. Nasza szkoła uczestniczyła w obchodach Dnia Bezpiecznego Internetu.
W
tym roku odbył się on 18 lutego, a hasło tegorocznych
obchodów brzmiało: „Lepszy Internet zależy od Ciebie”.
W ramach realizacji tematu przez cały tydzień uczniowie brali udział w zajęciach edukacyjnych, podczas których dowiedzieli
się, jak korzystamy z sieci, jakie są tego zalety i wady. Podsumowaniem zajęć były apele przygotowane przez uczniów. Zaprezentowali piękne prezentacje multimedialne, a potem rozstrzygnięto
konkurs na plakat „Lepszy Internet zależy od Ciebie”. Uczniowie
otrzymali ulotki informacyjne i kolorowanki, a klasy trzecie wykonały prace plastyczne, które ozdobią gazetki szkolne.
B. Maniecka, I. Rykaczewska-Szemiot
Szanowni
Mieszkańcy Kowar!
Jubileusz za nami
Było pięknie i radośnie
4
grudnia 2015 roku odbyła się uroczysta akademia z okazji jubileuszu 70-lecia Szkoły Podstawowej nr 1 w Kowarach.
O godzinie 9.00 w sali gimnastycznej nastąpiła część oficjalna akademii
– wprowadzenie pocztu sztandarowego, odśpiewanie hymnu szkolnego, przemówienie pani dyrektor szkoły Małgorzaty Krysiak.
Następnie rozpoczęła się część artystyczna – śpiew, taniec i spektakl.
Po apelu uczniowie, „ozdobieni” barwami szkoły, przeszli ulicami
miasta. Marsz zakończył się na boisku szkolnym, gdzie w wyznaczonym miejscu dyrektorka szkoły oraz przewodnicząca Rady Rodziców
i przewodnicząca Samorządu Uczniowskiego zasadziły drzewko.
Katarzyna Smyk
Od wielu lat aktywnie uczestniczymy w życiu
Miasta Kowary poprzez organizację Festynów
z okazji dnia Matki i Dziecka, Najazd Mikołajów
na Kowary, akcji Bezpieczna Droga do Szkoły skierowanej do pierwszoklasistów ze SP nr 1 i SP nr 3. Dofinansowujemy konkursy szkolne i międzyszkolne, wyjazdy dzieci na Zielone
Szkoły, jak również wspieramy finansowo Towarzystwo Przyjaciół
Dzieci – Koło Pomocy Dzieciom Specjalnej Troski w Kowarach.
Jeżeli popierasz naszą działalność przekaż nam swój 1%.
Nazwa: STOWARZYSZENIE EUROJEDYNKA
KRS: 0000176381
Bardzo Dziękujemy
Stowarzyszenie Eurojedynka
REKLAMA
BIURO RACHUNKOWE
mgr Beata Espenschied
nr koncesji MF 9108/2005
ul. Staszica 9, 58-530 Kowary
tel./fax 757 690 740, kom. 721 080 730
[email protected]
NIP 754-187-06-09, Regon 021782638
OFERUJEMY:
•usługi księgowe : książka przychodów i rozchodów, ryczałt,
karta podatkowa
•dokonywanie rozliczeń podatkowych w zakresie podatku
dochodowego i VAT
•zakładanie i likwidacja firm
•prowadzenie dokumentacji kadrowo-płacowej
•rozliczenia z ZUS i innymi organami administracji państwowej
•pośrednictwo w odzyskiwaniu podatku z Niemiec, Holandii
i Austrii oraz uzyskiwaniu innych świadczeń z zagranicy (zasiłek
rodzinny, dodatek na dzieci itp.)
Uroczysta akademia
Współpracujemy z Radcą Prawnym oraz specjalistą z zakresu BHP.
11
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
I
E
Ś
C
I
Drużyna siatkarska z SP3
Siatkarze
na medal
Z życia Szkoły Podstawowej nr 3
„Narodowe czytanie” to ogólnopolska akcja publicznej lektury
największych polskich dzieł literackich. Do grona lektorów 4 września 2015 r. dołączyli: Julia Kaczor z kl. VIa, a także uczeń klasy VIb
Jakub Formicki.
W październiku 2015 r. uczniowie naszej szkoły uczestniczyli w zajęciach edukacyjnych na terenie Kontenerowej Szkółki Leśnej w Kostrzycy. Zajęcia odbyły się pod wspólnym tytułem „Las
ma swój początek w szkółce leśnej”. Zajęcia miały różny przebieg
i były przygotowane dla dzieci w różnym wieku (od klasy III do
VI). Na zakończenie zajęć uczniowie mieli okazję posiedzieć przy
ognisku i zjeść kiełbasę. W środę 9 grudnia 2015 r. w bibliotece
szkolnej ZSO odbyła się kolejna edycja Maratonu Pisania Listów.
Zgodnie z zadaniem ustalonym przez Amnesty International – organizatora imprezy - w tym roku wysyłaliśmy listy solidarności do
10 osób na całym świecie, których prawa są łamane. Po raz pierwszy w tej akcji wzięli udział uczniowie naszej szkoły, a reprezentowali nas uczniowie klas szóstych: Bartosz Borowiec, Filip Cesarz,
Nikola Borejko, Martyna Wiśniewska, Amelia Ogrodowczyk, Wiktoria Lupa, Natalia Giemza, Aneta Maniecka i Ola Walenzik.
Szkoła Podstawowa nr 3 nawiązała współpracę z międzynarodową organizacją studencką AISEC i po raz trzeci brała udział w międzynarodowym projekcie „Discover Lower Silesia”.
W dniach 18-22 stycznia 2016r. uczniowie naszej szkoły na zajęciach języka angielskiego mogli przybliżyć sobie kulturę i trady-
12
Jak zwykle okres zimowy przenosi sportowe życie szkoły na halę. Co roku w marcu na parkietach siatkarskich stają w szranki drużyny z naszego powiatu.
W tym roku turniej powiatowy był organizowany na hali sportowej w Karpaczu. Na starcie zawodów stanęło 9 drużyn żeńskich i 12 drużyn męskich. Po zaciętych meczach nasi zawodnicy
z klas szóstych Szkoły Podstawowej nr 3 zajęli 3 miejsca zarówno w kategorii chłopców jak i dziewcząt.
RO
cje Jordanii, Kirgistanu oraz Turcji. Studenci z tych krajów: Musab,
Kaan, Shika opowiadali naszym uczniom w języku angielskim o sobie i swoich ojczyznach. Uczniowie mieli okazję sprawdzenia swoich umiejętności językowych podczas zajęć oraz w czasie wolnym,
oprowadzając lektorów po Kowarach, Karpaczu i okolicy. Niezapomniane przeżycia towarzyszyły uczniom w tym tygodniu, a nasi
goście na długo zapamiętają zjazdy na sankach z Kowarskiej Półkuli.
W poniedziałek 14 grudnia 2015r. odbył Międzyszkolny Konkurs Recytatorski w Gimnazjum im. Stanisława Lema w Kowarach, w którym udział wzięło 8 naszych uczniów. Miło nam jest
poinformować, że w tym konkursie, w kategorii szkół podstawowych, II miejsca ex aequo zajęli Julia Kaczor i Filip Cesarz z klasy Via. Julia recytowała wiersz Adama Asnyka pt. „Jednego serca”,
a Filip wiersz „Czytelnicy” Leopolda Staffa.
W XIII edycji Dolnośląskiego Konkursu zDolny Ślązaczek,
uczeń naszej szkoły Jan Lewandowski zakwalifikował się do etapu powiatowego zarówno w bloku polonistyczno-matematycznym
oraz konkursie języka angielskiego.
L aureatką 17 edycji Ogólnopolskiego Programu Stypendialnego została uczennica klasy 6b Wiktoria Lupa.
Również duży sukces odniósł uczeń klasy 5b Jan Lewandowski, który w XIII edycji Dolnośląskiego Konkursu zDolny Ślązaczek, zakwalifikował się do finału z matematyki. Gratulujemy wyniku i życzymy udanego startu w finale.
Informacje zebrała: Bogumiła Donhefner
S
MIESZKANIA
OD MIASTA
W naszym mieście jest jeszcze wiele osób i rodzin, które chciałyby swoje potrzeby mieszkaniowe zaspokoić za sprawą przydziału lokalu od Gminy Kowary (ZEZK).
W roku 2015 udało się zrealizować:
87,5% listy osób (rodzin) oczekujących na przydział lokalu komunalnego;
100% listy osób (rodzin) oczekujących na przydział lokalu socjalnego;
74,20% listy osób (rodzin) oczekujących na przydział lokalu do remontu w zakresie własnym.
Zaznaczyć przy tym należy, iż nie chodzi o realizację wszystkich wniosków wpływających w tej sprawie do ZEZK. Dotyczy to bowiem wniosków pozytywnie zaopiniowanych przez Społeczną Komisję Mieszkaniową (której bardzo dziękuję za społeczną i aktywną pracę) i zatwierdzonych
przez Panią Burmistrz, stosownie do zapisów Uchwały Rady Miejskiej
z 29.09.2004 r. w sprawie zasad wynajmowania lokali komunalnych wchodzących w skład mieszkaniowego zasobu Gminy Kowary. Analiza skomplikowanych sytuacji osobistych, rodzinnych, finansowych nie jest łatwa,
a odpowiedzialność naprawdę duża. Sytuację komplikuje fakt, iż wiele lokali znajdujących się w bardzo dobrym stanie technicznym została sprzedana, w dodatku za 1% wartości.
Możliwość realizacji przydziałów w ubiegłym roku możliwa była m.in.
za sprawą wzmożonych działań windykacyjnych pracowników ZEZK.
W ubiegłym roku doszło do odebrania w ten sposób 38 lokali mieszkalnych osobom zadłużonym, z czego wykonano 14 przekwaterowań
do lokali mniejszych o niższych kosztach utrzymania i lokali socjalnych.
Spowodowało to możliwość przydzielenia lokali wielu rodzinom, które postanowiły zostać w Kowarach.
Na marginesie dodam, iż odebranie lokalu komunalnego zadłużonym
osobom jest ostatecznością. Zachęcam do kontaktu z działem windykacji i czynszów w ZEZK. Uzyskać można informację o zasadach
rozkładania należności na raty, o możliwości zamiany lokali na mniejsze o niższych kosztach utrzymania. Przypominam także, iż z MOPS,
przy spełnieniu odpowiednich kryteriów dochodowych, można uzyskać dodatek mieszkaniowy, czyli dofinansowanie do kosztów utrzymania mieszkania.
Anna Perłowska, Dyrektor ZEZK
REKLAMA
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
I
E
Ś
C
I
W ROKU SZKOLNYM 2016/17
LICEUM
OGÓLNOKSZTAŁCĄCE
IM. STANISŁAWA
LEMA W KOWARACH
ZAPRASZA ABSOLWENTÓW
GIMNAZJÓW DO KLAS:
KLASA
PSYCHOLOGICZNO-HUMANISTYCZNA
Nauka w tej klasie ma na celu poszerzenie wiedzy humanistycznej,
w tym szczególnie wiedzy o człowieku. Uczniowie uczestniczą w zajęciach kinowych, teatralnych, treningach rozwoju osobistego i kontroli
emocji. Uczniom zdolnym pomagamy osiągać
sukcesy w olimpiadach i konkursach przedmiotowych. Uczniom słabszym zapewniamy pomoc na każdym etapie kształcenia.
Klasa przygotowuje przede wszystkim do studiowania psychologii, socjologii, filologii polskiej i filologii obcych, prawa, komunikacji społecznej, historii, nauk społecznych i pedagogicznych. Jednak dzięki indywidualizacji nauczania absolwenci mogą dostać się na każdy, wybrany
przez siebie kierunek.
KLASA SPORTOWA (PIŁKA NOŻNA)
Klasa ta przeznaczona jest dla uczniów zainteresowanych sportem,
w szczególności piłką nożną. Uczniowie uczą się samodyscypliny i kontroli
własnego ciała. Dzięki grom zespołowym poznają zasady fair play, potrafią pracować w zespole, uczą się akceptacji i tolerancji innych. Doskonalą umiejętności piłkarskie, lekkoatletyczne i gimnastyczne. Poznają kulisy
pracy trenera personalnego i zasady zdrowego żywienia. Przygotowują
się do studiów na Akademii Wychowania Fizycznego.
Trening piłkarski poprowadzi w tej klasie trener UEFA, Aleksiej Tiereszczenko, który jako zawodnik grał w klubach piłkarskich radzieckiej, polskiej i czeskiej ekstraklasy. Jako trener opiekował się wieloma reprezentantami Polski (m.in. M. Lewandowskim, W. Kowalewskim i G. Rasiakiem).
W tej klasie także stawiamy na indywidualizację nauczania. Wspieramy jednakowo najlepszych i najsłabszych, aby każdy mógł rozwijać własne talenty.
Szczegółowe informacje o warunkach rekrutacji:
http://zso-kowary.pl/RekrutacjaLO/index.htm
Zapraszamy
Z NAMI POLUBISZ KAŻDY PRZEDMIOT!
REKLAMA
NOWY SKLEP MOTORYZACYJNY „MIX”
ZAPRASZA
Sprzedaż części nowych i używanych
czynne pn.– pt. 10°°– 17°°; sob. 10°° – 14°°
Kowary, ul. 1 Maja 92, tel. 606 225 712; 600 321 466
13
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
I
E
Ś
C
I
GŁOS DLA RADNEGO
BEZ UDZIAŁU
KOWAR
Po dziesięciu latach współtworzenia Stacji Sportów Zimowych i Paralotniarstwa Kowary postanowiły zbyć swoje udziały w tej spółce.
Kiermasz
Wielkanocny WTZ
Pisanki pisanki
Z tęczy malowanki
Przedziwne kolory
Wielkanocne wzory
K
iermasz Wielkanocny, podobnie jak Bożonarodzeniowy, jest
odpowiedzią na potrzeby lokalnej społeczności miejskiej
poszukującej oryginalnych i niepowtarzalnych wzorów zaczerpniętych ze stylistyki obrzędowo-ludowej związanej z tradycją świąt.
Oferta nabycia oryginalnego rękodzieła, autorstwa uczestników
Warsztatu Terapii Zajęciowej, obejmuje m.in. stroiki wielkanocne,
pisanki, baranki, zające, koguty, zawieszki, kartki pocztowe, wyroby z filcu, tkaninę artystyczną, puzderka, kasetki i biżuterię. Proponowana galanteria ozdabiana jest ręcznie malowanymi deseniami,
technikami tkackimi, decoupage, patchwork, aplikacjami.
Wyroby świetnie ozdabiają okna, odrzwia, stoły i koszyczki oraz są
doskonałą formą upominku od zajączka. Kiermasz pełni również rolę
edukacyjno-poznawczą dla potencjalnych amatorów prac rękodzielniczych. Z uwagi na swoje oryginalne walory, bogactwo efektów plastycznych promuje twórczość osób niepełnosprawnych. Za barwnymi
narracjami kryją się twórcy, którzy nie mają przygotowania w zakresie sztuki, pod kierunkiem instruktorów „warsztat” budują zgodnie ze
swoimi możliwościami, wrażliwością i wyobraźnią. Oglądając barwną
prezentację powinniśmy pamiętać o najważniejszej misji: by wykonane prace dostarczyły wiele radości i satysfakcji ich autorom. Symboliczny dochód uzyskany ze sprzedaży przeznaczony jest na dofinansowanie przedsięwzięć związanych edukacją kulturalną i krajoznawczą
uczestników WTZ w Kowarach.
Organizatorem kiermaszu w Kowarach jest Warsztat Terapii Zajęciowej przy jeleniogórskim oddziale Towarzystwie Walki z Kalectwem.
Kierownik, instruktorzy oraz uczestnicy serdecznie zapraszają do Galerii w siedzibie WTZ na wystawę stałą prac uczestników pracowni:
tkackiej, krawieckiej, komputerowej, rękodzielniczej i plastycznej - od
poniedziałku do piątku w godz. 7.00–15.00.
Jerzy Jakubów
14
Sprawa nieoczekiwanie przybrała dość szybki obrót. Burmistrz
Wiśniewska na jedno z posiedzeń komisji budżetowej, która zebrała się, aby obradować na całkiem inne tematy, przyniosła propozycję sprzedaży wszystkich udziałów miasta. Warte są one, bagatela,
ponad cztery miliony złotych. Sprawę przedstawiła w telegraficznym skrócie i po kilku, może kilkunastu minutach, spytała, czy rada
wyrazi wstępną wolę sprzedaży. Burmistrz chciała jeszcze tego samego dnia poinformować na walnym zgromadzeniu wspólników
o woli samorządowców. Zaprotestowałem wtedy przeciwko takiemu sposobowi podejmowania decyzji i zaapelowałem o rozwagę i unikanie pochopnych posunięć w tak ważnych, żeby nie powiedzieć kluczowych, sprawach dla naszego miasta.
Choć wspomniana wyżej komisja nie zakończyła się podjęciem
żadnych decyzji, to po kilku tygodniach gotowa była już uchwała
w sprawie sprzedaży udziałów. Jak przekonywała Wiśniewska, kupić je miał bogaty inwestor. Co więcej, zamierzał on nabyć także udziały wszystkich inny pomniejszych wspólników, tak by spółkę tworzyły tylko dwa podmioty. Każdy z połową udziałów. Na
wszystkich kolejnych spotkaniach domagałem się, by tajemniczy
inwestor zagościł w naszych skromnych progach i przedstawił się
i swoje plany co do inwestycji narciarskiej w naszym mieście. Nic
takiego niestety nie miało miejsca. Także pełnomocnik biznesmena
nie pofatygował się, by odpowiedzieć na pytania radnych. Wyglądało mi to wszystko tak, jak gdybym brał udział w odgrywaniu jakieś scenki rodzajowej, w której z góry znane jest już zakończenie.
Inwestora zobaczyłem jakiś czas później na ekranie mojego komputera. Jego zdjęcie widniało na liście sporządzonej przez magazyn
Forbes. Prezentowała stu najbogatszych Polaków. Uchwałę o zbyciu udziałów rada podjęła jednogłośnie. Również ja zagłosowałem
za, mimo ogromnych wątpliwości, które nie zostały rozwiane do
dziś. Gdy piszę ten tekst, to udziały są już po wycenie, a Burmistrz
wydała zarządzenie o ich zbyciu w publicznym przetargu. Niebawem kupi je pewnie tajemniczy inwestor.
Nie znam dokładnie genezy powstania spółki. Nie wiem, ile jej zawiązywanie trwało. Wiem natomiast, że po dziesięciu latach bardzo łatwo i szybko przyszło gminie wyzbyć się swoich udziałów. Nie oznacza
to oczywiście, że to koniec tego wielkiego projektu. Choć dość często słyszę od
mieszkańców, że w Kowarach nigdy żadnych wyciągów nie będzie, to cały czas
mam nadzieję, że ta inwestycja jednak
powstanie. Może nawet bardziej teraz,
już bez udziału Kowar.
Paweł Pituch
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
P
I
Ę
Ć
M
I
N
U
T
D
L
A
B
U
R
M
I
S
T
R
Z
A
BOŻENA WIŚNIEWSKA
PIĘĆ MINUT DLA BURMISTRZA
Zapraszam wszystkich na wspólne sprzątanie naszego miasta: w sobotę, 9 kwietnia,
w godzinach od 10–tej do 13–tej. Jeśli sami
nie zadbamy o Kowary, nikt za nas tego nie
zrobi. Przed rokiem posprzątaliśmy centrum i obrzeża: Wojków i Krzaczynę. Efekty
naszej pracy były bardzo widoczne. Chciałabym, aby podobnie stało się i tym razem. Możemy uporządkować ulice w centrum,
tereny wokół szkół, jak również kilka innych miejsc, np. wąwóz kolejowy przy ul. Bielarskiej, który stał się
zbiorowiskiem różnych odpadów
w tym wielkogabarytowych. Jacek
Chorągwicki zorganizuje drezynę,
która podjedzie i zabierze wyrzucone tam przedmioty. Ktoś
jednak – najlepiej silni mężczyźni (w dodatku uzbrojeni w kalosze) – musi zebrać je i przygotować do wywózki. Pojadą na
dworzec, skąd zostaną odebrane przez Karkonoskie Centrum
Gospodarki Odpadami – naszego sojusznika w akcji sprzątania
Kowar.
Możemy liczyć także na wsparcie Związku Gmin Karkonoskich
i Nadleśnictwa Kowary w organizowaniu tej akcji. Najważniejszy jest jednak udział mieszkańców. Szczegóły akcji ogłosimy.
Już dziś jednak zapraszam wszystkich uczestników akcji na grilla
z kiełbaską po zakończeniu sprzątania – na godzinę 14.00.
Woda i ścieki – nie przewiduję podwyżek
Słyszę plotki, że Kowary są winne trzy miliony złotych Karkonoskiemu Systemowi Wodociągów i Kanalizacji. To nieprawda –
KSWiK wyliczył kwotę w tej wysokości, doliczając odsetki, do
należności wynikającej z różnicy taryf. Chodzi o różnicę między taryfą należną, która nie została przegłosowana podczas
poprzedniej kadencji samorządu lokalnego przez Radę Miasta,
oraz starą, która obowiązywała. KSWiK przyjął nasze argumenty i zgodził się, że odsetki się nie należą. Oznacza to, że kwota
zadłużenia wynosi około 2,4 mln zł.
Bez względu na to, jak potoczy się sprawa sprecyzowania dokładnej wysokości i zwrotu tej sumy, zapewniam, że nie zostanie przerzucona na mieszkańców. Mówiąc wprost: nie będzie
żadnych podwyżek opłat za wodę i zrzut ścieków z powodu konieczności oddania tych pieniędzy. Jeżeli zajdzie potrzeba rozliczenia się w tym zakresie z KSWiK, znajdziemy je w budżecie
miasta. Jest bardzo prawdopodobne, że w tym roku, podobnie jak w poprzednim, nie będzie podwyżek taryf dotyczących
wody i ścieków.
Staramy się natomiast rozwiązać problem braku wody odczuwalny latem ubiegłego roku. Sprawdzamy różne warianty poprawy sytuacji, na razie odrzuciliśmy propozycję KSWiK dostar-
czania wody za pomocą przepompowni w Mysłakowicach. Są
inne, lepsze możliwości np. wykorzystania zasobów wodnych
z Podgórza. O ostatecznej decyzji w tym zakresie niezwłocznie
poinformuję kowarzan po jej podjęciu. Zapewniam, że traktuję
tę sprawę priorytetowo.
Stacja Sportów Zimowych – dlaczego
sprzedajemy udziały
Sporo osób dziwi się, że sprzedajemy udziały miasta w Stacji
Sportów Zimowych, której budowa ma niebawem ruszyć. Prowadzenie tak potężnej inwestycji, jak i zarządzanie ośrodkiem
narciarskim, nie należy do zadań samorządu lokalnego. Gmina
jest powołana do realizacji innych celów, a nie po to, by prowadzić takie biznesy. Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę,
z czym to się wiąże.
Spółka, która ma budować stację, nie skorzysta z funduszy
unijnych – obecnie nie ma takiej możliwości. Musi więc zaciągnąć kredyt dużej wartości, może nawet 80–100 milionów złotych. Czy należy obarczać miasto takim zobowiązaniem? Moim
zdaniem nie. Jestem przekonana, że lepiej sprzedać udziały,
otrzymać za nie – według wyceny – ponad cztery miliony złotych, wprowadzając jednocześnie do spółki inwestora, który
będzie w stanie wyłożyć potężne pieniądze na budowę wyciągów narciarskich i towarzyszących im obiektów.
Wybierając ten wariant, pozbywamy się także innego, niezwykle kosztownego, zobowiązania wynikającego z tzw. umowy inwestycyjnej – konieczności budowy drogi dojazdowej do wyciągów (koszt ok. 14 milionów złotych). Nasz budżet jest napięty,
każdy grosz oglądamy z każdej strony, zanim go wydamy, więc
nie mam żadnych wątpliwości, że nie możemy pozwolić sobie
na ten wydatek.
Bożena Wiśniewska
fot. A. Peczeniuk
15
S
L
O
Ł
S
I
T
Y
/
W
I
E
Ś
C
I
REKLAMA
REKORD w Kinie za Rogiem
W
Krzeszowie (gmina Kamienna Góra) w styczniu powstało
Kino za Rogiem. Już od pierwszego miesiąca bije ono rekordy
popularności, ilości seansów i frekwencji (52 seanse i ponad 900 osób).
Ten fakt nie dziwi, bo to jedyne kino w powiecie kamiennogórskim. Na
drugim miejscu w rankingach lutowych w sieci KzR znalazło się po raz
kolejny kino w Kowarach – został pobity dotychczasowy nasz kowarski
rekord: 44 seanse i 720 widzów w miesiącu. MOK dziękuje wszystkim
widzom i zaprasza do kina w kwietniu. Pobijmy rekord Krzeszowa:)
UMIEM POMAGAĆ INNYM
W
kowarskich szkołach podstawowych kontynuowany jest projekt
pn. „Umiem pomagać innym”. Polega on na szkoleniu uczniów
z zakresu udzielania pierwszej pomocy przedmedycznej. Z Inicjatywy
radnego Stanisława Schmitda i przy wsparciu finansowym Urzędu Miasta licencjonowany ratownik medyczny przekazuje wiedzę teoretyczną
i prowadzi ćwiczenia praktyczne.
– Wszystko po to, by uczniowie wiedzieli, jak pomagać i nie bali się tego
robić – mówi Stanisław Schmidt. Niestety często jest tak, że to strach
przed działaniem paraliżuje nas i, mimo posiadanej wiedzy i umiejętności, nie jesteśmy w stanie pomóc, a pomoc ta może nawet uratować
komuś życie – przekonuje radny.
Dzięki temu, że szkolenia odbywają się od pięciu lat, świadomość,
wiedza i umiejętności ratownicze dzieci rosną i co roku są utrwalane.
Sprawia to, iż jest duże prawdopodobieństwo, że w sytuacji kryzysowej uczestnicy szkoleń staną na wysokości zadania.
(pit)
Ogromne podziękowania dla firmie T.R.S. Artur Mądracki i Pani
ratowniczki medycznej Anny Przybysz za pięcioletnią współpracę
w realizacji programu „Umiem pomagać innym”. Z wyrazami szacunku – Stanisław Schmidt
ALPEJSKIE KLIMATY
Po raz czwarty w Małej Upie odbył się Otwarty Puchar
Kowar w narciarstwie alpejskim i snowboardzie.
W
ostatni dzień kalendarzowej zimy, 20 marca na kilometrowej
trasie slalomu wystartowało ponad stu uczestników. Dorośli i dzieci rywalizowali w kilku kategoriach wiekowych. Niestety, nie
obeszło się bez problemów. Poważnemu wypadkowi podczas przejazdu uległ czeski zawodnik z Pragi, konieczne było wstrzymanie przejazdów i interencja służby ratowniczej.
Puchar Kowar jest największą i najbardziej profesjonalnie zorganizowaną
imprezą tego typu w okolicy. Jednym
z pomysłodawców i organizatorów
imprezy jest Jerzy Gadomski (bohater
obecnego numeru) Organizatorami
zawodów był klub sportowy Ski-elita
i Miasto Kowary. Dokładne wyniki dostępne na stronie: www.kowary.pl.
Uczestnicy i organizatorzy mają nadzieję, że za dwa lata zawody odbędą
się na kowarskich wyciągach.
16
Nasz olimijczyk Dawid Kupczyk podczas Otwartego
Pucharu Kowar osobiście sprawdzał jakość
pucharów i medali.
REKLAMA
Informujemy, że uchwałą nr XXI/99/16 Rady Miejskiej w Kowarach
z dnia 18 lutego 2016 r. Gmina Kowary przystąpiła do przygotowania Lokalnego Programu Rewitalizacji Gminy Miejskiej Kowary na
lata 2016–2023. Zarządzeniem Burmistrza nr 18/2016 z dnia 19 lutego 2016 r. powołany został Zespół ds. Rewitalizacji, koordynujący
działania, dot. wyznaczenia obszaru zdegradowanego i rewitalizacji
oraz opracowania LPR Gminy Miejskiej Kowary na lata 2016–2023.
W ramach prac przygotowawczych zostaną przeprowadzone trzy
podstawowe działania, tj. analizy eksperckie, proces partycypacyjny oraz działania edukacyjne (promocyjne) procesu rewitalizacyjnego w ramach 2 etapów. Pierwszy etap to działania służące ostatecznemu wyznaczeniu obszaru/obszarów zdegradowanych na terenie
Gminy Kowary oraz zaangażowaniu interesariuszy w ten proces.
W ramach tych działań przewiduje się wykonanie analizy eksperckiej dotyczącej zbadania koncentracji negatywnych zjawisk, występujących na obszarze gminy, a dotyczących bezrobocia, ubóstwa,
przestępczości, działalności gospodarczej i ich powiązania z ładem
przestrzenno-funkcjonalnych czy stanem technicznym obiektów
budowlanych. Ponadto do tego zostaną przeprowadzone badania
ankietowe wśród mieszkańców dotyczące problemów społecznych wstępujących na obszarze zdegradowanym. Konsultacje społeczne będą prowadzone w następujących formach: jeden spacer
studyjny i 2 warsztaty w celu wyznaczenia obszaru zdegradowanego (tematyka warsztatów: 1. Potrzeby i oczekiwania interesariuszy.
2. Prezentacja obszaru zdegradowanego.) Drugi etap – opracowanie LPR związane jest z określeniem wizji i celów rewitalizacji wraz
z interesariuszami. W ramach konsultacji społecznych przewidziano przeprowadzenie 3 warsztatów w celu opracowania LPR (tematyka warsztatów: 1. Opracowanie wizji stanu obszaru po przeprowadzeniu rewitalizacji. 2. Cele rewitalizacji oraz odpowiadające
zidentyfikowanym potrzebom rewitalizacyjnym kierunki działań.
3. Prezentacja dokumentu LPR.) Na zakończenie projektu zostanie zorganizowana konferencja podsumowująca, na której zostanie
dokonana Prezentacja końcowego dokumentu Lokalnego Programu Rewitalizacji Gminy Miejskiej Kowary na lata 2016–2023. Całość
tego etapu będzie wsparte analizą ekspercką związaną z przygoto-
waniem programu oraz działaniami edukacyjnymi (promocyjnymi)
czyli serią artykułów prasowych przedstawiających informacje dotyczące potrzeby rewitalizacji i działań, które będą podjęte.
Przygotowany w ramach projektu LPR będzie stanowił o kierunkach wyprowadzania obszarów zdegradowanych ze stanu kryzysowego, a założenia w nim zawarte będą traktowane priorytetowo
w procesie ogólnej rewitalizacji gminy. Program rewitalizacji będzie
jednym z elementów kompleksowego, wieloletniego i partnerskiego podejścia zmierzającego do poprawy jakości życia mieszkańców obszaru nim objętego. Efektem będzie nie tylko dokument
LPR umożliwiający aplikowanie o środki unijne, ale przede wszystkim zbiór rozwiązań określających główne kierunki i konkretne
rozwiązania umożliwiające przemyślaną, zintegrowaną i zrównoważoną realizację przekształceń urbanistycznych z zachowaniem
zasad zrównoważonego rozwoju i ładu przestrzennego, integrując
rożne aspekty miejskie.
Celem rewitalizacji jest poprawa warunków przestrzennych, ekonomicznych oraz społecznych mieszkańców, co jest również głównym celem władz miasta. Zadania zapisane w opracowywanym
programie rewitalizacji będą traktowane priorytetowo, w związku z czym dołożone zostaną wszelkie starania, aby je zrealizować
z zachowaniem zasad kompleksowości i ekonomii. Poza aplikowaniem o środki pomocowe zostaną również rozważone inne możliwości finansowania przedsięwzięć zmierzających do rewitalizacji zagrożonych obszarów miasta. Zadania zawarte w LPR zostaną
również wpisane do wieloletniego planu inwestycji miejskich, które będą realizowane w miarę możliwości finansowych miasta oraz
zaangażowania interesariuszy rewitalizacji. Pozyskanie funduszy
zewnętrznych na realizację założeń LPR jest jedynie elementem
przyspieszającym działania. Dostępność, bądź brak tych środków
nie jest aspektem determinującym podjęcie prac.
Projekt dot. przygotowania Lokalnego Program Rewitalizacji Gminy
Miejskiej Kowary na lata 2016–2023 jest realizowany przy współfinansowaniu ze środków Unii Europejskiej z Funduszu Spójności w ramach
Programu Operacyjnego Pomoc Techniczna 2014–2020.
W W W. S M K - K O WA R Y . P L S T O WA R Z Y S Z E N I E M I Ł O Ś N I K Ó W K O WA R
KURIER KOWARSKI
Kwartalny dodatek do Gazety Kowarskiej
nr 1 (125), rok xxV
fot. Krzysztof Popławski
Niech wiosenny promyk słońca rozpali radość w sercach,
a Zmartwychwstały Pan da nadzieję na lepsze jutro.
K U R I E R
K O W A R S K I
KRONIKA SMK
2 stycznia – w naszej siedzibie odbyło się pierwsze w tym roku
spotkanie członków i sympatyków SMK. Po raz drugi odwiedził
nas Pan Marek Rostecki. Tym razem poczuliśmy się, jak w Wiedniu na noworocznym koncercie. Najpierw wysłuchaliśmy pięknych wiedeńskich walców, i tych bardziej współczesnych, potem
śpiewaliśmy do akompaniamentu Pana Marka kolędy.
Dopełnieniem była recytacja utworów własnych artysty opowiadających o Świętach Bożego Narodzenia.
Pan Marek Rostecki obiecał, że przyjedzie do nas znowu, tym
razem z wiosennym koncertem. Wspaniale, że ten nasz stary fortepian nie jest tylko pięknym meblem.
20 lutego – Grzegorz Schmidt zaprosił gości na prelekcję zatytułowaną: „Zimowa tęsknota Polaka za bułgarskim słońcem”.
Opowiadał o wspaniałej dzikiej przyrodzie, pokazywał wyjątkową i jedyną w swoim rodzaju Dolinę Róż. Zapraszał na wędrówkę uliczkami Sozopolu – jednego z najstarszych miasteczek na
wybrzeżu Morza Czarnego. I przekonywał, czego należy spróbować z bułgarskiej kuchni pełnej niespodzianek i smakołyków.
Salę wypełnił ciepły nastrój, którego doskonałym uzupełnieniem
był unoszący się różany aromat. Spotkanie zakończył poczęstunek złożony z bułgarskich smakowych – szopskiej sałatki, sera
kaszkawał i kebabczy.
Gabriela Kolaszt
10 lutego – byliśmy z wizytą u kowarskiego rzeźbiarza Henryka Palmerskiego. Zwiedziliśmy jego pracownię i podziwialiśmy
dzieła. Może uda się zorganizować wystawę w naszej siedzibie.
Pan Marek Rostecki czyta wiersze, fot. K.Lewkowicz
W pracowni rzeźbiarza Henryka Palmerskiego, fot. K. Lewkowicz
2
Kormorany w rezerwacie Ropotamo, fot. G. Schmidt
K U R I E R
K O W A R S K I
Żołnierz wyklęty z Kowar – Jan Knychała „Węgier”
N
arodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych jest
świętem państwowym, które zostało ustanowione
w 2011 roku. Święto przypada na dzień 1 marca, lecz jego
obchody rozpoczęły się w wielu miejscach w kraju kilka
dni wcześniej.
Jednym z takich miejsc jest „Gościniec na Starówce” w Kowarach, gdzie w dniu 27.02.2016 roku o godz. 17.00 miało miejsce
uroczyste otwarcie wystawy i prelekcja slajdów pt. „Żołnierz wyklęty z Kowar – Jan Knychała „Węgier”. Wydarzenie przygotowali niżej podpisani. Patronat nad imprezą objęło Kamiennogórskie Stowarzyszenie Historyczno-Kulturalne.
W uroczystości udział wzięli kombatanci z Koła NSZ z Jeleniej
Góry – por. Zbigniew Nowina-Boznański, por. Czesław Lipiński, por. Stanisław Żurowski, rodziny kombatantów, reprezentacja Grupy Rekonstrukcji Historycznej Zachodni Szaniec oraz
mieszkańcy regionu.
Wydarzenie zostało zorganizowane w hołdzie Żołnierzom Wyklętym, którzy byli bohaterami niepodległościowego podziemia.
W obronie niepodległego bytu Państwa Polskiego przeciwstawili się niemieckiej i rosyjskiej agresji oraz narzuconym reżimom –
nazistowskiemu i komunistycznemu. Jednym z Żołnierzy Wyklętych jest J. Knychała – mieszkaniec Kowar od lat 50. XX wieku.
Po wybuchu II wojny światowej, w celu uniknięcia przymusowego wywozu na roboty, J. Knychała wstąpił do tajnej Narodowej Organizacji Wojskowej w Częstochowie. W 1942 r., po powstaniu Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ), został wcielony do
grupy „Akcji Specjalnej”. Jesienią 1943 r., na skutek „wsypy”, rozkazem kierownictwa został przeniesiony do oddziału partyzanckiego NSZ pod dowództwem por. Władysława Kołacińskiego ps.
„Żbik”. Latem 1944 roku oddział wszedł w skład „Brygady Świętokrzyskiej” NSZ jako 3. Kompania 204. pułku piechoty Ziemi
Kieleckiej. J. Knychała brał udział we wszystkich akcjach. Został
odznaczony Krzyżem Walecznych.
13 stycznia 1945 rozpoczęła się sowiecka ofensywa, co spowodowało odcięcie części oddziału kpt. „Żbika” i natychmiastowy
wymarsz brygady na zachód. Po przejściu „Brygady Świętokrzyskiej” do Czechosłowacji (m.in. przez ówczesne Boguszów-Gorce) J. Knychała został skierowany na kurs dywersyjny. 5 maja
1945 roku brał udział w oswobodzeniu obozu koncentracyjnego dla kobiet w miejscowości Holiszów (Holýšov) koło Pilzna.
6 sierpnia 1945 roku „Brygada Świętokrzyska” złożyła broń
3. Armii USA gen. G. Pattona i została przeniesiona do strefy
amerykańskiej, do miasta Coburg.
Latem 1945 r. Jan Knychała został skierowany wraz z grupą żołnierzy do 2. Korp. gen. Władysława Andersa do Włoch.
Po przeszkoleniu został przeniesiony do Centrum Wyszkolenia
Wojsk Pancernych w Gallipoli, zdobywając uprawnienia do kierowania samochodem pancernym Staghound.
Po przeniesieniu do Anglii J. Knychała wstąpił do Polskiego
Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia. W grudniu 1946 r.
powrócił do kraju. Niedługo potem rozpoczął pracę w PKP Jelenia Góra.
24 kwietnia 1947 roku został zmuszony do ujawnienia się w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Jeleniej Górze. Został aresztowany w nocy 11/12 lipca 1948 r. przez PUBP
w Jeleniej Górze.
26 lipca 1948 roku J. Knychałę przekazano do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego we Wrocławiu. Był przetrzymywany w śledztwie przez 125 dni.
Po rozprawie przed Sądem Wojskowym we Wrocławiu w dniu
18.11.1948 r. został zwolniony z wyrokiem 1 roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata. Wrócił do pracy w PKP Jelenia Góra. Pracował tam do 30 czerwca1984 roku.
Po przemianach w 1989 roku starał się o status kombatanta, ale
mu go odmawiano. Po udokumentowaniu służby w NOW, NSZ
i 2. Korp. gen. W. Andersa został awansowany przez Prezydenta RP na kolejne stopnie wojskowe i otrzymał wiele odznaczeń.
Jan Knychała jest prawdopodobnie ostatnim z żyjących żołnierzy z Oddziału kpt. „Żbika” i Wyzwolicieli obozu w Holiszowie. Na ekspozycji Mu poświęconej można obejrzeć m.in. zdjęcia
z pobytu J. Knychały w Centrum Wyszkolenia Wojsk Pancernych w Gallipoli oraz repliki rekwizytów ze zlotu „Żbikowców”.
Wystawę można oglądać za darmo w „Gościńcu na Starówce”
w Kowarach. Jest czynna codziennie w godzinach 12-18 do połowy kwietnia 2016 roku.
Autorzy pragną podziękować: GRH Zachodni Szaniec, Andrzejowi Wilkowi, Rafałowi Czernidze, Grzegorzowi Kuzakowi
i Andrzejowi Liszce, Zarządowi Głównemu Związku Żołnierzy
NSZ oraz kombatantom.
Tekst: Robert Andrzejewski i Zbigniew Piepiora
Zdjęcia: Zbigniew Piepiora
3
K U R I E R
K O W A R S K I
FESTIWAL SZTUKI
WŁÓKNA – NAJSTARSZY,
JEDYNY W POLSCE
Po raz siódmy
w Kowarach - 1980 r.
VII Międzynarodowy Plener „Warsztat Tkacki – Kowary ’80, już w 1980
roku, był uznany jako ważne, artystyczne wydarzenie w województwie jeleniogórskim. Mecenat nad plenerem sprawowali: Wydział Kultury i Sztuki Urzędu
Wojewódzkiego w Jeleniej Górze, Fabryka Dywanów w Kowarach, Zarząd
Okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków we Wrocławiu, komisarzem artystycznym od początku jego powstania
była Ewa Poradowska-Werszler (autorka wspomnień). Wówczas nie było żadnych wątpliwości, że plener wrósł swoimi korzeniami w kowarskie miasteczko.
Kowarzanie przyzwyczaili się do spotkań
z artystami i wiedzieli, iż zwiastunem powrotu artystów do Kowar jest piękna złota jesień na pogórzu karkonoskim. Tak też
było w dniach od 6–26 października 1980
roku. Panowała bajecznie piękna „złota
polska jesień”, która rozpieszczała wzrok
wrażliwych artystek paletą barwnych liści
oraz zadziwiała błyszczącymi świeżutkimi kasztanami rozsypanymi na alejkach
spacerowych. Nieco starsze koleżanki wypełniały kieszenie owocami kasztanów,
aby masować nimi zmęczone tkaniem
dłonie. Opowiadały o zdrowotnych i leczniczych właściwościach kasztanów, które
powinny być za w pobliżu, a nawet w kieszeni. Kasztany były w każdym pokoju,
służyły do układania kompozycji, tworzenia totemów – stały się niejako inspiracją
w twórczości. Drzewa kasztanowe były
zdrowe, liście dorodnie rozłożone, powoli zmieniały kolor, nie było śladów pleśni,
ani choroby, która w XXI wieku niszczy
piękny polski drzewostan. Siódmy plener wyjątkowo zainteresował dziennikarzy,
krytyków sztuki i fotoreporterów, którzy
poszukali atrakcyjnych tematów dla swoich reporterskich sprawozdań. Na łamach
4
gazet dolnośląskich ukazały się trzy artykuły. Zofia Gebhard w Nowinach Jeleniogórskich (nr 44/1162/, 29.10.1980) napisała: „powtarzające się na każdym plenerze
i wystawie nazwiska dają się nieomylnie
skojarzyć z określonym stylem wykonania i określonym sposobem obrazowania. Na pewno świadczy to o wypracowanej indywidualnej osobowości autora….”.
Zofia Frąckiewicz (Słowo Polskie, nr 240
/10.532/, 5XI.198) podsumowała: „ W tym
roku szczególnie kowarskie, urzekające
pejzaże stanowiły dla tej pracowitej grupy inspirację twórczą, gdyż podczas trwania pleneru wyjątkowo wprost dopisywała pogoda. Jesienna kolorystyka górskiego
krajobrazu zachęciła też artystki tkaczki
do sięgnięcia po pędzle. Malowały więc
panie sporo akwarel, gwaszy i pasteli”. Po
raz pierwszy na kowarski plener przyjechał z Wrocławia dziennikarz i fotoreporter, Tadeusz Drankowski, (1927–1991), z zamiarem pokazania niezwykłej atmosfery
tworzonej przez artystów tkaczy w Kowarach. Drankowski związany był z Dolnym
Śląskiem od pierwszych lat powojennych,
w swoim dorobku twórczym pozostawił
cykle fotograficzne dokumentujące dolnośląskie zamki i pałace, portrety znanych
wrocławian, w tym artystów i uczonych.
Dokumentował także ważne wydarzenia
w historii Wrocławia, m.in. strajki, demonstracje i negocjacje z udziałem przedstawicieli NSZZ „Solidarność” w latach
1980–1981. Dokumentacja fotograficzna
pleneru wykonana przez Drankowskiego
jest pierwszym cyklem kolorowych zdjęć
w mojej wielotomowej kronice Festiwalu
Sztuki Włókna. Elżbieta Sitek, redaktorka Telewizji Wrocławskiej, nakręciła kilkuminutowy film, który nawet kilka razy
był emitowany w programie kulturalnym
Dolnego Śląska. Wszystkie akcje miały
Barbara Mariańska w kapeluszu, rekwizyt
wykonany dla „Talafusa”
charakter promocyjny, rozsławiały miasto
Kowary i Fabrykę Dywanów jako sponsora i mecenasa sztuki.
Uczestniczkami pleneru były członkinie Grupy Tkackiej „10 x Tak” skupiającej wtedy 13 tkaczek oraz artystki z innych ośrodków w kraju i z zagranicy m.in.
pierwszy raz uczestniczyła Klara Preiser
z Węgier. Ogólnie w plenerze uczestniczyły 24 osoby. Wystawę indywidualną
w Klubie Fabryki Dywanów prezentowała Jadwiga Leśkiewicz-Zgieb, członkini
Grupy „10 x Tak”. Obok realizacji tkanin
unikatowych artystki wykonały zbiorowe dzieło z włókien sizalowych przedstawiające dwumetrowej wysokości postać
człowieka –olbrzyma. Olbrzym sizalowy
otrzymał imię „Talafus”. Obiekt wzbudził
zainteresowanie lokalnych dzieci z Wojkowa, które dzięki temu ośmieliły się zaglądać do naszych pracowni urządzonych
w pokojach gościnnych Domu Wypoczynkowego „Harnaś” w Wojkowie. Rok
1980 stał się przełomem wśród odbiorców sztuki, bowiem otworzyło się „okno”
dla publiczności w wieku przedszkolnym
i wczesnoszkolnym. Podczas zakończenia
trzytygodniowego pobytu w Kowarach
nasze wspólne dzieło „Talafus” został podarowany Fabryce, podobnie jak tkaniny artystyczne wybranych autorów, które przekazywano corocznie do zbiorów
kolekcji tkaniny artystycznej. Z przykrością wspominam likwidację „złotodajnego przemysłu dywanowego” w Kowarach,
a wraz z nim zniknięcie kolekcji unikatowych gobelinów, których donatorami
byli artyści, najczęściej członkinie Grupy
Tkackiej „10 x Tak”. Może kiedyś pojawią
się na targach staroci w Jeleniej Górze.
Prof. Ewa Maria Poradowska-Werszler
luty 2016
K U R I E R
K O W A R S K I
Gromadka dzieci z Wojkowa, z tyłu od prawej: Agata
Buchalik-Drzyzga, Stanislaw Dziedzic-dyrektor fabryki,
Barbara Mariańska z „Talafusem”.
Jadwiga Leśkiewicz-Zgieb przy swojej tkaninie
Zdjęcie grupowe, od prawej: Maria Białowolska, Krystyna
Dyrda-Kortyka, Barbara Mariańska, poniżej siedzi Anna Barbarowicz,
Zuzanna Kociołek, Jadwiga Leśkiewicz- Zgieb, Kazimiera
Frymark- Błaszczyk, Grażyna Malizowska-Krakowczyk,
Maria Gostylla-Pachucka, Agnieszka Sienkiewicz, Klara Preiser.
Ss. Maria Małgorzata Bogucka i Klara Preiser (węgierka)
Praca zbiorowa, obiekt-człowiek olbrzym „Talafus”
Klara Preiser podczas tkania
5
K U R I E R
K O W A R S K I
/
P O D R Ó Ż E
Niewyemitowany odcinek
Boso przez… Kowary
T
yle się mówi o niezwykłych, choć
niewykorzystanych walorach naszej
pięknej okolicy. Wiadomo również, że telewizja ma ogromny wpływ na kreowanie
wizerunków miejsc, które pokazuje. Wyobraźmy sobie, że sam Wojciech Cejrowski przyjeżdża i realizuje kolejny odcinek
swojej serii właśnie u nas, w Kowarach.
Ciekawe, jak by to zrobił?
Czołówka
11 tysięcy mieszkańców z napięciem czeka na wyemitowanie najnowszej produkcji. W końcu znana czołówka, muzyka
i informacja w tytule, że tym razem cała
Polska będzie oglądać KOWARY!
Scena pierwsza
Kamera pokazuje panoramę Karkonoszy z Ostrej Małej, czyli punktu widokowego na Skalniku. Najazd na Śnieżkę,
Kowarski Grzbiet, Przełęcz Okraj, a potem zbliżenie na Wojków z dwoma imponującymi gmachami szpitalnymi, kolejne zbliżenie na wieżę kościoła w centrum
i całą sylwetkę miasta. Trudno uwierzyć,
ale Kowary z góry wyglądają jak urocze
miasteczko gdzieś w Tyrolu. Następnie
najazd na uśmiechniętą twarz celebryty i cała Polska dowiaduje się o legendar6
nych początkach Kowar. Jak to zawzięty Walończyk Wawrzyniec Anioł szukał
skarbów w celu zdobycia majątku i ożenienia się z córką kasztelana kowarskiego zamku. W końcu zmęczony i sfrustrowany rzucił swoim mante w skałę a maleo
trafnie oceniło, że natrafił na magnetyt.
I tak rozpoczęła się kowarska historia
górnictwa. Pan Wojtek znany ze swojego
kąśliwego języka nadmienia, że ta historyjka nie ma epilogu. Pewnie gwarek zdał
sobie sprawę ze swojego szczęścia, czyli
znacznych dochodów ze sprzedaży żelaza, że stracił zainteresowanie jakąś leniwą
i rozkapryszoną szlachcianką.
Scena druga
Większość kowarzan szybko rozpoznaje leśniczówkę potocznie zwaną z niemiecka Buchenbaude. Widzimy dorodne
świerki i buki. Pan W. C. opowiada o Starym Trakcie Kamiennogórskim, który był
jedyną drogą od wschodu do Kotliny Jeleniogórskiej i do słynnych na całą Europę wód leczniczych w Cieplicach Śląskich.
Najsłynniejszym gościem uzdrowiska
była oczywiście królowa polska, czyli Marysieńka Sobieska. Przejechała przez Kowary trzy lata po Odsieczy Wiedeńskiej
w chwale wiktorii swojego męża – po-
gromcy Turków. Nie była to wygodna autostrada, więc siedziała na kilku poduszkach, aby nie porobić sobie siniaków na…
pośladkach. „A może szanowni telewidzowie chcą wiedzieć, co takiego chciała
nasza królowa leczyć?” pyta prowadzący.
Cóż, w młodości zaraziła się wstydliwą
chorobą francuską i jechała podreperować swoje nadwątlone zdrowie.
Scena trzecia
Zwyczajem Cejrowskiego jest wynajmowanie lokalnych przewodników, ponieważ
oni najlepiej znają się na okolicy. Szybko
znaleziono ich w Domu Tradycji prowadzonym przez Stowarzyszenie Miłośników Kowar. Zarząd SMK wybrał panią
Halinę z powodu dużego doświadczenia
w prowadzeniu wycieczek zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Film pokazuje w szybkich ujęciach kilka naszych
zabytków: rzeźbę na wieży kościoła – najstarszą w Kotlinie Jeleniogórskiej, najstarszy most w mieście ze słynnym świętym Janem Nepomucenem, skamieliny na
murku ratusza, deptak na starówce oraz
wnętrza: salę rajców, Izbę Pamięci oraz
siedzibę Stowarzyszenia. W kilku słowach
dowiadujemy się o historii górnictwa,
o wielkim prosperity naszego miasteczka.
K
U
R
I
E
R
K
O W A
R
S
K
I
/
P
O
D
R
Ó
Ż
E
Żmija zygzakowata
Barszcz Sosnowskiego
Kleszcz
Tak niby przy okazji wspomina pobyt Polaków pod Karkonoszami, czyli słynnych
lisowczyków. Cóż, niezbyt chwalebnie się
nasi rodacy zachowywali. Co prawda tylko trzy dni, ale tak skutecznie wryli się
w pamięć, że aż do dziś się ich wspomina. Ciekawe, że źródła historyczne nie
akcentują prawdziwej przyczyny upadku
kowarskiego górnictwa, a mianowicie rabunku, zniszczenia i zagłady lokalnego
przemysłu przez Szwedów. Wiadomo, historię Dolnego Śląska pisali Niemcy, którzy byli na tym terenie przeważnie ewangelikami i nie zależało im na szkalowaniu
opinii swoich pobratymców ze Skandynawii. A katolickich żołdaków trzeba było
obsmarować. To samo z Tyrolczykami,
którzy byli witani tak entuzjastycznie jako
protestanccy uciekinierzy z nietolerancyjnej Austrii. Nikt nie wspomina, że po kilkudziesięciu latach nie było już żadnego
w okolicy. Nie znaleźli szczęścia w cieniu Śnieżki. Najczęściej wyjechali dalej na emigrację. A główną przyczyną był
ogromny fiskalizm pruskiego państwa.
Takich informacji jednak nie znajdzie się
w oficjalnych przewodnikach. Czyżby nawet w tej dziedzinie w czasach tak zwanej wolności słowa i pluralizmu nikt nie
chciał narażać się Berlinowi?
Scena czwarta
Kolejna scena rozgrywa się koło leśniczówki Jedlinki. Wyraźnie niezadowolony prowadzący, który przyznaje, że gór
to on nie lubi, ponieważ ma tylko jedno
działające płuco, siedzi sobie pod jedyną
sosną w okolicy, aż tu nagle pani Halina
podchodzi i wyrywa mu coś z szyi. Słynny podróżnik wstaje, chcąc zrobić awanturę, a kobieta pokazuje mu małą bestię
naszych lasów – kleszcz. Wtedy pan Wojciech zaczyna rozwodzić się, jak niebezpieczny jest ten insekt i borelioza, którą
roznosi. Chwilę później kamera znowu
uchwyci niezwyczajne zachowanie telewizyjnej gwiazdy, która odskoczyła w wielkim pośpiechu z drogi na Jedlinki ładnych
kilka metrów. Powodem tego dziwnego zachowania był gad wygrzewający
się koło granitowego mostku blisko drugiej wiaty. Zbliżenie kamery nie pozostawia żadnych wątpliwości. To jest dorodna
blisko metrowej długości żmija zygzakowata. I ponownie słyszymy przemądrzałą gadkę o jadowitej gadzinie. Ciekawe, że
tyle zagrożeń tu czyha. Jeśli byłoby aż tak
niebezpiecznie, jak to przedstawia najsłynniejszy Kociewiak, już dawno zostałby zjedzony przez jakieś południowoamerykańskie zwierzę.
Finał
Kowarzanie widzą serię kilku migawek
z Uroczyska. Kamera pokazuje kolejną panoramę. Tym razem widzimy Masyw Rudnika i Skalnika oraz sylwetkę Kowar Górnych. Zbliżenie na wyraźnie już
wyczerpanego Cejrowskiego. Cała ekipa
trafiła do Jedlicy na wysokości pętli autobusowej koło ulicy Wiejskiej 70. Nasz
prezenter siada i chce coś powiedzieć na
zakończenie, nagle błyskawicznie staje na
nogi i rozgląda się. Cóż się takiego stało?
Pan Wojtek usiadł koło barszczu Sosnowskiego, bardzo toksycznej rośliny. Miara
się przebrała. Takiego programu puścić
nie można.
Zamiast epilogu
Cała ekipa zapakowała się do samochodu i błyskawicznie wyjechała w kierunku
stolicy. Całe szczęście, że nie wstąpili do
jednego z kilku zakładów gastronomicznych serwujących złocisty trunek. Tubylcy
niekoniecznie kochają przemądrzałych intelektualistów. Może i dobrze, że taki odcinek zrodził się tylko w głowie piszącego.
Bo po co nam taka promocja?
Grzegorz Schmidt
7
K U R I E R
K O W A R S K I
/
W I E Ś C I
Z
L E M A
WIEŚCI Z LEMA
WYNIKI SZKOLNEGO
KONKURSU
ORTOGRAFICZNEGO
GIMNAZJUM
KLASY PIERWSZE:
1. miejsce – Natalia Schmidt – 1a
2. miejsce – Julia Wolska – 1a
3. miejsce – Martyna Dąbrowska,
Alicja Wekwert – klasa 1b
KLASY DRUGIE:
1. miejsce – Łukasz Spyrka – 2a
2. miejsce – Kacper Pawlak – 2b
3. miejsce – Filip Chmiel – 2a
LEMowskie SREBERKA
29 lutego 2016 roku reprezentanci kowarskiego liceum wywalczyli podwójne srebro w rozgrywkach piłki ręcznej w pobliskim Karpaczu. Zarówno drużyna żeńska, jak i męska walczyły
do ostatnich sił. Na najwyższym podium znalazła się jednak reprezentacja gospodarzy, tj. SMS Karpacz.
Zawodnikom i zawodniczkom serdecznie gratulujemy waleczności i życzymy dalszych sukcesów podczas reprezentowania
naszej szkoły.
Patrycja Zubiel-Kozłowska
WIELKA ORKIESTRA
ŚWIĄTECZNEJ POMOCY
Otrzymaliśmy potwierdzenie, że nasz Sztab został
rozliczony, co oznacza, że możemy z radością
potwierdzić zebraną kwotę – 20387,70 zł.
Dziękujemy sponsorom Światełka do Nieba: Pani Burmistrz Bożenie
Wiśniewskiej, radnym: Pani Ewie Pędziwiatr, Panu Mariuszowi Kubiakowi, panu Pawłowi Ciszewskiemu oraz Panom Jerzemu i Arturowi Zakrzewskim – LAKFAM Sp. J. i Panu Arkadiuszowi Łasiszowi.
Dziękujemy Policji – Panu Komendantowi za mowę przygotowawczą, funkcjonariuszom za poczucie bezpieczeństwa, Straży Pożarnej
za gotowość do ugaszenia ewentualnego pożaru, Pani Elżbiecie Zakrzewskiej i pracownikom Przedwiośnie za pyszne jedzenie, koleżankom i kolegom nauczycielom za wsparcie, a przede wszystkim WOLONTARIUSZOM – za siłę, trud, cierpliwość i determinację!!!!
8
KLASY TRZECIE:
1. miejsce – Tomasz Szablicki – 3a
2. miejsce – Wiktoria Makarewicz – 3c
3. miejsce – Mark Mościcki – 3a
LICEUM:
1. miejsce – Sandra Jaciubek,
Piotr Kazimierczuk – II LO
2. miejsce – Mateusz Kania – I LO
3. miejsce – Marcela Kopczyńska – II LO
Anna Szablicka
K
U
R
I
E
R
K
O W A
R
S
K
I
Carita – Żyć ze szpiczakiem
Dnia 29.02.2016 w Łazienkach Królewskich, w Pałacu na Wyspie w Warszawie
odbyły się obchody Światowego Dnia
Chorób Rzadkich. Ze względu na rzadkość ich występowania są bardzo trudne do rozpoznania, a ze względu na bardzo wysokie koszty diagnostyki, leczenia
i opieki są ogromnym wyzwaniem społecznym.
Choroby rzadkie – według definicji Unii
Europejskiej – to ciężkie, często przewlekłe, zagrażające życiu schorzenia. Dotykają one nie więcej niż 5 osób na 10.000,
a ich leczenie wymaga skoordynowanych,
szczególnych wysiłków wielu specjalistów.
Bardzo często mijają lata, zanim chorzy
trafią do odpowiedniego specjalisty i rozpoczną właściwe leczenie. Dla ogromnej liczby chorób rzadkich aktualnie brak
jest dostępnych i skutecznych terapii. Tylko 1% chorób rzadkich z 6000 posiada
ofertę lekową, a poziom refundacji leków
sierocych w Polsce plasuje nas w UE na
ostatnim miejscu. Pacjenci, których dotyka choroba rzadka, mają trudności z uzyskaniem właściwej diagnozy, co w konsekwencji może prowadzić do tragicznego
końca.
Ze względu na ograniczone możliwości
leczenia dla rzeszy chorych bardzo ważnym elementem jest pomoc społeczna.
Rodziny pacjentów z chorobami rzadkimi
najczęściej są społecznie wykluczone oraz
same mierzą się z problemami natury psychologicznej i socjalnej. Dlatego też należałoby przeprowadzić zmiany w zakresie
tej opieki, nie tylko dla chorych, ale również dla ich rodzin.
W związku z tym wznowiono prace nad
Narodowym Planem dla Chorób Rzadkich, który w 2013 roku trafił do szuflady
w Ministerstwie Zdrowia.
Obecny na spotkaniu Minister Zdrowia Podsekretarz Stanu Krzysztof Łanda poinformował, iż Ministerstwo planuje wdrożyć w 2017 roku Narodowy Plan
dla Chorób Rzadkich. ,,Chcemy stworzyć sieć efektywnie połączonych ośrodków, począwszy od lokalnych zakładów
opieki zdrowotnej na wyspecjalizowanych
ośrodkach kończąc” – powiedział Minister Zdrowia.
Pod koniec lutego powołany został międzyresortowy Zespół ds. Chorób Rzadkich, jego głównym celem jest praca nad
Planem i jak najszybsze wprowadzenie go
w życie.
Minister poinformował także o desygnowaniu do Rady m.in. Prezesa Mirosława
Zielińskiego oraz Wiceprezesa Stanisława Maćkowiaka – założycieli Krajowego
Forum na rzecz terapii chorób rzadkich
,,Orphan”.
Krzysztof Łanda mówił m.in. jak ważną
rzeczą jest dostrzeganie osób z chorobami rzadkimi czy ultrarzadkimi. Chodzi
o włączenie ich w życie publiczne oraz ich
asymilację. Dlatego też powinniśmy prowadzić kampanie i akcje społeczne mające na celu uświadomienie problemów
i oczekiwań chorych. Zdaniem Ministra
Zdrowia na przestrzeni lat znacząco poprawiły się relacje między zdrową częścią
społeczeństwa a chorującymi.
Dotychczas system opieki zdrowotnej prawie nie dostrzegał pacjentów z chorobami
rzadkimi i ultrarzadkimi, co powodowało zagrożenie wykluczeniem społecznym
poprzez utrudniony proces edukacji, niewłaściwe warunki socjalne, a to z kolei
prowadziło często do upokorzenia i osamotnienia.
Obecnie kierujący Ministerstwem Zdrowia dostrzegają problemy osób z chorobami rzadkimi i dlatego stają się one
jednym z priorytetów. W niedalekiej perspektywie zostanie wdrożony Narodowy
Plan Chorób Rzadkich, co daje nadzieję, że poprawi się diagnostyka tych chorób oraz uda się skoordynować proces
leczniczy z działaniami opieki społecznej.
Z nadzieją patrzy się również na politykę lekową specyfików przeznaczonych dla
chorób rzadkich. Jest nadzieja, że przełoży się ona na zwiększony dostęp do leków
sierocych.
Planuje się zgodnie z postulatami Komisji
Europejskiej stworzyć Regionalne Centra
Referencyjne. W zależności od częstotliwości występowania określonej choroby
mogą to być ośrodki wojewódzkie lub krajowe. Być może w Polsce powstanie ośrodek o zasięgu międzynarodowym, jeśli
wskazana choroba jest ultrarzadka.
Konferencję zorganizowało Krajowe Forum na rzecz terapii chorób rzadkich
,,Orphan” www.chorobyrzadkie.com
W tym niezwykle ważnym wydarzeniu
uczestniczyli przedstawiciele Fundacji
Carita – Żyć ze szpiczakiem: prezes Wiesława Adamiec i mecenas Roman Słomkowski – członek Fundacji.
Wiesława Adamiec
Fundacja Carita – Żyć ze szpiczakiem
9
K U R I E R
K O W A R S K I
/
Z D R O W I E
Wymówka – największy wróg ambicji
i samodoskonalenia
P
ada deszcz, pada śnieg, jest zimno, jest
gorąco, boli mnie głowa, jest za późno, jest za wcześnie... Ach, te nasze kochane wymówki! Są z nami od zawsze i najczęściej atakują z pełną mocą. Właśnie
wtedy, gdy przyjdzie nam do głowy zmienić coś w swoim życiu. Co dokładnie? To
już nieistotne, bo może to dotyczyć właściwie każdej dziedziny naszego życia. Ale
skąd ten temat? Przecież jeśli czegoś potrzebujemy lub mocno pragniemy, to robimy wszystko, aby to zdobyć... Ale czy aby
na pewno?
Dobre chęci i marzenia, często niepoparte konkretnymi działaniami, w dużej
mierze dotyczą właśnie strefy odżywiania
i dietetyki. Na tym polu wymówki robią
naprawdę świetną karierę. Poniżej przegląd tych najczęściej spotykanych:
rąc pod uwagę całkowitą masę ciała. Poza
tym zdjęcia rentgenowskie nie kłamią.
Grubość i masa kości u osoby szczupłej
i otyłej są na bardzo podobnym poziomie.
1. Żadna dieta na mnie nie działa.
A czy kiedykolwiek byłeś na diecie? W jakim celu była stosowana? Czy na pewno
stosowałeś ją dobrze? Leki działają po
kilkunastu minutach, a zmiana nawyków
żywieniowych daje pierwsze zauważalne
i trwałe rezultaty dopiero po kilku tygodniach! Może warto uzbroić się w cierpliwość i nastawić się na to, że na efekty trzeba będzie trochę poczekać...
4. Nie mam czasu na zdrowe jedzenie
i aktywność fizyczną.
Ta wymówka to absolutny faworyt. Wiadomo, że doba to tylko 24 godziny, ale
jak wytłumaczyć fakt, że przeciętny Polak
spędza średnio ponad 3 godziny dziennie, oglądając telewizję? Przygotowanie
posiłków na następny dzień, aby nie być
skazanym na zamawianie gotowego obiadu lub fast fooda to około 30 minut. Konkretny trening razem z przygotowaniem
się i prysznicem po jego zakończeniu to
tylko jedna godzina. W ten sposób nadal
mamy 1,5 godziny na telewizję lub inne
rozrywki!
2. Nigdy nie schudnę, bo „mam grube
kości”.
Całkowita masa ludzkiego szkieletu to
tylko 2,5 – 3,5 kg! To bardzo niewiele, bio-
Ocalić od
zapomnienia
W tym roku mija 30. rocznica
ostatniego przejazdu pociągu pasażerskiego przez Kowary. W tym
numerze prezentujemy zdjęcie składu, który najczęściej przejeżdżał przez
nasze miasto na linii kolejowej nr 308
między Jelenią Górą a Kamienną
Górą w ostatnich latach kursowania.
10
3. Nie schudnę, bo zawsze byłem duży.
Najwyższy więc czas na zmiany. Idąc
tym tropem, osoba szczupła nigdy nie powinna mieć problemów z otyłością, ktoś,
kto nigdy nie miał prawa jazdy, nie może
nauczyć się jeździć samochodem, a człowiek, który nigdy nie grał w szachy, nie jest
w stanie opanować zasad tej gry! Jest to
oczywiście nieprawda, bo nigdy nie jest za
późno, aby zrobić coś nowego. Nie warto od razu podpisywać na siebie wyroku,
szczególnie wtedy, gdy nawet nie spróbowało się wcześniej wprowadzić kilku przemyślanych i zdecydowanych zmian.
5. Nie stać mnie na zdrową żywność
i karnet na siłownię.
Obiad poza domem to wydatek rzędu
15–25 zł, a obiad przygotowany samodzielnie to w zależności od użytych składników 5–10 zł. Jeśli te liczby nie robią wrażenia, to wystarczy je pomnożyć przez
liczbę dni w miesiącu. Karnet na siłownię to 70–100 zł, czyli tyle samo ile miesięcznie wydajemy na mające nas odchudzić suplementy diety, które... po prostu
nie działają.
6. Nie wytrzymam nawet jednego dnia
bez podjadania.
Przy prawidłowo zbilansowanej i dostosowanej do konkretnej osoby diecie, możesz jeść co 3–4 godziny cały POSIŁEK,
więc podjadanie nie jest w ogóle potrzebne, bo nawet nie ma na nie czasu. A jeśli
ktoś naprawdę chce, to nawet przekąski
można zaplanować i to nie tylko w formie
owoców lub sałatki.
7. Nie chce mi się.
To tak, jakby powiedzieć: „jestem głodny, ale nie chce mi się jeść”. Widocznie tylko wydawało Ci się, że chcesz, a tak naprawdę myślałeś sobie: „w sumie to fajnie
byłoby to mieć, chociaż tak naprawdę tego
nie potrzebuję”. Tutaj nie ma innej rady,
jak po prostu zdecydować się, na czym tak
naprawdę nam zależy.
Andrzej Ozimkowski
Dietetyk Medyczny
K U R I E R
K O W A R S K I
/
F E L I E T O N
WYKLĘCI, NIEZŁOMNI, NIEPOKORNI
D
nia 29 lutego 2016 w podwarszawskim hotelu znaleziono
ciało wielkiego Niepokornego – Mariana Zagórnego, lidera Związku Zawodowego Rolników RP „Solidarni”. Mieszkał za
miedzą – w Rybnicy pod Jelenią Górą. Pojechał do Warszawy
walczyć o dotacje dla kolonii, które od lat organizował dla biednych dzieci. I miał obejrzeć premierę filmu, o który walczył latami wspólnie z reżyserem Jerzym Zaleskim – film o innym Niezłomnym i Wyklętym – Mieczysławie Dziemieszkiewiczu ps.
„Rój”. W ten sposób historia dwóch bohaterów splotła się i niespodziewanie dopełniła.
O „Roju” ktoś powiedział, że nie był człowiekiem odlanym
z brązu. W filmie pokazane jest jego powolne dojrzewanie – od
pałającego zemstą nastolatka, mszczącego się za śmierć brata,
po osamotnionego w walce bohatera, który odkrywa, że jego los
jest przesądzony. Kiedy podjął walkę, miał zaledwie 20 lat, kiedy
umierał – miał o 6 lat więcej. Jako dowódca patrolu Pogotowia
Akcji Specjalnej Narodowego Zjednoczenia Wojskowego stoczył
kilkanaście potyczek z oddziałami KBW i UB, wykonywał wyroki śmierci na konfidentach, ubowcach i innych funkcjonariuszach państwa prosowieckiego. Bano się go – w obławie, w której
zginął (a towarzyszył mu tylko jeden podkomendny – ps. „Mazur”) wzięło udział 270 żołnierzy KBW i liczna grupa milicjantów i ubeków. Grobu „Roja” do dzisiaj nie odnaleziono – jego
wrogowie chcieli uniemożliwić pielęgnowanie jego pamięci. Bezskutecznie.
Mariana Zagórnego znałem. Był skromnym człowiekiem, ale
jego oczy potrafiły przewiercić rozmówcę na wylot. Nie udawał
nikogo – potrafił „wygarnąć” prawdę w oczy i nieważne było, czy
trafiło akurat na „ważnego” posła czy senatora, dyrektora, wójta, burmistrza, samorządowca czy ministra. Nigdy nie krył, że
bliżej mu było do obecnej władzy, ale również dla niej był surowym recenzentem. Tak na wszelki wypadek, jak ujawnił na pogrzebie jego zastępca, przygotowywał akcję protestacyjną, gdyby
obecny rząd miał zamiar nie dotrzymać obietnic złożonych rolnikom. A do czego był zdolny? Przyspawanie wagonów ze zbożem na stacji w Muszynie, wysypywanie zboża na tory, wylewanie gnojowicy pod urzędami, wniesienie koryta do urzędu
Ministra Rolnictwa w 1998 roku – to tylko niektóre z nich. Najbardziej spektakularne protesty związane są jednak ze zwierzętami: świnią i dzikiem. Ta pierwsza, nazwana „Rebelią”, trafiła w 2003 do urzędu wojewódzkiego we Wrocławiu, a potem, po
„uwolnieniu” jej z rąk Zagórnego przez policję, na wywczasy do
wrocławskiego ZOO, w którym na jakiś czas stała się najczęściej odwiedzanym zwierzęciem. A dzik trafił do sejmu w kwietniu ubiegłego roku. Zagórny wniósł go na posiedzenie Komisji
Rolnictwa, bo twierdził, że dzik sam wlazł do jego samochodu
podczas postoju w lesie, a związkowcy postanowili dzika jako
„mienie państwowe” przekazać w państwowe ręce, a że jechali
do sejmu, tutaj zwierzę dostarczyli. Obie sytuacje brzmią dość
humorystycznie (powiedziałbym dadaistycznie), gdyby nie ich
konsekwencje – wysokie kary finansowe dla Mariana „za znęcanie się nad zwierzętami”. To zresztą nie były pierwsze kary, które go dotknęły. Pomijam tu czasy jego walki z komuną – szykany,
zwolnienie z pracy, aresztowania – to było wpisane w etos tamtych czasów. Ale dlaczego za wystąpienia w obronie polskiej ziemi, polskich rolników, skuwano schorowanego człowieka, poruszającego się na dwóch kulach (Marian od lat chorował)? Albo
wsadzanie go do aresztu o godzinie 4.00 rano? Zresztą w 2003
roku, skazany na 15 miesięcy, przesiedział 3 miesiące w więzieniu, chociaż już wtedy był ciężko chory i taki polityczny wyrok
nie mógł ani w nim, ani w jego współpracownikach wzmocnić
przekonania, że żyje w wolnej Polsce, o którą walczył. Za samo
wysypywanie zboża modyfikowanego genetycznie lub skażonego miał 11 wyroków. 11! A jednak ten poniewierany przez władzę człowiek nigdy się nie skarżył. Jeżeli prosił, to o wsparcie dla
dzieci; jeżeli go coś bolało, to wyprzedawanie polskiej ziemi obcokrajowcom lub lekceważenie praw rolników. Taki już był. Nie
uważał się za świętego, chociaż cieszył się przyjaźnią wielu księży i biskupów – świadczy o tym ich liczna obecność na jego pogrzebie. Do końca pozostał zwykłym Marianem – zabieganym
i niemającym czasu dla siebie.
Historie „Roja” i Mariana Zagórnego splotły się nierozerwalnie. Ujawniają podobne cechy tych dwóch bohaterów: niezgodę
na niesprawiedliwość, odwagę, bezkompromisowość, osamotnienie, determinację w walce i miłość do Polski. Marian umarł
w przeddzień Święta Pamięci Żołnierzy Wyklętych. A ja sobie
myślę, że i ich czyny, i czyny Mariana mogą wychować nowe
pokolenie odważnych Polaków – dumnych z przynależności do
dumnego narodu. Widziałem to w niedzielę 28 lutego na starcie
Biegu Wilczym Tropem. Jest nadzieja, Drogi Czytelniku. I jeszcze jedna myśl na koniec. Znowu nie moja. Jeden z żałobników
stwierdził, że wielkich ludzi nie zawsze znajduje się w wielkich
miastach – czasami Wielcy Ludzie mieszkają np. w Rybnicy.
I pewnie w Kowarach, tylko my jeszcze nie poznaliśmy ich nazwisk. Oby nie było za późno.
Jarosław Kotliński
Bieg Wilczym Tropem w Kowarach, fot. J. Chitro
11

Podobne dokumenty

Gazeta Kowarska

Gazeta Kowarska SLOŁSITY GAZETA KOWARSKA / kwartalnik miejski

Bardziej szczegółowo