Rewalacje - nr 6/2010
Transkrypt
ISSN 1508-2776 Cena 2 zł Rewal, 16 sierpnia 2010 - lipiec 2011 ROK XIII, nr 6 (102) „Moja miłość równie jest głęboka jak morze, równie jak ono bez końca...” CO SŁYCHAĆ? KIT (Krótkie Informacje Tekstowe) To już szósty numer „Rewalacji”, a zarazem ostatni w tym sezonie. Obozowicze goszczą w Rewalu od 29 czerwca i, niestety, nadszedł czas się z Państwem pożegnać. Grupa młodych dziennikarzy od tygodnia ciężko pracowała nad tym wydaniem. Starania przyniosły efekty, które możecie Państwo teraz zobaczyć i ocenić. Od 13 lat młodzież z całej Polski przyjeżdża do Rewala, aby pod okiem fachowców uczyć się trudnego zawodu dziennikarza i dzielić się z Państwem istotnymi informacjami. W numerze m.in. wyjaśniamy fakty związane z zamknięciem rewalskiego forum; poruszamy temat bakterii coli, która znalazła się ostatnio w Bałtyku, zagłębiamy się w tajniki rewalskiej mody. Udało nam się porozmawiać z wieloma ciekawymi osobami, które gościły w naszej redakcji, jak również w całym Rewalu. Staraliśmy się podsumować sezon, a także zdradzić część planów dotyczących Gminy. Zapraszamy do czytania. Na pewno warto! DOBROGNIEWA STACHOWIAK MAJA BANASZAK MIKOŁAJ GRZEGOREK Redaktor naczelny: Dobrogniewa Stachowiak Zastępca redaktora naczelnego: Maja Banaszak Sekretarz redakcji: Mikołaj Grzegorek Korekta: Michalina Mielniczyn, Dominika Poplewska, Agnieszka Rogalewska Nadzór dziennikarski: Grażyna Bożyk Skład i łamanie: Piotr Wasiak Reklama: Dobrogniewa Stachowiak, Maja Banaszak Projekt i wykonanie logo: Julia Szalewicz i Maciej Szalewicz Projekt logo RewalStacji: Ula Chatys Adres redakcji: Dom Wczasowy Radość, 72-344 Rewal, ul. Sikorskiego 10, tel. 607650742 e-mail: [email protected], URL: http://www.potegaprasy.pl Druk: Drukarnia Jaklewicz sc, ul. Bracka 5, 72-300 Gryfice, tel. 913840786 2 Festiwal Indii XXI edycja Festiwalu Indii w Rewalu odbędzie się od 20 do 22 sierpnia na placu przy Urzędzie Gminy. Impreza rozpoczyna się codziennie o godzinie 17: 30. Festiwal jest doskonałą okazją, by poznać kulturę hinduską. Szachy W Rewalu w dniach 18-29 sierpnia organizowany jest Międzynarodowy Festiwal Szachowy – Konik Morski Rewala. Dla aktywnych W gminie Rewal istnieje sieć wypożyczalni rowerowych „Rewal Bike System”, w której można wypożyczyć rowery oraz nordic walking. To wspaniała oferta dla turystów lubiących aktywnie spędzać czas. Jest to tani i ekologiczny sposób podróżowania. Wypożyczalnie znajdują się w Rewalu przy ulicy Szkolnej 1, w Pobierowie przy ulicy Moniuszki i w Niechorzu przy ulicy Leśnej 3. Dodatkowym udogodnieniem jest to, że sprzęt wypożyczony w jednym punkcie można oddać w dowolnym z nich. Przykładowe ceny: rower – 1 godzina = 7 zł; rower tandem – 1 godzina = 14 zł; nordic walking – 1 godzina = 3 zł; siodełko dla dziecka – dopłata jednorazowa do roweru 5 zł Kolej wąskotorowa Podróżować w Rewalu można koleją wąskotorową relacji Gryfice – Pogorzelica przez Popiele, Rybokarty, Niedźwiedziska, Modlimowo, Paprotno, Karnice, Dreżewo, Trzęsacz, Rewal, Śliwin i Niechorze. Kolej kursuje od godz. 8:40 do 19:40. Bilety można nabyć w pociągu u konduktora. Koszt biletu w jedną stronę wynosi 9 zł, a w obie 11 zł. Szczegółowe informacje dotyczące rozkładu jazdy i cen znajdziecie państwo na stronie www.rewal.pl Siatkówka plażowa Na plaży w Pustkowie 21 sierpnia o godzinie 10:00 rozegrany zostanie turniej siatkarskich trójek, a dzień później o tej samej godzinie turniej siatkarskich dwójek. MACIEJ KWAŚNIEWSKI Tawerna „U Rybaka” zaprasza na pyszne ryby z własnych połowów. Do wyboru mamy dorsza, sandacza oraz łososia. Piękny widok na morze, miła obsługa i pyszne jedzenie umilą państwu wakacje. Ponadto bardzo blisko restauracji znajduje się zejście na plaże, wiec po zjedzeniu można od razu wracać na koc i korzystać z słońca. Tawerna otwarta jest od godziny 10 do 23, więc przez cały ten czas można skorzystać z prawdziwej, polskiej gościnności. Tekst sponsorowany DOCIEKLIWYM BYĆ... Kiedy lekkomyślność przewyższa rozsądek... Ciemne niebo, szalejący sztorm i czerwona flaga na wieży ratowników. Narzeczeni z uśmiechem na twarzy skaczą do wody. Kąpią się na niestrzeżonej plaży. Dziewczyna zaczyna się topić. Początkowo mężczyzna sądzi, że kobieta udaje. Morska toń znosi ich coraz dalej i dalej... Zdarzenie rozegrało się w Niechorzu ósmego sierpnia po godzinie 19, kiedy na plaży nie było już ratowników. Para była pod wpływem alkoholu. Postanowili popływać w morzu. Kobietę porwały wiry i prądy morskie, które wciągnęły ją pod kamienie, a molo uniemożliwiło jej wypłynięcie na powierzchnię. Pod wodą przebywała około 15 minut. Chłopak rzucił się na ratunek, ale również zaczął tonąć. Miał szczęście, że był pod powierzchnią około 10 minut i morze wyrzuciło go na brzeg. Tragedii przyglądali się plażowicze, którzy bezskutecznie próbowali dodzwonić się do ratowników z Niechorza. Do akcji przystąpiła jednostka z odległego o 5 km Rewala. Mężczyzna po krótkiej reanimacji odzyskał przytomność i podał swoją tożsamość. Dziewczynę reanimowano znacznie dłużej. Niestety, zmarła z powodu zbyt długiego przebywania pod wodą. Pamiętajmy, aby kąpać się z dala od molo i falochronów, żeby nie powtórzył się wypadek z Niechorza. Tragedia ta niech będzie ostrzeżeniem dla każdego z nas. Zachowajmy ostrożność i zdrowy rozsądek nawet ostatniego dnia pobytu nad wodą. Niefrasobliwość wczasowiczów wypoczywających nad wodą jest porażająca. Jak podają media, liczba utonięć przewyższa liczbę ofiar wypadków samochodowych. – W samym Rewalu przy dobrej pogodzie mamy nawet do 17 akcji ratowniczych dziennie – powiedział „Rewalacjom” ratownik Filip Kwiecień. AGNIESZKA ROGALEWSKA DOROTA SROKA Tajemnicza rura w Bałtyku Po sierpniowych sztormach w Rewalu morze odsłoniło starą rurę. Wzbudziła ona sensację wśród turystów. Widząc ją, większość osób przechadzających się brzegiem Bałtyku, zastanawiała się, dlaczego znajduje się przy plaży, tak blisko turystów. Urlopowicze myśleli, że jest to pozostałość po kanalizacji albo część jakiejś starej konstrukcji wyrzuconej na brzeg przez Bałtyk. Po rozmowie z wójtem gminy Rewal Robertem Skraburskim spieszymy uspokoić wszystkich plażowiczów. Gmina ma problem z odwadnianiem terenów. Rowy odprowadzające wodę są za małe i w czasie deszczu przepełnione. W miejscowościach nadmorskich woda deszczowa jest skierowana w stronę morza, dlatego odprowadzanie jej w przeciwnym kierunku jest utrudnione. W Rewalu znajduje się poniemiecki separator, który odprowadza deszczówkę do Bałtyku. Jest on monitorowany przez gminę, aby nikt nie mógł się do niego podłączyć. Wójt obiecuje, że zarówno urządzenie, jak i cały system odwadniania Rewala będą zmodernizowane. DOROTA SROKA OLA JÓŹWIAK INFORMATOR TURYSTYCZNY Urząd Gminy ul. Mickiewicza 19, tel.: 91 386-26-24 godz. otwarcia: pon. 8-17 pozostałe dni tygodnia: 7:45-15:30 [email protected] Urząd pocztowy ul. Sikorskiego 3 czynne: poniedziałek – piątek: 8-18 sobota: 8-13 tel.: 91 386-22-70 Bankomaty bankomat Spółdzielczej Grupy Bankowej (24 h) – ul. Mickiewicza 19 bankomat Global Cash SKOK ul. Westerplatte bankomat Banku Spółdzielczego w Gryficach oddział w Rewalu – ul. Mickiewicza 19, czynne: 7.30-14, tel.: 91 386-29-07 Amfiteatr ul. Parkowa Posterunek Policji ul. Mickiewicza 21, tel.: 91 385-75-97 Ośrodek Zdrowia Warszawska 31, tel.: 91 386-25-88 czynny: poniedziałek-piątek: 8-21 soboty, niedziele i święta: 10-21 Apteka ul. Mickiewicza 25 czynna: poniedziałek-piątek: 9-20, sobota i niedziela: 10-18 tel.: 91 386-27-02 Straż Gminna ul. Mickiewicza 21, tel.: 91 384-90-30 Straż Graniczna ul. Dworcowa 2, tel.: 91 387-76-20 Centrum Informacji, Promocji i Rekreacji Gminy Rewal ul. Szkolna 1, infolinia: 800 155 866 tel.: 91 386-29-94 Obiekty sportowe Hala widowiskowo-sportowa, siłownia, sauna, korty tenisowe, boisko do siatkówki i koszykówki – ul. Szkolna 1, czynne 8-21 Boisko sportowe – ul. Sportowa, tel.: 91 386-29-94 Dworzec PKS ul. Westerplatte, tel.: 91 386-24-61 Ciuchcia Retro ul. Westerplatte (przy dworcu PKS) Gryficka Kolej Wąskotorowa ul. Dworcowa, tel.: 91 384-22-35 WOPR 601-100-100 OPR. PRZEMYSŁAW SINKIEWICZ OLA HALBER 3 CO W GMINIE PISZCZY? Innowacyjny jak Rewal! Konferencja prasowa z wójtem gminy Rewal Robertem Skraburskim Jaki jest realny termin ukończenia inwestycji dotyczącej centrum Rewala, bowiem na pierwszej konferencji podał nam Pan datę 31 lipca 2010? – Termin ukończenia planowany jest na koniec października. Głównym powodem opóźnienia jest brak profesjonalnego odwodnienia miejscowości. Także zima trwająca o dwa miesiące dłużej niż w zeszłym roku sprawiła, że prace rozpoczęły się później. Cały czas mamy również problemy z osuwającym się klifem i musieliśmy zmienić część planów. Nie chciałbym zrzucać winy na firmę, ale w pewnym stopniu zawinił też brak profesjonalizmu ze strony wykonawców. Pod koniec sierpnia 2009 r. poznaliśmy wizualizację rewalskiego amfiteatru. Kiedy ruszy w końcu ta inwestycja? – Mam nadzieję, że jak najszybciej. To bardzo duża i droga inwestycja – około dziewięciu milionów złotych. Na razie pozyskujemy fundusze, między innymi z Unii Europejskiej. W planach mamy duży amfiteatr z ruchomym dachem, możliwością wyświetlania filmów, a także ośrodkiem kultury. Póki co pozostaje mi znosić ze spokojem złe opinie goszczących u nas gwiazd, ale, możliwości finansowe gminy są ograniczone. W wielu nadmorskich miejscowościach wprowadzono zakaz spożywania alkoholu i palenia papierosów na plażach. Jak ta sytuacja wygląda w Rewalu? – W Rewalu nie ma zakazu palenia, gdyż nigdy nie było takiego wniosku ani ze strony radnych, ani mieszkańców. Być może, po przejrzeniu opinii z miejscowości, które wprowadziły ten zakaz, nasza gmina także rozpatrzy taką propozycję. Ale zanim wprowadzimy nowe przepisy, musimy zastanowić się, jak je egzekwować... Jeżeli chodzi o alkohol – w Rewalu jego spożywanie jest dozwolone jedynie w miejscach wyznaczonych, czyli w okolicach kawiarni. Natomiast wiem, że nie jest to do końca przestrzegane. W tym 4 roku strażnicy wyszli na plażę „z edukacją mandatową”. Jednak na tak dużym terenie nie da się tego dokładnie skontrolować. Czy Pana zdaniem gmina Rewal jest miejscem bezpiecznym? Czy obecna liczba funkcjonariuszy policji jest wystarczająca? – Gmina Rewal słynie z bezpieczeństwa. Pracuje na to zarówno policja, straż gminna, jednostka straży granicznej, jak i jednostka ochotniczej straży pożarnej. Mogę się pochwalić, że w naszym powiecie gryfickim liczba skradzionych samochodów jest najmniejsza. Ponadto w Rewalu stacjonuje karetka pogotowia i cały czas walczymy o drugą. Czy, Pana zdaniem, Rewal jest dobrze oznaczony dla turystów? – Wszystkie ulice są doskonale oznakowane. Brakować może jedynie kierunkowskazów punktowych, ale co roku dostawiane są nowe, także w obcych językach. Problemy z dotarciem pod odpowiedni adres może sprawiać odbywający się remont Rewala, ale dokładamy wszelkich starań, by te utrudnienia były jak najmniejsze. Zauważyliśmy dużo spacerowiczów, rowerzystów poruszających się po klifie w kierunku Trzęsacza. Dlaczego nie jest on dostatecznie zabezpieczony? – Cały czas zastanawiamy się nad odpowiednim zabezpieczeniem. Nie sądzę, żeby samo ogrodzenie w czymś pomogło. Myśleliśmy o postawieniu żerdzi, ale nie jest to możliwe ze względu na protest paralotniarzy. Jest to bowiem jedyne miejsce w okolicy, z którego mogą startować. Nie rozumiem, jak dochodzi do wypadków. Ja jako dziecko zjeżdżałem z klifu albo bawiłem się w „alpinistę”, więc nigdy nie uważałem tego miejsca, za niebezpieczne, podobnie jak inni mieszkańcy Rewala. Wydaje mi się, że lepszym pomysłem niż zakaz wstępu, jest przebudowa traktu. W centrum na słonecznym deptaku planuje Pan postawić figurę rybaka jako nawiązanie do przeszłości i teraźniejszości Rewala. Z tą figurą chciał pan połączyć legendę. Czy ona już powstała? – Legend jest kilka, jednak żadna jeszcze nie została wybrana. Chciałbym, żeby to była legenda „współczesna”. Taka, która połączy przeszłość miejscowości z tym, co dzieje się tu dzisiaj. Rzeźba ma być w pewnym sensie prowokacją do stworzenia mitu tego miejsca. Najprawdopodobniej odpowiednia legenda dopiero zostanie napisana. Chcę, żeby w Rewalu było wiele miejsc kojarzonych tylko z tą miejscowością. Moim największym rewalskim marzeniem jest by stał się on prawdziwym kurortem. Jak wygląda Rewal poza sezonem? – Okres poza sezonem jest dla nas dużym problemem. Można powiedzieć, że po wakacjach „zwijamy asfalt”. Turyści wyjeżdżają, a rewalanie zostają w cichej wsi, bez pracy i codziennej krzątaniny. Taka sytuacja jest nawet przyczyną depresji niektórych mieszkańców. Cały czas staramy się, by Rewal był kurortem działającym cały rok. Powstał nawet filmik promujący gminę zimą. Chciałbym dodać, że co roku w okresie Bożego Narodzenia wszystkie miejscowości gminy prześcigają się w pomysłach na oświetlenie centrum. Każda miejscowość jest oświetlana w różny sposób, w innym kolorze, na przykład Rewal w białym, a Niechorze w czerwonym. Jest to naprawdę niezwykły widok. Nasze hasło brzmi: „Bądź jak Rewal - innowacyjny”. MICHALINA MIELNICZYN DOMINIKA POPLEWSKA FOT.: AGNIESZKA ROGALEWSKA CO W GMINIE PISZCZY? Śladem naszych publikacji Po drugiej stronie Rewalanum Forum na portalu rewal.pl nadal nie działa. Zostało zamknięte ponad rok temu. Powodem był licznie pojawiający się spam o treściach pornograficznych. Dziennikarze „Rewalacji” podjęli próby wyjaśnienia przyczyn nieodpowiedniego zabezpieczenia forum. W setnym wydaniu czasopisma koleżanka Sonia Plisikiewicz zamieściła wypowiedź administratora wyżej wymienionej witryny Roberta Dajczaka, który winą za zaistniałą sytuację obarczył moderatorów. Fakt ten wzbudził duże oburzenie czytelników „Rewalacji”. Zgodnie z ich prośbą, rozpatrujemy tę sprawę po raz kolejny. Tym razem o wypowiedź zwróciliśmy się do byłego administratora portalu rewal.pl Tomasza Stolz. – Moderatorzy zostali wybrani w drodze szczegółowej selekcji. Jako, że sami mieszkańcy Gminy Rewal odzywali się na łamach forum nieco rzadziej, wyboru dokonaliśmy w dużej mierze spośród stałych bywalców forum z różnych stron kraju i zagranicy. Były to jednak osoby doskonale znające specyfikę Gminy Rewal i wszystkie jej sprawy zarówno turystyczne jak i urzędowe. Byli to niewątpliwie wielcy miłośnicy Gminy Rewal, mający o niej niejednokrotnie większą wiedzę niż wielu mieszkań- ców i stale przyjeżdżający na Wybrzeże Rewalskie, często nawet od 20 lat. Uważam za niezasadne zarzuty o „rozmowy prywatne” prowadzone przez użytkowników i moderatorów na łamach rewalskiego forum. Forum z założenia jest to miejsce przeznaczone do dialogu. Nieuniknione są zmiany tematów i rozwijanie dialogu na różne tematy. W 80% były to dyskusje dotyczące Wybrzeża Rewalskiego, a pozostałe 20% dotyczyło spraw różnych, spraw które zbliżały użytkowników do siebie, jednocześnie umacniając ich więź z Gminą Rewal. Zapytaliśmy również, jak dużym problemem jest spam na forum. Problem spamu w postaci linków do stron pornograficznych – znany niemal na wszystkich forach internetowych, pojawił się na długo po tym jak z braku czasu przestałem zajmować się rewalskim forum. Rozwiązanie tego problemu należy do każdego administratora, nie moderatora. Administrator powinien regularnie odwiedzać forum i blokować numer IP wysyłający spam lub zainstalować skuteczniejsze blokady antyspamowe. Mimo to moderatorzy ręcznie próbowali usuwać spam – co było działaniem syzyfowym i nietrwałym wobec regularnych ataków i braku podjęcia odpowiednich działań przez administratora. Pan Tomasz Stolz podkreślił też brak winy moderatorów w upadku forum. – Uważam za niezasadne i obraźliwe określanie moderatorów jako osób nieodpowiedzialnych i niekompetentnych. Większość z tych osób miałem przyjemność poznać osobiście, a z pozostałymi na łamach internetu rozmawiałem przez kilka lat. Są to ludzie z zasadami, często pracujący na rzecz innych ludzi i pełniący wysoce odpowiedzialne funkcje. Na łamach forum godnie pełnili swoje obowiązki wykorzystując w pełni prawa jakie przyznał im administrator. W związku z powyższym zrodziła się wątpliwość czy aby na pewno Robert Dajczak powiedział nam prawdę? Z wypowiedzi pana Tomasza Stolz wynika, że problem spamu na forum to problem nie moderatorów, lecz administratora. Pozostaje tylko zadać pytanie, czy osoba, która nie potrafi sobie poradzić z administrowaniem działającego niezbyt prężnie forum zasługuje na administrowanie portalu szczycącej się dużymi osiągnięciami gminy. Na prośbę p. Tomasza Stolz jego wypowiedzi umieszczamy bez żadnej ingerencji redakcji. PRZYGOTOWALI: MIKOŁAJ GRZEGOREK MACIEJ KWAŚNIEWSKI Cena cenie nierówna Robiąc zakupy, często nie zwracamy uwagi na cenę produktu. Wyjeżdżając na wakacje nie znamy cen towarów w miejscowych sklepach. Nie wiemy, co ile kosztuje i gdzie jest taniej, a gdzie drożej. Dla turystów i mieszkańców Rewala przeprowadziliśmy ranking cen najczęściej – naszym zdaniem – kupowanych produktów (tabela obok): W upalne dni turyści zwiedzający Rewal chętnie odwiedzają miejscowe lodziarnie. Zwracają uwagę raczej na smak niż na ceny. I – okazuje się – że mają rację. Prawie we wszystkich punktach sprzedających lody ceny są podobne. Nieco więcej trzeba zapłacić jedynie w lo- dziarni Alka, a najtańsze kupimy przy ulicy Sikorskiego 13. PRZYGOTOWAŁY: EMILIA CZAPLICKA ALEKSANDRA HALBER EWELINA CZAPLICKA 5 POD LUPĄ Rewal bez coli Bakterie coli coraz szybciej rozprzestrzeniają się w Bałtyku. Plaża w Rewalu na razie jest bezpieczna, ale drobnoustroje są coraz bliżej. W poprzednim wydaniu „Rewalacji” pisaliśmy o bakterii coli, która pojawiła się w naszym Bałtyku. Informacja ta zaniepokoiła turystów. – Przed wyjazdem przeczytałem w internecie, że plaże nad morzem są zamykane. Zmartwiło mnie to, ponieważ wybierałem się do Rewala. Co prawda plaża nie była tam jeszcze zamknięta, ale bakteria szybko rozprzestrzeniała się w wodzie – powiedział Janusz ze Szczecina. Wójt Rewala Robert Skraburski zapewnia nas, że nie mamy się czego obawiać: – Bakterie coli występują w Bałtyku od dwunastu lat. Nigdy ten problem nie dotyczył Rewala, ponieważ są tutaj dobre prądy, czysta woda, jedna z czyściejszych w Polsce. W tym roku niepokoi mnie fakt, że bakterie atakują plaże coraz bliżej Rewala, ale mam nadzieję że nasza miejscowość będzie cieszyła się bezpiecznym kąpieliskiem do końca sezonu. Badania były przeprowadzane na skażonych plażach kilkakrotnie. – Monitoring jakości wody w kąpieliskach na terenie powiatu gryfickiego prowadzony jest od 1 kwietnia do końca września. Próbki wody pobierane są do badań laboratoryjnych 6 Rys. Paweł Wakuła co dwa tygodnie. Badania wykonywane są w laboratorium Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gryficach. Na dzień dzisiejszy jakość wody w kąpieliskach na terenie powiatu gryfickiego w miejscowościach Pobierowo, Pustkowo, Trzęsacz, Rewal, Niechorze, Pogorzelica, Mrzeżyno, Rogowo odpowiada wymaganiom Rozporządzenia Ministra Zdrowia z 16.10.2002 r. w sprawie wymagań, jakim powinna odpowiadać woda w kąpieliskach – powiedziała „Rewalacjom” Beata Soja, rzecznik prasowy Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Gryficach. Na szczęście, pogorszenie pogody spowodowało wyginięcie bakterii. Rozwija się ona, gdy jest ciepło i nie ma opadów. Plażowicze w Międzyzdrojach i Świnoujściu mogą ko- rzystać już z plaż i kąpać się w morzu. Wciąż nie są znane przyczyny pojawienia się drobnoustrojów w Bałtyku. Turyści podejrzewają, że może to być spowodowane powodziami lub problemami z kanalizacją. – Nie wiem, dlaczego bakterie dostały się do wody. Sądzę, że może to być wywołane wadliwą kanalizacją. Dobrze wiem, że bakteria wywodzi się z ludzkiego organizmu. Przyczyną także mogą być powodzie. Wiele infekcji dostało się do rzek, które później wpłynęły do morza – skomentowała Krystna ze Starogardu Gdańskiego. Bakterie wytwarzają się w jelicie grubym. Nie są zagrożeniem dla żywiciela, natomiast kiedy dostaną się do organizmu człowieka inną drogą, mogą powodować zaburzenia układu pokarmowego, bóle brzucha, mdłości i wymioty. Nie kąpmy się więc na plażach, które są zamknięte. Róbmy to dla własnego zdrowia i życia. MAJA BANASZAK DOBROGNIEWA STACHOWIAK NA POWAŻNIE Mój pierwszy raz Pierwsze takty jego muzyki rozbudziły moje zmysły. Cisza, jaka nas otoczyła, potęgowała późniejsze doznania. Delikatne, a zarazem porywające dźwięki odbierałam całym ciałem. Pragnęłam, aby ta chwila trwała wiecznie. Tylko ja i On... Chopin. Tylko takimi słowami możemy opisać nasze pierwsze spotkanie „na żywo” z muzyką poważną. My, nowoczesne nastolatki, na co dzień słuchające pop’u czy rock’a, pierwszy raz uczestniczyłyśmy w tak podniosłym koncercie. Początkowe obawy i nieco specyficzne nastawienie, szybko minęły, gdy zaskoczone i zachwycone wsłuchałyśmy się w płynącą w powietrzu muzykę. Po raz szósty w Trzęsaczu odbył się Międzynarodowy Festiwal Muzyczny „Sacrum-non profanum”, zapowiadany przez nas w poprzednim numerze. Wydarzenie miało miejsce w dniach od 9 do14 sierpnia w kościele Miłosierdzia Bożego. Tematem przewodnim był „Chopin i jego muzyka nad Bałtykiem”. Każdy koncert rozpo- czynał się o godzinie 20.00. Wybrałyśmy się na środowy występ, którego gwiazdami byli Jolanta Stopka raz Michał Francuz wraz z orkiestrą pod dyrekcją Zygmunta Rycherta. W Trzęsaczu byliśmy już po godzinie 19. Dopiero na miejscu dowiedziałyśmy się, iż koncert interesującego nas artysty, Konstantego Andrzeja Kulki, odbył się w poniedziałek, chociaż przy sprzedaży biletów zapewniano nas, że wystąpi w środę. Lekko rozczarowane czekałyśmy przed wejściem do kościoła na zakończenie próby. W międzyczasie organizatorzy rozstawiali krzesła przed telebimem dla osób dla których zabrakło wejściówek. Punktualnie o 20.00 prof. Halina Lorkowska przywitała wszystkich zgromadzonych w małym kościółku rozpoczynając koncert. Jako pierwsze wystąpiły: młoda skrzypaczka Jolanta Stopka z akompaniamentem fortepianowym Mirosławy Białas. Rozbrzmiały dźwięki chopinowskiej muzyki. Sala ucichła. Wszyscy w skupieniu słuchali delikatnych, a zarazem porywających dźwięków. Po zakończeniu występu obu pań, oklaskom nie było końca. Profesor Halina Lorkowska zapowiedziała kolejnych artystów. Przydługie wystąpienie ubarwiła kilkoma błędami gramatycznymi, które rozbawiły do tej pory skupioną publiczność. Na szczęście, przed fortepianem zasiadł Michał Francuz i wraz z orkiestrą rozpoczął nowy utwór. Po pierwszych taktach, publiczność wybaczyła błędy prowadzącej i znów zaczęła rozkoszować się pięknem chopinowskiej melodii. Gdy dźwięki instrumentów ucichły, po raz kolejny rozbrzmiały głośne owacje zachwyconej publiczności. Zgromadzeni domagali się bisu. Tym razem pianista zagrał sam. Jego wykonanie porwało widzów. Około godziny 21.30 publiczność w skupieniu opuściła mury kościoła. DOBROGNIEWA STACHOWIAK DOMINIKA POPLEWSKA FOT.: DOMINIKA POPLEWSKA 7 KABARETON Paranienormalni bawią Paranienormalni przybyli do Rewala w piątek 13. Nie była to dla nich pechowa data, ponieważ ich występ przyciągnął tłumy fanów. I my tam byliśmy, z aparatem biegaliśmy, a zdjęcia niżej zamieściliśmy. Dla nich każdy fan jest ważny, nawet ten najmniejszy Paranienormalna mina Igora Halo! Oni wszyscy do Mariolki... 8 Żeby rozśmieszyć publiczność trzeba się naprawdę ,,spiąć” Kabaret w całej okazałości: Igor, Michał i Rafał Fot.: Maja Banaszak, Agnieszka Rogalewska, Maciek Kwaśniewski Opracowała: Ola Jóźwiak KABARETON Pomagają nam demony O powstawaniu grupy i tworzeniu skeczy, o więzi z publicznością i innymi kabaretami z grupą „Paranienormalni” rozmawiają Mikołaj Grzegorek i Maciej Kwaśniewski Ile lat tworzycie razem kabaret? – Pomysł zrodził się w 2004 roku, a w 2005 mieliśmy już napisanych kilka skeczy i zaczęliśmy grać pierwsze nieśmiałe występy, najpierw dla znajomych, potem w klubach, po czym zdobyliśmy drugą nagrodę w Lidzbarku Warmińskim. Jednym słowem udało nam się dobrze wystartować. Co wam sprawia największą radość podczas występów? – Wzajemne zaskakiwanie się. Od dłuższego czasu podczas występów improwizujemy. Wcześniej baliśmy się tego, musieliśmy nabrać doświadczenia, bo jest to coś absolutnie nieprzewidywalnego. Myśleliśmy, że publiczność tego nie zaakceptuje. Skąd czerpiecie pomysły na skecze? Czy jest jakaś specjalna zasada jak powinny wyglądać? Jak długo trwa stworzenie jednego skeczu? – Tak jak większość kabaretów, tak i my pomysły bierzemy z głowy, czyli z niczego. Staramy się pilnować przy tworzeniu, żeby w skeczach było zawarte nasze spojrzenie na świat, chcemy przedstawiać nasze poczucie humoru, to co nas odróżnia od innych. Zawieramy także w nich swoje talenty czy jakieś zabawne gesty, mimikę. Wiele pomysłów wychodzi z obserwacji życia codziennego. Skecz musi nam się podobać, my sami mamy się z niego śmiać. Ten humor nas wyróżnia. Jest on paranienormalny jak my. Natomiast sam proces tworzenia też jest zabawny. Czasem wychodzimy od jednego powiedzonka, wygłupu czy jakiejś miny, a czasem jest tak, że mamy puentę, a potem dopisujemy resztę. W przypadku pierwszej Mariolki było tak, że Igor klepał coś na komputerze bezmyślnie i nagrał to. My obejrzeliśmy i stwierdziliśmy, że to jest śmieszne i tak powstał skecz. Co najbardziej lubicie tworzyć? – Od samego początku tworzy- my parodie. Igor ma taką niesamowitą zdolność naśladowania innych postaci. Wykorzystujemy także jego beatbox. Nie wiem skąd on to umie, może po prostu urodził się z tym, bo nie trenował wcześniej. Teraz dodatkowo doszedł element interakcji z publicznością. Zawsze występ od tego zaczynamy, potrafi to trwać nawet do czterdziestu minut. Staramy się nawiązać kontakt z ludźmi, żeby nie było tak, że my swoje, a publiczność swoje. Nie ruszamy polityki, mówimy tylko o rzeczach, na których się znamy, które nas śmieszą. Przede wszystkim ośmieszamy swoje słabości, żeby pokazać, że mamy do siebie dystans. Nie chcemy nikogo obrażać, nie poruszamy drażliwych tematów takich jak religia, czy „odchyłki od norm”. Bardziej wytykamy małostkowość ludzką czy skąpstwo. Nie nudzi was granie tych samych skeczy wielokrotnie? – Też sobie kiedyś zadawaliśmy to pytanie. Praca w hurtowni i codziennie układanie towaru na palety są monotonne, a to, że gramy jakiś skecz wielokrotnie i widzimy, że ludzie się śmieją i że to się podoba, naprawdę nie jest męczące. To jest jak z dobrym kawałem, wszystko zależy od odbiorcy. Jeśli go opowiadasz i zawsze się komuś podoba, to będziesz go przedstawiał dalej. Tak samo jest ze skeczem. Czasem się zdarza, że zapominamy tekstu albo nawet celowo wprowadzamy w błąd kolegów, żeby było śmieszniej. W ostatnim czasie zmieniły się znacznie wasze skecze... – Rzeczywiście nasza twórczość ewoluowała. Po prostu dorastamy na scenie. Tworzymy mniej naiwne skecze, bardziej rozbudowane, z większym przekazem do publiczności. Tworzymy tematy, które nas dotyczą. Mamy już powyżej trzydziestu lat, mamy rodziny i to też rzutuje na naszą twórczość. Wasze wspomnienia ze sceny kabaretowej? Te lepsze, jak i te gorsze? – Patrząc z perspektywy czasu, najmniej ciekawe były początki. Pamiętamy jak stawialiśmy swoje pierwsze nieśmiałe kroki. Przed pewnym występem staliśmy za kurtyną i zastanawialiśmy się, że to jest ten moment, spełniamy swoje marzenia. Miało być tak pięknie, a był stres, ból brzucha, ściśnięte gardła. Ta masa ludzi, jak to ogarnąć. Z czasem jednak się z tym oswoiliśmy. Te demony się tam schowały i zaczęły nam pomagać. Teraz też jest, oczywiście, stres, jest adrenalina, ale teraz to dodaje nam skrzydeł. Przyjemne momenty to na pewno to, że chcieliśmy wystąpić w Opolu i to się 9 ☛ KABARETON a już rok później go popro☛ udało, wadziliśmy, także to był spory sukces. Każdy udany występ jest dla nas bardzo ważny. Mam już 32 lata, wiele schorzeń, o których nie chciałbym teraz mówić, tutaj zrobię pauzę, bo mnie kłuje w boku (śmiech). Scena jest momentem, gdy zapominamy o problemach, o kredytach, o tym, że żona odeszła, że mieszkanie zalało. Publiczność nas niesie i odgradza od tego złego świata. Problemów nie ma. Jesteśmy tylko my i publiczność. Do jakiej grupy ludzi kierujecie skecze? – To jest zadziwiające, bo myśleliśmy że nasi odbiorcy to ludzie młodzi, ale starsi też się świetnie bawią na naszych występach. Polacy zaczynają mieć dystans do siebie, nie boją się żartować ze swoich wad. Moja babcia, która ma 82 lata, świetnie się bawiła, kiedy Igor grał staruszkę. Nasz kabaret jest adresowany do ludzi, którzy myślą podobnie jak my, mają podobne poczucie humoru, bez względu na wiek. Oglądacie swoje skecze bądź skecze innych grup w telewizji? Bardziej innych, sądzę, bo gdy oglądamy siebie, od razu analizujemy błędy. Lubimy oglądać inne kabarety, a czasem nawet musimy, żeby nie dublować numerów, które już powstały. Wasz ulubiony skecz? – Nasz? Czy jakiejś innej grupy? Waszego autorstwa... – My kochamy wszystkie nasze dzieci. Tylko że za różne rzeczy. Za fajną postać, za fajną minę. Jak to jest między kabaretami? Chora rywalizacja czy przyjaźń? – Jest miłość, przyjaźń, alkohol. Jest nas za mało, żeby się nie lubić, nie ma aż takiej konkurencji. Niektóre kabarety wzbudzają w nas zazdrość, ale taką zdrową zazdrość. Myślimy wtedy, że wpadli na fajny pomysł albo – kurczę, dlaczego my na to nie wpadliśmy. Jacy są wasi idole kabaretowi? Skąd bierzecie przykłady? – Bezapelacyjnie kabaret Hrabi i kabaret Potem. Który raz jesteście w Rewalu i co sądzicie o tym miejscu? – Przyjeżdżamy tu czasem rekreacyjnie, odpocząć, jadu się nawdychać. Na scenie jesteśmy tu po raz piąty i amfiteatr nie jest powalający, ale przyjeżdżając myślimy przede wszystkim o widowni, która jest chętna do zabawy i zwykle bardzo dobrze się z nami bawi. Dziękujemy za rozmowę. Moda zawsze młoda Lato to czas odpoczynku i relaksu, dlatego właśnie wtedy eksperymentujemy naszymi ubraniami i dodatkami. W tym sezonie Rewal z pewnością nie odbiega od przyjętych na całym świecie trendów mody wyznaczanych przez jej liderów. Moda tego lata jest lekka i delikatna. Charakteryzują ją mocne zestawienia kolorystyczne. Główne motywy, które obserwujemy na torebkach, sukienkach czy butach to wyraziste kwiaty. Lato 2010 to prawdziwy zastrzyk świeżości. Na rewalskich ulicach królują: fiolet, róż i pomarańcz. W tym sezonie modne są tuniki ożywione barwami natury i różnorakie rodzaje leginsów: do kostek, przed kolano i do łydki. Najczęściej wybieramy duże wisiory i bransolety w kolorze beżu i ecru. Modne są też ekstrawagandzkie buty oraz barwne szale i chusty. Kobiety noszą je według własnego gustu, np. owijają je finezyjnie wokół szyi lub bioder. Okulary również nie wieją nudą, kolorowe i w rozmaitych kształtach jak u gwiazd Hollywood zasłaniają pół twarzy. Na ulicach Rewala bardzo czę- 10 sto widzimy młodzież noszącą ubrania bardzo skąpe. Przechodnie zapytani o to czy przeszkadza im taki styl młodzieży w 90% odpowiadają, że nie. Czy rewalanów nie irytuje, że dojrzałe kobiety próbują wrócić do lat młodości ubierając się jak nastolatki, np. w obcisłe leginsy czy minispódniczki? Z przeprowadzonej ankiety wynika, że zarówno turystom jak i mieszkańcom w każdym wieku, nie przeszkadza takie ubieranie się pań. Tolerancyjni rewalanie uważają, że najważniejsza dla wszystkich jest wygoda. Potwierdza to, że doskonale odnaleźli się w modzie tego sezonu, którego myślą przewodnią jest: „totalnie się zrelaksuj i eksperymentuj modą”. EWELINA CZAPLICKA OLA HALBER EMILIA CZAPLICKA GORĄCZKA SOBOTNIEJ NOCY „Odnalazłam sens życia” Rewal. Godzina 20:00... Oczekiwanie na – jak sama o sobie mówi – niepowtarzalną, jedyną królową... Dodę. Ogromna liczba fanów zebrała się przed wejściem i w środku amfiteatru. Kilkugodzinne wyczekiwanie na artystkę nikogo nie martwiło, bowiem publiczność bawił zespół SPARKS. Można Dodę kochać, można jej nie lubić, ale należy docenić fakt, że szanuje swoją publiczność. Nawet w małym Rewalu, na kiepskiej scenie jej show przygotowane było z wielką starannością i rozmachem. Doda, jaką znamy – czaszka, korona, koń, ogień, dym i... trumna „Dziękuje wam za to, że nie boję się życia; z wami dolecę do gwiazd, pokonam strach; bez was ciemno jest...” Doda w klatce niczym księżniczka uwięziona w wysokiej wieży – Wypełnienie formularza zajmuje jedynie 15-20 minut, które mogą uratować czyjeś życie – apelowała Doda, prosząc o oddanie szpiku kostnego dla chorych na białaczkę Efekty i show były zjawiskowe; rewalska publiczność tego się nie spodziewała Tekst i Fot.: Maja Banaszak 11 KULTURALNIE Dinozaury Już na kilka godzin przed koncertem z amfiteatru dobiegał głośny ryk przesterowanych gitar. Wszyscy dobrze wiedzieli, co ujrzymy tam wieczorem. Zespół UK Legends swoje widowisko w rewalskim amfiteatrze rozpoczął kilka minut po 20. Każdy kto widział i słyszał to niesamowite wydarzenie, na pewno nie był zawiedziony. Ponaddwugodzinny koncert porywał widzów do tańca takimi utworami jak: „Mexican girl”, „Dom wschodzącego słońca” czy „Smoke on the water”. Mimo ogromnego zmęczenia muzycy udzielili wywiadu „Rewalacjom”. Steve Hutch – ex The Animals A.E. – Nasza muzyka, którą gramy obecnie, jest bardzo dobra, ale na pewno nie byłaby taka, gdyby nie to, że przed laty graliśmy w znakomitych zespołach. Graham Hunter – Ja osobiście grałem w zespołach, które przechodziły swój okres świetności w latach 80., ale teraz kontynuuję swoją pasję, swoje pomysły z równie dużą satysfakcją. B.L. – Bardzo miło jest nam grać muzykę z lat 70. czy 80., daje ona dużo radości i nam, i naszej publiczności. Mikołaj Grzegorek – Jak długo gracie razem – jako UK Legends – i jak wam się razem współpracuje? Bernie Lowery – UK Legends istnieje od 3 lat. Martin Bland – Bardzo dobrze nam się razem pracuje, jesteśmy dobrze zgrani i lubimy razem występować. M.G. – Dlaczego wybraliście Polskę na tak długą trasę koncertową? B.L. – Kochamy Polskę, byliśmy w Niemczech, Norwegii... 12 Graham Hunter – ex Thin Lizzy M.B. – ...w Anglii też. (śmiech) B.L. – Oczywiście, w Anglii też! Zapomnielibyśmy o własnej ojczyźnie! (śmiech) Ale w Polsce gra nam się najlepiej, spotykamy się tutaj zawsze z bardzo fajnymi ludźmi. Na koncerty przychodzi świetna publika, dla której, aż chce się grać. Ade Evans – Na każdym polskim koncercie istnieje taka dziwna, magiczna więź ze słuchaczami, której nie spotykamy w innych krajach. M.G. – Czy wyobrażacie sobie muzykę bieżącą bez lat 70. i 80.? Bernie Lowery – ex Smokie KULTURALNIE w amfiteatrze M.G. – Jak oceniacie pracę w branży muzycznej? Lepiej pracuje się teraz czy w przeszłości? G.H. – Myślę, że teraz jest lepiej, ponieważ razem świetnie się dogadujemy, a w „The Animals”, „Smokie” czy innych naszych zespołach nie zawsze wszystko szło dobrze, była ciągła walka o przetrwanie. M.G. – W przeszłości ze swoimi zespołami koncertowaliście w Polsce. Co się zmieniło, jak oceniacie nasz kraj? A.E. – Wszystko jest inne... G.H. – Oczywiście lepsze. M.G. – Co jest dla was najciekawsze w Polsce? B.L. – Niesamowite krajobrazy, bardzo dużo zabytków i ciekawych miejsc do zwiedzania. M.G. – A polskie dziewczyny? Wszyscy – Przepiękne! A.E. – Najpiękniejsze na całym świecie. B.L. – Bardzo atrakcyjne, piękne, miłe i inteligentne macie dziewczyny. M.G. – Jak wam smakuje polskie jedzenie? Publiczność szaleje B.L. – Kochamy ryby – są tutaj niesamowicie dobre. G.H. – Jedyne czego nie lubimy tutaj jeść – to zupa, taka różowa... A.E. – ...chłodna zupa... S.H. – ...jest okropna. (zapewne chodziło o chłodnik) M.G. – Lubicie Rewal? G.H. – Graliśmy już tutaj i zawsze jest niesamowita atmosfera, a Rewal za każdym razem jest coraz ciekawszy, przyjemniejszy... B.L. – ...i przyjaźni, bardzo dobrzy ludzie! TEKST I FOT.: MIKOŁAJ GRZEGOREK Ade Evans ex Chris Rea’s Band Zespół UK LEGENDS to pięciu legendarnych muzyków z Wielkiej Brytanii. UK Legends koncertując razem wykonują największe przeboje zespołów, w których grając przez lata zdobyli uznanie na całym świecie. Show UK Legends to ponadczasowe przeboje takich wykonawców jak: Smokie, The Animals, Joe Cocker, Wings, John Miles, The Move. Obecnie grają w składzie: Martin Bland (wokalista i basista), Bernie Lowery (wokalista i gitara), Stevie Hutch (klawisze i wokal), Graham Hunter (gitara i wokal), Ade Evans (perkusja i wokal). Martin Bland ex The Animals 13 „WYGIBASY RATOWNIKÓW” Publika, publika dziewczyna ratownika Piękni, opaleni, wspaniale umięśnieni, młodzi ratownicy zebrali się do rywalizacji na plaży w Niechorzu. Widowisko to przyciągnęło tłumy, których sporą częścią okazały się być przedstawicielki płci pięknej. Rywalizacja! Przy znakomitych warunkach pogodowych i spokojnym morzu odbyły się w Niechorzu IX Zawody Ratownictwa Morskiego o Mistrzostwo Gminy Rewal. Była to doskonała okazja do pokazania wysokich umiejętności ratowników, czuwających nad bezpieczeństwem turystów. wodach udział brali mężczyźni w grupach ośmioosobowych. Imprezę zorganizowało Centrum Informacji, Promocji i Rekreacji Gminy Rewal oraz Centrum Ratownictwa Gminy Rewal. Publika szaleje? Widzowie mieli w sobie mnóstwo zapału, jednak nie ukrywali rozczarowania dezorganizacją i za- Rewalskie plaże należą do najbezpieczniejszych w województwie zachodniopomorskim. Nic więc dziwnego, że reprezentanci poszczególnych miejscowości chcą być najlepsi z najlepszych. We wtorek 10 sierpnia od godziny 19 oprócz ekipy gospodarzy do walki stanęły drużyny z Pobierowa, Dźwirzyna i Rewala. Rywalizacja była zacięta! Zawody rozpoczęły się wyścigiem ratunkowym z zasobnikiem z liną, potem były jeszcze bieg - pływanie - bieg, wyścig z boją SP oraz bardzo spektakularna dla kibiców sztafeta 4x25 m, która ostatecznie ukształtowała tabelę wyników. Wśród planowanych zadań zabrakło zapowiadanego wyścigu z psem ratunkowym. W za- 14 mieszaniem, jakie panowało wśród organizatorów i uczestników. Niestety, zawody były nie do końca przygotowane. Kibice wciąż byli przeganiani z miejsca na miejsce. Długie przerwy między konkurencjami irytowały do tego stopnia, że niektórzy mniej cierpliwi opuszczali plażę przed zakończeniem zawodów. Panujący chaos nie był niczym wyjątkowym, okazało się bowiem, że co roku wygląda to tak samo. Na szczęście, organizatorzy pomyśleli o swojej publiczności, przygotowując liczne zabawy dla widzów. W jednej z konkurencji udział wzięły nasze koleżanki: Inez Kardacka i Agnieszka Rogalewska, które zajęły miejsca na podium. Mamy króla! Pierwsza konkurencja okazała się dla młodych ratowników nie lada wyzwaniem. Dwóch zawodników pomyliło boje co rozbawiło i nieco rozczarowało widzów. Mimo tego potknięcia nie stracili zapału i kolejnym wyzwaniom po- „WYGIBASY RATOWNIKÓW” dołali bez przeszkód. Jeden z uczestników ocenił, że druga konkurencja okazała się najtrudniejsza. Wymagała ona bowiem niezwykłej sprawności fizycznej. Uczestnicy pracowali pod wielką presją rozgorączkowanej, świetnie bawiącej się publiczności. We krwi podnosił się poziom adrenaliny, który sprawił, iż chęć zwycięstwa stawała się coraz większa. Mimo zaciętej walki do niespodzianki jednak nie doszło i po raz kolejny zwyciężyli faworyci – drużyna Pawła „Dorana” Dorantowicza z Niechorza i Pogorzelicy, która wygrywała we wszystkich dotychczas rozegranych mistrzostwach gminy Rewal. Drugie miejsce w tegorocznych zawodach zajęła drużyna strzegąca plaż Pobierowa i Pustkowa, pod kierownictwem Romualda „Romulusa” Kowalskiego, zaraz po niej znalazła się grupa z Dźwirzyna i Grzybowa oraz ratownicy z Rewala. Komu należy się zwycięstwo? Obiektywny obserwator (nazwisko i imię znane redakcji) przyznał, że pierwsze miejsce powinno należeć do Pobierowa. Twierdzi bowiem, iż uczestnicy tej grupy otrzymali inny regulamin dotyczący starć między zawodnikami. Nie zgadza się z tym jednak zawodnik Pobierowa twierdząc, że każda drużyna dostała jednakowe informacje, lecz ich ekipa została poinformowana, iż były one nieaktualne i przygotowania prowadzone były według innego. Pomyłka ta kosztowała drużynę przegraną. Można snuć różne do- mysły, jednak fakty są faktami – Niechorze wygrało. I nie ma mocnych Jednego jesteśmy pewni wspominając zmagania ratowników – jeśli nad naszym bezpieczeństwem czuwają tacy profesjonaliści, plażowicze mogą czuć się bezpieczni. KRYSIA BARTOS, KAROLINA WOŹNIAK FOT.: MAJA BANASZAK, AGNIESZKA ROGALEWSKA 15 KULTURA I OKOLICE KLIKASZ O ludziach, którzy na śniadanie zjadają polityków, na obiad kleryków, a kolacji nie jedzą, bo dbają o linię. Spacerują po estradzie w rytmach ciężkiego rocka, plamy zaś wywabiają płynem do mycia naczyń. Kabaret Kabaret KLIKA jest znany w całej Polsce. Duet Marka Sobczaka i Antoniego Szpaka od lat bawi ludzi felietonami, satyrą i kabaretem. Wciąż zaskakują nieustającą pasją tworzenia. Niedawno wydana została ich autorska książka „Dom wariatów Polska”, zawierająca wybrane felietony z lat 2001-2006, które wcześniej znalazły się w tygodniku „Angora”. Znani są przede wszystkim z braku skrupułów w podejściu do świata polityki. Triki polityki Na pytanie, jak odnoszą się do tegorocznych wyborów prezydenckich, ostro krytykują zarówno kandydatów, jak i całą sytuację, w jakiej znaleźli się wyborcy. – To był wybór między dżumą a cholerą – impulsywnie zakrzyknął Marek Sobczak. – Te wybory, jak żadne inne pokazały, jak łatwo jest manipulować ludźmi. Ludzie musieli wybierać mniejsze zło. Ja rozumiem, że o zmarłych nie należy mówić źle, ale trzeba mówić prawdę. Lech Kaczyński był złym prezydentem, Europa się go wstydziła. Teraz toczy się bój o spisek, jednak czy ktoś na siłę wsadził Kaczyńskiego do samolotu lecącego na rocznicę zbrodni katyńskiej? Nie, to on ciągnął ze sobą cały dwór – dodał spokojnie Antoni Szpak. Ich krytyka polityczna często doprowadzała do nieprzyjemnych dla kabareciarzy sytuacji. – Największym cenzorem, którego naprawdę boją się politycy, jest Kościół. To właśnie Kościół wpływa bezpośrednio na to, czy oni będą funkcjonowali w polityce. Powiedziano nam, że jeżeli nie przestaniemy sobie żartować i kpić z kleru (nie szanujemy ich z różnych 16 powodów) to wyrzucą nas z programu trzeciego polskiego radia, w którym pracowaliśmy 15 lat i w ogóle znikniemy z telewizji – wspominał Sobczak. Panowie Antoni i Marek zapytani o to czy po tylu latach pracy wciąż czują pasję do tworzenia, bez wahania odpowiedzieli, że należą do tych szczęśliwych ludzi, którzy robią to, co kochają. – Pracujemy w takiej redakcji, która nie boi się kontrowersji, bo jest autentycznie niezależna. W felietonach nauczyliśmy się chodzić po kruchym szkle. To znaczy na granicy prawa. Jak chcemy kogoś obrazić to tak, żeby nie mógł nas zaskarżyć – z uśmiechem mówił Szpak. Brunetki, blondynki... Gdy padło pytanie o ulubiony typ kobiety odpowiedzieli, iż najlepiej jest nie popadać w skrajność i połączyć gospodynię z businesswoman. – Lubimy kobiety, które zachowują proporcje – zdecydowanie mówi Szpak. Na pytanie czy zawód kabareciarza cieszy się powodzeniem Sobczak odpowiedział: – Przyciąga jak magnes. Później zaznaczyli jednak, iż niesie to ze sobą ryzyko, gdyż niektórzy nie znają umiaru w żartach i nie potrafią poważnie traktować partnerki. Showbusiness O swojej popularności mówią dość otwarcie. Sobczak: – Jak w każdym człowieku tkwią we mnie jakieś pokłady próżności. Chciałbym zobaczyć, jak to jest, kiedy fani uniemożliwiają nawet wejście do sklepu. Owszem, zdarzało się, że ludzie chcieli sobie z nami zrobić zdjęcie, ale nie było tak, jak z gwiazdami rocka, że tłum piszczy i krzyczy na nasz widok. Pan Marek ze śmiechem opowiada: – Nie musieliśmy chodzić z ochroną. Jednak popularność pomagała nam, na przykład, w kontaktach z funkcjonariuszami drogówki. Nieuzależnieni od technologii Nie są mistrzami nowej technologii, a komórki służą im jako podręczne notatniki czy biuro. Marek Sobczak mówi: – Nie uważam, żeby była ona jakąś niezbędną zabawką. Ja z telefonu muzyki słuchać nie będę, bo po prostu nie zniósłbym tego! Pancerne krowy Panowie negatywnie wypowiadali się również o stanie naszych gospodarstw rolnych. Jak mówią, w porównaniu z zagranicznymi wsiami, nasze są zdecydowanie nie na poziomie europejskim. W jednym ze swych felietonów nazwali polskie bydło pancernymi krowami. Zaznaczają jednak, iż serce rośnie, gdy przejeżdża się przez wsie od centrum po zachód Polski – tak tam czysto, kolorowo i pięknie. KLIKA kontra moda Mimo że nie fascynuje ich temat mody, bez ogródek krytykują niektóre z dzisiejszych trendów. Ich zdaniem, widok otyłej kobiety wbitej w obcisłe leginsy jest wprost odrażający. Ponadczasowi Jedno jest pewne – kabaret KLIKA mimo upływu lat wciąż rozśmiesza ludzi, a pomysły im się nie kończą. Mają odpowiedź na każde pytanie. Nie kryją swych opinii i są całkowicie niezależni – za to ich koOPRACOWAŁY: chamy. KAROLINA WOŹNIAK KRYSTYNA BARTOS FOT.: AGNIESZKA ROGALEWSKA KULTURA I OKOLICE Nienawidzę plastiku Wysockiego śpiewał mu ojciec, rosyjskiego nauczyła babcia, czeskiego nauczył się mieszkając w Pilznie. To wszystko złożyło się na jego obecną pasję, która nie jest raczej spotykana u młodych jak on ludzi. Tłumaczenia takich twórców jak Wysocki, Okudżawa, Mladek czy Gott, to dla niego codzienność, sam pisze teksty i muzykę. Jego profil na Youtube jest oglądany codziennie przez setki osób. Jest laureatem I nagrody w Wielkopolsce w grze na elektronicznych instrumentach klawiszowych w 2005 r. Obecnie rozpoczyna pracę nad swoją pierwszą płytą, nawiązuje kontakty z wieloma rosyjskimi i ukraińskimi zespołami. WALDEMAR BAJAK poświęcił nam chwilę czasu na rozmowę. Od ilu lat grasz na instrumentach klawiszowych i skąd wzięła się ta pasja? – Od piątego roku życia, czyli piętnaście lat. Pasja się wzięła z przypadku, po przyjeździe do Polski. Miałem chęć na granie. Zakupiłem instrument klawiszowy „Casio”, po czym chodziłem trzy lata do ogniska muzycznego, siedem lat byłem w szkole muzyki rozrywkowej Music Store, trzy lata pianina w Technikum Budowy Fortepianów w Kaliszu, notabene jedynej takiej szkole w Polsce i jednej z niewielu w Europie, i tak zostało, że na instrumentach klawiszowych gram. Skąd pomysł na rosyjskie numery i utwory Włodzimierza Wysockiego? – Od dziecka słucham Wysockiego. Jak przyjechałem do Polski, ojciec zawsze śpiewał mi Moskwa Odessa, Skok wzwyż. Są to tłumaczenia Wojciecha Młynarskiego. Mnie się to podobało. Rosyjskiego nauczyła mnie babcia. Dzięki temu znałem wszystkie piosenki Wysockiego. Tłumaczenie jego piosenek wyszło samo z siebie. Staram się rymować wszystkie teksty, które przetłumaczę. Ludzie słuchali moich pio- senek i stwierdzali, że im się to podoba, więc pomyślałem, że nie jest źle i zacząłem tłumaczyć coraz więcej. Z języka czeskiego też tłumaczę, na przykład Ivana Mladka i Karela Gotta. Przez pewien czas mieszkałem w Czechach i tak chcąc nie chcąc, nauczyłem się tego języka. Jesteś tutaj w Rewalu z ojcem, na pewno dużo ci pomaga jego obecność. – Jest dobrym wokalistą jak na polskie realia, jak na muzyków, których spotykam nawet tych po szkołach muzycznych. Śpiewa piosenki i polskie, i czeskie, i rosyjskie. Wychodzi mu to na tyle dobrze, że gra w Polsce wszędzie. Tworzycie razem projekt muzyczny? – To jest bardziej wakacyjne granie razem. Ja się zajmuję komponowaniem, Wysockim, nawiązuję kontakty z rosyjskimi i ukraińskimi zespołami. Teraz tworzę taki projekt z polsko-ukraińską grupą Wschodnie klimaty, z którą ruszam we wrześniu. Jakie są twoje ideały muzyczne? Wysocki, Okudżawa, Młynarski, Ivan Mladek, bardzo dobry humor, inteligentny, a czasami banalny, który także śmieszy... cenię również piosenki Marka Grechuty. Ogólnie bardziej wschodnie klimaty, gdzie piosenki mają duszę, bo w polskich piosenkach jest taki plastik, taka pustota. Różne gwiazdy, zespoły muzyczne po prostu do mnie nie prze- mawiają. Jak raz kiedyś przyjeżdża Chór Aleksandrowa, bądź inna wielka osobowość rosyjska, to jest mi to o wiele bliższe. Nie szkoda mi wtedy wydać pieniędzy na bilet, bo, jak wiadomo, bilety na takie występy w Polsce są bardzo drogie. Możesz powiedzieć coś więcej o swoim pochodzeniu? – Moja matka jest Czeszką, z pochodzenia hindusko-czeskiego. Mój ojciec jest Polakiem pochodzenia ukraińsko-polskiego, gdyż jego ojciec jest Polakiem a matka Ukrainką. To tak w skrócie, bo sam do końca nie rozumiem pochodzenia moich przodków. Ja sam się czuję Słowianinem, żeby nie mówić czy Polakiem, czy Rosjaninem, czy Czechem. Masz zamiar wydać płytę i planujesz trasę koncertową.... – W okolicach września zaczynam działać z wydaniem płyty. To jest najmniejszy problem, bo pomogą mi w tym znajomi z Rosji i z Ukrainy. Co do trasy to sam do końca nie wiem, jak będzie ona wyglądać. Co będziemy mogli usłyszeć na płycie? Piosenki Wysockiego? Własne kompozycje? Głównie moje i Wysockiego. Mogą się też trafić piosenki innych wykonawców. Sam nie wiem, jaki będzie repertuar, bo chcę dać jeszcze do przesłuchania kawałki moim kolegom muzykom, którzy pomogą mi dobrać piosenki. Nie można samemu dobierać, samemu słuchać i może jeszcze samemu kupować płyty. Kiedy Cię można usłyszeć tu, w Rewalu? W środy, piątki, soboty i niedziele w „Californii”, jeżeli jest ładna pogoda, a w poniedziałki i wtorki w Niechorzu. Gramy do końca sierpnia, o ile będzie przyjazna aura, bo wszystko od tego zależy. MIKOŁAJ GRZEGOREK MACIEJ KWAŚNIEWSKI FOT.: MACIEJ KWAŚNIEWSKI 17 Z PODRÓŻY Piski i wrzaski w kinie Muzeum Figur Woskowych, kino 7D max, pyszna pizza, turkusowe jezioro z gryzącymi muszkami – tak najkrócej można przedstawić wycieczkę potęgowiczów do Międzyzdrojów... Mimo strasznych komentarzy o ograch Emilka i Ola wcale ich się nie bały i bawiły się świetnie wśród Shreka i Fiony w Muzeum Figur Woskowych Zachwycające, turkusowe jezioro jednych pobudza do aktywności, innych do głębokiej refleksji Z tej strony kadry to nie znaliśmy. Trochę wolnego czasu i bawią się jak dzieci. 18 Niewątpliwie ozdobą tego miejsca w Międzyzdrojach 12 sierpnia były dziennikarki „Rewalacji” Nowoczesna technika sprawiła, że magiczne okulary przeniosły widzów kina 7D max w sam środek akcji MAJA BANASZAK, FOT.: MAJA BANASZAK, REDAKCJA PECH (NIE)PECH Prowokacja dziennikarska Gdy Ci kot przebiegnie drogę... Piątek trzynastego to dzień uznawany za szczególnie feralny i nieszczęśliwy. Większość ludzi wierzy w przesądy, choć nie chce się do tego przyznać. Z pewnością trzynastego nie każdy przejdzie pod drabiną, dla wielu wysypanie soli oznacza kłótnię, przebiegający przez drogę czarny kot – murowane niepowodzenie, a zbite lustro – siedem lat nieszczęścia. Są jednak sposoby na uniknięcie pecha, np. po stłuczeniu zwierciadła, należy zebrać odłamki szkła i je zakopać. W tym roku trzynastego w piątek wypadł tylko raz – właśnie w sierpniu. Większość wczasowiczów traci poczucie czasu, dlatego zdziwieni byli widząc czarnego kota biegającego po Rewalu. Był to „kotek” z „Rewalacji”. Postanowiliśmy bowiem sprawdzić, czy wypoczywający wierzą w zabobony. Na pytanie, co sądzą o piątku trzynastego i różnych przesądach, odpowiadali: – Nie mam nic przeciwko temu „pechowemu” dniu. Może dla niektórych wróży on nieszczęście, ale mnie to nie przeszkadza. Co do czarnych kotów, to po prostu się ich boję i im nie ufam. – Bardzo lubię czarne koty. Są bardzo miłe w dotyku (śmiech). – Ten dzień jest bardzo fajny. Nic dziwnego mi się jeszcze nie przytrafiło, no chyba, że ty kotku. Małe trzynastopiątkowe kalendarium. 13 lutego 2004 – zmarła Irena Orska, polska aktorka (ur. 1915) 13 lutego 2004 – zginął Janusz Kulig, polski kierowca rajdowy (ur. 1969) 13 maja 2005 – ponad 200 osób zginęło w mieście Andiżan w wyniku rebelii w Uzbekistanie. 13 maja 2005 – Papież Benedykt XVI ogłosił rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II 13 października 2006 – zmarł Dino Monduzzi, włoski duchowny katolicki, kardynał 13 kwietnia 2007 – zmarł Henryk Handy (polski hokeista) Wyciągnięcie wniosków z powyższej listy zostawiamy czytelnikom. MAJA BANASZAK AGNIESZKA ROGALEWSKA FOT.: MAJA BANASZAK Źródło: Informacje własne i Internet Hit i kit Jak co roku na zakończenie sezonu redakcja „Rewalacji” przeprowadziła sondę dotyczącą hitów lata. Sprzedawcy ze straganów z pamiątkami i innymi bibelotami jednogłośnie stwierdzili, że najbardziej sprzedaje się chińska tandeta i wszystko, co tanie. Turyści nie chcą przepłacać i z góry zakładają, że zakup zaraz się zepsuje i po prostu szkoda pieniędzy. Bardzo modne w tym sezonie były warkoczyki syntetyczne w rozmaitych kolorach, które po kilka sztuk, wplatały sobie i małe, i duże dziewczęta. Tatuaże z henny też cieszyły się popularnością. Tak bywa co roku. Panie ze stoisk z biżuterią niemal chórem uznały za hit lata bransoletki z kolorowymi przywieszkami i naszyjniki z bursztynu, które nad morzem zawsze są popularne i chętnie kupowane. Na jednej z rewalskich ulic znalazłam stoisko, przy którym było tłoczno. Jak się okazało, znajdowały się tam gadżety o tematyce żartobliwej i erotycznej. Sprzedawczynie powiedziały: – Tutaj zawsze mamy utarg. Na największą tandetę ludzie się po prostu rzucają. Co rok wchodzi coś nowego, co można uznać za hit lata. Po obserwacjach dokonanych w Rewalu, Trzęsaczu, Niechorzu czy nawet w Międzyzdrojach, uważam, że kolorowe peruki górują nad całą resztą. W swoich poszukiwaniach odwiedziłam również „Kiermasze taniej książki”. Najbardziej sprzedawanym tytułem jest: saga „Zmierzch”, książki dla małych dzieci typu mój pierwszy kotek, kucyk, piesek..., „Władca pierścieni”, „Kamasutra” i wszelkiego rodzaju mapy. Najmniej zaś ludzie zainteresowani są tematyką religii i kultur na świecie oraz pozycjami, które mają pomóc dbać o ogród lub książkami kucharskimi. Podsumowując, nic nie można uznać za szczególny hit lata 2010. W każdej kategorii coś sprzedaje się lepiej, a coś gorzej: Tak zawsze było i będzie – zapewniają sprzedawcy. Zobaczymy, czy coś zaskoczy nas za rok. MARTA GERTNER 19 REWALACYJNY TRZĘSACZ Multimedialna wędrówka w czasie Gasną światła. Widzowie przenoszą się w świat dawnych legend i baśni. Prześledzić oni mogą przemiany Pomorza Zachodniego na przestrzeni wieków. Takie i inne atrakcje czekają na goszczących w Muzeum 15. Południka w Trzęsaczu. Turyści nie znający historii związanej z Bałtykiem mogą uzupełnić swoją wiedzę, odwiedzając Trzęsacz. Właśnie przez tę miejscowość przebiega 15. południk, który wyznaza czas zimowy w Polsce. W ciemnej sali lektor opowiada o przemianach i legendach związanych z wioską oraz jej okolicą i mieszkającymi tam przed wiekami ludźmi. Słowa obrazowane są multimedialnymi mapami i filmami wyświetlanymi na plazmowych te- lewizorach. Zwiedzający muzeum mają możliwość poznania nie tylko „suchych”, historycznych faktów. Prowadzący wykład lektor opowiada również legendy i baśnie związane z okolicą, m.in. o zburzonym przez morze kościółku na klifie. Z zabytku pozostała tylko jedna ściana, która przyciąga turystów do tej maleńkiej miejscowości. Każdy, kto zwiedzi muzeum, otrzymuje certyfikat dokumentujący pobyt na 15. południku. Godziny otwarcia obiektu – 9.00-18.00. Pamiętajmy, że wybierając się większą grupą powinniśmy dokonać wcześniejszej rezerwacji. Muzeum może odwiedzać każdy, niezależnie od wieku. DOBROGNIEWA STACHOWIAK DOMINIKA POPLEWSKA Legendarny kościół Przed siedmiuset laty zdarzyło się, że rybacy z Trzęsacza wyłowili z morza Zielenicę – pannę morską. Ciało miała białe jak piana morska, włosy jej lśniły wszystkimi odcieniami bursztynu, a łuskowaty ogon błyskał tęczowo. Tylekroć ją widzieli, kiedy wygrzewała się rankiem na głazie nadmorskim, czesząc włosy i śpiewając radosne pieśni. Tak i teraz śpiewem prosiła ich o uwolnienie z sieci. Gwałtownie sprzeciwił się temu proboszcz. Chcąc przypodobać się biskupowi w Kamieniu postanowił nawrócić i okrzesać pogańską boginkę. Skrępowaną sznurami wsadzili ją do kadzi z morską wodą i zawieźli do kościoła. Rybacy przestali łowić, bo ryba odeszła od brzegu, a ksiądz tymczasem uczył Zielenicę modłów, przykazań i pieśni nabożnych. Z początku wahali się rybacy, ale później słysząc tęskny i żałosny śpiew uroczej córy Bałtyku, chwycili za topory i porąbali zamknięte drzwi kościoła. Było już jednak za późno. Zielenica umarła. Uparty 20 Legenda to opowieść z życia, często nieznajdująca pełnego oparcia w materiałach historycznych. Dowiedzmy się więc, co legendy mówią o kościele w Trzęsaczu. proboszcz nie pozwolił rybakom zabrać zwłok wodnicy i zatopić ich w zielonej głębinie. Jako ochrzczonej sprawił pogrzeb na otaczającym kościół cmentarzu. Gdy spuszczano trumnę do mogiły, przeleciał wiatr znad morza, a woda zakipiała, aż do dna największych głębin. Ojciec Zielenicy – Bałtyk dopominał się o córę, która nie do ziemi należała. Mściwy starzec przez siedemset lat słał grzywacz po grzywaczu, aż wreszcie przeniósł grób córki na dno morza. ✱✱✱ Dawno, dawno temu żyła sobie para. On był biednym rybakiem, a ona córką bogatego kupca. Jak to zwykle bywa, rodzice dziewczyny byli przeciwni miłości, którą darzyli się młodzi. Pewnego dnia chłopak musiał wyruszyć na długą morską wyprawę. Obiecał ukochanej, że gdy wróci będą już zawsze razem. Niestety okrutny los zesłał ogromną burzę i sztormy. Chłopak zginął wśród morskich fal. Córka kupca strasznie cierpiała. Nie jadła, nie spała i zaszyła się w swoim pokoju modląc się o powrót ukochanego, aż w końcu umarła z tęsknoty. Pochowali ją na cmentarzu koło kościoła. Biedny rybak doskonale wywiązał się ze swojej obietnicy. Przez następnych siedemset lat zabierał klif, do momentu, w którym cmentarz został całkowicie zmyty i połączył się ze swoją ukochaną na wieki. ✱✱✱ Kiedyś wierzono tylko w potęgę boga mórz i oceanów – Posejdona. Kiedy ludzie się nawrócili i nadeszły czasy chrześcijaństwa, zbudowali kościół na skraju klifu. Posejdon nie mógł tego znieść i postanowił się zemścić i zaczął zabierać kolejne ściany kościoła. ZEBRAŁA I OPRACOWAŁA: MARTA GERTNER SATYRA W RYSUNKU Zabawa kredkami Z Pawłem Wakułą, rysownikiem tygodnika „Angora”, rozmawiają Dominika Poplewska i Michalina Mielniczyn Od jak dawna pracuje Pan w „Angorze” i na czym polega Pana praca? – W „Angorze” pracuję już od 15 lat. Jesteśmy siedmioosobowym zespołem, pracujemy razem od dłuższego czasu. To jedyna taka grupa w Polsce. Mimo że siadamy do pracy razem, każdy rysuje osobno i wciąż ze sobą rywalizujemy. Ja nazwałbym nasze zajęcie „zabawą kredkami”, za którą na dodatek nam płacą. Wiemy, że wydał Pan swoją pierwszą książkę dla dzieci. Skąd zrodził się pomysł? – Już od dawna miałem w głowie taki pomysł. W pewnym stopniu wpłynął na to również fakt, że wykonuję rysunki dla dzieci. Często wracam także do książek z dzieciństwa. Uważam, że każdy znajdzie w nich coś, co go zaciekawi. Ogólnie lubię książki, zarówno dla siedmio-, jak i siedemdziesięciolatków. Czy jest to zajęcie czasochłonne? – Niekoniecznie. W gazecie jestem zaledwie trzy, maksymalnie pięć dni w tygodniu. Nie muszę rano wstawać. Jednak praca trwa dopóki nie skończymy wszystkich rysunków, co często oznacza wiele żmudnych godzin. Bohaterami Pana książki są ludzie czy zwierzęta? – W mojej książce występują różne postaci, typu polskie Muminki czy ropuchy oraz inne „dziwożony” – stworzenia pochodzące ze słowiańskich legend. Czym dla Pana jest rysunek? – Według mnie, to po prostu oszczędna forma felietonu. Liczy się to, co mam do powiedzenia, a nie jak rysuję. Pamiętam czasy PRL, kiedy rysunek miał postać „wentylu”, czegoś, co miało szansę przejść przez ostrą cenzurę i choć trochę ośmieszyć ówczesne absurdy rzeczywistości. Jakie wykształcenie jest konieczne, by pracować w Pana zawodzie? – Nie ma takiego wykształcenia. Ja jestem plastykiem, ale absolutnie nie jest to konieczne. Z kolei ważne jest, by mieć pomysł, no i… szczęście. Ogólnie jest to zawód niszowy, w Polsce zaledwie kilkanaście osób utrzymuje się z rysunku prasowego. Czy myślał Pan kiedyś o innych kierunkach studiów? – Początkowo nie byłem zdecydowany. Kiedy zacząłem studiować plastykę, zastanawiałem się nad przeniesieniem. Najgorsza dla mnie była rzeźba. Myślałem też poważnie o historii. A tak naprawdę koniecznie chciałem dostać się na studia, żeby nie pójść do wojska (śmiech). A jakie są minusy takiej pracy? – Przede wszystkim służebność wobec gazety. Rysujemy ilustracje do napisanego już tekstu, nie mamy ogólnie pojętej wolności. Zabija to naszą kreatywność. Poza tym zazwyczaj to, co podoba się rysownikom, nie jest akceptowane przez redaktorów. W jaki sposób powstają Pana rysunki – tradycyjnie czy komputerowo? – Kiedyś rzeczywiście rozkładaliśmy pisaki i farby, i w ten sposób „bawiliśmy się”. Jednak od dłuższego już czasu używamy tabletów, a rysunek powstaje na komputerze. Jest to wygodne, aczkolwiek bardzo upodobniło prace różnych rysowników. Ogólnie nasz sposób pracy ciągle się zmienia, na przykład, kiedyś mieliśmy do dyspozycji tylko skalę szarości. Dziś obrazki są kolorowe. Czy zamierza kontynuować Pan losy swoich bohaterów w kolejnych pozycjach? – Myślę, że bohater, który już powstał, zostanie jeszcze kiedyś przeze mnie rozwinięty w dalszych częściach. Na razie zmieniam jednak główną postać. Co, według Pana, jest najważniejsze w książce dla dzieci? – To, co zabawne i śmieszy. Treść powinna być pisana z przymrużeniem oka, a dzieło odpowiednie dla wszystkich. Książka przede wszystkim musi dać się czytać. Co łączy rysunek z książką? – Uważam, że chętnie czyta się książkę, gdy jest ona ilustrowana. Wzoruję się na słynnych rysownikach, bez ilustracji których książki straciłyby swój sens. Przykładem jest „Kubuś Puchatek” lub „Mały Książę”. Czym dla Pana jest poczucie humoru? – To podstawa. Bez dowcipu i humoru nie byłoby niczego. Uważam też, że ważna jest umiejętność śmiania się z samego siebie, aczkolwiek bez przesady. 21 W WODZIE I NAD WODĄ Pięć gwiazdek (jeszcze) nie dla Rewala Pod koniec sezonu przychodzi czas na podsumowania. Oceniane są także nadmorskie plaże. Specjalnie powołana do tego komisja przyznaje tzw. gwiazdki. Im większa ich liczba, tym wyższa ocena pracy miejscowych władz, a przede wszystkim ratowników. Przyznając gwiazdki komisja bierze pod uwagę między innymi: organizację pracy i wyposażenie, kwalifikacje ratowników, zaplecze socjalne, łączność między ratownikami. Dotychczas rewalskiej plaży przyznano 3 gwiazdki, a ma szansę na 4. W Rewalu w tym sezonie nie utonęła żadna osoba. Na kąpieliskach zachodzą ciągłe zmiany. W tym roku powstał punkt pierwszej pomocy, który mieści się przy głównym zejściu na plażę. Dzięki współpracy urzędu gminy i miesz- kańców Rewal dostał nagrodę za najaktywniejszą gminę morską. Utonięcia nie są jedynym problemem, z jakim borykają się ratownicy. Małe dzieci często oddalają się od rodziców i znikają w tłumie. Jednak dzięki dobrej organizacji pracy ludzi z WOPR wszystkie maluchy szczęśliwie wróciły do rodziców. Łączność między ratownikami polega na „systemie wież” – gdy jedna wieża ma problem, wywiesza czerwoną flagę i wtedy dwoje z trojga ratowników z sąsiedniej biegną pomóc. Każda wieża „ma zasięg” 100 metrów: 50 m w jedną i 50 m w drugą stronę. Plaże strzeżone w gminie Rewal to powierzchnia 2100 metrów, czyli w całej gminie jest 21 wież. Nie ma jednak plaż idealnych. Rozmawiając z jednym z urzędni- ków dowiedzieliśmy się, że na rewalskich plażach powinno być więcej wież ratowniczych i lepszy sprzęt. Bezpieczeństwo na plażach zależy głównie od rozsądku i przezorności plażowiczów, jak też od od stopnia wyszkolenia i doświadczenia ratowników. Już od 8 lat pracuje w Rewalu sprawdzona grupa ratowników z Sosnowca: szef Krzysztof Olkuszewski, zastępca szefa Grzegorz Olkuszewski, kierownicy Tomasz Łunski, Filip Kwiecień, Mateusz Motyl, Michał Malara, Aleksandra Kosowska, Patrycja Wrona; najbardziej zasłużeni to: Jan Sarapata, Jarosław Świkliński, Radosław Mohry. Mamy nadzieję, że ci odważni, znakomicie sprawdzający się ludzie jeszcze długo strzec będą rewalskich plaż. ADAM MARCINKOWSKI Oko w oko z drapieżnikiem Główną atrakcją Rewala z pewnością jest morze i piaszczysta plaża. Jednak na ulicy Warszawskiej znajduje się bardzo interesujące miejsce... ...oceanarium otwarte tylko w sezonie wakacyjnym. Można w nim zobaczyć wiele ciekawych i kolorowych, żyjących w wodach całego świata ryb. Atrakcją tego miejsca jest mały rekin. Piranie szczerzą zęby, płaszczki falują ciałami, a nadymki się nadymają. Do zwiedzenia oceanarium zachęca- 22 my nie tylko turystów, ale także stałych mieszkańców Rewala. Oceanarium otwarte jest od godz. 10.00 do 21.00. Ceny biletów: normalny 20 zł, dla emerytów i osób do 18 roku życia, 15 zł. TEKST I FOT.: AGNIESZKA ROGALEWSKA MIEJSKI GWAR Ludzie na ulicy! Coraz więcej osób wychodzi na deptak i tam zarabia na życie. Ostatnimi czasy bardzo popularni stali się tak zwani artyści uliczni. Szczególnie nad morzem są oni wyjątkowo lubiani. W centrach nadmorskich miejscowości można spotkać ich co najmniej kilku. Oczywiście, każdy z nich ma inne talenty, umiejętnym mieszaniu barw i odtworzeniu wcześniej ustalonych szablonów. Tu także kupujący mają swoje ulubione wzory i kolory. Nie mija dziesięć minut, a obraz jest już gotowy, za co przechodnie nagradzają go brawami, a zamawiający niektórzy są wybitni, inni powinni pogodzić się z brakiem umiejętności artystycznych i zająć się czymś innym. Najciekawsze pomysły na zarobienie pieniędzy w nadmorskich kurortach są to: formowanie z balonów różnych kształtów, tworzenie obrazów sprayami i tak zwane żywe posągi. Każde z tych zajęć ma swoje plusy jak i minusy. Clown, tworzący różne kompozycje z balonów, musi mieć wyjątkowo zwinne palce oraz dużą wytrzymałość, gdyż nie ma on ani chwili wytchnienia. Artysta jest zadowolony ze swego fachu, jednak nuży go powtarzanie tych samych czynności. Jak sam powiedział – Kiedyś przez godzinę musiałem robić szable, a przez następną pieski. – Właśnie te wzory są najbardziej pożądane przez małe dzieci. Czasem, po każdym następnym z takich życzeń, chciałoby się powiedzieć – Dajcie mi zrobić coś innego. Największe tłumy natomiast przyciąga człowiek, który maluje sprayami. Jego praca polega na obraz z satysfakcją płaci określoną kwotę. Ciągle wdychane opary ze sprayów wpływają niekorzystnie na zdrowie malarza, jednak to nie zniechęca go do dalszego tworze- nia. Fantastyczne motywy i bajeczne, fantazyjne krajobrazy cieszą się powodzeniem urlopowiczów. Szacunek i zainteresowanie przechodniów wzbudzają ci, którzy upodabniają się do posągów i nieruchomo stoją na swoich postumentach. Nie mogą oni poruszać się, mimo licznych zaczepek, złośliwych docinków, nie tylko ze strony małych, nieświadomych dzieci, ale i nastolatków. – Dopiero charakterystyczny dźwięk wrzuconej do puszki monety uwalnia człowieka z bezruchu – powiedział jeden z artystów. Postaci, w jakie wcielają się ci wyjątkowi ludzie, jest bez liku. Prawdziwego mistrza można poznać po cierpliwości, jaką wykazuje czekając na zapłatę. Jak widać, na ulicach Rewala, Pobierowa, Trzęsacza i innych wypoczynkowych miejscowości, artystów jest wielu. Każdy z nich inny, a jednak łączy ich jedno: odwaga, jaką wykazują wychodząc na ulicę i tam przedstawiając swoją sztukę. Bądźmy więc życzliwi i pełni szacunku dla ich pracy. OPRACOWAŁ: TOMASZ OLSZEWSKI FOT.: MAJA BANASZAK 23 SZCZYPTA FANTAZJI Kosmiczna Czego potrzebujemy To, czego potrzebujemy, za- ukowców, nie powinny istnieć. Co sonda Wakacje są okresem sprzyjającym dyskusjom na różne tematy. Mamy okazję do wymiany poglądów z nowo poznanymi osobami. Często pierwszy raz zaczynamy zastanawiać się nad różnymi kwestiami. Niezmiennie budzącym emocje tematem jest możliwość istnienia istot pozaziemskich. Zapytałyśmy mieszkańców i turystów Rewala, co o tym sądzą. Odpowiedzi bardzo nas zaskoczyły... Adam, 19 lat: – Całkiem możliwe, że gdzieś są kosmici. Chyba nawet znam kilku (śmiech). Anna, 35 lat: – Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale to w sumie jest możliwe. Nie wiem, naprawdę nie wiem, ale nie wykluczam takiej możliwości. Bartosz, 44 lata: – Oczywiście, że istnieją kosmici. Nie są to oczywiście żadne zielone ludki, ale na przykład bakterie. Kosmos jest zbyt potężny, żebyśmy byli w nim sami. Olek, 13 lat – Kosmici?! To bzdura! Katarzyna, 23 lata: – Ja wierzę, że gdzieś w kosmosie są inni ludzie. Może nie do końca tacy jak my, ale mający podobną cywilizację, stworzeni przez tego samego Boga. Kamil, 17 lat: – Nie wierzę w nic, czego nie widziałem. Skąd mam wiedzieć czy bakterie istnieją w ogóle na ziemi, a co dopiero w kosmosie?! Nie mówiąc już o innych ufoludkach. Jakub, 50 lat: – Nie wiem czy wierzę, ale jestem tolerancyjny zarówno wobec osób, które coś takiego uznają, jak i tych co nie wierzą. Nie lubię wyśmiewania się z innych z powodu ich poglądów. Marta, 21 lat: – Na pewno nie jesteśmy sami... NOTOWAŁY: ULA CHATYS DOMINIKA POPLEWSKA 24 warte jest w książkach, a każda książka jest wartościowa na swój, czasami nietypowy, sposób. Może to być klasyczny przypadek kilkunastolatki, w życiu której następuje kulminacyjny moment albo abstrakcyjny przypadek tajemniczego klimatu, w który przenosimy się razem z bohaterami. Poniżej opisałam oba z tych przypadków. Amazonia „Amazonia”, to książka autorstwa Jamesa Rollinsa. Jej głównym bohaterem jest Nathan Rand. Rodzice Nathana zginęli w dżungli – matka zmarła, gdy był jeszcze mały, a ojciec wyruszył z ekspedycją do lasów Ameryki Południowej. Grupa zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Po kilkunastu latach ksiądz z wioski misyjnej odnajduje ledwo żywego człowieka. Jest to jeden z członków wyprawy, której uczestnikiem był ojciec Nathana. Niestety, umiera gdy tylko zostaje zidentyfikowany, nie przekazując żadnej informacji. Jednak wychodzi na jaw bardzo dziwna sprawa: człowiekowi temu, zanim wyruszył w podróż, amputowano ramię, a powrócił z obiema rękami. Aby wyjaśnić tę zagadkę, CIA wysyła kolejną poszukiwawczą ekspedycję. Aby ożywić akcję, autor wprowadza „czarnych bohaterów”. Jest to Louis Favr zatrudniony przez francuską firmę farmaceutyczną, aby utrudnić przekaz informacji. Louis wyrusza śladem ekspedycji, w której uczestniczy również Nathan. Najlepszym nośnikiem informacji jest człowiek... Wobec tego już pierwszego dnia jednego z rangersów, ludzi wyznaczonych do ochrony ekspedycji, zjada kajman. Pytanie: „Kto będzie następny?” dręczy nie tylko Nathana. Od tamtej pory „dżungla zjada ich po koli”. A dżungli pomaga Louis. Po pewnym czasie wyprawa znajduje ślady poprzedniej, a co ważniejsze, odkrywa pradawne plemię, którego historię znają tylko amazońscy Indianie. Kieruje się do ich wioski. Po drodze do tajemniczych Indian spotyka dziwne, zmutowane zwierzęta, które, według na- więcej są one posłuszne ludziom z owego, pradawnego plemienia... Czy ktoś przeżyje? Ile osób zabije Louis, ile dżungla, a ilu tajemnicze plemię? Jeżeli zachęciłam cię do przeczytania tej książki, bądź pewny, że bardzo cię zaciekawi. Życzę miłej lektury. Marzenia spełniają się inaczej... Mała Dizzy straciła mamę, bo ta odeszła od niej i jej taty. Od tamtej pory, co roku na urodziny Dizzy dostawała od mamy prezenty. Przesyłane były pocztą, z różnych stron świata. W dwunaste urodziny prezent nie przychodzi. Dziewczynka wraca zrezygnowana ze szkoły, widzi dziwny pojazd przed domem. Wchodzi do środka. Jej tata rozmawia z jakąś kobietą. Najpierw Dizzy jej nie rozpoznaje, potem dostrzega rysy twarzy znane jej tylko ze zdjęć. To mama. Tej nocy dziewczynka ucieka z mamą, nieświadoma, że tata na jej wyjazd nie wyraził zgody. Jej mama jest hipiską. Całe życie, od opuszczenia rodziny, spędziła na festiwalach, malując twarz, śpiewając przy ognisku i paląc trawkę. Dizzy nie przeszkadza taki styl życia. Zastanawia się tylko, czy sama chce tak żyć. Dzięki odnowieniu starych znajomości jeszcze z wczesnego dzieciństwa, zaczyna rozumieć, że nie. Dizzy ciągle jest nie świadoma, że tata nie pozwolił jej na tę wycieczkę, w czasie roku szkolnego. Mama poświęca jej coraz mniej czasu. Dziewczynka zaprzyjaźnia się z małym chłopcem – Myszką. Siedmiolatek jest samotny i zagubiony. Potrzebuje jej. Jego mama jest narkomanką, a tata o wiele bardziej interesuje się mamą Dizzy niż nim. W opiece nad Myszką pomaga jej czternastoletni Fin, syn jednej ze znajomych jej mamy. Książka może nie przykuwa uwagi nastolatków, jej okładka prędzej zaciekawiłaby dziecko, ale radzę po nią sięgnąć ze względu na ciekawie prowadzoną akcję. Książka stawia wiele, zapisanych między wierszami, pytań bez odpowiedzi. Jej tytuł to „Dizzy” autorstwa Cathy ULA CHATYS Cassidy. ALEJĄ ZAKOCHANYCH... Mały Książę kontra Shrek Zgodnie z zeszłorocznymi planami, w Rewalu na ul. Klifowej powstaje Aleja Zakochanych. Znajdą się tam ławeczki, których patronami będą znane pary z literatury, filmu i historii. W ubiegłe lato oficjalna strona Rewala, „Głos Szczeciński” i „Rewalacje” przeprowadziły sondę wśród mieszkańców i turystów pytając, którą ze znanych zakochanych par wybraliby na „gospodarzy” ławeczki. Wśród proponowanych postaci bezapelacyjne pierwsze miejsce zajęli Romeo i Julia. Ławeczka shakespeare’owskich bohaterów już jest gotowa. Na tym jednak nie koniec. Tego lata ponad 280 ankietowanych wybrało kolejne pary, które będą miały swoje ławeczki w Alei Zakochanych. Na podium znaleźli się Shrek i Fiona, których ławeczkę turyści być może będą podziwiać już w przyszłym roku. Drugie miejsce zajęli Mały Książę wraz z Różą, bohaterowie znakomitej książki Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. Pomysł wójta na zrobienie w Rewalu Alei Zakochanych z pewnością się spodoba. Świadczy on o kreatywności władz gminy i o tym, że Rewal nie stoi w miejscu, lecz wciąż się rozwija, starając się zaspokoić wymagania zarówno mieszkańców jak i wczasowiczów. OPRACOWALI: KRYSTYNA BARTOS TOMASZ OLSZEWSKI 1. Shrek i Fiona 24,8% 2. Mały Książę i Róża 15,4% 3. Tristan i Izolda 13,3% 4. Piękna i Bestia 12,6% 5. Janek i Marusia 9,4% 6. Mistrz i Małgorzata 6,85% 7. Sobieski i Marysieńka 5,4% 8. Cezar i Kleopatra 5% 9. Don Kichot i Dulcynea 4% 10. Ares i Afrodyta 3,25% 25 ROZRYWKA REBUS Wakacje i po wakacjach ULA CHATYS SUDOKU Uzupełnij pola tak, aby każda z cyfr wystąpiła tylko raz w każdym wierszu, kolumnie i obszarze. Przygotowała: Inez Kardacka 26 Jasio przyszedł na rozpoczęcie roku szkolnego ubrany na czarno. Widząc to nauczycielka pyta: – Jasiu, co się stało? – Mam żałobę – odpowiada Jasio płaczliwym głosem. – O Boże! Po kim? – Po wakacjach... ● Przychodzi mama z zebrania i krzyczy: – Jasiu, Twoja wychowawczyni powiedziała mi, że ani razu od wakacji nie byłeś w szkole. – To już się wakacje skończyły? ● Pani pyta dzieci pierwszego dnia w szkole: – Co robiłyście w wakacje? Jasiu powiedz. – Nie Jasio tylko John. – No dobrze, John, co robiłeś w wakacje? – Byłem w Ameryce. – I co tam robiłeś? – A siedziałem na Werandzie, leżałem na Werandzie... Ogólnie nic ciekawego. – No dobrze. A ty Weroniko jak spędziłaś wakacje? – Nie jestem Weronika tylko Weranda. ● Milicjant pojechał na wakacje do Zakopanego. – No i jak, ładnie tam? – pytają go koledzy. – Trudno powiedzieć, góry wszystko zasłaniają. ● Rozmawia dwóch znajomych: – Gdzie spędziłeś wakacje? – A wiesz, byłem przez tydzień na Krecie. – Oj! Biedny ten kret... ● Turysta pyta bacy: – Baco, a macie jakieś tu atrakcje turystyczne? – Mieliśmy, ale niedawno wyszła za mąż. ● Przychodzi Jasio do szkoły pierwszego września, patrzy na zegarek – dwie po ósmej – i myśli: jak ten tydzień się ciągnie... ZEBRAŁA I OPRACOWAŁA: MARTA GERTNER ROZRYWKA Horoskop cotygodniowy BARAN (21.III – 20.IV) Niekorzystne ułożenie gwiazd, które towarzyszyło wszystkim Baranom w ostatnim tygodniu, uległo gwałtownej zmianie. Jeśli zechcecie wprowadzić zmiany w swoim życiu, to pozytywna energia będzie wręcz zaraźliwa. Duże szanse na zdobycie awansu lub poprawienie sytuacji finansowej. WAŻNY CYTAT: Zmiany przyjdą na pewno, lecz nie wtedy, kiedy się na nie czeka. (Stefan Kisielewski) BYK (21.IV – 21.V) Najtrudniejsze decyzje masz już za sobą. Teraz możesz się rozluźnić i pomyśleć o przyjemnościach, na które nie miałeś ostatnio czasu. Pamiętaj tylko, by nie zaniedbać spraw miłosnych. Każdy błąd może sporo kosztować. WAŻNY CYTAT: Zdolność doznawania przyjemności jest dowodem siły. (Arystoteles) LEW (23.VII – 22.VIII) Dobra passa nie opuści cię w pracy, jeżeli prowadzisz własny biznes, może się on silnie rozrosnąć. Wszelkie trudności możesz jedynie napotkać w sprawach sercowych, które zeszły na drugi plan. Partner może czuć się zaniedbany i nieszczęśliwy. WAŻNY CYTAT: Dla pracy są zwykłe dzionki, a niedziela dla małżonki. (Tadeusz Boy-Żeleński) PANNA (23.VIII – 22.IX) Każdy błąd może cię sporo kosztować. Uważaj na to, co mówisz, bo fałszywych ludzi nie brakuje. W pracy nie wychylaj się, a w miłości nie utrudniaj życia partnerowi. Zwróć uwagę na to, co jesz, jesteś ostatnio bardziej narażony na infekcje. WAŻNY CYTAT: Strzeż się przyjaciół, którzy kochają twoje błędy. (Frank Oehl) BLIŹNIĘTA (22.V – 20.VI) Twoje ostatnie problemy ze zdrowiem są spowodowane przepracowaniem. Nie masz czasu na sen, odpoczynek i relaks. Powinieneś zadbać o siebie, pomyśl o wypadzie do spa lub na jakąś wycieczkę za miasto z najbliższymi. WAŻNY CYTAT: Póki pracujesz, nie masz czasu spojrzeć życiu w oczy. (Carlos Ruíz Zafón) WAGA (23.IX – 23.X) Tydzień upłynie pod znakiem lenistwa i błogiego odpoczynku. Zapragniesz w pełni wykorzystać ostatnie chwile wakacji. Dobra energia będzie sprzyjała wszystkim domownikom, a to pomoże wam wzmocnić wzajemne relacje. Przestaną cię też dręczyć sercowe wątpliwości. WAŻNY CYTAT: Małżeństwo i rodzina są tylko i wyłącznie tym, co sami z nich czynimy. (Carlos Ruíz Zafón) RAK (21.VI – 22.VII) Odrzuć ze swojego życia to, co nieaktualne i spróbuj zacząć wszystko od nowa. Nie powtarzaj starych błędów. Zastanów się, czego tak naprawdę od życia chcesz i czy warto oglądać się za siebie. Bardzo możliwe miłosne rozczarowania. WAŻNY CYTAT: Mamy prawo popełniać w życiu wiele błędów. Oprócz jednego: tego, który niszczy nas samych. (Paulo Coelho) SKORPION (24.X – 21.XI) To dobry okres dla twojego życia uczuciowego. Nie hamuj zbytnio swoich emocji – szczególnie tych pozytywnych. Pozwól, aby twoje uczucia do osoby, którą kochasz, odżyły ze zdwojoną siłą. Może to mieć pozytywne skutki dla ciebie. WAŻNY CYTAT: Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi. (Stefan Wyszyński) STRZELEC (22.XI – 21.XII) Nie daj się sprowokować! Zachowaj zimną krew nawet w najbardziej stresującej sytuacji. W dłuższym okresie będzie to miało lepszy skutek niż przesadne okazywanie negatywnych emocji. Szczególnie jeśli dotyczy to osób, które mogą mieć duży wpływ na twoje życie. WAŻNY CYTAT: Emocje wyzwalają nowe emocje i wtedy trudniej trafić po rozum do głowy. (Czesław Banach) KOZIOROŻEC (22.XII – 19.I) W tym tygodniu nie przesadzaj z używkami. Troska o zdrowie przyda się szczególnie pod koniec tygodnia. Jedz dużo warzyw i zażywaj świeżego powietrza przy każdej okazji. Twoje starania będą procentować już wkrótce. WAŻNY CYTAT: Zdrowie jest najpierwszym dobrem, uroda drugim, a bogactwo trzecim. (Platon) WODNIK (20.I – 18.II) W tym tygodniu zwróć szczególną uwagę na finanse, które nie są ostatnio w najlepszej formie. Warto oszczędzać, ale pamiętaj, by nie popaść w skrajności. Bliscy mogą ci zarzucić apatię. Daj się namówić na wypad do kina lub za miasto. WAŻNY CYTAT: Brak pieniędzy jest źródłem wszelkiego zła. (Mark Twain) RYBY (19.II – 20.III) Nie zrażaj się niepowodzeniami. Po nich przyjdą sukcesy i to szybciej niż ci się wydaje. Wreszcie ktoś doceni twoje starania i spotka cię zasłużona nagroda. W miłości duże szanse na korzystne zmiany. WAŻNY CYTAT: Nie trać nigdy cierpliwości; to jest ostatni klucz, który otwiera drzwi. (Antoine de Saint-Exupéry) OPRACOWAŁA: MARTA GERTNER RYS.: ULA CHATYS 27
Podobne dokumenty
Rewalacje - nr 1/2014
konkurować będą ze sobą duety. Wydawać by się mogło, że przy tak napiętym grafiku wydarzeń niemożliwe jest zorganizowanie jeszcze jednej imprezy. Nic bardziej mylnego – po udanym Święcie Śledzia (5...
Bardziej szczegółowoRewalacje 2/2016
interesuje zarówno władze, jak i samych mieszkańców, czyli zadłużenie gminy Rewal. Obecnie sięga ono około 140 milinów złotych, choć od zeszłego roku sukcesywnie się zmniejsza. Jego przyczyną jest ...
Bardziej szczegółowoRewalacje - nr 2/2012
ul. Mickiewicza 21, tel.: 91 385-75-80 Ośrodek Zdrowia ul. Warszawska 31 czynny: poniedziałek-piątek: 8-21, soboty, niedziele i święta: 10-21 Apteka ul. Mickiewicza 25, czynna: poniedziałek-piątek:...
Bardziej szczegółowoRewalacje - nr 3/2012
18 sierpnia na festiwal „Sacrum non Profanum”, który odbędzie się w Trzęsaczu. MAGDA MACIEJCZAK
Bardziej szczegółowoRewalacje - nr 4/2011
w niektórych maszynach, szczególnie w takich małych miejscowościach jak Rewal – twierdzi Michał Bagiński, rzecznik prasowy Global Cash. – Jest to spowodowane słabą łącznością z internetem, którego ...
Bardziej szczegółowo