Ośrodek Interwencji Kryzysowej w Rudzie Śląskiej w ramach
Transkrypt
Ośrodek Interwencji Kryzysowej w Rudzie Śląskiej w ramach
Ośrodek Interwencji Kryzysowej w Rudzie Śląskiej w ramach Rządowego Programu Ograniczania Przestępczości i Aspołecznych Zachowań „ Razem Bezpieczniej”, którego jest laureatem zaprasza Państwa do zapoznania się z cyklem pięciu artykułów przedstawiających psychologiczną i socjologiczną sylwetkę osoby stosującej przemoc w rodzinie, naznaczonej wieloma stereotypami i mitami. Mamy nadzieję, że treści zawarte w naszych artykułach przyczynia się do lepszego poznania zagadnienia, pozwolą zweryfikować Państwa pogląd i spostrzeżenia, a także przyczynią się do poznania mechanizmów działania przemocy oraz pozwolą zrozumieć, że pewne zachowania nie są norma a są przestępstwem. Część I Nie wierzę, no nie wierzę! Moja żona znowu to zrobiła! Ta durna baba znowu założyła mi Niebieską Kartę! Już raz próbowała takiej akcji trzy lata temu, ale jak policjanci zaczęli dopytywać, to się szybko wycofała ze wszystkiego, no bo przecież jaka przemoc – takiego męża i ojca jak ja, to ze świecą szukać i pewnie niejedna mojej żonie zazdrości. W d… jej się poprzewracało – musiałaby dostać takiego zapijaczonego lesera, który przepijałby wszystko i ciągle ją tłukł, to wtedy może doceniłaby to, co ma. Mamy nawet taką sąsiadkę na pierwszym, ciągle biedulka chodzi posiniaczona, a i te jej dzieci takie zabiedzone. Temu jej mężowi to nawet na dzień dobry nie odpowiadam, patologia jedna. Ja dbam o rodzinę, zapewniam jej utrzymanie na bardzo przyzwoitym poziomie, nie piję, nie podnoszę ręki ani na żonę, ani na syna – wiadomo, teraz dzieciaka nie można nawet klepnąć, żeby ktoś nie narobił rabanu. A moja żona na policji stwierdziła, że od lat znęcam się nad nią i synem psychicznie i że stosuję przemoc ekonomiczną. Śmiechu warte! Mojej żonie nie odpowiada, że ukróciłem jej trochę kontakty z jej rodziną, ale co tam jechała, albo gdy dzwoniła, to dowiadywałem się jaki to jestem straszny, bo tak bardzo mącili jej w głowie. Przestałem jej dawać pieniądze na bilety do Rzeszowa i przestałem opłacać abonament za żony telefon i skończyło się. Ale Irka nie rozumie, że to dla dobra naszej rodziny i naszego związku – przecież rodzina jest dobrem najważniejszym, wiadomo, że pełna rodzina to gwarancja udanego życia dla naszego syna. Ja przede wszystkim dla niego robię wszystko, żeby przezwyciężać trudności miedzy nami! Jacek to w ogóle odrębny temat – bardzo mnie zabolało, że żona oskarża mnie, że robię naszemu synowi krzywdę. Jaką krzywdę, ja pytam?? Wszystko robię dla jego dobra, nawet jeśli muszę go czasem ostrzej potraktować. Żona powiedziała na policji, że wyzywam syna i go upokarzam. To nieprawda, zdarzy mi się czasem powiedzieć mu coś nieprzyjemnego, ale to dla jego dobra, musi wiedzieć, co mu wolno, a czego nie. Nie może być skończoną niedojdą, bo nigdy nic nie osiągnie – zabraniam żonie pocieszać go, gdy płacze, bo facet to musi być facet. Jak od małego nie będzie twardy, to każdy mu wejdzie na głowę. Ta cała obecna afera to się zresztą też zaczęła od Jacka – syn dostał spazmów, bo niestety zdecydowałem, że musimy zrezygnować z naszego kota i zawiozłem go do schroniska. Mieliśmy go osiem miesięcy, ale to głupie zwierzę ciągle darło tapety i meble – jesteśmy przed remontem i nie po to wydam mnóstwo pieniędzy, żeby za chwilę wyglądało jak u najgorszej patologii. Ale Jacek tego nie rozumie, gdy wrócił do domu i dowiedział się, co się stało z kotem zaczął krzyczeć, że nie mam serca, że nie chce ze mną mieszkać i że jestem najgorszym ojcem na świecie. No, nie powiem, poniosło mnie – rozbiłem jego konsolę do gier i zamknąłem go na kilka godzin w łazience, ale kto by to wytrzymał?? Gdy żona wróciła z pracy, to oczywiście dołożyła swoje, powiedziała, że takie rzeczy uzgadnia się wspólnie i że jestem nieodpowiedzialny. Zaczęła na mnie krzyczeć, mówiła, że żałuje, że się ze mną związała, że nie nadaję się do życia w rodzinie. Spakowała się i chciała z synem wyjechać do swoich rodziców, ale nie wypuściłem ich z domu. Tak przyznaję, zabrałem też żonie dokumenty i pieniądze jakie miała w portfelu, ale to z troski o nią i syna – kto wie, co przyszłoby jej do głowy. Po tym wszystkim żona na drugi dzień zgłosiła się z Jackiem na policję. Uważam, że to bardzo, bardzo głupia decyzja i żona będzie musiała się bardzo postarać, jeśli ma być między nami jeszcze dobrze . W literaturze przedmiotuwyróżnia się następujące podstawowe rodzaje przemocy: 1) Fizyczną (bicie, kopanie, szarpanie, popychanie, plucie, przypalanie, duszenie itp.), 2) Psychiczną (wyzwiska, obrażanie, upokarzanie, stałe krytykowanie, zmuszanie do określonych zachowań, izolowanie, itp.), 3) Ekonomiczną (pozbawianie środków do życia, naruszanie uniemożliwianie podjęcia pracy, ukrywanie dochodów itp.), prawa do własności, 4) Seksualną ( naruszanie intymności, zmuszanie do współżycia lub innych czynności seksualnych itp.), 5) Zaniedbanie (brak uwagi, opieki i zaspokajania potrzeb dziecka lub dorosłej osoby zależnej ze względu na wiek czy stan zdrowia). Mimo powszechnej wiedzy na temat tego, że istnieją różne rodzaje przemocy, sprawcy przemocy w rodzinie nierzadko upierają się przy gradacji rodzajów przemocy i usprawiedliwiają swoje zachowanie – „nie jestem taki najgorszy, bo nigdy nie uderzyłem żony”. Przemoc, której nie widać w postaci sińców czy złamań bywa bagatelizowana. Oczywiście sprawca przemocy fizycznej również potrafi w różny sposób uzasadniać i umniejszać to, co zrobił, jednak stosowanie pozostałych rodzajów przemocy daje mu znacznie szersze pole do umniejszania swoich czynów, zwłaszcza, że racjonalizowanie aktów przemocy bywa społecznie popierane. Stosowanie przemocy psychicznej, ekonomicznej, seksualnej czy zaniedbywanie nacechowane jest tyloma różnymi eufemizmami, że gdzieś gubi się prawdziwa istota tych aktów. Portret sprawcy przemocy, podobnie zresztą jak i osoby doświadczającej przemoc, nacechowany jest różnego rodzaju stereotypami, przekłamaniami i mitami. Termin „sprawca przemocy” uruchamia ciąg skojarzeń – bieda, uzależnienie, wielodzietność, choroba psychiczna, slumsy, margines, itp. Oczywiście w środowiskach zmarginalizowanych przemoc zdarza się często i to właśnie zazwyczaj tam jest najbardziej widoczna, a także stosunkowo łatwiejsza do uchwycenia z uwagi na to, że takie środowiska zazwyczaj są monitorowane przez różnego rodzaju służby społeczne. Ale to nie oznacza, że w „normalnych” domach przemocy nie ma. Przemoc nie jest wypadkową biedy i nadużywania alkoholu. To stan umysłu i funkcjonowania. Przemoc może mieszkać wszędzie – także w domach z ogrodami i mieszkaniach na strzeżonym osiedlu. I właściwie to ma się tam całkiem nieźle, bo jak tu zgłaszać coś przeciwko sąsiadowi, który jest znanym chirurgiem w mieście albo przeciwko tej pani, która jest radną? To przecież mili, dobrze ubrani ludzie. W takiej sytuacji łatwo uwierzyć, że coś mi się przesłyszało – łatwiej o różnorakie racjonalizacje tego, co widzimy, czy słyszymy, co w efekcie prowadzi do niereagowania przez świadków przemocy. Do takich domów raczej nie zagląda pracownik socjalny, kurator, czy policja, nie wspominając już o tym, że to właśnie pracownik pomocy społecznej, służby zdrowia, czy przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości też może być mieszkańcem tego „dobrego, normalnego” domu i sprawcą przemocy. Żaden zawód, żaden adres i żadna pozycja społeczna nie przekreślają możliwości wystąpienia problemu przemocy w rodzinie i nie chronią przed nią.