Chrześcijanin tańczy Minęły już święta Bożego Narodzenia

Transkrypt

Chrześcijanin tańczy Minęły już święta Bożego Narodzenia
Chrześcijanin tańczy
Minęły już święta Bożego Narodzenia. Zwyczajowo, zaraz po Uroczystości Objawienia
Pańskiego zarówno w Polsce, jak i na świecie zaczyna się karnawał. Nie jest to okres
liturgiczny. To czas hucznych zabaw i tańców, którego nazwa bierze się z włoskiego
„carnevale”, oznaczającego dosłownie „pożegnanie mięsa” przed nadchodzącym Wielkim
Postem. Najbardziej znane zabawy karnawałowe odbywają się co roku w Rio de Janeiro,
a także w Europie – m.in. w Wenecji, niemieckiej Nadrenii oraz w Londynie. Przypatrując się
jednak naszej polskiej rzeczywistości, odnotowujemy ostatnio coraz mniej zabaw stricte
karnawałowych, bali maskowych, czy kostiumowych. Z drugiej strony można zauważyć,
że współcześnie swoisty karnawał obejmuje swoim zasięgiem nie tylko czas między Bożym
Narodzeniem a Wielkim Postem, ale rozciąga się na całoroczną zabawę, ot choćby
w większości krakowskich klubów i dyskotek. Co takiego się więc wydarzyło, że ów
„właściwy” karnawał przestał nas bawić? Według mnie, przyczyn należy upatrywać w fakcie
nieumiejętności przeżywania świętego czasu zadumy – Adwentu czy Wielkiego Postu. Kiedy
zatrzymamy się chociaż na chwilkę nad tajemnicami Bożego Wcielenia czy Męki
i Zmartwychwstania Pana Jezusa – wydarzeń, które zrewolucjonizowały świat i które są
w centrum życia chrześcijańskiego, żadne inne wydarzenie nie zdoła nas zatrzymać. Dla
chrześcijanina nie ma bowiem ważniejszych faktów. Można więc zadać sobie pytanie: Czy
chrześcijanie w ogóle mogą się bawić? Czy katolicy potrafią się cieszyć? A może żywot
przeciętnego katolika to jedynie czas pokuty i zadumy? Czytając już Stary Testament
zauważymy, że taniec był jedną z form wyrażania radości, wyjątkowym uwielbieniem Boga.
Taniec wyrażał to, czego nie potrafiły wyrazić słowa. Już psalmista Dawid zachęcał
do oddawania czci Bogu właśnie przez taniec: „Chwalcie Go dźwiękiem rogu, chwalcie Go
na harfie i cytrze! Chwalcie Go bębnem i tańcem, chwalcie Go na strunach i flecie! Chwalcie
Go na cymbałach dźwięcznych, chwalcie Go na cymbałach brzęczących” (Ps 150, 3-5). Czy
dziś, przyglądając się młodzieżowym imprezom czy telewizyjnym show możemy powiedzieć,
że mogą one być wyrazem czci Boga? Czy owe tańce prowadzą do pełni radości, czy skupiają
się na bliskości dwojga, nieraz obcych sobie osób, które w przypływie emocji i namiętności
przekraczają granice dobrego smaku i moralności?...
Wyraz radości
Taniec może być czymś pięknym. Nie bez powodu na weselach się tańczy. Przecież można
by było tylko siedzieć i jeść, albo wymyślić jeszcze inne formy świętowania. A jednak taniec
ma swój wyjątkowy wyraz. W jak wielkim błędzie są osoby, które nie znając realiów
np. rekolekcji, organizowanych przez oazę lub inne ruchy czy stowarzyszenia, sądzą,
że jeżdżą na nie same smutasy, dewoci i osoby nieprzystosowane do współczesnego życia
społecznego. Niemal na każdych takich rekolekcjach, każdego dnia jest czas, kiedy
odpoczywa się właśnie śpiewając, pląsając radośnie, ciesząc się w ten sposób z bycia razem,
we wspólnocie. Większość bywalców dyskotek raczej nie doświadcza podobnych sytuacji.
Tymczasem chrześcijanie tańczą radośnie – bez muzyki zagłuszającej sumienie, bez alkoholu
i innych wspomagaczy – i w ubraniach...
Przybliżyć Boga
Już kilka lat temu media świeckie trąbiły fałszywie o „zmianach” w Kościele, który rzekomo
zezwolił na huczne zabawy w tzw. czasach zakazanych. Problem polegał na tym, że Kościół
nic nie zmienił w tej kwestii – podkreślono tylko jego zalecenia, zachętę dla wiernych, by
uszanować święty czas Adwentu i Wielkiego Postu. Media zaś skupiły się na dobrowolności
wyboru, który zinterpretowano jako zezwolenie na zabawę. A Kościół – tak jak i Pan Bóg –
nikogo nie zmusza przecież do wiary i do praktykowania jego zaleceń. Daje je jednak po to,
by pomóc ludziom w doświadczaniu spotkania z Bogiem.
Karnawał trwa
Czym więc dla chrześcijanina może być karnawał? Czy powinniśmy go zaszufladkować
wyłącznie jako czas radości dla tych, którzy są niewierzący? Nic bardziej mylnego! Różnica
polega tylko na przeżywaniu tego okresu. Przecież karnawał nie musi być wyłącznie czasem
pełnego wyzwolenia, poluzowania hamulców i eksponowania swoich wdzięków – tak jak ten
w Rio. Można przeżywać ten okres także jako czas radości z Bożego Narodzenia, jako czas
wesela, kiedy Pan Młody jest z nami. Nasze życie może być karnawałem. Tym jednak
większej radości doświadczymy w tym czasie, w im większym skupieniu będziemy starali się
przeżywać czas Adwentu czy Wielkiego Postu. Ba, to nie dotyczy wyłącznie tych dwóch
okresów liturgicznych. Może to być także rezygnacja z piątkowych imprez czy dyskotek. Jeśli
będziemy umieli zrezygnować z czegoś ze względu na Pana Boga – możemy być pewni,
że o wiele więcej zyskamy, choćby pozornie nie było tego widać. Jeśli zaś doświadczymy
Boga, który przemawia w ciszy, w podmuchu łagodnego wiatru – o ileż głębsza i pełniejsza
będzie nasza radość, którą będziemy chcieli się dzielić nie tylko w czasie karnawału, ale
każdego dnia.
Chrześcijanin tańczy Agnieszka Konik-Korn, Tygodnik katolicki NIEDZIELA Edycja
małopolska 02/2010