Wieloetniczne społeczeństwa europejskie

Transkrypt

Wieloetniczne społeczeństwa europejskie
Seminaria europejskie
2. seminarium
koordynator: Joanna Różycka-Thiriet
19 października 2016 roku
[email protected]
We Francji obowiązuje model asymilacji imigrantów i nie mówi się o francuskiej narodowości, lecz o obywatelstwie. Natomiast Polska
to wyjątkowy kraj, który z powodu swojej historii stał się homogeniczny. Relacja z seminarium europejskiego 19 października poświęconego wielokulturowym społeczeństwom i politykom integracyjnym. Naszymi gośćmi byli dr Mikołaj Pawlak z Instytutu Profilaktyki
Społecznej i Resocjalizacji Uniwersytetu Warszawskiego oraz dr Damien Thiriet z Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Spotkanie prowadziła Joanna Różycka-Thriet.
Jak wygląda dzisiejsze francuskie społeczeństwo? Czy Francuzi są jeszcze Francuzami? Odpowiadając na to pytanie dr Damien Thriet wyjaśnił, że Francja jest społeczeństwem imigracji od połowy XIX wieku. W owym czasie przeprowadzono spis
ludności uwzględniający kategorię cudzoziemców i Francuzi ze zdumieniem dostrzegli, że stanowią oni 1,5% populacji.
W międzywojniu kraj dopadł kryzys demograficzny (Francuzi z dobrym skutkiem
stosowali stosunek przerywany jako metodę antykoncepcji). Brakowało rąk do pracy,
a młodych dodatkowo przetrzebiła I wojna światowa. Wywołało to II falę imigracji - na
masową skalę sprowadzano robotników z innych krajów za pośrednictwem prywatnych firm. Takie punkty werbunkowe były także w Polsce - w Mysłowicach i w Gdyni
(rekrutowały do pracy w kopalni i na roli). W efekcie w międzywojniu Francja stała się
najbardziej imigranckim krajem na świecie (imigranci stanowili aż 8% populacji).
Oprócz Polaków przyjeżdżali też Włosi, w mniejszym stopniu Hiszpanie.
Kolejna fala przyjazdów obcokrajowców przypada na okres po II wojnie światowej.
Nikt w Europie nie chce pracować na kopalni, gdzie panują koszmarne warunki.
Nawet dzieci górników uciekają od tego zawodu. Francja znowu werbuje, tym razem
sprowadza cudzoziemców na podstawie umów międzypaństwowych. To właśnie
wtedy do Francji zaczynają przyjeżdżać Tunezyjczycy, Marokańczycy, Algierczycy
właśnie do pracy w kopalniach, ale też przy taśmie produkcyjnej w fabrykach. W latach 60-tych niektórzy z nich skorzystali z możliwości sprowadzenia do Francji rodzin, co dodatkowo powiększyło cudzoziemską populację. Ci, którzy rodzin nie sprowadzili, teraz na
starość wegetują samotnie w specjalnych ośrodkach.
Obecnie do Francji przyjeżdżają raczej ludzie z czarnej Afryki i Azji. Bo o ile początkowo do tego kraju imigrowała ludność z państw
ościennych, to każda kolejna fala dotyczyła migrantów z odleglejszych stron świata. Aktualnie co 3. Francuz ma dziadka lub babcię
obcego pochodzenia.
Jak jest gdzie indziej, w tym w Polsce? W przeciwieństwie do Francji Polska stała się krajem homogenicznym, co jest zjawiskiem wyjątkowym. Teraz nawet Islandia jest wielokulturowa. Jednak, jak przypomniał dr Mikołaj Pawlak, przyczyny tego stanu rzeczy leżą
w naszej dramatycznej historii – przesunięciach granic, przesiedlaniu ludności, holokauście… W okresie międzywojennym tylko 60%
ludności uważało się za Polaków. Z drugiej strony, gdy pojedzie się na Kaszuby, na Śląsk Opolski czy do wschodniej Polski, gdzie
stoją cerkwie, nasz kraj nie wydaje się aż tak jednorodny.
Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu
Europa dla Obywateli
Seminaria objęte są honorowym patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce
W latach 70. XX mieliśmy światowy kryzys gospodarczy. Kwestia imigrantów zaczęła być postrzegana jako problem, który trzeba rozwiązać. Jednak dr Pawlak podkreślił, że coś może być obiektywnie problemem, ale może być problemem tylko z naszego punktu widzenia. Na przykład obecnie pracujemy w Polsce nad tym, żeby ukazać obecność cudzoziemców jako problem społeczny, mimo że
imigranci przyjeżdżają od nas już od lat 90.
Nie ma obiektywnych wskaźników pokazujących, kiedy dany kraj staje się krajem imigracyjnym. To musi być zjawisko zauważalne
w dyskursie publicznym, ale też na ulicach. Na razie w Polsce gros cudzoziemców pracuje przy zbieraniu owoców. Ale gdy obcokrajowcy pojawią się w usługach, zaczniemy ich spotykać. Łatwiej też zauważyć imigrantów o odmiennych wyglądzie np. Wietnamczyków.
Jaki model integrowania cudzoziemców istnieje we Francji? Dr Thiriet wyjaśnił, że minister Mariusz Błaszczak mówiąc o francuskim
multi kulti nie miał racji. We Francji obowiązuje ścisły model asymilacji. Co prawda w XIX wieku Francuzi (podobnie jak inni) zaczęli
budować etniczną koncepcję narodu, ale zmieniło się to wraz z utratą Alzacji i Lotaryngii po wojnie z Prusami w 1870 roku. Tereny te
były bowiem zamieszkane przez ludność niemiecką, ale czującą się Francuzami. Stopniowo więc wprowadzano zasadę, że Francuzem jest osoba urodzona we Francji. Dodatkową motywacją do takiej ewolucji był brak rekrutów do wojska.
Wykładowca UJ przypomniał, że Nicolas Sarkozy niedawno apelował o powrót do galijskich korzeni Francji. Ale w rzeczywistości nie
ma czegoś takiego. Kwestia przyznawania i odbierania francuskiego obywatelstwa jest jednak obecna w debacie publicznej
(np. w zeszłym roku w kontekście odbierania obywatelstwa przestępcom).
We Francji nie mówi się o narodowości (nationalité), to pojęcie jest tożsame z obywatelstwem (citoyenneté). W przeszłości pielęgnowanie swoich korzeni było niemile widziane, szczególnie w czasach III Republiki. Wtedy francuski centralizm tępił także odrębności
regionalne. Ogólnie multikulturalizm kojarzy się we Francji z komunitaryzmem (rozumianym jako istnienie odrębnych, zamkniętych
wspólnot), czyli kojarzy się negatywnie. Były przypadki propagowania modelu multi kulti w latach 90. XX wieku, ale pojedyncze. Generalny przekaz do osób obcego pochodzenia brzmi – nieprzerwanie się integrujcie. Inną kwestią jest to, że szkoła i wojsko, które były
sferami, gdzie dochodziło do integracji społeczeństwa, przestały pełnić tę funkcję. I to jest problem.
Co robić: asymilować, integrować, a może puścić sprawy na żywioł? Dr Pawlak wyjaśnił, że kiedyś się mówiło, iż każdy kraj ma swój
model polityki integracyjnej. Teraz kwestia imigracji jest bardzo upolityczniona. Kształtowanie polityki integracyjnej odbywa się pod
społeczną presją. Każdy kolejny rząd coś zmienia, nie ma już trwałych modeli. Wszyscy chcą mieć rezultaty od razu, choć wypadałoby
poczekać pokolenia. Kraje dzielą się również swoimi pomysłami, do czego zachęca zresztą Komisja Europejska promując dobre praktyki.
W niektórych państwach polityka dotycząca imigrantów jest zdecentralizowana, bo imigracja dotyczy głównie dużych miast
(np. w Warszawie przebywa 1/3 polskich obcokrajowców). Dlatego często to burmistrzowie dużych miast muszą rozwiązywać problemy z nią związane. Np. rządzący Londynem Boris Johnson opowiadał się za tym, aby osoby, które dopiero wnioskują o azyl, już mogły
pracować. Metropolie robią po swojemu, niekoniecznie tak, jak brzmi przekaz na wyższym politycznym szczeblu.
Co ciekawe, badania porównawcze pokazują, że skuteczne polityki integracji są w Szkocji, Katalonii, Flandrii – tam, gdzie panuje nacjonalizm, gdzie promuje się lokalne języki. Np. Polacy mieszkający w Szkocji uprawnieni do udziału w referendum w większości głosowali za wyjściem Szkocji ze Zjednoczonego Królestwa.
Obecnie w Polsce nie prowadzimy polityki integracyjnej, poza polityką skierowaną do kilkunastotysięcznej grupy uchodźców. Polskie
programy integracyjne są nieskuteczne. Ale kierowane są do ludzi, którzy najczęściej nie wiążą z Polską swojej przyszłości. Od 2000
roku regularnie przyjeżdżają do nas prosić o azyl Czeczeni, którzy w planach mają wyjazd dalej na Zachód.
Teraz dzięki unijnym pieniądzom nastąpił pewien rozwój działań wobec cudzoziemców (np. bezpłatna pomoc prawna albo nauka polskiego). Główny strumień unijnych pieniędzy (z Funduszu na rzecz Integracji Obywateli Krajów Trzecich) trafia poprzez państwo polskie do organizacji pozarządowych. I tak nasza polityka integracyjna budowana jest oddolnie przez organizacje pozarządowe. Jak
pokazało badanie Instytutu Spraw Publicznych politycy nawet nie wiedzą, co się dzieje na dole.
Trudno powiedzieć, jaka będzie przyszłość tej polityki. Rząd Beaty Szydło myśli raczej o mniejszościach polskich w innych krajach. Ale
są szanse, że ten ruch oddolny się utrzyma, bo pewnie politycy będą chcieli wydać pieniądze z Unii Europejskiej.
Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu
Europa dla Obywateli
Seminaria objęte są honorowym patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce
Dr Pawlak zwrócił też uwagę, że ludność napływowa tej samej narodowości to nie jest monolit. Jednak państwo przyjmujące nie umie
rozpoznać, że tam są i przedstawiciele elity, i niższych warstw społecznych, i osoby z różnych regionów. W rezultacie państwo przyjmujące traktuje wszystkich tych imigrantów jak jedną masę i nie wie, jak do nich podejść.
Jakich błędów powinniśmy się wystrzegać obserwując praktyki innych państw? Czego zagraniczne przykłady mogą nas nauczyć?
Dr Thriet przyznał, że we Francji mamy do czynienia z dyskryminacją – osoby o obcobrzmiących nazwiskach mają większe trudności,
by znaleźć pracę czy mieszkanie. Opowiedział też o trudnych dzielnicach, przedmieściach, w których przemieszanych jest wiele narodowości. Są tak zlokalizowane, że nawet fizycznie ciężko się z nich wydostać (otoczone są autostradami, torowiskami). Tamtejsza
ludność jest mało mobilna. Akumulują się tam problemy społeczne, jest duże bezrobocie (zwłaszcza wśród mężczyzn - kobiety lepiej
się integrują).
Wykładowca UJ podkreślił, że terroryści i francuskie przedmieścia, to nie są tożsame problemy, chociaż niektóre osoby z przedmieść
faktycznie się radykalizują. Obecnie we Francji wyróżnia się 3 modele terrorystów: drobny przestępca niezintegrowany ze społeczeństwem, dla którego terroryzm staje się narzędziem zemsty na tym społeczeństwie; kobieta szukająca „prawdziwych” mężczyzn oraz
Francuz zagubiony w systemie bez wartości, który radykalizując się te wartości odnajduje. Terroryści rzadziej wywodzą się ze środowisk religijnych, gdzie naprawdę zna się Koran. Radykalnych muzułmanów jest kilkanaście tysięcy, a wszystkich imigrantów kilkanaście milionów. Poza tym, najgroźniejszymi terrorystami są rodowici Francuzi, islamscy neofici.
Faktem jest, że policja nie radzi sobie w trudnych dzielnicach i wrzuca wszystkich imigrantów do jednego worka, co zniechęca mieszkańców do współpracy z siłami porządku. Takich dzielnic jest we Francji kilkadziesiąt.
Zdaniem drugiego prelegenta Polska jest jeszcze społeczeństwem egalitarnym, co jest pokłosiem komunizmu. Różnic istniejących
u nas nie da się porównać do tego, co mamy np. w Zurychu. Ale nawet w przyszłości nie powinna nam raczej grozić pułapka segregacji.
Dr Mikołaj Pawlak wyjaśnił, że integracja to stawanie się akceptowalną częścią społeczeństwa. Integracja jest procesem dwustronnym, bo przybysze zmieniają także miejsce, do którego przyjeżdżają. Asymilacja jest natomiast jednostronna.
Co do polityki względem imigrantów, zdaniem wykładowcy Uniwersytetu Warszawskiego najlepsze jest podejście transwersalne. Tam
gdzie to możliwe, należy tak tworzyć polityki sektorowe, aby uwzględniać w nich problematykę imigrantów np. w polityce rodzinnej czy
edukacyjnej. Oczywiście to trudne. Łatwiej jest stworzyć osobne instytucje dla imigrantów niż budować publiczne instytucje tak, by
każdy mógł sobie w nich poradzić.
W jego opinii w kwestii przyjmowania obcokrajowców Polska powtórzy błędy innych krajów. A powinniśmy się uczyć i to może nawet
nie od państw, które jako pierwsze przyjmowały imigrantów. Od Włochów czy Portugalczyków możemy się nauczyć tego, jak te kraje
same uczyły się od innych.
Następnie miała miejsce dyskusja między prelegentami i uczestnikami. Jeden z jej wątków dotyczył tego, że Polska powinna się zająć
repatriantami ze Wschodu. Dr Mikołaj Pawlak wyjaśnił, że oficjalnie repatriacja dotyczy tych, którzy żyją za Uralem i mają związki
z polskością. Natomiast ludzie z tzw. kresów mogą liczyć na wzorowaną na rozwiązaniu węgierskim Kartę Polaka dającą pewne
uprawnienia (można pracować, wjeżdżać do Polski).
Działania Fundacji Schumana są współfinansowane przez Unię Europejską, w ramach Programu
Europa dla Obywateli
Seminaria objęte są honorowym patronatem Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce

Podobne dokumenty