Maksymilian Horowitz
Transkrypt
Maksymilian Horowitz
Maksymilian Horowitz Nazywam się Maksymilian Horowitz. Później nazywano mnie „Henryk Walecki” lub „towarzysz Wit”. Urodziłem się w Warszawie w latach siedemdziesiątych XIX w. Mój ojciec, Gustaw Horowitz, był synem rabina Wiednia. Ponieważ nie wiązano z nim wielkich nadziei, postanowiono znaleźć mu bogatą żonę z Warszawy, Julię Kleinman, moją mamę. Byliśmy dużą rodziną – miałem ośmioro rodzeństwa. Mieszkaliśmy w Warszawie przy ul. Królewskiej, koło Ogrodu Saskiego. Spędziłem tam szczęśliwe dzieciństwo. Doskonale pamiętam dziadka Słonimskiego, starego Żyda z długą brodą, bardzo sympatycznego. Gdy zmarł mój ojciec, miałem 5 lat. Mój najstarszy brat nie znał Kadiszu, więc poproszono mnie, żebym zamiast niego zmówił tę modlitwę za zmarłych. Podobno byłem bardzo zdolnym, ale też niesfornym dzieckiem. Gdy miałem 7 lat, założyłem się z kolegami, że skoczę z dachu, co też uczyniłem. Poturbowałem się przy tym tak poważnie, że lekarze chcieli mi amputować nogę. Skończyło się na szczęście tylko na groźbach. Do końca życia jednak kulałem. Po śmierci ojca mama postanowiła odejść od tradycji żydowskiej i wychować nas w tradycji polskiej, z naciskiem na patriotyzm. Ukończyłem polskie gimnazjum, założone przez Wojciecha Górskiego. Tytuł doktora matematyki uzyskałem na uniwersytecie w Gandawie, w Belgii. Podczas pobytu tam zaangażowałem się, co wpłynęło na całe moje życie, w pracę na rzecz Polski i ubogich. Stałem się czynnym członkiem PPS. Po powrocie do Warszawy przydzielono mnie do pracy z biedotą żydowską, choć sporą barierą był mój początkowy brak znajomości jidysz. Działalność PPS na terenie zaboru rosyjskiego była nielegalna. Za swoją działalność zostałem przez władze carskie skazany na katorgę i wysłany na Sybir, skąd udało mi się zbiec. Od tego momentu moje życie upływało pomiędzy aresztami a okresami, kiedy cieszyłem się wolnością. Choć blisko znałem Piłsudskiego, moje sympatie polityczne związane były z bardziej lewicowym nurtem PPS. Gdy w szeregach PPS doszło do rozłamu, wybrałem komunizm. Często rozmyślałem wtedy, z racji ciągłych kar, które odbywałem w więzieniu, o mojej tożsamości narodowej. Właśnie tam uświadomiłem sobie, że mogę być oddanym patriotą polskim, pozostając równocześnie Żydem. Uważałem jednak, że w sprawie antysemityzmu moja partia nie walczyła z endecją albo robiła to w sposób niewystarczający. Priorytetem była niepodległość Polski. Przestało mnie to zadowalać. Przed Wielką Wojną spotkałem w Zurychu Lenina. Uznałem wtedy, że tylko rewolucja komunistyczna jest w stanie rozwiązać problem mojej tożsamości. Zaangażowałem się w działalność komunistyczną, to był sens mojego życia. Sądziłem, że komunizm przyniesie rozwiązanie problemów ludzkości – później okazało się, że się myliłem, że służyłem złej sprawie. Już w grudniu 1918 r. zakładałem wraz z towarzyszami Komunistyczną Partię Robotniczą Polski. Kiedy wybuchła wojna polsko-bolszewicka, w 1920r. zostałem ponownie aresztowany. Tylko dzięki nieformalnemu wstawiennictwu Piłsudskiego udało mi się z rodziną, moją żoną i trójką dzieci opuścić Polskę. Po próbach podjęcia pracy konspiracyjnej na zachodzie znalazłem się w ZSRR. Działałem aktywnie w Międzynarodówce Komunistycznej, gdzie zajmowałem się sprawami bałkańskimi. Wierzyłem w sens i idee komunizmu. Ufałem, że liczy się tylko praca na rzecz partii. Ta wiara zgubiła wielu, w tym mnie i moją rodzinę.