nr 32

Transkrypt

nr 32
KURIER
GTF
MAGAZYN GÓRNOŚLĄSKIEGO
TOWARZYSTWA FINANSOWEGO
ZDANIEM
EKSPERTA
O społecznej
odpowiedzialności biznesu
BANK
SMART
Kredyt w systemie GTF
POMYSŁY
RZADKO SPADAJĄ
Z NIEBA
Gość „Kuriera GTF”
Jacek Cygan
ISSN: 2300-2700
02
(32)
K WIECIEŃ
2016
NA WSTĘPIE
Wo j c i e c h
Stefańczak
SZANOWNI PAŃSTWO, DRODZY CZYTELNICY,
jesteśmy w okresie świąt Wielkiej Nocy,
a przecież tak niedawno, wydawałoby
się, że dopiero wczoraj, składaliśmy
sobie życzenia wigilijne. Tak, czas
płynie, wręcz pędzi nieubłaganie. Nie
wiem, jaka jest genealogia chińskiego
przysłowia, a może klątwy – „Obyś żył
w ciekawych czasach”, ale autorowi
tej sentencji na pewno nie śniło się, że
czasy, w jakich przyszło nam żyć, będą
tak wielce urozmaicone, pełne napięć,
stresów, zwrotów akcji… Pamiętam,
jak jeszcze kilkanaście lat temu czołowi europejscy politycy twierdzili, że
już bardzo dawno nie było tak dobrej
sytuacji na arenie międzynarodowej
– brak zagrożeń, umacnianie się pokojowych więzi, gwarancje stabilnego
rozwoju. Minęło tak niewiele czasu,
a realia zmieniły się diametralnie –
konflikty zbrojne, masowa emigracja,
rozbieżność interesów w ramach
struktur unijnych. I to wszystko dzieje
się nie gdzieś w Afryce, czy na Bliskim
Wschodzie, ale tuż za naszymi granicami. Ciekawe czasy? Na pewno.
A w ramach naszych granic? Podobnie.
Jeszcze niedawno szczyciliśmy się
pokojową drogą zmiany ustroju, szybkim rozwojem kraju, coraz wyższymi
standardami życia, nie tylko w sferze
materialnej. Dzisiaj prawo łamane jest
nawet przez tych, którzy powinni stać na
jego straży, podziały w społeczeństwie
coraz głębsze, oskarżenia i prowokacje,
niepokój o jutro coraz większy. Ciekawe
czasy? Na pewno.
Niedługo Wielkanoc, najważniejsze
święto dla chrześcijan. Z tej okazji
Fot.: Wojciech Koszowski
pragnę, aby spełniły się życzenia inne
– obyśmy żyli w nudniejszych czasach.
Tego szczerze życzę wszystkim Czytelnikom „Kuriera”.
Oddajemy w Państwa ręce kolejny, już
32. numer naszego magazynu. Zapewniam, że znajdą w nim Państwo wiele
interesujących tekstów, które jednak nie
aspirują do miana szokujących newsów,
którymi wypełnione są łamy współczesnych gazet i periodyków. Nie szukamy
sensacji, takich ambicji nie mamy.
„Kurier GTF” informuje rzetelnie, edukuje
i wspiera naszych Czytelników, w tym
przede wszystkim naszych biznesowych
partnerów. I takie też jest najnowsze
wydanie. W loży ekspertów znany już
Państwu z wcześniejszych artykułów
dr Krzysztof Gołata, wykładowca uczelni
poznańskich, pisze o coraz istotniejszej
kwestii związanej z prowadzeniem biznesu – o społecznej odpowiedzialności
biznesu. To dzisiaj bardzo ważny dyle-
SPIS TREŚCI
mat, temat analiz i rozmaitych studiów
– zysk firmy czy też dbałość o zdrowie
i rozwój pracowników? A może nie są to
wykluczające się zagadnienia? W podobnym charakterze jest tekst Beaty Pałac
„Zarządzanie wiedzą. Klucz do sukcesu
przedsiębiorstwa”. Autorka tworzy artykuły i recenzje o tematyce związanej
z karierą i rozwojem zawodowym, zarządzaniem zasobami ludzkimi, nauką
języków obcych, ekologią. Cieszymy
się, że przyjęła zaproszenie do udziału
w pracach na rzecz „Kuriera”.
Naszych partnerów biznesowych zapraszam do współpracy z GTF w zakresie
oferty Smart Banku – jednego z najnowszych banków na polskim rynku
kredytów gotówkowo-konsolidacyjnych.
Kredyty tego banku stanowią doskonałe
uzupełnienie dotychczasowych propozycji. O szczegółach związanych z tą
niewątpliwie ciekawą ofertą informujemy w tekście przygotowanym przez
Grzegorza Wróbla, który pełni w GTF rolę
menedżera tego produktu.
Gwiazdą świątecznego wydania jest
Jacek Cygan – autor tekstów piosenek,
poeta, scenarzysta, autor musicalowy,
także juror i organizator festiwali muzycznych, przede wszystkim osobowość
telewizyjna i Kawaler Orderu Uśmiechu.
Któż nie zna przebojów, których teksty
wyszły spod jego pióra… Napisał ich
setki. Spotkanie z tak wybitną postacią
na łamach naszego magazynu polecamy
Państwu szczególnie.
Zapraszam serdecznie do lektury.
PATRON: Górnośląskie Towarzystwo Finansowe
spółka z ograniczoną odpowiedzialnością spółka komandytowa
PREZES: Paweł Kosmala
str. 04
str. 07
str. 08
str. 10
str. 12
str. 16
str. 20
str. 23
STUDIO DTP: J erzy Gorczyca (kierownik studia DTP),
Wojciech Kleszcz, Krzysztof Kusiak
PRODUKCJA: Krzysztof Chachlowski
WYDAWCA: Feniks Media Group Sp.j.,
ul. Na Wierzchowinach 1D, 30-222 Kraków
Fot. na okładce: shutterstock.com
W magazynie wykorzystano zdjęcia z biblioteki Shutterstock.com. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji
tekstów oraz zmiany tytułów. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Przedruki z magazynu „Kurier GTF”
są dozwolone wyłącznie za uprzednią pisemną zgodą wydawcy. Redakcja nie odpowiada za treść reklam
i ogłoszeń. Wydawca ma prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia i reklamy. jeżeli ich treść lub forma są
sprzeczne z linią programową lub charakterem pisma oraz wydawcy (art. 36, pkt 4 prawa prasowego).
GÓRNOŚLĄSKIE TOWARZYSTWO
FINANSOWE SPÓŁKA Z OGRANICZONĄ
ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ
SPÓŁKA KOMANDYTOWA
KURIER GTF
str.22
Redaktor naczelny: Dariusz Wajs
Redaktor prowadzący: Grzegorz Chmielewski
Sekretarz redakcji: Radosław Urban
Zespół redakcyjny: Michał Durbas, Grażyna Jancik, Paweł Jaworski,
Paweł Kawałek, Marcin Zawada
Korekta: Jolanta Witkowska
KWIECIEŃ
str. 19
REDAKCJA: Feniks Media Group Sp.j.,
ul. Na Wierzchowinach 1D, 30-222 Kraków
32
LOŻA EKSPERTÓW
Dr Krzysztof Gołata o społecznej odpowiedzialności biznesu
KREDYT BANKU SMART W SYSTEMIE GTF
Grzegorz Wróbel przedstawia nową ofertę
POMYSŁY RZADKO SPADAJĄ Z NIEBA
Rozmowa z Jackiem Cyganem
KOSZYCZEK AKTYWÓW
Wielkanocne skojarzenia Weroniki Aleksandry Kosmali
SIEDMIORO Z REGIONÓW
Dyrektorzy z różnych stron Polski
TEORIA I PRAKTYKA
Zarządzanie wiedzą a sukces przedsiębiorstwa BOLESŁAWIEC, DOLNY ŚLĄSK
Prezentujemy placówkę franczyzową GTF
Z ŻYCIA GTF
Szkolenia drogą do doskonałości
KOMENTARZ PRAWNIKA
Odszkodowanie od nieznanego sprawcy
Z RÓŻNYCH SZUFLAD
Ciekawostki, motywy, aforyzmy
Wiceprezes Zarządu
Górnośląskiego Towarzystwa
Finansowego
Fabryczna 2, 43-100 Tychy
www.gtf.pl
E-mail:[email protected]
Infolinia: (0-32) 720-30-30
str.
3
LOŻA EKSPERTÓW
C S R
MODA CZY SPOŁECZNA
KONIECZNOŚĆ?
DR KRZYSZTOF
G O Ł A T A
KURIER GTF
KWIECIEŃ
32
Wśró d te ore tykó w i pr a ktykó w życi a gosp o d arcz ego już o d k i l ku
l at tr w a s p ór wo kó ł sp o ł e c z ne j o dp ow i e d z i a l no ś c i bi z ne su ( C SR ) .
4
str.
Skrajni liberałowie (np. Milton Friedm a n ) g ł o s z ą , że g ł ów ny m ce l e m
przedsiębiorstwa jest podwyższanie
jego war tości oraz wypracowanie
z ysku, którego konsekwencją jest
m.in. płacenie podatków. Tyle i aż tyle.
Resztą, czyli np. ochroną zdrowia oraz
środowiska, czy też edukacją, powinno zajmować się państwo. Dysponuje
ono – pochodzącymi z podatków –
pieniędzmi oraz ma wyspecjalizowany
aparat (urzędnicy), niezbędny do realizacji tych zadań. Stanowisko Friedmana
można wyrazić w słowach: „Business of
business is doing business”. Nie można
– zdaniem wielu ekonomistów – pogodzić podstawowego celu działania
przedsiębiorstwa, jakim jest osiąganie
zysku, z oczekiwaniami społecznymi
wobec firmy i przedsiębiorcy. Ludzie
są przedsiębiorczy nie dlatego, że zamierzają pomagać innym, ale dlatego,
iż chcą zarabiać pieniądze oraz poprawiać – swoje przede wszystkim – warunki życia. Prezes i zarząd nie mogą się
rozdwajać, muszą skoncentrować się na
tym, co decyduje o przyszłości firmy.
Przyszłość przedsiębiorstwa zależy od
wielkości wypracowanego zysku, a nie
od wzrostu poziomu zdrowotności
pracowników czy wzrostu liczby osób
z wyższym wykształceniem. Właściciel
(akcjonariusze) zawsze będą rozliczali
członków zarządu z efektów ekonomicznych, a nie z działalności społecznej. Prawa rynku są w tym przypadku
bezwzględne.
Nie tylko zysk
Po przeciwnej stronie barykady możemy
spotkać się z opiniami, że oczekiwania
społeczne wobec przedsiębiorstw są
znacznie szersze niż te, które wynikałyby
ze słów guru liberalnej ekonomii. Badania
przeprowadzone w USA kilka lat temu (już
w czasie kryzysu finansowego) wskazują,
że jedynie 3% Amerykanów oczekuje
od przedsiębiorstw, by koncentrowały
się one tylko na wypracowaniu zysku.
Pozostali spodziewają się, że przedsiębiorcy wezmą na siebie współdziałanie
z organami państwa w rozwiązywaniu
wielu problemów współczesnego świata.
Czas kryzysu ujawnił wiele negatywnych
opinii na temat kapitalizmu oraz mechanizmów jego funkcjonowania. W konsekwencji pojawiło się wiele recept naprawy
gospodarki rynkowej. Teza, że kapitalizm
trzeba reformować, nie budzi już dzisiaj
większych sprzeciwów. Kontrowersje
pojawiają się wówczas, gdy stawiamy
pytanie: jak to zrobić? Niektórzy proponują, aby rozpocząć naprawę systemu od
pokazania „ludzkiej twarzy kapitalizmu”.
Kapitalizm – w tym przekazie – to nie
tylko twarde prawa rynku, bezwzględna
konkurencja oraz pogoń za zyskiem. Kapitalizm to także konieczność „podzielenia
się sukcesem” z tymi, którzy nie dają sobie
rady na rynku, nie są dostatecznie twórczy,
czy należą wręcz do grona ludzi „społecznie
wykluczonych”. Do nich właśnie adresowane są działania z zakresu CSR. Oni mają
być beneficjentami pomocy finansowanej
przez przedsiębiorstwa i przedsiębiorców.
Edukacja, ochrona zdrowia, troska o naturalne środowisko to główne cele społecznej
odpowiedzialności biznesu.
CSR: inwestycja?
Prezesi firm często inaczej interpretują to
pojęcie. Oni traktują CSR jako inwestycję.
Jeżeli wydajemy pieniądze na ochronę
zdrowia pracowników, to będą oni rzadziej korzystali ze zwolnień lekarskich,
a tym samym będą bardziej wydajni,
zatem przedsiębiorstwo będzie miało
niższe koszty funkcjonowania. Jeżeli pracownicy będą pracowali i żyli w lepszych
warunkach (np. dzięki mniejszemu zapyleniu powietrza, mniejszemu hałasowi
w halach fabrycznych), to poprawi się ich
samopoczucie, a w konsekwencji wzrośnie ich wydajność. Jeżeli zainwestujemy
w podniesienie kwalifikacji pracowników,
to będziemy mogli od nich więcej wymagać, pracodawca „zmusi” ich do większej
kreatywności. Dodatkowe kwalifikacje
pracowników zwiększają ich wydajność.
Nawet jeżeli wyższe kwalifikacje pracowników przyczynią się do wzrostu ich płac
(wzrost kosztów przedsiębiorstwa), to per
saldo będzie to dla firmy dobrą inwestycją. Jednym słowem, CSR można traktować jako inwestycję bardzo atrakcyjną
z punktu widzenia przedsiębiorstwa. Do
tego inwestycję o bardzo krótkim okresie
zwrotu zainwestowanego kapitału.
LOŻA EKSPERTÓW
DR KRZYSZTOF
G O Ł A T A
siebie obowiązek podejmowania decyzji oraz działań pożądanych z punktu
widzenia akceptowanych w społeczeństwie wartości. Dobrowolność jest w tym
przypadku najważniejszą wartością.
Należy mieć nadzieję, że w dającej
się przewidzieć przyszłości nikomu
nie przyjdzie do głowy uregulowanie
kwestii związanych z CSR przy pomocy
norm prawnych, zmuszających firmy do
konkretnych działań. Oznaczałoby to
bowiem śmierć szczytnej idei.
Klimat sprzyja
przedsiębiorstwa, twierdząc, że „działanie
zgodne z koncepcją CSR pozytywnie
wpływa na wyniki finansowe firmy”. Zdaniem respondentów, przedsiębiorstwa
powinny informować opinię publiczną
nie tylko o swoich wynikach finansowych,
ale także o prowadzonych działaniach pozaekonomicznych, a przedsięwzięciami
w ramach społecznej odpowiedzialności
biznesu powinien kierować i być za nie
odpowiedzialny jeden z członków zarządu. Takie stanowisko dowodzi, że opinia
publiczna przywiązuje dużą wagę do
działań prospołecznych. Dobry klimat dla
tego typu działalności nie idzie – niestety
– w parze z pozytywną opinią na temat
KWIECIEŃ
KURIER GTF
Wspomniane amerykańskie badania na
temat społecznych oczekiwań wobec
przedsiębiorstw potwierdzają się także
w Polsce. Badania przeprowadzone
w 2014 roku przez KPMG i Forum Odpowiedzialnego Biznesu wskazują, że
96% respondentów jest przekonanych,
iż „powinnością biznesu jest odpowiadanie na wyzwania społeczne oraz ekologiczne”. Spora grupa badanych (77%)
dostrzega związek między społeczną
odpowiedzialnością biznesu a wynikami
Wykładowca w Katedrze
Publicystyki Ekonomicznej i Public
Relations Uniwersytetu
Ekonomicznego w Poznaniu.
Wieloletni redaktor działu
ekonomicznego tygodnika
„Wp ro s t ”, re d a k t o r n a c ze l ny
miesięcznika „Businessman
Magazine” i Telewizji Biznes.
32
Opinia publiczna często traktuje społeczną odpowiedzialność biznesu jako kolejne zjawisko wykreowane przez media czy
też – za pośrednictwem mediów – przez
samych przedsiębiorców. CSR jest często
odbierany jako temat zastępczy, mający
na celu odwrócenie społecznej uwagi od
rzeczywistych problemów ekonomicznych oraz społecznych, jak np. niskich
płac w przedsiębiorstwach czy zatrudniania na masową skalę pracowników
na tzw. umowach śmieciowych.
Zwolennicy CSR przekonują, że jest
ono kolejnym dowodem ewolucji,
jaką przechodzi system zarządzania
współczesnym przedsiębiorstwem.
Społeczna odpowiedzialność biznesu
jest nowym światowym kierunkiem
zmian w strategicznym zarządzaniu
przedsiębiorstwem, który zobowiązuje
firmy do zrównoważonego rozwoju
z poszanowaniem zasad ekonomii, ekologii i etyki. W wypowiedziach zwolenników CSR często pojawiają się dwa słowa:
obowiązek oraz dobrowolność. Wydaje
się, że są to określenia wzajemnie się
wykluczające. Ale tylko pozornie. Przedsiębiorstwa dobrowolnie przyjmują na
str.
5
LOŻA EKSPERTÓW
działań firm w tym zakresie. Respondenci twierdzą, że jedynie wobec 18%
firm można użyć określenia: organizacja
społecznie dojrzała.
Z drugiej strony, społeczna odpowiedzialność biznesu sama staje się
powoli… biznesem. Jak grzyby po
deszczu pojawiają się różnorodne organizacje, których głównym celem jest
propagowanie idei CSR. Konferencje,
seminaria, publikacje są najczęściej
wykorzystywanymi w tym celu instrumentami. Pojawia się coraz więcej
ekspertów w tej dziedzinie. Różne
instytucje organizują konkursy na
najlepsze przedsięwzięcia w zakresie
CSR. Nagradza się między innymi raporty, opisujące wszelkie prospołeczne
działania. Społeczna odpowiedzialność
biznesu w formie wykładu trafia do
studentów nie tylko uczelni ekonomicznych. Powstaje pytanie: skąd biorą
się pieniądze na te przedsięwzięcia?
Częściowo są one finansowane przez
fundusze unijne, ale spora ich część
pochodzi od przedsiębiorstw. Można
oczywiście dyskutować nad etyczną
stroną takiej działalności (firmy finansują przedsięwzięcia, które mają
wykazać, że są one społecznie odpowiedzialne), ale jest to już temat na
inny artykuł.
KURIER GTF
KWIECIEŃ
32
CSR a rzeczywistość
6
str.
Codziennie zwolennicy i przeciwnicy
społecznej odpowiedzialności biznesu
otrzymują z rynku sygnały o tym, że
jest to ważna i potrzebna kwestia,
a także argumenty przekonujące, iż
nie można pogodzić zasad rynkowych
(walki o zysk) ze społeczną odpowie-
dzialnością przedsiębiorstw. Ostatnia
afera Volkswagena, związana z fałszowaniem oprogramowania niektórych
typów silników produkowanych przez
koncern, jednoznacznie dowodzi, że
zysk jest ważniejszy od ochrony środowiska.
Volkswagen stanowi jedynie wierzchołek gór y lodowej. Prz ykładów
sprzeniewierzania się zasadom społecznej odpowiedzialności biznesu
jest mnóstwo. Z jednej strony koncerny
naftowe, w pogoni za zyskiem niezwracające uwagi na skalę zniszczenia
środowiska, które towarzyszy wydobyciu ropy naftowej. Z drugiej banki,
które w czasie kryzysu drastycznie
likwidowały swoje placówki i ograniczały zatrudnienie, choć w tym samym
czasie prezesi upadających banków
brali gigantyczne odprawy. Obszerna
jest lista koncernów, które obniżając
koszty produkcji zatrudniały dzieci czy
więźniów, płacąc im głodowe stawki.
Symbolem takiego działania jest katastrofa w jednej z fabryk odzieżowych
w Bangladeszu, w której zginęło ponad
tysiąc osób. Swoje grzechy mają także
firmy farmaceutyczne, które w pogoni
za zyskiem zbyt szybko wprowadzają
na rynek nowe leki lub testują je na
nieświadomych pacjentach. Ile osób
straciło zdrowie, a nawet życie, spożywając produkty, do których wytworzenia użyto niewłaściwych lub wręcz
zakazanych półfabrykatów?
Powstaje pytanie: czy jest to efektem
podwójnej moralności koncernów, które
najpierw publicznie mówią o bliskiej im
idei CSR, a potem robią swoje, ponieważ
zysk jest najważniejszy? A może we współczesnym świecie pogodzenie tych dwóch
rzeczy jest praktycznie niemożliwe?
Bruksela już wie
Unia Europejska już opowiedziała się po
jednej ze stron sporu. CSR nie jest chwilową modą czy efektem unijnej biurokracji.
Społeczna odpowiedzialność biznesu
jest rezultatem społecznego zapotrzebowania. Od przyszłego roku wszystkie
spółki giełdowe, zatrudniające ponad
500 pracowników i działające na terytorium Unii Europejskiej, będą zobligowane
do publikowania – co roku – raportu na
temat społecznej odpowiedzialności biznesu. Wiele europejskich koncernów już
od kilku lat drukuje takie raporty. Polskie
firmy też już to robią. Dla prestiżu.
Warto jednak przypomnieć, że od 2009 r.
na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych istnieje specjalny Indeks
Respect, skupiający spółki giełdowe prowadzące działania w zakresie społecznej
odpowiedzialności biznesu. Jednym
z elementów tego indeksu jest ocena
spółki w zakresie przestrzegania zasad
tzw. ładu korporacyjnego oraz działań
propracowniczych (dbałość o zdrowie
i rozwój pracowników). W Indeksie Respect największą grupę stanowią spółki,
wchodzące w skład indeksu WIG20
z branży przemysłowej i finansowej.
Nie ulega wątpliwości, że w najbliższych
latach firmy będą potrzebowały nie tylko
większej grupy specjalistów w dziedzinie
działań z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu, ale także osób, które
będą potrafiły o tym informować opinię
publiczną. Wszystko wskazuje na to,
że rację mają eksperci zajmujący się
amerykańskim rynkiem pracy, którzy
twierdzą, iż specjaliści od komunikowania będą jedną z trzech najbardziej
poszukiwanych profesji w najbliższych
dwudziestu latach.
KREDYT BANKU SMART
W SYSTEMIE GTF
Do oferty Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego dołączył Bank
Smart, jedna z najmłodszych marek na rynku usług finansowych w Polsce.
Produkty kredytowe tego banku zostały
udostępnione pośrednikom kredytowym w pełnej wersji dopiero w zeszłym
roku. Wcześniej były dostępne jedynie
w kanale sprzedaży wewnętrznej.
Charakteryzują się prostotą procesu
i szybkością obsługi; są to produkty bezproblemowe w obsłudze i błyskawiczne
w uruchomieniu.
Pierwszym krokiem przy rozpoczęciu
procesowania jest możliwość wykonania
szczegółowej symulacji rat dla klienta,
co umożliwia już na początku procedury określenie wszystkich kosztów
i wysokości raty. Nie trzeba czekać na
ustanowienie końcowej oferty banku,
nie ma ona znaczenia dla ceny kredytu,
która jest znana już na początku. Oprócz
standardowych kosztów, takich jak oprocentowanie kredytu i prowizja, bank nie
pobiera żadnych dodatkowych opłat.
Bank Smart proponuje zatem ofertę
bardzo dobrą rynkowo.
Produkt został stworzony z myślą
o szybkości procesowania i wygodzie
współpracy z pośrednikiem. Te elementy
stanowią podwalinę jego funkcjonowania. Do rozpoczęcia działania z klientem
nie jest potrzebny wniosek papierowy.
Ofertę wstępną, wraz ze sprawdzeniem
BIK-u klienta, otrzymamy na podstawie
jedynie wypełnionego formularza elektronicznego w systemie Planeta. Zamiast
podpisu klienta, system generuje indywidualny kod PIN, który klient otrzyma
SMS-em. Chwilę po jego wpisaniu do systemu otrzymujemy raport BIK, zawierający
poszczególne zobowiązania klienta. Wtedy
pośrednik otrzymuje wybór kilku opcji,
z których dobiera tę najatrakcyjniejszą dla
klienta; gotówkową lub konsolidacyjną.
Cała procedura zajmuje około minuty.
Oferta idealnie współgra z innymi produktami bankowymi dostępnymi w systemie
GTF. Wysoka kwota kredytu (do 150 tys. zł
brutto), wygodny, maksymalnie dziesięcioletni okres kredytowania oraz brak jakich-
Fot.: Andrzej Kaszubski
kolwiek dodatkowych kosztów kredytu to
wyraźne walory produktu Banku Smart.
Środki z kredytu można przelać zarówno
na wskazane przez klienta konto w banku
zewnętrznym, jak i udostępnić poprzez
nowe konto założone w Banku Smart.
I tu kolejna miła informacja. Rachunki
w Banku Smart są faktycznie darmowe.
Zero kosztów związanych z prowadzeniem
rachunku, zero opłat za kartę płatniczą
i zero opłat za wypłatę ze wszystkich
bankomatów na świecie. To dodatkowe,
z pewnością oczekiwane przez klientów,
atuty tej oferty. Produkt jest skierowany do
szerokiego spektrum klientów, gdyż bank
akceptuje wszystkie formy zatrudnienia
i prowadzenia działalności gospodarczej.
Ponadto Bank Smart posiada ofertę dla
osób w młodym wieku i bez historii kredytowej. Z tej mogą skorzystać osoby już
od 21. roku życia, które w przypadku braku
historii kredytowej mogą liczyć na kredyt
do 10 tys. złotych netto.
W przypadku konsolidacji bardzo pożądaną
cechą jest jak najmniejsza ilość wymaganych
dokumentów. I tym
razem oferta Banku
Smart jest naprawdę
wygodna, bo nie jest
obowiązkowe posiadanie przez klienta oryginałów umów kredytów
i pożyczek. Podczas
procedury pośrednik
kredytowy w porozumieniu z klientem
wybiera kredyty do
konsolidacji spośród
wskazanych w raporcie
BIK, i to w zasadzie
wszystko. Środki zostaną przelane w odpowiedniej wysokości
na podane w raporcie
BIK konto do spłaty. Po
ich uruchomieniu konsolidowany kredyt
zostanie zgłoszony przez Smart Bank do
zamknięcia w banku macierzystym, i to
bez wymagania jakichkolwiek dodatkowych działań ze strony klienta.
GTF udostępnia kredyt Banku Smart
poprzez własny system Planeta, co przekłada się na wygodę agencji oraz klientów.
Departament Wsparcia Sprzedaży jak
zwykle zapewnia najwyższy standard
serwisu agencyjnego i fachową pomoc na
każdym etapie procesu.
Już teraz zapraszam do współpracy
wszystkie agencje finansowe, zainteresowane sprzedażą produktu Banku Smart.
Jak zawsze, czekają niezwykle atrakcyjne
warunki wynagradzania!
Zapraszam do kontaktu,
Grzegorz Wróbel
Menedżer Produktu
Bankowego – Bank Smart
e-mail: [email protected]
GOŚĆ KURIERA
POMYSŁY
RZADKO SPADAJĄ Z NIEBA
Rozmawiał
P
A
W
E
K AWAŁEK
Ł
Odpowiada za warstwę tekstową takich hitów,
jak: „Czas nas uczy pogody”, „Jaka róża, taki
cierń”, „Łatwopalni”, „Wypijmy za błędy”, „Dotyk”,
„Dziewczyny lubią brąz” czy „Wszystko ma swój czas”.
Ostatnio zadecydował, że spróbuje
swoich sił w zupełnie innym gatunku i –
ku zaskoczeniu wielu osób – został prozaikiem. Z Jackiem Cyganem spotkałem
się w trakcie jego wieczoru autorskiego
w księgarni „Matras” na krakowskim
Rynku, gdzie promował swoją najnowszą
książkę „Przeznaczenie, traf, przypadek”.
KURIER GTF
KWIECIEŃ
32
Skąd wziął się pomysł
na opowiadania?
8
str.
Z zapisków na serwetkach, na odwrocie
rachunków i pokwitowań płatności kartą
w restauracjach, hotelach. Pomysły pojawiały się nagle, więc notowałem je skrupulatnie tam, gdzie akurat mogłem. Mam
takie przyzwyczajenie od lat, że kiedy coś
wpada do głowy, trzeba to zapisać. Szczególnie przed snem coś lubi się pojawić.
Kiedy jest się sennym, a do tego otulonym w ciepło, wówczas rodzi się pytanie:
„Zapamiętam do rana, czy może jednak
wstanę?”. Dawniej często stawiałem na tę
pierwszą możliwość, po czym budziłem
się rano z zupełną pustką w głowie. Dziś,
gdy tylko pojawi się jakiś pomysł, wstaję
i notuję. Z takich właśnie notatek powstał
materiał na opowiadania. Pierwotnie nie
miałem zamiaru tego wydawać, ale cztery
lata temu, jadąc na wakacje, wziąłem
wszystkie moje zeszyciki, notesy, wspomniane rachunki i zacząłem to wszystko
spisywać. Nagle wszystko nabrało ciekawych kształtów. Trzy lata temu przyjechali
do mnie przedstawiciele wydawnictwa
„Znak” z propozycją, abym został ich autorem. Pytali, czy mam coś gotowego. Kiedy
powiedziałem, że owszem, opowiadania,
byli nieco zaskoczeni. Zaproponowali
coś biograficznego. Ja z kolei wpadłem
na pomysł, że zamiast typowej biografii,
przygotuję kilkadziesiąt tekstów najważniejszych piosenek mojego życia,
opowiadając przy tym ich historie. To,
w jakich okolicznościach powstawały.
Propozycja bardzo się spodobała, ale postawiłem jeden warunek – wydamy także
opowiadania. Tym sposobem „Życie jest
piosenką” ukazało się w roku 2014, a dwa
lata później spotykamy się przy okazji promocji tomu opowiadań „Przeznaczenie,
traf, przypadek”. Przeznaczenie dotyczy
również historii powstania tej książki.
Co ważnego dla czytelnika jest
zawarte w „Przeznaczeniu...”?
Moje opowiadania, choć różne, mają
to do siebie, że pokazują bohaterów
na etapie pewnej życiowej drogi, pędu.
I nagle w tym pędzie wydarza się coś,
czego się nie spodziewali. Wydawało
im się, że wszystkie sznurki, za które
pociąga się w życiu, mają w swoich
rękach, tymczasem wydarza się fakt,
przed którym stają zdziwieni. Czasem
jest to rzecz dramatyczna, innym razem
wprowadzająca ich w stan nieopisanego
szczęścia. Zupełnie tak, jak w życiu. Od
młodych lat, czyli od czasów liceum,
szukałem literatury, która by mnie
w jakiś sposób zdziwiła. Czegoś, po
czego przeczytaniu mógłbym powiedzieć o autorze: „Niesamowite, jak on
to wymyślił!”. Starałem się pisać w taki
sposób, by wzbudzić podobną ciekawość u czytelnika. Akcja opowiadań
dzieje się w różnych miastach Europy –
w Warszawie, Krakowie, Rzymie, Paryżu,
Lipsku, gdzieś na prowincji Polski
i opowiada historie różnych ludzi. Ta
różnorodność pokazuje, jak wspaniałym
światem jest Europa. Niezmiernie istotne jest dla mnie to, że jest tam oparcie
w kulturze, tradycji, poszanowaniu ludzi,
szacunku dla starości, bo i tego tematu
dotykam. Każda z osób, o których wiem,
że już przeczytały „Przeznaczenie, traf,
GOŚĆ KURIERA
absolutnie niemożliwe. Gdzieś tam w najmniej oczekiwanym momencie wpada
mi pomysł. Potem żyję z tym pomysłem
– chodzę, zapisuję, przepisuję. Dopiero
kiedy uznam, że istnieje szkielet pomysłu
i jest do zaakceptowania, przepisuję to
„na czysto”, a potem do komputera. Piszę
zawsze w zgodzie ze sobą. Znaczy to tyle,
że to, co uzyskałem, jest zgodne z tym,
co zaplanowałem. Tak wygląda proces
powstawania opowiadań.
W jakich okolicznościach najlepiej się pisze? Gdzie najczęściej
dopada wena?
Najczęściej piszę w podróży. Kiedy jest
się w Warszawie, wtedy ma się mnóstwo
spraw, telefonów, maili do odpisania,
spotkań w radiu, w telewizji. Są zebrania
i spotkania w ZAiKS-ie, gdzie trzeba
zadbać czasem o sprawy autorskie. Dopiero na wakacjach robi się miejsce, żeby
ten pomysł spadł z nieba do głowy.
Jak woli być Pan nazywany – autorem tekstów czy tekściarzem?
Wiem, że niektórzy nie uznają
tego drugiego, twierdząc, że taki
termin jest nacechowany negatywnie.
Fot.: Hanna Prus
przypadek”, zwraca uwagę na inne opowiadanie i interpretuje je po swojemu.
To właśnie jest ważne.
Pierwsze były opowiadania
czy teksty piosenek?
Na czym polega różnica pomiędzy
pisaniem krótkich form, takich jak
tekst piosenki, a pisaniem prozy?
Czy zdarzają się jakieś zabawne
historie, związane z Pana książkami?
Jest anegdota, którą wiele razy już opowiadałem. Pewna pani w trakcie spotkania autorskiego, kiedy promowałem zbiór
moich wierszy, podniosła rękę i zapytała:
„Czy korzystając z okazji, że autor jest
żyjący, mógłby Pan przeczytać jakiś swój
wiersz?”. Publiczność się roześmiała, a ja,
rzecz jasna, wiersz przeczytałem.
KWIECIEŃ
KURIER GTF
Proza, podobnie zresztą jak poezja, musi
dbać o tego, kto ją pisze. Tekst piosenki
natomiast musi dbać o tego, kto będzie
go śpiewał. Z natury rzeczy człowiek
piszący tekst piosenki usuwa się w cień.
Ważna jest wyłącznie osoba, która wychodzi na scenę, aby ją wykonać. To, że
pomysł spada z nieba, jest dość rzadkim
przywilejem. Nie mogę usiąść z rana przy
biurku i powiedzieć sobie: „Teraz będę
pisał wiersz albo opowiadanie”. To jest
32
Gdy pisałem moje pierwsze teksty piosenek i pierwsze wiersze, pisałem także
opowiadania. Próbowałem je nawet
odnaleźć, ale po kilku przeprowadzkach
nie było to takie łatwe. Wiedziałem, że
gdzieś na pewno są. W końcu je odkryłem.
Niektóre pisane ręcznie, ołówkiem – tak,
jak to do tej pory mam w zwyczaju. Inne,
wyglądające jak egzemplarz muzealny,
wystukane na „przebitkach” na maszynie
do pisania. Miałem ochotę i plan, żeby je
tu włączyć. Niestety – nie dało się, bo są
zupełnie inne. Kiedy człowiek jest młody,
chciałby szukać jakiejś oryginalności. Dla
niego opowiedzenie historii wydaje się
niewarte poświęcenia czasu. Tymczasem,
kiedy człowiekowi przybywa siwych
włosów, zaczyna rozumieć, że dobrze
opowiedziana historia to rzecz naprawdę
genialna! Zwłaszcza jeśli potwierdzą
to ludzie. Może kiedyś dołączę tamte
wczesne „opowiadania” do jakiegoś tomu
poezji, ale na razie czekają na swój czas.
Wojtek Młynarski mówi, że tekściarz
to taki facet, który musi zrobić buty
na termin. I coś w tym jest, prawda?
Z Agnieszką (Osiecką – przyp. red.)
żartowaliśmy, że tekściarka brzmi jeszcze gorzej, niż tekściarz. Mam spektakl
w Teatrze Polskim, do którego zaprosił
mnie Andrzej Seweryn. Nosi tytuł „Cygan
w Polskim”. Nie zdradzając całości,
powiem, czym rozpoczynam spektakl.
Otóż zaczynam cytatem z Gustawa Holoubka. W trakcie rozmowy z aktorem
młoda dziennikarka pyta: „Mistrzu! Co dla
Pana jest ważniejsze – tekst czy kontekst?”.
Na co Gustaw Holoubek odpowiedział:
„Droga Pani – dla mnie najważniejszy
jest podtekst. A tekst to pretekst”. Jeśli zaś
chodzi o „tekściarza”, to przyzwyczaiłem
się do obu form. Może być autor tekstów,
ale tekściarz też jest w porządku. Choć,
faktycznie, autor tekstów brzmi ładniej.
str.
9
INWESTYCJE ALTERNATYWNE
KOSZYCZEK
A
K
T
Y
W
Ó
W
WERONIKA ALEKSANDRA
K O S M A L A
Wielkanocny koszyczek skomponowany z aktywów alternatywnych byłby
uboższy od tradycyjnego chyba tylko o porcję chrzanu. Chrzan, nie do końca
wiadomo dlaczego, nie narzuca się jako motyw często podejmowany w arcydziełach.
Pisanki Picassa
Miguel Bosé zabłysnął na latynoamerykańskiej scenie muzycznej głęboko osadzonym w stylistyce lat 80. przebojem
„Amante bandido”. Inwestor lokujący nadwyżki na rynku sztuki zdecydowanie nie musi się jednak regularnie
raczyć jego twórczością, żeby wiedzieć, że piosenkarz przyszedł na świat w Panamie, jako syn włoskiej
aktorki i hiszpańskiego toreadora – tak istotną informację podał niedawno dom aukcyjny Christie’s,
w którym Bosé postanowił upłynnić talerz śniadaniowy, wyceniony na 30–50 tys. GBP. Poza spodziewaną ceną, w katalogowej nocie obiektu można było doczytać, że aktorka i toreador przyjaźnili się
z Picassem, Viscontim i Hemingwayem, natomiast autorstwo pomysłowego talerza przypisywane
jest właśnie pierwszemu. Hiszpański malarz chciał zachęcić niejadka, jakim był przyszły muzyczny
gwiazdor, malując najpierw na okrągłej powierzchni usmażone jajko z widelcem, a potem podając
na tej kompozycji jej rzeczywisty odpowiednik. Chociaż, ze względu na swoją unikatowość, przedmiot uzyskał cenę 104,5 tys. GBP, ceramika Picassa postrzegana jest na rynku jako relatywnie tania.
Podobne dzbanki, wazony czy talerze miewają ceny kilku tysięcy dolarów, w zależności od długości serii
powielającej dany wzór. Mimo że licytowanie Picassa nie należy do najczęstszych lokalnych zwyczajów,
rodzimym kolekcjonerom ceramika autora nie powinna być aż tak obca, bo malarz, odwiedzając Polskę
na okoliczność Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju, podarował kilka takich eksponatów
stołecznemu muzeum. Z braku wolnych gablot, talerze nie są jednak eksponowane – do czasu, aż nie ustąpią im na
przykład relikwiarze, łatwiej będzie się im przyjrzeć, licytując podobne samemu.
KURIER GTF
KWIECIEŃ
32
Chleba naszego surrealistycznego
10
str.
– Chleb jest najstarszym obiektem fetyszu i przedmiotem obsesji w moich pracach, jest najbardziej surrealistyczny z wszystkiego, co namalowałem – twierdził Salvador Dali, wyjaśniając
przy tym, że inspirujące właściwości pieczywa brały się głównie z jego gęstości i mistyczności,
jak również ze zdolności przenoszenia odbiorcy na granice dematerializacji materii siłą umysłu.
Przyglądając się zupełnie realistycznie przedstawionemu koszykowi z kawałkiem bochenka,
można przypuszczać, że sytuacja, w której coś ma się skutecznie zdematerializować, wymaga
większych przygotowań – tymczasem wystarczy przeczytać tytuł obrazu, żeby się zorientować,
że chleb to jednak nie do końca chleb, tylko „Bardziej śmierć niż wstyd”. Tak zatytułowane dzieło,
jak zrelacjonował sam autor, powstało w 1945 r. – na dzień przed zakończeniem wojny – i, poprzez
położenie koszyka na samym brzegu stołu, ma sugerować, że nie jest obrazem chleba, tylko portretem Hitlera. Kanclerz Rzeszy opisywany był wcześniej w esejach Dalego jako odpowiedź na„moralny
głód” współczesnego niemieckiego społeczeństwa – a popełniając ostatecznie samobójstwo, wybrał
„bardziej śmierć niż wstyd”. Leżąca na skraju przepaści piętka ma więc ilustrować jego upadek, czyli
„zimne i nieuchwytne okruchy”, które, zdaniem artysty, przywódca podsunął na zakończenie głodnemu
morałów narodowi. Niezupełnie to na temat święconki, ale za to całkowicie w zgodzie z aktualną polityką
pamięci o wojnie.
INWESTYCJE ALTERNATYWNE
Sól w oku ochroniarza
Doszukiwanie się motywów soli w artystycznym dorobku mistrzów niesie ze sobą ryzyko
szybkiego zbiegnięcia myśli w kierunku bezkształtnej szkolnej twórczości w masie solnej.
Żeby tego uniknąć, należy natychmiast zmienić kierunek skojarzeń – jeśli jeden biegun
tworzy nieforemny, rozpłaszczający się bałwanek, drugi stanowić może ubezpieczone
na 60 mln USD dzieło sztuki złotniczej, które powstało po to, żeby przesypać do niego
sól. Wykonana w XVI wieku saliera Benvenuta Celliniego to ważąca około 5 kg solniczka,
którą zamówił u artysty król Francji Franciszek I. Mistrz rzemiosła pracował nad jej wymyślną
kompozycją przez 3 lata, aż na hebanowej podstawie zagościła kilkunastocentymetrowa
para, obrobiona z litego kawałka złota, otoczona najróżniejszymi dekoracjami, pokrytymi
kolorową emalią. Mężczyzna i kobieta siedzą oparci o brzegi naczynia, a ich nogi się przeplatają
– w związku z tym, że on symbolizuje morze, a ona jest boginią ziemi, na styku wody i lądu
tworzy się trochę soli. Tym razem interpretacji nie można w dodatku sprowadzić do wyśnionych
wymysłów kuratora, bo opis samego zlecenia i kolejnych etapów tworzenia uwieczniony został
przez samego Celliniego w jego pamiętnikach. Autor zapisał w nich, jak włożył w dłoń bogini„rośliny przelewające się dzięki naturalnej okazałości”, a w części morskiej stworzył„tak wiele gatunków ryb i muszli, ile można było przedstawić
na tak małej powierzchni”. Trud i pomysłowość autora doceniło wielu ukoronowanych, w ręce których przekazywana była saliera, wielu
odwiedzających muzeum, w którym była eksponowana, a na końcu też grupka złodziei, która postanowiła zakopać ją w ziemi 90 km od
Wiednia. Podczas remontu fasady Kunsthistorisches Museum jeden z pracowników technicznych wyniósł solniczkę z ekspozycyjnej sali,
bo, jak potem zeznawał, miał życzenie sprawdzić efektywność, z jaką pracują ochroniarze. Nagroda wyznaczona za odnalezienie wyniosła
1 mln EUR – saliera trafiła więc z powrotem za fasadę muzeum, ale tym razem trzeba na nią bardziej uważać, bo sprawca już po trzech latach
wyszedł z więzienia, prawdopodobnie za dobre sprawowanie.
Baranek pływa w roztworze
Praca „Z dala od stada” powstała w pierwszej połowie lat 90. przy użyciu takich
materiałów, jak: szkło, stal, akryl, silikon, plastik, jagnię i roztwór formaldehydu. – To
nie jest zachowane jagnię, to jagnię martwe, ale właśnie przez to ma w sobie coś
z nowego życia – wyjaśnia przesłanie gabloty z zanurzonym w formalinie barankiem jej autor, jeden z najlepiej zarabiających artystów świata. Damien Hirst, który
zasłynął m.in. z przedstawionego w ten sposób rekina, odniósł się do pracy również
w kontekście wielkanocnym, bo z jego oficjalnej strony możemy się dowiedzieć, że
skoro życie jagnięcia, które w chrześcijańskiej ikonografii symbolizuje Jezusa, zostało
przerwane,„może robić się przykro”. Jeśli taka interpretacja budziłaby jednak w posiadaczu dzieła jakiś niesmak, ze znalezieniem potencjalnego nabywcy raczej nie byłoby
problemów, bo podobna praca autora z barankiem osiągnęła już na nowojorskiej
aukcji cenę 3,4 mln USD. Z punktu widzenia inwestora, lokowanie kapitału w tak
zakonserwowane zwierzęta może się więc okazać bardzo dochodowe, ale traktując
zakup długoterminowo, trzeba się też liczyć z koniecznością sporadycznej wymiany wkładu.
Poza uniwersalnym rekinem i wielkanocnym baranem, za kilkanaście milionów dolarów
dostępna byłaby też sporych rozmiarów gablota z cielcem, może już na okoliczność szopki.
Paryż w tuszy wołu
KWIECIEŃ
32
Julia Roberts zagrała w „Uśmiechu Mony Lizy” nauczycielkę historii sztuki, która trafiając na
początku lat 50. do bardzo konserwatywnego college’u, starała się wyrwać swoje uczennice
z szablonowej roli przyszłych pań domu. Chcąc zaskoczyć czymkolwiek znudzone na wstępie
prymuski, wyświetliła przed nimi slajd z obrazem Chaima Soutine’a – typowy dla artysty
widok rozdartego wołowego korpusu – i zapytała, czy to, co widzą, może być w ogóle dobre.
Martwe natury, w ekspresyjny sposób przedstawiające obdarte ze skóry zwierzęta i oskubane ptactwo, tworzyły chyba ulubiony repertuar malarza, którego aukcyjny rekord wynosi
od niedawna 25 mln USD. Mięso w tej cenie namalowane zostało około 1923 r., prawdopodobnie w okolicznościach, o których lepiej nie wspominać przy wielkanocnym śniadaniu
– Soutine wielokrotnie przecież pouczał sąsiadów o wyższości potrzeby tworzenia nad
potrzebą higieny, a ci, zupełnie to ignorując, wciąż wzywali policję. Przekazy głoszą, że
wynosząc z rzeźni ubitego wołu, trzymał go w mieszkaniu dopóty, dopóki nie nabierze
barw odpowiednich, żeby go malować. Wyciekająca z wnętrzności krew przedostać się
miała na korytarz kamienicy, a udający się do przyjaciela Marc Chagall miał się przerazić,
że Soutine padł ofiarą zabójcy. Gwałtowne, grube pociągnięcia pędzla i nasycone mięsne
kolory były dla artysty tak skutecznym środkiem ekspresji, że pomimo smrodu rozkładających się resztek, uważał że to najwłaściwszy sposób, by oddać nawet ducha stolicy
Francji. – Courbet umiał oddać atmosferę Paryża, malując kobiece ciało – twierdził – ja
chcę pokazać Paryż w tuszy wołu.
KURIER GTF
str.
11
NASZE SPRAWY
SIEDMIORO
Z
R E G I O N Ó W
Bardzo istotną strukturą Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego jest coraz liczniejsza
grupa RDS-ów, czyli regionalnych dyrektorów sprzedaży. Ich rola jest nie do przecenienia.
Oni są tymi, którzy bezpośrednio wspierają sieć agentów i franczyzobiorców. Aby przybliżyć
tę specyficzną pracę, poprosiliśmy kilka osób z tej grupy o refleksje na ten temat. Jak przystało
na okres świąteczny, naszych bohaterów prezentujemy na fotografiach mniej formalnych.
ALEKSANDRA
ADAMCZYK
Ukończyłam Górnośląską Wyższą Szkołę
Handlową w Katowicach (stosunki międzynarodowe, a dokładnie handel zagraniczny).
Pracowałam jako przedstawiciel medyczny.
Największe doświadczenie zdobyłam
u ostatniego pracodawcy – przez pięć lat
pracowałam w pośrednictwie finansowym.
Rozpoczynałam jako doradca klienta,
później byłam kierownikiem placówki. Pracodawca współdziałał z GTF, więc poznałam
GTF oraz system operacyjny od drugiej
strony, strony agenta. Współpracowało mi
się z GTF bardzo dobrze, więc gdy pojawiła
się oferta zatrudnienia, bez wahania wysłałam CV. Uznałam, że dzięki wcześniejszemu
doświadczeniu ze współpracy z GTF będę
mogła pomóc agentom, bo wiem dobrze,
co robić, gdy jest się agentem.
Spośród RDS-ów mam do centrali najbliżej, bo działam na Śląsku. Co nie zmienia
KURIER GTF
KWIECIEŃ
32
JACEK BOSEK
12
str.
Lubię to, co robię. Pracuję w tym zawodzie od 1996 roku, to już mój dwudziesty
rok w branży! Z GTF jestem związany
od początku tego roku. Funkcja RDS to
jest praca w nieustannym ruchu, często
w skomplikowanych relacjach z podwładnymi. Ale nigdy nie mam tego dosyć.
Cenię wyzwania i trudne sytuacje, z którymi często się spotykamy w terenie. To
ważne – w naszej pracy nie ma miejsca
na rutynę, ciągle musimy aktywnie
i „w czasie rzeczywistym” reagować na
problemy, jakie się wyłaniają w trakcie
kontaktów z agentami. Nagrodą za nasze
wysiłki staje się uczucie zadowolenia i satysfakcji po doprowadzeniu do podpisania umowy o współpracy i uruchomieniu
sprzedaży, a już szczególnie wtedy, gdy
Fot.: archiwum domowe
faktu, że w tej pracy ważna jest samodyscyplina. Każdy z RDS musi zorganizować
swą pracę, ułożyć sobie plan działania
i konsekwentnie ten plan realizować.
uda się pozyskać do współpracy
agencję ze strony konkurencji.
Co się dla mnie najbardziej liczy?
Czy zarobki, czy prestiż, czy rynkowa rywalizacja? Moim zdaniem,
wszystko to razem. Agenci, franczyzobiorcy lubią RDS-a za to, że on
jest, że się nimi opiekuje i pomaga
w każdej sytuacji. Z drugiej strony,
RDS ceni podwładnych za lojalność
i dobre wyniki sprzedaży.
Moje najważniejsze oczekiwania
zawodowe i prywatne na 2016 to
oczywiście zwiększenie sprzedaży
na podległym terenie, a co za tym
idzie wyższe wynagrodzenie, bo
dzięki temu będę mógł z powodzeniem realizować prywatne hobby
– wędkarstwo (śmiech).
W naszej pracy bardzo liczy się kreatywność. Po pierwsze, konieczne jest
przekonanie agentów, żeby mimo dużej
konkurencji współpracowali właśnie
z GTF. Po drugie, RDS sam planuje sobie
każdy dzień. Nierzadko bywa i tak, że
dwóch różnych agentów chce mnie widzieć o tej samej porze, a ich siedziby są
w różnych miastach, czasem odległych.
I to trzeba harmonijnie pogodzić. Często
muszę działać szybko i sprawnie, bywa,
że pod presją czasu. Ze wszystkim dobrze
sobie radzę – mam malutkie dziecko,
ale bez problemów godzę obowiązki
związane z rodziną, domem i pracą.
Chyba najgorsze w tej pracy jest stanie
w ulicznym korku (śmiech). A najmilsze?
Dla mnie najbardziej liczy się uśmiech
i zadowolenie agenta.
W GTF pracuję dopiero pół roku, więc nie
mam jeszcze megadoświadczenia. Ale
bardzo mile zaskoczyło mnie podejście
agentów do mnie. I również to, jak miłe
i przyjazne relacje nawiązujemy ze sobą.
Fot.: archiwum domowe
NASZE SPRAWY
AGATA
KACZOROWSKA
Fot.: Andrzej Musik.
niezastąpionych dziewczyn z Departamentu Wsparcia Sprzedaży. Przykro jest
wtedy, gdy mimo pełnego zaangażowania nie udaje się osiągnąć zamierzonego
celu; na chwilę można stracić motywację.
Miło jest wiedzieć, że nasi partnerzy lubią
spotykać się z nami i wspólnie pracować
i że jesteśmy doceniani za nasze zaanga-
Fot. Tomasz Karaczyn
Na co dzień spotykam się z agentami
i klientami, którzy potrzebują wsparcia
i pomocy w trudnych sprawach. Oczekują od mnie pomysłów i rozwiązań
w danym momencie, a nawet na wczoraj.
To wymaga kreatywności i właśnie to
w tej pracy jest tak ważne, od tego zależy
sukces. Rutyna nie jest sprzymierzeńcem.
Istotny jest kapitał doświadczeń. Nie
mając doświadczenia, nie poradziłabym
sobie i byłoby mi trudno udzielać wsparcia
naszym partnerom. Czułabym się nieprzygotowana do pracy. Zatem należy zdobyć
stabilne podstawy, aby dalej się rozwijać.
W swej pracy w charakterze RDS bardzo
lubię, że każdy dzień wnosi coś nowego
i dodaje nowe doświadczenia. Poznaję
nowych, ciekawych ludzi. Nie lubię pracy
za biurkiem. Jeśli to wszystko połączymy
z zadowoleniem partnera biznesowego,
gdy moja pomoc pozwoli mu osiągnąć
zamierzony cel, to właśnie o to w tym
wszystkim chodzi. Satysfakcja jest podwójna.
Wciąż zdarzają się sytuacje nieprzewidywalne, o schematach nie może
być mowy. Kiedy brak mi pomysłów,
a i doświadczenie nie podsuwa dobrego
rozwiązania, szukam pomocy w centrali,
u menedżerów produktowych, wśród
kolegów i koleżanek RDS-ów i u naszych
żowanie. W pracy zdarzają
się różne niespodzianki,
i przykre, i miłe. Przykro jest
wtedy, gdy złapie się gumę
na autostradzie; przyjemnie
zaskoczyło mnie wyróżnienie
za pracę i zaangażowanie.
Czasem trudno pogodzić
obowiązki z życiem prywatnym. Staram się nie tracić
z pola widzenia rodziny
i domu. Udaje się dzięki
w y roz u m i a ł o ś c i m o i c h
bliskich. Dzięki ich wsparciu
nie muszę często stawać
przed trudnym wyborem.
Wszystkie weekendy staramy
się spędzać wspólnie i wtedy
nadrabiamy braki. Mam już
prawie dorosłą córkę, jest
samodzielna, bardzo dobrze
radzi sobie w szkole. W tym
roku zdaje maturę, i to może
być dużym wyzwaniem dla
nas wszystkich.
Już niebawem lato, pora wakacji. Urlop? A co to takiego?
Nie, jeszcze nie myślałam
o tym. Oczywiście mam marzenia, ale kiepsko z konkretami. Z roku na rok obiecujemy
sobie z mężem, że tym razem wszystko
zaplanujemy wcześniej – i kończy się na
dobrych chęciach. Oboje pracujemy intensywnie i budzimy się w ostatniej chwili. Ale
spontaniczny wyjazd też ma zalety, i wtedy
staramy się spędzać czas bardzo czynnie.
ALINA
ŁOBOZ-KARACZYN
Rodzina była i jest dla mnie najważniejsza. Dominika i Paweł
mają już skończone 14 lat, druga klasa gimnazjum. Są bardzo
samodzielni i odpowiedzialni. Dużym wsparciem jest dla mnie
mój mąż. Razem spędzamy weekendy, krótko, ale intensywnie.
Czasem trudno wyjaśnić agentowi, dlaczego bank odmawia
jego klientowi kredytu, choć wydaje się, że to bardzo dobry
KWIECIEŃ
32
KURIER GTF
Po studiach filologicznych podjęłam pracę w salonie Daewoo, a dwa lata później rozpoczęła się
moja przygoda z bankowością. Zaczynałam jako
przedstawiciel Banku Handlowego, Multibanku,
były też stanowiska menedżerskie w SKOK Opolska, potem SKOK im. Kopernika (dwa lata kierowałam oddziałem w Opolu). Od listopada 2012
jestem związana z GTF.
Nie jestem entuzjastką pracy stacjonarnej. Brakowało mi pracy w terenie, kontaktu z ludźmi.
Szukałam wyzwań i znalazłam je w GTF. To trochę
praca na własną rękę, ale jeśli ktoś kompetentnie
wykonuje obowiązki, to nie ma znaczenia, czy
pracuje w centrali, czy z dala od niej. Dzisiejsze
narzędzia kontroli pracy skutecznie eliminują
osoby, które mają problem z samodyscypliną.
Nasza praca jest z ludźmi i dla ludzi. Nie można wszystkich
traktować jednakowo. Każdy ma inne potrzeby, oczekiwania.
Kreatywność w tym przypadku polega na przekonaniu agenta,
by wprowadził wniosek do naszego, a nie innego systemu. Nie
zawsze chodzi o pieniądze. Ta praca opiera się na relacjach
międzyludzkich.
str.
13
NASZE SPRAWY
klient. Część takich sytuacji udaje się
przenosić z ofertą do innego banku.
Część możemy odzyskać na podstawie
dodatkowo przedstawionych dokumentów. Ale bywa, że nie do końca mamy
ofertę dla danego klienta, a i on nie do
końca jest takim dobrym klientem. Najtrudniej jednak zacząć nowy miesiąc po
realizacji planów sprzedażowych. Euforia
trwa zbyt krótko. Trzeba brać się do pracy,
bo zaraz koniec miesiąca… Najmilsze
są chwile, gdy mogę agentowi wręczyć
bonus za realizację sprzedaży. Myślę, że
wszyscy wtedy jesteśmy zadowoleni.
Franczyza GTF to najlepsze, co może
otrzymać nasz partner. To my inwestu-
jemy pieniądze i cały projekt, oczywiście
wszystko po konsultacji z agentem.
W ciągu jednego dnia firma montażowa przyjeżdża z meblami, urządza
biuro, wykleja witryny, zakłada kasetony, semafory. Gwarantujemy wsparcie
w postaci materiałów promocyjnych,
akcji reklamowych, informujących
o ofercie i budujących wizerunek marki,
a wszystko bez regularnych opłat licencyjnych. Każdy partner GTF dostaje
możność sprzedaży kredytów gotówkowych z wykorzystaniem naszej nazwy
i logo. Ma do dyspozycji doświadczenie
i pomoc pracowników infolinii, wsparcie
opiekuna regionu. System operacyjny
Planeta pozwala na przygotowanie
oferty klientom w różnych bankach, bez
wychodzenia z biura. Do tego konkursy,
program punktowy Prospero, bonusy
za sprzedaż. W zamian oczekujemy wyłącznie lojalności w zakresie sprzedaży
produktów z naszej oferty.
W lutym 2016 objęłam stanowisko
dyrektora regionalnych struktur sprzedaży, więc plany na ten rok są związane
z rozwojem nowego makroregionu
(Łódzkie, Dolnośląskie, Opolskie, Śląskie, Małopolskie). Nowe wyzwania,
większy obszar działania, zarządzanie
ludźmi, ale nadal w terenie – to lubię
najbardziej.
KURIER GTF
KWIECIEŃ
32
BARBARA
ŁOBOZ-GNOIŃSKA
14
str.
Pragnęłam prac y mobilnej, prac y
z ludźmi. Jestem energiczna, łatwo nawiązuję kontakty, znajduję przyjemność
w podejmowaniu nowych wyzwań. Chcę
współtworzyć coś nowego, motywować
ludzi do działania. Atrakcyjne warunki,
wysoki poziom kultury pracy, jaki reprezentuje nasza firma, możliwość rozwoju
zawodowego poprzez cykliczne szkolenia
produktowe i sprzedażowe to niektóre
z licznych zalet GTF. Stąd mój wybór. Przy
tym Górnośląskie Towarzystwo Finansowe
ma prestiż, jest firmą z parunastoletnim
dorobkiem w dziedzinie finansowej i doradczej, ma ugruntowaną pozycję. Cieszy
się zaufaniem klientów, oferuje szeroką
gamę produktów bankowych i pozabankowych, ma wykwalifikowaną kadrę,
zapewnia agentom profesjonalną pomoc
Departamentu Wsparcia Sprzedaży.
Cenię w swej pracy bezpośredni kontakt
z agentami, możliwość utrzymywania
relacji partnerskich w biznesie. Jako RDS
podejmuję wyzwanie, jak zmobilizować
agenta do współpracy, jak pokierować
jego działaniami, by uzyskać korzystne
rozwiązanie dla klienta starającego
się o kredyt dostosowany do potrzeb
i oczekiwań. Ciekawa praca zapewnia satysfakcję z wykonywanych obowiązków.
Uważam, że kobieta na tym stanowisku
czuje się jak ryba w wodzie. To biznes
oparty w głównej mierze na relacjach
międzyludzkich. Jako kobiety potrafimy
słuchać, działać i współzawodniczyć.
Nie ma dwóch takich samych dni, każdy
kolejny wnosi nowe sytuacje, nowe
doświadczenia. Wielki plus to stabilność
zawodowa i finansowa.
Pierwszym krokiem do sukcesu jest
pokazanie agentowi, że jest dla nas najważniejszy. Istotny jest profesjonalizm,
Fot.: archiwum domowe
na co składa się m.in. punktualność,
komunikatywność, elastyczność, wiedza
o produktach, umiejętność negocjacji.
Owocem działań powinno być utrzymanie pozytywnych relacji z agentem
na przyszłość, co daje dobre wyniki
w sprzedaży.
Czy mam jeszcze czas, siły, ochotę na prywatne pasje? Na rodzinę, na dom? Jasne,
że tak. Każdy ma swoje zainteresowania,
ja uwielbiam jazdę na rolkach z córką,
wyprawy w góry, a przede wszystkim
relaks na łonie natury z moją sztalugą
i farbami. Zawodowym planem na ten
rok jest osiągnięcie wysokich wyników
sprzedaży w moim regionie, pozyskanie
nowych agencji, utrzymanie jeszcze
lepszych relacji z obecnymi agentami
GTF. Urlop to jeszcze odległy dla mnie
temat. Najpierw wyniki, później czas
wypoczynku.
Jestem nowym pracownikiem GTF, zaskoczyła mnie atmosfera w pracy. Nieoceniona jest pomoc koleżanek i kolegów,
każdego dnia starają się wspierać moją
pracę, udzielają cennych wskazówek.
Wspaniały zespół. Miły jest fakt, że gdy
przychodzę do moich agentów już piąty
miesiąc, witają mnie serdecznie, polecają
kolejnym agentom.
NASZE SPRAWY
Fot.: archiwum domowe
JAKUB SZAJKOWSKI
W GTF pracuję blisko rok. Z dyr. Cezarym Borkiem znam się dłużej,
niż pamiętam, miałem liczne kontakty z zarządem GTF podczas
z górą trzyletniej pracy w Alior Banku, w którym zajmowałem
się współpracą z brokerami, m.in. z GTF. Wspomnienia zostały po
mnie chyba niezłe, bo po odejściu z Aliora przez rok zarządzałem
działem sprzedaży jednego ze SKOK-ów, ale dyr. Borek dzwonił
tak długo, aż mnie namówił do transferu. W GTF cenię sobie m.in.
płaską strukturę, dużą samodzielność i niezależność.
Czy czasem miewam dość pracy w nieustannym ruchu? Czy
nie tęsknię za czymś spokojniejszym? Jeśli napiszę prawdę, to
prezes mnie zwolni (śmiech). A poważnie – ta praca wymaga
po pierwsze predyspozycji, po wtóre to trzeba po prostu lubić.
Niektórzy nie nadają się za biurko – i to jest praca właśnie dla
takich, jak ja. Jeśli ktoś nie lubi ludzi, ma problem w kontaktach
z nimi, to w tej branży kariery raczej nie zrobi. Tu okoliczności
wciąż się zmieniają, tu nie da się wszystkiego z góry zaplanować. Rutyna jest ostatnią rzeczą, z jaką kojarzy się moja praca.
Moim zadaniem jako dyrektora regionalnych struktur sprzedaży jest – prócz pilnowania wyników na północy kraju – rozbudowanie sieci RDS-ów w tej części Polski. Mamy nowego
człowieka w Szczecinie, Mariusza Skórę, następną kandydatkę
kieruję na spotkanie z zarządem. Ich dobre wyniki będą moją
satysfakcją. Bez wyników nie ma zarobków, bez rywalizacji
– nie ma wyników.
Sądzę, że franczyzobiorcy mogą polubić RDS za w pełni wyposażone biuro i ponadstandardowe stawki wynagrodzeń.
Za to, że dajemy coś, za co innym trzeba zapłacić. Za brand,
za know-how etc. My zaś cieszymy się, gdy oni doceniają to,
co im dajemy i po partnersku traktują nasze relacje. Dlatego
moim celem jest zbudowanie najskuteczniejszej grupy sprzedażowej w GTF, jednej z trzech w firmie. Mocna pozycja GTF
na północy to mój cel zawodowy.
Prywatnie – byłem już na krótkim urlopie narciarskim. O wakacjach jeszcze nie myślałem, ale mieszkam 200 m od Zatoki
Puckiej, jakoś sobie poradzę. Kitesurfing to dla mnie podstawowy plan na cieplejsze dni. Inne pasje to rower i motocykl.
Biorąc pod uwagę nienormowany tryb pracy i dwie córki, za
które dałbym się pokroić, zupełnie mi to wystarczy.
MARIUSZ SKÓRA
Fot.: archiwum domowe
KWIECIEŃ
32
się wygospodarować kilka dni na wypad z przyjaciółmi w ukraińskie Gorgany. Zobaczymy… Każdą wolną chwilę spędzam
z plecakiem, namiotem i grupą przyjaciół. Nie ma znaczenia,
czy to lato, zima, tydzień czy choćby weekend. Tak, zimą też
śpimy w namiotach (śmiech).
KURIER GTF
Jestem w GTF zupełnie świeży, do zespołu dołączyłem
19 stycznia 2016. Ale z branżą finansową jestem związany piętnasty rok – głównie poprzez pracę w bankach. Zacząłem jako
doradca klienta, skończyłem ten etap jako dyrektor wyższego
szczebla. Dlaczego znalazłem się w GTF? Bo chyba każdy z nas
potrzebuje w życiu zmian i nowych wyzwań, aby nie zwariować
od monotonii i ponownie nabrać wiatru w żagle… Praca w charakterze RDS to mój żywioł. Potwierdzą to wszyscy, z którymi
współpracowałem. Najważniejsza w tym jest otwartość na ludzi,
szczerość, wzajemny szacunek. Ta praca opiera się głównie na
relacjach – im są one głębsze, tym wspólny sukces jest lepiej
widoczny. Przyjemne jest i to, że mam okazję do spotkań z osobami, których nie widziałem od ładnych paru lat. Odświeżają
się dawne kontakty.
Każdy z RDS-ów ma zapewne inne czynniki motywujące. Przede
mną są konkretne cele do osiągnięcia, i dla mnie to jest główny
motyw. Przy tym tak wiele zależy ode mnie, bo przecież mam
swobodę działania. Jednak musimy pamiętać, że pracujemy
w świecie finansów, a tu asertywność biznesowa jest równie
pożądana, jak dobre relacje. Nie ma dla mnie znaczenia, czy
rozmawiam z kobietą czy mężczyzną – w codziennej pracy czy
to ona, czy on, wszyscy są po prostu partnerami biznesowymi
i tak do tego podchodzę. A po pracy – to już zupełnie inny świat
(śmiech). Moje zawodowe cele są jasno określone, po szczegóły
odsyłam do Zarządu GTF (śmiech). Prywatnie natomiast chciałbym wreszcie w tym roku ukończyć budowę domu.
O urlopie na razie nie myślę, właściwie już zapomniałem, że
w słowniku jest takie słowo… No i mamy dopiero marzec – zobaczymy, jak wszystko się potoczy. Może pod koniec lata uda
str.
15
TEORIA I PRAKTYKA
ZARZĄDZANIE WIEDZĄ
K LU C Z D O S U K C E S U P R Z E D S I Ę B I O R S T WA
B
E
A
T
A
P A Ł A C
KURIER GTF
KWIECIEŃ
32
Koncepcja zarządzania wiedzą opiera się na przekonaniu, iż to kapitał intelektualny
stanowi czynnik stymulujący rozwój przedsiębiorstwa, a w efekcie decyduje także o jego
przewadze konkurencyjnej na rynku. To najważniejszy z powodów, dla których warto
w przedsiębiorstwie stosować narzędzia z zakresu tzw. knowledge management.
16
str.
NASA określa zarządzanie wiedzą jako „dostarczanie odpowiedniej wiedzy, właściwym ludziom, we właściwym czasie oraz
pomoc w jej tworzeniu, dzieleniu i podejmowaniu decyzji na jej podstawie w taki
sposób, aby osiągnąć mierzalne skutki”1.
Definiując pojęcie wiedzy w kontekście
organizacji, należy koniecznie przywołać
pojęcie kapitału intelektualnego, na
który składają się: wiedza, doświadczenie,
technologie, stosunki z klientami, a także
umiejętności zatrudnionych w firmie osób.
Jak zauważają specjaliści ds. zarządzania,
wartość kapitału intelektualnego nowocześnie kierowanego przedsiębiorstwa
przekracza wielokrotnie jego wartość
księgową. – Niedoceniany w zarządzaniu
przez dziesiątki lat kapitał intelektualny
staje się najcenniejszym aktywem w dzisiejszej gospodarce, stąd zainteresowanie
zarządzaniem wiedzą. Nie jest to jednak
rewolucja w zarządzaniu, a raczej zwrócenie uwagi na niezwykle istotne, ale często
zaniedbane zasoby – kapitał ludzki – czyli
wiedzę i umiejętności pozwalające zapewnić konkurencyjność organizacji – zwraca
uwagę dr Krzysztof Regulski z Akademii
Górniczo-Hutniczej. Idea zarządzania
wiedzą zakłada, że każdy pracownik jest
„nośnikiem” specjalistycznej wiedzy,
TEORIA I PRAKTYKA
Stosowanie
koncepcji
zarządzania
wiedzą zachęca
do postrzegania
pracowników jako
dostawców wiedzy
– to wszak dzięki
pracownikom
przedsiębiorstwa
przetwarzają
to, co wiedzą,
w innowacyjne
produkty i usługi.
unikatowego doświadczenia oraz wypracowanych strategii postępowania,
które umożliwiają mu realizację celów
stawianych przez zarząd firmy. – Właśnie
po to, by móc efektywnie wykorzystywać te
zasoby, konieczne jest zarządzanie wiedzą.
Istotne jest określenie zbioru dostępnych
zasobów, ich odpowiednie uporządkowanie
oraz udostępnianie pracownikom. Dzięki
sprawnemu zarządzaniu wiedzą możliwy
jest transfer umiejętności, a więc korzystanie z niej w dowolnej sytuacji problemowej
– wyjaśnia dr Paweł Fortuna, psycholog
biznesu.
Przewaga dzięki wiedzy
Bankowanie wiedzy
Jak zauważa dr inż. Anna Wallis, wiedza
przedsiębiorstwa składa się z wiedzy
jawnej (explicit knowledge), skodyfikowanej, usystematyzowanej i wyraźnie sprecyzowanej, wyrażonej przez zbiór nakazów,
wzorów, regulaminów, dokumentów,
a także z wiedzy ukrytej (tacit knowledge),
zwanej cichą, której nie potrafimy w jasny
sposób sprecyzować, zakorzenionej
w strukturze przedsiębiorstwa i w jej kulturze organizacyjnej. – Wiedza jawna może
być wyrażona w słowach i w liczbach, łatwo
zakomunikowana i upowszechniona w postaci twardych danych, naukowych formuł,
skodyfikowanych procedur czy uniwersalnych zasad. Wiedza ukryta jest wysoce
indywidualna i trudna do sformalizowania,
co sprawia, że trudno ją przekazać. Do tej
kategorii wiedzy zaliczają się subiektywny
wgląd, intuicja i przeczucia. Ponadto wiedza
ukryta jest głęboko zakorzeniona zarówno
w indywidualnym działaniu i doświadczeniu, jak i w jednostkowych ideałach,
wartościach czy emocjach – wyjaśnia dr
hab. Joanna Paliszkiewicz, profesor nadzwyczajny SGGW, pracująca na Wydziale
Nauk Ekonomicznych Szkoły Głównej
Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
Największym wyzwaniem w koncepcji
zarządzania wiedzą jest tak zwane bankowanie wiedzy ukrytej, czyli jej zebranie, uporządkowanie, ukonstytuowanie,
a następnie udostępnienie wszystkim
upoważnionym do jej wykorzystania.
– Znaczenie wiedzy ukrytej doskonale
widać w przypadku doświadczonych pracowników, którzy wykazują się wprawą
w wykonywaniu czynności. Działają na
poziomie tzw. nieświadomej kompetencji.
Trudno im zwerbalizować swoje umiejętności, dlatego potrzebują obserwatorów,
którzy są w stanie opisać ich zachowanie
w formie modelu udostępnianego później
nowym pracownikom. Specjaliści często
podkreślają, że kierują się wyczuciem i intuicją. Za tymi określeniami jednak kryją
się konkretne schematy postępowania.
Brak działań w zakresie werbalizowania
i kodyfikowania tych umiejętności powoduje, że ważna wiedza odchodzi z organizacji wraz z pracownikami – wyjaśnia
dr Paweł Fortuna.
Strategie i systemy
zarządzania wiedzą
KWIECIEŃ
32
KURIER GTF
Stosowanie koncepcji zarządzania wiedzą
zachęca do postrzegania pracowników
jako dostawców wiedzy – to wszak
dzięki pracownikom przedsiębiorstwa
przetwarzają to, co wiedzą, w innowacyjne produkty i usługi. – Wprowadzenie
w organizacji systemu zarządzania wiedzą
wymusza w nim zmianę systemów motywacyjnych, w ten sposób, że nagradza
się kreatywność i zachęca do dzielenia się
wiedzą, stale rosną też wymagania i oczekiwania względem pracowników. W tego
typu organizacji kładzie się duży nacisk
na powiększanie wiedzy w różny sposób,
m.in. poprzez kształcenie pracowników,
zatrudnianie ekspertów, podejmowanie
współpracy z innymi przedsiębiorstwami,
instytucjami badawczymi – mówi dr inż.
Anna Wallis z Katedry Zarządzania Wydziału Nauk Ekonomicznych Politechniki
Koszalińskiej. Celem wszystkich koncepcji
zarządzania w przedsiębiorstwach, a więc
i zarządzania wiedzą, jest zwiększanie
efektywności ich funkcjonowania, co
oznacza, iż dzięki wdrożeniu danej koncepcji firma zwiększa przychody bądź
redukuje koszty. – Zarządzanie wiedzą
jest koncepcją, która generalnie oddziałuje
zarówno na przychody, jak i na koszty organizacji. Dzięki sprawnemu zarządzaniu
wiedzą przedsiębiorstwo popełnia mniej
błędów i szybciej się uczy, a więc lepiej
odpowiada na szanse i zagrożenia pojawiające się w otoczeniu – zaznacza dr hab.
Jakub Brdulak z Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie Szkoły Głównej Handlowej
w Warszawie. Korzyści ze spójnego zarządzania wiedzą najłatwiej określić poprzez
wskazanie, czego unikamy wprowadzając
do strategii przedsiębiorstwa elementy
zarządzania wiedzą: – Ograniczamy marnowanie zasobów na ponowną analizę i weryfikację poszczególnych zagadnień, dajemy
ludziom i zespołom możliwość naturalnego
rozwoju i wzajemnej inspiracji, a także
ułatwiamy uzyskanie czasu na wyciąganie
wniosków i osadzanie poszczególnych
rozwiązań w szerszym kontekście organizacji – coś, na co przy wymyślaniu pewnych
rozwiązań od początku często brakuje czasu
– mówi Radosław Zając, wykładowca UJ,
zajmujący się zawodowo wdrażaniem
systemów zarządzania wiedzą.
Zarówno w literaturze, jak i praktyce najczęściej wymienia się i stosuje dwie pod-
str.
17
KURIER GTF
KWIECIEŃ
32
TEORIA I PRAKTYKA
18
str.
stawowe strategie zarządzania wiedzą,
zdefiniowane z jednej strony przez M.T.
Hansena (autor tzw. strategii kodyfikacji)
oraz N. Nohrię i T. Tiernaya (twórcy strategii personalizacji). Te strategie tworzą
dwa odmienne podejścia do zarządzania
wiedzą i są ściśle związane z podziałem
wiedzy na jawną i ukrytą. – Strategia
personalizacji oparta jest na wiedzy
ukrytej, posiadanej przez poszczególnych
pracowników przedsiębiorstwa (person-to-person). W tym przypadku przepływ
wiedzy odbywa się na drodze bezpośrednich
kontaktów, poprzez sieć powiązań między
pracownikami. Pomocna w podtrzymywaniu wzajemnych kontaktów jest technologia
teleinformatyczna. Łącza telekomunikacyjne i technika komputerowa pozwalają na
eliminowanie niedogodności związanych
z dystansem i odległościami pomiędzy pracownikami – zaznacza dr inż. Anna Wallis.
Nowe technologie są równie przydatne
w stosowaniu strategii kodyfikacji, czyli
bankowaniu i porządkowaniu wiedzy
jawnej. – Celem jest stworzenie magazynu
wiedzy, która jest w czytelny sposób kategoryzowana i udostępniana pracownikom.
Przykładem są procedury naprawcze dla
mechaników wraz z odpowiednimi instrukcjami postępowania lub biznesowe narracje
(opisy przypadków), które mogą być wykorzystywane na przykład przez handlowców.
Strategia kodyfikacji wymaga zastosowania
środków zarówno na dotarcie do informacji, rejestrację danych, ich weryfikację oraz
uzupełnianie – tłumaczy dr Paweł Fortuna. Z badań wynika, że najlepsze efekty
przedsiębiorstwo osiąga, gdy wprowadza
zarządzanie wiedzą poprzez stosowanie
obu strategii jednocześnie.
Dlaczego warto?
Wprowadzenie (choćby częściowo)
elementów zarządzania wiedzą do strategii przedsiębiorstwa przynosi wiele
zalet także w kontekście atmosfery,
jaka panuje w firmie. – Można przyjąć,
że każdy woli pracować w środowisku,
gdzie osoby mają do siebie wzajemne zaufanie, dzielą się ze sobą wiedzą i wspólnie się rozwijają. Tak więc organizacja
oparta na wiedzy to organizacja, gdzie
każdy pracownik rozwijając się rozwija
jednocześnie organizację. W małych
przedsiębiorstwach taka sytuacja jest dość
powszechna, jednak w dużych organizacjach występuje ona relatywnie rzadko
– zwraca uwagę dr hab. Jakub Brdulak.
Klimat służący kreowaniu nowych
rozwiązań i pomysłów przekłada się
bezpośrednio na wyniki finansowe
firmy, ponieważ podnosi efektywność
pojedynczych pracowników, procesów
i zespołów. Co więcej, sprawne zarządzanie wiedzą w firmie niweluje chaos in-
formacyjny i rozproszenie tego cennego
aktywu. – Umiejętne zarządzanie i troska
o powiększenie wiedzy w organizacji będą
prowadzić nie tylko do wzrostu innowacyjności i kreatywności, poprawy relacji
z klientami i dostawcami, ale i polepszania wizerunku przedsiębiorstwa oraz do
zmiany postaw pracowników (kultury
organizacyjnej). Wszystko to w rezultacie
przyczyni się do wzrostu efektywności
przedsiębiorstwa i jego rozwoju – podsumowuje dr hab. Joanna Paliszkiewicz.
W dobie wysoko rozwiniętego kapitalizmu wiedza (obok środków trwałych
i finansów) stanowi jeden z najważniejszych zasobów organizacji. W związku
z tym zarządzanie szeroko pojętymi
zasobami informacyjnymi, w tym zasobami wiedzy, staje się nieodzownym
sposobem na osiągnięcie wymiernych
korzyści w postaci oszczędzania czasu,
mniejszej liczby błędów popełnianych
przez niedoświadczonych pracowników, a także usprawnienia procesu
decyzyjnego. W efekcie dochodzi do
pomnażania kapitału i obniżania kosztów organizacji, co wszak jest celem
każdego przedsiębiorstwa.
Przypisy:
M. Kłak, Zarządzanie wiedzą we współczesnym przedsiębiorstwie, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Ekonomii
i Prawa im. prof. Edwarda Lipińskiego w Kielcach,
Kielce 2010, s. 20.
1
FRANCZYZA
BOLESŁAWIEC
D
O
L
N
Y
Ś
L
Ą
S
K
M A R C I N
ZAWADA
Stylowa kamieniczka na pięknym, pełnym zabytków śródmiejskim placu, nad którym góruje
okazały, XVI-wieczny ratusz. Do tego godny zapamiętania adres: Bolesławiec, Rynek 27.
Zajrzyjmy do lokalu na parterze tej renesansowej kamienicy.
Co kryje się pod dobrze widocznym szyldem z logotypem
GTF? Do wnętrza zaprasza nas pani Anna Stawowy.
KWIECIEŃ
32
– Początki mojej działalności w branży finansowej sięgają roku
2006. Wówczas zaczęłam zgłębiać tajniki bankowości pracując
w firmie zajmującej się doradztwem finansowym; wtedy po
raz pierwszy zetknęłam się z ofertą GTF. Daleka jeszcze byłam
od zamiaru założenia własnej działalności. Kolejne doświadczenia zdobyłam pracując w Alior Banku. W sierpniu 2014
zdecydowałam się na własną działalność pod nazwą Centrum
Kredytowe. Moja firma ma w ofercie produkty wiodących na
polskim rynku banków, dzięki temu klienci mogą liczyć na
profesjonalne doradztwo w zakresie doboru najkorzystniejszej opcji kredytu. Od początku działam w zakresie obsługi
klienta indywidualnego. Kredyty hipoteczne oraz pozabankowe też są dostępne dla naszych klientów.
Dlaczego współpracuję z GTF? Bo każdy z partnerów może
liczyć na mocne wsparcie ze strony Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego. Już przy otwarciu mojej placówki
miałam zapewnione wysokie zaangażowanie finansowe
franczyzodawcy, aranżację placówki i pełne wyposażenie
biurowe. Dodatkowo partnerzy mają możność uczestnictwa w szkoleniach, a także stały kontakt i z opiekunem
regionalnym, i z centralą spółki, gdzie pracują wspaniałe,
kompetentne i pomocne osoby. Jestem bardzo zadowolona
z naszej współpracy.
Ilu przedsiębiorców, tyle jest różnorodnych oczekiwań od
franczyzodawcy. Ważna jest znana marka, atrakcyjna oferta
dla określonego segmentu klientów. Ja uważam, że kluczem
jest uniwersalna oferta w niskiej cenie, w ten sposób pozyskuje się wielu klientów. Równie istotne są standardy współpracy
z franczyzobiorcami i formy wsparcia. Ja dzięki franczyzie liczę
na ciągły rozwój mojej firmy i zwiększenie zysków.
Zanim we wrześniu 2015 rozpoczęłam działalność w sieci GTF,
moim zadaniem był wybór lokalizacji. Zdecydowałam się na
piękny, zabytkowy bolesławiecki Rynek; to jest miejsce stylowe i prestiżowe. Mam w ofercie głównie kredyty dla klientów
indywidualnych, ale również bardzo atrakcyjne kredyty dla
firm. I to są moi docelowi klienci – kończy pani Anna Stawowy,
która w Bolesławcu prowadzi Centrum Kredytowe.
Dodajmy, że współpraca z GTF zaowocowała wzrostem zainteresowania klientów. Reklama, która widnieje na elewacji
budynku, jest podświetlana i bardzo dobrze widoczna, przez
co stanowi swoisty magnes i zachętę.
KURIER GTF
str.
19
Z ŻYCIA GTF
C E L : N A J W Y Ż S Z E
KOMPETENC JE
M A R C I N
ZAWADA
Minął już rok od powołania w strukturze GTF nowej jednostki – Centrum
Rozwoju Biznesu. Tę jednostkę przedstawiliśmy już na łamach „Kuriera” nr 24.
W Górnośląskim Towarzystwie Finansowym liderem CRB jest
Katarzyna Wilpert (trener/coach), wyróżniona za rok 2015 za
bardzo wysoki i profesjonalny poziom organizacji i prowadzenia
szkoleń oraz za znaczący wkład w budowę pozytywnych relacji
interpersonalnych z partnerami biznesowymi GTF.
Na rzecz wysokich kompetencji
Akcent na franczyzę
Nurtem bardzo istotnym z punktu widzenia GTF jest prezentacja
warunków współpracy na zasadach franczyzowych. W szkoleniach
KURIER GTF
KWIECIEŃ
32
Podstawowym celem działania CRB jest rozwijanie umiejętności
osób, które pracują w sektorze sprzedaży usług finansowych.
Dla perfekcyjnej obsługi klientów niezbędne jest doskonalenie
umiejętności radzenia sobie w trudnych przypadkach, a także
zdolność do tworzenia przewagi konkurencyjnej.
Szkolenia obejmują między innymi prezentację nowej aplikacji
internetowej GTF (Planeta) oraz ćwiczenia w postaci warsztatów, które uczą optymalizacji pracy przy wprowadzaniu wniosków kredytowych, jak również dają umiejętność optymalizacji
osiąganych rezultatów.
W zakresie szkoleń produktowych koncentrujemy się obecnie
na kredytach gotówkowo-konsolidacyjnych Alior Banku, Getin
Banku, Plus Banku, a także Smart Banku.
Na Mazowszu szkolenie było przeprowadzone między innymi w podstołecznych Michałowicach.
20
str.
Z ŻYCIA GTF
Niezbędna naszym partnerom wiedza jest przekazywana w sposób przystępny, a zarazem atrakcyjny.
Na zdjęciu grupa uczestników szkolenia w Chorzowie.
W zakresie szkoleń
produktowych
koncentrujemy
się obecnie
na kredytach
gotówkowo-konsolidacyjnych
Alior Banku,
Getin Banku,
Plus Banku,
a także
Smart Banku.
W poszczególnych regionach osobami
koordynującymi organizację szkoleń
(pod kątem doboru zapraszanych osób,
wyboru tematyki, poziomu doświadczenia i zaawansowania uczestników
w biznesie finansowym) są regionalni
dyrektorzy sprzedaży.
Jesteśmy w całym kraju!
Katarzyna Wilpert, która ze strony GTF
odpowiada za organizację i przebieg
szkoleń, podkreśla ich ogólnokrajowy
zasięg. – Te szkolenia zostały przez nas
przeprowadzone m.in. na Mazowszu
(w Górze Kalwarii w hotelu „Podzamcze” i w Michałowicach w Pałacu na
Wodzie), w Wielkopolsce (Trzemeszno, hotel „Pietrak”), w Prószkowie na
Opolszczyźnie (hotel „Arkas”), w podwrocławskim hotelu „Bielany ” i na
Śląsku (w chorzowskim hotelu „Focus”
– i to aż trzykrotnie!).
Łącznie we wszystkich dotychczasowych szkoleniach uczestniczyło blisko
200 osób – dodaje Katarzyna Wilpert.
Warto się szkolić
KWIECIEŃ
KURIER GTF
O realnych wartościach i doświadczeniach, nabywanych dzięki organizowanym przez GTF szkoleniach, najlepiej
świadczą wypowiedzi uczestników.
– Na zajęcia treningowe wybierałam
się z wielkimi nadziejami, ale i z pewną
32
są akcentowane korzyści dla franczyzobiorców, minimalizacja ryzyka prowadzenia
biznesu, ponadstandardowe wsparcie ze
strony GTF, udział GTF w kosztach wyposażenia placówki, dodatkowe premie za
osiągane wyniki sprzedaży.
dozą obawy. Z jednej strony łaknęłam
tej wiedzy, a z drugiej nie byłam pewna,
czy wszystko to ogarnę, czy podołam.
Mar twiłam się, cz y prz yswoję ten
obszerny i przecież skomplikowany
materiał. Ale niepotrzebnie się obawiałam, bo okazało się, że zajęcia są
zorganizowane wręcz perfekcyjnie, że
kursanci otrzymują bardzo jasne i precyzyjne komunikaty, że cała wiedza jest
przekazywana nie tylko w przystępny,
ale i atrakcyjny sposób. Ja sama jestem
bardzo zadowolona, bez wahania
polecam innym wykorzystanie takiej
szansy – przekonuje pani Katarzyna,
mieszkanka Częstochowy.
Godne uwagi są także spostrzeżenia
pana Grzegorza ze Śląska. – Pracując
w tej branży musimy sami sobie każdego dnia przypominać, że operujemy
na coraz trudniejszym i coraz bardziej
skomplikowanym rynku. Kredytowanie
staje się materią wielce złożoną. Szkolenia dają nam w tej sytuacji bardzo
skuteczne i przydatne narzędzia, dzięki
którym możemy budować przewagę
nad rynkowymi rywalami. Bez takich
treningów trudno mi wyobrazić sobie
prowadzenie skutecznej i rentownej
działalności. Zresztą GTF nie ogranicza
się tylko do przećwiczenia ze swymi
partnerami skutecznego procesowania
wniosków, ale także na wiele sposobów
wspomaga w prowadzeniu naszych
biznesów – kończy pan Grzegorz.
str.
21
KOMENTARZ PRAWNIKA
C Z Y
N I E Z N A N Y
O Z N A C Z A
S P R A W C A
B R A K
ODSZKODOWANIA?
R A D C A
P R A W N Y
ADW. ZBIGNIEW LABOCHA
KURIER GTF
KWIECIEŃ
32
Dla Pani Anny koniec ubiegłego roku nie był szczęśliwy. Przedświąteczne
przygotowania zakłócił poważny wypadek samochodowy, który spowodował,
że Święta B ożego Naro dzeni a, zami ast w ro dzinnym gronie, sp ędziła
w szpitalnym łóżku. Co najgorsze, pani Anna nie wie, kto jest sprawcą
jej przykrych przeżyć. Czy to oznacza, że nie otrzyma odszkodowania?
22
str.
Pani Anna tuż przed Bożym Narodzeniem wybrała się samochodem na przedwigilijne zakupy. Jechała sama i jej podróż
przebiegała spokojnie. Za autem naszej Czytelniczki podążał
inny samochód, który niespodziewanie zaczął ją wyprzedzać.
Manewr był bardzo ryzykowny, ponieważ z naprzeciwka nadjeżdżał kolejny pojazd. Wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Kierowca pojazdu wyprzedzającego panią Annę, chcąc uniknąć
zderzenia z samochodem nadjeżdżającym po przeciwległym
pasie, zajechał jej drogę i zmusił ją do gwałtownego hamowania.
Pani Anna straciła panowanie nad pojazdem, zjechała na pobocze i uderzyła w stojące blisko drogi drzewo. Samochód, który
ją wyprzedził, odjechał, i Czytelniczce nie udało się zapamiętać
numerów rejestracyjnych pojazdu, co więcej, nie jest ona nawet
w stanie określić jego marki. Na miejscu zdarzenia zatrzymał się
samochód jadący z naprzeciwka, którego kierowca potwierdził
w pełni wersję wydarzeń pani Anny. Niestety, on również nie zapamiętał numeru rejestracyjnego samochodu sprawcy wypadku.
Pani Anna w konsekwencji wypadku znalazła się w szpitalu,
gdzie spędziła ponad dwa tygodnie i przeszła skomplikowaną
operację stopy, która w wyniku wypadku została poważnie
złamana, a jej samochód uległ całkowitemu zniszczeniu. Pani
Anna obecnie przechodzi intensywną i kosztowną rehabilitację.
Chciałaby otrzymać odszkodowanie, niestety, jej samochód
nie posiadał ubezpieczenia autocasco, a sprawca jej cierpień
pozostał nieznany i pani Anna nie wie, co ma w takiej sytuacji
zrobić i do kogo się zwrócić. Obawia się, że nieustalenie sprawcy pozbawi ją odszkodowania.
Przypadek pani Anny nie jest odosobniony. Czasami zdarza się, że
sprawcy wypadków uciekają z miejsca zdarzenia. Nie oznacza to
jednak, że osoby poszkodowane zupełnie tracą wtedy prawo do odszkodowania. W takim przypadku poszkodowany może się zwrócić
do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Jest to instytucja, do której zwrócić się może osoba poszkodowana wówczas,
gdy ogłoszono upadłość zakładu ubezpieczeń lub sprawca nie był
ubezpieczony obowiązkowym ubezpieczeniem OC, bądź gdy – tak
jak w przypadku pani Anny – nie ustalono tożsamości sprawcy. Aby
otrzymać odszkodowanie, pani Anna powinna zgłosić roszczenie
do funduszu za pośrednictwem zakładu ubezpieczeniowego, przy
czym może to być którykolwiek zakład ubezpieczeń, wykonujący
działalność ubezpieczeniową w grupach obejmujących ubezpieczenia obowiązkowe OC posiadaczy pojazdów mechanicznych,
a więc w przypadku pani Anny również zakład ubezpieczeniowy,
w którym ubezpieczony był jej samochód. Zakład ubezpieczeń nie
może odmówić przyjęcia zgłoszenia szkody. Ta procedura powinna
rozwiązać problem pani Anny.
Fundusz pomaga wielu poszkodowanym. Jednakże nie każdy poszkodowany przez nieustalonego sprawcę otrzyma odszkodowanie
z funduszu. Czytelniczce przysługuje prawo zgłoszenia szkody do
funduszu. Fundusz – w przypadku niewykrycia sprawcy – wypłaca
odszkodowanie przede wszystkim za tzw. szkody na osobie (zadośćuczynienie, koszty leczenia, renty) oraz również odszkodowanie za
szkodę na mieniu (uszkodzony samochód), ale w przypadku szkód
na mieniu tylko wtedy, gdy równocześnie u któregokolwiek uczestnika zdarzenia nastąpiła śmierć, naruszenie czynności narządu ciała
lub rozstrój zdrowia, trwający dłużej niż 14 dni.
NAJWAŻNIEJSZE POWODY, DLA KTÓRYCH WARTO
W S P Ó Ł P R A C O WA Ć Z G T F
STABILNA POZYCJA
FINANSOWA,
WIARYGODNOŚĆ,
KILKUNASTOLETNIE
DOŚWIADCZENIE
NAJLEPSZE NA
RYNKU WSPARCIE
DLA POŚREDNIKÓW
KREDYTOWYCH
(DEPARTAMENT
WSPARCIA
SPRZEDAŻY)
NAJLEPSZY NA
RYNKU PROGRAM
WSPÓŁPRACY
NA ZASADACH
FRANCZYZY GTF,
INDYWIDUALIZACJA
ZASAD WSPÓŁPRACY
CIEKAWOSTKI
Z GTF
508 866
To liczba wniosków kredytowych
(dotyczących kredytów bankowych),
które wpłynęły do GTF w 2015 roku.
13
19
25
64
W lipcu br. będziemy
obchodzić już
13. rocznicę
powstania spółki GTF.
Tylu w dwunastoletniej historii GTF
przyszło na świat nowych obywateli,
których rodzicami zostali panie lub
panowie zatrudnieni w tym czasie w GTF.
To wiek
najmłodszego
obecnie
pracownika GTF.
lata
ma obecnie
najstarszy członek
załogi GTF.
NAJWYŻSZE NA
RYNKU STAWKI
WYNAGRODZENIA
DLA POŚREDNIKÓW
KREDYTOWYCH
NAJWYŻEJ OCENIANA
PRZEZ POŚREDNIKÓW
KREDYTOWYCH
APLIKACJA
INTERNETOWA DO
PROCESOWANIA
WNIOSKÓW
KREDYTOWYCH
AFORYZMY
EKONOMICZNE
„ZŁOTE MYŚLI” LESZKA BALCEROWICZA
Zgadzam się z ogromną większością polskiego
społeczeństwa, że dla kraju takiego jak Polska
lepiej być w Unii niż poza nią, nie tylko
z powodów gospodarczych, ale ze względu
na bezpieczeństwo. Jesteśmy w Unii i powinniśmy
koncentrować się na ciągłym sprawdzaniu, jakie
działania UE służą naszemu rozwojowi,
a jakie nie. Chodzi o odejście od sytuacji, w której
ogromna większość zachwyca się wszystkim, co
się dzieje w Unii, a mniejszość wszystko potępia.
Szybki, nieprzerwany rozwój – a tego potrzebuje
dziś Polska – nie jest kwestią poglądów, ale wiedzy.
Tak jak nie ma prawicowej czy lewicowej wiedzy
o budowie mostów, tak nie ma prawicowej czy
lewicowej wiedzy o tym, jak zmniejszyć bezrobocie.

Podobne dokumenty

nr 16

nr 16 Redaktor naczelny: Dariusz Wajs Redaktor prowadzący: Grzegorz Chmielewski Sekretarz redakcji: Radosław Urban Zespół redakcyjny: Michał Durbas, Grażyna Jancik, Paweł Jaworski, Paweł Kawałek, Marcin...

Bardziej szczegółowo