nr 32
Transkrypt
nr 32
KURIER GTF MAGAZYN GÓRNOŚLĄSKIEGO TOWARZYSTWA FINANSOWEGO ZDANIEM EKSPERTA O społecznej odpowiedzialności biznesu BANK SMART Kredyt w systemie GTF POMYSŁY RZADKO SPADAJĄ Z NIEBA Gość „Kuriera GTF” Jacek Cygan ISSN: 2300-2700 02 (32) K WIECIEŃ 2016 NA WSTĘPIE Wo j c i e c h Stefańczak SZANOWNI PAŃSTWO, DRODZY CZYTELNICY, jesteśmy w okresie świąt Wielkiej Nocy, a przecież tak niedawno, wydawałoby się, że dopiero wczoraj, składaliśmy sobie życzenia wigilijne. Tak, czas płynie, wręcz pędzi nieubłaganie. Nie wiem, jaka jest genealogia chińskiego przysłowia, a może klątwy – „Obyś żył w ciekawych czasach”, ale autorowi tej sentencji na pewno nie śniło się, że czasy, w jakich przyszło nam żyć, będą tak wielce urozmaicone, pełne napięć, stresów, zwrotów akcji… Pamiętam, jak jeszcze kilkanaście lat temu czołowi europejscy politycy twierdzili, że już bardzo dawno nie było tak dobrej sytuacji na arenie międzynarodowej – brak zagrożeń, umacnianie się pokojowych więzi, gwarancje stabilnego rozwoju. Minęło tak niewiele czasu, a realia zmieniły się diametralnie – konflikty zbrojne, masowa emigracja, rozbieżność interesów w ramach struktur unijnych. I to wszystko dzieje się nie gdzieś w Afryce, czy na Bliskim Wschodzie, ale tuż za naszymi granicami. Ciekawe czasy? Na pewno. A w ramach naszych granic? Podobnie. Jeszcze niedawno szczyciliśmy się pokojową drogą zmiany ustroju, szybkim rozwojem kraju, coraz wyższymi standardami życia, nie tylko w sferze materialnej. Dzisiaj prawo łamane jest nawet przez tych, którzy powinni stać na jego straży, podziały w społeczeństwie coraz głębsze, oskarżenia i prowokacje, niepokój o jutro coraz większy. Ciekawe czasy? Na pewno. Niedługo Wielkanoc, najważniejsze święto dla chrześcijan. Z tej okazji Fot.: Wojciech Koszowski pragnę, aby spełniły się życzenia inne – obyśmy żyli w nudniejszych czasach. Tego szczerze życzę wszystkim Czytelnikom „Kuriera”. Oddajemy w Państwa ręce kolejny, już 32. numer naszego magazynu. Zapewniam, że znajdą w nim Państwo wiele interesujących tekstów, które jednak nie aspirują do miana szokujących newsów, którymi wypełnione są łamy współczesnych gazet i periodyków. Nie szukamy sensacji, takich ambicji nie mamy. „Kurier GTF” informuje rzetelnie, edukuje i wspiera naszych Czytelników, w tym przede wszystkim naszych biznesowych partnerów. I takie też jest najnowsze wydanie. W loży ekspertów znany już Państwu z wcześniejszych artykułów dr Krzysztof Gołata, wykładowca uczelni poznańskich, pisze o coraz istotniejszej kwestii związanej z prowadzeniem biznesu – o społecznej odpowiedzialności biznesu. To dzisiaj bardzo ważny dyle- SPIS TREŚCI mat, temat analiz i rozmaitych studiów – zysk firmy czy też dbałość o zdrowie i rozwój pracowników? A może nie są to wykluczające się zagadnienia? W podobnym charakterze jest tekst Beaty Pałac „Zarządzanie wiedzą. Klucz do sukcesu przedsiębiorstwa”. Autorka tworzy artykuły i recenzje o tematyce związanej z karierą i rozwojem zawodowym, zarządzaniem zasobami ludzkimi, nauką języków obcych, ekologią. Cieszymy się, że przyjęła zaproszenie do udziału w pracach na rzecz „Kuriera”. Naszych partnerów biznesowych zapraszam do współpracy z GTF w zakresie oferty Smart Banku – jednego z najnowszych banków na polskim rynku kredytów gotówkowo-konsolidacyjnych. Kredyty tego banku stanowią doskonałe uzupełnienie dotychczasowych propozycji. O szczegółach związanych z tą niewątpliwie ciekawą ofertą informujemy w tekście przygotowanym przez Grzegorza Wróbla, który pełni w GTF rolę menedżera tego produktu. Gwiazdą świątecznego wydania jest Jacek Cygan – autor tekstów piosenek, poeta, scenarzysta, autor musicalowy, także juror i organizator festiwali muzycznych, przede wszystkim osobowość telewizyjna i Kawaler Orderu Uśmiechu. Któż nie zna przebojów, których teksty wyszły spod jego pióra… Napisał ich setki. Spotkanie z tak wybitną postacią na łamach naszego magazynu polecamy Państwu szczególnie. Zapraszam serdecznie do lektury. PATRON: Górnośląskie Towarzystwo Finansowe spółka z ograniczoną odpowiedzialnością spółka komandytowa PREZES: Paweł Kosmala str. 04 str. 07 str. 08 str. 10 str. 12 str. 16 str. 20 str. 23 STUDIO DTP: J erzy Gorczyca (kierownik studia DTP), Wojciech Kleszcz, Krzysztof Kusiak PRODUKCJA: Krzysztof Chachlowski WYDAWCA: Feniks Media Group Sp.j., ul. Na Wierzchowinach 1D, 30-222 Kraków Fot. na okładce: shutterstock.com W magazynie wykorzystano zdjęcia z biblioteki Shutterstock.com. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany tytułów. Materiałów niezamówionych nie zwracamy. Przedruki z magazynu „Kurier GTF” są dozwolone wyłącznie za uprzednią pisemną zgodą wydawcy. Redakcja nie odpowiada za treść reklam i ogłoszeń. Wydawca ma prawo odmówić zamieszczenia ogłoszenia i reklamy. jeżeli ich treść lub forma są sprzeczne z linią programową lub charakterem pisma oraz wydawcy (art. 36, pkt 4 prawa prasowego). GÓRNOŚLĄSKIE TOWARZYSTWO FINANSOWE SPÓŁKA Z OGRANICZONĄ ODPOWIEDZIALNOŚCIĄ SPÓŁKA KOMANDYTOWA KURIER GTF str.22 Redaktor naczelny: Dariusz Wajs Redaktor prowadzący: Grzegorz Chmielewski Sekretarz redakcji: Radosław Urban Zespół redakcyjny: Michał Durbas, Grażyna Jancik, Paweł Jaworski, Paweł Kawałek, Marcin Zawada Korekta: Jolanta Witkowska KWIECIEŃ str. 19 REDAKCJA: Feniks Media Group Sp.j., ul. Na Wierzchowinach 1D, 30-222 Kraków 32 LOŻA EKSPERTÓW Dr Krzysztof Gołata o społecznej odpowiedzialności biznesu KREDYT BANKU SMART W SYSTEMIE GTF Grzegorz Wróbel przedstawia nową ofertę POMYSŁY RZADKO SPADAJĄ Z NIEBA Rozmowa z Jackiem Cyganem KOSZYCZEK AKTYWÓW Wielkanocne skojarzenia Weroniki Aleksandry Kosmali SIEDMIORO Z REGIONÓW Dyrektorzy z różnych stron Polski TEORIA I PRAKTYKA Zarządzanie wiedzą a sukces przedsiębiorstwa BOLESŁAWIEC, DOLNY ŚLĄSK Prezentujemy placówkę franczyzową GTF Z ŻYCIA GTF Szkolenia drogą do doskonałości KOMENTARZ PRAWNIKA Odszkodowanie od nieznanego sprawcy Z RÓŻNYCH SZUFLAD Ciekawostki, motywy, aforyzmy Wiceprezes Zarządu Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego Fabryczna 2, 43-100 Tychy www.gtf.pl E-mail:[email protected] Infolinia: (0-32) 720-30-30 str. 3 LOŻA EKSPERTÓW C S R MODA CZY SPOŁECZNA KONIECZNOŚĆ? DR KRZYSZTOF G O Ł A T A KURIER GTF KWIECIEŃ 32 Wśró d te ore tykó w i pr a ktykó w życi a gosp o d arcz ego już o d k i l ku l at tr w a s p ór wo kó ł sp o ł e c z ne j o dp ow i e d z i a l no ś c i bi z ne su ( C SR ) . 4 str. Skrajni liberałowie (np. Milton Friedm a n ) g ł o s z ą , że g ł ów ny m ce l e m przedsiębiorstwa jest podwyższanie jego war tości oraz wypracowanie z ysku, którego konsekwencją jest m.in. płacenie podatków. Tyle i aż tyle. Resztą, czyli np. ochroną zdrowia oraz środowiska, czy też edukacją, powinno zajmować się państwo. Dysponuje ono – pochodzącymi z podatków – pieniędzmi oraz ma wyspecjalizowany aparat (urzędnicy), niezbędny do realizacji tych zadań. Stanowisko Friedmana można wyrazić w słowach: „Business of business is doing business”. Nie można – zdaniem wielu ekonomistów – pogodzić podstawowego celu działania przedsiębiorstwa, jakim jest osiąganie zysku, z oczekiwaniami społecznymi wobec firmy i przedsiębiorcy. Ludzie są przedsiębiorczy nie dlatego, że zamierzają pomagać innym, ale dlatego, iż chcą zarabiać pieniądze oraz poprawiać – swoje przede wszystkim – warunki życia. Prezes i zarząd nie mogą się rozdwajać, muszą skoncentrować się na tym, co decyduje o przyszłości firmy. Przyszłość przedsiębiorstwa zależy od wielkości wypracowanego zysku, a nie od wzrostu poziomu zdrowotności pracowników czy wzrostu liczby osób z wyższym wykształceniem. Właściciel (akcjonariusze) zawsze będą rozliczali członków zarządu z efektów ekonomicznych, a nie z działalności społecznej. Prawa rynku są w tym przypadku bezwzględne. Nie tylko zysk Po przeciwnej stronie barykady możemy spotkać się z opiniami, że oczekiwania społeczne wobec przedsiębiorstw są znacznie szersze niż te, które wynikałyby ze słów guru liberalnej ekonomii. Badania przeprowadzone w USA kilka lat temu (już w czasie kryzysu finansowego) wskazują, że jedynie 3% Amerykanów oczekuje od przedsiębiorstw, by koncentrowały się one tylko na wypracowaniu zysku. Pozostali spodziewają się, że przedsiębiorcy wezmą na siebie współdziałanie z organami państwa w rozwiązywaniu wielu problemów współczesnego świata. Czas kryzysu ujawnił wiele negatywnych opinii na temat kapitalizmu oraz mechanizmów jego funkcjonowania. W konsekwencji pojawiło się wiele recept naprawy gospodarki rynkowej. Teza, że kapitalizm trzeba reformować, nie budzi już dzisiaj większych sprzeciwów. Kontrowersje pojawiają się wówczas, gdy stawiamy pytanie: jak to zrobić? Niektórzy proponują, aby rozpocząć naprawę systemu od pokazania „ludzkiej twarzy kapitalizmu”. Kapitalizm – w tym przekazie – to nie tylko twarde prawa rynku, bezwzględna konkurencja oraz pogoń za zyskiem. Kapitalizm to także konieczność „podzielenia się sukcesem” z tymi, którzy nie dają sobie rady na rynku, nie są dostatecznie twórczy, czy należą wręcz do grona ludzi „społecznie wykluczonych”. Do nich właśnie adresowane są działania z zakresu CSR. Oni mają być beneficjentami pomocy finansowanej przez przedsiębiorstwa i przedsiębiorców. Edukacja, ochrona zdrowia, troska o naturalne środowisko to główne cele społecznej odpowiedzialności biznesu. CSR: inwestycja? Prezesi firm często inaczej interpretują to pojęcie. Oni traktują CSR jako inwestycję. Jeżeli wydajemy pieniądze na ochronę zdrowia pracowników, to będą oni rzadziej korzystali ze zwolnień lekarskich, a tym samym będą bardziej wydajni, zatem przedsiębiorstwo będzie miało niższe koszty funkcjonowania. Jeżeli pracownicy będą pracowali i żyli w lepszych warunkach (np. dzięki mniejszemu zapyleniu powietrza, mniejszemu hałasowi w halach fabrycznych), to poprawi się ich samopoczucie, a w konsekwencji wzrośnie ich wydajność. Jeżeli zainwestujemy w podniesienie kwalifikacji pracowników, to będziemy mogli od nich więcej wymagać, pracodawca „zmusi” ich do większej kreatywności. Dodatkowe kwalifikacje pracowników zwiększają ich wydajność. Nawet jeżeli wyższe kwalifikacje pracowników przyczynią się do wzrostu ich płac (wzrost kosztów przedsiębiorstwa), to per saldo będzie to dla firmy dobrą inwestycją. Jednym słowem, CSR można traktować jako inwestycję bardzo atrakcyjną z punktu widzenia przedsiębiorstwa. Do tego inwestycję o bardzo krótkim okresie zwrotu zainwestowanego kapitału. LOŻA EKSPERTÓW DR KRZYSZTOF G O Ł A T A siebie obowiązek podejmowania decyzji oraz działań pożądanych z punktu widzenia akceptowanych w społeczeństwie wartości. Dobrowolność jest w tym przypadku najważniejszą wartością. Należy mieć nadzieję, że w dającej się przewidzieć przyszłości nikomu nie przyjdzie do głowy uregulowanie kwestii związanych z CSR przy pomocy norm prawnych, zmuszających firmy do konkretnych działań. Oznaczałoby to bowiem śmierć szczytnej idei. Klimat sprzyja przedsiębiorstwa, twierdząc, że „działanie zgodne z koncepcją CSR pozytywnie wpływa na wyniki finansowe firmy”. Zdaniem respondentów, przedsiębiorstwa powinny informować opinię publiczną nie tylko o swoich wynikach finansowych, ale także o prowadzonych działaniach pozaekonomicznych, a przedsięwzięciami w ramach społecznej odpowiedzialności biznesu powinien kierować i być za nie odpowiedzialny jeden z członków zarządu. Takie stanowisko dowodzi, że opinia publiczna przywiązuje dużą wagę do działań prospołecznych. Dobry klimat dla tego typu działalności nie idzie – niestety – w parze z pozytywną opinią na temat KWIECIEŃ KURIER GTF Wspomniane amerykańskie badania na temat społecznych oczekiwań wobec przedsiębiorstw potwierdzają się także w Polsce. Badania przeprowadzone w 2014 roku przez KPMG i Forum Odpowiedzialnego Biznesu wskazują, że 96% respondentów jest przekonanych, iż „powinnością biznesu jest odpowiadanie na wyzwania społeczne oraz ekologiczne”. Spora grupa badanych (77%) dostrzega związek między społeczną odpowiedzialnością biznesu a wynikami Wykładowca w Katedrze Publicystyki Ekonomicznej i Public Relations Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu. Wieloletni redaktor działu ekonomicznego tygodnika „Wp ro s t ”, re d a k t o r n a c ze l ny miesięcznika „Businessman Magazine” i Telewizji Biznes. 32 Opinia publiczna często traktuje społeczną odpowiedzialność biznesu jako kolejne zjawisko wykreowane przez media czy też – za pośrednictwem mediów – przez samych przedsiębiorców. CSR jest często odbierany jako temat zastępczy, mający na celu odwrócenie społecznej uwagi od rzeczywistych problemów ekonomicznych oraz społecznych, jak np. niskich płac w przedsiębiorstwach czy zatrudniania na masową skalę pracowników na tzw. umowach śmieciowych. Zwolennicy CSR przekonują, że jest ono kolejnym dowodem ewolucji, jaką przechodzi system zarządzania współczesnym przedsiębiorstwem. Społeczna odpowiedzialność biznesu jest nowym światowym kierunkiem zmian w strategicznym zarządzaniu przedsiębiorstwem, który zobowiązuje firmy do zrównoważonego rozwoju z poszanowaniem zasad ekonomii, ekologii i etyki. W wypowiedziach zwolenników CSR często pojawiają się dwa słowa: obowiązek oraz dobrowolność. Wydaje się, że są to określenia wzajemnie się wykluczające. Ale tylko pozornie. Przedsiębiorstwa dobrowolnie przyjmują na str. 5 LOŻA EKSPERTÓW działań firm w tym zakresie. Respondenci twierdzą, że jedynie wobec 18% firm można użyć określenia: organizacja społecznie dojrzała. Z drugiej strony, społeczna odpowiedzialność biznesu sama staje się powoli… biznesem. Jak grzyby po deszczu pojawiają się różnorodne organizacje, których głównym celem jest propagowanie idei CSR. Konferencje, seminaria, publikacje są najczęściej wykorzystywanymi w tym celu instrumentami. Pojawia się coraz więcej ekspertów w tej dziedzinie. Różne instytucje organizują konkursy na najlepsze przedsięwzięcia w zakresie CSR. Nagradza się między innymi raporty, opisujące wszelkie prospołeczne działania. Społeczna odpowiedzialność biznesu w formie wykładu trafia do studentów nie tylko uczelni ekonomicznych. Powstaje pytanie: skąd biorą się pieniądze na te przedsięwzięcia? Częściowo są one finansowane przez fundusze unijne, ale spora ich część pochodzi od przedsiębiorstw. Można oczywiście dyskutować nad etyczną stroną takiej działalności (firmy finansują przedsięwzięcia, które mają wykazać, że są one społecznie odpowiedzialne), ale jest to już temat na inny artykuł. KURIER GTF KWIECIEŃ 32 CSR a rzeczywistość 6 str. Codziennie zwolennicy i przeciwnicy społecznej odpowiedzialności biznesu otrzymują z rynku sygnały o tym, że jest to ważna i potrzebna kwestia, a także argumenty przekonujące, iż nie można pogodzić zasad rynkowych (walki o zysk) ze społeczną odpowie- dzialnością przedsiębiorstw. Ostatnia afera Volkswagena, związana z fałszowaniem oprogramowania niektórych typów silników produkowanych przez koncern, jednoznacznie dowodzi, że zysk jest ważniejszy od ochrony środowiska. Volkswagen stanowi jedynie wierzchołek gór y lodowej. Prz ykładów sprzeniewierzania się zasadom społecznej odpowiedzialności biznesu jest mnóstwo. Z jednej strony koncerny naftowe, w pogoni za zyskiem niezwracające uwagi na skalę zniszczenia środowiska, które towarzyszy wydobyciu ropy naftowej. Z drugiej banki, które w czasie kryzysu drastycznie likwidowały swoje placówki i ograniczały zatrudnienie, choć w tym samym czasie prezesi upadających banków brali gigantyczne odprawy. Obszerna jest lista koncernów, które obniżając koszty produkcji zatrudniały dzieci czy więźniów, płacąc im głodowe stawki. Symbolem takiego działania jest katastrofa w jednej z fabryk odzieżowych w Bangladeszu, w której zginęło ponad tysiąc osób. Swoje grzechy mają także firmy farmaceutyczne, które w pogoni za zyskiem zbyt szybko wprowadzają na rynek nowe leki lub testują je na nieświadomych pacjentach. Ile osób straciło zdrowie, a nawet życie, spożywając produkty, do których wytworzenia użyto niewłaściwych lub wręcz zakazanych półfabrykatów? Powstaje pytanie: czy jest to efektem podwójnej moralności koncernów, które najpierw publicznie mówią o bliskiej im idei CSR, a potem robią swoje, ponieważ zysk jest najważniejszy? A może we współczesnym świecie pogodzenie tych dwóch rzeczy jest praktycznie niemożliwe? Bruksela już wie Unia Europejska już opowiedziała się po jednej ze stron sporu. CSR nie jest chwilową modą czy efektem unijnej biurokracji. Społeczna odpowiedzialność biznesu jest rezultatem społecznego zapotrzebowania. Od przyszłego roku wszystkie spółki giełdowe, zatrudniające ponad 500 pracowników i działające na terytorium Unii Europejskiej, będą zobligowane do publikowania – co roku – raportu na temat społecznej odpowiedzialności biznesu. Wiele europejskich koncernów już od kilku lat drukuje takie raporty. Polskie firmy też już to robią. Dla prestiżu. Warto jednak przypomnieć, że od 2009 r. na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych istnieje specjalny Indeks Respect, skupiający spółki giełdowe prowadzące działania w zakresie społecznej odpowiedzialności biznesu. Jednym z elementów tego indeksu jest ocena spółki w zakresie przestrzegania zasad tzw. ładu korporacyjnego oraz działań propracowniczych (dbałość o zdrowie i rozwój pracowników). W Indeksie Respect największą grupę stanowią spółki, wchodzące w skład indeksu WIG20 z branży przemysłowej i finansowej. Nie ulega wątpliwości, że w najbliższych latach firmy będą potrzebowały nie tylko większej grupy specjalistów w dziedzinie działań z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu, ale także osób, które będą potrafiły o tym informować opinię publiczną. Wszystko wskazuje na to, że rację mają eksperci zajmujący się amerykańskim rynkiem pracy, którzy twierdzą, iż specjaliści od komunikowania będą jedną z trzech najbardziej poszukiwanych profesji w najbliższych dwudziestu latach. KREDYT BANKU SMART W SYSTEMIE GTF Do oferty Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego dołączył Bank Smart, jedna z najmłodszych marek na rynku usług finansowych w Polsce. Produkty kredytowe tego banku zostały udostępnione pośrednikom kredytowym w pełnej wersji dopiero w zeszłym roku. Wcześniej były dostępne jedynie w kanale sprzedaży wewnętrznej. Charakteryzują się prostotą procesu i szybkością obsługi; są to produkty bezproblemowe w obsłudze i błyskawiczne w uruchomieniu. Pierwszym krokiem przy rozpoczęciu procesowania jest możliwość wykonania szczegółowej symulacji rat dla klienta, co umożliwia już na początku procedury określenie wszystkich kosztów i wysokości raty. Nie trzeba czekać na ustanowienie końcowej oferty banku, nie ma ona znaczenia dla ceny kredytu, która jest znana już na początku. Oprócz standardowych kosztów, takich jak oprocentowanie kredytu i prowizja, bank nie pobiera żadnych dodatkowych opłat. Bank Smart proponuje zatem ofertę bardzo dobrą rynkowo. Produkt został stworzony z myślą o szybkości procesowania i wygodzie współpracy z pośrednikiem. Te elementy stanowią podwalinę jego funkcjonowania. Do rozpoczęcia działania z klientem nie jest potrzebny wniosek papierowy. Ofertę wstępną, wraz ze sprawdzeniem BIK-u klienta, otrzymamy na podstawie jedynie wypełnionego formularza elektronicznego w systemie Planeta. Zamiast podpisu klienta, system generuje indywidualny kod PIN, który klient otrzyma SMS-em. Chwilę po jego wpisaniu do systemu otrzymujemy raport BIK, zawierający poszczególne zobowiązania klienta. Wtedy pośrednik otrzymuje wybór kilku opcji, z których dobiera tę najatrakcyjniejszą dla klienta; gotówkową lub konsolidacyjną. Cała procedura zajmuje około minuty. Oferta idealnie współgra z innymi produktami bankowymi dostępnymi w systemie GTF. Wysoka kwota kredytu (do 150 tys. zł brutto), wygodny, maksymalnie dziesięcioletni okres kredytowania oraz brak jakich- Fot.: Andrzej Kaszubski kolwiek dodatkowych kosztów kredytu to wyraźne walory produktu Banku Smart. Środki z kredytu można przelać zarówno na wskazane przez klienta konto w banku zewnętrznym, jak i udostępnić poprzez nowe konto założone w Banku Smart. I tu kolejna miła informacja. Rachunki w Banku Smart są faktycznie darmowe. Zero kosztów związanych z prowadzeniem rachunku, zero opłat za kartę płatniczą i zero opłat za wypłatę ze wszystkich bankomatów na świecie. To dodatkowe, z pewnością oczekiwane przez klientów, atuty tej oferty. Produkt jest skierowany do szerokiego spektrum klientów, gdyż bank akceptuje wszystkie formy zatrudnienia i prowadzenia działalności gospodarczej. Ponadto Bank Smart posiada ofertę dla osób w młodym wieku i bez historii kredytowej. Z tej mogą skorzystać osoby już od 21. roku życia, które w przypadku braku historii kredytowej mogą liczyć na kredyt do 10 tys. złotych netto. W przypadku konsolidacji bardzo pożądaną cechą jest jak najmniejsza ilość wymaganych dokumentów. I tym razem oferta Banku Smart jest naprawdę wygodna, bo nie jest obowiązkowe posiadanie przez klienta oryginałów umów kredytów i pożyczek. Podczas procedury pośrednik kredytowy w porozumieniu z klientem wybiera kredyty do konsolidacji spośród wskazanych w raporcie BIK, i to w zasadzie wszystko. Środki zostaną przelane w odpowiedniej wysokości na podane w raporcie BIK konto do spłaty. Po ich uruchomieniu konsolidowany kredyt zostanie zgłoszony przez Smart Bank do zamknięcia w banku macierzystym, i to bez wymagania jakichkolwiek dodatkowych działań ze strony klienta. GTF udostępnia kredyt Banku Smart poprzez własny system Planeta, co przekłada się na wygodę agencji oraz klientów. Departament Wsparcia Sprzedaży jak zwykle zapewnia najwyższy standard serwisu agencyjnego i fachową pomoc na każdym etapie procesu. Już teraz zapraszam do współpracy wszystkie agencje finansowe, zainteresowane sprzedażą produktu Banku Smart. Jak zawsze, czekają niezwykle atrakcyjne warunki wynagradzania! Zapraszam do kontaktu, Grzegorz Wróbel Menedżer Produktu Bankowego – Bank Smart e-mail: [email protected] GOŚĆ KURIERA POMYSŁY RZADKO SPADAJĄ Z NIEBA Rozmawiał P A W E K AWAŁEK Ł Odpowiada za warstwę tekstową takich hitów, jak: „Czas nas uczy pogody”, „Jaka róża, taki cierń”, „Łatwopalni”, „Wypijmy za błędy”, „Dotyk”, „Dziewczyny lubią brąz” czy „Wszystko ma swój czas”. Ostatnio zadecydował, że spróbuje swoich sił w zupełnie innym gatunku i – ku zaskoczeniu wielu osób – został prozaikiem. Z Jackiem Cyganem spotkałem się w trakcie jego wieczoru autorskiego w księgarni „Matras” na krakowskim Rynku, gdzie promował swoją najnowszą książkę „Przeznaczenie, traf, przypadek”. KURIER GTF KWIECIEŃ 32 Skąd wziął się pomysł na opowiadania? 8 str. Z zapisków na serwetkach, na odwrocie rachunków i pokwitowań płatności kartą w restauracjach, hotelach. Pomysły pojawiały się nagle, więc notowałem je skrupulatnie tam, gdzie akurat mogłem. Mam takie przyzwyczajenie od lat, że kiedy coś wpada do głowy, trzeba to zapisać. Szczególnie przed snem coś lubi się pojawić. Kiedy jest się sennym, a do tego otulonym w ciepło, wówczas rodzi się pytanie: „Zapamiętam do rana, czy może jednak wstanę?”. Dawniej często stawiałem na tę pierwszą możliwość, po czym budziłem się rano z zupełną pustką w głowie. Dziś, gdy tylko pojawi się jakiś pomysł, wstaję i notuję. Z takich właśnie notatek powstał materiał na opowiadania. Pierwotnie nie miałem zamiaru tego wydawać, ale cztery lata temu, jadąc na wakacje, wziąłem wszystkie moje zeszyciki, notesy, wspomniane rachunki i zacząłem to wszystko spisywać. Nagle wszystko nabrało ciekawych kształtów. Trzy lata temu przyjechali do mnie przedstawiciele wydawnictwa „Znak” z propozycją, abym został ich autorem. Pytali, czy mam coś gotowego. Kiedy powiedziałem, że owszem, opowiadania, byli nieco zaskoczeni. Zaproponowali coś biograficznego. Ja z kolei wpadłem na pomysł, że zamiast typowej biografii, przygotuję kilkadziesiąt tekstów najważniejszych piosenek mojego życia, opowiadając przy tym ich historie. To, w jakich okolicznościach powstawały. Propozycja bardzo się spodobała, ale postawiłem jeden warunek – wydamy także opowiadania. Tym sposobem „Życie jest piosenką” ukazało się w roku 2014, a dwa lata później spotykamy się przy okazji promocji tomu opowiadań „Przeznaczenie, traf, przypadek”. Przeznaczenie dotyczy również historii powstania tej książki. Co ważnego dla czytelnika jest zawarte w „Przeznaczeniu...”? Moje opowiadania, choć różne, mają to do siebie, że pokazują bohaterów na etapie pewnej życiowej drogi, pędu. I nagle w tym pędzie wydarza się coś, czego się nie spodziewali. Wydawało im się, że wszystkie sznurki, za które pociąga się w życiu, mają w swoich rękach, tymczasem wydarza się fakt, przed którym stają zdziwieni. Czasem jest to rzecz dramatyczna, innym razem wprowadzająca ich w stan nieopisanego szczęścia. Zupełnie tak, jak w życiu. Od młodych lat, czyli od czasów liceum, szukałem literatury, która by mnie w jakiś sposób zdziwiła. Czegoś, po czego przeczytaniu mógłbym powiedzieć o autorze: „Niesamowite, jak on to wymyślił!”. Starałem się pisać w taki sposób, by wzbudzić podobną ciekawość u czytelnika. Akcja opowiadań dzieje się w różnych miastach Europy – w Warszawie, Krakowie, Rzymie, Paryżu, Lipsku, gdzieś na prowincji Polski i opowiada historie różnych ludzi. Ta różnorodność pokazuje, jak wspaniałym światem jest Europa. Niezmiernie istotne jest dla mnie to, że jest tam oparcie w kulturze, tradycji, poszanowaniu ludzi, szacunku dla starości, bo i tego tematu dotykam. Każda z osób, o których wiem, że już przeczytały „Przeznaczenie, traf, GOŚĆ KURIERA absolutnie niemożliwe. Gdzieś tam w najmniej oczekiwanym momencie wpada mi pomysł. Potem żyję z tym pomysłem – chodzę, zapisuję, przepisuję. Dopiero kiedy uznam, że istnieje szkielet pomysłu i jest do zaakceptowania, przepisuję to „na czysto”, a potem do komputera. Piszę zawsze w zgodzie ze sobą. Znaczy to tyle, że to, co uzyskałem, jest zgodne z tym, co zaplanowałem. Tak wygląda proces powstawania opowiadań. W jakich okolicznościach najlepiej się pisze? Gdzie najczęściej dopada wena? Najczęściej piszę w podróży. Kiedy jest się w Warszawie, wtedy ma się mnóstwo spraw, telefonów, maili do odpisania, spotkań w radiu, w telewizji. Są zebrania i spotkania w ZAiKS-ie, gdzie trzeba zadbać czasem o sprawy autorskie. Dopiero na wakacjach robi się miejsce, żeby ten pomysł spadł z nieba do głowy. Jak woli być Pan nazywany – autorem tekstów czy tekściarzem? Wiem, że niektórzy nie uznają tego drugiego, twierdząc, że taki termin jest nacechowany negatywnie. Fot.: Hanna Prus przypadek”, zwraca uwagę na inne opowiadanie i interpretuje je po swojemu. To właśnie jest ważne. Pierwsze były opowiadania czy teksty piosenek? Na czym polega różnica pomiędzy pisaniem krótkich form, takich jak tekst piosenki, a pisaniem prozy? Czy zdarzają się jakieś zabawne historie, związane z Pana książkami? Jest anegdota, którą wiele razy już opowiadałem. Pewna pani w trakcie spotkania autorskiego, kiedy promowałem zbiór moich wierszy, podniosła rękę i zapytała: „Czy korzystając z okazji, że autor jest żyjący, mógłby Pan przeczytać jakiś swój wiersz?”. Publiczność się roześmiała, a ja, rzecz jasna, wiersz przeczytałem. KWIECIEŃ KURIER GTF Proza, podobnie zresztą jak poezja, musi dbać o tego, kto ją pisze. Tekst piosenki natomiast musi dbać o tego, kto będzie go śpiewał. Z natury rzeczy człowiek piszący tekst piosenki usuwa się w cień. Ważna jest wyłącznie osoba, która wychodzi na scenę, aby ją wykonać. To, że pomysł spada z nieba, jest dość rzadkim przywilejem. Nie mogę usiąść z rana przy biurku i powiedzieć sobie: „Teraz będę pisał wiersz albo opowiadanie”. To jest 32 Gdy pisałem moje pierwsze teksty piosenek i pierwsze wiersze, pisałem także opowiadania. Próbowałem je nawet odnaleźć, ale po kilku przeprowadzkach nie było to takie łatwe. Wiedziałem, że gdzieś na pewno są. W końcu je odkryłem. Niektóre pisane ręcznie, ołówkiem – tak, jak to do tej pory mam w zwyczaju. Inne, wyglądające jak egzemplarz muzealny, wystukane na „przebitkach” na maszynie do pisania. Miałem ochotę i plan, żeby je tu włączyć. Niestety – nie dało się, bo są zupełnie inne. Kiedy człowiek jest młody, chciałby szukać jakiejś oryginalności. Dla niego opowiedzenie historii wydaje się niewarte poświęcenia czasu. Tymczasem, kiedy człowiekowi przybywa siwych włosów, zaczyna rozumieć, że dobrze opowiedziana historia to rzecz naprawdę genialna! Zwłaszcza jeśli potwierdzą to ludzie. Może kiedyś dołączę tamte wczesne „opowiadania” do jakiegoś tomu poezji, ale na razie czekają na swój czas. Wojtek Młynarski mówi, że tekściarz to taki facet, który musi zrobić buty na termin. I coś w tym jest, prawda? Z Agnieszką (Osiecką – przyp. red.) żartowaliśmy, że tekściarka brzmi jeszcze gorzej, niż tekściarz. Mam spektakl w Teatrze Polskim, do którego zaprosił mnie Andrzej Seweryn. Nosi tytuł „Cygan w Polskim”. Nie zdradzając całości, powiem, czym rozpoczynam spektakl. Otóż zaczynam cytatem z Gustawa Holoubka. W trakcie rozmowy z aktorem młoda dziennikarka pyta: „Mistrzu! Co dla Pana jest ważniejsze – tekst czy kontekst?”. Na co Gustaw Holoubek odpowiedział: „Droga Pani – dla mnie najważniejszy jest podtekst. A tekst to pretekst”. Jeśli zaś chodzi o „tekściarza”, to przyzwyczaiłem się do obu form. Może być autor tekstów, ale tekściarz też jest w porządku. Choć, faktycznie, autor tekstów brzmi ładniej. str. 9 INWESTYCJE ALTERNATYWNE KOSZYCZEK A K T Y W Ó W WERONIKA ALEKSANDRA K O S M A L A Wielkanocny koszyczek skomponowany z aktywów alternatywnych byłby uboższy od tradycyjnego chyba tylko o porcję chrzanu. Chrzan, nie do końca wiadomo dlaczego, nie narzuca się jako motyw często podejmowany w arcydziełach. Pisanki Picassa Miguel Bosé zabłysnął na latynoamerykańskiej scenie muzycznej głęboko osadzonym w stylistyce lat 80. przebojem „Amante bandido”. Inwestor lokujący nadwyżki na rynku sztuki zdecydowanie nie musi się jednak regularnie raczyć jego twórczością, żeby wiedzieć, że piosenkarz przyszedł na świat w Panamie, jako syn włoskiej aktorki i hiszpańskiego toreadora – tak istotną informację podał niedawno dom aukcyjny Christie’s, w którym Bosé postanowił upłynnić talerz śniadaniowy, wyceniony na 30–50 tys. GBP. Poza spodziewaną ceną, w katalogowej nocie obiektu można było doczytać, że aktorka i toreador przyjaźnili się z Picassem, Viscontim i Hemingwayem, natomiast autorstwo pomysłowego talerza przypisywane jest właśnie pierwszemu. Hiszpański malarz chciał zachęcić niejadka, jakim był przyszły muzyczny gwiazdor, malując najpierw na okrągłej powierzchni usmażone jajko z widelcem, a potem podając na tej kompozycji jej rzeczywisty odpowiednik. Chociaż, ze względu na swoją unikatowość, przedmiot uzyskał cenę 104,5 tys. GBP, ceramika Picassa postrzegana jest na rynku jako relatywnie tania. Podobne dzbanki, wazony czy talerze miewają ceny kilku tysięcy dolarów, w zależności od długości serii powielającej dany wzór. Mimo że licytowanie Picassa nie należy do najczęstszych lokalnych zwyczajów, rodzimym kolekcjonerom ceramika autora nie powinna być aż tak obca, bo malarz, odwiedzając Polskę na okoliczność Światowego Kongresu Intelektualistów w Obronie Pokoju, podarował kilka takich eksponatów stołecznemu muzeum. Z braku wolnych gablot, talerze nie są jednak eksponowane – do czasu, aż nie ustąpią im na przykład relikwiarze, łatwiej będzie się im przyjrzeć, licytując podobne samemu. KURIER GTF KWIECIEŃ 32 Chleba naszego surrealistycznego 10 str. – Chleb jest najstarszym obiektem fetyszu i przedmiotem obsesji w moich pracach, jest najbardziej surrealistyczny z wszystkiego, co namalowałem – twierdził Salvador Dali, wyjaśniając przy tym, że inspirujące właściwości pieczywa brały się głównie z jego gęstości i mistyczności, jak również ze zdolności przenoszenia odbiorcy na granice dematerializacji materii siłą umysłu. Przyglądając się zupełnie realistycznie przedstawionemu koszykowi z kawałkiem bochenka, można przypuszczać, że sytuacja, w której coś ma się skutecznie zdematerializować, wymaga większych przygotowań – tymczasem wystarczy przeczytać tytuł obrazu, żeby się zorientować, że chleb to jednak nie do końca chleb, tylko „Bardziej śmierć niż wstyd”. Tak zatytułowane dzieło, jak zrelacjonował sam autor, powstało w 1945 r. – na dzień przed zakończeniem wojny – i, poprzez położenie koszyka na samym brzegu stołu, ma sugerować, że nie jest obrazem chleba, tylko portretem Hitlera. Kanclerz Rzeszy opisywany był wcześniej w esejach Dalego jako odpowiedź na„moralny głód” współczesnego niemieckiego społeczeństwa – a popełniając ostatecznie samobójstwo, wybrał „bardziej śmierć niż wstyd”. Leżąca na skraju przepaści piętka ma więc ilustrować jego upadek, czyli „zimne i nieuchwytne okruchy”, które, zdaniem artysty, przywódca podsunął na zakończenie głodnemu morałów narodowi. Niezupełnie to na temat święconki, ale za to całkowicie w zgodzie z aktualną polityką pamięci o wojnie. INWESTYCJE ALTERNATYWNE Sól w oku ochroniarza Doszukiwanie się motywów soli w artystycznym dorobku mistrzów niesie ze sobą ryzyko szybkiego zbiegnięcia myśli w kierunku bezkształtnej szkolnej twórczości w masie solnej. Żeby tego uniknąć, należy natychmiast zmienić kierunek skojarzeń – jeśli jeden biegun tworzy nieforemny, rozpłaszczający się bałwanek, drugi stanowić może ubezpieczone na 60 mln USD dzieło sztuki złotniczej, które powstało po to, żeby przesypać do niego sól. Wykonana w XVI wieku saliera Benvenuta Celliniego to ważąca około 5 kg solniczka, którą zamówił u artysty król Francji Franciszek I. Mistrz rzemiosła pracował nad jej wymyślną kompozycją przez 3 lata, aż na hebanowej podstawie zagościła kilkunastocentymetrowa para, obrobiona z litego kawałka złota, otoczona najróżniejszymi dekoracjami, pokrytymi kolorową emalią. Mężczyzna i kobieta siedzą oparci o brzegi naczynia, a ich nogi się przeplatają – w związku z tym, że on symbolizuje morze, a ona jest boginią ziemi, na styku wody i lądu tworzy się trochę soli. Tym razem interpretacji nie można w dodatku sprowadzić do wyśnionych wymysłów kuratora, bo opis samego zlecenia i kolejnych etapów tworzenia uwieczniony został przez samego Celliniego w jego pamiętnikach. Autor zapisał w nich, jak włożył w dłoń bogini„rośliny przelewające się dzięki naturalnej okazałości”, a w części morskiej stworzył„tak wiele gatunków ryb i muszli, ile można było przedstawić na tak małej powierzchni”. Trud i pomysłowość autora doceniło wielu ukoronowanych, w ręce których przekazywana była saliera, wielu odwiedzających muzeum, w którym była eksponowana, a na końcu też grupka złodziei, która postanowiła zakopać ją w ziemi 90 km od Wiednia. Podczas remontu fasady Kunsthistorisches Museum jeden z pracowników technicznych wyniósł solniczkę z ekspozycyjnej sali, bo, jak potem zeznawał, miał życzenie sprawdzić efektywność, z jaką pracują ochroniarze. Nagroda wyznaczona za odnalezienie wyniosła 1 mln EUR – saliera trafiła więc z powrotem za fasadę muzeum, ale tym razem trzeba na nią bardziej uważać, bo sprawca już po trzech latach wyszedł z więzienia, prawdopodobnie za dobre sprawowanie. Baranek pływa w roztworze Praca „Z dala od stada” powstała w pierwszej połowie lat 90. przy użyciu takich materiałów, jak: szkło, stal, akryl, silikon, plastik, jagnię i roztwór formaldehydu. – To nie jest zachowane jagnię, to jagnię martwe, ale właśnie przez to ma w sobie coś z nowego życia – wyjaśnia przesłanie gabloty z zanurzonym w formalinie barankiem jej autor, jeden z najlepiej zarabiających artystów świata. Damien Hirst, który zasłynął m.in. z przedstawionego w ten sposób rekina, odniósł się do pracy również w kontekście wielkanocnym, bo z jego oficjalnej strony możemy się dowiedzieć, że skoro życie jagnięcia, które w chrześcijańskiej ikonografii symbolizuje Jezusa, zostało przerwane,„może robić się przykro”. Jeśli taka interpretacja budziłaby jednak w posiadaczu dzieła jakiś niesmak, ze znalezieniem potencjalnego nabywcy raczej nie byłoby problemów, bo podobna praca autora z barankiem osiągnęła już na nowojorskiej aukcji cenę 3,4 mln USD. Z punktu widzenia inwestora, lokowanie kapitału w tak zakonserwowane zwierzęta może się więc okazać bardzo dochodowe, ale traktując zakup długoterminowo, trzeba się też liczyć z koniecznością sporadycznej wymiany wkładu. Poza uniwersalnym rekinem i wielkanocnym baranem, za kilkanaście milionów dolarów dostępna byłaby też sporych rozmiarów gablota z cielcem, może już na okoliczność szopki. Paryż w tuszy wołu KWIECIEŃ 32 Julia Roberts zagrała w „Uśmiechu Mony Lizy” nauczycielkę historii sztuki, która trafiając na początku lat 50. do bardzo konserwatywnego college’u, starała się wyrwać swoje uczennice z szablonowej roli przyszłych pań domu. Chcąc zaskoczyć czymkolwiek znudzone na wstępie prymuski, wyświetliła przed nimi slajd z obrazem Chaima Soutine’a – typowy dla artysty widok rozdartego wołowego korpusu – i zapytała, czy to, co widzą, może być w ogóle dobre. Martwe natury, w ekspresyjny sposób przedstawiające obdarte ze skóry zwierzęta i oskubane ptactwo, tworzyły chyba ulubiony repertuar malarza, którego aukcyjny rekord wynosi od niedawna 25 mln USD. Mięso w tej cenie namalowane zostało około 1923 r., prawdopodobnie w okolicznościach, o których lepiej nie wspominać przy wielkanocnym śniadaniu – Soutine wielokrotnie przecież pouczał sąsiadów o wyższości potrzeby tworzenia nad potrzebą higieny, a ci, zupełnie to ignorując, wciąż wzywali policję. Przekazy głoszą, że wynosząc z rzeźni ubitego wołu, trzymał go w mieszkaniu dopóty, dopóki nie nabierze barw odpowiednich, żeby go malować. Wyciekająca z wnętrzności krew przedostać się miała na korytarz kamienicy, a udający się do przyjaciela Marc Chagall miał się przerazić, że Soutine padł ofiarą zabójcy. Gwałtowne, grube pociągnięcia pędzla i nasycone mięsne kolory były dla artysty tak skutecznym środkiem ekspresji, że pomimo smrodu rozkładających się resztek, uważał że to najwłaściwszy sposób, by oddać nawet ducha stolicy Francji. – Courbet umiał oddać atmosferę Paryża, malując kobiece ciało – twierdził – ja chcę pokazać Paryż w tuszy wołu. KURIER GTF str. 11 NASZE SPRAWY SIEDMIORO Z R E G I O N Ó W Bardzo istotną strukturą Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego jest coraz liczniejsza grupa RDS-ów, czyli regionalnych dyrektorów sprzedaży. Ich rola jest nie do przecenienia. Oni są tymi, którzy bezpośrednio wspierają sieć agentów i franczyzobiorców. Aby przybliżyć tę specyficzną pracę, poprosiliśmy kilka osób z tej grupy o refleksje na ten temat. Jak przystało na okres świąteczny, naszych bohaterów prezentujemy na fotografiach mniej formalnych. ALEKSANDRA ADAMCZYK Ukończyłam Górnośląską Wyższą Szkołę Handlową w Katowicach (stosunki międzynarodowe, a dokładnie handel zagraniczny). Pracowałam jako przedstawiciel medyczny. Największe doświadczenie zdobyłam u ostatniego pracodawcy – przez pięć lat pracowałam w pośrednictwie finansowym. Rozpoczynałam jako doradca klienta, później byłam kierownikiem placówki. Pracodawca współdziałał z GTF, więc poznałam GTF oraz system operacyjny od drugiej strony, strony agenta. Współpracowało mi się z GTF bardzo dobrze, więc gdy pojawiła się oferta zatrudnienia, bez wahania wysłałam CV. Uznałam, że dzięki wcześniejszemu doświadczeniu ze współpracy z GTF będę mogła pomóc agentom, bo wiem dobrze, co robić, gdy jest się agentem. Spośród RDS-ów mam do centrali najbliżej, bo działam na Śląsku. Co nie zmienia KURIER GTF KWIECIEŃ 32 JACEK BOSEK 12 str. Lubię to, co robię. Pracuję w tym zawodzie od 1996 roku, to już mój dwudziesty rok w branży! Z GTF jestem związany od początku tego roku. Funkcja RDS to jest praca w nieustannym ruchu, często w skomplikowanych relacjach z podwładnymi. Ale nigdy nie mam tego dosyć. Cenię wyzwania i trudne sytuacje, z którymi często się spotykamy w terenie. To ważne – w naszej pracy nie ma miejsca na rutynę, ciągle musimy aktywnie i „w czasie rzeczywistym” reagować na problemy, jakie się wyłaniają w trakcie kontaktów z agentami. Nagrodą za nasze wysiłki staje się uczucie zadowolenia i satysfakcji po doprowadzeniu do podpisania umowy o współpracy i uruchomieniu sprzedaży, a już szczególnie wtedy, gdy Fot.: archiwum domowe faktu, że w tej pracy ważna jest samodyscyplina. Każdy z RDS musi zorganizować swą pracę, ułożyć sobie plan działania i konsekwentnie ten plan realizować. uda się pozyskać do współpracy agencję ze strony konkurencji. Co się dla mnie najbardziej liczy? Czy zarobki, czy prestiż, czy rynkowa rywalizacja? Moim zdaniem, wszystko to razem. Agenci, franczyzobiorcy lubią RDS-a za to, że on jest, że się nimi opiekuje i pomaga w każdej sytuacji. Z drugiej strony, RDS ceni podwładnych za lojalność i dobre wyniki sprzedaży. Moje najważniejsze oczekiwania zawodowe i prywatne na 2016 to oczywiście zwiększenie sprzedaży na podległym terenie, a co za tym idzie wyższe wynagrodzenie, bo dzięki temu będę mógł z powodzeniem realizować prywatne hobby – wędkarstwo (śmiech). W naszej pracy bardzo liczy się kreatywność. Po pierwsze, konieczne jest przekonanie agentów, żeby mimo dużej konkurencji współpracowali właśnie z GTF. Po drugie, RDS sam planuje sobie każdy dzień. Nierzadko bywa i tak, że dwóch różnych agentów chce mnie widzieć o tej samej porze, a ich siedziby są w różnych miastach, czasem odległych. I to trzeba harmonijnie pogodzić. Często muszę działać szybko i sprawnie, bywa, że pod presją czasu. Ze wszystkim dobrze sobie radzę – mam malutkie dziecko, ale bez problemów godzę obowiązki związane z rodziną, domem i pracą. Chyba najgorsze w tej pracy jest stanie w ulicznym korku (śmiech). A najmilsze? Dla mnie najbardziej liczy się uśmiech i zadowolenie agenta. W GTF pracuję dopiero pół roku, więc nie mam jeszcze megadoświadczenia. Ale bardzo mile zaskoczyło mnie podejście agentów do mnie. I również to, jak miłe i przyjazne relacje nawiązujemy ze sobą. Fot.: archiwum domowe NASZE SPRAWY AGATA KACZOROWSKA Fot.: Andrzej Musik. niezastąpionych dziewczyn z Departamentu Wsparcia Sprzedaży. Przykro jest wtedy, gdy mimo pełnego zaangażowania nie udaje się osiągnąć zamierzonego celu; na chwilę można stracić motywację. Miło jest wiedzieć, że nasi partnerzy lubią spotykać się z nami i wspólnie pracować i że jesteśmy doceniani za nasze zaanga- Fot. Tomasz Karaczyn Na co dzień spotykam się z agentami i klientami, którzy potrzebują wsparcia i pomocy w trudnych sprawach. Oczekują od mnie pomysłów i rozwiązań w danym momencie, a nawet na wczoraj. To wymaga kreatywności i właśnie to w tej pracy jest tak ważne, od tego zależy sukces. Rutyna nie jest sprzymierzeńcem. Istotny jest kapitał doświadczeń. Nie mając doświadczenia, nie poradziłabym sobie i byłoby mi trudno udzielać wsparcia naszym partnerom. Czułabym się nieprzygotowana do pracy. Zatem należy zdobyć stabilne podstawy, aby dalej się rozwijać. W swej pracy w charakterze RDS bardzo lubię, że każdy dzień wnosi coś nowego i dodaje nowe doświadczenia. Poznaję nowych, ciekawych ludzi. Nie lubię pracy za biurkiem. Jeśli to wszystko połączymy z zadowoleniem partnera biznesowego, gdy moja pomoc pozwoli mu osiągnąć zamierzony cel, to właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Satysfakcja jest podwójna. Wciąż zdarzają się sytuacje nieprzewidywalne, o schematach nie może być mowy. Kiedy brak mi pomysłów, a i doświadczenie nie podsuwa dobrego rozwiązania, szukam pomocy w centrali, u menedżerów produktowych, wśród kolegów i koleżanek RDS-ów i u naszych żowanie. W pracy zdarzają się różne niespodzianki, i przykre, i miłe. Przykro jest wtedy, gdy złapie się gumę na autostradzie; przyjemnie zaskoczyło mnie wyróżnienie za pracę i zaangażowanie. Czasem trudno pogodzić obowiązki z życiem prywatnym. Staram się nie tracić z pola widzenia rodziny i domu. Udaje się dzięki w y roz u m i a ł o ś c i m o i c h bliskich. Dzięki ich wsparciu nie muszę często stawać przed trudnym wyborem. Wszystkie weekendy staramy się spędzać wspólnie i wtedy nadrabiamy braki. Mam już prawie dorosłą córkę, jest samodzielna, bardzo dobrze radzi sobie w szkole. W tym roku zdaje maturę, i to może być dużym wyzwaniem dla nas wszystkich. Już niebawem lato, pora wakacji. Urlop? A co to takiego? Nie, jeszcze nie myślałam o tym. Oczywiście mam marzenia, ale kiepsko z konkretami. Z roku na rok obiecujemy sobie z mężem, że tym razem wszystko zaplanujemy wcześniej – i kończy się na dobrych chęciach. Oboje pracujemy intensywnie i budzimy się w ostatniej chwili. Ale spontaniczny wyjazd też ma zalety, i wtedy staramy się spędzać czas bardzo czynnie. ALINA ŁOBOZ-KARACZYN Rodzina była i jest dla mnie najważniejsza. Dominika i Paweł mają już skończone 14 lat, druga klasa gimnazjum. Są bardzo samodzielni i odpowiedzialni. Dużym wsparciem jest dla mnie mój mąż. Razem spędzamy weekendy, krótko, ale intensywnie. Czasem trudno wyjaśnić agentowi, dlaczego bank odmawia jego klientowi kredytu, choć wydaje się, że to bardzo dobry KWIECIEŃ 32 KURIER GTF Po studiach filologicznych podjęłam pracę w salonie Daewoo, a dwa lata później rozpoczęła się moja przygoda z bankowością. Zaczynałam jako przedstawiciel Banku Handlowego, Multibanku, były też stanowiska menedżerskie w SKOK Opolska, potem SKOK im. Kopernika (dwa lata kierowałam oddziałem w Opolu). Od listopada 2012 jestem związana z GTF. Nie jestem entuzjastką pracy stacjonarnej. Brakowało mi pracy w terenie, kontaktu z ludźmi. Szukałam wyzwań i znalazłam je w GTF. To trochę praca na własną rękę, ale jeśli ktoś kompetentnie wykonuje obowiązki, to nie ma znaczenia, czy pracuje w centrali, czy z dala od niej. Dzisiejsze narzędzia kontroli pracy skutecznie eliminują osoby, które mają problem z samodyscypliną. Nasza praca jest z ludźmi i dla ludzi. Nie można wszystkich traktować jednakowo. Każdy ma inne potrzeby, oczekiwania. Kreatywność w tym przypadku polega na przekonaniu agenta, by wprowadził wniosek do naszego, a nie innego systemu. Nie zawsze chodzi o pieniądze. Ta praca opiera się na relacjach międzyludzkich. str. 13 NASZE SPRAWY klient. Część takich sytuacji udaje się przenosić z ofertą do innego banku. Część możemy odzyskać na podstawie dodatkowo przedstawionych dokumentów. Ale bywa, że nie do końca mamy ofertę dla danego klienta, a i on nie do końca jest takim dobrym klientem. Najtrudniej jednak zacząć nowy miesiąc po realizacji planów sprzedażowych. Euforia trwa zbyt krótko. Trzeba brać się do pracy, bo zaraz koniec miesiąca… Najmilsze są chwile, gdy mogę agentowi wręczyć bonus za realizację sprzedaży. Myślę, że wszyscy wtedy jesteśmy zadowoleni. Franczyza GTF to najlepsze, co może otrzymać nasz partner. To my inwestu- jemy pieniądze i cały projekt, oczywiście wszystko po konsultacji z agentem. W ciągu jednego dnia firma montażowa przyjeżdża z meblami, urządza biuro, wykleja witryny, zakłada kasetony, semafory. Gwarantujemy wsparcie w postaci materiałów promocyjnych, akcji reklamowych, informujących o ofercie i budujących wizerunek marki, a wszystko bez regularnych opłat licencyjnych. Każdy partner GTF dostaje możność sprzedaży kredytów gotówkowych z wykorzystaniem naszej nazwy i logo. Ma do dyspozycji doświadczenie i pomoc pracowników infolinii, wsparcie opiekuna regionu. System operacyjny Planeta pozwala na przygotowanie oferty klientom w różnych bankach, bez wychodzenia z biura. Do tego konkursy, program punktowy Prospero, bonusy za sprzedaż. W zamian oczekujemy wyłącznie lojalności w zakresie sprzedaży produktów z naszej oferty. W lutym 2016 objęłam stanowisko dyrektora regionalnych struktur sprzedaży, więc plany na ten rok są związane z rozwojem nowego makroregionu (Łódzkie, Dolnośląskie, Opolskie, Śląskie, Małopolskie). Nowe wyzwania, większy obszar działania, zarządzanie ludźmi, ale nadal w terenie – to lubię najbardziej. KURIER GTF KWIECIEŃ 32 BARBARA ŁOBOZ-GNOIŃSKA 14 str. Pragnęłam prac y mobilnej, prac y z ludźmi. Jestem energiczna, łatwo nawiązuję kontakty, znajduję przyjemność w podejmowaniu nowych wyzwań. Chcę współtworzyć coś nowego, motywować ludzi do działania. Atrakcyjne warunki, wysoki poziom kultury pracy, jaki reprezentuje nasza firma, możliwość rozwoju zawodowego poprzez cykliczne szkolenia produktowe i sprzedażowe to niektóre z licznych zalet GTF. Stąd mój wybór. Przy tym Górnośląskie Towarzystwo Finansowe ma prestiż, jest firmą z parunastoletnim dorobkiem w dziedzinie finansowej i doradczej, ma ugruntowaną pozycję. Cieszy się zaufaniem klientów, oferuje szeroką gamę produktów bankowych i pozabankowych, ma wykwalifikowaną kadrę, zapewnia agentom profesjonalną pomoc Departamentu Wsparcia Sprzedaży. Cenię w swej pracy bezpośredni kontakt z agentami, możliwość utrzymywania relacji partnerskich w biznesie. Jako RDS podejmuję wyzwanie, jak zmobilizować agenta do współpracy, jak pokierować jego działaniami, by uzyskać korzystne rozwiązanie dla klienta starającego się o kredyt dostosowany do potrzeb i oczekiwań. Ciekawa praca zapewnia satysfakcję z wykonywanych obowiązków. Uważam, że kobieta na tym stanowisku czuje się jak ryba w wodzie. To biznes oparty w głównej mierze na relacjach międzyludzkich. Jako kobiety potrafimy słuchać, działać i współzawodniczyć. Nie ma dwóch takich samych dni, każdy kolejny wnosi nowe sytuacje, nowe doświadczenia. Wielki plus to stabilność zawodowa i finansowa. Pierwszym krokiem do sukcesu jest pokazanie agentowi, że jest dla nas najważniejszy. Istotny jest profesjonalizm, Fot.: archiwum domowe na co składa się m.in. punktualność, komunikatywność, elastyczność, wiedza o produktach, umiejętność negocjacji. Owocem działań powinno być utrzymanie pozytywnych relacji z agentem na przyszłość, co daje dobre wyniki w sprzedaży. Czy mam jeszcze czas, siły, ochotę na prywatne pasje? Na rodzinę, na dom? Jasne, że tak. Każdy ma swoje zainteresowania, ja uwielbiam jazdę na rolkach z córką, wyprawy w góry, a przede wszystkim relaks na łonie natury z moją sztalugą i farbami. Zawodowym planem na ten rok jest osiągnięcie wysokich wyników sprzedaży w moim regionie, pozyskanie nowych agencji, utrzymanie jeszcze lepszych relacji z obecnymi agentami GTF. Urlop to jeszcze odległy dla mnie temat. Najpierw wyniki, później czas wypoczynku. Jestem nowym pracownikiem GTF, zaskoczyła mnie atmosfera w pracy. Nieoceniona jest pomoc koleżanek i kolegów, każdego dnia starają się wspierać moją pracę, udzielają cennych wskazówek. Wspaniały zespół. Miły jest fakt, że gdy przychodzę do moich agentów już piąty miesiąc, witają mnie serdecznie, polecają kolejnym agentom. NASZE SPRAWY Fot.: archiwum domowe JAKUB SZAJKOWSKI W GTF pracuję blisko rok. Z dyr. Cezarym Borkiem znam się dłużej, niż pamiętam, miałem liczne kontakty z zarządem GTF podczas z górą trzyletniej pracy w Alior Banku, w którym zajmowałem się współpracą z brokerami, m.in. z GTF. Wspomnienia zostały po mnie chyba niezłe, bo po odejściu z Aliora przez rok zarządzałem działem sprzedaży jednego ze SKOK-ów, ale dyr. Borek dzwonił tak długo, aż mnie namówił do transferu. W GTF cenię sobie m.in. płaską strukturę, dużą samodzielność i niezależność. Czy czasem miewam dość pracy w nieustannym ruchu? Czy nie tęsknię za czymś spokojniejszym? Jeśli napiszę prawdę, to prezes mnie zwolni (śmiech). A poważnie – ta praca wymaga po pierwsze predyspozycji, po wtóre to trzeba po prostu lubić. Niektórzy nie nadają się za biurko – i to jest praca właśnie dla takich, jak ja. Jeśli ktoś nie lubi ludzi, ma problem w kontaktach z nimi, to w tej branży kariery raczej nie zrobi. Tu okoliczności wciąż się zmieniają, tu nie da się wszystkiego z góry zaplanować. Rutyna jest ostatnią rzeczą, z jaką kojarzy się moja praca. Moim zadaniem jako dyrektora regionalnych struktur sprzedaży jest – prócz pilnowania wyników na północy kraju – rozbudowanie sieci RDS-ów w tej części Polski. Mamy nowego człowieka w Szczecinie, Mariusza Skórę, następną kandydatkę kieruję na spotkanie z zarządem. Ich dobre wyniki będą moją satysfakcją. Bez wyników nie ma zarobków, bez rywalizacji – nie ma wyników. Sądzę, że franczyzobiorcy mogą polubić RDS za w pełni wyposażone biuro i ponadstandardowe stawki wynagrodzeń. Za to, że dajemy coś, za co innym trzeba zapłacić. Za brand, za know-how etc. My zaś cieszymy się, gdy oni doceniają to, co im dajemy i po partnersku traktują nasze relacje. Dlatego moim celem jest zbudowanie najskuteczniejszej grupy sprzedażowej w GTF, jednej z trzech w firmie. Mocna pozycja GTF na północy to mój cel zawodowy. Prywatnie – byłem już na krótkim urlopie narciarskim. O wakacjach jeszcze nie myślałem, ale mieszkam 200 m od Zatoki Puckiej, jakoś sobie poradzę. Kitesurfing to dla mnie podstawowy plan na cieplejsze dni. Inne pasje to rower i motocykl. Biorąc pod uwagę nienormowany tryb pracy i dwie córki, za które dałbym się pokroić, zupełnie mi to wystarczy. MARIUSZ SKÓRA Fot.: archiwum domowe KWIECIEŃ 32 się wygospodarować kilka dni na wypad z przyjaciółmi w ukraińskie Gorgany. Zobaczymy… Każdą wolną chwilę spędzam z plecakiem, namiotem i grupą przyjaciół. Nie ma znaczenia, czy to lato, zima, tydzień czy choćby weekend. Tak, zimą też śpimy w namiotach (śmiech). KURIER GTF Jestem w GTF zupełnie świeży, do zespołu dołączyłem 19 stycznia 2016. Ale z branżą finansową jestem związany piętnasty rok – głównie poprzez pracę w bankach. Zacząłem jako doradca klienta, skończyłem ten etap jako dyrektor wyższego szczebla. Dlaczego znalazłem się w GTF? Bo chyba każdy z nas potrzebuje w życiu zmian i nowych wyzwań, aby nie zwariować od monotonii i ponownie nabrać wiatru w żagle… Praca w charakterze RDS to mój żywioł. Potwierdzą to wszyscy, z którymi współpracowałem. Najważniejsza w tym jest otwartość na ludzi, szczerość, wzajemny szacunek. Ta praca opiera się głównie na relacjach – im są one głębsze, tym wspólny sukces jest lepiej widoczny. Przyjemne jest i to, że mam okazję do spotkań z osobami, których nie widziałem od ładnych paru lat. Odświeżają się dawne kontakty. Każdy z RDS-ów ma zapewne inne czynniki motywujące. Przede mną są konkretne cele do osiągnięcia, i dla mnie to jest główny motyw. Przy tym tak wiele zależy ode mnie, bo przecież mam swobodę działania. Jednak musimy pamiętać, że pracujemy w świecie finansów, a tu asertywność biznesowa jest równie pożądana, jak dobre relacje. Nie ma dla mnie znaczenia, czy rozmawiam z kobietą czy mężczyzną – w codziennej pracy czy to ona, czy on, wszyscy są po prostu partnerami biznesowymi i tak do tego podchodzę. A po pracy – to już zupełnie inny świat (śmiech). Moje zawodowe cele są jasno określone, po szczegóły odsyłam do Zarządu GTF (śmiech). Prywatnie natomiast chciałbym wreszcie w tym roku ukończyć budowę domu. O urlopie na razie nie myślę, właściwie już zapomniałem, że w słowniku jest takie słowo… No i mamy dopiero marzec – zobaczymy, jak wszystko się potoczy. Może pod koniec lata uda str. 15 TEORIA I PRAKTYKA ZARZĄDZANIE WIEDZĄ K LU C Z D O S U K C E S U P R Z E D S I Ę B I O R S T WA B E A T A P A Ł A C KURIER GTF KWIECIEŃ 32 Koncepcja zarządzania wiedzą opiera się na przekonaniu, iż to kapitał intelektualny stanowi czynnik stymulujący rozwój przedsiębiorstwa, a w efekcie decyduje także o jego przewadze konkurencyjnej na rynku. To najważniejszy z powodów, dla których warto w przedsiębiorstwie stosować narzędzia z zakresu tzw. knowledge management. 16 str. NASA określa zarządzanie wiedzą jako „dostarczanie odpowiedniej wiedzy, właściwym ludziom, we właściwym czasie oraz pomoc w jej tworzeniu, dzieleniu i podejmowaniu decyzji na jej podstawie w taki sposób, aby osiągnąć mierzalne skutki”1. Definiując pojęcie wiedzy w kontekście organizacji, należy koniecznie przywołać pojęcie kapitału intelektualnego, na który składają się: wiedza, doświadczenie, technologie, stosunki z klientami, a także umiejętności zatrudnionych w firmie osób. Jak zauważają specjaliści ds. zarządzania, wartość kapitału intelektualnego nowocześnie kierowanego przedsiębiorstwa przekracza wielokrotnie jego wartość księgową. – Niedoceniany w zarządzaniu przez dziesiątki lat kapitał intelektualny staje się najcenniejszym aktywem w dzisiejszej gospodarce, stąd zainteresowanie zarządzaniem wiedzą. Nie jest to jednak rewolucja w zarządzaniu, a raczej zwrócenie uwagi na niezwykle istotne, ale często zaniedbane zasoby – kapitał ludzki – czyli wiedzę i umiejętności pozwalające zapewnić konkurencyjność organizacji – zwraca uwagę dr Krzysztof Regulski z Akademii Górniczo-Hutniczej. Idea zarządzania wiedzą zakłada, że każdy pracownik jest „nośnikiem” specjalistycznej wiedzy, TEORIA I PRAKTYKA Stosowanie koncepcji zarządzania wiedzą zachęca do postrzegania pracowników jako dostawców wiedzy – to wszak dzięki pracownikom przedsiębiorstwa przetwarzają to, co wiedzą, w innowacyjne produkty i usługi. unikatowego doświadczenia oraz wypracowanych strategii postępowania, które umożliwiają mu realizację celów stawianych przez zarząd firmy. – Właśnie po to, by móc efektywnie wykorzystywać te zasoby, konieczne jest zarządzanie wiedzą. Istotne jest określenie zbioru dostępnych zasobów, ich odpowiednie uporządkowanie oraz udostępnianie pracownikom. Dzięki sprawnemu zarządzaniu wiedzą możliwy jest transfer umiejętności, a więc korzystanie z niej w dowolnej sytuacji problemowej – wyjaśnia dr Paweł Fortuna, psycholog biznesu. Przewaga dzięki wiedzy Bankowanie wiedzy Jak zauważa dr inż. Anna Wallis, wiedza przedsiębiorstwa składa się z wiedzy jawnej (explicit knowledge), skodyfikowanej, usystematyzowanej i wyraźnie sprecyzowanej, wyrażonej przez zbiór nakazów, wzorów, regulaminów, dokumentów, a także z wiedzy ukrytej (tacit knowledge), zwanej cichą, której nie potrafimy w jasny sposób sprecyzować, zakorzenionej w strukturze przedsiębiorstwa i w jej kulturze organizacyjnej. – Wiedza jawna może być wyrażona w słowach i w liczbach, łatwo zakomunikowana i upowszechniona w postaci twardych danych, naukowych formuł, skodyfikowanych procedur czy uniwersalnych zasad. Wiedza ukryta jest wysoce indywidualna i trudna do sformalizowania, co sprawia, że trudno ją przekazać. Do tej kategorii wiedzy zaliczają się subiektywny wgląd, intuicja i przeczucia. Ponadto wiedza ukryta jest głęboko zakorzeniona zarówno w indywidualnym działaniu i doświadczeniu, jak i w jednostkowych ideałach, wartościach czy emocjach – wyjaśnia dr hab. Joanna Paliszkiewicz, profesor nadzwyczajny SGGW, pracująca na Wydziale Nauk Ekonomicznych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Największym wyzwaniem w koncepcji zarządzania wiedzą jest tak zwane bankowanie wiedzy ukrytej, czyli jej zebranie, uporządkowanie, ukonstytuowanie, a następnie udostępnienie wszystkim upoważnionym do jej wykorzystania. – Znaczenie wiedzy ukrytej doskonale widać w przypadku doświadczonych pracowników, którzy wykazują się wprawą w wykonywaniu czynności. Działają na poziomie tzw. nieświadomej kompetencji. Trudno im zwerbalizować swoje umiejętności, dlatego potrzebują obserwatorów, którzy są w stanie opisać ich zachowanie w formie modelu udostępnianego później nowym pracownikom. Specjaliści często podkreślają, że kierują się wyczuciem i intuicją. Za tymi określeniami jednak kryją się konkretne schematy postępowania. Brak działań w zakresie werbalizowania i kodyfikowania tych umiejętności powoduje, że ważna wiedza odchodzi z organizacji wraz z pracownikami – wyjaśnia dr Paweł Fortuna. Strategie i systemy zarządzania wiedzą KWIECIEŃ 32 KURIER GTF Stosowanie koncepcji zarządzania wiedzą zachęca do postrzegania pracowników jako dostawców wiedzy – to wszak dzięki pracownikom przedsiębiorstwa przetwarzają to, co wiedzą, w innowacyjne produkty i usługi. – Wprowadzenie w organizacji systemu zarządzania wiedzą wymusza w nim zmianę systemów motywacyjnych, w ten sposób, że nagradza się kreatywność i zachęca do dzielenia się wiedzą, stale rosną też wymagania i oczekiwania względem pracowników. W tego typu organizacji kładzie się duży nacisk na powiększanie wiedzy w różny sposób, m.in. poprzez kształcenie pracowników, zatrudnianie ekspertów, podejmowanie współpracy z innymi przedsiębiorstwami, instytucjami badawczymi – mówi dr inż. Anna Wallis z Katedry Zarządzania Wydziału Nauk Ekonomicznych Politechniki Koszalińskiej. Celem wszystkich koncepcji zarządzania w przedsiębiorstwach, a więc i zarządzania wiedzą, jest zwiększanie efektywności ich funkcjonowania, co oznacza, iż dzięki wdrożeniu danej koncepcji firma zwiększa przychody bądź redukuje koszty. – Zarządzanie wiedzą jest koncepcją, która generalnie oddziałuje zarówno na przychody, jak i na koszty organizacji. Dzięki sprawnemu zarządzaniu wiedzą przedsiębiorstwo popełnia mniej błędów i szybciej się uczy, a więc lepiej odpowiada na szanse i zagrożenia pojawiające się w otoczeniu – zaznacza dr hab. Jakub Brdulak z Kolegium Nauk o Przedsiębiorstwie Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. Korzyści ze spójnego zarządzania wiedzą najłatwiej określić poprzez wskazanie, czego unikamy wprowadzając do strategii przedsiębiorstwa elementy zarządzania wiedzą: – Ograniczamy marnowanie zasobów na ponowną analizę i weryfikację poszczególnych zagadnień, dajemy ludziom i zespołom możliwość naturalnego rozwoju i wzajemnej inspiracji, a także ułatwiamy uzyskanie czasu na wyciąganie wniosków i osadzanie poszczególnych rozwiązań w szerszym kontekście organizacji – coś, na co przy wymyślaniu pewnych rozwiązań od początku często brakuje czasu – mówi Radosław Zając, wykładowca UJ, zajmujący się zawodowo wdrażaniem systemów zarządzania wiedzą. Zarówno w literaturze, jak i praktyce najczęściej wymienia się i stosuje dwie pod- str. 17 KURIER GTF KWIECIEŃ 32 TEORIA I PRAKTYKA 18 str. stawowe strategie zarządzania wiedzą, zdefiniowane z jednej strony przez M.T. Hansena (autor tzw. strategii kodyfikacji) oraz N. Nohrię i T. Tiernaya (twórcy strategii personalizacji). Te strategie tworzą dwa odmienne podejścia do zarządzania wiedzą i są ściśle związane z podziałem wiedzy na jawną i ukrytą. – Strategia personalizacji oparta jest na wiedzy ukrytej, posiadanej przez poszczególnych pracowników przedsiębiorstwa (person-to-person). W tym przypadku przepływ wiedzy odbywa się na drodze bezpośrednich kontaktów, poprzez sieć powiązań między pracownikami. Pomocna w podtrzymywaniu wzajemnych kontaktów jest technologia teleinformatyczna. Łącza telekomunikacyjne i technika komputerowa pozwalają na eliminowanie niedogodności związanych z dystansem i odległościami pomiędzy pracownikami – zaznacza dr inż. Anna Wallis. Nowe technologie są równie przydatne w stosowaniu strategii kodyfikacji, czyli bankowaniu i porządkowaniu wiedzy jawnej. – Celem jest stworzenie magazynu wiedzy, która jest w czytelny sposób kategoryzowana i udostępniana pracownikom. Przykładem są procedury naprawcze dla mechaników wraz z odpowiednimi instrukcjami postępowania lub biznesowe narracje (opisy przypadków), które mogą być wykorzystywane na przykład przez handlowców. Strategia kodyfikacji wymaga zastosowania środków zarówno na dotarcie do informacji, rejestrację danych, ich weryfikację oraz uzupełnianie – tłumaczy dr Paweł Fortuna. Z badań wynika, że najlepsze efekty przedsiębiorstwo osiąga, gdy wprowadza zarządzanie wiedzą poprzez stosowanie obu strategii jednocześnie. Dlaczego warto? Wprowadzenie (choćby częściowo) elementów zarządzania wiedzą do strategii przedsiębiorstwa przynosi wiele zalet także w kontekście atmosfery, jaka panuje w firmie. – Można przyjąć, że każdy woli pracować w środowisku, gdzie osoby mają do siebie wzajemne zaufanie, dzielą się ze sobą wiedzą i wspólnie się rozwijają. Tak więc organizacja oparta na wiedzy to organizacja, gdzie każdy pracownik rozwijając się rozwija jednocześnie organizację. W małych przedsiębiorstwach taka sytuacja jest dość powszechna, jednak w dużych organizacjach występuje ona relatywnie rzadko – zwraca uwagę dr hab. Jakub Brdulak. Klimat służący kreowaniu nowych rozwiązań i pomysłów przekłada się bezpośrednio na wyniki finansowe firmy, ponieważ podnosi efektywność pojedynczych pracowników, procesów i zespołów. Co więcej, sprawne zarządzanie wiedzą w firmie niweluje chaos in- formacyjny i rozproszenie tego cennego aktywu. – Umiejętne zarządzanie i troska o powiększenie wiedzy w organizacji będą prowadzić nie tylko do wzrostu innowacyjności i kreatywności, poprawy relacji z klientami i dostawcami, ale i polepszania wizerunku przedsiębiorstwa oraz do zmiany postaw pracowników (kultury organizacyjnej). Wszystko to w rezultacie przyczyni się do wzrostu efektywności przedsiębiorstwa i jego rozwoju – podsumowuje dr hab. Joanna Paliszkiewicz. W dobie wysoko rozwiniętego kapitalizmu wiedza (obok środków trwałych i finansów) stanowi jeden z najważniejszych zasobów organizacji. W związku z tym zarządzanie szeroko pojętymi zasobami informacyjnymi, w tym zasobami wiedzy, staje się nieodzownym sposobem na osiągnięcie wymiernych korzyści w postaci oszczędzania czasu, mniejszej liczby błędów popełnianych przez niedoświadczonych pracowników, a także usprawnienia procesu decyzyjnego. W efekcie dochodzi do pomnażania kapitału i obniżania kosztów organizacji, co wszak jest celem każdego przedsiębiorstwa. Przypisy: M. Kłak, Zarządzanie wiedzą we współczesnym przedsiębiorstwie, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Ekonomii i Prawa im. prof. Edwarda Lipińskiego w Kielcach, Kielce 2010, s. 20. 1 FRANCZYZA BOLESŁAWIEC D O L N Y Ś L Ą S K M A R C I N ZAWADA Stylowa kamieniczka na pięknym, pełnym zabytków śródmiejskim placu, nad którym góruje okazały, XVI-wieczny ratusz. Do tego godny zapamiętania adres: Bolesławiec, Rynek 27. Zajrzyjmy do lokalu na parterze tej renesansowej kamienicy. Co kryje się pod dobrze widocznym szyldem z logotypem GTF? Do wnętrza zaprasza nas pani Anna Stawowy. KWIECIEŃ 32 – Początki mojej działalności w branży finansowej sięgają roku 2006. Wówczas zaczęłam zgłębiać tajniki bankowości pracując w firmie zajmującej się doradztwem finansowym; wtedy po raz pierwszy zetknęłam się z ofertą GTF. Daleka jeszcze byłam od zamiaru założenia własnej działalności. Kolejne doświadczenia zdobyłam pracując w Alior Banku. W sierpniu 2014 zdecydowałam się na własną działalność pod nazwą Centrum Kredytowe. Moja firma ma w ofercie produkty wiodących na polskim rynku banków, dzięki temu klienci mogą liczyć na profesjonalne doradztwo w zakresie doboru najkorzystniejszej opcji kredytu. Od początku działam w zakresie obsługi klienta indywidualnego. Kredyty hipoteczne oraz pozabankowe też są dostępne dla naszych klientów. Dlaczego współpracuję z GTF? Bo każdy z partnerów może liczyć na mocne wsparcie ze strony Górnośląskiego Towarzystwa Finansowego. Już przy otwarciu mojej placówki miałam zapewnione wysokie zaangażowanie finansowe franczyzodawcy, aranżację placówki i pełne wyposażenie biurowe. Dodatkowo partnerzy mają możność uczestnictwa w szkoleniach, a także stały kontakt i z opiekunem regionalnym, i z centralą spółki, gdzie pracują wspaniałe, kompetentne i pomocne osoby. Jestem bardzo zadowolona z naszej współpracy. Ilu przedsiębiorców, tyle jest różnorodnych oczekiwań od franczyzodawcy. Ważna jest znana marka, atrakcyjna oferta dla określonego segmentu klientów. Ja uważam, że kluczem jest uniwersalna oferta w niskiej cenie, w ten sposób pozyskuje się wielu klientów. Równie istotne są standardy współpracy z franczyzobiorcami i formy wsparcia. Ja dzięki franczyzie liczę na ciągły rozwój mojej firmy i zwiększenie zysków. Zanim we wrześniu 2015 rozpoczęłam działalność w sieci GTF, moim zadaniem był wybór lokalizacji. Zdecydowałam się na piękny, zabytkowy bolesławiecki Rynek; to jest miejsce stylowe i prestiżowe. Mam w ofercie głównie kredyty dla klientów indywidualnych, ale również bardzo atrakcyjne kredyty dla firm. I to są moi docelowi klienci – kończy pani Anna Stawowy, która w Bolesławcu prowadzi Centrum Kredytowe. Dodajmy, że współpraca z GTF zaowocowała wzrostem zainteresowania klientów. Reklama, która widnieje na elewacji budynku, jest podświetlana i bardzo dobrze widoczna, przez co stanowi swoisty magnes i zachętę. KURIER GTF str. 19 Z ŻYCIA GTF C E L : N A J W Y Ż S Z E KOMPETENC JE M A R C I N ZAWADA Minął już rok od powołania w strukturze GTF nowej jednostki – Centrum Rozwoju Biznesu. Tę jednostkę przedstawiliśmy już na łamach „Kuriera” nr 24. W Górnośląskim Towarzystwie Finansowym liderem CRB jest Katarzyna Wilpert (trener/coach), wyróżniona za rok 2015 za bardzo wysoki i profesjonalny poziom organizacji i prowadzenia szkoleń oraz za znaczący wkład w budowę pozytywnych relacji interpersonalnych z partnerami biznesowymi GTF. Na rzecz wysokich kompetencji Akcent na franczyzę Nurtem bardzo istotnym z punktu widzenia GTF jest prezentacja warunków współpracy na zasadach franczyzowych. W szkoleniach KURIER GTF KWIECIEŃ 32 Podstawowym celem działania CRB jest rozwijanie umiejętności osób, które pracują w sektorze sprzedaży usług finansowych. Dla perfekcyjnej obsługi klientów niezbędne jest doskonalenie umiejętności radzenia sobie w trudnych przypadkach, a także zdolność do tworzenia przewagi konkurencyjnej. Szkolenia obejmują między innymi prezentację nowej aplikacji internetowej GTF (Planeta) oraz ćwiczenia w postaci warsztatów, które uczą optymalizacji pracy przy wprowadzaniu wniosków kredytowych, jak również dają umiejętność optymalizacji osiąganych rezultatów. W zakresie szkoleń produktowych koncentrujemy się obecnie na kredytach gotówkowo-konsolidacyjnych Alior Banku, Getin Banku, Plus Banku, a także Smart Banku. Na Mazowszu szkolenie było przeprowadzone między innymi w podstołecznych Michałowicach. 20 str. Z ŻYCIA GTF Niezbędna naszym partnerom wiedza jest przekazywana w sposób przystępny, a zarazem atrakcyjny. Na zdjęciu grupa uczestników szkolenia w Chorzowie. W zakresie szkoleń produktowych koncentrujemy się obecnie na kredytach gotówkowo-konsolidacyjnych Alior Banku, Getin Banku, Plus Banku, a także Smart Banku. W poszczególnych regionach osobami koordynującymi organizację szkoleń (pod kątem doboru zapraszanych osób, wyboru tematyki, poziomu doświadczenia i zaawansowania uczestników w biznesie finansowym) są regionalni dyrektorzy sprzedaży. Jesteśmy w całym kraju! Katarzyna Wilpert, która ze strony GTF odpowiada za organizację i przebieg szkoleń, podkreśla ich ogólnokrajowy zasięg. – Te szkolenia zostały przez nas przeprowadzone m.in. na Mazowszu (w Górze Kalwarii w hotelu „Podzamcze” i w Michałowicach w Pałacu na Wodzie), w Wielkopolsce (Trzemeszno, hotel „Pietrak”), w Prószkowie na Opolszczyźnie (hotel „Arkas”), w podwrocławskim hotelu „Bielany ” i na Śląsku (w chorzowskim hotelu „Focus” – i to aż trzykrotnie!). Łącznie we wszystkich dotychczasowych szkoleniach uczestniczyło blisko 200 osób – dodaje Katarzyna Wilpert. Warto się szkolić KWIECIEŃ KURIER GTF O realnych wartościach i doświadczeniach, nabywanych dzięki organizowanym przez GTF szkoleniach, najlepiej świadczą wypowiedzi uczestników. – Na zajęcia treningowe wybierałam się z wielkimi nadziejami, ale i z pewną 32 są akcentowane korzyści dla franczyzobiorców, minimalizacja ryzyka prowadzenia biznesu, ponadstandardowe wsparcie ze strony GTF, udział GTF w kosztach wyposażenia placówki, dodatkowe premie za osiągane wyniki sprzedaży. dozą obawy. Z jednej strony łaknęłam tej wiedzy, a z drugiej nie byłam pewna, czy wszystko to ogarnę, czy podołam. Mar twiłam się, cz y prz yswoję ten obszerny i przecież skomplikowany materiał. Ale niepotrzebnie się obawiałam, bo okazało się, że zajęcia są zorganizowane wręcz perfekcyjnie, że kursanci otrzymują bardzo jasne i precyzyjne komunikaty, że cała wiedza jest przekazywana nie tylko w przystępny, ale i atrakcyjny sposób. Ja sama jestem bardzo zadowolona, bez wahania polecam innym wykorzystanie takiej szansy – przekonuje pani Katarzyna, mieszkanka Częstochowy. Godne uwagi są także spostrzeżenia pana Grzegorza ze Śląska. – Pracując w tej branży musimy sami sobie każdego dnia przypominać, że operujemy na coraz trudniejszym i coraz bardziej skomplikowanym rynku. Kredytowanie staje się materią wielce złożoną. Szkolenia dają nam w tej sytuacji bardzo skuteczne i przydatne narzędzia, dzięki którym możemy budować przewagę nad rynkowymi rywalami. Bez takich treningów trudno mi wyobrazić sobie prowadzenie skutecznej i rentownej działalności. Zresztą GTF nie ogranicza się tylko do przećwiczenia ze swymi partnerami skutecznego procesowania wniosków, ale także na wiele sposobów wspomaga w prowadzeniu naszych biznesów – kończy pan Grzegorz. str. 21 KOMENTARZ PRAWNIKA C Z Y N I E Z N A N Y O Z N A C Z A S P R A W C A B R A K ODSZKODOWANIA? R A D C A P R A W N Y ADW. ZBIGNIEW LABOCHA KURIER GTF KWIECIEŃ 32 Dla Pani Anny koniec ubiegłego roku nie był szczęśliwy. Przedświąteczne przygotowania zakłócił poważny wypadek samochodowy, który spowodował, że Święta B ożego Naro dzeni a, zami ast w ro dzinnym gronie, sp ędziła w szpitalnym łóżku. Co najgorsze, pani Anna nie wie, kto jest sprawcą jej przykrych przeżyć. Czy to oznacza, że nie otrzyma odszkodowania? 22 str. Pani Anna tuż przed Bożym Narodzeniem wybrała się samochodem na przedwigilijne zakupy. Jechała sama i jej podróż przebiegała spokojnie. Za autem naszej Czytelniczki podążał inny samochód, który niespodziewanie zaczął ją wyprzedzać. Manewr był bardzo ryzykowny, ponieważ z naprzeciwka nadjeżdżał kolejny pojazd. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Kierowca pojazdu wyprzedzającego panią Annę, chcąc uniknąć zderzenia z samochodem nadjeżdżającym po przeciwległym pasie, zajechał jej drogę i zmusił ją do gwałtownego hamowania. Pani Anna straciła panowanie nad pojazdem, zjechała na pobocze i uderzyła w stojące blisko drogi drzewo. Samochód, który ją wyprzedził, odjechał, i Czytelniczce nie udało się zapamiętać numerów rejestracyjnych pojazdu, co więcej, nie jest ona nawet w stanie określić jego marki. Na miejscu zdarzenia zatrzymał się samochód jadący z naprzeciwka, którego kierowca potwierdził w pełni wersję wydarzeń pani Anny. Niestety, on również nie zapamiętał numeru rejestracyjnego samochodu sprawcy wypadku. Pani Anna w konsekwencji wypadku znalazła się w szpitalu, gdzie spędziła ponad dwa tygodnie i przeszła skomplikowaną operację stopy, która w wyniku wypadku została poważnie złamana, a jej samochód uległ całkowitemu zniszczeniu. Pani Anna obecnie przechodzi intensywną i kosztowną rehabilitację. Chciałaby otrzymać odszkodowanie, niestety, jej samochód nie posiadał ubezpieczenia autocasco, a sprawca jej cierpień pozostał nieznany i pani Anna nie wie, co ma w takiej sytuacji zrobić i do kogo się zwrócić. Obawia się, że nieustalenie sprawcy pozbawi ją odszkodowania. Przypadek pani Anny nie jest odosobniony. Czasami zdarza się, że sprawcy wypadków uciekają z miejsca zdarzenia. Nie oznacza to jednak, że osoby poszkodowane zupełnie tracą wtedy prawo do odszkodowania. W takim przypadku poszkodowany może się zwrócić do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Jest to instytucja, do której zwrócić się może osoba poszkodowana wówczas, gdy ogłoszono upadłość zakładu ubezpieczeń lub sprawca nie był ubezpieczony obowiązkowym ubezpieczeniem OC, bądź gdy – tak jak w przypadku pani Anny – nie ustalono tożsamości sprawcy. Aby otrzymać odszkodowanie, pani Anna powinna zgłosić roszczenie do funduszu za pośrednictwem zakładu ubezpieczeniowego, przy czym może to być którykolwiek zakład ubezpieczeń, wykonujący działalność ubezpieczeniową w grupach obejmujących ubezpieczenia obowiązkowe OC posiadaczy pojazdów mechanicznych, a więc w przypadku pani Anny również zakład ubezpieczeniowy, w którym ubezpieczony był jej samochód. Zakład ubezpieczeń nie może odmówić przyjęcia zgłoszenia szkody. Ta procedura powinna rozwiązać problem pani Anny. Fundusz pomaga wielu poszkodowanym. Jednakże nie każdy poszkodowany przez nieustalonego sprawcę otrzyma odszkodowanie z funduszu. Czytelniczce przysługuje prawo zgłoszenia szkody do funduszu. Fundusz – w przypadku niewykrycia sprawcy – wypłaca odszkodowanie przede wszystkim za tzw. szkody na osobie (zadośćuczynienie, koszty leczenia, renty) oraz również odszkodowanie za szkodę na mieniu (uszkodzony samochód), ale w przypadku szkód na mieniu tylko wtedy, gdy równocześnie u któregokolwiek uczestnika zdarzenia nastąpiła śmierć, naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia, trwający dłużej niż 14 dni. NAJWAŻNIEJSZE POWODY, DLA KTÓRYCH WARTO W S P Ó Ł P R A C O WA Ć Z G T F STABILNA POZYCJA FINANSOWA, WIARYGODNOŚĆ, KILKUNASTOLETNIE DOŚWIADCZENIE NAJLEPSZE NA RYNKU WSPARCIE DLA POŚREDNIKÓW KREDYTOWYCH (DEPARTAMENT WSPARCIA SPRZEDAŻY) NAJLEPSZY NA RYNKU PROGRAM WSPÓŁPRACY NA ZASADACH FRANCZYZY GTF, INDYWIDUALIZACJA ZASAD WSPÓŁPRACY CIEKAWOSTKI Z GTF 508 866 To liczba wniosków kredytowych (dotyczących kredytów bankowych), które wpłynęły do GTF w 2015 roku. 13 19 25 64 W lipcu br. będziemy obchodzić już 13. rocznicę powstania spółki GTF. Tylu w dwunastoletniej historii GTF przyszło na świat nowych obywateli, których rodzicami zostali panie lub panowie zatrudnieni w tym czasie w GTF. To wiek najmłodszego obecnie pracownika GTF. lata ma obecnie najstarszy członek załogi GTF. NAJWYŻSZE NA RYNKU STAWKI WYNAGRODZENIA DLA POŚREDNIKÓW KREDYTOWYCH NAJWYŻEJ OCENIANA PRZEZ POŚREDNIKÓW KREDYTOWYCH APLIKACJA INTERNETOWA DO PROCESOWANIA WNIOSKÓW KREDYTOWYCH AFORYZMY EKONOMICZNE „ZŁOTE MYŚLI” LESZKA BALCEROWICZA Zgadzam się z ogromną większością polskiego społeczeństwa, że dla kraju takiego jak Polska lepiej być w Unii niż poza nią, nie tylko z powodów gospodarczych, ale ze względu na bezpieczeństwo. Jesteśmy w Unii i powinniśmy koncentrować się na ciągłym sprawdzaniu, jakie działania UE służą naszemu rozwojowi, a jakie nie. Chodzi o odejście od sytuacji, w której ogromna większość zachwyca się wszystkim, co się dzieje w Unii, a mniejszość wszystko potępia. Szybki, nieprzerwany rozwój – a tego potrzebuje dziś Polska – nie jest kwestią poglądów, ale wiedzy. Tak jak nie ma prawicowej czy lewicowej wiedzy o budowie mostów, tak nie ma prawicowej czy lewicowej wiedzy o tym, jak zmniejszyć bezrobocie.
Podobne dokumenty
nr 16
Redaktor naczelny: Dariusz Wajs Redaktor prowadzący: Grzegorz Chmielewski Sekretarz redakcji: Radosław Urban Zespół redakcyjny: Michał Durbas, Grażyna Jancik, Paweł Jaworski, Paweł Kawałek, Marcin...
Bardziej szczegółowo