Bronisław Komorowski wiele razy mijał się z prawdą w sprawach

Transkrypt

Bronisław Komorowski wiele razy mijał się z prawdą w sprawach
„Do Rzeczy”: Komorowski znowu poluje?
Najpierw pojawia się helikopter z biało-czerwoną szachownicą, potem słychać ujadanie psów i strzały z broni myśliwskiej.
Dziennikarskie śledztwo „Do Rzeczy” wykazało, że prezydent nie zrezygnował z łowiectwa. Szczegóły – w najnowszym
wydaniu tygodnika.
Ponadto w „Do Rzeczy”: czy prezydent ma kłopoty z pamięcią, dlaczego kandydat Prawa i Sprawiedliwości zmarnował
już prawie dwa miesiące kampanii wyborczej, dlaczego Rada Polityki Pieniężnej straciła decyzyjność oraz czy kobiety
przestaną się malować.
Podczas poprzedniej kampanii prezydenckiej Bronisław Komorowski publicznie mówił, że dostał od dzieci i wnuków
aparat fotograficzny wraz z prośbą, aby przestał polować. Obiecywał, że spróbuje się do tej prośby zastosować.
Wszystko jednak wskazuje na to, że prezydent wrócił do swojej pasji. Jak ustalił tygodnik „Do Rzeczy”, prezydent nadal
bierze udział w polowaniach. Organizuje je dla prezydenta firma Biuro Polowań Niwa Jerzy Golbiak z Kreska. Chociaż
właściciel firmy zaprzecza. Ale mieszkańcy okolicy swoje wiedzą. Komorowski do Krzeska zaczął przyjeżdżać, zanim
jeszcze został prezydentem. Tylko wówczas nie robiono z tego tajemnicy. O samych polowaniach wiadomo niewiele.
Ochrona prezydencka podczas pobytu głowy państwa w okolicy jest bardzo dyskretna, właściwie niewidoczna.
Zapowiedzią wizyty prezydenta jest zazwyczaj sygnał, jaki z Biura Ochrony Rządu otrzymują pobliskie szpitale - o
zabezpieczenie na czas wizyty dwóch jednostek krwi grupy, jaką ma właśnie głowa państwa. Więcej o polowaniach
głowy państwa w najnowszym „Do Rzeczy” pisze Cezary Gmyz.
Bronisław Komorowski wiele razy mijał się z prawdą w sprawach poważnych i błahych – pisze z kolei Wojciech
Wybranowski. I przypomina, że sytuacje, w których prezydentowi mieszały się fakty i zdarzenia, w jego politycznej
karierze zdarzały się często. Niepamięcią zasłaniał się nie tylko podczas przesłuchania przed sądem w procesie Wojciecha
Sumlińskiego, ale także w sprawach związanych z katastrofą smoleńską. Już po katastrofie smoleńskiej w rozmowie z
„Rzeczpospolitą” sugerował współodpowiedzialność współpracowników Lecha Kaczyńskiego za tragedię, mówiąc, że
doszło do niej w wyniku „wyścigu o prestiż” między Kancelarią Prezydenta Lecha Kaczyńskiego a kancelarią premiera
Donalda Tuska – wspomina publicysta „Do Rzeczy”. I dodaje, że chociaż dzisiaj nad publicznymi wystąpieniami i
wywiadami Bronisława Komorowskiego czuwa sztab ludzi, nadal urzędującemu prezydentowi nie udaje się uniknąć
sytuacji, które budzą spore zastrzeżenia do jego wiarygodności. Więcej – w najnowszym wydaniu tygodnika.
Na łamach „Do Rzeczy” również o tym, że coraz dłuższa lista faktów ukazuje Bronisława Komorowskiego jako „kelnera”
Wojskowych Służb Informacyjnych. Prezydent został przesłuchany w procesie Wojciecha Sumlińskiego, oskarżonego
przez prokuraturę o płatną protekcję przy weryfikacji żołnierza WSI. Wbrew opinii większości niezależnych
komentatorów, którzy drwili z niepamięci Komorowskiego bądź uderzającego braku logiki w jego wypowiedziach,
zaprezentowany sposób składania zeznań był przemyślany i powinien stać się nieocenioną lekcją profesjonalizmu dla
tych wszystkich, których III RP ciąga po prokuraturach oraz sądach w sprawach de facto politycznych – pisze w „Do
Rzeczy” Sławomir Cenckiewicz. I dodaje, że strategia „niepamięci” umiejętnie zastosowana przez Komorowskiego w
stosunku do wydarzeń z jesieni 2007 r. nie tylko wiele mówi o prezydencie, ale także każe spojrzeć na niego jako na
wciąż groźnego politycznego gracza i rywala kandydata zjednoczonej prawicy w wyborach prezydenckich. O szczegółach
tej sprawy – na łamach najnowszego wydania „Do Rzeczy”.
A o wyborach prezydenckich na łamach „Do Rzeczy” pisze m.in. Piotr Semka, który ocenia, że kandydat PiS dostał od
losu niepowtarzalną szansę. Plan minimum to przejście do drugiej tury. Plan maksimum to pokonanie urzędującego
PMPG Polskie Media SA
Batory Office Building II, Al. Jerozolimskie 212, 02-486 Warszawa
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP 521-00-88-831, REGON 010768408, KRS 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 320 zł
prezydenta. Jeśli plan wejścia do drugiej tury się nie powiedzie, to atmosfera przed jesiennymi wyborami do Sejmu
będzie mało optymistyczna. W sekwencji czterobiegu wyborczego PiS na razie dwa razy faktycznie zremisował z
Platformą. Dlatego teraz godny wynik w drugiej turze jest dla Jarosława Kaczyńskiego na wagę złota. I na odwrót:
wygrana Bronisława Komorowskiego w pierwszej turze doda skrzydeł Ewie Kopacz – pisze publicysta „Do Rzeczy”.
Zauważa przy tym, że kampania Andrzeja Dudy dopiero raczkuje. Zmarnowano półtora miesiąca po ogłoszeniu jego
kandydatury. Weterani PiS zwracają uwagę, że w wyborach w 2005 r. kampania Lecha Kaczyńskiego zaczęła się 10
miesięcy przed głosowaniem. Teraz do wyborów jest pięć i pół miesiąca. Więcej o kampanii kandydata PiS – w nowym
„Do Rzeczy”.
Na łamach „Do Rzeczy” także o tym, że członkowie Rady Polityki Pieniężnej nie chcą być postrzegani jako ludzie
zgadzający się z prezesem NBP. RPP dryfuje. Od dwóch lat nie potrafi wstrzelić się w wyznaczony sobie cel inflacyjny.
Polska wchodzi w piąty miesiąc deflacji, a Rada nie może nawet uzgodnić między sobą, czy gospodarka się rozgrzewa,
czy stygnie. Wewnętrzne podziały nie są czymś nowym w RPP, ale obecny brak lidera i zaufania do prezesa NBP to już
nie kwestia chwilowego klinczu, ale najwyższa cena, jaką cała gospodarka – a my wraz z nią – płaci za aferę
podsłuchową. A dokładniej – za rozpaczliwe próby ocalenia twarzy Marka Belki. Brak pomysłu na wyjście z deflacji nie
czyni z RPP pariasa wśród banków centralnych. Te również miotają się od ściany do ściany. Rzecz jednak w tym, że na
bezradność RPP nakłada się dodatkowo kryzys przywództwa. I tego pewnie nic nie zmieni aż do dnia, i tak mocno już
spóźnionej, dymisji szefa NBP. Więcej w „Do Rzeczy” pisze Tomasz Wróblewski.
W „Do Rzeczy” też o tym, czy kobiety malują się dla przyjemności, dla poprawienia urody czy z powodu presji
społecznej. Wszystko zaczęło się rok temu. 47-letnia australijska dziennikarka Tracey Spicer wstała o godz. 6.30. Po
obowiązkowym joggingu, ćwiczeniach i prysznicu przyszła pora na peeling, balsam do ciała, sprej samoopalający. Na
twarz: tonik, serum, krem przeciwzmarszczkowy. Następnie makijaż: podkład, puder kryjący, cień na powieki, eye-liner,
tusz do rzęs, ołówek do brwi, konturówka do ust, szminka, lakier na paznokcie... Pewnego dnia Tracey Spicer
powiedziała „dość”. Nie chce być „wymakijażowaną” lalką, która poświęca godzinę swojego czasu i 200 dol. miesięcznie
na maskę. Postanawia wypowiedzieć wojnę dyktatowi firm kosmetycznych i wymaganiom pracodawcy. I wyrusza ze
swoją tezą w świat. Czy jej nieumalowana twarz stanie się symbolem rewolucji? O tym w nowym „Do Rzeczy” pisze
Joanna Bojańczyk.
Nowy numer „Do Rzeczy” w sprzedaży od poniedziałku, 5 stycznia 2014. E-wydanie będzie dostępne u dystrybutorów
prasy elektronicznej już w niedzielę o 20.00. Tygodnik „Do Rzeczy” to tytuł kierowany przez Pawła Lisickiego. Jest
pismem konserwatywno-liberalnym. Na łamach tygodnika publikują m.in. Piotr Semka, Rafał A. Ziemkiewicz, Cezary
Gmyz, Waldemar Łysiak, Bronisław Wildstein.
PMPG Polskie Media SA
Batory Office Building II, Al. Jerozolimskie 212, 02-486 Warszawa
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP 521-00-88-831, REGON 010768408, KRS 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 320 zł

Podobne dokumenty