potraw. Ich wybór zależał od regionu kraju, a także od

Transkrypt

potraw. Ich wybór zależał od regionu kraju, a także od
„Do Rzeczy” na Boże Narodzenie: świąteczne tradycje, tajemnice Marii Magdaleny, słowiańskie geny
W świecie anglosaskim sama nazwa świąt Bożego Narodzenia — „Christmas” — bywa powszechnie zastępowana
terminami „neutralnymi światopoglądowo” („holiday”). Ze szkół oraz instytucji usuwa się szopki, kasuje się wszelkie
ekspozycje bożonarodzeniowe, poprawne kartki świąteczne mają napis „Season Greetings” zamiast „Merry Christmas”. W
Polsce, dzięki Bogu, środowiska salonowe nie są jeszcze na tyle silne, by podjąć trud kontrbożonarodzeniowej
dechrystianizacji. W świątecznym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy” – polskie tradycje na Boże Narodzenie.
Ponadto w świątecznym wydaniu tygodnika „Do Rzeczy”: mit żony Jezusa, czyli tajemnica Marii Magdaleny, prawdziwe
wartości Wojciecha Cejrowskiego, dlaczego Jarosław Kaczyński rozdaje karty w polskiej polityce, ile państwo zapłaci za
błędy urzędników oraz czy Słowiańszczyzna to sprawa genów.
W krajach anglosaskich żadna korporacja handlowa nie ośmiela się reklamować tradycyjnym hasłem „Christmas Season”.
Kuratoria wydają wszelkim placówkom pedagogicznym zakaz robienia jasełkowych przedstawień, a Hollywood robi filmy
typu „Bad Santa” i „The Hebrew Hammer” (o wojnie wydanej Świętemu Mikołajowi). W Polsce jednak tradycja trzyma się
mocno. Chociaż niektóre jej element powoli zaczynają zanikać. Ale nadal Wigilia jest wieczorem, który dla nas wiele
znaczy. Na łamach „Do Rzeczy” – polskie bożonarodzeniowe tradycje, czyli jak obchodzono (świętowano, celebrowano,
pichcono, śpiewano, itp.) ten świąteczny czas za naszych przodków. Tradycyjnie na stole wigilijnym zjawiało się siedem
potraw. Ich wybór zależał od regionu kraju, a także od zamożności gospodarza i jego upodobań, wszelako starano się
przestrzegać tego, by w zestawie znalazły się płody całego roku. Wieczerzę kończyły zawsze jabłka i orzechy – pisze
Waldemar Łysiak, przypominając nie tylko kutię, ale także inne wigilijne potrawy. I podkreśla, że wigilijna wizyta Św.
Mikołaja też nie jest nowym wymysłem, a z kolei współczesny wizerunek Mikołaja też nie do końca pochodzi z pewnej
reklamy… Bożonarodzeniowe tradycje – w nowym „Do Rzeczy”.
Na łamach „Do Rzeczy” także o tajemnicach Marii Magdaleny. Sensacja wybuchła przed ponad rokiem. W czasie
międzynarodowego Kongresu Studiów Koptyjskich, prof. Karen Leigh King, historyk zajmująca się okresem wczesnego
chrześcijaństwa na Uniwersytecie Harvarda, ogłosiła, że znalazła skrawek gnostyckiego papirusu, na którym są zapisane
słowa: „Jezus powiedział im: Moja żona...”. Tuż pod tym wersem znalazło się inne stwierdzenie: „Będzie ona mogła być
moim uczniem”. Zdanie to zostało zapisane alfabetem greckim, w języku koptyjskim, a fragment pochodzi
najprawdopodobniej z końca IV w. n.e. Według pani profesor, fragment ten sugeruje, że niektórzy wcześni chrześcijanie
znali tradycję, zgodnie z którą Jezus był żonaty. Ale kiedy głos zabrali specjaliści, szybko wyszło na jaw, że sprawa jest
dęta i że wielki przełom to zwykła hucpa (…) cały fragment jest współczesnym fałszerstwem, zbiorem kilku wyrażeń
pochodzących z koptyjskiej „Ewangelii Tomasza” napisanych na starożytnym papirusie przez współcześnie żyjącego
autora – podkreśla w „Do Rzeczy” Paweł Lisicki, pisząc o „Tajemnicy Marii Magdaleny”.
Na łamach „Do Rzeczy” także Wojciech Cejrowski – rzecznik katolicyzmu, tradycyjnych wartości, Polski B i wszystkiego,
co sam nazywa ciemnogrodem. „Won z pederastami!” – powiedział po tym, jak w Warszawie spalono tęczę. I znów
wywołał wielką publiczną awanturę. Robi tak od… podstawówki, kiedy to po trzeciej klasie musiał zmienić szkołę. Wtedy
właśnie jego rodzice zamienili ukochane Kociewie na Warszawę. W nowej szkole był „wsiokiem”. Im bardziej
warszawskie dzieciaki tak go przezywały, z tym większym uporem i nieskrywaną wyższością przez pierwsze lata mówił na
lekcjach kociewską gwarą. Jak zauważa Grzegorz Brzozowicz, autor biografii Cejrowskiego, właśnie wtedy ujawnił się
jego ciekawy, charakterystyczny rys, który dziś widać w jego aktywności publicznej. Jeśli jest odrzucany, to idzie na
Platforma Mediowa Point Group SA
Blue Office, 02-222 Warszawa, Al. Jerozolimskie 179
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł
przekór. Nie łasi się, nie chce się nikomu przypodobać, akcentuje swoją inność. Cejrowski to postać, którą się albo
kocha, albo której się nienawidzi. Jest cholerykiem, traktuje wszystkich z góry i zawsze wie wszystko najlepiej. Wobec
ludzi nie ma żadnych zahamowań. O pierwszym kowboju III RP w „Do Rzeczy” pisze Kamila Baranowska.
Mimo Świąt, na łamach „Do Rzeczy” nie mogło zabraknąć polityki. To nie Donald Tusk jest centralną postacią polskiej
polityki. Jest nią Jarosław Kaczyński. Bez Tuska wszystko wyglądałoby podobnie, bez Kaczyńskiego runąłby cały obecny
system polityczny - pisze w tygodniku Piotr Gursztyn. I dodaje, że układanie list najbardziej wpływowych osób w Polsce
nie ma sensu. Bo wprawdzie Donald Tusk rządzi i rozdaje stanowiska, ale częściej to on prowadzi politykę w odniesieniu
do Jarosława Kaczyńskiego niż Kaczyński w odniesieniu do Tuska. Tusk jest wymienialny, Kaczyński nie. Pozycja Tuska
wynika z tego, że pełni on funkcję naczelnego antykaczysty kraju. Robi to doskonale, sam poniekąd wykreował tę
funkcję, lecz łatwo wyobrazić sobie, że ktoś inny także by ją skutecznie pełnił – podkreśla publicysta „Do Rzeczy”. Gdy
znajdzie się nowy równie sprawny i silny antykaczysta, może dojść do wymiany. Centralną pozycję Kaczyńskiego i
możliwość budowania kariery w roli naczelnego antykaczysty wyczuło już przed laty kilku innych polityków. O roli
Jarosława Kaczyńskiego na polskiej scenie politycznej – w najnowszym „Do Rzeczy”.
W „Do Rzeczy” również o tym, że ponad 160 mln zł domagają się od Skarbu Państwa przedsiębiorcy w największych
procesach odszkodowawczych, które mogą być rozstrzygnięte w przyszłym roku. To zadośćuczynienie za niesłuszne
aresztowania, utracony majątek i zniszczone firmy. Sprawy dotyczą biznesmenów, którzy jeszcze 10 lat temu posiadali
dobrze prosperujące firmy. Padli ofiarami niekompetencji, nadużyć, nadgorliwości prokuratury czy fiskusa. Dzisiaj walczą
o powrót do normalności. Święta Bożego Narodzenia spędzą, wertując akta i kodeksy. Chociaż państwo polskie przyznało
się już wobec nich do grzechów, odszkodowania za nie wciąż nie ma. O przedsiębiorcach pokrzywdzonych przez państwo
na łamach „Do Rzeczy” pisze Wojciech Wybranowski.
Na łamach tygodnika także o tym, że część naszych przodków wcale nie przywędrowała nad Wisłę w średniowieczu, lecz
mieszkała tu co najmniej kilka tysięcy lat temu. Dowodzą tego badania DNA. Łowickie pasiaki, wielkanocne jajeczko,
topienie marzanny czy zamiłowanie do schabowego z kapustą – przekazywane z pokolenia na pokolenie tradycyjne
przepisy, zwyczaje, stroje definiują Polaków pod względem kultury. Czy istnieją podobne cechy na poziomie genów? Ależ
tak! Są takie warianty DNA, które można spotkać prawie wyłącznie między Odrą a Bugiem. Co więcej, badania sugerują,
że wykształciły się one na terenie Polski kilka tysięcy lat temu. Odkrycie genetyków potwierdza hipotezę o miejscowym
pochodzeniu części Polaków. O tym, czy Słowiańszczyznę mamy w genach w „Do Rzeczy” pisze Anna Piotrowska.
Specjalny świąteczny numer „Do Rzeczy” liczy 116 stron. Będzie w sprzedaży do 27 grudnia. Do części nakładu
dołączono książkę pt.: „Tradycje wigilijne”.
Tygodnik „Do Rzeczy” to tytuł kierowany przez Pawła Lisickiego. Jest pismem konserwatywno-liberalnym. Ukazuje
się od stycznia 2013 r. Wydawcą tygodnika jest spółka Orle Pióro. Na łamach tygodnika publikują m.in. Piotr Semka,
Rafał A. Ziemkiewicz, Cezary Gmyz, Waldemar Łysiak.
Platforma Mediowa Point Group SA
Blue Office, 02-222 Warszawa, Al. Jerozolimskie 179
tel. (+48 22) 347 50 00, fax (+48 22) 347 50 01, www.point-group.pl
NIP: 521-00-88-831, REGON: 010768408, KRS: 0000051017, Kapitał zakładowy: 103 897 325 zł

Podobne dokumenty