Francja - sprawozdanie po polsku

Transkrypt

Francja - sprawozdanie po polsku
Projekt Socrates Comenius
„Przemoc nie zna granic”
Sprawozdanie
z wizyty we Francji
03. 06 -11.06 2007r.
Saint Vallier Cedex 2007
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/
Niedziela, 03.06. 2007
My, nauczyciele II LO im. Piotra Firleja, wyruszamy w podróż. Zasiadają w aucie:
Przemysław Oniszczuk, Urszula Jedut, Agnieszka Budzyńska oraz Radosław Borzęcki.
Ustawiamy azymut na Zgorzelec, tam będziemy przekraczać granicę. Czeka nas około 2 tys.
km do przejechania. Nasz cel to Saint Vallier Cedex. Droga dłuży się najbardziej po stronie
polskiej, choć mamy jeszcze dużo siły i cierpliwości.
Pierwszy poważny postój, dla zaczerpnięcia sił, dopiero w Strasburgu. Tu czuje się już
Francję /jakże różna od Niemiec/, czuje się swobodę i luz, jakiś taki zakamuflowany
artystyczny nieład.
Główną atrakcją miasta jest katedra
gotycka.
Co uderza, to kamień, my jesteśmy
przyzwyczajeni do czerwonej, palonej cegły, nigdy
nie mieliśmy tyle kamiennego budulca. Katedra
w Strasburgu należy do najświetniejszych we
Francji obok Senlis, Tours, Noyon, Lyon, Amiens
i
Bourges.
Witraże
modulują
światło,
a gregoriański śpiew ciszę.
W tym mieście mieszczą się też instytucje unijne, m.in. Trybunał Praw Człowieka,
czasu jednak brak, widzimy je tylko od zewnątrz.
Późnym wieczorem docieramy na miejsce.
Poniedziałek, 04.06.2007
O godz. 10.00 przyjeżdżają
Francuzi i zabierają nas do szkoły.
Najpierw zwiedzanie. Na szczęście nie
wszystkie szkoły we Francji tak wyglądają,
bo czekałaby nas praca kilku pokoleń, aby
dojść do takiego stanu.
Ta jest nowa i świetnie zarządzana,
poza tym do programów europejskich
wchodzą tylko najlepsze szkoły Francji.
2
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/
Następnie jesteśmy przedstawieni dyrektorowi naczelnemu. Jakież jest nasze
zdziwienie, kiedy widzimy nie menagera w drogim garniturze ale zabieganą kobietę, której
biurko jest pełne dokumentów /skąd my to znamy/. Lunch /delikatne jedzenie w stołówce/
popijany winem, to standard wśród dorosłych.
Naszych partnerów z Litwy jeszcze nie ma, przylecą samolotem do Lyonu. Nie
wszystkim chce się jechać kilkadziesiąt godzin busem. Dzięki temu jednak, korzystając
z wolnego czasu, możemy pojechać do Vienne, odwiedzić gotycką katedrę, gdzie zapadł
wyrok w głośnym procesie Templariuszy, który miał swój finał 18 marca 1314 roku na stosie.
Naszym przewodnikiem jest Gijon Baduf, prowadzi nas do wspaniałego amfiteatru
rzymskiego, w którym za kilka tygodni odbędzie się festiwal jazzowy.
3
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/
Mamy także okazję ze wzgórza
obserwować dolinę Rodanu, rzeki,
która przecina miasto na dwie części.
Wije się w malowniczym krajobrazie,
czuje się niemal namacalnie jej
wilgotną skórę.
Wtorek, 05.06.2007
Rozpoczynamy śniadaniem, tzw. kontynentalnym, czyli takim, którym w żaden
sposób nie da się najeść, wina tym razem nie ma.
Pierwszy
dzień
dotyczy
omówienia
ankiet
związanych
z przemocą, które zostały przeprowadzone wśród nauczycieli, uczniów
i rodziców, po to, aby zidentyfikować
problem w poszczególnych szkołach.
Żadnych ciasteczek, tylko praca.
Przedstawiamy wyniki ankiet,
analizujemy je wspólnie i tak do 12.
O tej porze jest bowiem lunch. Znów typowe, francuskie jedzenie - zupełnie inne niż
u nas. Bez pośpiechu. Widać, że tradycja jedzenia we Francji jest dużo bogatsza niż w Polsce.
Nawet takie na stołówce traktuje się jak rytuał, koncelebruje każdy ruch.
Po jedzeniu znów do pracy, znów
pełne
skupienie,
koncentracja
nad
problemem, kilka godzin dyskusji i są
wreszcie wnioski.
Atmosfera sympatyczna, jedynie
francuski taki niezrozumiały.
Wieczorem mamy zaproszenie do Jamila - wicedyrektora szkoły w Saint Vallier.
Dowiadujemy się przy przednim winie /już się na nim znamy/, że Jamil pochodzi z Algierii
i wie co to znaczy bieda /może nawet głód/. Ma dzięki temu dystans, luksus kosztował go
zbyt drogo. Ulubione zajęcie Jamila w czasie wolnym to dzikie rajdy na motocyklu po
4
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/
bezdrożach Ardech, rejonu po drugiej stronie rzeki, gdzie z relacji Francuzów - ludzie żyją
w stanie pierwotnym. Teraz rozumiemy, dlaczego tak bardzo podobała się naszym gościom
w Polsce wizyta w Dąbrówce „u Słomy”. W deszczu wracamy na kwaterę. Jutro czeka nas
długi dzień.
Środa, 06.06.2007
Dzisiaj wyjazd do Marsylii. Marzenie. Daleko to wprawdzie, ale warto posiedzieć
w samochodzie kilka godzin, żeby zobaczyć Lazurowe Wybrzeże. Najpierw jednak
Prowansja z jej małymi, niebieskimi okiennicami, czerwoną dachówką i spokojem
krajobrazu. Pagórki pokryte winnicami, od czasu do czasu mały zamek, trochę zaniedbany, bo
rodziny nie stać już na utrzymanie obiektu w dawnej świetności. W tym jednak właśnie, że
nie stać, cały urok tych miejsc.
Pierwszy postój w drodze robimy w Las Bourges de Provance. Początek czerwca,
turystów mało i deszcz. Miasteczko z kamienia przykute do ruin wielkiego zamczyska,
którego właścicielem był kiedyś Książę Monaco. Kwintesencja tego rejonu, same kawiarnie,
sklepy z pamiątkami i przepiękny widok na górzystą okolicę.
Lunch w plenerze, jemy potrawy
przygotowane przez naszych gospodarzy
i znów wino, bo jakże można inaczej.
Opiekują się nami teraz we troje,
chce się rzec: francuska gościnność. Nasz
tłumacz odzyskuje wiarę w ludzi …
Francuzów.
Następnie udajemy się do przeuroczego
małego portu, wyjętego z powieści Dumasa.
Port nazywa się Cassis, kilka jachtów
przygotowanych do wypłynięcia w morze, nad
nimi najwyższy fiord w Europie. Krótka
wycieczka w morze, niebo zachmurzone, więc
lazuru brak, ale i tak jest uroczo. Po rejsie
zasiadamy na chwilę w jednej z miliona chyba
kawiarenek przyklejonych do portu.
Szerokie ulice, korki, klaksony, stara
zabudowa, oto Marsylia. Już po kilku
chwilach rozumiemy naszych gospodarzy,
że uciekają z wielkich miast, do których
niewątpliwie należy to miejsce. Na pierwszy
rzut oka nie różni się niczym od naszych
Poznaniów czy Radomiów, choć to lekka
przesada.
5
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/
Różnicę dostrzegamy dopiero w porcie, bo przecież to port, nie jesteśmy wprawdzie
w tym przeładunkowym, gdzie prawdziwi marynarze kulają się na swych rozhuśtanych
nogach w wąskich uliczkach. To port jachtowy, mniejszy, bez marynarzy chyba, ale mimo
wszystko czuć coś w powietrzu z morskich przygód.
Francuzi zabierają nas na kolację, na której
zajadamy się zupą rybną /specjalnością
Marsylii/, którą wszyscy będą jeszcze długo
wspominać - a imię jej bouillabaisse taki rosół
z ryb, wsparty smakiem czosnku i korzeni.
Ciemną już nocą docieramy na naszą, jakże uroczą prowincję. Powinniśmy pójść spać,
bo jutro ciężki dzień. Niestety, jest kilka rzeczy do omówienia, dotyczących jutrzejszej pracy.
Czwartek, 07.06.2007
Pobudka jak zwykle o 6.30, śniadanie kontynentalne - czyli brak śniadania - i do
pracy. Dzisiaj konspekty lekcji, bardzo ważna część projektu. Staną się one integralną częścią
programu profilaktycznego „Stop przemocy”, który ma być produktem finalnym. Idea jest
taka – każda ze szkół miała przygotować po trzy konspekty lekcji, wg których będą
prowadzone zajęcia. Na wcześniejszym spotkaniu ustalono, że nauczyciele z Francji
poprowadzą lekcje w Polsce, Polacy na Litwie a Litwini we Francji. Dość trudne to zadanie,
biorąc pod uwagę wszelkie różnice w systemach nauczania. Stąd to spotkanie musi rozwiać
wszelkie wątpliwości, ustalić bardzo szczegółowe zasady. Po kilku godzinach pracy udaje się
osiągnąć kompromis. Największym problemem było znalezienie środka pomiędzy prostymi,
integracyjnymi lekcjami Francji a wydumanymi lekcjami Litwy i Polski. Cóż, wszyscy
czegoś się od siebie uczymy, po to został stworzony ten
projekt.
Potem warsztaty teatralne,
gdzie jesteśmy i twórcą,
i tworzywem. Najpierw mamy
przedstawić cztery stany świata
czyli – smutek, radość, gniew
i strach. Robimy to wspólnie
z nauczycielami z Francji.
Następnie w parach
przedstawiamy
scenki,
w których występuje przemoc.
6
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/
Po obiedzie wyruszamy do Roman, miasteczka nieopodal, w którym mamy spotkać
się z artystą, artystą francuskim. Prawdziwa ulica artystów, z każdej witryny spoglądają na
nas oczy jakiegoś artysty. Nasza praca ma być integracyjna, będziemy ryć w gipsie różne
słowa dotyczące przyjaźni, np. więź. Mają być
ikonicznym zapisem naszych emocji związanych
z przyjaźnią. Artysta ów podobną lekcję
przeprowadził w szkole z uczniami, wtedy
jednak dotyczyło to przemocy, czyli związane
było z tematem projektu. Malujemy potem nasze
rylce i odbijamy na jednej wspólnej taśmie,
ciekawe doświadczenie, no i piękne, bo czy
komuś może się nie udać? My też jesteśmy
artystami.
W przerwie odwiedzamy katedrę z 12. wieku, której Francuzi zdają się nie zauważać.
Jest tu w okolicy ich tyle, że potaniały, traktowane są jak coś zwykłego... zupełnie.
Piątek, 07.06.2007
Rano, ważny punkt programu - ustalenie przyszłych działań, dopracowanie
harmonogramów, rozwianie wątpliwości. W wyniku dyskusji ujawniło się, co było zakryte, że
chcemy bardzo nadal ze sobą współpracować i jak najbardziej wejść do programu „Uczenie
się przez całe życie”, bo tak będzie się nazywała nowa edycja programu „Sokrates
Comenius”. Słowem aplikujemy o 8 tys. euro na przyszłe 2 lata. Miejsce następnego
spotkania to Litwa, czerwiec 2008.
Następnie zostaliśmy zabrani do „Pałacu
Listonosza”,
miejsca
otaczanego
szczególnym pietyzmem przez tubylców jako swego rodzaju symbolu tego, że każdy
może być artystą. Trudno opisać to, co
widzieliśmy, miał to być obiekt na kształt
pałacu Gaudiego, a okazał się raczej sztuką
naiwną, która dla nas, Polaków, wypada
bardzo blado przy katedrach.
7
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/
Proszę sobie wyobrazić, potem wybraliśmy się do cukierni, w której było tak jak
w filmie „Czekolada”. Ci którzy oglądali wiedzą, ci którzy jeszcze nie widzieli niech obejrzą,
dość na tym, że było złociście i jeszcze bardziej złociście.
No i na koniec osławione Ardech.
Faktycznie, po drodze czuło się już, że czas
płynie tu trochę inaczej niż w dolinie. Jechaliśmy
specjalnie na występy teatrów ulicznych.
Kwintesencja Francji - kuglarskie popisy na linie
z historią kobiety i mężczyzny w tle, a dopiero
w tle tła schowana katedra, której dzwon
w pewnym momencie się złowrogo odezwał.
Druga część przedstawienia to mężczyzna
i kobieta, prestitigiditator i dziewica /no, może to
lekka przesada/ słowem, dużo pirotechniki w takt
Carmen. Tym razem mężczyzna porzuca kobietę
dla sztuki, Evviva l΄arte…..
Sobota,08.06.2007
Dzień
wyjazdu,
dzień
pożegnań, a pożegnanie to jakby ktoś
trochę umierał więc smutno i żal.
Przed nami niezmienne 2000 km. Tym
razem jednak przez Chamonix, „dach
świata”,
„gradobicie
ciszy”,
„niewybuchy huk skał”. Chciało by się
tak jak Kordian spłynąć z napuszonego
Mont Blanc na chmurze do Polski,
niestety, jeszcze 1500 km. Ale dzięki
temu jesteśmy tam, gdzie spłynął
później także Słowacki – w Lemanie,
gdzie w wierszu „Rozłączenie” „…niebo zwalił i położył/Pod oknami, i nazwał jeziora
błękitem”.
Gall przestał być Anonim, piękni ludzie, piękny kraj.
8
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/
Niniejszy projekt został zrealizowany przy wsparciu finansowym Wspólnoty
Europejskiej w ramach Programu Sokrates-Comenius. Treści samego projektu lub
materiałów nie odzwierciedlają stanowiska Komisji Europejskiej czy Agencji
Narodowej w danej sprawie, a w związku z tym ani Komisja Europejska, ani
Agencja Narodowa nie ponosi odpowiedzialności.
The given project was led owing to financial help of European Union as a part of
Sokrates – Comenius Programme. the content of our project or materials do not
reflect European Commission or National Agency view about mentoned problems
that is why neither European Commission nor National Agency take responsibility.
9
PDF stworzony przez wersję demonstracyjną pdfFactory Pro www.pdffactory.pl/

Podobne dokumenty