CZY W LUBLINIE JEST MOC? Jak to się zaczęło?
Transkrypt
CZY W LUBLINIE JEST MOC? Jak to się zaczęło?
Katarzyna Szafran - Fundraiserka, członkini Polskiego Stowarzyszenia Fundraisingu CZY W LUBLINIE JEST MOC? Kolejnym etapem promowania idei fundraisingu na Lubelszczyźnie był pomysł zorganizowania seminarium dla osób działających w trzecim sektorze na temat pozyskiwania funduszy dla organizacji. Jak to się zaczęło? Pewnego słonecznego marcowego dnia bieżącego roku, przyjechał do Lublina prezes Polskiego Stowarzyszenia Fundraisingu Jerzy Mika. Spotkał się z członkami zarządów organizacji pozarządowych z Lublina. Członkowie PSF z lubelskiego wykorzystali ten moment, żeby się spotkać z Jerzym Miką i porozmawiać o dalszych losach fundraisingu w Lublinie. Podczas tego spotkania przedstawiła swoją propozycję Magdalena Pawlak, żeby w Lublinie zorganizować Seminarium Fundraisingu. Pomyślałam wtedy, że ta dziewczyna nie wie co mówi. U nas w Lublinie? Przecież nie mamy na to ani środków, ani miejsca, ani czasu. Ale główna inicjatorka tego pomysłu nie dawała za wygraną, miała w sobie zadziwiająco dużo energii i wiary w to, że się uda, że damy radę. Zaczęliśmy regularnie się spotykać. Zebrało się nas aż 9 osób, na co dzień działających w różnych organizacjach Lubelszczyzny (prawie wszyscy byliśmy członkami Polskiego Stowarzyszenia Fundraisingu). Podzieliliśmy między sobą zadania, ustaliśmy - kto co ma robić i ruszyliśmy do pracy. Nasze zamierzenia były ambitne: nawiązać współpracę z Wyższą Szkołą Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie, pozyskać patronat honorowy Prezydenta Miasta Lublin i Marszałka Województwa Lubelskiego, poszukać sponsorów na catering, na drukowanie materiałów, na zwrot kosztów dojazdu dla trenerów, zaprojektować logo seminarium i materiały promocyjne, pozyskać patronat medialny Radia Lublin, znaleźć trenerów do prowadzenia warsztatów, zaplanować i przeprowadzić promocję, zrekrutować uczestników, wymyśleć i przeprowadzić grę fundraisingową, i najważniejsze ufundować stypendium na Międzynarodową Konferencję Fundraisingu w Warszawie. Wydawało się, że jest dużo rzeczy do zrobienia, a czasu zbyt mało żeby to ogarnąć, ale jak każdy dostał jedno zadanie, to siły się rozłożyły po równo i praca powoli, ale systematycznie szła do przodu. Spotykaliśmy się co tydzień i na bieżąco analizowaliśmy - co już zostało zrobione, a co jeszcze jest do robienia. Nieśmiało na horyzoncie zaczął pojawiać się wierzchołek tego, co miało wkrótce nadejść. Pierwsze koty za płoty, czyli zaistnieliśmy jako wydarzenie na Facebooku. Wszystko nabierało rozpędu i zaczęliśmy intensywną pracę nad grą fundraisingową, sponsorami i rekrutacją. Początkowo bardzo sceptycznie nastawiona, nawet nie wiem kiedy byłam wkręcona na dobre. Przygotowywanie tego eventu, opracowywanie strategii, planowanie zaczęło sprawiać mi taką frajdę, że ciągle miałam niedosyt, chciałam robić coraz więcej i więcej. Pomysł z przeprowadzeniem w trakcie seminarium gry fundraisingowej wszystkim bardzo się spodobał. Pierwotny pomysł był bardzo rozbudowany i zawierał sześć zadań dla uczestników. Zostały one potem przeanalizowane, przerobione i zmodyfikowane. Ostatecznie zostały cztery zadania. Ponad cały miesiąc zespół pracował bardzo intensywnie i wytrwale, aż w końcu nadszedł dzień finału. 25 kwietnia 2013 roku na Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie w godz. 8.00-15.00 odbyło się I Seminarium Fundraisingu w Lublinie. W programie seminarium były następujące warsztaty: „Cztery wesela i pogrzeb – czyli 5 historii fundraiserów ze świata” prowadzone przez Roberta Kawałko wiceprezesa Polskiego Stowarzyszenia Fundraisingu. „Miej wenę na dobrą kampanię fundraisingową” prowadzone przez Andrzeja Jachima z firmy VENA ART. „Pomóż organizacji przetrwać zimę – czyli jak nawiązać pozytywne relacje z mediami” prowadzone przez Ewę Dados dziennikarkę Radia Lublin. „Zbuduj swoją drużynę pierścienia – zespół kluczem działań fundraisingowych” prowadzone przez Katarzynę Szafran i Sylwię Guz. „Zostań supermanem – charakter fundraiserav, a skuteczność działań” prowadzone przez Małgorzatę Kotowską prezes Fundacji „Przestrzeń dla Ciebie”. „Nie jesteś samotną wyspą - czyli o sztuce budowania relacji biznesowych” prowadzone przez Elżbietę Fiołek właścicielkę portalu „Giełda Eventów”. Podczas seminarium były dwie sesje warsztatowe. W każdej sesji mieli do wyboru jeden warsztat z trzech tematów. W przerwach miedzy warsztatami odbywała się gra fundraisingowa. A o co chodziło w tej grze? Podczas seminarium każdy uczestnik otrzymał przy rejestracji teczkę z materiałami promocyjnymi i instrukcją do gry. Celem gry było spowodowanie, aby uczestnicy zaczęli ze sobą rozmawiać i nawiązywać relacje. Zadanie pierwsze z krzyżówką było najbardziej skomplikowane. Każdy uczestnik otrzymał krzyżówkę z 7 hasłami, ale pytanie do krzyżówki miał tylko jedno np. nr 2. Żeby znaleźć pozostałe pytanie (które mieli inni uczestnicy) trzeba było podchodzić do różnych osób, uzyskać od nich pytania i na nie odpowiedzieć. Kolejnym zadaniem było zebranie jak największej liczby wizytówek od uczestników seminarium. Im więcej wizytówek tym więcej punktów. Trzecie zadanie to przejście „Testu windy”, który polegał na tym, że uczestnik musiał sobie wyobrazić, spotkanie w windzie ze sławną i bardzo bogatą osobę (np. Jolantą Kwaśniewską) i ma jedyną niepowtarzalną okazję, żeby poprosić ją o pieniądze na szczytny cel dla swojej organizacji. Trudność tego zadania polega na bardzo ograniczonym, bo tylko 30 sekundowym limicie czasu, właśnie tyle potrzebuje winda żeby wjechać na najwyższe piętro. Ostanie czwarte zadanie było dla wielbicieli nauk ścisłych, bowiem wymagało obliczenia współczynnika ROI opłacalności naszej kampanii. Wszystkie dane do tego zadnia były oczywiście podane. Wystarczyło podstawić liczby do wzoru i wynik był gotowy. Wyłoniliśmy sześć finalistek z gry fundraisingowej, które uzyskały największą liczbę punktów. Grę ostatecznie rozstrzygnął „konkurs Janosika”, który polegał na tym, że dana osoba występowała przed całym gremium zebranym na sali i w ciągu minuty musiała przekonać wszystkich, żeby wspierali jej organizację i jej cel. Uczestnicy konferencji wręczali osobie, która ich najbardziej przekonała symboliczne banknoty 100 złotowe otrzymane przy rejestracji. Konkurs wygrała osoba, która zebrała ich najwięcej. Naszą zwyciężczynią została Katarzyna Klimek z Fundacji na Rzecz Wspierania Wychowania i Edukacji SKRZYDŁA. Banknoty zamienione zostały na Voucher uprawniający do udziału w VII Międzynarodowej Konferencji Fundraisingu w Warszawie. Celem seminarium było zarażenie ideą fundraisingu ludzi z lubelskich organizacji pozarządowych i zaangażowanie w budowanie relacji ludzi ze wszystkich trzech sektorów (państwowego, prywatnego i pozarządowego). I chyba nam się to udało. Naszym sukcesem było zrobieni kilku bardzo ważnych rzeczy: pozyskanie honorowego patronatu od Prezydenta Miasta Lublina i Marszałka Województwa Lubelskiego, pozyskanie Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Administracji jako partnera, pozyskanie pięciu sponsorów, udział 50 osób w seminarium, ufundowanie nagrody w postaci udziału w VII Międzynarodowej Konferencji Fundraisingu. Zespół, który tego wszystkiego dokonał to grupa złożona z dziewięciu osób, z różnych organizacji pozarządowych z Lubelszczyzny, nie mająca ani biura, ani pieniędzy, ani żadnych innych zasobów oprócz wiedzy, doświadczenia i zapału do pracy. Te osoby to: Magdalena Pawlak – fundraiserka pracująca w Caritas Polska Archidiecezji Lubelskiej, Małgorzata Kotowska – prezes Fundacji „Przestrzeń dla Ciebie”, Sylwia Guz – prezes Fundacji Kognitiv, Aneta Wysmulska Pawlaczyk – prezes Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury Województwa Lubelskiego, Karolina Garbacz – fundraiserka Fundacji „Szczęśliwe Dzieciństwo”, Iwona Kędziera – pracownik ROPS w Lublinie, Oddział Projektowania i Funduszy UE, Patryk Kuś – prezes Fundacji ,,My Evergreen”, Joanna Skólimowska – wolontariuszka Centrum Jana Pawła II, i ja, Katarzyna Szafran – fundraiserka Stowarzyszenia Homo Faber, wiceprezeska Centrum Promocji Pracy. Jaki płynie z tego wniosek? Warto się angażować, warto podejmować nowe wyzwania, warto robić coś dobrego dla innych, bo przy tym sami wiele się uczymy i wiele wynosimy dla siebie. I oczywiści najlepsze w tym wszystkim było to, że spełniliśmy marzenie nie tylko jednego uczestnika. Czy w Lublinie jest moc? Oczywiście, że tak! W ludziach, ich pomysłach, ich zapale, do działania i zmieniania świata na lepsze.