Krystyna Potocka: Kapitał symboliczny dla Łodzi

Transkrypt

Krystyna Potocka: Kapitał symboliczny dla Łodzi
Krystyna Potocka: Kapitał symboliczny dla Łodzi
Galeria Manhattan, którą od dwudziestu lat prowadzę w Łodzi, jak lustro
odbija problemy świadczące o niedomaganiach łódzkiej kultury, trwających
mimo dokonywanych w tym czasie przeobrażeń życia społecznego
zapoczątkowanych przez transformację ustrojową w kraju. Bezpośrednio
doświadczam skutków tego stanu. Warto i trzeba zapytać o jego przyczynę.
Uważam, że to nie tylko brak systemowych rozwiązań w resorcie kultury i dziedzictwo PRL, którym Łódź
szczególnie jest doświadczona. To przede wszystkim jednak brak troski o wspólne dobro, jakim jest
miasto, brak silnych osobowości i liderów tworzących idee, brak animatorów wydarzeń o dużym
potencjale kulturowym w Łodzi integrujących środowisko i lokalną społeczność. No cóż, wreszcie brak
lokalnej polityki kultury.
Przy tej okazji chcę przypomnieć, że w październiku 1997 w Galerii Manhattan zawiązała się Inicjatywa
Obywatelska „Kultura Łodzi”. Jej autorzy i sygnatariusze zniechęceni jednak brakiem oczekiwanego
odzewu i perspektyw zawodowych w Łodzi tacy jak Dariusz Bugalski, czy Magdalena Ujma wyemigrowali
z Łodzi, a Józef Robakowski, Ryszard Waśko, Bogusław Sułkowski, Aleksandra Mańczak „wrócili” do
swojej pracy twórczej, naukowej i pedagogicznej. Ja natomiast zaczęłam tworzyć i organizować z udziałem
czołowych postaci polskiej sceny artystycznej tzw. miejskie projekty. Był to mój głos o mieście i jego
problemach. Wskazane przeze mnie niektóre przyczyny i skutki niedomagań życia społecznego w Łodzi
świadczą o słabości jej kapitału symbolicznego w stosunku do innych miast w Polsce. Myślę tu o Warszawie,
Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu.
W swojej wypowiedzi chciałabym się skupić właśnie na tym problemie, który jest zasadniczy dla strategii
rozwoju miasta, której motorem ma być kultura. W europejskim rankingu kreatywności (Design Creative
Index) Polska zajęła trzecie miejsce od końca, wyprzedzając jedynie Rumunię i Bułgarię („Polityka”
nr36/2772 z 4 września 2010). Właśnie dlatego Łódź chce budować swój wizerunek jako centrum
przemysłów kreatywnych, a z tym zadaniem wiąże się określenie stanu naszego kapitału symbolicznego (wg
francuskiego socjologa Pierre'a Bourdieu to suma kapitału kulturowego, ekonomicznego, politycznego,
społecznego).
Dziś w miastach o rozwiniętej demokracji w tworzeniu kapitału symbolicznego istotną rolę odgrywają
wyższe uczelnie nie tylko ze względu na kształcenie kadry i wychowanie nowych pokoleń, ale także
prowadzoną działalność naukowo-badawczą, artystyczną. Są one jednym z elementów kreatywnego tygla,
Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:1
dają miastu potrzebny napęd tworzą jego wizerunek na zewnątrz. Dziś dobre kształcenie to klucz do
sukcesu miasta. Łódź jest dużym ośrodkiem akademickim, w którym działa 26 uczelni, w tym trzy
publiczne uczelnie o profilu artystycznym i jedna prywatna. Na naszych uczelniach studiuje ponad 113
tysięcy studentów, w rankingach zajmujemy miejsce w pierwszej dziesiątce najlepszych szkół w Polsce.
Łódź zatem potencjalnie dysponuje ogromnymi zasobami ludzkimi, które mogą być wykorzystane w
tworzeniu kapitału symbolicznego. Czy jednak ten potencjał przekłada się na jakość życia społecznego
miasta, jego perspektywy i rozwój, wizerunek w kraju, dynamikę, klimat i atmosferę? Uzasadnione może
być pytanie: „Jaka jest siła tego kapitału lub też jaka jest jego kreatywność?” Niestety nie przekłada się to
na jakość życia społecznego miasta.
Niepokoi niedostateczne uczestnictwo środowiska akademickiego w debatach publicznych i brak
oddolnych inicjatyw inspirujących te debaty. Brak publicznych opinii środowisk akademickich i twórczych
w kwestii stanu, jakości i sytuacji miasta w tym także jego kultury. Jak dotąd mimo wielu przesłanek nie
powstało w Łodzi „żyzne podglebie”dla rozwoju przemysłów kreatywnych.
Brak krytycznych postaw wobec negatywnych zjawisk w mieście czy też nietrafnych decyzji władz miasta,
a dotyczących problemów jego rozwoju, wizji czy też ich braku (np. koncepcja urbanistyczno –
architektoniczna i programowa Nowego Centrum Łodzi). Wyczuwam klimat apatii i stagnacji intelektualnej
środowisk akademickich i twórczych.
Ze względu na swoje zainteresowanie zawodowe chciałabym skupić się na niektórych problemach
funkcjonowania wyższych uczelni artystycznych w Łodzi, których kadra, absolwenci i studenci są
kulturotwórczym nośnikiem, dokonującym zmian jakościowych nie tylko w swoich środowiskach. Te
środowiska są istotnym elementem klasy kreatywnej. A jakie jest w istocie to środowisko w Łodzi? Z całą
pewnością nie jest to ten potencjał twórczy, o którym przez wiele lat tworzono opinie i mity. Świadczyć o
tym mogą:
1. Brak wydarzeń artystycznych o charakterze ponad lokalnym. Po 1990 r. nie powstała żadna inicjatywa
powołująca wydarzenia artystyczne w Łodzi, które by podkreślały znaczenie miasta jako ważnego
miejsca sztuki w Polsce (Fokus Łódź Biennale jest kontynuacją Konstrukcji w Procesie z lat 80-tych).
2. Brak ciekawych i oryginalnych wydarzeń artystycznych o charakterze lokalnym, ważnych dla miasta i
samego środowiska, zainspirowanych przez środowiska artystyczne po 1990r.
3. Niewspółmiernie mała w stosunku do ilości absolwentów liczba twórców uczestniczących w
ogólnopolskim i międzynarodowym obiegu sztuki (chodzi o tzw. główny nurt sztuki).
4. Niewielka ilość oryginalnych miejsc sztuki, galerii, klubów, pubów, które mają wyrazistość programową i
indywidualny rys. Te, które istnieją i powstają są do siebie podobne.
5. Brak integracji środowisk twórczych. Najciekawsze przecież sytuacje powstają na styku różnych
dyscyplin artystycznych, różnych dziedzin sztuki, we współpracy różnych środowisk. Dziś to szczególnie
ważne i to nie tylko ze względu na wyróżnianą i podkreślaną performatywność i interaktywność sztuk.
Zastanawiać może nieobecność studentów i absolwentów Akademii Muzycznej i Państwowej Wyższej Szkoły
Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w bieżącym życiu kulturalnym miasta.
Żyjemy w czasie, który docenia tożsamość miasta. Bo miasta powinny mieć swoją duszę. W oparciu o nią
buduje się jego wizerunek, jak również tworzy strategie rozwojowe. Trzeba przyznać, że Łódź zaczęła
czerpać energie ze swojej wielokulturowości, jednak w dalszym ciągu nie docenia swoich tradycji
awangardowych, której źródła tkwią w tradycji i historii miasta (kolekcja grupy a.r. Muzeum Sztuki,
Warsztat Formy Filmowej). Myślę tu nie tylko o zasobach materialnych, ale o ideach i utopiach, które
kształtują i rozwijają myślenie, otwartość i innowacyjność.
Bazą dla takiego myślenia mogłaby być nasza łódzka ASP, która nosi imię Władysława Strzemińskiego. Ta
największa uczelnia artystyczna w Łodzi choć powołuje się na pioniera nowoczesności, to w coraz
powszechniejszej opinii środowisk twórczych, a nawet studentów w kontekście przemian cywilizacyjnych
przełomu XX/XXI w zatraca zdolność bycia nośnikiem zmian i przewartościowań jakie zaczęły dokonywać
Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:2
się w sztuce już w latach 90’ XX w. To profesorowie i nauczyciele tej uczelni tworzą opinie o sztuce
aktualnej, tkwiąc w swoim myśleniu w latach 70. XX w, oddziałując na smak i wybory przyszłych
galerzystów, designerów, managerów, mieszkańców miasta, ale i władz. To z tej uczelni dochodziły do
mnie opinie, że sztuka, którą prezentuje Galeria Manhattan nie jest sztuką (chodzi o czołowych artystów
sztuki w Polsce głównego nurtu m.in. Katarzynę Kozyrę, performance Jerzego Beresia i Zbigniewa
Warpechowskiego, filmy Artura Żmijewskiego, działania Pawła Althamera, akcje artystyczne Ewy Partum).
W kontekście przewartościowań sztuki końca XX wieku, krytycznego spojrzenia wymaga również system i
metody kształcenia projektantów mody i designu na tej uczelni. Oglądając kolejne pokazy mody i wystawy
designu wciąż szukam indywidualności i innowacyjnych rozwiązań, choćby czegoś, co wyrasta ponad
przeciętność - nie odnajduję tego. Ciągłe odwoływanie się do Marcina Paprockiego i Mariusza
Brzozowskiego, a ostatnio do Agaty Wojtkiewicz to stanowczo za mało, by wygenerować nową jakość i
zwrócić uwagę na Łódź jako ważne miejsce przemysłu modowego w Europie. Pomimo dużych wysiłków
reklamowych związanych z Fashion Week niewiele to zmienia.
Bo dziś liczy się osobowość i oryginalność, a projektantem może być osoba, która nie ma statusu
ukończenia wyższej uczelni artystycznej – jest czymś oczywistym, że niewłaściwy system i metody
kształcenia niszczą lub blokują kreatywność.
O czym zatem wszystko to może świadczyć? O niskich kwalifikacjach kadry akademickiej tworzącej kapitał
kulturowy w tym mieście, anachronicznych programach szkoły i o zamknięciu we własnym lokalnym
świecie. Wreszcie o stanie świadomości osób, które pracują dziś nad wytwarzaniem kapitału
symbolicznego.
W swoim tekście zasygnalizowałam jedynie istniejącą sytuację z której powinniśmy zdać sobie sprawę by
nie brnąć ścieżkami kolejnych utopi marnując czas i środki finansowe.
Uważam, że za ten problem jesteśmy odpowiedzialni my wszyscy, jednak w pierwszej kolejności kolejne
ekipy władz miasta, które maja od dawna kłopoty z jego zarządzaniem.
Krystyna Potocka - założycielka i kuratorka Galerii 'Manhattan' w Łodzi. Absolwentka Uniwersytetu
Łódzkiego, autorka projektów artystyczno - społecznych o Łodzi z udziałem czołowych artystów sceny
polskiej
TAGI
przemysły kreatywne
instytucje
Łódź
łódzka scena artystyczna
Regionalny Kongres Kultury 2011, STRONA:3