Cuchnący problem

Transkrypt

Cuchnący problem
Cuchnący problem
W moim środowisku lokalnym ludzie żyją w zgodzie. Na wsi egzystencja toczy się
powoli. Swoim własnym naturalnym tempem. Ostatnimi jednak czasy rozprzestrzenia się
pewien zły nawyk. Wśród mieszkaoców zapanowała moda na odprowadzanie ścieków gdzie
popadnie.
Przerażające odkrycie.
Niedzielne popołudnie. Idę na spacer. Trasa jest dosyd często uczęszczana. Mijają
mnie samochody. I rowerzyści. Jeden po drugim. Odliczam zakręt po zakręcie. Dochodzę do
mostku. Woda płynie powolutku. Ale obok rzeczki coś się wylało. Ścieki. Po chwili postoju
zapach staje się nieznośny. A widok? W pewnym miejscu rzeczka zmienia kolor: z
ciemnoniebieskiego na ciemnobrązowy. Ohyda. Paskudny widok. Wszystko ma miejsce
niedaleko zabudowao ludzkich. W okolicznych wioskach mieszkają dzieci. Wielu ludzi tędy
przejeżdża. Niektórzy- tak jak ja- spacerują. Piękna okolica. Drzewa, pola, rzeczka i … ścieki.
Drożyzna.
Nieco dalej spotykam na drodze dwóch mężczyzn. Rozmawiają.
- Widziałeś? Znowu ktoś wylał ścieki do rzeki.
- Wiem. Strasznie cuchnie.
- Jakby nie mogli zamówid wywózki szamba.
- A dziwisz się? Wszystko podrożało. Słyszałem, że jeden szambowóz to z dwieście złotych
kosztuje.
- No nieźle. A kanalizację nie wiadomo, kiedy zrobią.
- Tak. My tu się potrujemy, a oni tego nie zrobią.
Więcej już nie słyszę. Mijam ich. Strzępek rozmowy- tyle usłyszałam. Teraz tak myślę…
faktycznie obiecywano nam kanalizację. Tylko kiedy ją zrobią?- nikt nie wie.
Uciążliwy zapach.
Ostatnia prosta. Już widzę swój dom. Pięknie się prezentuje wśród drzew, pól i łąk.
Tylko ten zapach! Jestem daleko od miejsca zanieczyszczania środowiska, a jednak ciągle go
czuję. Ten smród. Inni tego nie zauważyli? Niemożliwe. Lepiej sprawdzę. Przecież mogę.
Ciekawe, czy zwierzętom to przeszkadza. O! Idą psy. Dwa: jeden duży, drugi mały (zawsze
razem). Biegną w moją stronę. Mijają mnie. Obserwuję je dalej. Ale cóż to?! Jakiś metr
przede mną zatrzymują się. Rozglądają uważnie. Dynamiczny obrót i już pędzą z powrotem.
Hm mm… Ciekawe…
Przyszłośd
Wracam do domu. Biegnę na górę po schodach. Mój pokój jest otwarty. Wchodzę.
Znów ten zapach! Uchylone okno! O nie! Widocznie miało się wywietrzyd. Czym prędzej
szukam odświeżacza powietrza. Rozpylam go w całym pokoju. A co! Wolę lawendę niż smród
ścieków. Już lepiej. Muszę coś zrobid z tym problemem… Myślę… Mam! Napiszę petycję do
burmistrza. Uczyliśmy się w szkole, jak to się robi. Idę po kartkę. Wyciągam długopis. Ktoś
musi mi pomóc. Tak byd nie może. Kanalizacja- obiecywano ją nam już od dawna- rozwiąże
kwestię lokalnego smrodu.
mandragora