Mascha Rolnikaite, Ich muss erzählen. Mein Tagebuch 1941-1945

Transkrypt

Mascha Rolnikaite, Ich muss erzählen. Mein Tagebuch 1941-1945
Mascha Rolnikaite: Ich muss erzählen. Mein Tagebuch 1941-1945, Kindler, Berlin 2000, S. 237-241 (odpis
fragmentów, tłumaczenie na j zyk polski: pracownicy Muzeum Stutthof w Sztutowie).
Mascha Rolnikaite: Musz opowiedzie . Mój pami tnik 1941-1945,
Mascha Rolnikaite, ur. 1927, córka adwokata w Kłajpedzie, we wrze niu 1941 roku trafiła wraz z matk i trójk
rodze stwa do getta w Wilnie. Rozpocz ła wówczas pisanie pami tnika w jidisz. Poniewa pisanie było bardzo
niebezpieczne, nauczyła si prowadzi swoja zapiski w pami ci. Po rozwi zaniu getta i rozdzieleniu z matk i
rodze stwem we wrze niu 1943 roku została, teraz ju całkowicie zdana na siebie, deportowana do obozu Strassendorf
koło Rygi i stamt d do Stutthofu. Prze yła Marsz mierci i została 10 marca wyzwolona przez ołnierzy Armii
Czerwonej koło L borka na Pomorzu, zanim ich dr czyciele wykonali plan spalenia wi niów w pewnej stodole. Poza
matk i rodze stwem straciła czterdziestu pi ciu członków rodziny. Obecnie Mascha Rolnikaite jest pisark i yje w
Sankt Petersburgu.
Le . Kobiety chwytaj mnie za ramiona, chc mnie podnie
jednak nogi odmawiaj
posłusze stwa. Nie dam rady przezwyci y swojej słabo ci. Kobiety musz pu ci moje ramiona,
p dz je naprzód…. Oddalaj si . Zamykam oczy, aby nie widzie jak mnie rozstrzelaj …
Na pozór jeszcze yj – boli mnie bok. Czy jestem ranna? Nie słyszałam wprawdzie strzału i nie
odczułam adnego mocnego bólu. Dlaczego le w przydro nym rowie? Droga jest pusta. Wszyscy
odeszli…. Tak, z odległo ci słycha jeszcze kroki. Co si stało? Czy strzał był chybiony? Mo liwe.
W ka dym razie nie jestem ranna. By mo e wcale nie strzelali do mnie? Nie słyszałam strzału.
Tak, oczywi cie! Dlaczego nie przyszło mi to od razu do głowy, e jeden z ołnierzy str cił mnie
kopniakiem do rowu. Jak pi knie jest tutaj! Las cichy jakby był zaczarowany i tak du o niegu, tak
mi kko…. Dobrze i cicho….
Czyje to głosy?.... Mo e to halucynacje? Nie, kto szepcze…. Kobiecy głos. Pyta mnie czy jeszcze
yj . Jak trudno poruszy j zykiem… Głos pyta jeszcze raz , czy yj . Otwieram oko: Na szosie
stoi kobieta. Mówi do mnie, podczołguj c si do rowu. Nie mog tutaj zosta bo zamarzn . Musz
si ruszy . Jak mam si podnie kiedy nie mam siły? Gdy nie mog nic powiedzie ?....
Kobieta znikn ła…. Nareszcie nastała zupełna cisza. Nie, ona wróciła z kijem. Czego ona ode mnie
chce? Nie mog nawet zasn . A tego wła nie teraz chc ! Mówi, e nie mog popełni głupstwa.
Wła nie teraz musz pozosta przy yciu, kiedy wolno jest tak blisko, musz zebra siły i
wytrzyma . Co powinnam wi c zrobi , kiedy nie mam ju sił? Wszystko jedno, musz
przetrzyma . Nie chce ust pi , póki nie wyczołgałam si z rowu. Gdybym miała si wyczołga na
czworakach potrzebowałabym na to czasu a do jutra, wyj jednak musiałam. Kobieta pomaga mi i
przynosi kij.
Za lasem słycha ponownie detonacje. Mo e nasi oswobodziciele faktycznie s tak blisko? Musz
koniecznie stan na nogi! Mój dobry anioł poło ył si na brzuchu i poci ga mnie za r ce.
Po lizgn łam si , upadłam, próbowałam ponownie. Mimo całkowitego wyczerpania udało mi si
ostatkiem sił. Sta prosto przychodziło mi z najwi kszym trudem. Nogi nie chciały mnie nie .
Moja nowa przyjaciółka podała mi kij. Mogłam si go mocno trzyma i jako zrobi kilka kroków,
abym nie zmarzła. Pod r k i wsparte o kij szły my obie przed siebie. Były my jedyne na długiej,
opuszczonej przez Boga szosie. Po obu stronach las. Wydawało si , e za drzewem kto si czai.
Nagle kto krzyczy: R ce w gór Dr co podnosimy r ce. Z lasu wychodzi uzbrojony Niemiec z
psem i ka e nam rzuci bro . Nie wierzy, e nie jeste my uzbrojone i przeszukuje nas. Chce
zobaczy nasze dokumenty. Zapewniamy go, e nie mamy, bo jeste my wi niami obozu
koncentracyjnego, którzy przed chwil przechodzili t drog , e czuły my si wyczerpane i dlatego
pozostały my w tyle. Teraz jednak czujemy si o wiele lepiej i próbujemy ich dogoni . O tym
jednak nie chciał ten Niemiec wiedzie .
Zakłada, e jeste my rosyjskimi szpiegami i musimy by rozstrzelane. Zapewniamy go, e
naprawd jeste my z obozu koncentracyjnego. Najlepszym dowodem na to s nasze ubrania: Czy
tak wygl daj szpiedzy? Upierał si jednak przy swoim, jeste my zdrajczyniami, które czekaj tutaj
na Rosjan. Nagle zza drzewa wyłania si drugi Niemiec. On wie o naszym obozie i mo e
po wiadczy , e wi niowie t dy przechodzili. Pierwszy z Niemców wyci ga zza drzewa rower,
wsiada na niego i ka e nam i za nim. Grozi, nie mamy nawet podejmowa próby ucieczki bo
poszczuje nas psem, skoczy nam do gardła. Odje d a, a my podejmujemy trud dotrzymania mu
kroku. Znów brakuje mi tchu, znów nogi odmawiaj posłusze stwa….
Jednak gdy tylko słysz gro ne warczenia, nogi same mnie nios . Przyjaciółka mnie wspiera. Z
trudem docieramy do małego domu. Niemiec ka e psu nas pilnowa , sam wchodzi do rodka.
Bestia nie spuszcza z nas oczu, czeka tylko na nasz ruch. Z pewno ci nie byłyby my pierwsze,
którym rzucił si do gardła…. Nastaje dzie . Nadjechał samochód, w którym siedziała nadzorczyni
z naszego obozu. Po zlaniu nas musimy wczołga si do samochodu. Ostatkiem sił podci gam si .
Jedziemy przez wie . adnej ywej duszy. Wszystkie okiennice zamkni te, drzwi zaryglowane.
Cisza budz ca groz . A mo e ludzie jeszcze pi ?
Za wsi rozci gaj si pola. W oddali mo na zobaczy obok du ej stodoły du ilo furmanek. To
musiał by nasz obóz. A wi c wszystko zaczyna si od nowa….
Nagle rozległ si straszny hałas., potem głucha detonacja. Pies kuli uszy. Tak e Niemcy obok
stodoły stoj zaalarmowani: jedni patrz na błyski na niebie, inni stoj jak zastygli. Zbli amy si .
Ale co to jest? Widzimy jak Niemcy turlaj beczki do stodoły. Chc pu ci j podpali , a my mamy
spłon
ywcem!.... Ka nam wej do stodoły. Natykamy si na wiele kobiet, bynajmniej nie
wszystkie pochodz z naszego obozu. Na ziemi, w brudzie i kurzu le zmarli i ci, którzy byli w
agonii. Nam ju jest wszystko oboj tne….
Wkrótce stodoła wraz z nami spłonie, przemkn ło mi przez głow . Dlaczego nie zasn łam tam, w
lesie? Nic nie czułam. Teraz dym przesłania mi wzrok. B d si powoli dusi , b d krzycze z
powodu bólu, gdy b dzie płon ło moje ciało. Czy mam im powiedzie o beczkach? Milcz . Lepiej
im nie mówi o tym, b d spokojniejsze. Nie, musz powiedzie . Przynajmniej jednej. Szepcz
mojej s siadce z lewej t niepokoj c wiadomo do ucha. Wydaje mi si , e mnie nie zrozumiała
dobrze. Albo nie usłyszała z powodu hałasu spowodowanego wystrzałami dział. Mówi do innej.
Ta krzycz c rzuca si do ciany i wygl da przez szpar . Chc nas wysadzi w powietrze? Rozło yli
materiał wybuchowy i oddalili si . Nie! Musimy wyrwa deski i ucieka . Jednak Drewno jest
mocniejsze ni my….
Huczy… zbli a si ! Samoloty?
Kto chwyta mnie za ramiona i potrz sa mn . Kto? Jedna z kobiet pyta, czy rozumiem po polsku.
Kto puka w cian i krzyczy po polsku. Czego chce? Krzyczy, e Armia Czerwona jest ju we wsi,
a Niemcy uciekli. A mo e to prowokacja? Lepiej nie odpowiada . On krzyczy i puka, a my
milczymy. W ko cu odszedł. Cisza… Czy mo e tak by , e Niemcy naprawd wystraszyli si
eksplozji? e uciekli i nas zostawili?...
Znów dudni, bli ej, coraz bli ej! Sk d to zamieszanie? Dlaczego wszyscy płacz ? Dok d biegn ?
Zaraz mnie zadepcz ! Pomocy! Nie zostawiajcie mnie samej! Nikt nie zwraca na mnie uwagi. Z
r kami na głowie, z wyci gni tymi ramionami wybiegaj kobiety ze stodoły krzycz c i płacz c.
Niektóre potykaj si o ciała, upadaj , podnosz si i p dz dalej. Tylko ja nie mog si podnie .
Tam le y jedna, która zmarła. Je li mi kto nie pomo e, sko cz tak samo.
Za stodoł słycha m skie głosy. Rosjanie?! Czerwonoarmi ci?! Czy to prawda?! Chc wyj na
zewn trz! Tylko jak stan na nogi?
Do stodoły wchodz ołnierze. Wychodz naprzeciw nam, szukaj yj cych, pomagaj im. Przed
tymi, dla których za pó no na pomoc, ci gaj czapki. Potrzebujesz pomocy siostrzyczko? Podnosz
si i staj na nogi. Nie mog si jednak ruszy . Nogi mi dr . Dwóch czerwonoarmistów bierze
mnie na r ce i wynosi na powietrze.
Ze wsi nadje d a samochód sanitarny. Przychodz inni ołnierze. Jeden chce pomóc mnie nie ,
inny podaje mi kawałek chleba, trzeci daje mi r kawice. Ich pomoc doprowadza mnie do
wzruszenia, zaczynam płaka . Pocieszaj mnie i uspokajaj . Jeden wydobywa nawet brudny
r cznik i wyciera mnie jak małe dziecko, które płacze. Nie płacz siostrzyczko, nie pozwolimy, eby
stała ci si krzywda. Na jego czapce wieci si czerwona gwiazda. Jak długo nie widziałam takiej
gwiazdy!

Podobne dokumenty