Niech przemówią skały
Transkrypt
Niech przemówią skały
Niech przemówią skały Jednym z najpopularniejszych zajęć entuzjastów UFO jest zabawa w ukryte obrazki z Marsa i Księżyca. Tak długo wpatrują się w tysiące fotografii pokrytych kraterami powierzchni, póki nie znajdą czegoś, co przypominałoby sylwetki kosmitów. Takie intrygujące obiekty usiłowano dostrzec na Marsie od chwili wynalezienia teleskopu. Percival Lowell, skądinąd wybitny astronom, zafascynowany kanałami odkrytymi na powierzchni Czerwonej Planety - którymi jak sadził, Marsjanie cierpiący na brak wody transportują ją z okolic bieguna. W czytanej przeze mnie w dzieciństwie popularnonaukowej książce poświęconej planetom Układu Słonecznego, teoria ta miała jeszcze swoje odzwierciedlenie – pomimo okoliczności łagodzących: daty wydania opiewającej na późne lata 50-te i wiejskiej podwrocławskiej biblioteki w której się znajdowała, mogliśmy dowiedzieć się z niej że Mars posiada kanały irygacyjne i roślinność zmieniającą kolor w zależności od pór roku! Dziś już wiemy, że owe kanały były jedynie tworem wyobraźni Lowella, co nie powstrzymało wielu mu następnych, do ulegania podobnym złudzeniom. W 1953 roku angielski emerytowany kartograf, Percy Wilkins, odkrył na Księżycu coś, co wyglądało jak most zbudowany przez człowieka. Maniacy UFO natychmiast uznali to za dowód istnienia życia na Księżycu. Rzekomo, przy pomocy analizy spektroskopowej zidentyfikowano nawet nieznany ludzkości metal, z jakiego owy most był wykonany. Jakiekolwiek próby zakwestionowania tej postawy, kończyły się oskarżeniami o współudział w spisku rządowym, mającym na celu ukrycie przed społeczeństwem prawdy o UFO. Niestety, zdjęcia dostarczone przez statek kosmiczny Apollo ostatecznie zakończyły dyskusje na ten temat, albowiem dowiodły, ze owe "mosty" były jedynie grą świateł. Podobny los spotkał iglice, "odkryte" na zdjęciach z 1966 roku, mające być statkami kosmicznymi bądź masztami radiowymi, oraz "wykopy wykonane przez gigantyczne maszyny i ślady wielkich pojazdów", których na powierzchni Księżyca doszukał się George Leonard w 1976 roku. Z czasem, kiedy opinie o księżycowej cywilizacji zaczęły wywoływać nawet u przeciętnego człowieka, ironiczny uśmiech, uwaga badaczy przerzuciła się na Marsa. Kiedy dostrzeżono na nim przecinające się linie, tworzące zarys siatki, natychmiast pojawiło się pytanie: "Czy NASA sfotografowała ruiny starożytnych miast na Marsie?". Zdjęcia okolic bieguna południowego pokazujące serie obiektów w kształcie czworoboków, natychmiast nazwano "miastem Inków". Jednak najsłynniejszy tego typu obiekt zawdzięczamy misji Viking, a liczba demaskujących sprawę artykułów, przewyższa jedynie liczba tekstów wciąż utrzymująca o epokowym odkryciu w dziejach badań kosmosu. Chodzi oczywiście o słynną "Marsjańską Twarz", którą zawdzięczamy jej odkrywcy Vincentowi Di Pietro. Całe sztaby specjalistów wykręcały owe zdjęcie na wszystkie sposoby, dopatrując się w niej niestworzonych rzeczy, począwszy od gałki ocznej źrenicy w prawym oczodole, po strużki łez wypływające z oka. W jakimś stopniu, na tyle na ile łowcom kosmitów w ogóle da się przemówić do rozsądku, wątpliwości rozsiały zdjęcia twarzy wykonane przez sondę "Mars Global Surveyor", które przedrukowały parę miesięcy temu gazety. Natomiast najnowsze, żywe wśród internetowych znawców tematyki wydarzenia to "odnalezienie" na Marsie czaszki człowieka, oraz Sfinksa w okolicy lądowiska Mars Pathfinder. Na podstawie: Martin Gardnem, New Age. Notatki z pogranicza nauki, przeł. Grzegorz Kołodziejczyk, Łódź 1994, s. 102 – 114. http://czajniczek-pana-russella.blogspot.com/