Katarzyna Michta

Transkrypt

Katarzyna Michta
Katarzyna Michta
Gimnazjum im. Stefana Żechowskiego w Książu Wielkim
„Nie ma nic tak odległego, by było poza naszym zasięgiem, ani tak ukrytego, by nie dało się
odkryć”.
Kartezjusz
Stało się! Oto sam niezmierzony Wszechświat wykreował coś nad wyraz zadziwiającego – dał
początek życiu – osobliwej, dość skomplikowanej i wciąż wymagającej rozgryzienia formie materii,
która choć z pozoru tak różna od milczących głazów i spadających meteorytów składa się z tych
samych elementów – najpospolitszych pierwiastków obecnych niemal wszędzie. Życia trudno jest nie
dostrzec – dosłownie przefruwa, zwija się, szczeka – mimo wszystko jednak niełatwo jest je
zdefiniować. Powiemy, że życie mnoży się. Życie wymaga nakładów energii. Życie podlega
procesowi ewolucji. Życie wciąż przeobraża się. Życie nawet w co najmniej jednym przypadku
okazało się apercepcyjne, poszukujące sensu swego istnienia i dążące do wyjaśnienia otaczającego je
świata. Narodziło się w Afryce, skolonizowało Europę; wciąż poszukiwało nowych wyzwań; odkryło
więc Amerykę, potem dotarło na obydwa bieguny aż wreszcie stanęło na „Dachu Świata”.
Teraz właśnie ta forma życia stawia sobie pewne ważne pytanie: czy istnieje we Wszechświecie
życie pozaziemskie? W trzecim tysiącleciu chyba nie ma tak intrygującej tajemnicy naukowej, na
którą tak trudno jest jednocześnie odpowiedzieć. Życie pozaziemskie wciąż stanowi widoczną lukę w
naszej wiedzy o świecie. Mimo użycia takich maszynerii jak teleskop Hubble’a, dzięki którym udało
nam się spenetrować ogromne połacie przestrzeni kosmicznej, nadal znany jest nam tylko jeden
zamieszkały świat – Ziemia.
Jeśli zawiera ona bogactwo przeróżnych form życia, wydaje się niemożliwe, by pozostały one na
zawsze niepoznane. Patrząc bowiem na bezmiar kosmosu, mierząc wszystko ludzką oraz logiczną
miarą, należy przyznać, iż stwierdzenie, że jesteśmy tutaj sami, brzmi jak kiepski żart.
Już w 1898 roku Herbert George Wells napisał „Wojnę światów”, która zyskała miano pierwszego
w historii literatury utworu zakładającego możliwość nawiązania kontaktu z cywilizacją pozaziemską.
Stworzyła podwaliny pod szereg filmów, powieści, seriali z wizją kasandrycznej zagłady Ziemi lub
odkrycia międzygwiezdnych populacji. Kosmici niemal od zawsze pobudzali naszą wyobraźnię.
Zielone ludziki poruszające się za pomocną tajemniczych, niezidentyfikowanych obiektów latających,
porywacze ludzi, twórcy tajemniczych kręgów zbożowych czy prymitywne organizmy zdolne
przetrwać nawet w wyjątkowo nieprzyjaznych warunkach? A może to tylko my?
Naukowcy już od kilkudziesięciu lat zwracają swe oczy ku przestrzeni pozaziemskiej. W 1950 roku
Frank Drake posłał radioteleskop w kierunku gwiazd z nadzieją na odzew ze strony obcych. Niestety,
jedyną odpowiedzią okazała się cisza…
Tematem eksploracji Wszechświata oraz innych planet zajmują się coraz liczniejsze rzesze badaczy.
Widzą oni w tym szansę dla naturalnego rozwoju i ewolucji naszego gatunku oraz możliwości
głębszego poznania nas samych i otaczającego nas świata. Póki co nie ma potrzeby szukać daleko,
wkraczać w odległe układy międzyplanetarne; działamy na własnym podwórku – w Układzie
Słonecznym. Od pewnego czasu to Mars – druga bliska Ziemi planeta – stał się obiektem dość
szeroko zakrojonej ziemskiej inwazji, zaczynając od bezzałogowych sond kosmicznych, a kończąc na
poszukujących skamieniałości łazikach. Penetracjom tym towarzyszą nieprzerwane starania
zmierzające do odkrycia czegoś towarzyskiego i inteligentnego. „Mars stał się swego rodzaju
mityczną areną, na której ścierają się nasze ziemskie nadzieje i obawy” – stwierdził astronom Carl
Sagan.
Jeśli życie miałoby szansę narodzić się gdzieś poza Ziemią, to właśnie tam, na Marsie. Najnowsze
informacje przesyłane przez łazik Curiosity (jak i wcześniejsze badania poczynione przez inny łazik
Spirit) nie budzą wątpliwości, że na Marsie istniała niegdyś zarówno atmosfera, pole magnetyczne, a
także liczne zasoby wody. W skali kosmicznych odległości dzieli nas od Marsa bardzo niewiele, lecz
dla ludzkości to nadal daleko. Niewykluczone jednak, że w bliższej lub nieco dalszej przyszłości
ponownie ujrzymy narodziny marsjańskiej cywilizacji. Sam Matt Mountain, szef Instytutu
Teleskopów Kosmicznych NASA, zapewniał niedawno: „Wyobraźcie sobie dzień, w którym świat
obiega wiadomość, że nie jesteśmy sami w kosmosie. To będzie doświadczenie tego pokolenia.
Odkrycie życia pozaziemskiego jest w naszym zasięgu”.
Porzućmy jednak teraz te rozmyślania. Zastanówmy się, jak dalej potoczą się losy ludzkości, gdy
już odkryjemy życie pozaziemskie. Jak wpłynie to na nasz światopogląd, jak odmieni codzienną
rzeczywistość? I wreszcie: czy będziemy potrafili stawić czoła takiemu wyzwaniu, czy jesteśmy
gotowi na ewentualny kontakt z nową, inteligentną cywilizacją (zakładając, że właśnie taką spotkamy
na drodze swego odkrycia)? Potwierdzenie istnienia Marsjan wstrząsnęłoby posadami ludzkości.
Pierwszy kontakt z przedstawicielami tej obcej populacji okazałby się przełomem w dziejach
Wszechświata porównywalnym do udowodnienia teorii heliocentrycznej Mikołaja Kopernika.
Według astronom dr Jill Tarter, długoletniego dyrektora Centrum Badań SETI w SETI Institute,
zjawienie się kosmitów na Ziemi oznaczałoby, iż ich możliwości technologiczne musiałyby być na
tyle zaawansowane, aby nie potrzebowali oni taniej siły roboczej, nowych źródeł pożywienia czy
podbijania nowych terytoriów. I my spróbujmy pałać podobnym optymizmem. Zakładając, że rozwój
technologiczny Marsjan następuje równolegle z rozwojem etycznym, możemy przyjąć, że kosmici
będą do nas nastawieni pozytywnie. Jednak objawienie się innych inteligentnych stworzeń może
odebrać człowiekowi „koronę istnienia”, dominację na ziemskim globie i zachwiać fundamentami
współczesnej nauki. Mimo wszystko, aby nawiązać nić porozumienia z obcymi, dającą nadzieję na
rozwiązanie odwiecznych problemów ludzkości, musimy być otwarci na ich wiedzę. „Naszym
zadaniem życiowym nie jest prześciganie innych, lecz pokonywanie samych siebie” – jak pisał
Stewart B. Johnson.
Czy ich technologie okażą się zrozumiałe dla nas? Czy też wyjdzie na jaw, że wiedza istot
pozaziemskich wykracza poza nasze zdolności pojmowania i rozumienia zjawisk? Nauka nie miała
sensu? Wiele lat żmudnych badań, przełomowe odkrycia, kontrowersyjne teorie… Dodajmy do tego
te trudne lata ze szkolnej ławy: prześladujące wzory, spędzające sen z oczu klasówki, wkuwanie do
upadłego zawiłych regułek – to wszystko na nic, nasze umysły nie nadają się już do niczego!? Ależ
nie! Nie tak ma wyglądać nasze nastawienie do spotkania z Marsjanami! Nie tak w moich oczach
wygląda przyszłość ludzkości!
Swoją wizję świata kreowałam chyba od dziecka. Już gdy wkroczyłam w „wiek pytań” dociekałam
naszych przyszłych losów, zaczynając od pozornie prostych problemów: co się stanie gdy podrzucę
lalkę do góry, czy kolorowe kamyki to rozpadnięte meteoryty, czy po tęczy mogę wspiąć się na
Słońce, czy jeśli ktoś ukradnie księżyc, to już nigdy nie zobaczę przez okno świecącego rogalika; a
kończąc na bardziej zawiłych: czy na innych planetach żyją ludzie, jak wyglądają kosmici, czy
pojedziemy kiedyś w czasie wakacji na Marsa? Każda podróż tramwajem było okazją do bliższego
poznawania zjawiska bezwładności. Odkrycie „złamanej łyżeczki” w szklance herbaty sprawiło, że
picie tego gorącego naparu przestało być moim utrapieniem, lecz stało się magicznym spotkaniem z
optyką. Obserwowałam, czytałam, wyciągałam wnioski. Stąd nie wierzę w to, że wszystkie obecne
osiągnięcia ludzkości poszły na marne. Przez lata każdy z nas dawał z siebie wszystko, doskonalił się,
zdobywał wiedzę – nic nie dzieje się bez przyczyny.
„Cel –zadanie, które wyznaczamy naszym marzeniom”
Ambrose Bierce
Nie możemy spocząć na laurach, zaniechać dalszego rozwoju ziemskich technologii. Być może
dzięki nim już w niedługiej przyszłości postawimy nogę na Czerwonej Planecie i zaprzyjaźnimy się z
jej potencjalnymi mieszkańcami. Gdy zaniechamy naszych działań, nigdy nie uda nam się stanąć oko
w oko z obcymi cywilizacjami.
Nawet jeśli zdołamy się przekonać, że życie musi gdzieś tam istnieć, napotkamy kolejny problem, a
mianowicie nasz brak wiedzy na jego temat. Nie będziemy wiedzieć, jak bardzo jest ono obce, czy
jest zbudowane na fundamencie atomów węgla, czy wymaga wody w stanie ciekłym, czy lata, czy
chodzi bądź skrywa się umiejętnie w ziemi.
Bez dalszego doskonalenia naszych technologii informacje te pozostaną dla nas niezmiennie
nieosiągalne. A żeby rozwijać się dalej w coraz to lepszym kierunku, nie możemy rezygnować z
dalszego zdobywania wiedzy, choćby z fizyki. Wciąż tyle zagadek, jakie zgotował nam Wszechświat
czeka cierpliwie na swoje rozwiązanie. Nie inaczej, rzecz jasna, jak przez pogłębianie swej wiedzy na
lekcjach. Tak niewiele potrzeba, by osiągnąć tak wiele! Przepis? Wiara, odwaga, czas, rozwój i jak
najlepsze chęci. Pomyśl! Tylko tyle (czasami aż tyle) dzieli człowieka od szansy pokonania
marsjańskiego promieniowania jonizującego wycieńczającego ludzkie DNA, znalezienia sposobu na
egzystencję w temperaturze spadającej nawet do – 140°C czy stawienia czoła niepokojącej grawitacji
stanowiącej zaledwie 0,38 ziemskiej. Niewykluczone, że pojawi się wybitny inżynier, który podejmie
się budowy windy kosmicznej albo konstrukcji statku kosmicznego umożliwiającego bezpieczne
lądowanie na Marsie.
Współcześni ludzie o wielkich umysłach nie dają za wygraną. Ich działania winny stanowić dla nas
przykład. Oto dzięki zaobserwowaniu na Ziemi po raz pierwszy fal grawitacyjnych, otwiera się przed
światem nowa, związana z nimi dziedzina astronomii. Naukowcy podjęli także pierwsze znaczące
kroki w zakresie teleportacji – dotychczas udało im się jej dokonać na przykładach protonu i wiązce
lasera, a niewykluczone, że przyszłość pozwoli na przenoszenie obiektów o większej masie. Z kolei
słynny brytyjski fizyk Stephen Hawking zajął się paradoksem informacyjnym czarnej dziury:
stwierdził, że wpadająca do niej informacja nie ulega zniszczeniu, lecz jest przechowywana na
horyzoncie zdarzeń. Co więcej, fizyk ogłosił, że czarne dziury mogą prowadzić do innego
Wszechświata.
NASA wyznaczyła niedawno zespół naukowy, którego zadaniem będzie budowa
ultranowoczesnego instrumentu służącego poszukiwaniu planet pozasłonecznych. 14 marca bieżącego
roku rozpoczęła się misja ExoMars mająca badać skład atmosfery Czerwonej Planety ze szczególnym
naciskiem na gazy takie jak metan, które mogą świadczyć o obecności na niej życia. Natomiast
Rosjanie dążą do skrócenia czasu podróży na Marsa do sześciu tygodni, a wszystko za sprawą silnika
opierającego się na energii atomowej.
Niejeden uczeń pewnie ośmieli się stwierdzić, że nie jemu pisana jest przyszłość wielkiego
astronoma czy szalonego naukowca, poszukującego odpowiedzi na coraz to bardziej zawiłe aspekty
pozaziemskiej kolonizacji. Spójrzmy na to z nieco innej perspektywy. Odkrycie międzygwiezdnych
cywilizacji i ich poznanie to ogromne przedsięwzięcie i jeżeli ma się powieść, musi zaangażować się
w nie cała ludzkość. Od czegoś trzeba jednak zacząć, najlepiej od fizyki.
Fizyka pomaga zrozumieć otaczający nasz świat – zarówno bliski, jak i ten odległy w przestrzeni
kosmicznej. Dzięki niej możemy poznać piękno i mądrość wszechświata, którego jesteśmy częścią.
Fizyka pozwala pojąć, dlaczego zmieniają się pory roku, jak dochodzi do zaćmienia słońca. Nie
umniejsza to piękna tych zjawisk, lecz pozwala zachwycić się tym, że tak skomplikowana
„maszyneria” działa dzięki niezmiennym prawom. Teraz najważniejszy argument, który powinien
zachęcić nawet zatwardziałego przeciwnika nauki do zgłębiania tajników wszelakiej wiedzy: fizyka
uczy logicznego myślenia i rozwiązywania problemów. Nawet jeżeli po latach nie będziemy pamiętać
ani jednego wzoru, to gimnastyka umysłu nie pójdzie na marne. A w obliczu międzyplanetarnego
spotkania wiedza każdego pokroju, wyobraźnia i wszystkie umysły otwarte na nowe możliwości
okażą się przydatne.
Rozchodzący się w całej kuchni zapach pieczonego ciasta, skrzypiący śnieg pod stopami lub
smakowity ziemniak posiadający niemałe pokłady energii… Fizyka jest pełna przygód, otacza nas z
każdej strony, daje powody do ciekawych doświadczeń. Skoro tak silnie wiąże się z naszą
codziennością, można sobie tylko wyobrazić jak ogromny byłby jej wpływ na przebieg spotkania istot
pochodzących z zupełnie odmiennych planet. Zgłębianie jej tajników w przyszłości okaże się
niezbędne do kolonizacji Czerwonej Planety. Tylko w takim przypadku scenariusz, że dotrzemy na
Marsa i odnajdziemy wspólny język z obcą inteligencją stanie się realny...
Możliwość kontaktu z nową cywilizacją to dla nas ogromne wyzwanie, którego wynik może okazać
się zaskakujący i przełomowy. Warto potrudzić się jeszcze z fizyką, a być może będziemy świadkami
największego odkrycia w dziejach ludzkości.
Żywię ogromną nadzieję, że istoty obce przyspieszą nasz rozwój oraz przede wszystkim pomogą
nam uporać się z problemami współczesnego świata, na przykład klęską głodu, terroryzmem,
nieuleczalnymi chorobami. A może zaangażują nas w swe międzygalaktyczne przedsięwzięcia?
Pokażą nam fizykę, matematykę innego wymiaru? „Każdy nowy system logiczny, jaki odkryjemy,
nauczy nas czegoś nowego - innego sposobu patrzenia na wszechświat” – pisał fizyk i psycholog dr
Robert A. Freitas – „Kontakt z obcymi umysłami otworzy nam nowe perspektywy na piękno i
wiedzę. Pozaziemscy logicy mogliby bowiem rozwiązać wiele filozoficznych paradoksów ludzkości.
[…]”.
Czy tak się stanie?