Amerykańska liberalizacja energetyczna bez sukcesów

Transkrypt

Amerykańska liberalizacja energetyczna bez sukcesów
Amerykańska liberalizacja energetyczna bez sukcesów
Autor: Andrzej Szczęśniak
(Źródło: szczesniak.pl)
Stany Zjednoczone Ameryki wprowadziły u siebie rewolucję energetyczną po szoku 1973
roku, gdy okazało się, że broń naftowa może zagrozić pozycji USA na arenie światowej.
Jednym z narzędzi, które w tej rewolucji stworzono, była liberalizacja rynków energii. Nie
rozpoczęła się ona za czasów Ronalda Reagana, jak można w Polsce przypuszczać. Był to
ruch mniej wolnorynkowego prezydenta, jednak strategiczne cele USA nie zależą od
prezydentów, są znacznie bardziej trwałe niż wyroki demokratycznych wyborów.
W 1977 r uchwalono "Emergency Natural Gas Act", który otworzył możliwość wyboru
dostawcy. Rok później - "Natural Gas Policy Act of 1978". W konsekwencji w 80- i 90-tych
latach przeprowadzono w Stanach liberalizację sektora elektrycznego i gazowego. Jej istota
polegała na "unbundlingu" - rozdzieleniu dostaw energii czy gazu od obsługi infrastruktury.
Wcześniej przedsiębiorstwa użyteczności publicznej (public utilities) równocześnie budowały
i zarządzały infrastrukturą, jak i dostarczały energię czy gaz. Liberalizując rynek
wprowadzono programy, które umożliwiały klientom wybór dostawców energii, niezależnie
do czyjej infrastruktury byli podłączeni. Programy te ofiarowywały konsumentom "wolność
wyboru" dostawcy, jednak zwalniały dostawców z pozarynkowej kontroli cen. Najpierw
mogły z nich skorzystać przedsiębiorstwa, a po 1986 roku umożliwiono to także
indywidualnym odbiorcom. Decyzje pozostawiono na poziomie stanowym i to władze
poszczególnych stanów wprowadzają (lub nie) regulacje umożliwiające zastosowanie tych
zasad.
Rezultaty programu trwającego już kilka dziesięcioleci nie powalają na kolana. Jeśli przyjrzeć
się liberalizacji rynku gazu, to ma ona bardzo ograniczony zasięg. Na 50 stanów (w 2009 r.)
pełną liberalizację przeprowadziły tylko 4 stany, liberalizację niepełną - dalsze 4. Częściowy
"unbundling" i faza wdrożeń to kolejne 6 stanów. Programy pilotowe prowadzi 8 stanów.
Jeśli porównamy stan dzisiejszy do roku 2001 – widzimy stagnację. 8 lat wcześniej razem 21
stanów było w jakiejś fazie uwalniania rynku, obecnie 22. Reszta stanów nie otworzyła
tynków na konkurencję, nie wprowadziła nowych przepisów, wiele przestało nawet myśleć o
liberalizacji.
Jednak ilość stanów to jeszcze nie wszystko. W 2008 r. z 21 stanów, w których jest 35
milionów odbiorców domowych, w programie uczestniczyło zaledwie 4,7 miliona odbiorców
indywidualnych, czyli 13%. W tych stanach różnie się też układa ilość gospodarstw
domowych, które pomimo oferty, decydują się na wolność gazową i korzystają z programów
"Natural Gas Choice". W Georgii jest to 81,5%, ale w stanie New York - 17,1%, a New
Jersey - zaledwie 3,1%. Atrakcyjność dostawców rynkowych ma dużo wspólnego z
nasileniem konkurencji - jest dokładnie odwrotna do ilości konkurujących dostawców. W
Georgii ogromna większość odbiorców obsługiwana jest przez lokalną firmę public utility regulowaną przez stan, a w stanie New York działa 69 niezależnych dostawców.
W energii elektrycznej sytuacja układa się jeszcze mniej konkurencyjnie. Proszę spojrzeć na
mapkę i zwrócić uwagę, jak niewiele stanów wprowadziło deregulację i unbundling. A już
szczególnie popatrzeć na żółty kolor, gdzie programy liberalizacji zostały zaniechane.
Podstawowym powodem może być kryzys spowodowany w Kalifornii przez Enron, który
obsługiwał tam ponad 40 tysięcy odbiorców, w tym tak wielkich jak University of California.
Enron był liderem deregulacji, potem jednak stał się symbolem upadku i zagrożeń deregulacji
w energii.[1]
[1] "Enron is now the most miserable corporate symbol of energy deregulation in the world,"
said William Massey, an Arkansas Democrat and a member of the Federal Energy Regulatory
Commission (FERC), quoted in the Dallas Morning News.
edc Magazine
źródło: EIA