WyPRAWIAJĄ?! - Słowo Wrocławian

Transkrypt

WyPRAWIAJĄ?! - Słowo Wrocławian
Słowo numeru
str 1
TER A
72 ST Z
RONy
NAJWIĘKSZY
Konkurs
D O DATEK TURYST YC ZN Y
rody!
g
a
N
j
a
r
g
y
W
nr 04/2014 (62) maj 2014
ISSN 2082-6761
INDEKS 275611
na Dolnym Śląsku!
www.SlowoWroclawian.pl
Co ONI
WyPRAWIAJĄ?!
KOLEJNA WPADKA STRAŻY MIEJSKIEJ
Cena 2.20 zł (w tym 8 % VAT)
Kłody pod nogi
Adam Włodarczyk
Dworzec PKS ma zostać schowany pod ziemią. Nad nim wyroście galeria handlowa. Tym
samym władze miasta stopniowo
pozbywają się terenów zielonych w centrum Wrocławia.
Czy kolejny betonowy kloc,
który prawdopodobnie zabije
handel w tej okolicy, okaże się
elementem dekoracyjnym miasta
czy przysłowiowym kwiatkiem
do kożucha?
czyt. dalej s. 6-7
Neony nie zgasły
Michał Ratajczak, Joanna Heider
Czasy, kiedy neonowe reklamy
były ozdobą miasta, minęły.
Ostatnie z nich znikają z ulic
Wrocławia wypierane przez
bardziej tandetny i agresywny
odpowiednik. Od 15 listopada w Galerii Wnętrz Domar
przy ul. Braniborskiej można
oglądać wystawę wszystkich
ocalonych neonów. Wystawa
od wakacji będzie znajdowała się
przy ulicy Ruskiej 46.
czyt. dalej s. 60
Powrót na salony
Mateusz Macyszyn
REKLAMA
Piłkarze ręczni Śląska po- koniec tułaczki, którą przez
wracają do najwyższej kla- ostatnie lata przechodził wrosy rozgrywkowej. Na cztery cławski handball.
kolejki przed zakończeniem
czyt. dalej s. 68
pierwszoligowych zmagań
zapewnili sobie awans do
PGNiG Superligi. To oznacza
Wrocławski patos
idei i masy
czyt. dalej s.8
Epizod
Heinricha Harrera
czyt. dalej s.9
Kruszenie
politycznego betonu
czyt. dalej s.16
C H R O Ń Ś R O D OW I S KO. P R Z E C Z y TA Ł E Ś – P O DA J DA L E J !
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
czwartek, 24 marca 2011
str 2
Wstępniak
Miasto
stu potrzeb
Spis treści
Michał Ratajczak
W mieście stumostów (tak to się pisze) nieproporcjonalnie do liczby nowych przepraw rosną potrzeby wynikające ze stale powiększającej się dziury budżetowej.
I jeszcze wiele lat po Euro i innych, nie wymienionych tu, inwestycjach będzie się
nam odbijać czkawką. Powiedzieć dziś, że trzeba było mierzyć siły na zamiary,
to banał. Trzeba było też wiedzieć kiedy ze sceny zejść, a gastrycy winni pamiętać, w którym momencie oddalić się od stołu.
Aktualny deficyt miejskiej kasy jest szacowany na prawie 218 mln złotych. W roku
2014 Wrocław znów wyda więcej, niż otrzyma. Dlatego władze miasta zakładają
zaciągnięcie 80 mln zł pozyczki na załatanie dziury budżetowej. Wszystko w ramach
krótkoterminowego kredytu odnawialnego, czyli spłaconego w całości do końca br.
Dochody miasta do końca roku wyniosą niemal 3,67 mld zł, a wydatki blisko 3,86
mld zł, z czego 663 mln zostanie przeznaczonych na inwestycje. Ogółem wydatki
miasta wzrastają w stosunku do przewidywanych na rok 2013 o 10 proc., przy jednoczesnym wznoście dochodów o 3,9 proc.
Nie tylko Wrocław żyje ponad stan. Wiele polskich miast stara się bronić przed
powiększaniem długu. Niektóre, jak Wrocław czy Kraków, „ukrywają” faktyczne
zadłużenie w miejskich spółkach. W efekcie niektóre miasta gasną po zmierzchu
przez wyłączanie oświetlenia części ulic.
Inne, w tym wypadku ponad 20 z województwa śląskiego, hurtowo zakupiły prąd
od firmy Tauron, na czym zaoszczędziły około 8 mln zł, a niewielkie Żory zdecydowały się wyprzedawać swój majątek, jak choćby park wodny za 25 mln zł.
Nie można powiedzieć, że we Wrocławiu brakuje inwestycji. Tyle że w niektórych
sektorach gospodarki są one dobrą wymówką dla podnoszenia cen za usługi. Z początkiem marca opłaty za wodę i ścieki we Wrocławiu poszły w górę, ale to nie
koniec podwyżek, bo miejskie wodociągi zaplanowały podnoszenie opłat za wodę
co 12 miesięcy aż do roku 2018.
Teraz za metr sześcienny wody i ścieków płacimy nieco ponad 8 złotych, do 2018
będzie to już kwota - 10,35 zł. Władze MPWiK tłumaczą, że podwyżki są konieczne, bo spółka rozbudowuje sieć kanalizacji we Wrocławiu m.in. na Osobowicach,
Zakrzowie, Polanowicach, Sołtysowicach, Ratyniu i Lipie Piotrowskiej. Nie dodają
jednak, że większość wydatków na inwestycje pokrywają środki unijne i bankowe
kredyty.
W dobie budżetowej bessy Wrocławia mało kto myśli o oszczędnościach. Inwestycyjna lokomotywa nabiera rozpędu, choć nie wiadomo czy zmierza ona we właściwym
kierunku. Przykład z brzegu: w poprzednim miesiącu swoją działalność rozpoczęła
nowa wrocławska spółka miejska - Światowe Igrzyska Sportowe 2017. Jej prezes
będzie zarabiał około 13 tysięcy złotych, a po 3 tysiące złotych dostaną co miesiąc
członkowie rady nadzorczej. Spółka ma się zająć przygotowaniami do World Games.
Czy potrzebne są nam te wszystkie inwestycje – to już osobne pytanie. Chwilowy
prestiż mija, a problematyczna konstrukcja z siatki i żelbetonu na ponad 40 tysięcy kibiców zostaje. Lepiej zastanowić się nad bardziej ekonomicznym zarządzaniem wydatkami bieżącymi oraz sensem istnienia płatnej komunikacji miejskiej,
jeśli miasto i tak dopłaca to przedsiębiorstwa czy sensem istnienia Straży Miejskiej,
która czai się za rogiem z gotową do zatrzaśnięcia blokadą.
Temat numeru
Mateusz Macyszyn – Po co nam straż miejska? – s. 3
Maj
Co się działo?
we Wrocławiu – s. 4
w Polsce – s. 5
w gospodarce – s. 5
Miasto
Adam Włodarczyk – Kłody pod nogi – s. 6-7
Arleta Ciarczyńska – Wrocławski patos idei i masy – s. 8
Grzegorz Pietrzak – Epizod Heinricha Harrera – s. 9
Marek Natusiewicz – Twórczy przekaz starych neonów – s. 10
Aneta Bratkowska – O jak Ołbin – s. 17
Michał Ratajczak, Joanna Heider – Neony nie zgasły – s. 60-61
Inwestycje
Tomasz Augustyniak – Złoty bastion wolności podatkowej – s. 11
Prawo
Anna Hadasik – Sezon rowerowy czas zacząć! – s. 12
Damian Buniak – Powściągliwie z nakazem rozbiórki – s. 13
Gdzie najtaniej
Ewa Tomaszewska – Zakupy przekupy – s. 14
Motoryzacja
Adam Włodarczyk – Pierwsza jazda po Wrocławiu – s. 15
Publicystyka
Marek Natusiewicz – Kruszenie politycznego betonu – s. 16
Joanna Heider – Święty, ale co z tego? – s. 64
Wojciech Mach – Radosne Wojszyce – s. 70
Kultura
Laura Dusik – Niewygodna podróż – s. 18
Adam Włodarczyk – Wielka sprawa Teatru Małego – s. 18
Twój Relax
Katarzyna Gielec – Skała w trzech odsłonach – s. 21
Aneta Bratkowska – U podnóża Tatr – s. 22-23
Paweł Miziura – Rejsy po Bałtyku – s. 24
Adam Włodarczyk – Jest Lądek. Lądek Zdrój – s. 25
Patrycja Rozborska – Wehikuł czasu – s. 26
Joanna Heider – Beskidy dla wszystkich – s. 27
Laura Dusik – Wypłyń na Mazury – s. 28
Laura Dusik, Mateusz Macyszyn – Przygoda z pojezierza – s. 36-37
Laura Dusik, Joanna Heider – Między trzema rzekami – s. 45
Paweł Miziura – Anomalie i norweski akcent w tle – s. 46
Katarzyna Wilanowska – Naodrzański klimat – s. 47
Katarzyna Kupczyk – Brama do Kotliny Kłodzkiej – s. 48-49
Mateusz Macyszyn – Krystaliczne plaże nad Bałtykiem – s. 50-51
Joanna Heider – Rybackie wioski i morze – s. 52-53
Aneta Bratkowska – Rajskie wybrzeże – s. 54
Twój Dom
Krzysztof Ziajka – Od początku roku dobre perspektywy dla deweloperów – s. 30
Tomasz Kwieciński – Oszczędność nie tylko na papierze – s. 31
Tomasz Augustyniak – Gotowe czy na wymiar? – s. 32-33
Joanna Lipska – Izolacja co do centymetra – s. 39
Adam Włodarczyk – Z drewna czy PCV? – s. 40
Joanna Heider – Sztuka nawadniania – s. 42
Adam Włodarczyk – Eksplozja zieleni – s. 43
Paweł Miziura – Ogród sentymentalny – s. 44
Styl życia
Joanna Heider – Sprawdź, czy twoje dziecko dostanie się do przedszkola – s. 57
Mateusz Macyszyn – Hobby na zamówienie – s. 58
Aneta Bratkowska – Ślubna szopka – s. 59
Bartosz Ozimiec– Dekoracje na wiosnę– s. 62
Będzie się działo
Maj 2014 – s. 66-67
Sport
Mateusz Macyszyn – Powrót na salony – s. 68
Mateusz Macyszyn – Śląsk broni się przed degradacją – s. 69
Wydawca: Magnes Media Sp. z o.o. [email protected] | Prezes Zarządu, redaktor naczelny: Emil Baran
Redaktor prowadzący: Michał Ratajczak [email protected] | Sekretarz: Angelika Wołoszańska | Dział reklamy: tel. 513 509 429
Stali współpracownicy: Wojciech Mach, Marek Natusiewicz, Angelika Wołoszańska, Katarzyna Wilanowska, Adam Włodarczyk, Adrian Kaźmierczak | Druk: Polskapresse
Redakcja: Komuny Paryskiej 90, 50-452 Wrocław | Skład: Logos | Numer zamknięto 16 maj 2014| Wydanie 19 maj 2014
Redakcja nie odpowiada za treść publikowanych listów i reklam. Materiałów nie zamówionych nie zwraca, zastrzega sobie prawo do skrótów w nadesłanych tekstach i listach.
Gazeta jest bezpłatna dla punktów biorących udział w programie „Wrocławskie Dobre Miejsca” oraz „Słowo Wrocławian dla Ciebie”.
Punkty partnerskie „Wrocławskich Dobrych Miejsc” oraz „Słowo Wrocławian dla Ciebie” nie mają prawa do pobierania opłat za rozdane egzemplarze gazety. Traktowane są one jako bezpłatne.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 3
Temat numeru
Po co nam straż miejska?
Mateusz
Macyszyn
Społeczność Wrocławia działania straży miejskiej utożsamia z licznymi mandatami, czyli
„wlepianiem za wszystko, co się da”, fotoradarami albo nakładaniem blokad na koła
samochodowe. Oliwy do ognia dolewają kolejne wpadki, jak choćby nałożenie blokad
samochodom zaparkowanym na ulicy Ruskiej na początku kwietnia.
się w błahych sytuacjach, we Wrocławiu nie brakuje. Powiększająca
się rzesza oponentów rozwija
swe skrzydła, tworząc kampanie
i protesty, w których domagają
się likwidacji straży miejskiej. Na
Facebooku mieszkańcy stworzyli
grupę pod nazwą „Likwidacja
Straży Miejskiej we Wrocławiu”,
udostępniając czytelnikom wszelakie pozycje, ukazujące nieudane,
niezrozumiałe, jak i bazujące wyłącznie na korzyściach finansowych, działania prewencyjne.
Trzeba przyznać – społeczeństwo
patronuje bardzo dokładnie każdy ruch strażników, czyhając na
ich potknięcie.
Incydenty abstrakcyjne
Każdego poranka widzi się
przy głównych ulicach duety
strażników, montujących fotoradary, a w ostatnim czasie ukazały
się interesujące zdjęcia w sieci.
Przy ulicy Legnickiej w pobliżu
przystanku tramwajowego „Niedźwiedzia”, jeden z internautów
zauważył schowanych pomiędzy
samochodami wartowników. Byli
to strażnicy. Wyczekiwali na
moment, kiedy któryś z pieszych
przestąpi chodnik i wkroczy na
pasy w czasie czerwonego światła sygnalizacji, by ukarać go
grzywną. Uzasadniali to swoimi
obowiązkami.
Prawie każdy z nas zdaje sobie sprawę o konsekwencjach
przejścia w chwili zakazu, tym
bardziej, jeśli chodzi o Legnicką, a to przecież ruchliwy punkt
zwłaszcza rano. Czar goryczy
ostatnich miesięcy przelał przypadek mający miejsce 2 kwietnia,
tym razem przy ulicy Ruskiej.
Przez długie lata widniał tam znak
(„nie dotyczy chodnika”) o przyzwoleniu parkowania pojazdów
otwierali szyby, rzucając obelgami w stronę nadzorców.
Strażnik musi i nie może
W opinii publicznej długo jeszcze będzie się toczył spór o zakres
kompetencji. Wobec artykułu
12 ustawy o strażach gminnych
(miejskich) do podstawowych
czynności, jakie może wykonać
funkcjonariusz należy wylegitymowanie osób w uzasadnionych
przypadkach w celu ustalenia
tożsamości. Przy okazji ma prawo
skontrolować prywatne rzeczy,
przeglądając zawartość torebki
czy plecaka. Jednak, nawet gdy
podejrzany powinien zostać zatrzymany sprawa zgłaszana jest
funkcjonariuszom policji, bo takich praw miejscy nie posiadają.
Strażnik wobec zachowującego
się agresywnie ma przyzwolenie
na użycie środków przymusu
bezpośredniego i obezwładnienie
go, a wtedy oczekuje na przyjazd
policyjnego radiowozu.
Istotnym przeznaczeniem strażaków miejskich jest dbanie o estetykę miasta, a to zadanie niełatwe,
kiedy każdego dnia na ulicach
uporczywi handlarze rozkładają
swoje targowiska czy właściciele
czworonogów nie potrafią sprzątać
po swoim pupilu. Strażnik miejski
ma w obowiązku pozbawić towaru
„nielegalnego” kupca. Zarekwirowany towar trafia do depozytu,
a kupiec bez uprawnień oczekuje
na wyrok sądowy.
Ciekawym pomysłem wykazano
się w Łodzi. Tamtejsze władze nie
potrafiły uporać się z konfiskowanymi rzeczami, które miały krótki
termin ważności, choćby warzywa
oraz owoce. Postanowiono pobrane wkłady wysprzedawać hurtowniom po detalicznych cenach,
a zarobione pieniądze oczekiwały
na przedsiębiorców. Gdy łódzcy
kupcy wygrali proces przeciw
strażnikom otrzymywali walutę w zamian za utracony towar.
Wrocławianie nieprzychylni
W sondzie przeprowadzonej
przez portal internetowy www.
tuwroclaw.com zapytano o ocenę
działalności straży miejskiej w mieście. W wyniku badań ankietowani
mieli do wyboru cztery odpowiedzi. Z pośród 125 głosujących najwięcej, bo aż 63,2%
ankietowanych zaznaczyło opcję
o natychmiastowej likwidacji,
25,6% respondentów uznało,
że wrocławskie służby są maszynką do zarabiania pieniędzy, choć
nie trudno się zgodzić z tą kwestią.
Wąskie grono internautów poparło
pogląd głoszący o poprawie troski
nad dobrem Dolnoślązaków i wyniosło tylko 10,4%. Docelowe zapytanie tyczyło się wyrażania aprobaty o dobrym spełnianiu wartości
przez straż miejską Wrocławia.
Odpowiedź zaskakująca – 0,8%,
czyli tylko jedna osoba.
REKLAMA
W tym roku dwudzieste trzecie
urodziny będzie celebrować wrocławska straż miejska. Powstała
23 września 1991 roku z inicjatywy dotychczasowego prezydenta,
Bogdana Zdrojewskiego. Czy
przez te lata mieszkańcy są zadowoleni z działań „mundurowych”?
– Nie jesteśmy w stanie wierzyć, że
ciągłe patrole, kontrolowanie i nękanie ludzi, przykładowo palących
papierosa w miejscu publicznym,
to rola strażników. Nie ma ich,
gdy człowiek potrzebuje pomocy
albo odsyłają do policji. Słyszy się
codziennie rano w radiu informację
o ulicach, przy których zostaną rozmieszczone fotoradary. Wlepianie
mandatów za prędkość to chyba
pierwszorzędny rytuał, kiedy
przychodzą do pracy – opowiada
z oburzeniem Anna, trzydziestoletnia mieszkanka z Krzyków.
Poszkodowanych, zdawałoby
na wydzielonej części chodnika.
Zgodnie z przyjętymi w społeczeństwie zasadami, władze miasta winne uprzednio obwieszczać
biuletyn odnośnie likwidacji oznaczenia drogowego. Tak się nie
stało. Kierowcy, którzy tego dnia
pozostawili samochody, spotkali
się z przykrą sytuacją. Strażnicy
szybko założyli blokady, karząc
mandatami winowajców w kwocie
stu złotych oraz po jednym punkcie
karnym. Sprawa nie została wyjaśniona. Magistrat twierdzi, że nie
czynił żadnych kroków, jakoby
chciał zlikwidować oznaczenie
i umyła od tego ręce. Oficjalnie
ustalenia mówią o kradzieży, ale
sprawa utknęła, a o żadnych poszukiwaniach sprawców nikt nic
nie słyszał. Kierowcy nie mogą
się odwołać, gdyż nie ma współwinnych malwersacji, więc mandat
muszą uregulować. Internet czy
prasa śmieją się, iż sprawiedliwość wraca, a wreszcie przyszła
kolej na strażników. Tego samego dnia jeden z funkcjonariuszy
spowodował wypadek drogowy
przy placu Orląt Lwowskich.
Uderzył w nadjeżdżający od strony ulicy Braniborskiej pojazd,
blokując ruch komunikacyjny na
kilka godzin. Na szczęście nikt
nie ucierpiał. Rozdrażnienie dało
się we znaki innym kierowcom.
Przejeżdżając w pobliżu rozbitego samochodu straży miejskiej
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 4
Co się działo
w Polsce
Co się działo
WE WROCŁAWIU
– kwiecień 2014
Miejsca parkingowe w zamian za...
Przygotowała:
Joanna Heider
Katastrofa prezydenta
Bije drogie źródełko
15 kwietnia przed 7 rano wydarzył się wypadek spowodowany
przez samego Rafała Dutkiewicza. Prezydent Wrocławia przy
okazji złamał kilka przepisów jak zakaz wjazdu pojazdów na
ul. Świętej Jadwigi czy nieustąpienie pierwszeństwa. Kierowany
przez Dutkiewicza terenowy nissan pathfinder uderzył w tramwaj numer 17. Auto skosiło barierki przy budynku i omal
nie wjechało w pobliską cukiernię. Pasażerom tramwaju, w tym
motorniczemu, nic się nie stało, natomiast sprawca kraksy
trafił do szpitala – jego życiu nie zagraża bezpieczeństwo,
jednak kolizja postawiła na nogi cały Magistrat. Od tamtego
zdarzenia władzę praktyczną we Wrocławiu sprawuje czterech wiceprezydentów.
4 kwietnia powrócił do życia najbardziej współczesny
z pomników zlokalizowanych na wrocławskim Rynku. Mowa
o konstrukcji szklano-kamienno-wodnej, czyli fontannie,
która największą frajdę sprawia dzieciom i gołębiom. Starsi,
szczególnie ci z wyostrzonym zmysłem estetycznym, są podzieleni. Dla wielu to wciąż bardzo
kosztowna dekoracja (koszt 2,5
mln, roczne utrzymanie ok. 80 tys.
zł) zwana popularnie „Zdrojem”
od nazwiska ówczesnego prezydenta
miasta – Bogdana Zdrojewskiego.
Nieco wcześniej wystrzeliła fontanna
na pl. Orląt Lwowskich, ożywiając tę część miasta pod nieobecność ruchu kolejowego na Dworcu
Świebodzkim.
Połączenie prawie do Warszawy
Mamy nowe połączenie lotnicze z Wrocławia do Warszawy
Modlina, które oferują linie lotnicze Ryanair. Przystępne ceny
oraz czas lotu, który wynosi jedynie kilkadziesiąt minut od razu
zaczęły przyciągać klientów. Do ceny biletu trzeba jeszcze
doliczyć koszt przejazdu z Modlina do centrum Warszawy,
ale to nadal korzystna propozycja w porównaniu do innych
środków t ra nspor t u. Ceny
biletów zaczynają się od 19 zł.
Bilet z Modlina do centrum
Warszawy kupiony na lotnisku
to 30 zł – zarezerwowany online – 9 zł. Dziewiczy rejs odbył
się 2 kwietnia. Tym razem pas
startowy w Modlinie okazał
się szczelny.
Rowery miejskie nie dla
wrocławian
Można z nich już korzystać od początku kwietnia. Magistrat
przeznaczył na to zadanie 500 tys. zł, a firma Nextbike wygrała
przetarg i zapewnia uruchomienie 17 stacji wytypowanych
przez miasto ze 140 rowerami. W poprzednim sezonie jednoślady wypożyczono 175 tys. razy, a przez 3 lata dokonano w sumie
prawie 450 tys. wypożyczeń. W systemie jest zarejestrowanych
50 tys. użytkowników, z czego tylko 8 proc. to wrocławianie.
Pierwsze 20 minut przejazdu jest bezpłatne i ponad 80 proc. wypożyczeń mieściło się w tej taryfie. Za pierwszą godzinę opłata wynosi 2 złote, a za kolejną 4 zł.
Do Wrocławia nie dojechał
Wrocław Główny w plecy
1 kwietnia okazał się mało żartobliwym dniem dla młodocianego uciekiniera z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Nysie. Tego dnia 16-latek postanowił przedostać się
pociągiem do Wrocławia. Te plany pokrzyżował chłopakowi
obchód patrolu Służby Ochrony Kolei. Na widok SOK-istów,
uciekinier zaczął się dziwnie zachowywać. W trakcie legitymowania przyznał się, że kilka dni temu samowolnie oddalił
się z ośrodka wychowawczego w Nysie. Po przyjeździe pociągu
do stacji Wrocław Główny ujętego 16-latka przekazano do
Kolejowego Komisariatu Policji we Wrocławiu, gdzie dyżurny potwierdził, iż nieletni jest poszukiwany przez Komendę
Powiatową Policji w Nysie.
Wrocławski dworzec główny stracił w zeszłym roku 7,2 mln
zł przez niewykorzystane powierzchnie komercyjne. Jest
tak w dużej mierze dlatego, że obiekt jest zabytkiem, przez co
oferta nie każdego najemcy spełnia wytyczne konserwatora
lub spółki PKP. Został wyremontowany na Euro 2012 za ponad
360 mln zł. W 2012 r. wynajmowano zaledwie jedną trzecią
jego powierzchni komercyjnej, w marcu tego roku – 38 proc.
Lokale najczęściej wynajmują sklepy i sieciowe restauracje.
Prawo zabrania jednak sprzedaży alkoholu na dworcach kolejowych, zatem restauratorzy często rezygnują z wynajmu.
W zeszłym roku najlepiej zarabiającym dworcem była Warszawa Centralna. Zarobiła 10,3 mln zł.
Wiosna szybciej
Grillowanie na Stadionie Miejskim?
Ponieważ tegoroczna zima przeszła bez echa, a pługi tylko zdawkowo pojawiały się na wrocławskich ulicach, uwagę wszystkich
mieszkańców przykuwała wiosna, która w roku 2014 wyjątkowo wcześnie zawitała nad Odrą, już w marcu okwiecając krokusami już tramwajowe pętle i skwery. Na początku kwietnia
Wrocław praktycznie utonął w zieleni, a 3 dnia miesiąca po
zmierzchu nad miastem przeszła niespotykana w tym okresie
burza. Malo spotykane były również temperatury, śmiało przekraczające 20 stopni na plusie. Ale jak anomalia, to anomalia.
A raczej pod stadionem, bo od 19 kwietnia na łące obok areny można
codziennie piec kiełbaski, pod warunkiem, że nie będzie temu towarzyszył alkohol. Ten natomiast można spożywać na esplanadzie stadionu - „Grill Barze Stadion”. Z grill baru można zejść na grillowisko.
Stadionowe grillowanie będzie czynne 7 dni w tygodniu, natomiast
bar czynny będzie w każdy weekend w godz. 12-22. W dniach meczowych otwarty będzie na 2 godziny przed rozpoczęciem meczu
i zamykany 2 godziny po zakończeniu meczu i będzie można wejść
do niego tylko z biletem. Czy znajdą się amatorzy na takowe bezalkoholowe biesiadowania?
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
...ogródki piwne i stojaki na rowery. Kierowcy narzekają, że
sporo stojaków rowerowych powstaje kosztem miejsc parkingowych. Na pl. Kościuszki zniknęło w ten sposób aż 6 miejsc,
a w całym centrum miasta zlikwidowanych zostanie co najmniej
kilkanaście. Będzie ich mimo wszystko coraz mniej, gdyż kolejne ulice będą przebudowywane jak np. ul. Bogusławskiego oraz
Zamkowa. Urzędnicy zapewniają, że rozwiązaniem kłopotów
z postojami w tej części miasta będzie parking w Narodowym
Forum Muzyki na ponad 600 aut. Tyle że płatny. Ogródki piwne
staną na pewno na miejscach parkingowych przy ulicach: Odrzańska 1, Ofiar Oświęcimskich 4, Rzeźnicza 3, Szajnochy 3,
Kiełbaśnicza 5, Kotlarska 7, Nożownicza 4, Świętego Antoniego
5, Włodkowica 5. Będą, niestety, kolejne.
Nadodrze w rękach mieszkańców
W kwietniu odbył się cykl spotkań, na których był omawiany
projekt przebudowy skweru u zbiegu ulic Jedności Narodowej,
Ołbińskiej i Henryka Pobożnego. Do spotkań tych urzędnicy
zaprosili mieszkańców osiedla, którzy decydowali o zmianach
na Nadodrzu. – Chcemy, aby mieszkańcy mieli wpływ na
to, jak będzie wyglądała okolica w ich sąsiedztwie – mówiła
Ewa Mazur, rzecznik prasowa Zarządu Dróg i Utrzymania
Miasta. Jednym z tematów było również ograniczenie ruchu
samochodowego na tym osiedlu. Ostatnie ze spotkań odbędzie
się w 20 maja w auli klasztoru ojców Karmelitów Bosych przy
ul. Ołbińskiej 1.
Barometr Jakości Życia
Mieszkańców
Naukowcy z Instytutu Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego
i specjaliści instytutu badania rynku i opinii MANDS opracowali kompleksowe narzędzie mierzące różne obszary życia,
takie jak edukacja, finanse, zdrowie, infrastruktura, środowisko, rynek pracy czy kontakty międzyludzkie. Jak działa?
Podstawą jest badanie ankietowe. Uzyskane odpowiedzi trafiają
do bazy danych. Ta importowana do specjalnego oprogramowania jest interpretowana skomplikowanym algorytmem. Wyniki
uzupełnia się danymi np. z Głównego Urzędu Statystycznego,
by uzyskać dokładne i rzetelne wskaźniki badanych obszarów.
Dzięki temu mieszkańcy mogą pośrednio wpływać na sprawy
publiczne, wskazywać błędy oraz reagować na pojawiające
się problemy. Dzieło wrocławskich naukowców i badaczy jest
jedynym w Polsce, tak wszechstronnym narzędziem badania
jakości życia.
Derby nudne, ale na plus
26 kwietnia Śląsk Wrocław skromnie pokonał Zagłębie Lubin
1:0 w sobotnim meczu 31. kolejki T-ME. Upragnioną bramkę
zdobył na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu
gry Portugalczyk Marco Paixao. Derbowe spotkanie, choć
zakończone z korzyścią dla gospodarzy, przebiegło w atmosferze walki, z której niewiele wynikało. Na trybunach pojawiło
się nieco ponad 11 tys. kibiców. To zaledwie jedna czwarta
tego, co jest w stanie pomieścić Stadion Miejski. Jeśli Śląsk
spadnie do I ligi, będzie dysponował największym obiektem
na zapleczu Ekstraklasy.
maj 2014
Co się działo
W POLSCE
– kwiecień 2014
Powody bezrobocia
Aktywne poszukiwanie pracy na Opolszczyźnie – wysyłanie
ofert czy poszukiwanie wakatów – to domena 44 proc. badanych bezrobotnych. – Z tych samych badań wynika, że w ogóle
zaledwie 8 proc. firm w woj. opolskim zgłasza urzędom pracy
tzw. popyt na pracę. Wśród przyczyn, które bezrobotni wskazywali jako powody nie szukania pracy, były ich problemy
zdrowotne, zniechęcenie do nieustannego poszukiwania pracy,
konieczność opieki nad osobami zależnymi, czyli np. dziećmi
czy bliskimi. Część przyznała też, że musiałoby zrezygnować
z aktualnie wykonywanej pracy, co jest tożsame z wykonywaniem jej w szarej strefie – komentował wyniki badań Maciej
Filipowicz z Opolskiego Obserwatorium Rynku Pracy przy
Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Opolu.
Czarno na rynku
pracy
Co się działo
w Polsce
REKLAMA
str 5
Według ostatniej ekspertyzy Państwowej Inspekcji Pracy połowa
firm w Polsce naruszała w 2013 r.
przepisy o legalności zatrudnienia.
Najwięcej przypadków kontrolerzy odnotowali na Śląsku
i Pomorzu. 1/5 pracodawców łamało zaś prawo w najbardziej kluczowych kwestiach: zatrudniało bez umowy czy
nie zgłaszało pracowników do ZUS. Najwięcej przypadków
zatrudnienia na czarno było w opiece zdrowotnej i pomocy
społecznej.
Koniec budek telefonicznych
Pojawienie się telefonów komórkowych zdecydowanie przyczyniło się do kryzysu na rynku budek telefonicznych, które
jeszcze w 1999 r. przynosiły TP S.A. ok. 400 mln zł zysku.
Niestety, w 2011 r. już tylko 11 mln zł., a dziś Orange (ta
nazwa zastąpiła TP) już nawet nie podaje ile zarabia na
takich aparatach. Rzecznik tej firmy przyznaje, że obecnie
utrzymywanych jest jedynie 13 tys. aparatów. W lutym
zapowiedział, że w najbliższym czasie chce zlikwidować
kolejnych 5 tys. najbardziej nierentownych z nich, gdyż
okazuje się, że aż 95 proc. Polaków nie ma żadnej potrzeby
by korzystać z budek telefonicznych.
Co się działo
W GOSPODARCE
– kwiecień 2014
Dobry czas na kredyt
Kolejowo za Kazachstanem
Z marcowego raportu Invigo wynika, że osoby zarabiające średnią krajową
mogą liczyć na ponad 244 tys. zł kredytu. Najbardziej atrakcyjne warunki
oferują m.in. PKO BP, Pekao SA, Citi Handlowy, Alior Bank i Eurobank
– w przypadku kredytów udzielanych na 80 % wartości nieruchomości.
Z rynku praktycznie zniknęły już kredyty walutowe, już dziś kredyty złotowe to 98 proc. wszystkich udzielanych kredytów. Według ekonomistów,
pierwsza podwyżka kosztu pieniądza będzie miała miejsce dopiero za rok,
bo inflacja w najbliższych miesiącach powinna pozostać niska.
PKP PLK planuje wydać w tym roku 7,3 mld zł na modernizację kolei. Za te pieniądze spółka planuje zmodernizować 1,5 tys. km torów. Jednak mimo ogromnych środków
unijnych, Polska pod tym względem wypada bardzo słabo
Według Globalnego Raportu Konkurencyjności przygotowywanego przez Światowe Forum Ekonomiczne nasza
infrastruktura kolejowa zajmuje 79. miejsce wśród 144
krajów świata. Wyprzedzają nas m.in. Kazachstan, Namibia i Rwanda, a także większość krajów europejskich.
Prace, które mają zakończyć się w tym roku to kontrakt
na modernizację odcinka Działdowo-Malbork oraz
Prószków-Grodzisk Mazowiecki. Pozostałe zakontraktowane w tym roku mają termin zakończenia wyznaczony
na koniec 2015 r i początek 2016 r.
Rachunek za Wielkanoc
Piractwo czy walka z wiatrakami?
Z raportu przygotowanego przez PwC Polska na zlecenie Stowarzyszenia Sygnał pt.: „Analiza wpływu zjawiska piractwa treści wideo
na gospodarkę w Polsce” wynika, że 7,5 mln Polaków regularnie
ogląda treści wideo w Internecie z nielegalnych źródeł. Między
400 a 500 milionów wynosiła liczba odtworzeń filmów z nielegalnych źródeł w 2013 r. To ponad 12 razy więcej niż liczba sprzedanych w tym czasie biletów do kina. Z kolei na 500-700 mln PLN
oszacowano straty w postaci mniejszego PKB w 2013 r. w wyniku
piractwa treści wideo.
maj 2014
Z badań Payback Opinion Poll wynika, że w tym roku postawiliśmy na rozsądne przedświąteczne zakupy i wydaliśmy na
nie około 500 zł. Prawie 3/4 Polaków zadeklarowało wydatki
świąteczne na poziomie podobnym do tego z zeszłego roku. Na
liście zakupów oprócz produktów spożywczych znalazły się
środki czystości niezbędne do porządków w domu, samochodzie oraz ogrodzie. Oprócz najbardziej potrzebnych produktów
polscy konsumenci kupowali kwiaty, słodycze ze świątecznych
edycji, a także akcesoria do dekoracji pisanek. Według badanych okres świąt to przede wszystkim czas dla rodziny. Duże
znaczenie ma dla nas tradycja oraz aspekt religijny. Potrawy
przygotowaliśmy sami, a świąteczne dni spędziliśmy w gronie większym niż 5 osób.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 6
Miasto
Kłody pod nogi
Adam
Włodarczyk
„...W żar epoki nie użyczy wam chłodu żaden schron, żaden beton...” Słowa piosenki
Jonasza Kofty, najwyraźniej nie są znane włodarzom Wrocławia, skoro pojęli decyzję
o wycince drzew wokół dworca PKS. Bezcenne dęby, wierzby i akacje przetrwały
nawałnice II wojny światowej”
Szalone pomysły architektów okresu PRLu, niestety
nie oparły się miażdżącej sile
kapitalizmu. Piękny drzewostan przegrał z mocą mamony. Wystarczy przejrzeć
kilka archiwalnych zdjęć,
dowolnego miasta, by zauważyć subtelną, acz znaczącą różnicę pomiędzy obecnym wyglądem a tym sprzed
lat. Naturalnie początkowo
dostrzegamy odmienną zabudowę, nieistniejące miejsca,
zaskakujące stroje mieszkańców. Przyjrzyjmy się
bliżej, porównajmy, czego
jeszcze teraz brak? Na co
zwracali uwagę dawni planiści, a wydają się zapominać,
lub lekceważyć obecni? Na
dawnych fotografiach ulice
obsadzone są drzewami!
Zielono mi
Zieleń była tak samo ważna
jak budynki i drogi. Wszędzie zakładano skwery, parki,
klomby, aleje, ku uciesze
mieszkańców i dla ozdoby miasta. Dziś wydaje się
to być wyłącznie romantyczną
nych kontaktu z naturą ludzi. Oni potrzebują obcować
z zielenią, pośród betonowej
pustyni. Drzewa i inna roślinność dodatkowo oczyszcza
skażone smogiem, miejskie
powietrze. W zaroślach ma
szanse rozwinąć się fau-
„ Mało kto wie i jeszcze mniej pamięta,
że w miejscu dzisiejszych peronów i budynku
dworca PKS przed wojną, w otoczeniu bujnego parku, stał piękny, urokliwy neogotycki
(1871-76 r.) kościół pw. Zbawiciela.”
mrzonką. Zieleń dla miast jest
nie tylko dekoracją. To miejsca gromadzące ludzi. Wystarczy w letnie dni obserwować
skwery czy parki, pełne wtedy
gwaru i tłoczne od spragnio-
na, rzadziej spotykana w miastach. W końcu nie muszą
one kojarzyć się wyłącznie
ze szczurami i bezdomnymi
pasami. Pod drzewami możemy schronić się w czasie
deszczu (nie burzy!), znaleźć kryjówkę przed palącym
słońcem, wypocząć w jego
cieniu w niedzielne popołudnie. Osiedlowe trawniki
są jedyną ostoją natury między
blokami, to tutaj dzieci grają w piłkę, emeryci wypoczywają na ławkach, a zwierzęta
domowe mogą wybiegać się
do woli! Rośliny urozmaicają mikroklimat, wzbogacają
atmosferę w tlen, tak potrzebny w zatrutym powietrzu. Podnosząc wilgotność powietrza
i zmniejszając dobowe wahania temperatury a także jonizując korzystnie powietrze
i wydzielając bakteriobójcze
fitoncydy flora okazuje się
być konieczna do rozwoju
i życia, zwłaszcza w dużych
ośrodkach miejskich.
Drzewa pełnią kluczową rolę w architekturze
miast. Stanowią istotny element w krajobrazie, komponują się z bryłą i kolorystyką
okolicznych budynków, tworzą barwne plamy w strukturze zabudowy. Pomiędzy
ciasną zabudową ściany zieleni ograniczają rozpraszanie
hałasu, osuszają grunty, co
nie jest bez znaczenia, zwłaszcza w miastach cyklicznie bo-
rykających się z problemami
powodzi.
Zadaniem architektów krajobrazu, jest umiejętne zharmonizowanie budynków z architekturą i terenami zielonymi.
Starannie zadbana bryła drzew
i układ zieleni jest niezbędnym elementem planu zagospodarowanie przestrzennego
miast. Niestety opieka nad
nimi najczęściej ogranicza
się do radykalnego skracania
konarów, lub usunięcia całych
drzew. Pretekstów jest wiele,
decydenci na siłę dopatrują
się znamion choroby, paso-
żytów, próchnicy, osunięć
terenu, zagrożenia dla mieszkańców, ruchu drogowego
lub architektury. Wrocław
ze swoim magistratem plasuje
się na czele niechlubnej listy
miast, w których masowo
dochodzi do wycinki drzew.
Szerokim echem odbiła się
sprawa usunięcia grupy wiekowych dębów i platanów
z placu przed dworcem PKS,
a także niepokojąca od niedawna mieszkańców, masowa wycinka wzdłuż brzegów Odry.
Autobusy nad kościołem
Mało kto wie i jeszcze mniej
REKLAMA
Uwolnić przedsiębiorczość Polaków
Z listy nr 7 kandyduje do Parlamentu Europejskiego, związany od narodzin z Wrocławiem, Robert Jarosław Iwaszkiewicz. Joanna Heider pyta go o plany dotyczące
Wrocławia oraz jego mieszkańców.
Jakie ma Pan plany i co zamierza
Pan zrobić dla Wrocławia i jego
mieszkańców, jeśli Pan wygra?
Chcę dążyć do tego, aby program
Nowej Prawicy dotyczący polityki regionalnej szedł w kierunku
decentralizacji władzy i wzmocnieniu kompetencji samorządów
lokalnych. Uważam, że to regiony powinny decydować o sobie,
definiować cele oraz wprowadzać je w życie społeczności
lokalnej. Zwiększenie autonomii regionów wpłynie pozytywnie na ich rozwój, a obniżenie
danin na rzecz Państwa i Brukseli
spowoduje, że więcej pieniędzy
zostanie wykorzystanych na miejscu. Nie zgadzam się z tym, że
Warszawa czy Bruksela decydują,
co jest ważne dla Wrocławia, ogólnie dla Dolnego Śląska. Dotacje,
które stamtąd płyną, są z reguły źle
lokowane, psują rynek, wpływają
demoralizująco na przedsiębiorców i korupcyjnie na urzędników.
Przede wszystkim, mają znaczenie
dla wzrostu cen towarów i usług,
a co za tym idzie – podniesienie
kosztów utrzymania.
Jakie są cele i zamierzenia Nowej
Prawicy i jakie są Pana cele?
Chciałbym pokazać, że Polska,
na którą mówią „zielona wyspa”,
jest okupiona potężnym długiem
publicznym, że bogactwo bierze się
z pracy, a nie z dotacji, że uwolnienie przedsiębiorczości Polaków polega na wolnym rynku i swobodzie
działalności gospodarczej.
Myśli Pan, że uda Wam się wejść
do Parlamentu?
Otrzymanie kilku mandatów w europarlamencie pozwoliłoby Nowej
Prawicy – Janusza Korwin-Mikke
na pokazanie Polakom – i nie tylko
– inne poglądy na rządzenie Polską,
które są radykalnie różne od obec-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
nie stosowanych. Większość prawa
polskiego powstaje w Brukseli
i eurodeputowani mają wpływ
na decyzje tam podejmowane.
W przeciwieństwie do Polaków. Liczę na to, że partie uniosceptyczne
będą reprezentowane w europarlamencie w takiej ilości, by móc
skutecznie ograniczać i krytykować
niewłaściwe, a często absurdalne
działania ugrupowań lewicowych.
W jaki sposób próbujecie dotrzeć
do wyborców?
Prezentowanie swojego programu
masowemu odbiorcy nie jest niestety możliwe, gdyż Nowa Prawica
nie jest zapraszana przez główne
media krajowe. Nie ma też dofinansowania z budżetu państwa na
takie działania. Nowa Prawica do
tej pory była partią poza głównym
nurtem polityki. 25 maja zapraszam
na wybory do Parlamentu Europejskiego ludzi mądrych, inteligentnych i świadomych. Ci, którzy
głosują emocjami, pod wpływem
chwili czy na celebrytę znanego
z tego, że jest znany - niech lepiej
zostaną w domu.
maj 2014
str 7
ostatnią okazję zobaczyć fundamenty tej budowli, w związku z planowaną budową centrum handlowego i nowego
budynku dworca, rozpoczęto
prace ziemne, które odsłoniły resztki przeszłości. Oczywiście można je zobaczyć wyłącznie ukradkiem wpatrując
się w prześwity ogrodzenia
budowy. W ramach przygotowań pod nową inwestycję
bezmyślnie usunięto pozostałości po wspomnianym przykościelnym parku, zwanym
„małpim gajem”.
Wiele emocji wzbudziły
okoliczności podjęcia decyzji
o usunięciu dorodnych dębów.
Mocno podejrzany wydaje się
zaskakujący zbieg okoliczności pomiędzy terminem tej
decyzji, a uchwaleniem planu
zagospodarowania właśnie dla
omawianej działki. Drzewa
usunięto już po uchwaleniu,
lecz jeszcze przed uprawomocnieniem planu. Mieszkańcy wystosowali do ratusza
pismo protestacyjne, w którym sprzeciwiają się nieuzasadnionej likwidacji drzew
i wyrażają zaniepokojenie
oraz oburzenie przebiegiem
spraw. W trakcie zbierania
informacji potrzebnych do
napisania protestu, wyszło
na jaw, że decyzję i pozwolenia na wycięcie podjęto
już w styczniu 2013 roku. Ponownie urzędnicy umyją ręce,
twierdząc że przecież chcieli
chronić drzewa, ale procedury
i przepisy są, jakie są i niestety
procesów urzędniczych nie da
się przyspieszyć.
Jednogłośny wybór
Drzewa wycięto, co jest nieodwracalną stratą. Nie ma
możliwości zadośćuczynienia, bo nawet nowe nasadzenia wymagają dziesięcioleci,
by przywrócić stan sprzed
fatalnej decyzji. Okaleczono
bezpowrotnie tę część miasta.
Karygodne jest też traktowanie obywateli wbrew zasadom
demokracji. Przeprowadzono
konsultacje społeczne, mające
na celu ustalić nastroje obywateli w sprawie zachowania
terenów zielonych w tej okolicy. Wyniki były jednoznaczne, wszyscy opowiedzieli się
za ich zachowaniem. Wnioski
zostały odrzucone, z powodu
posiadania przez inwestora zezwolenia na wycinkę.
Czy to nie szczyt hipokryzji
i ignorancji, pytać mieszkańców o zdanie, wiedząc że nie
mają nic do powiedzenia?
By kontynuować mit o Wrocławiu, jako mieście życzliwości, organizuje się pseudo referenda, dając ludziom
złudzenie uczestnictwa w decyzjach o kształcie miasta.
W tym samym czasie kolejny
biznesmen z wypchanym
portfelem robi co mu się podoba, bo wpycha do kieszeni
kolejnych urzędników gotówkę. Na dodatek mieszkańcom
mydli się oczy oficjalnymi
deklaracjami o ochronie terenów zielonych, naturalnej wymianie drzewostanu, podobno
niezbędnych ze względów
bezpieczeństwa, sanitarnych
i koniecznych pod względem
determinacji rozwoju miasta.
Podobno PKP zobowiązało
się do nasadzenia nowych
1500 drzew w miejsce tych
usuniętych.
Prezydent Dudkiewicz w odpowiedzi na protesty miesz-
kańców wystosował oficjalne oświadczenie, w którym
zapewnia o swoim szacunku
do drzew i trosce o tereny
zielone Wrocławia. Wspomina o liczbie 160 000 nowych
nasadzeń, w okresie ostatnich trzech lat. Jednak czy
naprawdę nie można było
ocalić tych ponad stuletnich
okazów w okolicy dworca?
W miarę logiczne wydają się
tłumaczenia co do drzew wyciętych wzdłuż Odry w ramach modernizacji wrocławskiego węzła wodnego, choć
i te można bez problemu
obalić.
Każda ze stron ma swoje
argumenty i niebezpiecznie
jest oceniać kogokolwiek,
nie poznawszy racji każdej z nich. Starając się być
obiektywnym nie da się nie
zauważyć, ze całą sprawę
można było załatwić zgoła
inaczej. Wystarczyło już na
etapie projektu uwzględnić
lokalizację drzew i zachować
najcenniejsze okazy, wkomponowując je w zarys i konstrukcję przyszłej budowli.
To rozwiązania doskonale znane w innych krajach.
U nas najwidoczniej architektom i urzędnikom bliżej
do rozbójniczych metod rodem z wieków ciemnych niż
do europejskich standardów.
Niewłaściwe decyzje, jak
ta wspomniana, w przededniu wyborów samorządowych
to rzucanie sobie kłód pod
nogi i podcinanie gałęzi na
której się siedzi.
REKLAMA
pamięta, że w miejscu dzisiejszych peronów i budynku dworca PKS przed wojną, w otoczeniu bujnego parku,
stał piękny, urokliwy neogotycki (1871-76 r.) kościół pw.
Zbawiciela. Była to świątynia
nie byle jaka, bo słynęła spośród kościołów Wrocławia
jako największy zbór ewangelicki w mieście. Kościół
zachował się w dobrym stanie
jeszcze po wojnie, ale podzielił los tysięcy wrocławskich
zabytków, okazał się zbyt „niemiecki” i musiał zniknąć. Dziś
mamy niepowtarzalną, a może
Miasto
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 8
Miasto
Wrocławski patos
idei i masy
Wrocław wczoraj i dziś
Arleta
Ciarczyńska
Był rok 1910. W prasie coraz częściej pisano, że brak
terenów wystawowych może sprowadzić Wrocław do
roli miasta prowincjonalnego. Ambicje władz miejskich
wzrosły, gdy w 1911 r. w Poznaniu odbyła się I Wystawa
Wschodnioniemiecka, a większość wystawców pochodziła
ze Śląska.
Wrocławska rada miejska przygotowała projekt zbudowania
dużej hali o powierzchni 6 tys.
m², w której odbywać mogłyby
się różne wystawy i zgromadzenia.
Jednocześnie miał zostać rozbudowany Ogród Zoologiczny oraz
powstać restauracja na 4 tys. osób!
Ponadto radni chcieli jakoś uczcić
1813 r. - zwycięstwo nad Napoleonem i wydanie we Wrocławiu
odezwy „Do mojego ludu” króla
pruskiego Fryderyka Wilhelma
III. Ostatecznie na specjalnym
posiedzeniu rady miejskiej 24 października 1910 r. burmistrz Georg
Bender zobowiązał się do przekazania pod przyszłą Wystawę Stulecia
terenów po dawnym torze wyścigów konnych i zbudowania tam
masywnej hali, w której mogłyby
się w przyszłości odbywać turnieje
sportowe i śpiewacze.
Jak tort albo gazownia
Po raz pierwszy projekt Hali Stulecia Max Berg zaprezentował na
początku stycznia 1911 r. podczas
posiedzenia Breslauer Verein zur
Hebung des Fremdenverkehrs,
organizatora „Dni Wrocławia”.
Później przekonywał do niego
na różnych spotkaniach branżowych. Rada miejska dała Bergowi
pół roku na sporządzenie kosztorysu. Ostateczny projekt wpłynął
do rady miejskiej 18 czerwca jego realizację wyceniono na 1,9
mln marek. W kolejnych dniach
odbyło się wiele dyskusji nad
sensownością budowy hali: czy
nie będzie stanowiła zbyt dużego
obciążenia finansowego dla miasta,
czy kopuła o tak dużej rozpiętości
nie zawali się. Podważano wreszcie wartość estetyczną hali, porównywanej do tortu, pudła na kapelusze czy gazowni. Podczas odczytu
dla Stowarzyszenia Przedmieścia
Szczytnickiego (Ortsvereins der
Scheitniger Vorstadt) w czerwcu
1911 r. Max Berg powiedział, że
konstrukcja Hali ma być wykonana
z żelazobetonu, natomiast ściany
ze szkła. Użycie żelazobetonu tłumaczył względami bezpieczeństwa
pożarowego. Wielkość kopuły
uzasadniał z kolei wymiarami Panteonu (średnica 44 m), licząc na
ambicje wrocławian i Ślązaków,
uznawanych za mieszkańców
terenów gorzej rozwiniętych cywilizacyjnie. Decyzję o przyjęciu
projektu rada miejska podjęła 28
czerwca 1911 r., przeznaczając na
inwestycję 1,8 mln marek.
Zaszczytne trybuny
Hala została wybudowana na
planie czteroliścia (tzw. tetrakonchosu). Na dwóch prostopadłych
osiach (zachód-wschód, północ-
piaskowy i ciepły odcień, dzięki
czemu kontrastował ze stolarką
okien i drzwi w kolorze rdzawoczerwonym. Obejście dzieli
się na trakt wewnętrzny (służący
do przemieszczania się) oraz zewnętrzny (w którym znajdują się
4 pomieszczenia). Dodatkowo hol
głównego wejścia liczy 2 kondygnacje; na piętrze znajduje się sala
przyjęć (dawniej - cesarska).
W maju 1911 r. rozpoczęto przygotowania do budowy, w lipcu - badania gruntu. Głównym wykonawcą
została drezdeńska firma Dyckerhoff & Widmann, zaś obejście miała zbudować wrocławska Lolat AG.
Na placu budowy zainstalowano
stanowiska do wytwarzania betonu
i żwiru oraz tartak. Prace prowadzono przez cały 1912 r., w grudniu
budynek był gotowy w stanie surowym. Wtedy też firma Dyckerhoff
„Hala została wybudowana na planie czteroliścia
(tzw. tetrakonchosu). Na dwóch prostopadłych
osiach (zachód-wschód, północ-południe) usytuowano wejścia do budynku.”
-południe) usytuowano wejścia
do budynku. Prowadzą one do
holów rozmieszczonych na planie
prostokąta; wyjątkiem jest hol wejścia głównego, założony na planie
elipsy. Konstrukcja hali została
podzielona na dwie niezależne części - podstawę o wysokości 16,7 m
oraz żebrową kopułę (o średnicy 65
m w dolnej części i 14,4 m w górnej
części). Kopułę wieńczy tzw. latarnia w formie małej przeszklonej
kopuły, oświetlona niewidocznymi
od wewnątrz oknami bocznymi
i luksferami dachowymi. Konstrukcja kopuły waży około 1200
t. Początkowo beton miał bardziej
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
& Widmann uroczyście przekazała
go miastu.
Obawy nie bez podstaw
Najwięcej wątpliwości wzbudzała
dekonstrukcja rusztowań - nawet
fachowcy obawiali się zawalenia
budynku. Max Berg poprosił przechodnia, aby za opłatą pomógł mu
odkręcić jedną ze śrub z szalunku,
zapewniając, że budynek się nie
zawali. Dopiero kiedy udało się
to zrobić, robotnicy przystąpili do
dalszej pracy. Trudno się dziwić
tym obawom, skoro na budowie
hali fabryki maszyn w Norymberdze (prowadzonej również przez
firmę Dyckerhoff & Widmann)
zawaliły się rusztowania, a Berg
od razu napisał artykuł, w którym wyjaśniał, dlaczego taki wypadek nie może się zdarzyć. Ponadto
dokonano czterech obliczeń statycznych. Budowlańcy wykazali
się niezwykłą dbałością o jakość
stosowanych materiałów: beton
produkowano ze specjalnego cementu z opolskiej cementowni Silesia, do jego zbrojenia wykorzystano
stal lepszej jakości (zamiast zwykłej
stali budowlanej); wykonywano
próby na łamliwość i rozerwanie
stalowych prętów oraz twardnienia
betonu - jego wytrzymałość miała
być 6 razy większa niż wynikałoby
to z wymagań statycznych.
Max Berg zaproponował władzom miejskim wykonanie dużych
organów do hali. Umieszczono je we wschodniej absydzie
- w 1913 r. był to największy
instrument muzyczny na świecie,
budowano je przez 10 miesięcy.
Można było na nich grać bez dodatkowego zasilania przez 8 godzin
(wystarczały specjalne akumulatory). Dotrwały do 1945 r., kiedy je
zdemontowano (część piszczałek
oraz stół gry obecnie znajdują
się w organach katedry, a pozostałe w organach radiowej sali
koncertowej). Problemem jednak
okazała się akustyka, co wynikało
zarówno z charakteru wnętrza (kopuły wywołują pogłos), jak i zastosowanego budulca. Nie pomogło
nawet wspomniane wcześniej
zastosowanie obić korkowych.
Z wielką pompą
Budowa Hali Stulecia została sfinansowana z budżetu miasta, mimo
prób pozyskania środków m.in.
państwowych. To zresztą z braku
funduszy Hala jest tak skromnie
ozdobiona - Max Berg planował
bowiem zastosować wewnątrz budynku polichromie, rzeźby i witraże. Tak czy inaczej, monumentalna
Hala świetnie komponowała się
z równie monumentalnymi wydarzeniami. 20 maja 1913 r. urządzono w niej uroczyste otwarcie
Wystawy Stulecia. Wziął w nim
udział następca tronu cesarskiego
książę Fryderyk Wilhelm z żoną;
ponadto zgromadziło się ponad
5 tys. osób. Pod koniec sierpnia
Wystawę zaszczycił sam cesarz.
Za główne wydarzenie natomiast
należy uznać inscenizację dramatu
Georga Hauptmanna – „Festspiel in deutsche Reimen” (o wojnie wyzwoleńczej). Na premierę
przybyło ponad 6 tys. osób, wśród
nich mieszkańcy Berlina i innych
niemieckich miast. Ciekawostką
jest fakt, że po 11 przedstawieniu
- mimo kontraktu na 15 - sztuka
została zdjęta ze sceny. Pojawiły
się zarzuty m.in. o brak patriotyzmu autora czy nieobiektywne
przedstawienie wydarzeń historycznych. Ponadto w czasie Wystawy w Hali wykonano Symfonię
Tysiąca Mahlera. Max Reinhardt
z kolei wystawił widowisko Das
Mirakel - z udziałem chóru i 2 tys.
artystów.
Największe kino
Po zakończeniu Wystawy Stulecia
tereny wokół Hali nie były zbyt
często wykorzystywane. Część
budynków zdemontowano. Max
Berg (a później jego następca,
Richard Konwiarz) tworzył plany
zagospodarowania tego miejsca,
przewidując m.in. hotel, Dom
Narodów, halę targową, halę wystawową przemysłu tekstylnego, rzemiosła czy salę koncertową. W tym
czasie w Hali Stulecia odbywały się
przede wszystkim zawody sporto-
we i przedstawienia cyrkowe.
Tereny Wystawowe w dość dobrym stanie przetrwały II wojnę
światową - powojenne zmiany sprowadziły się do usunięcia z portyku
głównego wejścia rzeźby i napisu
fundacyjnego. Zmieniono także
nazwę budynku na Halę Ludową.
Tereny Wystawowe oraz Hala mogły zostać wykorzystane do organizacji Wystawy Ziem Odzyskanych
(1948 r.). Wówczas to w centrum
atrium usytuowano 100-metrową
stalową wieżę, Iglicę. W sierpniu
1948 r. w Hali odbył się Światowy
Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju. W latach 60. tereny
te zostały nieco zapomniane i zatraciły swoją funkcję wystawienniczą, dopiero w latach 80. Hala
znów stała się miejscem imprez
sportowych, targowych czy estradowych. Usytuowano w niej nawet
kino z największą w kraju salą.
W 1988 r. Komisja Urbanistyki
i Architektury Polskiej Akademii
Nauk ufundowała tablicę (obok
głównego portyku) - W 75-lecie
Hali Ludowej Maxowi Bergowi
- architekci polscy. W połowie lat
90., w związku z planami zorganizowania w Hali Kongresu Eucharystycznego, budowlę (zwłaszcza
amfiteatr nie spełniający warunków
bezpieczeństwa przeciwpożarowego) poddano remontowi.
Hala Stulecia podlega ochronie
konserwatorskiej od 24 kwietnia
1962 r. (data wpisu do rejestru zabytków), natomiast 13 lipca 2006 r.
została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego
i Przyrodniczego UNESCO.
Autorka prowadzi
blog miejski
www.spacerempowroclawiu.pl
maj 2014
str 9
Grzegorz
Pietrzak
Pewnego lipcowego dnia 1938 roku na Stadionie Olimpijskim uniosła się
ogromna wrzawa. Kilkaset tysięcy gardeł zaczęło skandować „Ein Volk,
Ein Reich, Ein Fuhrer!”. Tłum Niemców choć na chwilę chciał poczuć
swą potęgę i niezwyciężoność. Rytm okrzyków wybijały setki maszerujących butów, wokół powiewały flagi ze swastykami i błyskawicami. Aż
do wizyty papieża w 1983 roku nikt na Dolnym Śląsku nie widział aż tylu
ludzi zgromadzonych w jednym miejscu.
z zarzutów współpracy z hitlerowcami. Sam zainteresowany,
pomimo przynależności do formacji SS w stopniu sierżanta,
przez wiele lat zasłaniał się błędami młodości. Zdecydowanie
zaprzeczał pogłoskom o uczestnictwie w nazistowskich zbrodniach, jednak demony przeszłości
nie opuszczały go aż do śmierci.
Wielokrotnie przytaczano zdjęcia
i filmy z wrocławskiego Turnfest
jako dowód na dwulicowość
Harrera. Złośliwi wskazywali na
chorągiewkę ze swastyką wniesioną przez niego na Eiger. Kto
ma w tym sporze rację? To już
pewnie na zawsze pozostanie
tajemnicą...
Autor prowadzi blog
www.tajemniczywroclaw.pl
REKLAMA
Wszystko to za sprawą Deutsches
Turn- und Sportfest, czyli Wielkoniemieckiego Święta Sportu
i Gimnastyki. Święto to doskonale wpisywało się w politykę krzewienia tężyzny fizycznej promowaną przez III Rzeszę. Organizowano je regularnie od 1860 roku,
jako formę wewnątrzpaństwowej
olimpiady. Nie miało sobie równych w rozmachu i liczbie gości.
Sport od zawsze wiązał się z polityką, totalitarne reżimy zaś bardzo
szybko zauważyły, że kształtując
siłę i charakter obywateli, wzmac-
niają potęgę narodu. Nazistowskie
organizacje sportowe chętnie wykorzystywały ducha rywalizacji
jako zakamuflowaną formę rasizmu, pogardy do słabszego wroga.
Przy okazji wrocławskiego Turnfest specjaliści od propagandy
urządzili z ogromnym rozmachem
polityczny spektakl. Spotkało się
tu bowiem kilka niezwykłych okoliczności, zwiastujących zdarzenia
kluczowe dla losów Europy.
Machina propagandy
Przede wszystkim z wielką pompą
przywitano delegację Niemców
z Czechosłowacji, donośnie wysuwając tym samym pretensje
do ziem sudeckich. Wrocław,
jako miasto położone blisko południowej granicy, wydawał się
być idealną areną do tego typu
międzynarodowych rozgrywek.
Członkowie Sudeckiego Związku
Gimnastycznego, w jednakowych
mundurach i czapkach myśliwskich, dumnie przemaszerowali
przez miasto, uroczyście witani
przez rozentuzjazmowany tłum.
Wyreżyserowane przez propagandę przedstawienie miało zyskać
przychylność ówczesnych wrocławian do agresji na Czechosłowację. W ten sposób naziści małymi
krokami zdobywali poparcie dla
swoich ambicji terytorialnych.
Drugą z politycznych okoliczności był przeprowadzony dwa miesiące wcześniej anschluss Austrii.
W celu jego „uczczenia” zaproszono do Breslau czwórkę alpinistów, którzy dokonali nadludzkiego wręcz wyczynu. W owym
czasie III Rzesza pilnie potrzebowała narodowych bohaterów,
którzy w społecznej świadomości
świadczyliby o potędze rasy aryjskiej. W 1938 r. dwójka Niemców
i dwójka Austriaków postanowiła
zdobyć wieczną sławę poprzez
pokonanie północnej ściany góry
Eiger w szwajcarskich Alpach.
Owa Ściana Śmierci kosztowała
życie wielu śmiałków, stanowiła
ostatni niezdobyty górski bastion
zachodniej Europy. Heinrich Harrer, Fritz Kasparek, Anderl Heckmair i Ludwig Vörg połączyli siły
dwóch ekspedycji i wspólnie, w 3
dni, osiągnęli upragniony szczyt.
Świat obiegły zdjęcia z wyprawy,
najpoczytniejsze gazety zaś głosiły triumf niemieckiego alpinizmu.
Stanowiło to idealny prezent dla
nazistowskiej machiny propagandowej. Cała czwórka zdobywców
została uroczyście przyjęta przy
okazji wrocławskiego Turnfest,
osobiście spotkał się z nimi Adolf
Hitler wraz ze swoimi dygnitarzami.
Zarzuty o dwulicowość
Losy Wrocławia splotły się wówczas z losami jednej z najbarwniejszych niemieckich postaci – Heinricha Harrera. Zdobycie północnej
ściany Eigeru nie stanowiło jego
największego osiągnięcia. Nie-
Miasto
REKLAMA
Epizod Heinricha Harrera
długo po Święcie Sportu dostał
propozycję wyjazdu w Himalaje.
Po wybuchu II wojny światowej
internowano go w Indiach, skąd
po długiej i żmudnej ucieczce
trafił do Tybetu. Doceniono tam
jego znajomość lokalnych obyczajów i języka. W niedługim czasie
z uciekiniera stał się rządowym
pracownikiem, a przede wszystkim – nauczycielem i przyjacielem Dalajlamy. Swoje wspomnienia z Azji spisał w bestsellerowej
książce „7 lat w Tybecie”, sprzedanej na całym świecie w milionach egzemplarzy. W 1997 roku
Jean-Jacques Annaud przeniósł
opowieść Harrera na srebrny
ekran, obsadzając w jego roli
Brada Pitta.
Epizod z Breslau wpłynął bardzo
negatywnie na dalsze losy alpinisty. Przede wszystkim znacznie
utrudnił mu oczyszczenie się
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 10
Miasto
Twórczy przekaz starych neonów
Marek
Natusiewicz
W tzw. minionych czasach był pewien urząd, który zajmował się
myślami Polaków. Była to cenzura mieszcząca się na ulicy Mysiej. I
to w dużej mierze dzięki owej cenzurze Polacy wykształcili w sobie
zdolność „czytania między wierszami”.
opatrzeniu” stały się synonimem
permanentnych braków wszystkiego (tzw. pustych półek), zaś
„krótkotrwałe przerwy w pracy”
lub „planowe przestoje” opisywały szerokiej publice zjawisko
coraz częstszych strajków.
Inną przestrzenią walki
o świadomość Narodu były ówczesne neony. Młodym w tym
miejscu wyjaśnię, że były to rurki wypełnione różnymi szlachetnymi gazami podłączone do prą-
du, który przepływając przez ten
gaz powodował świecenie w różnych kolorach w zależności od rodzaju wypełnienia.
Naukowo brzmi to następująco: neon – popularna nazwa
lamp wyładowczych opracowanych w 1910 roku przez Francuza Georges’a Claude, zaraz
po wynalezieniu przezeń zasady
funkcjonowania lamp neonowych, w zastosowaniu do reklam
zewnętrznych. Jest rozwinię-
ności w temacie zapewnienia
ciągłości komunikowania barwy”, jakby napisały ówczesne
„przekaziory”...
Dzisiejsze komunikaty zwane
naukowo podprogowymi – co
potocznie można byłoby określić
jako robienie „wody z mózgu”
– są mniej finezyjne, aczkolwiek również i one zmuszają do
dłuższego zastanowienia. Niedawno, w internetowym wydaniu
„Gazety Wrocławskiej”, przeczytałem wypowiedź rzecznika wrocławskiej Straży Miejskiej, który
pytany o powody zatrzymania
(i skucia kajdankami) młodego
człowieka na Wyspie Słodowej
stwierdził, że
„zero w alkomacie wcale
nie wskazuje,
że nie było faktu picia alkoholu”. Również
na tych łamach
przeczytałem,
że jednojezdniową dwupasmową Aleją
Wielkiej Wyspy pojedzie
mniej pojazdów niż planowaną
dwujezdniową czteropasmową
Obwodnicą Śródmiejską, nawet
pomimo tego, że obie prowadzone tym samym śladem. Konia
z rzędem temu, który zrozumie
oba wyżej przytoczone stwierdzenia.
Stare polskie porzekadło
mówi, że „nie ma tego złego,
co by na dobre nie wyszło”.
Spokojnie można stwierdzić, że
czasy starych często niepalących
się neonów bardzie pobudzały
twórczo wyobraźnię odbiorców
niż dzisiejszy przekaz on-line.
Nawet wówczas, kiedy nie świeciły...
REKLAMA
Zdolność ta polegała na tym,
aby wyczytać w słowach pisanych to, czego ówczesna władza
nie chciała nazywać dosłownie.
Na początku była to finezyjna
gra, gdyż przeciwnikami „władzy
ludowej” byli ludzie wychowani w czasach II-giej Rzeczypospolitej. Później, z biegiem czasu,
język stał się bardziej toporny,
niejako „na chama” przekazujący
zafałszowane treści. I tak „przejściowe chwilowe trudności w za-
ciem rurki Geisslera (za wikipedia.org). Urok neonów polegał
na tym, że świecące napisy składały się z fragmentów, które nie
zawsze świeciły jednocześnie.
I to owe „braki w świeceniu”
otwierały szerokie pole do nadinterpretacji. I tak np. słynny wrocławski neon, zainstalowany na
przeciwko wyjścia z Dworca
Głównego PKP, miast świecić
pełną treścią „Dobry wieczór we
Wrocławiu” informował, że „Dobry ...zór we Wrocławiu”, co
natychmiast skłaniało do głębszej
analizy przekazu „w temacie”
żur bądź ozór, a w ogóle to być
może w kwestii ortografii.
Nasze ówczesne Rodeo Drive, tj. ul. gen. Karola Świerczewskiego, jarzyło się neonami
hoteli, kin a nawet... bawełny.
To, co było urzekające w tym
przekazie, to mnogość krojów
liter i pomysłowość autorów. Najwybitniejszym zaś osiągnięciem
tej sztuki reklamowej był neon
DH „Kameleon”, który zgodnie
ze swą nazwą świecił w kilku
zmieniających się systematycznie
kolorach – jednak i tu zdarzały
się „przejściowe, chwilowe trud-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 11
Inwestycje
Złoty bastion wolności podatkowej
Tomasz
Augustyniak
Niewiele jest instrumentów inwestycyjnych, które pozwalają nam
ograniczyć opodatkowanie, tak jak złoto. Zanim jednak skorzystamy
z korzyści fiskalnych jakie daje nam cenny kruszec, warto wiedzieć,
kiedy i na jakich zasadach, takie korzyści możemy osiągnąć.
przeciwieństwie do srebra).
Podatek od towarów i usług
pojawia się dopiero w kontekście przetopu i rafinacji złota
oraz w obrocie złotym złomem,
czyli w obszarach, które złota
inwestycyjnego zwykle nie
dotyczą.
Opodatkowanie pojawia się
jedynie w sytuacji zakupu złota
od osoby fizycznej na kwotę
przekraczającą 1000 PLN.
W takiej sytuacji należy odprowadzić podatek od czynności
cywilnoprawnych (PCC) w wysokości 2% od kwoty zawartej
transakcji. Obowiązek zapłaty
podatku spoczywa tylko i wy-
rację podatkową, na podstawie
której wypełniamy PIT.
Złote dochody
W przypadku odsprzedaży złota pojawia się kwestia podatku
dochodowego. Jeśli sprzedajemy złoto w formie fizycznej nie mając zarejestrowanej
działalności gospodarczej, nie
musimy płacić takiego obciążenia fiskalnego – w przypadku
kiedy jesteśmy właścicielami danego przedmiotu (czyli
sztabki lub monety) przez
co najmniej sześć miesięcy.
W przeciwnym wypadku trzeba transakcję wyszczególnić w rocznym zeznaniu podatkowym wpisując cenę zakupu
jako koszt, a cenę sprzedaży
jako przychód. Warto więc poczekać przynajmniej pół roku
ze sprzedażą fizycznego złota,
by nie stracić 18 lub 32 proc.
zysku z inwestycji. Jeśli jednak decydujemy się na średnio
i długoterminowe inwestycje w złoto, ten problem nas
nie dotyczy.
W kwestii podatku dochodo-
wego co jakiś czas pojawiają
się kontrowersje dotyczące
sprzedaży tzw. okazjonalnej
lub ciągłej. Chodzi o opisaną wyżej sytuację, kiedy
odsprzedajemy złoto później
niż pół roku po jego nabyciu
i robimy to jako osoba indywidualna. Według interpretacji
urzędów skarbowych podatku
nie płacimy w sytuacji, kiedy
dokonujemy sprzedaży „okazjonalnie”. Może natomiast
dojść do sytuacji, kiedy US
uzna, że sprzedaży dokonujemy w sposób „ciągły i zorganizowany”, co automatycznie
ustawia sprzedającego jako
osobę prowadzącą faktycznie
działalność gospodarczą. Jednak w przypadku inwestorów
indywidualnych, którzy chcą
co jakiś czas zbyć część swojego złota lub po prostu wyjść
z inwestycji, ryzyko opodatkowania praktycznie nie występuje.
Artykuł powstał we współpracy z Mennicą Wrocławską
REKLAMA
Jeśli kupujemy złoto od spółki
lub osoby prowadzącej zarejestrowaną działalność gospodarczą (w jakiejkolwiek
formie) jesteśmy zwolnieni
z konieczności opłacenia podatku. Wynika to z faktu,
że złoto inwestycyjne jest
zwolnione z podatku VAT (w
łącznie na kupującym, a należy
to zrobić w ciągu czternastu dni
od daty zawarcia transakcji.
Jeśli więc kupujemy od osoby
fizycznej, trzeba koniecznie
policzyć, czy cena razem z podatkiem nie jest wyższa niż
kwota, którą trzeba będzie
zapłacić u renomowanego
dostawcy. Działa tu podobny
mechanizm jak przy zakupie
samochodu.
Złoto ponad belką
Ponieważ zakup i sprzedaż złota fizycznego nie są traktowane
jak inwestycje papierowe, lokalizując kapitał w królewskim
kruszcu, unikniemy też podatku od zysków kapitałowych
(tzw. Podatku Belki). Inaczej
jest w przypadku złotej inwestycji w formie papierów wartościowych (opcje, kontrakty,
etc.).
W takiej sytuacji może powstać konieczność zapłacenia
podatku Belki w wysokości
19 proc. osiągniętych zysków.
Po zakończeniu roku biuro
maklerskie przyśle nam dekla-
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 12
Prawo
Sezon rowerowy czas zacząć!
Anna
Hadasik
Dni są coraz dłuższe, słońca coraz więcej, temperatura skacze
do góry. To warunki idealne do rozpoczęcia sezonu rowerowego. Przy tej okazji warto nie tylko sprawdzić stan techniczny
własnego jednośladu, ale także poziom wiedzy podstawowych
obowiązków i praw rowerzysty.
rzystom na „jazdę pod prąd” na
ulicach jednokierunkowych. Nie
można zapomnieć również o śluzach rowerowych wymalowanych
zwykle na czerwono na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną,
które umożliwiają rowerzystom
zatrzymanie się na czerwonym
świetle. Jeśli nie ma wyżej wymienionych udogodnień, należy
poruszać się po poboczu. Dopiero gdy brak również i tego
skrawka ziemi, możemy użyć
jezdni. W każdym momencie
jesteśmy również zobowiązani do
zachowania szczególnej ostrożności, a także ustępowania pieszym.
Do osiemnastego roku życia potrzebna jest nam również specjalna karta rowerowa, stanowiąca
uwieńczenie egzaminu. Rodzice
powinni pamiętać zaś, że ich pociechy do 7 roku życia na drodze
przebywać mogą jedynie pod
opieką przynajmniej dziesięcioletniej osoby, chyba że znajdują
się w strefie zamieszkania.
Wiedzieć należy także, iż jeśli
chcemy wybrać się na wycieczkę rowerową większą grupą znajomych, liczba rowerów w kolumnie
nie może przekraczać 15, a odległość między kolumnami wynosić
musi co najmniej 500 m. Dopuszcza się natomiast jazdę obok innego kierującego rowerem, jeśli nie
zagraża to bezpieczeństwu ruchu
i nie utrudnia poruszania się innym
uczestnikom ruchu.
Do udogodnień dla rowerzystów
możemy zaliczyć to, że kierowca
skręcając w prawo lub lewo musi
ustąpić rowerzyście, znajdującemu się na drodze rowerowej.
Co więcej, jeśli utworzył się korek,
miłośnik dwóch kółek może wyprzedzać samochody zarówno
z prawej, jak i lewej strony.
Których z podstawowych grzechów rowerzystów należy się wystrzegać? Jazda „bez trzymanki”,
„czepianie się” pojazdów i jazdy
po chodniku lub drodze dla pieszych (chyba, że opiekujemy się
osobą do 10 lat, kierującą rowerem
albo warunki pogodowe zagrażają
bezpieczeństwu lub też brakuje wydzielonej drogi dla rowerów,
a szerokość chodnika wzdłuż
drogi wynosi co najmniej 2 m).
Jeśli chodzi o jazdę rowerem po
Wrocławiu, to od pewnego czasu
możemy zauważyć poprawę warunków, a także coraz to nowsze
ulepszenia dla rowerzystów. Wymienić należy tu wspomniane już
pasy, kontrapasy i śluzy rowerowe.
Od 2007 funkcjonuje również oficer rowerowy, który koordynuje
politykę rowerową we Wrocławiu. Z widocznych utrudnień
na pierwsze miejsce wyłania się
przede wszystkim zakaz jazdy rowerem po Rynku, z wyłączeniem
godzin porannych (5.00 - 9.00).
Kontrowersje wzbudza on tym
bardziej, że na samym Rynku
ustawione są możliwe do wypożyczenia rowery.
Wszystkie nakazy i zakazy jednak
nie wystarczą, by zapewnić rowerzystom bezpieczeństwo. Zawsze
należy dodatkowo zachować
szczególną ostrożność i zdrowy rozsądek. A wtedy kolejny
sezon z pewnością zostanie zaliczony do udanych.
REKLAMA
Zacznijmy banalnie od samej definicji roweru. Zgodnie z ustawą,
jest to pojazd o szerokości nieprzekraczającej 90 cm poruszany siłą
mięśni osoby się nim poruszającej.
Może być wyposażony w napęd elektryczny zasilany prądem
o napięciu nie wyższym niż 48 V.
Tym samym nie mianem roweru
nie można określić popularnych
„rolek”.
Jakie podstawowe obowiązki przewiduje Kodeks Drogowy względem rowerzystów? Po pierwsze, wskazuje, że rowerzysta musi
poruszać się po drodze dla rowerów lub po pasie ruchu dla rowerów, jeśli są wyznaczone. Warto
tu również wspomnieć o kontrapasach, które pozwalają rowe-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 13
Powściągliwie z nakazem rozbiórki
Damian
Buniak
Jeżeli obiekt budowlany został wzniesiony bez odpowiedniego zezwolenia, to odpowiednie organa nadzoru budowlanego prędzej czy później
wydadzą nakaz jego rozbiórki. Należy jednak pamiętać, że przed wydaniem decyzji rozbiórkowej inwestor powinien dostać szansę zalegalizowania takiego obiektu.
nego bez pozwolenia na budowę
przywrócenie porządku prawnego
można osiągnąć znacznie łagodniejszym środkiem niż nakaz rozbiórki. Może nim być zalegalizowanie obiektu budowlanego. Zatem nadzór budowlany przed wydaniem decyzji przed wydaniem
decyzji o rozbiórce „nielegalki”
powinien sprawdzić czy obiekt
budowalny można zalegalizować
(można, gdy budowa jest zgodna
z ustaleniami miejscowego planu
zagospodarowania przestrzennego albo ustaleniami ostatecznej
decyzji o warunkach zabudowy
i zagospodarowania terenu oraz
przepisami techniczno-budowlanymi).
Jeżeli okaże się, że budynek
Damian Buniak Radca Prawny
Kancelaria Radców Prawnych Buniak&Buniak w Krakowie
www. prawobudowlane-blog-buniak.pl
Nadzór budowlany z definicji
Nadzór budowlany to system kontrolowania i nadzorowania procesów budowlanych, który na szczeblu
ogólnopaństwowym sprawują: Minister Gospodarki
Przestrzennej i Budownictwa, Główny Inspektor Nadzoru
Budowlanego oraz organy nadzoru architektoniczno-budowlanego i specjalistycznego nadzoru budowlanego.
Do podstawowych obowiązków organów nadzoru budowlanego należy głównie nadzór nad przestrzeganiem
przepisów prawa budowlanego oraz wydawanie decyzji
administracyjnych w sprawach określonych przez prawo
budowlane, a także kontrola zgodności zagospodarowania
terenu z istniejącymi planami oraz wymogami ochrony
środowiska oraz kontrola warunków bezpieczeństwa ludzi
i mienia w procesach budowlanych. Pracownicy organów
państwowego nadzoru budowlanego mają prawo wstępu
na teren budów i obiektów budowlanych oraz żądania
od uczestników procesu budowlanego pełnej dokumentacji i informacji związanych z tym procesem.
Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego dla miasta
Wrocławia znajduje się na pl. Solidarności 1/3/5
REKLAMA
REKLAMA
Nakaz rozbiórki nie może być
traktowany jako kara za popełnienie samowoli budowlanej (temu
służą przepisy karne), ale ma na
celu przywrócenie stanu zgodnego z prawem. Najbardziej radykalny sposób przywracania porządku
prawnego – w tym przypadku
nakaz rozbiórki – może być stosowany dopiero w ostateczności,
gdy inne środki prawne zawiodą.
W przypadku budynku wzniesio-
można zalegalizować, to organ
powinien wyznaczyć termin na
przedstawienie określonych dokumentów niezbędnych do jego
legalizacji. Terminy te nie mogą
być dowolne ani zbyt krótkie.
Powinny natomiast dawać zainteresowanemu realną możliwość
uzyskania wymaganych dokumentów, a w przypadkach szczególnie skomplikowanych terminy
te winny być przedłużane.
Dopiero brak możliwości zalegalizowania obiektu budowlanego,
czy też brak zainteresowania
ze strony inwestora taką możliwością, pozwala organowi wydać
decyzję rozbiórkową.
Prawo
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 14
Zakupy przekupy
Ewa
Tomaszewska
Targowanie się dla jednych jest kwestią wstydliwą. Ciężko zdobyć
się na choćby najmniejszą próbę „zbicia” ceny czy wynegocjowania dodatkowego rabatu. Dla innych natomiast umiejętność
targowania się urasta do rangi sztuki. Nieodmiennie jednak
większości z nas ów zabieg kojarzy się co najwyżej z zakupami
na bazarku czy w zaprzyjaźnionym warzywniaku. Tymczasem…
Negocjowanie cen towarzyszy
transakcjom właściwie od momentu, kiedy zaczęło do nich
dochodzić. Możemy sobie wyobrażać, jak przed wiekami
kupcy „wykłócali się” o to, dlaczego ich towar wart jest o wie-
le więcej od tego, co jest w stanie zaproponować druga strona.
Istnieją kultury, w których brak
podjęcia negocjacji cenowych
jest czymś wręcz niewyobrażalnym, omal graniczącym z obrazą. Dość wspomnieć współ-
PRODUKT
Auchan
Real
czesne bazary w Indiach, gdzie
pierwotna cena jest abstrakcją
zarówno dla sprzedającego,
jak i kupującego. Warto o tym
pamiętać, by przypadkiem nie
stać się posiadaczem najdroższych na świeci np. indyjskich
Biedronka
Lidl
Kaufland
spodni. Jak sprawa kształtuje
się na rodzimym rynku?
O tym, iż targować możemy
się nie gdzie indziej jak na
targu, wiemy chyba wszyscy.
Inna sprawa, że coraz rza-
Tesco
Carrefour
Leclerc
Najtańszy chleb w przeliczeniu na 1 kg
2,50
3,30
3,18
2,98
2,98
3,58
1,69
3,58
1 kg mąki pszennej
1,43
2,29
1,39
1,39
1,39
1,39
1,47
1,39
Piwo Żywiec 0,5 l
2,85
3,29
2,72
2,99
2,29
2,85
3,09
2,85
Najtańsze piwo 0,5 l
1,59
1,35
1,49
1,79
1,37
1,55
1,29
1,55
Czekolada mleczna Wedel 100 g
2,47
2,69
1,99
2,99
2,59
2,89
2,99
2,89
Najtańsza czekolada 100 g
1,34
1,45
1,49
1,35
1,35
1,39
1,75
1,39
Masło 82% 200 g
2,66
3,85
3,99
3,99
3,99
4,53
3,49
4,53
10 jaj najtańszych
2,66
3,99
3,79
3,79
3,79
5,05
4,74
5,05
Karton mleka 1,5% (1 l)
2,18
2,39
2,19
2,19
2,19
2,39
2,65
2,39
Najtańsza woda niegazowana 1,5 l
0,67
0,59
0,65
0,65
0,65
0,65
0,63
0,65
Cukier biały kryształ 1 kg
2,29
2,29
2,19
2,19
2,39
2,29
2,19
2,39
1 kg kurczaka
6,78
7,99
6,99
6,99
7,89
6,99
11,99
7,89
1 kg najtańszych jabłek
1,32
1,69
2,99
2,33
2,00
2,39
1,99
2,00
1 kg najtańszych ziemniaków
1,19
1,60
1,59
2,35
1,60
1,53
2,99
1,60
8 rolek najtańszego papieru toaletowego
1,22
2,05
1,99
1,99
1,99
1,99
2,11
1,99
Herbata Saga 100 torebek
4,70
5,19
5,07
5,09
4,99
5,99
5,89
5,99
SUMA:
dziej i mniej chętnie z tego
korzystamy. Okazuje się, iż
próby negocjacji coraz częściej
podejmowane są przy okazji
zakupów dokonywanych za pośrednictwem dużych serwisów
zakupów. Sięgnijmy do swojej
pamięci i zastanówmy się, czy
nie zdarzyło nam się kiedyś
zadzwonić do sprzedawcy czy
napisać do niego mail z zapytaniem o możliwość negocjacji cen. Co ciekawe, zapewne w większości przypadków
udało nam się tę cenę obniżyć
(albo przynajmniej wynegocjować jakiś gratis do zakupu
lub rabat na kolejną transakcję).
Nie ma co ukrywać – negocjacje cenowe są korzystne
zarówno dla kupującego, jak
i sprzedającego. Ten pierwszy
jest w stanie osiągnąć cenę,
która będzie dla niego satysfakcjonująca, drugi zaś ma okazję
zyskać zadowolonego klienta,
który przy najbliższej okazji
znów skorzysta z jego usług
lub poleci je komuś innemu.
No dobrze, ale wszystko to wydaje się nie dotyczyć sytuacji
sprzedażowej, z jaką mamy
do czynienia najczęściej. Czy
można się targować podczas
zakupów w centrach handlowych?
Być może próba podjęcia negocjacji w popularnych marketach wielkopowierzchniowych zetknie się ze znaczącym
oporem osób tam pracujących,
jednak w przypadku tzw. sieciówek sprawa powinna być już
znacznie łatwiejsza. Naszym
asem w rękawie z całą pewnością może być fakt, iż w „sieci”
kupimy dany produkt za niższą
cenę. Taki argument powinien
trafić przynajmniej do części
sprzedawców, którzy doskonale zdają sobie sprawę z braku konkurencyjności swoich
cen. Poza tym pamiętajmy,
iż mają oni tzw. widełki, które wyraźnie wyznaczają rabaty,
jakich można udzielić klientowi. Żyjemy w rzeczywistości,
gdzie właściwie każdy coś
sprzedaje, zatem elastyczność
cenowa staje się coraz większa.
Negocjacje możemy podjąć
także w przypadku dodatkowych usług, takich jak transport
towaru czy możliwość przedłużenia gwarancji – wszystko
jest uzależnione od tego, na
czym najbardziej nam zależy.
Co w przypadku, kiedy sprzedawca nie za bardzo chce ulec
naszym propozycjom? No
cóż, zawsze warto poprosić
o spotkanie i rozmowę z kierownikiem. Być może wówczas
osiągniemy zamierzony cel.
Pamiętajmy, aby podczas negocjacji nie być zbyt nachalnym
ani nie próbować czegokolwiek na sprzedawcy wymusić.
Sprawa mogłaby wówczas
potoczyć się zupełnie odwrotnie niż zamierzaliśmy. Wszak
jesteśmy nieco zależni od dobrej woli strony przeciwnej.
Warto także założyć sobie
cenę, do której chcemy zejść.
Negocjacje należy oczywiście rozpocząć od wyższego
pułapu. Tylko wtedy będziemy
mieli szansę osiągnąć to, co
zamierzaliśmy. I na koniec
ostatnia rada – pozbądźmy się
oporów. Co jak co, ale one na
pewno nie są naszymi sprzymierzeńcami.
REKLAMA
Gdzie najtaniej
37,85 42,86 43,70 45,05 42,73 43,77 49,38 48,13
ADRESY WYLOSOWANYCH SKLEPÓW:
- Hipermarket Tesco w Magnolii (ul. Legnicka 58)
- Real. Centrum Handlowe Korona,
- Sklep Biedronka, ul. Traugutta 98
- Centrum Handlowe E.Leclerc, ul. Zakładowa 2-4,
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
- Hipermarket Auchan, ul. Francuska 6, Bielany Wrocławskie
- Hipermarket Carrefour, Aleja Generała Józefa Hallera 52,
- Sklep Kaufland, ul. Legnicka 62A,
- Lidl: Gubińska 4,
Sprawdzanie cen miało miejsce 10 maj 2014
maj 2014
str 15
Adam
Włodarczyk
W dużym mieście posiadanie prawa jazdy jest
właściwie warunkiem koniecznym do codziennej
egzystencji. Jednak zdobycie uprawnień na wrocławskich brukach stanowi nie lada wyzwanie.
runki jazdy poprawiają się,
lecz zdecydowanie wydłuża
to i utrudnia i tak już niewygodną jazdę. Kolejną bolączką
są często spotykane nawierzchnie brukowe, są piękne, wytrzymałe i tworzą historyczny
klimat miasta, jednak niestety
poważnie nadwyrężają podwozie auta, a hałas, jaki emituje
samochód w trakcie jazdy po
takich drogach, powoduje
dyskomfort wszystkich uczestników ruchu. To tylko kilka
z wielu problemów komunikacyjnych, z którymi spotykają
się użytkownicy wrocławskich
dróg. Narzekają kierowcy
z długim stażem, a kandydaci na świeżo upieczonych
kierowców z duszą na ramieniu wsiadają do aut podczas
kursu.
Zapytany o to instruktor jazdy
podaje przykłady:
- Zatrzymywanie się przed
zieloną strzałką i znakiem
„stop”. Niestety, wielu kursantów, nawet podczas egzaminu,
zbyt mocno inspiruje się złymi
nawykami innych kierowców,
a ci rzadko kiedy respektują wspomniane znaki.
Kurs bez stresu
Kurs to jedno, a egzamin to drugie. Na szczęście główne ulice
jak Legnicka, Armii Krajowej, Kazimierza Wielkiego,
Hubska czy Grabiszyńska,
pomimo rozbudowanej infrastruktury są wygodne do nauki
jazdy. Tam rzadko „oblewa się”
egzamin. Sprawy komplikują
się w bocznych uliczkach, gdzie
można zagubić się w plątaninie
zakazów i jednokierunkowych
dróg wewnętrznych. Nie wszędzie można wjechać w łatwy
Motoryzacja
sposób, a nie znając topografii
miasta, odnalezienie właściwej drogi jest niemożliwe bez
pomocy miejscowych lub nawigacji satelitarnej, która i tak
może okazać się bezużyteczna.
Na dodatek w ciasnych uliczkach i zatłoczonych osiedlach
zatrzymanie samochodu i znalezienie miejsca parkingowego
graniczy z cudem.
Wszystkie wspomniane czynniki powodują u kursanta stres
i zwiększoną dawkę adrenaliny
szczególnie podczas ostrego
hamowania czy utknięcia na
światłach.
- Stosuję zasadę wytykania
błędów dopiero po 10 godzinach jazdy nowego kursanta.
Dodatkowy stres na pewno
kursantowi nie pomoże – kończy Bartosz Głowacki ze szkoły
Władcy Dróg.
REKLAMA
- Wrocław jest nieco trudniejszym miastem do jazdy, ale
nauka zdobycie pierwszego
doświadczenia na tutejszych
ulicach z pewnością zaprocentuje w przyszłości – pociesza
Bartosz Głowacki, instruktor
jazdy ze szkoły Władcy Dróg.
To właśnie Wrocław zyskał
spośród polskich miast niechlubną sławę jednego z najbardziej niewygodnych i uciążliwych miejsc do jazdy dowolnym pojazdem. Skomplikowana siatka ulic, z których duża
część to uliczki jednokierunkowe, są zmorą naszego miasta.
Kierowcy często wspominają
ciągłe remonty i wiążące się
z nimi objazdy, szczególnie nasilone w okresie wakacyjnym.
Przemiany same w sobie cieszą, bo miasto pięknieje, wa-
dla nikogo bez względu na wiek
czy płeć.
To nie tak
Nauka jazdy to przede wszystkim wyzbywanie się błędów
i naleciałości w przypadku,
gdy ktoś już miał styczność
z prowadzeniem samochodu
czy motocyklu. Błędy są zjawiskiem normalnym, jednak
ich powtarzalność u różnych
kursantów może zastanawiać.
- Ciężko jest człowieka uświadomić, by kursant, który cofa,
spoglądał za siebie. To dość
ciężki nawyk do wyplenienia. Początkujący kierowca
interesuje się przodem auta,
maską, podczas gdy cały tył
żyje własnym życiem. Druga rzecz to obserwacja drogi
dla rowerów i konieczność
obrotu głowy, a nie tylko spojrzenie w lusterka. To ważne szczególnie w przypadku egzaminu, który odbywa
się z reguły w obrębie ulicy
Bardzkiej. Tam występowanie
ścieżek rowerowych jest powszechne. Oprócz tego skręcanie kierownicą w odwrotnym
kierunku podczas manewru
cofania – wylicza Bartosz Głowacki.
Upowszechnianiu częstych błędów pomagają też tzw. martwe
przepisy ruchu drogowego.
REKLAMA
Pierwsza jazda
po Wrocławiu
Poczta pantoflowa
Naukę trzeba zacząć od wyboru szkoły jazdy. Najlepiej
przed dokonaniem ostatecznego wyboru zweryfikować
kompetencje instruktorów
przeglądając opinie o konkretnych szkołach w internecie,
poszukać rankingów i zapytać
znajomych, którzy mają kurs
już za sobą. Najlepszym rozwiązaniem jest skorzystanie
z polecenia osób najbliższych,
bo one udzielą nam rzetelnej
odpowiedzi na wszystkie pytania. Fora internetowe bywają
zawodne, a opinie zamieszczone na nich, trudne do zweryfikowania. Naturalnie dobór
szkoły jest subiektywny, dlatego w większości jest to ślepy
traf , polecenie lub zwyczajna
kalkulacja. Kurs prawa jazdy
można zrobić we Wrocławiu
poniżej 1000 złotych, nawet
z możliwością rozłożenia kosztów na raty. Uprzednio należy
także zapłacić za badania lekarskie, od 50 zł, a na koniec za egzamin, 170 zł. Oferty są różne
i od nas samych zależy, na jaką
się zdecydujemy. Pomijając
personalne predyspozycje do
prowadzenia pojazdów, oraz
umiejętności przyswajania wiedzy zrobienie prawa jazdy nie
powinno stanowić problemu
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 16
Publicystyka
Kruszenie politycznego betonu
Marek
Natusiewicz
Podobno polska scena polityczna jest „zabetonowana”, a światem
polityki rządzi „betoniarka” (dla niewtajemniczonych to zdrobniała
nazwa popularnego „za kratkami” radia dla „pensjonariuszy” – od
słowa „betoniara”).
nego między Odrą, Nysą
a Bugiem, za politykę uważa
politykierstwo, uprawiane
przez członków zwalczających
się stowarzyszeń (zarejestrowanych w oparciu o ustawę
o partiach politycznych), polegające na wzajemnym dokopywaniu. Kopie się wszystko
i wszystkich, byle „nasze” było
na wierzchu.
Przypadkowość polskiej
klasy politycznej (za wyjątkiem byłych „członków”
i „kandydatów na członków”)
oraz brak poczucia odpowiedzialności elektorów za dokonany wybór, dopełniają obraz
upadku. I na nic tutaj zdają się
lamenty osób rozumiejących
nieco problem.
Widać, nie tędy prowadzi droga. Przykład węgierski dowodzi, że do „polityki
państwowej” potrzeba dwojga, tj. świadomego elektora
i rzetelnego polityka. Przykład
demokratycznie wybranego
Adolfa H. dowodzi, do czego
mogą doprowadzić nieświadome wybory (wszak „biblię”
niemieckiego narodowego
socjalizmu można było uprzednio przeczytać bez trudu).
Z drugiej strony umów, tj. programów wyborczych, należy
drugiej stronie?
Po piąte: ile, ile, ile...?
Zapewne już te kilka najprostszych wystarczy, aby
zwątpić... Jednak dzisiejsza rzeczywistość emigracyjna potwierdza znaną tezę, że
Polak potrafi! Potrafi z niczego uczynić coś. I właśnie
za to jesteśmy cenieni jako
„złote rączki”. Chyba zatem
już najwyższa pora zamienić te „rączki” na „komórki”
i uczynić je złotymi...
Mój przyjaciel chemik wyjaśnił mi jak rozpoznaje rodzaj
pitego wina. Otóż zaczyna
on zawsze od odpowiedzi na
pytanie: czym dany płyn nie
jest? I w naszej rozhuśtanej
sytuacji politycznej metoda ta wydaje się być najbardziej odkrywcza. Zatem jeśli
mamy na kogoś oddać swój
głos, to abstrahując od programów i szyldów partyjnych,
należy zadać sobie pytanie:
kim rzeczony delikwent nie
jest! I tu pojawi się tak olbrzymia liczba wątpliwości,
że problem wyborów mamy
z głowy. No chyba, że damy
się zamienić na „materię”
pożądaną przez wspomniane
na wstępie „betoniarki”.
Jednak to jedynie pierwszy
etap. Dopiero na kolejnym etapie „eliminatki” można zacząć
myśleć kategoriami zwany-
mi potocznie politycznymi.
A są nimi: ordynacja wyborcza (teoria „traconego głosu”), równowaga (balance
of power), celowość dominacji
(potrzeba zmiany konstytucji),
potrzeba koncyliacji (rządy
koalicyjne).
„Polityka” nie rodzi się
z dnia na dzień. To raczej proces „dojrzewania” – z jednej
strony politycy muszą chcieć
być uczciwi, z drugiej zaś wyborcy muszą zacząć wymagać
przede wszystkim od siebie.
Zapewne z takim procesem
mamy do czynienia na Węgrzech. A my nie możemy
zapominać o tym, że u nich
punkt wyjścia był o wiele
gorszy niż u nas obecnie.
Oni przewalczyli pierwszą
kadencję, a na drugą – przy
innej ordynacji – mają niezły
zadatek...
I z ostatniej chwili. Jak
donoszą nam nasze wiarygodne media, Viktorowi Orbánowi „spadło” poparcie (jak
miał większość konstytucyjną,
tak ją ma nadal!), a Jobbikowi
„wzrosło” (zamiast 15% z 70%
uprawnionych, tj. ok. 10,5%,
ma 20% z 53%, tj. 10,6%)...
I jak tu nie uśmiechnąć się
z politowaniem, gdy miesza
się skuteczność w dążeniu do
celu z wielkością dowolnie
przytoczonych liczb...
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
REKLAMA
REKLAMA
Abstrahując od bardzo spiskowych teorii, warto zwrócić
uwagę na pewien zabieg, rzec
by można lingwistyczny. Po
1989 roku dyskretnie podmieniono znaczenie słowa
polityka, o którym w politycznie poprawnej encyklopedii (wikipedii.org) możemy
przeczytać, że jest to rodzaj
sztuki rządzenia państwem,
której celem jest dobro wspólne (wg definicji Arystotelesa).
I ponieważ Grecja jest niewątpliwie ojczyzną demokracji,
to uznajmy tę definicję za wystarczającą. Dzisiaj, większość
mieszkańców kraju położo-
dotrzymywać, o czym wiedziano już w starożytności (pacta
sunt servanda).
Wystarczy krótkie spojrzenie wstecz, by dostrzec
notoryczne rozmijanie się
polskiej praktyki politycznej
z powyższymi uwagami. Nie
ma tutaj mowy o wysublimowanych wyższych poziomach
polityki – to po prostu zwykły
elementarz. I jak widać, ani
obywatele, ani tzw. klasa polityczna, tego elementarza nie
„przerobiła”. Problem w tym,
że obie strony biorą się po raz
kolejny do pisania „prac dyplomowych”.
Gdyby jednak uznać obecną sytuację za szczególną,
to można byłoby uznać ten
zbiorowy wysiłek za formułę
„eksternistyczną”, co znaczy
mniej więcej tyle, że co prawda
nie „przerobiliśmy” oficjalnie,
jednak mamy pewne kwalifikacje... Zatem spróbujmy zadać
pytania testowe, na które sami
„pretendenci” z obu stron odpowiedzą sobie sami.
Po pierwsze: w ilu organizacjach środowiskowych uczestniczysz?
Po drugie: ile przygotowałeś rzeczowych programów
działania?
Po trzecie: ile dokumentów
programowych przeczytałeś?
Po czwarte: ile zadałeś pytań
maj 2014
str 17
Miasto
Aneta
Bratkowska
We Wrocławiu od lat krążą legendy o osiedlach, które budzą lęk, a
spacery ich uliczkami nie należą do najprzyjemniejszych. Do jednej
z takich dzielnic należał z całą pewnością Ołbin. Jak wygląda dziś?
Czy mieszkańcy czują się bezpiecznie?
Ołbin jest osiedlem starym
pod względem zabudowy, jak
i wieku mieszkańców, jednak,
mówiąc całkiem dosłownie, dzielnicy nie brakuje świeżej krwi.
Ołbin, chodź ponury, to osiedle
jak każde inne, są szkoły, budynki,
ulice, sklepy, śmietniki, a wszystko to zapakowane w pudełeczko
pełne grozy, którą zapragnęłam
zweryfikować. Przejście dzielnicą to przede wszystkim licznie
zasłyszane historie, które pretendują do miana miejscowych
maj 2014
legend. Swoją podróż wzdłuż ulic
Wyszyńskiego, Nowowiejskiej
i Prusa zaczęłam od Jedności
Narodowej. Tramwajem numer
10 określonymi kursami dojechać
można do samej zajezdni Ołbin,
która swoim wyglądem nieco
odstrasza, ale wygląda „stabilnie”
i wciąż pełni swoją pierwotną
funkcję.
Jedności Narodowej wita mnie
kłótnią dwóch kobiet, które kompletnie nie przejmują się otaczającym je tłumem. Ludzie skandują,
niemal dochodzi do szarpaniny,
a przede mną jawi się lokalny
folklor. Tuż obok znajduje się zabytkowy kościół zwany „Okrąglakiem” – swoją nazwę zawdzięcza
nietypowej budowli na bazie koła.
Przy Jedności Narodowej znajduje
się również ogromna „Biedronka”, która ostatnimi czasy urosła
do miana największego zaopatrzeniowca ludzkich lodówek. Prócz
zwykłych produktów spożywczych możemy dostać tam nawet
kuchenkę gazową czy skuter.
Okruchy historii
Ołbin to skansen przedwojennej
architektury Wrocławia, wydaje
się być naznaczony bliznami kul,
granatów oraz nalotów bardziej
niż pozostałe dzielnice miasta.
Bogate zdobienia kamienic czy
balkonów to majstersztyk, którego pozazdrościć może niejeden
nowy budynek. Mieszkańcy nie
są skazani na betonową pustynię,
okolica jest najmniej zeszpecona
kontrastowo-kolorowymi elewacjami nowych plomb i utrzymuje
niezmiennie secesyjny charakter.
Poniemieckie kamienice to jeden
z charakterystycznych elementów
architektury Wrocławia. Dzięki remontom w ostatnich latach
coraz więcej z nich odzyskuje
dawny blask, czego nie można
powiedzieć o obskurnych podwórkach.
Elegancko ubrany starszy mężczyzna nie wpisujący się w stereotypowy klimat osiedla, mówi, że
ołbińskie podwórka wieczorami
zamieniają się w meliniarnie,
a większość kradzieży nie jest
zgłaszana, gdyż ludzie po prostu boją się zemsty. „To się nie
zmieni” - oburza się starszy pan.
I chodź wierzę mu na słowo,
doskonale wiem, że nie jest to problem wyłącznie jednej dzielnicy,
a wielu innych miejsc w Polsce.
Temat był na afiszu wielokrotnie,
jednak brak zmian.
Wnętrza kamienic są w opłakanym stanie. Wspinając się po
skrzypiących schodach, chwytam
się resztek barierki – w środku
kamienice przechodziły remont
generalny po 1997 roku, co wydaje się abstrakcją. Starsza kobieta,
mieszkanka budynku, pytana
o jakikolwiek remont kamienic,
uśmiecha się mówiąc, że odwiedzając rodzinę zarówno na Ołbinie, jak na Nadodrzu nie zauważyła generalnych remontów wnętrz
od lat. Kawałki gzymsów i ścian
co prawda nie odpadają, ale podczas silnych wiatrów latają kawałki dachów, anteny, szyldy
sklepów czy doniczki.
ski park. Miłe zacisze, biorąc
pod uwagę gwarne przejścia uliczek. Nie tak dawno przy Radzie
Osiedla „Ołbin” powstał klub
seniora. Seniorów nie brakuje, a ci
są najprzyjemniejszym w obyciu
aspektem mojej podróży.
Mieszkańcy jako okoliczny
problem wskazują brak poczucia wspólnotowości, przez co brak
poczucia bezpieczeństwa w bezpośrednim otoczeniu. Prawda jest
taka, że niebezpieczeństwo generują ludzie bez jutra. Takie stare,
straszne, złe, zabiedzone uliczki,
dla pasjonatów prozy Stephana
Kinga zapewne mają swój niezaprzeczalny urok. „Żabka” pod
mieszkaniem, dobre skomunikoPokolenie zero
wanie autobusem i tramwajem,
Zaraz przy ulic Wyszyńskiego zo- pojedynczy nowy blok, a obok
baczyć można piękny kościół św. piękna kamienica pamiętająca
Michała Archanioła, przy którym jeszcze czasy Hitlera.
znajduje się przytulny nowowiejREKLAMA
O jak Ołbin
Wrocław to miejsce, w którym
spotyka się wiele kultur, w okolicach Ołbina nie brakuje Romów,
którzy czasem są niezauważalni,
a czasem sieją postrach na dzielnicy. Spora grupa ludzi narzeka
na ich obecność, nie ukrywając
ogólnej niechęci do ich głośnego
usposobienia.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 18
Kultura
Konkurs dla Czytelników
Książki ze „Słowem Wrocławian”
Wystarczy wypełnić, wyciąć i wysłać poniższy kupon na adres
naszej redakcji. Na zgłoszenia czekamy do końca maja – wtedy wylosujemy zwycięzców. Szczęśliwcy zostaną obdarowani
książkami ufundowanymi przez księgarnię Tajne Komplety
IMIĘ I NAZWISKO: .............................................................................
TELEFON KONTAKTOWY: ...............................................................
E-MAIL: ...............................................................................................
Bilety do Teatru Polskiego otrzymali: Sylwe-
Laura
Dusik
W prozie Karola Maliszewskiego pojawia się wiele
pytań. Są to pytania przypadkowe, pozostawione
często bez odpowiedzi, podobnie jak przypadkowi są ludzie, których autor spotyka na tytułowej
trasie Przemyśl – Szczecin.
REKLAMA
ster Jachimczak, Kornelia Pazdra, Wojciech Adamski,
Martyna Śliwińska, Kamil Noga i Wioletta Kacperkiewicz
Niewygodna podróż
Ludzie spotykają się w przedziałach, wymieniają uśmiechy, wydaje się, że rozmawiają. Jednak
ci ludzie w ogóle nic nie mówią,
niczym się tak naprawdę nie dzielą, chociaż słowa cisną się na
zewnątrz. Nie ma tutaj narzekania
i bolączki, jest natomiast próba opisu tego jacy jesteśmy, jacy staliśmy
się powierzchownie przechodząc
przez życie.
Pociąg Maliszewskiego kojarzy
mi się z powrotem z Międzyzdrojów w 1999 na zakończenie turnusu, spanie na korytarzach w nocy,
chwilowe drzemki, turkot, duchota,
alkohol i dochodzące z każdej
strony rozmowy. Czytając było
mi niewygodnie. Czułam, że chcę
przestać, ale jednak z każdą kończącą się frazą chciałam czytać więcej, wiedzieć więcej, bo świat opi-
sany przez autora tak dobrze nam
odpowiada na to, jacy jesteśmy.
Pada wiele pytań, wychodzą
na wierzch obserwacje na temat
świata, ale autor nie zatrzymuje
się nad wyjaśnianiem tych rzeczy,
one same wchodzą do wnętrza
i często dzwoniły w mojej głowie jak dzwon, który dzwoni
o 11: 30 w niedzielę zwołując
mieszkańców blokowisk na mszę.
Często od tego hałasu bolała
mnie już głowa, ale czytałam dalej, bo książka wciągała głębiej
i mocniej, nie odpuściła przez
całą trasę, a potem, niestety, nie
dała oczekiwanego wytchnienia.
Bo wysiadłam z tego pociągu
i zobaczyłam szarych, smutnych,
zmęczonych nas, na przystankach, w autobusach, w galeriach.
Kolorowo ubranych, ale zupełnie
niemych, w modnych oprawkach
a często zdawać by się mogło, że
ślepych, wpatrzonych jedynie, jak
konie z klapkami na oczach w ekrany, jakby to one miały prowadzić
przez życie, a nie rozum i emocje.
Niekomfortowo czytać tę książkę,
bo autor wytyka to, co ja sama
chciałabym zrobić – zakopać pamięć, stać się innym człowiekiem
i udać się w podróż. Tylko, że
Maliszewski trafnie wskazuje na
to, że ta podróż nic nie daje, wsiadam i wysiadam taka, jaka byłam
od zawsze. Bo podróże, sprzęty,
powierzchowność nigdy nie będą
mogły zmienić wnętrza człowieka,
tylko ta niewygodna praca nad
sobą. Maliszewski zastanawia
się nad tym, jak lepiej jest żyć,
tylko „na oko” czy może „głęboko” – jakkolwiek to nurkowanie
do wnętrza nas samych byłoby
okrutne. „Przemyśl-Szczecin” nie
daje odpowiedzi, uczy obserwacji –
jak obserwować świat, nas samych
i wyciągać wnioski. Bo o świadomość tu chodzi, bolesną, ale
świadomość tego gdzie się jest, kim
się jest i jakie ma się możliwości.
Ciasne wagony, tak jak ciasne autobusy, na każdym kroku polszczyzna. Mało spraw istotnych, bo te są
zakopane, a tych, którzy dokopują
się świadomości jest nadal mało.
Wiele rzeczy nam się tylko wydaje,
docierają do nas ścinki informacji
i myślimy, że posiadamy wiedzę.
Autor to wszystko sprawnie w swoim turkocie myśli wypomina i nie
poklepuje po plecach na pocieszenie. Każda podróż musi być
świadoma, a najbardziej podróż
naszych myśli, o świecie, o nas
samych i o Polsce.
Wielka sprawa Teatru Małego
Z założycielem i dyrektorem wrocławskiego Teatru Małego,
Edwardem Kaliszem, rozmawia Adam Włodarczyk
Coraz większą popularnością cieszą się niewielkie teatry. Dobrze znane
są już inicjatywy stołeczne, w Warszawie obok teatrów państwowych
– Ateneum, Współczesnego czy Dramatycznego – widz ma do wyboru
także Teatr Polonia Krystyny Jandy, Kamienicę Emiliana Kamińskiego,
6. piętro prowadzone przez Michała Żebrowskiego i Eugeniusza Korina
czy Buffo Januszów Stokłosy i Józefowicza. Jednak rodzimy Wrocław
nie pozostaje w tyle – my również mamy lokalne sceny zorganizowane
przez grupy aktorów. Jedną z nich stanowi Teatr Mały.
Prowadzenie prywatnego
teatru to wielka odpowiedzialność. Skąd pomysł na
takie przedsięwzięcie?
Odpowiedź jest bardzo
prosta - „a dlaczego nie?”
Kiedyś bardzo chciałem zagrać w przedstawieniu, ale nie
jak większość aktorów, Hamleta, lecz w sztuce „Dwoje na
huśtawce”. To taka bardzo
piękna i dobrze napisana
sztuka o miłości… i tak się
zaczęło. Właśnie wtedy tuż
po premierze, po której dostało mi się od tzw. krytyki
po uszach, zadałem sobie pytanie – „a dlaczego nie”. I tak
powstało stowarzyszenie K.O.T. Dla niewtajemniczonych
ten skrót oznacza 3 pojęcia
kultura-oświata-teatr, których
jedynym do tej pory podmiotem jest TEATR MAŁY.
Jaka jest misja Teatru?
Zacytuję ze strony teatru:
„ideą Teatru Małego jest
stworzenie wspólnego języka
dla tradycji i współczesności.
Naszym celem jest interpretacja polskiej i klasycznej litera-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
tury oraz prezentacja jej w formie bardziej zrozumiałej dla
młodego pokolenia. Chcemy,
aby młodzież mogła uczyć się
na dorobku naszych przodków i dzięki temu dostrzegać
ciągłość w rozwoju kultury
i czerpać z doświadczeń naszej narodowej tradycji”.
Do kogo skierowany jest repertuar?
Repertuar Teatru Małego
skierowany jest zarówno do
młodzieży szkolnej – liceum
i gimnazjum, a także do widza,
który, mam nadzieję, będzie sknię za człowiekiem, który komukolwiek i dla czegokolprzychodził na nasze przed- byłby w stanie trochę mi wiek zagrożenie, a zwłaszcza
pomóc.
stawienia wieczorową porą.
działalnością mojego teatru…
Woli Pan grać na deskach
teatrów państwowych,
czy trzymać ster we własnej ręce?
Wiele lat temu powiedziano
i pokazano mi na czym ta tzw.
gra w teatrze polega. I nie ma
dla mnie znaczenia miejsce
tego tzw. grania, lecz jego wymiar i sens.
Czy spotkał się Pan z nieprzychylnością środowiska,
zwłaszcza przedstawicieli
teatrów państwowych? Czy
te instytucje czują zagrożenie
ze strony Teatru Małego?
Nigdy nie spotkałem się z takim zachowaniem…nie wyobrażam sobie abym stanowił
W jakim kierunku będzie
się rozwijał w przyszłości
Pana teatr?
Nadal klasyka, choć w nieco
zmienionej scenografii, rozwiązania muzyczne, kostiumy, jednym słowem będziemy
stawiać na inscenizację.
Organizacja
spektakli, próby, wyjazdy,
administracja, całość jest
na Pana barkach. Wszystko
to może dać się
mocno we znaki, czy nigdy nie
żałował Pan powołania do życia
Teatru Małego?
Nie, nigdy nie
żałowałem, lecz
bardzo usilnie tę-
maj 2014
str 19
Twój Relax
Piknikowy nastrój
Michał
Ratajczak
Nastał czas majówek – wypadów z koszykiem za miasto, weekendów na kocu
pośród skwerów, zieleńców, miejskich parków, rzecznych wałów. To także dobry
okres na zorganizowanie pikniku z widokiem na szeroką wodę czy górskie pasmo.
żywczy”. Czego to się nie brało kiedyś na wiklinowy pokład.
Pamiętam wypad z Gdańska do
Helu tramwajem wodnym, który
nie tylko pokonywał krótszy dystans, ale był rozwiązaniem szybszym choćby od pociągu relacji
Gdańsk Główny – Hel z przesiadką w Gdyni Głównej Osobowej.
Wówczas wnętrze koszyka zdominowały kanapki z łososiem
i niezapomnianą pastą jajeczną,
zjedzone w połowie jeszcze na
stateczku.
Już na plaży naszej grupie przygrywał instrument o nazwie ukulele, czyli gitara akustyczna w skali
1:3, a na koce co najmniejszy
powiew wdzierał się skrzypiący
pod nogami piasek. Nie obyło się
oczywiście bez napojów wyskokowych, bo nie ma co ukrywać,
że w polskich warunkach klimatycznych i obyczajowych między
alkoholem, weekendem, a wiosną
stawia się znak równości. Zabrakło
tylko grilla, ale smażone mięso w pełnym słońcu około południa
i tak nie zyskałoby aprobaty wśród
pozostałych. O wiele lepiej smakowała majowa ryba w jednej
z miejscowych smażalni.
Dobrym symptomem jest to, że
z każdym rokiem majówki w wydaniu krajowym coraz bardziej się
cywilizują. Ponad połowa rodaków planuje rozpocząć grillowanie właśnie w tzw. „majówkę”, ale
zdarzają się i tacy, którzy pierwszy
ogień rozniecają już w lutym. Tegoroczna zima pozwalała na takie
zabiegi.
Jeszcze w latach 90-tych grillowanie nie było popularną formą
spędzania wolnego czasu. Preferowano ogniska, podczas których
pieczono na długich patykach
i umieszczano w ogniu kiełbaski
oraz ziemniaki. Moda na grilla
przywędrowała do nas ze Stanów
Zjednoczonych, gdzie „barbecue”
znany jest od wielu lat. W mgnieniu oka grillowanie stało się jedną
z ulubionych form spędzania wolnego czasu przez Polaków, którzy przekonali się, że nic tak nie
zaostrza apetytu, jak jedzenie na
świeżym powietrzu.
Większość z nas najchętniej
grilluje w zaciszu swojego ogródka,
z przyjaciółmi lub rodziną. Innymi
ulubionymi miejscami do grillowania są działki, polany nad jeziorem
lub rzeką. Ośmiu na dziesięciu
amatorów grilla wybiera tradycyjną kiełbasę. Nieco mniejszym
powodzeniem cieszą się również
karkówka, szaszłyki mięsno-warzywne, pierś z kurczaka, kaszanka,
skrzydełka z kurczaka oraz ryba.
Co wziąć na piknik? Na stronie
globforum.pl dyskutantka kryjąca
się pod pseudonimem nemeziss radzi: najważniejszy jest koc. Ma być
na tyle miękki, aby nam się wygodnie siedziało, ale także lekki, żeby
się nie zmęczyć podczas niesienia.
Dobrze by było, aby koc był wykonany z materiału, z którego łatwo
pozbędziemy się plam po sokach
owocowych. Istotny jest koszyk
lub inna rzecz do przenoszenia
jedzenia. Proponuję skorzystać z lodówek turystycznych, w których
mamy specjalne mrożone wkłady.
Warto mieć przy sobie butelkę wody niegazowanej i wilgotne
chusteczki, aby wyczyścić zabrudzone jedzeniem ręce. Przydadzą
się także zwykłe chusteczki higieniczne. Żeby mieć z czego pić,
można ze sobą zabrać plastikowe
kubeczki i ewentualnie także jednorazowe talerzyki oraz sztućce.
Wtedy nic nam się nie potłucze
i po zjedzeniu będziemy mogli je
po prostu wyrzucić do śmietnika.
Do jedzenia najlepiej zabrać owoce,
które są najlepsze na upalne dni.
Warto zabrać takie, które nie psują
się szybko pod wpływem wysokiej temperatury, czyli zrezygnujmy z malin, śliwek, bananów,
brzoskwiń i truskawek a zabierzmy winogrona, jabłka i czereśnie.
Przewoźmy je w plastikowych
pojemnikach a nie w woreczkach
foliowych, aby się nie zaparzyły.
Nie bierzcie ze sobą czekolady, bo
i tak się rozpuści.
I na koniec może najważniejsza
co dla niektórych porada: gdy piknik kojarzy nam się z alkoholem,
to dobrze zabrać ze sobą jedną
butelkę wina, ale nie zapomnijmy przy tym o korkociągu oraz
o kieliszkach. Nie można przecież
pić tego trunku z plastikowych
kubeczków.
REKLAMA
REKLAMA
W Polsce znajdują się trzy miejscowości o nazwie Majówka.
Dwie z nich to osady - na terenie województwa dolnośląskiego w powiecie górowskim oraz
na Podlasiu w gminie Supraśl.
Ostatnia z nich to Majówka w województwie łódzkim, w powiecie
pabianickim, w gminie Pabianice
jest to typowa wieś letniskowa
z licznymi domkami do wynajęcia.
Majówka to także nabożeństwo
majowe w kościele rzymskokatolickim, rodzaj grzyba z rodziny
gąskowatych i popularna nazwa
na krótką wycieczkę za miasto w miesiącu maju. Tej ostatniej
poświęćmy nieco więcej uwagi
i miejsca w rubryce turystycznej.
Piknik majowy posiada wymiar
nie tylko wypoczynkowy, ale również, a może przede wszystkim,
konsumpcyjny, choć lepiej wykorzystać do tego celu epitet „spo-
Dodatek specjalny do Słowa Wrocławian maj 2014.
Wypocznij i baw się razem z nami w całej Polsce!
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 20
Twój Relax
REKLAMA
To Lubie
W Złocieńcu na Pojezierzu Drawskim znajduje się odbicie na Lubieszewo. Najpierw trzeba minąć Jezioro Kańsko i wioskę Stawno. Za Lubieszewem asfalt
prowadzi aż do samego ośrodka „Polubie” położonego tuż przy jeziorze Lubie.
się 5 wysp w otoczeniu wałów
morenowych. Większą część
jeziora otaczają Bory Karwickie wchodzące w skład Puszczy
Drawskiej. Od strony południowej brzeg jeziora graniczy co
prawda z poligonem wojskowym,
jednak to tam podobno można
znaleźć najwięcej grzybów, a ryba
przy południowym brzegu bierze wyjątkowo duża. Ze względu
na czystość wód jeziora Lubie złowić tu można szczupaki, okonie,
sandacze, leszcze, sieje i sielawy,
które dla miłośników ryb słodkowodnych są prawdziwym rarytasem. W jeziorze są też śladowo
spotykane raki.
Centrum Rekreacyjno-Wypoczynkowe „Polubie” dysponuje wydzielonym nabrzeżem
z piaszczystą plażą, zjeżdżalnią
dla dzieci i molo – w sezonie letnim znajduje się ona pod stałym
nadzorem wykwalifikowanych ratowników. Fani spływów kajakowych powinni wiedzieć, że przez
Lubie przebiega szlak kajakowy
im. ks. Karola Wojtyły i że wycieczkę nim można zacząć właśnie z tej plaży. Również przyszły
papież-Polak w młodości odbywał
spływy kajakiem rzeką Drawą,
która bezpośrednio wpływa do jeziora. Centrum „Polubie” prowadzi też wypożyczalnię żaglówek,
kajaków, łódek i rowerów wodnych. Z kolei rowerzystów ucieszy specjalny szlak rowerowy wokół rozlewiska, ciągnący się na
prawie 50-kilometrowej trasie po
ubitych dróżkach leśnych wśród
przepięknych lasów.
Współcześnie turystyka nad Lubiem nawiązuje do tradycji przybywania tu zarówno polskich
(po wojnie), jak i niemieckich
(przed wojną) wczasowiczów.
Dopiero 4 lata po przyłączeniu
okolicznych terenów do Polski
zmieniono urzędowo nazwę jeziora z Gross Lübbe-See na właśnie
Lubie. Mimo upływu czasu pozostały te same widoki, co kiedyś,
kojąca cisza i zapach wody.
REKLAMA
Dwa budynki wczasowe dysponują łącznie 45 miejscami
noclegowymi. Pokoje wyposażone w łazienki, Wi-Fi i TV mogą
pomieścić od 2 do 5 osób oraz
zwierzęta domowe. Wiosną
i latem przybywający w te strony
mają okazję skorzystać także
z domku kempingowego typu
Brda (charakteryzują go 2 poziomy i spadzisty dach od czubka aż
do ziemi) oraz domku holenderskiego. Mile widziani są tu również właściciele własnych przyczep kempingowych, kamperów
oraz namiotów.
Jezioro Lubie, nad którym położony jest ośrodek, przyciąga turystów ceniących sobie
przede wszystkim spokój i kontakt z naturą. Powierzchnia tafli wodnej (prawie 1,5 tys. hektara)
z pewnością zadowoli kajakarzy
i osoby lubiące długie wyprawy
łódką. Także amatorzy wędkarstwa nie wyjadą znad Lubia
z pustymi rękoma. Na długości
przeszło 14 kilometrów znajduje
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 21
Twój Relax
REKLAMA
Skała w trzech odsłonach
Katarzyna
Gielec
Okolice Broumowa – czeskiego miasta tuż przy granicy z Polską – „wcinają
się” w nasz kraj, gdy spojrzeć na mapę. Pod względem ukształtowania terenu
to jednolity masyw począwszy od Adrszpaskich Skał, przez Broumowskie
Ściany, na Błędnych Skałach w zachodniej części Kotliny Kłodzkiej kończąc.
Najczęściej odwiedzanym miejscem Ścian Broumowskich, a także ważnym skrzyżowaniem tras turystycznych, jest barokowa kaplica
Najświętszej Maryi Panny Śnieżnej
na górze Hviezda. Nazwa Hviezda
pojawiła się około roku 1670, kiedy
na skalistym szczycie wzniesiono
drewniany krzyż, na którym z daleka widoczna była pozłacana gwiazda,
która pomóc miała podróżnym w zorientowaniu się w przestrzeni. Dziś,
oprócz kaplicy, można tu znaleźć
tu schronisko z restauracją turystyczną.
Stan oczarowania
Błędne Skały znają niemal wszyscy
mieszkańcy regionu po stronie polskiej, Broumowskie Ściany to chleb
powszedni dla Czechów z północy republiki. Każdy, kto wkroczy w oba skalne labirynty, jest nimi
oczarowany. Podobnie wrażenia
i zapierające dech w piersiach są zakamarki Szczelińca Wielkiego, ale to,
co można ujrzeć w Adrszpasko-Teplickich Skałach przechodzi wszelkie wyobrażenie o labiryntach skalnych. Ta najciekawsza część Gór
Stołowych znajduje się kilka km na
zachód od węzła kolejowego Teplice
nad Metuji.
Kompleks połączonych rezerwatów
krajobrazowych zajmuje powierzchnię prawie 1800 ha. Zwiedzane
są najczęściej dwa rejony zwane
Skalnymi Miastami: Teplickie i Adrszpachskie, położone bardziej na zachód, tuż obok małej wsi Adrszpach.
Jest to atrakcja turystyczna na skalę
światową. Olbrzymi labirynt korytarzy skalnych, przejść i ścieżek, łatwo
dostępny także dla małych dzieci.
Poszczególne ostańce skalne przekraczają 60 m wysokości, a w wyniku
erozji uzyskały fantastyczne kształty
przypominające ludzi, zwierzęta
i przedmioty. Szczególnie piękne
są skały Kochankowie, Starosta
i Starostowa, Lwica, Myśliwy.
Na niektórych skałach można odnaleźć napisy pozostawione przez
turystów jeszcze w XVIII wieku.
Dziś tworzenie nowych byłoby karygodne, ale te liczą sobie czasem ponad 200 lat, stanowią zatem zabytek
i ciekawe źródło historyczne. A najstarszy z nich z roku 1703 jest polski!
REKLAMA
Wysokość bloków skalnych dochodzi tu do ok. 8 metrów. Ze względu
na znaczne zacienienia pomiędzy
skałkami, temperatura w lecie jest
niższa. Czas przejścia przez Błędne
Skały zajmuje ok. pół godziny. Następne 30 min. trzeba przeznaczyć
na dojście do górnego parkingu
szlakiem wzdłuż granicy czeskiej.
Osobom, którym piękne widoki
nie są obojętne oczywiście przejście
zajmie odpowiednio dłużej. W sumie
na zwiedzenie Błędnych Skał należy
przeznaczyć nieco ponad godzinę.
Szklak wiedzie ścianą
Czeska część Gór Stołowych nazywana jest Brumowską Wierchowiną,
a jej skalne miasta perełkami tego
masywu górskiego. Cały teren tych
gór leży w granicach rezerwatu przyrody, który stanowi jedną z największych atrakcji turystycznych Czech.
Z zalesionego grzbietu między miasteczkiem Police nad Metują a Broumowem w całej okazałości rozciąga
się panorama na Adrszpach, jedną
z bardziej tajemniczych Gór Stołowych – Ostasz, a także monumentalny barokowy klasztor w Broumowie.
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
REKLAMA
Twój Relax
str 22
U podnóża Tatr
Aneta
Bratkowska
Podhale to region pełen kultury. Turystów
przyciąga nie tylko bliskie sąsiedztwo północnych Tatr, ale również liczne atrakcje oraz
charakterystyczny, żywy folklor górali, wciąż
pielęgnowany w wielu miejscowych rodzinach.
Ubiór jest jednym z elementów wyróżniających Podhale od innych regionów Polski. Górale noszą strój
podhalański nie tylko z okazji różnych uroczystości (kościelnych, rodzinnych, świąt narodowych itp.),
ale także, aby podkreślić swoją
odrębność - jest to szczególnie dobrze widoczne wśród emigrantów
podczas uroczystości polonijnych.
Bardzo ważnym czynnikiem wpływającym na zachowywanie i popularyzowanie kultury ludowej Podhala jest przekonanie górali o ogromnej wartości kultury przodków.
Miasto jarmarków
Nowy Targ to największe miasto
Podhala. Położony u zbiegu Białego i Czarnego Dunajca, z których
połączenia powstaje tu rzeka Dunajec. Corocznie, w trzeci czwartek
sierpnia, jest tu organizowany Jar-
REKLAMA
Podhale należy do nielicznych regionów Polski, których mieszkańcy nadal zachowują i kultywują własną tradycję, niejednokrotnie
łącząc nowoczesność z dawnym
stylem.
Kultura i sztuka
Podhale kojarzone jest zazwyczaj z twórcami ludowymi oraz
folklorem. Bogata kultura ludowa rozwinęła się dzięki ludności
góralskiej, wyróżniającej się charakterystyczną gwarą. Przyciąga ona
jednak wielu twórców, dla których
Podhale jest natchnieniem do tworzenia sztuki nie tylko regionalnej.
Bogaty folklor powstał w wyniku
połączenia ludowej kultury polskiej z elementami słowackimi,
madziarskimi i bałkańskimi, i jest
spokrewniony z kulturą wszystkich
krain karpackich.
mark Podhalański, nawiązujący do
tradycji miejscowości.
Miasto jest znakomitą bazą wypadową w Tatry, Pieniny, nad jezioro
Czorsztyńskie, na Babią Górę,
czy wreszcie osobliwe, pełne szlaków turystycznych Gorce. Tradycyjnym rzemiosłem jest kuśnierstwo, a nowotarscy kuśnierze
szyją kożuchy i kurtki skórzane
znane w całym kraju. Do atrakcji, wynikających z tradycji miasta
handlowego, należą słynne jarmarki
mające niepowtarzalny charakter.
Odbywają się one w czwartki i soboty, a w niedziele plac targowy
zamienia się w samochodową giełdę. Działalność kulturalną prowadzi
przede wszystkim Miejski Ośrodek
Kultury, posiadający salę widowiskową na ponad 400 miejsc oraz
Góralską Izbę Regionalną Związku
Podhalan im. ks. prof. Józefa Tischnera.
W Strefie Słońca i Cienia
Rabka-Zdrój położona jest w wojewódzkie małopolskim, powiecie
nowotarskim, u zbiegu dwóch ważnych szlaków komunikacyjnych:
z Krakowa do Zakopanego i z Bielska-Białej do Nowego Sącza. Miejscowość położona jest w malowniczej kotlinie, którą tworzą wpadające
do rzeki Raby potoki Policzanka
i Słonka, u podnóża Gorców i Beskidu Wyspowego, na wysokości
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
górskie, coraz bardziej rozwija
się turystyka. Przez miasto przebiega wiele szlaków, w tym przeznaczonych na nordic walking.
Znajduje się tu również skatepark
oraz letni basen.
Zimową porą Rabka-Zdrój przeistacza się w narciarki kurort. Na
miłośników sportu czekają stoki do
narciarstwa zjazdowego oraz trasy
do narciarstwa biegowego, a w sezonie zimowym w mieście funkcjonuje również lodowisko. Atrakcją
miasta są między innymi: warsztaty
garncarstwa, rzeźbiarstwa czy malowania na szkle.
Festiwal trzech kultur
Odwiedzając Podhale ciężko trafić
na okres bez jakiegoś festiwalu
czy dużej plenerowej imprezy.
Nieodłącznym elementem wydarzeń kulturalnych w Zakopanem
są wielkie Targi Staroci, na które
zjeżdżają antykwariusze z całego
kraju. Co roku, w sierpniu, podzi-
wiać można przepiękne kolekcje
starych przedmiotów, bądź osobiście wziąć udział w licytacji.
Wybór jest ogromny – począwszy
od znaczków, monet, przez porcelanę, sztućce oraz zabytkowe meble
czy ikony.
Festyn Gminny „U zbiegu trzech
kultur – Lindada” to coroczna impreza plenerowa o charakterze otwartym, ukazująca różnorodność kultur
(podhalańska, spiska, romska).
Organizowany jest w formie wy-
stępów, gier, zabaw, wspólnego
biesiadowania i grillowania.
Kolejnym wydarzeniem, o którym warto wspomnieć, jest Wielka
Majówka Tatrzańska, w czasie
której odbywają się występy zespołów regionalnych, degustacje potraw
góralskich, wyścigi na rowerach
górskich, popisy miejscowych
cieśli i kowali, pokazy narciarskiej
mody retro, a także turniej powiatów.
Twój Relax
REKLAMA
500-600 m n.p.m.
Miasto uchodzi za znane uzdrowisko ze względu na zasoby wód
mineralnych, korzystny mikroklimat
oraz walory krajobrazowo-turystyczne. Oferuje również szeroką
gamę zabiegów i porad specjalistycznych w licznych sanatoriach
i szpitalach uzdrowiskowych, specjalizujących się w leczeniu chorób
układu oddechowego i krążenia,
alergii, schorzeń reumatycznych
i nerwic. Miejscowość posiada nie
tylko doskonałe warunki do leczenia
uzdrowiskowego i wypoczynku,
ale także piękne górskie krajobrazy
i tereny, umożliwiające aktywne
spędzenie wolnego czasu, zarówno
latem jak i zimą. Sercem uzdrowiska
jest odnowiony Park Zdrojowy,
podzielony na dwie części: Strefę
Słońca i Cienia.
W Rabce-Zdroju, dzięki atrakcyjnemu położeniu, które stanowi doskonały punkt wyjścia na wycieczki
REKLAMA
str 23
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 24
Rejsy po Bałtyku
Paweł
Miziura
Wypoczywający nad morzem zachowują przeważnie postawę
bierną, która ogranicza się do opalania, spacerów brzegiem morza
czy zdawkowej kąpieli. Tymczasem nic nie zastąpi choćby krótkiej
podróży morskiej – by poczuć Bałtyk bardziej niż kiedykolwiek
przedtem.
morzu, doskonale się przy tym
bawiąc. To także świetna okazja
do poznawania żeglarskich tradycji
i zwyczajów, spotkań i rozmów
z członkami załóg. Rejsy odbywają
się trzy razy dziennie, w systemie
naprzemiennym. W przerwach
między rejsami każdy żaglowiec
jest także nieodpłatnie udostępniany do zwiedzania.
Na co dzień z portu odpływają jednostki promowe do Ystad (ok. 150
zł w jedną stronę) i do Kopenhagi
(ok. 200 zł w jedną stronę w zależności zakupu lub nie również biletu
powrotnego). Podane ceny dotyczą
podróżnych bez samochodu. Ucieszą się za to posiadacze rowerów,
którzy nie płacą za swój pojazd.
Jest także możliwość zakupu biletu
nieco taniej na zadzie last minute,
jednak warto wcześniej odwiedzić
stronę internetową operatora czy
biuro sprzedaży biletów na miejscu.
Wyspa rotund
Kolejnym na wschód polskim
portem jest Kołobrzeg. Port osłaniają dwa falochrony: wschodni
o długości 308 m i zachodni – 205
m. Port Kołobrzeg posiada 5 basenów portowych. Z ciekawostek
historycznych warto zaznaczyć
obecność tam jeszcze w czasach
niemieckich bocznicy kolejowej.
Obecnie torowisko tworzy układ
trójkąta, tory rozdzielają się na 7
bocznic końcowych; pod latarnią
morską znajduje się tor wyciągowy.
Popularnym kierunkiem wypraw
morskich z Kołobrzegu są rejsy
na Bornholm. Ta niewielka duńska wyspa ma wiele do zaoferowania zarówno dla zmotoryzowanych,
pieszych, jak i rowerzystów. Bornholm to harmonijne połączenie
natury i kultury. Imponująca jest
ze startem i metą na sopockim
molo. Są to rejsy widokowe stylizowanym statkiem pirackim.
Taka niespełna godzinna atrakcja
z pewnością przypadnie do gustu
dzieciom, a dla żądnych większych wrażeń dorosłych istnieje
możliwość czarteru rejsów po całej
zatoce.
W Sopocie utworzona została linia
obsługująca połączenie: Sopot –
Hel – Sopot. Tramwaje wodne odpływają z mola. Ze względu na spe-
cyfikę tego miejsca promy wodne
są nieco mniejszych rozmiarów, niż
te obsługujące rejsy z Gdańska lub
Gdyni. Zdarza się, że ze względu na
złe warunki atmosferyczne nasz rejs
może zostać odwołany. Rejs na sam
czubek Pólwyspu Helskiego trwa
1,5 godziny, a jego cena waha się
od 25 do 35 zł w jedną stronę.
Najszybciej do Helu można dostać
się z Gdyni. Stamtąd też istnieje
możliwość wycieczki do Jastarni
(7 i 14 zł w jedną stronę).
REKLAMA
Sposobów przemieszczania się po
słonej wodzie jest co najmniej kilka
– od rajdów na tzw. bananowcach
po wyprawy promowe do krajów
skandynawskich. Polskie porty
oferują połączenia m.in. ze Świnoujścia do Ystad, z Kołobrzegu
na duńską wyspę Bornholm czy
z Gdyni do Karlskrony.
Do stolicy Danii
Zacznijmy od Świnoujścia. Tamtejszy port położony jest na wyspach
Wolin i Uznam u ujścia rzeki Świny. Największą miejscową imprezą
na wodzie jest Sail Świnoujście
(16-18 sierpnia). To właśnie rejsy
żaglowcami na pełne morze przy
akompaniamencie śpiewanych
szant stanowią największą atrakcję
imprezy. Przez trzy dni każdy może
zakosztować namiastki marynarskiego życia, doświadczyć wyjątkowych wrażeń na rozkołysanym
ilość zabytków. Do najcenniejszych
należą jedyne w Skandynawii
białe romańskie kościoły z XII wieku w kształcie rotundy, największa warownia północnej Europy
– ruiny zamku Hammershus i morska forteca na skalistej wysepce
Christianso, położona w odległości
około 18 km od Bornholmu.
Kołobrzeska Żegluga Pasażerska,
która organizuje tego typu wyprawy, ma w swojej ofercie rejsy
jednodniowy, jak i połączenia
cykliczne z wyspą. Ceny tych
ostatnich wahają się między 130
a 140 zł w jedna stronę. Do tej
kwoty należy doliczyć także 25
zł za przewóz roweru.
Z zatoki w morze
Dwa połączenia ze szwedzkimi
portami zapewnia Trójmiasto.
Z Gdyni dostaniemy się do Karlskrony, a z Gdańska do Nynashamn.
Prom ze stolicy Pomorza Wschodniego odpływa 4 razy w tygodnia,
a rejs trwa prawie całą dobę. Do
Karlskrony dostaniemy się po
ok. 10-cio godzinnej przeprawie. Ta trasa jest obsługiwana
9 razy w tygodniu.
A co z trzecim w Trójmieście
Sopotem? Ten uzdrowiskowy
kurort również może pochwalić
się kilkoma połączeniami morskimi, ale na mniejszą skalę, bo
głównie w obrębie Zatoki Gdańskiej. Chodzi o rejsy wycieczkowe
REKLAMA
Twój Relax
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 25
Adam
Włodarczyk
Humorystyczny cytat z komedii Stanisława
Barei wprowadza nas w opowieść o jednym z
najbardziej znanych kurortów, którym możemy
się pochwalić. Lądek Zdrój od wieków znany
był jako miejsce, w którym zdrowie odzyskiwali zdrowie zwyczajni chłopi i królowie. Dziś
zachwyca zabytkami, leczniczymi źródłami i
licznymi atrakcjami turystycznymi.
ska w jednolitą całość administracyjną, doprowadzono tez linię
kolejową, co ułatwiło gościom
dotarcie na miejsce i zwiększyło
liczbę kuracjuszy. Z początkiem
XX wieku popularność miej-
Zdrój to nie tylko baseny i zabiegi
zdrowotne. Miejsce to potrafi
zaoferować także dużo więcej.
Będąc tutaj należy docenić wyjątkowy klimat panujący w Kotlinie
Kłodzkiej, wraz z jej unikatową roślinnością i zwierzętami.
Urozmaiceniem doznań może
okazać się wizyta w lądeckim arboretum, powstałym z inicjatywy
Mieczysława Wilczkiewicza.
Innym niezwykle urokliwym
punktem widokowym w okolicy
REKLAMA
W dolinie środkowego biegu
Białej Lądeckiej, na pograniczu
Masywu Śnieżnika i Gór Złotych, pośród pięknych sudeckich
krajobrazów, spokojnie rozwijała
się przez wieki miejscowość
uzdrowiskowa. Początków Lądka Zdroju upatruje się w XIII w,
lecz ślady osadnictwa, a nawet
korzystania ze źródeł, wskazują
na dużo wcześniejsze zamieszkanie tego terenu. Istniejąca legenda o powstaniu źródła „św.
Jerzy” pozwala przypuszczać,
że teorie o wielowiekowej tradycji wodolecznictwa w połączeniu
z osadnictwem mogą być prawdopodobna, a odkopane artefakty
są wiarygodne. Przekazywana
od pokoleń opowieść przypomina
postać chłopa, który przez przypadek okrył lecznicze działanie
miejscowych cieplic i po przetestowaniu ich naprzód na swoim
bydle, widząc korzystne zmiany
na ich zdrowiu, sam skorzystał
z wód i następnie rozniósł wieść
o odkryciu wśród ludzi.
Pod koniec XIX wieku doszło
do połączenia miasta i uzdrowi-
sca rosła, zjeżdżali tam artyści
i sławy. W okresie 20-lecia międzywojennego Lądek Zdrój był
szczególnie modnym miejscem,
gdzie nie wypadało nie bywać,
gdy chciało się uchodzić za człowieka na poziomie.
Nawałnica wojenna spokojnie
przetoczyła się obok zdroju,
co pozwala nam po dziś dzień
cieszyć się pięknem zabytkowej
architektury. Tuż po wojnie, na
obszar Ziemi Kłodzkiej, a zatem
także do Lądka przesiedlono
ludność polską. Natychmiast
nowo powołane władze zaczęły
pieczołowicie dbać o infrastruk-
turę miasta i odbudowę dawnej
chwały uzdrowiska. Progres
trwa aż do dnia dzisiejszego.
Po blisko 70 latach, można korzystać z dawnych basenów,
umiejscowionych w wyśmienicie odrestaurowanych budynkach w połączeniu z najnowocześniejszymi zabiegami odnowy
biologicznej. Eleganckie hotele
i pensjonaty oferują komfortowe pokoje, wyśmienitą kuchnię
i wiele rozrywek. Lecz Lądek
REKLAMA
Jest Lądek. Lądek Zdrój
Twój Relax
Lądka Zdroju jest Góra Trzech
Krzyży. Z wysokości 541
m rozciąga się widok zapierający
dech w piersiach. Trudno jednoznacznie określić skąd wzięły się
na szczycie trzy krzyże, lecz wiadomo, ze stoją tam od niepamiętnych czasów, badacze przypuszczają iż wzniesiono je jako wotum
dziękczynne za ocalenie. Lokalna
tradycją stało się wymienianie
krzyży na nowe, co kilkanaście
lub kilkadziesiąt lat.
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 26
Wehikuł czasu
Patrycja
Rozborska
Największa kotlina górska w Sudetach Środkowych, Kotlina Kłodzka,
to obszar oferujący atrakcje dla każdego odwiedzającego. Teren
otoczony Górami Stołowymi, Bardzkimi, Złotymi, Bystrzyckimi
oraz Masywem Śnieżnika ciekawi nie tylko turystów, ale był nawet
inspiracją dla ludzi pióra.
Tu tutaj pisarz Andrzej Sapkowski
umieścił akcję swojej trzytomowej
trylogii - „Narrenturm”, „Boży wojownicy”, „Lux Perpetua”. Sporo
literackiej akcji dzieje się w rejonie
Ziemi Kłodzkiej i Dzierżoniowskiej.
Co sprawia, że Kotlina Kłodzka
ciągle zachwyca?
Kotlina Kłodzka jest największą
kotliną górską w Sudetach. Zajmuje rozległy obszar o pofałdowanej
powierzchni w kształcie wielkiego
trójkąta o przeciętnej wysokości
350 - 450 m n.p.m. Rozciąga się na
szerokość 500 km2. Centrum stanowi Kłodzko, dwudziestoośmiotysięczne miasto, które zachowało
doskonale ukształtowany, kompletny i oryginalny układ urbanistyczny
miasta. Kłodzko posiada znaczący
zespół zabytkowych obiektów.
W śródmieściu, powstałym według
XIII i XIV-wiecznego założenia
urbanistycznego, znajdują się budowle reprezentujące różne style architektoniczne. Kościół pw.
Wniebowzięcia NMP budowany
z przerwami od XIV do XVI w. i górująca nad miastem twierdza z XVII
i XVIII w. to tylko niektóre z nich.
Z Twierdzy Kłodzkiej rozciąga
się wspaniały widok na miasto
i okolice, przy dobrej widoczności
z bastionu widokowego można podziwiać oddalony o 40 km Śnieżnik,
Szczeliniec Wielki oraz otaczające
Kotlinę Kłodzką góry. Część fortyfikacji udostępnionej do zwiedzania
to zaledwie 10 proc. obiektu obronnego obejmującego podziemne
labirynty korytarzy minerskich
oraz lapidarium. Turyści powinni
odwiedzić również Muzeum Ziemi
Kłodzkiej, mieszczące się w byłym
barokowym konwikcie jezuickim
pochodzącym w XVII i XVIII w.,
gromadzące zabytki związane z regionem oraz rozciągającą się pod
śródmieściem, prawie 600-metrową
Podziemną Trasę Turystyczną. Jest
ona pozostałością po wydrążonych
przed wiekami przez mieszkańców
Kłodzka komorach i korytarzach,
służących jako magazyny i schronienie w czasie wojen. Kłodzko
jest regionalnym ośrodkiem kultury,
znanym z wielu cyklicznych imprez.
Do najważniejszych należą Dni
Kłodzka, Dni Twierdzy Kłodzkiej
oraz Open Summer Festival.
Kłodzko posiada wiele miejsc wypoczynku i rekreacji, które służąc
na co dzień mieszkańcom, uatrakcyjniają również pobyt turystom.
W ostatnich latach Kłodzko przeszło
prawdziwą metamorfozę. Zrewitalizowano kanał Młynówki wraz
z otaczającym go terenem. Plac pod
mostem gotyckim został wybrukowany kamienną kostką, powstały
ścieżki spacerowe, pojawiły się
ławki, nowe latarnie i stojaki na rowery. Dużą atrakcją są pływające po
kanale dziesięcioosobowe gondole.
Metamorfoza nie ominęła, zniszczonej podczas powodzi w 1997 r.,
Wyspy Piasek. Wymieniono nawierzchnie znajdujących się tam
ulic, pojawiły się nowe obszary
zieleni, wytyczono ścieżki rowerowe, postawiono ławki oraz nowe
oświetlenie co z pewnością zachęcać
będzie do odwiedzin tej pięknej
części Kłodzka.
Nowy wygląd zyskał Park Strażacki – obszar pomiędzy ulicami
Traugutta i Kościuszki, w obrębie
którego odtworzono nawierzchnię,
ustawiono ławki i latarnie oraz
nasadzono tysiące sztuk kwiatów
i krzewów drzewnych, tworząc
małe arboretum. Dodatkowo na
terenie parku wybudowano mini
pijalnię wód mineralnych i fontannę.
Rozświetlona wieczorem jest prawdziwą ozdobą parku.
W 2011 r. otwarto w Kłodzku
krytą pływalnię - nowoczesny
i największy tego typu obiekt w regionie, w którym znajdują się basen
sportowy i rekreacyjny, brodzik dla
matki z dzieckiem, 66-metrowa
zjeżdżalnia, jacuzzi, salon odnowy
biologicznej, sauna, a także sklep
sportowy i sala zabaw dla dzieci.
Kłodzko to nie jedyne miasto,
którym może pochwalić się kotlina.
Malowniczo położona Bystrzy
Na terenie Kotliny Kłodzkiej leży
pięć uzdrowisk - miejscowości z wodami zdrojowymi oraz dwadzieścia
sześć sanatoriów. Te liczby świadczą
o wyjątkowych walorach zdrowotnych i wypoczynkowych regionu
skupionych na stosunkowo małej
przestrzeni, co ułatwia zwiedzanie
i poznawanie tego obszaru Polski.
Łatwo można dotrzeć do różnych
ciekawych miejsc pieszo, rowerem
czy autobusem. S
REKLAMA
Twój Relax
REKLAMA
Las to także edukacja
Działalność edukacyjna prowadzona w Leśnym Banku Genów Kostrzyca ma na celu upowszechnienie wiedzy o środowisku leśnym
- roli i funkcji lasu dla życia roślin, zwierząt i ludzi.
Podczas zajęć edukacyjnych
przekazywana jest również informacja na temat działalności
Leśnego Banku Genów Kostrzyca, jedynej o takim profilu
prac jednostki organizacyjnej
Lasów Państwowych, powołanej do ochrony leśnych zasobów
genowych. Zajęcia prowadzone
są przez pracownika Leśnego
Banku Genów Kostrzyca, który
posiada przygotowanie pedagogiczne.
W zajęciach uczestniczą: dzieci przedszkolne, uczniowie
szkół podstawowych, gimnazjalnych, średnich, studenci,
a także osoby zainteresowane
działalnością Leśnego Banku Genów Kostrzyca. Zajęcia
prowadzone są w sali seminaryjnej w formie warsztatowej,
uczniowie wypełniają karty
pracy oraz na terenie Arboretum
LBG.
Do dyspozycji uczniów na
terenie Arboretum są: „Ścieżka
zmysłów”, „Leśny dendrofon”,
tablica interaktywna „Odgłosy
lasu – odgłosy zwierząt”, wiata
przeznaczona do zajęć, a także
tablice edukacyjne rozmieszczone przy ścieżkach w różnych częściach arboretum. Dla
uczniów Gimnazjum i szkół
średnich realizowane są także
zajęcia w oczyszczalni hydrobiologicznej, gdzie przy użyciu walizki EKOBADACZA
oznaczają czystość wody.
W Leśnym Banku Genów Kostrzyca organizowane są również dla dzieci i młodzieży konkursy przyrodnicze, plastyczne
i fotograficzne oraz prezentowane są wystawy o tematyce
przyrodniczej. Realizujemy
z udziałem przedszkoli i szkół
akcje edukacyjne: „Dokarmianie zwierząt”, „Jak powstaje
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
las”, „Sprzątanie świata”. Organizujemy dla szkół „Międzynarodowy dzień lasów”, „Dzień
Dziecka”.
Zapraszamy szkoły podstawowe, gimnazja i szkoły średnie
z powiatu jeleniogórskiego
do realizacji ciekawych projektów edukacyjnych. Organizujemy szkolenia branżowe, wynajmujemy salę seminaryjną
na potrzeby spotkań, narad,
konferencji i szkoleń. Oferujemy pokoje gościnne u podnóża
Śnieżki w 5 komfortowych
pokojach, dysponując dodatkowo wyposażonym zapleczem
kuchennym, całodobowym
strzeżonym parkingiem, miejscem na grill, ognisko w Arboretum LBG Kostrzyca.
Więcej informacji na temat
działalności LBG Kostrzyca na
stronie www.lbg.jgora.pl.
maj 2014
str 27
Twój Relax
Joanna
Heider
Beskid Śląski to najłatwiej dostępne pasmo Beskidów leżące
na granicy z Czechami i Słowacją, 30 km od Bielska-Białej i 80
km od Katowic. Na niektóre szczyty jak Czantoria, Skrzyczne i
Szyndzielnia można wyjechać kolejką linową, na inne np. na Równicę – samochodem. Sieć szlaków turystycznych, rowerowych i
schronisk, należy do najgęstszych w kraju.
obrzędy karnawałowe. Najlepiej
przyjechać tu zimą na narty,
latem na spacery po górach i na
Tydzień Kultury Beskidzkiej,
jesienią dla barwnych pejzaży.
Ustroń to oprócz malowniczej
miejscowości także wyciąg
krzesełkowy na Czantorię. Już
z daleka widać rozrzucone
na górskich zboczach zabudowania kurortu, zwłaszcza
charakterystyczne sylwetki
„piramid” - ośrodków wypoczynkowych w Zawodziu. Różnica wzniesień pomiędzy centrum a niektórymi przysiółkami wynosi 500 m. Malownicze
położenie, mikroklimat i źródła
mineralne sprawiły, że niewielka niegdyś rolniczo-pasterska
osada przeistoczyła się w po-
ponad godzinę. Pod szczytem
przebiega granica państwowa, najwyższy punkt znajduje
się już po słowackiej stronie.
Panorama ze szczytu należy
do najpiękniejszych w całych
Beskidach. Widać prawie cały
Beskid żywiecki z Babią Górą,
a także sporą część Beskidu
Śląskiego i Małego.
Koniecznie należy odwiedzić
Zawoje – jedną z najdłuższych wsi w Polsce (18 km),
pięknie położoną u stóp Babiej
Góry gdzie znajduje się Babiogórski Park Narodowy oraz
Muzeum, gdzie można zobaczyć m.in. wypchane zwierzęta
alpinarium z roślinami chronionymi. W Zawoi zachowało
się wyjątkowo dużo starych,
pięknych kapliczek przydrożnych, góralskich chałup i spichlerzy. W dniu św. Michała
(29 września), czyli wtedy,
kiedy tradycyjnie odbywało
się sprowadzanie owiec z hal
zwane redykiem jesiennym,
organizowana jest niezwykle
ciekawa i barwna impreza. Inscenizowana przez zespoły folklorystyczne w czasie widowisk
plenerowych ożywiających
stare pasterskie zwyczaje.
REKLAMA
Te średniej wysokości góry
są dostępne dla wszystkich,
gdyż przy przestrzeganiu podstawowych zasad bezpieczeństwa wędrówki po beskidzkich
szlakach nie wymagają specjalistycznego przygotowania,
sprzętu czy ubioru. Spotyka się
tu nie tylko wytrawnych turystów, ale i rodziny z dziećmi
oraz osoby starsze.
Próżno szukać tu dzikich ostępów, ale łatwo o miejsca niezwykłej urody. W dolinach zostały ulokowane słynne dziś kurorty: Ustroń, Wisła i Szczyrk,
a w odległych zakątkach ciche,
urokliwe wioski, w których
przetrwała kultura góralska –
od wypasu owiec, poprzez gwarę, po muzykę i bardzo ciekawe
łowie XIX stulecia w dobrze
prosperujący kurort. Wybierając
się na wyciąg warto ubrać się
cieplej, gdyż siedząc przez kwadrans nieruchomo można nieźle
zmarznąć. Temperatura na wysokości ponad 800 m n.p.m. jest
zawsze niższa niż w Ustroniu.
Z Polany Stokłosicy (850 m
n.p.m.), na której znajduje się
górna stacja kolejki roztacza
się wspaniały widok na pobliskie szczyty i oczywiście
Ustroń.
W chwilach przerwy, dla rekreacji, można podjechać do Wisły
i zwiedzić zameczek Habsburgów. To najpopularniejsza
miejscowość wypoczynkowa w okolicach Bielska-Białej.
O każdej porze roku pełno tam
turystów. Położona w sercu
gór, u źródeł rzeki Wisły, ma
liczne ośrodki wypoczynkowe.
Zameczek zbudowany pod koniec XIX w., do I wojny służył
Habsburgom podczas polowań w tutejszych lasach. Potem
stał się schroniskiem górskim.
Przeniesiony w 1985 r. z polany Przysłop pod Baranią Górę,
dzisiaj jest siedzibą PTTK.
Najwyższy szczyt w Beski-
metrów ponad poziom morza
stanowi niemałe przeżycie.
Zwiedzając Beskid Żywiecki
nie należy zapomnieć o wstąpieniu do Starej Karczmy w Jeleśni, która jest tam obiektem
największego zainteresowania
turystów. Drewniany budynek
przykryty czterospadowym
gontowym dachem pochodzi
z XVIII w. We wnętrzu mieści
się stylowo urządzona kawiarnia (w lewej izbie z pięknym
piecem) oraz restauracja (po
prawej) specjalizująca się w potrawach regionalnej kuchni. Jest
też Karczma Rzym w Suchej
Beskidzkiej, przy placu,
gdzie w XVIII w. odbywały się
suskie jarmarki. W karczmie
„oblewano” udane transakcje
i raczono się do dalekiej podróży. Dziś jest już tylko restauracja ze stylowym wnętrzem.
Nie sposób zafundować sobie wycieczki na Halę Miziową
pod Pilskiem. Czas wędrówki
zależności od stopnia trudności
szlaku trwa od 2-4 godzin. Szlak
prowadzi na skraj rozległej Hali
Miziowej u stóp Pilska na której
są dwa schroniska, gdzie można
posilić się i odpocząć. Wejście
na atrakcyjny wierzchołek widokowy zajmuje wraz z zejściem
REKLAMA
Beskidy dla wszystkich
dach razem z Babiogórskim
Parkiem Narodowym zaliczany
jest do największych atrakcji
krajoznawczych Polski. Turyści skłonni są do najwyższych
poświęceń, aby obejrzeć cudowny wschód słońca z wierzchołka Babiej Góry. Z kolei
jadąc przez wioski i miasteczka
Beskidu Żywieckiego mija się
malownicze zamki, dwory, stare
kamieniczki, kościoły, przydrożne kapliczki i skanseny.
Takim pięknie położonym tam
miastem z zabytkami jest Żywiec, który najczęściej kojarzy
nam się z popularnym piwem.
Zobaczymy tam właśnie m.in.
pałac Habsburgów zbudowany
pod koniec XIX w. W pięknej
lustrzanej sali balowej urządzane są koncerty, ze względu na
doskonałą akustykę. Szerokie
aleje prowadzą w głąb rozległego parku krajobrazowego w stylu angielskim – najokazalszego w południowej Polsce
(25 ha).
Sama Babia Góra to piękna,
ale i, o czym należy pamiętać, wysoka góra (1725 m
n.p.m.) Wyjście na nią mieści
się w możliwościach każdego
turysty, jednak do takie wyprawy należy się dobrze przygotować – w szczególności jeśli
chodzi o ubiór. Szlak prowadzi
do schroniska na Markowych
Szczawinach, w którym nie
tylko można zjeść, ale również
przenocować, by następnego
(pogodnego) dnia zerwać się
przed świtem i wspiąć się na
szczyt Babiej i tam doświadczyć
tego niezwykłego widoku, o ile
oczywiście pogoda umożliwi
podobne doznania. Jeśli nie,
już samo wejście na ponad 1700
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 28
Wypłyń na Mazury
Laura
Dusik
Ponad 3000 jezior, dziewicza i zaskakująca przyroda a do tego miejsca,
których próżno szukać w innych częściach kraju – Mazury są jedyne
w swoim rodzaju. Oprócz zjawiskowych miejsc do zwiedzania, gdzie
warto wyruszyć na wycieczkę znajdą się miejsca zatopione w ciszy, w
których łatwo znaleźć wyciszenie dla osób spragnionych odpoczynku.
tysiąca jezior nie wymaga reklamy.
Turyści doskonale wiedzą czego
szukają przyjeżdżając na Mazury.
A chodzi tutaj w szczególności
o sporty wodne. Oprócz wcześniej wspomnianych kajaków,
a także windsurfingu, nart wodnych,
na tle sportów wodnych wyróżnia
się zdecydowanie żeglarstwo, tym
bardziej, że Mazury wręcz służą
do tego, aby korzystać z nich by
łapać wiatr w żagle i przepływać rozległe tereny.
W jaki sposób spędzać wakacje
na jachcie? Jest wiele szlaków
żeglarskich, ale do tych najbardziej
znanych zalicza się trasę z Giżycka
do Węgorzewa. Trasa ta prowadzi przez północną część Krainy
Wielkich Jezior Mazurskich. Swój
początek bierze w Giżycku nad
Jeziorem Niegocin. Stamtąd wypływa się na Kanał Giżycki przecinający zachodnią część miasta.
Tuż nieopodal znajduje się most
obrotowy, który jest jedną z wielu
mazurskich atrakcji technologicznych. Zostawiając za sobą most
i wypływając na szerokie wody,
przed żeglującymi rozciąga się
przestrzeń ponad 20 kilometrów,
na której można ponieść się fantazji
i przygodzie. Trasa ta biegnie przez
łączący się ze sobą zespół jezior
Mamry. Ostatni etap trasy prowadzi
przez malowniczy teren o długości
około 3 kilometrów przez rzekę
Węgorapę i Kanał Węgorzewski.
Kolejna trasa godna uwagi to z Giżycka do Mikołajek. Ta zaś prowadzi przez tereny południowe, przez
środkową część Krainy Wielkich
Jezior Mazurskich. Decydując
się na tę trasę można liczyć na
przepłynięcie trzeciego co do wielkości w Krainie Wielkich Jezior
REKLAMA
Mazurskie jeziora połączone siecią wodnych kanałów są atrakcją
przede wszystkim dla żeglarzy
i wodniaków. W pobliskich wioskach wędkarskich wypożyczyć
można sprzęty wodne, a na brzegu
obok portu jachtowego rozciąga się malownicza promenada,
gdzie w swe progi zapraszają liczne
tawerny i restauracje. W Mikołajkach mieści się również szeroka
baza miejsc oferujących czarter
jachtu.
Spływy kajakowe
Najlepsze spływy kajakowe odbywają się w sąsiedztwie Krutyni,
niewielkiej mazurskiej wioski.
Rzeka przepływająca przez tę wieś
i kilkanaście mazurskich jezior
tworzy świetne możliwości do
spływów kajakowych, które są niewątpliwą atrakcją Mazur. Trasa
przebiega przez rezerwat Krutyni.
Wiele firm organizuje spływy
kajakowe rozpoczynające się właśnie w tej wiosce i nie są to zwykłe
spływy. Wiele imprez tego typu
odbywa się w nocy. Wtedy używa
się lampionów, aby oświetlić drogę
przez jeziora. Miasto to zawdzięcza
swą renomę również świetnemu
zapleczu hoteli i pensjonatów.
Zażeglowani
Uroda ogromnych terenów wodnych rozpościerająca się w krainie
i dodatkowo jedno z największych
jezior w Polsce – Niegocin, oraz
kilka innych, połączonych ze sobą
kanałami, które wprowadzają niezwykły żeglarski klimat. Podczas
przepływania takimi kanałami
przyroda jest jak na wyciągnięcie ręki, co czyni każdą z podróży jeszcze bardziej interesującą
i zachęcającą. Z Niegocina łatwo
dostrzec panoramę Giżycka, a po
przeciwnej stronie znajduje się
nowoczesny środek rekreacyjno-wypoczynkkowy Wilkasy.
Czarterowanie jachtów na Mazurach jest powszechne. Jest też sporo
firm, które organizują wycieczki
żeglarskie, dlatego jeśli ktoś ma
ochotę stać się chociaż na kilka dni
prawdziwym wilkiem morskim
to Mazury, z całym szerokim zapleczem to umożliwiają. Warto wspomnieć o świetnie zorganizowanym
zapleczu agroturystycznym.
REKLAMA
Twój Relax
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 29
Twój Relax
Pozytywne dane
Barbara Lasota
Choć to jeszcze nie półrocze, dobrze już teraz przywołać kilka statystycznych danych,
zestawień oraz wyliczeń – zwłaszcza jeśli są korzystne dla całej branży budowlanej.
Rok 2013 nie był dla tej dziedziny życia łatwy, jednak liczby z początku roku 2014
pokazują, że w końcu możemy spodziewać się długo wyczekiwanej stabilizacji.
Dodatek specjalny do Słowa Wrocławian maj 2014.
Żyj i mieszkaj pięknie!
Wśród inwestorów wzrasta nie i murarskie (blisko połowa
tylko pewność, ale też świado- zapytań ), rośnie udział inmość. Coraz częściej wybiera- westorów chcących budować
ją oni rozwiązania systemowe
oraz ekologiczne, takie jak
systemy solarne. Podobny
trend jest zauważalny w przypadku dachówek, przy produkcji których wykorzystywane
są nowoczesne technologie.
Wpływają one na trwałość rozJak mogliśmy się spodziewać, wiązań, tym samym pozwalają
2013 był dla branży budowla- na uniknięcie kosztów w ponej rokiem pełnym wyzwań. staci remontów dachu.
W czwartym kwartale zaobserwowaliśmy jednak wyraźne Początek kwietnia przyniósł domy prywatne. Początek setendencje wzrostowe, będące powolny, ale stale rosnący zonu przebiega więc podobnie
zapowiedzią pozytywnych popyt na usługi budowla- jak w ubiegłych latach, nie ma
Nauczeni doświadczeniem zmian w sektorze budowla- ne. W branżach budowla- jednak gwałtownego wzrostu
ostatnich lat, inwestorzy i de- nym, co potwierdzają dane nych dominują wykończe- liczby inwestorów.
weloperzy podejmują decyzje z pierwszego kwartału br. nia wnętrz, prace tynkarskie
o wiele ostrożniej. Niestety wiele firm wciąż ma problemy finansowe - nie stać ich na
podejmowanie się większych
inwestycji lub też podchodzą
do nich bardziej rozważnie.
Dlatego wszelkie rozwiązania,
które pomogą zoptymalizować
budżet, są teraz niezwykle
istotne.
Główną siłą napędową pol- niska więc szukają oni tanich
s k i c h i n w e s t y c j i j e s t j a k dóbr i usług.
na razie rynek prywatny, a ten Czy rok 2014 będzie dla branży budowlanej czasem stabilizacji? A może producenci
mogą liczyć na więcej? Dzięki
zakontraktowanym 73 miliardom euro z Unii Europejskiej
na inwestycje budowlane w latach 2014 – 2020, branża znów
ma szansę nabrać wiatru w żagle.
nie wystarczy do przełamania
kryzysu. Inwestorzy prywatni
będą w tym roku podobnie
trudni w negocjacjach z firmami jak rok temu. Siła nabywcza
Polaków jest ciągle bardzo
Pierwszą wiosenną okazją do
zmian będzie z pewnością wizyta na Targach Budowlanych
TARBUD we wrocławskiej
Hali Stulecia od 28 do 30
marca. Nie zabraknie tam również „Słowa Wrocławian”. Do
zobaczenia!
REKLAMA
REKLAMA
Początek roku przyniósł
pozytywne dane dla rynku budowlanego. Największy wzrost odnotowany został w liczbie rozpoczętych
inwestycji mieszkaniowych
- aż o 56,2% w porównaniu do
tego samego okresu roku ubiegłego. Większa jest również
liczba pozwoleń na budowę
mieszkań - odnotowaliśmy ich
o 8,5% więcej niż w styczniu
2013 roku. Polska branża budowlana, na tle innych rynków
europejskich dotkniętych przeciągającą się bessą, prezentuje
się całkiem nieźle.
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 30
Twój Dom
Od początku roku dobre perspektywy dla deweloperów
Krzysztof Ziajka
prezes Inkom S.A. oraz wiceprezes oddziału
Polskiego Związku Firm Deweloperskich we Wrocławiu
Wstępne wyniki budownictwa mieszkaniowego za pierwszy kwartał
2014 r. pokazują, że sektor wraca do pozytywnego stanu sprzed dwóch
lat. Wskazuje na to nie tylko rosnąca liczba wydanych deweloperom pozwoleń na budowę, ale również zdecydowanie większa ilość inwestycji
mieszkaniowych, których realizację rozpoczęto.
kiem rozwoju branży, która po
dosyć ostrożnych działaniach
w 2013 r. zauważyła, że skutki
kryzysu nie są przez nią mocno
odczuwalne. Obawy dotyczące rynku nieruchomości, które
pojawiły się w ubiegłym roku,
spowodowały, że wstrzymano
sporą część inwestycji. Po za-
kończeniu programu Rodzina
na Swoim, część przedsiębiorstw musiała zrewidować
swoje plany, a dodatkowym
czynnikiem nakazującym
ostrożność, była druga fala
kryzysu.
Deweloperzy wracają na ścieżkę wzrostu
nie właśnie na początku 2012 r.,
co pozwoliło na oddawanie ich
do użytku w roku ubiegłym.
Szanse na dalszy rozwój
Czynnikiem, który znacząco warunkuje wyniki branży deweloperskiej, są stopy
kredytowe, za którymi idzie
zdolność kredytowa. Mimo,
że utrzymują się one na stosunkowo niskim poziomie,
to jednak na tle Europy Zachodniej, wciąż wypadamy
dosyć słabo. Swoje znaczenie
dla kolejnych wyników będzie
miał również aktywny od początku 2014 r. program Mieszkanie dla młodych. Od początku
kwietnia zmieniły się bowiem
obowiązujące w nim limity
cen za mkw. w poszczególnych województwach, jednak
mimo to w wielu regionach
są one wciąż niższe niż ceny
transakcyjne. Zbyt niskie kwoty
przeznaczone na wsparcie w ramach programu MDM nie tylko
ograniczają liczbę mieszkań
dostępnych dla potencjalnych
beneficjentów, ale istnieje realne ryzyko, że doprowadzi to do
sytuacji, kiedy środki te nie zo-
staną wykorzystane, a program
nie przyniesie zamierzonych
efektów. Skutkiem zbyt niskich wskaźników będzie również rozlewanie się miast, gdyż
deweloperzy zmuszeni są do
budowy w znacznej odległości
od centrum, za czym nie idą
jednak wystarczające nakłady
na realizację przez miasto inwestycji infrastrukturalnych, które
pozwalałyby nowopowstającym osiedlom na prawidłowe
funkcjonowanie (połączenie komunikacyjne z centrum, dostęp
do służby zdrowia, edukacji,
kultury itp.).
Rozmowy prowadzone przez
Polski Związek Firm Deweloperskich z wojewodami
przyniosły pozytywny skutek,
jednak w obliczu ustalonych
pierwotnie limitów, obecne
podwyżki nie w każdym z regionów są wystarczające. Jest
to skutkiem wciąż zauważalnego braku formalnych ram
określających sposoby wyznaczania limitów. Różnice wynikają w głównej mierze z odmiennej interpretacji funkcjonujących obecnie zasad.
REKLAMA
Wyniki wstępne opublikowane
przez GUS 18 kwietnia 2014 r.
są dobre dla sektora deweloperskiego. Mimo niższej o 7,7
proc. niż w roku ubiegłym
liczby mieszkań oddanych do
użytku, wzrosła ilość pozwoleń
na budowę dla deweloperów.
Bieżące rezultaty są wyni-
W porównaniu do początku roku 2012, kiedy wiele firm
deweloperskich starało się jak
najszybciej uzyskać pozwolenia
na budowę, co spowodowane
było wejściem w życie z końcem kwietnia 2012 r. Ustawy
o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, wyniki w roku
2013 były zauważalnie niższe.
Potrzeby mieszkaniowe w Polsce są wciąż stosunkowo duże,
gdyż w zależności od źródeł,
określa się je na poziomie
od 1 mln do 1,5 mln mieszkań. Przyglądając się wstępnym wynikom budownictwa
mieszkaniowego łatwo jednak
zauważyć, że na rynku pojawia
się obecnie podobna ilość nowych lokali jak rok wcześniej.
W styczniu i lutym 2014 r.
oddano do użytku przybliżoną
liczbę mieszkań jak w tym samym okresie roku ubiegłego.
Wynik ten jest oparty m.in.
o 1,5-roczny cykl realizacji
inwestycji do momentu przekazania lokali właścicielom.
Budowę mieszkań, które są teraz gotowe, zaczęto przeważ-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 31
Twój Dom
Oszczędność nie tylko na papierze
Tomasz
Kwieciński
Dla branży poligraficznej opłaty za zużytą energię elektrycznej stanowią znaczną część ponoszonych kosztów. W celu zapewnienia
możliwie największej rentowności korzystne może się więc okazać
wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań oszczędnościowych.
dem finansowym. Istnieje jednak
szereg niskobudżetowych rozwiązań, które w dłuższej perspektywie mogą doprowadzić
nawet do kilkuprocentowej redukcji kosztów.
Przegląd techniczny
Bez względu na zakres świadczonych usług, firmy z branży poligraficznej zmuszone
są do permanentnej kontroli
stanu technicznego nie tylko
samych urządzeń, ale także całej
instalacji w danym zakładzie.
Taka praktyka daje możliwość
podjęcia natychmiastowych
działań, które np. w przypadku wadliwej infrastruktury, mogą
zapobiec zwiększonemu poborowi mocy. Nie pozostaje ona również bez znaczenia w kontekście
żywotności poszczególnych
energii elektrycznej.
W ostatnich miesiącach coraz większą popularność zyskuje
model grup zakupowych, w skład
których wchodzą podmioty, niekoniecznie należące do tej samej
branży. Największy tego typu
zespół kooperantów w Polsce
liczy ok. 90 firm. Współpraca
pozwala na wynegocjowanie
wanie jednostek o nienaturalnie
dużym poborze mocy.
Obniżenie kosztów zużycia energii elektrycznej nie musi wiązać
się z dużymi nakładami finansowymi. Przedsiębiorcy mogą
korzystać z szerokiej gamy
niskobudżetowych rozwiązań
o wysokim współczynniku efektywności. Niekiedy dobór narzę-
„ Najprostszą formą aktywności zmierzającą do
obniżenia kosztów związanych ze zużyciem energii elektrycznej jest częściowa lub kompleksowa
modernizacja linii produkcyjnej. „
z dostawcami energii stawek,
na które jednostki działające w pojedynkę nie mogłyby
liczyć. Istotną rolę w procesie obniżania kosztów zużycia
energii odgrywają także nowe
technologie. Dzięki nim właściciele zakładów produkcyjnych
mają możliwość zintegrowania
infrastruktury z modułami monitorującymi jej pracę. Pozwala
to na stałą analizę przepływu
energii i tym samym elimino-
dzi wymaga jednak otwartości
na współpracę z innymi podmiotami czy zaufania do nowych
technologii. Rosnący popyt
i dynamika rozwoju rynku tego
typu rozwiązań pokazuje jednak,
że są to inwestycje, które mogą
się okazać bardzo korzystne.
Więcej informacji na temat
systemu EMwise dostępnych jest na:
www.phoenixcontact.pl/emwise
REKLAMA
Najprostszą formą aktywności zmierzającą do obniżenia
kosztów związanych ze zużyciem energii elektrycznej jest
częściowa lub kompleksowa
modernizacja linii produkcyjnej.
Zastąpienie energochłonnych suszarek komorowych, nacinarek
czy sklejarek bardziej oszczędnymi odpowiednikami wiąże się
ze sporym jednorazowym nakła-
urządzeń. Stosunkowo wczesne
zlokalizowanie miejsca, w którym występują przepięcia, może
uchronić przed poważną awarią.
Profilaktyka w zakresie kontroli
stanu technicznego podzespołów
to niejedyna metoda oszczędności.
– Z punktu widzenia przedsiębiorców z sektora małych i średnich przedsiębiorstw wyjątkowo
korzystnym rozwiązaniem może
okazać się zakup energii w modelu TPA - mówi Dorota Czech
z firmy Phoenix Contact, oferującej system EMwise.
– Third-party Access prowadzi
do demonopolizacji rynku, a co
za tym idzie: większej swobody w dopasowywaniu oferty
do potrzeb danego podmiotu
– dodaje.
Innowacja w standardzie
W przypadku braku wystarczających środków na dokonanie
kosztownej modernizacji infrastruktury, firmy mogą skorzystać
z szeregu niestandardowych rozwiązań, które prowadzą do obniżenia wydatków z tytułu zużycia
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 32
Twój Dom
Gotowe czy na wymiar?
Tomasz
Augustyniak
Kupując meble do domu, często stajemy przed dylematem: wybrać
meble systemowe czy na wymiar? Decyzja powinna być uzależniona
od kilku kwestii. Meble robione na wymiar dają nam gwarancję, że
żadna przestrzeń, która może zostać wykorzystana, nie zostanie
niezagospodarowana.
łych pomieszczeniach meble
na wymiar sprawdzą się najlepiej. Podczas ich wykonania
uwzględniana jest specyfika
pomieszczenia. Tymczasem
meble gotowe najczęściej
mają nieodpowiednie wymiary i siłą rzeczy pewna wąska
przestrzeń zostaje wolna, choć
czasach idzie na tak zwaną „łatwiznę”. Chce kupić wszystko
szybko, bez zbędnego wysiłku
i oszczędzić przy tym możliwie jak najwięcej czasu oraz
pieniędzy. Podobnie jest podczas urządzania mieszkania.
Większość osób woli możliwie
jak najszybciej zakończyć remont, by wprowadzić się do
nowego lokum. Oczywiście
oznacza to w konsekwencji, że
nie zawsze dokonuje się zadowalających wyborów, na przykład podczas kupowania mebli
do mieszkania czy domu.
Nie wszyscy wiedzą, kiedy
zamawiać meble na wymiar.
Zdecydowanie przed remontem! Po przygotowaniu projek-
tu rozstawienia mebli w naszej
kuchni możemy też dowolnie wybrać materiały, z których mają być zrobione, ich
kolory oraz styl. Meble kuchenne na wymiar mogą być
też wyposażone w nowoczesne systemy, które poprawią
funkcjonalność naszej kuchni.
Mowa tu choćby o szafkach
typu cargo, dzięki którym
przechowywanie oraz wyjmowanie przedmiotów znajdujących się w nich będzie
łatwiejsze i bezpieczniejsze.
Dla kogo to?
Meble na wymiar nie będą
dobrą propozycją dla osób
niecierpliwych. Wykonanie
pojedynczej szafy czy ze-
stawu kuchennego zajmuje
dość dużo czasu, szczególnie
jeśli pomieszczenie jest duże.
Poza tym są to meble na wymiar, więc pierwszym krokiem
jest oczywiście wykonanie stosownych pomiarów, by firma,
jaką się wybrało mogła zacząć
proces produkcyjny. Konieczność czekania oraz wykonywania niezbędnych pomiarów
sprawia, że wiele osób preferuje jednak gotowe rozwiązania.
Tymczasem nie zawsze jakość
mebli przekłada się na zadowolenie z efektu końcowego.
W przypadku „wymiarówek”
każdy urządzający pomieszczenie może się wczuć w architekta i pomysłodawcę prze-
REKLAMA
Trzeba jednak liczyć się z tym,
że każde indywidulane zamówienie zwiększa koszty pracy
i produkcji, co wpływa na końcową cenę. W przypadku niewielkiego metrażu koszty nie
powinny grać wiodącej roli,
bo liczy się w końcu każdy
centymetr. To właśnie w ma-
przydałoby się ją wykorzystać.
Kupując meble na wymiar ten
problem znika, bo wielkość
i szerokość mebli można dobrać do własnych potrzeb.
Firmy zajmujące się produkcją
mebli na wymiar na ogół przygotowują wizualizację wnętrza, można więc sprawdzić,
czy projekt w pełni nas zadowala i czy faktycznie wszystko do siebie pasuje. Na wymiar robione są jednak nie
tylko całe segmenty mebli do
kuchni, ale też szafy wnękowe
czy komody do przedpokoju,
które najczęściej są wąskie
i również nieustawne.
Plan jeszcze przed remontem
Większość osób w dzisiejszych
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 33
ne masowo, na taśmie fabryki.
Lepsza jakość, doskonałe
dopasowanie do wielkości pomieszczenia, możliwość wykorzystania nawet najmniejszych zakamarków, idealnych
na szafy wnękowe, wpływ
na wygląd mebli, to wszystko
to plusy zdecydowania się
na taką opcję. Coraz więcej
osób zresztą zaczyna je dzisiaj
dostrzegać.
Kuchnia bez zakamarków
Wyposażenie kuchni w meble robione na zamówienie
czyni ją przede wszystkim
dużo bardziej funkcjonalną.
Odpowiednio zagospodarowany zostanie każdy kąt
czy wnęka. Szczególnie istotne jest to w przypadku kuchni
małych, wąskich bądź o takich
o nietypowym kształcie. Nie
będziemy musieli się martwić,
czy dana szafka zmieści się
pomiędzy kuchenką a zlewo-
zmywakiem. Każda z nich
będzie mieć wymiary świetnie dopasowane do wnętrza.
Meble te będą też idealnie dostosowane do naszych potrzeb
i trybu życia rodziny.
I tak kiedy na przykład szukając mebli do kuchni chcemy
dostosować ich wysokość np.
do parapetów czy wstawić
jedną z szafek do wgłębienia
nie musimy dobierać mebli
z różnych zestawów – tak by
znaleźć szafkę która pasuje do
tego wgłębienia i blaty, które
nie wychodzą poza parapet
i przysłaniają nam widok
z okna.
Obecnie meble na wymiar
można znaleźć w zasadzie w większości sklepów.
Procedura jest następująca:
najpierw wybieramy interesujący nas komplet, mówimy
o sw o ic h o c z e k iw a n ia c h .
Po wyborze zadowalające-
go nas zestawu dokonuje
się pomiaru pokoju i dokładnych wyliczeń jak powinien wyglądać każdy element.
Wtedy również można wybrać
dodatkowe elementy jakie
mogą znaleźć się w wybranym
przez nas zestawie. Następnie
meble są przygotowywane,
a po upływie ok. miesiąca
pojawiają się w naszej kuchni
czy też pokoju.
REKLAMA
strzeni, w której spędzi przynajmniej kilka następnych
lat. Wybiera się ich kolor, ich
blaty czy uchwyty, dlatego
jest to świetny sposób dla
tych osób, jakie mają w głowie ułożony idealny wygląd
ich mebli, ale jeszcze nie
spotkały takich w żadnym
sklepie.Poza tym najczęściej
produkowane są ręcznie, dlatego zdecydowanie różnią się
od mebli, które są produkowa-
Twój Dom
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 34
Reklama
Tak, jak dawniej
Kamil
Mec
Moda na etno w przypadku mody jest zjawiskiem cyklicznym. Geometryczne, barwne jak w kalejdoskopie prążki i zygzaki pojawiły się w kolekcjach
najlepszych marek, ale etno jest obecne także w innych dziedzinach życia.
Coraz częściej przekonują się o tym turyści podążający w Beskidy.
bardzo ciekawe efekty dekoracyjne. Miłośnicy lokalnych
ludowych artystów mogą na
przykład sprowadzić do swojego mieszkania drewniane rzeźby z Podhala, piękne koronki
z Bobowej, czy wiklinowe
kosze spod Nowego Tomyśla.
Tego typu akcesoria doskonale
sprawdzą się jako dopełnienie
stylu rustykalnego lub retro,
ale też mogą wnieść element
intrygującego kontrastu do
chłodnych, monochromatycznych minimalistycznych czy
industrialnych wnętrz.
Innym pomysłem na wykorzystanie stylu etno we własnym
domu jest udekorowanie ścian
odpowiednimi detalami wnętrzarskimi. Mogą to być na
przykład naklejki ścienne do
złudzenia przypominające łowickie wycinanki albo obrazy
inspirowane sztuką plemienną
Afryki. Tego typu eksperymenty są możliwe dzięki np.
fototapecie w etniczne motywy.
Wnętrze ozdobione kolorową
imitacją ręcznej robótki stanie
się przytulne i swojskie.
Kolorystyka motywów etno pozostawia dekoratorom ogromne
pole do popisu. Mnogość deseni
i ich różnorodność sprawia, że
z łatwością można je dopasować do mebli oraz innych elementów wyposażenia wnętrz.
Gama barw zazwyczaj oparta
jest na stosunkowo żywych barwach wziętych wprost z natury,
jednak coraz częściej zostaje
„podrasowana” obowiązującymi trendami.
popularnych odmian jest metoda abhyanga. Nazwa brzmi
dość tajemniczo, ale jest to po
prostu olejowy masaż całego
ciała. Technika ta wspomaga
układ krwionośny, stymuluje
skórę i mięśnie oraz eliminację
toksyny z organizmu. Doskonale usuwa głębokie napięcia,
odpręża system nerwowy, równoważąc go.
Na tym nie koniec etno. Inspiracje można znaleźć w biżuterii,
a nawet w makijażu. W tym
ostatnim efekt zależy od kontynentu: z Australii czerpie się
białe kropeczki wokół oczu
zainspirowane totemicznymi rysunkami na ciałach Aborygenów; z Ameryki pochodzi
kreska na brodzie i duże cienie
na policzkach przechodzące na
powieki zainspirowane makijażem indianek Kuna z obrzędu
przejścia; Afryka to złoty brokat
niby piasek Sahary, a czarna
gruba kreska pod jednym okiem
to wariacja na temat tatuażu
twarzy Fulanek, kobiet z ludu
zamieszkującego Saharę; motyw azjatycki jest najbardziej
odpowiedni dla kobiet o bladej
cerze, na której lepiej uwidaczniają się mocne czerwone
usta z dodatkiem brokatu na
dolnej wardze.
REKLAMA
Mocno związany z przeszłością
dużych grup ludz­kich styl etno
może dawać przyjemne poczucie bezpieczeństwa i tożsamości. Sam w sobie jest bardzo
estetyczny, a połączony z innymi stylami nabiera zupełnie
nowego oblicza.
Styl etno to najrozmaitsze inspiracje, czerpane z materialnego
dorobku kultur całego świata.
Wzory, desenie, barwy, charakterystyczne przedmioty, meble
i tkaniny.
Motywy inspirowane sztuką
ludową (polską czy zagraniczną) śmiało przenikają do wzornictwa mieszkaniowego. Styl
etno sprawdza się w obiektach
turystycznych, ale i mieszkaniach. Wnętrza urządzone „na
ludowo” pozwalają uzyskać
Po inspiracje warto wybrać się
już teraz na Śląsk Cieszyński.
Wotoczeniu gór Beskidu Śląskiego – Równicy, Czantorii
oraz Góry Tuł znajduje się Etno
Chata Topolej. Różnorodność
tego miejsca (połączenie kultur
muzyki, tańca i śpiewu z całego
świata) charakteryzują bogato wyposażone pokoje.
Pojęcie „etno” odnosi się do
dawnych kultur z całego świata.
Na uwagę zasługują wnętrza.
Każdy pokój jest inspirowany inną kulturą, np. pokój
buddyjski, gdzie mieści się
sprowadzane lustro w mandali.
Z kolei łazienka w jednym
z pokoi urządzona jest w stylu
prowansalskim.
Wnętrza pozwalające na podróż w czasie byłyby tylko
ozdobą bez innych elementów
kultury , z której się wywodzą.
Dlatego odwiedzjący Goleszów
znajdującą się w sąsiedztwie
Ustronia i blisko granicy polsko-czeskiej mogą liczyć na co-
tygodniowe zajęcia, w tym taniec brzucha, zumbę i flamenco,
a także tzw. gongi tybetańskie.
Te ostatnie wliczają się w poczet muzykoterapii, czyli leczenia za pomocą dźwięków.
Do tego typu terapii używa
się muzyki poważnej, medytacyjnej czy relaksacyjnej, ale
nie tylko. Od ponad 5 tysięcy lat w Indiach i w Tybecie
używana jest technika pracy
z dźwiękiem i wibracjami gongów i mis dźwiękowych.
W tej części Polski, ale i Europy
ośrodek Topolej ze względu na
organizowane imprezy towarzyszące staje się nieformalnym
centrum etno. W każdą środę po
godz. 20 odbywają się warsztaty bębniarskie. Już 6-13 czerwca odbędzie się tam Festiwal
Kultury Polsko-Marokańskiej
z udziałem zespołu Chigaga
Group, a między 11-13 lipca
III Folk Festiwal ETNOPOLE,
podczas którego wystąpią m.in.
takie gwiazdy jak: Renata Przemyk, Kasia Zaręba, Megitza,
Dikanda oraz Chigaga Group.
Letnie wydarzenia uświetni
Sylwester A’laski odbywający
się 29 sierpnia.
Uzupełnieniem klimatu w konwencji etno będą masaże ayurwedyjskie. Jedną ze szczególnie
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 35
Słowo dla Seniora
Barbara Lasota
Przejście na emeryturę jest stereotypowo postrzegane jako zmierzch rozwoju
człowieku w wielu dziedzinach życia. Kontrargumentem na tę krzywdzącą
tezę są miejskie inicjatywy seniorów podejmowane przez zrzeszonych, jak
i niezrzeszonych w różnych środowiskach. Nie zabraknie ich także w maju.
dzieciom. Ważne miejsce
zajmuje Światowy Dzień
Pluszowego Misia, na cześć
którego panie przychodzą
do dzieci z wierszami o misiu, stanowiącymi poetyckie
dzieło Izabeli Król, jednej z aktywnych działaczek
Akademii Rozwoju Seniora,
która z wdziękiem i humorystycznym wyrazem tworzy
oryginalne rymowanki i wraz
z koleżankami prezentuje je
najmłodszym słuchaczom.
W maju nie zabraknie podobnych atrakcji, a dodatkowo wiosna i sprzyjająca
pogoda pozwolą na zorganizowanie kilku przedsięwzięć
na wolnym powietrzu. Jedną
z nich będzie tzw. wyprzedaż
garażowa prowadzona 24
maja (sobota) przy ulicach
Pionierskiej i Żeglarskiej.
Między godziną 10 a 14 na
osiedlu Grabiszynek wszyscy chętni wrocławianie
będą mieli okazję tanio kupić
zegary, rowery, meble, wózki dziecięce, zabawki oraz
książki, antyki, płyty i obrazy. Wszelkie negocjacje
i transakcje handlowe będzie
można przeprowadzić na
miejscu z aktywnymi seniorami z Klubu Seniora Wolontariusza i Wrocławskiego
Centrum Seniora.
Niecały tydzień później, bo
30 maja w Centrum Kultury
„Zamek” na Leśnicy od 10
do 14 odbędzie się Korowód
Żywej Książki. Wydarzenie stanowić będzie finał
projektu, którego głównym
celem jest propagowanie
i upowszechnianie czytelnictwa wśród dzieci i dorosłych.
W projekt zaangażowani
są uczniowie Szkół i Przedszkoli z rejonu Leśnicy, instytucje i podmioty miejskie,
stowarzyszenia oraz seniorzy
z Akademii Rozwoju Seniora
działającej we Wrocławskim
Centrum Seniora.
W programie: przemarsz
dzieci i dorosłych przebranych za postacie z wybranych książek, krótkie inscenizacje fragmentów wybranych książek, odgrywane
na scenie amfiteatru C K
,,Zamek”, kiermasz książek
oraz otwarcie skrzynki na
książki.
REKLAMA
Książka, literatura
czy w ogóle sztuka nie znają ograniczeń wiekowych,
dlatego powinny być promowane i popularyzowane
przy wszystkich komercyjnych i społecznych okazjach. Organizacji części
z nich podejmują się wytrwale także wrocławscy
seniorzy – krzewiciele kultury wśród rówieśników,
ale przede wszystkim dzieci
i młodzieży.
W grudniu, tuż przed bożonarodzeniowymi świętami, Panie Niespodzianki
z Akademii Rozwoju Seniora odwiedziły Przedszkole nr 43. Działalność
Pań Niespodzianek wiąże
się z czytaniem wierszy
Dodatek specjalny do Słowa Wrocławian maj 2014.
Życie zaczyna się po pięćdziesiątce
REKLAMA
Kultura przede wszystkim
k chemii
ńc
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 36
Przygoda z pojezierza
Laura Dusik,
Mateusz Macyszyn
W Polsce wciąż znaleźć można wiele nowych miejsc, na których można
uprawiać turystykę, sport albo zwyczajnie odpocząć. Wiele mówi się o
morzu, Mazurach, górach, ale niewiele o Wielkopolsce i tamtejszych jeziorach. To nie tylko rozległe tereny z lasami i piękną przyrodą, ale również
interesujące zabytki i coraz bardziej rozbudowująca się baza noclegowa.
-zachodniej Polsce, w województwie zachodniopomorskim, w wschodniej części
Pojezierza Wałeckiego. Miasto
położone jest nad trzema jeziorami: Mały Staw, Jezioro Młyńskie Wielkie i Jezioro Racze,
które znajduje się już w granicach administracyjnych miasta.
Przez główną część miasta
przepływa rzeka Cieszynka,
co wprowadza w tej niewielkiej
miescowości niezwykły klimat.
Warto wspomnieć o zabytkach
chronionych. Tutaj między
innymi wymienić można cmen-
są do lokowania sprzętu wodnego. Nowoczesne, zadbane pod
stałym monitoringiem kamer
chwalą sobie również turyści
zagraniczni. Drugie z jezior
– Mikorzyńskie wykorzystano w nieco inny sposób. Powstałe ścieżki spacerowe przy
brzegu wodnym zachęciły do
odwiedzin biegaczy, rowerzystów, a nawet fanów nordic walkingu. Cykliści mają specjalne
drogi. Łącznie stworzono pięć
odcinków o długości 218 km.
Ponadto prężnie rozwija się
agroturystyka, która w swojej
ofercie posiada liczne atrakcje. Pobyt urozmaica spacer
po puszczy Bieniszewskiej,
gdzie występują liczne gatunki ptaków, znajdujących się
pod ochroną. Dla najmłodszych przygotowano szereg
baśni i bajek, opowiadających
dzieje ziem ślesińskich. Pre-
REKLAMA
Wielkopolska to jeden z głównych regionów w kraju położony w dorzeczu środkowej
Warty. Dokładny zasięg tej
geograficznej krainy ciężko
jednoznacznie określić, jest
bowiem bardzo rozległa i istnieją różne zapisy historyczne
jak i geograficzne. Wiadomo
jednak, które miasta i interesujące miejsca znajdują się na
Pojezierzu Wielkopolskim.
Pierwszą, a zarazem godną uwagi miejscowością jest
Czołpa, po niemiecku Schloppe – położona w północno-
tarz żydowski, zespół obiektów
mostowych zlikwidowanej
koleji Czołpa-Wałcz, w skład
którego wchodzi wiadukt drogowy i most kolejowy.
Jadąc dalej warto zatrzymać
się w kolejnym interesującym
miasteczku, jest to Sieraków.
Położone nad Wartą, na skraju
Puszczy Noteckiej, na pograniczu Kotliny Gorzowskiej i Pojezierza Poznańskiego, a również
między dwoma jeziorami – Jaroszewskim i Lutomskim staje
się jednym z najbardziej zachęcających miejsc do odwiedzenia
na mapie Wielkopolski.
Sieraków ma historyczne założenie urbanistyczne z okresu
1416 roku. Do tego zespół
klasztorny bernardynów, w którego skład wchodzi Kościół
NMP Niepokalanie Poczętej,
zwany Perłą Sierakowa, kościół
parafialny zbudowany w latach
1624-1639 z bogato zdobionym
barokowym wnętrzem i skrzydło klasztoru z 1819 roku, gdzie
obecnie znajduje się plebania.
Następnie Kościół ewangelicki,
który w listopadzie 2010 roku
uległ katastrofie budowlanej
(zawaliła się południowa część
świątyni – wieża. Był to jeden
z dwóch zachowanych w Wielkopolsce oryginalych kościołów ewangelickich konstrukcji
szachulcowej. Na terenie miasta
znajduje się jeszcze Synagoga
z końca XIX wieku, a także pozostałość Zamku Opalińskich,
gdzie w podziemiach mieszczą
się krypty. Dodatkowo na terenie Sierakowa znajduje sie
miejsce bardzo osobliwe – zespół zabudowań stada ogierów
z pierwszej połowy XIX wieku,
obejmujący dom kierownika,
tzw. Pałac, ujeżdżalnię, stajnię
z wozownią i szorownią, 4
pawilony mieszkalne, ambulatorium, dom „Biały Domek”,
oraz park dworski.
Przemieszczając się w poprzek Wielkopolski, z zachodu
na wschód dojedziemy do Ślesina. To niewielkie turystyczne
miasteczko znajduje się przy
samej granicy z Kujawami.
Otoczone lasami oraz jeziorami
polodowcowymi podbija serca
globtroterów przez cały rok.
Ślesin leżący w powiecie konińskim nacechowany jest dogodnym położeniem. Miasto
dzieli niecałe 100 km od dużych
aglomeracji miejskich takich
jak Poznań, Bydgoszcz, Toruń, czy Łódź. Dodatkowym
atutem są szlaki turystyczne,
będące upamiętnieniem dziejów
historycznych. Między innymi
szlak Bursztynowy, prowadzący od Imperium Rzymskiego po
morze Bałtyckie, jak i Napole-
oński. Ten drugi został nazwany
na cześć cesarza francuskiego,
który gościł wieki temu u Wielkopolan. Turystom z pewnością
trafi w gusta inny szlak zwany
Wielką Pętlą Wielkopolską.
Żeglugowa trasa śródlądowa,
biegnąca przez 688 km, przepływa również przez Kanał Ślesiński. W skład akwenu wchodzi również jezioro. W okresie
letnim zasilane jest ciepłą wodą,
pochodzącą z zalewu Licheńskiego. Coraz większe grono
urlopowiczów przyjeżdża tutaj,
by zaczerpnąć przyjemności
z uprawiania sportów wodnych.
Środowisko wodne daje wiele
możliwości (jachty, żegluga, a nawet szaleństwo skuterem wodnym). Dodatkowo
jezioro Ślesińskie wyróżnione
zostało w 2010 roku, otrzymując nagrodę „Przyjaznego Brzegu”. Przystanie dostosowane
REKLAMA
Słowo dla Seniora
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 37
zapomniana i z pewnością nie
ostania. Rejon ślesiński słynie
z pysznych dań regionalnych.
Gospodynie i restauratorzy raczą gości pożywnymi smakołykami. Za najbardziej znane
z potraw uznaje się pyrczok
– zapiekankę z tartych ziemniaków oraz boczku, jak i faszerowane udka z gęsi. Natomiast
Ślesin słynie z organizacji
festiwali kulinarnych, na które
zjeżdżają się tabuny koneserów
jedzenia. Kuchnia Ochweśnicka
potrafi zauroczyć, nawet najbardziej wymagającego smakosza.
Wyznaniowy dobrobyt
Turystyka niekoniecznie
kojarzyć się musi ze sportem.
Istnieje również pielgrzymkowa. W gminie ślesińskiej znajduje się Licheń – miasto, gdzie
znajduje się największe sanktuarium Maryjne w Polsce. Tutaj
przyjeżdżają każdego dnia tysiące wierzących, szukających
pomocy Boga oraz potrzebujących głębokiej modlitwy. Kronika licheńskiego sanktuarium
sięga dwieście lat wstecz. Poprzez objawienia w dziewiętnastym wieku rozpoczęło się
pisanie historii, która zwyciężyła trudne chwile okupacji
hitlerowskiej, czy komunistyczne rządy, prowadzące do rujnowania bogactwa religijnego.
Będąc tam, nie sposób ominąć
doniosłych miejsc, fundamentalnych dla katolików. Cudowny obraz Matki Bożej, zlokalizowany w ołtarzu głównym
mniejszej bazyliki w Licheniu
Starym. W 1967 roku został
udekorowany papieską koroną
z rąk Prymasa Tysiąclecia kard.
Stefana Wyszyńskiego. Wizytowanie ponad stu hektarowego
obszaru doprowadzi nas na gol-
gotę – kamienną górę o wysokości 25m. Wzniesienie zbudowano, jako twór przebłagania.
Przy pomocy kopalni węgla
brunatnego konstrukcja została
skończona w ciągu dziesięciu
lat. Trajektoria prezentuje piękne ozdoby roślinne, które podkreślają wartość miejsca w czasie modlitwy. Natomiast dekadę
czekali wierni na powstanie
bazyliki, będącej największą
świątynią w kraju. Bez środków
finansowych rządu, a wyłącznie
przez ofiary dobroczyńców
zbudowano religijny kolos.
Piękno tej inwestycji skwitował
śp. biskup Roman Andrzejewski: Warto pielgrzymować do
Lichenia, aby przekonać się,
że można zbudować ze składek wiernych w latach kryzysu
piękny Dom Pański, że stać
nas na sukces, że nie jesteśmy
narodem nieudaczników, ale
narodem zdolnym do osiągnięć. ku, którego początki sięgają
średniowiecza. Budowla otoA w Kórniku...
czona była fosą a dostęp do
Warto też odwiedzić Kór- niej był możliwy przez most
nik, miasto w powiecie po- zwodzony, oraz spuszczaną
znańskim, nad Jeziorem Kór- okutą kratę. Do dziś z tej perły
nickim. Obecnie na Kórnik średniowiecznej architektury
składają się dwa dawne miasta zachwały się stare mury i piwpołożone obok siebie w od- nice. Dziś odrestaurowany
ległości 1 kilometra – Bnin służy jako siedziba muzeum
z prawami miejskimi od 1395 z wieloma unikatowymi eksoraz Kórnik z 1426 roku. ponatami, między innymi
A pomiędzy tymi miastami meble różnych stylów i epok,
miejsce wyjątkowe – Prowent obrazy mistrzów polskich
– obszar dworski. To w Pro- i europejskich, rzeźby, kolekwencie właśnie urodziła się cje numizmatyczne, militaria
polska poetka, laureatka Na- polskie i wschodnie, wyrogrody Nobla z 1996 – Wi- by rzemiosła artystycznego
sława Szymborska. Do tego z porcelany i srebra oraz zbiory
kórnicki zespół zamkowo- etnograficzne i przyrodnicze
-parkowy wraz z kościołem z Australii i Oceanii. To tutaj,
parafialnym zostały uznane jak głosi legenda, nocą, samotza pomnik historii. Przecho- nie przechadza się Biała Dama,
dząc do zabytków nie można odwiedzając park i zamkowe
zapomnieć o zamku w Kórni- komnaty.
REKLAMA
REKLAMA
zentowane wystąpienia przez
gospodarzy posiadłości turystycznych bawią i uczą, czasem, nawet wywołują dreszcz
emocji. Mieszkańcy są przyjaźnie nastawieni. Służą pomocą
i uczą turystów zamieszkujących duże miasta poznawać
naturę. Organizowane są wyprawy na grzyby do pobliskich
lasów, bogatych w pleśniaki,
które po przyrządzeniu smakują wspaniale. Przy jeziorach
swój raj odnajdą wędkarze.
Ślesińskie, Mikorzyńskie i Licheńskie wody posiadają różnorakie gatunki ryb. Najczęściej wyławiane to: szczupaki,
sandacze, leszcze oraz płocie,
będące podstawą restauracyjnych dań rybnych w okolicy.
Po całodniowym obcowaniu z naturą nadchodzi pora
na kolację. Wizyta w pobliskich restauracjach będzie nie-
Słowo dla Seniora
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 38
REKLAMA
Słowo dla Seniora
Jesień wieku nie musi być nudna
Zaledwie 120 km od Wrocławia znajduje się nowo otwarta rezydencja dla
seniorów. Jej lokalizacja także nie jest bez znaczenia, bowiem okolice Olesna
otaczają Bory Stobrawskie – ogromny kompleks leśny, który zapewnia mieszkańcom tego regionu Polski ciszę i odpoczynek w najbliższym sąsiedztwie
przyrody.
- Nasi podopieczni będą mieli do
dyspozycji ogromną bibliotekę wyposażoną dodatkowo w audiobooki
dla słabiej widzących. Liczny program zajęć malarskich, rękodzieła,
spotkania z ciekawymi ludźmi, wieczory muzyczne – to wszystko znajduje się w stałej ofercie Rezydencji.
Dodatkowo zajęcia komputerowe
pod okiem fachowców oraz własna
kaplica – podkreśla inwestor.
Na wszystkich, którzy będą chcieli
skorzystać z oferty Rezydencji,
czekają różne możliwości zakwaterowania: opieka stała, stacjonarna,
całodobowa, z pełnym wyżywieniem, opieka turnusowa (miesięczna lub dłuższa), opieka urlopowa
– długość dostosowana od potrzeb
naszych podopiecznych. Warto
dodać, że opieka nad wszystkimi
seniorami odbywa się niezależnie
od ich kondycji fizycznej.
- Niezależnie od formy i długości
pobytu, nasi podopieczni znajdą
u nas profesjonalny i oddany per-
Kreatywność seniorek
w wiosennym wydaniu
Strona współredagowana
z Wrocławskim Centrum Seniora
Zaangażowanie sekcji „Rekonstrukcje Sukien
Dawnych” nie ma końca, a inspiracje i sugestie osób prowadzących warsztaty, a także
autorytetów pań w świecie mody i rękodzieła,
są wdrażane w życie oraz prezentowane i
noszone przez nie w stosownych sytuacjach.
31 marca, w siedzibie Wrocławskiego Centrum Seniora, odbyły
się warsztaty z rękodzieła, cykliczne
cotygodniowe zajęcia prowadzone w ramach Akademii Rozwoju
Seniora – długofalowego edukacyjnego projektu Wrocławskiego
Centrum Seniora, przez grupę
aktywnych seniorek – pomysłodawczyń i realizatorek projektu
„Rekonstrukcje Sukien Dawnych”,
który to wyrósł na bazie kilkuletnich
działań tychże pań, prowadzonych
do tej pory pod nazwą „Krój i szyj”.
Warsztaty prowadzone są zazwyczaj przez członkinie grupy, które wzajemnie przekazują sobie wiedzę z poszczególnych artystycznych
sonel opiekuńczy i pielęgniarski,
a także regularną opiekę lekarską,
smaczną, domową kuchnię przygotowywaną na miejscu i dostosowaną do potrzeb seniorów – zapewniają właściciele Bożena i Wojciech
Magiera.
Ponadto szeroki wachlarz zajęć wypełnia czas wolny. Poza wspomnianymi czytelniami tj. tradycyjną
i elektroniczną dla osób słabo widzących, rezydenci „Złotych Borków” mogą liczyć na warsztaty
tematyczne, w tym szydełkowanie, zajęcia komputerowe i spotkania z projekcjami ciekawych
filmów w tle, gościnne występy
zespołów ludowych i chórów, a także zajęcia w ramach Uniwersytetu
Trzeciego Wieku.
Rezydencja z założenia posiada
formułę otwartą – rodzina będzie
mogła swobodnie odwiedzić podopiecznego.
pomysłowości i żmudnej pracy
zaprezentowały podczas mini sesji
fotograficznej w trakcie warsztatów
odbywających się w ostatni dzień
marca.
Oprócz dodatku w postaci dobrego humoru, uśmiechu i elegancji
podczas pozowania, kilka pań
zaprezentowało się także w wykonanych przez siebie spódnicach,
szmizjerkach i oryginalnych pa-
skach wykonanych z tej samej tkaniny. Ale to jeszcze nie wszystko!
Panie zainspirowane tą tematyką
tworzą dalej. Powstają zatem kolejne projekty kamizelek i mitenek,
zarówno z tkanin, jak i na drutach
i szydełku. Cały zapal i pomysłowość seniorek współgra z talentem
do wyszukiwania tanich materiałów, dostosowanych do przysłowiowej „kieszeni seniora”. Panie, jak
same przyznają, chciały pokazać, że
„chomikując resztki można je z powodzeniem wykorzystać, tworząc
fajny ciuszek”.
Kreatywność seniorek wraz z pojawieniem się wiosny kwitnie coraz
bardziej. Ich działania wpisują się
zdecydowanie w myśl przewodnią Akademii Rozwoju Seniora,
związaną z edukacją społeczną
poprzez realizację działań z różnych
dyscyplin, prowadzących do samorealizacji i doskonalenia swych pasji, a często podejmowania nowych.
Kolejne warsztaty, które odbyły
się w poniedziałek 7 kwietnia,
zdominowały wielkanocne ozdoby. Wszystkie warsztaty mają
miejsce we Wrocławskim Centrum
Seniora przy pl. Dominikańskim
6, w sali 23. Zapisy przyjmuje: Ewa
Landsberg, tel. 604 26 26 35.
REKLAMA
Współczesne tempo życia sprawia, że wyjeżdżamy za pracą,
a nasi rodzice i dziadkowie zostają,
często sami, i choć nie mówią
o tym głośno, nierzadko brakuje im
zwykłej rozmowy nie wspominając
o opiece i pomocy w codziennych
czynnościach. Chociaż domy opieki
nie są jeszcze tak popularne jak na
Zachodzie, coraz więcej powstaje
ich właśnie nad Wisłą. Jednym
z takich nowo otwartych miejsc,
a konkretnie na Opolszczyźnie, jest
Rezydencja dla Seniorów „Złote
Borki” – prywatne przedsięwzięcie
przygotowane z myślą o najlepszej opiece nad osobami w podeszłym wieku.
W tego typu miejscach chodzi również nie tylko o zapewnienie starszym bezpieczeństwa, ale i braku
samotności. Formuła rezydencji dla
seniorów zapewni podopiecznym
nie tylko pomoc pielęgniarską
i medyczną, ale i liczne formy
organizacji czasu wolnego.
tematów, do których starannie
się przygotowują i profesjonalnie
przeprowadzają zajęcia.
Poniedziałkowe warsztaty stanowiły podsumowanie kilku spotkań
dotyczących szycia i własnoręcznego wyrobu przez uczestniczki
kamizelek oraz mitenek, przepięknych rękawiczek wykonanych misternie na szydełku lub
uszytych z delikatnych koronek.
Projekty wykonały na bazie sugestii
stylistki mody – Krystyny Bałakier.
Zgodnie z poradami faworytki
seniorek w świecie współczesnej
mody dla kobiet 50+, panie uszyły
eleganckie, tuszujące krągłości
kamizelki. Efekt końcowy ich
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
38
str 39
Twój Dom
Joanna
Lipska
Otulina pozwala zapobiec stratom energii, skraplaniu się wody czy wreszcie ograniczyć hałas generowany przez rurę. Jednak kluczem do sukcesu
jest odpowiedni dobór izolacji do konkretnych
zastosowań, ponieważ tylko w ten sposób możemy zapewnić jej optymalne działanie.
bowiem użyć izolacji na tyle elastycznej, by mogła bez problemu
szczelnie pokryć instalację na całej
długości, nawet w przypadku trudno
dostępnych miejsc lub przy skomplikowanym kształcie rur. Drugą rzeczą jest eliminacja wszystkich
mostków termicznych, które mogą
się tworzyć na przykład w miejscach montowania rury do ściany.
- Zapewnienie odpowiedniego przylegania otuliny oraz prawidłowe
zamocowanie rur do ściany to dwie
kluczowe sprawy w przypadku
optymalnej izolacji rur z gorącym
medium. Odpowiednio elastyczna
izolacja z miękkiego kauczuku,
jest istotna szczególnie w przypadku instalacji charakteryzującej
się skomplikowanymi wygięciami i łączeniami. Nie tylko ułatwi
ona bowiem prawidłowy montaż w trudno dostępnych miejscach,
ale będzie też dokładnie izolować
całą powierzchnię rury, dzięki
czemu będzie ona pracować z optymalną sprawnością – mówi Jarema
Chmielarski, dyrektor obsługi technicznej rynku z firmy Armacell.
Drugą istotną sprawą podczas wyboru otuliny, szczególnie w przypadku instalacji grzewczej, jest jej
odporność na wysoką temperaturę.
Niska tolerancja termiczna, szczególnie w górnym zakresie, która jest
niestety częstą cechą wśród otulin
niskiej jakości, może prowadzić do
degradacji materiału, z którego wykonano izolację. Spadek elastyczności powodujący powstawanie pęknięć, kruszenie otuliny czy wręcz
topienie się materiału, z którego
została ona wykonana, mogą prowadzić do bardzo szybkiego pogorszenia się właściwości izolacyjnych.
zacyjna i odpływowa może skorzystać na zastosowanie odpowiedniej
otuliny. W tym przypadku nie jest
to oczywiście związane z oszczędnością energii, ale izolacją akustyczną. W momencie, gdy większość
tego typu instalacji budowana jest
na bazie rur wykonanych z tworzyw
sztucznych, problem przenoszonego hałasu staje się wyjątkowo istotny, szczególnie w przypadku bloków lub domów wielorodzinnych.
REKLAMA
Dobór odpowiedniej otuliny do konkretnej instalacji może stanowić nie
lada problem, szczególnie dla osoby,
która nie miała wcześniej styczności z tą tematyką. Dodatkowym
utrudnieniem jest fakt, że obecnie
na rynku można znaleźć olbrzymią
ilość wyrobów izolacyjnych, różniących się od siebie zarówno materiałem, z którego zostały wykonane,
jakością czy w końcu przeznaczeniem. Niestety, większość osób nie
przykłada to tego zbyt dużej wagi,
co może być wykorzystane przez
nieuczciwych wykonawców izolujących instalację nieprawidłowo
i po najniższych kosztach. Takie
postępowanie może prowadzić nie
tylko do strat finansowych związanych ze stratami energii, ale również
do poważniejszych problemów,
które w konsekwencji mogą nawet
skończyć się koniecznością kosztownego remontu.
Jednym z podstawowych zadań
izolacji jest zapobieganie ucieczce
energii cieplnej w trakcie transportu
medium. W naszych domach lub
mieszkaniach są to najczęściej rury
ogrzewania oraz te, służące do
przesyłania ciepłej wody lecącej
z kranu. Wybierając odpowiednią
otulinę dla tego typu instalacji,
gdzie temperatura rur jest często
bardzo wysoka, należy pamiętać
o dwóch podstawowych sprawach.
Po pierwsze należy dążyć do wyeliminowania swobodnej wymiany
energii pomiędzy rurą a otoczeniem
tak, by woda płynąca wewnątrz
instalacji ulegała jak najmniejszemu ochłodzeniu zanim dotrze do
miejsca przeznaczenia. I choć wydaje się to oczywiste, może nie być
takie proste do wykonania. Należy
W miejscach, w których pojawiły
się nieszczelności będące wynikiem stopienia bądź wykruszenia
się fragmentów izolacji, występuje
bowiem możliwość swobodnej wymiany energii pomiędzy rurą a powietrzem, co skutkuje oczywiście
stratami finansowymi.
Obecnie na rynku można bez najmniejszego problemu znaleźć otuliny o wysokiej tolerancji cieplnej,
które bez najmniejszego problemu
poradzą sobie nawet w przypadku rur o temperaturze do 150 stopni
Celsjusza.
- Degradacja izolacji, oraz pogorszenie jej właściwości, które jest
tego naturalną konsekwencją, jest
problemem typowym dla instalacji grzewczych bądź solarnych,
lecz niekiedy może mieć miejsce
już w przypadku rur z ciepłą wodą.
Dlatego też bardzo ważne jest, by
podczas wyboru izolacji zwrócić
uwagę na parametr określający
górną granicę temperatury, dla
której może pracować dana otulina.
Zignorowanie tego czynnika może
bowiem prowadzić nie tylko do coraz większych strat energii, ale i do
konieczności wymiany izolacji –
zwraca uwagę Jarema Chmielarski
z firmy Armacell.
Inaczej ma się sytuacja w przypadku instalacji z zimną wodą.
Tutaj pojawia się problem kondensacji powierzchniowej. Zjawisko to polega na tym, że na powierzchni (w tym wypadku rurze),
której temperatura jest niższa niż
punkt rosy, skrapla się para wodna
zawarta w powietrzu. Z pozoru
nieestetycznych zacieków. W zapobiegnięciu takiej sytuacji pomoże
nam oczywiście odpowiednia izolacja, najlepiej wykonana z kauczuku
syntetycznego. W przeciwieństwie
do otuliny stworzonej z wełny, spieniony kauczuk nie tylko nie nasiąka,
ale również blokuje dostęp wilgoci,
która mogłaby osadzić się na rurze.
Jednak zaizolować warto nie tylko rury dostarczające nam wodę
i ciepło. Również instalacja kanali-
REKLAMA
Izolacja co do centymetra
mogłoby się wydawać, że tego
typu sytuacja raczej nie jest zbyt
dużym zmartwieniem. Niestety,
jest całkowicie odwrotnie. Należy
bowiem pamiętać, że skraplająca
się w ten sposób woda musi gdzie
znaleźć swoje ujście i prędzej czy
później zacznie skapywać z niezabezpieczonej rury. Może prowadzić
do zniszczenia sprzętów znajdującej
się pod nią, a w przypadku instalacji
biegnącej w ścianie do powstania
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 40
Z drewna czy PCV?
Adam
Włodarczyk
Początki okien to otwory w ścianie, przesłonięte kotarą lub deskami.
Miały wpuszczać do wnętrza światło i usprawnić cyrkulacje powietrza.
Okiennice i zasłony chroniły od zimna, deszczu wiatru czy nadmiaru
słońca. Niewiele zmieniło się przez wieki, lecz dzisiejsze okna łączą
w sobie wszystkie te cechy dostosowując się także do współczesnych
potrzeb.
Ich wybór jest jedną z kluczowych
decyzji podczas budowy domu,
gdy zaś zamierzamy je wymienić, warto sprawić by służyły nam
dłużej i lepiej od poprzednich. Jak
jednak dokonać właściwego wyboru w obliczu tak wielkiego zróżnicowania oferty producentów?
To proste, wystarczy trzymać się
kilku zasad.
Dobre materiały i solidne wykonanie gwarantują nam wysoką
jakość i trwałość produktu. Dlatego najczęściej przy wyborze
okien pojawia się dylemat na co
się zdecydować, na okna plastikowe czy drewniane. Krąży wiele
obiegowych opinii powtarzanych
od lat, które na często niewiele
mają wspólnego z rzeczywistością. Największą popularnością
cieszą się okna z tworzyw sztucznych i drewna. Okna drewniane
kojarzymy dwojako, jako towar
kłopotliwy, nietrwały i wymagający ciągłej konserwacji, wspominając okres PRL-u gdzie masowo wstawiano do mieszkań
stolarkę okienną i drzwiową produkowaną z najgorszych materiałów, co niestety dało się odczuć
już przy pierwszych zmianach
temperatur, gdy okna paczyły się,
przeciekały lub nie zatrzymywały
ciepła. Z drugiej strony od kilku
lat uważa się, że okna z drewnianymi ramami są znacznie droższe
od tych z tworzyw sztucznych,
dlatego klasyfikuje się je jako
luksusowe.
Stolarka z tworzyw sztucznych posiada liczne zalety, przede wszyst-
kim nie wymaga prawie żadnych
zabiegów pielęgnacyjnych, jest
lekka i odporna na wilgoć. Najlepiej uprzednio zapytać o wycenę
interesującego nas okna i porównać ją w kilku firmach. Różnica w cenie, przy użyciu tych
samych materiałów, może być
znacząca. Okna drewniane uchodzą za droższe, ale często okazuje
się, że różnice bywają minimalne.
Zaletą stolarki drewnianej są lepsze współczynniki izolacyjności
i ochrony akustycznej. Dzięki
zastosowaniu drewna klejonego ramy nie paczą się, a możliwości kształtowania są właściwie nieograniczone. Z powodu
skomplikowanego procesu produkcyjnego charakteryzują się
nieporównywalnie większą starannością wykonania w stosunku
do stolarki z tworzyw sztucznych.
Ponadto zastosowanie naturalnych
materiałów wpływa korzystnie
na mikroklimat mieszkania, takie
okna współgrają z architekturą
otoczenia, a także posiadają wielowiekową tradycję w budownictwie. Odpowiednio konserwowane mogą służyć nam ponad 100
lat! Znane są przypadki zachowania do dnia dzisiejszego okien
średniowiecznych i starszych,
co świadczy o długowieczności
takich rozwiązań, oczywiście
przy zachowaniu warunku użycia
najlepszych materiałów.
Wielkim błędem jest masowa wymiana wciąż sprawnej
stolarki na współczesną, zwłaszcza w obiektach zabytkowych.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
Są to integralne elementy budynku, razem z kształtem i kolorem
tworzą spójną całość elewacji.
A rzadko kiedy przy remoncie
dba się o tak istotny detal, jak
dopasowanie koloru czy podziału
kwater do ogólnego kontekstu
architektury budynku. Po wymianie okien zabytkowych na
plastikowe, w starych budynkach
natychmiast pojawia się pleśń,
bo współczesne okna są zbyt
szczelne.
Pewną niedogodnością stolarki
drewnianej jest potrzeba cyklicznej konserwacji, choć przy użyciu
powłok paroprzepuszczalnych,
konserwacja nie jest już tak kłopotliwa. Nie ma potrzeby zdzierania
starej powierzchni – wystarczy ją
zmatowić i nałożyć nową warstwę.
Łatwiejsze w utrzymaniu czystości, tańsze i lżejsze są okna wykonane z tworzyw sztucznych,
co decyduje o ich większej popularności. Choć faktycznie nie
trzeba ich malować, a do oczyszczenia wystarczy szmatka i woda
z detergentem, to należy mieć na
uwadze, że takie okna są wbrew
pozorom zdecydowanie bardziej narażone na wypaczenie.
Pod wpływem zmian temperatury
plastik zmienia swoją objętość
i okna pęcznieją lub kurczą się,
przez co koniecznie jest pozostawienie minimalnych przestrzeni
między ramą, ościeżnica i murem,
by okno mogło „pracować”. Niestety, naraża nas to na spadek izolacyjności i szczelności okna. Jeśli
nie zastosujemy tego rozwiązania,
skrzydła będą się zacinać i paczyć.
Nie bez znaczenia w obu przypadkach jest także kolor. W oknach
drewnianych nie występuje
tego rodzaju problem, ale jeśli
chodzi o okna plastikowe im
ciemniejszy kolor, tym prawdopodobieństwo błyskawicznego
skrzywienia ram jest większe.
Poprzez pochłanianie energii
przez ciemne barwniki, ramy
szybciej się nagrzewają i paczą.
Należy przypomnieć, że ciemne
okna w odcieniach brązu nie
mają absolutnie żadnego uzasadnienia w naszej szerokości
geograficznej. Prawie nigdy na
terytorium Polski, w czasach
nowożytnych nie stosowano ram
malowanych na brąz, a już na
pewno nie w XIX-wiecznych kamienicach czy bardziej współczesnych budowlach. To że obecnie
producenci stolarek okiennych
prześcigają się w ofercie oklein
imitujących drewno, nie znaczy
że musimy potraktować blok
czy kamienicę jak monstrualny
katalog próbek kolorystycznych.
Miejmy też na uwadze że plastik
nigdy nie zastąpi prawdziwego
drewna i ulegnie on zniszczeniu
tak samo jak ono, lecz niestety w odróżnieniu od drewna, nie
da się go odnowić, i przyjdzie
nam wymienić okno nie co 90 lat
a co 15. Lecz prawda jest taka, że
przy obecnym zaawansowaniu
technologicznym w produkcji,
pomijając osobiste gusta, nie
ma większych różnic w odniesieniu do parametrów technicznych
pomiędzy tymi materiałami.
Bez względu na to jaki typ
okna wybierzemy, pamiętajmy
by było ono zawsze właściwie
dobrane do zapotrzebowania
energetycznego pomieszczeń,
konstrukcji budynku i jego usytuowania, potrzeb użytkowników,
zasobności naszych portfeli, wystroju wnętrza i wyglądu budynku.
Przy zachowaniu wszystkich wytycznych możemy mieć pewność,
że wybrane okna będą nam służyć
przez lata i nie okażą się błędną
inwestycją.
REKLAMA
Twój Dom
maj 2014
str 41
Biologiczne i chemiczne środki do celu
Twój Dom
Z właścicielem sklepu nasienno-chemicznego „Ogród”
Romanem Berkowskim rozmawia Michał Ratajczak
A winniczki?
Tych w naszym rejonie jest z kolei coraz mniej, ale nawet większa populacja winniczków w danym sezonie nie zagraża naszym uprawom tak,
jak w przypadku ślimaka bezskorupowego. Z rozmów z klientami wnioskuję, że wielu z nich broni się przed ślimakami stosując bariery biologiczne.
Mogą to być chociażby pokruszone skorupki jajek lub wysypane trociny.
Oba podłoża są dla ślimaka niekomfortowe i mocno utrudniają przemieszczanie.
Sam słyszałem o obsadzaniu truskawek pokrzywami, które chronią
owoce przed inwazją chwastów.
To prawda, ale trzeba też pamiętać, że pokrzywy lubią nieco bardziej kwaśną
glebę, a to z kolei może być warunek nie do spełnienia dla upraw, które mają
chronić. Ale z kolei dobrze jest posiać nasturcję wokół upraw, bo nie dość
że ładnie wygląda, to przyciąga nam mszyce.
Jeśli chodzi o posadzenia czy wysadzenia?
Przełom kwietnia i maja to najlepszy okres na wysadzanie pomidorów.
W ciepłą już od słońca ziemię wsadzamy fasolę, buraki, a przede wszystkim
ogórki.
Przejdźmy w końcu do szkodników. Które z nich są szczególnie popularne, a przy tym niebezpieczne dla kondycji naszych upraw?
Obecny okres, a więc przełom kwietnia i maja służy rozwojowi mszycy – tak
białej, jak i czarnej. Oprysk wykonujemy z chwilą zauważenia na liściach
pierwszych osobników. Pierwszą rośliną, na jakiej pojawia się mszyca
jest kalina, następnie róża, a wczesnym latem robak zabiera się za drzewa
owocowe. Trzeba wiedzieć, że są też szkodniki, które atakują od ziemi, jak
opuchlak czy bruzdnica. Walka z nimi nie jest już tak łatwa jak w przypadku mszycy. Co do tej ostatniej warto jeszcze wspomnieć o konieczności
kilkukrotnego oprysku (Karate, Decis lub Calipso). Każdy pojedynczy
zabieg wspomnianymi środkami działa przez 21 dni i jest, podkreślę to,
bezpieczny dla pszczół.
Jest jeszcze szkodnik „polityczny”, czyli stonka ziemniaczana.
Stonka akurat, poza swoją pasożytniczą rolą, zdradza nam pewne pogodowe
symptomy. Jej pojawienie się oznacza nastanie ciepłych dni i nocy. Podobnie jest z przędziorkiem – małym czerwonym pająkiem. Swoją obecność
zaznacza w temperaturze powyżej 25 stopni.
Choroby grzybowe to też szkodniki.
Truskawki i rośliny ozdobne podatne są na tzw. szarą pleśń. Do inwazji
tego szkodnika wystarczy niewiele, bo 3-4 dni niżowej pogody. Choroby
grzybowe rozprzestrzeniają się najbardziej na przełomie maja i czerwca.
Tu polecałbym środki Teldor.
Dobre warunki do robienia oprysku to jakie?
Przede wszystkim temperatura powietrza powyżej 10 stopni, brak wiatru
i suche liście. Nawet w przypadku kilku bezdeszczowych dni i nocy pod rząd
należy unikać pryskania wcześnie rano, gdy na roślinach obecne są jeszcze
krople rosy. Aby oprysk skutecznie zadziałał nie może padać przez następnych 6-7 godzin.
W ogródkach i na działkach już na dobre zazieleniły się trawniki. Zmorą
ich właścicieli są kopce krecie i... mrówcze.
Dodam jeszcze, że trawa, a zwłaszcza wysoka, jest jednym z ulubionych
miejsc przebywania i żerowania ślimaków, dlatego, by uniknąć ich obecności, trzeba regularnie kosić trawnik. O wiele bardziej ekspansywne
od szkodników zwierzęcych są te roślinne w postaci chwastów. Tu stosujemy
Chwastox Trio lub Mniszek. Na same mrówki używamy granulat. I tu cenna
uwaga – nie należy sypać go bezpośrednio do kopca.
Dlaczego?
Ponieważ mrówki są tak zaprogramowanymi zwierzętami, że wszystko, co
znajduje się poza kopcem próbują przetransportować do środka – i odwrotnie.
Czy modne o tej porze roku szparagi zrobią w Polsce karierę?
Myślę, że ten boom już minął. Nasion sprzedaje się coraz mniej. Być może
ze względu na ich nieco trudniejszą uprawę. I chyba szparagi będą corocznym warzywem importowym. Z drugiej strony coraz więcej osób wzbogaca
szparagami swoją kuchnię, ale smak dzieciństwa to na pewno nie jest.
REKLAMA
Mamy kwiecień-plecień. Tuż
przed świętami pogoda, mówiąc kolokwialnie – „naprostowuje się”. Atak śniegu w weekend majowy przed dwoma laty
może dziwić i dziś?
Wszystko wskazuje, że to tego nie dojdzie. Zbliżająca się majówka ma być
umiarkowana, tj. bez upałów, ale i anomalii. Jedyne co nas może jeszcze
zaskoczyć to ujemne temperatury przy gruncie.
Co się dzieje teraz na działce?
Zaczynamy opryskiwać drzewa. Co do drzew owocowych należy opryskać
je ponownie przed szkodnikami środkiem owadobójczym np. Calypso.
Co ważne, działa on na roślinę przez okres 21 dni i nie jest szkodliwy dla
pszczół.
No właśnie, pszczoły. Raz po raz jesteśmy niepokojeni informacjami
o zmniejszającej się populacji tych zwierząt.
Na powyższe zjawisko wpływ ma zarówno pogoda, jak i stosowanie
środków ochrony roślin. Jeśli już musimy je stosować, przy wyborze
uwzględniajmy bezpieczeństwo dla pszczół. To nie jest nawet kwestia
zrezygnowania z chemicznych środków na rzecz biologicznych, ale dobrej
orientacji w składzie danego środka. Producenci, dla ułatwienia, często
umieszczają na opakowaniu symbol małej pszczółki, co dla konsumenta
jest jasnym i czytelnym znakiem.
Jakie warunki klimatyczne są niekorzystne dla pszczół?
Przede wszystkim chłód. W ubiegłym roku w czasie kwitnienia akacji bardzo
niska temperatura spowodowała, że pszczoły nie wyleciały z ula, nie zapyliły
kwiatów akacji i nie zebrały miodu.
Z kolei ciepłe powietrze ożywia nie tylko pszczoły, ale i szkodniki.
Pierwszym z nich jest z ślimak, który wyjada wszystko, co napotka na swej
drodze. Mówimy tu o ślimakach bez skorupy. Bardzo lubi sałatę, fasolę oraz
liście i owoce ogórka.
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 42
Sztuka nawadniania
Joanna
Heider
Wygląd swojego ogrodu zależy w dużej mierze od jego prawidłowego podlewania. Można
podlewać go tradycyjnie lub zdecydować się na
system nawadniający. Czy jest różnica, a jeśli
tak to jaka?
strumień wody (zraszaczem). W ten
sposób wybieramy nawadniany
teren i ilość dostarczanej wody.
Jest kilka rodzajów zraszaczy - najpopularniejsze to takie z dwustopniową regulacją strumienia wody.
Oprócz tego dostępne są zraszacze
pracujące w sposób ciągły, a urządzenia o bardziej złożonej budowie,
posiadają opcje od strumienia kropelkowego aż do mgiełki.
Praktyczniejsze są zraszacze stacjonarne, które należy przenosić
z miejsca na miejsce. Mogą być rotacyjne, wahadłowe i pulsacyjne
oraz nawadniać powierzchnię od 8
Węże zraszające dwufunkcyjne
To kolejna metoda. Węże zaopatrzone są w specjalne otworki.
Układa się je otworkami do dołu
lub do góry, w zależności jaki
chcemy uzyskać efekt nawilżania
lub zraszania roślin. System ten
posiada w swojej instalacji również przyłącze do kranu, zaślepki
i gwintowane złączki do łączenia
kolejnych odcinków.
Wszystkie z wymienionych systemów można zaprogramować
automatycznie, dzięki czemu podlewanie może odbywać się podczas
naszej nieobecności. Dzieje się
to dzięki sterownikom, zaworom
elektromagnetycznym, automatycznym dzielnikom wody oraz
czujnikom deszczowym i wilgotnościowym.
Uwagi dotyczące montażu
Montaż należy przeprowadzić
zgodnie z projektem zawierającym
podział na sekcje. Powinien on być
tak rozplanowany, aby nawadnia-
ne powierzchnie lekko na siebie
zachodziły. Nie powinniśmy natomiast spryskiwać wodą murów,
dróżek lub sąsiednich działek.
Możemy oczywiście skorzystać
z firmy montażowej, lecz montaż
nie jest skomplikowany i bez
problemu możemy to zrobić sami.
Warto pamiętać, że ogrody na tzw.
ciężkich glebach należy podlewać
z przerwami, by woda nie stała na
powierzchni. Rzadziej podlewa się
na glebach przepuszczalnych, ale
za to z większą ilością wody. Natomiast roślinom na glebach piaszczystych należy dostarczać więcej
żyznej gleby.
Na częstotliwość podlewania
mają jeszcze wpływ wymagania roślin, ich faza rozwojowa oraz
miejsce, w którym są posadzone.
Pamiętajmy, że te ze środowisk
bagiennych mają inne potrzeby,
niż te pochodzące ze środowisk
suchych.
REKLAMA
Na początek potrzebna nam będzie woda. Możemy oczywiście
użyć wody z wodociągu, ale jest
to zdecydowanie najdroższe i najmniej ekologiczne rozwiązanie.
Podlewać można też deszczówką
magazynowaną w specjalnych
zbiornikach, jednak do tego musimy mieć pompę. Jeżeli mamy
pompę to możemy wykopać studnię i korzystać z wód gruntowych
lub wody ze zbiorników lub cieków wodnych oraz z przydomowej
oczyszczalni ścieków.
Zgodnie z tradycją
Podlewamy używając węża ogrodowego z dyszą rozpraszającą
do 500 m2 (w zależności od długości posiadanego węża). Wąż
mocuje się do kranu za pomocą
przyłącza mocującego (mogą być
proste lub redukcyjne - łączą elementy o różnych średnicach).
Bardzo pomocne są przyrządy do
zwijania węża po podlewaniu takie
jak bęben mocowany do ściany,
umieszczony na stojaku, w kasecie
lub na wózku. W sklepach pojawiły
się już bębny i kasety umożliwiające podlewanie bez konieczności rozwijania całego węża. Woda
może wtedy przepływać przez
zwiniętą część.
Systemy nawadniające
Jeżeli chodzi o instalację nawadniającą, dobrze wybrać taką, którą
będziemy w stanie łatwo obsługiwać, i która sprosta naszym ogrodowym wymaganiom. Pierwsza
to wspomniane zraszacze. Mogą
być stałe, dające równomierny,
skierowany w jedno miejsce strumień lub ruchome, opryskujące
pewien obszar, a także wynurzalne
i niewynurzalne. Możemy nimi
nawadniać cały obszar o kształcie koła lub prostokąta - zależy
od rodzaju dyszy. Dyszę możemy
zmieniać wedle upodobań.
Zraszacze wynurzalne wysuwają się z obudowy w ziemi
pod wpływem ciśnienia wody.
Mogą być wysokie - ok. 30 cm
i niskie - ok. 10 cm. Montuje się
je równo z powierzchnią terenu,
gdy nie pracują, są niewidoczne
i nie przeszkadzają w koszeniu. Są
idealne do podlewania trawników.
Niewynurzalne natomiast, są rurami wystającymi ponad poziom
gruntu. Optycznie nie wzbudzają
zachwytu, więc lepiej ukrywać
je wśród roślin.
Linia kroplująca
Kolejna z metod nawadniania
to linia kroplująca, mniej znana
i stosowana, ale bardziej ekonomiczna z punku widzenia zużycia wody. Rury powinno układać
się na niewielkiej głębokości, tak,
by można było je przykryć ściółką.
Należy ścisle przestrzegać instrukcji producenta podczas montażu.
System nie jest skomplikowany
i kosztowny, ale wymaga filtrowania wody z zanieczyszczeń (>75
mikronów) oraz jej odżelaziania.
Jeżeli nasz ogród nie jest równą
powierzchnią i chcemy, aby woda
płynęła również w górę, lepiej
użyć kroplowników zaopatrzonych w tzw. kompensację spadków
ciśnienia. Linia kroplująca dobrze
funkcjonuje przy ciśnieniu w granicach 0,5-3,5 bara.
REKLAMA
Twój Dom
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 43
Adam
Włodarczyk
Maj to najpiękniejszy miesiąc dla ogrodnika, całoroczna praca nareszcie przynosi efekty. Rośliny
wraz z nadejściem wiosny bujnie budzą się do
życia, zachwycają soczystą zielenią i słodkimi
zapachami. Dobrze wykorzystać ten moment
na pielęgnację ogrodów i działek, by zapobiec
atakom szkodników i jak najwcześniej cieszyć
się zbiorami z upraw.
niki, czy wcześnie kwitnących
odmian tulipanów, zanim zawiążą
się nasiona.
W maju należy też przystąpić do
usuwania pąków zimowych, zaschniętych zwiędłych po zimie, by
zapobiec zarażeniu reszty rośliny
przez kwieciaka, żerującego w starych pąkach. Koniecznie też zastosujmy preparaty opryskowe
przeciwko szkodnikom. Zastosujmy opryski zwłaszcza na iglakach,
krzewach i drzewach. Przemarznięcia pierwszych pąków i zawiązków
owocowych unikniemy, stosując
agrowłókninę. W tym miesiącu powinniśmy również odchwaszczać
systematycznie wszystkie grządki
i rabaty, bo to okres intensywnego wzrostu także dla niechcianych roślin.
Chwasty są nadal słabo ukorzenione
i z łatwością je usuniemy, gdy zaniedbamy tej czynności, później będą
one konkurować z innymi roślinami
o słońce i substancje odżywcze, co
mocno osłabi wyniki naszych starań
o piękną uprawę. W przypadku bylin rozdzielamy sadzonki, rozmnażamy te kwitnące późnym latem
i jesienią. Podlewamy je obficie
najwcześniej uruchomić fontanny
i kaskady, poruszające wodą, by
była ona utleniona, co jest konieczne
do życia ryb i roślin wodnych.
Jeśli nasz ogród ogranicza się do
przestrzeni balkonu, to przygotujmy
doniczki i skrzynki, przed pierwszym sadzeniem. Powinniśmy je
starannie umyć ciepłą woda z dodatkiem detergentów by usunąć
ewentualne zarodniki grzybów.
Jeśli kupujemy rośliny umieszczo-
ne już w korytkach, sprawdźmy
czy mają odpowiednie warunki wzrostu, czy pojemniki posiadają drenaż i otwory odpływowe.
Kupując sadzonki wybieramy
te dobrze rozkrzewione, z silnymi
sztywnymi pędami i co najmniej
kilkoma pąkami kwiatowymi. Rośliny sadzimy w odległości 20-30
cm od siebie, obficie podlewamy
i przez pierwszy tydzień chronimy
przed ostrym słońcem (np. osłania-
jąc gazetami). po dwóch tygodniach
możemy zacząć je nawozić. Najbezpieczniej jest wystawić rośliny na
balkon w drugiej połowie miesiąca,
kiedy nie powinny im zaszkodzić
chłody. Roślinami świetnie przystosowanymi do warunków balkonowych są zioła, już teraz możemy
bez problemu posadzić rozmaryn,
bazylię, mięte i pietruszkę naciową,
by jak najszybciej cieszyć się ich
smakiem w kuchni.
REKLAMA
Teraz rozkwitają forsycje, tulipany,
azalie, okazałe rododendrony i krzewy magnolii. Niestety, pojawiają się
też powoli natarczywe insekty. Ciesząc się pięknem wiosennych dni,
pamiętajmy o pracy przy roślinach,
której nie brakuje z nadejściem
maja. Planując prace ogrodowe,
miejmy na względzie zdarzające
się jeszcze między 12 a 14 maja
przymrozki, tak zwani „zimni
ogrodnicy” oraz 15 maja „zimną
Zośkę”. Dlatego dopiero od połowy
maja bez uszczerbku dla roślin,
możemy wsadzić rośliny gruntowe,
nieodporne na niskie temperatury. Jest to miesiąc wiosennych
porządków, wysiewania nasion,
pielęgnacji trawników, przycinania
krzewów ozdobnych, wcześnie
kwitnących.
Glebę po zimowym uśpieniu należy w tym momencie nawozić,
dobrze rozłożonym obornikiem lub
kompostem, a rośliny takie jak iglaki i krzewy ozdobne wzmacniamy
dodatkowo specjalnymi preparatami. Należy również usunąć zwiędłe
kwiaty wcześnie kwitnących roślin
cebulowych takich jak hiacynty,
narcyzy, krokusy, cebulice i śnież-
od połowy maja, zwłaszcza gdy
brakuje opadów deszczu. Z roślin
cebulowych usuwamy zbędne
liście, kwiaty i owocostany, by
zrobić miejsce na nowe, unikając
przy tym używania sekatora, by
nie przenosić w trakcie cięcia niebezpiecznych zarodników grzybów
i innych chorób.
Po 15 maja sadzimy szałwię, aksamitki, żeniszki i lobelie. Wysiewamy do gruntu nasturcję, portulakę,
a także groszek pachnący, lewkonie
i słoneczniki oraz wiele innych gatunków. Maciejkę i nagietki warto
siać kilka razy, bo szybko przekwitają. Niewielkie rządki tych kwiatów można siać nawet w warzywniku, żeby urozmaicały jego wygląd.
Nie zapominajmy też o trawniku, po
zimie będzie wymagał spulchnienia
i regularnego strzyżenia. Jeśli pojawił się na nim mech, musimy go
usunąć, najlepiej przystosowaną do
tych celów maszyną. Kosimy trawnik przynajmniej raz w tygodniu,
a jeśli używamy kosiarki z koszem,
to ściętą trawę wykorzystujemy
później jako nawóz dla murawy. Zapewni to jej szybszy wzrost i soczystą barwę. W ciepłe dni podlewamy
trawnik, najlepiej wczesnym rankiem, kiedy rośliny i ziemia nie
są nagrzane, dzięki czemu woda
nie wyparuje i głębiej nawilży grunt.
Jeśli w trawie pojawiają się chwasty,
a ich usunięcie ręcznie jest zbyt pracochłonne, zastosujmy chemiczne
środki do zwalczania chwastów.
Częścią ogrodów są też czasami
niewielkie zbiorniki wodne, potocznie zwane oczkami wodnymi.
O nie też musimy teraz zadbać.
Jeśli maj jest ciepły, musimy czuwać nad klarownością wody, bo
z wzrostem temperatury w wodzie
pojawiają się glony. Pozbywamy
się ich wyławiając siatką, lub stosując preparaty, starajmy się jak
REKLAMA
Eksplozja zieleni
Twój Dom
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 44
Ogród sentymentalny
Paweł
Miziura
Nostalgia za czasami minionymi sprawia, że niezwykłą estymą darzymy
przedmioty przywołujące magiczny klimat tego, co minęło. Powroty do
przeszłości znajdują odzwierciedlenie m.in. w sztuce urządzania ogrodu.
złudzenia przypomina naturalną
skałę. Kamień ten to nic innego jak
architektoniczny beton dzielony
podczas produkcji tak, aby uzyskać
typowy dla prawdziwego kamienia
chropowaty wygląd. Bloki łamane
są tylko na bokach, natomiast ich
powierzchnia pozostaje gładka,
co ułatwia późniejsze ich łączenie w szeregu. Pasuje jako oprawa
okrągłych rabat i oczek wodnych,
ozdobne wykończenie murów,
ogrodzeń oraz różnego typu ścieżek i placów. Dostępny jest również w wersji postarzanej (obijanej), które znakomicie sprawdzą
się w ogrodach urządzonych w stylu
Vintage. Kamień posiada wiele
zalet zarówno użytkowych, jaki
i dekoracyjnych. Charakteryzuje się
bardzo wysoką jakością, jest odporny na ścieranie oraz niszczące działanie warunków atmosferycznych.
świetnie wpisują się w bardziej
tradycyjny styl posesji.
Chcąc stworzyć z własnego ogródka obrazek zapamiętany z dzieciństwa, nie trzeba wielkich nakładów finansowych i czasowych.
Czasem wystarczy jeden stylowy
dodatek. Opisane wyżej kamienie
ogrodowe, do tego wiklinowe meble i parę rekwizytów jak choćby
stara metalowa konewka (plastik
niepolecany) pozwoli przenieść się
nam o kilka dekad wstecz, tworząc
nostalgiczny charakter ogrodu.
Coraz większym zainteresowaniem
klientów cieszą się kostki brukowe
stylizowane na stare czy postarzane.
Ogród urządzony w stylu vintage
udanie łączy w sobie fragmenty
przeszłości, dla których znalazło
się miejsce w teraźniejszości. Poddawane zabiegowi postarzania
bruk doskonale wpisuje się w ten
styl z powodzeniem podkreślając romantyczny charakter ogrodu.
Szczególnie cenione są odcienie naturalne, czyli piaskowo-beżowe lub
torfowe. Barwy te najlepiej wtapiają
się i dopełniają aranżację w dawnym
stylu. Kostki postarzane dobrze prezentują się w otoczeniu skalników
lub istniejącej już roślinności: na
tarasach tonących w zieleni, w parkach otaczających stylizowane, przy
zabytkowych lub tradycyjnych,
dworkowych posesjach.
Trochę orientu
Moda na rattan, szczególnie w ogrodowym wydaniu nigdy nie ustaje.
Największym eksporterem rattanu
jest Indonezja.
Po przygodzie z plastikowymi
stołami i krzesłami wielu konsumentów wraca do sprawdzonych
i ponadczasowych rozwiązań.
Poza tradycyjnymi fotelami i stolikami, w ofercie producentów znajdują się wiszące kosze, szczególnie
chętnie eksploatowane przez najmłodszych. Kosze podczepia się
do drzewa lub werandy. Rattanowy
kosz wiszący podwieszany na
metalowej nodze jest skierowany
do osób preferujących bliższy
kontakt z naturą, lubiących same-
REKLAMA
W ciągu ostatnich kilku lat niedzielne grillowanie stało się nieodłączną
częścią rodzinnych i przyjacielskich spotkań w długie, wiosenne
i letnie wieczory. Dlatego właśnie altany grillowe cieszą się coraz większym zainteresowaniem
inwestorów i stanowią coraz częściej ozdobę przydomowego ogrodu. Na co warto zwrócić uwagę
myśląc o budowie ogrodowej
altany? Całość prac powinniśmy
zaplanować przed rozpoczęciem
budowy i urządzania ogrodu. Będziemy mogli wtedy wcześniej
doprowadzić potrzebną instalację elektryczną, wytyczyć ścieżki
oraz rozmieścić trawniki i w konsekwencji przygotować cały układ
ogrodu. Warto również zdecydować się na udekorowanie ścian
altanki szybko rosnącymi pnączami, które w ciągu kilku miesięcy wypełnią się kwiatami i stworzą
poczucie zamkniętego, przewiewnego pomieszczenia. Doskonałym
uzupełnieniem dającym schronienie będzie puszczenie winorośli,
która w 2-3 sezony obrodzi już
owocem.
Jak skała
Własna altana to tylko jeden
z pomysłów na ożywienie ogrodu w stylu retro. W przypadku braku odpowiedniej ilości miejsca warto rozważyć zmianę wizualną pod
kątem kamienia. Ciekawym rozwiązaniem może być tzw. splitowany kamień ogrodowy, który do
mu relaksować się w ciszy i naturze.
Może w nim siedzieć, leżakować
i bujać się osoba zazwyczaj nie
cięższa niż 100 kg. Kosz jest wyposażony w dopasowane do fotela wygodne siedzisko. Osoby lubiące
atrakcje mogą w łatwy sposób zdjąć
kosz z metalowej nogi i podwiesić
go na wysokim drzewie czy do
drewnianej żerdzi na werandzie.
Meble rattanowe sprawdzają się
na zadaszonym tarasie. W sezonie wiosenno-letnim można je
trzymać również na wolnym powietrzu w ogrodzie, pamiętając jednak
o zabezpieczeniu przed opadami
deszczu – wiklina, nawet zaimpregnowana, odznacza się niską
odpornością na warunki zewnętrzne. Rattan dobrze komponuje się
nie tylko ze szkłem, ale i drewnem
czy metalem. Komplet (fotel, sofa,
stolik) będzie się dobrze prezentował późnym wieczorem w świetle
świec czy sztucznego oświetlenia
ogrodowego.
REKLAMA
Twój Dom
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 45
Laura Dusik,
Joanna Heider
Dokładnie chodzi o Odrę, Noteć i Wartę. To w
obrębie tych trzech rzek znajduje się zajmujące
ponad jedną dziesiątą powierzchni kraju Pojezierze Pomorskie.
urozmaicona. Nieodzowną ozdobą są ptaki, których stwierdzono
142 gatunki. To pewnie dlatego
znajduje się tutaj Obszar Specjalnej Ochrony Ptaków Natura 2000
„Ostoja Ińska”, gdzie swą ostoję
znaleźć tu może między innymi
bielik, orlik krzykliwy i żuraw.
Jednym z większych ośrodków turystycznych w regionie jest
Chmielno. Należy do znaczących
kaszubskich wsi w Polsce, położna w województwie pomorskim,
szumie rzeki i kołyszących się
przy wietrze drzew.
Dla ceniących ciszę i spokój warto
spędzić noc w pobliskiej miejscowości Modlimowo, która
leży około 13 km na południowy wschód od Gryfic. Przywitają
nas tutaj wdzięczni właściciele
gospodarstw agroturystycznych,
a kontakt z przyrodą będzie idealną odskocznią od zgiełku dnia
codziennego. Dla tych natomiast,
ceniących aktywny wypoczynek warto zajechać do Koczały,
która wprawdzie leży około 2
godzin jazdy na wschód od Gryfic,
lecz posiada doskonałe warunki do
uprawiania turystyki pobytowej
i krajoznawczej. Dzięki swojemu
położeniu, w kontakcie około 20
jezior (największe jezioro Dymno),
możliwe jest uprawianie sportów wodnych oraz wędkarstwa.
REKLAMA
Precyzując, pojezierze znajduje
się w północno-zachodniej Polsce
i sąsiaduje z Niziną Szczecińską
od zachodu, Pobrzeżem Słowińskim od północy, Żuławami Wiślanymi i Pojezierzem Chełmińsko-Dobrzyńskim od wschodu oraz
z Pojezierzem Wielkopolskim
od południa. Stamtąd już tylko
o krok w Bory Tucholskie. Nie
ma tam wielu jezior, ale za to powierzchnia lasów wynosi aż 261
tysięcy hektarów. Miejsce to obfite jest też w torfowiska i bagna.
W wielkim kompleksie leśnym
dominują ekosystemy świeżych
borów sosnowych, co świetnie
służy odpoczynkowi od miasta.
Następnym parkiem Pojezierza
Pomorskiego jest Drawieński
Park Narodowy. Do tego naturalny rezerwat „Ujście Warty”,
położony w historycznej delcie
ujścia Warty do Odry, na terenie województwa lubuskiego.
Zjawiskową przyrodę oferuje Iński
Park Krajobrazowy. Park obejmuje najcenniejszy przyrodniczo
i krajobrazowo fragment Pojezierza Ińskiego. Symbolem parku
są żurawie na tle zachodzącego
słońca i wzgórz morenowych. Nie
trudno zakochać się w tym miejscu,
ponieważ przyroda jest zachwycająca, a zachody słońca tak piękne,
że warto szukać ich właśnie w tej
części Polski. Fauna jest bogato
obronnych. W czasie spaceru
po centrum można zapoznać się
ze średniowiecznymi budowlami,
świadczącymi o doniosłej roli
miasta w przeszłości. Najładniejsze
zakątki kryją się w parku rozciągającym się w dolinie przeciętą
przez malowniczą rzekę Regę
i na pobliskim wzniesieniu o ponurej nawie – Góra Straceń. Jest
to mimo wszystko wspaniałe miejsce na chwilę odpoczynku przy
Twój Relax
REKLAMA
Między trzema rzekami
na obszarze Kaszubskiego Parku
Krajobrazowego oraz na szlaku wodnym „Kółko Raduńskie”.
W tej malowniczej wsi na każdym
kroku napotkać można tradycje
kaszubskie. Znajduje się tam warsztat garncarski rodziny Nieciów,
od czterech pokoleń zajmujących
się tym rzemiosłem.
Z kolei w nieco odległych od Kaszub Gryficach odnajdą się miłośnicy tradycji kolejnictwa.
Tam właśnie mieści się skansen
kolejki wąskotorowej, która stanowi w okolicy niebanalna atrakcję.
Stoją tam malownicze parowozy
i inne pojazdy, które już wyszły
z użytku. W budynku przy skansenie znajduje się niewielka wystawa
ukazująca historię kolei na świecie
i kolejki wąskotorowej na Pomorzy Zachodnim. Ta druga jeździ
na trasie Gryfice-Trzęsacz-Rewal-Trzebiatów. Centrum miasta
natomiast leży w obrębie murów
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 46
Twój Relax
Anomalie i norweski akcent w tle
Karpacz to typowa miejscowość turystyczno-wypoczynkowa. Codziennie przez to miasteczko położone w dolinie Łomnicy przewijają
się turyści polscy i zagraniczni w poszukiwaniu wrażeń. Miejscowość
przyciąga turystów za sprawą niebywale pięknej rzeźbie terenu
oraz licznych atrakcji turystycznych.
Będąc w Karkonoszach nie
można przegapić wyprawy
na Śnieżkę. Dla najmłodszych będzie ona z pewnością
bardzo męcząca, dlatego
można wyjechać na górę wyciągiem krzesełkowym Miejskiej Kolei Linowej. Jeśli
już zdecydujemy się na wyprawę pieszą, do dyspozycji pozostaje kilka szlaków
prowadzących z centrum
Karpacza na sam szczyt góry.
Najbardziej interesujące jest
podejście szlakiem niebieskim z Karpacza Górnego,
które wiedzie przez Polanę,
Kocioł Małego Stawu, schroniska '’Samotnia’’ i '’Strzecha Akademicka’’.
Jeszcze innym wariantem
jest wejście na Śnieżkę przez
Sowią Dolinę i dalej Czarnym
Grzbietem. Najkrótsze podejście prowadzi natomiast
'’Śląską Drogą’’ przez Biały
Jar i Kopę. Szczególnie na
odcinku do Białego Jaru
podejście jest strome i monotonne, a widoki są ograniczone. Powyżej Białego Jaru,
a przede wszystkim po osiągnięciu Równi pod Śnieżką
podejście zdecydowanie łagodnieje, a ze szlaku rozciąga
się ładna panorama Śnieżki.
W dół pod górę
Do dzisiaj jedną z największych atrakcji Karpacza jest
stanowisko występowania
anomalii magnetycznej, nazywanej także anomalią grawitacyjną lub zaburzeniem
grawitacji. Zjawisko to występuje na ul. Strażackiej,
łączącej się z ul. Karkonoską
i z Turystyczną. W starszych
przewodnikach turystycznych
zjawisko jest tłumaczone
tym, że w okolicach wzniesienia zalegają złoża żelaza,
które miałyby wywoływać
nietypowe zjawisko. Według niemieckich naukowców z Institut für Gravitationsforschung w Waldaschaff w Niemczech, nie
jest to anomalia tylko iluzja
optyczna, powodowana przez
otaczający wzgórze krajobraz i zakrzywiony horyzont
sprawiający, że to co w rzeczywistości jest opadającym
zboczem, postrzegamy, jako
drogę pod górę. Brak odpowiedniego punktu odniesie-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
nia nie pozwala właściwie
ocenić kształtu podłoża. Są
też inni badacze dokonujący
pomiarów za pomocą GPS
i wykazują odwrotny efekt.
Dowodzą, że droga naprawdę
się wznosi w kierunku toczenia się przedmiotów oraz, że
pole grawitacyjne jest w tym
miejscu mniejsze o około 4%.
Kościół bez gwoździa
Do najcenniejszych historycznych atrakcji tego miasta
z pewnością należy Świątynia
Wang – położona w Karpaczu
Górnym na wysokości 885 m
n.p.m.. Świątynia pochodzi
z XII wieku z miejscowości
Vang w Norwegii i stanowi
bezcenny i niezwykły przykład sakralnego budownictwa
norweskiego. Ciekawostką
jest fakt, że świątynia została
zbudowana na wzór łodzi Wikingów i do jej budowy nie
zużyto ani jednego gwoździa.
Kościółek został wzniesiony
z sosny norweskiej nasączonej żywicą – elementy
są ze sobą zespolone przez
złącza ciesielskie. W XIX w.
miejscowa ludność sprzedała zniszczony, lecz nadający się jeszcze do rozbiórki
i przeniesienia obiekt, Fryderykowi Wilhelmowi IV
- królowi pruskiemu. Dzięki
namowom hrabiny von Reden z Bukowca, został przeniesiony w Karkonosze, do
Karpacza Górnego (wówczas
niem. Bruckenberg). Odtąd
(od 1844r.) ten drewniany
słupowy kościół norweski,
którego wnętrze zdobią m.in.
oryginale rzeźby (np. twarze
Wikingów, postacie zwierząt
czy też roślin), pełni funkcję
Parafii Ewangelicko – Augsburskiej. Do dziś zachowała się jeszcze kamienna
dzwonnica, która została już
zbudowana na miejscu, by
chronić budowle przed wiatrami wiejącymi od strony
Śnieżki.
Symbol Karpacza można
zwiedzać w sezonie letnim
(od 15 kwietnia do końca
października) między god z in a 9 a 1 8 . W y ją tk ie m
są niedziele – wtedy wejście
do pomieszczenia rozpoczyna
się najwcześniej o g. 11.30,
po nabożeństwie miejscowej parafii. Dzieci od lat 6,
uczniowie i studenci razem
z emerytami uiszczają opłatę w wysokości 5 zł. Dla
pozostałych to wydatek 8 zł.
Pomysł na dzieci
Jeszcze jedną atrakcją Karpacza, której ominąć nie
można jest Centrum Rekreacji i Sportu Kolorowa
z osławionym całorocznym torem saneczkowym.
Ta atrakcja z pewnością przypadnie do gustu młodszym
turystom i miłośnikom mocnych wrażeń. Torem można
pojechać zarówno w dzień,
jak i w wieczorem, ponieważ
jest on dobrze oświetlony,
a przede wszystkim bezpieczny, gdyż spełnia wszystkie,
nałożone na tego typu obiekty, normy. Znakomitą rozrywką dla pociech może być
całoroczne lodowisko. Gdy
na polu upał, możemy zabrać
swoje dzieci na łyżwy. Jest
to możliwe dzięki zastosowaniu syntetycznego lodu.
W Karpaczu znajduje się
Miejskie Muzeum Zabawek, w którym maluchy
podziwiać mogą ponad dwa
tysiące eksponatów. Większość z nich podarował Muzeum twórca Pantomimy
Wrocławskiej, Henryk Tomaszewski. Oglądać można
tu liczne lalki, które pochodzą z najodleglejszych zakątków świata, nawet z Japonii,
Meksyku czy Australii. Są
one przedstawione przy codziennych czynnościach,
jak nauka w szkole, jedzenie
posiłków. Maluchów przywita również Miś Uszatek, modele samochodów, straganów
oraz innych zabawek.
REKLAMA
Paweł
Miziura
maj 2014
str 47
Katarzyna
Wilanowska
Pierwszy dzień wiosny przywiał nas piękną i słoneczną pogodą,
sprzyjającą wszelkiego rodzaju wyjazdom za miasto. Planując takie
atrakcje nie trzeba ruszać się ze swojego własnego podwórka. W
brew pozorom Dolny Śląsk ma do zaoferowania wiele ciekawych
miejsc, gdzie z pewnością weekendowy wypoczynek będzie strzałem w dziesiątkę.
Pierwszy przystanek to oddalony o ok. 60 km od Wrocławia Park Krajobrazowy
Dolina Baryczy. Jego trzon
stanowią gminy Żmigród,
Milicz i Krośnice. Żmigród
to malownicze miasteczko z pięknym ryneczkiem,
gdzie warto zobaczyć budynek Urzędu Miasta wzniesiony w 1830 roku. Jednak
oprócz uroczego centrum
miasta w Żmigrodzie można
podziwiać wieżę ciśnień,
która stanowi swoisty symbol
miasteczka. Kolejnym ważnym punktem jest zespół
Pałacowo- Parkowy, gdzie
znajdują się ruiny zamku.
W skład kompleksu wchodzą
mury, fosa i wieża. Pierwsza wzmiankę o zamku odnotowano w 1296 roku. Należał ona na przemian do
biskupów wrocławskich,
książąt oleśnickich oraz stanowił własność rycerską.
W latach 1579 i 1605 został
strawiony przez pożary. Najstarszym zachowanym elementem zabudowy jest baszta wzniesiona w 1560 roku.
Oddalony ok. 55 km
od Wrocławia Milicz,
maj 2014
przez większość Polaków
kojarzony jest z hodowlą
karpia. Niewątpliwe atutem
tej miejscowości jest fakt, iż
otaczają ją liczne stawy hodowlane (największe w Europie). Obecnie w Miliczu
powstało wiele szlaków rowerowych przebiegających
przy zbiornikach wodnych.
Amatorzy wędkowania będą
mogli skorzystać z oferty
stawów komercyjnych, gdzie
można samodzielnie złowić
„rybkę”. Trasy ciągną się
przez Park Krajobrazowy
Dolina Baryczy po obrzeża
Rezerwatu chronionego „Stawy Milickie”.
Szlakiem szczególnie
polecanym jest dawna trasa
kolejki wąskotorowej, która
biegnie istniejącym nasypem. Jej niewątpliwy atut
stanowią przystanki, które
– zmodernizowane – zachowały swój niepowtarzalny
klimat. W Miliczu znajduje
się również baza kajakowa
przy rzece Baryczy, więc
jeśli ktoś jest amatorem
mocnych wrażeń i wodnych sportów może śmiało wypożyczyć kajak. Poza
okazję na bliski kontakt
z przyrodą. Jest to obszar,
który należy do programu
unijnego Natura 2000. Ma
on na celu ochronę środowiska z jego florą i fauną
oraz zapewnienie ciągłości
unikatowych ekosystemów.
W obrębie Natury 2000 znajdują się między innymi: „Dąbrowa Krotoszyńska”, „Dolina Łachy”, „Dolina Dolnej
Baryczy”, „Łęgi Odrzańskie”
i „Wzgórza Warzęgowskie”
czy „Stawy Milickie”.
„Odro graniczna, Odro
prześliczna Siostro, co bieżysz młodych Piastów krajem” - tak o Odrze pisał Wincenty Pol. Choć od czasu,
kiedy tak opisywał Odrę, wiele się zmieniło, to obszar
„Łęgów Odrzańskich” nadal
zachwyca swoim klimatem.
A to za sprawą swoich łąk,
lasów pełnych rzadkich roślin i ptaków. Wnikliwym
obserwatorom będzie trudno wypatrzeć takich okazów
jak zimorodek, żuraw czy
derkacz. Miłośnicy flory
będą mogli zachwycać się
konwaliami, sylwiniią pływającą i wawrzynkiem.
REKLAMA
Nadodrzański
klimat
Twój Relax
tym, jeśli jest miłośnikiem
fauny, to właśnie tu znajduje się ostoja koników polskich. Na wycieczki piesze
lub rowerowe warto zabrać
ze sobą lornetę, gdyż region
ten słynie z bogatej i urozmaiconej ptasiej populacji.
W Dolinie Baryczy podczas
pieszych wędrówek mamy
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 48
Twój Relax
Brama do Kotliny Kłodzkiej
Katarzyna
Kupczyk
Góry Sowie to najstarsza część Sudetów. Oprócz możliwości podziwiania
górskich panoram i obcowania z florą i fauną, warto zatrzymać się w jednym z tutejszych miasteczek na majowy weekend, aby zgłębić interesującą
przeszłość, która zachowała się zarówno w opowieściach miejscowych,
jak i licznych zabytkach, a także aktywnie wypocząć.
Dama z festiwalu
Zwiedzających Góry Sowie
czeka nas wycieczka śladami
historii i legend, które wiążą
się z licznymi zabytkowymi
budowlami. Zamek Grodno,
położony w niezwykle malowniczym leśnym krajobrazie, (nad doliną Bystrzycy
Świdnickiej), co roku odwiedza „Biała Dama” – niestety
to nie słynny duch, ale festiwal filmów amatorskich.
Historia zamkowych murów
sięga czasów średniowiecza –
pierwsza wzmianka pochodzi
z 1315 roku, a żywe są baśnie
i podania – usłyszymy o zdradzieckim słudze, nieszczęśliwie zakochanej kasztelance,
czeskich rycerzach. Znajdują
się tu też ruiny najwyżej
położonego zamku w Polsce
– warowni, pozostałości po
zamku rycerskim, który został wysadzony w powietrze
pod koniec XV wieku. Wart
zwiedzenia jest podziemny
kompleks militarny Sztolni Walimskich „Rzeczka”,
który powstawał w latach
1943-1945 jako tajny projekt
niemiecki. Korytarze dziś
udostępniane zwiedzającym,
budowane przez więźniów
obozu koncentracyjnego,
mogły służyć jako miejsce
dla laboratoriów lub kwatera Hitlera. Wędrować podziemnymi korytarzami można w Podziemnym Mieście
Osówka, które też należało do
niemieckich planów.
Fascynujące widoki
Wieże widokowe pozwalają cieszyć się panoramą
tych okolic. Wieża Widokowa neogotyckiego Kościoła
WNMP w Bielawie jest na
trzecim miejscu w rankingu
polskich wież widokowych
pod względem wysokości,
a do użytku turystów oddane
są lunety, z których spoglądać
można m.in. na Bielawę. Z kolei Wielka Sowa to najwyższy
punkt widokowy w Górach
Sowich (1015 m. n.p.m.).
Powstała w wyniku budowania wież ku czci Otto von
Bismarcka, pierwszego kanclerza Rzeszy Niemieckiej.
Blisko wieży widokowej Kalenica, z której widać podwrocławską Ślężę, znajduje
się rezerwat przyrody Bukowa
REKLAMA
W Górach Sowich dominuje monokultura świerkowa
z domieszkami innych drzew.
W runie leśnym oraz podszycie na różnych wysokościach
najczęściej występują m.in.
borówki, podbiałek alpejski,
paprocie. Centralną część
to Park Krajobrazowy Gór
Sowich, który mniejszą częścią obejmuje również Masyw
Włodarza, a rozciąga się całościowo na ok. 18 km. Północna i południowa część Gór
Sowich jest objęta zasięgiem
Obszaru Chronionego Krajobrazu Gór Bardzkich i Sowich
dzięki różnym ekosystemom.
W świecie zwierząt dominują
małe drapieżniki, a okazem
„specjalnym” jest korsykański
gatunek – muflon.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 49
Góry Sowie od Gór Bardzkich. Miasteczko oferuje
mnogość atrakcji dla pasjonatów militariów, historii, minerałów, zwolenników aktywności ruchowej – od zwiedzania twierdzy, wystawy broni
ciężkiej z okresu II wojny
Twój Relax
o Bardo – w tym mieście
możemy zobaczyć m.in. forty
podziemne i zespół zameczku
myśliwskiego z XIX w, a także sanktuarium Matki Boskiej
Bardzkiej w barokowym kościele. Kamieniec Ząbkowicki
kusi turystów oglądaniem
zamku pałacowego z XIX w.
oraz zespołu klasztornego
cystersów z XIV w.
REKLAMA
nego odcinka serialu „Czterej
pancerni i pies”. Obecnie prowadzone są w niej prace – powstać ma kolejka gondolowa
na wysokości 80 m, która ma
łączyć twierdzę z fortem na
Owczej Górze. Z kolei w Ząbkowicach Śląskich na listę
zabytków wpisane są liczne
domy, kościoły, mury obronne, cmentarze i kapliczki,
podobnie jest, jeśli chodzi
REKLAMA
Kalenica, chroniący las bukowy. Rozległe i piękne widoki
można podziwiać też m.in.
z Babiego Kamienia, Wzgórz
Wyrębińskich, Garbu Dzikowca.
Srebrna Góra jest położona w dolinie oddzielającej
są góry w okolicy Barda Śląskiego. Oba pasma oddziela
Przełęcz Srebrna. W Sudetach
Środkowych Góry Bardzkie są najdalej wysunięte
na wschód i dzielą się na
dwie części: Grzbiet Zachodni oraz Grzbiet Wschodni,
przy czym drugi jest wyższy
od pierwszego – również
Kłodzka Góra (765 m n.p.m.),
która znajduje się w Grzbiecie Wschodnim, przewyższa
najwyższy punkt Grzbietu
Zachodniego (Słup) o prawie 100 metrów. Zalesiony
teren jest idealnym miejscem
na wycieczki rowerowe oraz
piesze, a trasy nie przysporzą trudności turystom, którzy rzadko chodzą po górach.
W Grzbiecie Zachodnim na
zboczach Brzeźnickiej Kopy
znajduje się Rezerwat „Cisy”
Miejscowości znajdujące się
blisko Gór Bardzkich to m.in.
Kłodzko, Ząbkowice Śląskie, Kamieniec Ząbkowicki
i Bardo. Będąc w Kłodzku, warto zobaczyć most
gotycki na Młynówce (Most
św. Jana, prawdopodobnie
z II poł. XII w.) oraz Twierdzę Kłodzką z przełomu XVII
i XVIII w. – w latach 70.
Góry Bardzkie
Przedłużeniem Gór Swoich kręcono w niej zdjęcia do jedświatowej, po wycieczki szlakami
turystycznymi,
przełęczami i zabawę w parku linowym. Osiemnastowieczna
Srebrna Twierdza jest jedną
z największych
twierdz w Europie, składa się
z 6 fortów i mogła
pomieścić nawet
do 3,5 tysiąca żołnierzy. Jest pomnikiem historii
od 2004 roku,
a pierwsze plany
turystyczne związane z twierdzą
sięgają jeszcze
polityki władz
pruskich z II poł.
XIX wieku. Niedaleko twierdzy
znajduje się wiadukt kolei sowiogórskiej, która łączyła
kilka miejscowości na trasie od Dzierżoniowa, przez
Srebrną Górę do Ścinawki
Średniej.
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 50
Twój Relax
Krystaliczne plaże
nad Bałtykiem
Mateusz
Macyszyn
Nadmorskie kąpieliska przyciągają turystów, oferując piaszczyste
plaże - uznawane za bezkonkurencyjne pod względem jakości
w Europie. Z drugiej strony ktoś pomyśli, że natłok turystów,
czy brak miejsca na rozłożenie ręcznika w czasie upalnego lata,
zniechęca do wyjścia nad wybrzeże.
przyjścia na piaszczyste brzegi.
W zestawieniu znalazły się również
ośrodki będące pod Błękitną Flagą.
To roczny certyfikat otrzymywany
z rąk Fundacji na rzecz Edukacji
Ekologicznej. Taka gratyfikacja
świadczy o wysokim poziomie
kurortu pod względem jakości wód
czy m.in. klarowności plaż.
1.Świnoujście
Nie godzi się pisać długiego uzasadnienia, bowiem wybór świnoujskiej plaży jest jak najbardziej trafny. Dbałość o nieskazitelność wybrzeża stała się maksymą Wybrzeża
Flagę, co uwierzytelnia trud pracy,
jaki jest tutaj wkładany. Długa
plaża, aż do samej granicy, czyli do
dyspozycji amatorów nadmorskiego wypoczynku pozostaje prawie
10 kilometrów piaszczystego pasa.
Ponadto ta najszersza plaża nad polskim Bałtykiem - przeszło 180 metrów – wciąż się poszerza w wyniku
naturalnego podmywania brzegu
przez morska wodę w czasie przypływów. W rejonie Świnoujścia
Bałtyk posiada jedną z najwyższych
średnich temperatur.
2. Międzyzdroje
Miasteczko gości wczasowiczów
już od ponad 150 lat. Ranga tego
uzdrowisko stopniowo wzrasta,
a zmiany zachodzące w zaledwie
Zachodniego. Ósmy rok z rzędu sześciotysięcznej miejscowości buŚwinoujście otrzymało Błękitną dzą podziw. Piaszczyste, nadmor-
skie tereny, a w nich wkomponowane kunsztowne wolińskie klify. Letnimi wieczorami plaża w centrum
nie wyludnia się. Projekcje filmowe
zapełniają czas rodzinom z dziećmi,
a szum morskich fal nie pozwoli zapomnieć, choć przez chwilę, gdzie
się znajdujemy. Miasto zasłynęło
z Festiwali Gwiazd, które zagościły
podobne plaże rozdzielone ujściem
do morza rzeki Słupi. Atutem
pierwszej jest błogostan ciszy, gdzie
turyści są rzadko spotykani. Przy
pięknym krajobrazie i lesistości,
droga prowadząca nad wybrzeże urozmaica wyprawę. Czyste
powietrze, przepełnione jodem
i sosnowymi lasami będzie sie-
na stałe w wakacyjnym repertuarze wydarzeń kulturalnych.
3. Ustka
Zachód i wschód. Dwie z pozoru
lankowym komponentem urlopu.
Na wschodzie sztormy uszkadzają
elementy przyrodnicze, ale nie
przeszkadza to plażowiczom, którzy
REKLAMA
REKLAMA
Postanowiliśmy prześwietlić miejsca najchętniej wybierane przez plażowiczów. W kryteriach oceniania
oraz pozycji rankingowej brane pod
uwagę były kwestie schludności,
baz medycznych, jadłodajni, jak
i bezpieczeństwa. Docenić warto
harmonijność, która jest pierwszym
przeświadczeniem w momencie
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 51
Twój Relax
Europejskiej i środków z dofinansowania w 2010 roku zainicjowano rewaloryzację. Dwuletnie prace
naprawcze, gdzie uzupełniono piach
lipiec-sierpień na plaży spotkamy
się z atrakcjami organizowanymi
przez lokalne inicjatywy i władze
miasta. Szczególnie godne polecenia są tzw. Sceny Letnie. W sezonie wakacyjnym Teatr Wybrzeże
i Teatr Boto rozszerzają swoją
działalność i niejako wychodzą do
plażowiczów, którzy w nagrzane
od słońca wieczory mogą w plene-
rze przeżyć uniesienie teatralne. Na
najmłodszych czekają występy artystyczne czy różnorodne zjeżdżalnie.
Sopot jako jedyny posiada basen
ze słoną wodą, gdzie bezpiecznie
mogą kąpać się dzieci.
6. Łeba
Położona u podnóża Słowińskiego Parku Narodowego, wpisanego przez UNESCO na światową
listę Sieci Rezerwatów Biosfery.
Niezwykłym precedensem są ruchome wydmy, potocznie tytułowane polską Saharą, a czterdziestodwumetrowa „Łącka” prezentuje
się wspaniale. Odosobnione widoki,
stu czterech lat pieczę nad morskimi podłożu, urzeczywistniając fantadzielnicami sprawuje Miejski Ośro- zję o wakacyjnej sielance. Gofry
z owocami i bitą śmietaną, błogie
lenistwie w czasie dzionka i wieczorna potańcówka. Niby mało,
a już człowiek staje się szczęśliwszy.
Pięciusetmetrowy odcinek piaskowego brzegu jest całodobowo
patrolowany, a istniejące zejścia
specjalnie przystosowane dla osób
niepełnosprawnych. W Polsce
to wciąż rzadkość. Krynica Morska posiada również plażę dla
nudystów, którzy nie czują się gorsi
od pozostałych turystów. Specjalnie wydzielone miejsce jest zadbane
i nie roi się od podglądaczy, którzy
szanują i doceniają opalających się
tam „golasów”.
dek Sportu i Rekreacji. Zmieniło się
sporo. Jak w większości nadmorskich miejscowości postawiono na
jakość. Sukcesywnie dbanie o ekologię, ład oraz sterylność opłaciło
się. Wniosek? Każdego lata do stolicy Pomorza Wschodniego zjeżdża
się około pół miliona urlopowiczów
zza zagranicy i drugie tyle rodaków.
Plażowicze na gdańskich piaskach
cenią sobie wygodę i bliską odległość od starówki.
8. Krynica Morska
których nie znajdziemy w pozoW lecie egzystencja toczy się
stałych strefach Starego Konty- przede wszystkim na piaskowym
nentu. Łebskie plaże podzielone
są na trzy części. Szukając spokoju
i wyciszenia warto wybrać ostatnią,
znajdująca się z daleka od zgiełku
turystycznego życia.
7. Gdańsk
Jelitkowo, Brzeźno, Stogi, Sobieszewo, a w tym Orle. Od dwudzie-
REKLAMA
o 700 tys. metrów sześciennych
zwiększyły komfort beztroskiego
leżakowania. Aleja Nadmorska, będąca ulubionym miejscem spacerowiczów jawią się w oczach, a nowi
biwakowicze chętnie tu powracają.
5. Sopot
Trójmiejskie piaski są ikoną polskiego wybrzeża. Nie zważając na
porę roku, należą do miejsc najliczniej odwiedzanych. Położone przy
deptaku, gdzie znajdują się lokale
gastronomiczne, oferujące kuchnie
całego świata. Aktywny wypoczynek na piasku przeplata się
ze słonecznymi dniami. W sezonie
REKLAMA
częściej wybierają właśnie tę część
Ustki. W porównaniu do zachodniej plaży jest szersza, a dobrnięcie
nową, wybudowaną promenadą jest
znaczniej prostsze.
4. Kołobrzeg
Największe letnisko na Pomorzu Zachodnim, słynące ze źródeł
solankowych i kopalni borowiny.
Plaże nie należą do szerokich, ale
czarują swym wyglądem. Godne wspomnienia jest, że każdego
dnia, bez względu na warunki
atmosferyczne wykonywane
są roboty, utrzymujące czystość
i porządek. Przy pomocy Unie
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 52
Rybackie wioski i morze
Joanna
Heider
Z racji wielu atrakcji, malowniczych krajobrazów oraz wygodnej, rozbudowanej bazy turystycznej warto zaplanować dłuższy pobyt na samym
krańcu Polski. To pozwoli na pełen komfort wypoczynku i podziwiania
uroków tego wyjątkowego miejsca, jakim jest Mierzeja Helska.
bardzo dobre warunki do uprawiania tego sportu.
Zwiedzając Półwysep Helski oraz
okolice warto zatrzymać się w kolejnych miejscowościach i koniecznie obejrzeć: Zatokę Pucką z Chłapowa czy Kuźnicy, przejść się
dróżkami kalwarii w Wejherowie,
odwiedzić pałace w Rzucewie
i w Krokowej, oraz uliczkę wiejską w Helu, rzucić okiem na kościół w Pucku i kościół w Żarnowcu, zobaczyć przylądek w Rozewie
z latarnią morską – najlepiej o zachodzie słońca.
tym terenie. Okoliczne ziemie
należały od poł. XVI w. do rodu
Wejherów. Miasto lokował Jakub
Wejher w 1650 r. Po jego śmierci w właścicielami byli Radziwiłłowie, król Jan III i rodzina Sobieskich oraz ród Przebendowskich.
Przed wojną było to największe
miasto na Kaszubach. Warto od-
i zajrzeć do malutkiego Rzucewa
położonego na wysokim brzegu
Zatoki Puckiej. Pałac, który się tam
znajduje to neogotycka budowla,
przypominająca średniowieczne
zamczysko. Budynek jest jednak
gruntownie odnowiony, w którym
otwarto hotel oraz stylowa restauracje z kawiarnią. Z jego tarasu na
dachu roztacza się widok na piękny
park krajobrazowy. Na południe
prowadzi aleja wysadzana wiekowymi lipami, które według tradycji
sadził sam król Sobieski.
Zatoka i otwarte morze
Po drodze do Helu koniecznie
odwiedzamy Puck – zabytkowe
miasteczko z bogatą historią i rybackimi tradycjami położone nad
Zatoką Pucką. W X w. powstał
tam port, w wkrótce potem wieś
ta stała się siedziba kasztelanii
książąt wschodniopomorskich. Po
przyłączeniu Pomorza Gdańskiego
do Polski w 1920 r. gen. Haller
dokonał w Pucku symbolicznych
zaślubin z morzem. W centrum
przetrwał średniowieczny układ zabudowy. Nad malownicza Zatoką
Pucką znajduje się ładna, piaszczysta plaża, niewielki port rybacki,
drewniane molo i przystań żeglarska. Obok przystani wybudowano
drewniane pawilony w „marynistycznym” stylu.
Na północ od Pucka droga prowadzi wzdłuż brzegów Zatoki Puckiej
najpierw do Władysławowa, które
administracyjnie obejmuje kilka wiosek o długim rodowodzie,
ale początkowo nazywano tak
port rybacki otwarty w 1920 r. Powstanie letniska wiąże się po raz kolejny z postacią gen. Hallera, który
kupił tam w tym samym roku wraz
z innymi osobami 20 ha ziemi, na
której wzniesiono hotele i pensjo-
Najpierw Kaszuby
Wejherowo leżące w rozległej dolinie na skraju Puszczy Darżlubskiej
może poszczycić się wielowiekową
historią jak co druga wioska na
REKLAMA
Hel zarówno jako półwysep, jak
i miejscowość jest jednym z najpopularniejszych destynacji Polaków spragnionych słońca, wody
i wypoczynku. Co roku ciągną
tutaj tysiące wczasowiczów, ale
dzięki regularnym połączeniom
tramwaju wodnego z Trójmiastem,
łatwo i szybko (60-70 min) można
ominąć tworzące się czasem korki.
Hel jest także mekką rowerzystów,
którzy chętnie testują wygodną
ścieżkę rowerową prowadzącą
z Helu do Władysławowa. Turyści
tam przebywający mogą korzystać
z pięknych, niezatłoczonych plaż
nad otwartym morzem lub z plaż
położonych nad Zatoką Pucką,
gdzie ulokowanych jest wiele campingów specjalizujących się w obsłudze windsurferów. Panują tam
wiedzić tam pałac, który stoi w parku krajobrazowym z romantycznymi alejkami prowadzącymi nad
potok Cedron. Budowa pałacu
zainicjowana przez ród Przebendowskich, została zakończona
dopiero za czasów następnego właściciela w latach 80. XIX w. W zabytkowych wnętrzach mieści się
Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki
Kaszubsko-Pomorskiej, które organizuje najrozmaitsze wystawy
czasowe. Za parkiem i malowniczym potokiem Cedron kończy
się miasto, a zaczynają zalesione wzgórza , na których Jakub Wejher założył słynną kalwarię. Wśród
drobnych buków stoi 26 kapliczek
– niektóre o barokowych formach
inne obudowane ryglowymi konstrukcjami. Kalwaria opiekują się
Franciszkanie.
Jadąc z Wejherowa w kierunku Helu, warto zboczyć z drogi
REKLAMA
Twój Relax
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
Twój Relax
REKLAMA
naty. W centrum, w Domu Rybaka
znajduje się punkt widokowy
otwarty latem w ciągu dnia, gdzie
przy dobrej pogodzie widać Mierzeję Helską aż po sam Hel.
W Chłapowie (dzielnica Władysławowa) można z kolei zwiedzić
pracownię bursztynu i podpatrzeć
jak z delikatnego kamienia toczy
się, rzeźbi i formuje oczka do
pierścionków, figurki czy ozdóbki.
Tymczasem w Rozewiu, ok. 6
km od Władysławowa, który jest
przylądkiem, znajduje się najdalej
na północ wysunięty punkt w Polsce. Znajdują się tam 2 latarnie,
z których jedną można zwiedzać
- wewnętrzna wystawa, ukazująca
dzieje latarń morskich.
Z popularnego „Władka” w kierunku wschodnim prowadzi jedyna
droga asfaltowa nr 316 do samego
Helu. Sama Mierzeja Helska, po
której wiją się 34-kilometrowa
ulica, tory kolejowe i ścieżka rowerowa w najwęższych miejscach
nie przekracza 200 m. Mierzeja
powstała z kilku wysepek w wyniku działalności morza, przez wieki
nanoszącego pracowicie piasek.
Dziś jest jednym z najciekawszych
nadmorskich polskich kurortów,
który w wakacje tętni życiem
od rana do nocy. Zwiedzając
to miejsce należy odwiedzić kolejno Chałupy, Jastarnię, Juratę oraz
Hel – wszystkie o bogatej historii
sięgającej wczesnego średniowiecza. Hel, który ma najwięcej
atrakcji, zaprasza do Muzeum Rybackiego oraz Fokarium, w którym
możemy zobaczyć hodowlę foki
szarej oraz promenadę, prowadzącą
do portu rybackiego. Z portu można wypłynąć na półgodzinne rejsy
po morzu lub nawet na całogodzinną wycieczkę do Gdańska.
REKLAMA
str 53
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 54
Rajskie wybrzeże
Aneta
Bratkowska
Sezon letni jest już bliżej, niż dalej. Wakacje
nad Bałtykiem ze względu na kapryśną pogodę
mają swoich zwolenników jak i zajadłych wrogów. Do jednego z najpiękniejszych regionów
należy Wybrzeże Zachodnie.
zami, takimi jak Wineta, Festiwal
Wikingów czy uroczyście obchodzone Dni Morza.
Perła Bałtyku
Międzyzdroje to najbardziej szykowny z nadbałtyckich kurortów
na wyspie Wolin, położony w sąsiedztwie Wolińskiego Parku Narodowego. Odwiedzając go, nie
można pominąć Zagrody Pokazowej Żubrów. Tarasy widokowe,
Słone miasto
Kołobrzeg znany jest z pięknych,
piaszczystych plaż, ale jest także
największym uzdrowiskiem na
polskim wybrzeżu – słynie on ze
źródeł solankowych i kopalni borowiny. Nie bez powodu więc
Kołobrzeg nazywany jest słonym
miastem. Historia miejskich warzelni soli sięga wieków średnich.
Od czasów wczesnego średniowiecza pozyskiwano sól ze źródeł
solanek bijących w otoczeniu
dzisiejszej Wyspy Solnej. Tutaj
miał początek Szlak Solny, któremu miejscowość zawdzięczała
bogactwo.
Czas wolny wykorzystać można
na spacery brzegiem morza, w kręgielni, kinie, galeriach lub muzeum.
Miłośnicy militariów znajdą wiele
ciekawych eksponatów na wystawie „Dzieje oręża polskiego” w kołobrzeskim muzeum. Zaprezento-
wano tam różne typy uzbrojenia
zaczepnego i ochronnego, artylerię
XVIII i początku XIX wieku, w tym
unikatowy zbiór pocisków artyleryjskich. Wyjątkową atrakcją jest
samolot P0-2, motocykl Sokół-600
i pięć samochodów wojskowych
z okresu drugiej wojny światowej.
Kołobrzeg posiada również malowniczą Aleję Nadmorską, przy
której znaleźć można smażalnie ryb
i kafejki.
REKLAMA
Baza turystyczna w pasie nadmorskim jest różnorodna i nieustannie zwiększa swój zasięg. Wciąż
jednak odległość kilkunastu kilometrów od morza może przysporzyć problemów ze znalezieniem
noclegu bądź lokali w mniejszych
miejscowościach. Rekompensatą
jest za to brak tłoku, którego nie
da się uniknąć w popularniejszych
miastach.
Co roku odżywają niezapomniane
atrakcje – sezonowe zjeżdżalnie, wypożyczalnie skuterów,
można też wypłynąć na krótki rejs.
W kurortach wszędzie kuszą smażalnie, reklamując świeżutką rybkę
prosto z kutra.
Bogactwo krajobrazu zalicza Zachodnie Wybrzeże do roli turystycznej perełki. W Zachodniopomorskiem znajduje się 6 parków
krajobrazowych, 75 rezerwatów, 3
puszcze i ponad 1100 pomników
przyrody. Na wybrzeżu warto rozpocząć wędrówkę Szlakiem Latarń
Morskich, który biegnie przez następujące miejscowości: Świnoujście, Kikut, Niechorze, Kołobrzeg,
Gąski, Darłówko, Jarosławiec.
Zachodnie Wybrzeże to również
bardzo bogata historia. Atrakcjami
są tradycje związane z regionem,
które owocują corocznymi impre-
ustawione za ogrodzeniem, pozwalają dokładnie przyjrzeć się zamieszkującym teren żubrom. Z centrum miasta to zaledwie ok. 1,5
km pieszej wycieczki. W XVI w.
Międzyzdroje były osadą rybacką i pozostawały nią do XIX w.
Obecnie jest znanym uzdrowiskiem
słynącym z szerokich i pięknych
plaż oraz położonych niedaleko wspaniałych wysokich klifów.
Jako kurort znane są od ponad 150
lat, a swoją popularność zdobyły
dzięki artystom przyjeżdżającym
tu co roku na swój wakacyjny Festiwal Filmowy. Poza Aleją Gwiazd,
największą atrakcją turystyczną
Międzyzdrojów jest piękna, piaszczysta plaża i stuletnie molo, rozbudowane nie tak dawno do 395
metrów. Z plaży podziwiać można
znajdujący się w pobliżu wysoki,
malowniczy klif woliński z górą
Gosań.
REKLAMA
Twój Relax
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
Styl życia
REKLAMA
str 55
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 56
Styl życia
Nuda zabija motywację
Z filolog angielską i dyrektor ds. edukacyjnych ESKK Lucyną
Harajewicz rozmawia Michał Ratajczak
czasie, a bez zbędnego wysiłku,
po prostu nauczyć się porozumiewać?
Nie istnieje uniwersalna metoda,
ani cudowne sposoby. Nauka języka obcego to ciągła praca i tylko
od osoby uczącej się zależy, na ile
ją sobie uprzyjemni, wykorzystując
takie sposoby, które są dla niej
atrakcyjne, są nieinwazyjne i nie
zabierają wiele czasu.
Czy nauka w ogóle może być
przyjemna?
Oczywiście, zwłaszcza nauka języka. Nie trzeba ślęczeć nad książkami, aby utrzymywać kontakt z językiem. Naprawdę dobre rezultaty
daje oglądanie telewizji, filmów
z oryginalną ścieżką dźwiękową,
czytanie prasy – wszystko to, co pozwala na zapoznanie się z codziennym, współczesnym słownictwem.
I co nie wieje nudą. Oczywiście
są osoby, które najlepiej się uczą,
zapamiętując listę słówek, ale
przyznajmy – wyjątkiem są tacy,
których tego rodzaju nauka nie
nuży. Nuda zabija motywację.
Tylko jak tę motywację utrzymać?
Nie jest to proste, ale całkowicie
możliwe. Przede wszystkim trzeba wybrać taką metodę nauki,
która najbardziej nam odpowiada.
Jeśli powiemy tradycjonaliście, że
ma się uczyć języka z komputera,
prawdopodobnie sprawdzi raz
czy drugi, jak to działa, a potem
porzuci w ogóle myśl o nauce.
Dlatego w ESKK stwarzamy możliwość wyboru metody nauki dla
najbardziej popularnych języków.
Jakie to metody?
Standardową metodą jest tradycyjna nauka na odległość. Studenci
otrzymują pocztą podręczniki oraz
uzupełniające je płyty CD z nagraniami rodowitych użytkowników
języka. Osoby, które cenią naukę na
komputerze, mogą wybrać kurs realizowany metodą Plus, w której
oprócz podręczników i płyt CD
otrzymują dostęp do kursu online
na platformie. Z kolei metoda Audio to propozycja dla słuchowców
i osób zapracowanych, które nie
zawsze mają czas na korzystanie
z podręczników. Standardowe
materiały uzupełniliśmy tu kursem w formie audiobooka, z którego można korzystać np. w czasie
jazdy samochodem, w podróży,
czy choćby podczas wykonywania codziennych obowiązków
domowych. Połączeniem wszystkich wymienionych metod jest
kurs w wersji Max – najbardziej
intensywna forma nauki języka, dla
osób o najwyższych wymaganiach.
Wiadomo, że ESKK specjalizuje
się w nauczaniu na odległość –
kiedyś była to korespondencja
tradycyjna, dziś wykorzystywane
są inne narzędzia jak internet czy
e-mail. Jak ta zmiana wpłynęła
na efektywność nauki?
Niesamowity rozwój technologii
informacyjno-komunikacyjnych,
którego jesteśmy świadkami, sprawia, że pojęcie nauczania na odległość nabiera zupełnie innych wymiarów. Zmiany są rewolucyjne.
Coraz bardziej popularne urządzenia mobilne pozwalają korzystać
z materiałów dydaktycznych w do-
się telekonferencje, nawet wywiadówki przenoszą się w sferę
e-maili. I choć nie można jeszcze
mówić o jakimś równym podziale, to czy wirtualna nauka ma
przed sobą przyszłość?
Z pewnością jest to przyszłość edukacji. I to zarówno tej stacjonarnej,
szkolnej, jak i edukacji polegającej
na samokształceniu. W tym pierwszym przypadku zapewne będziemy mieć do czynienia z blended
learning, a więc z mieszanymi
formami nauki, gdzie tradycyjny
proces nauczania polegający na
bezpośrednim kontakcie nauczyciela z uczniem w klasie będzie
uzupełniany przez różne wirtualne
aktywności. Jeśli chodzi o samodzielne formy zdobywania wiedzy,
to rola internetu jako środka przekazu będzie wciąż rosła. Z kursów
będziemy korzystać na platformach, materiały do nauki będą
miały coraz bardziej multimedialny
i interaktywny charakter. Kontakty
z innymi uczącymi się oraz z nauczycielami zapewnią nam webinary, czyli internetowe seminaria,
a także serwisy społecznościowe.
Te wszystkie możliwości i ich
dostępność są ogromną szansą dla
osób uczących się samodzielnie.
Trzeba tylko konsekwentnie i umiejętnie z nich korzystać.
REKLAMA
W nauce języka chodzi o to, aby
poznać odpowiedni zasób słownictwa. Odpowiedni, to znaczy
taki, dzięki któremu będziemy w stanie w miarę swobodnie
się porozumiewać. Jak szybko
można osiągnąć taki poziom?
Konwersacyjną znajomość języka
można osiągnąć bardzo szybko,
nawet w pół roku. Paradoksalnie
osiągnięcie biegłości może zająć
nawet 10-15 lat.
Dlaczego aż tyle?
Nauka języka jest procesem. Przecież nawet języka ojczystego uczymy się tak naprawdę całe życie.
Dlatego podejmując decyzję o tym,
że chcemy opanować jakiś język
obcy, powinniśmy wiedzieć, do
jakiego celu dążymy. Czy chcemy
poznać język naprawdę dogłębnie
i poświęcić temu 15 lat życia, czy
„zgadzamy się” na pewne niedoskonałości, oszczędzając tym
samym kilkanaście lat? Odpowiedź
jest chyba prosta.
No dobrze, ale co zrobić,
aby w możliwie najkrótszym
wolnym miejscu i czasie. Osoba
ucząca się może spontanicznie i elastycznie kształtować swój proces
nauczania – wykorzystywać na
zdobywanie wiedzy przerwy w pracy, podróże środkami komunikacji
publicznej, czas spędzany w poczekalni u lekarza itp. Takich momentów w ciągu dnia jest bardzo dużo.
I wszystkie te chwile możemy
efektywnie wykorzystać na naukę.
Jak e-learning sprawdza
się w praktyce?
Elementy e-learningu wprowadzaliśmy do naszej oferty stopniowo.
Zaczęliśmy od możliwości odrabiania prac domowych przez internet,
dzięki której nasi studenci mogą
szybko kontaktować się ze swoimi
nauczycielami. W ofercie mamy
też konwersacje z lektorem, które
odbywają się za pośrednictwem telefonii internetowej Skype. Jednak
najważniejszym elementem naszej
oferty e-learningowej jest platforma
online, która umożliwia bezpośredni dostęp do interaktywnych kursów online oraz takich dodatków,
jak programy do nauki słówek czy
słowniki. Wkrótce online dostępne
będą również audiobooki do nauki
języków obcych.
Nauczanie online zaczyna powoli wypierać to wymagające obecności fizycznej ucznia i nauczyciela – coraz powszechniejsze stają
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 57
Styl życia
Sprawdź, czy twoje dziecko dostanie się do przedszkola
Faktem jest, że gminy nie inwestują w nowe miejsca. Szansą
na zmianę może być wysłanie przez rodziców 6-latków
do szkół. Wówczas zwolnią się miejsca dla najmłodszych. Plan rządu zakłada, że
za rok na miejsca obowiąz-
kowo wysłanych 6-latków do
szkół mają wskoczyć wszystkie
4-latki do przedszkoli. A przedszkola będą miały obowiązek je
przyjąć. Co jednak z rodzicami,
którzy właśnie teraz potrzebują wsparcia i edukacji dla swoich
pociech.
REKLAMA
maksymalnie 3 przedszkola/
oddziały przedszkolne w szkole
podstawowej, wydrukować go
Od marca we Wrocławiu, jak zresztą w większości polskich miast,
i złożyć w placówce pierwszeruszyła rekrutacja do żłobków i przedszkoli. Nie wszyscy rodzice
go wyboru. Wyniki będą znane
21 maja. Po tym terminie rozmoże jednak wiedzą, że od 1 września 2013 r. obowiązuje nowa
pocznie się rekrutacja uzupełustawa przedszkolna.
opieką zastępczą. Kryteria obo- niająca, czyli drugi etap.
wiązują w całej Polsce i za każde
z nich przysługuje 200 punktów.
Jeżeli w pierwszym etapie rekrutacji po przyznaniu punktów wobec tych wymienionych kryteriów, a w placówce
są jeszcze miejsca i można
Zgodnie z nowymi przepisami oboje rodziców pracuje. Jednak
przyjąć więcej dzieci to przeprzedszkola nie mają prawa Trybunał Konstytucyjny orzekł,
prowadza się drugi etap rekrupobierać od rodziców żadnych że przepisy ustawy o systemie
tacji. Polega on na dobraniu
dodatkowych opłat za zajęcia oświaty, które zezwalały na
maksymalnie 6 dodatkowych
dodatkowe takie jak np. taniec, taką dowolność są niekonstytukryteriów takich jak np. kryteangielski, rytmika, gimnastyka cyjne, gdyż kryteria rekrutacji
rium dochodu rodziców, miejsce
itp.
powinny wynikać z ustawy, zamieszkania, fakt posiadaMinisterstwo argumentuje a nie z rozporządzenia MEN-u.
nia rodzeństwa w przedszkolu
to w ten sposób, że polska ka- Takim to sposobem doszło do
czy odprowadzanie przez rodra pracowników przedszkoli kolejnej nowelizacji ustawy,
dziców podatku w gminie. Na
powinna być doskonale przy- która weszła w życie 18 stycznia
tym etapie wyboru dokonuje już
gotowana do prowadzenia tego 2014 r. i tegoroczny nabór do
dyrektor przedszkola.
typu zajęć, więc nie ma potrzeby przedszkoli i żłobków odbywa
Nawet gdy po drugim etapie
osobno angażować wyspecja- się już na nowych zasadach.
naboru, nadal są wolne miejlizowaną kadrę. Zajęcia mogą
Dwa etapy rekrutacji
sca w przedszkolu, to wtedy
się więc odbywać, pod wa- Kryteria, jakimi kierują się
przyjmowane są dzieci spoza
runkiem, że będą one finanso- gminy, gdy chętnych do danej
danej gminy. Kryteria pozostają
wane z budżetu przedszkola, placówki jest więcej niż miejsc,
te same co w drugim etapie rea nie z pieniędzy pochodzących dotyczą aż siedmiu punktów.
krutacji.
od rodziców.
Brane są pod uwagę: wieloDzieci spoza gminy
Zmieniły się również kryteria dzietność rodziny kandydata,
Między 16 a 29 kwietnia 2014 r.
naboru do placówek, które do niepełnosprawność kandydata,
na stronie internetowej wroclaw.
niedawna kontrolowane były niepełnosprawność jednego
pl odbyła się elektroniczna reprzez gminy i były dowolnie z rodziców kandydata, niepełkrutacja dzieci 3-4 letnich do
przez nie oceniane. Niektóre nosprawność obojga rodziców
przedszkoli oraz 5-6 letnich
gminy przyznawały dodatkowe kandydata, niepełnosprawdo przedszkoli i oddziałów
punkty samotnym matkom, ność rodzeństwa kandydata, saprzedszkolnych w szkołach
inne rodzicom dzieci niepeł- motne wychowywanie kandydapodstawowych we Wrocławiu.
nosprawnych lub takim, gdzie ta w rodzinie, objęcie kandydata
Na wniosku można było wpisać
REKLAMA
Joanna
Heider
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
Mateusz
Macyszyn
Definicja prawdziwego mężczyzny jest obecnie
pojęciem dość mocno zużytym. Nowoczesne
czasy, w jakim przyszło mu żyć wymuszają także
coraz bardziej wyszukane zainteresowania.
tereny położone na terenie Unii
Europejskiej, a tam wymagane jest
posiadanie uprawnień łowieckich
i pozwolenia na broń w kraju zamieszkania. Istnieją również oferty
polowań, z których skorzystać
może każdy, nawet osoba nie będąca członkiem PZŁ i nie posiadająca
broni na własność. Skorzystać też
może myśliwy, który chciałby
spróbować polowania z łukiem czy
kuszą – metodami niedozwolonymi w Polsce.
Oferta krajowych polowań komercyjnych ułatwia każdemu
myśliwemu polowanie na gatunki,
które w jego macierzystych łowiskach nie występują albo pojawiają
się raz na kilka lat. Tym samym
myśliwy z gór ma okazje poznać
łowiska nadmorskie, a ten z wybrzeża ma możliwość zaczajenia
się na muflona.
Wspomniane kontrowersje dotyczą przede wszystkim etyki
łowieckiej. Komercyjnie polujący
myśliwi z jednej strony nie biorą
udziału w całorocznej pracy w kole
łowieckim (np. dokarmianie zwierzyny), a z drugiej dzięki tego
typu polowaniom mają oni szansę na trofeum zwierzyny, która
nie występuje w ich obwodzie.
Chociaż polowanie komercyjne
jest w pewnym sensie droga na
skróty, bo z uwagi na ograniczony
czas eliminuje się trwające nawet
kilka dni obserwacje zwierzyny,
tropienie i w końcu próby upolowania konkretnego osobnika, a nie
tego, który został wcześniej wskazany do odstrzału, to jednak takie
„zamówione” hobby daje często
jedyną okazję w życiu do zapolowania.
Co oprócz polowania? Krajowi
pośrednicy oferują konkurencyjne wyprawy na połowy dorsza i innych ryb. Wyjazdy te odbywają się
zazwyczaj w piątkowe popołudnie
lub wieczór. Amator wędkowania razem z grupą zainteresowanych złowieniem świeżych ryb
jest przewożony na miejsce busem.
Wyjeżdżając z Wrocławia, trzeba
liczyć przynajmniej 6-7 godzin na
dotarcie nad Bałtyk.
Na polskim wybrzeżu dorsze
można łowić z dryfującego kutra,
a ostatnio także z małych łódek
(np. w Darłówku). Stosuje się
ciężki morski spinning. Wędki
do takiego łowienia są w zakresie
długości 2,1-3,6m i ciężarze wyrzutowym 150-300 gram. Do tego
porządny morski kołowrotek
z nawiniętymi ok. 200 m plecionki
o średnicy 0,15-0,25 mm. Plecionka dlatego, ponieważ o wiele lepiej
niż na żyłce wyczuwa się brania.
Na płytkich łowiskach łowi się na
głębokości 20-40 m (m.in. Kołobrzeg, Darłowko, Ustka, Łeba), we
Władysławowie i na Helu nawet do
100 m. Łowi się na pilkery o ciężarze 80-200 g. Technika łowienia
sprowadza się do sprowadzenia
pilkera na dno na napiętej lince
i jego podrywaniu i opuszczaniu
z powrotem do dna lub w jego
pobliże. Nie ma potrzeby podrywania pilkera na dużą wysokość,
gdyż dorsz jako ryba denna żeruje
z reguły przyklejony do dna lub
przeszkód dennych.
REKLAMA
W hobby nowoczesnego mężczyzny przewodnią rolę odgrywa
adrenalina. Jest ona wszędzie tam,
gdzie pojawia się broń, emocje
i przygoda. Połączeniem wszystkich trzech składników jest polowanie komercyjne – jeszcze
kilka lat temu zupełnie niemożliwe
do uprawiania dla niezrzeszonych w kole łowieckim. To dla jednych kontrowersyjny, a znajdujący
zwolenników wśród innych sposób
na spełnienie pasji łowieckiej.
Dziś polować można nie tylko w kraju, ale i zagranicą. Sporym ułatwieniem ze strony prawa
polskiego jest zapis, który zezwala przynależność do Polskiego
Związku Łowiectwa bez konieczności bycia członkostwa w kole
łowieckim. Te zmiany ułatwiają wielu osobom korzystanie z ofert
polowań w czasie i w miejscu,
które im odpowiada. Sytuacja rodzinna czy zawodowa wcale nie
musza stać na przeszkodzie czynnego uczestnictwa w życiu i pracach w kole łowieckim. Każdy
myśliwy może skorzystać z możliwości polowań oferowanych
przez wiele nadleśnictw, Ośrodków Hodowli Zwierzyny czy
tzw. biur polowań. W niektórych
egzotycznych krajach nie trzeba
mieć nawet pozwolenia na broń.
Jednak większość zainteresowanych taka formą polowania będzie
kierowała się w rodzime lasy czy
str 58
REKLAMA
Styl życia
Hobby na zamówienie
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 59
Styl życia
Aneta
Bratkowska
Organizacja ślubu to nie lada wyzwanie. Wynajęcie sali, kupno sukni, wybór obrączek - która
panna młoda nie marzy o idealnym ślubie? Jeden
dzień, który zapamiętają wszyscy i masa problemów z tym związanych. Gdzie szukać inspiracji,
a gdzie pomocy?
ogromu dostępnych miejsc na
sesje ślubne, organizacja wesela w wymarzonym miejscu może
być trudna. Usadzanie gości przy
stołach weselnych, to często silna
gra charakterów, różnych członków rodziny oraz przyjaciół.
Listy gości i winietki są bardzo
REKLAMA
Wrocław to miasto pełne licznych zabytkowych kościołów,
które stanowią idealne tło dla celebrowania ślubów. Uroczystość
swoją podniosłością ma wzruszać do łez, zachwycać – to coraz
częściej wydarzenie kulturalne,
którego tylko skromną częścią
jest przysięga przed Bogiem.
Najmodniejsze kościoły i katedry we Wrocławiu takie jak Katedra p.w. św. Jana Chrzciciela,
Kościół p.w. Bożego Ciała czy
Kościół Garnizonowy p.w. św.
Elżbiety mają napięte terminarze ślubów, zwłaszcza w takich
miesiącach jak czerwiec, lipiec,
sierpień i wrzesień – które są najczęściej typowanymi miesiącami
na uroczystości zaślubin.
Nie każda zachcianka panny młodej może zostać spełniona. Mimo
REKLAMA
Ślubna szopka
przydatne w przypadku sal, na
których ustawiane są okrągłe
stoły. Takie sale i restauracje we
Wrocławiu cieszą się coraz większym zainteresowaniem.
Na pary zmęczone wielkomiejskim gwarem czekają ośrodki rekreacyjne poza miastem - w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Wrocławia znajduje się
kilka pałaców umożliwiających
organizacje na ich terenie wesela
połączonego z noclegiem gości. Sporą popularnością cieszą
się również dolnośląskie zamki,
choć stan techniczny pozwala wykorzystać większość z nich
jedynie do sesji fotograficznej.
Z kolei fani folklorystycznych
klimatów, swoje ślubne fantazje mogą zrealizować w jednej
z karczm.
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 60
Neony nie zgasły
Michał Ratajczak
Joanna Heider
Jeszcze kilka dekad temu rozświetlały główne i boczne ulice Wrocławia we wszystkich kolorach. Szczególnie cenne były te, które
zapalały się i gasły według pewnej kolejności. W innych okresowo
gasła jedna litera, przykuwając od razu wzrok przechodniów. Jak
dziś wygląda kondycja wrocławskich lamp neonowych?
- Pomysł jest taki, żeby w miarę możliwości wyjść z neonami w przestrzeń miasta.
Chcemy, żeby galeria rozlała
się poza wnętrze lokalu, na
elewacje sąsiednich budynków w podwórku przy ulicy
Ruskiej 46. Ma to być miejsce, gdzie odwiedzający będą
mogli nie tylko napić się kawy
czy piwa w blasku historycznych, neonowych szyldów,
które wcześniej wisiały ponad
ich głowami na wrocławskich ulicach, ale także przypomnieć sobie (lub poznać
bliżej) polskie wzornictwo
z tamtych czasów. Wbrew
pozorom w latach kojarzących
się z ponurym PRL-em miało
ono odbiorcy wiele do zaoferowania. Jednym z przejawów
tej wyjątkowości były właśnie
neony, czyli reklamy świetlne
montowane masowo kilka
dekad temu nad sklepami, instytucjami i hotelami Wrocławia i innych miast. – objaśnia
Daniela Szymczak z fundacji
Neon Side Wrocław.
Obecnie część wrocławskich
neonów, które udało się odzyskać ze skupów złomu bądź
bezpośrednio z demontażu
za zgodą właściciela obiektu
(np. Grand Hotel) znajduje się na II piętrze Galerii
Wnętrz Domar przy ulicy
Braniborskiej. W połowie
listopada 2013 r. to właśnie
z inicjatywy Domaru udało się
stworzyć przestrzeń, w której
całkowicie za darmo można
odwiedzać czasową ekspozycję historycznych szyldów
świetlnych szyldów.
Neony w Domarze są także
tłem dla odbywających się
tam cyklicznie dyskusji na
temat kondycji rodzimego
designu i architektury w wydaniu lokalnym, jak i ogólnokrajowym.
Ssama lokalizacja jest jednak
tymczasowa, a zgromadzona
tam kolekcja niepełna. Część
neonów można znaleźć w muzeum motoryzacji w Zamku
Topacz, a reszta rozsiana jest
po prywatnych mieszkaniach
członków i sympatyków fundacji Neon Side. Tak będzie
jeszcze co najmniej do wakacji gdy ma ruszyć galeria,
choć w nieco innym tego
słowa znaczeniu.
Ludowej – zapewnia Daniela
Szymczak. – Najbardziej okazałe i świecące szyldy zawisną
na zewnątrz, w podwórku,
a samo miejsce będzie centrum
dyskusji o sztuce, Wrocławiu
i neonach. Chcemy stworzyć
alternatywę dla Pasażu Niepolda, gdzie królują dyskoteki
– dodaje Tomasz Kosmalski.
Ulica Ruska 46 to nieprzypadkowe miejsce, bo tam
przez pół wieku mieściła się
firma „Reklama”, która produkowała neony aż do początku lat 90-tych. Będzie
to zatem pewien powrót do
korzeni. We Wrocławiu do
dziś funkcjonuje jeden zakład
specjalizujący się w wyrobie
REKLAMA
Miasto
Ruska 46
- Galeria na Ruskiej nie będzie przypominała muzeum,
a neonowa ekspozycja będzie
się stale zmieniać i powiększać o inne eksponaty mające swój rodowód w Polsce
Miejsca przyjazne dzieciom
Joanna
Heider
Istnieje szereg powodów, dla których warto
zdecydować się na wysłanie dziecka do żłobka,
a następnie przedszkola, o ile oczywiście ma się
taką możliwość.
Dla rozwoju dziecka bardzo ważne jest przebywanie wśród rówieśników, poznawanie nowych
osób, uczenie się nawiązywania
kontaktów. To właśnie w żłobku
przedszkolu rodzą się pierwsze
dziecięce przyjaźnie oraz antypatie, dziecko mówi, z kim lubi
się bawić, a z kim nie. Każde
doświadczenie, miłe czy też nie,
jest dla malucha bardzo ważne,
a wczesna edukacja to idealne
miejsce na naukę współpracy
z innymi dziećmi oraz możliwość obserwowania zasad,
jakie rządzą zachowaniem innych. W związku z tym, że
do przedszkola chodzą różne
dzieci, inaczej ubrane, mające
inne potrzeby, inne charaktery
- dziecko ma możliwość obser-
wowania tych różnic oraz naukę
ich akceptacji.
Z kolei dzieci mające za sobą
pobyt w żłobku są zazwyczaj
pewniejsze siebie, przez co
lepiej przygotowane do pójścia do szkoły. Nie oznacza
to oczywiście, że dzieci, które
do niego nie chodzą będą wykazywały trudności w nauce,
czy uznawane będą za gorsze.
Przedszkolak o wiele łatwiej
odnajdzie się w nowej rzeczywistości, łatwiej też przyzwyczai
się do planu dnia oraz zaleceń
opiekunek.
Gdy mówi się o potrzebie wszechstronnego rozwoju dziecka, łatwiej zapewnić
je w żłobku czy w przedszkolu, niż w domu, gdzie rodzice
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
muszą dzielić ten czas z wieloma obowiązkami. Najczęściej jest właśnie tak, że nie
poświęcają dziecku tyle czasu,
ile by chcieli. Dziecko często bawi się tym, co znajdzie
pod ręką ( ileż można bawić się
tymi samymi zabawkami), albo
ogląda telewizję. Przedszkole
to czas na zabawę, naukę, taniec,
śpiew, naukę wierszyków, zajęcia plastyczne i wiele innych.
To doskonały czas pobudzania wyobraźni oraz spożytkowania energii.
Warto zadbać o taki wszechstronny rozwój na tym etapie.
Dzieci bowiem najszybciej rozwijają się między pierwszym
a piątym rokiem życia, dlatego
ten okres jest najodpowiedniejszy, by dziecko stosunkowo wcześnie miało szansę
uczestniczyć w systemie edukacyjnym począwszy już od żłobka, poprzez przedszkole, klasę
zerową i podstawówkę. To pozwoli łatwiej zaadoptować się
maluchowi w społeczeństwie.
maj 2014
str 61
Styl życia
szklanych rurek wypełnionych
neonem (gazem szlachetnym),
działa też kilku pośredników.
- Przeznaczony na galerię
neonów lokal ma ok. 140
m2 i czeka na remont. Najważniejsza część ekspozycji
znajdzie się jednak w przestrzenie zewnętrznej. Obie będzie można oglądać za darmo.
W opracowaniu jest też katalog wrocławskich neonów. –
podkreśla założyciel fundacji..
Neonowym centrum Wrocławia był pl. Kościuszki
i okolice. Niegdyś na samym
placu znajdowało się więcej
neonów niż dzisiaj. To miejsce
gdzie po wojnie zdecydowano
o odbudowie tkanki miejskiej w stylu socrealistycznym, w który reklama neonowa wpisuje się szczególnie
trafnie.
- To, co robimy, nie wynika
z nostalgii za komunizmem.
Trudno o niej mówić w przypadku naszego pokolenia.
To raczej tęsknota za czasami dzieciństwa i obrazkami,
które pamięta się z dawnych
lat, chęć ocalenia ich przed
zapomnieniem. Poza tym warto wracać do oryginalnego
designu z tamtej epoki, który wreszcie, po wielu latach,
znowu zaczyna być doceniany – podsumowuje Daniela
Szymczak.
nie przykuwać uwagę klientów
po zmroku, stąd ich natężenie przy głównych ulicach.
Zwykły baner jest widoczny w świetle dziennym, ale
znika z pola widzenia po
zachodzie słońca.
Dziś ma być przede wszystkim tanio, szybko i masowo.
Koszty produkcji i utrzymania
neonowych reklam są z pewnością większe niż w przypadku banerów czy bilbordów, ale
ich trwałość i efekt wizualny
są nieporównywalne – podkreśla kuratorka wystawy
Neon Side we wrocławskim
Domarze.
Jednak dla wielu prosty rachunek ekonomiczny ma wartość
decydującą. Kwestie finansowe są poważną barierą podczas
prób namawiania właścicieli do naprawy i ponownego uruchamiania starych
neonów. Poparcie działań
fundacji Neon Side przez
Miasto Wrocław jest pewnym
ułatwieniem, jednak miasto
nie jest właścicielem każdego budynku, na którym wisi
neon i nie może wpływać
na właściciela czy wspólnotę
mieszkaniową.
Z kolei za neony firmowe płacą
firmy. Tak jest w przypadku PZU
i słynnego przemieszczającego
się włamywacza. Pozostali właściciele postrzegają neon jako
starą reklamę, nie zważając na
jej walory historyczne czy esteDrogie hobby
W s p ó ł c z e s n e s z y l d y tyczne. Niewielu też chce konpod względem estetycznym serwować tego typu instalację.
trudno przyrównać do neonów, które, nieco mniej wiCo neon to inny przypadek
doczne za dnia, miały za zada- Pozyskanie starego, często już
maj 2014
nieczynnego, neonu od właściciela wcale nie jest rzeczą
łatwą. Gdy już jego zdziwienie
opadnie, można spróbować
ubić interes, choć to z żadnym
interesem nie ma nic wspólnego.
- Bywa, że neon nie należy
do właściciela sklepu czy
punktu usług, ale do spółdzielni mieszkaniowej, od której
należy uzyskać zgodę na ewentualny demontaż. Procedura
trwa miesiącami, nie każdy też
musi się zgadzać z pomysłem
odrestaurowania napisu i przeniesienia go w bezpieczne
miejsce – wylicza trudności
Tomasz Kosmalski. – I nie
chodzi o polowanie na kolejne eksponaty do kolekcji,
ale odzyskiwanie neonów,
które w przeciwnym razie
trafią na złom i bezpowrotnie
znikną. A neon w skali miasta
to pojęcie coraz bardziej unikatowe. Do dziś zostało ok. 20
sztuk – dodaje.
Prawie 1700 osób w grupie
Neon Side na Facebooku pozwala mobilizować miłośników wrocławskich neonów.
Dzięki nim łatwiej śledzić
historię neonu, który może
zniknąć z dachu czy elewacji w kilka godzin. Tak było
ostatnio na Nowym Dworze
przy ulicy Gubińskiej, gdzie
na początku kwietnia przestał
istnieć jeden z ostatnich oryginalnych neonów na osiedlu.
Mowa o salonie fryzjerskim
nad drzwiami którego przez
długie lata wisiały czerwone
litery układające się w świecący napis FRYZJER. Teraz
Liczy się idea
Kiedy Tomasz Kosmalski
kupił swój pierwszy neon „Cukierniczy” z ul. Nowowiejskiej
jeszcze nie przypuszczał, że
to dopiero początek przygody.
Najpierw gromadził kolejne
napisy i kształty w pojedynkę,
z czasem zaczęli mu pomagać znajomi, na przykład
Sławomir Szołucha, a także
zaprzyjaźnione firmy. Liczba zgromadzonych „arcydzieł” reklamy zewnętrznej
była tak duża, że zdecydował
się założyć fundację Neon Side
Wrocław, której celem statutowym jest ratowanie i ochrona
neonów oraz szerzenie edukacji na ich temat. Istnienie
fundacji pozwala poważniej
traktować te inicjatywy przez
adresatów.
Obecnie w kolekcji Neon Side
znajduje się 45 wrocławskich
neonów, wśród nich te najbardziej znane, jak np. „Rumcajs”
i „Hanka” z ul. Powstańców
Śląskich, „Grand Hotel” z ul.
Piłsudskiego czy „Pranie Bielizn” z ul. Młodych Techników. Żaden
z nich nie miał
szans na przetrwanie w swoim
oryginalnym miejscu.
Kluczem do zmian w świadomości Polaków i wrocławian wydaje się być jedynie
edukacja:
- W Polsce wciąż brakuje
edukacji na temat architektury i jakości przestrzeni,
która nas otacza, a którą sami
kształtujemy. Bez tej świadomości trudno wytłumaczyć
ludziom, że konkretny neon
ma wartość większą niż współczesna reklama. Zapomina się
o projektancie i wytwórcy,
dzięki którym możliwe było
powstanie rzeczy, które dziś
mają także wartość historyczną. W efekcie bezmyślnie się
je niszczy. – kończy rozmowę
Daniela Szymczak.
REKLAMA
został nagromadzony brud
układający się w zarys liter.
Dawny neon „Spożywczy”
(już bez rurek) został odkupiony przez fundację ze skupu
złomu.
- Neon kultowego „Kina
Dworcowego” udało mi się
kupić podczas remontu Dworca Głównego. Jego renowacja
jest problematyczna, bo napis
ma budowę semaforową, czyli
jest dwustronny W tej chwili
działa tylko jedna strona, ale
na drugą też przyjdzie czas.
Ten i kilka innych neonów
z nieistniejących już wrocławskich kin można do jesieni
oglądać na czasowej ekspozycji w Centrum Technologii
Audiowizualnych. – mówi
Tomasz Kosmalski.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 62
Styl życia
Dekoracje na wiosnę
Bartosz
Ozimiec
Dekoracje wiosenne we wnętrzu potrafią zdziałać cuda. Oto kilka
inspirujących i prostych sztuczek na wiosenny wystrój wnętrz.
Zobaczcie, jakie wiosenne dekoracje domu sprawdzą się w waszym mieszkaniu.
siebie uwagę! Przecież, gdy na
zniszczonym trawniku pojawi
się kilka soczyście zielonych
pędów, albo rozkwitnie fioletowy krokus - koncentrujemy
się tylko na nim. To ważna
lekcja urządzania wnętrz. Jeśli
szukacie pomysłu na dekoracje wiosenne, które szybko
odmienią wystrój wnętrz, wy-
tywem będzie wybór spośród
kwiecistych wzorów. Miękkie,
przyjemne, ciepłe, sprawiające,
że pomieszczenie staje się bardziej przytulne i wytłumione
akustycznie – wybór dywanów
i wykładzin dywanowych obfituje w kolory i wzory, począwszy od jednolitych, poprzez
motywy geometryczne, fantazyjne, orientalne, a skończywszy na nigdy nie wychodzących
z mody wzorach kwiecistych.
Dzięki kwiatom podłoga w jednej chwili zamieni się w uroczą
łąkę. Czasem dywan zachwyca wielobarwną mnogością
kwiatków, innym razem intryguje stonowaną, elegancką kolorystyką, gdzie kwiecisty wzór
jest zaledwie delikatnie nakreślony. Dywan z jednym
dużym kwiatem umieszczonym centralnie lub na boku
bywa równie interesujący,
jak kwiaty rozsypane po całej
powierzchni dywanu, zarówno
symetrycznie, jak i w artystycznym nieładzie
Na stole możemy śmiało umieścić dekoracje z kwiatów – wiosną jest ich całe mnóstwo, są relatywnie tanie, więc z wyborem
tych jedynych z pewnością nie
będzie problemu. W przypadku
kwiatów warto tez pomyśleć
o wieńcu na drzwi.
W dużym pokoju najprostszą
formą zmiany będzie nowa
tapeta. Wystarczy przeznaczyć na nią jedną czy dwie
ściany. Takie rozwiązania
są w ostatnim czasie bardzo
popularne tak w nowym, jak
i starym budownictwie. Można
to zrobić na kilka sposobów:
za pomocą wałka pomalować
ścianę na jakiś wiosenny kolor
(zielony, żółty, pomarańczowy, fioletowy itp.), nakleić
ożywiającą wnętrze tapetę lub
fototapetę (na całej lub części
ściany), ozdobić ścianę naklejkami ściennymi, namalować na
ścianie wzory z wykorzystaniem stempli, szablonów lub
teksturalnych wałków malarskich itp. Sprytnym zabiegiem
jest także zrobienie wesołych
pasków za pomocą taśmy
malarskiej.
REKLAMA
Zimą króluje spokój, bezruch
i szarość. Czerń i biel. Wiosna rozbudza intensywnymi
kolorami, ciepłem i światłem.
Dobrze wie, jak zwrócić na
starczy wprowadzić do pomieszczenia kilka barwnych
plam. W jaki sposób to zrobić?
Trzeba zacząć od położenia w salonie kilka nowych poduszek o soczystych kolorach
i ciekawych wzorach - świetnie wprowadzą wiosenny wystrój wnętrz. Warto też dodać
do kuchni kilka kolorowych
dekoracji i powiesić świeże
ściereczki. Następnie ubranie
stołu jadalnego w kolorowy
obrus i nowe papierowe serwetki – są to stosunkowo tanie
dekoracje wnętrz, które w najprostszy sposób mogą ożywić
pomieszczenie.
Wiosna, nawet ta późna, to również, a może przede wszystkim
dekoracja okna - powieszenie
nowych zasłon albo odświeżenie starych np. za pomocą
stempli i kolorowej farby do
tekstyliów będzie skutecznym
i mało kosztowym „trikiem”.
Jeśli chodzi o przedpokój, który
z reguły jest pozbawiony okien,
a przynajmniej jednym z najbardziej zaciemnionych miejsc,
do ożywienia tej części domu
czy mieszkania wystarczy
nowy, kolorowy chodnik. Ważne, żeby kolory były ciepłe, ale
niezbyt pstrokate – chodnika
nie zmienia się przecież o każdej porze roku. Dobrym mo-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 63
Naładuj się pozytywną energią
w Jatomi Renoma ćwicząc razem z nami
maj 2014
KUPON
Przyjdź, spróbuj
i poczuj MOC
Joga w Jatomi Fitness to smakowanie w ruchu.
Zapraszamy na wiosenne zajęcia z Ewą. Fot.J. Ziemniak
Z tym kuponem wejście na próbny trening GRATIS
oraz pomiary składkowe ciała, analiza tych pomiarów
+ bezpłatne konsultacje z trenerem personalnym
Zbliżają się wakacje, czas wypoczynku i relaksu. To ostatnie tygodnie, które
możemy przeznaczyć na dopracowanie swojej formy. Jako najlepszy klub
fitness wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom rozszerzając swoją ofertę
o zajęcia odbywające się na świeżym powietrzu (poranna joga, wspólne
bieganie, treningi na dachu galerii handlowej Renoma). Nic nie naładuje
energią tak jak trening na zewnątrz. Już od 12 maja aż do końca wakacji
zapraszamy wszystkich klubowiczów, jak i osoby niezrzeszone w klubie
do uczestnictwa w zajęciach out-door.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
REKLAMA
Reklama
PReklama
str 64
Publicystyka
Święty, ale co z tego?
Joanna
Heider
Transmisja mszy kanonizacyjnej nie zgromadziła tłumów. Być może
wrocławianie woleli ten moment przeżywać w domu z rodziną albo
mieli zupełnie inne plany. Wobec tego nasuwa się pytanie, czy pamięć
o Papieżu Polaku jest równie silna jak w ostatnich latach?
niewielki telebim.
Trudno uwierzyć, że to już dziewięć
lat, od kiedy ze stolicy apostolskiej
dobiegły nas najsmutniejsze z możliwych wieści o śmierci papieża. Pomimo jednak tych najtrudniejszych
do przyjęcia wiadomości czuliśmy
się narodowo zjednoczeni. Pamiętamy przecież słynne pojednanie
kibiców czy spektakularne nawrócenie górali zamykających dom
publiczny, czy w końcu podających
sobie ręce Wałęsę i Kwaśniewskiego na pogrzebie w Watykanie.
ból i łzy były ogromne, chwilami
nawet niedowierzania, że go już
nie ma wśród nas. Z czasem jednak
ból minął, zaczął wygasać, a zostały
już tylko wspomnienia. Potem
przyszedł moment, kiedy wróciło
się do normalnego życia. Wspomina
się już bez łez i rozpaczy, ale Papież
Polak wciąż jest obecny.
W sieci możemy obejrzeć kilkuminutowy film „Jan Paweł II – tak go
pamiętamy” przygotowany przez
grupę Tribekk oraz Archidiecezję
Wrocławską, który był wstępem
do przygotowania Dolnoślązaków do kanonizacji Jana Pawła II.
„Chcieliśmy pokazać, kim jest (nie
był, ale nadal jest) papież Polak
dla wrocławian” - mówią księża.
Znalazły się tam wypowiedzi przypadkowo spotkanych mieszkańców
Wrocławia na temat Jana Pawła II,
przeplatane materiałami archiwalnymi z pielgrzymki ojca świętego
do Polski w 1983 r. Film – jak
mówi kapłan – jest w stanie poruszyć serca widzów oraz skłonić do
postawienia sobie pytania „A kim
dla mnie jest Papież Polak?”.
Dziś próbujemy pisać nowe dzieje
państwa polskiego, wypierając się
swoich wartości chrześcijańskich.
Czynimy walkę między sobą w sferze życia politycznego jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
Nawet za czasów PRL walka ta nie
była tak zaciekła – teraz dosłownie
jakby przenikała tkankę życia politycznego i społecznego. Kościół,
który zawsze był dla Polaków
azylem, drugim domem, dziś może nie dosłownie, ale traktowany
jest jak instytucja w opozycji do
człowieka. Zapomnieliśmy, że
to człowiek właśnie jest budulcem Kościoła. Zapomnieliśmy,
że to dziełem Jana Pawła II było
budowanie kultury życia, w której
nie ma miejsca na antykoncepcję,
aborcję czy reprodukcję in vitro. Do
tego współczesne ideologizowanie
pod nazwą gender jest absolutnie
przeciwieństwem papieskiej myśli
oraz nauki w rodzinie i godności
człowieka.
Może dlatego pokolenie JPII już
przeminęło, może dla niektórych
ono w ogóle nie istniało, że to co
głosił, to jedynie konserwatywna
nauka kościoła katolickiego, która
do nas trafiała ze względu na wielkość jego postaci?
Na pewno był zwykłym człowiekiem – takim jak my – chodził
po górach, jeździł na nartach,
pływał kajakiem, jadł kremówki.
Stało się jednak tak, że został
świętym – to chyba najwyższy
zaszczyt, jaki mógł otrzymać.
Był mimo wszystko wielkim
człowiekiem i takim zapamiętają
go przyszłe pokolenia.
REKLAMA
Kilkaset osób przyszło oglądać
transmisję z kanonizacji Jana Pawła II, która odbyła się w ostatnią
niedzielę kwietnia. Wrocławianie
mogli ją oglądać na Rynku na
przygotowanych telebimach. Transmisja rozpoczęła się o godz. 10.
Poza tymi, którzy przyszli oglądać
transmisję z Watykanu, po Rynku
przechadzali się spacerowicze oraz
turyści. Część osób przysiadła w restauracyjnych ogródkach i raczyła
się piwem oglądając relację na
tyłach sceny, gdzie był jeszcze jeden
Jednak każdy kolejny rok oddala nas emocjonalnie i czasowo
od tamtych wydarzeń. Zapomnieliśmy, jakie znaczenie miały słowa wypowiedziane na placu Zwycięstwa w Warszawie w 1979 r.:
„Niech zstąpi Duch Twój i odnowi
oblicze ziemi, tej ziemi!”. Zapomnieliśmy, bo kibice wrócili do
normalnych bójek, górale burdelu nie zamknęli, a tylko przenieśli go w inne miejsce, a Wałęsa
przyznał później, że podanie ręki
było wymuszone sytuacją pozostania obu panów sam na sam.
Pamięć o Papieżu Polaku miała
przetrwać szczególnie w pokoleniu ludzi, którzy wyrośli na jego
naukach. Dziennikarze, księża czy
politycy ukuli pojęcie „pokolenie
JP II”. Po raz pierwszy pojawiło
się ono podczas Światowych Dni
Młodzieży w Paryżu w 1997 r.
Co to jest właściwie pokolenie JP II?
Młodzi ludzie, z którymi Jan Paweł
II było mocno związany, słuchali
jego nauk i wcielali je w życie. Były
one dla nich światłem i drogowskazem. Papież lubił młodzież
i potrafił nawiązać z nią kontakt,
czego przykładem są zainicjowane
przez niego w 1985 r. Światowe Dni
Młodzieży, a od 1997 r. w Polsce
Spotkania Młodych Lednica 2000.
Internet podpowiada kolejne inicjatywy jak np. Międzynarodowy Turniej Oldboyów w Piłce Nożnej JPII
Cup, który został rozegrany jesienią
ubiegłego roku. Był dedykowany
pamięci Jana Pawła II (wygrała reprezentacja Łotwy). Można też znaleźć zespół młodzieżowy pod nazwą
Pokolenie JP II i poświęconą temu
pokoleniu piosenkę. Jest także grupa
„Pokolenie Jana Pawła II”, która na
Facebooku liczy prawie 4 tys. osób.
Czy jednak tych wszystkich, którzy
się do tej generacji zaliczają można
nazwać pokoleniem JPII?
- Trudno mówić o pokoleniu Jana
Pawła II, trudno takie zjawisko
uchwycić. To czy ktoś chce się
do niego zaliczyć, swoja życiową
postawą jest kwestią osobistego wyboru – mówi Szymon Hołownia.
Wiele osób zaliczających się do
tej społeczności twierdzi, że pamięć o papieżu nie wypaliła się,
jedynie wygasła. Kiedy umarł
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 65
Każdy z nas potrzebuje ruchu, aby cieszyć
się zdrowiem oraz dobrą kondycją fizyczną
i psychiczną. Niestety nasz wypełniony obowiązkami dzień weryfikuje to twierdzenie i
narzuca nam siedzący tryb życia.
nych dolegliwości bólowych,
a aktywność fizyczna chroni nas
przed szybkim wyczerpaniem
sił. Ruch utrzymuje nasz organizm w dobrej formie, podnosi
naszą wydajność oraz stymuluje
Ewa
Tomaszewska
Bez wody nie ma życia. To truizm. Pozbawieni jedzenia jesteśmy
w stanie przeżyć nawet do trzech tygodni, bez wody przestajemy
sobie radzić już po kilku dniach. O ile kontrolowana głodówka
może mieć na organizm zbawienny wpływ, o tyle niedobór wody
spowoduje nieodwracalne skutki. Jednak woda wodzie nierówna.
maj 2014
rokie zastosowanie. Może
być wykorzystywana do poprawy zdrowia, zwiększenia
sprawności fizycznej i ogólnego wzmocnienia organizmu,
jak również podczas zabiegów relaksacyjnych i masażu.
Jest idealnym i sprawdzonym
partnerem w szeroko rozumianej profilaktyce zdrowotnej, rehabilitacji i terapii, a także w dziedzinie sportu i urody.
Ćwiczenia na Platformie Schumann 3D Platte oddziałują
dobroczynnie zarówno na ciało, jak i umysł. Dzieje się tak
dzięki zastosowaniu unikatowej
kombinacji – z jednej strony
to sinusoidalne, prawoskrętne,
trójwymiarowe i harmonijne
drgania, z drugiej częstotliwość rezonansowa Schumanna.
tem odwróconej osmozy. Dzięki
specjalnej membranie, w której
zastosowano półprzepuszczalną
błonę, zatrzymującą mikroskopijne cząsteczki zanieczyszczeń rozpuszczonych w wodzie, możemy
pić wodę całkowicie pozbawioną wszelkich zanieczyszczeń.
Warto więc zadbać o to, by wybrany przez nas filtr wyposażony
był we wspomnianą membranę,
a nie np. w bawełniane sznurki,
które oczywiście także oczyszczają wodę, jednak w sposób nieco
mniej zadowalający.
Flirtowanie wody staje się coraz
bardziej modne. Jest dla nas ekonomiczne, ekologiczne, w znaczący sposób ułatwia życie i pozytywnie wpływa na zdrowie. Zatem
korzystajmy z możliwości picia
oczyszczonej wody. Właśnie na
zdrowie.
Wyjątkowa PROMOCJA! Mikroskopowe Badanie Żywej Kropli Krwi nie 100, nie
70, ale TYLKO 50 zł dla czytelników „Słowa Wrocławian”
+ bezpłatna prezentacja na Platformie Schumann 3D Platte
Czyste źródło życia
Polski rynek, można powiedzieć,
zalewa mnogość wód. Z lewa
i prawa napływają gazowane,
niegazowane, lekkogazowane,
mineralizowane, wzbogacane
składnikami mineralnymi, przeznaczone dla kobiet w ciąży, dla
dzieci, dla seniorów, smakowe itd.
Od wyboru niejednego z nas może
ki fizyk, prof. Otto Winfried
Schumann, który zaobserwował
olbrzymi wpływ naturalnej,
elektromagnetycznej częstotliwości Ziemi na funkcjonowanie
organizmu. Jego teoria została
potwierdzona licznymi badaniami naukowymi i obecnie uznaje
się, że częstotliwość rezonansowa Schumanna reguluje rytm
życia wszystkich istot na Ziemi.
Poprzez spiralne i trójwymiarowe drgania Platforma Schumann 3D Platte sprawia, że
zarówno układ kostny, jak
i całe ciało zostają delikatnie
nastawione i zharmonizowane.
Zostaje przywrócony naturalny
i prawidłowy rytm organizmu.
Schumann 3D Platte to urządzenie dla wszystkich, którzy dbają
o swoje zdrowie, a w szczególności dla tych, którzy nie mogą
poświęcić temu zbyt wiele
czasu. Jedno krótkie ćwiczenie na platformie odpowiada
długotrwałemu treningowi,
bowiem platforma Schumann
3D Platte oddziałuje wszechstronnie i wielokierunkowo na
organizm.
Platforma ma bardzo sze-
zaboleć głowa.
Tymczasem coraz większe rzesze zwolenników
zyskuje zwykła woda z kranu.
Wszak opisywana
jest ona jako całkowicie zdatna do
użytku i spożycia
nawet bez wcześniejszego przegotowania. Dla
tych, którzy jednak nie do końca
są przekonani o bezpieczeństwie
takiego rozwiązania lub dla tych,
którzy nie mają zamiaru wydawać nadmiernej ilości pieniędzy
na wodę butelkowaną, dobrym
i całkowicie słusznym rozwiązaniem okazują się filtry do wody.
Jaki jest wybór? Pierwszym i najbardziej powszechnym typem filtra wodnego jest filtr dzbankowy. Badania wykazują, iż z tego
typu rozwiązania korzysta około
70% osób stosujących filtrację.
Filtry te wpływają na walory użytkowe wody, a więc głównie na jej
smak, twardość czy zapach. Usuwają także chlor i jego związki,
a także zanieczyszczenia organiczne, wpływające na mętność czy
nieprzyjemne zabarwienie cieczy
oraz zanieczyszczenia mechaniczne wynikające z przesyłu wody
(np. rdza, piasek).
Dużym zainteresowaniem cieszą
się również systemy filtrów podzlewowych. Jaszcze niedawno
ich niewątpliwą wadą była wielkość oraz trudność w samodzielnym zamontowaniu. Dziś wspo-
mniane filtry są już znacznie
bardziej poręczne i dużo łatwiej
poddają się instalacji – w zasadzie
nie potrzebujemy do tego pomocy
fachowca. Niewątpliwie filtry
te zapewniają wręcz nieograniczony dostęp do oczyszczonej wody.
Nie jesteśmy ograniczeni jedynie
pojemnością dzbanka. To rozwiązanie będzie idealne dla tych,
którzy filtrowanej wody chcą
używać nie tylko do picia, ale także
do gotowania, do sprzętu AGD czy
nawet do akwariów.
Jest też także coś, co przydatne będzie podczas uprawiania
sportu czy rowerowej wycieczki,
mianowicie butelka filtrująca. Zamontowany w niej filtr węglowy
odpowiada za oczyszczenie wody.
Rozwiązanie to jest w zasadzie
takie samo, jak w przypadku
dzbanków. Przewagą jest właśnie
możliwość zapakowania takiej
butelki do plecaka. Jej pojemność
oscyluje wokół 0,5 l, zatem nie
ma ryzyka i przymusu noszenia
nadmiernego ciężaru. Tego typu
gadżet nie jest nazbyt kosztowny,
a z całą pewnością znacząco może
poprawić jakość naszego aktywnego wypoczynku.
Rozwiązaniem, które powszechnie stosowane jest w filtrach
nowszego typu jest tzw. sys-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
REKLAMA
Siedzimy w pracy, samochodzie,
przed komputerem, w kinie czy
teatrze. Dlatego tym bardziej
powinniśmy zadbać o nasz
sprawny układ mięśniowy, który jest tak ważny dla naszego
zdrowia, dobrego samopoczucia i ogólnej kondycji fizycznej. Dobrze działający system
mięśniowy nie powoduje żad-
uwalnianie hormonów, które są
odpowiedzialne za nasz dobry
nastrój.
Platforma Schumann 3D Platte umożliwia dostęp do nowych sposobów i metod dbania
o zdrowie i dobre samopoczucie
całej rodziny. To urządzenie
bazujące na biodynamicznym
systemie przepływu energii (BDES), który odpowiada
za naturalny przebieg ruchu,
bez używania jakichkolwiek
bodźców zewnętrznych w postaci prądów lub substancji chemicznych. Urządzenie nie wymusza żadnych nienaturalnych
„sztywnych” ruchów, co zdarza
się przy użyciu innych platform wibracyjnych.
Platforma Schumann 3D Platte
powstała na bazie teorii częstotliwości rezonansowych Schumanna (Schumann-Resonanz-Frequenz) . Oddziałuje ona
na organizm poprzez idealnie
dopasowane, trójwymiarowe
i rytmicznie zgrane impulsy
drgań, które wpływają pozytywnie zarówno na sferę fizyczną, jak i psychiczną człowieka.
Twórcą tej metody jest niemiec-
REKLAMA
Mięśnie od nowa
Reklama
PReklama
str 66
Będzie się działo
Maj 2014
Co się będzie działo we Wrocławiu?
13.05. Hala Stulecia, g. 19, bilety: 50 zł.
We Wrocławiu wystąpi uwielbiana kapela rockowa powstała w 1984 roku w Jarocinie, choć mocno odmieniona – Piersi.
Twórczość zespołu charakteryzują prześmiewcze teksty, które
zawsze dotykają ważnych i aktualnych kwestii społecznych,
kulturalnych i politycznych w Polsce. Z pewnością nie zabraknie hitu z najnowszej płyty „Piersi i przyjaciele” - Bałkanica.
22.05. Synagoga pod Białym Bocianem, g. 20, bilety: 60-150.
Długo oczekiwany koncert jednego z najważniejszych
muzyków jazzowych, pochodzącego z Izraela Avishaia Cohena w ramach Ethno Jazz Festiwalu. Sensacją
ostatnich lat jest łączenie przez niego gry na kontrabasie
ze śpiewem. Artysta czyni to w sposób zjawiskowy,
a wielkie powodzenie ostatnich albumów potwierdza
to najlepiej. Koncert ten będzie muzycznym spotkaniem
z wizjonerem gatunku i jednym z najciekawszych muzyków ostatnich lat.
15.05. Klub Muzyczny Łykend, g. 21, bilety: 10 zł.
Polska publiczność go uwielbia. Nie ma islandzkiego artysty,
który w ostatnich latach częściej odwiedzałby Polskę. ET
Tumason gra najdzikszego delta-bluesa, jakiego można zagrać
tylko na akustycznej gitarze i samemu zaśpiewać, a jego wystąpienia są zawsze odbierane bardzo entuzjastycznie!
18.05. Instytut Niezłych Sztuk Ram Pam Pam Pam, g. 18.
Elektronika, minimal, emocje - oto słowa kojarzące się z tym
zespołem. SYSTU, założone w Olsztynie przez Pawła i Szymona dziś w swoim składzie ma jeszcze wokalistkę Kasię. Grają
okraszone wizualizacjami koncerty, które były m.in. transmitowane online oraz grane w radiu i tv. Na koncercie z pewnością nie zabraknie singli promujących nową płytę: „Ona i ja”
oraz „Więcej
mnie”.
24.05. Sala Gotycka w Starym Klasztorze, g. 21, bilety: 35- 100 zł.
Wrocław odwiedzi pochodzący z Argentyny gitarzysta, a także
producent muzyczny Dominic Miller. Od roku 1990 jest gitarzystą zespołu Stinga, współpracował także z takimi artystami jak:
Phil Collins, Tina Turner, Bryan Adams, Sheryl Crow czy Rod
Stewart. Dominic Miller zaprezentuje
się z własnym projektem i promować
będzie swoją najnowszą płytę pt. „Ad
hoc”.
REKLAMA
REKLAMA
14.05. Impart, g. 19, bilety: 40-60 zł.
Obdarzony talentem aktorskim i głosem o charakterystycznej tenorowej barwie, Jacek Wójcicki od lat zajmuje na
polskim rynku muzycznym pozycję wyjątkową. Porusza się
z łatwością po wielu gatunkach i stylach muzycznych,
a każdy jego koncert spaja
niepowtarzalna osobowość
sceniczna tworząc kolorowe, pełne kontrastów, brawurowe show.
Opracowała:
Patrycja Rozborska
tel. 71 78 180 18
Do ł ąc z do n a s ! Z a dz w oń 5 13 509 429!
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 67
21.05. Kino Nowe Horyzonty, g. 19.15, bilety: 15 zł.
Wydarzenie dla każdego, kogo ciekawią tajniki ludzkiego
umysłu. W ramach cyklu projekcji filmowych „Między
słowami. Filmowe spotkania psychoanalityczne” Kino
Nowe Horyzonty wraz z Dolnośląskim Kołem Naukowym
Psychoterapii Psychoanalitycznej zapraszają na projekcję
filmu „Broken Flowers” w reżyserii Jima Jarmuscha. Po
seansie odbędzie się dyskusja z udziałem psychoterapeuty
psychoanalitycznego Jacka Mądrego.
21.05. Dolnośląska Biblioteka Publiczna im. T. Mikulskiego, g. 16.
Życie wielkich artystów zawsze owiane było mgiełką tajemnicy.
Magdalena Musiał odkryje tajniki twórczości jednego z nich, Vassilego Kandinskiego, podczas spotkania z cyklu „Sekrety malarzy”.
Niebywała okazja, aby poznać historię czołowego rosyjskiego
przedstawiciela abstrakcjonizmu, nie tylko dla miłośników sztuki!
Będzie się działo
16-17.05. Teatr Muzyczny
Capitol, g.19, bilety: 25 zł.
Spektakl „Król Dawid Live!” w reżyserii Jacka
Bałego i w wykonaniu Sambora Dudzińskiego miał
premierę na tegorocznym
PPA i zachwycił widzów.
Sambor to śpiewający aktor-multiinstrumentalista i jego
obecność na scenie oraz
dużo zabawnych odniesień
do czasów nam współczesnych, są według recenzentów, wystarczającymi powodami,
by wybrać się do teatru na to przedstawienie.
18.05. Wrocławski Teatr Lalek, g. 13.
„Teatralne Kosmosy” to nowy cykl warsztatów kreacyjnych
dla dzieci od lat 4 i ich opiekunów. Wspólne zajęcia teatralne
i plastyczne stanowią znakomitą inspirację do rodzinnych
zabaw.
15.05.MuzeumPanaTadeusza-KamienicaPodZłotymSłońcem.
W 2014 roku obchodzona będzie 180. rocznica I edycji Pana
Tadeusza. Z tej okazji Muzeum Pana Tadeusza przygotowuje
II odsłonę wystawy „Historia rękopisu Pana Tadeusza – teksty,
konteksty, realia” oraz towarzyszące jej imprezy, cykle wykładów
i projekcji. Zobaczyć będzie można zarówno rękopis poematu, jak
i jego ciekawe wydania, także w tłumaczeniach. Na wystawie pokazane zostaną ponadto cenne obrazy i rzeźby portretujące Adama
Mickiewicza, sprowadzone z muzeów w Polsce i zagranicą.
Dokońcalipca.OgrodyDoświadczeńHumanitarium,bilety:10-15zł.
Na co dzień nie zawsze pamiętamy, jak niezwykłym narządem jest ludzkie ucho. Tych, którzy nie wybrali się jeszcze
do Humanitarium zapraszamy na wystawę „Play the music”,
gdzie możemy oglądać specjalny eksponat – ogromny interaktywny model ucha, pozwalający prześledzić od początku
do końca fascynujące zjawisko słuchu, począwszy od fali
dźwiękowej, docierającej do małżowiny usznej, aż po impuls
elektryczny w mózgu.
REKLAMA
REKLAMA
21-22.05. Teatr Polski, Scena Kameralna, g.19, bilety: 15-40.
Witkacy, szalony twórca i buntownik, wciąż jest przedmiotem
zainteresowania artystów i nie tylko.
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 68
Sport
Powrót na salony
Mateusz
Macyszyn
Piłkarze ręczni Śląska powracają do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na cztery kolejki przed zakończeniem pierwszoligowych zmagań zapewnili sobie awans do PGNiG Superligi. To oznacza koniec
tułaczki, którą przez ostatnie lata przechodził wrocławski handball.
o najważniejsze trofea w kraju.
Po końcowym gwizdku sędziego w hali AWF wystrzeliły korki z szampanów, a radosne świętowanie zawodników
i sztabu szkoleniowego trwało
do późnych godzin nocnych.
Jest z czego się cieszyć, bo
sukces był w pełni zasłużony, poparty ciężką pracą
i determinacją. Przed sezonem
kadra była kompletowana do
ostatnich godzin okna transferowego. Zawodnicy mieli więc
krótki okres na wzajemnie poznanie się, ale to nie przeszkodziło w dobrych występach,
co widoczne było w kolejnych
spotkaniach. Trzeba przyznać,
że trener Aleksander Malinowski ma nosa. Mimo ograniczonych możliwości finansowych
skompletował skład na miarę
ligowego potentata, w czym
jest duża zasługa władz miasta.
W pierwszej rundzie potyczki
z kontrkandydatami, chcącymi
zawładnąć ligowym wierzchołkiem, zakończyły się dla
Śląska zwycięsko. Trzynaście
gier bez ligowej porażki zaspokoiło apetyt na wiktorię.
Usatysfakcjonowany może
być sztab szkoleniowy, bo-
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
wiem udało się ułożyć grę
obronną.
Długi sezon nie sprawił większych problemów defensywie
WKS-u w utrzymaniu stabilnej formy, a niezwyciężony
bramkarz, Marcin Schodowski, niejednokrotnie ratował
drużynie punkty. Wyrównana
obsada kadrowa i silna konkurencja idealnie przeniosła się
czas dobiega końca, rozgrywki
najwyższego stopnia wymagają zmian. Innymi słowy, włodarze Śląska muszą pomyśleć
o wzmocnieniach. W głowie
prezesa Pawła Krążały znajdują się nazwiska szczypiornistów, którzy są w stanie podnieść rywalizację w drużynie,
czy też przesądzić o losach
meczów w PGNiG Superlidze.
Świetnym ruchem okazał się
transfer Macieja Ścigaja, obecnie należącego do najskuteczniejszych snajperów w lidze.
Może warto zatem postawić na
kolejnych graczy z doświadczeniem?
Zwierzchnicy Śląska Wrocław nie mają łatwego zadania. Nie wszyscy kadrowicze sprawdzą się na arenach
z wyższego szczebla. Część
z nich będzie musiała zapomnieć o słodkim smaku
szampana po wywalczonej
nobilitacji, decydując się na
odejście. Pewne jest, że do
drużyny w letnim oknie transferowym dołączy 4-5 nowych
zawodników, chcących „ginąć” za Wojskowych. Prowadzone są dyskusje z piłkarzami z PGNiG Superligi, ale
nazwiska są ściśle utajnione,
bowiem sezon wciąż trwa.
W obecnych rozgrywkach
Śląsk występuje w roli gospodarza w hali przy Akademii
Wychowania Fizycznego we
Wrocławiu. Obiekt uczelniany
mieści jedynie 200 widzów,
a dla tej rangi współzawodnictwa jest po prostu za mały.
Gdy WKS występował w eks-ekstraklasie, pojedynkował
się przy Wejherowskiej 2.
Istniejąca tam Hala Orbita
była świadkiem wielu spotkań, podczas których walka
trwała do ostatnich sekund.
To prawdopodobnie tam
Śląskowi przyjdzie bić się
o punkty w ligowych starciach w nadchodzącym sezonie. Ten czas z pewnością
pamięta prawy rozgrywający polskiej reprezentacji,
Krzysztof Lijewski, ówczesny
gracz wrocławian, gdy do
stolicy Dolnego Śląska zjeżdżały się drużyny z zachodu
Europy, rywalizujące w pucharze EHF czy Challenge
Cup, sprawiając, że parkiet
drżał od tłumu zagorzałych fanów na trybunach. Czy piękne
chwile nadejdą raz jeszcze?
REKLAMA
Ostatni sezon 2009/2010, w ówczesnej wtedy Ekstraklasie,
zespół zakończył na dziewiątym miejscu. Ze względu na
problemy finansowe zarząd
postanowił rozwiązać drużynę, co skutkowało zniknięciem z mapy polskiego
szczypiorniaka. Roczna przerwa poruszyła serce Jacka
Olejnika i Daniela Grobelnego. Eks-szczypiorniści WKS,
przy współpracy ze zwierzchnikami Wrocławia, wzięli
sprawy w swoje ręce i przywrócili działalność klubu.
Premierowy sezon Śląsk rozpoczął w II lidze. Dobra postawa drużyny ucieszyła kibiców,
których w stolicy Dolnego
Śląska nie brakuje. Gdy pierwszy sezon po reaktywacji
Wojskowi rozgrywali w Hali
Orbita, na ich pojedynki przychodziło ponad 1000 widzów.
Inny scenariusz niż awans nie
był brany pod uwagę. Wrocławscy szczypiorniści zdominowali pierwszoligową grupę
B i awansowali w mistrzowskim stylu. W decydującym
starciu rozgromili Anilanę
Łódź 39:18, z którą w poprzednim stuleciu tworzyli trzon
piłkarstwa ręcznego, bijąc się
na parkiet, co skutkowało niewywrotną postawą przez wiele
spotkań, a niekonwencjonalna
gra z kontrataków wprawiała rywali w osłupienie.
Rewanże przebiegały podobnie. Pojedynki wyglądały
jak walka Dawida z Goliatem,
choć warto odnotować remis w spotkaniu z KSSPR Końskie 22:22. Jako nieliczny
z zespołów stawił czoła liderowi tabeli i po pierwszej
części gry wygrywał 16:12.
W efekcie WKS podzielił się
punktami, co w dużym stopniu zaskoczyło środowisko
medialne i kibiców. Były to jedyne stracone oczka w sezonie
2013/2014.
Nie zawiodło też szczęście.
Trener Malinowski nie borykał
się z problemami kadrowymi,
jakie często są bolączką opiekunów. W przekroju wszystkich meczów w drużynie nie
odnotowano poważnych kontuzji, co postawiło kropkę nad
i przy efektownych wygranych. Praktycznie w każdej
konfrontacji szkoleniowiec
Śląska mógł wystawiać równorzędne siódemki, nie zmieniające tempa oraz jakości gry.
Ponieważ pierwszoligowy
maj 2014
str 69
Śląsk broni się przed degradacją
Mateusz
Macyszyn
Kibice Śląska czują się zawiedzeni. Piłkarze WKS-u stawali na podium w kolejnych trzech sezonach, a tym samym stali się czołową drużyną ligi. Apetyt
rósł w miarę jedzenia, ale teraz sukcesem będzie… uniknięcie spadku do I ligi.
pierwsze zwycięstwo. Wymęczona wygrana 3:1 ze słabym Widzewem Łódź, który
każdego roku broni się przed
spadkiem ostatkiem sił, nie
mogła cieszyć kibiców. Media
spekulowały, że czeski szkoleniowiec dysponuje najmocniejszą kadrą od lat. Zespół nie
prezentował takiego potencjału
nawet gdy triumfował w lidze
za czasów Oresta Lenczyka.
Jesienne potyczki pokazały
jednak, jak zawodnicy potrafią
zmienić własne oblicze. Kiepskie występy i coraz mniej
kibiców na stadionie najwidoczniej nie ruszyło serc władz
klubu. Pięć zwycięstw w okresie od sierpnia do grudnia nie
budziło zachwytu, zwłaszcza
że w składzie grali Mila, Paixao
czy Kelemen.
Z szatni wypływały informacje, jakoby panował konflikt w drużynie. Zawodnicy
Śląska, podzieleni na „grupki”,
oddalali się od siebie z każdym
dniem. Nie było możliwości,
żeby efekt nie przeniósł się
na murawę, a czeski opiekun
kompletnie stracił władzę. Pogubiony trener, najwidoczniej
sam nie zdawał sobie sprawy,
jak daleko zaszły roszady.
W lidze wrocławianie
niczym nie zaskoczyli swoich fanów. Początek wiosny
to kolejne porażki, czego efektem było zwolnienie trenera
Stanislava Levego. Czeskiego
szkoleniowca zastąpił dobrze
znany w Śląsku Tadeusz Pawłowski. Kontrowersje wzbudzała niejasna przeszłość, gdy
nowy opiekun występował
jeszcze na boisku.
Ale początki zawsze bywają
trudne. Jeszcze pod władzą
Czecha w spotkaniach z Lechem Poznań czy chorzowskim
Ruchem widać było różnicę
klas. Bezmyślne rozgrywanie
piłki przez obrońców i nieskuteczne akcje pod bramką przeciwnika przelały czar goryczy.
Nikt nie spodziewał się takiego
obrotu spraw. Ponadto w przygotowaniach do sezonu wiosennego WKS grał widowiskowo
dla oka, a co najważniejsze –
zwyciężał. W meczach o punkty nie było już tak dobrze.
Spóźnione jaskółki
Już w trakcie rozgrywek klub
zakontraktował trzech nowych
piłkarzy. Lukas Droppa, Robert
Pich i Flavio Paixao, debiutowali w spotkaniu z Cracovią.
Z meczu na mecz Śląsk grał
coraz lepiej. Poprawiła się
defensywa, której zarzucano
mnóstwo błędów. Rafał Grodzicki i Adam Kokoszka lata
świetlności mają już za sobą,
ale podczas kilku spotkań prezentowali poziom trampkarzy.
Zawodnicy na tym etapie rozgrywek zwyczajnie nie mogą
pozwolić sobie na proste błędy,
skutkujące utratą bramek.
Najtrudniejsze zadanie Tadeusza Pawłowskiego to Sebastian Mila. W czasie klubowych
badań okazało się, że piłkarz
ma sześć kilogramów nadwagi.
Kapitan z automatu został odsunięty od drużyny i trenował
indywidualnie. Władze klubu
na czele z Pawłem Żelem mieli
szkoleniowcowi za złe, że na
łamach mediów ujawnił informacje o dyspozycji gracza.
Jedynym pozytywem całego
zamieszania była reakcja samego zainteresowanego, który
intensywnie zaczął pracować
nad swoją dyspozycją, która
odbiegała wyraźnie od normy,
a do składu powrócił dopiero na spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Nie dość,
że walczył o każdy centymetr
boiska, to w dodatku asystował
przy jednej z bramek Dalibora
Stevanovica. Ponadto piłkarze
zostawili prywatne konflikty w szatni, a do każdego meczu
podchodzili z zauważalna koncentracją. Kibice mogli tylko
żałować głupio straconych
punktów przez zespół na jesień.
Jednak całokształt był nadal
odległy od ideału. Wiele porażek doznanych wiosną, chociażby z Zawiszą Bydgoszcz,
czy remisy w ostatnich minutach przyczyniły się do miejsca,
z jakiego w rundzie „dogrywkowej” będzie startował WKS.
Znalezienie się w grupie zwanej
spadkową z pewnością nie
przyciągnie na stadion kompletu widzów, mimo że Śląsk
zagra u siebie cztery z siedmiu
dodatkowych spotkań.
Tylko epizod?
Przed trenerem Pawłowskim
trudne zadanie. Nikt nie pomyślał przed sezonem, że Śląsk zagra w grupie spadkowej, gdzie
będzie startował z 12. miejsca.
Poza tym kibice z Wrocławia
nie dopuszczają się wizji, jakiej
mogą być świadkami. Spadek
do pierwszej ligi rozgrywek
będzie ciosem nokautującym.
Kto zechce odwiedzić stadion
na Pilczycach, gdzie Śląsk
będzie podejmować Puszczę
Niepołomice czy Termalikę
Bruk-Bet Nieciecza? Obecnie
piłkarski kolos świeci pustkami, a co dopiero wtedy. Jedynym urozmaiceniem będą liczne wycieczki. Dla kibiców z tak
małych miejscowości, przyjazd
na Stadion Miejski będzie nie
lada atrakcją turystyczną.
W razie spadku epizod Śląska
na piłkarskim wierzchołku
trwałby zaledwie kilka sezonów. Przypomnijmy, że
WKS razem z Lechią Gdańsk,
Piastem Gliwice i Arką Gdynia awansował do Ekstraklasy w sezonie 2007/2008
i ze wszystkich ówczesnych
beniaminków osiągnął najwięcej – komplet miejsc na podium
i przygoda w europejskich
pucharach.
REKLAMA
Przyspieszony start rundy jesiennej ze względu na występy w Lidze Europejskiej rozpoczęli dobrze. Zwycięstwo w dwumeczu
z wyżej notowanym Club Brugge i nieoczkiwany awans podopiecznych trenera Stanislava
Levego do kolejnej rundy dawał
do myślenia ligowym rywalom.
We Wrocławiu zapanowało piłkarskie szaleństwo. Spotkania
z Sevillą, mimo wysokich porażek, nie zostały ocenione negatywnie. Komplet widzów na
Stadionie Miejskim w rewanżu
czy zauroczenie występami
świeżo sprowadzonego Marco Paixao rozpaliły nadzieje
fanów na kolejne pucharowe
zdobycze.
Z ligowego szczytu na dno
O preludium sezonu
2013/2014 we Wrocławiu zapomniano ekspresowo. Dopiero w piątej kolejce T-Mobile Ekstraklasy Śląsk odniósł
Sport
maj 2014
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 70
Publicystyka
Radosne Wojszyce
Wojciech
Mach
W osiedlu Wojszyce znanym z zapisów od 1249 r., a przyłączonym do
Wrocławia 1 stycznia 1951, bardzo prężnie działa Rada Osiedla. Dają tam
znakomity przykład współpracy i symbiozy trzech pokoleń mieszkańców.
Działacze Zarządu i Rady – Elżbieta Socha i Jerzy Dyjakon owocnie realizują
pomysły dotyczące uatrakcyjniania życia codziennego. Gdyby jeszcze zdołali
zmniejszyć olbrzymie komunikacyjne korki na ul. Borowskiej…
nie uczestniczą w zajęciach sportowych i umysłowych. Ostatnio
dzieci w wieku szkolnym wspólnie
z dorosłymi oglądały wyświetlane
przeze mnie montaże archiwalnych filmów o naszym grodzie,
a seniorzy dzielili się wspomnieniami i ciekawostkami. Mocno
zainteresowani tym uczniowie
brali czynny udział w konkursie
z wiedzy o Wrocławiu: historii,
zabytkach, tramwajach, Odrze,
placach i pomnikach.
Wojszyce przecina jednotorowa
linia kolejowa prowadząca przez
Sobótkę do Świdnicy, czynna
do 23 czerwca 2000 r. Ponieważ
1 czerwca 1884 r. otwarto połączenie kolejowe relacji Wrocław
Główny – Kobierzyce, Rada Osiedla chce uczcić 130. rocznicę tego
znaczącego wówczas wydarzenia,
tworząc mini skansen przy torze,
budce dróżnika i resztkach stacyjki… Może powstanie tam giełda
pamiątek po czasach przedkomputerowych: fotografie parowozów
i wagonów, stare bilety ręcznie
dziurkowane przez konduktora,
mandaty i rozkłady jazdy. Uzupełnieniem będzie wieczorek
z kolejowymi konkursami wraz
z przypomnieniem kilkudziesięciu
piosenek o pociągach i fragmentami słynnych filmów, gdzie
akcja toczy się w pociągach. Do
potrzeb nie tylko rocznicowych,
lecz i codziennych warto będzie
odtworzyć istniejącą w 1845 r.
gospodę z szynkwasem oraz…
malowniczy wiatrak.
Kilka lat temu wspaniałe udały się
urodziny najstarszego mieszkańca
Wojszyc, 100-letniego Bolesława
Daszkiewicza, który był tak pełen
życiowego wigoru, że nawet
podszczypywał moje asystentki!
On i jego małżonka otrzymali
ufundowaną przez Radę automatyczną pralkę. Po poświęceniu jej
przez ks. proboszcza ponad 200
gości zastanawiało się nad tym,
czy takie urządzenie skutecznie wypierze również grzeszki
mieszkańców…
Mieszkająca w Wojszycach
od 1946r. rodzina Anczakowskich oraz Helena Żarska są bardzo
żywotnymi encyklopediami wiedzy i anegdot o tamtych latach.
Z nostalgią wspominają II połowę
lat 40., gdy w imieniu sołtysa
Wrotnego po wsi chodził – niczym dawny herold – zatrudniony
przez wiejską władzę człowiek
z dzwoneczkiem. Zadryndał i wy-
lecz z dużą liczbą gospodarstw
indywidualnych.
21 czerwca 1983 r. w czasie II
Pielgrzymki Jan Paweł II przebywał na hipodromie w pobliskich
Partynicach. Przez Wojszyce nastąpił przemarsz tłumów idących
z Dworca Głównego na spotkanie
z papieżem. Wielu z nich znalazło
poczęstunek i nocleg u życzliwych
mieszkańców osiedla.
Lata 80. to pojawienie się gęstej
zabudowy szeregowej – segmentów jednorodzinnych. Po powodzi
z 1997 r. Wojszyce, jako osiedle
niezagrożone zalaniem, stały się
atrakcyjnym miejscem dla budownictwa. Tylko żal tego, że coraz
mniej jest tam bujnych zielonych
łąk, szklarni, łanów zboża i rzadko
można zobaczyć już sarnę lub
zająca.
W ostatnim felietonie „Sposoby na miłość i sukcesy” z
nr 61 pojawiło się nieprawdziwe zdanie „Niedawno na
kolejnym spotkaniu kilkudziesięciu biznesmenów z
całej Polski zostało uhonorowanych srebrnym medalem
Kongregacji Przemysłowo-Handlowej Ogólnopolskiej
Izby Gospodarczej”. Podczas gdy chodziło o jednego
biznesmena.
REKLAMA
REKLAMA
Przy siedzibie Rady w zabytkowej
SP 23, dawnym Domu Ludowym
zbudowanym po roku 1900, bardzo aktywnie udziela się 130
pań z Koła Aktywnych Kobiet.
Są to nie tylko okolicznościowe
spotkania jak np. listopadowe
Święto Ziemniaka, wigilie, zabawy taneczne i inscenizacje, wycieczki po Dolnym Śląsku czy
marsze w Święto Niepodległości.
Goszczą renomowanych artystów, m.in. kabaret Neonówka
oraz wyżej podpisanego. Wraz
z działaczami Rady Osiedla panie
pamiętają o potrzebach najuboższych sąsiadów, a także rozszerzają horyzonty dzieciom i młodzieży.
Obowiązuje tam hasło pełnej aktywności życiowej. Starsze osoby
nie gimnastykują się w domu
pilotem telewizyjnym, lecz czyn-
krzykiwał najaktualniejsze rozporządzenia władzy i komunikaty
z sołectwa. Nie wiemy tylko, czym
i jak konserwował swoje zdzierane
gardło…
W 1946 r. z Kanady przyjechali
emigranci zafascynowani komunizmem. W latach 1947-48 wyremontowali Dom Ludowy i założyli jedną z pierwszych w Polsce wzorcową rolniczą spółdzielnię produkcyjną. Byli przepełnieni ogromnym entuzjazmem
i wiarą w stworzenie najlepszego
z ustrojów! Gdy w najcięższym
okresie stalinowskich błędów
i wypaczeń nagle, bez odszkodowania, zabrano im wojszycki
dorobek, część nich zobaczyła
inną twarz Maszynisty Parowozu
Dziejów i jego wiernych sług…
Niektórym z „Kanadyjczyków”
udało się wyjechać z Polski, a ci,
którzy zostali, do dziś żałują bezkrytycznej wiary w komunistyczne ideały oraz straconego dorobku
tamtych lat i pracy…
Dzięki bardzo urodzajnym czarnym ziemiom nastąpił rozwój
ogrodnictwa szklarniowego i dobrowolnie utworzono jedyną we
Wrocławiu rolniczą spółdzielnię
produkcyjną – prawie zabytek!
Nota bene w latach 50. i 60. osiedle Zgorzelisko, przyłączone do
miasta w 1951 r., było potężnym
zagłębiem owocowo-warzywnym,
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
maj 2014
str 71
Reklama
PReklama
fot. Marta Nowakowska
Zmiany na Partynicach
Michał
Ratajczak
W ostatnią niedzielę kwietnia wrocławski Tor Wyścigów Konnych na Partynicach skupił na sobie całą uwagę miasta i jego mieszkańców. To jednak nie
koniec imprez na tym obiekcie, zwłaszcza że od dwóch lat partynicki tor jest
uprawniony do organizowania zawodów na szczeblu międzynarodowym.
Najważniejsza dla Partynic
data w pierwszej części sezonu
to 8 czerwca, kiedy to odbędzie się
międzynarodowa gonitwa o Nagrodę Prezydenta Miasta Wrocławia
zaliczana do najwyższej w Polsce
kat. A (dystans 2400 m, pula nagród
87.500 zł) oraz Puchar Prezydenta
Miasta Sopotu – międzynarodowa
gonitwa z przeszkodami. Imprezą
debiutującą we Wrocławiu będzie
gonitwa Oaks (10 sierpnia), a w rolach głównych wystąpią trzyletnie
klacze pełnej krwi angielskiej.
Kulminacja sezonu wyścigowego
to pierwszy weekend września
– w sobotę wystartuje Wielka Partynicka, a następnego dnia Wielka
Wrocławska. Druga z gonitw ma
znaczenie szczególne, bo nie dość
że z największą pulą nagród (Nagroda Totalizatora Sportowego,
175 tys. zł), to jeszcze na najdłuższym w Polsce dystansie 5000 m
z przeszkodami.
Sezon zamykają dwie październikowe imprezy. Najpierw 19
października międzynarodowa
gonitwa dla klaczy pełnej krwi
angielskiej o Nagrodę Konstelacji,
a następnie międzynarodowa gonitwa z przeszkodami z Nagrodą
Zamknięcia Sezonu (25 października). W ostatnim dniu wyścigowym
gonitw będzie mniej niż zwykle, bo
tylko pięć, a zaraz po nich – Hubertus. Takie połączenie ma sprawić,
że wyścigowa publiczność będzie
miała okazję na żywo świętować
tradycyjne zakończenie sezonu wyścigowego i jeździeckiego.
Inna rzeczywistość
Podsumowując, w sezonie na rok
2014 łączna pula nagród wyniesie 1,9 mln zł (to o połowę więcej niż w poprzednim sezonie).
Wrocławianie mają do dyspozycji
17 dni wyścigowych (2 więcej
Automobil na kwit
Mateusz
Macyszyn
Na Polskim rynku zagościły na stałe. Ponad dziesięć lat
minęło, kiedy raczkowały pierwsze punkty na terenie
kraju. Nikt wtedy nie spodziewał się, że ta część branży
motoryzacyjnej zdobędzie sprzymierzeńców.
Wypożyczalnie samochodowe rosną jak na drożdżach. W samym
Wrocławiu zarejestrowanych jest
kilkadziesiąt przedsiębiorstw oferujących usługi najmu czterokołowców. To nie tylko pojazdy osobowe,
przeznaczone dla rodziny czy wyjeżdżających na zagraniczne zarobki. Świadczenia ajencyjne od kilku
lat dotyczą samochodów o większych gabarytach, nie wspominając
o limuzynach ślubnych. Wszakże
pamiętam je z czasów, gdy byłem
jeszcze dzieckiem, kiedy widok
białej gabloty zapierał dech w piersiach, a było to jakieś dwadzieścia
lat wstecz. Usługodawcy głowią się
i biją o każdego klienta, zatem najlepszym rozwiązaniem okazuje się
poszerzenie floty automobilowej.
Spoglądając wyłącznie na stolicę
Dolnego Śląska wybór jest niewyczerpany. Od busów dostawczych,
maj 2014
przez vany 6-9 osobowe, służące do
transportu zwykłych śmiertelników,
po luksus. A ten bizantynizm nigdy
dotąd nie był tak łatwo dostępny.
Leasingobiorcy zasypują społeczeństwo pojazdami, o których czasem
mogliby tylko pomarzyć: Mercedes,
Audi, Lexus, a chociażby Jaguar.
I to wszystko w niewielkiej cenie,
nawet za jeden dzień, by weterani
szos mogli usiąść i poczuć odrobinę
adrenaliny za kierownicą. Dla wygodnisiów znajdzie się i prywatny
kierowca. Tak, indywidualny szofer, przyjedzie, poczeka, odstawi
na miejsce. Wypożyczalnie są przygotowane na wszystko, a wystarczy
dokładnie przekopać cennik.
Wracając na ziemię. Duży
odsetek korporacji motoryzacyjnych ułożył własne przykazania.
Tak na wypadek, gdyby kogoś
chciały ponieść emocje - „przecież
niż w 2013 roku), podczas których
będą mogli obejrzeć 117 gonitw
(rok temu 105).
Poprzedni rok był przełomowy
dla toru na Partynicach, bo jeszcze w 2012 roku ścigały się tu konie
półkrwi, co było niejako pozostałością po poprzednim systemie. Tak
przed laty zadecydowały władze
komunistyczne, kiedy jeszcze nie
liczono się ani z prestiżem, ani
z zasadami rynkowymi. Z tamtego okresu warto odnotować rok
1955, w którym odbyło się najwięcej gonitw w historii wrocławskiego
toru.
W większości miejsc na świecie
odbywają się gonitwy koni pełnej
krwi angielskiej. Decyzja, by i we
Wrocławiu takie konie mogły się
ścigać otworzyła automatycznie
obiekt dla hodowców i sportowców
trenujących poza granicami Polski
czy prezentujących się dotych-
czas w Warszawie czy Sopocie.
Trudno mówić o konkurencyjności
tych obiektów. W środowisku zawodników i działaczy chodzi raczej
o stworzenia spójnego sytemu, tak
by imprezy o podwyższonej randze
nie wypadały w ten sam weekend.
Wrocław nie dubluje kalendarza
Pardubic, a z drugiej strony Czesi
mogą wypełnić sezon przyjazdem
na Partynice, gdzie odbywają się
gonitwy przeszkodowe, a w tych
specjalizują się nasi południowi
sąsiedzi.
Idą zmiany
Tor Wyścigów Konnych jako
jednostka podległa miastu ma już
gotowy program naprawczy, który
czeka na akceptację Magistratu i dofinansowanie z Unii Europejskiej.
Jednak już teraz na Partynicach idzie
nowe. Przede wszystkim jest więcej
koni stacjonujących na miejscu.
Liczba 180 (w zeszłym roku 120)
pozwala na zorganizowanie zawodów przy pesymistycznym założeniu, że nikt z zagranicy się nie zjawi.
Zmiany obejmą także trenerów. Ci
od przyszłego roku będą „sprywatyzowani”. Na razie są pracownikami
Partynic. Po reformie będą mogli
ściągać sobie konie, a także dobierać
personel.
Wydajność Partynic to dziś 180
koni, czyli tyle, ile są w stanie
pomieścić stajnie. Jeśli uda się wyremontować jeszcze jedną z nich,
stan liczbowy zwierząt powiększy
się o kolejne 20. W planach jest
budowa tzw. gościnnej stajni dla
koni przyjezdnych.
Wydajność to również liczba gonitw w sezonie, która może wydawać się zbyt mała jak na tor o międzynarodowym szczeblu gonitw.
Program jednak jest dostosowany
do aktualnych potrzeb Partynic.
Z jednej strony chodzi o to, by wyścigi wrocławianom nie spowszedniały, a z drugiej, by o nich nie
zapomnieli. Poza tym trzeba się
liczyć z harmonogramem imprez w Warszawie, Sopocie czy
Pardubicach. Nie chodzi o rywalizację tylko o uatrakcyjnienie kalendarza wyścigowego. Duża impreza
tego samego dnia w dwóch różnych
miastach mogłaby spowodować,
że osobą która straci najwięcej,
będzie widz.
to nie moje, zatem gaz wciskam do
samej podłogi.” Albo opcja druga „wcześniej pojazd był w idealnym
stanie, a obecnie widać ewidentne
ślady zarysowania lakieru i wysokiego zużycia opon.” Przed dokonaniem wyboru firmy, z którą będziemy dokonywać transakcji, warto
poświęcić czas, by przejrzeć jej
stronę internetową. Liczą się opinie
klientów, korzystających wcześniej
z usług wypożyczalni.
Ponadto ważny jest wiek.
Firmy boją się oddawać kluczyki w ręce młodocianych kierowców,
nie posiadających kilkuletniego
doświadczenia. By najmować
pojazd wymaga się posiadania
co najmniej dwudziestu jeden lat
i prawa jazdy. Przed złożeniem
podpisu na umowie nie kierujmy
się zapałem do uruchomienia samochodu, by jak najszybciej wyruszyć w podróż. Chwila czasu na
przeczytanie zapisów w kontrakcie
nie pozwoli zaskoczyć nas w przypadku nieszczęśliwych zdarzeń z tytułu najmu. Dodatkowo dzierżawca winien wyliczyć koszty depozytu
od ręki, oszacować przewidziane
koszty usługobiorcy, wliczając
koszty paliwa i wydatków własnych. I jeszcze najważniejsze –
zrób zdjęcia pojazdu przed zaparafowaniem umowy.
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
REKLAMA
Twój Dom
Słowo Wrocławian Gazeta lokalna
str 72
maj 2014

Podobne dokumenty