WyPRAWIAJĄ?! - Słowo Wrocławian
Transkrypt
WyPRAWIAJĄ?! - Słowo Wrocławian
Słowo numeru str 1 TER A 72 ST Z RONy NAJWIĘKSZY Konkurs D O DATEK TURYST YC ZN Y rody! g a N j a r g y W nr 04/2014 (62) maj 2014 ISSN 2082-6761 INDEKS 275611 na Dolnym Śląsku! www.SlowoWroclawian.pl Co ONI WyPRAWIAJĄ?! KOLEJNA WPADKA STRAŻY MIEJSKIEJ Cena 2.20 zł (w tym 8 % VAT) Kłody pod nogi Adam Włodarczyk Dworzec PKS ma zostać schowany pod ziemią. Nad nim wyroście galeria handlowa. Tym samym władze miasta stopniowo pozbywają się terenów zielonych w centrum Wrocławia. Czy kolejny betonowy kloc, który prawdopodobnie zabije handel w tej okolicy, okaże się elementem dekoracyjnym miasta czy przysłowiowym kwiatkiem do kożucha? czyt. dalej s. 6-7 Neony nie zgasły Michał Ratajczak, Joanna Heider Czasy, kiedy neonowe reklamy były ozdobą miasta, minęły. Ostatnie z nich znikają z ulic Wrocławia wypierane przez bardziej tandetny i agresywny odpowiednik. Od 15 listopada w Galerii Wnętrz Domar przy ul. Braniborskiej można oglądać wystawę wszystkich ocalonych neonów. Wystawa od wakacji będzie znajdowała się przy ulicy Ruskiej 46. czyt. dalej s. 60 Powrót na salony Mateusz Macyszyn REKLAMA Piłkarze ręczni Śląska po- koniec tułaczki, którą przez wracają do najwyższej kla- ostatnie lata przechodził wrosy rozgrywkowej. Na cztery cławski handball. kolejki przed zakończeniem czyt. dalej s. 68 pierwszoligowych zmagań zapewnili sobie awans do PGNiG Superligi. To oznacza Wrocławski patos idei i masy czyt. dalej s.8 Epizod Heinricha Harrera czyt. dalej s.9 Kruszenie politycznego betonu czyt. dalej s.16 C H R O Ń Ś R O D OW I S KO. P R Z E C Z y TA Ł E Ś – P O DA J DA L E J ! Słowo Wrocławian Gazeta lokalna czwartek, 24 marca 2011 str 2 Wstępniak Miasto stu potrzeb Spis treści Michał Ratajczak W mieście stumostów (tak to się pisze) nieproporcjonalnie do liczby nowych przepraw rosną potrzeby wynikające ze stale powiększającej się dziury budżetowej. I jeszcze wiele lat po Euro i innych, nie wymienionych tu, inwestycjach będzie się nam odbijać czkawką. Powiedzieć dziś, że trzeba było mierzyć siły na zamiary, to banał. Trzeba było też wiedzieć kiedy ze sceny zejść, a gastrycy winni pamiętać, w którym momencie oddalić się od stołu. Aktualny deficyt miejskiej kasy jest szacowany na prawie 218 mln złotych. W roku 2014 Wrocław znów wyda więcej, niż otrzyma. Dlatego władze miasta zakładają zaciągnięcie 80 mln zł pozyczki na załatanie dziury budżetowej. Wszystko w ramach krótkoterminowego kredytu odnawialnego, czyli spłaconego w całości do końca br. Dochody miasta do końca roku wyniosą niemal 3,67 mld zł, a wydatki blisko 3,86 mld zł, z czego 663 mln zostanie przeznaczonych na inwestycje. Ogółem wydatki miasta wzrastają w stosunku do przewidywanych na rok 2013 o 10 proc., przy jednoczesnym wznoście dochodów o 3,9 proc. Nie tylko Wrocław żyje ponad stan. Wiele polskich miast stara się bronić przed powiększaniem długu. Niektóre, jak Wrocław czy Kraków, „ukrywają” faktyczne zadłużenie w miejskich spółkach. W efekcie niektóre miasta gasną po zmierzchu przez wyłączanie oświetlenia części ulic. Inne, w tym wypadku ponad 20 z województwa śląskiego, hurtowo zakupiły prąd od firmy Tauron, na czym zaoszczędziły około 8 mln zł, a niewielkie Żory zdecydowały się wyprzedawać swój majątek, jak choćby park wodny za 25 mln zł. Nie można powiedzieć, że we Wrocławiu brakuje inwestycji. Tyle że w niektórych sektorach gospodarki są one dobrą wymówką dla podnoszenia cen za usługi. Z początkiem marca opłaty za wodę i ścieki we Wrocławiu poszły w górę, ale to nie koniec podwyżek, bo miejskie wodociągi zaplanowały podnoszenie opłat za wodę co 12 miesięcy aż do roku 2018. Teraz za metr sześcienny wody i ścieków płacimy nieco ponad 8 złotych, do 2018 będzie to już kwota - 10,35 zł. Władze MPWiK tłumaczą, że podwyżki są konieczne, bo spółka rozbudowuje sieć kanalizacji we Wrocławiu m.in. na Osobowicach, Zakrzowie, Polanowicach, Sołtysowicach, Ratyniu i Lipie Piotrowskiej. Nie dodają jednak, że większość wydatków na inwestycje pokrywają środki unijne i bankowe kredyty. W dobie budżetowej bessy Wrocławia mało kto myśli o oszczędnościach. Inwestycyjna lokomotywa nabiera rozpędu, choć nie wiadomo czy zmierza ona we właściwym kierunku. Przykład z brzegu: w poprzednim miesiącu swoją działalność rozpoczęła nowa wrocławska spółka miejska - Światowe Igrzyska Sportowe 2017. Jej prezes będzie zarabiał około 13 tysięcy złotych, a po 3 tysiące złotych dostaną co miesiąc członkowie rady nadzorczej. Spółka ma się zająć przygotowaniami do World Games. Czy potrzebne są nam te wszystkie inwestycje – to już osobne pytanie. Chwilowy prestiż mija, a problematyczna konstrukcja z siatki i żelbetonu na ponad 40 tysięcy kibiców zostaje. Lepiej zastanowić się nad bardziej ekonomicznym zarządzaniem wydatkami bieżącymi oraz sensem istnienia płatnej komunikacji miejskiej, jeśli miasto i tak dopłaca to przedsiębiorstwa czy sensem istnienia Straży Miejskiej, która czai się za rogiem z gotową do zatrzaśnięcia blokadą. Temat numeru Mateusz Macyszyn – Po co nam straż miejska? – s. 3 Maj Co się działo? we Wrocławiu – s. 4 w Polsce – s. 5 w gospodarce – s. 5 Miasto Adam Włodarczyk – Kłody pod nogi – s. 6-7 Arleta Ciarczyńska – Wrocławski patos idei i masy – s. 8 Grzegorz Pietrzak – Epizod Heinricha Harrera – s. 9 Marek Natusiewicz – Twórczy przekaz starych neonów – s. 10 Aneta Bratkowska – O jak Ołbin – s. 17 Michał Ratajczak, Joanna Heider – Neony nie zgasły – s. 60-61 Inwestycje Tomasz Augustyniak – Złoty bastion wolności podatkowej – s. 11 Prawo Anna Hadasik – Sezon rowerowy czas zacząć! – s. 12 Damian Buniak – Powściągliwie z nakazem rozbiórki – s. 13 Gdzie najtaniej Ewa Tomaszewska – Zakupy przekupy – s. 14 Motoryzacja Adam Włodarczyk – Pierwsza jazda po Wrocławiu – s. 15 Publicystyka Marek Natusiewicz – Kruszenie politycznego betonu – s. 16 Joanna Heider – Święty, ale co z tego? – s. 64 Wojciech Mach – Radosne Wojszyce – s. 70 Kultura Laura Dusik – Niewygodna podróż – s. 18 Adam Włodarczyk – Wielka sprawa Teatru Małego – s. 18 Twój Relax Katarzyna Gielec – Skała w trzech odsłonach – s. 21 Aneta Bratkowska – U podnóża Tatr – s. 22-23 Paweł Miziura – Rejsy po Bałtyku – s. 24 Adam Włodarczyk – Jest Lądek. Lądek Zdrój – s. 25 Patrycja Rozborska – Wehikuł czasu – s. 26 Joanna Heider – Beskidy dla wszystkich – s. 27 Laura Dusik – Wypłyń na Mazury – s. 28 Laura Dusik, Mateusz Macyszyn – Przygoda z pojezierza – s. 36-37 Laura Dusik, Joanna Heider – Między trzema rzekami – s. 45 Paweł Miziura – Anomalie i norweski akcent w tle – s. 46 Katarzyna Wilanowska – Naodrzański klimat – s. 47 Katarzyna Kupczyk – Brama do Kotliny Kłodzkiej – s. 48-49 Mateusz Macyszyn – Krystaliczne plaże nad Bałtykiem – s. 50-51 Joanna Heider – Rybackie wioski i morze – s. 52-53 Aneta Bratkowska – Rajskie wybrzeże – s. 54 Twój Dom Krzysztof Ziajka – Od początku roku dobre perspektywy dla deweloperów – s. 30 Tomasz Kwieciński – Oszczędność nie tylko na papierze – s. 31 Tomasz Augustyniak – Gotowe czy na wymiar? – s. 32-33 Joanna Lipska – Izolacja co do centymetra – s. 39 Adam Włodarczyk – Z drewna czy PCV? – s. 40 Joanna Heider – Sztuka nawadniania – s. 42 Adam Włodarczyk – Eksplozja zieleni – s. 43 Paweł Miziura – Ogród sentymentalny – s. 44 Styl życia Joanna Heider – Sprawdź, czy twoje dziecko dostanie się do przedszkola – s. 57 Mateusz Macyszyn – Hobby na zamówienie – s. 58 Aneta Bratkowska – Ślubna szopka – s. 59 Bartosz Ozimiec– Dekoracje na wiosnę– s. 62 Będzie się działo Maj 2014 – s. 66-67 Sport Mateusz Macyszyn – Powrót na salony – s. 68 Mateusz Macyszyn – Śląsk broni się przed degradacją – s. 69 Wydawca: Magnes Media Sp. z o.o. [email protected] | Prezes Zarządu, redaktor naczelny: Emil Baran Redaktor prowadzący: Michał Ratajczak [email protected] | Sekretarz: Angelika Wołoszańska | Dział reklamy: tel. 513 509 429 Stali współpracownicy: Wojciech Mach, Marek Natusiewicz, Angelika Wołoszańska, Katarzyna Wilanowska, Adam Włodarczyk, Adrian Kaźmierczak | Druk: Polskapresse Redakcja: Komuny Paryskiej 90, 50-452 Wrocław | Skład: Logos | Numer zamknięto 16 maj 2014| Wydanie 19 maj 2014 Redakcja nie odpowiada za treść publikowanych listów i reklam. Materiałów nie zamówionych nie zwraca, zastrzega sobie prawo do skrótów w nadesłanych tekstach i listach. Gazeta jest bezpłatna dla punktów biorących udział w programie „Wrocławskie Dobre Miejsca” oraz „Słowo Wrocławian dla Ciebie”. Punkty partnerskie „Wrocławskich Dobrych Miejsc” oraz „Słowo Wrocławian dla Ciebie” nie mają prawa do pobierania opłat za rozdane egzemplarze gazety. Traktowane są one jako bezpłatne. Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 3 Temat numeru Po co nam straż miejska? Mateusz Macyszyn Społeczność Wrocławia działania straży miejskiej utożsamia z licznymi mandatami, czyli „wlepianiem za wszystko, co się da”, fotoradarami albo nakładaniem blokad na koła samochodowe. Oliwy do ognia dolewają kolejne wpadki, jak choćby nałożenie blokad samochodom zaparkowanym na ulicy Ruskiej na początku kwietnia. się w błahych sytuacjach, we Wrocławiu nie brakuje. Powiększająca się rzesza oponentów rozwija swe skrzydła, tworząc kampanie i protesty, w których domagają się likwidacji straży miejskiej. Na Facebooku mieszkańcy stworzyli grupę pod nazwą „Likwidacja Straży Miejskiej we Wrocławiu”, udostępniając czytelnikom wszelakie pozycje, ukazujące nieudane, niezrozumiałe, jak i bazujące wyłącznie na korzyściach finansowych, działania prewencyjne. Trzeba przyznać – społeczeństwo patronuje bardzo dokładnie każdy ruch strażników, czyhając na ich potknięcie. Incydenty abstrakcyjne Każdego poranka widzi się przy głównych ulicach duety strażników, montujących fotoradary, a w ostatnim czasie ukazały się interesujące zdjęcia w sieci. Przy ulicy Legnickiej w pobliżu przystanku tramwajowego „Niedźwiedzia”, jeden z internautów zauważył schowanych pomiędzy samochodami wartowników. Byli to strażnicy. Wyczekiwali na moment, kiedy któryś z pieszych przestąpi chodnik i wkroczy na pasy w czasie czerwonego światła sygnalizacji, by ukarać go grzywną. Uzasadniali to swoimi obowiązkami. Prawie każdy z nas zdaje sobie sprawę o konsekwencjach przejścia w chwili zakazu, tym bardziej, jeśli chodzi o Legnicką, a to przecież ruchliwy punkt zwłaszcza rano. Czar goryczy ostatnich miesięcy przelał przypadek mający miejsce 2 kwietnia, tym razem przy ulicy Ruskiej. Przez długie lata widniał tam znak („nie dotyczy chodnika”) o przyzwoleniu parkowania pojazdów otwierali szyby, rzucając obelgami w stronę nadzorców. Strażnik musi i nie może W opinii publicznej długo jeszcze będzie się toczył spór o zakres kompetencji. Wobec artykułu 12 ustawy o strażach gminnych (miejskich) do podstawowych czynności, jakie może wykonać funkcjonariusz należy wylegitymowanie osób w uzasadnionych przypadkach w celu ustalenia tożsamości. Przy okazji ma prawo skontrolować prywatne rzeczy, przeglądając zawartość torebki czy plecaka. Jednak, nawet gdy podejrzany powinien zostać zatrzymany sprawa zgłaszana jest funkcjonariuszom policji, bo takich praw miejscy nie posiadają. Strażnik wobec zachowującego się agresywnie ma przyzwolenie na użycie środków przymusu bezpośredniego i obezwładnienie go, a wtedy oczekuje na przyjazd policyjnego radiowozu. Istotnym przeznaczeniem strażaków miejskich jest dbanie o estetykę miasta, a to zadanie niełatwe, kiedy każdego dnia na ulicach uporczywi handlarze rozkładają swoje targowiska czy właściciele czworonogów nie potrafią sprzątać po swoim pupilu. Strażnik miejski ma w obowiązku pozbawić towaru „nielegalnego” kupca. Zarekwirowany towar trafia do depozytu, a kupiec bez uprawnień oczekuje na wyrok sądowy. Ciekawym pomysłem wykazano się w Łodzi. Tamtejsze władze nie potrafiły uporać się z konfiskowanymi rzeczami, które miały krótki termin ważności, choćby warzywa oraz owoce. Postanowiono pobrane wkłady wysprzedawać hurtowniom po detalicznych cenach, a zarobione pieniądze oczekiwały na przedsiębiorców. Gdy łódzcy kupcy wygrali proces przeciw strażnikom otrzymywali walutę w zamian za utracony towar. Wrocławianie nieprzychylni W sondzie przeprowadzonej przez portal internetowy www. tuwroclaw.com zapytano o ocenę działalności straży miejskiej w mieście. W wyniku badań ankietowani mieli do wyboru cztery odpowiedzi. Z pośród 125 głosujących najwięcej, bo aż 63,2% ankietowanych zaznaczyło opcję o natychmiastowej likwidacji, 25,6% respondentów uznało, że wrocławskie służby są maszynką do zarabiania pieniędzy, choć nie trudno się zgodzić z tą kwestią. Wąskie grono internautów poparło pogląd głoszący o poprawie troski nad dobrem Dolnoślązaków i wyniosło tylko 10,4%. Docelowe zapytanie tyczyło się wyrażania aprobaty o dobrym spełnianiu wartości przez straż miejską Wrocławia. Odpowiedź zaskakująca – 0,8%, czyli tylko jedna osoba. REKLAMA W tym roku dwudzieste trzecie urodziny będzie celebrować wrocławska straż miejska. Powstała 23 września 1991 roku z inicjatywy dotychczasowego prezydenta, Bogdana Zdrojewskiego. Czy przez te lata mieszkańcy są zadowoleni z działań „mundurowych”? – Nie jesteśmy w stanie wierzyć, że ciągłe patrole, kontrolowanie i nękanie ludzi, przykładowo palących papierosa w miejscu publicznym, to rola strażników. Nie ma ich, gdy człowiek potrzebuje pomocy albo odsyłają do policji. Słyszy się codziennie rano w radiu informację o ulicach, przy których zostaną rozmieszczone fotoradary. Wlepianie mandatów za prędkość to chyba pierwszorzędny rytuał, kiedy przychodzą do pracy – opowiada z oburzeniem Anna, trzydziestoletnia mieszkanka z Krzyków. Poszkodowanych, zdawałoby na wydzielonej części chodnika. Zgodnie z przyjętymi w społeczeństwie zasadami, władze miasta winne uprzednio obwieszczać biuletyn odnośnie likwidacji oznaczenia drogowego. Tak się nie stało. Kierowcy, którzy tego dnia pozostawili samochody, spotkali się z przykrą sytuacją. Strażnicy szybko założyli blokady, karząc mandatami winowajców w kwocie stu złotych oraz po jednym punkcie karnym. Sprawa nie została wyjaśniona. Magistrat twierdzi, że nie czynił żadnych kroków, jakoby chciał zlikwidować oznaczenie i umyła od tego ręce. Oficjalnie ustalenia mówią o kradzieży, ale sprawa utknęła, a o żadnych poszukiwaniach sprawców nikt nic nie słyszał. Kierowcy nie mogą się odwołać, gdyż nie ma współwinnych malwersacji, więc mandat muszą uregulować. Internet czy prasa śmieją się, iż sprawiedliwość wraca, a wreszcie przyszła kolej na strażników. Tego samego dnia jeden z funkcjonariuszy spowodował wypadek drogowy przy placu Orląt Lwowskich. Uderzył w nadjeżdżający od strony ulicy Braniborskiej pojazd, blokując ruch komunikacyjny na kilka godzin. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Rozdrażnienie dało się we znaki innym kierowcom. Przejeżdżając w pobliżu rozbitego samochodu straży miejskiej maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 4 Co się działo w Polsce Co się działo WE WROCŁAWIU – kwiecień 2014 Miejsca parkingowe w zamian za... Przygotowała: Joanna Heider Katastrofa prezydenta Bije drogie źródełko 15 kwietnia przed 7 rano wydarzył się wypadek spowodowany przez samego Rafała Dutkiewicza. Prezydent Wrocławia przy okazji złamał kilka przepisów jak zakaz wjazdu pojazdów na ul. Świętej Jadwigi czy nieustąpienie pierwszeństwa. Kierowany przez Dutkiewicza terenowy nissan pathfinder uderzył w tramwaj numer 17. Auto skosiło barierki przy budynku i omal nie wjechało w pobliską cukiernię. Pasażerom tramwaju, w tym motorniczemu, nic się nie stało, natomiast sprawca kraksy trafił do szpitala – jego życiu nie zagraża bezpieczeństwo, jednak kolizja postawiła na nogi cały Magistrat. Od tamtego zdarzenia władzę praktyczną we Wrocławiu sprawuje czterech wiceprezydentów. 4 kwietnia powrócił do życia najbardziej współczesny z pomników zlokalizowanych na wrocławskim Rynku. Mowa o konstrukcji szklano-kamienno-wodnej, czyli fontannie, która największą frajdę sprawia dzieciom i gołębiom. Starsi, szczególnie ci z wyostrzonym zmysłem estetycznym, są podzieleni. Dla wielu to wciąż bardzo kosztowna dekoracja (koszt 2,5 mln, roczne utrzymanie ok. 80 tys. zł) zwana popularnie „Zdrojem” od nazwiska ówczesnego prezydenta miasta – Bogdana Zdrojewskiego. Nieco wcześniej wystrzeliła fontanna na pl. Orląt Lwowskich, ożywiając tę część miasta pod nieobecność ruchu kolejowego na Dworcu Świebodzkim. Połączenie prawie do Warszawy Mamy nowe połączenie lotnicze z Wrocławia do Warszawy Modlina, które oferują linie lotnicze Ryanair. Przystępne ceny oraz czas lotu, który wynosi jedynie kilkadziesiąt minut od razu zaczęły przyciągać klientów. Do ceny biletu trzeba jeszcze doliczyć koszt przejazdu z Modlina do centrum Warszawy, ale to nadal korzystna propozycja w porównaniu do innych środków t ra nspor t u. Ceny biletów zaczynają się od 19 zł. Bilet z Modlina do centrum Warszawy kupiony na lotnisku to 30 zł – zarezerwowany online – 9 zł. Dziewiczy rejs odbył się 2 kwietnia. Tym razem pas startowy w Modlinie okazał się szczelny. Rowery miejskie nie dla wrocławian Można z nich już korzystać od początku kwietnia. Magistrat przeznaczył na to zadanie 500 tys. zł, a firma Nextbike wygrała przetarg i zapewnia uruchomienie 17 stacji wytypowanych przez miasto ze 140 rowerami. W poprzednim sezonie jednoślady wypożyczono 175 tys. razy, a przez 3 lata dokonano w sumie prawie 450 tys. wypożyczeń. W systemie jest zarejestrowanych 50 tys. użytkowników, z czego tylko 8 proc. to wrocławianie. Pierwsze 20 minut przejazdu jest bezpłatne i ponad 80 proc. wypożyczeń mieściło się w tej taryfie. Za pierwszą godzinę opłata wynosi 2 złote, a za kolejną 4 zł. Do Wrocławia nie dojechał Wrocław Główny w plecy 1 kwietnia okazał się mało żartobliwym dniem dla młodocianego uciekiniera z Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego w Nysie. Tego dnia 16-latek postanowił przedostać się pociągiem do Wrocławia. Te plany pokrzyżował chłopakowi obchód patrolu Służby Ochrony Kolei. Na widok SOK-istów, uciekinier zaczął się dziwnie zachowywać. W trakcie legitymowania przyznał się, że kilka dni temu samowolnie oddalił się z ośrodka wychowawczego w Nysie. Po przyjeździe pociągu do stacji Wrocław Główny ujętego 16-latka przekazano do Kolejowego Komisariatu Policji we Wrocławiu, gdzie dyżurny potwierdził, iż nieletni jest poszukiwany przez Komendę Powiatową Policji w Nysie. Wrocławski dworzec główny stracił w zeszłym roku 7,2 mln zł przez niewykorzystane powierzchnie komercyjne. Jest tak w dużej mierze dlatego, że obiekt jest zabytkiem, przez co oferta nie każdego najemcy spełnia wytyczne konserwatora lub spółki PKP. Został wyremontowany na Euro 2012 za ponad 360 mln zł. W 2012 r. wynajmowano zaledwie jedną trzecią jego powierzchni komercyjnej, w marcu tego roku – 38 proc. Lokale najczęściej wynajmują sklepy i sieciowe restauracje. Prawo zabrania jednak sprzedaży alkoholu na dworcach kolejowych, zatem restauratorzy często rezygnują z wynajmu. W zeszłym roku najlepiej zarabiającym dworcem była Warszawa Centralna. Zarobiła 10,3 mln zł. Wiosna szybciej Grillowanie na Stadionie Miejskim? Ponieważ tegoroczna zima przeszła bez echa, a pługi tylko zdawkowo pojawiały się na wrocławskich ulicach, uwagę wszystkich mieszkańców przykuwała wiosna, która w roku 2014 wyjątkowo wcześnie zawitała nad Odrą, już w marcu okwiecając krokusami już tramwajowe pętle i skwery. Na początku kwietnia Wrocław praktycznie utonął w zieleni, a 3 dnia miesiąca po zmierzchu nad miastem przeszła niespotykana w tym okresie burza. Malo spotykane były również temperatury, śmiało przekraczające 20 stopni na plusie. Ale jak anomalia, to anomalia. A raczej pod stadionem, bo od 19 kwietnia na łące obok areny można codziennie piec kiełbaski, pod warunkiem, że nie będzie temu towarzyszył alkohol. Ten natomiast można spożywać na esplanadzie stadionu - „Grill Barze Stadion”. Z grill baru można zejść na grillowisko. Stadionowe grillowanie będzie czynne 7 dni w tygodniu, natomiast bar czynny będzie w każdy weekend w godz. 12-22. W dniach meczowych otwarty będzie na 2 godziny przed rozpoczęciem meczu i zamykany 2 godziny po zakończeniu meczu i będzie można wejść do niego tylko z biletem. Czy znajdą się amatorzy na takowe bezalkoholowe biesiadowania? Słowo Wrocławian Gazeta lokalna ...ogródki piwne i stojaki na rowery. Kierowcy narzekają, że sporo stojaków rowerowych powstaje kosztem miejsc parkingowych. Na pl. Kościuszki zniknęło w ten sposób aż 6 miejsc, a w całym centrum miasta zlikwidowanych zostanie co najmniej kilkanaście. Będzie ich mimo wszystko coraz mniej, gdyż kolejne ulice będą przebudowywane jak np. ul. Bogusławskiego oraz Zamkowa. Urzędnicy zapewniają, że rozwiązaniem kłopotów z postojami w tej części miasta będzie parking w Narodowym Forum Muzyki na ponad 600 aut. Tyle że płatny. Ogródki piwne staną na pewno na miejscach parkingowych przy ulicach: Odrzańska 1, Ofiar Oświęcimskich 4, Rzeźnicza 3, Szajnochy 3, Kiełbaśnicza 5, Kotlarska 7, Nożownicza 4, Świętego Antoniego 5, Włodkowica 5. Będą, niestety, kolejne. Nadodrze w rękach mieszkańców W kwietniu odbył się cykl spotkań, na których był omawiany projekt przebudowy skweru u zbiegu ulic Jedności Narodowej, Ołbińskiej i Henryka Pobożnego. Do spotkań tych urzędnicy zaprosili mieszkańców osiedla, którzy decydowali o zmianach na Nadodrzu. – Chcemy, aby mieszkańcy mieli wpływ na to, jak będzie wyglądała okolica w ich sąsiedztwie – mówiła Ewa Mazur, rzecznik prasowa Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta. Jednym z tematów było również ograniczenie ruchu samochodowego na tym osiedlu. Ostatnie ze spotkań odbędzie się w 20 maja w auli klasztoru ojców Karmelitów Bosych przy ul. Ołbińskiej 1. Barometr Jakości Życia Mieszkańców Naukowcy z Instytutu Politologii Uniwersytetu Wrocławskiego i specjaliści instytutu badania rynku i opinii MANDS opracowali kompleksowe narzędzie mierzące różne obszary życia, takie jak edukacja, finanse, zdrowie, infrastruktura, środowisko, rynek pracy czy kontakty międzyludzkie. Jak działa? Podstawą jest badanie ankietowe. Uzyskane odpowiedzi trafiają do bazy danych. Ta importowana do specjalnego oprogramowania jest interpretowana skomplikowanym algorytmem. Wyniki uzupełnia się danymi np. z Głównego Urzędu Statystycznego, by uzyskać dokładne i rzetelne wskaźniki badanych obszarów. Dzięki temu mieszkańcy mogą pośrednio wpływać na sprawy publiczne, wskazywać błędy oraz reagować na pojawiające się problemy. Dzieło wrocławskich naukowców i badaczy jest jedynym w Polsce, tak wszechstronnym narzędziem badania jakości życia. Derby nudne, ale na plus 26 kwietnia Śląsk Wrocław skromnie pokonał Zagłębie Lubin 1:0 w sobotnim meczu 31. kolejki T-ME. Upragnioną bramkę zdobył na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Portugalczyk Marco Paixao. Derbowe spotkanie, choć zakończone z korzyścią dla gospodarzy, przebiegło w atmosferze walki, z której niewiele wynikało. Na trybunach pojawiło się nieco ponad 11 tys. kibiców. To zaledwie jedna czwarta tego, co jest w stanie pomieścić Stadion Miejski. Jeśli Śląsk spadnie do I ligi, będzie dysponował największym obiektem na zapleczu Ekstraklasy. maj 2014 Co się działo W POLSCE – kwiecień 2014 Powody bezrobocia Aktywne poszukiwanie pracy na Opolszczyźnie – wysyłanie ofert czy poszukiwanie wakatów – to domena 44 proc. badanych bezrobotnych. – Z tych samych badań wynika, że w ogóle zaledwie 8 proc. firm w woj. opolskim zgłasza urzędom pracy tzw. popyt na pracę. Wśród przyczyn, które bezrobotni wskazywali jako powody nie szukania pracy, były ich problemy zdrowotne, zniechęcenie do nieustannego poszukiwania pracy, konieczność opieki nad osobami zależnymi, czyli np. dziećmi czy bliskimi. Część przyznała też, że musiałoby zrezygnować z aktualnie wykonywanej pracy, co jest tożsame z wykonywaniem jej w szarej strefie – komentował wyniki badań Maciej Filipowicz z Opolskiego Obserwatorium Rynku Pracy przy Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Opolu. Czarno na rynku pracy Co się działo w Polsce REKLAMA str 5 Według ostatniej ekspertyzy Państwowej Inspekcji Pracy połowa firm w Polsce naruszała w 2013 r. przepisy o legalności zatrudnienia. Najwięcej przypadków kontrolerzy odnotowali na Śląsku i Pomorzu. 1/5 pracodawców łamało zaś prawo w najbardziej kluczowych kwestiach: zatrudniało bez umowy czy nie zgłaszało pracowników do ZUS. Najwięcej przypadków zatrudnienia na czarno było w opiece zdrowotnej i pomocy społecznej. Koniec budek telefonicznych Pojawienie się telefonów komórkowych zdecydowanie przyczyniło się do kryzysu na rynku budek telefonicznych, które jeszcze w 1999 r. przynosiły TP S.A. ok. 400 mln zł zysku. Niestety, w 2011 r. już tylko 11 mln zł., a dziś Orange (ta nazwa zastąpiła TP) już nawet nie podaje ile zarabia na takich aparatach. Rzecznik tej firmy przyznaje, że obecnie utrzymywanych jest jedynie 13 tys. aparatów. W lutym zapowiedział, że w najbliższym czasie chce zlikwidować kolejnych 5 tys. najbardziej nierentownych z nich, gdyż okazuje się, że aż 95 proc. Polaków nie ma żadnej potrzeby by korzystać z budek telefonicznych. Co się działo W GOSPODARCE – kwiecień 2014 Dobry czas na kredyt Kolejowo za Kazachstanem Z marcowego raportu Invigo wynika, że osoby zarabiające średnią krajową mogą liczyć na ponad 244 tys. zł kredytu. Najbardziej atrakcyjne warunki oferują m.in. PKO BP, Pekao SA, Citi Handlowy, Alior Bank i Eurobank – w przypadku kredytów udzielanych na 80 % wartości nieruchomości. Z rynku praktycznie zniknęły już kredyty walutowe, już dziś kredyty złotowe to 98 proc. wszystkich udzielanych kredytów. Według ekonomistów, pierwsza podwyżka kosztu pieniądza będzie miała miejsce dopiero za rok, bo inflacja w najbliższych miesiącach powinna pozostać niska. PKP PLK planuje wydać w tym roku 7,3 mld zł na modernizację kolei. Za te pieniądze spółka planuje zmodernizować 1,5 tys. km torów. Jednak mimo ogromnych środków unijnych, Polska pod tym względem wypada bardzo słabo Według Globalnego Raportu Konkurencyjności przygotowywanego przez Światowe Forum Ekonomiczne nasza infrastruktura kolejowa zajmuje 79. miejsce wśród 144 krajów świata. Wyprzedzają nas m.in. Kazachstan, Namibia i Rwanda, a także większość krajów europejskich. Prace, które mają zakończyć się w tym roku to kontrakt na modernizację odcinka Działdowo-Malbork oraz Prószków-Grodzisk Mazowiecki. Pozostałe zakontraktowane w tym roku mają termin zakończenia wyznaczony na koniec 2015 r i początek 2016 r. Rachunek za Wielkanoc Piractwo czy walka z wiatrakami? Z raportu przygotowanego przez PwC Polska na zlecenie Stowarzyszenia Sygnał pt.: „Analiza wpływu zjawiska piractwa treści wideo na gospodarkę w Polsce” wynika, że 7,5 mln Polaków regularnie ogląda treści wideo w Internecie z nielegalnych źródeł. Między 400 a 500 milionów wynosiła liczba odtworzeń filmów z nielegalnych źródeł w 2013 r. To ponad 12 razy więcej niż liczba sprzedanych w tym czasie biletów do kina. Z kolei na 500-700 mln PLN oszacowano straty w postaci mniejszego PKB w 2013 r. w wyniku piractwa treści wideo. maj 2014 Z badań Payback Opinion Poll wynika, że w tym roku postawiliśmy na rozsądne przedświąteczne zakupy i wydaliśmy na nie około 500 zł. Prawie 3/4 Polaków zadeklarowało wydatki świąteczne na poziomie podobnym do tego z zeszłego roku. Na liście zakupów oprócz produktów spożywczych znalazły się środki czystości niezbędne do porządków w domu, samochodzie oraz ogrodzie. Oprócz najbardziej potrzebnych produktów polscy konsumenci kupowali kwiaty, słodycze ze świątecznych edycji, a także akcesoria do dekoracji pisanek. Według badanych okres świąt to przede wszystkim czas dla rodziny. Duże znaczenie ma dla nas tradycja oraz aspekt religijny. Potrawy przygotowaliśmy sami, a świąteczne dni spędziliśmy w gronie większym niż 5 osób. Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 6 Miasto Kłody pod nogi Adam Włodarczyk „...W żar epoki nie użyczy wam chłodu żaden schron, żaden beton...” Słowa piosenki Jonasza Kofty, najwyraźniej nie są znane włodarzom Wrocławia, skoro pojęli decyzję o wycince drzew wokół dworca PKS. Bezcenne dęby, wierzby i akacje przetrwały nawałnice II wojny światowej” Szalone pomysły architektów okresu PRLu, niestety nie oparły się miażdżącej sile kapitalizmu. Piękny drzewostan przegrał z mocą mamony. Wystarczy przejrzeć kilka archiwalnych zdjęć, dowolnego miasta, by zauważyć subtelną, acz znaczącą różnicę pomiędzy obecnym wyglądem a tym sprzed lat. Naturalnie początkowo dostrzegamy odmienną zabudowę, nieistniejące miejsca, zaskakujące stroje mieszkańców. Przyjrzyjmy się bliżej, porównajmy, czego jeszcze teraz brak? Na co zwracali uwagę dawni planiści, a wydają się zapominać, lub lekceważyć obecni? Na dawnych fotografiach ulice obsadzone są drzewami! Zielono mi Zieleń była tak samo ważna jak budynki i drogi. Wszędzie zakładano skwery, parki, klomby, aleje, ku uciesze mieszkańców i dla ozdoby miasta. Dziś wydaje się to być wyłącznie romantyczną nych kontaktu z naturą ludzi. Oni potrzebują obcować z zielenią, pośród betonowej pustyni. Drzewa i inna roślinność dodatkowo oczyszcza skażone smogiem, miejskie powietrze. W zaroślach ma szanse rozwinąć się fau- „ Mało kto wie i jeszcze mniej pamięta, że w miejscu dzisiejszych peronów i budynku dworca PKS przed wojną, w otoczeniu bujnego parku, stał piękny, urokliwy neogotycki (1871-76 r.) kościół pw. Zbawiciela.” mrzonką. Zieleń dla miast jest nie tylko dekoracją. To miejsca gromadzące ludzi. Wystarczy w letnie dni obserwować skwery czy parki, pełne wtedy gwaru i tłoczne od spragnio- na, rzadziej spotykana w miastach. W końcu nie muszą one kojarzyć się wyłącznie ze szczurami i bezdomnymi pasami. Pod drzewami możemy schronić się w czasie deszczu (nie burzy!), znaleźć kryjówkę przed palącym słońcem, wypocząć w jego cieniu w niedzielne popołudnie. Osiedlowe trawniki są jedyną ostoją natury między blokami, to tutaj dzieci grają w piłkę, emeryci wypoczywają na ławkach, a zwierzęta domowe mogą wybiegać się do woli! Rośliny urozmaicają mikroklimat, wzbogacają atmosferę w tlen, tak potrzebny w zatrutym powietrzu. Podnosząc wilgotność powietrza i zmniejszając dobowe wahania temperatury a także jonizując korzystnie powietrze i wydzielając bakteriobójcze fitoncydy flora okazuje się być konieczna do rozwoju i życia, zwłaszcza w dużych ośrodkach miejskich. Drzewa pełnią kluczową rolę w architekturze miast. Stanowią istotny element w krajobrazie, komponują się z bryłą i kolorystyką okolicznych budynków, tworzą barwne plamy w strukturze zabudowy. Pomiędzy ciasną zabudową ściany zieleni ograniczają rozpraszanie hałasu, osuszają grunty, co nie jest bez znaczenia, zwłaszcza w miastach cyklicznie bo- rykających się z problemami powodzi. Zadaniem architektów krajobrazu, jest umiejętne zharmonizowanie budynków z architekturą i terenami zielonymi. Starannie zadbana bryła drzew i układ zieleni jest niezbędnym elementem planu zagospodarowanie przestrzennego miast. Niestety opieka nad nimi najczęściej ogranicza się do radykalnego skracania konarów, lub usunięcia całych drzew. Pretekstów jest wiele, decydenci na siłę dopatrują się znamion choroby, paso- żytów, próchnicy, osunięć terenu, zagrożenia dla mieszkańców, ruchu drogowego lub architektury. Wrocław ze swoim magistratem plasuje się na czele niechlubnej listy miast, w których masowo dochodzi do wycinki drzew. Szerokim echem odbiła się sprawa usunięcia grupy wiekowych dębów i platanów z placu przed dworcem PKS, a także niepokojąca od niedawna mieszkańców, masowa wycinka wzdłuż brzegów Odry. Autobusy nad kościołem Mało kto wie i jeszcze mniej REKLAMA Uwolnić przedsiębiorczość Polaków Z listy nr 7 kandyduje do Parlamentu Europejskiego, związany od narodzin z Wrocławiem, Robert Jarosław Iwaszkiewicz. Joanna Heider pyta go o plany dotyczące Wrocławia oraz jego mieszkańców. Jakie ma Pan plany i co zamierza Pan zrobić dla Wrocławia i jego mieszkańców, jeśli Pan wygra? Chcę dążyć do tego, aby program Nowej Prawicy dotyczący polityki regionalnej szedł w kierunku decentralizacji władzy i wzmocnieniu kompetencji samorządów lokalnych. Uważam, że to regiony powinny decydować o sobie, definiować cele oraz wprowadzać je w życie społeczności lokalnej. Zwiększenie autonomii regionów wpłynie pozytywnie na ich rozwój, a obniżenie danin na rzecz Państwa i Brukseli spowoduje, że więcej pieniędzy zostanie wykorzystanych na miejscu. Nie zgadzam się z tym, że Warszawa czy Bruksela decydują, co jest ważne dla Wrocławia, ogólnie dla Dolnego Śląska. Dotacje, które stamtąd płyną, są z reguły źle lokowane, psują rynek, wpływają demoralizująco na przedsiębiorców i korupcyjnie na urzędników. Przede wszystkim, mają znaczenie dla wzrostu cen towarów i usług, a co za tym idzie – podniesienie kosztów utrzymania. Jakie są cele i zamierzenia Nowej Prawicy i jakie są Pana cele? Chciałbym pokazać, że Polska, na którą mówią „zielona wyspa”, jest okupiona potężnym długiem publicznym, że bogactwo bierze się z pracy, a nie z dotacji, że uwolnienie przedsiębiorczości Polaków polega na wolnym rynku i swobodzie działalności gospodarczej. Myśli Pan, że uda Wam się wejść do Parlamentu? Otrzymanie kilku mandatów w europarlamencie pozwoliłoby Nowej Prawicy – Janusza Korwin-Mikke na pokazanie Polakom – i nie tylko – inne poglądy na rządzenie Polską, które są radykalnie różne od obec- Słowo Wrocławian Gazeta lokalna nie stosowanych. Większość prawa polskiego powstaje w Brukseli i eurodeputowani mają wpływ na decyzje tam podejmowane. W przeciwieństwie do Polaków. Liczę na to, że partie uniosceptyczne będą reprezentowane w europarlamencie w takiej ilości, by móc skutecznie ograniczać i krytykować niewłaściwe, a często absurdalne działania ugrupowań lewicowych. W jaki sposób próbujecie dotrzeć do wyborców? Prezentowanie swojego programu masowemu odbiorcy nie jest niestety możliwe, gdyż Nowa Prawica nie jest zapraszana przez główne media krajowe. Nie ma też dofinansowania z budżetu państwa na takie działania. Nowa Prawica do tej pory była partią poza głównym nurtem polityki. 25 maja zapraszam na wybory do Parlamentu Europejskiego ludzi mądrych, inteligentnych i świadomych. Ci, którzy głosują emocjami, pod wpływem chwili czy na celebrytę znanego z tego, że jest znany - niech lepiej zostaną w domu. maj 2014 str 7 ostatnią okazję zobaczyć fundamenty tej budowli, w związku z planowaną budową centrum handlowego i nowego budynku dworca, rozpoczęto prace ziemne, które odsłoniły resztki przeszłości. Oczywiście można je zobaczyć wyłącznie ukradkiem wpatrując się w prześwity ogrodzenia budowy. W ramach przygotowań pod nową inwestycję bezmyślnie usunięto pozostałości po wspomnianym przykościelnym parku, zwanym „małpim gajem”. Wiele emocji wzbudziły okoliczności podjęcia decyzji o usunięciu dorodnych dębów. Mocno podejrzany wydaje się zaskakujący zbieg okoliczności pomiędzy terminem tej decyzji, a uchwaleniem planu zagospodarowania właśnie dla omawianej działki. Drzewa usunięto już po uchwaleniu, lecz jeszcze przed uprawomocnieniem planu. Mieszkańcy wystosowali do ratusza pismo protestacyjne, w którym sprzeciwiają się nieuzasadnionej likwidacji drzew i wyrażają zaniepokojenie oraz oburzenie przebiegiem spraw. W trakcie zbierania informacji potrzebnych do napisania protestu, wyszło na jaw, że decyzję i pozwolenia na wycięcie podjęto już w styczniu 2013 roku. Ponownie urzędnicy umyją ręce, twierdząc że przecież chcieli chronić drzewa, ale procedury i przepisy są, jakie są i niestety procesów urzędniczych nie da się przyspieszyć. Jednogłośny wybór Drzewa wycięto, co jest nieodwracalną stratą. Nie ma możliwości zadośćuczynienia, bo nawet nowe nasadzenia wymagają dziesięcioleci, by przywrócić stan sprzed fatalnej decyzji. Okaleczono bezpowrotnie tę część miasta. Karygodne jest też traktowanie obywateli wbrew zasadom demokracji. Przeprowadzono konsultacje społeczne, mające na celu ustalić nastroje obywateli w sprawie zachowania terenów zielonych w tej okolicy. Wyniki były jednoznaczne, wszyscy opowiedzieli się za ich zachowaniem. Wnioski zostały odrzucone, z powodu posiadania przez inwestora zezwolenia na wycinkę. Czy to nie szczyt hipokryzji i ignorancji, pytać mieszkańców o zdanie, wiedząc że nie mają nic do powiedzenia? By kontynuować mit o Wrocławiu, jako mieście życzliwości, organizuje się pseudo referenda, dając ludziom złudzenie uczestnictwa w decyzjach o kształcie miasta. W tym samym czasie kolejny biznesmen z wypchanym portfelem robi co mu się podoba, bo wpycha do kieszeni kolejnych urzędników gotówkę. Na dodatek mieszkańcom mydli się oczy oficjalnymi deklaracjami o ochronie terenów zielonych, naturalnej wymianie drzewostanu, podobno niezbędnych ze względów bezpieczeństwa, sanitarnych i koniecznych pod względem determinacji rozwoju miasta. Podobno PKP zobowiązało się do nasadzenia nowych 1500 drzew w miejsce tych usuniętych. Prezydent Dudkiewicz w odpowiedzi na protesty miesz- kańców wystosował oficjalne oświadczenie, w którym zapewnia o swoim szacunku do drzew i trosce o tereny zielone Wrocławia. Wspomina o liczbie 160 000 nowych nasadzeń, w okresie ostatnich trzech lat. Jednak czy naprawdę nie można było ocalić tych ponad stuletnich okazów w okolicy dworca? W miarę logiczne wydają się tłumaczenia co do drzew wyciętych wzdłuż Odry w ramach modernizacji wrocławskiego węzła wodnego, choć i te można bez problemu obalić. Każda ze stron ma swoje argumenty i niebezpiecznie jest oceniać kogokolwiek, nie poznawszy racji każdej z nich. Starając się być obiektywnym nie da się nie zauważyć, ze całą sprawę można było załatwić zgoła inaczej. Wystarczyło już na etapie projektu uwzględnić lokalizację drzew i zachować najcenniejsze okazy, wkomponowując je w zarys i konstrukcję przyszłej budowli. To rozwiązania doskonale znane w innych krajach. U nas najwidoczniej architektom i urzędnikom bliżej do rozbójniczych metod rodem z wieków ciemnych niż do europejskich standardów. Niewłaściwe decyzje, jak ta wspomniana, w przededniu wyborów samorządowych to rzucanie sobie kłód pod nogi i podcinanie gałęzi na której się siedzi. REKLAMA pamięta, że w miejscu dzisiejszych peronów i budynku dworca PKS przed wojną, w otoczeniu bujnego parku, stał piękny, urokliwy neogotycki (1871-76 r.) kościół pw. Zbawiciela. Była to świątynia nie byle jaka, bo słynęła spośród kościołów Wrocławia jako największy zbór ewangelicki w mieście. Kościół zachował się w dobrym stanie jeszcze po wojnie, ale podzielił los tysięcy wrocławskich zabytków, okazał się zbyt „niemiecki” i musiał zniknąć. Dziś mamy niepowtarzalną, a może Miasto maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 8 Miasto Wrocławski patos idei i masy Wrocław wczoraj i dziś Arleta Ciarczyńska Był rok 1910. W prasie coraz częściej pisano, że brak terenów wystawowych może sprowadzić Wrocław do roli miasta prowincjonalnego. Ambicje władz miejskich wzrosły, gdy w 1911 r. w Poznaniu odbyła się I Wystawa Wschodnioniemiecka, a większość wystawców pochodziła ze Śląska. Wrocławska rada miejska przygotowała projekt zbudowania dużej hali o powierzchni 6 tys. m², w której odbywać mogłyby się różne wystawy i zgromadzenia. Jednocześnie miał zostać rozbudowany Ogród Zoologiczny oraz powstać restauracja na 4 tys. osób! Ponadto radni chcieli jakoś uczcić 1813 r. - zwycięstwo nad Napoleonem i wydanie we Wrocławiu odezwy „Do mojego ludu” króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III. Ostatecznie na specjalnym posiedzeniu rady miejskiej 24 października 1910 r. burmistrz Georg Bender zobowiązał się do przekazania pod przyszłą Wystawę Stulecia terenów po dawnym torze wyścigów konnych i zbudowania tam masywnej hali, w której mogłyby się w przyszłości odbywać turnieje sportowe i śpiewacze. Jak tort albo gazownia Po raz pierwszy projekt Hali Stulecia Max Berg zaprezentował na początku stycznia 1911 r. podczas posiedzenia Breslauer Verein zur Hebung des Fremdenverkehrs, organizatora „Dni Wrocławia”. Później przekonywał do niego na różnych spotkaniach branżowych. Rada miejska dała Bergowi pół roku na sporządzenie kosztorysu. Ostateczny projekt wpłynął do rady miejskiej 18 czerwca jego realizację wyceniono na 1,9 mln marek. W kolejnych dniach odbyło się wiele dyskusji nad sensownością budowy hali: czy nie będzie stanowiła zbyt dużego obciążenia finansowego dla miasta, czy kopuła o tak dużej rozpiętości nie zawali się. Podważano wreszcie wartość estetyczną hali, porównywanej do tortu, pudła na kapelusze czy gazowni. Podczas odczytu dla Stowarzyszenia Przedmieścia Szczytnickiego (Ortsvereins der Scheitniger Vorstadt) w czerwcu 1911 r. Max Berg powiedział, że konstrukcja Hali ma być wykonana z żelazobetonu, natomiast ściany ze szkła. Użycie żelazobetonu tłumaczył względami bezpieczeństwa pożarowego. Wielkość kopuły uzasadniał z kolei wymiarami Panteonu (średnica 44 m), licząc na ambicje wrocławian i Ślązaków, uznawanych za mieszkańców terenów gorzej rozwiniętych cywilizacyjnie. Decyzję o przyjęciu projektu rada miejska podjęła 28 czerwca 1911 r., przeznaczając na inwestycję 1,8 mln marek. Zaszczytne trybuny Hala została wybudowana na planie czteroliścia (tzw. tetrakonchosu). Na dwóch prostopadłych osiach (zachód-wschód, północ- piaskowy i ciepły odcień, dzięki czemu kontrastował ze stolarką okien i drzwi w kolorze rdzawoczerwonym. Obejście dzieli się na trakt wewnętrzny (służący do przemieszczania się) oraz zewnętrzny (w którym znajdują się 4 pomieszczenia). Dodatkowo hol głównego wejścia liczy 2 kondygnacje; na piętrze znajduje się sala przyjęć (dawniej - cesarska). W maju 1911 r. rozpoczęto przygotowania do budowy, w lipcu - badania gruntu. Głównym wykonawcą została drezdeńska firma Dyckerhoff & Widmann, zaś obejście miała zbudować wrocławska Lolat AG. Na placu budowy zainstalowano stanowiska do wytwarzania betonu i żwiru oraz tartak. Prace prowadzono przez cały 1912 r., w grudniu budynek był gotowy w stanie surowym. Wtedy też firma Dyckerhoff „Hala została wybudowana na planie czteroliścia (tzw. tetrakonchosu). Na dwóch prostopadłych osiach (zachód-wschód, północ-południe) usytuowano wejścia do budynku.” -południe) usytuowano wejścia do budynku. Prowadzą one do holów rozmieszczonych na planie prostokąta; wyjątkiem jest hol wejścia głównego, założony na planie elipsy. Konstrukcja hali została podzielona na dwie niezależne części - podstawę o wysokości 16,7 m oraz żebrową kopułę (o średnicy 65 m w dolnej części i 14,4 m w górnej części). Kopułę wieńczy tzw. latarnia w formie małej przeszklonej kopuły, oświetlona niewidocznymi od wewnątrz oknami bocznymi i luksferami dachowymi. Konstrukcja kopuły waży około 1200 t. Początkowo beton miał bardziej Słowo Wrocławian Gazeta lokalna & Widmann uroczyście przekazała go miastu. Obawy nie bez podstaw Najwięcej wątpliwości wzbudzała dekonstrukcja rusztowań - nawet fachowcy obawiali się zawalenia budynku. Max Berg poprosił przechodnia, aby za opłatą pomógł mu odkręcić jedną ze śrub z szalunku, zapewniając, że budynek się nie zawali. Dopiero kiedy udało się to zrobić, robotnicy przystąpili do dalszej pracy. Trudno się dziwić tym obawom, skoro na budowie hali fabryki maszyn w Norymberdze (prowadzonej również przez firmę Dyckerhoff & Widmann) zawaliły się rusztowania, a Berg od razu napisał artykuł, w którym wyjaśniał, dlaczego taki wypadek nie może się zdarzyć. Ponadto dokonano czterech obliczeń statycznych. Budowlańcy wykazali się niezwykłą dbałością o jakość stosowanych materiałów: beton produkowano ze specjalnego cementu z opolskiej cementowni Silesia, do jego zbrojenia wykorzystano stal lepszej jakości (zamiast zwykłej stali budowlanej); wykonywano próby na łamliwość i rozerwanie stalowych prętów oraz twardnienia betonu - jego wytrzymałość miała być 6 razy większa niż wynikałoby to z wymagań statycznych. Max Berg zaproponował władzom miejskim wykonanie dużych organów do hali. Umieszczono je we wschodniej absydzie - w 1913 r. był to największy instrument muzyczny na świecie, budowano je przez 10 miesięcy. Można było na nich grać bez dodatkowego zasilania przez 8 godzin (wystarczały specjalne akumulatory). Dotrwały do 1945 r., kiedy je zdemontowano (część piszczałek oraz stół gry obecnie znajdują się w organach katedry, a pozostałe w organach radiowej sali koncertowej). Problemem jednak okazała się akustyka, co wynikało zarówno z charakteru wnętrza (kopuły wywołują pogłos), jak i zastosowanego budulca. Nie pomogło nawet wspomniane wcześniej zastosowanie obić korkowych. Z wielką pompą Budowa Hali Stulecia została sfinansowana z budżetu miasta, mimo prób pozyskania środków m.in. państwowych. To zresztą z braku funduszy Hala jest tak skromnie ozdobiona - Max Berg planował bowiem zastosować wewnątrz budynku polichromie, rzeźby i witraże. Tak czy inaczej, monumentalna Hala świetnie komponowała się z równie monumentalnymi wydarzeniami. 20 maja 1913 r. urządzono w niej uroczyste otwarcie Wystawy Stulecia. Wziął w nim udział następca tronu cesarskiego książę Fryderyk Wilhelm z żoną; ponadto zgromadziło się ponad 5 tys. osób. Pod koniec sierpnia Wystawę zaszczycił sam cesarz. Za główne wydarzenie natomiast należy uznać inscenizację dramatu Georga Hauptmanna – „Festspiel in deutsche Reimen” (o wojnie wyzwoleńczej). Na premierę przybyło ponad 6 tys. osób, wśród nich mieszkańcy Berlina i innych niemieckich miast. Ciekawostką jest fakt, że po 11 przedstawieniu - mimo kontraktu na 15 - sztuka została zdjęta ze sceny. Pojawiły się zarzuty m.in. o brak patriotyzmu autora czy nieobiektywne przedstawienie wydarzeń historycznych. Ponadto w czasie Wystawy w Hali wykonano Symfonię Tysiąca Mahlera. Max Reinhardt z kolei wystawił widowisko Das Mirakel - z udziałem chóru i 2 tys. artystów. Największe kino Po zakończeniu Wystawy Stulecia tereny wokół Hali nie były zbyt często wykorzystywane. Część budynków zdemontowano. Max Berg (a później jego następca, Richard Konwiarz) tworzył plany zagospodarowania tego miejsca, przewidując m.in. hotel, Dom Narodów, halę targową, halę wystawową przemysłu tekstylnego, rzemiosła czy salę koncertową. W tym czasie w Hali Stulecia odbywały się przede wszystkim zawody sporto- we i przedstawienia cyrkowe. Tereny Wystawowe w dość dobrym stanie przetrwały II wojnę światową - powojenne zmiany sprowadziły się do usunięcia z portyku głównego wejścia rzeźby i napisu fundacyjnego. Zmieniono także nazwę budynku na Halę Ludową. Tereny Wystawowe oraz Hala mogły zostać wykorzystane do organizacji Wystawy Ziem Odzyskanych (1948 r.). Wówczas to w centrum atrium usytuowano 100-metrową stalową wieżę, Iglicę. W sierpniu 1948 r. w Hali odbył się Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju. W latach 60. tereny te zostały nieco zapomniane i zatraciły swoją funkcję wystawienniczą, dopiero w latach 80. Hala znów stała się miejscem imprez sportowych, targowych czy estradowych. Usytuowano w niej nawet kino z największą w kraju salą. W 1988 r. Komisja Urbanistyki i Architektury Polskiej Akademii Nauk ufundowała tablicę (obok głównego portyku) - W 75-lecie Hali Ludowej Maxowi Bergowi - architekci polscy. W połowie lat 90., w związku z planami zorganizowania w Hali Kongresu Eucharystycznego, budowlę (zwłaszcza amfiteatr nie spełniający warunków bezpieczeństwa przeciwpożarowego) poddano remontowi. Hala Stulecia podlega ochronie konserwatorskiej od 24 kwietnia 1962 r. (data wpisu do rejestru zabytków), natomiast 13 lipca 2006 r. została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Autorka prowadzi blog miejski www.spacerempowroclawiu.pl maj 2014 str 9 Grzegorz Pietrzak Pewnego lipcowego dnia 1938 roku na Stadionie Olimpijskim uniosła się ogromna wrzawa. Kilkaset tysięcy gardeł zaczęło skandować „Ein Volk, Ein Reich, Ein Fuhrer!”. Tłum Niemców choć na chwilę chciał poczuć swą potęgę i niezwyciężoność. Rytm okrzyków wybijały setki maszerujących butów, wokół powiewały flagi ze swastykami i błyskawicami. Aż do wizyty papieża w 1983 roku nikt na Dolnym Śląsku nie widział aż tylu ludzi zgromadzonych w jednym miejscu. z zarzutów współpracy z hitlerowcami. Sam zainteresowany, pomimo przynależności do formacji SS w stopniu sierżanta, przez wiele lat zasłaniał się błędami młodości. Zdecydowanie zaprzeczał pogłoskom o uczestnictwie w nazistowskich zbrodniach, jednak demony przeszłości nie opuszczały go aż do śmierci. Wielokrotnie przytaczano zdjęcia i filmy z wrocławskiego Turnfest jako dowód na dwulicowość Harrera. Złośliwi wskazywali na chorągiewkę ze swastyką wniesioną przez niego na Eiger. Kto ma w tym sporze rację? To już pewnie na zawsze pozostanie tajemnicą... Autor prowadzi blog www.tajemniczywroclaw.pl REKLAMA Wszystko to za sprawą Deutsches Turn- und Sportfest, czyli Wielkoniemieckiego Święta Sportu i Gimnastyki. Święto to doskonale wpisywało się w politykę krzewienia tężyzny fizycznej promowaną przez III Rzeszę. Organizowano je regularnie od 1860 roku, jako formę wewnątrzpaństwowej olimpiady. Nie miało sobie równych w rozmachu i liczbie gości. Sport od zawsze wiązał się z polityką, totalitarne reżimy zaś bardzo szybko zauważyły, że kształtując siłę i charakter obywateli, wzmac- niają potęgę narodu. Nazistowskie organizacje sportowe chętnie wykorzystywały ducha rywalizacji jako zakamuflowaną formę rasizmu, pogardy do słabszego wroga. Przy okazji wrocławskiego Turnfest specjaliści od propagandy urządzili z ogromnym rozmachem polityczny spektakl. Spotkało się tu bowiem kilka niezwykłych okoliczności, zwiastujących zdarzenia kluczowe dla losów Europy. Machina propagandy Przede wszystkim z wielką pompą przywitano delegację Niemców z Czechosłowacji, donośnie wysuwając tym samym pretensje do ziem sudeckich. Wrocław, jako miasto położone blisko południowej granicy, wydawał się być idealną areną do tego typu międzynarodowych rozgrywek. Członkowie Sudeckiego Związku Gimnastycznego, w jednakowych mundurach i czapkach myśliwskich, dumnie przemaszerowali przez miasto, uroczyście witani przez rozentuzjazmowany tłum. Wyreżyserowane przez propagandę przedstawienie miało zyskać przychylność ówczesnych wrocławian do agresji na Czechosłowację. W ten sposób naziści małymi krokami zdobywali poparcie dla swoich ambicji terytorialnych. Drugą z politycznych okoliczności był przeprowadzony dwa miesiące wcześniej anschluss Austrii. W celu jego „uczczenia” zaproszono do Breslau czwórkę alpinistów, którzy dokonali nadludzkiego wręcz wyczynu. W owym czasie III Rzesza pilnie potrzebowała narodowych bohaterów, którzy w społecznej świadomości świadczyliby o potędze rasy aryjskiej. W 1938 r. dwójka Niemców i dwójka Austriaków postanowiła zdobyć wieczną sławę poprzez pokonanie północnej ściany góry Eiger w szwajcarskich Alpach. Owa Ściana Śmierci kosztowała życie wielu śmiałków, stanowiła ostatni niezdobyty górski bastion zachodniej Europy. Heinrich Harrer, Fritz Kasparek, Anderl Heckmair i Ludwig Vörg połączyli siły dwóch ekspedycji i wspólnie, w 3 dni, osiągnęli upragniony szczyt. Świat obiegły zdjęcia z wyprawy, najpoczytniejsze gazety zaś głosiły triumf niemieckiego alpinizmu. Stanowiło to idealny prezent dla nazistowskiej machiny propagandowej. Cała czwórka zdobywców została uroczyście przyjęta przy okazji wrocławskiego Turnfest, osobiście spotkał się z nimi Adolf Hitler wraz ze swoimi dygnitarzami. Zarzuty o dwulicowość Losy Wrocławia splotły się wówczas z losami jednej z najbarwniejszych niemieckich postaci – Heinricha Harrera. Zdobycie północnej ściany Eigeru nie stanowiło jego największego osiągnięcia. Nie- Miasto REKLAMA Epizod Heinricha Harrera długo po Święcie Sportu dostał propozycję wyjazdu w Himalaje. Po wybuchu II wojny światowej internowano go w Indiach, skąd po długiej i żmudnej ucieczce trafił do Tybetu. Doceniono tam jego znajomość lokalnych obyczajów i języka. W niedługim czasie z uciekiniera stał się rządowym pracownikiem, a przede wszystkim – nauczycielem i przyjacielem Dalajlamy. Swoje wspomnienia z Azji spisał w bestsellerowej książce „7 lat w Tybecie”, sprzedanej na całym świecie w milionach egzemplarzy. W 1997 roku Jean-Jacques Annaud przeniósł opowieść Harrera na srebrny ekran, obsadzając w jego roli Brada Pitta. Epizod z Breslau wpłynął bardzo negatywnie na dalsze losy alpinisty. Przede wszystkim znacznie utrudnił mu oczyszczenie się maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 10 Miasto Twórczy przekaz starych neonów Marek Natusiewicz W tzw. minionych czasach był pewien urząd, który zajmował się myślami Polaków. Była to cenzura mieszcząca się na ulicy Mysiej. I to w dużej mierze dzięki owej cenzurze Polacy wykształcili w sobie zdolność „czytania między wierszami”. opatrzeniu” stały się synonimem permanentnych braków wszystkiego (tzw. pustych półek), zaś „krótkotrwałe przerwy w pracy” lub „planowe przestoje” opisywały szerokiej publice zjawisko coraz częstszych strajków. Inną przestrzenią walki o świadomość Narodu były ówczesne neony. Młodym w tym miejscu wyjaśnię, że były to rurki wypełnione różnymi szlachetnymi gazami podłączone do prą- du, który przepływając przez ten gaz powodował świecenie w różnych kolorach w zależności od rodzaju wypełnienia. Naukowo brzmi to następująco: neon – popularna nazwa lamp wyładowczych opracowanych w 1910 roku przez Francuza Georges’a Claude, zaraz po wynalezieniu przezeń zasady funkcjonowania lamp neonowych, w zastosowaniu do reklam zewnętrznych. Jest rozwinię- ności w temacie zapewnienia ciągłości komunikowania barwy”, jakby napisały ówczesne „przekaziory”... Dzisiejsze komunikaty zwane naukowo podprogowymi – co potocznie można byłoby określić jako robienie „wody z mózgu” – są mniej finezyjne, aczkolwiek również i one zmuszają do dłuższego zastanowienia. Niedawno, w internetowym wydaniu „Gazety Wrocławskiej”, przeczytałem wypowiedź rzecznika wrocławskiej Straży Miejskiej, który pytany o powody zatrzymania (i skucia kajdankami) młodego człowieka na Wyspie Słodowej stwierdził, że „zero w alkomacie wcale nie wskazuje, że nie było faktu picia alkoholu”. Również na tych łamach przeczytałem, że jednojezdniową dwupasmową Aleją Wielkiej Wyspy pojedzie mniej pojazdów niż planowaną dwujezdniową czteropasmową Obwodnicą Śródmiejską, nawet pomimo tego, że obie prowadzone tym samym śladem. Konia z rzędem temu, który zrozumie oba wyżej przytoczone stwierdzenia. Stare polskie porzekadło mówi, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Spokojnie można stwierdzić, że czasy starych często niepalących się neonów bardzie pobudzały twórczo wyobraźnię odbiorców niż dzisiejszy przekaz on-line. Nawet wówczas, kiedy nie świeciły... REKLAMA Zdolność ta polegała na tym, aby wyczytać w słowach pisanych to, czego ówczesna władza nie chciała nazywać dosłownie. Na początku była to finezyjna gra, gdyż przeciwnikami „władzy ludowej” byli ludzie wychowani w czasach II-giej Rzeczypospolitej. Później, z biegiem czasu, język stał się bardziej toporny, niejako „na chama” przekazujący zafałszowane treści. I tak „przejściowe chwilowe trudności w za- ciem rurki Geisslera (za wikipedia.org). Urok neonów polegał na tym, że świecące napisy składały się z fragmentów, które nie zawsze świeciły jednocześnie. I to owe „braki w świeceniu” otwierały szerokie pole do nadinterpretacji. I tak np. słynny wrocławski neon, zainstalowany na przeciwko wyjścia z Dworca Głównego PKP, miast świecić pełną treścią „Dobry wieczór we Wrocławiu” informował, że „Dobry ...zór we Wrocławiu”, co natychmiast skłaniało do głębszej analizy przekazu „w temacie” żur bądź ozór, a w ogóle to być może w kwestii ortografii. Nasze ówczesne Rodeo Drive, tj. ul. gen. Karola Świerczewskiego, jarzyło się neonami hoteli, kin a nawet... bawełny. To, co było urzekające w tym przekazie, to mnogość krojów liter i pomysłowość autorów. Najwybitniejszym zaś osiągnięciem tej sztuki reklamowej był neon DH „Kameleon”, który zgodnie ze swą nazwą świecił w kilku zmieniających się systematycznie kolorach – jednak i tu zdarzały się „przejściowe, chwilowe trud- Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 11 Inwestycje Złoty bastion wolności podatkowej Tomasz Augustyniak Niewiele jest instrumentów inwestycyjnych, które pozwalają nam ograniczyć opodatkowanie, tak jak złoto. Zanim jednak skorzystamy z korzyści fiskalnych jakie daje nam cenny kruszec, warto wiedzieć, kiedy i na jakich zasadach, takie korzyści możemy osiągnąć. przeciwieństwie do srebra). Podatek od towarów i usług pojawia się dopiero w kontekście przetopu i rafinacji złota oraz w obrocie złotym złomem, czyli w obszarach, które złota inwestycyjnego zwykle nie dotyczą. Opodatkowanie pojawia się jedynie w sytuacji zakupu złota od osoby fizycznej na kwotę przekraczającą 1000 PLN. W takiej sytuacji należy odprowadzić podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC) w wysokości 2% od kwoty zawartej transakcji. Obowiązek zapłaty podatku spoczywa tylko i wy- rację podatkową, na podstawie której wypełniamy PIT. Złote dochody W przypadku odsprzedaży złota pojawia się kwestia podatku dochodowego. Jeśli sprzedajemy złoto w formie fizycznej nie mając zarejestrowanej działalności gospodarczej, nie musimy płacić takiego obciążenia fiskalnego – w przypadku kiedy jesteśmy właścicielami danego przedmiotu (czyli sztabki lub monety) przez co najmniej sześć miesięcy. W przeciwnym wypadku trzeba transakcję wyszczególnić w rocznym zeznaniu podatkowym wpisując cenę zakupu jako koszt, a cenę sprzedaży jako przychód. Warto więc poczekać przynajmniej pół roku ze sprzedażą fizycznego złota, by nie stracić 18 lub 32 proc. zysku z inwestycji. Jeśli jednak decydujemy się na średnio i długoterminowe inwestycje w złoto, ten problem nas nie dotyczy. W kwestii podatku dochodo- wego co jakiś czas pojawiają się kontrowersje dotyczące sprzedaży tzw. okazjonalnej lub ciągłej. Chodzi o opisaną wyżej sytuację, kiedy odsprzedajemy złoto później niż pół roku po jego nabyciu i robimy to jako osoba indywidualna. Według interpretacji urzędów skarbowych podatku nie płacimy w sytuacji, kiedy dokonujemy sprzedaży „okazjonalnie”. Może natomiast dojść do sytuacji, kiedy US uzna, że sprzedaży dokonujemy w sposób „ciągły i zorganizowany”, co automatycznie ustawia sprzedającego jako osobę prowadzącą faktycznie działalność gospodarczą. Jednak w przypadku inwestorów indywidualnych, którzy chcą co jakiś czas zbyć część swojego złota lub po prostu wyjść z inwestycji, ryzyko opodatkowania praktycznie nie występuje. Artykuł powstał we współpracy z Mennicą Wrocławską REKLAMA Jeśli kupujemy złoto od spółki lub osoby prowadzącej zarejestrowaną działalność gospodarczą (w jakiejkolwiek formie) jesteśmy zwolnieni z konieczności opłacenia podatku. Wynika to z faktu, że złoto inwestycyjne jest zwolnione z podatku VAT (w łącznie na kupującym, a należy to zrobić w ciągu czternastu dni od daty zawarcia transakcji. Jeśli więc kupujemy od osoby fizycznej, trzeba koniecznie policzyć, czy cena razem z podatkiem nie jest wyższa niż kwota, którą trzeba będzie zapłacić u renomowanego dostawcy. Działa tu podobny mechanizm jak przy zakupie samochodu. Złoto ponad belką Ponieważ zakup i sprzedaż złota fizycznego nie są traktowane jak inwestycje papierowe, lokalizując kapitał w królewskim kruszcu, unikniemy też podatku od zysków kapitałowych (tzw. Podatku Belki). Inaczej jest w przypadku złotej inwestycji w formie papierów wartościowych (opcje, kontrakty, etc.). W takiej sytuacji może powstać konieczność zapłacenia podatku Belki w wysokości 19 proc. osiągniętych zysków. Po zakończeniu roku biuro maklerskie przyśle nam dekla- maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 12 Prawo Sezon rowerowy czas zacząć! Anna Hadasik Dni są coraz dłuższe, słońca coraz więcej, temperatura skacze do góry. To warunki idealne do rozpoczęcia sezonu rowerowego. Przy tej okazji warto nie tylko sprawdzić stan techniczny własnego jednośladu, ale także poziom wiedzy podstawowych obowiązków i praw rowerzysty. rzystom na „jazdę pod prąd” na ulicach jednokierunkowych. Nie można zapomnieć również o śluzach rowerowych wymalowanych zwykle na czerwono na skrzyżowaniach z sygnalizacją świetlną, które umożliwiają rowerzystom zatrzymanie się na czerwonym świetle. Jeśli nie ma wyżej wymienionych udogodnień, należy poruszać się po poboczu. Dopiero gdy brak również i tego skrawka ziemi, możemy użyć jezdni. W każdym momencie jesteśmy również zobowiązani do zachowania szczególnej ostrożności, a także ustępowania pieszym. Do osiemnastego roku życia potrzebna jest nam również specjalna karta rowerowa, stanowiąca uwieńczenie egzaminu. Rodzice powinni pamiętać zaś, że ich pociechy do 7 roku życia na drodze przebywać mogą jedynie pod opieką przynajmniej dziesięcioletniej osoby, chyba że znajdują się w strefie zamieszkania. Wiedzieć należy także, iż jeśli chcemy wybrać się na wycieczkę rowerową większą grupą znajomych, liczba rowerów w kolumnie nie może przekraczać 15, a odległość między kolumnami wynosić musi co najmniej 500 m. Dopuszcza się natomiast jazdę obok innego kierującego rowerem, jeśli nie zagraża to bezpieczeństwu ruchu i nie utrudnia poruszania się innym uczestnikom ruchu. Do udogodnień dla rowerzystów możemy zaliczyć to, że kierowca skręcając w prawo lub lewo musi ustąpić rowerzyście, znajdującemu się na drodze rowerowej. Co więcej, jeśli utworzył się korek, miłośnik dwóch kółek może wyprzedzać samochody zarówno z prawej, jak i lewej strony. Których z podstawowych grzechów rowerzystów należy się wystrzegać? Jazda „bez trzymanki”, „czepianie się” pojazdów i jazdy po chodniku lub drodze dla pieszych (chyba, że opiekujemy się osobą do 10 lat, kierującą rowerem albo warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu lub też brakuje wydzielonej drogi dla rowerów, a szerokość chodnika wzdłuż drogi wynosi co najmniej 2 m). Jeśli chodzi o jazdę rowerem po Wrocławiu, to od pewnego czasu możemy zauważyć poprawę warunków, a także coraz to nowsze ulepszenia dla rowerzystów. Wymienić należy tu wspomniane już pasy, kontrapasy i śluzy rowerowe. Od 2007 funkcjonuje również oficer rowerowy, który koordynuje politykę rowerową we Wrocławiu. Z widocznych utrudnień na pierwsze miejsce wyłania się przede wszystkim zakaz jazdy rowerem po Rynku, z wyłączeniem godzin porannych (5.00 - 9.00). Kontrowersje wzbudza on tym bardziej, że na samym Rynku ustawione są możliwe do wypożyczenia rowery. Wszystkie nakazy i zakazy jednak nie wystarczą, by zapewnić rowerzystom bezpieczeństwo. Zawsze należy dodatkowo zachować szczególną ostrożność i zdrowy rozsądek. A wtedy kolejny sezon z pewnością zostanie zaliczony do udanych. REKLAMA Zacznijmy banalnie od samej definicji roweru. Zgodnie z ustawą, jest to pojazd o szerokości nieprzekraczającej 90 cm poruszany siłą mięśni osoby się nim poruszającej. Może być wyposażony w napęd elektryczny zasilany prądem o napięciu nie wyższym niż 48 V. Tym samym nie mianem roweru nie można określić popularnych „rolek”. Jakie podstawowe obowiązki przewiduje Kodeks Drogowy względem rowerzystów? Po pierwsze, wskazuje, że rowerzysta musi poruszać się po drodze dla rowerów lub po pasie ruchu dla rowerów, jeśli są wyznaczone. Warto tu również wspomnieć o kontrapasach, które pozwalają rowe- Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 13 Powściągliwie z nakazem rozbiórki Damian Buniak Jeżeli obiekt budowlany został wzniesiony bez odpowiedniego zezwolenia, to odpowiednie organa nadzoru budowlanego prędzej czy później wydadzą nakaz jego rozbiórki. Należy jednak pamiętać, że przed wydaniem decyzji rozbiórkowej inwestor powinien dostać szansę zalegalizowania takiego obiektu. nego bez pozwolenia na budowę przywrócenie porządku prawnego można osiągnąć znacznie łagodniejszym środkiem niż nakaz rozbiórki. Może nim być zalegalizowanie obiektu budowlanego. Zatem nadzór budowlany przed wydaniem decyzji przed wydaniem decyzji o rozbiórce „nielegalki” powinien sprawdzić czy obiekt budowalny można zalegalizować (można, gdy budowa jest zgodna z ustaleniami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego albo ustaleniami ostatecznej decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu oraz przepisami techniczno-budowlanymi). Jeżeli okaże się, że budynek Damian Buniak Radca Prawny Kancelaria Radców Prawnych Buniak&Buniak w Krakowie www. prawobudowlane-blog-buniak.pl Nadzór budowlany z definicji Nadzór budowlany to system kontrolowania i nadzorowania procesów budowlanych, który na szczeblu ogólnopaństwowym sprawują: Minister Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa, Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego oraz organy nadzoru architektoniczno-budowlanego i specjalistycznego nadzoru budowlanego. Do podstawowych obowiązków organów nadzoru budowlanego należy głównie nadzór nad przestrzeganiem przepisów prawa budowlanego oraz wydawanie decyzji administracyjnych w sprawach określonych przez prawo budowlane, a także kontrola zgodności zagospodarowania terenu z istniejącymi planami oraz wymogami ochrony środowiska oraz kontrola warunków bezpieczeństwa ludzi i mienia w procesach budowlanych. Pracownicy organów państwowego nadzoru budowlanego mają prawo wstępu na teren budów i obiektów budowlanych oraz żądania od uczestników procesu budowlanego pełnej dokumentacji i informacji związanych z tym procesem. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego dla miasta Wrocławia znajduje się na pl. Solidarności 1/3/5 REKLAMA REKLAMA Nakaz rozbiórki nie może być traktowany jako kara za popełnienie samowoli budowlanej (temu służą przepisy karne), ale ma na celu przywrócenie stanu zgodnego z prawem. Najbardziej radykalny sposób przywracania porządku prawnego – w tym przypadku nakaz rozbiórki – może być stosowany dopiero w ostateczności, gdy inne środki prawne zawiodą. W przypadku budynku wzniesio- można zalegalizować, to organ powinien wyznaczyć termin na przedstawienie określonych dokumentów niezbędnych do jego legalizacji. Terminy te nie mogą być dowolne ani zbyt krótkie. Powinny natomiast dawać zainteresowanemu realną możliwość uzyskania wymaganych dokumentów, a w przypadkach szczególnie skomplikowanych terminy te winny być przedłużane. Dopiero brak możliwości zalegalizowania obiektu budowlanego, czy też brak zainteresowania ze strony inwestora taką możliwością, pozwala organowi wydać decyzję rozbiórkową. Prawo maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 14 Zakupy przekupy Ewa Tomaszewska Targowanie się dla jednych jest kwestią wstydliwą. Ciężko zdobyć się na choćby najmniejszą próbę „zbicia” ceny czy wynegocjowania dodatkowego rabatu. Dla innych natomiast umiejętność targowania się urasta do rangi sztuki. Nieodmiennie jednak większości z nas ów zabieg kojarzy się co najwyżej z zakupami na bazarku czy w zaprzyjaźnionym warzywniaku. Tymczasem… Negocjowanie cen towarzyszy transakcjom właściwie od momentu, kiedy zaczęło do nich dochodzić. Możemy sobie wyobrażać, jak przed wiekami kupcy „wykłócali się” o to, dlaczego ich towar wart jest o wie- le więcej od tego, co jest w stanie zaproponować druga strona. Istnieją kultury, w których brak podjęcia negocjacji cenowych jest czymś wręcz niewyobrażalnym, omal graniczącym z obrazą. Dość wspomnieć współ- PRODUKT Auchan Real czesne bazary w Indiach, gdzie pierwotna cena jest abstrakcją zarówno dla sprzedającego, jak i kupującego. Warto o tym pamiętać, by przypadkiem nie stać się posiadaczem najdroższych na świeci np. indyjskich Biedronka Lidl Kaufland spodni. Jak sprawa kształtuje się na rodzimym rynku? O tym, iż targować możemy się nie gdzie indziej jak na targu, wiemy chyba wszyscy. Inna sprawa, że coraz rza- Tesco Carrefour Leclerc Najtańszy chleb w przeliczeniu na 1 kg 2,50 3,30 3,18 2,98 2,98 3,58 1,69 3,58 1 kg mąki pszennej 1,43 2,29 1,39 1,39 1,39 1,39 1,47 1,39 Piwo Żywiec 0,5 l 2,85 3,29 2,72 2,99 2,29 2,85 3,09 2,85 Najtańsze piwo 0,5 l 1,59 1,35 1,49 1,79 1,37 1,55 1,29 1,55 Czekolada mleczna Wedel 100 g 2,47 2,69 1,99 2,99 2,59 2,89 2,99 2,89 Najtańsza czekolada 100 g 1,34 1,45 1,49 1,35 1,35 1,39 1,75 1,39 Masło 82% 200 g 2,66 3,85 3,99 3,99 3,99 4,53 3,49 4,53 10 jaj najtańszych 2,66 3,99 3,79 3,79 3,79 5,05 4,74 5,05 Karton mleka 1,5% (1 l) 2,18 2,39 2,19 2,19 2,19 2,39 2,65 2,39 Najtańsza woda niegazowana 1,5 l 0,67 0,59 0,65 0,65 0,65 0,65 0,63 0,65 Cukier biały kryształ 1 kg 2,29 2,29 2,19 2,19 2,39 2,29 2,19 2,39 1 kg kurczaka 6,78 7,99 6,99 6,99 7,89 6,99 11,99 7,89 1 kg najtańszych jabłek 1,32 1,69 2,99 2,33 2,00 2,39 1,99 2,00 1 kg najtańszych ziemniaków 1,19 1,60 1,59 2,35 1,60 1,53 2,99 1,60 8 rolek najtańszego papieru toaletowego 1,22 2,05 1,99 1,99 1,99 1,99 2,11 1,99 Herbata Saga 100 torebek 4,70 5,19 5,07 5,09 4,99 5,99 5,89 5,99 SUMA: dziej i mniej chętnie z tego korzystamy. Okazuje się, iż próby negocjacji coraz częściej podejmowane są przy okazji zakupów dokonywanych za pośrednictwem dużych serwisów zakupów. Sięgnijmy do swojej pamięci i zastanówmy się, czy nie zdarzyło nam się kiedyś zadzwonić do sprzedawcy czy napisać do niego mail z zapytaniem o możliwość negocjacji cen. Co ciekawe, zapewne w większości przypadków udało nam się tę cenę obniżyć (albo przynajmniej wynegocjować jakiś gratis do zakupu lub rabat na kolejną transakcję). Nie ma co ukrywać – negocjacje cenowe są korzystne zarówno dla kupującego, jak i sprzedającego. Ten pierwszy jest w stanie osiągnąć cenę, która będzie dla niego satysfakcjonująca, drugi zaś ma okazję zyskać zadowolonego klienta, który przy najbliższej okazji znów skorzysta z jego usług lub poleci je komuś innemu. No dobrze, ale wszystko to wydaje się nie dotyczyć sytuacji sprzedażowej, z jaką mamy do czynienia najczęściej. Czy można się targować podczas zakupów w centrach handlowych? Być może próba podjęcia negocjacji w popularnych marketach wielkopowierzchniowych zetknie się ze znaczącym oporem osób tam pracujących, jednak w przypadku tzw. sieciówek sprawa powinna być już znacznie łatwiejsza. Naszym asem w rękawie z całą pewnością może być fakt, iż w „sieci” kupimy dany produkt za niższą cenę. Taki argument powinien trafić przynajmniej do części sprzedawców, którzy doskonale zdają sobie sprawę z braku konkurencyjności swoich cen. Poza tym pamiętajmy, iż mają oni tzw. widełki, które wyraźnie wyznaczają rabaty, jakich można udzielić klientowi. Żyjemy w rzeczywistości, gdzie właściwie każdy coś sprzedaje, zatem elastyczność cenowa staje się coraz większa. Negocjacje możemy podjąć także w przypadku dodatkowych usług, takich jak transport towaru czy możliwość przedłużenia gwarancji – wszystko jest uzależnione od tego, na czym najbardziej nam zależy. Co w przypadku, kiedy sprzedawca nie za bardzo chce ulec naszym propozycjom? No cóż, zawsze warto poprosić o spotkanie i rozmowę z kierownikiem. Być może wówczas osiągniemy zamierzony cel. Pamiętajmy, aby podczas negocjacji nie być zbyt nachalnym ani nie próbować czegokolwiek na sprzedawcy wymusić. Sprawa mogłaby wówczas potoczyć się zupełnie odwrotnie niż zamierzaliśmy. Wszak jesteśmy nieco zależni od dobrej woli strony przeciwnej. Warto także założyć sobie cenę, do której chcemy zejść. Negocjacje należy oczywiście rozpocząć od wyższego pułapu. Tylko wtedy będziemy mieli szansę osiągnąć to, co zamierzaliśmy. I na koniec ostatnia rada – pozbądźmy się oporów. Co jak co, ale one na pewno nie są naszymi sprzymierzeńcami. REKLAMA Gdzie najtaniej 37,85 42,86 43,70 45,05 42,73 43,77 49,38 48,13 ADRESY WYLOSOWANYCH SKLEPÓW: - Hipermarket Tesco w Magnolii (ul. Legnicka 58) - Real. Centrum Handlowe Korona, - Sklep Biedronka, ul. Traugutta 98 - Centrum Handlowe E.Leclerc, ul. Zakładowa 2-4, Słowo Wrocławian Gazeta lokalna - Hipermarket Auchan, ul. Francuska 6, Bielany Wrocławskie - Hipermarket Carrefour, Aleja Generała Józefa Hallera 52, - Sklep Kaufland, ul. Legnicka 62A, - Lidl: Gubińska 4, Sprawdzanie cen miało miejsce 10 maj 2014 maj 2014 str 15 Adam Włodarczyk W dużym mieście posiadanie prawa jazdy jest właściwie warunkiem koniecznym do codziennej egzystencji. Jednak zdobycie uprawnień na wrocławskich brukach stanowi nie lada wyzwanie. runki jazdy poprawiają się, lecz zdecydowanie wydłuża to i utrudnia i tak już niewygodną jazdę. Kolejną bolączką są często spotykane nawierzchnie brukowe, są piękne, wytrzymałe i tworzą historyczny klimat miasta, jednak niestety poważnie nadwyrężają podwozie auta, a hałas, jaki emituje samochód w trakcie jazdy po takich drogach, powoduje dyskomfort wszystkich uczestników ruchu. To tylko kilka z wielu problemów komunikacyjnych, z którymi spotykają się użytkownicy wrocławskich dróg. Narzekają kierowcy z długim stażem, a kandydaci na świeżo upieczonych kierowców z duszą na ramieniu wsiadają do aut podczas kursu. Zapytany o to instruktor jazdy podaje przykłady: - Zatrzymywanie się przed zieloną strzałką i znakiem „stop”. Niestety, wielu kursantów, nawet podczas egzaminu, zbyt mocno inspiruje się złymi nawykami innych kierowców, a ci rzadko kiedy respektują wspomniane znaki. Kurs bez stresu Kurs to jedno, a egzamin to drugie. Na szczęście główne ulice jak Legnicka, Armii Krajowej, Kazimierza Wielkiego, Hubska czy Grabiszyńska, pomimo rozbudowanej infrastruktury są wygodne do nauki jazdy. Tam rzadko „oblewa się” egzamin. Sprawy komplikują się w bocznych uliczkach, gdzie można zagubić się w plątaninie zakazów i jednokierunkowych dróg wewnętrznych. Nie wszędzie można wjechać w łatwy Motoryzacja sposób, a nie znając topografii miasta, odnalezienie właściwej drogi jest niemożliwe bez pomocy miejscowych lub nawigacji satelitarnej, która i tak może okazać się bezużyteczna. Na dodatek w ciasnych uliczkach i zatłoczonych osiedlach zatrzymanie samochodu i znalezienie miejsca parkingowego graniczy z cudem. Wszystkie wspomniane czynniki powodują u kursanta stres i zwiększoną dawkę adrenaliny szczególnie podczas ostrego hamowania czy utknięcia na światłach. - Stosuję zasadę wytykania błędów dopiero po 10 godzinach jazdy nowego kursanta. Dodatkowy stres na pewno kursantowi nie pomoże – kończy Bartosz Głowacki ze szkoły Władcy Dróg. REKLAMA - Wrocław jest nieco trudniejszym miastem do jazdy, ale nauka zdobycie pierwszego doświadczenia na tutejszych ulicach z pewnością zaprocentuje w przyszłości – pociesza Bartosz Głowacki, instruktor jazdy ze szkoły Władcy Dróg. To właśnie Wrocław zyskał spośród polskich miast niechlubną sławę jednego z najbardziej niewygodnych i uciążliwych miejsc do jazdy dowolnym pojazdem. Skomplikowana siatka ulic, z których duża część to uliczki jednokierunkowe, są zmorą naszego miasta. Kierowcy często wspominają ciągłe remonty i wiążące się z nimi objazdy, szczególnie nasilone w okresie wakacyjnym. Przemiany same w sobie cieszą, bo miasto pięknieje, wa- dla nikogo bez względu na wiek czy płeć. To nie tak Nauka jazdy to przede wszystkim wyzbywanie się błędów i naleciałości w przypadku, gdy ktoś już miał styczność z prowadzeniem samochodu czy motocyklu. Błędy są zjawiskiem normalnym, jednak ich powtarzalność u różnych kursantów może zastanawiać. - Ciężko jest człowieka uświadomić, by kursant, który cofa, spoglądał za siebie. To dość ciężki nawyk do wyplenienia. Początkujący kierowca interesuje się przodem auta, maską, podczas gdy cały tył żyje własnym życiem. Druga rzecz to obserwacja drogi dla rowerów i konieczność obrotu głowy, a nie tylko spojrzenie w lusterka. To ważne szczególnie w przypadku egzaminu, który odbywa się z reguły w obrębie ulicy Bardzkiej. Tam występowanie ścieżek rowerowych jest powszechne. Oprócz tego skręcanie kierownicą w odwrotnym kierunku podczas manewru cofania – wylicza Bartosz Głowacki. Upowszechnianiu częstych błędów pomagają też tzw. martwe przepisy ruchu drogowego. REKLAMA Pierwsza jazda po Wrocławiu Poczta pantoflowa Naukę trzeba zacząć od wyboru szkoły jazdy. Najlepiej przed dokonaniem ostatecznego wyboru zweryfikować kompetencje instruktorów przeglądając opinie o konkretnych szkołach w internecie, poszukać rankingów i zapytać znajomych, którzy mają kurs już za sobą. Najlepszym rozwiązaniem jest skorzystanie z polecenia osób najbliższych, bo one udzielą nam rzetelnej odpowiedzi na wszystkie pytania. Fora internetowe bywają zawodne, a opinie zamieszczone na nich, trudne do zweryfikowania. Naturalnie dobór szkoły jest subiektywny, dlatego w większości jest to ślepy traf , polecenie lub zwyczajna kalkulacja. Kurs prawa jazdy można zrobić we Wrocławiu poniżej 1000 złotych, nawet z możliwością rozłożenia kosztów na raty. Uprzednio należy także zapłacić za badania lekarskie, od 50 zł, a na koniec za egzamin, 170 zł. Oferty są różne i od nas samych zależy, na jaką się zdecydujemy. Pomijając personalne predyspozycje do prowadzenia pojazdów, oraz umiejętności przyswajania wiedzy zrobienie prawa jazdy nie powinno stanowić problemu maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 16 Publicystyka Kruszenie politycznego betonu Marek Natusiewicz Podobno polska scena polityczna jest „zabetonowana”, a światem polityki rządzi „betoniarka” (dla niewtajemniczonych to zdrobniała nazwa popularnego „za kratkami” radia dla „pensjonariuszy” – od słowa „betoniara”). nego między Odrą, Nysą a Bugiem, za politykę uważa politykierstwo, uprawiane przez członków zwalczających się stowarzyszeń (zarejestrowanych w oparciu o ustawę o partiach politycznych), polegające na wzajemnym dokopywaniu. Kopie się wszystko i wszystkich, byle „nasze” było na wierzchu. Przypadkowość polskiej klasy politycznej (za wyjątkiem byłych „członków” i „kandydatów na członków”) oraz brak poczucia odpowiedzialności elektorów za dokonany wybór, dopełniają obraz upadku. I na nic tutaj zdają się lamenty osób rozumiejących nieco problem. Widać, nie tędy prowadzi droga. Przykład węgierski dowodzi, że do „polityki państwowej” potrzeba dwojga, tj. świadomego elektora i rzetelnego polityka. Przykład demokratycznie wybranego Adolfa H. dowodzi, do czego mogą doprowadzić nieświadome wybory (wszak „biblię” niemieckiego narodowego socjalizmu można było uprzednio przeczytać bez trudu). Z drugiej strony umów, tj. programów wyborczych, należy drugiej stronie? Po piąte: ile, ile, ile...? Zapewne już te kilka najprostszych wystarczy, aby zwątpić... Jednak dzisiejsza rzeczywistość emigracyjna potwierdza znaną tezę, że Polak potrafi! Potrafi z niczego uczynić coś. I właśnie za to jesteśmy cenieni jako „złote rączki”. Chyba zatem już najwyższa pora zamienić te „rączki” na „komórki” i uczynić je złotymi... Mój przyjaciel chemik wyjaśnił mi jak rozpoznaje rodzaj pitego wina. Otóż zaczyna on zawsze od odpowiedzi na pytanie: czym dany płyn nie jest? I w naszej rozhuśtanej sytuacji politycznej metoda ta wydaje się być najbardziej odkrywcza. Zatem jeśli mamy na kogoś oddać swój głos, to abstrahując od programów i szyldów partyjnych, należy zadać sobie pytanie: kim rzeczony delikwent nie jest! I tu pojawi się tak olbrzymia liczba wątpliwości, że problem wyborów mamy z głowy. No chyba, że damy się zamienić na „materię” pożądaną przez wspomniane na wstępie „betoniarki”. Jednak to jedynie pierwszy etap. Dopiero na kolejnym etapie „eliminatki” można zacząć myśleć kategoriami zwany- mi potocznie politycznymi. A są nimi: ordynacja wyborcza (teoria „traconego głosu”), równowaga (balance of power), celowość dominacji (potrzeba zmiany konstytucji), potrzeba koncyliacji (rządy koalicyjne). „Polityka” nie rodzi się z dnia na dzień. To raczej proces „dojrzewania” – z jednej strony politycy muszą chcieć być uczciwi, z drugiej zaś wyborcy muszą zacząć wymagać przede wszystkim od siebie. Zapewne z takim procesem mamy do czynienia na Węgrzech. A my nie możemy zapominać o tym, że u nich punkt wyjścia był o wiele gorszy niż u nas obecnie. Oni przewalczyli pierwszą kadencję, a na drugą – przy innej ordynacji – mają niezły zadatek... I z ostatniej chwili. Jak donoszą nam nasze wiarygodne media, Viktorowi Orbánowi „spadło” poparcie (jak miał większość konstytucyjną, tak ją ma nadal!), a Jobbikowi „wzrosło” (zamiast 15% z 70% uprawnionych, tj. ok. 10,5%, ma 20% z 53%, tj. 10,6%)... I jak tu nie uśmiechnąć się z politowaniem, gdy miesza się skuteczność w dążeniu do celu z wielkością dowolnie przytoczonych liczb... Słowo Wrocławian Gazeta lokalna REKLAMA REKLAMA Abstrahując od bardzo spiskowych teorii, warto zwrócić uwagę na pewien zabieg, rzec by można lingwistyczny. Po 1989 roku dyskretnie podmieniono znaczenie słowa polityka, o którym w politycznie poprawnej encyklopedii (wikipedii.org) możemy przeczytać, że jest to rodzaj sztuki rządzenia państwem, której celem jest dobro wspólne (wg definicji Arystotelesa). I ponieważ Grecja jest niewątpliwie ojczyzną demokracji, to uznajmy tę definicję za wystarczającą. Dzisiaj, większość mieszkańców kraju położo- dotrzymywać, o czym wiedziano już w starożytności (pacta sunt servanda). Wystarczy krótkie spojrzenie wstecz, by dostrzec notoryczne rozmijanie się polskiej praktyki politycznej z powyższymi uwagami. Nie ma tutaj mowy o wysublimowanych wyższych poziomach polityki – to po prostu zwykły elementarz. I jak widać, ani obywatele, ani tzw. klasa polityczna, tego elementarza nie „przerobiła”. Problem w tym, że obie strony biorą się po raz kolejny do pisania „prac dyplomowych”. Gdyby jednak uznać obecną sytuację za szczególną, to można byłoby uznać ten zbiorowy wysiłek za formułę „eksternistyczną”, co znaczy mniej więcej tyle, że co prawda nie „przerobiliśmy” oficjalnie, jednak mamy pewne kwalifikacje... Zatem spróbujmy zadać pytania testowe, na które sami „pretendenci” z obu stron odpowiedzą sobie sami. Po pierwsze: w ilu organizacjach środowiskowych uczestniczysz? Po drugie: ile przygotowałeś rzeczowych programów działania? Po trzecie: ile dokumentów programowych przeczytałeś? Po czwarte: ile zadałeś pytań maj 2014 str 17 Miasto Aneta Bratkowska We Wrocławiu od lat krążą legendy o osiedlach, które budzą lęk, a spacery ich uliczkami nie należą do najprzyjemniejszych. Do jednej z takich dzielnic należał z całą pewnością Ołbin. Jak wygląda dziś? Czy mieszkańcy czują się bezpiecznie? Ołbin jest osiedlem starym pod względem zabudowy, jak i wieku mieszkańców, jednak, mówiąc całkiem dosłownie, dzielnicy nie brakuje świeżej krwi. Ołbin, chodź ponury, to osiedle jak każde inne, są szkoły, budynki, ulice, sklepy, śmietniki, a wszystko to zapakowane w pudełeczko pełne grozy, którą zapragnęłam zweryfikować. Przejście dzielnicą to przede wszystkim licznie zasłyszane historie, które pretendują do miana miejscowych maj 2014 legend. Swoją podróż wzdłuż ulic Wyszyńskiego, Nowowiejskiej i Prusa zaczęłam od Jedności Narodowej. Tramwajem numer 10 określonymi kursami dojechać można do samej zajezdni Ołbin, która swoim wyglądem nieco odstrasza, ale wygląda „stabilnie” i wciąż pełni swoją pierwotną funkcję. Jedności Narodowej wita mnie kłótnią dwóch kobiet, które kompletnie nie przejmują się otaczającym je tłumem. Ludzie skandują, niemal dochodzi do szarpaniny, a przede mną jawi się lokalny folklor. Tuż obok znajduje się zabytkowy kościół zwany „Okrąglakiem” – swoją nazwę zawdzięcza nietypowej budowli na bazie koła. Przy Jedności Narodowej znajduje się również ogromna „Biedronka”, która ostatnimi czasy urosła do miana największego zaopatrzeniowca ludzkich lodówek. Prócz zwykłych produktów spożywczych możemy dostać tam nawet kuchenkę gazową czy skuter. Okruchy historii Ołbin to skansen przedwojennej architektury Wrocławia, wydaje się być naznaczony bliznami kul, granatów oraz nalotów bardziej niż pozostałe dzielnice miasta. Bogate zdobienia kamienic czy balkonów to majstersztyk, którego pozazdrościć może niejeden nowy budynek. Mieszkańcy nie są skazani na betonową pustynię, okolica jest najmniej zeszpecona kontrastowo-kolorowymi elewacjami nowych plomb i utrzymuje niezmiennie secesyjny charakter. Poniemieckie kamienice to jeden z charakterystycznych elementów architektury Wrocławia. Dzięki remontom w ostatnich latach coraz więcej z nich odzyskuje dawny blask, czego nie można powiedzieć o obskurnych podwórkach. Elegancko ubrany starszy mężczyzna nie wpisujący się w stereotypowy klimat osiedla, mówi, że ołbińskie podwórka wieczorami zamieniają się w meliniarnie, a większość kradzieży nie jest zgłaszana, gdyż ludzie po prostu boją się zemsty. „To się nie zmieni” - oburza się starszy pan. I chodź wierzę mu na słowo, doskonale wiem, że nie jest to problem wyłącznie jednej dzielnicy, a wielu innych miejsc w Polsce. Temat był na afiszu wielokrotnie, jednak brak zmian. Wnętrza kamienic są w opłakanym stanie. Wspinając się po skrzypiących schodach, chwytam się resztek barierki – w środku kamienice przechodziły remont generalny po 1997 roku, co wydaje się abstrakcją. Starsza kobieta, mieszkanka budynku, pytana o jakikolwiek remont kamienic, uśmiecha się mówiąc, że odwiedzając rodzinę zarówno na Ołbinie, jak na Nadodrzu nie zauważyła generalnych remontów wnętrz od lat. Kawałki gzymsów i ścian co prawda nie odpadają, ale podczas silnych wiatrów latają kawałki dachów, anteny, szyldy sklepów czy doniczki. ski park. Miłe zacisze, biorąc pod uwagę gwarne przejścia uliczek. Nie tak dawno przy Radzie Osiedla „Ołbin” powstał klub seniora. Seniorów nie brakuje, a ci są najprzyjemniejszym w obyciu aspektem mojej podróży. Mieszkańcy jako okoliczny problem wskazują brak poczucia wspólnotowości, przez co brak poczucia bezpieczeństwa w bezpośrednim otoczeniu. Prawda jest taka, że niebezpieczeństwo generują ludzie bez jutra. Takie stare, straszne, złe, zabiedzone uliczki, dla pasjonatów prozy Stephana Kinga zapewne mają swój niezaprzeczalny urok. „Żabka” pod mieszkaniem, dobre skomunikoPokolenie zero wanie autobusem i tramwajem, Zaraz przy ulic Wyszyńskiego zo- pojedynczy nowy blok, a obok baczyć można piękny kościół św. piękna kamienica pamiętająca Michała Archanioła, przy którym jeszcze czasy Hitlera. znajduje się przytulny nowowiejREKLAMA O jak Ołbin Wrocław to miejsce, w którym spotyka się wiele kultur, w okolicach Ołbina nie brakuje Romów, którzy czasem są niezauważalni, a czasem sieją postrach na dzielnicy. Spora grupa ludzi narzeka na ich obecność, nie ukrywając ogólnej niechęci do ich głośnego usposobienia. Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 18 Kultura Konkurs dla Czytelników Książki ze „Słowem Wrocławian” Wystarczy wypełnić, wyciąć i wysłać poniższy kupon na adres naszej redakcji. Na zgłoszenia czekamy do końca maja – wtedy wylosujemy zwycięzców. Szczęśliwcy zostaną obdarowani książkami ufundowanymi przez księgarnię Tajne Komplety IMIĘ I NAZWISKO: ............................................................................. TELEFON KONTAKTOWY: ............................................................... E-MAIL: ............................................................................................... Bilety do Teatru Polskiego otrzymali: Sylwe- Laura Dusik W prozie Karola Maliszewskiego pojawia się wiele pytań. Są to pytania przypadkowe, pozostawione często bez odpowiedzi, podobnie jak przypadkowi są ludzie, których autor spotyka na tytułowej trasie Przemyśl – Szczecin. REKLAMA ster Jachimczak, Kornelia Pazdra, Wojciech Adamski, Martyna Śliwińska, Kamil Noga i Wioletta Kacperkiewicz Niewygodna podróż Ludzie spotykają się w przedziałach, wymieniają uśmiechy, wydaje się, że rozmawiają. Jednak ci ludzie w ogóle nic nie mówią, niczym się tak naprawdę nie dzielą, chociaż słowa cisną się na zewnątrz. Nie ma tutaj narzekania i bolączki, jest natomiast próba opisu tego jacy jesteśmy, jacy staliśmy się powierzchownie przechodząc przez życie. Pociąg Maliszewskiego kojarzy mi się z powrotem z Międzyzdrojów w 1999 na zakończenie turnusu, spanie na korytarzach w nocy, chwilowe drzemki, turkot, duchota, alkohol i dochodzące z każdej strony rozmowy. Czytając było mi niewygodnie. Czułam, że chcę przestać, ale jednak z każdą kończącą się frazą chciałam czytać więcej, wiedzieć więcej, bo świat opi- sany przez autora tak dobrze nam odpowiada na to, jacy jesteśmy. Pada wiele pytań, wychodzą na wierzch obserwacje na temat świata, ale autor nie zatrzymuje się nad wyjaśnianiem tych rzeczy, one same wchodzą do wnętrza i często dzwoniły w mojej głowie jak dzwon, który dzwoni o 11: 30 w niedzielę zwołując mieszkańców blokowisk na mszę. Często od tego hałasu bolała mnie już głowa, ale czytałam dalej, bo książka wciągała głębiej i mocniej, nie odpuściła przez całą trasę, a potem, niestety, nie dała oczekiwanego wytchnienia. Bo wysiadłam z tego pociągu i zobaczyłam szarych, smutnych, zmęczonych nas, na przystankach, w autobusach, w galeriach. Kolorowo ubranych, ale zupełnie niemych, w modnych oprawkach a często zdawać by się mogło, że ślepych, wpatrzonych jedynie, jak konie z klapkami na oczach w ekrany, jakby to one miały prowadzić przez życie, a nie rozum i emocje. Niekomfortowo czytać tę książkę, bo autor wytyka to, co ja sama chciałabym zrobić – zakopać pamięć, stać się innym człowiekiem i udać się w podróż. Tylko, że Maliszewski trafnie wskazuje na to, że ta podróż nic nie daje, wsiadam i wysiadam taka, jaka byłam od zawsze. Bo podróże, sprzęty, powierzchowność nigdy nie będą mogły zmienić wnętrza człowieka, tylko ta niewygodna praca nad sobą. Maliszewski zastanawia się nad tym, jak lepiej jest żyć, tylko „na oko” czy może „głęboko” – jakkolwiek to nurkowanie do wnętrza nas samych byłoby okrutne. „Przemyśl-Szczecin” nie daje odpowiedzi, uczy obserwacji – jak obserwować świat, nas samych i wyciągać wnioski. Bo o świadomość tu chodzi, bolesną, ale świadomość tego gdzie się jest, kim się jest i jakie ma się możliwości. Ciasne wagony, tak jak ciasne autobusy, na każdym kroku polszczyzna. Mało spraw istotnych, bo te są zakopane, a tych, którzy dokopują się świadomości jest nadal mało. Wiele rzeczy nam się tylko wydaje, docierają do nas ścinki informacji i myślimy, że posiadamy wiedzę. Autor to wszystko sprawnie w swoim turkocie myśli wypomina i nie poklepuje po plecach na pocieszenie. Każda podróż musi być świadoma, a najbardziej podróż naszych myśli, o świecie, o nas samych i o Polsce. Wielka sprawa Teatru Małego Z założycielem i dyrektorem wrocławskiego Teatru Małego, Edwardem Kaliszem, rozmawia Adam Włodarczyk Coraz większą popularnością cieszą się niewielkie teatry. Dobrze znane są już inicjatywy stołeczne, w Warszawie obok teatrów państwowych – Ateneum, Współczesnego czy Dramatycznego – widz ma do wyboru także Teatr Polonia Krystyny Jandy, Kamienicę Emiliana Kamińskiego, 6. piętro prowadzone przez Michała Żebrowskiego i Eugeniusza Korina czy Buffo Januszów Stokłosy i Józefowicza. Jednak rodzimy Wrocław nie pozostaje w tyle – my również mamy lokalne sceny zorganizowane przez grupy aktorów. Jedną z nich stanowi Teatr Mały. Prowadzenie prywatnego teatru to wielka odpowiedzialność. Skąd pomysł na takie przedsięwzięcie? Odpowiedź jest bardzo prosta - „a dlaczego nie?” Kiedyś bardzo chciałem zagrać w przedstawieniu, ale nie jak większość aktorów, Hamleta, lecz w sztuce „Dwoje na huśtawce”. To taka bardzo piękna i dobrze napisana sztuka o miłości… i tak się zaczęło. Właśnie wtedy tuż po premierze, po której dostało mi się od tzw. krytyki po uszach, zadałem sobie pytanie – „a dlaczego nie”. I tak powstało stowarzyszenie K.O.T. Dla niewtajemniczonych ten skrót oznacza 3 pojęcia kultura-oświata-teatr, których jedynym do tej pory podmiotem jest TEATR MAŁY. Jaka jest misja Teatru? Zacytuję ze strony teatru: „ideą Teatru Małego jest stworzenie wspólnego języka dla tradycji i współczesności. Naszym celem jest interpretacja polskiej i klasycznej litera- Słowo Wrocławian Gazeta lokalna tury oraz prezentacja jej w formie bardziej zrozumiałej dla młodego pokolenia. Chcemy, aby młodzież mogła uczyć się na dorobku naszych przodków i dzięki temu dostrzegać ciągłość w rozwoju kultury i czerpać z doświadczeń naszej narodowej tradycji”. Do kogo skierowany jest repertuar? Repertuar Teatru Małego skierowany jest zarówno do młodzieży szkolnej – liceum i gimnazjum, a także do widza, który, mam nadzieję, będzie sknię za człowiekiem, który komukolwiek i dla czegokolprzychodził na nasze przed- byłby w stanie trochę mi wiek zagrożenie, a zwłaszcza pomóc. stawienia wieczorową porą. działalnością mojego teatru… Woli Pan grać na deskach teatrów państwowych, czy trzymać ster we własnej ręce? Wiele lat temu powiedziano i pokazano mi na czym ta tzw. gra w teatrze polega. I nie ma dla mnie znaczenia miejsce tego tzw. grania, lecz jego wymiar i sens. Czy spotkał się Pan z nieprzychylnością środowiska, zwłaszcza przedstawicieli teatrów państwowych? Czy te instytucje czują zagrożenie ze strony Teatru Małego? Nigdy nie spotkałem się z takim zachowaniem…nie wyobrażam sobie abym stanowił W jakim kierunku będzie się rozwijał w przyszłości Pana teatr? Nadal klasyka, choć w nieco zmienionej scenografii, rozwiązania muzyczne, kostiumy, jednym słowem będziemy stawiać na inscenizację. Organizacja spektakli, próby, wyjazdy, administracja, całość jest na Pana barkach. Wszystko to może dać się mocno we znaki, czy nigdy nie żałował Pan powołania do życia Teatru Małego? Nie, nigdy nie żałowałem, lecz bardzo usilnie tę- maj 2014 str 19 Twój Relax Piknikowy nastrój Michał Ratajczak Nastał czas majówek – wypadów z koszykiem za miasto, weekendów na kocu pośród skwerów, zieleńców, miejskich parków, rzecznych wałów. To także dobry okres na zorganizowanie pikniku z widokiem na szeroką wodę czy górskie pasmo. żywczy”. Czego to się nie brało kiedyś na wiklinowy pokład. Pamiętam wypad z Gdańska do Helu tramwajem wodnym, który nie tylko pokonywał krótszy dystans, ale był rozwiązaniem szybszym choćby od pociągu relacji Gdańsk Główny – Hel z przesiadką w Gdyni Głównej Osobowej. Wówczas wnętrze koszyka zdominowały kanapki z łososiem i niezapomnianą pastą jajeczną, zjedzone w połowie jeszcze na stateczku. Już na plaży naszej grupie przygrywał instrument o nazwie ukulele, czyli gitara akustyczna w skali 1:3, a na koce co najmniejszy powiew wdzierał się skrzypiący pod nogami piasek. Nie obyło się oczywiście bez napojów wyskokowych, bo nie ma co ukrywać, że w polskich warunkach klimatycznych i obyczajowych między alkoholem, weekendem, a wiosną stawia się znak równości. Zabrakło tylko grilla, ale smażone mięso w pełnym słońcu około południa i tak nie zyskałoby aprobaty wśród pozostałych. O wiele lepiej smakowała majowa ryba w jednej z miejscowych smażalni. Dobrym symptomem jest to, że z każdym rokiem majówki w wydaniu krajowym coraz bardziej się cywilizują. Ponad połowa rodaków planuje rozpocząć grillowanie właśnie w tzw. „majówkę”, ale zdarzają się i tacy, którzy pierwszy ogień rozniecają już w lutym. Tegoroczna zima pozwalała na takie zabiegi. Jeszcze w latach 90-tych grillowanie nie było popularną formą spędzania wolnego czasu. Preferowano ogniska, podczas których pieczono na długich patykach i umieszczano w ogniu kiełbaski oraz ziemniaki. Moda na grilla przywędrowała do nas ze Stanów Zjednoczonych, gdzie „barbecue” znany jest od wielu lat. W mgnieniu oka grillowanie stało się jedną z ulubionych form spędzania wolnego czasu przez Polaków, którzy przekonali się, że nic tak nie zaostrza apetytu, jak jedzenie na świeżym powietrzu. Większość z nas najchętniej grilluje w zaciszu swojego ogródka, z przyjaciółmi lub rodziną. Innymi ulubionymi miejscami do grillowania są działki, polany nad jeziorem lub rzeką. Ośmiu na dziesięciu amatorów grilla wybiera tradycyjną kiełbasę. Nieco mniejszym powodzeniem cieszą się również karkówka, szaszłyki mięsno-warzywne, pierś z kurczaka, kaszanka, skrzydełka z kurczaka oraz ryba. Co wziąć na piknik? Na stronie globforum.pl dyskutantka kryjąca się pod pseudonimem nemeziss radzi: najważniejszy jest koc. Ma być na tyle miękki, aby nam się wygodnie siedziało, ale także lekki, żeby się nie zmęczyć podczas niesienia. Dobrze by było, aby koc był wykonany z materiału, z którego łatwo pozbędziemy się plam po sokach owocowych. Istotny jest koszyk lub inna rzecz do przenoszenia jedzenia. Proponuję skorzystać z lodówek turystycznych, w których mamy specjalne mrożone wkłady. Warto mieć przy sobie butelkę wody niegazowanej i wilgotne chusteczki, aby wyczyścić zabrudzone jedzeniem ręce. Przydadzą się także zwykłe chusteczki higieniczne. Żeby mieć z czego pić, można ze sobą zabrać plastikowe kubeczki i ewentualnie także jednorazowe talerzyki oraz sztućce. Wtedy nic nam się nie potłucze i po zjedzeniu będziemy mogli je po prostu wyrzucić do śmietnika. Do jedzenia najlepiej zabrać owoce, które są najlepsze na upalne dni. Warto zabrać takie, które nie psują się szybko pod wpływem wysokiej temperatury, czyli zrezygnujmy z malin, śliwek, bananów, brzoskwiń i truskawek a zabierzmy winogrona, jabłka i czereśnie. Przewoźmy je w plastikowych pojemnikach a nie w woreczkach foliowych, aby się nie zaparzyły. Nie bierzcie ze sobą czekolady, bo i tak się rozpuści. I na koniec może najważniejsza co dla niektórych porada: gdy piknik kojarzy nam się z alkoholem, to dobrze zabrać ze sobą jedną butelkę wina, ale nie zapomnijmy przy tym o korkociągu oraz o kieliszkach. Nie można przecież pić tego trunku z plastikowych kubeczków. REKLAMA REKLAMA W Polsce znajdują się trzy miejscowości o nazwie Majówka. Dwie z nich to osady - na terenie województwa dolnośląskiego w powiecie górowskim oraz na Podlasiu w gminie Supraśl. Ostatnia z nich to Majówka w województwie łódzkim, w powiecie pabianickim, w gminie Pabianice jest to typowa wieś letniskowa z licznymi domkami do wynajęcia. Majówka to także nabożeństwo majowe w kościele rzymskokatolickim, rodzaj grzyba z rodziny gąskowatych i popularna nazwa na krótką wycieczkę za miasto w miesiącu maju. Tej ostatniej poświęćmy nieco więcej uwagi i miejsca w rubryce turystycznej. Piknik majowy posiada wymiar nie tylko wypoczynkowy, ale również, a może przede wszystkim, konsumpcyjny, choć lepiej wykorzystać do tego celu epitet „spo- Dodatek specjalny do Słowa Wrocławian maj 2014. Wypocznij i baw się razem z nami w całej Polsce! maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 20 Twój Relax REKLAMA To Lubie W Złocieńcu na Pojezierzu Drawskim znajduje się odbicie na Lubieszewo. Najpierw trzeba minąć Jezioro Kańsko i wioskę Stawno. Za Lubieszewem asfalt prowadzi aż do samego ośrodka „Polubie” położonego tuż przy jeziorze Lubie. się 5 wysp w otoczeniu wałów morenowych. Większą część jeziora otaczają Bory Karwickie wchodzące w skład Puszczy Drawskiej. Od strony południowej brzeg jeziora graniczy co prawda z poligonem wojskowym, jednak to tam podobno można znaleźć najwięcej grzybów, a ryba przy południowym brzegu bierze wyjątkowo duża. Ze względu na czystość wód jeziora Lubie złowić tu można szczupaki, okonie, sandacze, leszcze, sieje i sielawy, które dla miłośników ryb słodkowodnych są prawdziwym rarytasem. W jeziorze są też śladowo spotykane raki. Centrum Rekreacyjno-Wypoczynkowe „Polubie” dysponuje wydzielonym nabrzeżem z piaszczystą plażą, zjeżdżalnią dla dzieci i molo – w sezonie letnim znajduje się ona pod stałym nadzorem wykwalifikowanych ratowników. Fani spływów kajakowych powinni wiedzieć, że przez Lubie przebiega szlak kajakowy im. ks. Karola Wojtyły i że wycieczkę nim można zacząć właśnie z tej plaży. Również przyszły papież-Polak w młodości odbywał spływy kajakiem rzeką Drawą, która bezpośrednio wpływa do jeziora. Centrum „Polubie” prowadzi też wypożyczalnię żaglówek, kajaków, łódek i rowerów wodnych. Z kolei rowerzystów ucieszy specjalny szlak rowerowy wokół rozlewiska, ciągnący się na prawie 50-kilometrowej trasie po ubitych dróżkach leśnych wśród przepięknych lasów. Współcześnie turystyka nad Lubiem nawiązuje do tradycji przybywania tu zarówno polskich (po wojnie), jak i niemieckich (przed wojną) wczasowiczów. Dopiero 4 lata po przyłączeniu okolicznych terenów do Polski zmieniono urzędowo nazwę jeziora z Gross Lübbe-See na właśnie Lubie. Mimo upływu czasu pozostały te same widoki, co kiedyś, kojąca cisza i zapach wody. REKLAMA Dwa budynki wczasowe dysponują łącznie 45 miejscami noclegowymi. Pokoje wyposażone w łazienki, Wi-Fi i TV mogą pomieścić od 2 do 5 osób oraz zwierzęta domowe. Wiosną i latem przybywający w te strony mają okazję skorzystać także z domku kempingowego typu Brda (charakteryzują go 2 poziomy i spadzisty dach od czubka aż do ziemi) oraz domku holenderskiego. Mile widziani są tu również właściciele własnych przyczep kempingowych, kamperów oraz namiotów. Jezioro Lubie, nad którym położony jest ośrodek, przyciąga turystów ceniących sobie przede wszystkim spokój i kontakt z naturą. Powierzchnia tafli wodnej (prawie 1,5 tys. hektara) z pewnością zadowoli kajakarzy i osoby lubiące długie wyprawy łódką. Także amatorzy wędkarstwa nie wyjadą znad Lubia z pustymi rękoma. Na długości przeszło 14 kilometrów znajduje Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 21 Twój Relax REKLAMA Skała w trzech odsłonach Katarzyna Gielec Okolice Broumowa – czeskiego miasta tuż przy granicy z Polską – „wcinają się” w nasz kraj, gdy spojrzeć na mapę. Pod względem ukształtowania terenu to jednolity masyw począwszy od Adrszpaskich Skał, przez Broumowskie Ściany, na Błędnych Skałach w zachodniej części Kotliny Kłodzkiej kończąc. Najczęściej odwiedzanym miejscem Ścian Broumowskich, a także ważnym skrzyżowaniem tras turystycznych, jest barokowa kaplica Najświętszej Maryi Panny Śnieżnej na górze Hviezda. Nazwa Hviezda pojawiła się około roku 1670, kiedy na skalistym szczycie wzniesiono drewniany krzyż, na którym z daleka widoczna była pozłacana gwiazda, która pomóc miała podróżnym w zorientowaniu się w przestrzeni. Dziś, oprócz kaplicy, można tu znaleźć tu schronisko z restauracją turystyczną. Stan oczarowania Błędne Skały znają niemal wszyscy mieszkańcy regionu po stronie polskiej, Broumowskie Ściany to chleb powszedni dla Czechów z północy republiki. Każdy, kto wkroczy w oba skalne labirynty, jest nimi oczarowany. Podobnie wrażenia i zapierające dech w piersiach są zakamarki Szczelińca Wielkiego, ale to, co można ujrzeć w Adrszpasko-Teplickich Skałach przechodzi wszelkie wyobrażenie o labiryntach skalnych. Ta najciekawsza część Gór Stołowych znajduje się kilka km na zachód od węzła kolejowego Teplice nad Metuji. Kompleks połączonych rezerwatów krajobrazowych zajmuje powierzchnię prawie 1800 ha. Zwiedzane są najczęściej dwa rejony zwane Skalnymi Miastami: Teplickie i Adrszpachskie, położone bardziej na zachód, tuż obok małej wsi Adrszpach. Jest to atrakcja turystyczna na skalę światową. Olbrzymi labirynt korytarzy skalnych, przejść i ścieżek, łatwo dostępny także dla małych dzieci. Poszczególne ostańce skalne przekraczają 60 m wysokości, a w wyniku erozji uzyskały fantastyczne kształty przypominające ludzi, zwierzęta i przedmioty. Szczególnie piękne są skały Kochankowie, Starosta i Starostowa, Lwica, Myśliwy. Na niektórych skałach można odnaleźć napisy pozostawione przez turystów jeszcze w XVIII wieku. Dziś tworzenie nowych byłoby karygodne, ale te liczą sobie czasem ponad 200 lat, stanowią zatem zabytek i ciekawe źródło historyczne. A najstarszy z nich z roku 1703 jest polski! REKLAMA Wysokość bloków skalnych dochodzi tu do ok. 8 metrów. Ze względu na znaczne zacienienia pomiędzy skałkami, temperatura w lecie jest niższa. Czas przejścia przez Błędne Skały zajmuje ok. pół godziny. Następne 30 min. trzeba przeznaczyć na dojście do górnego parkingu szlakiem wzdłuż granicy czeskiej. Osobom, którym piękne widoki nie są obojętne oczywiście przejście zajmie odpowiednio dłużej. W sumie na zwiedzenie Błędnych Skał należy przeznaczyć nieco ponad godzinę. Szklak wiedzie ścianą Czeska część Gór Stołowych nazywana jest Brumowską Wierchowiną, a jej skalne miasta perełkami tego masywu górskiego. Cały teren tych gór leży w granicach rezerwatu przyrody, który stanowi jedną z największych atrakcji turystycznych Czech. Z zalesionego grzbietu między miasteczkiem Police nad Metują a Broumowem w całej okazałości rozciąga się panorama na Adrszpach, jedną z bardziej tajemniczych Gór Stołowych – Ostasz, a także monumentalny barokowy klasztor w Broumowie. maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna REKLAMA Twój Relax str 22 U podnóża Tatr Aneta Bratkowska Podhale to region pełen kultury. Turystów przyciąga nie tylko bliskie sąsiedztwo północnych Tatr, ale również liczne atrakcje oraz charakterystyczny, żywy folklor górali, wciąż pielęgnowany w wielu miejscowych rodzinach. Ubiór jest jednym z elementów wyróżniających Podhale od innych regionów Polski. Górale noszą strój podhalański nie tylko z okazji różnych uroczystości (kościelnych, rodzinnych, świąt narodowych itp.), ale także, aby podkreślić swoją odrębność - jest to szczególnie dobrze widoczne wśród emigrantów podczas uroczystości polonijnych. Bardzo ważnym czynnikiem wpływającym na zachowywanie i popularyzowanie kultury ludowej Podhala jest przekonanie górali o ogromnej wartości kultury przodków. Miasto jarmarków Nowy Targ to największe miasto Podhala. Położony u zbiegu Białego i Czarnego Dunajca, z których połączenia powstaje tu rzeka Dunajec. Corocznie, w trzeci czwartek sierpnia, jest tu organizowany Jar- REKLAMA Podhale należy do nielicznych regionów Polski, których mieszkańcy nadal zachowują i kultywują własną tradycję, niejednokrotnie łącząc nowoczesność z dawnym stylem. Kultura i sztuka Podhale kojarzone jest zazwyczaj z twórcami ludowymi oraz folklorem. Bogata kultura ludowa rozwinęła się dzięki ludności góralskiej, wyróżniającej się charakterystyczną gwarą. Przyciąga ona jednak wielu twórców, dla których Podhale jest natchnieniem do tworzenia sztuki nie tylko regionalnej. Bogaty folklor powstał w wyniku połączenia ludowej kultury polskiej z elementami słowackimi, madziarskimi i bałkańskimi, i jest spokrewniony z kulturą wszystkich krain karpackich. mark Podhalański, nawiązujący do tradycji miejscowości. Miasto jest znakomitą bazą wypadową w Tatry, Pieniny, nad jezioro Czorsztyńskie, na Babią Górę, czy wreszcie osobliwe, pełne szlaków turystycznych Gorce. Tradycyjnym rzemiosłem jest kuśnierstwo, a nowotarscy kuśnierze szyją kożuchy i kurtki skórzane znane w całym kraju. Do atrakcji, wynikających z tradycji miasta handlowego, należą słynne jarmarki mające niepowtarzalny charakter. Odbywają się one w czwartki i soboty, a w niedziele plac targowy zamienia się w samochodową giełdę. Działalność kulturalną prowadzi przede wszystkim Miejski Ośrodek Kultury, posiadający salę widowiskową na ponad 400 miejsc oraz Góralską Izbę Regionalną Związku Podhalan im. ks. prof. Józefa Tischnera. W Strefie Słońca i Cienia Rabka-Zdrój położona jest w wojewódzkie małopolskim, powiecie nowotarskim, u zbiegu dwóch ważnych szlaków komunikacyjnych: z Krakowa do Zakopanego i z Bielska-Białej do Nowego Sącza. Miejscowość położona jest w malowniczej kotlinie, którą tworzą wpadające do rzeki Raby potoki Policzanka i Słonka, u podnóża Gorców i Beskidu Wyspowego, na wysokości Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 górskie, coraz bardziej rozwija się turystyka. Przez miasto przebiega wiele szlaków, w tym przeznaczonych na nordic walking. Znajduje się tu również skatepark oraz letni basen. Zimową porą Rabka-Zdrój przeistacza się w narciarki kurort. Na miłośników sportu czekają stoki do narciarstwa zjazdowego oraz trasy do narciarstwa biegowego, a w sezonie zimowym w mieście funkcjonuje również lodowisko. Atrakcją miasta są między innymi: warsztaty garncarstwa, rzeźbiarstwa czy malowania na szkle. Festiwal trzech kultur Odwiedzając Podhale ciężko trafić na okres bez jakiegoś festiwalu czy dużej plenerowej imprezy. Nieodłącznym elementem wydarzeń kulturalnych w Zakopanem są wielkie Targi Staroci, na które zjeżdżają antykwariusze z całego kraju. Co roku, w sierpniu, podzi- wiać można przepiękne kolekcje starych przedmiotów, bądź osobiście wziąć udział w licytacji. Wybór jest ogromny – począwszy od znaczków, monet, przez porcelanę, sztućce oraz zabytkowe meble czy ikony. Festyn Gminny „U zbiegu trzech kultur – Lindada” to coroczna impreza plenerowa o charakterze otwartym, ukazująca różnorodność kultur (podhalańska, spiska, romska). Organizowany jest w formie wy- stępów, gier, zabaw, wspólnego biesiadowania i grillowania. Kolejnym wydarzeniem, o którym warto wspomnieć, jest Wielka Majówka Tatrzańska, w czasie której odbywają się występy zespołów regionalnych, degustacje potraw góralskich, wyścigi na rowerach górskich, popisy miejscowych cieśli i kowali, pokazy narciarskiej mody retro, a także turniej powiatów. Twój Relax REKLAMA 500-600 m n.p.m. Miasto uchodzi za znane uzdrowisko ze względu na zasoby wód mineralnych, korzystny mikroklimat oraz walory krajobrazowo-turystyczne. Oferuje również szeroką gamę zabiegów i porad specjalistycznych w licznych sanatoriach i szpitalach uzdrowiskowych, specjalizujących się w leczeniu chorób układu oddechowego i krążenia, alergii, schorzeń reumatycznych i nerwic. Miejscowość posiada nie tylko doskonałe warunki do leczenia uzdrowiskowego i wypoczynku, ale także piękne górskie krajobrazy i tereny, umożliwiające aktywne spędzenie wolnego czasu, zarówno latem jak i zimą. Sercem uzdrowiska jest odnowiony Park Zdrojowy, podzielony na dwie części: Strefę Słońca i Cienia. W Rabce-Zdroju, dzięki atrakcyjnemu położeniu, które stanowi doskonały punkt wyjścia na wycieczki REKLAMA str 23 maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 24 Rejsy po Bałtyku Paweł Miziura Wypoczywający nad morzem zachowują przeważnie postawę bierną, która ogranicza się do opalania, spacerów brzegiem morza czy zdawkowej kąpieli. Tymczasem nic nie zastąpi choćby krótkiej podróży morskiej – by poczuć Bałtyk bardziej niż kiedykolwiek przedtem. morzu, doskonale się przy tym bawiąc. To także świetna okazja do poznawania żeglarskich tradycji i zwyczajów, spotkań i rozmów z członkami załóg. Rejsy odbywają się trzy razy dziennie, w systemie naprzemiennym. W przerwach między rejsami każdy żaglowiec jest także nieodpłatnie udostępniany do zwiedzania. Na co dzień z portu odpływają jednostki promowe do Ystad (ok. 150 zł w jedną stronę) i do Kopenhagi (ok. 200 zł w jedną stronę w zależności zakupu lub nie również biletu powrotnego). Podane ceny dotyczą podróżnych bez samochodu. Ucieszą się za to posiadacze rowerów, którzy nie płacą za swój pojazd. Jest także możliwość zakupu biletu nieco taniej na zadzie last minute, jednak warto wcześniej odwiedzić stronę internetową operatora czy biuro sprzedaży biletów na miejscu. Wyspa rotund Kolejnym na wschód polskim portem jest Kołobrzeg. Port osłaniają dwa falochrony: wschodni o długości 308 m i zachodni – 205 m. Port Kołobrzeg posiada 5 basenów portowych. Z ciekawostek historycznych warto zaznaczyć obecność tam jeszcze w czasach niemieckich bocznicy kolejowej. Obecnie torowisko tworzy układ trójkąta, tory rozdzielają się na 7 bocznic końcowych; pod latarnią morską znajduje się tor wyciągowy. Popularnym kierunkiem wypraw morskich z Kołobrzegu są rejsy na Bornholm. Ta niewielka duńska wyspa ma wiele do zaoferowania zarówno dla zmotoryzowanych, pieszych, jak i rowerzystów. Bornholm to harmonijne połączenie natury i kultury. Imponująca jest ze startem i metą na sopockim molo. Są to rejsy widokowe stylizowanym statkiem pirackim. Taka niespełna godzinna atrakcja z pewnością przypadnie do gustu dzieciom, a dla żądnych większych wrażeń dorosłych istnieje możliwość czarteru rejsów po całej zatoce. W Sopocie utworzona została linia obsługująca połączenie: Sopot – Hel – Sopot. Tramwaje wodne odpływają z mola. Ze względu na spe- cyfikę tego miejsca promy wodne są nieco mniejszych rozmiarów, niż te obsługujące rejsy z Gdańska lub Gdyni. Zdarza się, że ze względu na złe warunki atmosferyczne nasz rejs może zostać odwołany. Rejs na sam czubek Pólwyspu Helskiego trwa 1,5 godziny, a jego cena waha się od 25 do 35 zł w jedną stronę. Najszybciej do Helu można dostać się z Gdyni. Stamtąd też istnieje możliwość wycieczki do Jastarni (7 i 14 zł w jedną stronę). REKLAMA Sposobów przemieszczania się po słonej wodzie jest co najmniej kilka – od rajdów na tzw. bananowcach po wyprawy promowe do krajów skandynawskich. Polskie porty oferują połączenia m.in. ze Świnoujścia do Ystad, z Kołobrzegu na duńską wyspę Bornholm czy z Gdyni do Karlskrony. Do stolicy Danii Zacznijmy od Świnoujścia. Tamtejszy port położony jest na wyspach Wolin i Uznam u ujścia rzeki Świny. Największą miejscową imprezą na wodzie jest Sail Świnoujście (16-18 sierpnia). To właśnie rejsy żaglowcami na pełne morze przy akompaniamencie śpiewanych szant stanowią największą atrakcję imprezy. Przez trzy dni każdy może zakosztować namiastki marynarskiego życia, doświadczyć wyjątkowych wrażeń na rozkołysanym ilość zabytków. Do najcenniejszych należą jedyne w Skandynawii białe romańskie kościoły z XII wieku w kształcie rotundy, największa warownia północnej Europy – ruiny zamku Hammershus i morska forteca na skalistej wysepce Christianso, położona w odległości około 18 km od Bornholmu. Kołobrzeska Żegluga Pasażerska, która organizuje tego typu wyprawy, ma w swojej ofercie rejsy jednodniowy, jak i połączenia cykliczne z wyspą. Ceny tych ostatnich wahają się między 130 a 140 zł w jedna stronę. Do tej kwoty należy doliczyć także 25 zł za przewóz roweru. Z zatoki w morze Dwa połączenia ze szwedzkimi portami zapewnia Trójmiasto. Z Gdyni dostaniemy się do Karlskrony, a z Gdańska do Nynashamn. Prom ze stolicy Pomorza Wschodniego odpływa 4 razy w tygodnia, a rejs trwa prawie całą dobę. Do Karlskrony dostaniemy się po ok. 10-cio godzinnej przeprawie. Ta trasa jest obsługiwana 9 razy w tygodniu. A co z trzecim w Trójmieście Sopotem? Ten uzdrowiskowy kurort również może pochwalić się kilkoma połączeniami morskimi, ale na mniejszą skalę, bo głównie w obrębie Zatoki Gdańskiej. Chodzi o rejsy wycieczkowe REKLAMA Twój Relax Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 25 Adam Włodarczyk Humorystyczny cytat z komedii Stanisława Barei wprowadza nas w opowieść o jednym z najbardziej znanych kurortów, którym możemy się pochwalić. Lądek Zdrój od wieków znany był jako miejsce, w którym zdrowie odzyskiwali zdrowie zwyczajni chłopi i królowie. Dziś zachwyca zabytkami, leczniczymi źródłami i licznymi atrakcjami turystycznymi. ska w jednolitą całość administracyjną, doprowadzono tez linię kolejową, co ułatwiło gościom dotarcie na miejsce i zwiększyło liczbę kuracjuszy. Z początkiem XX wieku popularność miej- Zdrój to nie tylko baseny i zabiegi zdrowotne. Miejsce to potrafi zaoferować także dużo więcej. Będąc tutaj należy docenić wyjątkowy klimat panujący w Kotlinie Kłodzkiej, wraz z jej unikatową roślinnością i zwierzętami. Urozmaiceniem doznań może okazać się wizyta w lądeckim arboretum, powstałym z inicjatywy Mieczysława Wilczkiewicza. Innym niezwykle urokliwym punktem widokowym w okolicy REKLAMA W dolinie środkowego biegu Białej Lądeckiej, na pograniczu Masywu Śnieżnika i Gór Złotych, pośród pięknych sudeckich krajobrazów, spokojnie rozwijała się przez wieki miejscowość uzdrowiskowa. Początków Lądka Zdroju upatruje się w XIII w, lecz ślady osadnictwa, a nawet korzystania ze źródeł, wskazują na dużo wcześniejsze zamieszkanie tego terenu. Istniejąca legenda o powstaniu źródła „św. Jerzy” pozwala przypuszczać, że teorie o wielowiekowej tradycji wodolecznictwa w połączeniu z osadnictwem mogą być prawdopodobna, a odkopane artefakty są wiarygodne. Przekazywana od pokoleń opowieść przypomina postać chłopa, który przez przypadek okrył lecznicze działanie miejscowych cieplic i po przetestowaniu ich naprzód na swoim bydle, widząc korzystne zmiany na ich zdrowiu, sam skorzystał z wód i następnie rozniósł wieść o odkryciu wśród ludzi. Pod koniec XIX wieku doszło do połączenia miasta i uzdrowi- sca rosła, zjeżdżali tam artyści i sławy. W okresie 20-lecia międzywojennego Lądek Zdrój był szczególnie modnym miejscem, gdzie nie wypadało nie bywać, gdy chciało się uchodzić za człowieka na poziomie. Nawałnica wojenna spokojnie przetoczyła się obok zdroju, co pozwala nam po dziś dzień cieszyć się pięknem zabytkowej architektury. Tuż po wojnie, na obszar Ziemi Kłodzkiej, a zatem także do Lądka przesiedlono ludność polską. Natychmiast nowo powołane władze zaczęły pieczołowicie dbać o infrastruk- turę miasta i odbudowę dawnej chwały uzdrowiska. Progres trwa aż do dnia dzisiejszego. Po blisko 70 latach, można korzystać z dawnych basenów, umiejscowionych w wyśmienicie odrestaurowanych budynkach w połączeniu z najnowocześniejszymi zabiegami odnowy biologicznej. Eleganckie hotele i pensjonaty oferują komfortowe pokoje, wyśmienitą kuchnię i wiele rozrywek. Lecz Lądek REKLAMA Jest Lądek. Lądek Zdrój Twój Relax Lądka Zdroju jest Góra Trzech Krzyży. Z wysokości 541 m rozciąga się widok zapierający dech w piersiach. Trudno jednoznacznie określić skąd wzięły się na szczycie trzy krzyże, lecz wiadomo, ze stoją tam od niepamiętnych czasów, badacze przypuszczają iż wzniesiono je jako wotum dziękczynne za ocalenie. Lokalna tradycją stało się wymienianie krzyży na nowe, co kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 26 Wehikuł czasu Patrycja Rozborska Największa kotlina górska w Sudetach Środkowych, Kotlina Kłodzka, to obszar oferujący atrakcje dla każdego odwiedzającego. Teren otoczony Górami Stołowymi, Bardzkimi, Złotymi, Bystrzyckimi oraz Masywem Śnieżnika ciekawi nie tylko turystów, ale był nawet inspiracją dla ludzi pióra. Tu tutaj pisarz Andrzej Sapkowski umieścił akcję swojej trzytomowej trylogii - „Narrenturm”, „Boży wojownicy”, „Lux Perpetua”. Sporo literackiej akcji dzieje się w rejonie Ziemi Kłodzkiej i Dzierżoniowskiej. Co sprawia, że Kotlina Kłodzka ciągle zachwyca? Kotlina Kłodzka jest największą kotliną górską w Sudetach. Zajmuje rozległy obszar o pofałdowanej powierzchni w kształcie wielkiego trójkąta o przeciętnej wysokości 350 - 450 m n.p.m. Rozciąga się na szerokość 500 km2. Centrum stanowi Kłodzko, dwudziestoośmiotysięczne miasto, które zachowało doskonale ukształtowany, kompletny i oryginalny układ urbanistyczny miasta. Kłodzko posiada znaczący zespół zabytkowych obiektów. W śródmieściu, powstałym według XIII i XIV-wiecznego założenia urbanistycznego, znajdują się budowle reprezentujące różne style architektoniczne. Kościół pw. Wniebowzięcia NMP budowany z przerwami od XIV do XVI w. i górująca nad miastem twierdza z XVII i XVIII w. to tylko niektóre z nich. Z Twierdzy Kłodzkiej rozciąga się wspaniały widok na miasto i okolice, przy dobrej widoczności z bastionu widokowego można podziwiać oddalony o 40 km Śnieżnik, Szczeliniec Wielki oraz otaczające Kotlinę Kłodzką góry. Część fortyfikacji udostępnionej do zwiedzania to zaledwie 10 proc. obiektu obronnego obejmującego podziemne labirynty korytarzy minerskich oraz lapidarium. Turyści powinni odwiedzić również Muzeum Ziemi Kłodzkiej, mieszczące się w byłym barokowym konwikcie jezuickim pochodzącym w XVII i XVIII w., gromadzące zabytki związane z regionem oraz rozciągającą się pod śródmieściem, prawie 600-metrową Podziemną Trasę Turystyczną. Jest ona pozostałością po wydrążonych przed wiekami przez mieszkańców Kłodzka komorach i korytarzach, służących jako magazyny i schronienie w czasie wojen. Kłodzko jest regionalnym ośrodkiem kultury, znanym z wielu cyklicznych imprez. Do najważniejszych należą Dni Kłodzka, Dni Twierdzy Kłodzkiej oraz Open Summer Festival. Kłodzko posiada wiele miejsc wypoczynku i rekreacji, które służąc na co dzień mieszkańcom, uatrakcyjniają również pobyt turystom. W ostatnich latach Kłodzko przeszło prawdziwą metamorfozę. Zrewitalizowano kanał Młynówki wraz z otaczającym go terenem. Plac pod mostem gotyckim został wybrukowany kamienną kostką, powstały ścieżki spacerowe, pojawiły się ławki, nowe latarnie i stojaki na rowery. Dużą atrakcją są pływające po kanale dziesięcioosobowe gondole. Metamorfoza nie ominęła, zniszczonej podczas powodzi w 1997 r., Wyspy Piasek. Wymieniono nawierzchnie znajdujących się tam ulic, pojawiły się nowe obszary zieleni, wytyczono ścieżki rowerowe, postawiono ławki oraz nowe oświetlenie co z pewnością zachęcać będzie do odwiedzin tej pięknej części Kłodzka. Nowy wygląd zyskał Park Strażacki – obszar pomiędzy ulicami Traugutta i Kościuszki, w obrębie którego odtworzono nawierzchnię, ustawiono ławki i latarnie oraz nasadzono tysiące sztuk kwiatów i krzewów drzewnych, tworząc małe arboretum. Dodatkowo na terenie parku wybudowano mini pijalnię wód mineralnych i fontannę. Rozświetlona wieczorem jest prawdziwą ozdobą parku. W 2011 r. otwarto w Kłodzku krytą pływalnię - nowoczesny i największy tego typu obiekt w regionie, w którym znajdują się basen sportowy i rekreacyjny, brodzik dla matki z dzieckiem, 66-metrowa zjeżdżalnia, jacuzzi, salon odnowy biologicznej, sauna, a także sklep sportowy i sala zabaw dla dzieci. Kłodzko to nie jedyne miasto, którym może pochwalić się kotlina. Malowniczo położona Bystrzy Na terenie Kotliny Kłodzkiej leży pięć uzdrowisk - miejscowości z wodami zdrojowymi oraz dwadzieścia sześć sanatoriów. Te liczby świadczą o wyjątkowych walorach zdrowotnych i wypoczynkowych regionu skupionych na stosunkowo małej przestrzeni, co ułatwia zwiedzanie i poznawanie tego obszaru Polski. Łatwo można dotrzeć do różnych ciekawych miejsc pieszo, rowerem czy autobusem. S REKLAMA Twój Relax REKLAMA Las to także edukacja Działalność edukacyjna prowadzona w Leśnym Banku Genów Kostrzyca ma na celu upowszechnienie wiedzy o środowisku leśnym - roli i funkcji lasu dla życia roślin, zwierząt i ludzi. Podczas zajęć edukacyjnych przekazywana jest również informacja na temat działalności Leśnego Banku Genów Kostrzyca, jedynej o takim profilu prac jednostki organizacyjnej Lasów Państwowych, powołanej do ochrony leśnych zasobów genowych. Zajęcia prowadzone są przez pracownika Leśnego Banku Genów Kostrzyca, który posiada przygotowanie pedagogiczne. W zajęciach uczestniczą: dzieci przedszkolne, uczniowie szkół podstawowych, gimnazjalnych, średnich, studenci, a także osoby zainteresowane działalnością Leśnego Banku Genów Kostrzyca. Zajęcia prowadzone są w sali seminaryjnej w formie warsztatowej, uczniowie wypełniają karty pracy oraz na terenie Arboretum LBG. Do dyspozycji uczniów na terenie Arboretum są: „Ścieżka zmysłów”, „Leśny dendrofon”, tablica interaktywna „Odgłosy lasu – odgłosy zwierząt”, wiata przeznaczona do zajęć, a także tablice edukacyjne rozmieszczone przy ścieżkach w różnych częściach arboretum. Dla uczniów Gimnazjum i szkół średnich realizowane są także zajęcia w oczyszczalni hydrobiologicznej, gdzie przy użyciu walizki EKOBADACZA oznaczają czystość wody. W Leśnym Banku Genów Kostrzyca organizowane są również dla dzieci i młodzieży konkursy przyrodnicze, plastyczne i fotograficzne oraz prezentowane są wystawy o tematyce przyrodniczej. Realizujemy z udziałem przedszkoli i szkół akcje edukacyjne: „Dokarmianie zwierząt”, „Jak powstaje Słowo Wrocławian Gazeta lokalna las”, „Sprzątanie świata”. Organizujemy dla szkół „Międzynarodowy dzień lasów”, „Dzień Dziecka”. Zapraszamy szkoły podstawowe, gimnazja i szkoły średnie z powiatu jeleniogórskiego do realizacji ciekawych projektów edukacyjnych. Organizujemy szkolenia branżowe, wynajmujemy salę seminaryjną na potrzeby spotkań, narad, konferencji i szkoleń. Oferujemy pokoje gościnne u podnóża Śnieżki w 5 komfortowych pokojach, dysponując dodatkowo wyposażonym zapleczem kuchennym, całodobowym strzeżonym parkingiem, miejscem na grill, ognisko w Arboretum LBG Kostrzyca. Więcej informacji na temat działalności LBG Kostrzyca na stronie www.lbg.jgora.pl. maj 2014 str 27 Twój Relax Joanna Heider Beskid Śląski to najłatwiej dostępne pasmo Beskidów leżące na granicy z Czechami i Słowacją, 30 km od Bielska-Białej i 80 km od Katowic. Na niektóre szczyty jak Czantoria, Skrzyczne i Szyndzielnia można wyjechać kolejką linową, na inne np. na Równicę – samochodem. Sieć szlaków turystycznych, rowerowych i schronisk, należy do najgęstszych w kraju. obrzędy karnawałowe. Najlepiej przyjechać tu zimą na narty, latem na spacery po górach i na Tydzień Kultury Beskidzkiej, jesienią dla barwnych pejzaży. Ustroń to oprócz malowniczej miejscowości także wyciąg krzesełkowy na Czantorię. Już z daleka widać rozrzucone na górskich zboczach zabudowania kurortu, zwłaszcza charakterystyczne sylwetki „piramid” - ośrodków wypoczynkowych w Zawodziu. Różnica wzniesień pomiędzy centrum a niektórymi przysiółkami wynosi 500 m. Malownicze położenie, mikroklimat i źródła mineralne sprawiły, że niewielka niegdyś rolniczo-pasterska osada przeistoczyła się w po- ponad godzinę. Pod szczytem przebiega granica państwowa, najwyższy punkt znajduje się już po słowackiej stronie. Panorama ze szczytu należy do najpiękniejszych w całych Beskidach. Widać prawie cały Beskid żywiecki z Babią Górą, a także sporą część Beskidu Śląskiego i Małego. Koniecznie należy odwiedzić Zawoje – jedną z najdłuższych wsi w Polsce (18 km), pięknie położoną u stóp Babiej Góry gdzie znajduje się Babiogórski Park Narodowy oraz Muzeum, gdzie można zobaczyć m.in. wypchane zwierzęta alpinarium z roślinami chronionymi. W Zawoi zachowało się wyjątkowo dużo starych, pięknych kapliczek przydrożnych, góralskich chałup i spichlerzy. W dniu św. Michała (29 września), czyli wtedy, kiedy tradycyjnie odbywało się sprowadzanie owiec z hal zwane redykiem jesiennym, organizowana jest niezwykle ciekawa i barwna impreza. Inscenizowana przez zespoły folklorystyczne w czasie widowisk plenerowych ożywiających stare pasterskie zwyczaje. REKLAMA Te średniej wysokości góry są dostępne dla wszystkich, gdyż przy przestrzeganiu podstawowych zasad bezpieczeństwa wędrówki po beskidzkich szlakach nie wymagają specjalistycznego przygotowania, sprzętu czy ubioru. Spotyka się tu nie tylko wytrawnych turystów, ale i rodziny z dziećmi oraz osoby starsze. Próżno szukać tu dzikich ostępów, ale łatwo o miejsca niezwykłej urody. W dolinach zostały ulokowane słynne dziś kurorty: Ustroń, Wisła i Szczyrk, a w odległych zakątkach ciche, urokliwe wioski, w których przetrwała kultura góralska – od wypasu owiec, poprzez gwarę, po muzykę i bardzo ciekawe łowie XIX stulecia w dobrze prosperujący kurort. Wybierając się na wyciąg warto ubrać się cieplej, gdyż siedząc przez kwadrans nieruchomo można nieźle zmarznąć. Temperatura na wysokości ponad 800 m n.p.m. jest zawsze niższa niż w Ustroniu. Z Polany Stokłosicy (850 m n.p.m.), na której znajduje się górna stacja kolejki roztacza się wspaniały widok na pobliskie szczyty i oczywiście Ustroń. W chwilach przerwy, dla rekreacji, można podjechać do Wisły i zwiedzić zameczek Habsburgów. To najpopularniejsza miejscowość wypoczynkowa w okolicach Bielska-Białej. O każdej porze roku pełno tam turystów. Położona w sercu gór, u źródeł rzeki Wisły, ma liczne ośrodki wypoczynkowe. Zameczek zbudowany pod koniec XIX w., do I wojny służył Habsburgom podczas polowań w tutejszych lasach. Potem stał się schroniskiem górskim. Przeniesiony w 1985 r. z polany Przysłop pod Baranią Górę, dzisiaj jest siedzibą PTTK. Najwyższy szczyt w Beski- metrów ponad poziom morza stanowi niemałe przeżycie. Zwiedzając Beskid Żywiecki nie należy zapomnieć o wstąpieniu do Starej Karczmy w Jeleśni, która jest tam obiektem największego zainteresowania turystów. Drewniany budynek przykryty czterospadowym gontowym dachem pochodzi z XVIII w. We wnętrzu mieści się stylowo urządzona kawiarnia (w lewej izbie z pięknym piecem) oraz restauracja (po prawej) specjalizująca się w potrawach regionalnej kuchni. Jest też Karczma Rzym w Suchej Beskidzkiej, przy placu, gdzie w XVIII w. odbywały się suskie jarmarki. W karczmie „oblewano” udane transakcje i raczono się do dalekiej podróży. Dziś jest już tylko restauracja ze stylowym wnętrzem. Nie sposób zafundować sobie wycieczki na Halę Miziową pod Pilskiem. Czas wędrówki zależności od stopnia trudności szlaku trwa od 2-4 godzin. Szlak prowadzi na skraj rozległej Hali Miziowej u stóp Pilska na której są dwa schroniska, gdzie można posilić się i odpocząć. Wejście na atrakcyjny wierzchołek widokowy zajmuje wraz z zejściem REKLAMA Beskidy dla wszystkich dach razem z Babiogórskim Parkiem Narodowym zaliczany jest do największych atrakcji krajoznawczych Polski. Turyści skłonni są do najwyższych poświęceń, aby obejrzeć cudowny wschód słońca z wierzchołka Babiej Góry. Z kolei jadąc przez wioski i miasteczka Beskidu Żywieckiego mija się malownicze zamki, dwory, stare kamieniczki, kościoły, przydrożne kapliczki i skanseny. Takim pięknie położonym tam miastem z zabytkami jest Żywiec, który najczęściej kojarzy nam się z popularnym piwem. Zobaczymy tam właśnie m.in. pałac Habsburgów zbudowany pod koniec XIX w. W pięknej lustrzanej sali balowej urządzane są koncerty, ze względu na doskonałą akustykę. Szerokie aleje prowadzą w głąb rozległego parku krajobrazowego w stylu angielskim – najokazalszego w południowej Polsce (25 ha). Sama Babia Góra to piękna, ale i, o czym należy pamiętać, wysoka góra (1725 m n.p.m.) Wyjście na nią mieści się w możliwościach każdego turysty, jednak do takie wyprawy należy się dobrze przygotować – w szczególności jeśli chodzi o ubiór. Szlak prowadzi do schroniska na Markowych Szczawinach, w którym nie tylko można zjeść, ale również przenocować, by następnego (pogodnego) dnia zerwać się przed świtem i wspiąć się na szczyt Babiej i tam doświadczyć tego niezwykłego widoku, o ile oczywiście pogoda umożliwi podobne doznania. Jeśli nie, już samo wejście na ponad 1700 maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 28 Wypłyń na Mazury Laura Dusik Ponad 3000 jezior, dziewicza i zaskakująca przyroda a do tego miejsca, których próżno szukać w innych częściach kraju – Mazury są jedyne w swoim rodzaju. Oprócz zjawiskowych miejsc do zwiedzania, gdzie warto wyruszyć na wycieczkę znajdą się miejsca zatopione w ciszy, w których łatwo znaleźć wyciszenie dla osób spragnionych odpoczynku. tysiąca jezior nie wymaga reklamy. Turyści doskonale wiedzą czego szukają przyjeżdżając na Mazury. A chodzi tutaj w szczególności o sporty wodne. Oprócz wcześniej wspomnianych kajaków, a także windsurfingu, nart wodnych, na tle sportów wodnych wyróżnia się zdecydowanie żeglarstwo, tym bardziej, że Mazury wręcz służą do tego, aby korzystać z nich by łapać wiatr w żagle i przepływać rozległe tereny. W jaki sposób spędzać wakacje na jachcie? Jest wiele szlaków żeglarskich, ale do tych najbardziej znanych zalicza się trasę z Giżycka do Węgorzewa. Trasa ta prowadzi przez północną część Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Swój początek bierze w Giżycku nad Jeziorem Niegocin. Stamtąd wypływa się na Kanał Giżycki przecinający zachodnią część miasta. Tuż nieopodal znajduje się most obrotowy, który jest jedną z wielu mazurskich atrakcji technologicznych. Zostawiając za sobą most i wypływając na szerokie wody, przed żeglującymi rozciąga się przestrzeń ponad 20 kilometrów, na której można ponieść się fantazji i przygodzie. Trasa ta biegnie przez łączący się ze sobą zespół jezior Mamry. Ostatni etap trasy prowadzi przez malowniczy teren o długości około 3 kilometrów przez rzekę Węgorapę i Kanał Węgorzewski. Kolejna trasa godna uwagi to z Giżycka do Mikołajek. Ta zaś prowadzi przez tereny południowe, przez środkową część Krainy Wielkich Jezior Mazurskich. Decydując się na tę trasę można liczyć na przepłynięcie trzeciego co do wielkości w Krainie Wielkich Jezior REKLAMA Mazurskie jeziora połączone siecią wodnych kanałów są atrakcją przede wszystkim dla żeglarzy i wodniaków. W pobliskich wioskach wędkarskich wypożyczyć można sprzęty wodne, a na brzegu obok portu jachtowego rozciąga się malownicza promenada, gdzie w swe progi zapraszają liczne tawerny i restauracje. W Mikołajkach mieści się również szeroka baza miejsc oferujących czarter jachtu. Spływy kajakowe Najlepsze spływy kajakowe odbywają się w sąsiedztwie Krutyni, niewielkiej mazurskiej wioski. Rzeka przepływająca przez tę wieś i kilkanaście mazurskich jezior tworzy świetne możliwości do spływów kajakowych, które są niewątpliwą atrakcją Mazur. Trasa przebiega przez rezerwat Krutyni. Wiele firm organizuje spływy kajakowe rozpoczynające się właśnie w tej wiosce i nie są to zwykłe spływy. Wiele imprez tego typu odbywa się w nocy. Wtedy używa się lampionów, aby oświetlić drogę przez jeziora. Miasto to zawdzięcza swą renomę również świetnemu zapleczu hoteli i pensjonatów. Zażeglowani Uroda ogromnych terenów wodnych rozpościerająca się w krainie i dodatkowo jedno z największych jezior w Polsce – Niegocin, oraz kilka innych, połączonych ze sobą kanałami, które wprowadzają niezwykły żeglarski klimat. Podczas przepływania takimi kanałami przyroda jest jak na wyciągnięcie ręki, co czyni każdą z podróży jeszcze bardziej interesującą i zachęcającą. Z Niegocina łatwo dostrzec panoramę Giżycka, a po przeciwnej stronie znajduje się nowoczesny środek rekreacyjno-wypoczynkkowy Wilkasy. Czarterowanie jachtów na Mazurach jest powszechne. Jest też sporo firm, które organizują wycieczki żeglarskie, dlatego jeśli ktoś ma ochotę stać się chociaż na kilka dni prawdziwym wilkiem morskim to Mazury, z całym szerokim zapleczem to umożliwiają. Warto wspomnieć o świetnie zorganizowanym zapleczu agroturystycznym. REKLAMA Twój Relax Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 29 Twój Relax Pozytywne dane Barbara Lasota Choć to jeszcze nie półrocze, dobrze już teraz przywołać kilka statystycznych danych, zestawień oraz wyliczeń – zwłaszcza jeśli są korzystne dla całej branży budowlanej. Rok 2013 nie był dla tej dziedziny życia łatwy, jednak liczby z początku roku 2014 pokazują, że w końcu możemy spodziewać się długo wyczekiwanej stabilizacji. Dodatek specjalny do Słowa Wrocławian maj 2014. Żyj i mieszkaj pięknie! Wśród inwestorów wzrasta nie i murarskie (blisko połowa tylko pewność, ale też świado- zapytań ), rośnie udział inmość. Coraz częściej wybiera- westorów chcących budować ją oni rozwiązania systemowe oraz ekologiczne, takie jak systemy solarne. Podobny trend jest zauważalny w przypadku dachówek, przy produkcji których wykorzystywane są nowoczesne technologie. Wpływają one na trwałość rozJak mogliśmy się spodziewać, wiązań, tym samym pozwalają 2013 był dla branży budowla- na uniknięcie kosztów w ponej rokiem pełnym wyzwań. staci remontów dachu. W czwartym kwartale zaobserwowaliśmy jednak wyraźne Początek kwietnia przyniósł domy prywatne. Początek setendencje wzrostowe, będące powolny, ale stale rosnący zonu przebiega więc podobnie zapowiedzią pozytywnych popyt na usługi budowla- jak w ubiegłych latach, nie ma Nauczeni doświadczeniem zmian w sektorze budowla- ne. W branżach budowla- jednak gwałtownego wzrostu ostatnich lat, inwestorzy i de- nym, co potwierdzają dane nych dominują wykończe- liczby inwestorów. weloperzy podejmują decyzje z pierwszego kwartału br. nia wnętrz, prace tynkarskie o wiele ostrożniej. Niestety wiele firm wciąż ma problemy finansowe - nie stać ich na podejmowanie się większych inwestycji lub też podchodzą do nich bardziej rozważnie. Dlatego wszelkie rozwiązania, które pomogą zoptymalizować budżet, są teraz niezwykle istotne. Główną siłą napędową pol- niska więc szukają oni tanich s k i c h i n w e s t y c j i j e s t j a k dóbr i usług. na razie rynek prywatny, a ten Czy rok 2014 będzie dla branży budowlanej czasem stabilizacji? A może producenci mogą liczyć na więcej? Dzięki zakontraktowanym 73 miliardom euro z Unii Europejskiej na inwestycje budowlane w latach 2014 – 2020, branża znów ma szansę nabrać wiatru w żagle. nie wystarczy do przełamania kryzysu. Inwestorzy prywatni będą w tym roku podobnie trudni w negocjacjach z firmami jak rok temu. Siła nabywcza Polaków jest ciągle bardzo Pierwszą wiosenną okazją do zmian będzie z pewnością wizyta na Targach Budowlanych TARBUD we wrocławskiej Hali Stulecia od 28 do 30 marca. Nie zabraknie tam również „Słowa Wrocławian”. Do zobaczenia! REKLAMA REKLAMA Początek roku przyniósł pozytywne dane dla rynku budowlanego. Największy wzrost odnotowany został w liczbie rozpoczętych inwestycji mieszkaniowych - aż o 56,2% w porównaniu do tego samego okresu roku ubiegłego. Większa jest również liczba pozwoleń na budowę mieszkań - odnotowaliśmy ich o 8,5% więcej niż w styczniu 2013 roku. Polska branża budowlana, na tle innych rynków europejskich dotkniętych przeciągającą się bessą, prezentuje się całkiem nieźle. maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 30 Twój Dom Od początku roku dobre perspektywy dla deweloperów Krzysztof Ziajka prezes Inkom S.A. oraz wiceprezes oddziału Polskiego Związku Firm Deweloperskich we Wrocławiu Wstępne wyniki budownictwa mieszkaniowego za pierwszy kwartał 2014 r. pokazują, że sektor wraca do pozytywnego stanu sprzed dwóch lat. Wskazuje na to nie tylko rosnąca liczba wydanych deweloperom pozwoleń na budowę, ale również zdecydowanie większa ilość inwestycji mieszkaniowych, których realizację rozpoczęto. kiem rozwoju branży, która po dosyć ostrożnych działaniach w 2013 r. zauważyła, że skutki kryzysu nie są przez nią mocno odczuwalne. Obawy dotyczące rynku nieruchomości, które pojawiły się w ubiegłym roku, spowodowały, że wstrzymano sporą część inwestycji. Po za- kończeniu programu Rodzina na Swoim, część przedsiębiorstw musiała zrewidować swoje plany, a dodatkowym czynnikiem nakazującym ostrożność, była druga fala kryzysu. Deweloperzy wracają na ścieżkę wzrostu nie właśnie na początku 2012 r., co pozwoliło na oddawanie ich do użytku w roku ubiegłym. Szanse na dalszy rozwój Czynnikiem, który znacząco warunkuje wyniki branży deweloperskiej, są stopy kredytowe, za którymi idzie zdolność kredytowa. Mimo, że utrzymują się one na stosunkowo niskim poziomie, to jednak na tle Europy Zachodniej, wciąż wypadamy dosyć słabo. Swoje znaczenie dla kolejnych wyników będzie miał również aktywny od początku 2014 r. program Mieszkanie dla młodych. Od początku kwietnia zmieniły się bowiem obowiązujące w nim limity cen za mkw. w poszczególnych województwach, jednak mimo to w wielu regionach są one wciąż niższe niż ceny transakcyjne. Zbyt niskie kwoty przeznaczone na wsparcie w ramach programu MDM nie tylko ograniczają liczbę mieszkań dostępnych dla potencjalnych beneficjentów, ale istnieje realne ryzyko, że doprowadzi to do sytuacji, kiedy środki te nie zo- staną wykorzystane, a program nie przyniesie zamierzonych efektów. Skutkiem zbyt niskich wskaźników będzie również rozlewanie się miast, gdyż deweloperzy zmuszeni są do budowy w znacznej odległości od centrum, za czym nie idą jednak wystarczające nakłady na realizację przez miasto inwestycji infrastrukturalnych, które pozwalałyby nowopowstającym osiedlom na prawidłowe funkcjonowanie (połączenie komunikacyjne z centrum, dostęp do służby zdrowia, edukacji, kultury itp.). Rozmowy prowadzone przez Polski Związek Firm Deweloperskich z wojewodami przyniosły pozytywny skutek, jednak w obliczu ustalonych pierwotnie limitów, obecne podwyżki nie w każdym z regionów są wystarczające. Jest to skutkiem wciąż zauważalnego braku formalnych ram określających sposoby wyznaczania limitów. Różnice wynikają w głównej mierze z odmiennej interpretacji funkcjonujących obecnie zasad. REKLAMA Wyniki wstępne opublikowane przez GUS 18 kwietnia 2014 r. są dobre dla sektora deweloperskiego. Mimo niższej o 7,7 proc. niż w roku ubiegłym liczby mieszkań oddanych do użytku, wzrosła ilość pozwoleń na budowę dla deweloperów. Bieżące rezultaty są wyni- W porównaniu do początku roku 2012, kiedy wiele firm deweloperskich starało się jak najszybciej uzyskać pozwolenia na budowę, co spowodowane było wejściem w życie z końcem kwietnia 2012 r. Ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, wyniki w roku 2013 były zauważalnie niższe. Potrzeby mieszkaniowe w Polsce są wciąż stosunkowo duże, gdyż w zależności od źródeł, określa się je na poziomie od 1 mln do 1,5 mln mieszkań. Przyglądając się wstępnym wynikom budownictwa mieszkaniowego łatwo jednak zauważyć, że na rynku pojawia się obecnie podobna ilość nowych lokali jak rok wcześniej. W styczniu i lutym 2014 r. oddano do użytku przybliżoną liczbę mieszkań jak w tym samym okresie roku ubiegłego. Wynik ten jest oparty m.in. o 1,5-roczny cykl realizacji inwestycji do momentu przekazania lokali właścicielom. Budowę mieszkań, które są teraz gotowe, zaczęto przeważ- Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 31 Twój Dom Oszczędność nie tylko na papierze Tomasz Kwieciński Dla branży poligraficznej opłaty za zużytą energię elektrycznej stanowią znaczną część ponoszonych kosztów. W celu zapewnienia możliwie największej rentowności korzystne może się więc okazać wykorzystanie nowoczesnych rozwiązań oszczędnościowych. dem finansowym. Istnieje jednak szereg niskobudżetowych rozwiązań, które w dłuższej perspektywie mogą doprowadzić nawet do kilkuprocentowej redukcji kosztów. Przegląd techniczny Bez względu na zakres świadczonych usług, firmy z branży poligraficznej zmuszone są do permanentnej kontroli stanu technicznego nie tylko samych urządzeń, ale także całej instalacji w danym zakładzie. Taka praktyka daje możliwość podjęcia natychmiastowych działań, które np. w przypadku wadliwej infrastruktury, mogą zapobiec zwiększonemu poborowi mocy. Nie pozostaje ona również bez znaczenia w kontekście żywotności poszczególnych energii elektrycznej. W ostatnich miesiącach coraz większą popularność zyskuje model grup zakupowych, w skład których wchodzą podmioty, niekoniecznie należące do tej samej branży. Największy tego typu zespół kooperantów w Polsce liczy ok. 90 firm. Współpraca pozwala na wynegocjowanie wanie jednostek o nienaturalnie dużym poborze mocy. Obniżenie kosztów zużycia energii elektrycznej nie musi wiązać się z dużymi nakładami finansowymi. Przedsiębiorcy mogą korzystać z szerokiej gamy niskobudżetowych rozwiązań o wysokim współczynniku efektywności. Niekiedy dobór narzę- „ Najprostszą formą aktywności zmierzającą do obniżenia kosztów związanych ze zużyciem energii elektrycznej jest częściowa lub kompleksowa modernizacja linii produkcyjnej. „ z dostawcami energii stawek, na które jednostki działające w pojedynkę nie mogłyby liczyć. Istotną rolę w procesie obniżania kosztów zużycia energii odgrywają także nowe technologie. Dzięki nim właściciele zakładów produkcyjnych mają możliwość zintegrowania infrastruktury z modułami monitorującymi jej pracę. Pozwala to na stałą analizę przepływu energii i tym samym elimino- dzi wymaga jednak otwartości na współpracę z innymi podmiotami czy zaufania do nowych technologii. Rosnący popyt i dynamika rozwoju rynku tego typu rozwiązań pokazuje jednak, że są to inwestycje, które mogą się okazać bardzo korzystne. Więcej informacji na temat systemu EMwise dostępnych jest na: www.phoenixcontact.pl/emwise REKLAMA Najprostszą formą aktywności zmierzającą do obniżenia kosztów związanych ze zużyciem energii elektrycznej jest częściowa lub kompleksowa modernizacja linii produkcyjnej. Zastąpienie energochłonnych suszarek komorowych, nacinarek czy sklejarek bardziej oszczędnymi odpowiednikami wiąże się ze sporym jednorazowym nakła- urządzeń. Stosunkowo wczesne zlokalizowanie miejsca, w którym występują przepięcia, może uchronić przed poważną awarią. Profilaktyka w zakresie kontroli stanu technicznego podzespołów to niejedyna metoda oszczędności. – Z punktu widzenia przedsiębiorców z sektora małych i średnich przedsiębiorstw wyjątkowo korzystnym rozwiązaniem może okazać się zakup energii w modelu TPA - mówi Dorota Czech z firmy Phoenix Contact, oferującej system EMwise. – Third-party Access prowadzi do demonopolizacji rynku, a co za tym idzie: większej swobody w dopasowywaniu oferty do potrzeb danego podmiotu – dodaje. Innowacja w standardzie W przypadku braku wystarczających środków na dokonanie kosztownej modernizacji infrastruktury, firmy mogą skorzystać z szeregu niestandardowych rozwiązań, które prowadzą do obniżenia wydatków z tytułu zużycia maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 32 Twój Dom Gotowe czy na wymiar? Tomasz Augustyniak Kupując meble do domu, często stajemy przed dylematem: wybrać meble systemowe czy na wymiar? Decyzja powinna być uzależniona od kilku kwestii. Meble robione na wymiar dają nam gwarancję, że żadna przestrzeń, która może zostać wykorzystana, nie zostanie niezagospodarowana. łych pomieszczeniach meble na wymiar sprawdzą się najlepiej. Podczas ich wykonania uwzględniana jest specyfika pomieszczenia. Tymczasem meble gotowe najczęściej mają nieodpowiednie wymiary i siłą rzeczy pewna wąska przestrzeń zostaje wolna, choć czasach idzie na tak zwaną „łatwiznę”. Chce kupić wszystko szybko, bez zbędnego wysiłku i oszczędzić przy tym możliwie jak najwięcej czasu oraz pieniędzy. Podobnie jest podczas urządzania mieszkania. Większość osób woli możliwie jak najszybciej zakończyć remont, by wprowadzić się do nowego lokum. Oczywiście oznacza to w konsekwencji, że nie zawsze dokonuje się zadowalających wyborów, na przykład podczas kupowania mebli do mieszkania czy domu. Nie wszyscy wiedzą, kiedy zamawiać meble na wymiar. Zdecydowanie przed remontem! Po przygotowaniu projek- tu rozstawienia mebli w naszej kuchni możemy też dowolnie wybrać materiały, z których mają być zrobione, ich kolory oraz styl. Meble kuchenne na wymiar mogą być też wyposażone w nowoczesne systemy, które poprawią funkcjonalność naszej kuchni. Mowa tu choćby o szafkach typu cargo, dzięki którym przechowywanie oraz wyjmowanie przedmiotów znajdujących się w nich będzie łatwiejsze i bezpieczniejsze. Dla kogo to? Meble na wymiar nie będą dobrą propozycją dla osób niecierpliwych. Wykonanie pojedynczej szafy czy ze- stawu kuchennego zajmuje dość dużo czasu, szczególnie jeśli pomieszczenie jest duże. Poza tym są to meble na wymiar, więc pierwszym krokiem jest oczywiście wykonanie stosownych pomiarów, by firma, jaką się wybrało mogła zacząć proces produkcyjny. Konieczność czekania oraz wykonywania niezbędnych pomiarów sprawia, że wiele osób preferuje jednak gotowe rozwiązania. Tymczasem nie zawsze jakość mebli przekłada się na zadowolenie z efektu końcowego. W przypadku „wymiarówek” każdy urządzający pomieszczenie może się wczuć w architekta i pomysłodawcę prze- REKLAMA Trzeba jednak liczyć się z tym, że każde indywidulane zamówienie zwiększa koszty pracy i produkcji, co wpływa na końcową cenę. W przypadku niewielkiego metrażu koszty nie powinny grać wiodącej roli, bo liczy się w końcu każdy centymetr. To właśnie w ma- przydałoby się ją wykorzystać. Kupując meble na wymiar ten problem znika, bo wielkość i szerokość mebli można dobrać do własnych potrzeb. Firmy zajmujące się produkcją mebli na wymiar na ogół przygotowują wizualizację wnętrza, można więc sprawdzić, czy projekt w pełni nas zadowala i czy faktycznie wszystko do siebie pasuje. Na wymiar robione są jednak nie tylko całe segmenty mebli do kuchni, ale też szafy wnękowe czy komody do przedpokoju, które najczęściej są wąskie i również nieustawne. Plan jeszcze przed remontem Większość osób w dzisiejszych Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 33 ne masowo, na taśmie fabryki. Lepsza jakość, doskonałe dopasowanie do wielkości pomieszczenia, możliwość wykorzystania nawet najmniejszych zakamarków, idealnych na szafy wnękowe, wpływ na wygląd mebli, to wszystko to plusy zdecydowania się na taką opcję. Coraz więcej osób zresztą zaczyna je dzisiaj dostrzegać. Kuchnia bez zakamarków Wyposażenie kuchni w meble robione na zamówienie czyni ją przede wszystkim dużo bardziej funkcjonalną. Odpowiednio zagospodarowany zostanie każdy kąt czy wnęka. Szczególnie istotne jest to w przypadku kuchni małych, wąskich bądź o takich o nietypowym kształcie. Nie będziemy musieli się martwić, czy dana szafka zmieści się pomiędzy kuchenką a zlewo- zmywakiem. Każda z nich będzie mieć wymiary świetnie dopasowane do wnętrza. Meble te będą też idealnie dostosowane do naszych potrzeb i trybu życia rodziny. I tak kiedy na przykład szukając mebli do kuchni chcemy dostosować ich wysokość np. do parapetów czy wstawić jedną z szafek do wgłębienia nie musimy dobierać mebli z różnych zestawów – tak by znaleźć szafkę która pasuje do tego wgłębienia i blaty, które nie wychodzą poza parapet i przysłaniają nam widok z okna. Obecnie meble na wymiar można znaleźć w zasadzie w większości sklepów. Procedura jest następująca: najpierw wybieramy interesujący nas komplet, mówimy o sw o ic h o c z e k iw a n ia c h . Po wyborze zadowalające- go nas zestawu dokonuje się pomiaru pokoju i dokładnych wyliczeń jak powinien wyglądać każdy element. Wtedy również można wybrać dodatkowe elementy jakie mogą znaleźć się w wybranym przez nas zestawie. Następnie meble są przygotowywane, a po upływie ok. miesiąca pojawiają się w naszej kuchni czy też pokoju. REKLAMA strzeni, w której spędzi przynajmniej kilka następnych lat. Wybiera się ich kolor, ich blaty czy uchwyty, dlatego jest to świetny sposób dla tych osób, jakie mają w głowie ułożony idealny wygląd ich mebli, ale jeszcze nie spotkały takich w żadnym sklepie.Poza tym najczęściej produkowane są ręcznie, dlatego zdecydowanie różnią się od mebli, które są produkowa- Twój Dom maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 34 Reklama Tak, jak dawniej Kamil Mec Moda na etno w przypadku mody jest zjawiskiem cyklicznym. Geometryczne, barwne jak w kalejdoskopie prążki i zygzaki pojawiły się w kolekcjach najlepszych marek, ale etno jest obecne także w innych dziedzinach życia. Coraz częściej przekonują się o tym turyści podążający w Beskidy. bardzo ciekawe efekty dekoracyjne. Miłośnicy lokalnych ludowych artystów mogą na przykład sprowadzić do swojego mieszkania drewniane rzeźby z Podhala, piękne koronki z Bobowej, czy wiklinowe kosze spod Nowego Tomyśla. Tego typu akcesoria doskonale sprawdzą się jako dopełnienie stylu rustykalnego lub retro, ale też mogą wnieść element intrygującego kontrastu do chłodnych, monochromatycznych minimalistycznych czy industrialnych wnętrz. Innym pomysłem na wykorzystanie stylu etno we własnym domu jest udekorowanie ścian odpowiednimi detalami wnętrzarskimi. Mogą to być na przykład naklejki ścienne do złudzenia przypominające łowickie wycinanki albo obrazy inspirowane sztuką plemienną Afryki. Tego typu eksperymenty są możliwe dzięki np. fototapecie w etniczne motywy. Wnętrze ozdobione kolorową imitacją ręcznej robótki stanie się przytulne i swojskie. Kolorystyka motywów etno pozostawia dekoratorom ogromne pole do popisu. Mnogość deseni i ich różnorodność sprawia, że z łatwością można je dopasować do mebli oraz innych elementów wyposażenia wnętrz. Gama barw zazwyczaj oparta jest na stosunkowo żywych barwach wziętych wprost z natury, jednak coraz częściej zostaje „podrasowana” obowiązującymi trendami. popularnych odmian jest metoda abhyanga. Nazwa brzmi dość tajemniczo, ale jest to po prostu olejowy masaż całego ciała. Technika ta wspomaga układ krwionośny, stymuluje skórę i mięśnie oraz eliminację toksyny z organizmu. Doskonale usuwa głębokie napięcia, odpręża system nerwowy, równoważąc go. Na tym nie koniec etno. Inspiracje można znaleźć w biżuterii, a nawet w makijażu. W tym ostatnim efekt zależy od kontynentu: z Australii czerpie się białe kropeczki wokół oczu zainspirowane totemicznymi rysunkami na ciałach Aborygenów; z Ameryki pochodzi kreska na brodzie i duże cienie na policzkach przechodzące na powieki zainspirowane makijażem indianek Kuna z obrzędu przejścia; Afryka to złoty brokat niby piasek Sahary, a czarna gruba kreska pod jednym okiem to wariacja na temat tatuażu twarzy Fulanek, kobiet z ludu zamieszkującego Saharę; motyw azjatycki jest najbardziej odpowiedni dla kobiet o bladej cerze, na której lepiej uwidaczniają się mocne czerwone usta z dodatkiem brokatu na dolnej wardze. REKLAMA Mocno związany z przeszłością dużych grup ludzkich styl etno może dawać przyjemne poczucie bezpieczeństwa i tożsamości. Sam w sobie jest bardzo estetyczny, a połączony z innymi stylami nabiera zupełnie nowego oblicza. Styl etno to najrozmaitsze inspiracje, czerpane z materialnego dorobku kultur całego świata. Wzory, desenie, barwy, charakterystyczne przedmioty, meble i tkaniny. Motywy inspirowane sztuką ludową (polską czy zagraniczną) śmiało przenikają do wzornictwa mieszkaniowego. Styl etno sprawdza się w obiektach turystycznych, ale i mieszkaniach. Wnętrza urządzone „na ludowo” pozwalają uzyskać Po inspiracje warto wybrać się już teraz na Śląsk Cieszyński. Wotoczeniu gór Beskidu Śląskiego – Równicy, Czantorii oraz Góry Tuł znajduje się Etno Chata Topolej. Różnorodność tego miejsca (połączenie kultur muzyki, tańca i śpiewu z całego świata) charakteryzują bogato wyposażone pokoje. Pojęcie „etno” odnosi się do dawnych kultur z całego świata. Na uwagę zasługują wnętrza. Każdy pokój jest inspirowany inną kulturą, np. pokój buddyjski, gdzie mieści się sprowadzane lustro w mandali. Z kolei łazienka w jednym z pokoi urządzona jest w stylu prowansalskim. Wnętrza pozwalające na podróż w czasie byłyby tylko ozdobą bez innych elementów kultury , z której się wywodzą. Dlatego odwiedzjący Goleszów znajdującą się w sąsiedztwie Ustronia i blisko granicy polsko-czeskiej mogą liczyć na co- tygodniowe zajęcia, w tym taniec brzucha, zumbę i flamenco, a także tzw. gongi tybetańskie. Te ostatnie wliczają się w poczet muzykoterapii, czyli leczenia za pomocą dźwięków. Do tego typu terapii używa się muzyki poważnej, medytacyjnej czy relaksacyjnej, ale nie tylko. Od ponad 5 tysięcy lat w Indiach i w Tybecie używana jest technika pracy z dźwiękiem i wibracjami gongów i mis dźwiękowych. W tej części Polski, ale i Europy ośrodek Topolej ze względu na organizowane imprezy towarzyszące staje się nieformalnym centrum etno. W każdą środę po godz. 20 odbywają się warsztaty bębniarskie. Już 6-13 czerwca odbędzie się tam Festiwal Kultury Polsko-Marokańskiej z udziałem zespołu Chigaga Group, a między 11-13 lipca III Folk Festiwal ETNOPOLE, podczas którego wystąpią m.in. takie gwiazdy jak: Renata Przemyk, Kasia Zaręba, Megitza, Dikanda oraz Chigaga Group. Letnie wydarzenia uświetni Sylwester A’laski odbywający się 29 sierpnia. Uzupełnieniem klimatu w konwencji etno będą masaże ayurwedyjskie. Jedną ze szczególnie Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 35 Słowo dla Seniora Barbara Lasota Przejście na emeryturę jest stereotypowo postrzegane jako zmierzch rozwoju człowieku w wielu dziedzinach życia. Kontrargumentem na tę krzywdzącą tezę są miejskie inicjatywy seniorów podejmowane przez zrzeszonych, jak i niezrzeszonych w różnych środowiskach. Nie zabraknie ich także w maju. dzieciom. Ważne miejsce zajmuje Światowy Dzień Pluszowego Misia, na cześć którego panie przychodzą do dzieci z wierszami o misiu, stanowiącymi poetyckie dzieło Izabeli Król, jednej z aktywnych działaczek Akademii Rozwoju Seniora, która z wdziękiem i humorystycznym wyrazem tworzy oryginalne rymowanki i wraz z koleżankami prezentuje je najmłodszym słuchaczom. W maju nie zabraknie podobnych atrakcji, a dodatkowo wiosna i sprzyjająca pogoda pozwolą na zorganizowanie kilku przedsięwzięć na wolnym powietrzu. Jedną z nich będzie tzw. wyprzedaż garażowa prowadzona 24 maja (sobota) przy ulicach Pionierskiej i Żeglarskiej. Między godziną 10 a 14 na osiedlu Grabiszynek wszyscy chętni wrocławianie będą mieli okazję tanio kupić zegary, rowery, meble, wózki dziecięce, zabawki oraz książki, antyki, płyty i obrazy. Wszelkie negocjacje i transakcje handlowe będzie można przeprowadzić na miejscu z aktywnymi seniorami z Klubu Seniora Wolontariusza i Wrocławskiego Centrum Seniora. Niecały tydzień później, bo 30 maja w Centrum Kultury „Zamek” na Leśnicy od 10 do 14 odbędzie się Korowód Żywej Książki. Wydarzenie stanowić będzie finał projektu, którego głównym celem jest propagowanie i upowszechnianie czytelnictwa wśród dzieci i dorosłych. W projekt zaangażowani są uczniowie Szkół i Przedszkoli z rejonu Leśnicy, instytucje i podmioty miejskie, stowarzyszenia oraz seniorzy z Akademii Rozwoju Seniora działającej we Wrocławskim Centrum Seniora. W programie: przemarsz dzieci i dorosłych przebranych za postacie z wybranych książek, krótkie inscenizacje fragmentów wybranych książek, odgrywane na scenie amfiteatru C K ,,Zamek”, kiermasz książek oraz otwarcie skrzynki na książki. REKLAMA Książka, literatura czy w ogóle sztuka nie znają ograniczeń wiekowych, dlatego powinny być promowane i popularyzowane przy wszystkich komercyjnych i społecznych okazjach. Organizacji części z nich podejmują się wytrwale także wrocławscy seniorzy – krzewiciele kultury wśród rówieśników, ale przede wszystkim dzieci i młodzieży. W grudniu, tuż przed bożonarodzeniowymi świętami, Panie Niespodzianki z Akademii Rozwoju Seniora odwiedziły Przedszkole nr 43. Działalność Pań Niespodzianek wiąże się z czytaniem wierszy Dodatek specjalny do Słowa Wrocławian maj 2014. Życie zaczyna się po pięćdziesiątce REKLAMA Kultura przede wszystkim k chemii ńc maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 36 Przygoda z pojezierza Laura Dusik, Mateusz Macyszyn W Polsce wciąż znaleźć można wiele nowych miejsc, na których można uprawiać turystykę, sport albo zwyczajnie odpocząć. Wiele mówi się o morzu, Mazurach, górach, ale niewiele o Wielkopolsce i tamtejszych jeziorach. To nie tylko rozległe tereny z lasami i piękną przyrodą, ale również interesujące zabytki i coraz bardziej rozbudowująca się baza noclegowa. -zachodniej Polsce, w województwie zachodniopomorskim, w wschodniej części Pojezierza Wałeckiego. Miasto położone jest nad trzema jeziorami: Mały Staw, Jezioro Młyńskie Wielkie i Jezioro Racze, które znajduje się już w granicach administracyjnych miasta. Przez główną część miasta przepływa rzeka Cieszynka, co wprowadza w tej niewielkiej miescowości niezwykły klimat. Warto wspomnieć o zabytkach chronionych. Tutaj między innymi wymienić można cmen- są do lokowania sprzętu wodnego. Nowoczesne, zadbane pod stałym monitoringiem kamer chwalą sobie również turyści zagraniczni. Drugie z jezior – Mikorzyńskie wykorzystano w nieco inny sposób. Powstałe ścieżki spacerowe przy brzegu wodnym zachęciły do odwiedzin biegaczy, rowerzystów, a nawet fanów nordic walkingu. Cykliści mają specjalne drogi. Łącznie stworzono pięć odcinków o długości 218 km. Ponadto prężnie rozwija się agroturystyka, która w swojej ofercie posiada liczne atrakcje. Pobyt urozmaica spacer po puszczy Bieniszewskiej, gdzie występują liczne gatunki ptaków, znajdujących się pod ochroną. Dla najmłodszych przygotowano szereg baśni i bajek, opowiadających dzieje ziem ślesińskich. Pre- REKLAMA Wielkopolska to jeden z głównych regionów w kraju położony w dorzeczu środkowej Warty. Dokładny zasięg tej geograficznej krainy ciężko jednoznacznie określić, jest bowiem bardzo rozległa i istnieją różne zapisy historyczne jak i geograficzne. Wiadomo jednak, które miasta i interesujące miejsca znajdują się na Pojezierzu Wielkopolskim. Pierwszą, a zarazem godną uwagi miejscowością jest Czołpa, po niemiecku Schloppe – położona w północno- tarz żydowski, zespół obiektów mostowych zlikwidowanej koleji Czołpa-Wałcz, w skład którego wchodzi wiadukt drogowy i most kolejowy. Jadąc dalej warto zatrzymać się w kolejnym interesującym miasteczku, jest to Sieraków. Położone nad Wartą, na skraju Puszczy Noteckiej, na pograniczu Kotliny Gorzowskiej i Pojezierza Poznańskiego, a również między dwoma jeziorami – Jaroszewskim i Lutomskim staje się jednym z najbardziej zachęcających miejsc do odwiedzenia na mapie Wielkopolski. Sieraków ma historyczne założenie urbanistyczne z okresu 1416 roku. Do tego zespół klasztorny bernardynów, w którego skład wchodzi Kościół NMP Niepokalanie Poczętej, zwany Perłą Sierakowa, kościół parafialny zbudowany w latach 1624-1639 z bogato zdobionym barokowym wnętrzem i skrzydło klasztoru z 1819 roku, gdzie obecnie znajduje się plebania. Następnie Kościół ewangelicki, który w listopadzie 2010 roku uległ katastrofie budowlanej (zawaliła się południowa część świątyni – wieża. Był to jeden z dwóch zachowanych w Wielkopolsce oryginalych kościołów ewangelickich konstrukcji szachulcowej. Na terenie miasta znajduje się jeszcze Synagoga z końca XIX wieku, a także pozostałość Zamku Opalińskich, gdzie w podziemiach mieszczą się krypty. Dodatkowo na terenie Sierakowa znajduje sie miejsce bardzo osobliwe – zespół zabudowań stada ogierów z pierwszej połowy XIX wieku, obejmujący dom kierownika, tzw. Pałac, ujeżdżalnię, stajnię z wozownią i szorownią, 4 pawilony mieszkalne, ambulatorium, dom „Biały Domek”, oraz park dworski. Przemieszczając się w poprzek Wielkopolski, z zachodu na wschód dojedziemy do Ślesina. To niewielkie turystyczne miasteczko znajduje się przy samej granicy z Kujawami. Otoczone lasami oraz jeziorami polodowcowymi podbija serca globtroterów przez cały rok. Ślesin leżący w powiecie konińskim nacechowany jest dogodnym położeniem. Miasto dzieli niecałe 100 km od dużych aglomeracji miejskich takich jak Poznań, Bydgoszcz, Toruń, czy Łódź. Dodatkowym atutem są szlaki turystyczne, będące upamiętnieniem dziejów historycznych. Między innymi szlak Bursztynowy, prowadzący od Imperium Rzymskiego po morze Bałtyckie, jak i Napole- oński. Ten drugi został nazwany na cześć cesarza francuskiego, który gościł wieki temu u Wielkopolan. Turystom z pewnością trafi w gusta inny szlak zwany Wielką Pętlą Wielkopolską. Żeglugowa trasa śródlądowa, biegnąca przez 688 km, przepływa również przez Kanał Ślesiński. W skład akwenu wchodzi również jezioro. W okresie letnim zasilane jest ciepłą wodą, pochodzącą z zalewu Licheńskiego. Coraz większe grono urlopowiczów przyjeżdża tutaj, by zaczerpnąć przyjemności z uprawiania sportów wodnych. Środowisko wodne daje wiele możliwości (jachty, żegluga, a nawet szaleństwo skuterem wodnym). Dodatkowo jezioro Ślesińskie wyróżnione zostało w 2010 roku, otrzymując nagrodę „Przyjaznego Brzegu”. Przystanie dostosowane REKLAMA Słowo dla Seniora Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 37 zapomniana i z pewnością nie ostania. Rejon ślesiński słynie z pysznych dań regionalnych. Gospodynie i restauratorzy raczą gości pożywnymi smakołykami. Za najbardziej znane z potraw uznaje się pyrczok – zapiekankę z tartych ziemniaków oraz boczku, jak i faszerowane udka z gęsi. Natomiast Ślesin słynie z organizacji festiwali kulinarnych, na które zjeżdżają się tabuny koneserów jedzenia. Kuchnia Ochweśnicka potrafi zauroczyć, nawet najbardziej wymagającego smakosza. Wyznaniowy dobrobyt Turystyka niekoniecznie kojarzyć się musi ze sportem. Istnieje również pielgrzymkowa. W gminie ślesińskiej znajduje się Licheń – miasto, gdzie znajduje się największe sanktuarium Maryjne w Polsce. Tutaj przyjeżdżają każdego dnia tysiące wierzących, szukających pomocy Boga oraz potrzebujących głębokiej modlitwy. Kronika licheńskiego sanktuarium sięga dwieście lat wstecz. Poprzez objawienia w dziewiętnastym wieku rozpoczęło się pisanie historii, która zwyciężyła trudne chwile okupacji hitlerowskiej, czy komunistyczne rządy, prowadzące do rujnowania bogactwa religijnego. Będąc tam, nie sposób ominąć doniosłych miejsc, fundamentalnych dla katolików. Cudowny obraz Matki Bożej, zlokalizowany w ołtarzu głównym mniejszej bazyliki w Licheniu Starym. W 1967 roku został udekorowany papieską koroną z rąk Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego. Wizytowanie ponad stu hektarowego obszaru doprowadzi nas na gol- gotę – kamienną górę o wysokości 25m. Wzniesienie zbudowano, jako twór przebłagania. Przy pomocy kopalni węgla brunatnego konstrukcja została skończona w ciągu dziesięciu lat. Trajektoria prezentuje piękne ozdoby roślinne, które podkreślają wartość miejsca w czasie modlitwy. Natomiast dekadę czekali wierni na powstanie bazyliki, będącej największą świątynią w kraju. Bez środków finansowych rządu, a wyłącznie przez ofiary dobroczyńców zbudowano religijny kolos. Piękno tej inwestycji skwitował śp. biskup Roman Andrzejewski: Warto pielgrzymować do Lichenia, aby przekonać się, że można zbudować ze składek wiernych w latach kryzysu piękny Dom Pański, że stać nas na sukces, że nie jesteśmy narodem nieudaczników, ale narodem zdolnym do osiągnięć. ku, którego początki sięgają średniowiecza. Budowla otoA w Kórniku... czona była fosą a dostęp do Warto też odwiedzić Kór- niej był możliwy przez most nik, miasto w powiecie po- zwodzony, oraz spuszczaną znańskim, nad Jeziorem Kór- okutą kratę. Do dziś z tej perły nickim. Obecnie na Kórnik średniowiecznej architektury składają się dwa dawne miasta zachwały się stare mury i piwpołożone obok siebie w od- nice. Dziś odrestaurowany ległości 1 kilometra – Bnin służy jako siedziba muzeum z prawami miejskimi od 1395 z wieloma unikatowymi eksoraz Kórnik z 1426 roku. ponatami, między innymi A pomiędzy tymi miastami meble różnych stylów i epok, miejsce wyjątkowe – Prowent obrazy mistrzów polskich – obszar dworski. To w Pro- i europejskich, rzeźby, kolekwencie właśnie urodziła się cje numizmatyczne, militaria polska poetka, laureatka Na- polskie i wschodnie, wyrogrody Nobla z 1996 – Wi- by rzemiosła artystycznego sława Szymborska. Do tego z porcelany i srebra oraz zbiory kórnicki zespół zamkowo- etnograficzne i przyrodnicze -parkowy wraz z kościołem z Australii i Oceanii. To tutaj, parafialnym zostały uznane jak głosi legenda, nocą, samotza pomnik historii. Przecho- nie przechadza się Biała Dama, dząc do zabytków nie można odwiedzając park i zamkowe zapomnieć o zamku w Kórni- komnaty. REKLAMA REKLAMA zentowane wystąpienia przez gospodarzy posiadłości turystycznych bawią i uczą, czasem, nawet wywołują dreszcz emocji. Mieszkańcy są przyjaźnie nastawieni. Służą pomocą i uczą turystów zamieszkujących duże miasta poznawać naturę. Organizowane są wyprawy na grzyby do pobliskich lasów, bogatych w pleśniaki, które po przyrządzeniu smakują wspaniale. Przy jeziorach swój raj odnajdą wędkarze. Ślesińskie, Mikorzyńskie i Licheńskie wody posiadają różnorakie gatunki ryb. Najczęściej wyławiane to: szczupaki, sandacze, leszcze oraz płocie, będące podstawą restauracyjnych dań rybnych w okolicy. Po całodniowym obcowaniu z naturą nadchodzi pora na kolację. Wizyta w pobliskich restauracjach będzie nie- Słowo dla Seniora maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 38 REKLAMA Słowo dla Seniora Jesień wieku nie musi być nudna Zaledwie 120 km od Wrocławia znajduje się nowo otwarta rezydencja dla seniorów. Jej lokalizacja także nie jest bez znaczenia, bowiem okolice Olesna otaczają Bory Stobrawskie – ogromny kompleks leśny, który zapewnia mieszkańcom tego regionu Polski ciszę i odpoczynek w najbliższym sąsiedztwie przyrody. - Nasi podopieczni będą mieli do dyspozycji ogromną bibliotekę wyposażoną dodatkowo w audiobooki dla słabiej widzących. Liczny program zajęć malarskich, rękodzieła, spotkania z ciekawymi ludźmi, wieczory muzyczne – to wszystko znajduje się w stałej ofercie Rezydencji. Dodatkowo zajęcia komputerowe pod okiem fachowców oraz własna kaplica – podkreśla inwestor. Na wszystkich, którzy będą chcieli skorzystać z oferty Rezydencji, czekają różne możliwości zakwaterowania: opieka stała, stacjonarna, całodobowa, z pełnym wyżywieniem, opieka turnusowa (miesięczna lub dłuższa), opieka urlopowa – długość dostosowana od potrzeb naszych podopiecznych. Warto dodać, że opieka nad wszystkimi seniorami odbywa się niezależnie od ich kondycji fizycznej. - Niezależnie od formy i długości pobytu, nasi podopieczni znajdą u nas profesjonalny i oddany per- Kreatywność seniorek w wiosennym wydaniu Strona współredagowana z Wrocławskim Centrum Seniora Zaangażowanie sekcji „Rekonstrukcje Sukien Dawnych” nie ma końca, a inspiracje i sugestie osób prowadzących warsztaty, a także autorytetów pań w świecie mody i rękodzieła, są wdrażane w życie oraz prezentowane i noszone przez nie w stosownych sytuacjach. 31 marca, w siedzibie Wrocławskiego Centrum Seniora, odbyły się warsztaty z rękodzieła, cykliczne cotygodniowe zajęcia prowadzone w ramach Akademii Rozwoju Seniora – długofalowego edukacyjnego projektu Wrocławskiego Centrum Seniora, przez grupę aktywnych seniorek – pomysłodawczyń i realizatorek projektu „Rekonstrukcje Sukien Dawnych”, który to wyrósł na bazie kilkuletnich działań tychże pań, prowadzonych do tej pory pod nazwą „Krój i szyj”. Warsztaty prowadzone są zazwyczaj przez członkinie grupy, które wzajemnie przekazują sobie wiedzę z poszczególnych artystycznych sonel opiekuńczy i pielęgniarski, a także regularną opiekę lekarską, smaczną, domową kuchnię przygotowywaną na miejscu i dostosowaną do potrzeb seniorów – zapewniają właściciele Bożena i Wojciech Magiera. Ponadto szeroki wachlarz zajęć wypełnia czas wolny. Poza wspomnianymi czytelniami tj. tradycyjną i elektroniczną dla osób słabo widzących, rezydenci „Złotych Borków” mogą liczyć na warsztaty tematyczne, w tym szydełkowanie, zajęcia komputerowe i spotkania z projekcjami ciekawych filmów w tle, gościnne występy zespołów ludowych i chórów, a także zajęcia w ramach Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Rezydencja z założenia posiada formułę otwartą – rodzina będzie mogła swobodnie odwiedzić podopiecznego. pomysłowości i żmudnej pracy zaprezentowały podczas mini sesji fotograficznej w trakcie warsztatów odbywających się w ostatni dzień marca. Oprócz dodatku w postaci dobrego humoru, uśmiechu i elegancji podczas pozowania, kilka pań zaprezentowało się także w wykonanych przez siebie spódnicach, szmizjerkach i oryginalnych pa- skach wykonanych z tej samej tkaniny. Ale to jeszcze nie wszystko! Panie zainspirowane tą tematyką tworzą dalej. Powstają zatem kolejne projekty kamizelek i mitenek, zarówno z tkanin, jak i na drutach i szydełku. Cały zapal i pomysłowość seniorek współgra z talentem do wyszukiwania tanich materiałów, dostosowanych do przysłowiowej „kieszeni seniora”. Panie, jak same przyznają, chciały pokazać, że „chomikując resztki można je z powodzeniem wykorzystać, tworząc fajny ciuszek”. Kreatywność seniorek wraz z pojawieniem się wiosny kwitnie coraz bardziej. Ich działania wpisują się zdecydowanie w myśl przewodnią Akademii Rozwoju Seniora, związaną z edukacją społeczną poprzez realizację działań z różnych dyscyplin, prowadzących do samorealizacji i doskonalenia swych pasji, a często podejmowania nowych. Kolejne warsztaty, które odbyły się w poniedziałek 7 kwietnia, zdominowały wielkanocne ozdoby. Wszystkie warsztaty mają miejsce we Wrocławskim Centrum Seniora przy pl. Dominikańskim 6, w sali 23. Zapisy przyjmuje: Ewa Landsberg, tel. 604 26 26 35. REKLAMA Współczesne tempo życia sprawia, że wyjeżdżamy za pracą, a nasi rodzice i dziadkowie zostają, często sami, i choć nie mówią o tym głośno, nierzadko brakuje im zwykłej rozmowy nie wspominając o opiece i pomocy w codziennych czynnościach. Chociaż domy opieki nie są jeszcze tak popularne jak na Zachodzie, coraz więcej powstaje ich właśnie nad Wisłą. Jednym z takich nowo otwartych miejsc, a konkretnie na Opolszczyźnie, jest Rezydencja dla Seniorów „Złote Borki” – prywatne przedsięwzięcie przygotowane z myślą o najlepszej opiece nad osobami w podeszłym wieku. W tego typu miejscach chodzi również nie tylko o zapewnienie starszym bezpieczeństwa, ale i braku samotności. Formuła rezydencji dla seniorów zapewni podopiecznym nie tylko pomoc pielęgniarską i medyczną, ale i liczne formy organizacji czasu wolnego. tematów, do których starannie się przygotowują i profesjonalnie przeprowadzają zajęcia. Poniedziałkowe warsztaty stanowiły podsumowanie kilku spotkań dotyczących szycia i własnoręcznego wyrobu przez uczestniczki kamizelek oraz mitenek, przepięknych rękawiczek wykonanych misternie na szydełku lub uszytych z delikatnych koronek. Projekty wykonały na bazie sugestii stylistki mody – Krystyny Bałakier. Zgodnie z poradami faworytki seniorek w świecie współczesnej mody dla kobiet 50+, panie uszyły eleganckie, tuszujące krągłości kamizelki. Efekt końcowy ich Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 38 str 39 Twój Dom Joanna Lipska Otulina pozwala zapobiec stratom energii, skraplaniu się wody czy wreszcie ograniczyć hałas generowany przez rurę. Jednak kluczem do sukcesu jest odpowiedni dobór izolacji do konkretnych zastosowań, ponieważ tylko w ten sposób możemy zapewnić jej optymalne działanie. bowiem użyć izolacji na tyle elastycznej, by mogła bez problemu szczelnie pokryć instalację na całej długości, nawet w przypadku trudno dostępnych miejsc lub przy skomplikowanym kształcie rur. Drugą rzeczą jest eliminacja wszystkich mostków termicznych, które mogą się tworzyć na przykład w miejscach montowania rury do ściany. - Zapewnienie odpowiedniego przylegania otuliny oraz prawidłowe zamocowanie rur do ściany to dwie kluczowe sprawy w przypadku optymalnej izolacji rur z gorącym medium. Odpowiednio elastyczna izolacja z miękkiego kauczuku, jest istotna szczególnie w przypadku instalacji charakteryzującej się skomplikowanymi wygięciami i łączeniami. Nie tylko ułatwi ona bowiem prawidłowy montaż w trudno dostępnych miejscach, ale będzie też dokładnie izolować całą powierzchnię rury, dzięki czemu będzie ona pracować z optymalną sprawnością – mówi Jarema Chmielarski, dyrektor obsługi technicznej rynku z firmy Armacell. Drugą istotną sprawą podczas wyboru otuliny, szczególnie w przypadku instalacji grzewczej, jest jej odporność na wysoką temperaturę. Niska tolerancja termiczna, szczególnie w górnym zakresie, która jest niestety częstą cechą wśród otulin niskiej jakości, może prowadzić do degradacji materiału, z którego wykonano izolację. Spadek elastyczności powodujący powstawanie pęknięć, kruszenie otuliny czy wręcz topienie się materiału, z którego została ona wykonana, mogą prowadzić do bardzo szybkiego pogorszenia się właściwości izolacyjnych. zacyjna i odpływowa może skorzystać na zastosowanie odpowiedniej otuliny. W tym przypadku nie jest to oczywiście związane z oszczędnością energii, ale izolacją akustyczną. W momencie, gdy większość tego typu instalacji budowana jest na bazie rur wykonanych z tworzyw sztucznych, problem przenoszonego hałasu staje się wyjątkowo istotny, szczególnie w przypadku bloków lub domów wielorodzinnych. REKLAMA Dobór odpowiedniej otuliny do konkretnej instalacji może stanowić nie lada problem, szczególnie dla osoby, która nie miała wcześniej styczności z tą tematyką. Dodatkowym utrudnieniem jest fakt, że obecnie na rynku można znaleźć olbrzymią ilość wyrobów izolacyjnych, różniących się od siebie zarówno materiałem, z którego zostały wykonane, jakością czy w końcu przeznaczeniem. Niestety, większość osób nie przykłada to tego zbyt dużej wagi, co może być wykorzystane przez nieuczciwych wykonawców izolujących instalację nieprawidłowo i po najniższych kosztach. Takie postępowanie może prowadzić nie tylko do strat finansowych związanych ze stratami energii, ale również do poważniejszych problemów, które w konsekwencji mogą nawet skończyć się koniecznością kosztownego remontu. Jednym z podstawowych zadań izolacji jest zapobieganie ucieczce energii cieplnej w trakcie transportu medium. W naszych domach lub mieszkaniach są to najczęściej rury ogrzewania oraz te, służące do przesyłania ciepłej wody lecącej z kranu. Wybierając odpowiednią otulinę dla tego typu instalacji, gdzie temperatura rur jest często bardzo wysoka, należy pamiętać o dwóch podstawowych sprawach. Po pierwsze należy dążyć do wyeliminowania swobodnej wymiany energii pomiędzy rurą a otoczeniem tak, by woda płynąca wewnątrz instalacji ulegała jak najmniejszemu ochłodzeniu zanim dotrze do miejsca przeznaczenia. I choć wydaje się to oczywiste, może nie być takie proste do wykonania. Należy W miejscach, w których pojawiły się nieszczelności będące wynikiem stopienia bądź wykruszenia się fragmentów izolacji, występuje bowiem możliwość swobodnej wymiany energii pomiędzy rurą a powietrzem, co skutkuje oczywiście stratami finansowymi. Obecnie na rynku można bez najmniejszego problemu znaleźć otuliny o wysokiej tolerancji cieplnej, które bez najmniejszego problemu poradzą sobie nawet w przypadku rur o temperaturze do 150 stopni Celsjusza. - Degradacja izolacji, oraz pogorszenie jej właściwości, które jest tego naturalną konsekwencją, jest problemem typowym dla instalacji grzewczych bądź solarnych, lecz niekiedy może mieć miejsce już w przypadku rur z ciepłą wodą. Dlatego też bardzo ważne jest, by podczas wyboru izolacji zwrócić uwagę na parametr określający górną granicę temperatury, dla której może pracować dana otulina. Zignorowanie tego czynnika może bowiem prowadzić nie tylko do coraz większych strat energii, ale i do konieczności wymiany izolacji – zwraca uwagę Jarema Chmielarski z firmy Armacell. Inaczej ma się sytuacja w przypadku instalacji z zimną wodą. Tutaj pojawia się problem kondensacji powierzchniowej. Zjawisko to polega na tym, że na powierzchni (w tym wypadku rurze), której temperatura jest niższa niż punkt rosy, skrapla się para wodna zawarta w powietrzu. Z pozoru nieestetycznych zacieków. W zapobiegnięciu takiej sytuacji pomoże nam oczywiście odpowiednia izolacja, najlepiej wykonana z kauczuku syntetycznego. W przeciwieństwie do otuliny stworzonej z wełny, spieniony kauczuk nie tylko nie nasiąka, ale również blokuje dostęp wilgoci, która mogłaby osadzić się na rurze. Jednak zaizolować warto nie tylko rury dostarczające nam wodę i ciepło. Również instalacja kanali- REKLAMA Izolacja co do centymetra mogłoby się wydawać, że tego typu sytuacja raczej nie jest zbyt dużym zmartwieniem. Niestety, jest całkowicie odwrotnie. Należy bowiem pamiętać, że skraplająca się w ten sposób woda musi gdzie znaleźć swoje ujście i prędzej czy później zacznie skapywać z niezabezpieczonej rury. Może prowadzić do zniszczenia sprzętów znajdującej się pod nią, a w przypadku instalacji biegnącej w ścianie do powstania maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 40 Z drewna czy PCV? Adam Włodarczyk Początki okien to otwory w ścianie, przesłonięte kotarą lub deskami. Miały wpuszczać do wnętrza światło i usprawnić cyrkulacje powietrza. Okiennice i zasłony chroniły od zimna, deszczu wiatru czy nadmiaru słońca. Niewiele zmieniło się przez wieki, lecz dzisiejsze okna łączą w sobie wszystkie te cechy dostosowując się także do współczesnych potrzeb. Ich wybór jest jedną z kluczowych decyzji podczas budowy domu, gdy zaś zamierzamy je wymienić, warto sprawić by służyły nam dłużej i lepiej od poprzednich. Jak jednak dokonać właściwego wyboru w obliczu tak wielkiego zróżnicowania oferty producentów? To proste, wystarczy trzymać się kilku zasad. Dobre materiały i solidne wykonanie gwarantują nam wysoką jakość i trwałość produktu. Dlatego najczęściej przy wyborze okien pojawia się dylemat na co się zdecydować, na okna plastikowe czy drewniane. Krąży wiele obiegowych opinii powtarzanych od lat, które na często niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Największą popularnością cieszą się okna z tworzyw sztucznych i drewna. Okna drewniane kojarzymy dwojako, jako towar kłopotliwy, nietrwały i wymagający ciągłej konserwacji, wspominając okres PRL-u gdzie masowo wstawiano do mieszkań stolarkę okienną i drzwiową produkowaną z najgorszych materiałów, co niestety dało się odczuć już przy pierwszych zmianach temperatur, gdy okna paczyły się, przeciekały lub nie zatrzymywały ciepła. Z drugiej strony od kilku lat uważa się, że okna z drewnianymi ramami są znacznie droższe od tych z tworzyw sztucznych, dlatego klasyfikuje się je jako luksusowe. Stolarka z tworzyw sztucznych posiada liczne zalety, przede wszyst- kim nie wymaga prawie żadnych zabiegów pielęgnacyjnych, jest lekka i odporna na wilgoć. Najlepiej uprzednio zapytać o wycenę interesującego nas okna i porównać ją w kilku firmach. Różnica w cenie, przy użyciu tych samych materiałów, może być znacząca. Okna drewniane uchodzą za droższe, ale często okazuje się, że różnice bywają minimalne. Zaletą stolarki drewnianej są lepsze współczynniki izolacyjności i ochrony akustycznej. Dzięki zastosowaniu drewna klejonego ramy nie paczą się, a możliwości kształtowania są właściwie nieograniczone. Z powodu skomplikowanego procesu produkcyjnego charakteryzują się nieporównywalnie większą starannością wykonania w stosunku do stolarki z tworzyw sztucznych. Ponadto zastosowanie naturalnych materiałów wpływa korzystnie na mikroklimat mieszkania, takie okna współgrają z architekturą otoczenia, a także posiadają wielowiekową tradycję w budownictwie. Odpowiednio konserwowane mogą służyć nam ponad 100 lat! Znane są przypadki zachowania do dnia dzisiejszego okien średniowiecznych i starszych, co świadczy o długowieczności takich rozwiązań, oczywiście przy zachowaniu warunku użycia najlepszych materiałów. Wielkim błędem jest masowa wymiana wciąż sprawnej stolarki na współczesną, zwłaszcza w obiektach zabytkowych. Słowo Wrocławian Gazeta lokalna Są to integralne elementy budynku, razem z kształtem i kolorem tworzą spójną całość elewacji. A rzadko kiedy przy remoncie dba się o tak istotny detal, jak dopasowanie koloru czy podziału kwater do ogólnego kontekstu architektury budynku. Po wymianie okien zabytkowych na plastikowe, w starych budynkach natychmiast pojawia się pleśń, bo współczesne okna są zbyt szczelne. Pewną niedogodnością stolarki drewnianej jest potrzeba cyklicznej konserwacji, choć przy użyciu powłok paroprzepuszczalnych, konserwacja nie jest już tak kłopotliwa. Nie ma potrzeby zdzierania starej powierzchni – wystarczy ją zmatowić i nałożyć nową warstwę. Łatwiejsze w utrzymaniu czystości, tańsze i lżejsze są okna wykonane z tworzyw sztucznych, co decyduje o ich większej popularności. Choć faktycznie nie trzeba ich malować, a do oczyszczenia wystarczy szmatka i woda z detergentem, to należy mieć na uwadze, że takie okna są wbrew pozorom zdecydowanie bardziej narażone na wypaczenie. Pod wpływem zmian temperatury plastik zmienia swoją objętość i okna pęcznieją lub kurczą się, przez co koniecznie jest pozostawienie minimalnych przestrzeni między ramą, ościeżnica i murem, by okno mogło „pracować”. Niestety, naraża nas to na spadek izolacyjności i szczelności okna. Jeśli nie zastosujemy tego rozwiązania, skrzydła będą się zacinać i paczyć. Nie bez znaczenia w obu przypadkach jest także kolor. W oknach drewnianych nie występuje tego rodzaju problem, ale jeśli chodzi o okna plastikowe im ciemniejszy kolor, tym prawdopodobieństwo błyskawicznego skrzywienia ram jest większe. Poprzez pochłanianie energii przez ciemne barwniki, ramy szybciej się nagrzewają i paczą. Należy przypomnieć, że ciemne okna w odcieniach brązu nie mają absolutnie żadnego uzasadnienia w naszej szerokości geograficznej. Prawie nigdy na terytorium Polski, w czasach nowożytnych nie stosowano ram malowanych na brąz, a już na pewno nie w XIX-wiecznych kamienicach czy bardziej współczesnych budowlach. To że obecnie producenci stolarek okiennych prześcigają się w ofercie oklein imitujących drewno, nie znaczy że musimy potraktować blok czy kamienicę jak monstrualny katalog próbek kolorystycznych. Miejmy też na uwadze że plastik nigdy nie zastąpi prawdziwego drewna i ulegnie on zniszczeniu tak samo jak ono, lecz niestety w odróżnieniu od drewna, nie da się go odnowić, i przyjdzie nam wymienić okno nie co 90 lat a co 15. Lecz prawda jest taka, że przy obecnym zaawansowaniu technologicznym w produkcji, pomijając osobiste gusta, nie ma większych różnic w odniesieniu do parametrów technicznych pomiędzy tymi materiałami. Bez względu na to jaki typ okna wybierzemy, pamiętajmy by było ono zawsze właściwie dobrane do zapotrzebowania energetycznego pomieszczeń, konstrukcji budynku i jego usytuowania, potrzeb użytkowników, zasobności naszych portfeli, wystroju wnętrza i wyglądu budynku. Przy zachowaniu wszystkich wytycznych możemy mieć pewność, że wybrane okna będą nam służyć przez lata i nie okażą się błędną inwestycją. REKLAMA Twój Dom maj 2014 str 41 Biologiczne i chemiczne środki do celu Twój Dom Z właścicielem sklepu nasienno-chemicznego „Ogród” Romanem Berkowskim rozmawia Michał Ratajczak A winniczki? Tych w naszym rejonie jest z kolei coraz mniej, ale nawet większa populacja winniczków w danym sezonie nie zagraża naszym uprawom tak, jak w przypadku ślimaka bezskorupowego. Z rozmów z klientami wnioskuję, że wielu z nich broni się przed ślimakami stosując bariery biologiczne. Mogą to być chociażby pokruszone skorupki jajek lub wysypane trociny. Oba podłoża są dla ślimaka niekomfortowe i mocno utrudniają przemieszczanie. Sam słyszałem o obsadzaniu truskawek pokrzywami, które chronią owoce przed inwazją chwastów. To prawda, ale trzeba też pamiętać, że pokrzywy lubią nieco bardziej kwaśną glebę, a to z kolei może być warunek nie do spełnienia dla upraw, które mają chronić. Ale z kolei dobrze jest posiać nasturcję wokół upraw, bo nie dość że ładnie wygląda, to przyciąga nam mszyce. Jeśli chodzi o posadzenia czy wysadzenia? Przełom kwietnia i maja to najlepszy okres na wysadzanie pomidorów. W ciepłą już od słońca ziemię wsadzamy fasolę, buraki, a przede wszystkim ogórki. Przejdźmy w końcu do szkodników. Które z nich są szczególnie popularne, a przy tym niebezpieczne dla kondycji naszych upraw? Obecny okres, a więc przełom kwietnia i maja służy rozwojowi mszycy – tak białej, jak i czarnej. Oprysk wykonujemy z chwilą zauważenia na liściach pierwszych osobników. Pierwszą rośliną, na jakiej pojawia się mszyca jest kalina, następnie róża, a wczesnym latem robak zabiera się za drzewa owocowe. Trzeba wiedzieć, że są też szkodniki, które atakują od ziemi, jak opuchlak czy bruzdnica. Walka z nimi nie jest już tak łatwa jak w przypadku mszycy. Co do tej ostatniej warto jeszcze wspomnieć o konieczności kilkukrotnego oprysku (Karate, Decis lub Calipso). Każdy pojedynczy zabieg wspomnianymi środkami działa przez 21 dni i jest, podkreślę to, bezpieczny dla pszczół. Jest jeszcze szkodnik „polityczny”, czyli stonka ziemniaczana. Stonka akurat, poza swoją pasożytniczą rolą, zdradza nam pewne pogodowe symptomy. Jej pojawienie się oznacza nastanie ciepłych dni i nocy. Podobnie jest z przędziorkiem – małym czerwonym pająkiem. Swoją obecność zaznacza w temperaturze powyżej 25 stopni. Choroby grzybowe to też szkodniki. Truskawki i rośliny ozdobne podatne są na tzw. szarą pleśń. Do inwazji tego szkodnika wystarczy niewiele, bo 3-4 dni niżowej pogody. Choroby grzybowe rozprzestrzeniają się najbardziej na przełomie maja i czerwca. Tu polecałbym środki Teldor. Dobre warunki do robienia oprysku to jakie? Przede wszystkim temperatura powietrza powyżej 10 stopni, brak wiatru i suche liście. Nawet w przypadku kilku bezdeszczowych dni i nocy pod rząd należy unikać pryskania wcześnie rano, gdy na roślinach obecne są jeszcze krople rosy. Aby oprysk skutecznie zadziałał nie może padać przez następnych 6-7 godzin. W ogródkach i na działkach już na dobre zazieleniły się trawniki. Zmorą ich właścicieli są kopce krecie i... mrówcze. Dodam jeszcze, że trawa, a zwłaszcza wysoka, jest jednym z ulubionych miejsc przebywania i żerowania ślimaków, dlatego, by uniknąć ich obecności, trzeba regularnie kosić trawnik. O wiele bardziej ekspansywne od szkodników zwierzęcych są te roślinne w postaci chwastów. Tu stosujemy Chwastox Trio lub Mniszek. Na same mrówki używamy granulat. I tu cenna uwaga – nie należy sypać go bezpośrednio do kopca. Dlaczego? Ponieważ mrówki są tak zaprogramowanymi zwierzętami, że wszystko, co znajduje się poza kopcem próbują przetransportować do środka – i odwrotnie. Czy modne o tej porze roku szparagi zrobią w Polsce karierę? Myślę, że ten boom już minął. Nasion sprzedaje się coraz mniej. Być może ze względu na ich nieco trudniejszą uprawę. I chyba szparagi będą corocznym warzywem importowym. Z drugiej strony coraz więcej osób wzbogaca szparagami swoją kuchnię, ale smak dzieciństwa to na pewno nie jest. REKLAMA Mamy kwiecień-plecień. Tuż przed świętami pogoda, mówiąc kolokwialnie – „naprostowuje się”. Atak śniegu w weekend majowy przed dwoma laty może dziwić i dziś? Wszystko wskazuje, że to tego nie dojdzie. Zbliżająca się majówka ma być umiarkowana, tj. bez upałów, ale i anomalii. Jedyne co nas może jeszcze zaskoczyć to ujemne temperatury przy gruncie. Co się dzieje teraz na działce? Zaczynamy opryskiwać drzewa. Co do drzew owocowych należy opryskać je ponownie przed szkodnikami środkiem owadobójczym np. Calypso. Co ważne, działa on na roślinę przez okres 21 dni i nie jest szkodliwy dla pszczół. No właśnie, pszczoły. Raz po raz jesteśmy niepokojeni informacjami o zmniejszającej się populacji tych zwierząt. Na powyższe zjawisko wpływ ma zarówno pogoda, jak i stosowanie środków ochrony roślin. Jeśli już musimy je stosować, przy wyborze uwzględniajmy bezpieczeństwo dla pszczół. To nie jest nawet kwestia zrezygnowania z chemicznych środków na rzecz biologicznych, ale dobrej orientacji w składzie danego środka. Producenci, dla ułatwienia, często umieszczają na opakowaniu symbol małej pszczółki, co dla konsumenta jest jasnym i czytelnym znakiem. Jakie warunki klimatyczne są niekorzystne dla pszczół? Przede wszystkim chłód. W ubiegłym roku w czasie kwitnienia akacji bardzo niska temperatura spowodowała, że pszczoły nie wyleciały z ula, nie zapyliły kwiatów akacji i nie zebrały miodu. Z kolei ciepłe powietrze ożywia nie tylko pszczoły, ale i szkodniki. Pierwszym z nich jest z ślimak, który wyjada wszystko, co napotka na swej drodze. Mówimy tu o ślimakach bez skorupy. Bardzo lubi sałatę, fasolę oraz liście i owoce ogórka. maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 42 Sztuka nawadniania Joanna Heider Wygląd swojego ogrodu zależy w dużej mierze od jego prawidłowego podlewania. Można podlewać go tradycyjnie lub zdecydować się na system nawadniający. Czy jest różnica, a jeśli tak to jaka? strumień wody (zraszaczem). W ten sposób wybieramy nawadniany teren i ilość dostarczanej wody. Jest kilka rodzajów zraszaczy - najpopularniejsze to takie z dwustopniową regulacją strumienia wody. Oprócz tego dostępne są zraszacze pracujące w sposób ciągły, a urządzenia o bardziej złożonej budowie, posiadają opcje od strumienia kropelkowego aż do mgiełki. Praktyczniejsze są zraszacze stacjonarne, które należy przenosić z miejsca na miejsce. Mogą być rotacyjne, wahadłowe i pulsacyjne oraz nawadniać powierzchnię od 8 Węże zraszające dwufunkcyjne To kolejna metoda. Węże zaopatrzone są w specjalne otworki. Układa się je otworkami do dołu lub do góry, w zależności jaki chcemy uzyskać efekt nawilżania lub zraszania roślin. System ten posiada w swojej instalacji również przyłącze do kranu, zaślepki i gwintowane złączki do łączenia kolejnych odcinków. Wszystkie z wymienionych systemów można zaprogramować automatycznie, dzięki czemu podlewanie może odbywać się podczas naszej nieobecności. Dzieje się to dzięki sterownikom, zaworom elektromagnetycznym, automatycznym dzielnikom wody oraz czujnikom deszczowym i wilgotnościowym. Uwagi dotyczące montażu Montaż należy przeprowadzić zgodnie z projektem zawierającym podział na sekcje. Powinien on być tak rozplanowany, aby nawadnia- ne powierzchnie lekko na siebie zachodziły. Nie powinniśmy natomiast spryskiwać wodą murów, dróżek lub sąsiednich działek. Możemy oczywiście skorzystać z firmy montażowej, lecz montaż nie jest skomplikowany i bez problemu możemy to zrobić sami. Warto pamiętać, że ogrody na tzw. ciężkich glebach należy podlewać z przerwami, by woda nie stała na powierzchni. Rzadziej podlewa się na glebach przepuszczalnych, ale za to z większą ilością wody. Natomiast roślinom na glebach piaszczystych należy dostarczać więcej żyznej gleby. Na częstotliwość podlewania mają jeszcze wpływ wymagania roślin, ich faza rozwojowa oraz miejsce, w którym są posadzone. Pamiętajmy, że te ze środowisk bagiennych mają inne potrzeby, niż te pochodzące ze środowisk suchych. REKLAMA Na początek potrzebna nam będzie woda. Możemy oczywiście użyć wody z wodociągu, ale jest to zdecydowanie najdroższe i najmniej ekologiczne rozwiązanie. Podlewać można też deszczówką magazynowaną w specjalnych zbiornikach, jednak do tego musimy mieć pompę. Jeżeli mamy pompę to możemy wykopać studnię i korzystać z wód gruntowych lub wody ze zbiorników lub cieków wodnych oraz z przydomowej oczyszczalni ścieków. Zgodnie z tradycją Podlewamy używając węża ogrodowego z dyszą rozpraszającą do 500 m2 (w zależności od długości posiadanego węża). Wąż mocuje się do kranu za pomocą przyłącza mocującego (mogą być proste lub redukcyjne - łączą elementy o różnych średnicach). Bardzo pomocne są przyrządy do zwijania węża po podlewaniu takie jak bęben mocowany do ściany, umieszczony na stojaku, w kasecie lub na wózku. W sklepach pojawiły się już bębny i kasety umożliwiające podlewanie bez konieczności rozwijania całego węża. Woda może wtedy przepływać przez zwiniętą część. Systemy nawadniające Jeżeli chodzi o instalację nawadniającą, dobrze wybrać taką, którą będziemy w stanie łatwo obsługiwać, i która sprosta naszym ogrodowym wymaganiom. Pierwsza to wspomniane zraszacze. Mogą być stałe, dające równomierny, skierowany w jedno miejsce strumień lub ruchome, opryskujące pewien obszar, a także wynurzalne i niewynurzalne. Możemy nimi nawadniać cały obszar o kształcie koła lub prostokąta - zależy od rodzaju dyszy. Dyszę możemy zmieniać wedle upodobań. Zraszacze wynurzalne wysuwają się z obudowy w ziemi pod wpływem ciśnienia wody. Mogą być wysokie - ok. 30 cm i niskie - ok. 10 cm. Montuje się je równo z powierzchnią terenu, gdy nie pracują, są niewidoczne i nie przeszkadzają w koszeniu. Są idealne do podlewania trawników. Niewynurzalne natomiast, są rurami wystającymi ponad poziom gruntu. Optycznie nie wzbudzają zachwytu, więc lepiej ukrywać je wśród roślin. Linia kroplująca Kolejna z metod nawadniania to linia kroplująca, mniej znana i stosowana, ale bardziej ekonomiczna z punku widzenia zużycia wody. Rury powinno układać się na niewielkiej głębokości, tak, by można było je przykryć ściółką. Należy ścisle przestrzegać instrukcji producenta podczas montażu. System nie jest skomplikowany i kosztowny, ale wymaga filtrowania wody z zanieczyszczeń (>75 mikronów) oraz jej odżelaziania. Jeżeli nasz ogród nie jest równą powierzchnią i chcemy, aby woda płynęła również w górę, lepiej użyć kroplowników zaopatrzonych w tzw. kompensację spadków ciśnienia. Linia kroplująca dobrze funkcjonuje przy ciśnieniu w granicach 0,5-3,5 bara. REKLAMA Twój Dom Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 43 Adam Włodarczyk Maj to najpiękniejszy miesiąc dla ogrodnika, całoroczna praca nareszcie przynosi efekty. Rośliny wraz z nadejściem wiosny bujnie budzą się do życia, zachwycają soczystą zielenią i słodkimi zapachami. Dobrze wykorzystać ten moment na pielęgnację ogrodów i działek, by zapobiec atakom szkodników i jak najwcześniej cieszyć się zbiorami z upraw. niki, czy wcześnie kwitnących odmian tulipanów, zanim zawiążą się nasiona. W maju należy też przystąpić do usuwania pąków zimowych, zaschniętych zwiędłych po zimie, by zapobiec zarażeniu reszty rośliny przez kwieciaka, żerującego w starych pąkach. Koniecznie też zastosujmy preparaty opryskowe przeciwko szkodnikom. Zastosujmy opryski zwłaszcza na iglakach, krzewach i drzewach. Przemarznięcia pierwszych pąków i zawiązków owocowych unikniemy, stosując agrowłókninę. W tym miesiącu powinniśmy również odchwaszczać systematycznie wszystkie grządki i rabaty, bo to okres intensywnego wzrostu także dla niechcianych roślin. Chwasty są nadal słabo ukorzenione i z łatwością je usuniemy, gdy zaniedbamy tej czynności, później będą one konkurować z innymi roślinami o słońce i substancje odżywcze, co mocno osłabi wyniki naszych starań o piękną uprawę. W przypadku bylin rozdzielamy sadzonki, rozmnażamy te kwitnące późnym latem i jesienią. Podlewamy je obficie najwcześniej uruchomić fontanny i kaskady, poruszające wodą, by była ona utleniona, co jest konieczne do życia ryb i roślin wodnych. Jeśli nasz ogród ogranicza się do przestrzeni balkonu, to przygotujmy doniczki i skrzynki, przed pierwszym sadzeniem. Powinniśmy je starannie umyć ciepłą woda z dodatkiem detergentów by usunąć ewentualne zarodniki grzybów. Jeśli kupujemy rośliny umieszczo- ne już w korytkach, sprawdźmy czy mają odpowiednie warunki wzrostu, czy pojemniki posiadają drenaż i otwory odpływowe. Kupując sadzonki wybieramy te dobrze rozkrzewione, z silnymi sztywnymi pędami i co najmniej kilkoma pąkami kwiatowymi. Rośliny sadzimy w odległości 20-30 cm od siebie, obficie podlewamy i przez pierwszy tydzień chronimy przed ostrym słońcem (np. osłania- jąc gazetami). po dwóch tygodniach możemy zacząć je nawozić. Najbezpieczniej jest wystawić rośliny na balkon w drugiej połowie miesiąca, kiedy nie powinny im zaszkodzić chłody. Roślinami świetnie przystosowanymi do warunków balkonowych są zioła, już teraz możemy bez problemu posadzić rozmaryn, bazylię, mięte i pietruszkę naciową, by jak najszybciej cieszyć się ich smakiem w kuchni. REKLAMA Teraz rozkwitają forsycje, tulipany, azalie, okazałe rododendrony i krzewy magnolii. Niestety, pojawiają się też powoli natarczywe insekty. Ciesząc się pięknem wiosennych dni, pamiętajmy o pracy przy roślinach, której nie brakuje z nadejściem maja. Planując prace ogrodowe, miejmy na względzie zdarzające się jeszcze między 12 a 14 maja przymrozki, tak zwani „zimni ogrodnicy” oraz 15 maja „zimną Zośkę”. Dlatego dopiero od połowy maja bez uszczerbku dla roślin, możemy wsadzić rośliny gruntowe, nieodporne na niskie temperatury. Jest to miesiąc wiosennych porządków, wysiewania nasion, pielęgnacji trawników, przycinania krzewów ozdobnych, wcześnie kwitnących. Glebę po zimowym uśpieniu należy w tym momencie nawozić, dobrze rozłożonym obornikiem lub kompostem, a rośliny takie jak iglaki i krzewy ozdobne wzmacniamy dodatkowo specjalnymi preparatami. Należy również usunąć zwiędłe kwiaty wcześnie kwitnących roślin cebulowych takich jak hiacynty, narcyzy, krokusy, cebulice i śnież- od połowy maja, zwłaszcza gdy brakuje opadów deszczu. Z roślin cebulowych usuwamy zbędne liście, kwiaty i owocostany, by zrobić miejsce na nowe, unikając przy tym używania sekatora, by nie przenosić w trakcie cięcia niebezpiecznych zarodników grzybów i innych chorób. Po 15 maja sadzimy szałwię, aksamitki, żeniszki i lobelie. Wysiewamy do gruntu nasturcję, portulakę, a także groszek pachnący, lewkonie i słoneczniki oraz wiele innych gatunków. Maciejkę i nagietki warto siać kilka razy, bo szybko przekwitają. Niewielkie rządki tych kwiatów można siać nawet w warzywniku, żeby urozmaicały jego wygląd. Nie zapominajmy też o trawniku, po zimie będzie wymagał spulchnienia i regularnego strzyżenia. Jeśli pojawił się na nim mech, musimy go usunąć, najlepiej przystosowaną do tych celów maszyną. Kosimy trawnik przynajmniej raz w tygodniu, a jeśli używamy kosiarki z koszem, to ściętą trawę wykorzystujemy później jako nawóz dla murawy. Zapewni to jej szybszy wzrost i soczystą barwę. W ciepłe dni podlewamy trawnik, najlepiej wczesnym rankiem, kiedy rośliny i ziemia nie są nagrzane, dzięki czemu woda nie wyparuje i głębiej nawilży grunt. Jeśli w trawie pojawiają się chwasty, a ich usunięcie ręcznie jest zbyt pracochłonne, zastosujmy chemiczne środki do zwalczania chwastów. Częścią ogrodów są też czasami niewielkie zbiorniki wodne, potocznie zwane oczkami wodnymi. O nie też musimy teraz zadbać. Jeśli maj jest ciepły, musimy czuwać nad klarownością wody, bo z wzrostem temperatury w wodzie pojawiają się glony. Pozbywamy się ich wyławiając siatką, lub stosując preparaty, starajmy się jak REKLAMA Eksplozja zieleni Twój Dom maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 44 Ogród sentymentalny Paweł Miziura Nostalgia za czasami minionymi sprawia, że niezwykłą estymą darzymy przedmioty przywołujące magiczny klimat tego, co minęło. Powroty do przeszłości znajdują odzwierciedlenie m.in. w sztuce urządzania ogrodu. złudzenia przypomina naturalną skałę. Kamień ten to nic innego jak architektoniczny beton dzielony podczas produkcji tak, aby uzyskać typowy dla prawdziwego kamienia chropowaty wygląd. Bloki łamane są tylko na bokach, natomiast ich powierzchnia pozostaje gładka, co ułatwia późniejsze ich łączenie w szeregu. Pasuje jako oprawa okrągłych rabat i oczek wodnych, ozdobne wykończenie murów, ogrodzeń oraz różnego typu ścieżek i placów. Dostępny jest również w wersji postarzanej (obijanej), które znakomicie sprawdzą się w ogrodach urządzonych w stylu Vintage. Kamień posiada wiele zalet zarówno użytkowych, jaki i dekoracyjnych. Charakteryzuje się bardzo wysoką jakością, jest odporny na ścieranie oraz niszczące działanie warunków atmosferycznych. świetnie wpisują się w bardziej tradycyjny styl posesji. Chcąc stworzyć z własnego ogródka obrazek zapamiętany z dzieciństwa, nie trzeba wielkich nakładów finansowych i czasowych. Czasem wystarczy jeden stylowy dodatek. Opisane wyżej kamienie ogrodowe, do tego wiklinowe meble i parę rekwizytów jak choćby stara metalowa konewka (plastik niepolecany) pozwoli przenieść się nam o kilka dekad wstecz, tworząc nostalgiczny charakter ogrodu. Coraz większym zainteresowaniem klientów cieszą się kostki brukowe stylizowane na stare czy postarzane. Ogród urządzony w stylu vintage udanie łączy w sobie fragmenty przeszłości, dla których znalazło się miejsce w teraźniejszości. Poddawane zabiegowi postarzania bruk doskonale wpisuje się w ten styl z powodzeniem podkreślając romantyczny charakter ogrodu. Szczególnie cenione są odcienie naturalne, czyli piaskowo-beżowe lub torfowe. Barwy te najlepiej wtapiają się i dopełniają aranżację w dawnym stylu. Kostki postarzane dobrze prezentują się w otoczeniu skalników lub istniejącej już roślinności: na tarasach tonących w zieleni, w parkach otaczających stylizowane, przy zabytkowych lub tradycyjnych, dworkowych posesjach. Trochę orientu Moda na rattan, szczególnie w ogrodowym wydaniu nigdy nie ustaje. Największym eksporterem rattanu jest Indonezja. Po przygodzie z plastikowymi stołami i krzesłami wielu konsumentów wraca do sprawdzonych i ponadczasowych rozwiązań. Poza tradycyjnymi fotelami i stolikami, w ofercie producentów znajdują się wiszące kosze, szczególnie chętnie eksploatowane przez najmłodszych. Kosze podczepia się do drzewa lub werandy. Rattanowy kosz wiszący podwieszany na metalowej nodze jest skierowany do osób preferujących bliższy kontakt z naturą, lubiących same- REKLAMA W ciągu ostatnich kilku lat niedzielne grillowanie stało się nieodłączną częścią rodzinnych i przyjacielskich spotkań w długie, wiosenne i letnie wieczory. Dlatego właśnie altany grillowe cieszą się coraz większym zainteresowaniem inwestorów i stanowią coraz częściej ozdobę przydomowego ogrodu. Na co warto zwrócić uwagę myśląc o budowie ogrodowej altany? Całość prac powinniśmy zaplanować przed rozpoczęciem budowy i urządzania ogrodu. Będziemy mogli wtedy wcześniej doprowadzić potrzebną instalację elektryczną, wytyczyć ścieżki oraz rozmieścić trawniki i w konsekwencji przygotować cały układ ogrodu. Warto również zdecydować się na udekorowanie ścian altanki szybko rosnącymi pnączami, które w ciągu kilku miesięcy wypełnią się kwiatami i stworzą poczucie zamkniętego, przewiewnego pomieszczenia. Doskonałym uzupełnieniem dającym schronienie będzie puszczenie winorośli, która w 2-3 sezony obrodzi już owocem. Jak skała Własna altana to tylko jeden z pomysłów na ożywienie ogrodu w stylu retro. W przypadku braku odpowiedniej ilości miejsca warto rozważyć zmianę wizualną pod kątem kamienia. Ciekawym rozwiązaniem może być tzw. splitowany kamień ogrodowy, który do mu relaksować się w ciszy i naturze. Może w nim siedzieć, leżakować i bujać się osoba zazwyczaj nie cięższa niż 100 kg. Kosz jest wyposażony w dopasowane do fotela wygodne siedzisko. Osoby lubiące atrakcje mogą w łatwy sposób zdjąć kosz z metalowej nogi i podwiesić go na wysokim drzewie czy do drewnianej żerdzi na werandzie. Meble rattanowe sprawdzają się na zadaszonym tarasie. W sezonie wiosenno-letnim można je trzymać również na wolnym powietrzu w ogrodzie, pamiętając jednak o zabezpieczeniu przed opadami deszczu – wiklina, nawet zaimpregnowana, odznacza się niską odpornością na warunki zewnętrzne. Rattan dobrze komponuje się nie tylko ze szkłem, ale i drewnem czy metalem. Komplet (fotel, sofa, stolik) będzie się dobrze prezentował późnym wieczorem w świetle świec czy sztucznego oświetlenia ogrodowego. REKLAMA Twój Dom Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 45 Laura Dusik, Joanna Heider Dokładnie chodzi o Odrę, Noteć i Wartę. To w obrębie tych trzech rzek znajduje się zajmujące ponad jedną dziesiątą powierzchni kraju Pojezierze Pomorskie. urozmaicona. Nieodzowną ozdobą są ptaki, których stwierdzono 142 gatunki. To pewnie dlatego znajduje się tutaj Obszar Specjalnej Ochrony Ptaków Natura 2000 „Ostoja Ińska”, gdzie swą ostoję znaleźć tu może między innymi bielik, orlik krzykliwy i żuraw. Jednym z większych ośrodków turystycznych w regionie jest Chmielno. Należy do znaczących kaszubskich wsi w Polsce, położna w województwie pomorskim, szumie rzeki i kołyszących się przy wietrze drzew. Dla ceniących ciszę i spokój warto spędzić noc w pobliskiej miejscowości Modlimowo, która leży około 13 km na południowy wschód od Gryfic. Przywitają nas tutaj wdzięczni właściciele gospodarstw agroturystycznych, a kontakt z przyrodą będzie idealną odskocznią od zgiełku dnia codziennego. Dla tych natomiast, ceniących aktywny wypoczynek warto zajechać do Koczały, która wprawdzie leży około 2 godzin jazdy na wschód od Gryfic, lecz posiada doskonałe warunki do uprawiania turystyki pobytowej i krajoznawczej. Dzięki swojemu położeniu, w kontakcie około 20 jezior (największe jezioro Dymno), możliwe jest uprawianie sportów wodnych oraz wędkarstwa. REKLAMA Precyzując, pojezierze znajduje się w północno-zachodniej Polsce i sąsiaduje z Niziną Szczecińską od zachodu, Pobrzeżem Słowińskim od północy, Żuławami Wiślanymi i Pojezierzem Chełmińsko-Dobrzyńskim od wschodu oraz z Pojezierzem Wielkopolskim od południa. Stamtąd już tylko o krok w Bory Tucholskie. Nie ma tam wielu jezior, ale za to powierzchnia lasów wynosi aż 261 tysięcy hektarów. Miejsce to obfite jest też w torfowiska i bagna. W wielkim kompleksie leśnym dominują ekosystemy świeżych borów sosnowych, co świetnie służy odpoczynkowi od miasta. Następnym parkiem Pojezierza Pomorskiego jest Drawieński Park Narodowy. Do tego naturalny rezerwat „Ujście Warty”, położony w historycznej delcie ujścia Warty do Odry, na terenie województwa lubuskiego. Zjawiskową przyrodę oferuje Iński Park Krajobrazowy. Park obejmuje najcenniejszy przyrodniczo i krajobrazowo fragment Pojezierza Ińskiego. Symbolem parku są żurawie na tle zachodzącego słońca i wzgórz morenowych. Nie trudno zakochać się w tym miejscu, ponieważ przyroda jest zachwycająca, a zachody słońca tak piękne, że warto szukać ich właśnie w tej części Polski. Fauna jest bogato obronnych. W czasie spaceru po centrum można zapoznać się ze średniowiecznymi budowlami, świadczącymi o doniosłej roli miasta w przeszłości. Najładniejsze zakątki kryją się w parku rozciągającym się w dolinie przeciętą przez malowniczą rzekę Regę i na pobliskim wzniesieniu o ponurej nawie – Góra Straceń. Jest to mimo wszystko wspaniałe miejsce na chwilę odpoczynku przy Twój Relax REKLAMA Między trzema rzekami na obszarze Kaszubskiego Parku Krajobrazowego oraz na szlaku wodnym „Kółko Raduńskie”. W tej malowniczej wsi na każdym kroku napotkać można tradycje kaszubskie. Znajduje się tam warsztat garncarski rodziny Nieciów, od czterech pokoleń zajmujących się tym rzemiosłem. Z kolei w nieco odległych od Kaszub Gryficach odnajdą się miłośnicy tradycji kolejnictwa. Tam właśnie mieści się skansen kolejki wąskotorowej, która stanowi w okolicy niebanalna atrakcję. Stoją tam malownicze parowozy i inne pojazdy, które już wyszły z użytku. W budynku przy skansenie znajduje się niewielka wystawa ukazująca historię kolei na świecie i kolejki wąskotorowej na Pomorzy Zachodnim. Ta druga jeździ na trasie Gryfice-Trzęsacz-Rewal-Trzebiatów. Centrum miasta natomiast leży w obrębie murów maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 46 Twój Relax Anomalie i norweski akcent w tle Karpacz to typowa miejscowość turystyczno-wypoczynkowa. Codziennie przez to miasteczko położone w dolinie Łomnicy przewijają się turyści polscy i zagraniczni w poszukiwaniu wrażeń. Miejscowość przyciąga turystów za sprawą niebywale pięknej rzeźbie terenu oraz licznych atrakcji turystycznych. Będąc w Karkonoszach nie można przegapić wyprawy na Śnieżkę. Dla najmłodszych będzie ona z pewnością bardzo męcząca, dlatego można wyjechać na górę wyciągiem krzesełkowym Miejskiej Kolei Linowej. Jeśli już zdecydujemy się na wyprawę pieszą, do dyspozycji pozostaje kilka szlaków prowadzących z centrum Karpacza na sam szczyt góry. Najbardziej interesujące jest podejście szlakiem niebieskim z Karpacza Górnego, które wiedzie przez Polanę, Kocioł Małego Stawu, schroniska '’Samotnia’’ i '’Strzecha Akademicka’’. Jeszcze innym wariantem jest wejście na Śnieżkę przez Sowią Dolinę i dalej Czarnym Grzbietem. Najkrótsze podejście prowadzi natomiast '’Śląską Drogą’’ przez Biały Jar i Kopę. Szczególnie na odcinku do Białego Jaru podejście jest strome i monotonne, a widoki są ograniczone. Powyżej Białego Jaru, a przede wszystkim po osiągnięciu Równi pod Śnieżką podejście zdecydowanie łagodnieje, a ze szlaku rozciąga się ładna panorama Śnieżki. W dół pod górę Do dzisiaj jedną z największych atrakcji Karpacza jest stanowisko występowania anomalii magnetycznej, nazywanej także anomalią grawitacyjną lub zaburzeniem grawitacji. Zjawisko to występuje na ul. Strażackiej, łączącej się z ul. Karkonoską i z Turystyczną. W starszych przewodnikach turystycznych zjawisko jest tłumaczone tym, że w okolicach wzniesienia zalegają złoża żelaza, które miałyby wywoływać nietypowe zjawisko. Według niemieckich naukowców z Institut für Gravitationsforschung w Waldaschaff w Niemczech, nie jest to anomalia tylko iluzja optyczna, powodowana przez otaczający wzgórze krajobraz i zakrzywiony horyzont sprawiający, że to co w rzeczywistości jest opadającym zboczem, postrzegamy, jako drogę pod górę. Brak odpowiedniego punktu odniesie- Słowo Wrocławian Gazeta lokalna nia nie pozwala właściwie ocenić kształtu podłoża. Są też inni badacze dokonujący pomiarów za pomocą GPS i wykazują odwrotny efekt. Dowodzą, że droga naprawdę się wznosi w kierunku toczenia się przedmiotów oraz, że pole grawitacyjne jest w tym miejscu mniejsze o około 4%. Kościół bez gwoździa Do najcenniejszych historycznych atrakcji tego miasta z pewnością należy Świątynia Wang – położona w Karpaczu Górnym na wysokości 885 m n.p.m.. Świątynia pochodzi z XII wieku z miejscowości Vang w Norwegii i stanowi bezcenny i niezwykły przykład sakralnego budownictwa norweskiego. Ciekawostką jest fakt, że świątynia została zbudowana na wzór łodzi Wikingów i do jej budowy nie zużyto ani jednego gwoździa. Kościółek został wzniesiony z sosny norweskiej nasączonej żywicą – elementy są ze sobą zespolone przez złącza ciesielskie. W XIX w. miejscowa ludność sprzedała zniszczony, lecz nadający się jeszcze do rozbiórki i przeniesienia obiekt, Fryderykowi Wilhelmowi IV - królowi pruskiemu. Dzięki namowom hrabiny von Reden z Bukowca, został przeniesiony w Karkonosze, do Karpacza Górnego (wówczas niem. Bruckenberg). Odtąd (od 1844r.) ten drewniany słupowy kościół norweski, którego wnętrze zdobią m.in. oryginale rzeźby (np. twarze Wikingów, postacie zwierząt czy też roślin), pełni funkcję Parafii Ewangelicko – Augsburskiej. Do dziś zachowała się jeszcze kamienna dzwonnica, która została już zbudowana na miejscu, by chronić budowle przed wiatrami wiejącymi od strony Śnieżki. Symbol Karpacza można zwiedzać w sezonie letnim (od 15 kwietnia do końca października) między god z in a 9 a 1 8 . W y ją tk ie m są niedziele – wtedy wejście do pomieszczenia rozpoczyna się najwcześniej o g. 11.30, po nabożeństwie miejscowej parafii. Dzieci od lat 6, uczniowie i studenci razem z emerytami uiszczają opłatę w wysokości 5 zł. Dla pozostałych to wydatek 8 zł. Pomysł na dzieci Jeszcze jedną atrakcją Karpacza, której ominąć nie można jest Centrum Rekreacji i Sportu Kolorowa z osławionym całorocznym torem saneczkowym. Ta atrakcja z pewnością przypadnie do gustu młodszym turystom i miłośnikom mocnych wrażeń. Torem można pojechać zarówno w dzień, jak i w wieczorem, ponieważ jest on dobrze oświetlony, a przede wszystkim bezpieczny, gdyż spełnia wszystkie, nałożone na tego typu obiekty, normy. Znakomitą rozrywką dla pociech może być całoroczne lodowisko. Gdy na polu upał, możemy zabrać swoje dzieci na łyżwy. Jest to możliwe dzięki zastosowaniu syntetycznego lodu. W Karpaczu znajduje się Miejskie Muzeum Zabawek, w którym maluchy podziwiać mogą ponad dwa tysiące eksponatów. Większość z nich podarował Muzeum twórca Pantomimy Wrocławskiej, Henryk Tomaszewski. Oglądać można tu liczne lalki, które pochodzą z najodleglejszych zakątków świata, nawet z Japonii, Meksyku czy Australii. Są one przedstawione przy codziennych czynnościach, jak nauka w szkole, jedzenie posiłków. Maluchów przywita również Miś Uszatek, modele samochodów, straganów oraz innych zabawek. REKLAMA Paweł Miziura maj 2014 str 47 Katarzyna Wilanowska Pierwszy dzień wiosny przywiał nas piękną i słoneczną pogodą, sprzyjającą wszelkiego rodzaju wyjazdom za miasto. Planując takie atrakcje nie trzeba ruszać się ze swojego własnego podwórka. W brew pozorom Dolny Śląsk ma do zaoferowania wiele ciekawych miejsc, gdzie z pewnością weekendowy wypoczynek będzie strzałem w dziesiątkę. Pierwszy przystanek to oddalony o ok. 60 km od Wrocławia Park Krajobrazowy Dolina Baryczy. Jego trzon stanowią gminy Żmigród, Milicz i Krośnice. Żmigród to malownicze miasteczko z pięknym ryneczkiem, gdzie warto zobaczyć budynek Urzędu Miasta wzniesiony w 1830 roku. Jednak oprócz uroczego centrum miasta w Żmigrodzie można podziwiać wieżę ciśnień, która stanowi swoisty symbol miasteczka. Kolejnym ważnym punktem jest zespół Pałacowo- Parkowy, gdzie znajdują się ruiny zamku. W skład kompleksu wchodzą mury, fosa i wieża. Pierwsza wzmiankę o zamku odnotowano w 1296 roku. Należał ona na przemian do biskupów wrocławskich, książąt oleśnickich oraz stanowił własność rycerską. W latach 1579 i 1605 został strawiony przez pożary. Najstarszym zachowanym elementem zabudowy jest baszta wzniesiona w 1560 roku. Oddalony ok. 55 km od Wrocławia Milicz, maj 2014 przez większość Polaków kojarzony jest z hodowlą karpia. Niewątpliwe atutem tej miejscowości jest fakt, iż otaczają ją liczne stawy hodowlane (największe w Europie). Obecnie w Miliczu powstało wiele szlaków rowerowych przebiegających przy zbiornikach wodnych. Amatorzy wędkowania będą mogli skorzystać z oferty stawów komercyjnych, gdzie można samodzielnie złowić „rybkę”. Trasy ciągną się przez Park Krajobrazowy Dolina Baryczy po obrzeża Rezerwatu chronionego „Stawy Milickie”. Szlakiem szczególnie polecanym jest dawna trasa kolejki wąskotorowej, która biegnie istniejącym nasypem. Jej niewątpliwy atut stanowią przystanki, które – zmodernizowane – zachowały swój niepowtarzalny klimat. W Miliczu znajduje się również baza kajakowa przy rzece Baryczy, więc jeśli ktoś jest amatorem mocnych wrażeń i wodnych sportów może śmiało wypożyczyć kajak. Poza okazję na bliski kontakt z przyrodą. Jest to obszar, który należy do programu unijnego Natura 2000. Ma on na celu ochronę środowiska z jego florą i fauną oraz zapewnienie ciągłości unikatowych ekosystemów. W obrębie Natury 2000 znajdują się między innymi: „Dąbrowa Krotoszyńska”, „Dolina Łachy”, „Dolina Dolnej Baryczy”, „Łęgi Odrzańskie” i „Wzgórza Warzęgowskie” czy „Stawy Milickie”. „Odro graniczna, Odro prześliczna Siostro, co bieżysz młodych Piastów krajem” - tak o Odrze pisał Wincenty Pol. Choć od czasu, kiedy tak opisywał Odrę, wiele się zmieniło, to obszar „Łęgów Odrzańskich” nadal zachwyca swoim klimatem. A to za sprawą swoich łąk, lasów pełnych rzadkich roślin i ptaków. Wnikliwym obserwatorom będzie trudno wypatrzeć takich okazów jak zimorodek, żuraw czy derkacz. Miłośnicy flory będą mogli zachwycać się konwaliami, sylwiniią pływającą i wawrzynkiem. REKLAMA Nadodrzański klimat Twój Relax tym, jeśli jest miłośnikiem fauny, to właśnie tu znajduje się ostoja koników polskich. Na wycieczki piesze lub rowerowe warto zabrać ze sobą lornetę, gdyż region ten słynie z bogatej i urozmaiconej ptasiej populacji. W Dolinie Baryczy podczas pieszych wędrówek mamy Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 48 Twój Relax Brama do Kotliny Kłodzkiej Katarzyna Kupczyk Góry Sowie to najstarsza część Sudetów. Oprócz możliwości podziwiania górskich panoram i obcowania z florą i fauną, warto zatrzymać się w jednym z tutejszych miasteczek na majowy weekend, aby zgłębić interesującą przeszłość, która zachowała się zarówno w opowieściach miejscowych, jak i licznych zabytkach, a także aktywnie wypocząć. Dama z festiwalu Zwiedzających Góry Sowie czeka nas wycieczka śladami historii i legend, które wiążą się z licznymi zabytkowymi budowlami. Zamek Grodno, położony w niezwykle malowniczym leśnym krajobrazie, (nad doliną Bystrzycy Świdnickiej), co roku odwiedza „Biała Dama” – niestety to nie słynny duch, ale festiwal filmów amatorskich. Historia zamkowych murów sięga czasów średniowiecza – pierwsza wzmianka pochodzi z 1315 roku, a żywe są baśnie i podania – usłyszymy o zdradzieckim słudze, nieszczęśliwie zakochanej kasztelance, czeskich rycerzach. Znajdują się tu też ruiny najwyżej położonego zamku w Polsce – warowni, pozostałości po zamku rycerskim, który został wysadzony w powietrze pod koniec XV wieku. Wart zwiedzenia jest podziemny kompleks militarny Sztolni Walimskich „Rzeczka”, który powstawał w latach 1943-1945 jako tajny projekt niemiecki. Korytarze dziś udostępniane zwiedzającym, budowane przez więźniów obozu koncentracyjnego, mogły służyć jako miejsce dla laboratoriów lub kwatera Hitlera. Wędrować podziemnymi korytarzami można w Podziemnym Mieście Osówka, które też należało do niemieckich planów. Fascynujące widoki Wieże widokowe pozwalają cieszyć się panoramą tych okolic. Wieża Widokowa neogotyckiego Kościoła WNMP w Bielawie jest na trzecim miejscu w rankingu polskich wież widokowych pod względem wysokości, a do użytku turystów oddane są lunety, z których spoglądać można m.in. na Bielawę. Z kolei Wielka Sowa to najwyższy punkt widokowy w Górach Sowich (1015 m. n.p.m.). Powstała w wyniku budowania wież ku czci Otto von Bismarcka, pierwszego kanclerza Rzeszy Niemieckiej. Blisko wieży widokowej Kalenica, z której widać podwrocławską Ślężę, znajduje się rezerwat przyrody Bukowa REKLAMA W Górach Sowich dominuje monokultura świerkowa z domieszkami innych drzew. W runie leśnym oraz podszycie na różnych wysokościach najczęściej występują m.in. borówki, podbiałek alpejski, paprocie. Centralną część to Park Krajobrazowy Gór Sowich, który mniejszą częścią obejmuje również Masyw Włodarza, a rozciąga się całościowo na ok. 18 km. Północna i południowa część Gór Sowich jest objęta zasięgiem Obszaru Chronionego Krajobrazu Gór Bardzkich i Sowich dzięki różnym ekosystemom. W świecie zwierząt dominują małe drapieżniki, a okazem „specjalnym” jest korsykański gatunek – muflon. Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 49 Góry Sowie od Gór Bardzkich. Miasteczko oferuje mnogość atrakcji dla pasjonatów militariów, historii, minerałów, zwolenników aktywności ruchowej – od zwiedzania twierdzy, wystawy broni ciężkiej z okresu II wojny Twój Relax o Bardo – w tym mieście możemy zobaczyć m.in. forty podziemne i zespół zameczku myśliwskiego z XIX w, a także sanktuarium Matki Boskiej Bardzkiej w barokowym kościele. Kamieniec Ząbkowicki kusi turystów oglądaniem zamku pałacowego z XIX w. oraz zespołu klasztornego cystersów z XIV w. REKLAMA nego odcinka serialu „Czterej pancerni i pies”. Obecnie prowadzone są w niej prace – powstać ma kolejka gondolowa na wysokości 80 m, która ma łączyć twierdzę z fortem na Owczej Górze. Z kolei w Ząbkowicach Śląskich na listę zabytków wpisane są liczne domy, kościoły, mury obronne, cmentarze i kapliczki, podobnie jest, jeśli chodzi REKLAMA Kalenica, chroniący las bukowy. Rozległe i piękne widoki można podziwiać też m.in. z Babiego Kamienia, Wzgórz Wyrębińskich, Garbu Dzikowca. Srebrna Góra jest położona w dolinie oddzielającej są góry w okolicy Barda Śląskiego. Oba pasma oddziela Przełęcz Srebrna. W Sudetach Środkowych Góry Bardzkie są najdalej wysunięte na wschód i dzielą się na dwie części: Grzbiet Zachodni oraz Grzbiet Wschodni, przy czym drugi jest wyższy od pierwszego – również Kłodzka Góra (765 m n.p.m.), która znajduje się w Grzbiecie Wschodnim, przewyższa najwyższy punkt Grzbietu Zachodniego (Słup) o prawie 100 metrów. Zalesiony teren jest idealnym miejscem na wycieczki rowerowe oraz piesze, a trasy nie przysporzą trudności turystom, którzy rzadko chodzą po górach. W Grzbiecie Zachodnim na zboczach Brzeźnickiej Kopy znajduje się Rezerwat „Cisy” Miejscowości znajdujące się blisko Gór Bardzkich to m.in. Kłodzko, Ząbkowice Śląskie, Kamieniec Ząbkowicki i Bardo. Będąc w Kłodzku, warto zobaczyć most gotycki na Młynówce (Most św. Jana, prawdopodobnie z II poł. XII w.) oraz Twierdzę Kłodzką z przełomu XVII i XVIII w. – w latach 70. Góry Bardzkie Przedłużeniem Gór Swoich kręcono w niej zdjęcia do jedświatowej, po wycieczki szlakami turystycznymi, przełęczami i zabawę w parku linowym. Osiemnastowieczna Srebrna Twierdza jest jedną z największych twierdz w Europie, składa się z 6 fortów i mogła pomieścić nawet do 3,5 tysiąca żołnierzy. Jest pomnikiem historii od 2004 roku, a pierwsze plany turystyczne związane z twierdzą sięgają jeszcze polityki władz pruskich z II poł. XIX wieku. Niedaleko twierdzy znajduje się wiadukt kolei sowiogórskiej, która łączyła kilka miejscowości na trasie od Dzierżoniowa, przez Srebrną Górę do Ścinawki Średniej. maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 50 Twój Relax Krystaliczne plaże nad Bałtykiem Mateusz Macyszyn Nadmorskie kąpieliska przyciągają turystów, oferując piaszczyste plaże - uznawane za bezkonkurencyjne pod względem jakości w Europie. Z drugiej strony ktoś pomyśli, że natłok turystów, czy brak miejsca na rozłożenie ręcznika w czasie upalnego lata, zniechęca do wyjścia nad wybrzeże. przyjścia na piaszczyste brzegi. W zestawieniu znalazły się również ośrodki będące pod Błękitną Flagą. To roczny certyfikat otrzymywany z rąk Fundacji na rzecz Edukacji Ekologicznej. Taka gratyfikacja świadczy o wysokim poziomie kurortu pod względem jakości wód czy m.in. klarowności plaż. 1.Świnoujście Nie godzi się pisać długiego uzasadnienia, bowiem wybór świnoujskiej plaży jest jak najbardziej trafny. Dbałość o nieskazitelność wybrzeża stała się maksymą Wybrzeża Flagę, co uwierzytelnia trud pracy, jaki jest tutaj wkładany. Długa plaża, aż do samej granicy, czyli do dyspozycji amatorów nadmorskiego wypoczynku pozostaje prawie 10 kilometrów piaszczystego pasa. Ponadto ta najszersza plaża nad polskim Bałtykiem - przeszło 180 metrów – wciąż się poszerza w wyniku naturalnego podmywania brzegu przez morska wodę w czasie przypływów. W rejonie Świnoujścia Bałtyk posiada jedną z najwyższych średnich temperatur. 2. Międzyzdroje Miasteczko gości wczasowiczów już od ponad 150 lat. Ranga tego uzdrowisko stopniowo wzrasta, a zmiany zachodzące w zaledwie Zachodniego. Ósmy rok z rzędu sześciotysięcznej miejscowości buŚwinoujście otrzymało Błękitną dzą podziw. Piaszczyste, nadmor- skie tereny, a w nich wkomponowane kunsztowne wolińskie klify. Letnimi wieczorami plaża w centrum nie wyludnia się. Projekcje filmowe zapełniają czas rodzinom z dziećmi, a szum morskich fal nie pozwoli zapomnieć, choć przez chwilę, gdzie się znajdujemy. Miasto zasłynęło z Festiwali Gwiazd, które zagościły podobne plaże rozdzielone ujściem do morza rzeki Słupi. Atutem pierwszej jest błogostan ciszy, gdzie turyści są rzadko spotykani. Przy pięknym krajobrazie i lesistości, droga prowadząca nad wybrzeże urozmaica wyprawę. Czyste powietrze, przepełnione jodem i sosnowymi lasami będzie sie- na stałe w wakacyjnym repertuarze wydarzeń kulturalnych. 3. Ustka Zachód i wschód. Dwie z pozoru lankowym komponentem urlopu. Na wschodzie sztormy uszkadzają elementy przyrodnicze, ale nie przeszkadza to plażowiczom, którzy REKLAMA REKLAMA Postanowiliśmy prześwietlić miejsca najchętniej wybierane przez plażowiczów. W kryteriach oceniania oraz pozycji rankingowej brane pod uwagę były kwestie schludności, baz medycznych, jadłodajni, jak i bezpieczeństwa. Docenić warto harmonijność, która jest pierwszym przeświadczeniem w momencie Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 51 Twój Relax Europejskiej i środków z dofinansowania w 2010 roku zainicjowano rewaloryzację. Dwuletnie prace naprawcze, gdzie uzupełniono piach lipiec-sierpień na plaży spotkamy się z atrakcjami organizowanymi przez lokalne inicjatywy i władze miasta. Szczególnie godne polecenia są tzw. Sceny Letnie. W sezonie wakacyjnym Teatr Wybrzeże i Teatr Boto rozszerzają swoją działalność i niejako wychodzą do plażowiczów, którzy w nagrzane od słońca wieczory mogą w plene- rze przeżyć uniesienie teatralne. Na najmłodszych czekają występy artystyczne czy różnorodne zjeżdżalnie. Sopot jako jedyny posiada basen ze słoną wodą, gdzie bezpiecznie mogą kąpać się dzieci. 6. Łeba Położona u podnóża Słowińskiego Parku Narodowego, wpisanego przez UNESCO na światową listę Sieci Rezerwatów Biosfery. Niezwykłym precedensem są ruchome wydmy, potocznie tytułowane polską Saharą, a czterdziestodwumetrowa „Łącka” prezentuje się wspaniale. Odosobnione widoki, stu czterech lat pieczę nad morskimi podłożu, urzeczywistniając fantadzielnicami sprawuje Miejski Ośro- zję o wakacyjnej sielance. Gofry z owocami i bitą śmietaną, błogie lenistwie w czasie dzionka i wieczorna potańcówka. Niby mało, a już człowiek staje się szczęśliwszy. Pięciusetmetrowy odcinek piaskowego brzegu jest całodobowo patrolowany, a istniejące zejścia specjalnie przystosowane dla osób niepełnosprawnych. W Polsce to wciąż rzadkość. Krynica Morska posiada również plażę dla nudystów, którzy nie czują się gorsi od pozostałych turystów. Specjalnie wydzielone miejsce jest zadbane i nie roi się od podglądaczy, którzy szanują i doceniają opalających się tam „golasów”. dek Sportu i Rekreacji. Zmieniło się sporo. Jak w większości nadmorskich miejscowości postawiono na jakość. Sukcesywnie dbanie o ekologię, ład oraz sterylność opłaciło się. Wniosek? Każdego lata do stolicy Pomorza Wschodniego zjeżdża się około pół miliona urlopowiczów zza zagranicy i drugie tyle rodaków. Plażowicze na gdańskich piaskach cenią sobie wygodę i bliską odległość od starówki. 8. Krynica Morska których nie znajdziemy w pozoW lecie egzystencja toczy się stałych strefach Starego Konty- przede wszystkim na piaskowym nentu. Łebskie plaże podzielone są na trzy części. Szukając spokoju i wyciszenia warto wybrać ostatnią, znajdująca się z daleka od zgiełku turystycznego życia. 7. Gdańsk Jelitkowo, Brzeźno, Stogi, Sobieszewo, a w tym Orle. Od dwudzie- REKLAMA o 700 tys. metrów sześciennych zwiększyły komfort beztroskiego leżakowania. Aleja Nadmorska, będąca ulubionym miejscem spacerowiczów jawią się w oczach, a nowi biwakowicze chętnie tu powracają. 5. Sopot Trójmiejskie piaski są ikoną polskiego wybrzeża. Nie zważając na porę roku, należą do miejsc najliczniej odwiedzanych. Położone przy deptaku, gdzie znajdują się lokale gastronomiczne, oferujące kuchnie całego świata. Aktywny wypoczynek na piasku przeplata się ze słonecznymi dniami. W sezonie REKLAMA częściej wybierają właśnie tę część Ustki. W porównaniu do zachodniej plaży jest szersza, a dobrnięcie nową, wybudowaną promenadą jest znaczniej prostsze. 4. Kołobrzeg Największe letnisko na Pomorzu Zachodnim, słynące ze źródeł solankowych i kopalni borowiny. Plaże nie należą do szerokich, ale czarują swym wyglądem. Godne wspomnienia jest, że każdego dnia, bez względu na warunki atmosferyczne wykonywane są roboty, utrzymujące czystość i porządek. Przy pomocy Unie maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 52 Rybackie wioski i morze Joanna Heider Z racji wielu atrakcji, malowniczych krajobrazów oraz wygodnej, rozbudowanej bazy turystycznej warto zaplanować dłuższy pobyt na samym krańcu Polski. To pozwoli na pełen komfort wypoczynku i podziwiania uroków tego wyjątkowego miejsca, jakim jest Mierzeja Helska. bardzo dobre warunki do uprawiania tego sportu. Zwiedzając Półwysep Helski oraz okolice warto zatrzymać się w kolejnych miejscowościach i koniecznie obejrzeć: Zatokę Pucką z Chłapowa czy Kuźnicy, przejść się dróżkami kalwarii w Wejherowie, odwiedzić pałace w Rzucewie i w Krokowej, oraz uliczkę wiejską w Helu, rzucić okiem na kościół w Pucku i kościół w Żarnowcu, zobaczyć przylądek w Rozewie z latarnią morską – najlepiej o zachodzie słońca. tym terenie. Okoliczne ziemie należały od poł. XVI w. do rodu Wejherów. Miasto lokował Jakub Wejher w 1650 r. Po jego śmierci w właścicielami byli Radziwiłłowie, król Jan III i rodzina Sobieskich oraz ród Przebendowskich. Przed wojną było to największe miasto na Kaszubach. Warto od- i zajrzeć do malutkiego Rzucewa położonego na wysokim brzegu Zatoki Puckiej. Pałac, który się tam znajduje to neogotycka budowla, przypominająca średniowieczne zamczysko. Budynek jest jednak gruntownie odnowiony, w którym otwarto hotel oraz stylowa restauracje z kawiarnią. Z jego tarasu na dachu roztacza się widok na piękny park krajobrazowy. Na południe prowadzi aleja wysadzana wiekowymi lipami, które według tradycji sadził sam król Sobieski. Zatoka i otwarte morze Po drodze do Helu koniecznie odwiedzamy Puck – zabytkowe miasteczko z bogatą historią i rybackimi tradycjami położone nad Zatoką Pucką. W X w. powstał tam port, w wkrótce potem wieś ta stała się siedziba kasztelanii książąt wschodniopomorskich. Po przyłączeniu Pomorza Gdańskiego do Polski w 1920 r. gen. Haller dokonał w Pucku symbolicznych zaślubin z morzem. W centrum przetrwał średniowieczny układ zabudowy. Nad malownicza Zatoką Pucką znajduje się ładna, piaszczysta plaża, niewielki port rybacki, drewniane molo i przystań żeglarska. Obok przystani wybudowano drewniane pawilony w „marynistycznym” stylu. Na północ od Pucka droga prowadzi wzdłuż brzegów Zatoki Puckiej najpierw do Władysławowa, które administracyjnie obejmuje kilka wiosek o długim rodowodzie, ale początkowo nazywano tak port rybacki otwarty w 1920 r. Powstanie letniska wiąże się po raz kolejny z postacią gen. Hallera, który kupił tam w tym samym roku wraz z innymi osobami 20 ha ziemi, na której wzniesiono hotele i pensjo- Najpierw Kaszuby Wejherowo leżące w rozległej dolinie na skraju Puszczy Darżlubskiej może poszczycić się wielowiekową historią jak co druga wioska na REKLAMA Hel zarówno jako półwysep, jak i miejscowość jest jednym z najpopularniejszych destynacji Polaków spragnionych słońca, wody i wypoczynku. Co roku ciągną tutaj tysiące wczasowiczów, ale dzięki regularnym połączeniom tramwaju wodnego z Trójmiastem, łatwo i szybko (60-70 min) można ominąć tworzące się czasem korki. Hel jest także mekką rowerzystów, którzy chętnie testują wygodną ścieżkę rowerową prowadzącą z Helu do Władysławowa. Turyści tam przebywający mogą korzystać z pięknych, niezatłoczonych plaż nad otwartym morzem lub z plaż położonych nad Zatoką Pucką, gdzie ulokowanych jest wiele campingów specjalizujących się w obsłudze windsurferów. Panują tam wiedzić tam pałac, który stoi w parku krajobrazowym z romantycznymi alejkami prowadzącymi nad potok Cedron. Budowa pałacu zainicjowana przez ród Przebendowskich, została zakończona dopiero za czasów następnego właściciela w latach 80. XIX w. W zabytkowych wnętrzach mieści się Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej, które organizuje najrozmaitsze wystawy czasowe. Za parkiem i malowniczym potokiem Cedron kończy się miasto, a zaczynają zalesione wzgórza , na których Jakub Wejher założył słynną kalwarię. Wśród drobnych buków stoi 26 kapliczek – niektóre o barokowych formach inne obudowane ryglowymi konstrukcjami. Kalwaria opiekują się Franciszkanie. Jadąc z Wejherowa w kierunku Helu, warto zboczyć z drogi REKLAMA Twój Relax Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 Twój Relax REKLAMA naty. W centrum, w Domu Rybaka znajduje się punkt widokowy otwarty latem w ciągu dnia, gdzie przy dobrej pogodzie widać Mierzeję Helską aż po sam Hel. W Chłapowie (dzielnica Władysławowa) można z kolei zwiedzić pracownię bursztynu i podpatrzeć jak z delikatnego kamienia toczy się, rzeźbi i formuje oczka do pierścionków, figurki czy ozdóbki. Tymczasem w Rozewiu, ok. 6 km od Władysławowa, który jest przylądkiem, znajduje się najdalej na północ wysunięty punkt w Polsce. Znajdują się tam 2 latarnie, z których jedną można zwiedzać - wewnętrzna wystawa, ukazująca dzieje latarń morskich. Z popularnego „Władka” w kierunku wschodnim prowadzi jedyna droga asfaltowa nr 316 do samego Helu. Sama Mierzeja Helska, po której wiją się 34-kilometrowa ulica, tory kolejowe i ścieżka rowerowa w najwęższych miejscach nie przekracza 200 m. Mierzeja powstała z kilku wysepek w wyniku działalności morza, przez wieki nanoszącego pracowicie piasek. Dziś jest jednym z najciekawszych nadmorskich polskich kurortów, który w wakacje tętni życiem od rana do nocy. Zwiedzając to miejsce należy odwiedzić kolejno Chałupy, Jastarnię, Juratę oraz Hel – wszystkie o bogatej historii sięgającej wczesnego średniowiecza. Hel, który ma najwięcej atrakcji, zaprasza do Muzeum Rybackiego oraz Fokarium, w którym możemy zobaczyć hodowlę foki szarej oraz promenadę, prowadzącą do portu rybackiego. Z portu można wypłynąć na półgodzinne rejsy po morzu lub nawet na całogodzinną wycieczkę do Gdańska. REKLAMA str 53 maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 54 Rajskie wybrzeże Aneta Bratkowska Sezon letni jest już bliżej, niż dalej. Wakacje nad Bałtykiem ze względu na kapryśną pogodę mają swoich zwolenników jak i zajadłych wrogów. Do jednego z najpiękniejszych regionów należy Wybrzeże Zachodnie. zami, takimi jak Wineta, Festiwal Wikingów czy uroczyście obchodzone Dni Morza. Perła Bałtyku Międzyzdroje to najbardziej szykowny z nadbałtyckich kurortów na wyspie Wolin, położony w sąsiedztwie Wolińskiego Parku Narodowego. Odwiedzając go, nie można pominąć Zagrody Pokazowej Żubrów. Tarasy widokowe, Słone miasto Kołobrzeg znany jest z pięknych, piaszczystych plaż, ale jest także największym uzdrowiskiem na polskim wybrzeżu – słynie on ze źródeł solankowych i kopalni borowiny. Nie bez powodu więc Kołobrzeg nazywany jest słonym miastem. Historia miejskich warzelni soli sięga wieków średnich. Od czasów wczesnego średniowiecza pozyskiwano sól ze źródeł solanek bijących w otoczeniu dzisiejszej Wyspy Solnej. Tutaj miał początek Szlak Solny, któremu miejscowość zawdzięczała bogactwo. Czas wolny wykorzystać można na spacery brzegiem morza, w kręgielni, kinie, galeriach lub muzeum. Miłośnicy militariów znajdą wiele ciekawych eksponatów na wystawie „Dzieje oręża polskiego” w kołobrzeskim muzeum. Zaprezento- wano tam różne typy uzbrojenia zaczepnego i ochronnego, artylerię XVIII i początku XIX wieku, w tym unikatowy zbiór pocisków artyleryjskich. Wyjątkową atrakcją jest samolot P0-2, motocykl Sokół-600 i pięć samochodów wojskowych z okresu drugiej wojny światowej. Kołobrzeg posiada również malowniczą Aleję Nadmorską, przy której znaleźć można smażalnie ryb i kafejki. REKLAMA Baza turystyczna w pasie nadmorskim jest różnorodna i nieustannie zwiększa swój zasięg. Wciąż jednak odległość kilkunastu kilometrów od morza może przysporzyć problemów ze znalezieniem noclegu bądź lokali w mniejszych miejscowościach. Rekompensatą jest za to brak tłoku, którego nie da się uniknąć w popularniejszych miastach. Co roku odżywają niezapomniane atrakcje – sezonowe zjeżdżalnie, wypożyczalnie skuterów, można też wypłynąć na krótki rejs. W kurortach wszędzie kuszą smażalnie, reklamując świeżutką rybkę prosto z kutra. Bogactwo krajobrazu zalicza Zachodnie Wybrzeże do roli turystycznej perełki. W Zachodniopomorskiem znajduje się 6 parków krajobrazowych, 75 rezerwatów, 3 puszcze i ponad 1100 pomników przyrody. Na wybrzeżu warto rozpocząć wędrówkę Szlakiem Latarń Morskich, który biegnie przez następujące miejscowości: Świnoujście, Kikut, Niechorze, Kołobrzeg, Gąski, Darłówko, Jarosławiec. Zachodnie Wybrzeże to również bardzo bogata historia. Atrakcjami są tradycje związane z regionem, które owocują corocznymi impre- ustawione za ogrodzeniem, pozwalają dokładnie przyjrzeć się zamieszkującym teren żubrom. Z centrum miasta to zaledwie ok. 1,5 km pieszej wycieczki. W XVI w. Międzyzdroje były osadą rybacką i pozostawały nią do XIX w. Obecnie jest znanym uzdrowiskiem słynącym z szerokich i pięknych plaż oraz położonych niedaleko wspaniałych wysokich klifów. Jako kurort znane są od ponad 150 lat, a swoją popularność zdobyły dzięki artystom przyjeżdżającym tu co roku na swój wakacyjny Festiwal Filmowy. Poza Aleją Gwiazd, największą atrakcją turystyczną Międzyzdrojów jest piękna, piaszczysta plaża i stuletnie molo, rozbudowane nie tak dawno do 395 metrów. Z plaży podziwiać można znajdujący się w pobliżu wysoki, malowniczy klif woliński z górą Gosań. REKLAMA Twój Relax Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 Styl życia REKLAMA str 55 maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 56 Styl życia Nuda zabija motywację Z filolog angielską i dyrektor ds. edukacyjnych ESKK Lucyną Harajewicz rozmawia Michał Ratajczak czasie, a bez zbędnego wysiłku, po prostu nauczyć się porozumiewać? Nie istnieje uniwersalna metoda, ani cudowne sposoby. Nauka języka obcego to ciągła praca i tylko od osoby uczącej się zależy, na ile ją sobie uprzyjemni, wykorzystując takie sposoby, które są dla niej atrakcyjne, są nieinwazyjne i nie zabierają wiele czasu. Czy nauka w ogóle może być przyjemna? Oczywiście, zwłaszcza nauka języka. Nie trzeba ślęczeć nad książkami, aby utrzymywać kontakt z językiem. Naprawdę dobre rezultaty daje oglądanie telewizji, filmów z oryginalną ścieżką dźwiękową, czytanie prasy – wszystko to, co pozwala na zapoznanie się z codziennym, współczesnym słownictwem. I co nie wieje nudą. Oczywiście są osoby, które najlepiej się uczą, zapamiętując listę słówek, ale przyznajmy – wyjątkiem są tacy, których tego rodzaju nauka nie nuży. Nuda zabija motywację. Tylko jak tę motywację utrzymać? Nie jest to proste, ale całkowicie możliwe. Przede wszystkim trzeba wybrać taką metodę nauki, która najbardziej nam odpowiada. Jeśli powiemy tradycjonaliście, że ma się uczyć języka z komputera, prawdopodobnie sprawdzi raz czy drugi, jak to działa, a potem porzuci w ogóle myśl o nauce. Dlatego w ESKK stwarzamy możliwość wyboru metody nauki dla najbardziej popularnych języków. Jakie to metody? Standardową metodą jest tradycyjna nauka na odległość. Studenci otrzymują pocztą podręczniki oraz uzupełniające je płyty CD z nagraniami rodowitych użytkowników języka. Osoby, które cenią naukę na komputerze, mogą wybrać kurs realizowany metodą Plus, w której oprócz podręczników i płyt CD otrzymują dostęp do kursu online na platformie. Z kolei metoda Audio to propozycja dla słuchowców i osób zapracowanych, które nie zawsze mają czas na korzystanie z podręczników. Standardowe materiały uzupełniliśmy tu kursem w formie audiobooka, z którego można korzystać np. w czasie jazdy samochodem, w podróży, czy choćby podczas wykonywania codziennych obowiązków domowych. Połączeniem wszystkich wymienionych metod jest kurs w wersji Max – najbardziej intensywna forma nauki języka, dla osób o najwyższych wymaganiach. Wiadomo, że ESKK specjalizuje się w nauczaniu na odległość – kiedyś była to korespondencja tradycyjna, dziś wykorzystywane są inne narzędzia jak internet czy e-mail. Jak ta zmiana wpłynęła na efektywność nauki? Niesamowity rozwój technologii informacyjno-komunikacyjnych, którego jesteśmy świadkami, sprawia, że pojęcie nauczania na odległość nabiera zupełnie innych wymiarów. Zmiany są rewolucyjne. Coraz bardziej popularne urządzenia mobilne pozwalają korzystać z materiałów dydaktycznych w do- się telekonferencje, nawet wywiadówki przenoszą się w sferę e-maili. I choć nie można jeszcze mówić o jakimś równym podziale, to czy wirtualna nauka ma przed sobą przyszłość? Z pewnością jest to przyszłość edukacji. I to zarówno tej stacjonarnej, szkolnej, jak i edukacji polegającej na samokształceniu. W tym pierwszym przypadku zapewne będziemy mieć do czynienia z blended learning, a więc z mieszanymi formami nauki, gdzie tradycyjny proces nauczania polegający na bezpośrednim kontakcie nauczyciela z uczniem w klasie będzie uzupełniany przez różne wirtualne aktywności. Jeśli chodzi o samodzielne formy zdobywania wiedzy, to rola internetu jako środka przekazu będzie wciąż rosła. Z kursów będziemy korzystać na platformach, materiały do nauki będą miały coraz bardziej multimedialny i interaktywny charakter. Kontakty z innymi uczącymi się oraz z nauczycielami zapewnią nam webinary, czyli internetowe seminaria, a także serwisy społecznościowe. Te wszystkie możliwości i ich dostępność są ogromną szansą dla osób uczących się samodzielnie. Trzeba tylko konsekwentnie i umiejętnie z nich korzystać. REKLAMA W nauce języka chodzi o to, aby poznać odpowiedni zasób słownictwa. Odpowiedni, to znaczy taki, dzięki któremu będziemy w stanie w miarę swobodnie się porozumiewać. Jak szybko można osiągnąć taki poziom? Konwersacyjną znajomość języka można osiągnąć bardzo szybko, nawet w pół roku. Paradoksalnie osiągnięcie biegłości może zająć nawet 10-15 lat. Dlaczego aż tyle? Nauka języka jest procesem. Przecież nawet języka ojczystego uczymy się tak naprawdę całe życie. Dlatego podejmując decyzję o tym, że chcemy opanować jakiś język obcy, powinniśmy wiedzieć, do jakiego celu dążymy. Czy chcemy poznać język naprawdę dogłębnie i poświęcić temu 15 lat życia, czy „zgadzamy się” na pewne niedoskonałości, oszczędzając tym samym kilkanaście lat? Odpowiedź jest chyba prosta. No dobrze, ale co zrobić, aby w możliwie najkrótszym wolnym miejscu i czasie. Osoba ucząca się może spontanicznie i elastycznie kształtować swój proces nauczania – wykorzystywać na zdobywanie wiedzy przerwy w pracy, podróże środkami komunikacji publicznej, czas spędzany w poczekalni u lekarza itp. Takich momentów w ciągu dnia jest bardzo dużo. I wszystkie te chwile możemy efektywnie wykorzystać na naukę. Jak e-learning sprawdza się w praktyce? Elementy e-learningu wprowadzaliśmy do naszej oferty stopniowo. Zaczęliśmy od możliwości odrabiania prac domowych przez internet, dzięki której nasi studenci mogą szybko kontaktować się ze swoimi nauczycielami. W ofercie mamy też konwersacje z lektorem, które odbywają się za pośrednictwem telefonii internetowej Skype. Jednak najważniejszym elementem naszej oferty e-learningowej jest platforma online, która umożliwia bezpośredni dostęp do interaktywnych kursów online oraz takich dodatków, jak programy do nauki słówek czy słowniki. Wkrótce online dostępne będą również audiobooki do nauki języków obcych. Nauczanie online zaczyna powoli wypierać to wymagające obecności fizycznej ucznia i nauczyciela – coraz powszechniejsze stają Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 57 Styl życia Sprawdź, czy twoje dziecko dostanie się do przedszkola Faktem jest, że gminy nie inwestują w nowe miejsca. Szansą na zmianę może być wysłanie przez rodziców 6-latków do szkół. Wówczas zwolnią się miejsca dla najmłodszych. Plan rządu zakłada, że za rok na miejsca obowiąz- kowo wysłanych 6-latków do szkół mają wskoczyć wszystkie 4-latki do przedszkoli. A przedszkola będą miały obowiązek je przyjąć. Co jednak z rodzicami, którzy właśnie teraz potrzebują wsparcia i edukacji dla swoich pociech. REKLAMA maksymalnie 3 przedszkola/ oddziały przedszkolne w szkole podstawowej, wydrukować go Od marca we Wrocławiu, jak zresztą w większości polskich miast, i złożyć w placówce pierwszeruszyła rekrutacja do żłobków i przedszkoli. Nie wszyscy rodzice go wyboru. Wyniki będą znane 21 maja. Po tym terminie rozmoże jednak wiedzą, że od 1 września 2013 r. obowiązuje nowa pocznie się rekrutacja uzupełustawa przedszkolna. opieką zastępczą. Kryteria obo- niająca, czyli drugi etap. wiązują w całej Polsce i za każde z nich przysługuje 200 punktów. Jeżeli w pierwszym etapie rekrutacji po przyznaniu punktów wobec tych wymienionych kryteriów, a w placówce są jeszcze miejsca i można Zgodnie z nowymi przepisami oboje rodziców pracuje. Jednak przyjąć więcej dzieci to przeprzedszkola nie mają prawa Trybunał Konstytucyjny orzekł, prowadza się drugi etap rekrupobierać od rodziców żadnych że przepisy ustawy o systemie tacji. Polega on na dobraniu dodatkowych opłat za zajęcia oświaty, które zezwalały na maksymalnie 6 dodatkowych dodatkowe takie jak np. taniec, taką dowolność są niekonstytukryteriów takich jak np. kryteangielski, rytmika, gimnastyka cyjne, gdyż kryteria rekrutacji rium dochodu rodziców, miejsce itp. powinny wynikać z ustawy, zamieszkania, fakt posiadaMinisterstwo argumentuje a nie z rozporządzenia MEN-u. nia rodzeństwa w przedszkolu to w ten sposób, że polska ka- Takim to sposobem doszło do czy odprowadzanie przez rodra pracowników przedszkoli kolejnej nowelizacji ustawy, dziców podatku w gminie. Na powinna być doskonale przy- która weszła w życie 18 stycznia tym etapie wyboru dokonuje już gotowana do prowadzenia tego 2014 r. i tegoroczny nabór do dyrektor przedszkola. typu zajęć, więc nie ma potrzeby przedszkoli i żłobków odbywa Nawet gdy po drugim etapie osobno angażować wyspecja- się już na nowych zasadach. naboru, nadal są wolne miejlizowaną kadrę. Zajęcia mogą Dwa etapy rekrutacji sca w przedszkolu, to wtedy się więc odbywać, pod wa- Kryteria, jakimi kierują się przyjmowane są dzieci spoza runkiem, że będą one finanso- gminy, gdy chętnych do danej danej gminy. Kryteria pozostają wane z budżetu przedszkola, placówki jest więcej niż miejsc, te same co w drugim etapie rea nie z pieniędzy pochodzących dotyczą aż siedmiu punktów. krutacji. od rodziców. Brane są pod uwagę: wieloDzieci spoza gminy Zmieniły się również kryteria dzietność rodziny kandydata, Między 16 a 29 kwietnia 2014 r. naboru do placówek, które do niepełnosprawność kandydata, na stronie internetowej wroclaw. niedawna kontrolowane były niepełnosprawność jednego pl odbyła się elektroniczna reprzez gminy i były dowolnie z rodziców kandydata, niepełkrutacja dzieci 3-4 letnich do przez nie oceniane. Niektóre nosprawność obojga rodziców przedszkoli oraz 5-6 letnich gminy przyznawały dodatkowe kandydata, niepełnosprawdo przedszkoli i oddziałów punkty samotnym matkom, ność rodzeństwa kandydata, saprzedszkolnych w szkołach inne rodzicom dzieci niepeł- motne wychowywanie kandydapodstawowych we Wrocławiu. nosprawnych lub takim, gdzie ta w rodzinie, objęcie kandydata Na wniosku można było wpisać REKLAMA Joanna Heider maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna Mateusz Macyszyn Definicja prawdziwego mężczyzny jest obecnie pojęciem dość mocno zużytym. Nowoczesne czasy, w jakim przyszło mu żyć wymuszają także coraz bardziej wyszukane zainteresowania. tereny położone na terenie Unii Europejskiej, a tam wymagane jest posiadanie uprawnień łowieckich i pozwolenia na broń w kraju zamieszkania. Istnieją również oferty polowań, z których skorzystać może każdy, nawet osoba nie będąca członkiem PZŁ i nie posiadająca broni na własność. Skorzystać też może myśliwy, który chciałby spróbować polowania z łukiem czy kuszą – metodami niedozwolonymi w Polsce. Oferta krajowych polowań komercyjnych ułatwia każdemu myśliwemu polowanie na gatunki, które w jego macierzystych łowiskach nie występują albo pojawiają się raz na kilka lat. Tym samym myśliwy z gór ma okazje poznać łowiska nadmorskie, a ten z wybrzeża ma możliwość zaczajenia się na muflona. Wspomniane kontrowersje dotyczą przede wszystkim etyki łowieckiej. Komercyjnie polujący myśliwi z jednej strony nie biorą udziału w całorocznej pracy w kole łowieckim (np. dokarmianie zwierzyny), a z drugiej dzięki tego typu polowaniom mają oni szansę na trofeum zwierzyny, która nie występuje w ich obwodzie. Chociaż polowanie komercyjne jest w pewnym sensie droga na skróty, bo z uwagi na ograniczony czas eliminuje się trwające nawet kilka dni obserwacje zwierzyny, tropienie i w końcu próby upolowania konkretnego osobnika, a nie tego, który został wcześniej wskazany do odstrzału, to jednak takie „zamówione” hobby daje często jedyną okazję w życiu do zapolowania. Co oprócz polowania? Krajowi pośrednicy oferują konkurencyjne wyprawy na połowy dorsza i innych ryb. Wyjazdy te odbywają się zazwyczaj w piątkowe popołudnie lub wieczór. Amator wędkowania razem z grupą zainteresowanych złowieniem świeżych ryb jest przewożony na miejsce busem. Wyjeżdżając z Wrocławia, trzeba liczyć przynajmniej 6-7 godzin na dotarcie nad Bałtyk. Na polskim wybrzeżu dorsze można łowić z dryfującego kutra, a ostatnio także z małych łódek (np. w Darłówku). Stosuje się ciężki morski spinning. Wędki do takiego łowienia są w zakresie długości 2,1-3,6m i ciężarze wyrzutowym 150-300 gram. Do tego porządny morski kołowrotek z nawiniętymi ok. 200 m plecionki o średnicy 0,15-0,25 mm. Plecionka dlatego, ponieważ o wiele lepiej niż na żyłce wyczuwa się brania. Na płytkich łowiskach łowi się na głębokości 20-40 m (m.in. Kołobrzeg, Darłowko, Ustka, Łeba), we Władysławowie i na Helu nawet do 100 m. Łowi się na pilkery o ciężarze 80-200 g. Technika łowienia sprowadza się do sprowadzenia pilkera na dno na napiętej lince i jego podrywaniu i opuszczaniu z powrotem do dna lub w jego pobliże. Nie ma potrzeby podrywania pilkera na dużą wysokość, gdyż dorsz jako ryba denna żeruje z reguły przyklejony do dna lub przeszkód dennych. REKLAMA W hobby nowoczesnego mężczyzny przewodnią rolę odgrywa adrenalina. Jest ona wszędzie tam, gdzie pojawia się broń, emocje i przygoda. Połączeniem wszystkich trzech składników jest polowanie komercyjne – jeszcze kilka lat temu zupełnie niemożliwe do uprawiania dla niezrzeszonych w kole łowieckim. To dla jednych kontrowersyjny, a znajdujący zwolenników wśród innych sposób na spełnienie pasji łowieckiej. Dziś polować można nie tylko w kraju, ale i zagranicą. Sporym ułatwieniem ze strony prawa polskiego jest zapis, który zezwala przynależność do Polskiego Związku Łowiectwa bez konieczności bycia członkostwa w kole łowieckim. Te zmiany ułatwiają wielu osobom korzystanie z ofert polowań w czasie i w miejscu, które im odpowiada. Sytuacja rodzinna czy zawodowa wcale nie musza stać na przeszkodzie czynnego uczestnictwa w życiu i pracach w kole łowieckim. Każdy myśliwy może skorzystać z możliwości polowań oferowanych przez wiele nadleśnictw, Ośrodków Hodowli Zwierzyny czy tzw. biur polowań. W niektórych egzotycznych krajach nie trzeba mieć nawet pozwolenia na broń. Jednak większość zainteresowanych taka formą polowania będzie kierowała się w rodzime lasy czy str 58 REKLAMA Styl życia Hobby na zamówienie Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 59 Styl życia Aneta Bratkowska Organizacja ślubu to nie lada wyzwanie. Wynajęcie sali, kupno sukni, wybór obrączek - która panna młoda nie marzy o idealnym ślubie? Jeden dzień, który zapamiętają wszyscy i masa problemów z tym związanych. Gdzie szukać inspiracji, a gdzie pomocy? ogromu dostępnych miejsc na sesje ślubne, organizacja wesela w wymarzonym miejscu może być trudna. Usadzanie gości przy stołach weselnych, to często silna gra charakterów, różnych członków rodziny oraz przyjaciół. Listy gości i winietki są bardzo REKLAMA Wrocław to miasto pełne licznych zabytkowych kościołów, które stanowią idealne tło dla celebrowania ślubów. Uroczystość swoją podniosłością ma wzruszać do łez, zachwycać – to coraz częściej wydarzenie kulturalne, którego tylko skromną częścią jest przysięga przed Bogiem. Najmodniejsze kościoły i katedry we Wrocławiu takie jak Katedra p.w. św. Jana Chrzciciela, Kościół p.w. Bożego Ciała czy Kościół Garnizonowy p.w. św. Elżbiety mają napięte terminarze ślubów, zwłaszcza w takich miesiącach jak czerwiec, lipiec, sierpień i wrzesień – które są najczęściej typowanymi miesiącami na uroczystości zaślubin. Nie każda zachcianka panny młodej może zostać spełniona. Mimo REKLAMA Ślubna szopka przydatne w przypadku sal, na których ustawiane są okrągłe stoły. Takie sale i restauracje we Wrocławiu cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Na pary zmęczone wielkomiejskim gwarem czekają ośrodki rekreacyjne poza miastem - w odległości kilkudziesięciu kilometrów od Wrocławia znajduje się kilka pałaców umożliwiających organizacje na ich terenie wesela połączonego z noclegiem gości. Sporą popularnością cieszą się również dolnośląskie zamki, choć stan techniczny pozwala wykorzystać większość z nich jedynie do sesji fotograficznej. Z kolei fani folklorystycznych klimatów, swoje ślubne fantazje mogą zrealizować w jednej z karczm. maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 60 Neony nie zgasły Michał Ratajczak Joanna Heider Jeszcze kilka dekad temu rozświetlały główne i boczne ulice Wrocławia we wszystkich kolorach. Szczególnie cenne były te, które zapalały się i gasły według pewnej kolejności. W innych okresowo gasła jedna litera, przykuwając od razu wzrok przechodniów. Jak dziś wygląda kondycja wrocławskich lamp neonowych? - Pomysł jest taki, żeby w miarę możliwości wyjść z neonami w przestrzeń miasta. Chcemy, żeby galeria rozlała się poza wnętrze lokalu, na elewacje sąsiednich budynków w podwórku przy ulicy Ruskiej 46. Ma to być miejsce, gdzie odwiedzający będą mogli nie tylko napić się kawy czy piwa w blasku historycznych, neonowych szyldów, które wcześniej wisiały ponad ich głowami na wrocławskich ulicach, ale także przypomnieć sobie (lub poznać bliżej) polskie wzornictwo z tamtych czasów. Wbrew pozorom w latach kojarzących się z ponurym PRL-em miało ono odbiorcy wiele do zaoferowania. Jednym z przejawów tej wyjątkowości były właśnie neony, czyli reklamy świetlne montowane masowo kilka dekad temu nad sklepami, instytucjami i hotelami Wrocławia i innych miast. – objaśnia Daniela Szymczak z fundacji Neon Side Wrocław. Obecnie część wrocławskich neonów, które udało się odzyskać ze skupów złomu bądź bezpośrednio z demontażu za zgodą właściciela obiektu (np. Grand Hotel) znajduje się na II piętrze Galerii Wnętrz Domar przy ulicy Braniborskiej. W połowie listopada 2013 r. to właśnie z inicjatywy Domaru udało się stworzyć przestrzeń, w której całkowicie za darmo można odwiedzać czasową ekspozycję historycznych szyldów świetlnych szyldów. Neony w Domarze są także tłem dla odbywających się tam cyklicznie dyskusji na temat kondycji rodzimego designu i architektury w wydaniu lokalnym, jak i ogólnokrajowym. Ssama lokalizacja jest jednak tymczasowa, a zgromadzona tam kolekcja niepełna. Część neonów można znaleźć w muzeum motoryzacji w Zamku Topacz, a reszta rozsiana jest po prywatnych mieszkaniach członków i sympatyków fundacji Neon Side. Tak będzie jeszcze co najmniej do wakacji gdy ma ruszyć galeria, choć w nieco innym tego słowa znaczeniu. Ludowej – zapewnia Daniela Szymczak. – Najbardziej okazałe i świecące szyldy zawisną na zewnątrz, w podwórku, a samo miejsce będzie centrum dyskusji o sztuce, Wrocławiu i neonach. Chcemy stworzyć alternatywę dla Pasażu Niepolda, gdzie królują dyskoteki – dodaje Tomasz Kosmalski. Ulica Ruska 46 to nieprzypadkowe miejsce, bo tam przez pół wieku mieściła się firma „Reklama”, która produkowała neony aż do początku lat 90-tych. Będzie to zatem pewien powrót do korzeni. We Wrocławiu do dziś funkcjonuje jeden zakład specjalizujący się w wyrobie REKLAMA Miasto Ruska 46 - Galeria na Ruskiej nie będzie przypominała muzeum, a neonowa ekspozycja będzie się stale zmieniać i powiększać o inne eksponaty mające swój rodowód w Polsce Miejsca przyjazne dzieciom Joanna Heider Istnieje szereg powodów, dla których warto zdecydować się na wysłanie dziecka do żłobka, a następnie przedszkola, o ile oczywiście ma się taką możliwość. Dla rozwoju dziecka bardzo ważne jest przebywanie wśród rówieśników, poznawanie nowych osób, uczenie się nawiązywania kontaktów. To właśnie w żłobku przedszkolu rodzą się pierwsze dziecięce przyjaźnie oraz antypatie, dziecko mówi, z kim lubi się bawić, a z kim nie. Każde doświadczenie, miłe czy też nie, jest dla malucha bardzo ważne, a wczesna edukacja to idealne miejsce na naukę współpracy z innymi dziećmi oraz możliwość obserwowania zasad, jakie rządzą zachowaniem innych. W związku z tym, że do przedszkola chodzą różne dzieci, inaczej ubrane, mające inne potrzeby, inne charaktery - dziecko ma możliwość obser- wowania tych różnic oraz naukę ich akceptacji. Z kolei dzieci mające za sobą pobyt w żłobku są zazwyczaj pewniejsze siebie, przez co lepiej przygotowane do pójścia do szkoły. Nie oznacza to oczywiście, że dzieci, które do niego nie chodzą będą wykazywały trudności w nauce, czy uznawane będą za gorsze. Przedszkolak o wiele łatwiej odnajdzie się w nowej rzeczywistości, łatwiej też przyzwyczai się do planu dnia oraz zaleceń opiekunek. Gdy mówi się o potrzebie wszechstronnego rozwoju dziecka, łatwiej zapewnić je w żłobku czy w przedszkolu, niż w domu, gdzie rodzice Słowo Wrocławian Gazeta lokalna muszą dzielić ten czas z wieloma obowiązkami. Najczęściej jest właśnie tak, że nie poświęcają dziecku tyle czasu, ile by chcieli. Dziecko często bawi się tym, co znajdzie pod ręką ( ileż można bawić się tymi samymi zabawkami), albo ogląda telewizję. Przedszkole to czas na zabawę, naukę, taniec, śpiew, naukę wierszyków, zajęcia plastyczne i wiele innych. To doskonały czas pobudzania wyobraźni oraz spożytkowania energii. Warto zadbać o taki wszechstronny rozwój na tym etapie. Dzieci bowiem najszybciej rozwijają się między pierwszym a piątym rokiem życia, dlatego ten okres jest najodpowiedniejszy, by dziecko stosunkowo wcześnie miało szansę uczestniczyć w systemie edukacyjnym począwszy już od żłobka, poprzez przedszkole, klasę zerową i podstawówkę. To pozwoli łatwiej zaadoptować się maluchowi w społeczeństwie. maj 2014 str 61 Styl życia szklanych rurek wypełnionych neonem (gazem szlachetnym), działa też kilku pośredników. - Przeznaczony na galerię neonów lokal ma ok. 140 m2 i czeka na remont. Najważniejsza część ekspozycji znajdzie się jednak w przestrzenie zewnętrznej. Obie będzie można oglądać za darmo. W opracowaniu jest też katalog wrocławskich neonów. – podkreśla założyciel fundacji.. Neonowym centrum Wrocławia był pl. Kościuszki i okolice. Niegdyś na samym placu znajdowało się więcej neonów niż dzisiaj. To miejsce gdzie po wojnie zdecydowano o odbudowie tkanki miejskiej w stylu socrealistycznym, w który reklama neonowa wpisuje się szczególnie trafnie. - To, co robimy, nie wynika z nostalgii za komunizmem. Trudno o niej mówić w przypadku naszego pokolenia. To raczej tęsknota za czasami dzieciństwa i obrazkami, które pamięta się z dawnych lat, chęć ocalenia ich przed zapomnieniem. Poza tym warto wracać do oryginalnego designu z tamtej epoki, który wreszcie, po wielu latach, znowu zaczyna być doceniany – podsumowuje Daniela Szymczak. nie przykuwać uwagę klientów po zmroku, stąd ich natężenie przy głównych ulicach. Zwykły baner jest widoczny w świetle dziennym, ale znika z pola widzenia po zachodzie słońca. Dziś ma być przede wszystkim tanio, szybko i masowo. Koszty produkcji i utrzymania neonowych reklam są z pewnością większe niż w przypadku banerów czy bilbordów, ale ich trwałość i efekt wizualny są nieporównywalne – podkreśla kuratorka wystawy Neon Side we wrocławskim Domarze. Jednak dla wielu prosty rachunek ekonomiczny ma wartość decydującą. Kwestie finansowe są poważną barierą podczas prób namawiania właścicieli do naprawy i ponownego uruchamiania starych neonów. Poparcie działań fundacji Neon Side przez Miasto Wrocław jest pewnym ułatwieniem, jednak miasto nie jest właścicielem każdego budynku, na którym wisi neon i nie może wpływać na właściciela czy wspólnotę mieszkaniową. Z kolei za neony firmowe płacą firmy. Tak jest w przypadku PZU i słynnego przemieszczającego się włamywacza. Pozostali właściciele postrzegają neon jako starą reklamę, nie zważając na jej walory historyczne czy esteDrogie hobby W s p ó ł c z e s n e s z y l d y tyczne. Niewielu też chce konpod względem estetycznym serwować tego typu instalację. trudno przyrównać do neonów, które, nieco mniej wiCo neon to inny przypadek doczne za dnia, miały za zada- Pozyskanie starego, często już maj 2014 nieczynnego, neonu od właściciela wcale nie jest rzeczą łatwą. Gdy już jego zdziwienie opadnie, można spróbować ubić interes, choć to z żadnym interesem nie ma nic wspólnego. - Bywa, że neon nie należy do właściciela sklepu czy punktu usług, ale do spółdzielni mieszkaniowej, od której należy uzyskać zgodę na ewentualny demontaż. Procedura trwa miesiącami, nie każdy też musi się zgadzać z pomysłem odrestaurowania napisu i przeniesienia go w bezpieczne miejsce – wylicza trudności Tomasz Kosmalski. – I nie chodzi o polowanie na kolejne eksponaty do kolekcji, ale odzyskiwanie neonów, które w przeciwnym razie trafią na złom i bezpowrotnie znikną. A neon w skali miasta to pojęcie coraz bardziej unikatowe. Do dziś zostało ok. 20 sztuk – dodaje. Prawie 1700 osób w grupie Neon Side na Facebooku pozwala mobilizować miłośników wrocławskich neonów. Dzięki nim łatwiej śledzić historię neonu, który może zniknąć z dachu czy elewacji w kilka godzin. Tak było ostatnio na Nowym Dworze przy ulicy Gubińskiej, gdzie na początku kwietnia przestał istnieć jeden z ostatnich oryginalnych neonów na osiedlu. Mowa o salonie fryzjerskim nad drzwiami którego przez długie lata wisiały czerwone litery układające się w świecący napis FRYZJER. Teraz Liczy się idea Kiedy Tomasz Kosmalski kupił swój pierwszy neon „Cukierniczy” z ul. Nowowiejskiej jeszcze nie przypuszczał, że to dopiero początek przygody. Najpierw gromadził kolejne napisy i kształty w pojedynkę, z czasem zaczęli mu pomagać znajomi, na przykład Sławomir Szołucha, a także zaprzyjaźnione firmy. Liczba zgromadzonych „arcydzieł” reklamy zewnętrznej była tak duża, że zdecydował się założyć fundację Neon Side Wrocław, której celem statutowym jest ratowanie i ochrona neonów oraz szerzenie edukacji na ich temat. Istnienie fundacji pozwala poważniej traktować te inicjatywy przez adresatów. Obecnie w kolekcji Neon Side znajduje się 45 wrocławskich neonów, wśród nich te najbardziej znane, jak np. „Rumcajs” i „Hanka” z ul. Powstańców Śląskich, „Grand Hotel” z ul. Piłsudskiego czy „Pranie Bielizn” z ul. Młodych Techników. Żaden z nich nie miał szans na przetrwanie w swoim oryginalnym miejscu. Kluczem do zmian w świadomości Polaków i wrocławian wydaje się być jedynie edukacja: - W Polsce wciąż brakuje edukacji na temat architektury i jakości przestrzeni, która nas otacza, a którą sami kształtujemy. Bez tej świadomości trudno wytłumaczyć ludziom, że konkretny neon ma wartość większą niż współczesna reklama. Zapomina się o projektancie i wytwórcy, dzięki którym możliwe było powstanie rzeczy, które dziś mają także wartość historyczną. W efekcie bezmyślnie się je niszczy. – kończy rozmowę Daniela Szymczak. REKLAMA został nagromadzony brud układający się w zarys liter. Dawny neon „Spożywczy” (już bez rurek) został odkupiony przez fundację ze skupu złomu. - Neon kultowego „Kina Dworcowego” udało mi się kupić podczas remontu Dworca Głównego. Jego renowacja jest problematyczna, bo napis ma budowę semaforową, czyli jest dwustronny W tej chwili działa tylko jedna strona, ale na drugą też przyjdzie czas. Ten i kilka innych neonów z nieistniejących już wrocławskich kin można do jesieni oglądać na czasowej ekspozycji w Centrum Technologii Audiowizualnych. – mówi Tomasz Kosmalski. Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 62 Styl życia Dekoracje na wiosnę Bartosz Ozimiec Dekoracje wiosenne we wnętrzu potrafią zdziałać cuda. Oto kilka inspirujących i prostych sztuczek na wiosenny wystrój wnętrz. Zobaczcie, jakie wiosenne dekoracje domu sprawdzą się w waszym mieszkaniu. siebie uwagę! Przecież, gdy na zniszczonym trawniku pojawi się kilka soczyście zielonych pędów, albo rozkwitnie fioletowy krokus - koncentrujemy się tylko na nim. To ważna lekcja urządzania wnętrz. Jeśli szukacie pomysłu na dekoracje wiosenne, które szybko odmienią wystrój wnętrz, wy- tywem będzie wybór spośród kwiecistych wzorów. Miękkie, przyjemne, ciepłe, sprawiające, że pomieszczenie staje się bardziej przytulne i wytłumione akustycznie – wybór dywanów i wykładzin dywanowych obfituje w kolory i wzory, począwszy od jednolitych, poprzez motywy geometryczne, fantazyjne, orientalne, a skończywszy na nigdy nie wychodzących z mody wzorach kwiecistych. Dzięki kwiatom podłoga w jednej chwili zamieni się w uroczą łąkę. Czasem dywan zachwyca wielobarwną mnogością kwiatków, innym razem intryguje stonowaną, elegancką kolorystyką, gdzie kwiecisty wzór jest zaledwie delikatnie nakreślony. Dywan z jednym dużym kwiatem umieszczonym centralnie lub na boku bywa równie interesujący, jak kwiaty rozsypane po całej powierzchni dywanu, zarówno symetrycznie, jak i w artystycznym nieładzie Na stole możemy śmiało umieścić dekoracje z kwiatów – wiosną jest ich całe mnóstwo, są relatywnie tanie, więc z wyborem tych jedynych z pewnością nie będzie problemu. W przypadku kwiatów warto tez pomyśleć o wieńcu na drzwi. W dużym pokoju najprostszą formą zmiany będzie nowa tapeta. Wystarczy przeznaczyć na nią jedną czy dwie ściany. Takie rozwiązania są w ostatnim czasie bardzo popularne tak w nowym, jak i starym budownictwie. Można to zrobić na kilka sposobów: za pomocą wałka pomalować ścianę na jakiś wiosenny kolor (zielony, żółty, pomarańczowy, fioletowy itp.), nakleić ożywiającą wnętrze tapetę lub fototapetę (na całej lub części ściany), ozdobić ścianę naklejkami ściennymi, namalować na ścianie wzory z wykorzystaniem stempli, szablonów lub teksturalnych wałków malarskich itp. Sprytnym zabiegiem jest także zrobienie wesołych pasków za pomocą taśmy malarskiej. REKLAMA Zimą króluje spokój, bezruch i szarość. Czerń i biel. Wiosna rozbudza intensywnymi kolorami, ciepłem i światłem. Dobrze wie, jak zwrócić na starczy wprowadzić do pomieszczenia kilka barwnych plam. W jaki sposób to zrobić? Trzeba zacząć od położenia w salonie kilka nowych poduszek o soczystych kolorach i ciekawych wzorach - świetnie wprowadzą wiosenny wystrój wnętrz. Warto też dodać do kuchni kilka kolorowych dekoracji i powiesić świeże ściereczki. Następnie ubranie stołu jadalnego w kolorowy obrus i nowe papierowe serwetki – są to stosunkowo tanie dekoracje wnętrz, które w najprostszy sposób mogą ożywić pomieszczenie. Wiosna, nawet ta późna, to również, a może przede wszystkim dekoracja okna - powieszenie nowych zasłon albo odświeżenie starych np. za pomocą stempli i kolorowej farby do tekstyliów będzie skutecznym i mało kosztowym „trikiem”. Jeśli chodzi o przedpokój, który z reguły jest pozbawiony okien, a przynajmniej jednym z najbardziej zaciemnionych miejsc, do ożywienia tej części domu czy mieszkania wystarczy nowy, kolorowy chodnik. Ważne, żeby kolory były ciepłe, ale niezbyt pstrokate – chodnika nie zmienia się przecież o każdej porze roku. Dobrym mo- Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 63 Naładuj się pozytywną energią w Jatomi Renoma ćwicząc razem z nami maj 2014 KUPON Przyjdź, spróbuj i poczuj MOC Joga w Jatomi Fitness to smakowanie w ruchu. Zapraszamy na wiosenne zajęcia z Ewą. Fot.J. Ziemniak Z tym kuponem wejście na próbny trening GRATIS oraz pomiary składkowe ciała, analiza tych pomiarów + bezpłatne konsultacje z trenerem personalnym Zbliżają się wakacje, czas wypoczynku i relaksu. To ostatnie tygodnie, które możemy przeznaczyć na dopracowanie swojej formy. Jako najlepszy klub fitness wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom rozszerzając swoją ofertę o zajęcia odbywające się na świeżym powietrzu (poranna joga, wspólne bieganie, treningi na dachu galerii handlowej Renoma). Nic nie naładuje energią tak jak trening na zewnątrz. Już od 12 maja aż do końca wakacji zapraszamy wszystkich klubowiczów, jak i osoby niezrzeszone w klubie do uczestnictwa w zajęciach out-door. Słowo Wrocławian Gazeta lokalna REKLAMA Reklama PReklama str 64 Publicystyka Święty, ale co z tego? Joanna Heider Transmisja mszy kanonizacyjnej nie zgromadziła tłumów. Być może wrocławianie woleli ten moment przeżywać w domu z rodziną albo mieli zupełnie inne plany. Wobec tego nasuwa się pytanie, czy pamięć o Papieżu Polaku jest równie silna jak w ostatnich latach? niewielki telebim. Trudno uwierzyć, że to już dziewięć lat, od kiedy ze stolicy apostolskiej dobiegły nas najsmutniejsze z możliwych wieści o śmierci papieża. Pomimo jednak tych najtrudniejszych do przyjęcia wiadomości czuliśmy się narodowo zjednoczeni. Pamiętamy przecież słynne pojednanie kibiców czy spektakularne nawrócenie górali zamykających dom publiczny, czy w końcu podających sobie ręce Wałęsę i Kwaśniewskiego na pogrzebie w Watykanie. ból i łzy były ogromne, chwilami nawet niedowierzania, że go już nie ma wśród nas. Z czasem jednak ból minął, zaczął wygasać, a zostały już tylko wspomnienia. Potem przyszedł moment, kiedy wróciło się do normalnego życia. Wspomina się już bez łez i rozpaczy, ale Papież Polak wciąż jest obecny. W sieci możemy obejrzeć kilkuminutowy film „Jan Paweł II – tak go pamiętamy” przygotowany przez grupę Tribekk oraz Archidiecezję Wrocławską, który był wstępem do przygotowania Dolnoślązaków do kanonizacji Jana Pawła II. „Chcieliśmy pokazać, kim jest (nie był, ale nadal jest) papież Polak dla wrocławian” - mówią księża. Znalazły się tam wypowiedzi przypadkowo spotkanych mieszkańców Wrocławia na temat Jana Pawła II, przeplatane materiałami archiwalnymi z pielgrzymki ojca świętego do Polski w 1983 r. Film – jak mówi kapłan – jest w stanie poruszyć serca widzów oraz skłonić do postawienia sobie pytania „A kim dla mnie jest Papież Polak?”. Dziś próbujemy pisać nowe dzieje państwa polskiego, wypierając się swoich wartości chrześcijańskich. Czynimy walkę między sobą w sferze życia politycznego jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Nawet za czasów PRL walka ta nie była tak zaciekła – teraz dosłownie jakby przenikała tkankę życia politycznego i społecznego. Kościół, który zawsze był dla Polaków azylem, drugim domem, dziś może nie dosłownie, ale traktowany jest jak instytucja w opozycji do człowieka. Zapomnieliśmy, że to człowiek właśnie jest budulcem Kościoła. Zapomnieliśmy, że to dziełem Jana Pawła II było budowanie kultury życia, w której nie ma miejsca na antykoncepcję, aborcję czy reprodukcję in vitro. Do tego współczesne ideologizowanie pod nazwą gender jest absolutnie przeciwieństwem papieskiej myśli oraz nauki w rodzinie i godności człowieka. Może dlatego pokolenie JPII już przeminęło, może dla niektórych ono w ogóle nie istniało, że to co głosił, to jedynie konserwatywna nauka kościoła katolickiego, która do nas trafiała ze względu na wielkość jego postaci? Na pewno był zwykłym człowiekiem – takim jak my – chodził po górach, jeździł na nartach, pływał kajakiem, jadł kremówki. Stało się jednak tak, że został świętym – to chyba najwyższy zaszczyt, jaki mógł otrzymać. Był mimo wszystko wielkim człowiekiem i takim zapamiętają go przyszłe pokolenia. REKLAMA Kilkaset osób przyszło oglądać transmisję z kanonizacji Jana Pawła II, która odbyła się w ostatnią niedzielę kwietnia. Wrocławianie mogli ją oglądać na Rynku na przygotowanych telebimach. Transmisja rozpoczęła się o godz. 10. Poza tymi, którzy przyszli oglądać transmisję z Watykanu, po Rynku przechadzali się spacerowicze oraz turyści. Część osób przysiadła w restauracyjnych ogródkach i raczyła się piwem oglądając relację na tyłach sceny, gdzie był jeszcze jeden Jednak każdy kolejny rok oddala nas emocjonalnie i czasowo od tamtych wydarzeń. Zapomnieliśmy, jakie znaczenie miały słowa wypowiedziane na placu Zwycięstwa w Warszawie w 1979 r.: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi!”. Zapomnieliśmy, bo kibice wrócili do normalnych bójek, górale burdelu nie zamknęli, a tylko przenieśli go w inne miejsce, a Wałęsa przyznał później, że podanie ręki było wymuszone sytuacją pozostania obu panów sam na sam. Pamięć o Papieżu Polaku miała przetrwać szczególnie w pokoleniu ludzi, którzy wyrośli na jego naukach. Dziennikarze, księża czy politycy ukuli pojęcie „pokolenie JP II”. Po raz pierwszy pojawiło się ono podczas Światowych Dni Młodzieży w Paryżu w 1997 r. Co to jest właściwie pokolenie JP II? Młodzi ludzie, z którymi Jan Paweł II było mocno związany, słuchali jego nauk i wcielali je w życie. Były one dla nich światłem i drogowskazem. Papież lubił młodzież i potrafił nawiązać z nią kontakt, czego przykładem są zainicjowane przez niego w 1985 r. Światowe Dni Młodzieży, a od 1997 r. w Polsce Spotkania Młodych Lednica 2000. Internet podpowiada kolejne inicjatywy jak np. Międzynarodowy Turniej Oldboyów w Piłce Nożnej JPII Cup, który został rozegrany jesienią ubiegłego roku. Był dedykowany pamięci Jana Pawła II (wygrała reprezentacja Łotwy). Można też znaleźć zespół młodzieżowy pod nazwą Pokolenie JP II i poświęconą temu pokoleniu piosenkę. Jest także grupa „Pokolenie Jana Pawła II”, która na Facebooku liczy prawie 4 tys. osób. Czy jednak tych wszystkich, którzy się do tej generacji zaliczają można nazwać pokoleniem JPII? - Trudno mówić o pokoleniu Jana Pawła II, trudno takie zjawisko uchwycić. To czy ktoś chce się do niego zaliczyć, swoja życiową postawą jest kwestią osobistego wyboru – mówi Szymon Hołownia. Wiele osób zaliczających się do tej społeczności twierdzi, że pamięć o papieżu nie wypaliła się, jedynie wygasła. Kiedy umarł Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 65 Każdy z nas potrzebuje ruchu, aby cieszyć się zdrowiem oraz dobrą kondycją fizyczną i psychiczną. Niestety nasz wypełniony obowiązkami dzień weryfikuje to twierdzenie i narzuca nam siedzący tryb życia. nych dolegliwości bólowych, a aktywność fizyczna chroni nas przed szybkim wyczerpaniem sił. Ruch utrzymuje nasz organizm w dobrej formie, podnosi naszą wydajność oraz stymuluje Ewa Tomaszewska Bez wody nie ma życia. To truizm. Pozbawieni jedzenia jesteśmy w stanie przeżyć nawet do trzech tygodni, bez wody przestajemy sobie radzić już po kilku dniach. O ile kontrolowana głodówka może mieć na organizm zbawienny wpływ, o tyle niedobór wody spowoduje nieodwracalne skutki. Jednak woda wodzie nierówna. maj 2014 rokie zastosowanie. Może być wykorzystywana do poprawy zdrowia, zwiększenia sprawności fizycznej i ogólnego wzmocnienia organizmu, jak również podczas zabiegów relaksacyjnych i masażu. Jest idealnym i sprawdzonym partnerem w szeroko rozumianej profilaktyce zdrowotnej, rehabilitacji i terapii, a także w dziedzinie sportu i urody. Ćwiczenia na Platformie Schumann 3D Platte oddziałują dobroczynnie zarówno na ciało, jak i umysł. Dzieje się tak dzięki zastosowaniu unikatowej kombinacji – z jednej strony to sinusoidalne, prawoskrętne, trójwymiarowe i harmonijne drgania, z drugiej częstotliwość rezonansowa Schumanna. tem odwróconej osmozy. Dzięki specjalnej membranie, w której zastosowano półprzepuszczalną błonę, zatrzymującą mikroskopijne cząsteczki zanieczyszczeń rozpuszczonych w wodzie, możemy pić wodę całkowicie pozbawioną wszelkich zanieczyszczeń. Warto więc zadbać o to, by wybrany przez nas filtr wyposażony był we wspomnianą membranę, a nie np. w bawełniane sznurki, które oczywiście także oczyszczają wodę, jednak w sposób nieco mniej zadowalający. Flirtowanie wody staje się coraz bardziej modne. Jest dla nas ekonomiczne, ekologiczne, w znaczący sposób ułatwia życie i pozytywnie wpływa na zdrowie. Zatem korzystajmy z możliwości picia oczyszczonej wody. Właśnie na zdrowie. Wyjątkowa PROMOCJA! Mikroskopowe Badanie Żywej Kropli Krwi nie 100, nie 70, ale TYLKO 50 zł dla czytelników „Słowa Wrocławian” + bezpłatna prezentacja na Platformie Schumann 3D Platte Czyste źródło życia Polski rynek, można powiedzieć, zalewa mnogość wód. Z lewa i prawa napływają gazowane, niegazowane, lekkogazowane, mineralizowane, wzbogacane składnikami mineralnymi, przeznaczone dla kobiet w ciąży, dla dzieci, dla seniorów, smakowe itd. Od wyboru niejednego z nas może ki fizyk, prof. Otto Winfried Schumann, który zaobserwował olbrzymi wpływ naturalnej, elektromagnetycznej częstotliwości Ziemi na funkcjonowanie organizmu. Jego teoria została potwierdzona licznymi badaniami naukowymi i obecnie uznaje się, że częstotliwość rezonansowa Schumanna reguluje rytm życia wszystkich istot na Ziemi. Poprzez spiralne i trójwymiarowe drgania Platforma Schumann 3D Platte sprawia, że zarówno układ kostny, jak i całe ciało zostają delikatnie nastawione i zharmonizowane. Zostaje przywrócony naturalny i prawidłowy rytm organizmu. Schumann 3D Platte to urządzenie dla wszystkich, którzy dbają o swoje zdrowie, a w szczególności dla tych, którzy nie mogą poświęcić temu zbyt wiele czasu. Jedno krótkie ćwiczenie na platformie odpowiada długotrwałemu treningowi, bowiem platforma Schumann 3D Platte oddziałuje wszechstronnie i wielokierunkowo na organizm. Platforma ma bardzo sze- zaboleć głowa. Tymczasem coraz większe rzesze zwolenników zyskuje zwykła woda z kranu. Wszak opisywana jest ona jako całkowicie zdatna do użytku i spożycia nawet bez wcześniejszego przegotowania. Dla tych, którzy jednak nie do końca są przekonani o bezpieczeństwie takiego rozwiązania lub dla tych, którzy nie mają zamiaru wydawać nadmiernej ilości pieniędzy na wodę butelkowaną, dobrym i całkowicie słusznym rozwiązaniem okazują się filtry do wody. Jaki jest wybór? Pierwszym i najbardziej powszechnym typem filtra wodnego jest filtr dzbankowy. Badania wykazują, iż z tego typu rozwiązania korzysta około 70% osób stosujących filtrację. Filtry te wpływają na walory użytkowe wody, a więc głównie na jej smak, twardość czy zapach. Usuwają także chlor i jego związki, a także zanieczyszczenia organiczne, wpływające na mętność czy nieprzyjemne zabarwienie cieczy oraz zanieczyszczenia mechaniczne wynikające z przesyłu wody (np. rdza, piasek). Dużym zainteresowaniem cieszą się również systemy filtrów podzlewowych. Jaszcze niedawno ich niewątpliwą wadą była wielkość oraz trudność w samodzielnym zamontowaniu. Dziś wspo- mniane filtry są już znacznie bardziej poręczne i dużo łatwiej poddają się instalacji – w zasadzie nie potrzebujemy do tego pomocy fachowca. Niewątpliwie filtry te zapewniają wręcz nieograniczony dostęp do oczyszczonej wody. Nie jesteśmy ograniczeni jedynie pojemnością dzbanka. To rozwiązanie będzie idealne dla tych, którzy filtrowanej wody chcą używać nie tylko do picia, ale także do gotowania, do sprzętu AGD czy nawet do akwariów. Jest też także coś, co przydatne będzie podczas uprawiania sportu czy rowerowej wycieczki, mianowicie butelka filtrująca. Zamontowany w niej filtr węglowy odpowiada za oczyszczenie wody. Rozwiązanie to jest w zasadzie takie samo, jak w przypadku dzbanków. Przewagą jest właśnie możliwość zapakowania takiej butelki do plecaka. Jej pojemność oscyluje wokół 0,5 l, zatem nie ma ryzyka i przymusu noszenia nadmiernego ciężaru. Tego typu gadżet nie jest nazbyt kosztowny, a z całą pewnością znacząco może poprawić jakość naszego aktywnego wypoczynku. Rozwiązaniem, które powszechnie stosowane jest w filtrach nowszego typu jest tzw. sys- Słowo Wrocławian Gazeta lokalna REKLAMA Siedzimy w pracy, samochodzie, przed komputerem, w kinie czy teatrze. Dlatego tym bardziej powinniśmy zadbać o nasz sprawny układ mięśniowy, który jest tak ważny dla naszego zdrowia, dobrego samopoczucia i ogólnej kondycji fizycznej. Dobrze działający system mięśniowy nie powoduje żad- uwalnianie hormonów, które są odpowiedzialne za nasz dobry nastrój. Platforma Schumann 3D Platte umożliwia dostęp do nowych sposobów i metod dbania o zdrowie i dobre samopoczucie całej rodziny. To urządzenie bazujące na biodynamicznym systemie przepływu energii (BDES), który odpowiada za naturalny przebieg ruchu, bez używania jakichkolwiek bodźców zewnętrznych w postaci prądów lub substancji chemicznych. Urządzenie nie wymusza żadnych nienaturalnych „sztywnych” ruchów, co zdarza się przy użyciu innych platform wibracyjnych. Platforma Schumann 3D Platte powstała na bazie teorii częstotliwości rezonansowych Schumanna (Schumann-Resonanz-Frequenz) . Oddziałuje ona na organizm poprzez idealnie dopasowane, trójwymiarowe i rytmicznie zgrane impulsy drgań, które wpływają pozytywnie zarówno na sferę fizyczną, jak i psychiczną człowieka. Twórcą tej metody jest niemiec- REKLAMA Mięśnie od nowa Reklama PReklama str 66 Będzie się działo Maj 2014 Co się będzie działo we Wrocławiu? 13.05. Hala Stulecia, g. 19, bilety: 50 zł. We Wrocławiu wystąpi uwielbiana kapela rockowa powstała w 1984 roku w Jarocinie, choć mocno odmieniona – Piersi. Twórczość zespołu charakteryzują prześmiewcze teksty, które zawsze dotykają ważnych i aktualnych kwestii społecznych, kulturalnych i politycznych w Polsce. Z pewnością nie zabraknie hitu z najnowszej płyty „Piersi i przyjaciele” - Bałkanica. 22.05. Synagoga pod Białym Bocianem, g. 20, bilety: 60-150. Długo oczekiwany koncert jednego z najważniejszych muzyków jazzowych, pochodzącego z Izraela Avishaia Cohena w ramach Ethno Jazz Festiwalu. Sensacją ostatnich lat jest łączenie przez niego gry na kontrabasie ze śpiewem. Artysta czyni to w sposób zjawiskowy, a wielkie powodzenie ostatnich albumów potwierdza to najlepiej. Koncert ten będzie muzycznym spotkaniem z wizjonerem gatunku i jednym z najciekawszych muzyków ostatnich lat. 15.05. Klub Muzyczny Łykend, g. 21, bilety: 10 zł. Polska publiczność go uwielbia. Nie ma islandzkiego artysty, który w ostatnich latach częściej odwiedzałby Polskę. ET Tumason gra najdzikszego delta-bluesa, jakiego można zagrać tylko na akustycznej gitarze i samemu zaśpiewać, a jego wystąpienia są zawsze odbierane bardzo entuzjastycznie! 18.05. Instytut Niezłych Sztuk Ram Pam Pam Pam, g. 18. Elektronika, minimal, emocje - oto słowa kojarzące się z tym zespołem. SYSTU, założone w Olsztynie przez Pawła i Szymona dziś w swoim składzie ma jeszcze wokalistkę Kasię. Grają okraszone wizualizacjami koncerty, które były m.in. transmitowane online oraz grane w radiu i tv. Na koncercie z pewnością nie zabraknie singli promujących nową płytę: „Ona i ja” oraz „Więcej mnie”. 24.05. Sala Gotycka w Starym Klasztorze, g. 21, bilety: 35- 100 zł. Wrocław odwiedzi pochodzący z Argentyny gitarzysta, a także producent muzyczny Dominic Miller. Od roku 1990 jest gitarzystą zespołu Stinga, współpracował także z takimi artystami jak: Phil Collins, Tina Turner, Bryan Adams, Sheryl Crow czy Rod Stewart. Dominic Miller zaprezentuje się z własnym projektem i promować będzie swoją najnowszą płytę pt. „Ad hoc”. REKLAMA REKLAMA 14.05. Impart, g. 19, bilety: 40-60 zł. Obdarzony talentem aktorskim i głosem o charakterystycznej tenorowej barwie, Jacek Wójcicki od lat zajmuje na polskim rynku muzycznym pozycję wyjątkową. Porusza się z łatwością po wielu gatunkach i stylach muzycznych, a każdy jego koncert spaja niepowtarzalna osobowość sceniczna tworząc kolorowe, pełne kontrastów, brawurowe show. Opracowała: Patrycja Rozborska tel. 71 78 180 18 Do ł ąc z do n a s ! Z a dz w oń 5 13 509 429! Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 67 21.05. Kino Nowe Horyzonty, g. 19.15, bilety: 15 zł. Wydarzenie dla każdego, kogo ciekawią tajniki ludzkiego umysłu. W ramach cyklu projekcji filmowych „Między słowami. Filmowe spotkania psychoanalityczne” Kino Nowe Horyzonty wraz z Dolnośląskim Kołem Naukowym Psychoterapii Psychoanalitycznej zapraszają na projekcję filmu „Broken Flowers” w reżyserii Jima Jarmuscha. Po seansie odbędzie się dyskusja z udziałem psychoterapeuty psychoanalitycznego Jacka Mądrego. 21.05. Dolnośląska Biblioteka Publiczna im. T. Mikulskiego, g. 16. Życie wielkich artystów zawsze owiane było mgiełką tajemnicy. Magdalena Musiał odkryje tajniki twórczości jednego z nich, Vassilego Kandinskiego, podczas spotkania z cyklu „Sekrety malarzy”. Niebywała okazja, aby poznać historię czołowego rosyjskiego przedstawiciela abstrakcjonizmu, nie tylko dla miłośników sztuki! Będzie się działo 16-17.05. Teatr Muzyczny Capitol, g.19, bilety: 25 zł. Spektakl „Król Dawid Live!” w reżyserii Jacka Bałego i w wykonaniu Sambora Dudzińskiego miał premierę na tegorocznym PPA i zachwycił widzów. Sambor to śpiewający aktor-multiinstrumentalista i jego obecność na scenie oraz dużo zabawnych odniesień do czasów nam współczesnych, są według recenzentów, wystarczającymi powodami, by wybrać się do teatru na to przedstawienie. 18.05. Wrocławski Teatr Lalek, g. 13. „Teatralne Kosmosy” to nowy cykl warsztatów kreacyjnych dla dzieci od lat 4 i ich opiekunów. Wspólne zajęcia teatralne i plastyczne stanowią znakomitą inspirację do rodzinnych zabaw. 15.05.MuzeumPanaTadeusza-KamienicaPodZłotymSłońcem. W 2014 roku obchodzona będzie 180. rocznica I edycji Pana Tadeusza. Z tej okazji Muzeum Pana Tadeusza przygotowuje II odsłonę wystawy „Historia rękopisu Pana Tadeusza – teksty, konteksty, realia” oraz towarzyszące jej imprezy, cykle wykładów i projekcji. Zobaczyć będzie można zarówno rękopis poematu, jak i jego ciekawe wydania, także w tłumaczeniach. Na wystawie pokazane zostaną ponadto cenne obrazy i rzeźby portretujące Adama Mickiewicza, sprowadzone z muzeów w Polsce i zagranicą. Dokońcalipca.OgrodyDoświadczeńHumanitarium,bilety:10-15zł. Na co dzień nie zawsze pamiętamy, jak niezwykłym narządem jest ludzkie ucho. Tych, którzy nie wybrali się jeszcze do Humanitarium zapraszamy na wystawę „Play the music”, gdzie możemy oglądać specjalny eksponat – ogromny interaktywny model ucha, pozwalający prześledzić od początku do końca fascynujące zjawisko słuchu, począwszy od fali dźwiękowej, docierającej do małżowiny usznej, aż po impuls elektryczny w mózgu. REKLAMA REKLAMA 21-22.05. Teatr Polski, Scena Kameralna, g.19, bilety: 15-40. Witkacy, szalony twórca i buntownik, wciąż jest przedmiotem zainteresowania artystów i nie tylko. maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 68 Sport Powrót na salony Mateusz Macyszyn Piłkarze ręczni Śląska powracają do najwyższej klasy rozgrywkowej. Na cztery kolejki przed zakończeniem pierwszoligowych zmagań zapewnili sobie awans do PGNiG Superligi. To oznacza koniec tułaczki, którą przez ostatnie lata przechodził wrocławski handball. o najważniejsze trofea w kraju. Po końcowym gwizdku sędziego w hali AWF wystrzeliły korki z szampanów, a radosne świętowanie zawodników i sztabu szkoleniowego trwało do późnych godzin nocnych. Jest z czego się cieszyć, bo sukces był w pełni zasłużony, poparty ciężką pracą i determinacją. Przed sezonem kadra była kompletowana do ostatnich godzin okna transferowego. Zawodnicy mieli więc krótki okres na wzajemnie poznanie się, ale to nie przeszkodziło w dobrych występach, co widoczne było w kolejnych spotkaniach. Trzeba przyznać, że trener Aleksander Malinowski ma nosa. Mimo ograniczonych możliwości finansowych skompletował skład na miarę ligowego potentata, w czym jest duża zasługa władz miasta. W pierwszej rundzie potyczki z kontrkandydatami, chcącymi zawładnąć ligowym wierzchołkiem, zakończyły się dla Śląska zwycięsko. Trzynaście gier bez ligowej porażki zaspokoiło apetyt na wiktorię. Usatysfakcjonowany może być sztab szkoleniowy, bo- Słowo Wrocławian Gazeta lokalna wiem udało się ułożyć grę obronną. Długi sezon nie sprawił większych problemów defensywie WKS-u w utrzymaniu stabilnej formy, a niezwyciężony bramkarz, Marcin Schodowski, niejednokrotnie ratował drużynie punkty. Wyrównana obsada kadrowa i silna konkurencja idealnie przeniosła się czas dobiega końca, rozgrywki najwyższego stopnia wymagają zmian. Innymi słowy, włodarze Śląska muszą pomyśleć o wzmocnieniach. W głowie prezesa Pawła Krążały znajdują się nazwiska szczypiornistów, którzy są w stanie podnieść rywalizację w drużynie, czy też przesądzić o losach meczów w PGNiG Superlidze. Świetnym ruchem okazał się transfer Macieja Ścigaja, obecnie należącego do najskuteczniejszych snajperów w lidze. Może warto zatem postawić na kolejnych graczy z doświadczeniem? Zwierzchnicy Śląska Wrocław nie mają łatwego zadania. Nie wszyscy kadrowicze sprawdzą się na arenach z wyższego szczebla. Część z nich będzie musiała zapomnieć o słodkim smaku szampana po wywalczonej nobilitacji, decydując się na odejście. Pewne jest, że do drużyny w letnim oknie transferowym dołączy 4-5 nowych zawodników, chcących „ginąć” za Wojskowych. Prowadzone są dyskusje z piłkarzami z PGNiG Superligi, ale nazwiska są ściśle utajnione, bowiem sezon wciąż trwa. W obecnych rozgrywkach Śląsk występuje w roli gospodarza w hali przy Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu. Obiekt uczelniany mieści jedynie 200 widzów, a dla tej rangi współzawodnictwa jest po prostu za mały. Gdy WKS występował w eks-ekstraklasie, pojedynkował się przy Wejherowskiej 2. Istniejąca tam Hala Orbita była świadkiem wielu spotkań, podczas których walka trwała do ostatnich sekund. To prawdopodobnie tam Śląskowi przyjdzie bić się o punkty w ligowych starciach w nadchodzącym sezonie. Ten czas z pewnością pamięta prawy rozgrywający polskiej reprezentacji, Krzysztof Lijewski, ówczesny gracz wrocławian, gdy do stolicy Dolnego Śląska zjeżdżały się drużyny z zachodu Europy, rywalizujące w pucharze EHF czy Challenge Cup, sprawiając, że parkiet drżał od tłumu zagorzałych fanów na trybunach. Czy piękne chwile nadejdą raz jeszcze? REKLAMA Ostatni sezon 2009/2010, w ówczesnej wtedy Ekstraklasie, zespół zakończył na dziewiątym miejscu. Ze względu na problemy finansowe zarząd postanowił rozwiązać drużynę, co skutkowało zniknięciem z mapy polskiego szczypiorniaka. Roczna przerwa poruszyła serce Jacka Olejnika i Daniela Grobelnego. Eks-szczypiorniści WKS, przy współpracy ze zwierzchnikami Wrocławia, wzięli sprawy w swoje ręce i przywrócili działalność klubu. Premierowy sezon Śląsk rozpoczął w II lidze. Dobra postawa drużyny ucieszyła kibiców, których w stolicy Dolnego Śląska nie brakuje. Gdy pierwszy sezon po reaktywacji Wojskowi rozgrywali w Hali Orbita, na ich pojedynki przychodziło ponad 1000 widzów. Inny scenariusz niż awans nie był brany pod uwagę. Wrocławscy szczypiorniści zdominowali pierwszoligową grupę B i awansowali w mistrzowskim stylu. W decydującym starciu rozgromili Anilanę Łódź 39:18, z którą w poprzednim stuleciu tworzyli trzon piłkarstwa ręcznego, bijąc się na parkiet, co skutkowało niewywrotną postawą przez wiele spotkań, a niekonwencjonalna gra z kontrataków wprawiała rywali w osłupienie. Rewanże przebiegały podobnie. Pojedynki wyglądały jak walka Dawida z Goliatem, choć warto odnotować remis w spotkaniu z KSSPR Końskie 22:22. Jako nieliczny z zespołów stawił czoła liderowi tabeli i po pierwszej części gry wygrywał 16:12. W efekcie WKS podzielił się punktami, co w dużym stopniu zaskoczyło środowisko medialne i kibiców. Były to jedyne stracone oczka w sezonie 2013/2014. Nie zawiodło też szczęście. Trener Malinowski nie borykał się z problemami kadrowymi, jakie często są bolączką opiekunów. W przekroju wszystkich meczów w drużynie nie odnotowano poważnych kontuzji, co postawiło kropkę nad i przy efektownych wygranych. Praktycznie w każdej konfrontacji szkoleniowiec Śląska mógł wystawiać równorzędne siódemki, nie zmieniające tempa oraz jakości gry. Ponieważ pierwszoligowy maj 2014 str 69 Śląsk broni się przed degradacją Mateusz Macyszyn Kibice Śląska czują się zawiedzeni. Piłkarze WKS-u stawali na podium w kolejnych trzech sezonach, a tym samym stali się czołową drużyną ligi. Apetyt rósł w miarę jedzenia, ale teraz sukcesem będzie… uniknięcie spadku do I ligi. pierwsze zwycięstwo. Wymęczona wygrana 3:1 ze słabym Widzewem Łódź, który każdego roku broni się przed spadkiem ostatkiem sił, nie mogła cieszyć kibiców. Media spekulowały, że czeski szkoleniowiec dysponuje najmocniejszą kadrą od lat. Zespół nie prezentował takiego potencjału nawet gdy triumfował w lidze za czasów Oresta Lenczyka. Jesienne potyczki pokazały jednak, jak zawodnicy potrafią zmienić własne oblicze. Kiepskie występy i coraz mniej kibiców na stadionie najwidoczniej nie ruszyło serc władz klubu. Pięć zwycięstw w okresie od sierpnia do grudnia nie budziło zachwytu, zwłaszcza że w składzie grali Mila, Paixao czy Kelemen. Z szatni wypływały informacje, jakoby panował konflikt w drużynie. Zawodnicy Śląska, podzieleni na „grupki”, oddalali się od siebie z każdym dniem. Nie było możliwości, żeby efekt nie przeniósł się na murawę, a czeski opiekun kompletnie stracił władzę. Pogubiony trener, najwidoczniej sam nie zdawał sobie sprawy, jak daleko zaszły roszady. W lidze wrocławianie niczym nie zaskoczyli swoich fanów. Początek wiosny to kolejne porażki, czego efektem było zwolnienie trenera Stanislava Levego. Czeskiego szkoleniowca zastąpił dobrze znany w Śląsku Tadeusz Pawłowski. Kontrowersje wzbudzała niejasna przeszłość, gdy nowy opiekun występował jeszcze na boisku. Ale początki zawsze bywają trudne. Jeszcze pod władzą Czecha w spotkaniach z Lechem Poznań czy chorzowskim Ruchem widać było różnicę klas. Bezmyślne rozgrywanie piłki przez obrońców i nieskuteczne akcje pod bramką przeciwnika przelały czar goryczy. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Ponadto w przygotowaniach do sezonu wiosennego WKS grał widowiskowo dla oka, a co najważniejsze – zwyciężał. W meczach o punkty nie było już tak dobrze. Spóźnione jaskółki Już w trakcie rozgrywek klub zakontraktował trzech nowych piłkarzy. Lukas Droppa, Robert Pich i Flavio Paixao, debiutowali w spotkaniu z Cracovią. Z meczu na mecz Śląsk grał coraz lepiej. Poprawiła się defensywa, której zarzucano mnóstwo błędów. Rafał Grodzicki i Adam Kokoszka lata świetlności mają już za sobą, ale podczas kilku spotkań prezentowali poziom trampkarzy. Zawodnicy na tym etapie rozgrywek zwyczajnie nie mogą pozwolić sobie na proste błędy, skutkujące utratą bramek. Najtrudniejsze zadanie Tadeusza Pawłowskiego to Sebastian Mila. W czasie klubowych badań okazało się, że piłkarz ma sześć kilogramów nadwagi. Kapitan z automatu został odsunięty od drużyny i trenował indywidualnie. Władze klubu na czele z Pawłem Żelem mieli szkoleniowcowi za złe, że na łamach mediów ujawnił informacje o dyspozycji gracza. Jedynym pozytywem całego zamieszania była reakcja samego zainteresowanego, który intensywnie zaczął pracować nad swoją dyspozycją, która odbiegała wyraźnie od normy, a do składu powrócił dopiero na spotkanie z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Nie dość, że walczył o każdy centymetr boiska, to w dodatku asystował przy jednej z bramek Dalibora Stevanovica. Ponadto piłkarze zostawili prywatne konflikty w szatni, a do każdego meczu podchodzili z zauważalna koncentracją. Kibice mogli tylko żałować głupio straconych punktów przez zespół na jesień. Jednak całokształt był nadal odległy od ideału. Wiele porażek doznanych wiosną, chociażby z Zawiszą Bydgoszcz, czy remisy w ostatnich minutach przyczyniły się do miejsca, z jakiego w rundzie „dogrywkowej” będzie startował WKS. Znalezienie się w grupie zwanej spadkową z pewnością nie przyciągnie na stadion kompletu widzów, mimo że Śląsk zagra u siebie cztery z siedmiu dodatkowych spotkań. Tylko epizod? Przed trenerem Pawłowskim trudne zadanie. Nikt nie pomyślał przed sezonem, że Śląsk zagra w grupie spadkowej, gdzie będzie startował z 12. miejsca. Poza tym kibice z Wrocławia nie dopuszczają się wizji, jakiej mogą być świadkami. Spadek do pierwszej ligi rozgrywek będzie ciosem nokautującym. Kto zechce odwiedzić stadion na Pilczycach, gdzie Śląsk będzie podejmować Puszczę Niepołomice czy Termalikę Bruk-Bet Nieciecza? Obecnie piłkarski kolos świeci pustkami, a co dopiero wtedy. Jedynym urozmaiceniem będą liczne wycieczki. Dla kibiców z tak małych miejscowości, przyjazd na Stadion Miejski będzie nie lada atrakcją turystyczną. W razie spadku epizod Śląska na piłkarskim wierzchołku trwałby zaledwie kilka sezonów. Przypomnijmy, że WKS razem z Lechią Gdańsk, Piastem Gliwice i Arką Gdynia awansował do Ekstraklasy w sezonie 2007/2008 i ze wszystkich ówczesnych beniaminków osiągnął najwięcej – komplet miejsc na podium i przygoda w europejskich pucharach. REKLAMA Przyspieszony start rundy jesiennej ze względu na występy w Lidze Europejskiej rozpoczęli dobrze. Zwycięstwo w dwumeczu z wyżej notowanym Club Brugge i nieoczkiwany awans podopiecznych trenera Stanislava Levego do kolejnej rundy dawał do myślenia ligowym rywalom. We Wrocławiu zapanowało piłkarskie szaleństwo. Spotkania z Sevillą, mimo wysokich porażek, nie zostały ocenione negatywnie. Komplet widzów na Stadionie Miejskim w rewanżu czy zauroczenie występami świeżo sprowadzonego Marco Paixao rozpaliły nadzieje fanów na kolejne pucharowe zdobycze. Z ligowego szczytu na dno O preludium sezonu 2013/2014 we Wrocławiu zapomniano ekspresowo. Dopiero w piątej kolejce T-Mobile Ekstraklasy Śląsk odniósł Sport maj 2014 Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 70 Publicystyka Radosne Wojszyce Wojciech Mach W osiedlu Wojszyce znanym z zapisów od 1249 r., a przyłączonym do Wrocławia 1 stycznia 1951, bardzo prężnie działa Rada Osiedla. Dają tam znakomity przykład współpracy i symbiozy trzech pokoleń mieszkańców. Działacze Zarządu i Rady – Elżbieta Socha i Jerzy Dyjakon owocnie realizują pomysły dotyczące uatrakcyjniania życia codziennego. Gdyby jeszcze zdołali zmniejszyć olbrzymie komunikacyjne korki na ul. Borowskiej… nie uczestniczą w zajęciach sportowych i umysłowych. Ostatnio dzieci w wieku szkolnym wspólnie z dorosłymi oglądały wyświetlane przeze mnie montaże archiwalnych filmów o naszym grodzie, a seniorzy dzielili się wspomnieniami i ciekawostkami. Mocno zainteresowani tym uczniowie brali czynny udział w konkursie z wiedzy o Wrocławiu: historii, zabytkach, tramwajach, Odrze, placach i pomnikach. Wojszyce przecina jednotorowa linia kolejowa prowadząca przez Sobótkę do Świdnicy, czynna do 23 czerwca 2000 r. Ponieważ 1 czerwca 1884 r. otwarto połączenie kolejowe relacji Wrocław Główny – Kobierzyce, Rada Osiedla chce uczcić 130. rocznicę tego znaczącego wówczas wydarzenia, tworząc mini skansen przy torze, budce dróżnika i resztkach stacyjki… Może powstanie tam giełda pamiątek po czasach przedkomputerowych: fotografie parowozów i wagonów, stare bilety ręcznie dziurkowane przez konduktora, mandaty i rozkłady jazdy. Uzupełnieniem będzie wieczorek z kolejowymi konkursami wraz z przypomnieniem kilkudziesięciu piosenek o pociągach i fragmentami słynnych filmów, gdzie akcja toczy się w pociągach. Do potrzeb nie tylko rocznicowych, lecz i codziennych warto będzie odtworzyć istniejącą w 1845 r. gospodę z szynkwasem oraz… malowniczy wiatrak. Kilka lat temu wspaniałe udały się urodziny najstarszego mieszkańca Wojszyc, 100-letniego Bolesława Daszkiewicza, który był tak pełen życiowego wigoru, że nawet podszczypywał moje asystentki! On i jego małżonka otrzymali ufundowaną przez Radę automatyczną pralkę. Po poświęceniu jej przez ks. proboszcza ponad 200 gości zastanawiało się nad tym, czy takie urządzenie skutecznie wypierze również grzeszki mieszkańców… Mieszkająca w Wojszycach od 1946r. rodzina Anczakowskich oraz Helena Żarska są bardzo żywotnymi encyklopediami wiedzy i anegdot o tamtych latach. Z nostalgią wspominają II połowę lat 40., gdy w imieniu sołtysa Wrotnego po wsi chodził – niczym dawny herold – zatrudniony przez wiejską władzę człowiek z dzwoneczkiem. Zadryndał i wy- lecz z dużą liczbą gospodarstw indywidualnych. 21 czerwca 1983 r. w czasie II Pielgrzymki Jan Paweł II przebywał na hipodromie w pobliskich Partynicach. Przez Wojszyce nastąpił przemarsz tłumów idących z Dworca Głównego na spotkanie z papieżem. Wielu z nich znalazło poczęstunek i nocleg u życzliwych mieszkańców osiedla. Lata 80. to pojawienie się gęstej zabudowy szeregowej – segmentów jednorodzinnych. Po powodzi z 1997 r. Wojszyce, jako osiedle niezagrożone zalaniem, stały się atrakcyjnym miejscem dla budownictwa. Tylko żal tego, że coraz mniej jest tam bujnych zielonych łąk, szklarni, łanów zboża i rzadko można zobaczyć już sarnę lub zająca. W ostatnim felietonie „Sposoby na miłość i sukcesy” z nr 61 pojawiło się nieprawdziwe zdanie „Niedawno na kolejnym spotkaniu kilkudziesięciu biznesmenów z całej Polski zostało uhonorowanych srebrnym medalem Kongregacji Przemysłowo-Handlowej Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej”. Podczas gdy chodziło o jednego biznesmena. REKLAMA REKLAMA Przy siedzibie Rady w zabytkowej SP 23, dawnym Domu Ludowym zbudowanym po roku 1900, bardzo aktywnie udziela się 130 pań z Koła Aktywnych Kobiet. Są to nie tylko okolicznościowe spotkania jak np. listopadowe Święto Ziemniaka, wigilie, zabawy taneczne i inscenizacje, wycieczki po Dolnym Śląsku czy marsze w Święto Niepodległości. Goszczą renomowanych artystów, m.in. kabaret Neonówka oraz wyżej podpisanego. Wraz z działaczami Rady Osiedla panie pamiętają o potrzebach najuboższych sąsiadów, a także rozszerzają horyzonty dzieciom i młodzieży. Obowiązuje tam hasło pełnej aktywności życiowej. Starsze osoby nie gimnastykują się w domu pilotem telewizyjnym, lecz czyn- krzykiwał najaktualniejsze rozporządzenia władzy i komunikaty z sołectwa. Nie wiemy tylko, czym i jak konserwował swoje zdzierane gardło… W 1946 r. z Kanady przyjechali emigranci zafascynowani komunizmem. W latach 1947-48 wyremontowali Dom Ludowy i założyli jedną z pierwszych w Polsce wzorcową rolniczą spółdzielnię produkcyjną. Byli przepełnieni ogromnym entuzjazmem i wiarą w stworzenie najlepszego z ustrojów! Gdy w najcięższym okresie stalinowskich błędów i wypaczeń nagle, bez odszkodowania, zabrano im wojszycki dorobek, część nich zobaczyła inną twarz Maszynisty Parowozu Dziejów i jego wiernych sług… Niektórym z „Kanadyjczyków” udało się wyjechać z Polski, a ci, którzy zostali, do dziś żałują bezkrytycznej wiary w komunistyczne ideały oraz straconego dorobku tamtych lat i pracy… Dzięki bardzo urodzajnym czarnym ziemiom nastąpił rozwój ogrodnictwa szklarniowego i dobrowolnie utworzono jedyną we Wrocławiu rolniczą spółdzielnię produkcyjną – prawie zabytek! Nota bene w latach 50. i 60. osiedle Zgorzelisko, przyłączone do miasta w 1951 r., było potężnym zagłębiem owocowo-warzywnym, Słowo Wrocławian Gazeta lokalna maj 2014 str 71 Reklama PReklama fot. Marta Nowakowska Zmiany na Partynicach Michał Ratajczak W ostatnią niedzielę kwietnia wrocławski Tor Wyścigów Konnych na Partynicach skupił na sobie całą uwagę miasta i jego mieszkańców. To jednak nie koniec imprez na tym obiekcie, zwłaszcza że od dwóch lat partynicki tor jest uprawniony do organizowania zawodów na szczeblu międzynarodowym. Najważniejsza dla Partynic data w pierwszej części sezonu to 8 czerwca, kiedy to odbędzie się międzynarodowa gonitwa o Nagrodę Prezydenta Miasta Wrocławia zaliczana do najwyższej w Polsce kat. A (dystans 2400 m, pula nagród 87.500 zł) oraz Puchar Prezydenta Miasta Sopotu – międzynarodowa gonitwa z przeszkodami. Imprezą debiutującą we Wrocławiu będzie gonitwa Oaks (10 sierpnia), a w rolach głównych wystąpią trzyletnie klacze pełnej krwi angielskiej. Kulminacja sezonu wyścigowego to pierwszy weekend września – w sobotę wystartuje Wielka Partynicka, a następnego dnia Wielka Wrocławska. Druga z gonitw ma znaczenie szczególne, bo nie dość że z największą pulą nagród (Nagroda Totalizatora Sportowego, 175 tys. zł), to jeszcze na najdłuższym w Polsce dystansie 5000 m z przeszkodami. Sezon zamykają dwie październikowe imprezy. Najpierw 19 października międzynarodowa gonitwa dla klaczy pełnej krwi angielskiej o Nagrodę Konstelacji, a następnie międzynarodowa gonitwa z przeszkodami z Nagrodą Zamknięcia Sezonu (25 października). W ostatnim dniu wyścigowym gonitw będzie mniej niż zwykle, bo tylko pięć, a zaraz po nich – Hubertus. Takie połączenie ma sprawić, że wyścigowa publiczność będzie miała okazję na żywo świętować tradycyjne zakończenie sezonu wyścigowego i jeździeckiego. Inna rzeczywistość Podsumowując, w sezonie na rok 2014 łączna pula nagród wyniesie 1,9 mln zł (to o połowę więcej niż w poprzednim sezonie). Wrocławianie mają do dyspozycji 17 dni wyścigowych (2 więcej Automobil na kwit Mateusz Macyszyn Na Polskim rynku zagościły na stałe. Ponad dziesięć lat minęło, kiedy raczkowały pierwsze punkty na terenie kraju. Nikt wtedy nie spodziewał się, że ta część branży motoryzacyjnej zdobędzie sprzymierzeńców. Wypożyczalnie samochodowe rosną jak na drożdżach. W samym Wrocławiu zarejestrowanych jest kilkadziesiąt przedsiębiorstw oferujących usługi najmu czterokołowców. To nie tylko pojazdy osobowe, przeznaczone dla rodziny czy wyjeżdżających na zagraniczne zarobki. Świadczenia ajencyjne od kilku lat dotyczą samochodów o większych gabarytach, nie wspominając o limuzynach ślubnych. Wszakże pamiętam je z czasów, gdy byłem jeszcze dzieckiem, kiedy widok białej gabloty zapierał dech w piersiach, a było to jakieś dwadzieścia lat wstecz. Usługodawcy głowią się i biją o każdego klienta, zatem najlepszym rozwiązaniem okazuje się poszerzenie floty automobilowej. Spoglądając wyłącznie na stolicę Dolnego Śląska wybór jest niewyczerpany. Od busów dostawczych, maj 2014 przez vany 6-9 osobowe, służące do transportu zwykłych śmiertelników, po luksus. A ten bizantynizm nigdy dotąd nie był tak łatwo dostępny. Leasingobiorcy zasypują społeczeństwo pojazdami, o których czasem mogliby tylko pomarzyć: Mercedes, Audi, Lexus, a chociażby Jaguar. I to wszystko w niewielkiej cenie, nawet za jeden dzień, by weterani szos mogli usiąść i poczuć odrobinę adrenaliny za kierownicą. Dla wygodnisiów znajdzie się i prywatny kierowca. Tak, indywidualny szofer, przyjedzie, poczeka, odstawi na miejsce. Wypożyczalnie są przygotowane na wszystko, a wystarczy dokładnie przekopać cennik. Wracając na ziemię. Duży odsetek korporacji motoryzacyjnych ułożył własne przykazania. Tak na wypadek, gdyby kogoś chciały ponieść emocje - „przecież niż w 2013 roku), podczas których będą mogli obejrzeć 117 gonitw (rok temu 105). Poprzedni rok był przełomowy dla toru na Partynicach, bo jeszcze w 2012 roku ścigały się tu konie półkrwi, co było niejako pozostałością po poprzednim systemie. Tak przed laty zadecydowały władze komunistyczne, kiedy jeszcze nie liczono się ani z prestiżem, ani z zasadami rynkowymi. Z tamtego okresu warto odnotować rok 1955, w którym odbyło się najwięcej gonitw w historii wrocławskiego toru. W większości miejsc na świecie odbywają się gonitwy koni pełnej krwi angielskiej. Decyzja, by i we Wrocławiu takie konie mogły się ścigać otworzyła automatycznie obiekt dla hodowców i sportowców trenujących poza granicami Polski czy prezentujących się dotych- czas w Warszawie czy Sopocie. Trudno mówić o konkurencyjności tych obiektów. W środowisku zawodników i działaczy chodzi raczej o stworzenia spójnego sytemu, tak by imprezy o podwyższonej randze nie wypadały w ten sam weekend. Wrocław nie dubluje kalendarza Pardubic, a z drugiej strony Czesi mogą wypełnić sezon przyjazdem na Partynice, gdzie odbywają się gonitwy przeszkodowe, a w tych specjalizują się nasi południowi sąsiedzi. Idą zmiany Tor Wyścigów Konnych jako jednostka podległa miastu ma już gotowy program naprawczy, który czeka na akceptację Magistratu i dofinansowanie z Unii Europejskiej. Jednak już teraz na Partynicach idzie nowe. Przede wszystkim jest więcej koni stacjonujących na miejscu. Liczba 180 (w zeszłym roku 120) pozwala na zorganizowanie zawodów przy pesymistycznym założeniu, że nikt z zagranicy się nie zjawi. Zmiany obejmą także trenerów. Ci od przyszłego roku będą „sprywatyzowani”. Na razie są pracownikami Partynic. Po reformie będą mogli ściągać sobie konie, a także dobierać personel. Wydajność Partynic to dziś 180 koni, czyli tyle, ile są w stanie pomieścić stajnie. Jeśli uda się wyremontować jeszcze jedną z nich, stan liczbowy zwierząt powiększy się o kolejne 20. W planach jest budowa tzw. gościnnej stajni dla koni przyjezdnych. Wydajność to również liczba gonitw w sezonie, która może wydawać się zbyt mała jak na tor o międzynarodowym szczeblu gonitw. Program jednak jest dostosowany do aktualnych potrzeb Partynic. Z jednej strony chodzi o to, by wyścigi wrocławianom nie spowszedniały, a z drugiej, by o nich nie zapomnieli. Poza tym trzeba się liczyć z harmonogramem imprez w Warszawie, Sopocie czy Pardubicach. Nie chodzi o rywalizację tylko o uatrakcyjnienie kalendarza wyścigowego. Duża impreza tego samego dnia w dwóch różnych miastach mogłaby spowodować, że osobą która straci najwięcej, będzie widz. to nie moje, zatem gaz wciskam do samej podłogi.” Albo opcja druga „wcześniej pojazd był w idealnym stanie, a obecnie widać ewidentne ślady zarysowania lakieru i wysokiego zużycia opon.” Przed dokonaniem wyboru firmy, z którą będziemy dokonywać transakcji, warto poświęcić czas, by przejrzeć jej stronę internetową. Liczą się opinie klientów, korzystających wcześniej z usług wypożyczalni. Ponadto ważny jest wiek. Firmy boją się oddawać kluczyki w ręce młodocianych kierowców, nie posiadających kilkuletniego doświadczenia. By najmować pojazd wymaga się posiadania co najmniej dwudziestu jeden lat i prawa jazdy. Przed złożeniem podpisu na umowie nie kierujmy się zapałem do uruchomienia samochodu, by jak najszybciej wyruszyć w podróż. Chwila czasu na przeczytanie zapisów w kontrakcie nie pozwoli zaskoczyć nas w przypadku nieszczęśliwych zdarzeń z tytułu najmu. Dodatkowo dzierżawca winien wyliczyć koszty depozytu od ręki, oszacować przewidziane koszty usługobiorcy, wliczając koszty paliwa i wydatków własnych. I jeszcze najważniejsze – zrób zdjęcia pojazdu przed zaparafowaniem umowy. Słowo Wrocławian Gazeta lokalna REKLAMA Twój Dom Słowo Wrocławian Gazeta lokalna str 72 maj 2014