O starości piórem niewieścim
Transkrypt
O starości piórem niewieścim
Patrycja Bąkowska (Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu) O starości piórem niewieścim – Świrszczyńska, Kamieńska, Hartwig Istnieje wiele stereotypów na temat starości, które – jak to stereotypy – często mijają się z prawdą i przynoszą zafałszowany jej obraz. Jednak w rozważaniach otwierających tom o tytule Egzystencjalne doświadczenie starości w literaturze Marek Szladowski zaznacza, iż schyłek życia jest tym okresem, w przypadku którego tworzenie modeli uniwersalnych nie ma – biorąc pod uwagę aspekty poznawcze – większego sensu1. Formuła „doświadczenia starości” zwraca uwagę na jednostkowość i indywidualność sposobu mierzenia się z własną przemijalnością. Dlatego też próba rekonstrukcji obrazu starości powinna ustąpić miejsca refleksji nad konkretnym przypadkiem. Być może zatem pojęcie obrazu czy modelu, które sugerują przecież możliwość typologicznego podziału, należy zastąpić pojęciem wariantu bądź – jak chce Szladowski – „indywidualnego obrazu starości”2. Trzy nazwiska polskich poetek, wymienione w tytule niniejszego szkicu, odsyłają nas do ich twórczości będącej w pewnym stopniu zapisem kobiecego zmagania się upływającym czasem. Wybór tych właśnie poetek (nie poetów) umotywowany jest próbą zobaczenia tego, jak same kobiety piszą o starości, a tym samym jak ją przeżywają. Odmienność i oryginalność ich poezji sprawia, że możemy je potraktować jako trzy najbardziej wysunięte punkty na mapie polskiej kobiecej liryki, między którymi dałoby się z pewnością (ale to już problem zasługujący na osobne rozważenie) umieścić twórczość innych autorek. Wydawałoby się, że wiersze Anny Świrszczyńskiej, Anny Kamieńskiej i Julii Hartwig nic nie łączy prócz tego, że zostały stworzone przez kobiety. Tak naprawdę jednak jest to cecha bardzo ważna, pozwalająca zaobserwować odmienne podejście do tej samej problematyki, co odzwierciedla nie tylko szeroki wachlarz sposobu doświadczania starości, ale także różne sposoby oswajania traumy i szukania sensu ludzkiej egzystencji, podważonej u schyłku życia. „Przedstawiając (Siwowłosą) Ofelię” W swoim najlepiej chyba znanym eseju Elaine Showalter 3 ukazała różne obrazy, wizerunki 1 2 3 M. Szladowski, Starość w przedsionku śmierci, [w:] Egzystencjalne doświadczenie starości w literaturze, pod red. A. Glenia, I. Jokiel, M. Szladowskiego, Opole 2008, s. 8 – 10. Op. cit., s. 9. E. Showalter, Przedstawiając Ofelię: kobiety, szaleństwo i zadania krytyki feministycznej, [w:] Ciało i tekst. Ofelii, które ulegały zmianom w zależności od charakteru danej epoki i panujących w niej nastrojów. Ukochana Hamleta stała się symbolem szeroko rozumianej kobiecości, w którą wpisywano szaleństwo, erotyzm, niespójność, odmienność i inność – a tym samym i niewyrażalność – w przestrzeni kultury patriarchalnej.4 Być może właśnie dlatego jedna z najciekawszych polskich poetek – Anna Świrszczyńska 5 – wybrała ją na bohaterkę swojego wiersza: Udręczona żądzą i szaleństwem chodzi po plantach stara Ofelia. Rozpuściła siwe włosy, kto zechce pokochać starą Ofelię Chodzi i śpiewa, plecie wianki z mleczów, zagląda w oczy młodym chłopcom, łata trawą dziury w sukience [...] Nad ranem, kiedy z knajp wychodzą ostatni goście, pijany idiota pokochał Ofelię wśród drzew. Śmiała się i płakała, odeszła jeszcze bardziej nieszczęśliwa. 6 [podkreślenie – P. B.] Anna Legeżyńska, komentując poetycką figurę Starej Kobiety obecną w twórczości poetki, konstatuje: „Nie jest ona [Stara Kobieta – P. B.] matroną czy matką rodu, lecz kobietą dumnie odsłaniającą swą siwiznę jako znak biologicznej pełni i zdolności przekwitającego ciała do wciąż nowych doznań, przede wszystkim do miłości [...]”7. Odnosi się wrażenie, że Świrszczyńska zrehabilitowała starość, ukazawszy ją jako okres, w którym akceptacja własnej cielesności i seksualności jest możliwa. Przyznanie prawa do miłości sprawiło, że schyłek życia przestał być 4 5 6 7 Feminizm w literaturoznawstwie – antologia szkiców, pod red. A. Nasiłowskiej, przeł. K. Kujawska – Courtney i W. Ostrowski, Warszawa 2001. Loc. cit., s. 188 – 191. Oryginalność Świrszczyńskiej i jej nowatorstwo zostało docenione nie tylko przez literaturoznawców. Najpiękniejszy hołd i dowód uznania złożył poetce Czesław Miłosz w bardzo osobistym, intymnym szkicu Jakiegoż to gościa mieliśmy. O Annie Świrszczyńskiej, Kraków 1996. O różnicach w sposobie ujęcia postaci starej kobiety przez Świrszczyńską i Miłosza pisze J. Hobot – Marcinek, Stara Sylenis, [w:] eadem, Stara baba i Goethe. Doświadczenie i transgresja starości. Tadeusz Różewicz, Czesław Miłosz, Jaroslaw Iwaszkiewicz, Kraków 2012. A. Świrszczyńska, Siwowłosa Ofelia, [w:] eadem, Radość i cierpienie. Utwory wybrane, wyboru dokonał K. Lisowski, Kraków 1993, s.63. A. Legeżyńska, op. cit., s. 117. jałowym etapem w życiu człowieka, zdeterminowanym wyłącznie przez doświadczenie utraty i przemijania. Podkreślony wers przywołanego wiersza wydaje się funkcjonować nie tylko jako znak szaleństwa (podobnie jak obraz potarganych siwych włosów), ale także akcentuje – zarezerwowaną dotychczas dla młodych – zdolność odczuwania miłosnej ekstazy, w której ból przeplata się z pożądaniem. Świrszczyńska wykorzystawszy – jak się wydaje – konwencjonalną i stereotypowo przedstawianą postać z dramatu Szekspira, z premedytacją tę konwencję przekroczyła, naruszając przy tym tabu, jakim otoczono kwestię seksualności starych kobiet. W sposoby przedstawiania ukochanej Hamleta wpisana jest symbolika wskazująca – podobnie jak w przypadku bohaterki przywołanego wiersza – swoistą transgresywność, zezwalającą na wyrażenie siebie: W dramacie elżbietańskim i jakobickim didaskalia, opisujące wejście kobiety z rozwianym włosem, wskazywały, że mogła ona być albo psychicznie chorą, albo ofiarą gwałtu. Nieuczesane włosy – wykroczenie przeciwko porządkowi – sugerowały w obu przypadkach zmysłowość. Sprośne piosenki i werbalna swoboda szalonej Ofelii dają jej dostęp do „zupełnie innego doświadczenia” niż to, na które zezwala się posłusznej córce, a które jest jednocześnie formą jej samopotwierdzenia się jako kobiety [...] 8. Szaleństwo w przypadku starej kobiety jest jednak czymś, co pozwala zaakceptować jej zachowanie, choć wydaje się być równoznaczne z wykluczeniem poza nawias społeczeństwa: Biegam po plaży, ludzie się dziwią, -Siwa baba i biega. Biegam po plaży z bezczelną miną. Ludzie się śmieją, -Siwa i bezczelna. Aprobują9 „Ludzie” traktują „Siwą babę” z przymrużeniem oka, lekceważąco, a ich aprobata to raczej brak zamanifestowania protestu czy pogardy, niż prawdziwa akceptacja. Simone de Beauvoir konstatuje, iż: Kobieta jest świadoma, że ludzie z surowością patrzą na starsze kobiety, które nie odgrywają posłusznie roli pogodnej staruszki pozbawionej cielesności. [...] Stara kobieta chce być postrzegana jako przyzwoita zarówno w rozmowie, jak i w zachowaniu [...]. Tymczasem także u kobiet pod wpływem czynnika patologicznego może 8 9 E. Showalter, op. cit., s. 193. A. Świrszczyńska, Biegam po plaży, [w:] eadem, op. cit., s. 181. wyjść na jaw, że popęd seksualny nie wygasł, a był jedynie tłumiony. [...] Ani historia, ani literatura nie pozostawiły nam żadnych wartościowych świadectw na temat seksualności kobiet w późnym wieku. Temat ten otoczony jest silniejszym tabu niż seksualność starych mężczyzn.10 To wielka szkoda, że autorka Drugiej płci nie zna poezji Świrszczyńskiej, która w sposób bardzo prawdziwy skonstruowała różne obrazy starych kobiet11, gdzie napiętnowanie (Stara kobieta) sąsiaduje z witalizmem i poczuciem więzi z naturą (Krowa ją kocha), a odczuwaniu miłości towarzyszy pamięć o śmierci i kruchości ludzkiego istnienia (Jestem napełniona miłością). Życie, choć zdeterminowane przez przemijalność, to wartość absolutna, a w każdej chwili można doświadczyć radości z tego, że się po prostu jest: Usłyszałam, jak serce moje kołacząc rodzi czas. I nadbiegły szeregiem sekundy istnienia jak podarki bez ceny12 Anna Świrszczyńska to poetka, która łamała tabu obyczajowe i społeczne. Od tomu Budowałam barykadę, będącego polemiką ze zmitologizowaną wizją powstania warszawskiego, po wiersze poruszające problem cierpienia i dyskryminowania kobiet, na pierwszy plan wysuwa się swoista wrażliwość, rodzaj pewnej empatii i współodczuwania. Czesław Miłosz stwierdził nawet, iż właśnie doświadczenia wojenne sprawiły, że poetka nie mogła pozwolić sobie na obojętność wobec cierpienia innych. Autor Doliny Issy korzeni feminizmu Świrszczyńskiej upatrywał we współczuciu: Identyfikacja ze starą kobietą jest chyba jedną z głównych cech poezji Świrszczyńskiej, czymś u żadnej innej poetki niespotykanym. Choć byłoby niesłuszne zapomnieć o jej identyfikacji z cierpiącymi w ogóle [...]. Tyle że mieszkanki ruder, wariatki chodzące po krakowskich Plantach, jako że płci żeńskiej, mogą być uznane za bliskie, rozpoznane jako swoje [...]13. Najbardziej – jak podkreślił Miłosz – widać to w wierszu Taka sama w środku, kiedy to spotkanie ze starą żebraczką okazuje się być doświadczeniem własnego człowieczeństwa i kobiecości. Stara żebraczka – osoba podwójnie wykluczona ze społeczeństwa – zostaje otoczona 10 11 12 13 S. de Beauvoir, op. cit., s. 394 – 395. Problematyką różnorodności poezji Świrszczyńskiej w kolejno następujących po sobie etapach twórczości zajęła się m.in. A. Legeżyńska, Metamorfozy Anny Świrszczyńskiej, [w:] eadem, Krytyk jako domokrążca. Lekcje literatury z lat 90., Poznań 2002. A. Świrszczyńska, Podarki bez ceny, [w:] eadem, op. cit., s. 178. Cz. Miłosz, op. cit., s. 87. czułością, podmiot liryczny niejako pochyla się nad nią, co przywodzi na myśl postawę franciszkańską. Przełamane zostały bariery wiekowe i społeczne, gdyż – jak się zdaje – dał o sobie znać pewien pierwiastek kobiecości, forma substancjalna, więź łącząca wszystkie kobiety, wobec której wszystko inne jest tylko akcydentalne. Podobnie jest w Siostrach z dna: Mam przyjaciółki na plantach, stare żebraczki, wariatki. [...] Opowiadamy sobie swoje życia [...] mówimy biegle językiem cierpienia. Dotykamy swoich rąk, to nam pomaga.14 Stara wariatka to ta, która – jako doświadczona przez życie – staje się kwintesencją kobiecości. Silna więź łącząca „córki Ewy”, podkreślona dotykiem rąk, jest znakiem wspólnoty, ale i akceptacji, którą kobieta może znaleźć tylko u innej kobiety. Casus Anny Kamieńskiej Stare kobiety lubią być w kościele, są najwierniejszą publicznością Pana Boga nie od święta ale na co dzień; stare panny i samotne wdowy przychodzą rano, w południe, wieczorem. Klęczą, ślęczą w półmroku cierpliwie Tyle się naczekały w życiu Na życie, na koniec którejś wojny, na szczęście, Na dzieci ze szkoły, na męża z pracy albo knajpy. Janusz St. Pasierb 15 Tym, co odróżnia senilia kobiece od późnych wierszy poetów jest – jak podkreśla Anna Legeżyńska – częstsze zwracanie się ku religii, która pozwala zaakceptować własną przemijalność, przywracając wiarę w byt eschatologiczny oraz w nadrzędną siłę, instancję, co daje pocieszenie, sprawiając, że „rozbita tożsamość ulega ponownej integracji”16. Cenna wydaje się tu być refleksja Simone de Beauvoir, według której starość jest tą porą życia, kiedy nie ma się poczucia wkraczania 14 15 16 A. Świrszczyńska, op. cit., s. 79. J. St. Pasierb, Stare kobiety w kościele, [w:] idem, Wiersze wybrane, Warszawa 1988, s. 165. A. Legeżyńska, Od kochanki do psalmistki...Sylwetki, tematy i konwencje liryki kobiecej, Poznań 2009, s. 114. w nią, ale zostaje się w ten etap przymusowo i nachalnie wtłoczonym przez otoczenie. Opierając się o osiągnięcia psychoanalizy, autorka Drugiej płci zaznacza, że podświadomość ucieka przed starością w pożądaną wizję wiecznej młodości, której zanegowanie często powoduje „narcystyczną traumę”17. Powrót do wiary w przypadku Anny Kamieńskiej naznaczony jest nie tyle doświadczeniem starości, co raczej doświadczeniem utraty. W obu wypadkach jednak ma się do czynienia z zanegowaniem sensu istnienia, poczuciem dezintegracji i zagubienia. Śmierć Jana Śpiewaka sprawiła, że poetka zaczęła poszukiwać drogi umożliwiającej spotkanie z nim. Tą drogą okazała się wiara, co podkreśla Agnieszka Czyżak w szkicu poświęconym Notatnikowi18. Zarówno poezja, jak i zapiski Kamieńskiej jednoznacznie wskazują na jej swoistą interesowność, uporczywość w poszukiwaniu znaków obecności Boga i transcendencji, co pozwoliłoby „skleić” to, co uległo rozpadowi po odejściu ukochanego. Błagalne słowa skierowane do Stwórcy: „[...] przywróć rzeczom blask utracony”19 wyrażają pełne zawierzenie się Opatrzności, wiarę w to, iż tylko On może zapewnić człowiekowi poczucie ładu i harmonii: „zdejm z oczu popiół / oczyść język z piołunu / spuść czysty deszcz by zmieszał się ze łzami” 20. Tak jak Kochanowski dziękował Bogu za stworzenie świata, tak Kamieńska prosiła Go o ponowną ingerencję w dzieło stworzenia. Bezwarunkowa wiara jest tym, co pomaga zaakceptować starość, gdyż pochodzi ona od Boga i – mimo cierpienia, jakie wiąże się z jej doświadczaniem – stanowi świadectwo Jego łaski: Łatwiej poruszyć górę niż przeżyć dzień starości [...] Lecz On jak Rembrandt umiłował starość światłem swoim nad światła rzeźbi ręce i twarze21 Zmarszczki wydają się zatem mieć charakter epifanii, są swego rodzaju stygmatami świadczącymi o obecności Boga w życiu człowieka. Ujawnia się w tym wierszu też, widoczne szczególnie w zapiskach zawartych w obu częściach Notatnika, materialne doświadczanie upływu czasu, widoczne, bo niejako „wyryte” na skórze: „Twarze starych kobiet w kościele. Gdy odwracam się i idę do wyjścia, obserwuję je, całe rzędy, całe szeregi starych kobiet. Ich twarze zapisane życiem”22. Kamieńska nieustannie powracała do problematyki własnej cielesności i 17 18 19 20 21 22 S. de Beauvoir, Odkrycie i przyjęcie starości. Doświadczenie ciała, [w:] eadem, Starość, przeł. Z. Styszyńska, Warszawa 2011, s. 319. A. Czyżak, Na starość. Szkice o literaturze przełomu tysiącleci, Poznań 2011, s. 51. A. Kamieńska, Prośba, [w:] eadem, Milczenia i psalmy najmniejsze, Kraków 1988, s. 65. Loc. cit. A. Kamieńska, Dzień starości, [w:] eadem, Milczenia..., op. cit., s. 153. A. Kamieńska, Notatnik 1965 – 1972, Poznań 1989, s. 158. związanego z tym trudu akceptacji przemijania, naznaczonego wyobcowaniem: „Gdy patrzę w lustro, nigdy nie odnajduję swojej tożsamości. To jakieś nieporozumienie [...]. Ja nie jestem moim ciałem, które odbija lustro”23. Warto tu zaznaczyć, że poetka zwróciła uwagę nie tylko na własną cielesność, ale też na fizyczny kontakt z ukochanym, którego brak przyniósł poczucie pustki, tym bardziej dojmujące, że trudne do wyrażenia i marginalizowane w powszechnym dyskursie: „Ciągle za mało pisze się o ciele ludzkim, o ciele, które się traci”24. Odnosi się wrażenie, iż trauma z powodu odejścia ukochanej osoby jest czymś, czego nie da się oswoić. Jedynym ukojeniem jest pielęgnowanie w sobie miłości do zmarłego, z czym związane jest wycofywanie się z życia. Poezja Kamieńskiej to poezja samotnej, opuszczonej wdowy: Mój domu w czarnym warkoczu nad czołem mój domu płaczący domu gniewny domu osamotniony domu wdowi konający25 Przywoływana już Agnieszka Czyżak pisze o dobrowolnym wdowieństwie, będącym oznaką wierności, gestem wyrażającym nadzieję na „ponadzmysłowy powrót męża”, czymś, co pozwoli „zasłużyć na oczekiwaną nagrodę”26. W tym świetle jeden z zapisków z Notatnika: „Nauczyć się przestać czekać. Zmierzyć całą głębię samotności. To mnie jeszcze czeka jako najpilniejsze zadanie”27 jednoznacznie wskazuje, iż owo wycofanie się z życia jest nie tyle aktem dobrowolnym, co raczej świadomie wypracowanym projektem, ofiarą złożoną z siebie, by osiągnąć wyznaczony sobie cel. W działaniu tym tkwi jednak pewna sprzeczność. Wydaje się bowiem, że poezja Kamieńskiej przepełniona jest prośbami do Boga, z czego wynika przecież oczekiwanie i nadzieja na ich spełnienie, o czym mówi podmiot liryczny w jednym z wierszy: Powiedz mi jaka jest różnica między nadzieją a oczekiwaniem bo moje serce tego nie rozumie Ciągle się rani o szkło oczekiwania ciągle się gubi we mgle nadziei...28 23 24 25 26 27 28 Op. cit., s. 193. Op. cit., s. 40. Por. A. Czyżak, op. cit., s. 51. A. Kamieńska, Dom, [w:] eadem, Milczenia..., op. cit., s. 6. A. Czyżak, op. cit., s. 53. A. Kamieńska, Notatnik 1965 – 1972, op. cit., s. 253. A. Kamieńska, Różnica, [w:] eadem, Milczenia..., op. cit., s. 118. Schyłek życia jest w twórczości Anny Kamieńskiej okresem zdeterminowanym przez nieustanne oscylowanie pomiędzy poczuciem beznadziejności („Rozpacz jak rak wrosła we mnie i przesączyła swoje jady we wszystkie komórki [...]” 29) a nadzieją, zawierzeniem się Bogu. Autorka Drugiego szczęścia Hioba ukazała starość jako czas trudnej wiary, nieustannie wystawianej na próbę. Kierunek dośrodkowy, skoncentrowanie się na własnych przeżyciach i przemyśleniach, wskazuje na potrzebę dostrzeżenia sensu ludzkiej egzystencji. Kiedy życie nie daje radości, do głosu dochodzą marzenia. Dlatego też tytuł szkicu Iwony Smolki poświęconego Kamieńskiej (Jasność świata), choć pięknie brzmiący, być może jest jednak nieadekwatny. Trudno bowiem pisać o pełnej afirmacji istnienia w przypadku autorki tego wiersza: Jesteś już stary ale sny masz młode wszystkie rzeki płyną do jednego morza wszystkie oczekiwania spływają do jednego snu żyć nie trzeba koniecznie ale trzeba koniecznie śnić30 Na szczególną uwagę zasługuje jego tytuł. Vivere non est necesse – to słowa przypisywane Pompejuszowi płynącemu do głodujących mieszkańców Rzymu ze zbożem. Nawiązanie do nich przez Kamieńską staje się świadectwem niewystarczalności życia. Marzenie senne jest bowiem tą płaszczyzną, na której dochodzi do spotkania z ukochanym, Mamą, Babunią, co znajduje swoje odzwierciedlenie w wierszach i w obu częściach Notatnika. Teraźniejszość zdeterminowana przez starość to dla autorki Drugiego szczęścia Hioba czas jałowy, czas smutku, żalu i tęsknoty, kiedy to jedynym pocieszeniem jest sen, pozwalający ujrzeć tych, którzy już odeszli: Tak płynne są granice snów że gałęzie z tej strony sięgają na drugą [...] więc cierpliwości i ja znajdę przejście [...] sny żywych i umarłych to są ziemskie morza co zawsze wreszcie znajdą się ze sobą31 29 30 31 A. Kamieńska, Notatnik 1973 – 1979..., op. cit., s. 145. A. Kamieńska, Vivere non est necesse, [w:] eadem, Milczenia..., op. cit., s. 22. A. Kamieńska, (Zamurowany we śnie), [w:] eadem, Jasność w środku nocy, wiersze wybrali J. Twardowski i K. Gorzałówna, Warszawa 2001, s. 160. „Koniec ciekawości – to już jest starość” A. Siegfried W jednym z wywiadów Julia Hartwig wyznała: Unikam słowa „starość” w stosunku do ludzi, dla których wiek nie jest paraliżujący. Starość, bardzo z pewnością niewygodna, nie jest doklejoną do życia wyspą. Podobnie jak we wcześniejszych okresach życia wielu doznaje nadal łaski kontynuowania pracy i nie traci wrażliwości na świat, naturę i otaczających ludzi. 32 Słowa te wydają się być idealnym dopełnieniem poezji Julii Hartwig, której podmiot liryczny jawi się jako uważny obserwator otoczenia. Bogactwo świata jest tym, co sprawia, że wiersze poetki często wydają się być fotografiami. Jej poezja zaprasza do zatrzymania się, dostrzeżenia różnorodności miejsca, w którym się żyje, a przede wszystkim nieustannego ruchu, zmienności: Staje znieruchomiały obłok bielejący stają gałęzie rozbujałych olch i wierzbiny bo ustaje na chwilę wiatr który je szarpał przystaje marszcząca się woda w stawie Żebyś ty też przystanął I spojrzał33 W szkicach poświęconych twórczości autorki tomiku Bez pożegnania jednoznacznie wskazuje się na umiejętność ukazania życia w całej jego rozciągłości. Poezja ta nie jest bowiem poezją naiwną, a afirmacja istnienia o tyle zasługuje na uwagę, o ile nie jest wynikiem pobieżnie nakreślonego obrazu świata, lecz precyzyjnie i umiejętnie oddanego charakteru ludzkiej egzystencji, wypełnionej radością i pięknem, ale i smutkiem oraz brzydotą. Uczenie się sztuki życia od natury, poszukiwanie harmonii świata w równowadze jest tym, co sprawia, że akceptacja przemijalności jest możliwa, choć trudna do osiągnięcia34. 32 33 34 J. Kurkiewicz, Starość nie jest doklejoną do życia wyspą. Rozmowa z Julią Hartwig, „Gazeta Wyborcza” 21. 07. 2011 , data wejścia na stronę http://wyborcza.pl/1,75475,8163295 18. 09. 2012. J. Hartwig, Żebyś, [w:] eadem, Gorzkie żale, Kraków 2011, s. 48. Zob. I. Smolka, Dziewięć światów. Współczesne poetki polskie, Warszawa 1997, s. 17 – 27; A. Legeżyńska, op. cit., s. 117, 257 – 265; Kolejny raz pozwolę sobie przywołać fragment wywiadu z poetką, w którym skomentowała ona tytuł ostatniego tomiku poetyckiego – Gorzkie żale: Ból jest naturalnym elementem życia, który musimy przyjmować. Ale nigdy nie chciałam tego eksponować. Jeżeli to wychodzi mimo wszystko z wierszy – to dobrze. Nie chciałabym uchodzić za poetkę, która ciągle chwali świat. Jest jednak okrutny, trudny, brudny często. Ale także nie chcę się oddać tej drugiej stronie. 35 W świetle tych słów Wiersz zapomniany (a szczególnie wersy: „Jeśli smutek – a jest – to jak mgła / To co trwa niknie w niej tylko z pozoru” 36) wskazuje na umiejętność zachowania równowagi. Świadomość cierpienia nie jest czymś, co przekreśla wartość życia. Wydaje się, że owo optymistyczne spojrzenie na świat jest atrybutem młodości, nie rozumianej jednak – jak sądzę – jako okresu w życiu człowieka, tylko jako pewnej postawy obecnej też w późnej twórczości Julii Hartwig: Uwielbić własną młodość ten wyraz zapamiętałości w powadze że jakieś przyrzeczenie jakaś pewność się spełni Wspaniała gładka skóra otwarty umysł ciekawość niewiadomego i pewność że ono nam przypadnie Skąd ta duma skąd ta czułość dla świata i to oddalenie które daje siłę37 „Otwarty umysł” i owo „oddalenie”, któremu towarzyszy przecież „czułość” – gdyż dystans obecny w tej poezji nie eliminuje współodczuwania 38 – umożliwiają akceptację własnej śmiertelności: Zanurzyć się w liściach obrosnąć liśćmi ogarnąć nadmiar a potem przyjąć nagość odrzucenia 35 36 37 38 Zachwyt i wstręt. Rozmowa z Julią Hartwig, [w:] „Dwutygodnik. com/literatura” 2011, nr 67, data wejścia na stronę http://www.dwutygodnik.com/artykul/2710 -zachwyt-i-wstret.html 18. 09. 2012. J. Hartwig, Wiersz zapomniany, [w:] eadem, op. cit., s. 13. Loc. cit. Por. I. Smolka, op. cit., s. 22. odpokutować i podjąć nadzieję Drzewo też nie wie czy przyjdzie czas nowego życia39 Przynależność człowieka do natury, oddana za pomocą antropomorfizacji, wspomniana już równowaga i harmonia, umiejętność zachowania dystansu, „wyważenie i tonowanie emocji, lecz nie obojętność wobec przemijania przypomina typy elegijności znane z utworów największych Starych Poetów: Staffa, Iwaszkiewicza, Miłosza”.40 I chociaż istnienie toposu Starej PoetkiMistrzyni wydaje się być – jak podkreśla cytowana wcześniej Anna Legeżyńska – wątpliwe 41, to jednak czytając poezję Hartwig, analogia ta pojawia się niemal automatycznie, co sprawia, że na tle kobiecej liryki propozycja autorki Gorzkich żalów jest jedyna w swoim rodzaju. Na szczególną uwagę zasługuje wiersz zamykający tomik pt. Nie zawsze. Obecna w innych utworach akceptacja nietrwałości ludzkiego bytu zdaje się być ufundowana na – subtelnie co prawda zasugerowanej – nadziei na istnienie bytu eschatologicznego: Nie zawsze można usłyszeć całość koncertu czasem możesz pochwycić tylko ostatnią frazę ulubionego kwartetu a to zakończenie to już tylko: Do widzenia, do usłyszenia bo wszystko co ważne już przebrzmiało Więc do widzenia we śnie lub gdy czas już minie42 Poczucie utraty, niewykorzystania w pełni tego, co oferuje życie, zostało zrównoważone właśnie owym „do widzenia”, swoistym gestem nadziei wyrażającym wiarę w jakąkolwiek formę istnienia pośmiertnego. Poezja Julii Hartwig jest zdominowana w pewnym sensie przez zmysł wzroku, obrazowość i materialność. Opisywane miejsca, osoby, rzeczy, choć konkretne, to jednak zmuszają do refleksji nad tym, co abstrakcyjne43. Wydaje się, że świat materialny jest pośrednikiem, za pomocą którego doznajemy człowieczeństwa i doświadczamy życia składającego się z przeciwieństw. [...] pokochaliśmy twardość należną materii i nie same obrazy ale żywe wzory te pospolite i te zadziwiające 39 40 41 42 43 J. Hartwig, Nie wie..., [w:] eadem, Jasne niejasne,, Kraków 2009, s. 31. A. Legeżyńska, op. cit., s. 116. Loc. cit., s. 108 – 116. J. Hartwig, Gorzkie..., op. cit., s. 57. Kwestię tę porusza też I. Smolka, op. cit., s.26. co nie chciały podobać się sobie ni innym i chwaliły rzeczywiste oblicze dnia w śniegu i płomieniach44 Może właśnie owo pragnienie poznania stoi u źródeł poezji Julii Hartwig, w której opisane są historie wielu ludzi. Opisane, czyli zatrzymane i uwiecznione, a zatem unieśmiertelnione. Poza tym owa opozycja obraz – wzór, którą być może należy rozumieć jako oscylowanie między tym, co abstrakcyjne, a tym, co konkretne, nasuwa skojarzenie z teorią idei Platona, z tą jednak różnicą, że to właśnie przynależące do materii „żywe wzory” stanowią kwintesencję ludzkiego istnienia, sprawiają, że człowiek odczuwa i po prostu jest. Umiejętność akceptacji świata prowadzi do pogodzenia się ze starością, jako nieodłącznym atrybutem istnienia. Skoro wszystko przemija i podlega nieustannemu ruchowi, to także w życie ludzkie wpisana jest zmiana. Przywoływany zresztą już tytuł ostatniego tomiku, poprzez oczywiste nawiązanie do nabożeństwa pasyjnego, odsyła do typowego dla chrześcijaństwa myślenia kompensacyjnego, w którym śmierć jest warunkiem osiągnięcia życia wiecznego. Pozwala to zaakceptować cierpienie, gdyż zyskuje ono sens, jako wpisane w plan zbawienia. I chociaż nie można określić poezji Julii Hartwig mianem poezji religijnej, to właśnie refleksja dotycząca kwestii ludzkiego istnienia i umiejętność zachowania duchowej równowagi sprawia, że czytając jej wiersze ma się wrażenie obcowania z transcendencją, z siłą niepozwalającą na rozpacz i rezygnację nawet wtedy, gdy nosi się w sobie świadomość kruchości istnienia. Jaka jest stara kobieta? Na pytanie to – celowo niewłaściwie postawione – nie ma odpowiedzi, gdyż jak pokazał to powyższy bardzo krótki i powierzchowny przegląd kobiecej liryki, nie istnieje jeden spójny obraz starej kobiety. Z wybranej przeze mnie poezji wyłaniają się trzy odsłony sposobu doświadczania starości wypełnionej nadzieją, rozpaczą i zwątpieniem. Próba zmierzenia się z przemijalnością odbywa się na całkowicie innych prawach u każdej z przedstawionych tu poetek. Bohaterkom Świrszczyńskiej, przez sam fakt ich zaistnienia w przestrzeni publicznej, zostaje niejako przywrócone prawo do życia. „Siwowłosa Ofelia”, stara żebraczka – to postaci, u narodzin których stało współodczuwanie, świadomość podobieństwa zdeterminowana przez bycie kobietą. Rodzące się poczucie wspólnoty to remedium na samotność i wykluczenie. Na tym tle wizja starości zarysowana przez Kamieńską wydaje się być bardziej stereotypowa. Stara kobieta modli się, żyje wspomnieniami, izoluje się od otoczenia. Świat 44 J. Hartwig, Gorzkie..., loc. cit. przestaje budzić zainteresowanie, jedynie wiara przynosi ukojenie w cierpieniu, gdyż daje nadzieję na ponowne spotkanie z bliskimi, którzy już odeszli. Zgodę na przemijanie osiąga też podmiot wierszy Julii Hartwig. Upływ czasu wpisany jest w naturę istnienia, a bunt wobec odwiecznie panujących reguł byłby beznadziejny i z góry skazany na porażkę. Akceptacja starości jest częścią trudnej do osiągnięcia – choć możliwej – akceptacji życia. Obecny w tej poezji spokój jest oznaką głębokiej mądrości. Tylko ktoś, kto posiadł ars vivendi, może w taki sposób pisać o przemijaniu. Widzimy zatem, że choć zaproponowane przez poetki wizje starości różnią się od siebie, to łączy je próba akceptacji upływu czasu. Pisanie wydaje się tu pełnić funkcję terapeutyczną, pozwala wyrazić lęki, refleksje dotyczące ludzkiego istnienia. Stara Kobieta na różne sposoby mierzy się z własnym odchodzeniem – szuka oparcia w innych kobietach, próbując przy tym wykorzystać czas, jaki jej został, żyje wspomnieniem ukochanego bądź dokonuje heroicznego wysiłku osiągnięcia zgody na przemijalność. Być może właśnie starość jest po trosze tym wszystkim: zmienia się, pulsuje, jest jednocześnie buntem, jak i przygotowywaniem się do śmierci.