O starości piórem niewieścim

Transkrypt

O starości piórem niewieścim
Patrycja Bąkowska
(Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu)
O starości piórem niewieścim – Świrszczyńska, Kamieńska, Hartwig
Istnieje wiele stereotypów na temat starości, które – jak to stereotypy – często mijają się z
prawdą i przynoszą zafałszowany jej obraz. Jednak w rozważaniach otwierających tom o tytule
Egzystencjalne doświadczenie starości w literaturze Marek Szladowski zaznacza, iż schyłek życia
jest tym okresem, w przypadku którego tworzenie modeli uniwersalnych nie ma – biorąc pod
uwagę aspekty poznawcze – większego sensu1. Formuła „doświadczenia starości” zwraca uwagę na
jednostkowość i indywidualność sposobu mierzenia się z własną przemijalnością. Dlatego też próba
rekonstrukcji obrazu starości powinna ustąpić miejsca refleksji nad konkretnym przypadkiem. Być
może zatem pojęcie obrazu czy modelu, które sugerują przecież możliwość typologicznego
podziału, należy zastąpić pojęciem wariantu bądź – jak chce Szladowski – „indywidualnego obrazu
starości”2.
Trzy nazwiska polskich poetek, wymienione w tytule niniejszego szkicu, odsyłają nas do ich
twórczości będącej w pewnym stopniu zapisem kobiecego zmagania się upływającym czasem.
Wybór tych właśnie poetek (nie poetów) umotywowany jest próbą zobaczenia tego, jak same
kobiety piszą o starości, a tym samym jak ją przeżywają. Odmienność i oryginalność ich poezji
sprawia, że możemy je potraktować jako trzy najbardziej wysunięte punkty na mapie polskiej
kobiecej liryki, między którymi dałoby się z pewnością (ale to już problem zasługujący na osobne
rozważenie) umieścić twórczość innych autorek. Wydawałoby się, że wiersze Anny
Świrszczyńskiej, Anny Kamieńskiej i Julii Hartwig nic nie łączy prócz tego, że zostały stworzone
przez kobiety. Tak naprawdę jednak jest to cecha bardzo ważna, pozwalająca zaobserwować
odmienne podejście do tej samej problematyki, co odzwierciedla nie tylko szeroki wachlarz
sposobu doświadczania starości, ale także różne sposoby oswajania traumy i szukania sensu
ludzkiej egzystencji, podważonej u schyłku życia.
„Przedstawiając (Siwowłosą) Ofelię”
W swoim najlepiej chyba znanym eseju Elaine Showalter 3 ukazała różne obrazy, wizerunki
1
2
3
M. Szladowski, Starość w przedsionku śmierci, [w:] Egzystencjalne doświadczenie starości w literaturze, pod red.
A. Glenia, I. Jokiel, M. Szladowskiego, Opole 2008, s. 8 – 10.
Op. cit., s. 9.
E. Showalter, Przedstawiając Ofelię: kobiety, szaleństwo i zadania krytyki feministycznej, [w:] Ciało i tekst.
Ofelii, które ulegały zmianom w zależności od charakteru danej epoki i panujących w niej
nastrojów. Ukochana Hamleta stała się symbolem szeroko rozumianej kobiecości, w którą
wpisywano szaleństwo, erotyzm, niespójność, odmienność i inność – a tym samym i
niewyrażalność – w przestrzeni kultury patriarchalnej.4 Być może właśnie dlatego jedna z
najciekawszych polskich poetek – Anna Świrszczyńska 5 – wybrała ją na bohaterkę swojego
wiersza:
Udręczona żądzą i szaleństwem
chodzi po plantach stara Ofelia.
Rozpuściła siwe włosy,
kto zechce pokochać starą Ofelię
Chodzi i śpiewa,
plecie wianki z mleczów,
zagląda w oczy młodym chłopcom,
łata trawą dziury w sukience [...]
Nad ranem,
kiedy z knajp wychodzą ostatni goście,
pijany idiota pokochał Ofelię wśród drzew.
Śmiała się i płakała,
odeszła jeszcze bardziej nieszczęśliwa. 6
[podkreślenie – P. B.]
Anna Legeżyńska, komentując poetycką figurę Starej Kobiety obecną w twórczości poetki,
konstatuje: „Nie jest ona [Stara Kobieta – P. B.] matroną czy matką rodu, lecz kobietą dumnie
odsłaniającą swą siwiznę jako znak biologicznej pełni i zdolności przekwitającego ciała do wciąż
nowych doznań, przede wszystkim do miłości [...]”7. Odnosi się wrażenie, że Świrszczyńska
zrehabilitowała starość, ukazawszy ją jako okres, w którym akceptacja własnej cielesności i
seksualności jest możliwa. Przyznanie prawa do miłości sprawiło, że schyłek życia przestał być
4
5
6
7
Feminizm w literaturoznawstwie – antologia szkiców, pod red. A. Nasiłowskiej, przeł. K. Kujawska – Courtney i W.
Ostrowski, Warszawa 2001.
Loc. cit., s. 188 – 191.
Oryginalność Świrszczyńskiej i jej nowatorstwo zostało docenione nie tylko przez literaturoznawców.
Najpiękniejszy hołd i dowód uznania złożył poetce Czesław Miłosz w bardzo osobistym, intymnym szkicu Jakiegoż
to gościa mieliśmy. O Annie Świrszczyńskiej, Kraków 1996. O różnicach w sposobie ujęcia postaci starej kobiety
przez Świrszczyńską i Miłosza pisze J. Hobot – Marcinek, Stara Sylenis, [w:] eadem, Stara baba i Goethe.
Doświadczenie i transgresja starości. Tadeusz Różewicz, Czesław Miłosz, Jaroslaw Iwaszkiewicz, Kraków 2012.
A. Świrszczyńska, Siwowłosa Ofelia, [w:] eadem, Radość i cierpienie. Utwory wybrane, wyboru dokonał K.
Lisowski, Kraków 1993, s.63.
A. Legeżyńska, op. cit., s. 117.
jałowym etapem w życiu człowieka, zdeterminowanym wyłącznie przez doświadczenie utraty i
przemijania. Podkreślony wers przywołanego wiersza wydaje się funkcjonować nie tylko jako znak
szaleństwa (podobnie jak obraz potarganych siwych włosów), ale także akcentuje – zarezerwowaną
dotychczas dla młodych – zdolność odczuwania miłosnej ekstazy, w której ból przeplata się z
pożądaniem.
Świrszczyńska wykorzystawszy – jak się wydaje – konwencjonalną i stereotypowo
przedstawianą postać z dramatu Szekspira, z premedytacją tę konwencję przekroczyła, naruszając
przy tym tabu, jakim otoczono kwestię seksualności starych kobiet. W sposoby przedstawiania
ukochanej Hamleta wpisana jest symbolika wskazująca – podobnie jak w przypadku bohaterki
przywołanego wiersza – swoistą transgresywność, zezwalającą na wyrażenie siebie:
W dramacie elżbietańskim i jakobickim didaskalia, opisujące wejście kobiety z rozwianym włosem,
wskazywały, że mogła ona być albo psychicznie chorą, albo ofiarą gwałtu. Nieuczesane włosy – wykroczenie
przeciwko porządkowi – sugerowały w obu przypadkach zmysłowość. Sprośne piosenki i werbalna swoboda
szalonej Ofelii dają jej dostęp do „zupełnie innego doświadczenia” niż to, na które zezwala się posłusznej
córce, a które jest jednocześnie formą jej samopotwierdzenia się jako kobiety [...] 8.
Szaleństwo w przypadku starej kobiety jest jednak czymś, co pozwala zaakceptować jej
zachowanie, choć wydaje się być równoznaczne z wykluczeniem poza nawias społeczeństwa:
Biegam po plaży,
ludzie się dziwią,
-Siwa baba i biega.
Biegam po plaży
z bezczelną miną.
Ludzie się śmieją,
-Siwa i bezczelna.
Aprobują9
„Ludzie” traktują „Siwą babę” z przymrużeniem oka, lekceważąco, a ich aprobata to raczej
brak zamanifestowania protestu czy pogardy, niż prawdziwa akceptacja.
Simone de Beauvoir konstatuje, iż:
Kobieta jest świadoma, że ludzie z surowością patrzą na starsze kobiety, które nie odgrywają posłusznie roli
pogodnej staruszki pozbawionej cielesności. [...] Stara kobieta chce być postrzegana jako przyzwoita zarówno
w rozmowie, jak i w zachowaniu [...]. Tymczasem także u kobiet pod wpływem czynnika patologicznego może
8
9
E. Showalter, op. cit., s. 193.
A. Świrszczyńska, Biegam po plaży, [w:] eadem, op. cit., s. 181.
wyjść na jaw, że popęd seksualny nie wygasł, a był jedynie tłumiony. [...] Ani historia, ani literatura nie
pozostawiły nam żadnych wartościowych świadectw na temat seksualności kobiet w późnym wieku. Temat ten
otoczony jest silniejszym tabu niż seksualność starych mężczyzn.10
To wielka szkoda, że autorka Drugiej płci nie zna poezji Świrszczyńskiej, która w sposób
bardzo prawdziwy skonstruowała różne obrazy starych kobiet11, gdzie napiętnowanie (Stara
kobieta) sąsiaduje z witalizmem i poczuciem więzi z naturą (Krowa ją kocha), a odczuwaniu
miłości towarzyszy pamięć o śmierci i kruchości ludzkiego istnienia (Jestem napełniona miłością).
Życie, choć zdeterminowane przez przemijalność, to wartość absolutna, a w każdej chwili można
doświadczyć radości z tego, że się po prostu jest:
Usłyszałam,
jak serce moje kołacząc
rodzi czas.
I nadbiegły szeregiem
sekundy istnienia
jak podarki bez ceny12
Anna Świrszczyńska to poetka, która łamała tabu obyczajowe i społeczne. Od tomu
Budowałam barykadę, będącego polemiką ze zmitologizowaną wizją powstania warszawskiego, po
wiersze poruszające problem cierpienia i dyskryminowania kobiet, na pierwszy plan wysuwa się
swoista wrażliwość, rodzaj pewnej empatii i współodczuwania. Czesław Miłosz stwierdził nawet, iż
właśnie doświadczenia wojenne sprawiły, że poetka nie mogła pozwolić sobie na obojętność wobec
cierpienia innych. Autor Doliny Issy korzeni feminizmu Świrszczyńskiej upatrywał we
współczuciu:
Identyfikacja ze starą kobietą jest chyba jedną z głównych cech poezji Świrszczyńskiej, czymś u żadnej innej
poetki niespotykanym. Choć byłoby niesłuszne zapomnieć o jej identyfikacji z cierpiącymi w ogóle [...]. Tyle
że mieszkanki ruder, wariatki chodzące po krakowskich Plantach, jako że płci żeńskiej, mogą być uznane za
bliskie, rozpoznane jako swoje [...]13.
Najbardziej – jak podkreślił Miłosz – widać to w wierszu Taka sama w środku, kiedy to
spotkanie ze starą żebraczką okazuje się być doświadczeniem własnego człowieczeństwa i
kobiecości. Stara żebraczka – osoba podwójnie wykluczona ze społeczeństwa – zostaje otoczona
10
11
12
13
S. de Beauvoir, op. cit., s. 394 – 395.
Problematyką różnorodności poezji Świrszczyńskiej w kolejno następujących po sobie etapach twórczości zajęła się
m.in. A. Legeżyńska, Metamorfozy Anny Świrszczyńskiej, [w:] eadem, Krytyk jako domokrążca. Lekcje literatury z
lat 90., Poznań 2002.
A. Świrszczyńska, Podarki bez ceny, [w:] eadem, op. cit., s. 178.
Cz. Miłosz, op. cit., s. 87.
czułością, podmiot liryczny niejako pochyla się nad nią, co przywodzi na myśl postawę
franciszkańską. Przełamane zostały bariery wiekowe i społeczne, gdyż – jak się zdaje – dał o sobie
znać pewien pierwiastek kobiecości, forma substancjalna, więź łącząca wszystkie kobiety, wobec
której wszystko inne jest tylko akcydentalne. Podobnie jest w Siostrach z dna:
Mam przyjaciółki na plantach,
stare żebraczki, wariatki. [...]
Opowiadamy sobie swoje życia [...]
mówimy biegle językiem cierpienia.
Dotykamy swoich rąk,
to nam pomaga.14
Stara wariatka to ta, która – jako doświadczona przez życie –
staje się kwintesencją
kobiecości. Silna więź łącząca „córki Ewy”, podkreślona dotykiem rąk, jest znakiem wspólnoty, ale
i akceptacji, którą kobieta może znaleźć tylko u innej kobiety.
Casus Anny Kamieńskiej
Stare kobiety lubią być w kościele,
są najwierniejszą publicznością Pana Boga
nie od święta ale na co dzień;
stare panny i samotne wdowy
przychodzą rano, w południe, wieczorem.
Klęczą, ślęczą w półmroku cierpliwie
Tyle się naczekały w życiu
Na życie, na koniec którejś wojny, na szczęście,
Na dzieci ze szkoły, na męża z pracy albo knajpy.
Janusz St. Pasierb 15
Tym, co odróżnia senilia kobiece od późnych wierszy poetów jest – jak podkreśla Anna
Legeżyńska – częstsze zwracanie się ku religii, która pozwala zaakceptować własną przemijalność,
przywracając wiarę w byt eschatologiczny oraz w nadrzędną siłę, instancję, co daje pocieszenie,
sprawiając, że „rozbita tożsamość ulega ponownej integracji”16. Cenna wydaje się tu być refleksja
Simone de Beauvoir, według której starość jest tą porą życia, kiedy nie ma się poczucia wkraczania
14
15
16
A. Świrszczyńska, op. cit., s. 79.
J. St. Pasierb, Stare kobiety w kościele, [w:] idem, Wiersze wybrane, Warszawa 1988, s. 165.
A. Legeżyńska, Od kochanki do psalmistki...Sylwetki, tematy i konwencje liryki kobiecej, Poznań 2009, s. 114.
w nią, ale zostaje się w ten etap przymusowo i nachalnie wtłoczonym przez otoczenie. Opierając się
o osiągnięcia psychoanalizy, autorka Drugiej płci zaznacza, że podświadomość ucieka przed
starością w pożądaną wizję wiecznej młodości, której zanegowanie często powoduje „narcystyczną
traumę”17.
Powrót do wiary w przypadku Anny Kamieńskiej naznaczony jest nie tyle doświadczeniem
starości, co raczej doświadczeniem utraty. W obu wypadkach jednak ma się do czynienia z
zanegowaniem sensu istnienia, poczuciem dezintegracji i zagubienia. Śmierć Jana Śpiewaka
sprawiła, że poetka zaczęła poszukiwać drogi umożliwiającej spotkanie z nim. Tą drogą okazała się
wiara, co podkreśla Agnieszka Czyżak w szkicu poświęconym Notatnikowi18. Zarówno poezja, jak i
zapiski Kamieńskiej jednoznacznie wskazują na jej swoistą interesowność, uporczywość w
poszukiwaniu znaków obecności Boga i transcendencji, co pozwoliłoby „skleić” to, co uległo
rozpadowi po odejściu ukochanego. Błagalne słowa skierowane do Stwórcy: „[...] przywróć
rzeczom blask utracony”19 wyrażają pełne zawierzenie się Opatrzności, wiarę w to, iż tylko On
może zapewnić człowiekowi poczucie ładu i harmonii: „zdejm z oczu popiół / oczyść język z
piołunu / spuść czysty deszcz by zmieszał się ze łzami” 20. Tak jak Kochanowski dziękował Bogu za
stworzenie świata, tak Kamieńska prosiła Go o ponowną ingerencję w dzieło stworzenia.
Bezwarunkowa wiara jest tym, co pomaga zaakceptować starość, gdyż pochodzi ona od Boga i –
mimo cierpienia, jakie wiąże się z jej doświadczaniem – stanowi świadectwo Jego łaski:
Łatwiej poruszyć górę
niż przeżyć dzień starości [...]
Lecz On jak Rembrandt
umiłował starość
światłem swoim nad światła
rzeźbi ręce i twarze21
Zmarszczki wydają się zatem mieć charakter epifanii, są swego rodzaju stygmatami
świadczącymi o obecności Boga w życiu człowieka. Ujawnia się w tym wierszu też, widoczne
szczególnie w zapiskach zawartych w obu częściach Notatnika, materialne doświadczanie upływu
czasu, widoczne, bo
niejako „wyryte” na skórze: „Twarze starych kobiet w kościele. Gdy
odwracam się i idę do wyjścia, obserwuję je, całe rzędy, całe szeregi starych kobiet. Ich twarze
zapisane życiem”22. Kamieńska nieustannie powracała do problematyki własnej cielesności i
17
18
19
20
21
22
S. de Beauvoir, Odkrycie i przyjęcie starości. Doświadczenie ciała, [w:] eadem, Starość, przeł. Z. Styszyńska,
Warszawa 2011, s. 319.
A. Czyżak, Na starość. Szkice o literaturze przełomu tysiącleci, Poznań 2011, s. 51.
A. Kamieńska, Prośba, [w:] eadem, Milczenia i psalmy najmniejsze, Kraków 1988, s. 65.
Loc. cit.
A. Kamieńska, Dzień starości, [w:] eadem, Milczenia..., op. cit., s. 153.
A. Kamieńska, Notatnik 1965 – 1972, Poznań 1989, s. 158.
związanego z tym trudu akceptacji przemijania, naznaczonego wyobcowaniem: „Gdy patrzę w
lustro, nigdy nie odnajduję swojej tożsamości. To jakieś nieporozumienie [...]. Ja nie jestem moim
ciałem, które odbija lustro”23. Warto tu zaznaczyć, że poetka zwróciła uwagę nie tylko na własną
cielesność, ale też na fizyczny kontakt z ukochanym, którego brak przyniósł poczucie pustki, tym
bardziej dojmujące, że trudne do wyrażenia i marginalizowane w powszechnym dyskursie: „Ciągle
za mało pisze się o ciele ludzkim, o ciele, które się traci”24.
Odnosi się wrażenie, iż trauma z powodu odejścia ukochanej osoby jest czymś, czego nie da
się oswoić. Jedynym ukojeniem jest pielęgnowanie w sobie miłości do zmarłego, z czym związane
jest wycofywanie się z życia. Poezja Kamieńskiej to poezja samotnej, opuszczonej wdowy:
Mój domu w czarnym warkoczu
nad czołem
mój domu płaczący
domu gniewny
domu osamotniony
domu wdowi
konający25
Przywoływana już Agnieszka Czyżak pisze o dobrowolnym wdowieństwie, będącym
oznaką wierności, gestem wyrażającym nadzieję na „ponadzmysłowy powrót męża”, czymś, co
pozwoli „zasłużyć na oczekiwaną nagrodę”26. W tym świetle jeden z zapisków z Notatnika:
„Nauczyć się przestać czekać. Zmierzyć całą głębię samotności. To mnie jeszcze czeka jako
najpilniejsze zadanie”27 jednoznacznie wskazuje, iż owo wycofanie się z życia jest nie tyle aktem
dobrowolnym, co raczej świadomie wypracowanym projektem, ofiarą złożoną z siebie, by osiągnąć
wyznaczony sobie cel. W działaniu tym tkwi jednak pewna sprzeczność. Wydaje się bowiem, że
poezja Kamieńskiej przepełniona jest prośbami do Boga, z czego wynika przecież oczekiwanie i
nadzieja na ich spełnienie, o czym mówi podmiot liryczny w jednym z wierszy:
Powiedz mi jaka jest różnica
między nadzieją a oczekiwaniem
bo moje serce tego nie rozumie
Ciągle się rani o szkło oczekiwania
ciągle się gubi we mgle nadziei...28
23
24
25
26
27
28
Op. cit., s. 193.
Op. cit., s. 40. Por. A. Czyżak, op. cit., s. 51.
A. Kamieńska, Dom, [w:] eadem, Milczenia..., op. cit., s. 6.
A. Czyżak, op. cit., s. 53.
A. Kamieńska, Notatnik 1965 – 1972, op. cit., s. 253.
A. Kamieńska, Różnica, [w:] eadem, Milczenia..., op. cit., s. 118.
Schyłek życia jest w twórczości Anny Kamieńskiej okresem zdeterminowanym przez
nieustanne oscylowanie pomiędzy poczuciem beznadziejności („Rozpacz jak rak wrosła we mnie i
przesączyła swoje jady we wszystkie komórki [...]” 29) a nadzieją, zawierzeniem się Bogu. Autorka
Drugiego szczęścia Hioba ukazała starość jako czas trudnej wiary, nieustannie wystawianej na
próbę. Kierunek dośrodkowy, skoncentrowanie się na własnych przeżyciach i przemyśleniach,
wskazuje na potrzebę dostrzeżenia sensu ludzkiej egzystencji. Kiedy życie nie daje radości, do
głosu dochodzą marzenia. Dlatego też tytuł szkicu Iwony Smolki poświęconego Kamieńskiej
(Jasność świata), choć pięknie brzmiący, być może jest jednak nieadekwatny. Trudno bowiem pisać
o pełnej afirmacji istnienia w przypadku autorki tego wiersza:
Jesteś już stary
ale sny masz młode
wszystkie rzeki płyną do jednego morza
wszystkie oczekiwania spływają do jednego snu
żyć nie trzeba koniecznie
ale trzeba koniecznie śnić30
Na szczególną uwagę zasługuje jego tytuł. Vivere non est necesse – to słowa przypisywane
Pompejuszowi płynącemu do głodujących mieszkańców Rzymu ze zbożem.
Nawiązanie do nich przez Kamieńską staje się świadectwem niewystarczalności życia. Marzenie
senne jest bowiem tą płaszczyzną, na której dochodzi do spotkania z ukochanym, Mamą, Babunią,
co znajduje swoje odzwierciedlenie w wierszach i w obu częściach Notatnika. Teraźniejszość
zdeterminowana przez starość to dla autorki Drugiego szczęścia Hioba czas jałowy, czas smutku,
żalu i tęsknoty, kiedy to jedynym pocieszeniem jest sen, pozwalający ujrzeć tych, którzy już
odeszli:
Tak płynne są granice snów
że gałęzie z tej strony sięgają na drugą [...]
więc cierpliwości
i ja znajdę przejście [...]
sny żywych i umarłych
to są ziemskie morza
co zawsze wreszcie znajdą się ze sobą31
29
30
31
A. Kamieńska, Notatnik 1973 – 1979..., op. cit., s. 145.
A. Kamieńska, Vivere non est necesse, [w:] eadem, Milczenia..., op. cit., s. 22.
A. Kamieńska, (Zamurowany we śnie), [w:] eadem, Jasność w środku nocy, wiersze wybrali J. Twardowski i K.
Gorzałówna, Warszawa 2001, s. 160.
„Koniec ciekawości – to już jest starość”
A. Siegfried
W jednym z wywiadów Julia Hartwig wyznała:
Unikam słowa „starość” w stosunku do ludzi, dla których wiek nie jest paraliżujący. Starość, bardzo
z pewnością niewygodna, nie jest doklejoną do życia wyspą. Podobnie jak we wcześniejszych okresach życia
wielu doznaje nadal łaski kontynuowania pracy i nie traci wrażliwości na świat, naturę i otaczających ludzi. 32
Słowa te wydają się być idealnym dopełnieniem poezji Julii Hartwig, której podmiot
liryczny jawi się jako uważny obserwator otoczenia. Bogactwo świata jest tym, co sprawia, że
wiersze poetki często wydają się być fotografiami. Jej poezja zaprasza do zatrzymania się,
dostrzeżenia różnorodności miejsca, w którym się żyje, a przede wszystkim nieustannego ruchu,
zmienności:
Staje znieruchomiały obłok
bielejący
stają gałęzie rozbujałych
olch i wierzbiny
bo ustaje na chwilę wiatr
który je szarpał
przystaje marszcząca się woda
w stawie
Żebyś ty też
przystanął
I spojrzał33
W szkicach poświęconych twórczości autorki tomiku Bez pożegnania jednoznacznie
wskazuje się na umiejętność ukazania życia w całej jego rozciągłości. Poezja ta nie jest bowiem
poezją naiwną, a afirmacja istnienia o tyle zasługuje na uwagę, o ile nie jest wynikiem pobieżnie
nakreślonego obrazu świata, lecz precyzyjnie i umiejętnie oddanego charakteru ludzkiej
egzystencji, wypełnionej radością i pięknem, ale i smutkiem oraz brzydotą. Uczenie się sztuki życia
od natury, poszukiwanie harmonii świata w równowadze jest tym, co sprawia, że akceptacja
przemijalności jest możliwa, choć trudna do osiągnięcia34.
32
33
34
J. Kurkiewicz, Starość nie jest doklejoną do życia wyspą. Rozmowa z Julią Hartwig, „Gazeta Wyborcza” 21. 07.
2011 , data wejścia na stronę http://wyborcza.pl/1,75475,8163295 18. 09. 2012.
J. Hartwig, Żebyś, [w:] eadem, Gorzkie żale, Kraków 2011, s. 48.
Zob. I. Smolka, Dziewięć światów. Współczesne poetki polskie, Warszawa 1997, s. 17 – 27; A. Legeżyńska, op. cit.,
s. 117, 257 – 265;
Kolejny raz pozwolę sobie przywołać fragment wywiadu z poetką, w którym skomentowała
ona tytuł ostatniego tomiku poetyckiego – Gorzkie żale:
Ból jest naturalnym elementem życia, który musimy przyjmować. Ale nigdy nie chciałam tego eksponować.
Jeżeli to wychodzi mimo wszystko z wierszy – to dobrze. Nie chciałabym uchodzić za poetkę, która ciągle
chwali świat. Jest jednak okrutny, trudny, brudny często. Ale także nie chcę się oddać tej drugiej stronie. 35
W świetle tych słów Wiersz zapomniany (a szczególnie wersy: „Jeśli smutek – a jest – to jak
mgła / To co trwa niknie w niej tylko z pozoru” 36) wskazuje na umiejętność zachowania
równowagi. Świadomość cierpienia nie jest czymś, co przekreśla wartość życia. Wydaje się, że owo
optymistyczne spojrzenie na świat jest atrybutem młodości, nie rozumianej jednak – jak sądzę –
jako okresu w życiu człowieka, tylko jako pewnej postawy obecnej też w późnej twórczości Julii
Hartwig:
Uwielbić własną młodość
ten wyraz zapamiętałości w powadze
że jakieś przyrzeczenie jakaś pewność
się spełni
Wspaniała gładka skóra otwarty umysł
ciekawość niewiadomego
i pewność
że ono nam przypadnie
Skąd ta duma
skąd ta czułość dla świata
i to oddalenie które daje siłę37
„Otwarty umysł” i owo „oddalenie”, któremu towarzyszy przecież „czułość” – gdyż dystans
obecny w tej poezji nie eliminuje współodczuwania 38 – umożliwiają akceptację własnej
śmiertelności:
Zanurzyć się w liściach
obrosnąć liśćmi
ogarnąć nadmiar
a potem przyjąć nagość odrzucenia
35
36
37
38
Zachwyt i wstręt. Rozmowa z Julią Hartwig, [w:] „Dwutygodnik. com/literatura” 2011, nr 67, data wejścia na stronę
http://www.dwutygodnik.com/artykul/2710 -zachwyt-i-wstret.html 18. 09. 2012.
J. Hartwig, Wiersz zapomniany, [w:] eadem, op. cit., s. 13.
Loc. cit.
Por. I. Smolka, op. cit., s. 22.
odpokutować
i podjąć nadzieję
Drzewo też nie wie
czy przyjdzie czas nowego życia39
Przynależność człowieka do natury, oddana za pomocą antropomorfizacji, wspomniana już
równowaga i harmonia, umiejętność zachowania dystansu, „wyważenie i tonowanie emocji, lecz
nie obojętność wobec przemijania przypomina typy elegijności znane z utworów największych
Starych Poetów: Staffa, Iwaszkiewicza, Miłosza”.40 I chociaż istnienie toposu Starej PoetkiMistrzyni wydaje się być – jak podkreśla cytowana wcześniej Anna Legeżyńska – wątpliwe 41, to
jednak czytając poezję Hartwig, analogia ta pojawia się niemal automatycznie, co sprawia, że na tle
kobiecej liryki propozycja autorki Gorzkich żalów jest jedyna w swoim rodzaju.
Na szczególną uwagę zasługuje wiersz zamykający tomik pt. Nie zawsze. Obecna w innych
utworach akceptacja nietrwałości ludzkiego bytu zdaje się być ufundowana na – subtelnie co
prawda zasugerowanej – nadziei na istnienie bytu eschatologicznego:
Nie zawsze można usłyszeć całość koncertu
czasem możesz pochwycić tylko ostatnią frazę
ulubionego kwartetu
a to zakończenie to już tylko:
Do widzenia, do usłyszenia
bo wszystko co ważne już przebrzmiało
Więc do widzenia we śnie lub gdy czas już minie42
Poczucie utraty, niewykorzystania w pełni tego, co oferuje życie, zostało zrównoważone
właśnie owym „do widzenia”, swoistym gestem nadziei wyrażającym wiarę w jakąkolwiek formę
istnienia pośmiertnego.
Poezja Julii Hartwig jest zdominowana w pewnym sensie przez zmysł wzroku, obrazowość i
materialność. Opisywane miejsca, osoby, rzeczy, choć konkretne, to jednak zmuszają do refleksji
nad tym, co abstrakcyjne43. Wydaje się, że świat materialny jest pośrednikiem, za pomocą którego
doznajemy człowieczeństwa i doświadczamy życia składającego się z przeciwieństw.
[...] pokochaliśmy twardość należną materii
i nie same obrazy ale żywe wzory
te pospolite i te zadziwiające
39
40
41
42
43
J. Hartwig, Nie wie..., [w:] eadem, Jasne niejasne,, Kraków 2009, s. 31.
A. Legeżyńska, op. cit., s. 116.
Loc. cit., s. 108 – 116.
J. Hartwig, Gorzkie..., op. cit., s. 57.
Kwestię tę porusza też I. Smolka, op. cit., s.26.
co nie chciały podobać się sobie ni innym
i chwaliły rzeczywiste oblicze dnia
w śniegu i płomieniach44
Może właśnie owo pragnienie poznania stoi u źródeł poezji Julii Hartwig, w której opisane
są historie wielu ludzi. Opisane, czyli zatrzymane i uwiecznione, a zatem unieśmiertelnione. Poza
tym owa opozycja obraz – wzór, którą być może należy rozumieć jako oscylowanie między tym, co
abstrakcyjne, a tym, co konkretne, nasuwa skojarzenie z teorią idei Platona, z tą jednak różnicą, że
to właśnie przynależące do materii „żywe wzory” stanowią kwintesencję ludzkiego istnienia,
sprawiają, że człowiek odczuwa i po prostu jest.
Umiejętność akceptacji świata prowadzi do pogodzenia się ze starością, jako nieodłącznym
atrybutem istnienia. Skoro wszystko przemija i podlega nieustannemu ruchowi, to także w życie
ludzkie wpisana jest zmiana. Przywoływany zresztą już tytuł ostatniego tomiku, poprzez oczywiste
nawiązanie do nabożeństwa pasyjnego, odsyła do typowego dla chrześcijaństwa myślenia
kompensacyjnego, w którym śmierć jest warunkiem osiągnięcia życia wiecznego. Pozwala to
zaakceptować cierpienie, gdyż zyskuje ono sens, jako wpisane w plan zbawienia. I chociaż nie
można określić poezji Julii Hartwig mianem poezji religijnej, to właśnie refleksja dotycząca kwestii
ludzkiego istnienia i umiejętność zachowania duchowej równowagi sprawia, że czytając jej wiersze
ma się wrażenie obcowania z transcendencją, z siłą niepozwalającą na rozpacz i rezygnację nawet
wtedy, gdy nosi się w sobie świadomość kruchości istnienia.
Jaka jest stara kobieta?
Na pytanie to – celowo niewłaściwie postawione – nie ma odpowiedzi, gdyż jak pokazał to
powyższy bardzo krótki i powierzchowny przegląd kobiecej liryki, nie istnieje jeden spójny obraz
starej kobiety. Z wybranej przeze mnie poezji wyłaniają się trzy odsłony sposobu doświadczania
starości wypełnionej nadzieją, rozpaczą i zwątpieniem.
Próba zmierzenia się z przemijalnością odbywa się na całkowicie innych prawach u każdej z
przedstawionych tu poetek. Bohaterkom Świrszczyńskiej, przez sam fakt ich zaistnienia w
przestrzeni publicznej, zostaje niejako przywrócone prawo do życia. „Siwowłosa Ofelia”, stara
żebraczka – to postaci, u narodzin których stało współodczuwanie, świadomość podobieństwa
zdeterminowana przez bycie kobietą. Rodzące się poczucie wspólnoty to remedium na samotność i
wykluczenie.
Na tym tle wizja starości zarysowana przez Kamieńską wydaje się być bardziej
stereotypowa. Stara kobieta modli się, żyje wspomnieniami, izoluje się od otoczenia. Świat
44
J. Hartwig, Gorzkie..., loc. cit.
przestaje budzić zainteresowanie, jedynie wiara przynosi ukojenie w cierpieniu, gdyż daje nadzieję
na ponowne spotkanie z bliskimi, którzy już odeszli.
Zgodę na przemijanie osiąga też podmiot wierszy Julii Hartwig. Upływ czasu wpisany jest
w naturę istnienia, a bunt wobec odwiecznie panujących reguł byłby beznadziejny i z góry skazany
na porażkę. Akceptacja starości jest częścią trudnej do osiągnięcia – choć możliwej – akceptacji
życia. Obecny w tej poezji spokój jest oznaką głębokiej mądrości. Tylko ktoś, kto posiadł ars
vivendi, może w taki sposób pisać o przemijaniu.
Widzimy zatem, że choć zaproponowane przez poetki wizje starości różnią się od siebie, to
łączy je próba akceptacji upływu czasu. Pisanie wydaje się tu pełnić funkcję terapeutyczną, pozwala
wyrazić lęki, refleksje dotyczące ludzkiego istnienia. Stara Kobieta na różne sposoby mierzy się z
własnym odchodzeniem – szuka oparcia w innych kobietach, próbując przy tym wykorzystać czas,
jaki jej został, żyje wspomnieniem ukochanego bądź dokonuje heroicznego wysiłku osiągnięcia
zgody na przemijalność. Być może właśnie starość jest po trosze tym wszystkim: zmienia się,
pulsuje, jest jednocześnie buntem, jak i przygotowywaniem się do śmierci.

Podobne dokumenty