praca pdf - wtrosce.pl

Transkrypt

praca pdf - wtrosce.pl
„Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomośd
posiadania przyjaciela”
Czasem pytają mnie czy mi nie zimno, a ja wtedy z niemożnością
znalezienia odpowiednich słów, zaprzeczam tylko nieznacznym ruchem głowy.
Nie, nie jest mi zimno.
Wiatr tylko powoli wkrada się przez rękawy delikatnego materiału, po
czym zaczyna ogarniad swym chłodem całe moje ciało, a po chwili następuje
najlepsza częśd, bo zaczyna się go odczuwad, odczuwad tę przestrzeo i wtedy
właśnie napełnia mnie jakaś nieodparta radośd. Radośd, ż e jestem i mogę tu,
teraz, w tym momencie to odczud. Jakby to powiedzied po angielsku „nourished
spiritually".
Nie można stanowczo nazwad tego zimnem, właściwie ciężko jest to
zdefiniowad. To po prostu czasami się zdarza.
Podobnie jest z deszczem, ale tylko w dni ogólnie ciepłe, inaczej radośd przeobraża
się po prostu w czysty dyskomfort.
„Ośmioklasiści nie płaczą" – gdyby ktoś zapytał mnie, o czym jest ten film,
bez zastanowienia odpowiedziałabym, że o miłości. Tak miłośd jest tu
wszechobecna, jest jej pełno. To uczucie na tyle zdominowało ten „wyrób"
kinematografii, że pomimo niezwykle smutnej fabuły, można by go nawet
„puścid" w Walentynki. Z pewnością pobiłby wtedy rekordy oglądalności. Ludzie
lubią takie historie. Ludzie się wzruszają.
„Ośmioklasiści na płaczą" niezachęcający pomysł na tytuł filmu, prosty
(stay simple, stay tnie). Kiedy go usłyszałam, nie wywołał on we mnie żadnych
coś znaczących emocji (czasem zdarza się tak, że usłyszę tylko jedno zdanie
bądź wyraz i już wiem, że zapowiada się coś dobr ego). W tym wypadku tak nie
było. Później go obejrzałam i stwierdzam: mimo że moje gruczoły łzowe
pracowały podczas tego seansu dośd intensywnie, to wcale nie uważam tego
obrazu filmowego za jakieś arcydzieło. Wręcz przeciwnie. Film jest oczywiście
bardzo smutny, ale nie mogę pozbyd się wrażenia, że to jak jest w nim ukazany
świat jest całkowicie fałszywe. Tak słodkie, że aż nie do przełknięcia.
Pozostawiam to jednak moje, zapewne subiektywne zdanie gdzieś
w najmniejszym zakamarku umysłu i spróbuję rozwinąd fragment z Małego
Księcia: „Nawet w obliczu śmierci przyjemna jest świadomoś d posiadania
przyjaciela", który już w przeciwieostwie do filmu potrafi wzbudzid we mnie
chodby lekkie, niepozorne, ale jakieś prawdziwe uczucie.
Śmierd. Jak na razie to słowo nie budzi we mnie strachu, nie boję się go.
To chyba dobrze. Nie myślę o śmierci jak o czymś realnym. Wydaje mi się, że jest
to coś czysto abstrakcyjnego, coś co mnie nigdy nie spotka. Później
uświadamiam sobie, jakże to przeświadczenie jest błędne, mogę prze cież umrzed
nawet za 5 minut. Może się zdarzyd tak, że nie zdążę dopisad tego zdania
(a jednak dopisałam). Moje szczęście. Takie uczucia budzą się we mnie
szczególnie wtedy, kiedy dotrze do mnie jakaś informacja o śmierci osoby w
moim wieku. Po seansie filmu „Ośmioklasiści nie płaczą” podobne wrażenie
zagościło w mojej duszy i dośd długo nie chciało mnie opuścid. Brzmi to dośd
śmiesznie, ale tak rzeczywiście było. Przesłodzona, ale bardzo (naprawdę)
smutna historia.
Akki miała przecież kilkanaście lat, tyle planów, marzeo, perspektyw. Ten
jej cały piękny (wręcz nienaturalny) świat: szkoła, przyjaciele, pasje, wyrozumiali
rodzice, egzaminy, które na pewno rewelacyjnie napisze, kot (przyjaciel), nagle
legł w gruzach, zaczynał nie mied znaczenia. Jednak ona nie chciała tak myśled.
Akki nie przyjmowała do wiadomości aktualnego stanu rzeczy, chciała do kooca
pozostad tym kim była. Właściwie to jej się udało. Pomimo, że nie wygrała walki
z rakiem, z chorobą, która ją uśmierciła, do kooca pozosta ła szczęśliwa, do kooca
marzyła, do kooca wiedziała kim jest i kim chce pozostad. Można więc powiedzied,
że stanowczo wygrała walkę z przeświadczeniami, utartymi stereotypami.
Przyjaciele w jej wypadku rzeczywiście stali się niezbędni. To oni dawali jej
wewnętrzną siłę, poczucie bezpieczeostwa, pewną moc i ogromną wiarę
w zwycięstwo. Akki miała niewątpliwie szczęście, bowiem otaczali ją ludzie, którzy
ją naprawdę kochali, którzy poprzez swój byt sprawiali, że uśmiech nie znikał z jej
twarzy. Jej mama, pan „Wąs", nauczycielka, Laurens (który za sprawą Akki
rozwinął swe skrzydła), Elis, a później Joep. Wszyscy tak bardzo kochali Akki, że po
części poświęcili swoje życie jej. Ale oni nie odczuwali tego jako formalną
powinnośd. To było coś więcej, niczym wewnętrzna potrzeba, powołanie. On
chcieli byd z Akki, bo to wcześniej ona dawała im wielką moc do działania, siłę do
spełniania własnych marzeo, nie udawania nikogo, a bycia sobą.
Podczas trwania filmu nawet nie wprawiony obserwator zauważy przemiany
wielu osób.
Joep pod wpływem dziewczyny potrafił sprzeciwid się ojcu, który nie traktował go
jako odrębną istotę, a „coś" , co można wyszlifowad jak marmur na własne podobieostwo.
Elis, która była bardzo nieśmiałą dziewczynką, stała się osobą znającą swoją
wartośd, bardziej pewną siebie.
Akki w chwili śmierci pozostała sobą – wiecznie szczęśliwą osobą, która
wewnętrznie czuła, że zwyciężyła, że coś się jej udało. Oglądając za okna swoich
przyjaciół, ludzi których kocha i którzy kochają ją, nie mogła odczud żadnego str achu,
przyjaciele przecież przy niej są, czuwają nad nią, nic złego więc jej nie spotka. To
przeświadczenie sprawiło, że dziewczynka mogła poczud się spełniona. Dlaczego? Nie
zrealizowała przecież swoich marzeo? Tak to prawda, ale pomogła zrealizowad je
osobom , na których najbardziej jej zależało, przyjaciołom, ludziom, którzy byli z nią do
kooca, nawet w chwili śmierci.
Akki nie jest tylko fikcyjnym wytworem ludzkiej wyobraźni. Ona żyła naprawdę. Film
zrealizowano na podstawie faktów.
My dzięki tej historii możemy się wzruszad i byd odrobinę lepsi. Naprawdę.