Wiza do Włoch

Transkrypt

Wiza do Włoch
SPRAWOZDZANIE Z WYJAZDU DO LANZHOU UNIVERSITY W CHINACH
Przed wyjazdem musieliśmy załatwid wiele formalności. Przede wszystkim musieliśmy udad
się do Ambasady Chioskiej w Warszawie, by postarad się o wizę. Nie mieliśmy z tym żadnego
problemu. Dostaliśmy wizę kategorii X1, czyli taka która dawała nam nieograniczoną możliwośd
wyjazdów i wjazdów do Chin w przeciągu pół roku. Kolejną bardzo ważną rzeczą były szczegółowe
badania lekarskie oraz dokumenty z naszej uczelni m.in.: listy polecające od wykładowców
z Politechniki Lubelskiej, aplikacja o wyjazd, a także learning agreement czy karta zaliczeo. Kupiliśmy
bilet lotniczy w dwie strony, pozostało nam tylko spakowad się i w drogę.
Po dwóch przesiadkach i kilkunastu godzinach w powietrzu wylądowaliśmy w Lanzhou.
Odebrał nas z lotniska nasz opiekun, chłopak który studiował z nami na tej samej uczelni. Wsiedliśmy
do autobusy i za godzinę znaleźliśmy się na campusie Lanzhou University. Pierwsze wrażenie było
niesamowite: ogromy campus z wielkim parkiem wewnątrz, boiska do koszykówki, do tenisa
ziemnego, do siatkówki oraz wiele innych obiektów. Doszliśmy do akademika i tu pierwsze wrażenie
nie było już takie dobre: brudny budynek, ciężkie zielone drzwi do każdego pokoju, niedopałki
papierosów na schodach, itd.. jednak portier powiedział naszemu opiekunowi, że musimy iśd w inne
miejsce. Przyszliśmy do drugiego budynku Pani powiedziała, że chce nasze paszporty
oraz 600 jenów kaucji, nikt z naszej trójki nie był na to przygotowany i nie mieliśmy takich pieniędzy
przy sobie, na szczęście bank naprzeciwko campusu był otwarty i wybraliśmy odpowiednią sumę
pieniędzy, wróciliśmy do drugiego akademika aby dokooczyd meldowanie, dostaliśmy klucze do pokoi
w jednym akademiku, my z Kasią na tym drugim piętrze, a Grzesiek na szóstym. Później ważna
informacja – wracamy do pierwszego (tego brudnego akademika). Otwieram swój pokój i jest całkiem
ładnie (poza wielką warstwą kurzu na wszystkim), nie ma mojej współlokatorki także spokojnie
zaczynam sprzątad pokój. W pokoju miałam wszystko, co było potrzebne, czyli: lodówkę, małą
kuchenkę elektryczną oraz co ważne każdy z nas miał w pokoju łazienkę, w której był prysznic a pod
prysznicem, podłodze była dziura – takie „toalety” są bardzo popularne w Chinach, 95% toalet
publicznych właśnie tak wygląda, dziura w podłodze. Jeśli chodzi o problem wielkiej warstwy kurzu to
pojawiała się ona co 3 dni w pokoju, gdy tylko okno było otwarte. Najgorzej było podczas burz
piaskowych. Kilka dni po przylocie mieliśmy spotkanie z pracownikiem uczelni oraz innymi
studentami, którzy przyjechali na wymianę. Dowiedzieliśmy się na nim, że nasza wiza jest zła
i musimy postarad się o inną. Wiązało się z tym ponowne badanie ogólne oraz badanie krwi.
Następnie poszliśmy „do biura”, generalnie był to główny posterunek policji w mieście by wyjaśnid
dlaczego taka wiza jaką mamy jest zła. Skooczyło się na tym, że musieliśmy znowu zapłacid
za wystawienie wizy oraz zabrali nam na dwa tygodnie paszporty. Później już nie mieliśmy żadnych
problemów z dokumentami.
Lanzhou to dla mnie ogromne miasto, ponad 7mln ludzi jest tam zameldowanych, jednak
w porównaniu z innymi miastami jest ono niewielkie. W całym mieście jest około 500 obcokrajowców
mieszkających tam na stałe. Porozumienie się z kimś „na ulicy” po angielsku było praktycznie
niemożliwe. Ponadto człowiek o białej karnacji jest czymś wyjątkowym i to, że wiele osób robiło nam
zdjęcia początkowo było śmieszne, później denerwujące, jeszcze później nawet nie zwracaliśmy na to
uwagi. Poznaliśmy wiele osób, które chętnie z nami spędzały wolny czas oraz w razie potrzeby
mogliśmy liczyd na ich pomoc. Były to osoby, z którymi mieliśmy zajęcia na MBA oraz przede
wszystkim nasz kochana mama i najlepsza chioska przyjaciółka, która wcześniej była na praktykach
na Politechnice Lubelskiej. Dzięki niej poznaliśmy wiele zwyczajów kulturowych oraz tradycje i życie
codzienne w Chinach.
Zajęcia z MBA były w mojej ocenie bardzo dobrze przygotowane przez prowadzących,
odbywały się one w języku. Niektóre z nich dały mi nową wiedzę oraz zyskałam dzięki nim nowe
umiejętności. Prowadzący byli głównie ze Stanów Zjednoczonych, a także z Singapuru, z Francji
oraz z Chin. Na każdy kurs trzeba było przygotowad projekt, który kooczył się prezentacją przed
klasą. Czasami, w zależności od tego na kogo trafiło się w grupie, bardzo ciężko było się dogadad.
Niestety Chioczycy czasami rozmawiali jedynie w swoim języku, bo nie wiedzieli jak powiedzied coś
po angielsku i jedna osoba tłumaczyła to co mówi pozostała trójka i tak w obie strony. Różne wartości
czasami też stanowiły problem w naszej współpracy, oni inaczej patrzą na pewne sprawy np. dla mnie
oczywiste jest to, że kiedy jestem usatysfakcjonowana z mojej pracy wtedy mogę poświecid jej więcej
czasu, zaś oni mówili, że kiedy spędzają więcej godzin w biurze wtedy ich satysfakcja jest większa.
Bardzo chciałam chodzid na zajęcia z chioskiego jednak dla mnie było to dużym problemem
ponieważ MBA i chioski zaczynały się codziennie o 9.00 każdego dnia i trwały tyle samo czasu, także
musiałam wybrad co mnie bardziej interesuje. Szkoła chcąc nam pomóc w nauce języka, wyszła
z propozycją prywatnych zajęd. Mieliśmy 3 razy w tygodniu wieczorami prywatne lekcje chioskiego
dla naszej trójki i koleżanki z Włoch. Prowadzone były one przez młodą dziewczynę, która kiedyś
będzie świetną nauczycielką, jednak to było za mało żeby nadgonid naszą klasę, oni mieli zajęcia 5
razy w tygodniu po 5 godzin dziennie. Poziom chioskiego był PODSTAWOWY ale np. 4 osoby ze
Stanów Zjednoczonych, które uczyły się razem z nami były już na 3 roku sinologii więc ich poziom
znajomości języka i nasz były całkowicie inne.
Na początku było mi bardzo ciężko, inny kraj, bardzo daleko od domu, różnica 6 godzin, która
utrudniała jakikolwiek kontakt z rodziną i przyjaciółmi, jednak kiedy poznałam tam kilka osób zrobiło
się o wiele przyjemniej. Razem z tymi osobami podróżowała, chodziliśmy razem na obiady a także
umawialiśmy się w czasie wolnym aby np. pograd w badmintona. W tym momencie jestem bardzo
zadowolona, że miałam taką możliwośd by pojechad na wymianę do Lanzhou University.
Najważniejszymi doświadczeniami były dla mnie: poznanie azjatyckiej kultury, ich zwyczajów oraz
zwiększenie mojej tolerancji do innych opinii.
Jeśli ktoś odważyłby się pojechad do Lanzhou i chciałby o coś zapytad, proszę pisad śmiało na
maila: [email protected] .
Pozdrawiam serdecznie,
Gabriela Wołyniec
Wydział Zarządzania
Rys. 1. Klasa MBA podczas zajęd ze Strategic Management z profesorem z Singapuru
Rys. 2. Biblioteka na campusie
Rys. 3. Nasz akademik

Podobne dokumenty