przeczytania wspomnień z wyjazdu

Transkrypt

przeczytania wspomnień z wyjazdu
Cieszę się, że mogłam uczestniczyć w projekcie " Z JANUSZEM KORCZAKIEM WŚRÓD
POLAKÓW NA ŁOTWIE". Dzięki temu poznałam kulturę łotewską. Zobaczyłam, jak wygląda
codzienne życie tych ludzi. Nie różniło się ono bardzo od naszego.
W pierwszym dniu braliśmy udział w lekcjach - były one prowadzone w języku polskim
oraz łotewskim. Później zwiedzaliśmy ich piękną szkołę. Następnie oglądaliśmy prezentację na
temat ich szkoły. Zdziwiło mnie to, że skala ocen zaczynała się od jedynki, a kończyła na
dziesiątce. Zaciekawiło mnie także szkolne muzeum. Po zwiedzeniu szkoły mieliśmy wspólne
ognisko. Najbardziej w tym dniu podobał mi się pokaz ogni.
Na drugi dzień także byliśmy na lekcjach. Następnie w podziękowaniu za miłe przyjęcie,
przedstawiliśmy program artystyczny o Januszu Korczaku i o patronie ich szkoły – Józefie
Piłsudskim.
Na pożegnanie zagraliśmy w siatkówkę.
Było bardzo fajnie:)
Po mile skończonym dniu wsiedliśmy do autobusu i udaliśmy się w podróż powrotną.
Na zakończenie chciałabym podziękować Rodzinie, która mnie gościła. Czas spędzony
z nimi, miła, rodzinna atmosfera na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
Sandra Kocjan, kl. I c
24 września 2013 r. o godzinie 22:00 wyruszyliśmy na Łotwę do Państwowego
Gimnazjum Polskiego im. J. Piłsudskiego w Dyneburgu”. Pojechali tam uczniowie ze
Świerklan i Jankowic, dwóch dyrektorów (p. Maria Rduch i p. Norbert Niestolik) oraz dwie
nauczycielki (p. Maria Skrobol i p. Danuta Kaszyca).
Podróż autobusem trwała bardzo długo, bo aż osiemnaście godzin, ale nie można
powiedzieć, że było nudno. Jechaliśmy nocą, więc część drogi spaliśmy, poza tym graliśmy
w gry, śpiewaliśmy oraz rozmyślaliśmy, jak będzie w Dyneburgu.
Na miejsce dojechaliśmy dopiero o godzinie 16:00. Szkołę rozpoznaliśmy od razu,
ponieważ powiewała na niej polska flaga. Na powitanie wyszła nam pani dyrektor Halina
Smulko, a z okien machali nam uczniowie tego gimnazjum. Zaprosili nas na obiad, a ponieważ
byliśmy głodni, zjedliśmy z wielkim apetytem. Moim ulubionym daniem był barszcz, który
smakował trochę inaczej niż w Polsce. Później zaproszono nas do rodzin, gdzie nocowaliśmy.
Okazało się, że razem z Laurą będziemy mieszkały u Snezhane.
Snezhane zaprowadziła nas do swojego mieszkania, a tam czekała już na nas jej babcia.
Rozpakowaliśmy swoje bagaże. Byłyśmy bardzo zdziwione, gdy po 10 minutach babcia
kazała nam iść zbierać liście. Zastanawiałyśmy się, po co one będą. Na początku nie podobał
nam się ten pomysł, na dworze było zimno i na dodatek zaczęło padać. Strasznie zmarzłyśmy.
Jednak wieczorem dowiedzieliśmy się, że będziemy robić kapelusze. Trochę nam to nie
wychodziło i dlatego następnego dnia dokończyła je babcia. Podczas kolacji wręczyłyśmy
prezenty, z których Snezhane i babcia bardzo się ucieszyły. Do jedzenia miałyśmy chleb z
szynką, rybą, ogórkiem, pomidorem oraz naleśniki z serem i jabłkami. Wszystko było pyszne.
Następnego dnia na dziewiątą musiałyśmy iść na lekcje do szkoły. Jechałyśmy
tramwajem. Tam spotkałyśmy się z naszymi przyjaciółmi z Polski. Na powitanie mocno się
przytuliliśmy. Byliśmy na trzech lekcjach w polskiej szkole na Łotwie. Na języku polskim
robiliśmy ćwiczenia ortograficzne, na muzyce nauczyliśmy się nowej piosenki, a na
matematyce obserwowałyśmy, jakie rozwiązują zadania. Lekcje prawie niczym nie różniły się
od naszych, jedynie trwały one tylko 40 minut. Uczniowie miedzy sobą rozmawiali w trzech
językach: po polsku, po łotewsku i po rosyjsku. Później poszliśmy zwiedzić drugą szkołę, w
której uczą się uczniowie klas od 1 do 4. Obie szkoły są naprawdę ładne i uczniowie mogą być
dumni, że uczą się w takich szkołach. Obiad tego dnia, jak zawsze, był smakowity, a w głowie
utkwił mi pyszny deser czekoladowy z bitą śmietaną.
W czwartek po południu zwiedziliśmy łotewski stadion żużlowy, zobaczyliśmy
również pozostałości dyneburskiej twierdzy, która przypominała o więzionych w niej polskich
działaczach niepodległości. Tam rozstrzelony został organizator powstania styczniowego na
Inflantach. Pojechaliśmy również do centrum Dyneburgu, gdzie mogliśmy zrobić zakupy. Gdy
wróciliśmy do szkoły, mieliśmy ognisko i pokaz ogni. Było tak wspaniale, że nie chcieliśmy
się rozstać i pójść do rodzin. Jednak tego dnia mieliśmy jeszcze śmieszną, ale niebezpieczną
przygodę. Snezhane musiała pójść jeszcze do swojego domu, gdzie mieszka z rodzicami po
książki. Już miałyśmy wychodzić, kiedy Snezhane chwyciła klamkę i przez przypadek urwała
ją. Nie umiałyśmy jej włożyć z powrotem i otworzyć drzwi. Ja z Laurą zaczęłyśmy się śmiać,
ale dziewczyna nie była wesoła, więc opanowałyśmy się. Potem próbowałyśmy naprawiać
drzwi, ale dopiero sąsiadka pomogła nam je otworzyć. Tę historię zapamiętamy chyba na
długo.
Ostatni dzień był cudowny, ale także smutny, ponieważ musieliśmy się rozstać. Na
pożegnanie dostałyśmy kubek z napisem Daugavpils (Dyneburg), pachnącą świeczkę,
łotewskie słodycze, serki i czarny chleb. Babcia Snezhane dała nam również kapelusze, które
pomogłyśmy robić. Były tak piękne, że odebrało mi mowę z wrażenia. Z bólem musieliśmy się
pożegnać. Na 8:10 pojechałyśmy na lekcje. Na matematyce i biologii uczniowie pisali
sprawdzian. Następnie zjedliśmy drugie śniadanie i poszliśmy grać w siatkówkę. Wygraliśmy
3:0 w setach z Łotyszami. Na obiad mieliśmy bulion z pierożkami, a na drugie danie wspaniale
przyprawioną rybę i ziemniaki. Później dziewczyny z dwunastych klas przygotowały dla nas
zabawy. Było wesoło i wszyscy świetnie się bawili, ale nadszedł smutny moment. Musieliśmy
wracać do Polski. Ze łzami w oczach pożegnaliśmy się.
Nigdy nie zapomnę tych chwil spędzonych w Dyneburgu. Przywiozłam stamtąd dużo
nowych wiadomości i zdobyłam nowe doświadczenia. Zobaczyłam, jak uczą się w innych
szkołach, co jedzą, jak mieszkają. Rodzina, u której spałam, była bardzo miła i gościnna.
Mogłam się tam poczuć, jak we własnym domu. Bardzo dziękuję, że znaleźli dla nas czas
i nawet na chwilę nie przestawali się nami zajmować. Nigdy nie przypuszczałam, że Łotysze
są tak gościnnymi ludźmi i że tak wiele łączy ich z Polakami Gdy będę mogła to z chęcią pojadę
tam jeszcze raz.
Marcelina Mrowiec, kl. I c
Serdecznie dziękuję Państwu Kozlovskij za pobyt i gościnę w ich domu w uroczym
Dyneburgu. Dziękuję również Pani Dyrektor Polskiego Gimnazjum im J. Piłsudskiego
w Dyneburgu za miłe przyjęcie i możliwość uczestnictwa w lekcjach. Pobyt bardzo mi się
podobał, zwłaszcza szkoła i sympatyczni uczniowie, z którymi od razu się zaprzyjaźniliśmy.
Miła atmosfera, zwiedzanie miasta, a zwłaszcza poznanie obyczajów naszych przyjaciół
z Łotwy na zawsze pozostaną w mej pamięci.
Patrycja Musiolik, kl. I b
Pobyt na Łotwie wspominam ciepło i serdecznie. Wspaniała atmosfera panująca w
szkole udzieliła się wszystkim. Nauczyciele oraz uczniowie w tej szkole byli dla nas bardzo
mili. Chcę bardzo podziękować rodzinie, która mnie przyjęła.
Pozdrawiam Artura, Nele oraz Edwarda:)
Ogromne podziękowania za przyjęcie nas w swojej szkole chciałabym również złożyć
Pani Dyrektor Halinie Smulko.
Martyna Syrek, kl. II a

Podobne dokumenty