Grupa III - Pracownie Orange
Transkrypt
Grupa III - Pracownie Orange
Grupa III Autorzy: - Justyna Niezgoda – Pracownia Orange Niedrzwica Duża, - Edyta Dyś – Pracownia Orange Czerniejów, - Sebastian Jeżowski – Pracownia Orange Radzyń Podlaski. Lato tego roku było upalne. Temperatura odczuwalna według osób pracujących fizycznie wynosiła około sto stopni Celsjusza, a wychodząc z klimatyzowanego pomieszczenia miało się wrażenie, że ktoś oblewa nas wrzątkiem. Kiedy panują takie warunki pogodowe, przez większą część dnia człowiek zastanawia się jak zmieścić się do lodówki. Pani Halinka Dworska niezmiernie radowała się, że w tym roku pogoda przyciągnęła turystów. Mazurskie jeziora i lasy dawały odrobinę schronienia przed gorącem. Oczywiście, upał gościł również tutaj, ale nie uderzał z taką siłą jak w innych częściach kraju. Pensjonat Halinki od zawsze cieszył się dużą popularnością wśród klientów. Nic dziwnego, już od progu widać było, że w budynek włożono spory nakład pracy i wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Personel, wystrój i właściciele wprowadzali niezapomnianą atmosferę. Pani Dworska zajmowała się lokalem przez cały rok, a latem dołączał do niej syn. Pomagał jej, a ona przy okazji dowiadywała się faktów z jego życia. Michał mieszkał na co dzień w Warszawie i szczerze nie znosił przyjeżdżać do matki na trzy miesiące każdego roku. Jednak jego księgarnia nie dawała tylu dochodów, by mógł pozwolić sobie na odmowę mamie. Pierwszego lipca, posłusznie o piątej rano wszedł do pensjonatu tylnymi drzwiami kuchennymi. Matka przywitała go serdecznie, po czym oznajmiła, że idzie na targ po świeże produkty. Bez długiego zastanawiania się zdecydował, że jak co roku zacznie swoją pracę od kontroli czystości w pokojach, które tego dnia mają zająć goście. Został wychowany w przeświadczeniu, że im wcześniej zaczniesz pracę, tym szybciej skończysz. Jego rodzice dodali do tego powiedzenia nowy człon brzmiący: wtedy znajdziemy ci kolejne zajęcie. Pod koniec swojego życia nawet jego ojciec miał dość ciągłej pracy i każdy jego dzień polegał na przetrwaniu od śniadania do „Jeden z dziesięciu”. Michał zabrał z recepcji klucze do pokoi i postanowił, że zacznie od położonego najwyżej. Kiedy w końcu pokonał wspinaczkę po schodach oraz przeszedł przez korytarz, stanął przed wejściem do pokoju numer 25, odpowiadającemu liczbie przeżytych przez niego lat. Otworzył drzwi i wszedł do środka. Jednak stanął jak wryty, kiedy jego oczom ukazał się niespodziewany widok. Za drzwiami stał wielki kocioł, z którego wydobywał się dym. Za chwilę zobaczył wychodzącą z innego pomieszczenia postać. Na sobie miała długą niebieską szatę, jej twarz wzbudzała obrzydzenie, ponieważ cała była krościata i piegowata. Wyglądała dokładnie tak, jak wiedźma czy czarownica. Michał zdziwił się bardzo, ale nie tym widokiem, tylko tym, że przecież poprzedni goście już dawno powinni wyjechać, a ona nadal była w swoim pokoju. A po chwili zastanowienia i przyjrzeniu się postaci zobaczył księżniczkę i chciał ją dotknąć, ale jego ręka przeniknęła przez jej dłoń. I jak się to stało, nagle zemdlał. Gdy Michał się obudził zobaczył, że jest w pomieszczeniu, którego wcześniej nie widział. Było całe czarne i wyglądało jak loch. Z cienia wyszła czarownica i powiedziała: - W końcu się obudziłeś, ileż można spać? Strasznie się tym zdziwił, bo teraz czarownica przybrała postać jego ojca, który już dawno nie żył. I nagle znów się odezwała. - Coś ty taki zdziwiony, jakbyś nigdy swojego ojca nie widział? Na te słowa chłopak jeszcze bardziej się zdziwił i gdy zobaczył wystający kijek z kieszeni postaci i powiedział: – Skoro jesteś moim ojcem, to co to jest? I wskazał na kijek. A na to czarownica 1 - Moja prababcia była wróżką, a mój pradziadek czarownikiem i właśnie 7 lat temu, gdy myślałeś, że ja umarłem, to wtedy właśnie zginęli oni oboje w wypadku, a ja po nich odziedziczyłem moce czarodziejskie. Kiedy twoja matka się o tym dowiedziała, powiedziała, że mam się trzymać od ciebie z daleka. Żeby nie wplątywać cię w czarodziejski świat i najlepiej będzie, żebyś myślał, że mnie już dawno nie ma, ale gdy teraz przyjechałem w odwiedziny to się dowiedziałeś. Michał nie wiedział co myśleć, czy wierzyć w zwariowaną historię jego niby ojca, czy może jak najszybciej uciekać przed nim i znaleźć jak najbliższe wyjście z tego pomieszczenia. Po chwili znowu odezwał się głos ojca - A ten kijek to jest moja czarodziejska różdżka. Chłopak stwierdził, że najlepszym rozwiązaniem jest uciekać co sił w nogach, bo wszystko to brednie. Zaczął biec, ale coś go nagle zatrzymało, zapomniał po co biegnie i zaczął się śmiać. Gdy zeszła z niego głupawka śmiechu, obejrzał się za siebie. Zobaczył ojca, który siedział w kącie i płakał. Michał zastanawiał się czy ta historia to bujdy, czy prawda, zawahał się, ale w końcu podszedł do ojca, pogłaskał go po ramieniu i powiedział: - Po tym wszystkim byłem w szoku, ale postaram się ci uwierzyć. Po tych słowach ojciec zaczął się głośno śmiać, zmienił się na straszną wiedźmę i zamienił chłopaka w lamę. Czarownica usłyszała otwierające się drzwi i przyjęła postać Michała. W drzwiach stanęła Pani Dworska i spytała czarownicy w postaci jej syna, co tu robi, a czarownica na to, że sprawdza czystość. Pani Halinka powiedziała, że to przecież jest jej pokój więc tutaj nie trzeba, a wiedźma powiedziała, że co roku zmienia pokoje, więc już się myli. Dwa dni później czarownica zmieniła znów swą postać. Wcieliła się w rolę dziadka Stanisława. Michała przywróciła do jego wcześniejszej postaci. Chłopak był w takim szoku, że nic nie pamiętał. Bardzo się zdziwił, widząc przed sobą swojego dziadka, którego nie pamiętał, bo starszy mężczyzna dawno zmarł. Michał myślał, że to sen. Jednak to była rzeczywistość. Nie wiedział co ma zrobić, uciekać czy zostać z dziadkiem i porozmawiać. Postanowił zostać. Chciał go dotknąć, lecz coś go powstrzymało. Zapytał się go: - Co ty tutaj robisz? - Chciałem się z Tobą zobaczyć- powiedział miłym tonem starszy mężczyzna. - Ale jak to? I nagle postać dziadka zniknęła. Pojawiła się znowu ta sama, okropna czarownica. Michał sobie wszystko przypomniał. Tak samo było z jego ojcem. Chciał już wyjść stamtąd, lecz czarownica mu nie pozwoliła. - Gdzie się wybierasz chłopczyku?- zapytała drwiącym głosem. - Puść mnie. Chłopak zaczął wołać pomocy, lecz nikt go nie słyszał. Był bardzo wystraszony. Nie wiedział, co ma teraz na myśli czarownica. Bał się już nawet do niej odezwać. Postanowił, że nic nie będzie mówił. Czarownica podeszła do niego i powiedziała: - Uspokój się, nic Ci przecież nie zrobię. Chłopak nic nie odpowiedział. Po jego ciele przeszedł dreszcz. Nagle zobaczył, że czarownica się rozpłynęła i została po niej bordowa plama. Chłopak myślał, że to sen, z którego zaraz się obudzi. Szybko wybiegł z pomieszczenia. Biegnąc po schodach, przewrócił się, skręcając przy tym kostkę. Kulejąc, wyszedł na dwór w poszukiwaniu matki. Jednak nigdzie jej nie znalazł. Bał się wrócić do tego nawiedzonego domu. Postanowił, że jak najszybciej wróci do Warszawy. W głowie miał tylko dudniący głos czarownicy. Gdy pośpiesznie wrzucał ubrania do plecaka, podeszła do niego mama: - Synku, wybierasz się gdzieś? Chłopak był blady jak ściana. Nic nie mógł odpowiedzieć. Dworska już chciała dzwonić do lekarza, ale chłopak wreszcie zaczął mówić, jaki jest powód szybkiego powrotu do Warszawy. Z 2 każdym jego słowem, na ustach matki pojawiał się szerszy uśmiech. Kiedy skończył swoją opowieść, zaczęła się śmiać do rozpuku. Jej głos roznosił się echem. - Oj, Michał, Michał. - powiedziała z lekceważeniem. Te słowa rozbrzmiewały w jego głowie kilkakrotnie. Nagle obraz zaczął znikać. Michał ocknął się. Leżał na podłodze w pokoju numer 30. Chwilę zajęło mu odróżnienie prawdy od snu. Pamiętał tylko wejście do pokoju i tę tajemniczą postać. Powoli wstał i rozejrzał się po pomieszczeniu. W pokoju panował chaos. Nic nie znajdowało się na swoim miejscu. Szyba okna była wybita, stolik i fotele poprzewracane, doniczki z kwiatami potłuczone. Poczuł, że przechodzi go dreszcz. Jednak dopiero kiedy spojrzał na podłogę obok łóżka, opanował go prawdziwy strach. Znajdowała się tam ogromna, bordowa plama. Wolał nie wiedzieć, co to było, ale doskonale zdawał sobie sprawę, że właśnie ujrzał zasychającą krew. Próbował nie wpaść w panikę i uporządkować sobie wszystko w głowie. - Muszę zadzwonić na policję - powiedział do siebie, próbując uspokoić nerwy. - Nigdzie nie dzwoń, Michał. Odwrócił się w kierunku, z którego dochodził głos. Najwyraźniej sen nie był do końca wytworem jego wyobraźni, bo oto stał przed nim pan Dworski. Ojciec wyglądał na starszego, niż go pamiętał, co by się zgadzało, bo ostatni raz widział go siedem lat temu. Był też bardziej opalony i szczuplejszy. Jednak jedna rzecz wciąż nie pasowała. Michał był pewien, że jego ojciec nie żyje. - Nie patrz się tak, zaraz ci wszystko wyjaśnię - rzekł Dworski. - Lepiej się pospiesz, bo nie ręczę za siebie. - Nie jestem twoim ojcem. Jestem jego bratem bliźniakiem. Sądziłem, że Twoja matka wszystko ci powie, również to, żebyś tu nie wchodził. Nie musiałbym wtedy uderzać cię w głowę. - Co tu robi krew? Co tu się stało? I od kiedy mój ojciec miał brata bliźniaka? - Od urodzenia. Ta krew i cała reszta to tylko bałagan, który pozostawiłem po załatwianiu swoich interesów. Michał zrobił krok w tył zbliżając się tym samym do wyjścia. - Spokojnie, wszyscy są żywi - odezwał się mężczyzna. - Skoro jesteś już w to wszystko zamieszany, chciałbym, żebyś mi pomógł. - Pomógł? Kim ty w ogóle jesteś? Wciąż nie wiem, co tu się stało. Słowo daję, zaraz zadzwonię na policję. Mężczyzna wypuścił powietrze i przewrócił oczami ze zrezygnowaniem. - Wyjaśnię ci wszystko od początku do końca. Dobrze? - Dobrze. - zgodził się Michał. - Wszystko zaczęło się na studiach, kiedy Twój ojciec postanowił założyć rodzinę, a ja szalałem. Właśnie wtedy poznałem mojego wroga, który jest nim do dziś. Studia były dla mnie okresem zabawy i hulanek, dla Twojego ojca czasem nauki i zdobywania doświadczenia zawodowego. Zawsze był pilniejszym uczniem ode mnie – uśmiechnął się, odgarniając włosy z czoła. - Kiedyś wybraliśmy się wspólnie na imprezę, dobrze się bawiliśmy. Na tej imprezie Twój ojciec poznał Twoją mamę – piękną była kobietą… Mnie bardziej interesował hazard i pieniądze, za ścianą tej dyskoteki znajdował się pokój, w którym „wybrańcy” grali w pokera… długo próbowałem się tam dostać, aż przyszedł ten dzień… Tego wieczoru podszedł do mnie wysoki mężczyzna w garniturze i zapytał, czy mam ochotę na prawdziwie męski wieczór – z radości oczy mi się zaświeciły. Zgodziłem się bez mrugnięcia okiem. Zaprowadził mnie do ciemnego pokoju, w którym znajdowało się 5 krzeseł i stół oświetlony lampą, świecącą wprost na jego środek, a przy nim 4 mężczyzn i miejsce dla mnie. Usiadłem do stołu… Zaczęliśmy grać… Szczęście mi sprzyjało, wygrywałem wszystkie partie, grał z nami on… Młody mężczyzna lat około 25, z zadziornym uśmiechem, miał na sobie zieloną marynarkę i szelki… Przez cały wieczór przyglądał mi się bardzo uważnie, to nie był jego wieczór… - I ja mam Ci w to wszystko uwierzyć? - zapytał Michał drwiącym głosem. 3 - Jak nie chcesz, to nie wierz. Ja nie kłamię. Michał szybko zszedł na dół. Cały ten pensjonat stał się dla niego dziwnym domem. Postanowił, że pójdzie na spacer do swojego ulubionego miejsca, czyli lasku, znajdującego się koło pensjonatu. Idąc polną dróżką i kopiąc kamyk, nie zauważył, że przed nim idzie dziewczyna i nie chcący na nią wpadł. - Uważaj jak chodzisz - powiedziała zdenerwowanym głosem. - Przepraszam - powiedział i podał jej rękę. - Jak masz na imię?- zapytał. - Kornelia, ale mówią na mnie Nela, a ty? - Michał. Miło mi. – powiedział uśmiechniętym głosem. - Jakoś nigdy nie widziałam Ciebie w tej okolicy. Mieszkasz gdzieś tutaj? - Nie. Moja mama ma tutaj niedaleko pensjonat. Ja tylko przyjeżdżam na wakacje, żeby pomóc jej go prowadzić, a Ty? - Ja tu przyjeżdżam do rodziny. Na co dzień mieszkam w Piasecznie. - A ja w Warszawie. Robi się późno i zimno. Może Cię odprowadzę do domu? - Nie, nie trzeba. - No nie daj się prosić - spojrzał na nią błagalnym wzrokiem. - No dobrze, zgadzam się. Idąc, rozmawiali ze sobą, jakby się znali dobre parę lat. Nawet nie zauważyli, gdy byli obok jej domu. - To ja już będę iść. Dzięki, że dotrzymałeś mi towarzystwa - powiedziała z uśmiechem - Nie ma za co. - To cześć. - Do zobaczenia. Wracając do pensjonatu, chłopak nie mógł o niej zapomnieć. Spodobała mu się. Kiedy wrócił do domu było po 22-ej. Otwierając drzwi, zobaczył w progu matkę. - Synku, gdzie byłeś? Martwiłam się. Nawet telefonu nie odbierzesz - powiedziała. - Rozładował mi się. Poza tym jestem już dorosły. - To nie znaczy, że masz mi nie mówić, gdzie wychodzisz. Nie rób tak więcej. - Dobrze mamo. Michał poszedł na górę. Nie mógł zapomnieć o czarnowłosej Kornelii i jej pięknych błękitnych oczach. Po godzinie zasnął. Miał bardzo dziwny sen. Widział w nim swojego wuja i poznaną tego dnia dziewczynę. Kłócili się o coś, ale nie mógł zrozumieć powodu. Obudził się nad ranem, pewny, że już nie zmruży oka. Wczoraj zupełnie nie miał ochoty na rozmowę z matką, ale widział, że to był najwyższy czas, żeby wszystko wyjaśnić. Był przekonany, że już nie śpi. Uwielbiała mieć wszystko pod kontrolą, wczesne godziny przeznaczała na porządkowanie dokumentacji i inne sprawy organizacyjne. Michał ubrał się i zszedł do kuchni. Zdziwił się, kiedy ujrzał siedzącego przy stole wuja. - Chłopcze, usiądź, może wreszcie porozmawiamy - zaczął, kiedy go ujrzał. Młody Dworski miał już dość całej tej sytuacji, chciał zrozumieć, co się dzieje. Usiadł obok mężczyzny. - Nawet nie wiem, jak się nazywasz. - Przepraszam, mam na imię Eustachy i jak już wiesz, jestem bratem bliźniakiem Twojego ojca. Przyjechałem tu by załatwić sprawy z człowiekiem, o którym już ci wspominałem. Do końca życia nie mógł mi wybaczyć, że go wtedy ograłem. Jak się okazało, ta partia była dla niego bardzo ważna. Został bez grosza przy duszy. Wyobraź sobie siebie w jego sytuacji, w końcu jesteś w podobnym wieku, jak my wtedy byliśmy. Jednak na tym nie koniec. Nie byłem na tyle mądry, by dać mu chociaż odrobinę z tego, co wtedy wygrałem. Zaczął żywić do mnie nienawiść. Spotykałem go na każdym kroku. Kiedy zacząłem pracować, on ukradł mi posadę. Kupił mieszkanie, które miałem na oku. Tak przez następne kilka lat, aż wieść o nim zanikła. Aż do teraz. Napisał do mnie 4 list, w którym wyrażał chęć spotkania.. Dowiedziałem się, iż jest bogaty i teraz mieszka z żoną w okolicy, chyba mają dorosłą córkę. Myślałem, że to koniec naszego sporu. Zjawił się w moim pokoju wczesnym rankiem i zbudził mnie hałasem wybijanej szyby. Wstałem i próbowałem go uspokoić, ale wpadł w furię. Rzucił się na mnie, a ja niestety zraniłem go w rękę. Nic się nie stało, zaczął jedynie dość intensywnie krwawić. Jesteśmy trochę za starzy na bójki. Wykorzystałem chwilę, kiedy Twoja matka go opatrywała i chciałem dowiedzieć się, dlaczego tak bardzo mnie nienawidzi. Jednak nic z tego nie wyszło, spojrzał na mnie z niechęcią i wyszedł. Michał, który podejrzewał, że stryj opowie mu historię o zbrodni sprzed lat, odetchnął z ulgą. - Co zamierzasz teraz zrobić? - spytał. - Chyba nic. Nie sądzę, żeby był gotowy na rozmowę. - Jesteś pewien? Nie lepiej byłoby wszystko sobie wyjaśnić, zanim sprawy się skomplikują? - Co miałoby się skomplikować? Zostanę tu na jakiś czas, przypomnę sobie dawne czasy, ale nie spodziewam się ujrzenia go w progu pensjonatu. Wtedy do kuchni weszła pani Halinka. - Dzień dobry, widzę, że już się dowiedziałeś o bracie bliźniaku Twojego taty - powiedziała. - Dlaczego mi nic o nim nie powiedziałaś? - spytał Michał - Nie chciałam Ci o tym mówić, ponieważ Twój wujek był hazardzistą i nie chciałam, żebyś Ty taki był, ale teraz się zmienił, a przynajmniej mam taką nadzieję. Spojrzała na Euchastego, a on pokiwał głową. Michał nagle zobaczył za oknem czarnowłosą dziewczynę, którą poznał poprzedniego wieczoru. Jego wujek spojrzał na nią i odezwał się ściszonym głosem. - To jest córka tego mojego wroga, Anastaziego. Na to chłopak zaniemówił, ponieważ spodobała mu się Kornelia i chciał się z nią gdzieś spotkać. Kornela poznała wujka Michała, bo słyszała o nim od ojca wiele różnych opowieści. Tata pokazał jej nawet jego zdjęcie. Dowiedziawszy się o tym, że matka chłopaka ma pensjonat w okolicy, skojarzyła fakty. Michał wymknął się i wyszedł na dwór tylnym wyjściem, obszedł budynek dookoła i zza rogu zawołał dziewczynę. Po rozmowie z nią tylko się upewnił, że to co mówił Eustachy było prawdą. Wraz z Kornelią ustalili, że nikomu tego nie powiedzą, ani jej rodzinie, ani rodzinie Michała. Poszli na spacer, a gdy Michał wrócił, czekała na niego matka i wuj. Od progu zarzucili go pytaniami - gdzie poszedł, po co i tym podobnymi. Michał nie przyznał się, że był z córką wroga wujka i nazmyślał, że poszedł na targ po owoce i warzywa, ale nie było nic ciekawego, więc nic nie kupił. - Myślałem, że mogę wyjść bez pytania. - Ale nie wtedy, kiedy jest tu mój wróg, a poza tym nawet nie myśl o tej dziewczynie, bo ona na pewno jest taka sama jak ojciec. Nie możesz się z nią spotykać! – odrzekł na to wujek. Michał wymyślił, że z dziewczyną będzie spotykać się potajemnie i tak, żeby nikt a nikt ich nie zobaczył. Następnego dnia Michał umówił się z Nelą. Zakochał się w niej po uszy. Poszli się przejść nad jezioro. Było bardzo gorąco, więc zjedli lody. Michał cały się wybrudził. Kornelia nie mogła powstrzymać się od śmiechu - Z czego się śmiejesz? - zapytał Michał ze zdziwieniem. - Masz brudną buzię od lodów. Trzymaj chusteczkę. – odpowiedziała mu ze śmiechem. - Dziękuje. Michał wytarł się i poszli na plażę. Chciał się pokąpać, ale Kornelia się nie zgodziła. Wziął ją na ręce i weszli do jeziora. Dziewczyna piszczała, a Michał wrzucił ją do wody. Bardzo się zdenerwowała i wyszła z wody. Chłopak za nią pobiegł. - Poczekaj! - krzyczał za nią. - Nie odzywaj się! - odpowiedziała mu stanowczo - Przepraszam cię. – powiedział Michał, zagradzając jej drogę. - No dobrze, wybaczam Ci - powiedziała z uśmiechem na twarzy. 5 Chłopak zbliżył się do niej. Odgarnął jej kosmyki włosów, które opadały jej na oczy. Zbliżył się do niej i ją pocałował. Trwali tak z 5 minut. Oderwali się od siebie i popatrzyli sobie w oczy. - Może już wróćmy. - Dobrze. Szli razem za rękę. Michał odprowadził ja do domu. Kiedy wracał do hotelu, zaczął padać deszcz. Chłopak pobiegł jak najprędzej do domu. W domu czekała na niego mama. - Gdzie byłeś? - zapytała. - Yyyy…. A tak sobie chodziłem. - Przebierz się, bo jesteś cały mokry. - Dobrze mamo. Michał poszedł na górę się przebrać. Położył się na łóżku. Przypomniał mu się jego pocałunek. Chciał, żeby ta chwila trwała wiecznie. Wkrótce zasnął. Po dwóch godzinach się obudził. Nie pamiętał, co mu się śniło. Znowu zaczął myśleć o czarnowłosej Kornelii. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Nie czekając na odpowiedź, do pokoju wpadła zdenerwowana Kornelia. - Wstawaj, już! - krzyknęła. Michał był zszokowany, ale postanowił jak najszybciej się jej posłuchać. - Chodź! - Gdzie? - Mój ojciec i twój wujek próbują się pozabijać. - powiedziała wściekłym głosem i nakazała mu biec za sobą. Kiedy dotarli do ogrodu za pensjonatem, ujrzeli obu panów, stających naprzeciwko siebie. Krzyczeli i gestykulowali rozemocjonowani. - Przez ciebie straciłem wszystko! - wrzeszczał Anastazi. - To była tylko jedna partia pokera! - Jedna? Żarty sobie stroisz?! - O co ci chodzi? Grałem z Tobą tylko jeden raz w życiu! Anastazi spojrzał na niego zszokowany. - Pamiętam cię, przecież graliśmy co tydzień. Konkurowaliśmy o wszystko. - Jak to? Eustachy zrozumiał wszystko. - Musisz mylić mnie z moim bratem bliźniakiem. Przysięgam, grałem z tobą tylko raz w życiu. - Przez te wszystkie lata próbowałem dopaść nie tego brata?! On mieszkał tutaj? Jak to jest możliwe? Oszukał mnie bardziej niż myślałem. - O co w tym wszystkim chodzi? - Przyjaźniłem się niegdyś z Eustachym... - Ja jestem Eustachy. - Jak to? Podał twoje dane? Nie wierzę. Przyjaźniliśmy się, pożyczyłem mu pieniądze, zabrał mi Halinę, posadę, oszczędności, a na koniec przegrałem jeszcze mój pensjonat. Byłem pewien, że nie umie grać w pokera, pewnie dlatego podpuścił Ciebie. Kazał mi przepisać budynek Halinie, nie sądziłem, że zrobił to, bo nie chciał bym znał jego imię. Drań! - Jesteś pewien, że mówisz o moim bracie? - Ależ oczywiście. O ile wiem, nie jestem jedynym, którego obskubał do zera. Michał stał jak wryty, słuchając rozmowy dwóch mężczyzn. Dopiero później zauważył, że jest jeszcze jeden świadek całego zdarzenia. Jego matka stała w bramie trzymając siatki z zakupami. Czekał na jej reakcję z niepokojem. Zaskoczyło go to, że usłyszał jej donośny chichot. Kobieta zanosiła się ze śmiechu, wypuszczając z rąk siatkę z zakupami. Na trawę potoczyły się mandarynki i wylało się mleko. Stał jak wryty, widział, że nie tylko on czuł się zaskoczony reakcją mamy. Kiedy przestała się śmiać podeszła do stojących na przeciw siebie mężczyzn. 6 - Co wy robicie? Zachowujecie się jak małe dzieci! Myślicie, że każdy z Was wie najlepiej, a tu niestety powiem Wam drodzy Panowie, że żaden z Was nie ma racji! Nic nie wiecie, nie znacie najmroczniejszych tajemnic tego pensjonatu oraz życia mojego męża… Czuł, jak dreszcz przeszył jego ciało… Co ona mówi? Jaka tajemnica? Jaka mroczna opowieść?! Nic nie rozumiał, chciał uciec, nie słuchać tego i nie dowiedzieć się o tym, co za chwil miało paść z ust matki... - Chodź Kornelia, idziemy stąd - powiedział Michał, łapiąc dziewczynę za rękę. - Dobrze. Michał z Kornelią pobiegli nad jezioro. Przypomniał im się pocałunek. Chłopak bez wahania, przyciągnął ją do siebie i musnął jej wargę. Trwało to długo, więc nie zobaczyli, że ktoś obserwuje ich z boku. Szybko oderwali się od siebie. Zobaczyli tam wujka Eustachego. Patrzył na nich ze zdziwieniem. - Michał, jak możesz? - powiedział. - Wujku, jestem dorosły. Mogę robić, co chcę. - Ta dziewczyna nie jest dla Ciebie! - Ale ja ją kocham - powiedział Michał stanowczym tonem. Po policzku Kornelii spłynęła łza. Michał szybko ją otarł i przytulił dziewczynę. - Nie przejmuj się nim. Najwyraźniej taki już jest - powiedział chłopak. - Na pewno mnie kochasz? - zapytała. - Głupie pytanie, pewnie, że tak. Kornelia się uśmiechnęła. Razem poszli do domu dziewczyny. Przy drzwiach Michał zobaczył piękną kobietę. - Mamo, to jest Michał.- powiedziała Kornelia. - Miło mi. Jestem Anna – powiedziała matka dziewczyny. - Mi również - odpowiedział Michał z uśmiechem. Michał z dziewczyną weszli do domu. Miał bardzo bogate wnętrze. Kornelia zaprowadziła Michała do pokoju. Położyli się ze zmęczenia na łóżku. Jednak ich odpoczynek nie potrwał długo. Z dworu dobiegł ich przerażający dźwięk wystrzału. Kornelia podskoczyła. Michał przez chwilę nie wiedział co robić, ale postanowił jak najszybciej dowiedzieć się, co się dzieje. - Zostań tu – powiedział. Sam wybiegł z domu i znalazł się w ogrodzie. Z początku wydawało mu się, że ma zwidy, ale nie trwało to długo. Anastazi i Eustachy chowali się za drzewem. Halina strzeliła po raz drugi w ich kierunku, ale ponownie chybiła. - Mamo! – krzyknął - Michał, odejdź! To nie jest Twoja sprawa! - Jest! Mamo odłóż ten pistolet! - Nie ma mowy! - Nie sądzisz, że należą mi się wyjaśnienia? Spojrzała na niego zrezygnowanym wzrokiem. - No dobrze i tak wyszłam już z wprawy. Michał był przerażony, ale postanowił udawać, że wszystko jest w porządku i chce tylko wiedzieć, co się stało między obecną tutaj trójką, a jego ojcem. Halina podeszła do niego. Widział, że Anastazi wyjmuje z kieszeni telefon i dzwoni po policję. Nie protestował. W tej chwili wolałby, żeby stojąca przed nim kobieta nie była jego matką. - Razem z Janem planowaliśmy spisek przeciw Anastaziemu od czasu, kiedy go poznaliśmy. Był bogatym, rozwydrzonym dzieciakiem, donosił na swoich przyjaciół. W tamtych czasach było trudno. Zdrajców się eliminowało. Udawałam, że chcę z nim być i czekałam, aż w końcu zostawimy go z niczym. Eustachy nic o tym nie wiedział, był tylko pomocą. Nie pozwolę by teraz dostało mi się za to wszystko. Robiłam to w słusznych zamiarach. Michał nie wierzył w to co słyszał. - Wybacz synku, ale muszę iść. - Nigdzie cię nie puszczę! – krzyknął i złapał ją za ramię. 7 Zanim się obejrzał wyjęła z kieszonki w spódnicy jakiś spray. Jak szybko się przekonał, był to gaz pieprzowy. Wszystko zaczęło go piec, kaszlał, a z jego oczu leciały łzy, nic nie widział. Halina uciekła, a on był przekonany, że Eustachy i Anastazi nie próbowali jej gonić. W jej dłoni nadal spoczywała broń. Tymczasem ona, celując, powoli się wycofywała, wsiadła do samochodu i odjechała. Kornelia szybko wybiegła z domu. - Boże, Michał! Nic Ci nie jest? - zapytała z troską w głosie. - Nie, nic, tylko tak jakoś…. Chłopak upadł na podłogę. Kornelia szybko zadzwoniła po karetkę. Michał odzyskał przytomność dopiero w szpitalu. Zobaczył, że siedzi obok niego cała we łzach Kornelia. - Jak się czujesz? - Dobrze. Co się stało? - Nie mówmy teraz o tym. Musisz dużo odpoczywać. W tej chwili do sali przyszedł lekarz. - Musi Pani wyjść. Trzeba pacjentowi zrobić badania. - Dobrze. Do zobaczenia Michał.- pocałowała go w policzek. - Do zobaczenia. Po badaniach do Michała przyszła policja. - Dzień dobry. Jestem komisarz Lewakowski. Muszę z Panem porozmawiać. - Dobrze, ale co się stało? - Czy jest pan spokrewniony z Panem Anastazim Kochanowskim? - Nie… - Został postrzelony. Poszukujemy teraz Pańskiej matki. Jest na razie jedyną podejrzaną. Chcemy ją przesłuchać w charakterze świadka. - Co? Chyba sobie Pan żartuje. Ona by nie mogła tego zrobić. - zaczął protestować. - Niestety, ze wszystkich zeznań wynika, że to prawda. Jeśli będzie miał pan jakikolwiek kontakt z matką, proszę się do mnie odezwać. Położę tutaj moja wizytówkę. - Dobrze. - Do widzenia. - Do widzenia. Michał pobladł i znowu zasłabł. Do sali wbiegł lekarz. Michałowi podano kroplówkę. Następnego dnia obudził się wcześnie. W pomieszczeniu było jeszcze ciemno. Czuł się dużo lepiej. Zupełnie zapomniał, że poprzedniego dnia nic nie zjadł, dużo się przemieszczał, a jego matka potraktowała go gazem pieprzowym. Wyjął wenflon, wyciągnął z szafki obok łóżka swoje ubrania, nałożył je i wyszedł z sali, starając się, by nikt go nie zobaczył. Stwierdził, że zdecydowanie zbyt dużo zdarzyło się przez te kilka dni. Chciał to wyjaśnić i załatwić do końca. Zadzwonił po taksówkę z budki telefonicznej. Pensjonat był opuszczony. Matka odprawiła wszystkich gości. Przeszukał budynek i jej w nim nie znalazł. W końcu zdecydował się wejść do jej pokoju. Pamiętał jak niegdyś, za czasów dzieciństwa, nie pozwalała mu sięgać do niektórych zakamarków. Czuł się z tym źle, ale wiedział, że musi poszperać w jej rzeczach, by dowiedzieć się czegoś więcej. Zaglądał wszędzie, gdzie tylko przyszło mu do głowy, ale nic nie znalazł. Chodził po pokoju rozmyślając. Wtedy usłyszał, że jedna z desek wydaje inny dźwięk niż pozostałe. Nachylił się i zaczął ją ostukiwać, po czym wygiął ją w jedną stronę. Zobaczył, że pod podłogą ukryła pudełko. Wyjął je i usiadł na łóżku, by przejrzeć jego zawartość. Znalazł tam kilka starych zdjęć, gazetę i kilka zapisanych kartek papieru. Na fotografiach rozpoznał trzy postaci, swoją matkę, ojca i Anastaziego. Wyglądali, jakby bawili się wyśmienicie w swoim towarzystwie. Sięgnął po następną rzecz. Jego uwagę przykuł artykuł na dole pierwszej strony: 8 Obywatel Stanisław F. został aresztowany wczorajszej nocy pod zarzutem kolaborowania z obywatelem innego, zachodniego państwa i przyjmowania od niego korzyści majątkowych. Podziękowania za schwytania przestępcy należą się wiernemu towarzyszowi. Wszystko zaczęło się wyjaśniać. Anastazi wydał jego dziadka. Zaczął czytać coś, co wyglądało na list. Eustachy! Zapraszam na finałową partyjkę pokera. Anastazi. Michał usłyszał kroki. Był pewien, że to jego matka. W pośpiechu wrzucił wszystko do pudełka i odłożył na miejsce. - Michał? Co ty tu robisz? – spytała kobieta - Szukałem Cię. Mamo, ja już wszystko wiem. Anastazi zdradził dziadka. Dlatego wraz z tatą chcieliście uknuć na niego spisek. Jednak z racji tego, że Eustachy zajmował się hazardem, użyliście go jako marionetki. - Teraz już rozumiesz, dlaczego to zrobiłam? - Nie. Wiem, że dziadek został aresztowany, ale to cię nie upoważnia do strzelania do kogokolwiek. Halina spojrzała na niego ze smutkiem. - Synku, synku. W tamtych czasach trzeba było sobie radzić, myślałam, że mam wiernych przyjaciół, ale bardzo się przeliczyłam. Dlatego pozwoliłam sobie i Janowi jeszcze bardziej zbliżyć się do Anastaziego, by potem obskubać go na łyso. Jednak łże mówiąc, że zrobiliśmy to jeszcze komuś. - Nie wierzę, Ty naprawdę myślisz, że możesz do niego po prostu strzelać? - Mój ojciec umarł w tym więzieniu! Michał zamilkł. Musiał się zastanowić po czyjej jest stronie. - Przykro mi mamo, ale nie zniosę dłużej pobytu tutaj. Wracam do Warszawy. Uścisnął ją i wybiegł z pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Cieszył się, że zostawił kluczyk na zewnątrz. Wyjął z kieszeni wizytówkę i zadzwonił po policję. Starał się ignorować matkę, która krzyczała, żeby ją wypuścił. Kiedy tylko ujrzał radiowóz, zabrał swoje rzeczy, wybiegł z pensjonatu i pospieszył na stację, by stamtąd wrócić do miejsca nudniejszego, ale dużo lepszego niż dom. 9