Wolność wypowiedzi
Transkrypt
Wolność wypowiedzi
Materiały edukacyjne przygotowane w ramach programu Socrates Grundtvig Action 1, “Law through Experience” / 116881-CP-1-2004-SK-GRUNDTVIG-G11 Wolność wypowiedzi (prof. dr hab. Ewa Łętowska) Współczesne, nowoczesne ujęcie wolności wypowiedzi akcentuje jej znaczenie jako fundamentu - z jednej strony - samego demokratycznego ładu jako takiego, i - z drugiej strony - jako przesłanki ochrony innych praw i wolności. Bez wolnej prasy, bez wolności przepływu informacji i idei, bez prawa do bycia poinformowanym - nie moŜe bowiem być mowy o istnieniu demokracji. Inne wolności człowieka i obywatela, takie jak zwłaszcza swoboda zgromadzania się, zrzeszania, praktyk religijnych, wolność wyborów - nie dadzą się urzeczywistnić bez spoczywającej niejako pierwotnie, u ich źródła - wolności wypowiedzi. Stąd szczególne miejsce wolności słowa, wolności wypowiedzi wśród innych podstawowych praw jednostki. Podkreśla to art. 14 polskiej Konstytucji, gdzie wolność prasy i w ogólności mediów została potraktowana wręcz jako zasada ustrojowa, a więc coś więcej, niŜ tylko wolność czy prawo jednostki. To jednak, co jest obecnie juŜ trwale ukształtowanym standardem na tle Konwencji Europejskiej, w państwach Europy Centralnej i Wschodniej wciąŜ budzi zdziwienie i nieufność. Konwencja Europejska zaczęła swój byt w okresie powojennym, a stosunkowo bogate (w przeciwieństwie do kwestii wolności religii) orzecznictwo na jej tle, kształtowało się w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Jest to więc czas stosunkowo nieodległy i zaczynający się w epoce juŜ przychylnej dla wolności słowa, kiedy juŜ szersze kręgi zdały sobie sprawę ze szczególnej społecznej funkcji wolności słowa. W Europie Centralnej i Wschodniej natomiast bliskie są doświadczenia cenzury prewencyjnej, stosowanej wobec całości publikacji (a takŜe przekazów radiowych i telewizyjnych) i wynikające stąd utrudnienia i nieufności wobec wszelkich środków technicznych transpaństwowych, jak przekazy satelitarne, audycje zagraniczne - problem Internetu pojawił się juŜ po upadku realnego socjalizmu. DąŜenie do reglamentowania wiadomości nie ominęło i takich środków przekazu, z których korzysta się prywatnie, poza kontrolą państwa (np. łączność satelitarna, modemy). Utrudniają one bowiem wewnętrzną cenzurę państwa, do którego prerogatyw naleŜała decyzja, które informacje mogą znaleźć się w publicznym obiegu, a które nie mogą. Obecnie coraz szerzej akceptowane pojęcie „wolnego rynku idei", jeszcze tak niedawno dla mieszkańców Europy Centralnej i Wschodniej było czymś niezrozumiałym i odległym. Prawo do karania za „wywrotowe paszkwile", tj. publikacje podwaŜające autorytet władz i poniŜających je w opinii publicznej istniało nie tylko w XX wieku w tej część Europy ale takŜe w Anglii w wieku XVII. Przekonanie o konieczności ochrony autorytetu władzy środkami represji karnej było w tych krajach realizowane, często z nadgorliwością dyktowaną koniukturalizmem politycznym. Wiele postaci krytyki uznawanej w demokracjach liberalnych za normalne (choć niemiłe dla krytykowanych), w państwach tej części Europy utoŜsamiano z karygodnym atakiem na władzę i jej autorytet. W konsekwencji powstało i pozostało przekonanie o nieodzowności ochrony karnoprawnej, niejako w naturalny sposób przysługującej władzy i reprezentującym ją funkcjonariuszom. Dlatego dość oczywista na tle Konwencji Europejskiej teza o relatywnie wyŜszej granicy 1 dopuszczalnej krytyki właśnie wobec osobistości znanych z działalności publicznej („polityk musi ścierpieć więcej, nie poszukując ochrony prawa") z trudem trafia do przekonania w Europie Centralnej i Wschodniej, bliskiej tradycji szczególnej prawnej ochrony dobrego imienia władzy. Przekonanie o budowaniu autorytetu (takŜe osobistego) polityków przy wykorzystaniu pomocy prawa karnego, zwracającego się przeciw krytyce poczynań władzy lub osoby, która się uwaŜa za jej piastuna, ma ogromną Ŝywotność i zdarza się takŜe osobom, które nie mają nic wspólnego z tradycjami establishmentu totalitarnego, świeŜo wstępującym do świata polityki. Tendencji tej przeciwstawiono się w Polsce w wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie, gdzie za niezgodną z Konstytucją uznano zbyt szeroką penalizację zniewag wobec funkcjonariuszy publicznych (oczywiście te osoby nadal są objęte ochroną prawa cywilnego w tym zakresie). Z kolei jednak w kolejnej sprawie Trybunał uznał konstytucyjność przepisów kodeksu karnego przewidujących karnoprawną ochronę za zarzuty zniesławiające poczynione w mediach publicznych. Prawo jednostki tradycyjnie noszące nazwę „wolności myśli" przeszło zresztą znamienną ewolucję przedmiotu swej ochrony. Pierwotnie dotyczyła ona samej „wolności myślenia". Zaznaczyć naleŜy Ŝe owa tradycyjna „wolność posiadania poglądów" jest i obecnie komponentem wolności, o której mówi art. 10 Konwencji Europejskiej, regulujący jednak daleko bardziej rozległą sferę. (Nawet i obecnie sama wolność posiadania poglądów - bez ich propagowania - moŜe stać się przedmiotem negatywnych dla ich posiadacza działań państwa, świadczą wątpliwości podnoszone w głosach odrębnych w sprawach przeciw Republice Federalnej Niemiec, a odnoszących sie do pozbawienia moŜliwości pracy jako nauczycieli członków partii radykalnych - por. zwłaszcza sprawę Vogt, 1995). Rychło jednak punkt cięŜkości przesunął się od wolności myśli do „wolności wypowiedzi", a więc komunikowania swych poglądów innym.) Kolejnym, dalszym etapem ewolucji poglądów na tle Konwencji Europejskiej, w zakresie ochrony wolności wypowiedzi jest uznanie za godne ochrony wręcz „prawa do informacji", a więc uzyskania informacji, czy to dotyczących siebie (np. zbieranych przez agendy państwowe), czy teŜ dotyczących wiedzy na wszelkie tematy, opinii, dotyczących najrozmaitszych kwestii, wypowiedzi będących środkiem artystycznej ekspresji, nierzadko nie werbalizowanej. W tej wersji „prawo do informacji" róŜni się od swego historycznego pierwowzoru dwiema okolicznościami, widocznymi zresztą na tle ujęcia Konwencji Europejskiej. Po pierwsze, wolność, o której mowa, zaczyna być juŜ po trosze „prawem", a nie tylko „wolnością". Tę ostatnią charakteryzuje okoliczność, Ŝe oznacza (dla wszelkich władz państwowych) tylko obowiązek negatywny, konieczność powstrzymania się od wkroczeń w sferę wolności słuŜącej jednostce, a w kaŜdym razie przynajmniej miarkowania tych wkroczeń tak, aby nie zniweczyły sfery swobody jednostki. Jest to więc klasyczna powinność o negatywnym charakterze, polegająca na ograniczeniu państwa w jego moŜliwości aktywnego działania. Gdy natomiast mówimy o „prawach" - akcentujemy obowiązek działania w sposób pozytywny, mając na myśli nie powinność zaniechania, a przeciwnie, uczynienia czegoś dla uprawnionego. Gdy idzie o „prawo do informacji" sama zmiana terminologii (z „wolności" na „prawo") oznacza zmianę akcentów i obowiązków państwa. Chodzi juŜ bowiem nie tylko o to, aby nie wkraczać w wewnętrzną sferę jednostki („wolność wypowiedzi"), ale aby wręcz zapewnić jej, jako członkowi społeczeństwa, dostęp do informacji. „Wolny rynek idei" warunkujący postęp i ochronę przed ideami niebezpiecznymi, współcześnie nie moŜe istnieć (z uwagi na uwarunkowania techniczne) bez pozytywnego 2 wsparcia państwa, które ma w ten sposób nie tylko chronić pojedynczą jednostkę korzystającą z przysługującej jej wolności, ale umoŜliwić ich zbiorowości (społeczeństwo!) funkcjonowanie owego rynku idei. Zarysowaną tendencję widać wyraźnie, gdy śledzi się orzecznictwo na tle Konwencji Europejskiej, w kwestiach prawa do informacji: zwłaszcza w kwestiach wolności prasy i wolności środków przekazu radiowego i telewizyjnego. Szczególnie w tym ostatnim zakresie w zarysowała się stopniowo tendencja do ścieśniającej interpretacji dopuszczalnych ograniczeń i kontroli ze strony państwa. W ten sposób zresztą jesteśmy chyba świadkami kolejnej ewolucji: wolność wypowiedzi jednostki, zaczyna na naszych oczach stawać się prawem zbiorowości, społeczeństwa. Nie chodzi bowiem juŜ tylko o to, aby jednostka mogła komunikować coś innym; chodzi przede wszystkim o to, aby potencjalni słuchaczeodbiorcy informacji mieli szanse dotarcia do niej. Ten „kolektywistyczny" wymiar wolności wypowiedzi dostrzec moŜna wyraźnie na tle uzasadnień orzeczeń Trybunału Praw Człowieka. Trybunał Praw Człowieka w sprawie Handyside przeciw Wielkiej Brytanii, 1976 (sprawa dotyczyła zakazu rozpowszechniania ksiąŜki adresowanej do młodzieŜy, zawierającej treści pornograficzne; Trybunał uznał zresztą, iŜ zakaz władz mieścił się tu w granicach słuŜącej im swobody ograniczania wolności przepływu informacji): „swoboda wypowiedzi jest jedną z najwaŜniejszych podstaw demokratycznego społeczeństwa, warunkiem jego rozwoju i moŜliwości samorealizacji jednostki". JeŜeli „wolność wypowiedzi" uznajemy za wolność o szczególnym charakterze wśród innych wolności jednostki (wedle Trybunału Praw Człowieka mające kluczowe znaczenie w państwie prawa - sprawa Prager i Oberschlick przeciw Austrii, 1994), to dzieje się tak i dlatego, Ŝe „uzewnętrznienie idei" interferuje, a wiec nakłada się na inne wolności. Praktykowanie religii jest niczym innym, niŜ uzewnętrznianiem idei szczególnego rodzaju. Tak jak samo zgromadzanie się czy zrzeszanie (partie polityczne, stowarzyszenia) jest formą ich uzewnętrzniania. To tłumaczy zresztą chwiejność kwalifikacji naruszeń wolności jednostki: niektóre mogą być traktowane albo jako naruszenie wolności sumienia, albo jako wolności informacji (stosowne przykłady podawaliśmy w komentarzu dotyczącym wolności sumienia). Podobnie bywa w wypadku wolności zrzeszania się i zgromadzeń. Samo uzewnętrznianie własnych poglądów moŜe przybierać róŜne postacie. Dlatego trochę myląca jest terminologia odwołująca się do pojęcia „wolności wypowiedzi", akcentująca tylko werbalizację poglądów. Co do samej zasady - iŜ tzw. ekspresyjne zachowanie (nie polegające na wyraŜeniu swych poglądów w sposób zwerbalizowany) stanowi formę „wypowiedzi" - nie było zresztą wątpliwości. (Dotyczyły one natomiast granic dozwolonej konstytucyjnie igerencji państwa, przewidującej karanie tego rodzaju form manifestacji - o tej kwestii za chwilę). Podobnie szerokie ujęcie cechuje Konwencję Europejską. Zgodnie z jej art. 10 „KaŜdy ma prawo do wyraŜania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa państw do poddania procedurze zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych". W sprawie Müller przeciw Szwajcarii, 1988 (konfiskata obrazów o treściach uznanych za pornograficzne; uznano tu dopuszczalność ingerencji państwa) interpretując pojęcie przedmiotu „wypowiedzi" uŜyte w art. 10 Konwencji, odniesiono je do wszelkich form ekspresji artystycznej, jako sposobu uczestnictwa w społecznej wymianie informacji i idei. Zaznaczyć naleŜy, Ŝe z czasem praktyka stosowania ochrony wyznaczonej przez art. 10 Konwencji rozciąga się takŜe na tzw. commercial speech, a więc reklamy i inne wypowiedzi wiąŜące się z dzialalnością gospodarczą. Ta sfera wypowiedzi korzysta, co do 3 zasady z ochrony przyznanej Konwencją, lecz przy jej niŜszym standardzie(Szwedzki Kościół Scjentologiczny przeciw Szwecji, 1979, sprawa rozpatrywana przez Komisję; sprawa Barthold przeciw Niemcom, 1985; Jacubowski przeciw Niemcom, 1994). Ochroną właściwą dla wolności wypowiedzi, manifestowania swych poglądów jest objęte takŜe prawo do milczenia. W konsekwencji państwo nie jest upowaŜnione do przymuszania jednostek do ujawniania ich poglądów. Prawo, o którym mowa, obejmuje takŜe moŜliwość uzyskania informacji. Dotyczy to zarówno informacji ogólnej, odnoszącej się wiedzy i zjawisk doniosłych społecznie, jak i informacji zbieranych przez władze, a dotyczących zainteresowanego, który chciałby je poznać. PoniewaŜ ta kwestia nakłada się na prawo do prywatności, w komentarzu do tego właśnie rozdziału podano informacje o orzecznictwie na ten temat (sprawy Klass, 1978; Leander, 1987; Gaskin, 1989). Warto jednak podkreślić, Ŝe w tym jednak zakresie margines swobody dany wewnętrznemu ustawodawstwu i praktykom administracji jest ujmowany przez Trybunał Praw Człowieka szerzej, niŜ w wypadku prawa informowania o społecznym wymiarze, odnoszącym się do wolności wypowiedzi mediów. Granice ograniczeń prawa do informacji Problemem kluczowym, wokół którego obracają się właściwie wszystkie sporne kwestie na tle rozwaŜanej wolności, jest kwestia dopuszczalnych granic ingerencji państwa i swobody jednostki wyraŜającej swe poglądy i propagującej bliskie jej idee. Kwestia jest o tyle trudna, Ŝe z uwagi na swój zakres i przedmiot wolność słowa (informacji, wyraŜania poglądów i idei) wkracza ona bardzo mocno w sprawy uwaŜane za domenę działania państwa (wraz z karaniem za czyny uwaŜane za naruszające pewne wartości zbiorowe). Jednocześnie wolność wypowiedzi, a zwłaszcza w jej szerokiej wersji, takŜe jako prawo do informacji często koliduje z innymi prawami innych jednostek (swoboda religijna wyraŜanie idei uznawanych za obrazę uczuć religijnych; wolność przekonań - obraza tych przekonań przez manifestację poglądów ich przeciwników; prywatność - podawanie informacji odnoszących się do innych ludzi, którzy chcieliby uniknąć wejścia „na rynek idei") - czyni nakreślenie granicy zadaniem szczególnie trudnym. Na tle Konwencji Europejskiej ta właśnie teza (choć nigdy jej w ten sposób tu nie zwerbalizowano) miała łatwiejszą drogę. Ustęp 2 art. 10, mówi o granicach dozwolonej ingerencji w wolność wyraŜania opinii: „prawo to jako pociągające za sobą obowiązki i odpowiedzialność moŜe podlegać takim wymogom formalnym, warunkom, ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego, integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego, ze względu na konieczność zapobieŜenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób, oraz ze względu na zapobieŜenie ujawnieniu informacji poufnych lub zagwarantowanie powagi i bezstronności władzy sądowej". Występuje tu test wielostopniowy: ustawowy charakter ograniczenia - koniecznego w społeczeństwie demokratycznym - w celach określonych (znów dwustopniowo: sam cel i przyczyny jego wyboru) w samej Konwencji. Formuła ograniczająca w art. 10 ust. 2 Konwencji jest zresztą najbardziej szczegółowa w porównaniu z jej odpowiednikami wyraŜonymi w art. 8, 9 i 11 (prawo prywatności, wolność wyznania, wolność zrzeszania się) Konwencji. Przy bardzo szeroko ujętym zakresie chronionej wolności (o czym decyduje szerokie ujęcie chronionego dobra i z zamysłu ujmowanie jej jako przesłanki innych wolności, o 4 czym juŜ wcześniej była mowa) i jednocześnie bardzo rozbudowanej klauzuli ograniczającej, całość orzecznictwa na tle art. 10 dotyczy w gruncie rzeczy niemal zawsze kwestii proporcjonalności wkroczenia władzy. Sam zaś fakt jej wkroczenia w chronione prawo do informacji, Trybunał jest skłonny dość chętnie uznawać. W sumie te dwie okoliczności nadają praktyce Komisji i Trybunału Praw Człowieka charakter (zapewne z zamysłu) kazuistyczny. Problem proporcjonalności jest bowiem zawsze kwestią okoliczności konkretnego wypadku. Jest to zresztą chyba fragment zamierzonej strategii Komisji i Trybunału. Innymi słowy: Trybunał stara się unikać wiązania sobie samemu rąk precedensem sformułowanym nazbyt generalnie. Wiele teŜ razy podkreślał konieczność uwzględniania elementu lokalnego (Otto-Preminger-Instytut przeciw Austrii, 1994) przy ocenie, czy władze konkretnego państwa wprowadzając ograniczenie - działały zgodnie z zasadą proporcjonalności między celem i zastosowanym środkiem. Uderza zresztą, Ŝe bardzo przychylne dla prawa do informacji (zwłaszcza gdy wiąŜe się ono z wolnością mediów) ogólne wypowiedzi znajdujące się uzasadanieniach, podkreślające znaczenie wolności obiegu informacji dla demokracji, państwa prawa czy funkcjonowania innych praw człowieka nierzadko idą w parze z jednoczesną dość liberalną oceną konkretnych restrykcyjnych praktyk władz, uznawanych za uzasadnione lub odpowiadające zasadom propocjonalności. To teŜ jest z pewnością zamierzoną strategią Trybunału, koncentrującą się na określeniu standardów generalnych ochrony. W tych warunkach warto zasygnalizować problem charakterystyczny zwłaszcza dla Europy Centralnej i Wschodniej. OtóŜ liberalna, przychylna dla wolności wypowiedzi i prawa do informacji koncepcja samoregulującego się mechanizmu „wolnego rynku idei", gdzie sam fakt ścierania się poglądów i dyskusji decyduje o pozbawieniu destruktywnej siły poglądów skrajnych, zakłada - istnienie aktywnego, społeczeństwa (pewno od czasów Karla Poppera, uŜylibyśmy terminu: społeczeństwo otwarte) dla którego polityczna debata jest wręcz obowiązkiem obywatelskim. W takich warunkach logiczne jest uwolnienie państwa od roli cenzora. Apatyczne społeczeństwo nie chcące i nie umiejące prowadzić dyskusji tego typu, nie gwarantuje jednak funkcjonowania takiego mechanizmu samoregulującego w tym zakresie. I wtedy pojawia się pokusa wykorzystanie przymusu państwowego (karania, cenzury, innych form ograniczenia wolności wypowiedzi, np. przez eliminację osób wyznających pewne poglądy polityczne ze słuŜby publicznej) aby wymusić milczenie tam, gdzie naturalny brak wszechstronnej dyskusji nie daje szans na naturalną konkurencję idei, prowadzącą do ich wzajemnego, społecznego równowaŜenia. Ta pokusa występuje w krajach Europy Centralnej i Wschodniej, przeŜywających swoją drogę do transfomacji demokratycznej. Społeczeństwa tych państw nie mają duŜego doświadczenia (i śmiałości) w poruszaniu się na wolnym rynku idei i ich aktywność, jak równieŜ cierpliwość w oczekiwaniu na wyniki występującej tu konkurencji, nie są imponujące. To powoduje z jednej strony szok wywołany zetknięciem z ideami, które „obecnie juŜ wolno" wyraŜać. Wołanie o jakąś formę powrotu do „zdrowej cenzury" (określenie autentyczne, zaczerpnięte z polskiej gazety, „Niedziela", zgłaszającej potrzebę takiej właśnie cenzury, z przyczyn ideowych w 1993 roku, a więc juŜ po zmianie ustroju). Tego rodzaju reakcja, wywołana strachem przed konsekwencjami „wolnego rynku idei" nie jest bynajmniej w tych warunkach rzadkością. Co więcej, społeczeństwa „dotychczas zamknięte", gdzie państwo propagowało i było straŜnikiem jakiejś jednej, oficjalnej ortodoksyjnej doktryny, chętnie widzą uzyskanie poparcie państwa dla własnej, wyznawanej przez siebie idei czy aksjologii, nie dostrzegając koniunkturalizmu i krótkowzroczności tego rodzaju postulatu, w warunkach społeczeństwa prawdziwie pluralistycznego. Zmiana politycznej lub społecznej koniunktury musi bowiem nieuchronnie prowadzić do ustawicznych zmian tego, co państwo popiera na rynku idei i co państwo na nim zwalcza. 5 Dlatego argument o konieczności „wymuszonego milczenia" (ograniczenia wolności wypowiedzi poprzez ingerencję państwa), z uwagi na brak autentycznej, oŜywionej wymiany na rynku idei w państwach podlegających transformacji demokratycznej - jest argumentem stosunkowo łatwym do podniesienia w warunkach Europy Centralnej i Wschodniej, ale jednocześnie o tyle fałszywym, Ŝe zamykającym drogę do kształtowania tu przesłanek otwartego społeczeństwa. TakŜe (i z tych samych względów) byłoby niewłaściwe przyjęcie z góry, Ŝe standard ochrony prawa do informacji czy wolności wypowiedzi w krajach Europy Centralnej i Wschodniej, powinien być z zasady niŜszy, a to z uwagi na warunki lokalne (brak tradycji aktywnego, dyskutującego, pluralistycznego społeczeństwa). Gdyby taki „podwójny standard" miał się ukształtować np. na tle przyszłego, odnoszącego się do tej części Europy, orzecznictwa Komisji i Trybunału Praw Człowieka (z wykorzystaniem argumentu o „specyfice warunków miejscowych"), byłoby to bardzo niepokojące. Oznaczałoby bowiem „równanie w dół, i to w zakresie, który juŜ został na tle Konwencji wypracowany w dotychczasowej praktyce. Powodowałoby to nie tylko negatywne skutki dla szybkości osiągania standardów przez „nowych" członków rady Europy, ale i groziło regresem ochrony wolności wypowiedzi w ogóle. Wolność informowania dotyczy niewygodnych i draŜniących takŜe idei Wedle Benjamina Franklina „gdyby zmuszono drukarzy, Ŝeby nie drukowali niczego, dopóty, dopóki nie osiągną pewności, Ŝe w ten sposób nie uraŜą nikogo, bardzo niewiele by drukowano". W sprawie Handyside przeciw Wielkiej Brytanii, 1976 Trybunał Praw Człowieka sformułował jedną z najwaŜniejszych tez umoŜliwiających funkcjonowanie „wolnego rynku idei" a zarazem kluczowej przesłanki stosowania art. 10 Konwencji. Podkreślając znaczenie wolności wypowiedzi Trybunał stwierdził: „swoboda ta nie moŜe jedynie ograniczać się jedynie do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie, albo postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz odnosi się w równym stopniu do takich, które obraŜają, oburzają lub wprowadzają niepokój. Takie są wymogi pluralizmu i tolerancji, bez których demokracja nie istnieje". Tezę o konieczności tolerowania przez państwo demokratyczne swobodnego obiegu informacji takŜe kontrowersyjnych, czy niewygodnych znaleźć moŜna w sprawie Open Door i Dublin Well Woman przeciw Irlandii, 1992 (Sąd NajwyŜszy Irlandii wydał tu zakaz prowadzenia przez wnioskodawcóworganizacje informacji o moŜliwości dokonywania zabiegów przerwania ciąŜy poza granicami kraju). We wszystkich wypadkach podkreślano dobroczynną dla rozwoju demokracji i otwartości społeczeństwa rolę wolnej prasy; ona bowiem najczęściej padała ofiarą działań cenzurujących i dyscyplinujących ze strony władz. Podobną myśl konsekwentnie - głoszono na tle spraw: Sunday Times przeciw Wielkiej Brytanii, 1979 (w sprawie chodziło o publikację o skutkach uŜywania thalidomidu, środka medycznego, który zaŜywany przez kobiety w ciąŜy powodował trwałe kalectwo dzieci; w momencie publikacji toczyła się sprawa sądowa o odszkodowanie naleŜne poszkodowanym; autorów spotkały represje i zakaz dalszych publikacji na ten temat, poniewaŜ uznano to za wywieranie wpływu na sąd). Trybunał w orzeczeniu korzystnym dla wolnej prasy podkreślił prawo społeczeństwa (w tym ofiar thalidomidu) do uzyskania wszechstronnej informacji na temat interesujący społecznie. W tym samym duchu, przychylnym dla wolności prasy, mimo ujawniania wiadomości czasem niewygodnych dla władzy, orzekano w sprawach Sunday Times przeciw Wielkiej Brytanii, 1991 (publikacja materiałów dotyczących nielegalnych akcji angielskiego kontrwywiadu), Tolstoi-Miloslavski przeciw Wielkiej Brytanii, 1995 (publikacja materiałów dotyczących kompromitujących działania wysokiego brytyjskiego 6 funkcjonariusza w czasie wojny; stwierdzenie naruszenia swobody wypowiedzi poprzez nałoŜenie przez sąd na publicystę nieproporcjonalnie wysokiego, arbitralnie orzeczonego odszkodowania w procesie wytoczonym przez pomówionego); Goodwin przeciw Wielkiej Brytanii, 1995 (nakazanie dziennikarzowi przez władze krajowe podania źródła informacji, która była poufna, a którą dziennikarz opublikował). W sprawie Vereinigung Demokratischer Soldaten Osterreichs i Gubi przeciw Austrii, 1994 za naruszenie art. 10 uznano wydanie zakazu kolportaŜu krytycznego wobec wojska i armii czasopisma (nie zachęcajacego zresztą do przemocy, nieposłuszeństwa czy łamania regulaminu, zawierającego natomiast propozycje reform i zachęcającego do wykorzystania przez Ŝołnierzy istniejących prawnych środków i zgłaszania skarg). Gdy porówna się to rozstrzygnięcie ze sprawą Engel i inni przeciw Holandii, 1976 (gdzie równieŜ oceniano moŜliwość kolportaŜu w wojsku krytycznego czasopisma i aprobowano ograniczenia nałoŜone w tym względzie przez państwa, motywowane potrzebą zapewnienia dyscypliny) zaobserwować moŜna narastanie bardziej przychylnego stanowiska względem swobody informacji, nawet przeznaczonych do kolportaŜu w armii i zmiane stanowiska co do wymagań w tym zakresie wynikających z dyscypliny właściwej wojsku. TakŜe w odniesieniu do publikacji przez prasę informacji danych objętych tajemnicą, a więc takich, które władze wewnętrzne uznają za wyłączone z „rynku informacji" stanowisko Trybunału jest przychylne wolności prasy (i jednocześnie podtrzymuje ono myśl o konieczności ścierpienia publikacji przez władze) jeŜeli tylko publikacja odnosiła się do informacji wprawdzie utajnionej, lecz skądinąd znanej powszechnie, gdy publikacja słuŜyć miała publicznej debacie. Kwestie te podlegają ocenie Trybunału, z punktu widzenia zastosowania środków „koniecznych" w demokratycznym społeczeństwie. Por. sprawy Sunday Times przeciw Wielkiej Brytanii, 1992 (publikacja wspomnień funkcjonariusza słuŜ specjalnych, zawierających informacje na temat nielegalnych akcji kontrwywiadu w czasie wojny; dane te były juŜ skądinąd znane); Vereninging Weekblad Bluf! przeciw Holandii, 1995 (wydrukowanie raportu wewnętrznego słuŜby bezpieczeństwa z 1981 r., opatrzonego klauzulą poufności). Podkreślić teŜ naleŜy, Ŝe korzystanie z najbardziej drastycznego środka ingerencji władzy w wolność wypowiedzi, jakim jest jej ocenzurowanie (zdjęcie, skonfiskowanie) nie bywa tolerowane takŜe na tle orzecznictwa Trybunału Praw Człowieka, gdy idzie o udział prasy w dyskursie politycznym. Wypadki, gdy taką właśnie moŜliwość uznano za usprawiedliwoną ze strony władz wewnętrznych, dotyczyły albo zakazu publikacji z uwagi na ochronę dobr osobistych osób trzecich (sprawa Tolstoj-Miloslavski przeciw Wielkiej Brytanii, 1995, w zakresie gdzie nie dopatrzono się naruszenia art. 10 przez wprowadzenie sądowego zakazu publikacji zniesławiającej osobę trzecią) lub obrazy moralności czy uczuć religijnych (sprawa Otto-Preminger-Instytut przeciw Austrii, 1994). I w tej ostatniej sprawie jednak zdania odrębne w składzie sędziowskim bardzo mocno akcentowały ogólną niechęć do środków polegających na stosowaniu cenzury uprzedniej. Władza i funkcjonariusz publiczny muszą więc ścierpieć krytykę (przybierającą niejednokrotnie niemiłe i agresywne formy), a to w imię interesu samego społeczeństwa, i kontrolnej funkcji sprawowanej przez środki masowego przekazu. Na tle art. 10 Konwencji Europejskiej na uwagę zasługuje rozstrzygnięcie w sprawie Lingens przeciw Austrii, 1986, otwierające całą serię orzeczeń, opartych na myśli, Ŝe w ramach debaty politycznej, prowadzonej w interesie publicznym, ujawnianie okoliczności Ŝycia prywatnego osób publicznych, a takŜe ich krytyka prowadzona nawet w bardzo ostrych formach (niedopuszczalnych w wypadku osób nie zajmujących funkcji publicznych), musi być ścierpiana przez krytykowanych; ewentualne wykorzystanie środków ochrony karne, stanowi tu naruszenie wolności wypowiedzi i prawa do informacji. W sprawie tej chodziło o karę, jaką nałoŜył sąd austriacki, na dziennikarza, Petera Lingensa, za zniesławienie 7 ówczesnego kanclerza, Brunona Kreisky'ego. Lingens opublikował w piśmie „Profil" dwa artykuły, ostro krytykujące kanclerza za jego stosunek do polityków, mających przeszłość nazistowską. Dziennikarz zarzucał Kreisky'emu oportunizm i sprzyjanie antysemityzmowi. Padły tam określenia o „oportunizmie politycznym najobrzydliwszego rodzaju", o „bezwstydzie" i „braku godności". Rozstrzygając sprawę na rzecz Lingensa Trybunał zauwaŜył: „ ... swoboda wypowiedzi chroniona przez art. 10 ust. 1 stanowi jeden z podstawowych fundamentów demokratycznego społeczeństwa i jeden z podstawowowych warunków jego rozwoju, jak równieŜ warunek samorealizacji kazdego człowieka. Dotyczy ona nie tylko takich informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie, uwaŜane za niedraŜliwe lub obojętne, lecz takŜe tych, które obraŜają, szokują lub niepokoją. Takie są wymagania pluralizmu, tolerancji i otwartości poglądów bez których nie ma demokratycznego społeczeństwa. Zasady te nabierają szczególnego znaczenia w odniesieniu do prasy. ChociaŜ prasa nie moŜe przekraczać pewnych granic, ustanowionych między innymi aby chronić dobre imię innych osób, to przecieŜ jej zadaniem jest rozpowszechnianie informacji i poglądów na tematy polityczne, tak jak na wszystkie inne tematy interesujące społeczeństwo. Nie tylko prasa ma za zadanie rozpowszechnianie takich informacji i poglądów, ale takŜe członkowie społeczeństwa mają prawo do ich otrzymania. W tym kontekście Trybunał nie moŜe zaakceptować stanowiska Wiedeńskiego Sądu Apelacyjnego, Ŝe zadaniem prasy jest tylko rozpowszechnianie informacji, podczas gdy ich interpretacja musi być zostawiona czytelnikom. Wolność prasy zapewnia społeczeństwu jeden z najlepszych środków kształtowania i formułowania opinii na temat poglądów i skłonności liderów politycznych. Bardziej ogólnie moŜna powiedzieć, Ŝe swoboda debaty politycznej leŜy u samych podstaw pojęcia demokratycznego społeczeństwa... Granice uzasadnionej krytyki są zatem szersze w wypadku polityków niz gdyby chodziło o osoby prywatne. W przeciwieństwie do tych ostatnich ci pierwsi muszą pogodzić się z tym, Ŝe kaŜde ich słowo i czyn mogą zostać szczegółowo przeanalizowane przez dziennikarzy i całe społeczeństwo, muszą zatem być bardziej od innych tolerancyjni. Nie ma wątpliwości, Ŝe art. 10 ust. 2 zapewnia ochronę dobrego imienia innych osób, w tym takŜe polityków, takŜe wtedy, kiedy nie występują oni jako osoby prywatne. Z tym, Ŝe wówczas naleŜy zwaŜyć z jednej strony wymogi ochrony dobrego imienia polityka, z drugiej zaś - niewątpliwą potrzebę otwartej dyskusji na tematy polityczne. ... ". Podobne rozstrzygnięcia, z podobną motywacją zapadły w sprawach Castels przeciw Hiszpanii, 1992 (skazanie senatora za opublikowanie krytycznego artykułu o polityce rządowej względem Basków, przyrównanie metod działania do działań faszystowskich), Oberschlick przeciw Austrii, 1991 (skazanie dziennikarza za zniesławienie polityka - zarzut szerzenia poglądów nazistowskich w związku z propozycją obniŜenia robotnicomcudzoziemkom zasiłków, aby w ten sposób skłonić je do aborcji), Thorgeison przeciw Islandii, 1992 (publikacja krytycznego artykułu o brutalności policji zakończona skazaniem za zniesławienie); Schwabe przeciw Austrii, 1992 - skazanie polityka za publikację artykułu krytykującego innego polityka i ujawniającego fakt uprzedniego skazania tego ostatniego za przestępstwo hańbiące. Preferencja dla wolności mediów Obserwacja orzecznictwa dotyczącego wolności wypowiedzi i prawa do informacji moŜe nasuwać wniosek o wyraźnej preferencji dla wolności mediów (z uwagi na ich funkcję w demokratycznym społeczeństwie). Władza (i jej przedstawiciele) muszą ścierpieć od mediów więcej: i to zarówno w zakresie środków podejmowanych przez władze wobec mediów, a zwłaszcza w zakresie posługiwania się drastycznym środkiem: cenzurą czy 8 zakazem publikacji, jak i w wypadku konfliktu między prawem do informacji a prawem do prywatności osób zajmujących funcje publiczną. W zakresie tego ostatniego konfliktu tylko autorytetowi sądów (z uwagi na ograniczone moŜliwości uczestniczenia sędziów w publicznym dyskursie) orzecznictwo na tle art. 10 Konwencji Europejskiej jest skłonne przyznać uprzywilejowaną pozycję (Barfod przeciw Danii, 1989; sprawa Prager i Oberschlick przeciw Austrii, 1995 -gdzie nie uznano za naruszenie art. 10 ukarania dziennikarza za zaniesławienie sędziego w publikacji krytycznej). Potwierdzeniem tezy o szczególnym znaczeniu przywiązywanym w orzecznictwie europejskim do prawa do informacji mogą być teŜ inne typy spraw. MoŜna tu wskazać uznanie doŜywotniego zakazu publikacji dla dziennikarza (kolaboranta wojennego) za naruszający zasady proporcjonalności (De Bekker przeciw Belgii, 1962). W rozstrzygnięciu tym podkreślono dotkliwość zastosowanego środka, polegającego na bezterminowej moŜliwości wykonywania zawodu, bez moŜliwości weryfikacji tej oceny, w miarę upływu czasu i zmiany okoliczności. To wlaśnie zostało ocenione jako nie odpowiadające konieczności w demokratycznym społeczeństwie. Jako kolejny przykład moŜe słuŜyć stopniowe rozszerzanie przychylności dla swobody wymiany informacji na tle interpretacji przepisu zezwalającego państwu na kontrolę nad rozwojem telewizji poprzez przyznawanie koncesji (por. Groppera Radio AG przeciw Szwajcarii, 1990, Autronic AG przeciw Szwajcarii, 1991, Informationsverein Lentia i inni przeciw Austrii, 1993). Uprzywilejowane stanowisko mediów jest motywowane poŜytkiem, jaki nieskrępowana wymiana poglądów i informacji (nawet kontrowersyjnych) niesie dla poŜądanych zmian politycznych i społecznych. Cel ten jasno tłumaczy przyczyny przesuniętych granic krytyki władz i jej reprezentantów. Nie rysuje się jednak tak juŜ jasno, gdy w konflikcie z wolnością prasy pozostają inne prawa i dobra. Interesująca dla tej serii jest sprawa Jesild przeciw Danii, 1994. Tu bowiem skazano dziennikarza za przygotowanie i wyemitowanie w telewizji wywiadu z przedstawicialami radykalnej prawicowej grupy, głoszących poglądy rasistowskie i ksenofobiczne. Wladze duńskie (bynajmniej zresztą nie twierdzace, iŜ poglądy takie szerzył sam skazany dziennikarz) powoływały sie na zobowiązania międzynarodowe, zakazujące szerzenia poglądów rasistowskich. W tym więc wypadku wolność informacji znalazła się w konflikcie z innymi podstawowymi prawami człowieka. Jednak i tym razem doszło (choć niejednogłośnie) w Trybunale do orzeczenia przychylnego dla wolności prasy, z uwagi na fakt, iŜ informacyjne i edukacyjne intencje dziennikarza nie budziły wątpliwości, jak równieŜ fakt, iŜ audycja - jako taka - nie słuŜyła pochwale ksenofobii i rasizmu. O ile jednak nie ma wątpliwości, Ŝe krytyka władzy (nawet w formach powodujących konflikt z prawem do prywatności przedstawiciela władzy) dotycząca kwestii politycznych jest wręcz istotą prawa do informacji w jego społecznym wymiarze, o tyle sytuacja, gdzie informacja dziennikarska koliduje z innymi prawami człowieka i choć dotyczy kwestii społecznie waŜnych - wkracza w obszar chronionych dóbr kogo innego, niŜ władza - czyni opisany tu przypadek Jersilda kwestią graniczną. W motywach orzeczenia podkreślono, Ŝe ochronie przewidzianej w art. 10 Konwencji podlega takŜe forma wypowiedzi dziennikarskiej (dziennikarstwo informacyjne); karanie dziennikarza za to, co powiedział uczestniczący w wywiadzie czy reportaŜu jego rozmówca - utrudniłoby prasie udział w dyskusji o społecznie waŜnych sprawach. Prawo do informacji a swoboda artystycznej; problem pornografii 9 ekspresji Inaczej zatem (niŜszy standard ochrony) traktuje się sprawy, gdzie idzie o konflikt między wolnością wypowiedzi nie dotyczącącą dyskursu politycznego i waŜnych spraw społecznych a innymi dobrami. Tu brak juŜ opisanych wyŜej preferencji dla wolności wypowiedzi. W konsekwencji orzecznictwo Trybunału Praw Człowieka aprobuje tu w szerszej mierze swobode oceny władz wewnętrznych. Ujawniło się to w kilku sprawach dotyczących swobody sztuki. W relacjonowanej juŜ sprawie (komentarz do rozdziału o wolności sumienia) Otto-Preminger-Instutut przeciw Austrii, 1994 zaaprobowano zakaz wyświetlania filmu uznanego przez władze austriackie za obraŜający moralność i uczucia wyznawców religii katolickiej, uznając ingerencję władzy za mieszcząca się w granicach przyznanej im swobody i usprawiedliwioną w świetle miejscowej obyczajowości. Podobnie rozstrzygnięto sprawę Müller przeciw Szwajcarii, 1988 (konfiskata obrazów i ukaranie za rozpowszechnianie pornografii). Wolność wypowiedzi a lojalność obywateli Stanowisko niechętne państwowej ortodoksji w zakresie przekonań wewnętrznych charakterystyczne dla współczesnej wizji wolności jednostki, doznaje ograniczeń w wypadku osób, które z racji swego stanowiska zostają uznane za zobowiązane do szczególnej lojalności wobec państwa. Dotyczy to urzędników publicznych. Na tle orzecznictwa europejskiego problem pojawił się w praktyce, w związku z restrykcjami (zakaz angaŜowania w słuŜbie publicznej; zwalnianie osób juŜ zaangaŜowanych), których działalność lub wypowiedzi, a nawet czasem sam fakt uczestnictwa w legalnych lecz radykalnych partiach lub stowarzyszeniach, uznano za naruszający ich konstytucyjną lojalność. Wszystkie sprawy (Kosiek, 1986; Glasenapp, 1986; Vogt, 1995) - dotyczyły Niemiec i zwolnień z pracy nauczycieli. W dwóch pierwszych sprawach Trybunał ominął delikatny problem oceny, czy doszło tu, czy teŜ nie do naruszenia prawa do wolności wypowiedzi; uczynił to kwalifikując spór jako dotyczący domagania się dostępu do słuŜby publicznej, czego Konwencja nie gwarantuje. W sprawie Vogt - stwierdzono naruszenie przepisu i nieproporcjonalność działania władz niemieckich, zawieszających (po długotrwałym postępowaniu dyscyplinarnym) i następnie zwalniających wnioskodawczynię, którą przyjęto do słuŜby państwowej wiedząc o jej przynaleŜności do legalnie działającej partii komunistycznej i której nie postawiono zarzutu wykorzystawnia stanowiska nauczycielskiego do szerzenia poglądów obcych niemieckiej konstytucji. W sprawie Trybunał podkreślił (nie formułując Ŝadnej oceny) wyjątkowo szeroki (wyjątkowość na tle porównawczym; absolutny charakter; objęcie nim takŜe Ŝycia prywatnego) i prawnie niesprecyzowany co do granic wymóg obowiązku lojalności w ustawodawstwie wewnętrznym Niemiec, a takŜe fakt rozmaitej praktyki na jego tle w róŜnych landach. Orzecznictwo to - z uwagi na swoją historyczną relatywność - jest interesujące dla czytelników z Europy Centralnej i Wschodniej. Zmiany ustrojowe nieuchronnie bowiem przynoszą ze sobą „zmianę gwardii pretoriańskiej". Związana jest z tym ocena sposobu traktowania osób w zawodach uznawanych za newralgiczne politycznie, nie zawsze zresztą objętych pojęciem słuŜby publicznej (policjanci, nauczyciele, urzędnicy publiczni, dziennikarze). Perspektywy „wolnego rynku idei" w państwach podlegajacych transformacji 10 MoŜna ryzykować twierdzenie, Ŝe typowe dla polityków tej części Europy jest ujmowanie mediów jako zagroŜenia, które naleŜałoby ująć w karby. Sytuacja nie jest tu jednak jednakowa w róŜnych państwach tego regionu. W państwach o stosunkowo dobrze połoŜonych fundamentach przemian (Polska, Węgry, Czechy) establishment, a ściślej politycy dotknięci konsekwencjami wolności wypowiedzi - usiłują utrudnić, przeszkodzić lub zniechęcić media, jednak nie przyjmuje to postulatów powrotu do cenzury, ani stosowania drastycznych środków znanych w okresie ancien'reigime'u: prześladowań personalnych, czy zamykania gazet. Tego rodzaju działania są natomiast znane w państwach dawnego ZSRR, czy innych, gdzie korzenie demokracji są po prostu słabsze. W pozostałych państwach niechęć establishmentu do mediów przybiera formy bardziej subtelne, co nie znaczy, Ŝe niedokuczliwe. Obrzydzanie Ŝycia mediom przyjmuje postać: • ograniczeń dostępu do informacji („będziemy eliminować nierzetelnych dziennikarzy. Niech szukają własnych dróg dojścia do informacji" - cytat z wypowiedzi po objęciu urzędowania przez wojewodę olsztyńskiego w grudniu 1993 r.); • braku odpowiedzi na krytykę prasową (co jest w Polsce ustawowym obowiązkiem krytykowanej „władzy". Tu w sukurs mediom przyszedł jednak Sąd NajwyŜszy orzekając o powinności udzielenia odpowiedzi dziennikarzom i korygując odmienne stanowisko Naczelnego Sądu Administracyjnego; • głośno wyraŜanych oczekiwań (popartych mniej lub bardziej dyskretnie wyraŜanymi naciskami), Ŝe prokuratura (podejmie działania w celu ukarania dziennikarzy „szargających" dobre imię polityków. Prokuratura niekiedy takie działania podejmowała. Zazwyczaj nacisk opinii publicznej powodował ich umorzenie; • prób zaostrzenia sankcji majątkowych za naruszenie dóbr osobistych osób „opisanych" w prasie, i to nawet w wypadku braku winy dziennikarza (tak w Polsce w 1996 roku, próba zmiany kodeksu cywilnego, w kierunku wprowadzenia odpowiedzialności majątkowej za naruszenie dóbr osobistych przez media, niezaleŜnie od winy i staranności działania dziennikarza). JeŜeli jednak nie notuje się postulatów wprowadzenia zinstytucjonalizowanej cenzury, płynących z kręgów politycznych, to jednak odnotować moŜna bardzo wiele prób „ręcznego sterowania" mediami (zwłaszcza telewizją) przy okazji pojedynczych informacji wygodnych lub niewygodnych dla konkretnych osób i ugrupowań. TakŜe usiłowano - choć skończyło się to niepowodzeniem - wprowadzić quasi cenzurę, w postaci pomysłu powołania rady do spraw mediów. Próby te - ujawniane z oburzeniem przez prasę (i ugrupowania pozostające w opozycji) - zakończyły się sukcesem mediów. RóŜne formy niechęci „władzy" do mediów są traktowane powszechnie jako przejawy „nienormalności" sytuacji. W rzeczywistości są one najczęściej przejawem realnie juŜ funkcjonującego „rynku idei". Ideałem i normalnością nie jest bowiem brak prób manipulacji mediami, lecz ujawnienie i odrzucenie tych prób przez ten właśnie rynek. (Podobnie jak przejawem istnienia wolnego rynku idei, a nie - jak to niektórzy chcieliby widzieć - jego patologii, jest np. zorganizowanie w pewnych regionach Polski przez ugrupowania katolickie, latem 1996 r. walki z dystrybucją wydawnictw uznanych za pornograficzne, a sprzedawanych przez punkty sprzedaŜy prasy. O ile akcje tego rodzaju nie przekraczają granic karalnej groźby, nie odwołują się do siły fizycznej, nie naruszają działalności handlowej w ogóle a obejmują działania perswazyjne, nacisk ideowy i wykorzystanie legalnych środków prawnych, np. w postaci kierowania doniesień o przestępstwie, naleŜy je traktować jako przejaw normalnego funkcjonowania rynku idei). Obawy o wprowadzenie instytucjonalnej cenzury wywołało takŜe 11 wprowadzenie ustawowego obowiązku poszanowania wartości chrześcijańskich w mediach elektronicznych. Uchwalenie ustawy zawierającej taki właśnie przepis spowodowało gorącą dyskusję na ten właśnie temat, a takŜe próby wykorzystania tego właśnie przepisu przez niektóre ugrupowania polityczne, domagające się ograniczenia swobody wypowiedzi innych - z tą właśnie motywacją. Polski Trybunał Konstytucyjny (K 17/93) orzekł, Ŝe nie jest dopuszczalna wstępna cenzura programów radiowych i telewizyjnych, dokonywana na podstawie klauzuli generalnej odwołujących się do wartości chrześcijańskich. Tym sposobem interpretacja Trybunału starała się zapobiec niebezpieczeństwom, których obawiali się krytycy wspomnianej klauzuli. Jest to takŜe przykład „funkcjonowania wolnego rynku idei" temperowanego przez orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego. Dodać naleŜy, Ŝe kilka lat obowiązywania przepisu o „wartościach chrześcijańskich" nie potwierdza obaw o wykorzystanie tego przepisu (co innego - usiłowanie wykorzystania) w celach prohibicyjnych. Obok polityków (establishmentu) nieprzyjaciół wolności wypowiedzi odnaleźć moŜna wśród samych aktorów Ŝycia społecznego. Właśnie stamtąd płyną nawoływania do restytuowania cenzury. Uczestnicy nagle spluralizowanego Ŝycia społecznego, odkrywają uroki tego pluralizmu, ale jednocześnie ulegają pokusie wykorzystania przymusu państwowego, w celu zachowania dogodniejszej pozycji dla siebie, na „wolnym rynku idei" z którego chcą się czerpać profity, nie ponosząc jednocześnie wiąŜących się z tym niedogodności. Przykłady podobnych zachowań podajemy w Komentarzu do rozdziału o wolności wyznania. Zakusy na wolność wypowiedzi ze strony zinstytucjonalizowanego establishmentu przybierają (tu znów przykład Polski) podstać „walki o media elektroniczne", a ściślej o jedno z nich: telewizję. Zmiany orientacji politycznej w państwie jak dotychczas zawsze wiązały się z gwałtownymi zmianami personalnymi tam właśnie lub z mniej albo bardziej udanymi usiłowaniami takich zmian. Radio okazało się w tym zakresie mniej łakomym kąskiem, a prasa - z jej wielością tytułów i orientacji w swej masie - mniej podatna na tego rodzaju zabiegi. Z kolei sami dziennikarze nie ułatwiają zadania obrońcom „wolnego rynku idei". Otwarcie na świat i zniesienie cenzury wraz z jednoczesnym pojawieniem się silnej konkurencji na rynku owocują dominacją dziennikarstwa niezbyt wyrafinowanego, politycznosensacyjnego dziennikarstwa, napędzanego co raz silniejsza presją konkurencji, w nikłej mierze hamowanego upadającymi obyczajami zawodowymi i nie rekompensowanego wysokim poziomem informacyjno-profesjonalnym. W konsekwencji następuje brutalizacja jezyka prasy i zanik elegancji przy prowadzeniu dyskusji z róŜnych pozycji. To zaś słuŜy jako usprawiedliwienie tym, którzy media chcieliby ująć w karby, z uszczerbkiem dla wolnego rynku idei. Sądy i sędziowie, takŜe dopiero przełamują własną wstrzemięźliwość w traktowaniu konstytucji i praw człowieka jako źródeł wymagających uwzględniania w czasie rozpatrywania sporów; w państwach „realnego socjalizmu" sądy nie sięgały do konstytucji i nie były świadome własnego miejsca w systemie kontroli i równowaŜenia władz. W konsekwencji przy orzekaniu w sprawach dotyczących mediów, gdzie podstawą wydania orzeczenia są przepisy pochodzące „z dawnej epoki", np. o obowiązku ujawnienia źródła informacji przez prasę, odpowiedzialności za publikację wiadomości pochodzących ze śledztwa czy wiadomości stanowiących tajemnicę panstwową i słuŜbową, sądy nie dostrzegają potrzeby zmiany interpretacji, inspirowanej dawną tradycją etatystyczną na interpretację uwzględniającą aksjologię praw człowieka. W konsekwencji zdarzają się 12 orzeczenia (SN I KZP 15/94, w sprawie obowiązku podania przez dziennikarza źródła informacji pod groźbą sankcji karnej), gdzie zgodność polskiego prawa ze standardami wypracowanymi w tym względzie na tle Konwencji Europejskiej, w ogóle nie bywa przeanalizowany. Nie budzi takŜe wątpliwości czy wahań sądów karnych kwestia konstytucyjności obwarowanego sankcją karną powszechnego obowiązku zachowania tajemnicy, dotyczącego osób nie będących piastunem tej tajemnicy, z uwagi na swe stanowisko. Sądy uwaŜają za naturalne, Ŝe obowiązek ten dotyczy takŜe dziennikarzy. To prawda, Ŝe tak właśnie ujmują sprawę ustawy o tajemnicy państwowej - jest jednak sprawa otwartą, czy nie naleŜało by (i nie moŜna byłoby) podjąć choćby próby ich odczytania w świetle nowoczesnej aksjologii. Sądy tego jednak nie tylko nie podejmują, ale nawet z góry dość chętnie, ustami swych przedstawicieli (tak w Polsce Pierwszy Prezes Sądu NajwyŜszego) poddają w wątpliwość własną legitymizację w tym zakresie, stwierdzając, Ŝe musi tu interweniować sam legislator, poniewaŜ bez jego działania - sądy mają związane ręce. Nie razi sądów interpretacja przepisu o zakazie publikacji „przecieków" ze śledztwa, idąca w kierunku karania za publikacje danych uzyskanych przez dziennikarza samodzielnie, bez „przecieku', lecz zbieŜnych z jego wynikami. Praktyka notuje wypadki tego rodzaju skazań. Bardzo powolnie i ostroŜnie kształtuje się jednak jednocześnie i krytycyzm samych sądów wobec tego rodzaju myślenia. Przybiera on postać (sporadyczne wyroki w sprawach karnych) odwoływania się do (nienazwanej wprost!) zasady proporcjonalności (wywaŜenia interesu wymiaru sprawiedliwości i mediów), gdy idzie o sprawy ujawniania przez dziennikarzy źródła informacji na potrzeby toczących się postępowań sądowych. W orzecznictwie wyŜszych instancji, zdarzają się wyroki, gdzie w motywach następuje odwołanie się do standardów europejskich, ukształtowanych na tle Konwencji Europejskiej (tak Sąd NajwyŜszy orzekając o obowiązku odpowiedzi na krytykę prasową - III ARN 23/94). Zwiększyła się teŜ w ostatnich latach liczba procesów karnych i cywilnych wytaczanych dziennikarzom przez osoby dotknięte pomówieniami, oszczerstwami lub których dobra osobiste media naruszyły. Większość tych spraw dziennikarze przegrywają. Wyrywkowa analiza tych orzeczeń (pisząca te słowa prowadziła ją na podstawie 60 wyroków) wskazuje, Ŝe co do zasady są to rozstrzygnięcia trafne z punktu widzenia obowiązującego prawa, jednak rutyniarsko i konserwatywnie motywowane. Nie moŜna z nich wynieść przekonania, Ŝe myśl o wolnym rynku idei i jej poŜytkach jest sądom bliska, Ŝe uwaŜają one przychylność dla wolności wypowiedzi za coś innego, niŜ „przywilej" konkretnego dziennikarza, Ŝe zdają sobie sprawę, iŜ wolność wypowiedzi jest przesłanką demokracji i uprawnieniem społeczeństwa, co wymaga uwzględnienia tych czynników przy interpretacji przepisów (pochodzących z przeszłości eksponującej odmienną aksjologię). Świadczą o tym wyniki badań przeprowadzonych przez niezaleŜne ośrodki prasoznawcze – raport organizacji „Reporters sans Fronitiers” z 2006 r. lokuje Polskę na 58. miejscu wśród 168 badanych państw, gdy idzie o wolność prasy; jest to zarazem ostatnie miejsce wśród krajów Unii Europejskiej. UwaŜna obserwacja przykładów zaczerpniętych z praktyki polskiej skłania jednak do optymizmu. Okazuje się, Ŝe kluczowe znaczenie dla powstania warunków dla wolności wypowiedzi i zaspokojenia prawa społeczeństwa do informacji - ma pluralizacja prasy i zniesienie cenzury. Wtedy bowiem moŜliwe jest ujawnianie i krytykowanie przez rywalizujące media róŜnych orientacji - obrazu i „transakcji" zawieranych na „rynku idei". Rynek ten charakteryzuje się w państwach transformujących nerwowością, brutalnością 13 wobec przeciwników, przybierającą postać działań nie fair i prymitywnością form ścierania się róŜnych poglądów. Te właśnie cechy bywają - mylnie - odbierane jako wyraz patologii. Tymczasem świadczy to funkcjonowaniu samego „rynku", choć w mało eleganckich i cywilizowanych formach. Fakt ten uniemoŜliwia „zawłaszczenie" monopolu informacyjnego przez jakieś ugrupowanie czy organ władzy. Próby podejmowane w tym kierunku (przykłady wyŜej) jednak nie dają się na dłuŜszą metę ukryć pod korcem i „po cichu" przeprowadzić. Natomiast Ŝyczyć by sobie naleŜało podniesienia świadomości tych aktorów Ŝycia publicznego, których działalność ma podstawowe znaczenie dla podniesienia poziomu funkcjonowania rynku idei, a więc sądów. Z kolei w mediach odnotować moŜna od kilku lat „odkrycie" sądów i instrumentów prawnych. Obecnie do mediów znacznie więcej publikacji na ten temat i informacji na temat konkretnych wyroków. One same stają się więc przedmiotem publicznej debaty, czego dawniej nie było, do czego sądy nie są przyzwyczajone i co skłonne są traktować jako zamach na ich pozycję i autorytet. JeŜeli nawet po części te obawy ze strony sędziów są usprawiedliwione (z powodu wspominanej juŜ brutalizacji języka i form publikacji, a takŜe sporej ignorancji mediów, gdy idzie o zasady funkcjonowania sądów i prawo), to jednak ten swoisty „powrót sądów na publiczną scenę" ma dobre wychowawcze strony - dla wszystkich, takŜe dla sędziów i ich spojrzenia na prawo. 14