Wolność wypowiedzi

Transkrypt

Wolność wypowiedzi
Materiały edukacyjne przygotowane w ramach programu
Socrates Grundtvig Action 1,
“Law through Experience” / 116881-CP-1-2004-SK-GRUNDTVIG-G11
Wolność wypowiedzi
(prof. dr hab. Ewa Łętowska)
Współczesne, nowoczesne ujęcie wolności wypowiedzi akcentuje jej znaczenie jako
fundamentu - z jednej strony - samego demokratycznego ładu jako takiego, i - z drugiej
strony - jako przesłanki ochrony innych praw i wolności. Bez wolnej prasy, bez wolności
przepływu informacji i idei, bez prawa do bycia poinformowanym - nie moŜe bowiem
być mowy o istnieniu demokracji. Inne wolności człowieka i obywatela, takie jak zwłaszcza
swoboda zgromadzania się, zrzeszania, praktyk religijnych, wolność wyborów - nie dadzą
się urzeczywistnić bez spoczywającej niejako pierwotnie, u ich źródła - wolności
wypowiedzi. Stąd szczególne miejsce wolności słowa, wolności wypowiedzi wśród innych
podstawowych praw jednostki. Podkreśla to art. 14 polskiej Konstytucji, gdzie wolność
prasy i w ogólności mediów została potraktowana wręcz jako zasada ustrojowa, a więc
coś więcej, niŜ tylko wolność czy prawo jednostki.
To jednak, co jest obecnie juŜ trwale ukształtowanym standardem na tle Konwencji
Europejskiej, w państwach Europy Centralnej i Wschodniej wciąŜ budzi zdziwienie i
nieufność. Konwencja Europejska zaczęła swój byt w okresie powojennym, a stosunkowo
bogate (w przeciwieństwie do kwestii wolności religii) orzecznictwo na jej tle, kształtowało
się w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Jest to więc czas stosunkowo
nieodległy i zaczynający się w epoce juŜ przychylnej dla wolności słowa, kiedy juŜ szersze
kręgi zdały sobie sprawę ze szczególnej społecznej funkcji wolności słowa. W Europie
Centralnej i Wschodniej natomiast bliskie są doświadczenia cenzury prewencyjnej,
stosowanej wobec całości publikacji (a takŜe przekazów radiowych i telewizyjnych) i
wynikające stąd utrudnienia i nieufności wobec wszelkich środków technicznych
transpaństwowych, jak przekazy satelitarne, audycje zagraniczne - problem Internetu
pojawił się juŜ po upadku realnego socjalizmu. DąŜenie do reglamentowania wiadomości
nie ominęło i takich środków przekazu, z których korzysta się prywatnie, poza kontrolą
państwa (np. łączność satelitarna, modemy). Utrudniają one bowiem wewnętrzną cenzurę
państwa, do którego prerogatyw naleŜała decyzja, które informacje mogą znaleźć się w
publicznym obiegu, a które nie mogą. Obecnie coraz szerzej akceptowane pojęcie
„wolnego rynku idei", jeszcze tak niedawno dla mieszkańców Europy Centralnej i
Wschodniej było czymś niezrozumiałym i odległym.
Prawo do karania za „wywrotowe paszkwile", tj. publikacje podwaŜające autorytet władz i
poniŜających je w opinii publicznej istniało nie tylko w XX wieku w tej część Europy ale
takŜe w Anglii w wieku XVII. Przekonanie o konieczności ochrony autorytetu władzy
środkami represji karnej było w tych krajach realizowane, często z nadgorliwością
dyktowaną koniukturalizmem politycznym. Wiele postaci krytyki uznawanej w
demokracjach liberalnych za normalne (choć niemiłe dla krytykowanych), w państwach tej
części Europy utoŜsamiano z karygodnym atakiem na władzę i jej autorytet. W
konsekwencji powstało i pozostało przekonanie o nieodzowności ochrony karnoprawnej,
niejako w naturalny sposób przysługującej władzy i reprezentującym ją funkcjonariuszom.
Dlatego dość oczywista na tle Konwencji Europejskiej teza o relatywnie wyŜszej granicy
1
dopuszczalnej krytyki właśnie wobec osobistości znanych z działalności publicznej
(„polityk musi ścierpieć więcej, nie poszukując ochrony prawa") z trudem trafia do
przekonania w Europie Centralnej i Wschodniej, bliskiej tradycji szczególnej prawnej
ochrony dobrego imienia władzy. Przekonanie o budowaniu autorytetu (takŜe osobistego)
polityków przy wykorzystaniu pomocy prawa karnego, zwracającego się przeciw krytyce
poczynań władzy lub osoby, która się uwaŜa za jej piastuna, ma ogromną Ŝywotność i
zdarza się takŜe osobom, które nie mają nic wspólnego z tradycjami establishmentu
totalitarnego, świeŜo wstępującym do świata polityki. Tendencji tej przeciwstawiono się w
Polsce w wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie, gdzie za niezgodną z Konstytucją
uznano zbyt szeroką penalizację zniewag wobec funkcjonariuszy publicznych (oczywiście
te osoby nadal są objęte ochroną prawa cywilnego w tym zakresie). Z kolei jednak w
kolejnej sprawie Trybunał uznał konstytucyjność przepisów kodeksu karnego
przewidujących karnoprawną ochronę za zarzuty zniesławiające poczynione w mediach
publicznych.
Prawo jednostki tradycyjnie noszące nazwę „wolności myśli" przeszło zresztą znamienną
ewolucję przedmiotu swej ochrony. Pierwotnie dotyczyła ona samej „wolności myślenia".
Zaznaczyć naleŜy Ŝe owa tradycyjna „wolność posiadania poglądów" jest i obecnie
komponentem wolności, o której mówi art. 10 Konwencji Europejskiej, regulujący jednak
daleko bardziej rozległą sferę. (Nawet i obecnie sama wolność posiadania poglądów - bez
ich propagowania - moŜe stać się przedmiotem negatywnych dla ich posiadacza działań
państwa, świadczą wątpliwości podnoszone w głosach odrębnych w sprawach przeciw
Republice Federalnej Niemiec, a odnoszących sie do pozbawienia moŜliwości pracy jako
nauczycieli członków partii radykalnych - por. zwłaszcza sprawę Vogt, 1995). Rychło
jednak punkt cięŜkości przesunął się od wolności myśli do „wolności wypowiedzi", a więc
komunikowania swych poglądów innym.)
Kolejnym, dalszym etapem ewolucji poglądów na tle Konwencji Europejskiej, w zakresie
ochrony wolności wypowiedzi jest uznanie za godne ochrony wręcz „prawa do informacji",
a więc uzyskania informacji, czy to dotyczących siebie (np. zbieranych przez agendy
państwowe), czy teŜ dotyczących wiedzy na wszelkie tematy, opinii, dotyczących
najrozmaitszych kwestii, wypowiedzi będących środkiem artystycznej ekspresji, nierzadko
nie werbalizowanej. W tej wersji „prawo do informacji" róŜni się od swego historycznego
pierwowzoru dwiema okolicznościami, widocznymi zresztą na tle ujęcia Konwencji
Europejskiej.
Po pierwsze, wolność, o której mowa, zaczyna być juŜ po trosze „prawem", a nie tylko
„wolnością". Tę ostatnią charakteryzuje okoliczność, Ŝe oznacza (dla wszelkich władz
państwowych) tylko obowiązek negatywny, konieczność powstrzymania się od wkroczeń
w sferę wolności słuŜącej jednostce, a w kaŜdym razie przynajmniej miarkowania tych
wkroczeń tak, aby nie zniweczyły sfery swobody jednostki. Jest to więc klasyczna
powinność o negatywnym charakterze, polegająca na ograniczeniu państwa w jego
moŜliwości aktywnego działania. Gdy natomiast mówimy o „prawach" - akcentujemy
obowiązek działania w sposób pozytywny, mając na myśli nie powinność zaniechania, a
przeciwnie, uczynienia czegoś dla uprawnionego. Gdy idzie o „prawo do informacji" sama
zmiana terminologii (z „wolności" na „prawo") oznacza zmianę akcentów i obowiązków
państwa. Chodzi juŜ bowiem nie tylko o to, aby nie wkraczać w wewnętrzną sferę jednostki
(„wolność wypowiedzi"), ale aby wręcz zapewnić jej, jako członkowi społeczeństwa, dostęp
do informacji.
„Wolny rynek idei" warunkujący postęp i ochronę przed ideami niebezpiecznymi,
współcześnie nie moŜe istnieć (z uwagi na uwarunkowania techniczne) bez pozytywnego
2
wsparcia państwa, które ma w ten sposób nie tylko chronić pojedynczą jednostkę
korzystającą z przysługującej jej wolności, ale umoŜliwić ich zbiorowości (społeczeństwo!)
funkcjonowanie owego rynku idei. Zarysowaną tendencję widać wyraźnie, gdy śledzi się
orzecznictwo na tle Konwencji Europejskiej, w kwestiach prawa do informacji: zwłaszcza w
kwestiach wolności prasy i wolności środków przekazu radiowego i telewizyjnego.
Szczególnie w tym ostatnim zakresie w zarysowała się stopniowo tendencja do
ścieśniającej interpretacji dopuszczalnych ograniczeń i kontroli ze strony państwa. W ten
sposób zresztą jesteśmy chyba świadkami kolejnej ewolucji: wolność wypowiedzi
jednostki, zaczyna na naszych oczach stawać się prawem zbiorowości,
społeczeństwa.
Nie chodzi bowiem juŜ tylko o to, aby jednostka mogła
komunikować coś innym; chodzi przede wszystkim o to, aby potencjalni słuchaczeodbiorcy informacji mieli szanse dotarcia do niej. Ten „kolektywistyczny" wymiar
wolności wypowiedzi dostrzec moŜna wyraźnie na tle uzasadnień orzeczeń Trybunału
Praw Człowieka.
Trybunał Praw Człowieka w sprawie Handyside przeciw Wielkiej Brytanii, 1976 (sprawa
dotyczyła zakazu rozpowszechniania ksiąŜki adresowanej do młodzieŜy, zawierającej
treści pornograficzne; Trybunał uznał zresztą, iŜ zakaz władz mieścił się tu w granicach
słuŜącej im swobody ograniczania wolności przepływu informacji): „swoboda wypowiedzi
jest jedną z najwaŜniejszych podstaw demokratycznego społeczeństwa, warunkiem jego
rozwoju i moŜliwości samorealizacji jednostki".
JeŜeli „wolność wypowiedzi" uznajemy za wolność o szczególnym charakterze wśród
innych wolności jednostki (wedle Trybunału Praw Człowieka mające kluczowe znaczenie
w państwie prawa - sprawa Prager i Oberschlick przeciw Austrii, 1994), to dzieje się tak i
dlatego, Ŝe „uzewnętrznienie idei" interferuje, a wiec nakłada się na inne wolności.
Praktykowanie religii jest niczym innym, niŜ uzewnętrznianiem idei szczególnego rodzaju.
Tak jak samo zgromadzanie się czy zrzeszanie (partie polityczne, stowarzyszenia) jest
formą ich uzewnętrzniania. To tłumaczy zresztą chwiejność kwalifikacji naruszeń wolności
jednostki: niektóre mogą być traktowane albo jako naruszenie wolności sumienia, albo
jako wolności informacji (stosowne przykłady podawaliśmy w komentarzu dotyczącym
wolności sumienia). Podobnie bywa w wypadku wolności zrzeszania się i zgromadzeń.
Samo uzewnętrznianie własnych poglądów moŜe przybierać róŜne postacie. Dlatego
trochę myląca jest terminologia odwołująca się do pojęcia „wolności wypowiedzi",
akcentująca tylko werbalizację poglądów.
Co do samej zasady - iŜ tzw. ekspresyjne
zachowanie (nie polegające na wyraŜeniu swych poglądów w sposób zwerbalizowany)
stanowi formę „wypowiedzi" - nie było zresztą wątpliwości. (Dotyczyły one natomiast
granic dozwolonej konstytucyjnie igerencji państwa, przewidującej karanie tego rodzaju
form manifestacji - o tej kwestii za chwilę). Podobnie szerokie ujęcie cechuje Konwencję
Europejską. Zgodnie z jej art. 10 „KaŜdy ma prawo do wyraŜania opinii. Prawo to
obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania
informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice
państwowe. Niniejszy przepis nie wyklucza prawa państw do poddania procedurze
zezwoleń przedsiębiorstw radiowych, telewizyjnych lub kinematograficznych". W
sprawie Müller przeciw Szwajcarii, 1988 (konfiskata obrazów o treściach uznanych za
pornograficzne; uznano tu dopuszczalność ingerencji państwa) interpretując pojęcie
przedmiotu „wypowiedzi" uŜyte w art. 10 Konwencji, odniesiono je do wszelkich form
ekspresji artystycznej, jako sposobu uczestnictwa w społecznej wymianie informacji i
idei. Zaznaczyć naleŜy, Ŝe z czasem praktyka stosowania ochrony wyznaczonej przez art.
10 Konwencji rozciąga się takŜe na tzw. commercial speech, a więc reklamy i inne
wypowiedzi wiąŜące się z dzialalnością gospodarczą. Ta sfera wypowiedzi korzysta, co do
3
zasady z ochrony przyznanej Konwencją, lecz przy jej niŜszym standardzie(Szwedzki
Kościół Scjentologiczny przeciw Szwecji, 1979, sprawa rozpatrywana przez Komisję;
sprawa Barthold przeciw Niemcom, 1985; Jacubowski przeciw Niemcom, 1994).
Ochroną właściwą dla wolności wypowiedzi, manifestowania swych poglądów jest objęte
takŜe prawo do milczenia. W konsekwencji państwo nie jest upowaŜnione do
przymuszania jednostek do ujawniania ich poglądów.
Prawo, o którym mowa, obejmuje takŜe moŜliwość uzyskania informacji. Dotyczy to
zarówno informacji ogólnej, odnoszącej się wiedzy i zjawisk doniosłych społecznie, jak i
informacji zbieranych przez władze, a dotyczących zainteresowanego, który chciałby je
poznać. PoniewaŜ ta kwestia nakłada się na prawo do prywatności, w komentarzu do tego
właśnie rozdziału podano informacje o orzecznictwie na ten temat (sprawy Klass, 1978;
Leander, 1987; Gaskin, 1989). Warto jednak podkreślić, Ŝe w tym jednak zakresie
margines swobody dany wewnętrznemu ustawodawstwu i praktykom administracji jest
ujmowany przez Trybunał Praw Człowieka szerzej, niŜ w wypadku prawa informowania o
społecznym wymiarze, odnoszącym się do wolności wypowiedzi mediów.
Granice ograniczeń prawa do informacji
Problemem kluczowym, wokół którego obracają się właściwie wszystkie sporne kwestie
na tle rozwaŜanej wolności, jest kwestia dopuszczalnych granic ingerencji państwa i
swobody jednostki wyraŜającej swe poglądy i propagującej bliskie jej idee. Kwestia jest o
tyle trudna, Ŝe z uwagi na swój zakres i przedmiot wolność słowa (informacji, wyraŜania
poglądów i idei) wkracza ona bardzo mocno w sprawy uwaŜane za domenę działania
państwa (wraz z karaniem za czyny uwaŜane za naruszające pewne wartości zbiorowe).
Jednocześnie wolność wypowiedzi, a zwłaszcza w jej szerokiej wersji, takŜe jako prawo do
informacji często koliduje z innymi prawami innych jednostek (swoboda religijna wyraŜanie idei uznawanych za obrazę uczuć religijnych; wolność przekonań - obraza tych
przekonań przez manifestację poglądów ich przeciwników; prywatność - podawanie
informacji odnoszących się do innych ludzi, którzy chcieliby uniknąć wejścia „na rynek
idei") - czyni nakreślenie granicy zadaniem szczególnie trudnym.
Na tle Konwencji Europejskiej ta właśnie teza (choć nigdy jej w ten sposób tu nie
zwerbalizowano) miała łatwiejszą drogę. Ustęp 2 art. 10, mówi o granicach dozwolonej
ingerencji w wolność wyraŜania opinii: „prawo to jako pociągające za sobą obowiązki i
odpowiedzialność moŜe podlegać takim wymogom formalnym, warunkom,
ograniczeniom i sankcjom, jakie są przewidziane przez ustawę i niezbędne w
społeczeństwie demokratycznym w interesie bezpieczeństwa państwowego,
integralności terytorialnej lub bezpieczeństwa publicznego, ze względu na
konieczność zapobieŜenia zakłóceniu porządku lub przestępstwu, z uwagi na
ochronę zdrowia i moralności, ochronę dobrego imienia i praw innych osób, oraz ze
względu na zapobieŜenie ujawnieniu informacji poufnych lub zagwarantowanie
powagi i bezstronności władzy sądowej". Występuje tu test wielostopniowy: ustawowy
charakter ograniczenia - koniecznego w społeczeństwie demokratycznym - w celach
określonych (znów dwustopniowo: sam cel i przyczyny jego wyboru) w samej Konwencji.
Formuła ograniczająca w art. 10 ust. 2 Konwencji jest zresztą najbardziej szczegółowa w
porównaniu z jej odpowiednikami wyraŜonymi w art. 8, 9 i 11 (prawo prywatności, wolność
wyznania, wolność zrzeszania się) Konwencji.
Przy bardzo szeroko ujętym zakresie chronionej wolności (o czym decyduje szerokie
ujęcie chronionego dobra i z zamysłu ujmowanie jej jako przesłanki innych wolności, o
4
czym juŜ wcześniej była mowa) i jednocześnie bardzo rozbudowanej klauzuli
ograniczającej, całość orzecznictwa na tle art. 10 dotyczy w gruncie rzeczy niemal zawsze
kwestii proporcjonalności wkroczenia władzy. Sam zaś fakt jej wkroczenia w chronione
prawo do informacji, Trybunał jest skłonny dość chętnie uznawać. W sumie te dwie
okoliczności nadają praktyce Komisji i Trybunału Praw Człowieka charakter (zapewne z
zamysłu) kazuistyczny. Problem proporcjonalności jest bowiem zawsze kwestią
okoliczności konkretnego wypadku. Jest to zresztą chyba fragment zamierzonej strategii
Komisji i Trybunału. Innymi słowy: Trybunał stara się unikać wiązania sobie samemu rąk
precedensem sformułowanym nazbyt generalnie. Wiele teŜ razy podkreślał konieczność
uwzględniania elementu lokalnego (Otto-Preminger-Instytut przeciw Austrii, 1994) przy
ocenie, czy władze konkretnego państwa wprowadzając ograniczenie - działały zgodnie z
zasadą proporcjonalności między celem i zastosowanym środkiem. Uderza zresztą, Ŝe
bardzo przychylne dla prawa do informacji (zwłaszcza gdy wiąŜe się ono z wolnością
mediów) ogólne wypowiedzi znajdujące się uzasadanieniach, podkreślające znaczenie
wolności obiegu informacji dla demokracji, państwa prawa czy funkcjonowania innych
praw człowieka nierzadko idą w parze z jednoczesną dość liberalną oceną konkretnych
restrykcyjnych praktyk władz, uznawanych za uzasadnione lub odpowiadające zasadom
propocjonalności. To teŜ jest z pewnością zamierzoną strategią Trybunału, koncentrującą
się na określeniu standardów generalnych ochrony.
W tych warunkach warto zasygnalizować problem charakterystyczny zwłaszcza dla
Europy Centralnej i Wschodniej. OtóŜ liberalna, przychylna dla wolności wypowiedzi i
prawa do informacji koncepcja samoregulującego się mechanizmu „wolnego rynku idei",
gdzie sam fakt ścierania się poglądów i dyskusji decyduje o pozbawieniu destruktywnej
siły poglądów skrajnych, zakłada - istnienie aktywnego, społeczeństwa (pewno od czasów
Karla Poppera, uŜylibyśmy terminu: społeczeństwo otwarte) dla którego polityczna debata
jest wręcz obowiązkiem obywatelskim. W takich warunkach logiczne jest uwolnienie
państwa od roli cenzora. Apatyczne społeczeństwo nie chcące i nie umiejące prowadzić
dyskusji tego typu, nie gwarantuje jednak funkcjonowania takiego mechanizmu
samoregulującego w tym zakresie. I wtedy pojawia się pokusa wykorzystanie przymusu
państwowego (karania, cenzury, innych form ograniczenia wolności wypowiedzi, np. przez
eliminację osób wyznających pewne poglądy polityczne ze słuŜby publicznej) aby wymusić
milczenie tam, gdzie naturalny brak wszechstronnej dyskusji nie daje szans na naturalną
konkurencję idei, prowadzącą do ich wzajemnego, społecznego równowaŜenia. Ta
pokusa występuje w krajach Europy Centralnej i Wschodniej, przeŜywających swoją drogę
do transfomacji demokratycznej. Społeczeństwa tych państw nie mają duŜego
doświadczenia (i śmiałości) w poruszaniu się na wolnym rynku idei i ich aktywność, jak
równieŜ cierpliwość w oczekiwaniu na wyniki występującej tu konkurencji, nie są
imponujące. To powoduje z jednej strony szok wywołany zetknięciem z ideami, które
„obecnie juŜ wolno" wyraŜać. Wołanie o jakąś formę powrotu do „zdrowej cenzury"
(określenie autentyczne, zaczerpnięte z polskiej gazety, „Niedziela", zgłaszającej potrzebę
takiej właśnie cenzury, z przyczyn ideowych w 1993 roku, a więc juŜ po zmianie ustroju).
Tego rodzaju reakcja, wywołana strachem przed konsekwencjami „wolnego rynku idei" nie jest bynajmniej w tych warunkach rzadkością. Co więcej, społeczeństwa „dotychczas
zamknięte", gdzie państwo propagowało i było straŜnikiem jakiejś jednej, oficjalnej
ortodoksyjnej doktryny, chętnie widzą uzyskanie poparcie państwa dla własnej,
wyznawanej przez siebie idei czy aksjologii, nie dostrzegając koniunkturalizmu i
krótkowzroczności tego rodzaju postulatu, w warunkach społeczeństwa prawdziwie
pluralistycznego. Zmiana politycznej lub społecznej koniunktury musi bowiem nieuchronnie
prowadzić do ustawicznych zmian tego, co państwo popiera na rynku idei i co państwo na
nim zwalcza.
5
Dlatego argument o konieczności „wymuszonego milczenia" (ograniczenia wolności
wypowiedzi poprzez ingerencję państwa), z uwagi na brak autentycznej, oŜywionej
wymiany na rynku idei w państwach podlegających transformacji demokratycznej - jest
argumentem stosunkowo łatwym do podniesienia w warunkach Europy Centralnej i
Wschodniej, ale jednocześnie o tyle fałszywym, Ŝe zamykającym drogę do kształtowania
tu przesłanek otwartego społeczeństwa. TakŜe (i z tych samych względów) byłoby
niewłaściwe przyjęcie z góry, Ŝe standard ochrony prawa do informacji czy wolności
wypowiedzi w krajach Europy Centralnej i Wschodniej, powinien być z zasady niŜszy, a to
z uwagi na warunki lokalne (brak tradycji aktywnego, dyskutującego, pluralistycznego
społeczeństwa). Gdyby taki „podwójny standard" miał się ukształtować np. na tle
przyszłego, odnoszącego się do tej części Europy, orzecznictwa Komisji i Trybunału Praw
Człowieka (z wykorzystaniem argumentu o „specyfice warunków miejscowych"), byłoby to
bardzo niepokojące. Oznaczałoby bowiem „równanie w dół, i to w zakresie, który juŜ został
na tle Konwencji wypracowany w dotychczasowej praktyce. Powodowałoby to nie tylko
negatywne skutki dla szybkości osiągania standardów przez „nowych" członków rady
Europy, ale i groziło regresem ochrony wolności wypowiedzi w ogóle.
Wolność
informowania
dotyczy
niewygodnych i draŜniących
takŜe
idei
Wedle Benjamina Franklina „gdyby zmuszono drukarzy, Ŝeby nie drukowali niczego,
dopóty, dopóki nie osiągną pewności, Ŝe w ten sposób nie uraŜą nikogo, bardzo niewiele
by drukowano".
W sprawie Handyside przeciw Wielkiej Brytanii, 1976 Trybunał Praw Człowieka
sformułował jedną z najwaŜniejszych tez umoŜliwiających funkcjonowanie „wolnego rynku
idei" a zarazem kluczowej przesłanki stosowania art. 10 Konwencji. Podkreślając
znaczenie wolności wypowiedzi Trybunał stwierdził: „swoboda ta nie moŜe jedynie
ograniczać się jedynie do informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie, albo
postrzegane jako nieszkodliwe lub obojętne, lecz odnosi się w równym stopniu do takich,
które obraŜają, oburzają lub wprowadzają niepokój. Takie są wymogi pluralizmu i
tolerancji, bez których demokracja nie istnieje". Tezę o konieczności tolerowania przez
państwo demokratyczne swobodnego obiegu informacji takŜe kontrowersyjnych, czy
niewygodnych znaleźć moŜna w sprawie Open Door i Dublin Well Woman przeciw Irlandii,
1992 (Sąd NajwyŜszy Irlandii wydał tu zakaz prowadzenia przez wnioskodawcóworganizacje informacji o moŜliwości dokonywania zabiegów przerwania ciąŜy poza
granicami kraju). We wszystkich wypadkach podkreślano dobroczynną dla rozwoju
demokracji i otwartości społeczeństwa rolę wolnej prasy; ona bowiem najczęściej padała
ofiarą działań cenzurujących i dyscyplinujących ze strony władz. Podobną myśl konsekwentnie - głoszono na tle spraw: Sunday Times przeciw Wielkiej Brytanii, 1979 (w
sprawie chodziło o publikację o skutkach uŜywania thalidomidu, środka medycznego, który
zaŜywany przez kobiety w ciąŜy powodował trwałe kalectwo dzieci; w momencie publikacji
toczyła się sprawa sądowa o odszkodowanie naleŜne poszkodowanym; autorów spotkały
represje i zakaz dalszych publikacji na ten temat, poniewaŜ uznano to za wywieranie
wpływu na sąd). Trybunał w orzeczeniu korzystnym dla wolnej prasy podkreślił prawo
społeczeństwa (w tym ofiar thalidomidu) do uzyskania wszechstronnej informacji na temat
interesujący społecznie. W tym samym duchu, przychylnym dla wolności prasy, mimo
ujawniania wiadomości czasem niewygodnych dla władzy, orzekano w sprawach Sunday
Times przeciw Wielkiej Brytanii, 1991 (publikacja materiałów dotyczących nielegalnych
akcji angielskiego kontrwywiadu), Tolstoi-Miloslavski przeciw Wielkiej Brytanii, 1995
(publikacja materiałów dotyczących kompromitujących działania wysokiego brytyjskiego
6
funkcjonariusza w czasie wojny; stwierdzenie naruszenia swobody wypowiedzi poprzez
nałoŜenie przez sąd na publicystę nieproporcjonalnie wysokiego, arbitralnie orzeczonego
odszkodowania w procesie wytoczonym przez pomówionego); Goodwin przeciw Wielkiej
Brytanii, 1995 (nakazanie dziennikarzowi przez władze krajowe podania źródła informacji,
która była poufna, a którą dziennikarz opublikował). W sprawie Vereinigung
Demokratischer Soldaten Osterreichs i Gubi przeciw Austrii, 1994 za naruszenie art. 10
uznano wydanie zakazu kolportaŜu krytycznego wobec wojska i armii czasopisma (nie
zachęcajacego zresztą do przemocy, nieposłuszeństwa czy łamania regulaminu,
zawierającego natomiast propozycje reform i zachęcającego do wykorzystania przez
Ŝołnierzy istniejących prawnych środków i zgłaszania skarg). Gdy porówna się to
rozstrzygnięcie ze sprawą Engel i inni przeciw Holandii, 1976 (gdzie równieŜ oceniano
moŜliwość kolportaŜu w wojsku krytycznego czasopisma i aprobowano ograniczenia
nałoŜone w tym względzie przez państwa, motywowane potrzebą zapewnienia dyscypliny)
zaobserwować moŜna narastanie bardziej przychylnego stanowiska względem swobody
informacji, nawet przeznaczonych do kolportaŜu w armii i zmiane stanowiska co do
wymagań w tym zakresie wynikających z dyscypliny właściwej wojsku.
TakŜe w odniesieniu do publikacji przez prasę informacji danych objętych tajemnicą, a
więc takich, które władze wewnętrzne uznają za wyłączone z „rynku informacji" stanowisko
Trybunału jest przychylne wolności prasy (i jednocześnie podtrzymuje ono myśl o
konieczności ścierpienia publikacji przez władze) jeŜeli tylko publikacja odnosiła się do
informacji wprawdzie utajnionej, lecz skądinąd znanej powszechnie, gdy publikacja słuŜyć
miała publicznej debacie. Kwestie te podlegają ocenie Trybunału, z punktu widzenia
zastosowania środków „koniecznych" w demokratycznym społeczeństwie. Por. sprawy
Sunday Times przeciw Wielkiej Brytanii, 1992 (publikacja wspomnień funkcjonariusza słuŜ
specjalnych, zawierających informacje na temat nielegalnych akcji kontrwywiadu w czasie
wojny; dane te były juŜ skądinąd znane); Vereninging Weekblad Bluf! przeciw Holandii,
1995 (wydrukowanie raportu wewnętrznego słuŜby bezpieczeństwa z 1981 r., opatrzonego
klauzulą poufności).
Podkreślić teŜ naleŜy, Ŝe korzystanie z najbardziej drastycznego środka ingerencji władzy
w wolność wypowiedzi, jakim jest jej ocenzurowanie (zdjęcie, skonfiskowanie) nie bywa
tolerowane takŜe na tle orzecznictwa Trybunału Praw Człowieka, gdy idzie o udział prasy
w dyskursie politycznym. Wypadki, gdy taką właśnie moŜliwość uznano za
usprawiedliwoną ze strony władz wewnętrznych, dotyczyły albo zakazu publikacji z uwagi
na ochronę dobr osobistych osób trzecich (sprawa Tolstoj-Miloslavski przeciw Wielkiej
Brytanii, 1995, w zakresie gdzie nie dopatrzono się naruszenia art. 10 przez
wprowadzenie sądowego zakazu publikacji zniesławiającej osobę trzecią) lub obrazy
moralności czy uczuć religijnych (sprawa Otto-Preminger-Instytut przeciw Austrii, 1994). I
w tej ostatniej sprawie jednak zdania odrębne w składzie sędziowskim bardzo mocno
akcentowały ogólną niechęć do środków polegających na stosowaniu cenzury uprzedniej.
Władza i funkcjonariusz publiczny muszą więc ścierpieć krytykę (przybierającą
niejednokrotnie niemiłe i agresywne formy), a to w imię interesu samego społeczeństwa, i
kontrolnej funkcji sprawowanej przez środki masowego przekazu. Na tle art. 10 Konwencji
Europejskiej na uwagę zasługuje rozstrzygnięcie w sprawie Lingens przeciw Austrii, 1986,
otwierające całą serię orzeczeń, opartych na myśli, Ŝe w ramach debaty politycznej,
prowadzonej w interesie publicznym, ujawnianie okoliczności Ŝycia prywatnego osób
publicznych, a takŜe ich krytyka prowadzona nawet w bardzo ostrych formach
(niedopuszczalnych w wypadku osób nie zajmujących funkcji publicznych), musi być
ścierpiana przez krytykowanych; ewentualne wykorzystanie środków ochrony karne,
stanowi tu naruszenie wolności wypowiedzi i prawa do informacji. W sprawie tej chodziło o
karę, jaką nałoŜył sąd austriacki, na dziennikarza, Petera Lingensa, za zniesławienie
7
ówczesnego kanclerza, Brunona Kreisky'ego. Lingens opublikował w piśmie „Profil" dwa
artykuły, ostro krytykujące kanclerza za jego stosunek do polityków, mających przeszłość
nazistowską. Dziennikarz zarzucał Kreisky'emu oportunizm i sprzyjanie antysemityzmowi.
Padły tam określenia o „oportunizmie politycznym najobrzydliwszego rodzaju", o
„bezwstydzie" i „braku godności". Rozstrzygając sprawę na rzecz Lingensa Trybunał
zauwaŜył: „ ... swoboda wypowiedzi chroniona przez art. 10 ust. 1 stanowi jeden z
podstawowych fundamentów demokratycznego społeczeństwa i jeden z podstawowowych
warunków jego rozwoju, jak równieŜ warunek samorealizacji kazdego człowieka. Dotyczy
ona nie tylko takich informacji i poglądów, które są odbierane przychylnie, uwaŜane za
niedraŜliwe lub obojętne, lecz takŜe tych, które obraŜają, szokują lub niepokoją. Takie są
wymagania pluralizmu, tolerancji i otwartości poglądów bez których nie ma
demokratycznego społeczeństwa.
Zasady te nabierają szczególnego znaczenia w odniesieniu do prasy. ChociaŜ prasa nie
moŜe przekraczać pewnych granic, ustanowionych między innymi aby chronić dobre imię
innych osób, to przecieŜ jej zadaniem jest rozpowszechnianie informacji i poglądów na
tematy polityczne, tak jak na wszystkie inne tematy interesujące społeczeństwo. Nie tylko
prasa ma za zadanie rozpowszechnianie takich informacji i poglądów, ale takŜe
członkowie społeczeństwa mają prawo do ich otrzymania. W tym kontekście Trybunał nie
moŜe zaakceptować stanowiska Wiedeńskiego Sądu Apelacyjnego, Ŝe zadaniem prasy
jest tylko rozpowszechnianie informacji, podczas gdy ich interpretacja musi być
zostawiona czytelnikom. Wolność prasy zapewnia społeczeństwu jeden z najlepszych
środków kształtowania i formułowania opinii na temat poglądów i skłonności liderów
politycznych. Bardziej ogólnie moŜna powiedzieć, Ŝe swoboda debaty politycznej leŜy u
samych podstaw pojęcia demokratycznego społeczeństwa... Granice uzasadnionej krytyki
są zatem szersze w wypadku polityków niz gdyby chodziło o osoby prywatne. W
przeciwieństwie do tych ostatnich ci pierwsi muszą pogodzić się z tym, Ŝe kaŜde ich słowo
i czyn mogą zostać szczegółowo przeanalizowane przez dziennikarzy i całe
społeczeństwo, muszą zatem być bardziej od innych tolerancyjni. Nie ma wątpliwości, Ŝe
art. 10 ust. 2 zapewnia ochronę dobrego imienia innych osób, w tym takŜe polityków, takŜe
wtedy, kiedy nie występują oni jako osoby prywatne. Z tym, Ŝe wówczas naleŜy zwaŜyć z
jednej strony wymogi ochrony dobrego imienia polityka, z drugiej zaś - niewątpliwą
potrzebę otwartej dyskusji na tematy polityczne. ... ".
Podobne rozstrzygnięcia, z podobną motywacją zapadły w sprawach Castels przeciw
Hiszpanii, 1992 (skazanie senatora za opublikowanie krytycznego artykułu o polityce
rządowej względem Basków, przyrównanie metod działania do działań faszystowskich),
Oberschlick przeciw Austrii, 1991 (skazanie dziennikarza za zniesławienie polityka - zarzut
szerzenia poglądów nazistowskich w związku z propozycją obniŜenia robotnicomcudzoziemkom zasiłków, aby w ten sposób skłonić je do aborcji), Thorgeison przeciw
Islandii, 1992 (publikacja krytycznego artykułu o brutalności policji zakończona skazaniem
za zniesławienie); Schwabe przeciw Austrii, 1992 - skazanie polityka za publikację
artykułu krytykującego innego polityka i ujawniającego fakt uprzedniego skazania tego
ostatniego za przestępstwo hańbiące.
Preferencja dla wolności mediów
Obserwacja orzecznictwa dotyczącego wolności wypowiedzi i prawa do informacji moŜe
nasuwać wniosek o wyraźnej preferencji dla wolności mediów (z uwagi na ich funkcję w
demokratycznym społeczeństwie). Władza (i jej przedstawiciele) muszą ścierpieć od
mediów więcej: i to zarówno w zakresie środków podejmowanych przez władze wobec
mediów, a zwłaszcza w zakresie posługiwania się drastycznym środkiem: cenzurą czy
8
zakazem publikacji, jak i w wypadku konfliktu między prawem do informacji a prawem do
prywatności osób zajmujących funcje publiczną. W zakresie tego ostatniego konfliktu tylko
autorytetowi sądów (z uwagi na ograniczone moŜliwości uczestniczenia sędziów w
publicznym dyskursie) orzecznictwo na tle art. 10 Konwencji Europejskiej jest skłonne
przyznać uprzywilejowaną pozycję (Barfod przeciw Danii, 1989; sprawa Prager i
Oberschlick przeciw Austrii, 1995 -gdzie nie uznano za naruszenie art. 10 ukarania
dziennikarza za zaniesławienie sędziego w publikacji krytycznej).
Potwierdzeniem tezy o szczególnym znaczeniu przywiązywanym w orzecznictwie
europejskim do prawa do informacji mogą być teŜ inne typy spraw. MoŜna tu wskazać
uznanie doŜywotniego zakazu publikacji dla dziennikarza (kolaboranta wojennego) za
naruszający zasady proporcjonalności (De Bekker przeciw Belgii, 1962). W rozstrzygnięciu
tym podkreślono dotkliwość zastosowanego środka, polegającego na bezterminowej
moŜliwości wykonywania zawodu, bez moŜliwości weryfikacji tej oceny, w miarę upływu
czasu i zmiany okoliczności. To wlaśnie zostało ocenione jako nie odpowiadające
konieczności w demokratycznym społeczeństwie.
Jako kolejny przykład moŜe słuŜyć stopniowe rozszerzanie przychylności dla swobody
wymiany informacji na tle interpretacji przepisu zezwalającego państwu na kontrolę nad
rozwojem telewizji poprzez przyznawanie koncesji (por. Groppera Radio AG przeciw
Szwajcarii, 1990, Autronic AG przeciw Szwajcarii, 1991, Informationsverein Lentia i inni
przeciw Austrii, 1993).
Uprzywilejowane stanowisko mediów jest motywowane poŜytkiem, jaki nieskrępowana
wymiana poglądów i informacji (nawet kontrowersyjnych) niesie dla poŜądanych zmian
politycznych i społecznych. Cel ten jasno tłumaczy przyczyny przesuniętych granic krytyki
władz i jej reprezentantów. Nie rysuje się jednak tak juŜ jasno, gdy w konflikcie z wolnością
prasy pozostają inne prawa i dobra.
Interesująca dla tej serii jest sprawa Jesild przeciw Danii, 1994. Tu bowiem skazano
dziennikarza za przygotowanie i wyemitowanie w telewizji wywiadu z przedstawicialami
radykalnej prawicowej grupy, głoszących poglądy rasistowskie i ksenofobiczne. Wladze
duńskie (bynajmniej zresztą nie twierdzace, iŜ poglądy takie szerzył sam skazany
dziennikarz) powoływały sie na zobowiązania międzynarodowe, zakazujące szerzenia
poglądów rasistowskich. W tym więc wypadku wolność informacji znalazła się w konflikcie
z innymi podstawowymi prawami człowieka. Jednak i tym razem doszło (choć
niejednogłośnie) w Trybunale do orzeczenia przychylnego dla wolności prasy, z uwagi na
fakt, iŜ informacyjne i edukacyjne intencje dziennikarza nie budziły wątpliwości, jak
równieŜ fakt, iŜ audycja - jako taka - nie słuŜyła pochwale ksenofobii i rasizmu. O ile
jednak nie ma wątpliwości, Ŝe krytyka władzy (nawet w formach powodujących konflikt z
prawem do prywatności przedstawiciela władzy) dotycząca kwestii politycznych jest wręcz
istotą prawa do informacji w jego społecznym wymiarze, o tyle sytuacja, gdzie informacja
dziennikarska koliduje z innymi prawami człowieka i choć dotyczy kwestii społecznie
waŜnych - wkracza w obszar chronionych dóbr kogo innego, niŜ władza - czyni opisany tu
przypadek Jersilda kwestią graniczną. W motywach orzeczenia podkreślono, Ŝe ochronie
przewidzianej w art. 10 Konwencji podlega takŜe forma wypowiedzi dziennikarskiej
(dziennikarstwo informacyjne); karanie dziennikarza za to, co powiedział uczestniczący w
wywiadzie czy reportaŜu jego rozmówca - utrudniłoby prasie udział w dyskusji o
społecznie waŜnych sprawach.
Prawo
do
informacji
a
swoboda
artystycznej; problem pornografii
9
ekspresji
Inaczej zatem (niŜszy standard ochrony) traktuje się sprawy, gdzie idzie o konflikt między
wolnością wypowiedzi nie dotyczącącą dyskursu politycznego i waŜnych spraw
społecznych a innymi dobrami. Tu brak juŜ opisanych wyŜej preferencji dla wolności
wypowiedzi. W konsekwencji orzecznictwo Trybunału Praw Człowieka aprobuje tu w
szerszej mierze swobode oceny władz wewnętrznych. Ujawniło się to w kilku sprawach
dotyczących swobody sztuki. W relacjonowanej juŜ sprawie (komentarz do rozdziału o
wolności sumienia) Otto-Preminger-Instutut przeciw Austrii, 1994 zaaprobowano zakaz
wyświetlania filmu uznanego przez władze austriackie za obraŜający moralność i uczucia
wyznawców religii katolickiej, uznając ingerencję władzy za mieszcząca się w granicach
przyznanej im swobody i usprawiedliwioną w świetle miejscowej obyczajowości. Podobnie
rozstrzygnięto sprawę Müller przeciw Szwajcarii, 1988 (konfiskata obrazów i ukaranie za
rozpowszechnianie pornografii).
Wolność wypowiedzi a lojalność obywateli
Stanowisko niechętne państwowej ortodoksji w zakresie przekonań wewnętrznych
charakterystyczne dla współczesnej wizji wolności jednostki, doznaje ograniczeń w
wypadku osób, które z racji swego stanowiska zostają uznane za zobowiązane do
szczególnej lojalności wobec państwa. Dotyczy to urzędników publicznych. Na tle
orzecznictwa europejskiego problem pojawił się w praktyce, w związku z restrykcjami
(zakaz angaŜowania w słuŜbie publicznej; zwalnianie osób juŜ zaangaŜowanych), których
działalność lub wypowiedzi, a nawet czasem sam fakt uczestnictwa w legalnych lecz
radykalnych partiach lub stowarzyszeniach, uznano za naruszający ich konstytucyjną
lojalność. Wszystkie sprawy (Kosiek, 1986; Glasenapp, 1986; Vogt, 1995) - dotyczyły
Niemiec i zwolnień z pracy nauczycieli. W dwóch pierwszych sprawach Trybunał ominął
delikatny problem oceny, czy doszło tu, czy teŜ nie do naruszenia prawa do wolności
wypowiedzi; uczynił to kwalifikując spór jako dotyczący domagania się dostępu do słuŜby
publicznej, czego Konwencja nie gwarantuje. W sprawie Vogt - stwierdzono naruszenie
przepisu i nieproporcjonalność działania władz niemieckich, zawieszających (po
długotrwałym
postępowaniu
dyscyplinarnym)
i
następnie
zwalniających
wnioskodawczynię, którą przyjęto do słuŜby państwowej wiedząc o jej przynaleŜności do
legalnie działającej partii komunistycznej i której nie postawiono zarzutu wykorzystawnia
stanowiska nauczycielskiego do szerzenia poglądów obcych niemieckiej konstytucji.
W sprawie Trybunał podkreślił (nie formułując Ŝadnej oceny) wyjątkowo szeroki
(wyjątkowość na tle porównawczym; absolutny charakter; objęcie nim takŜe Ŝycia
prywatnego) i prawnie niesprecyzowany co do granic wymóg obowiązku lojalności w
ustawodawstwie wewnętrznym Niemiec, a takŜe fakt rozmaitej praktyki na jego tle w
róŜnych landach.
Orzecznictwo to - z uwagi na swoją historyczną relatywność - jest interesujące dla
czytelników z Europy Centralnej i Wschodniej. Zmiany ustrojowe nieuchronnie bowiem
przynoszą ze sobą „zmianę gwardii pretoriańskiej". Związana jest z tym ocena sposobu
traktowania osób w zawodach uznawanych za newralgiczne politycznie, nie zawsze
zresztą objętych pojęciem słuŜby publicznej (policjanci, nauczyciele, urzędnicy publiczni,
dziennikarze).
Perspektywy „wolnego rynku idei" w państwach
podlegajacych transformacji
10
MoŜna ryzykować twierdzenie, Ŝe typowe dla polityków tej części Europy jest ujmowanie
mediów jako zagroŜenia, które naleŜałoby ująć w karby. Sytuacja nie jest tu jednak
jednakowa w róŜnych państwach tego regionu. W państwach o stosunkowo dobrze
połoŜonych fundamentach przemian (Polska, Węgry, Czechy) establishment, a ściślej
politycy dotknięci konsekwencjami wolności wypowiedzi - usiłują utrudnić, przeszkodzić
lub zniechęcić media, jednak nie przyjmuje to postulatów powrotu do cenzury, ani
stosowania drastycznych środków znanych w okresie ancien'reigime'u: prześladowań
personalnych, czy zamykania gazet. Tego rodzaju działania są natomiast znane w
państwach dawnego ZSRR, czy innych, gdzie korzenie demokracji są po prostu słabsze.
W pozostałych państwach niechęć establishmentu do mediów przybiera formy bardziej
subtelne, co nie znaczy, Ŝe niedokuczliwe. Obrzydzanie Ŝycia mediom przyjmuje postać:
• ograniczeń dostępu do informacji („będziemy eliminować nierzetelnych
dziennikarzy. Niech szukają własnych dróg dojścia do informacji" - cytat z
wypowiedzi po objęciu urzędowania przez wojewodę olsztyńskiego w grudniu 1993
r.);
• braku odpowiedzi na krytykę prasową (co jest w Polsce ustawowym obowiązkiem
krytykowanej „władzy". Tu w sukurs mediom przyszedł jednak Sąd NajwyŜszy
orzekając o powinności udzielenia odpowiedzi dziennikarzom i korygując odmienne
stanowisko Naczelnego Sądu Administracyjnego;
• głośno wyraŜanych oczekiwań (popartych mniej lub bardziej dyskretnie wyraŜanymi
naciskami), Ŝe prokuratura (podejmie działania w celu ukarania dziennikarzy
„szargających" dobre imię polityków. Prokuratura niekiedy takie działania
podejmowała. Zazwyczaj nacisk opinii publicznej powodował ich umorzenie;
• prób zaostrzenia sankcji majątkowych za naruszenie dóbr osobistych osób
„opisanych" w prasie, i to nawet w wypadku braku winy dziennikarza (tak w Polsce
w 1996 roku, próba zmiany kodeksu cywilnego, w kierunku wprowadzenia
odpowiedzialności majątkowej za naruszenie dóbr osobistych przez media,
niezaleŜnie od winy i staranności działania dziennikarza).
JeŜeli jednak nie notuje się postulatów wprowadzenia zinstytucjonalizowanej cenzury,
płynących z kręgów politycznych, to jednak odnotować moŜna bardzo wiele prób
„ręcznego sterowania" mediami (zwłaszcza telewizją) przy okazji pojedynczych informacji
wygodnych lub niewygodnych dla konkretnych osób i ugrupowań. TakŜe usiłowano - choć
skończyło się to niepowodzeniem - wprowadzić quasi cenzurę, w postaci pomysłu
powołania rady do spraw mediów. Próby te - ujawniane z oburzeniem przez prasę (i
ugrupowania pozostające w opozycji) - zakończyły się sukcesem mediów.
RóŜne formy niechęci „władzy" do mediów są traktowane powszechnie jako przejawy
„nienormalności" sytuacji. W rzeczywistości są one najczęściej przejawem realnie juŜ
funkcjonującego „rynku idei". Ideałem i normalnością nie jest bowiem brak prób
manipulacji mediami, lecz ujawnienie i odrzucenie tych prób przez ten właśnie
rynek. (Podobnie jak przejawem istnienia wolnego rynku idei, a nie - jak to niektórzy
chcieliby widzieć - jego patologii, jest np. zorganizowanie w pewnych regionach Polski
przez ugrupowania katolickie, latem 1996 r. walki z dystrybucją wydawnictw uznanych za
pornograficzne, a sprzedawanych przez punkty sprzedaŜy prasy. O ile akcje tego rodzaju
nie przekraczają granic karalnej groźby, nie odwołują się do siły fizycznej, nie naruszają
działalności handlowej w ogóle a obejmują działania perswazyjne, nacisk ideowy i
wykorzystanie legalnych środków prawnych, np. w postaci kierowania doniesień o
przestępstwie, naleŜy je traktować jako przejaw normalnego funkcjonowania rynku idei).
Obawy o wprowadzenie instytucjonalnej cenzury wywołało takŜe
11
wprowadzenie
ustawowego obowiązku poszanowania wartości chrześcijańskich w mediach
elektronicznych. Uchwalenie ustawy zawierającej taki właśnie przepis spowodowało
gorącą dyskusję na ten właśnie temat, a takŜe próby wykorzystania tego właśnie przepisu
przez niektóre ugrupowania polityczne, domagające się ograniczenia swobody wypowiedzi
innych - z tą właśnie motywacją.
Polski Trybunał Konstytucyjny (K 17/93) orzekł, Ŝe nie jest dopuszczalna wstępna cenzura
programów radiowych i telewizyjnych, dokonywana na podstawie klauzuli generalnej
odwołujących się do wartości chrześcijańskich. Tym sposobem interpretacja Trybunału
starała się zapobiec niebezpieczeństwom, których obawiali się krytycy wspomnianej
klauzuli. Jest to takŜe przykład „funkcjonowania wolnego rynku idei" temperowanego przez
orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego. Dodać naleŜy, Ŝe kilka lat obowiązywania
przepisu o „wartościach chrześcijańskich" nie potwierdza obaw o wykorzystanie tego
przepisu (co innego - usiłowanie wykorzystania) w celach prohibicyjnych.
Obok polityków (establishmentu) nieprzyjaciół wolności wypowiedzi odnaleźć moŜna
wśród samych aktorów Ŝycia społecznego. Właśnie stamtąd płyną nawoływania do
restytuowania cenzury. Uczestnicy nagle spluralizowanego Ŝycia społecznego, odkrywają
uroki tego pluralizmu, ale jednocześnie ulegają pokusie wykorzystania przymusu
państwowego, w celu zachowania dogodniejszej pozycji dla siebie, na „wolnym rynku idei"
z którego chcą się czerpać profity, nie ponosząc jednocześnie wiąŜących się z tym
niedogodności. Przykłady podobnych zachowań podajemy w Komentarzu do rozdziału o
wolności wyznania.
Zakusy na wolność wypowiedzi ze strony zinstytucjonalizowanego establishmentu
przybierają (tu znów przykład Polski) podstać „walki o media elektroniczne", a ściślej o
jedno z nich: telewizję. Zmiany orientacji politycznej w państwie jak dotychczas zawsze
wiązały się z gwałtownymi zmianami personalnymi tam właśnie lub z mniej albo bardziej
udanymi usiłowaniami takich zmian. Radio okazało się w tym zakresie mniej łakomym
kąskiem, a prasa - z jej wielością tytułów i orientacji w swej masie - mniej podatna na tego
rodzaju zabiegi.
Z kolei sami dziennikarze nie ułatwiają zadania obrońcom „wolnego rynku idei". Otwarcie
na świat i zniesienie cenzury wraz z jednoczesnym pojawieniem się silnej konkurencji na
rynku owocują dominacją dziennikarstwa niezbyt wyrafinowanego, politycznosensacyjnego dziennikarstwa, napędzanego co raz silniejsza presją konkurencji, w nikłej
mierze hamowanego upadającymi obyczajami zawodowymi i nie rekompensowanego
wysokim poziomem informacyjno-profesjonalnym. W konsekwencji następuje brutalizacja
jezyka prasy i zanik elegancji przy prowadzeniu dyskusji z róŜnych pozycji. To zaś słuŜy
jako usprawiedliwienie tym, którzy media chcieliby ująć w karby, z uszczerbkiem dla
wolnego rynku idei.
Sądy i sędziowie, takŜe dopiero przełamują własną wstrzemięźliwość w traktowaniu
konstytucji i praw człowieka jako źródeł wymagających uwzględniania w czasie
rozpatrywania sporów; w państwach „realnego socjalizmu" sądy nie sięgały do konstytucji i
nie były świadome własnego miejsca w systemie kontroli i równowaŜenia władz. W
konsekwencji przy orzekaniu w sprawach dotyczących mediów, gdzie podstawą wydania
orzeczenia są przepisy pochodzące „z dawnej epoki", np. o obowiązku ujawnienia źródła
informacji przez prasę, odpowiedzialności za publikację wiadomości pochodzących ze
śledztwa czy wiadomości stanowiących tajemnicę panstwową i słuŜbową, sądy nie
dostrzegają potrzeby zmiany interpretacji, inspirowanej dawną tradycją etatystyczną na
interpretację uwzględniającą aksjologię praw człowieka. W konsekwencji zdarzają się
12
orzeczenia (SN I KZP 15/94, w sprawie obowiązku podania przez dziennikarza źródła
informacji pod groźbą sankcji karnej), gdzie zgodność polskiego prawa ze standardami
wypracowanymi w tym względzie na tle Konwencji Europejskiej, w ogóle nie bywa
przeanalizowany. Nie budzi takŜe wątpliwości czy wahań sądów karnych kwestia
konstytucyjności obwarowanego sankcją karną powszechnego obowiązku zachowania
tajemnicy, dotyczącego osób nie będących piastunem tej tajemnicy, z uwagi na swe
stanowisko. Sądy uwaŜają za naturalne, Ŝe obowiązek ten dotyczy takŜe dziennikarzy. To
prawda, Ŝe tak właśnie ujmują sprawę ustawy o tajemnicy państwowej - jest jednak
sprawa otwartą, czy nie naleŜało by (i nie moŜna byłoby) podjąć choćby próby ich
odczytania w świetle nowoczesnej aksjologii. Sądy tego jednak nie tylko nie podejmują,
ale nawet z góry dość chętnie, ustami swych przedstawicieli (tak w Polsce Pierwszy
Prezes Sądu NajwyŜszego) poddają w wątpliwość własną legitymizację w tym zakresie,
stwierdzając, Ŝe musi tu interweniować sam legislator, poniewaŜ bez jego działania - sądy
mają związane ręce.
Nie razi sądów interpretacja przepisu o zakazie publikacji „przecieków" ze śledztwa, idąca
w kierunku karania za publikacje danych uzyskanych przez dziennikarza samodzielnie,
bez „przecieku', lecz zbieŜnych z jego wynikami. Praktyka notuje wypadki tego rodzaju
skazań.
Bardzo powolnie i ostroŜnie kształtuje się jednak jednocześnie i krytycyzm samych sądów
wobec tego rodzaju myślenia. Przybiera on postać (sporadyczne wyroki w sprawach
karnych) odwoływania się do (nienazwanej wprost!) zasady proporcjonalności (wywaŜenia
interesu wymiaru sprawiedliwości i mediów), gdy idzie o sprawy ujawniania przez
dziennikarzy źródła informacji na potrzeby toczących się postępowań sądowych. W
orzecznictwie wyŜszych instancji, zdarzają się wyroki, gdzie w motywach następuje
odwołanie się do standardów europejskich, ukształtowanych na tle Konwencji Europejskiej
(tak Sąd NajwyŜszy orzekając o obowiązku odpowiedzi na krytykę prasową - III ARN
23/94).
Zwiększyła się teŜ w ostatnich latach liczba procesów karnych i cywilnych wytaczanych
dziennikarzom przez osoby dotknięte pomówieniami, oszczerstwami lub których dobra
osobiste media naruszyły. Większość tych spraw dziennikarze przegrywają. Wyrywkowa
analiza tych orzeczeń (pisząca te słowa prowadziła ją na podstawie 60 wyroków)
wskazuje, Ŝe co do zasady są to rozstrzygnięcia trafne z punktu widzenia obowiązującego
prawa, jednak rutyniarsko i konserwatywnie motywowane. Nie moŜna z nich wynieść
przekonania, Ŝe myśl o wolnym rynku idei i jej poŜytkach jest sądom bliska, Ŝe uwaŜają
one przychylność dla wolności wypowiedzi za coś innego, niŜ „przywilej" konkretnego
dziennikarza, Ŝe zdają sobie sprawę, iŜ wolność wypowiedzi jest przesłanką demokracji i
uprawnieniem społeczeństwa, co wymaga uwzględnienia tych czynników przy interpretacji
przepisów (pochodzących z przeszłości eksponującej odmienną aksjologię). Świadczą o
tym wyniki badań przeprowadzonych przez niezaleŜne ośrodki prasoznawcze – raport
organizacji „Reporters sans Fronitiers” z 2006 r. lokuje Polskę na 58. miejscu wśród 168
badanych państw, gdy idzie o wolność prasy; jest to zarazem ostatnie miejsce wśród
krajów Unii Europejskiej.
UwaŜna obserwacja przykładów zaczerpniętych z praktyki polskiej skłania jednak do
optymizmu. Okazuje się, Ŝe kluczowe znaczenie dla powstania warunków dla wolności
wypowiedzi i zaspokojenia prawa społeczeństwa do informacji - ma pluralizacja prasy i
zniesienie cenzury. Wtedy bowiem moŜliwe jest ujawnianie i krytykowanie przez
rywalizujące media róŜnych orientacji - obrazu i „transakcji" zawieranych na „rynku idei".
Rynek ten charakteryzuje się w państwach transformujących nerwowością, brutalnością
13
wobec przeciwników, przybierającą postać działań nie fair i prymitywnością form ścierania
się róŜnych poglądów. Te właśnie cechy bywają - mylnie - odbierane jako wyraz patologii.
Tymczasem świadczy to funkcjonowaniu samego „rynku", choć w mało eleganckich i
cywilizowanych formach. Fakt ten uniemoŜliwia „zawłaszczenie" monopolu informacyjnego
przez jakieś ugrupowanie czy organ władzy. Próby podejmowane w tym kierunku
(przykłady wyŜej) jednak nie dają się na dłuŜszą metę ukryć pod korcem i „po cichu"
przeprowadzić. Natomiast Ŝyczyć by sobie naleŜało podniesienia świadomości tych
aktorów Ŝycia publicznego, których działalność ma podstawowe znaczenie dla
podniesienia poziomu funkcjonowania rynku idei, a więc sądów. Z kolei w mediach
odnotować moŜna od kilku lat „odkrycie" sądów i instrumentów prawnych. Obecnie do
mediów znacznie więcej publikacji na ten temat i informacji na temat konkretnych
wyroków. One same stają się więc przedmiotem publicznej debaty, czego dawniej nie
było, do czego sądy nie są przyzwyczajone i co skłonne są traktować jako zamach na ich
pozycję i autorytet. JeŜeli nawet po części te obawy ze strony sędziów są
usprawiedliwione (z powodu wspominanej juŜ brutalizacji języka i form publikacji, a takŜe
sporej ignorancji mediów, gdy idzie o zasady funkcjonowania sądów i prawo), to jednak
ten swoisty „powrót sądów na publiczną scenę" ma dobre wychowawcze strony - dla
wszystkich, takŜe dla sędziów i ich spojrzenia na prawo.
14

Podobne dokumenty