III NIEDZIELA WIELKANOCNA, 22 KWIETNIA 2007
Transkrypt
III NIEDZIELA WIELKANOCNA, 22 KWIETNIA 2007
III NIEDZIELA WIELKANOCNA Dz 5,27b-32.40b-41; Ps 30; Ap 5,11-14; J 21,1-19 Wspaniałe dni okresu wielkanocnego trzeba nam przeżyć, kontemplując misterium śmierci i zmartwychwstania Syna Bożego i jej sens dla naszego zbawienia. W ten sposób można zrozumieć, dlaczego czytania biblijne - zarówno z dni powszednich, jak i niedzielnych - odwołują się przede wszystkim do cennych doświadczeń spotkań z Jezusem i Jego uczniami - dla stworzenia na nowo relacji ufności i pogody ducha, dla uleczenia negatywnych wspomnień. Zmartwychwstały Pan jest obecny we wspólnocie wierzących i żywo zainteresowany troską o uczniów. Jak wiemy, uczniowie Jezusa powoli uczyli się rozpoznawać prawdę o swoim Mistrzu. Przed męką i zmartwychwstaniem Chrystusa wiele spraw było dla nich niejasnych. Wierzyli i szli za Nimi, choć ciągle pytali: „kim właściwie On jest?”, a kiedy przyszła godzina próby, niestety Jezus pozostał osamotniony. Spotkanie Jezusa z uczniami - rybakami, którzy powrócili do swych zajęć na morzu, przedstawia w symboliczny sposób sytuację wspólnoty uczniów po zmartwychwstaniu. Ich trud rybaków okazał się bezpłodny, kiedy pracowali „w ciemnościach” i bez Chrystusa, lecz przyniósł owoce, kiedy „o świcie” stanął przed nimi Pan, kiedy okazali posłuszeństwo Jego Słowu i żyli Jego obecnością. Cały tekst dzisiejszej Ewangelii pełen jest niejasności i symboli, ale warto – jak zawsze - podjąć trud, aby go głębiej zrozumieć. Nie łatwo wskazać całe bogactwo treści, lecz niektóre podkreślenia niech posłużą do tego, aby pobudzić nas do osobistej odpowiedzi na usłyszane SŁOWO. Przede wszystkim morze, w którym uczniowie łowią i na którym wykonują swoją pracę ewangelizacyjną, jest symbolem ludzkiego życia i pracy, miejscem ewangelicznego trudu, w którym apostoł, ze względu na niebezpieczeństwa i zdradliwe sytuacje może się zgubić i zatonąć. Liczba apostołów siedem oznacza pełnię i doskonałość. Ci uczniowie są symbolicznym, pierwszym ziarnem chrześcijańskiej wspólnoty oraz reprezentują cały Kościół. Jako pierwszy wymieniony zostaje Piotr, co podkreśla jego odpowiedzialność i przewodnictwo w Kościele. Na jego propozycję, aby pójść łowić ryby, oddać się apostołowaniu: „Idę łowić ryby”, wszyscy jednogłośnie odpowiedzieli: „Idziemy i my z tobą”, lecz pomimo wspólnej pracy „tej nocy nic nie złowili” (21,3). Piotr powziął inicjatywę wyłącznie sam. Nie zaprosił Jezusa, po prostu powrócił do wykonywania swojego starego zawodu. Jednak nic nie mogli zdziałać, ponieważ pragnęli uczynić to bez Pana. Stawili czoła morzu bez prawdziwego przewodnika; chcieli wyrwać z „królestwa zła” ryby (to znaczy ludzi), lecz wyłącznie z własnej inicjatywy. Tylko wtedy, gdy Jezus staje się punktem odniesienia, kiedy słuchają Jego głosu, tylko wtedy mogą liczyć na pozytywny skutek wszelkich wysiłków i przynieść owoc. Dopóki nie słuchają i nie pozwalają prowadzić się Słowu, nie będą w stanie nic uczynić. Nawet jeśli to oni dokonują połowu i jest to ich trud, to zawsze Pan jest Tym, który kieruje działaniami - poprzez swoje Słowo, swoją żywą i pełną autorytetu obecność. Nie wystarczy wypłynąć na morze, aby stać się „rybakami 1 ludzi”. Konieczne jest to, aby przewodnikiem stało się Słowo Mistrza. To On czyni z nocy świt i nadaje wartość trudowi. Jezus świadomy, że nie dadzą sobie rady sami, przyszedł, „gdy ranek zaświtał”, czyli w porze działania Boga (por. Wj 14, 24; Ps 5,4; 30,6), i przyniósł swą miłość i dar Słowa, nagradzając wspólnotę, która wytrwała zjednoczona w pracy apostolskiej. Uczniowie z początku nie rozpoznają Nauczyciela i sami muszą nauczyć się dawać odpowiedź wiary. Jezus najpierw każe im się podnieść z klęski i grzechu samowystarczalności, pokazując im pokornie, że ich praca była bezowocna, a następnie składa im propozycję życia: „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie” (21,6). W języku semickim prawa strona jest symbolem szczęścia i powodzenia, które są dziełem Boga. Jezus zachęca uczniów, aby słuchali Jego Słowa i żyli nim w posłuszeństwie. W efekcie połów jest obfity. Uczniowie zaufali Jezusowi, Słowo stało się w ich życiu najważniejsze i doświadczyli z Panem wstrząsającej nowości życia wiary. Teraz uczniowie jeden po drugim, za umiłowanym uczniem, który w człowieku stojącym na brzegu dostrzegł „Pana” (21,7), przepełnieni wiarą rozpoznają Chrystusa, który zaprasza ich na posiłek przygotowany przez siebie i pragnie, aby pomogli przy nim, rozkładając na stole owoce swojej misji ewangelizacyjnej. Po przybiciu do brzegu uczniowie zobaczyli smażące się na węglach ryby i chleb. Piotr podejmuje swoją służbę we wspólnocie, ciągnąc na nabrzeże sieć „pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech” (21,11), która nie rozrywa się, ponieważ Piotr posiada charyzmat zachowania jedności Kościoła. Pozostali pracując razem przy łodzi, zbliżają się do Pana. Jezus zaprasza ich: „Chodźcie, posilcie się” (21,12). Zmartwychwstały Chrystus podczas wspólnego posiłku daje sam siebie jako pokarm, objawiając się w cudowny sposób. Uczniowie upojeni są Boską tajemnicą. Tekst mówiący o rybach i chlebie, wyraźnie nawiązuje do eucharystii, najważniejszego momentu wspólnoty wiary: „Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im - podobnie i rybę” (21,13). Całą scenę zamyka cudowny dialog Zmartwychwstałego Jezusa z Piotrem. „Szymonie, synu Jana, czy kochasz mnie, czy naprawdę jesteś moim przyjacielem?”. Spróbujmy, i my, dzisiaj usłyszeć w głębi serca te słowa, odnosząc je do siebie: „czy Mnie kochasz?”. Dziś - Jezus, który nazwał nas - przyjaciółmi, zwraca się do każdego osobiście. To teraz mówi: „Czy miłujesz Mnie? Czy jestem dla ciebie najważniejszy? Czy kochasz Mnie więcej niż tamci, którzy mówią o Bogu, a nie są dobrzy, bo kochają tylko samych siebie?”. Jakie to jest niezwykłe, że Jezus stale prosi o miłość. Stale pyta: „Czy kochasz Mnie? I nie chodzi tu o ulotne uczucie, zakochanie się, ale o otwarcie się na drugiego człowieka, życie dla kogoś, nie dla siebie. To jest właśnie życie miłością. „Czy kochasz Mnie?” I rzekł do Niego Szymon Piotr: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham” (J 21,17). Nie mówi: „że Cię kocham”, lecz „Ty wszystko wiesz”, „ty znasz mnie od wewnątrz”. Mówmy, Jezusowi to samo, zdając sobie sprawę, że przed Nim nie ma nic zakrytego. 2 Mówmy Jezusowi, że podejmujemy wysiłek doskonalenia miłości do Niego i do siebie nawzajem, a jednocześnie starajmy się naśladować odwagę pierwszych chrześcijan w głoszeniu prawdy o Jezusie. Bardzo wymowne jest to, co wydarzyło się w Jerozolimie w czasach, gdy Kościół stawiał pierwsze kroki. Najwyższy kapłan zakazał uczniom surowo, aby nie nauczali w imię Jezusa. Ale wtedy Piotr, niewzruszony, odpowiedział: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5,2732). Najwyższy kapłan i inni faryzeusze myśleli, że raz na zawsze uporządkowali tę niemiłą sprawę, że poprzez suchy rozkaz zamknęli definitywnie niepokojącą dyskusję, która destabilizowała ład publiczny (z porządkiem religijnym włącznie). Wszystko musiało wrócić do porządku, do normalności. Był jednak ktoś, kto odważył się powiedzieć „nie”. Jeśli dziś jesteśmy chrześcijanami, zawdzięczamy to komuś, kto pewnego dnia, stojąc przed Sanhedrynem, mimo pogróżek, odrzucając strach, opowiedział „zakazaną” historię. „Zakazaliśmy wam surowo...”. Jednak oni, niezłomni, odpowiedzieli: „Bóg naszych ojców wskrzesił Jezusa, którego straciliście, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wywyższył Go na prawicę swoją jako Władcę i Zbawiciela, aby dać Izraelowi nawrócenie i odpuszczenie grzechów. Dajemy temu świadectwo my właśnie oraz Duch Święty” (Dz 5,30-32). Jeżeli dzisiaj to słowo nadal obiega świat, to sprawił to - oczywiście nie licząc natchnienia Ducha Świętego - fakt, że niewielka garstka ludzi, mimo wszystkich swoich słabości, umiała, odpowiadając na przykazanie („idźcie na cały świat i nauczajcie...”), powiedzieć „nie” stanowczemu rozkazowi wydanemu grożącym tonem („zakazaliśmy wam surowo, abyście nie nauczali w to imię...”); ta garstka ludzi podjęła decyzję, że lepiej być posłusznym Bogu niż ludziom posiadającym władzę. A my, czy rzeczywiście jesteśmy dzisiaj gotowi kontynuować opowiadanie tej zakazanej historii z wszystkimi konsekwencjami, jakie mogą z tego wyniknąć, nawet z tymi najbardziej przykrymi? Powiedzenie „nie” zawsze pociąga za sobą raczej wygórowaną cenę do zapłacenia. Wracając do epizodu apostołów przed Sanhedrynem, Piotr i jego towarzysze płacą za wypowiedziane „nie” rozdarciem na ciele... -„kazali ich ubiczować...” (Dz 5,40). Po nich wielu jeszcze chrześcijan było i nadal jest prześladowanych. „A oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa” (Dz 5,41). Opowiadajmy więc ową „zakazaną” historię o Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym! Warto, gdyż naszym ostatnim etapem drogi uczniów, opisanym w Apokalipsie, będzie niebo. Dziś jeszcze światło i żar tamtej chwały muszą pozostać osłonięte przez symboliczne obrazy – Baranka, Zwierząt i Starców, tajemniczej liturgii niebieskiej (Ap 5,11–14). Kiedy jednak ten moment dla nas przyjdzie, rozpoznamy Boga całkiem jasno. I to będzie Szczęście. Szczęście bez końca: na zawsze ze ZMARTWYCHWSTAŁYM PANEM! 3