Kiedy teoria staje się praktyką - der
Transkrypt
Kiedy teoria staje się praktyką - der
Kiedy teoria staje się praktyką Dzień jak co dzień Znów wtorek, środa, czwartek, kolejny dzień szkoły, kiedy w końcu ten tydzień się skończy – Bartek nie był zachwycony porannym wstawaniem. Ciągle te same czynności: mycie się, ubieranie, śniadanie, pakowanie. Jazda samochodem z tatą do szkoły. Do auta wsiadł w podobnym humorze jak wczoraj, a może nawet trochę gorszym. – Jak tam, jakaś klasówka dzisiaj? – zagadnął go ojciec podczas jazdy. Bartek przecząco potrząsnął głową. – To, co jest? – dopytywał rodzic. – Nic. Dzień jak co dzień: szkoła, dom, szkoła, dom, odrób lekcje, przygotuj się do klasówki. Nic ciekawego. Ty przynajmniej masz codziennie różne zajęcia, nowe sprawy w pracy, a ja? Ciągle szkoła… – z rezygnacją odparł Bartek. – To zróbcie coś, wyjdźcie gdzieś z kolegami, dowiedzcie się czegoś nowego. Wpadnij do mnie do pracy i sam oceń, czy mój dzień wygląda monotonnie, czy nie – próbował przekonywać ojciec. – Jasne, mam uwierzyć, że mogę wpaść do twojego biura i nie będzie z tym problemu? Mama będzie zaraz narzekać, że opuszczam lekcje – Bartek irytował się. – Chcesz to spróbuję cię usprawiedliwić w szkole, albo wpadniesz do mnie we środę, wtedy wcześniej kończysz zajęcia? W tym czasie zobaczysz jak pracuje się w moim biurze, może to cię do czegoś zmotywuje, albo przynajmniej zaciekawi – zaproponował ojciec. Bartek wysiadł zamyślony nad tym, co usłyszał. W sumie byłoby fajnie, zobaczyłby jak to jest w biurze handlowym międzynarodowej firmy zajmującej się sprzedażą produktów FMCG. Jeszcze do niedawna tak naprawdę nie wiedział, co oznacza nazwa branży, może warto dowiedzieć się więcej. – Najlepiej, gdyby udało się wyskoczyć w trakcie lekcji, nie tracąc wolnego czasu – rozmarzył się. Teoria i praktyka Po chemii, polskim i godzinie wychowawczej przyszedł czas na w-f, a potem już do domu. W szatni chłopcy rozmawiali żeby wyjść w weekend do kina i na pizzę, a Bartek podzielił się swoją poranną propozycją od ojca. Fajnie ci – powiedział Kuba - mój tata często wyjeżdża w delegacje i pewnie nie miałby na coś takiego czasu. No i będziesz miał łatwiej na kolejnej wychowawczej. Uczniowie mieli się zastanowić nad swoją przyszłością, kształceniem i pracą. – Zawsze to prościej coś zobaczyć, aby o tym mówić – dodał – myślisz, że mógłbym wybrać się tam razem z tobą? Bartek skinął głową. – Dlaczego nie zapytać w szkole? – pomyślał Kuba – może uda się wyjść nawet całą klasą. Tym bardziej, że tata Bartka wspominał mu, że mają teraz w oddziale gościa z Niemiec, który będzie z nimi pracował przez kilka tygodni. Będzie o czym rozmawiać. Chłopcy po w-fie odszukali panią wychowawczynię. – Bartek, jeśli twój tata nie będzie miał nic przeciwko temu myślę, że możemy się nad tym poważnie zastanowić – powiedziała. Teraz wszystko leżało w rękach Bartka. I udało się! Tata powiedział, że to świetny pomysł. Następnego dnia dyrekcja w pracy wyraziła zgodę na wizytę, która jak się okazało wpasuje się również w termin akcji PNWM dzień.de | der-tag.pl, w której szkoła uczestniczy od dwóch lat. Ze szkoły do pracy Podczas spotkania w firmie grupa mogła przyglądać się obowiązkom na kilku stanowiskach, przechodząc od biurka do biurka i zamieniając kilka słów z poszczególnymi pracownikami. Współpraca w zespole okazała się ważną umiejętnością. Poznali strukturę przedsiębiorstwa i dowiedzieli się, że praktykowane są w nim kilkutygodniowe lub kilkumiesięczne wyjazdy przedstawicieli kadry do zagranicznych oddziałów. Dzięki temu mieli okazję porozmawiać z Janem z jednego z niemieckich punktów. Rozmawiali o różnicach pomiędzy pracą w obydwu krajach. Dowiedzieli się, że w jego stronach czas pomiędzy 9:30 a 10:00 jest przeznaczony na śniadanie, a w piątki pracuje się o godzinę krócej, niż w pozostałe dni tygodnia. Dzięki spotkaniu Bartek lepiej zrozumiał to, co wcześniej słyszał o firmie taty. Mógł poćwiczyć z kolegami swój niemiecki, zobaczyć jak funkcjonuje firma i jak pracują ludzie na różnych stanowiskach. To było o wiele bardziej praktyczne i inspirujące, niż przypuszczał! – A może by tak staż w Niemczech po skończeniu szkoły? Albo na studiach? – pomyślał Bartek. Pani Ela, wychowawczyni Bartka i Kuby, już wie, że będzie próbowała częściej w podobny sposób urozmaicać swoje zajęcia, ma już pomysł na zaproszenie na kolejną lekcję osoby, która może zainteresować młodzież swoimi działaniami, ale na razie to tajemnica, o kim mowa. Karolina Frąckiewicz, 30.03.2015