„Zajrzy do nas z pierwszą gwiazdką”.

Transkrypt

„Zajrzy do nas z pierwszą gwiazdką”.
DzlEt{lllKPOL
nzłJL
ffffifiwffiafiwfi $łłsT'sffi frl f;hnrr dzircko urzy rłdzirńtll płkgry
PlĄTEK l9 GRUDNlA 2011
DtlElltlll( POt xl
C07
ZajrTy do nas zpietwszągwtazdką.
By zobacTyc prezenty pod choinką
Trafiały się nie rylko dobre chwile, aleteżte złe, kiedy Bartek ktzyczał caĘmi dniami i kiedy tracił
oddech. Trwaliśmywtedy przy nim, choć padaliśmy z nóg. Była między nami trudna miłość.Taka
miłośćpod górkę - mówią DAIYUSIA I JACEK
TERST
':,::':i:,:,
rclzpromieniorry : - ]{iałem taki piękny sełt
- wołał rld progu. - Sniło rni się że biegali,
śmyz Bartusienl po łqce. W tyrrr śnie było
marzenie Piotrusia, marzenie całej
jego roclziny,.
Barttlsz postarvił im wszystkinr ąr,stlkie wynlagatria. Bo tnł-anie prąl rrieuleczalnie choryrn dziec}ar jest rvl-nł,anienr, ,"vięc
ich miłośćdo synka i brata miała wiele odcieni. TrafiaĘ się wszak nie rylko dobre
chwile, ate teżte złe. kiedrv Bartek krry czał
caĘłrri dniatni, kiedy tracił oddeclr,lciedy
po rdzkolejny przestawaly działzu, leki. - B3,ć
ł a między nami trudłla miłość.Tak a łniloś
pod górkę.
Zycie Bartka, choc krrrche, toczy-ło się
szybkl i gdy 6 grudnia do drzwi mieszkatria
zaprrkał Srvięry NIik ołaj z lrospicjunr Altrta
Spei - było już ptl pogrzebie. A świętymiał
przy sobic trtisia. którego zarrró,*rili bratu
Piotrelr i Torlek. Adresata nie było dollru,
więcrniś nazw,ally Bartoszem został rodzinie na painiątkę.
Ale list ocl Piotrusia Bartckzabrał w swoją ostatnią podróz. Gdypopatr ąi natiochę
traąlr,ve, nieuprarrrnic. starviane litery upewtri się, źn starszy brat kocłrałgo najbardziej
naświecie. Asdypotem sprljrzv na kombinezolr z aligatorerll w któq,rrrr przł,byłdrogę z ziemi do nieba, pomyśli, że mamie udał
się zakup, bo takiego zielonego strvora nie ma
żaden aniołek. Uśmiechniesię też do zabawek, bracia dali mu do trurlmy kilka ulubionych. Czemu miałbysię tanL międzychmurkami do nich nie uśmiechnąć,skoro rozśnrieszaĘgo tu. na ziemi? Ktotie, może pomyślio rym,że m,a rryrodzice mu się h,afili,
bo Piotrka i Tonrka zostawili z nitn.ł, dotnu
aż do chwili, gcly otultlny rv kocyk odjechał
daleko czarnyn} mercedesetrr,
f)okładnie miesiąc od tamtego dnia cała
rodzirra usiądzie pą, w{gĘnl,rn stole. * Zbiełz ełny sńy i w sz},st ko b ęd ziej a k z Aw sz e - m o,
Tlłllco nąipienu pójdziemj,
wi Datrusia.
na cn rcntałz i r nsze my śli p o wł'
-,q rlo B arntsia
by urodziło się zdrowe - tatrcie
pr zy szłe nnam5, s}ysząwiele raą,. Danusiateż słys,załąale myślałasobie, że ni-
:.,.:,':::;
'Ęff::,:|,,|
Nł|,,i,|,,,::
M aj k a L is itźska-Koz ioł
Ę czenia
"::,:':
:,:,,,.,,,i
,'łr,.
by czemu jel Bartosz rrriałby
nie być zdrowy, skttro jegcl
dwaj starsi bracia Piotruś, sioJmiolatek i Tcłnaszelro prłcmę
młodsryna rric się nie uskarżali, no i ciąża
przebiegała nrodelowo. rednak,słnraluch
niesizlc przecl terminerrr prryszrdł rra świat,
olrazało Ę, ze cJroc ślicaryjaliz obrazka, tojednak orgarrizm nie funlajonovral u niego normalnie. l,ekarzewylconali dziesi4ki badali i nie
umielipostłwić diagntlz1,. Ani ciw Dziecięcym
Szpitalu Urńversyteclńrl w Prokocfunią uri
w Centrum 7drońaDziecka w Warszawie.
Najpierw podejrzał,arro, że waĄ są wlmikienr
niectodenienia. Potem, ż-e to niedobór dopamrny.
Taki rriedobór możnaw5ł,ół,lłrac,w{ęc była rradziejanazdrorvie. T5,,lko że lelci nie skutkorvaĘ Barruś miał atalii padaczki, niekończące się
czlrarłki, albo lezał nieludromo. Ąe nałver gdv
le}carz w f ,epierwszy uykrztusil, zr spl?Iwa
jestpoważną Darrusia z Jackienr wieruyh,k
Ędzie dobrzc, nawetjeśliich rodzicielstrvo zo-stanie wystawtone rra ciężlą próbę. I wtedy
usły,szell źr z Barlkiem Ęclzie juz tyltvl glrzej.
Oboje z mpein są,bko pzelronali siq ze gdy
dzjeckorodzisię chore, rodzice domają solidlekcję 1nkory Dla nir,h synek był bezbronną kr_usnłrą Ale widzieli strach ir obłclr, gćy
Banusia: Pod koniec mogtam już tylko głaskać 90 po gtówce. Ty[e musiało mi wystarczyć
wnosku dilopc4,kapojav,iła się rurka od korrcentrafora tlenrą a drgaw{ci d"puduJygo coraz
W domu Bartuśdostal swoje łożrczko,ko- dnia aelułant najego mrugnięie, na u,jszep
cąśłiej,bo choroba pt$ziłajak elapres. - Ostaą zvvysiłkiem vkhę cień ńmiłchu I czawĘalśmy Ę z myślq żejedjtną co możany n,t cy,k i lampkę rrocną. LeżŃ sobie na katrapie,
grtyrtxlzinawqpólnic
sami d.aw al nttm,, Lze80 ahciłlśmy, b o łzuł, że go
ląłja}ab"jkt Ęwkuchbić, to malego przytulać i kochać z całej sifu.
Trzrbabyło przytyrn załĘv.inićtyle sarno nri- nl, gdy uunra podawała obiad. A ptenr @- lrnc hamy. Wrry r ry. C ała r o dei na.
piętcl go da aparatury,więc dtmownicy siedzieAle tylko j eden jedyny raz pnłz cllłe swtlj e
klścii normal nośc starsz}m syru )m. Obaj wiekrótkie życie śmiałĘ na całe garclło, radośrrie.
dzieĘ ,n gdy lluma,wyprar,viia ich do sz.koĘ liprry.]egołożeciląl.
go
pruywołyi przrdszkolą l}artek czekał na srvoją kolej. Ate
- 7b dobre momenĘ i clwilejego lgromnego
- Cręsto bralam na rw, a on
cW bnia hĘ dJa m nie j alw mat lri dnjnu4iący nt
wał b rac i łyln swo hn aaaaa. Nrnuet wtedy, gdy
w razie ata}ru - to on Ędzie najwazniejsry
pmĄ ciem. taklak y:płzedzE:ąał momełtjebył p otwon,lie nnepzony p o lales'ąlm ataku pa- l }zięla łnajemu Rcł,łląw,l w fustuh u*zystgo odejśria ba,sihtość.Tb nadsłuchiwanią czy
kich naeĘ lctóre stedzialy ob olt szpitalrych ła dąaki. Tv llro że bylo coraz gonej i z aasenl i to
jav.cze
jego
oddycha. I ten ból, kiedy chcialant, żeby
a
lekarz
stwięrdził,
Barże
wolałtie wichło,
żeczęk sv,oich ffieci, byłanl w stanie wyslyvec
,maje
dziecko bfia ze młlq ajednłcześniepra Będziemy płakń i wspołninac go, b o cĄ uas
rozp aa, c ie rpi e n ie, p o twv r ne zntęt z,en ie. Roz tł tek p rav;dapńobłtĘń nie widzi Minn to chą
jest między nami. Apotem może i onwpadnie
wierzyć, żew nuąm donllł byl szuę,{liwy, że siłam Boga by auczędził mu cieryienia.
miałaĘe, bo blwałł, ze tez padalam z W,czer\[teczorami do domu Danusi i Jackanada]
rlo nas rązem zpierulszq gwiazdką, zeby pł,
pania i clrciała m rcutj ak nqidakj ń szpźalnej czuł sĄu siebie, że łnnitj siębał. Przez ostatnie
go
go
Wolal,
zńrrńasię
srnutelr
Pauzą
na
rniejsce,
nawet
skóra.
wtedy
dejrzeć,jalae prezenĘ leżq pad choinką ?
b
olala
żeb
sali. Nie wiekalamjednak. One tsż nil wnkaĘgodnn
gclzie suł,o Bartusiclwe łóźeczJio i myślą o tyrą
Pewnie upatlnie. Do Piotrka choć i tak
rlie Cołykń; po ękiwvlł, pojękiwał, cĘkn odły. hiertlłyśnryń,żehy trwńpt4; tkieci(łch,
żr ich qyneknie zaznał dziecięcej beztroskl Nie
śrrimu się każdej flocł"; siedzi w rym śrrie
dychał. Kładłałngo vuię do łóżeczlą cllń chciabo one połzebow,ab ciepła i troski.
na chmurce i bawi się tęczą. I do Tomrrsią
łam go całować i nlić. Glaskałam go Ęlko dosuł nawet szansy na normalność. Ajedno
Ale gdyjuż było pewne, że w szpitalrr nic
który wie, że rrtłodszego brata małvrriebie.
cześnie dziękują Bogą ze Pioff ek iTomek nie
dia Bartka nie da się zrobić, rodzice zdery- p o g!ówce. I tyle łnusi ała ąvst-arą|/ c
Mama i tata mu powiedzieli. Fajni ci moi
Danka starała się przv chłopcarh nie pła- ponvalają im pogrąĘćsięw rozpaczry. Ze
dowali, że powinien byćwdomu. Zradzilcli A]e iuk rułmierzali jąwłazience albowsy- n*odsryche graćw}urczakouarrzl6ścigi, a star- bracią pom5,śli sobic Bartek. A po wigilii, kto
ną. Stęsknieni bracia. już od zimytl.gl,ądali
wie, może znów przyśni się nramie. Będzie
są, potrzebttje rady,, bo lrrusi kupiĆ prezeirt
pialni. - I' co manno, o 13 anka płaczerz? - pytali
prą|azńr rnalucha Chcieli go uściskac iwresz.jeden przez drugiego. Mimo że nie umia}a posię śniałod r_rchadoucha, takjaktenjedetr,
rra urodziny dla kunrpla
cie się z ńmpobawita. Z końct,m rlĘa BartŃ
jedłny raz śnriałsię clo rriej najarł,ie, A poObaj czasami pytają rodzicówo Bardca.
pierwsz.yrazzłbarzyłrodzeństwo.Piotl,iTo- wstrryrrlać łezn Danusia łv domu odąyskała
tem, gdyjuż wsrystkim podaruje dobą chw"imekĘ;łi zdzinieĄ ze mĄ,jest taki spokojql.
spokó;. h,tilat$ uścisk z okolic żJJłądkĄkółv lVcrcśniej też zńaw ali wiele pytań. J eszcze
gctybrat
lę lub rł,spomtlienie, spojrry na małą zieloz ninń Jalcoś wewrześniu Piotrelc
nie ustępnwal, odk$ mĄ przyszedł na świat.
\łĄedzieli o chorolrie braą ale się nie poddanąk.arteczką, trctórą Piotruśprzezrlrnie dał
się
chciałkrlniecaniewiedziec,kiedyBautek,laczG.lybyła z clzieckiem w szpitalą naucąvła
wali i chcleli gtl r()zruszac. PiotruśurządzŃ
mu na ostafirie oclchodne.
tiie wresrcie chodzić. Rodzice tlurnaczyliwięc
przedstawienia i śpiewałdla rriego pioseŃi.
roąpouut\\xac rcżrtę tdzaje padacztrci, rviedziaI przecryta z uŚnriechem trzy proste słoswemu pierworodnemu, że mały nigdy nie
łą jak i kiedy reagować. by prz.ynieść ulgę.
GłaskŃ go, poklepywali, amaluch wtedypowa \Ą/esĄch Sr,ł,iąt... w niebie.
godniał ja}dryiclr śrrrieclryclodarłrały nu otudry.
A Bartek za to kierorłrałl}a lĘ sw*oje śliczne wstanie, żn nie Ędzie Ęki jakAntośz sąsiedzp
- |l'o fulł ax dltł, nas i dla niego, Cztu pmylyl6- u:T,y,- ,Na początku byb, niebitslae, a potełn nnra" S i e dmi olatek bardzo to rzezrył. Al e }rtóregoś dnia przy,biegł do sypialni rodziców
zb rązow,iały - apowińaDanusia- * Każdego
nia i szeptania. Czas na tłiłość
- mańDanka-
ą
-
Ę

Podobne dokumenty