NIE - Andrzej Jarczewski
Transkrypt
NIE - Andrzej Jarczewski
Wprowadzenie płatnego parkowania w centrum miasta (pisał o tym MSI nr 46/2007) jest nieuchronne. Ale nie jest celem samym w sobie. Jest środkiem. Wypada w takim razie powiedzieć, co jest w tej materii celem i jakie rozwiązania do tego celu wiodą. Parkowaniu – TAK, parkomatom – NIE Po pierwsze – musimy jakoś dostosowywać miasto do wyzwań XXI wieku i nie pozwolić kompletnie zakorkować Starówki (czynnik defensywny). Po drugie – powinniśmy sprawiać, by centrum stawało się coraz piękniejsze i lepiej spełniające potrzeby gliwiczan (czynnik kreatywny). Po trzecie – nie starać się na tym za duŜo zarobić, bo zadaniem władz miasta nie jest zarabianie na swoich mieszkańcach, ale czynienie im (za ich pieniądze) miasta bardziej przyjaznym i funkcjonalnym. Ceny za parkowanie mogą być niskie lub wysokie. Mogą być stałe lub zmienne. Ale przede wszystkim – mają sprzyjać realizacji głównych celów z poszanowaniem interesów mieszkańców Starówki. Nie są celem samym w sobie. CZAS PARKOMATÓW MINĄŁ WaŜne są równieŜ szeroko rozumiane koszty społeczne. Pod tym względem najgorszym rozwiązaniem w rozpatrywanej dziedzinie jest importowanie bezrobocia z miast, w których produkowane i serwisowane są parkomaty. Gliwice mają wyjątkowo duŜo miejsc pracy dla wysoko kwalifikowanych specjalistów. Ale dla osób o kwalifikacjach niskich roboty prawie nie ma. Weźmy więc pod uwagę, Ŝe dwuzmianowa praca „parkingowego” da kilkunastu biednym rodzinom skromne, ale pewne źródło utrzymania w firmie, która wygra przetarg na te usługi, a te zarobki prawie w całości zostaną wydane w naszym mieście. Dla odmiany – połykane przez automaty pieniądze wydadzą się w duŜej części daleko od Gliwic. Obsługa parkomatów, sprawdzanie, czy ktoś nie parkuje nielegalnie, egzekwowanie kar i włóczenie się po sądach teŜ wymaga paru etatów, ale nie zapewnia ciągłego doglądania gospodarstwa. A obecność w centrum miasta sporej grupki jednolicie, przyzwoicie tudzieŜ odblaskowo ubranych ludzi, zawodowo zainteresowanych komunikacyjnym ładem, to wartość sama w sobie, o którą warto przy kaŜdej okazji zabiegać. Zaoszczędzone dzięki rezygnacji z parkomatów pieniądze wydajmy nie na budowę parkingów, lecz na stworzenie nowoczesnych oaz parkowania. Zamiast szpetnego automatu – zadbajmy o dobrą nawierzchnię, piękną małą architekturę, czytelny system identyfikacji i kierowania ruchem, a moŜe nawet system informowania o wolnych w danej chwili miejscach. Gdzieniegdzie równieŜ – eleganckie kontenerki socjalne dla parkingowych wraz z ogólnodostępnymi toy-toyami, co będzie dodatkową atrakcją Starówki, słynącej ostatnio ze znacznego wlewu i wylewu piwa;-). CZAS MIKROPŁATNOŚCI NADSZEDŁ W wielu miastach świata, mimo protestów miłośników wolnej amerykanki parkingowej, wprowadzono opłaty, co przyniosło nie tylko radykalną poprawę jakości Ŝycia w centrach, ale teŜ okazało się zbawienne w sferze samej komunikacji. JednakŜe – po dziesięcioleciach panowania parkomatów – pora na nowocześniejsze rozwiązania. Parkomaty to juŜ dziś technologia schyłkowa, a samo urządzenie inkasujące to machina wyjątkowo nieprzyjazna, kosztowna i w kaŜdym mieście w jakimś denerwującym szczególe inna. A przecieŜ niebawem mikropłatności będziemy dokonywać kartą usług publicznych, telefonem komórkowym, zegarkiem lub sieciowym palmtopem z drukareczką biletową. Poczekajmy na nowoczesny system płatności mobilnych i w centrum miasta nie instalujmy sobie pokoleniowej drewutni. Czas parkomatów minął! A jeśli pojawią się sensowne urządzenia inkasujące nowej generacji – zawsze moŜemy do tego rozwiązania powrócić. Warto teŜ wziąć pod uwagę, Ŝe spora liczba uŜytkowników miejsc postojowych w ogóle nie będzie z parkomatów korzystać. Bez zidentyfikowania tych uŜytkowników nie moŜna zaczynać projektu. MoŜe się bowiem okazać, Ŝe niektóre parkingi będą niedostępne dla osób innych niŜ okoliczni lokatorzy i szoferzy firm, które wykupią sobie wybrane miejsca na stałe. A co z przychodniami, sądami i innymi instytucjami, które wymagają wielu stałych miejsc parkowania? To wymaga przeliczenia. Nie powinniśmy sami sobie stwarzać problemów niekoniecznych. O ileŜ to miejsc, np. wokół Urzędu Miejskiego, dałoby się powiększyć istniejące zasoby, gdyby ustawiacze róŜnych słupków, znaków drogowych i innych przeszkód pomyśleli o tym w odpowiednim czasie. Usytuowanie latarni, krawęŜnika, kosza, skwerku czy nowego nasadzenia o pół metra dalej w jedną, czy drugą stronę pozwoliłoby zmieścić obydwie połówki samochodu tam, gdzie dziś wjeŜdŜa jedna. Uzupełnieniem systemu powinna być sieć parkingów peryferyjnych i doskonała komunikacja zbiorowa, zwłaszcza Ŝe wielkimi krokami zbliŜa się do nas DTŚ i A1, a co roku rejestruje się w Gliwicach po kilka tysięcy nowych aut. Te procesy zmieniają oblicze miasta, ale to juŜ jest temat na odrębne opowiadanie. Andrzej Jarczewski