Bioróżnorodność gleb a poziom próchnicy. Bioróżnorodność
Transkrypt
Bioróżnorodność gleb a poziom próchnicy. Bioróżnorodność
2010 - Międzynarodowy Rok Bioróżnorodności Biologicznej Bioróżnorodność gleb a poziom próchnicy. Bioróżnorodność ekosystemów fundamentem nowoczesnego rolnictwa. Wstęp Podstawą rolnictwa na całym świecie jest gleba posiadająca dwie zasadnicze frakcje: ¾ nieożywioną, na którą składają się części mineralne i organiczne decydujące o bogactwie różnorodności rodzącego się w niej życia, oraz ¾ ożywioną, składającą się z mikroflory i mezofauny i warunkującą jej siłę rodną oraz zdrowie. To właśnie gleba, jej jakość i zdrowie oraz żyzność rozstrzyga o kondycji ogromnego świata roślin. Istotą uprawy gleby jest więc zapewnienie jej optymalnej jakości, która zależy od relacji pomiędzy znajdującymi się w niej częściami stałymi, a rozwijającymi się dzięki nim mikroflorze i mezofaunie. Różnorodność i zasobność części stałych oraz zdrowy proces rozkładu materii organicznej przekładają się wprost na bioróżnorodność mikroflory i fauny glebowej. Im więcej w niej różnorodnego życia, tym większe jej zdrowie, żyzność i rodność. Różnorodność oznacza również współzawodnictwo, które poprzez prawa naturalnej selekcji sterowane łańcuchem pokarmowym, reguluje rozmiar populacji i utrzymuje ich liczebności na tzw. zdrowym poziomie danego ekosystemu. Im większa część środowiska jest naturalna, tym lepiej się ono samoreguluje. Uprawa gleby sprowadza się więc do świadomego sterowania łańcuchem pokarmowym, jego ogniwami życia poprzez jak najwyższą bioróżnorodność mikroflory i fauny gleby, które rozstrzygają o warunkach rozwoju roślin. Jeszcze do nie dawna nikt nie przypuszczał, że wyłącznie tylko jednokomórkowe organizmy dysponują potężnym zestawem wysoce wyspecjalizowanych naturalnych narzędzi (enzymy) i potrafią w procesach metabolizmu wybiórczo pobierać z gleby pierwiastki niezbędne im do życia. Te mikronowej wielkości organizmy posiadają gigantyczny potencjał trwania. Nawet w skrajnie krytycznych warunkach aktywizują one procesy życiowe, tworząc w łańcuchu pokarmowym absolutnie ekskluzywną, szczególnie dla ogniwa królestwa roślin, wytwórnię łatwo dostępnych mikro- i makroelementów, witamin czy aminokwasów. Gleba a rolnictwo przemysłowe Przemysłowe rolnictwo i wspierająca ją nauka pomimo, że mają możliwość podglądania i analizowania mechanizmów życia, nadal za podstawowy czynnik rozstrzygający o stanie i rozwoju życia roślin uznają owszem różnorodność i zasobność, ale tylko makro- i mikroelementów. Z początkiem XIX w. zawartość mikro- i makroelementów w glebie, została przez marketing przemysłu nawozowego wyniesioną do roli rozstrzygającej o wielkości plonów (prawo minimum wg Liebiga). Jednak makro- i mikroelementy są tylko zasobem pierwiastków, które pełnią rolę budulca komórek wszystkich stworzeń – nie tylko roślin. To właśnie wszechobecne mikroorganizmy używają tego budulca do własnego istnienia, jednocześnie napędzając łańcuch pokarmowy i jego kolejne ogniwa warunkujące życie wszystkich stworzeń. Rzecz w tym, że swoim istnieniem mogą spełniać pożyteczną lub nie pożyteczną (patogenną) rolę wobec roślin, zwierząt i ludzi. Rośliny, zwierzęta i ludzi przed patogenami chroni różnorodność prowadząca do współzawodnictwa, które nie pozwala jakiemukolwiek mikro- czy makroorganizmowi na monokulturę czyli absolutne zdominowanie pozostałych. To właśnie decyduje o ładzie i harmonii łańcucha życia naturalnych ekosystemów. Niestety tak się stało, że naturalna stabilność, ład i harmonia środowiska stają w sprzeczności z intensywnym, przemysłowym rolnictwem. Monokultury „sztampowo” produkowanych roślin (modyfikowanej soi czy kukurydzy) z totalną eliminacją chwastów, owadów i szkodników nie tylko nie gwarantują różnorodności, ale eliminują ją, wydają na nią wyrok. Przemysłowe rolnictwo niczym dawne zagłębia węgla i stali coraz większym kosztem rolnika, a w konsekwencji konsumenta, narusza naturalny ład i harmonię środowiska. Powstaje więc pytanie czy tak budowany ekosytem, który już nie potrafi samokontrolować się, na pewno jest zdrowym owocem postępu? Czy rolnictwo, które takie systemy buduje, ma prawo do określeń w rodzaju nowoczesne, innowacyjne, postępowe? 1 Czy Polsce zagraża spadek żyzności gleb 2010 - Międzynarodowy Rok Bioróżnorodności Biologicznej Nauka, która ma udział w budowaniu tego rolnictwa, ma także obowiązek chronić ziemię, człowieka i jego życie. Czy nie powinna ona obiektywnie oceniać jakie są tego konsekwencje dla kondycji i przyszłości wszelkich form życia na Ziemi? Polska, tradycyjna wieś z różnorodną roślinnością i układem pól tworzonym w oparciu o więzi rodzinne, a nie o zasady geometrii, z dziko jeszcze rosnącymi roślinami, z owadami którymi żywią się np. drozdy, a nimi z kolei jastrzębie, jest jeszcze zasobna w gospodarstwa, które samoregulują ład i harmonię. Obecnie coraz częściej, nie tylko w Polsce, spotyka się rolników, którzy za sprawą tzw. dyrektywy ptasiej zasiedlają swoje gospodarstwa dzikimi ptakami by wzmocnić ekosystem ich pól. Ale nie można tak po prostu wprowadzić np. jastrzębia - gatunku z wysokiego rzędu konsumentów - i oczekiwać, że przetrwa osiedlając się na stałe. Zamiast tego należy pieczołowicie odtwarzać, utrzymywać i dbać o ład oraz harmonię ewolucyjnie ukształtowanych ogniw łańcucha pokarmowego. Wówczas jastrząb przyleci sam. Chyba, że po jastrzębiach zostanie już tylko pamięć zapisana, np. w nazwach ulic, których przestrzeń kiedyś była terenem ich naturalnych siedlisk. Im szybciej i lepiej to zrozumiemy, tym zdrowsze będzie środowisko, a rolnictwo respektujące prawa Natury będzie również wytwarzać pełnowartościową żywność, od której zależy nasze zdrowie. Gleba jako złożony organizm Jak w krytycznych momentach radzą sobie formy życia zorganizowane niżej od człowieka? Mysz wiedziona instynktem głodu jest w stanie dostać się do wnętrza ula. Rodzina pszczela w obronie swojego gniazda paraliżuje ją jadem, a następnie uśmierca. Rój nie może w całości opuścić swojego dotychczasowego gniazda, ani nie potrafi wynieść za gniazdo nieżywego intruza, który zagraża toksynami z rozkładającego się ciała. Analogicznie jak mikroorganizmy, skrzętnie „archiwizujące” w swoich genomach zdobywane doświadczenia od ok. 4 miliardów lat, również i pszczoły na taką ewentualność mają zapisane w genach rozwiązanie. Otaczają obumarłą mysz kitem, który wywołuje proces jej mumifikacji. Następnie poprzez proces mineralizacji to, co było myszą zamienia się w proch. Nie poddające się gniciu kopczyki mrówek są też ciekawym odniesieniem do zagrożonych gniciem kop siana czy tez pleśniejących ziaren w silosach. Mrówki wyściełają swoje korytarze specjalnym naturalnym wytworem wosko-żywicopodobnym, aplikują kwas mrówkowy i sterują bezusterkowo działającym systemem wentylacyjnym, co skutecznie konserwuje ich budowle. Czy te przykłady płynące szerokim strumieniem z Uniwersum Natury nie zobowiązują do poszukiwań przez współczesną naukę naturalnych metod korygowania procesów mikrobiologicznych? Bylibyśmy o wiele spokojniejsi o naszą przyszłość, gdyby nauka korzystała z mądrości odrobionych już lekcji czytania księgi przyrody przez cywilizacje, które odeszły do historii. Wiemy i czujemy to instynktownie, że mamy dużo do odczytania dobrych, bo sprawdzonych w wielowiekowych tradycjach praktyk obcowania z Naturą. To z nich także płyną pozytywne rozwiązania dla nas współcześnie żyjących. Oby tylko odnaleźć klucz do ich odkodowywania! To jest możliwe, pod warunkiem, że liderom postępu starczy pokory. Do dzisiaj jedno z afrykańskich plemion zgodnie ze swoją tradycją stara się przekazywać następcom użytkowaną piędź ziemi w takim stanie, żeby co najmniej w siódmym pokoleniu mogła rodzić zdrowe i liczne płody. Plemiona koczujących Indian wiedziały, że mogą powrócić na swoje miejsce bytowania po pięciu latach, zaś plemiona afrykańskie do dzisiaj powracają po siedmiu latach. Skąd taka wiedza u ludów współcześnie określanych jako prymitywne? Czyżby oni już wówczas gromadzili doświadczenia w folderach mądrości zapisując je na wirtualnych twardych dyskach tradycji? Tak, to ona podpowiadała im, że przyroda za nich i dla nich przywróci ład i harmonię niezbędne do ciągłości rozwoju ich życia. Wraz z organizowaniem się ludzi w globalne wspólnoty narastają antagonizmy pomiędzy biosferą a tworzoną przez człowieka technosferą i infosferą. „Wystarczył krótki czas, jaki minął od wynalezienia plastiku i zastosowania go do produkcji rurek w sprzęcie medycznym oraz implantów, aby Staphylococcus epidermidis zaadaptował się do nowych możliwości, zdobywając umiejętność przyczepiania się do plastikowych powierzchni i wykorzystywał to jako drogę wnikania do organizmu ludzkiego. Producenci sprzętu medycznego zaczęli impregnować cewniki i rurki środkami 2 Czy Polsce zagraża spadek żyzności gleb 2010 - Międzynarodowy Rok Bioróżnorodności Biologicznej przeciwbakteryjnymi, takimi jak srebro czy antybiotyki, w nadziei, że bakterie przestaną tworzyć błony biologiczne. Niestety S. epidermidis uodparnia się na stosowane coraz to nowe antybiotyki.1” Gronkowce wbrew powszechnej opinii na codzień chronią nas, ale tylko wtedy kiedy zasiedlają ewolucyjnie wyznaczone im miejsce (Staphylococcus epidermidis - naszą skórę) i kiedy stanowią przednią straż przed patogenami naszych dróg oddechowych (Staphylococcus aureus - nasze nosy). W każdym innym miejscu gronkowiec, którego miejscem życia jest nasza skóra lub nos będzie wobec nas śmiercionośnym partnerem, a nie jak zwykle symbiotycznym. Analogicznie dzieje się na wyższych poziomach łańcuchów życia w Polsce np. z lisami, bobrami, a nawet swoistym symbolem czystości naszej przyrody - bocianami. To bociany właśnie ostatnio wskutek zaistniałych zmian w rolnictwie atakują nie tylko pisklaki na gospodarskich obejściach. Barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi Manden.) miał zrewolucjonizować żywienie bydła w Polsce, a dziś jako chwast budzi trwogę. To człowiek, to my sami powodujemy zaburzenia w naturalnych ogniwach łańcucha pokarmowego, które tworzą sieć zależności pokarmowych umożliwiając obieg materii i przepływ energii w ekosystemach. Jeśli jesteśmy zdrowi to nie kojarzymy tego stanu jako efektu symbiozy mikroorganizmów z naszym organizmem, wspierającą jego naturalną odporność. Zauważamy je tylko wówczas, kiedy coś nabroiliśmy w relacjach z nimi, a nie rozumiejąc ich mechanizmów aktywności, najczęściej w odruchu sięgamy po „biobójczą broń”. Takie postępowanie niestety usuwa owszem, ale tylko objawy dominacji patogenów natomiast skutecznie maskuje ich przyczyny. Reakcja obronna mikroorganizmów „atakowanych” przez antybiotyki czy pestycydy objawia się w mutacjach, które rowadzą do wzmocnienia „wrogów” roślin, zwierząt i ludzi. Dobry przykład stanowi tu masowe stosowanie herbicydu Roundup. Powoduje to „silny rozwój oporności na ten herbicyd u chwastów”. „Obecnie znamy około sześciu różnych odmian chwastów, które rozwinęły oporność”2 na ten herbicyd. W koncepcji tworzenia życia na Ziemi mikroby otrzymały fundamentalne zadania, m.in. eliminowanie wszelkich zanieczyszczeń tworząc warunki biofizykochemiczne dla takich wyższych form życia, jak rośliny. One zaś niestrudzenie w tym dziele wspierają ich magazynując w swoich organizmach węgiel z pochłanianego w procesie fotosyntezy dwutlenku węgla oraz uwalniając do atmosfery życiodajny dla zwierząt i ludzi tlen. W kolejno tworzących się ogniwach łańcucha pokarmowego, świat zwierząt wykształcił różnorodną „służbę sanitarną”. Dajmy na to owady, a z pośród nich muchy, oceniane jako dokuczliwe i niebezpieczne, tępione na potęgę w stadium larwalnym, swoim istnieniem likwidują stany gnilne. Padlinożercy (np. hiena) kojarzący się raczej negatywnie, higienizują środowisko. Pomimo, iż mądrość naszych poprzedników - nie zapisana i nie potwierdzona wynikami współczesnych badań naukowych - podpowiada nam, że o sile każdego łańcucha rozstrzyga jego najsłabsze ogniwo to z uporem godnej wielkiej sprawy nierozumnie niszczymy mikroorganizmy lub chronimy wybrane zwierzęta, zwłaszcza te miłe oku. Naruszamy tym samym ewolucyjnie ustanowiony ład i harmonię tworzące nieodgadniony labirynt życia. Dobrostanowi środowiska służy tylko jedność w różnorodności, jedność wielości uczestniczących w niej partnerów, bez asymetrii prawa któregokolwiek z nich. Chorobotwórcze mikroorganizmy z racji na specyfikę swojego życia są również bezwzględne w stosunku do każdego mało odpornego organizmu. Niestety bez ich obecności nie działałby naturalny dobór i rozwój silnych, witalnych i skutecznych w zwalczaniu infekcji i chorób stworzeń. Patogenna mikroflora w łańcuchu życia spełnia rolę naturalnej szczepionki. Mikroorganizmy cechuje niewyobrażalna bioróżnorodność, której są naturalnym bezwzględnym i najlepszym strażnikiem. Można powiedzieć także nade wszystko strażnikiem życia. Dobrostanowi środowiska służy tylko jedność w różnorodności, jedność wielości uczestniczących w niej partnerów, bez asymetrii prawa któregokolwiek z nich. Coraz powszechniej dociera już do świadomości fakt, że mikroorganizmy mogą zarówno wspierać odporność gleby, roślin, zwierząt oraz ludzi lub ją osłabiać. Każde środowisko, każdy organizm to jedyny niepowtarzalny ekosystem, który jest tak samo, niemalże nieograniczonym potencjałem rozwoju chorób, jak i zdrowia. Rzecz w tym abyśmy chcieli i potrafili codziennym postępowaniem wspierać naturalny potencjał przyjaznych sił otaczającej nas Natury, a nie ułatwiać rozwój chorób i zwykle im towarzyszącym szkodników. Nie tylko drobnoustroje lecz każda istota może swoją aktywnością wspierać łańcuch życia lub go naruszać. 1 Dixie D. Whitt i Abigail A. Salyers "Mikrobiologia - Różnorodność, chorobotwórczość i środowisko" Wydawnictwo Naukowe PWN S.A. 2003r. str. 227 2 Prof. dr hab. Tadeusz P. Żarski „GMO – Realne i potencjalne zagrożenia. Zwycięstwo nad naturą czy droga do samozagłady?” 3 Czy Polsce zagraża spadek żyzności gleb 2010 - Międzynarodowy Rok Bioróżnorodności Biologicznej W rozważaniach nad występowaniem mikroorganizmów glebowych nie tylko jest więc ważna ich sama jakościowa i ilościowa obecność, ale przede wszystkim pełnione przez nie funkcje, ich rola w danym ekosystemie, ich oddziaływanie na inne współwystępujące organizmy. A to oddziaływanie może być pozytywne (+), negatywne (-) oraz obojętne (o). Dwa organizmy mogą oddziaływać na siebie: jeden jako agresor (patogen), drugi jako ofiara (gospodarz), inne jako komensale (+ i o), inne jeszcze oddziaływać mogą mutualistycznie (+ i +) inne jeszcze negatywnie (- i -) czy nawet obojętnie (o i o). Uzmysłowić sobie musimy jeszcze jeden fakt. Bakterie mają także zdolność do wymiany w obrębie swojej własnej populacji sygnałów, tzw. autoinduktorów, które wywołują jednolitą reakcję całej danej wspólnoty i umożliwiają uzyskanie korzyści nieosiągalnych dla pojedynczych komórek. Innymi słowy, każda komórka danej bakterii prawie natychmiast „dowiaduje się" o krytycznej sytuacji i może reagować aktywacją lub represją funkcji określonych genów. To pozwala im na przetrwanie jako całości niekorzystnych zmian, a także i adaptacji do zaistniałego środowiska. Podobny zresztą system „quorum sensing" (zdolność do skoordynowanych działań) występuje u bakterii współżyjących z roślinami, jak i zwierzętami. Inne grupy bakterii, jak na przykład bakterie Gram-dodatnie (Bacilus subtilis), jako autoinduktory guorum sensing wykorzystują cząsteczki oligopeptydowe w procesie przekazywania informacji o konieczności tworzenia endospor. U innych bakterii, z kolei Gramujemnych, funkcje autoinduktorów mogą pełnić zróżnicowane laktony [Taga i Blassler, 2004]. Wyłania się tu jednakże pytanie, czy te wszystkie bioinduktory są charakterystyczne dla tej jednej populacji, czy też dla ogółu współwystępujących organizmów, czy w ogóle mikroorganizmy mogą porozumiewać się między sobą? Wiele bakterii także dzięki wiciom i fimbriom oraz obecności odpowiednich sensorów, w zależności od występującego atraktantu czy ich przeciwstawności może się przemieszczać w przestrzeniach między poszczególnymi agregatami glebowymi. Możemy tu mówić o chemotaksji. Oddziaływania te nie mogą być więc wiązane bezpośrednio z obecnością w środowisku takiego czy innego pokarmu, lecz muszą one być wynikiem wrażliwości danych organizmów, a więc obecności u nich określonych receptorów na ten czynnik, receptorów uzyskanych w wyniku adaptacji i selekcji do danego ekosystemu. Niestety, określanie ilościowe i jakościowe występujących w glebach mikroorganizmów, nie mówiąc już o ich roli, natrafia do dnia dzisiejszego na zasadnicze trudności. Dotychczas stosowane metody wysiewu na specyficznych podłożach nie dają pełnego obrazu rzeczywistości, a także próby stosowania metod zaczerpniętych z biologii molekularnej okazują się nie w pełni wystarczające. Według niektórych poglądów, w glebie może egzystować około miliona gatunków. Według innych, izolujemy zaledwie od 0,1 do maksimum 10%. Nie izolujemy na co dzień całych rzędów bakterii, np. Actinomycetales czy Chlamydobacteriales, klas bakterii, jak na przykład bakterii śluzowych Myxobacteriae czy Cyjanophyta, nie mówiąc już o całym nowym królestwie Archea (Archeowce). Wiedza o warunkach życia mikroorganizmów obejmuje niecałe 0,2% ich populacji dotychczas rozpoznanych3. A przecież musimy widzieć, że nie tyle ta, w dużych ilościach występująca, lecz mało zróżnicowana substancja organiczna, jak na przykład związki celulozy czy lignin, odgrywa decydująca rolę w tym procesie powiązań. Zasadniczy wpływ będą tu niewątpliwie miały związki chemiczne występujące w minimalnych ilościach, lecz bardziej fizykochemicznie aktywne, na przykład terpeny, garbniki, witaminy i hormony czy wreszcie wydzieliny korzeniowe określonych roślin, czy wydzieliny wtórnych metabolitów określonych mikroorganizmów [Lesław Badura4, 2004]. Na szczególne podkreślenie zasługuje jednakże fakt, że jedną z zasadniczych, obok rozkładu wytworzonej przez rośliny biomasy i uwalnianiu pierwiastków biogennych, jest także zdolność do formowania specyficznych układów symbiotycznych z roślinami, a są to rizosfera i mikoryza. Pod pojęciem rizosfery rozumiemy dynamiczne środowisko glebowe z bytującymi w niej mikroorganizmami przylegającymi bezpośrednio do korzeni. Bakterie podlegają oddziaływaniu systemu korzeniowego i zachodzących w nim procesów z jednej strony, a z drugiej wywierają one określony wpływ na samą roślinę. Wyróżnić tu można trzy zasadnicze obszary: 1) endorizosferę - obszar epidermy i komórek kory korzenia zasiedlane przez bakterie, 2) ektorizosferę - obszar bezpośrednio przylegającej gleby z 3 Dixie D. Whitt i Abigail A. Salyers "Mikrobiologia - Różnorodność, Chorobotwórczość i środowisko" Wydawnictwo Naukowe PWN S.A. 2005r. str. 28 4 Wydział Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytet Śląski 4 Czy Polsce zagraża spadek żyzności gleb 2010 - Międzynarodowy Rok Bioróżnorodności Biologicznej mikroorganizmami i 3) rizoplanę - strefa powierzchniowa korzeni zasiedlana bezpośrednio przez bakterie [Lynch, 1990]. Na szczególne podkreślenie zasługuje nadto fakt, że głównymi zasiedlającymi korzenie mikroorganizmami są bakterie z grupy Gram-ujemnych, w tym z rodzaju Pseudomonas. [Badura i wsp., 2001]. To właśnie te bakterie zabezpieczają w dużym stopniu rośliny między innymi przed atakami patogenów. Dziś zaczynamy nadto bardziej wnikliwie analizować rolę, jaką pełnią w procesie wzrostu i tworzenia się rizosfery, a wydawałoby się bez większego znaczenia, komórki złuszczające się z wierzchołków korzeni [Hawes i wsp., 2003]. W uprawie, czyli użyźnianiu gleby poprzez odżywianie jej mieszkańców (mezofauny), nie chodzi tylko o nawożenie, nasłonecznienie, powietrze, ilość opadów itd. W każdym typie rolnictwa, jako integralnej części przyrody, chodzi o całość, o kompletną jednostkę zdolną do zdrowego życia w komplementarnym środowisku. Ta jednostka nie może opierać się na unifikacji pod dyktando najsilniejszego ani na ślepej konkurencji, lecz na holistycznie komplementarnej różnorodności. Czy tzw. szkoła mineralnego odżywiania roślin słusznie traktuje glebę jak kadź związków chemicznych? Czy te same metabolity są efektem procesów w glebach chorych i zdrowych, pomimo tego samego nawożenia i zbliżonych warunków bonitacyjnych? Zapominamy o tym, że roślina jako jedyna forma życia nie zmienia miejsca swojego bytowania skazana jest przez całe swoje życie na symbiozę, pokorną współpracę z mikroorganizmami. Rzeczywisty wpływ na wzrost roślin mają jedynie drobnoustroje zdolne do zasiedlania systemu korzeniowego, ale tylko w określonych warunkach glebowo-klimatycznych. Człowiek gołym okiem nie widzi wydzielin korzeniowych wabiących przyjazną mikroflorę, ale na szczęście widzi jak analogicznie dla zapewnienia zapłodnienia roślina wabi kolorem i nektarem zapylające owady. Decydujący wpływ na strukturę drobnoustrojów mają właśnie wydzieliny korzeniowe, ich dobór zależny jest od gatunku i odmiany roślin. Dostępna wiedza na temat znaczenia mikroflory w życiu roślin, pozytywnie weryfikowana praktyką, pozwalają stwierdzić, parafrazując prawo minimum Lebiega, że aktualnie czynnikiem w minimum, który ogranicza efektywność uprawy gleb, jest brak umiejętności wykorzystania drobnoustrojów w kształtowaniu żyzności i warunków wzrostu roślin w glebach, a tym bardziej w sztucznym podłożu. Im większy i silniejszy jest system korzeniowy, z dobrze rozwiniętym systemem włośników, tym większe korzyści dla roślin ze współpracy z mikroorganizmami. Specyficzną „jamą ustną” roślin jest ich system korzeniowy, a nie liście. Jedynie w krytycznych sytuacjach liście wraz z łodygą służą roślinie w pobieraniu składników odżywczych. Przemysł nawozowy uczynił z tej zastępczej formy jakoby postępowe rozwiązanie. Natomiast roślina czerpie niezbędne składniki do życia z ryzosfery analogicznie jak płód ssaków za pośrednictwem łożyska swojej matki. Problemem podstawowym, a równocześnie wyzwaniem współczesnego rolnictwa, jest zachwiany obieg składników odżywczych w ogniwach łańcucha pokarmowego. Żywiołowy rozwój intensywnego rolnictwa powoduje, że gleba ma co raz mniej azotu, węgla, wody oraz makro- i mikroelementów. 1. AZOT. W formie amoniaku emitowany jest do atmosfery, a azotyny i azotany zatruwają wody gruntowe i powodują, że co pięć lat przybywa 1% martwych stref w oceanach. 2. WĘGIEL Paradoksem jest, że rolnictwo per saldo jest jednym z największych emitentów gazów cieplarnianych w tym CO2. A przecież rośliny zostały stworzone po to by pobierać z atmosfery CO2 a emitować do niej tlen. System korzeniowy i inne pozostałości organiczne przekształcane w próchnicę magazynują (sekwestrują) atomy węgla pobierane do budowy komórek u samego początku łańcucha życia przez mikroorganizmy. Natomiast nawozy sztuczne utleniają atomy węgla tworzące próchnicę w jego gazową postać CO2. 3. WODA Roślinom brakuje wody głównie na skutek braku próchnicy w glebie. Wielowiekowa dobra praktyka rolnicza mówi, że 1% próchnicy na powierzchni 1 ha to magazyn nawet do ok. 150 ton słodkiej wody! Tak więc rolnictwo oparte o naturalne mechanizmy może być pierwszym progiem zabezpieczającym przed skutkami nadmiaru wody opadowej. 4. MAKRO- i MIKROELEMENTY. Rosnąca z roku na rok zawartość w glebie niedostępnych dla roślin pierwiastków jest odpowiedzią na gwałcenie praw Natury. Brak optymalnego poziomu próchnicy w glebie to brak naturalnego serwisu - nośnika makro- i mikroelementów wobec systemu korzeniowego roślin. Jakie są tego konsekwencje dla zdrowia człowieka? Zawartość selenu w żywności jeszcze w 1960 r. przeciętnie wynosiła niezbędną ilość dziennej dawki 200 5 Czy Polsce zagraża spadek żyzności gleb 2010 - Międzynarodowy Rok Bioróżnorodności Biologicznej ug, ale już w 1990r. spadła do mniej niż 1/10 tej ilości. Stąd w żywności otrzymujemy zbyt mało selenu, który jest nieodzownym elementem prawidłowego funkcjonowania systemu immunologicznego. Jest to przykład jak bardzo ściśle związane jest zdrowie człowieka z biologicznym życiem gleby, a więc z jej żyznością – naturalną siłą rodną gleby. W ślad za tym coraz mniejszą zawartość makro- i mikroelementów w roślinach mają jakoby zastąpić suplementy diety. Gleba a bioróżnorodność Chęć szybkiego zysku, wbrew szlachetnym deklaracjom i dyrektywom UE, wypiera z otaczającej nas przyrody różnorodność na rzecz jednorodności - monokultur. Jeszcze nie tak dawno tradycyjne gospodarstwa rodzinne uprawiały tysiące gatunków ziemniaków jadalnych i pastewnych. Rozumny dobór dokonywany jeszcze do niedawna m.in. w Polsce, mnożył liczbę ich odmian, ale i ich jakość. „Na 50 tys. rożnych, znanych gatunków roślin jadalnych – tylko 15 gatunków pokrywa dziś 90% światowej produkcji żywnościowej. A spośród tej piętnastki, ryż, pszenica i kukurydza pokrywają dwie trzecie całej produkcji żywności pochodzenia roślinnego. Im bardziej ludzie ograniczają - na ogół z powodu dążenia do jak największej wydajności – ilości odmian ziaren najwięcej spożywanych, tym bardziej prawdopodobne jest, że podatność tych ziaren na czynniki chorobotwórcze może doprowadzić do masowych strat i wręcz katastrofalnej sytuacji. Praktykowanie na wielką skalę upraw roślin genetycznie przekształcanych, superwydajnych, tak jak to jest już stosowane w Stanach Zjednoczonych, stworzy poważne ryzyko, gdy zostanie zastosowane do roślin, będących podstawą wyżywienia w krajach rozwijających się, o dużej liczbie ludności. /…/ Konieczność utrzymania minimum różnorodności „kultywatorów” narzuca się jako warunek niezbędny do bezpieczeństwa wyżywienia.”5. Przy dzisiejszym stanie wiedzy na temat naturalnych mechanizmów ewolucji i powszechnemu konformizmowi, kto jest w stanie obiektywnie określić standardy krytycznego „minimum różnorodności”? Globalne wprowadzanie jednego gatunku genetycznie modyfikowanej rośliny na bardzo duże obszary wbrew głoszonym intencjom nie wzmacnia bezpieczeństwa żywnościowego lecz tworzymy niebezpieczeństwo występowania klęsk agrarnych. Całe ogromne powierzchnie przemysłowo produkowanego np. ziarna mogą ulec w krótkim czasie zagładzie przez najmniejszych przedstawicieli mikroorganizmów - wirusy. „Taka właśnie sytuacja zaistniała w USA, kiedy okazało się, że nasiona odmiany kukurydzy Pioneer 3394, o niezwykle wysokiej wydajności, wyhodowane w laboratoriach i stosowane do tego momentu z wielkim powodzeniem, są szczególnie nieodporne na chorobę wirusową, znaną pod nazwą Gray leaf spot. Choroba ta, latem 1995 roku, zamieniła się w prawdziwą epidemię. Specjaliści jeszcze dokładnie nie określili jaką rolę odegrała ta epidemia, a jaką złe warunki pogodowe w masowej klęsce nieurodzaju kukurydzy tamtego lata6.” Logika podpowiada, że zachowanie bioróżnorodności roślin i zwierząt jest powinnością każdego pokolenia ludzkości. Z praktyki rolniczej wiemy, że odmiany wydające się „nierentownymi” jutro mogą się okazać bezcennym skarbem dziedzictwa genetycznego. Dlatego niezbędny jest każdy wysiłek w zachowaniu narodowego dziedzictwa genetycznego, a także rozwijanie współpracy na szczeblu międzynarodowym. Za brak solidarności w tej kwestii wspólnota ludzka, zgodnie z prawami Natury, w swoim czasie poniesie konsekwencje. Rola mikroorganizmów probiotycznych Niebezpieczeństwa wynikające z wszelkich chemicznych zanieczyszczeń środowiska są już lepiej lub gorzej rozpoznane. Nawet w miejscu katastrof ekologicznych takiej jak awaria w Czarnobylu wcześniej czy później siły natury odradzają na nowo silnie tętniące życie. Nie wiemy jaki będzie wpływ zanieczyszczeń biotechnologicznych (GMO) na życie roślin, zwierząt i ludzi. 5 Federico Mayor we współpracy z Jerome’em Bindem „Przyszłość świata” str. 262-263 Fundacja Studiów i Badań Edukacyjnych Warszawa 2001 6 Federico Mayor we współpracy z Jerome’em Bindem „Przyszłość świata” str. 261-262 Fundacja Studiów i Badań Edukacyjnych Warszawa 2001 6 Czy Polsce zagraża spadek żyzności gleb 2010 - Międzynarodowy Rok Bioróżnorodności Biologicznej Stąd też, coraz większe jest zainteresowanie wykorzystaniem probiotycznych właściwości mikroorganizmów. Wynika ono z coraz powszechniejszego społecznego odczucia o narastających i zatrważających zagrożeniach dla naszego życia. Praktyczne efekty stosowania kompozycji probiotycznych mikroorganizmów w rolnictwie potwierdzają ich uniwersalność i wszechstronne właściwości pozwalające na: ¾ stałe eliminowanie przyczyn złego stanu gleby, ¾ przyspieszanie rozkładu masy organicznej i wspieranie procesów próchnicznych; ¾ regulacje stosunków powietrzno-wodnych zwiększających pojemność wodną gleby; ¾ rozkładanie trucizn, łącznie z pestycydami (dezynfekcja gleby); ¾ eliminowanie gnicia materii organicznej na rzecz fermentacji; ¾ wypieranie z dominującej aktywności patogenów i szkodników; ¾ udostępnianie trudno dostępnych dla roślin makro- i mikroelementów; ¾ obniżanie kosztów; ¾ przywracanie i potęgowanie bioróżnorodności. Probiotyczne kompozycje mikroorganizmów sprawiają, że rośliny: ¾ wzmacniają naturalną odporność na patogeny oraz szkodniki, suszę i nadmiar wody a także przymrozki; ¾ rozbudowują system korzeniowy zwiększając jego powierzchnie chłonną; ¾ poprawiają jakość biologiczną płodów ich wygląd, zapach i smak; ¾ wyrównują wzrost oraz wyróżniają się znakomitym wigorem; ¾ obficie kwitną i zawiązują owoce; ¾ mają wysokie i zdrowe plony. Znamiennym jest to, że substancje probiotyczne oraz prebiotyczne stają się już niemal codziennością w żywieniu zwierząt i ludzi. Zostały już formalnie uznane przez odpowiednie służby UE i poszczególnych państw członkowskich. Jednak w dotychczasowych formalnych regulacjach trudno doszukać się usankcjonowania stosowania w uprawie gleby i hodowli roślin kompozycji pożytecznych mikroorganizmów o probiotycznych właściwościach. Jest to trudno zrozumiałe i niebezpieczne szczególnie dla rolników. Tymczasem, w okolicach Czarnobylu kompozycje pożytecznych mikroorganizmów, nie czekając na stosowne dyrektywy w błyskawicznym tempie przywracają życie. Trudno nie uznać, że dla współczesnego rolnictwa kompozycje probiotycznych mikroorganizmów to wielka szansa na powszechne wdrożenie rolnictwa zintegrowanego i ekologicznego. W Naturze to one przywracają zdrowie gleby, zawsze o optymalnym pH, nie obniżają a podnoszą zawartość próchnicy. Ta z kolei rozstrzyga o jakości i sile rodnej gleby, ogranicza konieczność nawadniania pól, a tym samym minimalizuje a następnie eliminuje erozję gleby. Optymalna zawartość próchnicy jest gwarancją wysokich i zdrowych plonów z jednoczesną eliminacją źródeł emisji gazów cieplarnianych i azotynów, azotanów zatruwających wody gruntowe. Brak próchnicy w glebie uzmysławia nam, że proces humifikacji za sprawą wzrastającej siły niepożytecznej – patogennej mikroflory gleby - jest odwracany i stopniowo zanika. Pożyteczna mikroflora zawsze eliminuje, a co najmniej ogranicza, potrzebę stosowania chemicznych stymulatorów, chemicznych środków ochrony roślin i nawozów sztucznych. Żyzność gleb Jakie mogą to być oszczędności - współcześnie jednoznacznie rozumiały argument – mówią naukowcy m.in. z Cornell University i Uniwersytetu Florydy, którzy badają historyczne zjawisko o nazwie terra preta (ciemna ziemia Indian znana współczesnej nauce pod nazwą biowęgiel). Jest to pozostałość po pre-Kolumbijskim rolnictwie w dorzeczu Amazonki. Dzięki zdolności węgla do wiązania rozmaitych substancji, można uniknąć emitowania przez glebę metanu oraz tlenku azotu i ograniczyć nawożenie. Z zawierającej węgiel drzewny gleby trudniej wypłukiwane są związki azotu, fosforu czy wapnia. Gdybyśmy wypalane lasy „palili” metodą zwęglania, ograniczylibyśmy emisję CO2 aż o 12% Na podkreślenia zasługuje fakt, ze oprócz terra preta, której 100 akrów mogło wyżywić nawet 5000 osób, badacze znajdują tam zdziczałe sady drzew macambo, sapote i awokado. Tak więc dodając do ubogiej gleby dużo węgla drzewnego można ją zmienić w urodzajny czarnoziem - terra preta. Które z państw urodzajne ziemie zamieniają w pustynie? Czy 7 Czy Polsce zagraża spadek żyzności gleb 2010 - Międzynarodowy Rok Bioróżnorodności Biologicznej są to tylko kraje tzw. trzeciego świata? Czy wytłumaczeniem tego stanu rzeczy jest brak naukowego rozpoznania takich zjawisk jak fitolity i humus? Jeff Parr i Leigh Sullivan z Uniwersytetu Southern Cross w Lismore twierdzą, że można związać znaczne ilości węgla uprawiając trawy takie jak np. pszenica i sorgo, które unieruchamiają duże ilości węgla w tzw. skamieniałościach roślinnych, znanych również jako fitolity lub roślinne opale. Te mikroskopijne, wielkości 1-200 mikrometrów, ziarna krzemionki, powstają w komórkach roślinnych z krzemu pobranego z gleby głównie w postaci kwasu krzemowego. Najczęściej pobierane są one proporcjonalnie do stężenia w roztworze glebowym. Krzem gromadzi się w komórkach epidermy i wiązek przewodzących, wpływając na ich usztywnienie oraz ograniczając utratę wody. W niektórych roślinach (np. ryżu) dodatkowo wpływa korzystnie na procesy fosforylacji i na aktywność chloroplastów (Pendias, Kabata-Pendias, 1999). Zawartość krzemionki w trawach może dochodzić do 15% suchej masy, ale przeważnie waha się pomiędzy 1-5%. Fitolity powstają głównie w liściach. Zawartość fitolitów w większości współczesnych wierzchnich warstw gleby wynosi do 3%, ale w niektórych warstwach gleby może dochodzić aż do 30%. Podczas gdy powstają fitolity węgiel jest unieruchamiany przez złapanie w pułapkę kawałków materiału roślinnego. Węgiel może stanowić do 20% masy fitolitu, ale przeważnie stanowi on około 5% (Parr, Sullivan, 2007). Fitolity mając otoczkę zewnętrzną zbudowaną z ziarenek opalu są prawie niezniszczalne. Kiedy roślina obumrze fitolity dostają się do gleby, gdzie mogą wiązać i unieruchamiać węgiel przez tysiąclecia. Węgiel zokludowany w fitolitach odznacza się wyjątkową trwałością, gdyż charakteryzuje się on wysoką odpornością na utlenianie. Z tego powodu od lat 70-tych jest on wykorzystywany do ustalania wieku osadów metodą węgla C14 (Wilding et al., 1967). ”Naukowcy dopiero zaczynają rozumieć, ile życia kryje się w glebie. Kiedy mowa o biologii gleby, pierwsze skojarzenie to krety albo dżdżownice, bo je widać - ale w rzeczywistości gleba jest bardzo złożonym systemem pokarmowym, na którego końcu znajdują się krety i dżdżownice7”. Jeżeli więc przyjmie się, co wydaje się oczywistym, że istnieje ścisły związek pomiędzy szatą roślinną i środowiskiem glebowym, to musi się konsekwentnie uznać i zrozumieć w pełni rolę wszystkich organizmów glebowych: bakterii, grzybów, pierwotniaków i innych organizmów przynależnych do mikro- i mezofauny [Lesław Badura, 2004 a i b]. Mikroorganizmy biorące udział w procesach rozkładu nie tylko wykorzystują dostępną im biomasę, lecz także są odpowiedzialne za syntezę określonych związków o charakterze kompleksorów czy chelatorów i nadto poprzez wydzielanie specyficznych wtórnych metabolitów oddziaływają allelopatycznie na inne współwystępujące organizmy zarówno prokariotyczne, jak i eukariotyczne. Do takich specyficznych wydzielanych wtórnych metabolitów zaliczyć należy i hormony wzrostowe roślin, różnego typu fitochelatyny, antybiotyki, kwasy organiczne, a nawet witaminy z grupy B czy także związki o silnym toksycznym działaniu dla organizmów zwierzęcych, jak na przykład cyjanowodór, a więc związek hamujący rozwój i tym samym agresję przede wszystkim zwierzęcych patogenów. Nie wspominając już tu o wytwarzanych mikotoksynach czy nitrozoaminach [B. Smyk, 1978], czy związkach melaninowych wytwarzanych głównie przez grzyby. Ale także i same korzenie roślin wydzielają, do środowiska, wprawdzie w minimalnych ilościach, przeróżne związki, jak na przykład: węglowodany, kwasy aminowe, kwasy organiczne, związki chelatyzujące, substancje hormonopodobne czy wreszcie związki o właściwościach toksycznych, jak alkaloidy czy glikozydy [Stefan Russel, 1977]. Najważniejsze jest to, że gleba coraz bardziej jawi się jako jeden z zasadniczych elementów regulujących klimat. "Gleba działa jak wielka studnia na dwutlenek węgla; organizmy żyjące w niej są w stanie przechwycić dwutlenek węgla z atmosfery i zatrzymać go w glebie, więc mając zdrową glebę można z niej korzystać jak ze zbiornika na dwutlenek węgla" zauważa dr Arwyn Jones8. "Ludzie poświęcają wiele uwagi ochronie lasów, ponieważ zatrzymują dwutlenek węgla, ale patrząc na pełny obraz ekosystemu widzimy, że w glebie zatrzymywane jest trzy, cztery razy więcej dwutlenku węgla niż w roślinach." Instytut Badawczy Rolnictwa Biologicznego (ang. FiBL) wykazał w badaniach, że w przypadku rolnictwa ekologicznego, ilość uwalnianych gazów cieplarnianych na jeden hektar jest o 32% mniejsza niż w systemach bazujących na nawożeniu mineralnym i o 35-37% mniejsza niż przy 7 Wywiad dr Arwyn Jones’a dla CORDIS News 8 Wspólne Centrum Badawcze (WCB) przy Komisji Europejskiej 8 Czy Polsce zagraża spadek żyzności gleb 2010 - Międzynarodowy Rok Bioróżnorodności Biologicznej konwencjonalnym nawożeniu obornikiem. Według tych badań, jest to związane z faktem, że rolnictwo ekologiczne zwraca do gleby średnio o 12-15% więcej dwutlenku węgla niż mineralny system nawożenia. Zapewnia to glebie żyzność i utrzymanie poziomu próchnicy. Próchnica, jako swoista forma substancji organicznej, przyczynia się do wzrostu i rozwoju roślin poprzez wpływ na fizyczne, chemiczne i biologiczne właściwości gleby. Pożyteczne mikroorganizmy w ogniwach łańcucha pokarmowego hamują gnicie i proces degradacji gleby, inicjują korzystne dla roślin procesy przemiany materii, udostępniając korzeniom roślin przeróżne substancje pokarmowe z form dotychczas nieprzyswajalnych. Bakterie fototropowe, dzięki fotosyntezie i wykorzystaniu szerokiego spektrum energii słonecznej były i są jednym z głównych wytwórców biomasy służącej rozwojowi pożytecznych mikroorganizmów. Wskutek stosowania nawozów sztucznych, pestycydów, zbyt głębokiej orki, monokultur, przy jednoczesnym wyeliminowaniu nawozów organicznych, następuje wzrost zakwaszenia i degradacja gleby. Wraz z obniżającym się pH ubożeje różnorodność mikroorganizmów zasiedlających glebę. Przy pH <5,8 mikroorganizmy wytwarzające humus obumierają w sposób nieodwracalny. Wapno tlenkowe, zamiast odkwaszać, powoduje dalsze niszczenie życia mikrobiologicznego gleby, koagulację śluzu ryzosfery, stanowiącej obszar bytowania organizmów symbiotycznych. Konsekwencją tego stanu jest zanik struktury gruzełkowatej. Koszty uprawy gleby stają się coraz wyższe, nawozy sztuczne mało skuteczne, a gleba sukcesywnie degradowana. Niestety ten kierunek rozwoju rolnictwa w Polsce jest nadal rekomendowany w reklamach, szkoleniach, a nawet badaniach. Największe szkody w życiu glebowym wywołuje gnicie materii organicznej. Pogłębia to ujemny bilans materii organicznej, a toksyny - efekt gnicia - szkodzą glebie i roślinom. Im młodsze są formy białka, im bardziej skoncentrowane, tym łatwiej zachodzą procesy gnilne. Analogiczny skutek dla jakości gleby wytwarza atakowana biomasa systemu korzeniowego przez Fusarium. Zahamowanie procesów gnilnych jest najistotniejszym zadaniem współczesnego rolnictwa, którym należy zapobiegać już w obiektach inwentarskich. Dzisiaj dla tego celu należy stosować probiotyki i prebiotyki. Dzięki temu proces gnicia będzie powstrzymany w ciągu kilku dni, a wraz z nim znika uciążliwy zapach. Uaktywnione probiotyczne mikroorganizmy po uzyskaniu ilościowej przewagi przywracają w glebie pożądaną symbiozę organizmów tworzących próchnicę. Ważnym zagadnieniem jest również głębokość orki. Powinna ona sięgać kilkunastu centymetrów bowiem przy głębszych orkach naruszamy warunki życia mikroflory, przemieszczając ją ze strefy tlenowej do strefy beztlenowej. Głęboka orka niszczy naturalny system kapilarów służący do transportu wody i powietrza. Dzięki wewnętrznej wymianie między mikroorganizmami i fauną gleby rośliny otrzymują optymalną ilość składników odżywczych, zarówno pod względem ilościowym i jakościowym. Silnie ukorzeniona roślina podtrzymuje życie glebowe dzięki dużej ilości wydzieliny korzeniowej do 45% węgla asymilowanego przez roślinę podczas całej wegetacji. Wówczas gleba utrzymuje wysoki poziom siły rodnej, zaś rolnik może cieszyć się zdrowymi roślinami i zwierzętami. Najważniejszym zadaniem rolnika jest odbudowa naturalnej żyzności gleby czyli trwałej obecności materii organicznej i próchnicy. Dominacja kultur probiotycznych mikroorganizmów przyspiesza ożywianie gleby, zwiększając plony. Jest to możliwe do osiągnięcia nawet w ciągu 2 lat. Jednak należy pamiętać, ze tworzenie próchnicy wymaga nawożenia organicznego. Nawozy zielone (poplony i śródplony), odpowiedni udział roślin motylkowatych i strukturotwórczych, resztki pożniwne, słoma, torf, obornik, gnojowica oraz odpady komunalne (jedynie dobrze przefermentowane) zapobiegają gniciu i uruchamiają pożądane procesy przemiany materii. Ponadto są one źródłem próchnicy – magazynu CO2 pożądanego w glebie, a nie w atmosferze. Wraz ze wzrastającą żyznością gleby, wzrasta odporność roślin, zmniejsza się ich zapotrzebowanie na ochronę. Zdrowa, aktywna gleba o odczynie pH≈7 zatrzymuje metale ciężkie tak, że nie przedostają się do roślin. Dopóki nie zostanie osiągnięty optymalny poziom żyzności gleby, konieczne jest wzmacnianie procesów zachodzących w glebie, jak i wzmacnianie samych roślin. Możemy to osiągnąć stosując kompozycje pożytecznych mikroorganizmów, które są bezpieczne i skuteczne, zwłaszcza w połączeniu z wyciągami roślinnymi. Takie postępowanie pozwala na ograniczenie dawek a nawet rezygnację z nawozów fosforowych i potasowych, co znacznie obniża koszty przy jednoczesnym zachowaniu poziomu plonów. Część gleb zawiera tyle fosforu i potasu i innych pierwiastków, że wystarczy ich co najmniej na wiele lat. Analogicznie jest z wapniem. 9 Czy Polsce zagraża spadek żyzności gleb 2010 - Międzynarodowy Rok Bioróżnorodności Biologicznej Podsumowanie Rolnictwo nadal jest podstawowym działem gospodarki, zapewnia bowiem fundamentalne bezpieczeństwo żywnościowe narodu oraz dobrostan środowiska. Uprawa gleby, wytwarzanie i wymiana ciągle doskonalonych wyrobów w celu zaspokajania potrzeb ludzkich są tak pierwotne, jak same te potrzeby, a jednocześnie są w swoich funkcjach niezmienne. Zmianom ulęgają tylko metody upraw i wytwarzania żywności. Niestety zmiany te, skumulowane w przemysłowym eksploatacyjnym modelu traktowania ziemi i rolnictwa, niosą ze sobą ogromne zagrożenia. Błyskawicznie rosnąca powierzchnia przemysłowo eksploatowanej gleby przynosi jej katastrofalną degradację. Skala tego zjawiska daleko przewyższa dziś naszą świadomość i wiedzę na ten temat. Wprowadzanie probiotycznych kompozycji powoduje ozdrowienie gleby i przywracanie procesów strukturotwórczych. Innowacyjna probiotechnologia oznacza, że zamiast mineralnego odżywiania roślin możemy stosować naturalne odżywianie gleby, co wzmacnia jej siły i przywraca zdrowie roślin, a te niosą impuls zdrowia do następnych ogniw łańcucha życia. Probiotyki i prebiotyki również w glebie budzą życie oraz przywracają bioróżnorodność. Dla zachowania życia królestwa roślin i zwierząt konieczne są nieustanne zmiany w ich naturalnych systemach ochronnych. Zmiany te, zachodzące w niezakłócanej naturze, prowadzą do powstawania gatunków, a ich obfitość i różnorodność zwiększa stabilność ekosystemów. Naturalne rozmnażanie płciowe (nie GMO) umożliwia przetasowywanie genomów z każdym pokoleniem, co pozwala m.in. utrzymać przewagę systemu ochronnego przed chorobami i pasożytami. Od dawna wiemy, że monogamia prowadzi do skarlenia. Bioróżnorodność, a nie jednorodność, jest więc początkiem kształtowania ładu i harmonii życia każdego ekosystemu. A o jego kondycji rozstrzygają mikroorganizmy będące początkiem i końcem absolutnie wszystkich ogniw łańcucha pokarmowego. Podstawowym zadaniem życia mikroorganizmów jest naturalny recykling przez przetwarzanie materii w łatwo przyswajalne przez rośliny i zwierzęta formy. Bez tej aktywności mikroorganizmów gleba zatraca naturalną siłę rodną, jej żyzność. U końca procesu wyjaławiania gleby z mikroflory nasza planeta Ziemia jawi się jako martwa skała, jak towarzyszący jej Księżyc. Dopóki więc trwa polskie bioróżnorodne rodzinne rolnictwo, dopóty Polska może przetrwać każdą, również i krytyczną, gospodarczą i społeczną zmianę. Autorzy Sławomir Gacka – Dyrektor Krajowego Centrum Mikroorganizmów tel: 721-203-040, e-mail: [email protected] Stanisław Kolbusz - Prezes Stowarzyszenia EkosystEM- Dziedzictwo Natury tel: 694-466-093, e-mail: [email protected] 10 Czy Polsce zagraża spadek żyzności gleb