Piękniejsza twarz Apatora Joanna Tylec Beata Halicka

Transkrypt

Piękniejsza twarz Apatora Joanna Tylec Beata Halicka
Drużyna A
Piękniejsza twarz Apatora
Piękniejsza twarz Apatora
Z
a nami marzec, który wyjątkowo
skłania do skupienia uwagi na kobietach.
Mimo że w naszej branży,
na stanowiskach menedżerskich
dominują mężczyźni, jest też tu miejsce
dla silnych, kompetentnych,
charyzmatycznych menedżerek.
Joanna
Tylec
Beata
Halicka
Dyrektor ds. Organizacji i Zarządzania
Apator Mining Sp. z o.o.
Kobiety nie przyznają się podobno do wieku, więc nie jestem pew-
na, czy powinnam mówić o tym, jak długo pracuję w Apator Mining
– to już niespełna szesnaście lat – choć cały czas wydaje mi się, że
zawitałam tu bardzo niedawno.
Rozpoczęłam pracę na ostatnim roku Politechniki Śląskiej jako referent ds. ekonomicznych, potem zostałam specjalistą ds. controllingu.
Moje ówczesne zajęcia skupiały się przede wszystkim na analizowaniu sytuacji finansowej firmy – jej przychodów, kosztów i wskaźników efektywności oraz na współtworzeniu budżetów.
W roku 2003 powierzono mi obszar wewnętrznej organizacji w firmie, sprawy administracyjne i ubezpieczeniowe, organizację imprez
dla klientów oraz przygotowania firmy do udziału w targach, wystawach i konferencjach. W tym samym roku pokierowałam zespołem
wdrożeniowym i dzięki naszej wspólnej pracy uzyskaliśmy certyfikat
Systemu Zarządzania Jakością 9001. Obejmując funkcję Pełnomocnika Zarządu ds. Jakości (obecnie Zintegrowanego Systemu Zarządzania) doprowadziłam do wdrożenia kolejnych dwóch systemów:
14001 i 18001, jednocześnie przejmując nad nimi bieżący nadzór.
22
FLESZ NR 08/KWIECIEŃ 2014
Dyrektor Sprzedaży
Fabryka Aparatury Pomiarowej PAFAL SA
Dyrektorem zostałam w 2008 roku - od tego momentu mój zakres
obowiązków poszerzył się o ochronę środowiska, inwestycje, controlling, sprawy kadrowe i BHP. Nadzoruję też sprawy informatyczne
oraz normalizacyjne w firmie. Pracuję z grupą siedmiu specjalistów,
różniących się charakterami, zachowaniami i stylem pracy. Ta różnorodność, pomimo tak odmiennych zakresów zadań do wykonania,
jest źródłem siły naszego zespołu i sprawia, że znakomicie się uzupełniamy i rozumiemy.
Zależy mi na tworzeniu dobrej atmosfery pracy i traktuję innych tak,
jak sama chciałabym być traktowana. W pracy staram się kierować
rozsądkiem i nie podejmować decyzji pod wpływem emocji – czego
nie zawsze udaje się uniknąć. Myślę, że umiejętność zachowania zimnej krwi w sytuacjach „podbramkowych” bardzo mi w tym wszystkim pomaga. Jako menedżer bazuję w dużej mierze na zaufaniu
do swojego zespołu. Pozwalam pracownikom działać samodzielnie
i korzystać z ich dotychczasowych doświadczeń – to zwiększa odpowiedzialność za swoje zadania. W momentach wątpliwości staramy
się wspólnie rozwiązać dany problem.
W tym roku minie 15 lat mojej pracy w Pafalu. Zarówno dla
mnie, jak i dla pracowników naszej firmy, był to czas dużych zmian.
Zaczynałam jako pracownik administracyjny w sekretariacie działu
marketingu, a po kilku miesiącach zostałam specjalistą do spraw
eksportu i zajmowałam się obsługą klientów zagranicznych, zwłaszcza z rynku niemieckiego.
Pierwsze wyjazdy za granicę, podczas których omawialiśmy zagadnienia techniczne dotyczące nowych typów liczników energii
elektrycznej, które wówczas wprowadzaliśmy na rynek, były dla
mnie – z wykształcenia ekonomisty o specjalizacjach marketing
i rachunkowość - pewnym wyzwaniem. Parametry liczników, takie
jak rozruch czy chociażby bieg jałowy, stanowiły zagadkę, a konieczność rozmawiania o nich z Niemcami była na początku dość
stresująca. Jednak w krótkim okresie, dzięki życzliwości i otwartości
kolegów oraz koleżanek z innych działów, mogłam swobodnie
udzielać wszechstronnych informacji na temat liczników, nie tylko
po polsku, ale i po niemiecku czy angielsku.
Gdy rozpoczynałam pracę w eksporcie wielkość sprzedaży na
rynku niemieckim wynosiła ok. 5 tys. szt. liczników, a po 10 latach,
gdy byłam już kierownikiem działu, prawie 100 tys. szt. Obecnie
jestem dyrektorem sprzedaży odpowiadającym za wyniki osiągane
zarówno na rynku krajowym, jak i zagranicznym. Mój zespół liczy
27 osób. Są to zarówno wykwalifikowani pracownicy administracyjni, jak również fachowcy wykonujący usługi serwisowe w terenie.
Zgodnie z przyjętą strategią Spółki, pozyskujemy i realizujemy
zamówienia głównie na liczniki indukcyjne oraz rozwijamy działalność serwisową dotyczącą liczników wszystkich mediów, audytów
oraz innych prac elektroenergetycznych.
www.apator.com
23
Drużyna A
Piękniejsza twarz Apatora
P
ełnią w swoich firmach odpowiedzialne
funkcje, zarządzają ważnymi obszarami
działania: inwestycje, controlling, sprzedaż.
Na co dzień kierują pracą zespołów ludzi.
A przy tym każdy, kto je poznał wie, iż mimo
wysokiej pozycji na szczeblu zarządzania są
empatyczne, otwarte na ludzi, pełne humoru.
J
akimi wartościami kierują się
współpracując z ludźmi
oraz podejmując istotne dla firmy
decyzje i czy „kobieca intuicja”
może być narzędziem zarządzania...?
– zdradzają nasze Menedżerki.
Piękniejsza twarz Apatora cd.
Monika Pietkiewicz: Czas na
chwilę „prawdy” :) Zdradźcie
proszę, jak kobiety radzą sobie
w „męskiej branży”?
JOANNA TYLEC: Bardzo dobrze :)
Jesteśmy w mniejszości i to nas wyróżnia. Myślę jednak, że mamy tzw.
wyższą „barierę wejścia” polegającą na
ograniczonym zaufaniu do fachowości
kobiet. Stereotypowo kobiety sprawdzają się w zawodach „miękkich”, ale
są wyjątki, które z wielkim sukcesem
wykonują zawody tradycyjnie przypisane do mężczyzn - znane są przypadki
kobiet będących świetnymi pilotami czy
kierowcami Formuły 1. Sądzę, że kobiety
z powodzeniem radzą sobie w męskim
towarzystwie - przy założeniu, że nie
będą starały się za wszelką cenę udowadniać swojej nieomylności, a środowisko
pracy i kultura firmy premiuje wiedzę
merytoryczną i kompetencje - niezależnie od płci. Oczywiście to nie zawsze
się udaje, ponieważ zarówno po jednej
i po drugiej stronie muszą się znaleźć
osoby chcące pracować razem i korzystać
z mocniejszych stron obu płci.
BEATA HALICKA: Uważam, że jeżeli
człowiek dobrze wykonuje swoją pracę
w normalnym otoczeniu, to dobrze mu
jest w każdej branży. Kobiety, które chcą
pracować w „męskiej branży”, radzą
sobie w niej całkiem dobrze i mam nadzieję, że potwierdzą to sami klienci, czy
pozostałe koleżanki „po fachu”.
Myślę, że naszą początkową przewagą
jest to, że klienci łatwiej nas zapamiętują
i kojarzą z firmą, jednak żeby utrzymać
24
relację z klientem, musimy być takimi
samymi fachowcami, jak mężczyźni
wykonujący nasz zawód. Z tego względu
kilka lat temu pogłębiłam swoją wiedzę
z zakresu techniki i w trybie mocno
przyśpieszonym, bo w ciągu dwóch lat,
uzyskałam tytuł mgr inż. na Politechnice
Wrocławskiej. To było wyzwanie, które
dało mi dużo satysfakcji, mimo że każdy
weekend spędzałam na uczelni, a żeby
było ciekawiej, na ostatnim semestrze
pojawiła się na świecie moja młodsza
córka.
Żartobliwie mogę jeszcze dodać, że jedną
z naszych przewag nad kolegami w „świecie mężczyzn” jest to, że fajnie się z nami
tańczy. Nasi koledzy mają za to inne
domeny, w których ich nie prześcigniemy,
ale o tym może sami opowiedzą :)
M.P.: Co, Waszym zdaniem, wnoszą
do zespołu kobiety?
BEATA: Każdy człowiek wnosi do zespołu coś innego. Jedni ciepło, uśmiech,
kreatywność, inni zachęcają do pracy
zbiorowej, jeszcze inni to indywidualiści
z unikalną wiedzą. Kobiety pracujące
w moim zespole są pogodne, życzliwe,
systematyczne, dokładne, bystre, inteligentne, samodzielne, zdyscyplinowane
i wyciągające trafne wnioski. Poznałam
też w życiu kobiety, które wprowadzały
wokół siebie nerwową atmosferę, były
zawistne, leniwe i nieżyczliwe - cieszę
się, że takich osób nie ma wśród koleżanek z mojego zespołu. Chcę także podkreślić, że mężczyzn, z którymi pracuję
postrzegam równie pozytywnie. Razem
tworzymy zgrany zespół, który nie boi
FLESZ NR 08/KWIECIEŃ 2014
się wyzwań i wiemy, że możemy na sobie
polegać. Ludzie są różnorodni i to jest
piękne, choć czasami bywa trudne.
JOANNA: Moim zdaniem my, kobiety,
wnosimy nieco odmienny sposób patrzenia na świat oraz inaczej rozwiązujemy
problemy. Zazwyczaj lepiej odczytujemy
ludzkie emocje, interpretujemy zachowania i motywacje, dostrzegamy szerszy
kontekst społeczny. Jesteśmy dokładniejsze, skupiamy się często bardziej
na szczegółach i tzw. „drugim dnie” –
niekiedy wydaje się, że to przeszkadza,
ponieważ odchodzimy od sedna sprawy,
życie jednak składa się z drobiazgów
i czasami te „szczegóły” mogą okazać się
istotne w sprawie. Nie można wartościować podejścia kobiet i mężczyzn,
dzielić na gorsze czy lepsze – jest ono
inne, a - jak wiemy - każda różnorodność
wzbogaca i zwiększa szanse na powodzenie projektu.
M.P.: Co wyróżnia kobiecy styl
zarządzania – czy w ogóle jest coś
takiego, jak „kobiecy styl w zarządzaniu”, czy kobiety – menedżerki
są w czymś lepsze, gorsze lub po
prostu inne od mężczyzn…?
JOANNA: Myślę, że tak, jak istnieją
różnice wynikające z płci mózgu, tak
i różnimy się stylem zarządzania. Miałam możliwość poznania wielu kobiet,
których fachowość i predyspozycje do
zarządzania oceniam bardzo wysoko
i chętnie się od nich uczę. Z jednej strony
jesteśmy bardziej tolerancyjne od męż-
sprawy związane z rodziną nad pracę
zawodową. Mój przykład jest zaprzeczeniem tej tezy. Będąc zatrudnioną
w Pafalu zostałam mamą dwóch córek,
a w tym czasie klienci Pafalu byli na bieżąco obsługiwani, zarówno przeze mnie,
jak również przez moich samodzielnych
i kompetentnych współpracowników.
Mój ówczesny szef wprowadził nawet
zmianę w regulaminie pracy i ustalił zadaniowy czas pracy, co pozwoliło mi, gdy
zaszła taka konieczność, na wykonywanie pracy w domu. Do dzisiaj korzystamy w firmie z zadaniowego czasu pracy,
który pozwala kluczowym pracownikom
na elastyczne podejście do wykonywania
obowiązków.
czyzn, jednocześnie bardzo wymagające
wobec siebie czy innych. Uważam, że
najważniejsze, aby na danym stanowisku
znajdowała się osoba z odpowiednimi
kwalifikacjami i wiedzą - niezależnie od
płci. Kobiety w roli menedżera łatwej niż
mężczyźni nawiązują kontakty, patrzą
szczerzej na drugą osobę, na jej sytuację,
jesteśmy zorientowane na ludzi. Powinniśmy się wzajemnie uzupełniać, a nie
konkurować.
W dzisiejszych czasach mamy do
czynienia z dużym zatracaniem granic
kobiecości i męskości – czego chyba czasami żałujemy - to oczywiście ma swoje
historyczne korzenie, ale myślę, że każdy
z nas w normalnych warunkach chce
odgrywać swoją rolę, do której został
stworzony zgodnie ze swoimi predyspozycjami. Nie powinniśmy na siłę stawać
się kimś innym niż jesteśmy. Najważniejsze być sobą, bo w przeciwnym razie
możemy stracić swoją osobowość, a tym
samym siłę i szacunek do samego siebie.
M.P.: Jakie cechy charakteru pomagają lub przeszkadzają w relacji
podwładny- szef. Czy płeć szefa,
podwładnego ma znaczenie w relacjach zawodowych…?
BEATA: Nie uważam, że kobiety
i mężczyzn różni sposób zarządzania. Powszechnie dominuje stereotyp męskiego,
bardziej surowego, hierarchicznego
i zadaniowego stylu zarządzania oraz
kobiecego, miękkiego, opartego na relacjach, empatii i demokracji, ale uważam,
że styl zarządzania jest zależny od ludzi,
od ich charakteru, a także od wymogów
otoczenia, w którym funkcjonują, bez
względu na ich płeć.
Zgadzam się natomiast z tym, że niektórzy pracodawcy obawiają się powierzać
odpowiedzialne stanowiska kobietom,
gdyż boją się, że będą przedkładać
JOANNA: Przede wszystkim powinniśmy być takimi szefami, jakich chcielibyśmy posiadać – podstawą dla mnie jest
szacunek wobec podwładnych, umiejętność pracy z ludźmi oraz przekazywania
im informacji zwrotnej. Istotne jest
wsparcie, aby w razie problemu pomóc
pracownikowi w rozwiązaniu zadania,
komunikatywność i jasne przekazywanie
poleceń celem uniknięcia nieporozumień. Ważne, aby szef miał zdolności
przywódcze, potrafił pociągnąć za sobą
ludzi. Nie zauważyłam, żeby płeć w relacjach szef/ podwładny miała znaczenie – mam w zespole zarówno kobiety,
jak i mężczyzn i tak samo dobrze mi się
z nimi pracuje. Jednocześnie podlegam
szefowi - mężczyźnie. Wydaje mi się, że
istotniejsza od płci jest osobowość człowieka i to ona decyduje o jakości relacji…
BEATA: Życzliwość, otwartość, empatia, zaangażowanie i sumienność to cechy, które mocno pomagają w relacjach
międzyludzkich. Jeśli dodamy do tego
konkretne wyznaczanie celów, bez dokładnego określenia, w jaki sposób mają
zostać osiągnięte, a także skuteczne,
terminowe ich realizowanie, to dostaniemy receptę na składniki potrzebne do
pozytywnej relacji podwładnego i szefa.
Dla mnie płeć szefa/ podwładnego nie
ma znaczenia. Pracowałam dla osób,
od których mogłam się uczyć. Prawie
zawsze byli to mężczyźni.
Lubię ludzi i darzę ich zaufaniem –
niewątpliwie jest to istotna część mojej
osobowości, która wpływa również na relacje z pracownikami. Delegując zadanie
do wykonania wierzę, że pracownicy potrafią je dobrze wykonać. Ufam też swojej intuicji, która podpowiada mi czasem
niestandardowe rozwiązania. Czy jest to
intuicja kobieca?- nie sądzę, to kolejny
stereotyp, który możemy obalić….
M.P.: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała
Monika Pietkiewicz,
Apator SA
www.apator.com
25