[10] W[arszawa,] 22 V 194239
Transkrypt
[10] W[arszawa,] 22 V 194239
Dziennik, część druga [10] W[arszawa,] 22 V 194239 W dniu dzisiejszym przeżyło getto małą repetycję nastrojów owego „historycznego” piątku40. Wigilia świąt, i to przeświadczenie, że „oni” pilnują takich dat41. Przecież w wielu miejscowościach święcili w Purym42 nawet rocznicę śmierci… Hamana43, wieszając publicznie po dziesięciu Żydów. Liczba dziesięciu pochodzi zapewne od „aseres bnei Humyn”44 i zapożyczona została ze źródeł wiedzy żydoznawczej. Że biorą odwet za legendarnego Hamana i uważają go za swego patrona i prekursora, to zupełnie logiczne, że jednak nie lękają się 39 40 41 42 43 44 Fragment zaczynający się od słów: „film kręcony” do końca wpisu z 22 maja 1942 r. ukazał się drukiem w zmienionej formie jako: Rachela Auerbach, Niemiecki film w getcie. Urywki z dziennika, „Robotnik”, 7 grudnia 1946, s. 8. Noc z 17 na 18 kwietnia 1942 r., kiedy w getcie Niemcy przeprowadzili pierwszą zorganizowaną akcję terroru w getcie, mordując według list imiennych 52 osoby, w tym osoby związane z podziemiem, ale też szmuglerów i współpracowników gestapo. Zob. ARG I 584 (Ring. I/293), N.N., Wykaz imienny osób, które zostały zamordowane w nocy 17/18 kwietnia 1942 r. na terenie getta warszawskiego; ARG II 299 (Ring. II/158), Wykaz osób zastrzelonych w nocy z 17 na 18 kwietnia 1942 r. w getcie warszawskim. [przyp. Spuścizny]. Zob. też Engelking, Leociak, Getto warszawskie…, s. 704–706. Przekonanie to wyrażała Auerbach niejednokrotnie, wskazując, że Niemcy celowo tak wybierali termin swoich działań, by „przemienić czas żydowskiej radości świątecznej w dni paniki i bólu” Zob. eadem, Der jidiszer ojfsztand. Warsze 1943, Warszawa 1948, s. 5, oraz mój przekład fragmentów tego tekstu: Rachela Auerbach, Powstanie żydowskie. Warszawa 1943, tłum. Karolina Szymaniak, „Znak” 2013, nr 4. Purym, Purim (pers. losy) – święto żydowskie o charakterze karnawałowym, obchodzone na pamiątkę opisanego w Księdze Estery ocalenia Żydów w Persji od zagłady. Haman – postać biblijna, wysoki urzędnik na dworze króla Ahaszwerosza, który planował zgładzenie wszystkich Żydów w Persji. Jego plan został zniweczony przez Esterę i jej opiekuna Mordechaja, a Haman wraz z synami został powieszony. Haman, pochodzący z rodu Amaleka, jest wedle tradycji symbolem wrogów narodu żydowskiego. Mianem „Haman Drugi” określano Hitlera. Zob. zbiór opowiadań Jehudy Felda, In di cajtn fun Homen dem cwejtn (W czasach Hamana Drugiego), Warszawa 1954 (jest to wydanie dokumentu z Archiwum Ringelbluma). Dziesięciu synów Hamana (hebr.), por. Ks. Estery (9, 7–10) [przyp. Spuścizny]. 136 Warszawa, 22 V 1942 przy tym wróżby i morału wypływającego z owej prastarej historyjki! Nie będzie już nowego Hamana – zapowiedziano światu w grzmiącej mowie, podobnie jak obiecano skorygować pomyłki Napoleona i Aleksandra Wielkiego i kilku innych „największych wodzów wszystkich czasów i narodów”, powołując się zresztą trafnie na bardziej właściwe analogie najazdów Hunów i innych hord mongolskich. Ach, jakie by to było ciekawe i zabawne, gdyby wszystkie te pomysły można było rozpatrywać na właściwej platformie i z właściwym dystansem. Wykonywane w materiale rzeczywistości przy pomocy aparatu wprawiającego w ruch dziesiątki milionów ludzi, i to aparatu posiłkującego się wszelaką mądrością współczesną, jest też ciekawe, ale zgoła niezabawne. Genialny obłęd sprzymierzony z genialnym rozumem. Szatan wspomagany przez samego Boga – czyż może być coś bardziej niebezpiecznego dla człowieka? Chcieć pozostać żywym Żydem wśród tego wszystkiego, to mniej więcej takie same przedsięwzięcie jak wyjść suchym „między” strugami deszczu. Ale wróćmy do dnia wczorajszego. Około południa rozeszła się pogłoska, że dziś w nocy „coś” będzie. Cała policja żydowska otrzymała nakaz ostrego pogotowia. Mobilizacja całego aktywu, 2000 ludzi. I w związku z tym różne wersje. A więc „łapanka” młodych ludzi do obozów. Banalna rzecz, znana z ubiegłego roku, przejęliby się nią tylko ci, których to bezpośrednio dotyczy, i to ci z danych roczników, którzy nie posiadają żadnych zabezpieczeń ani odpowiedniej sumy pieniężnej… Nagle przypomniano sobie jednak, że obozów przecież wcale teraz nie ma. I zaraz to mdlące uczucie niepokoju. Niektóre osoby o słabszych trzewiach od razu doznały gwałtownej potrzeby wypróżnienia, p[an] N…45 udał się do lekarza i zrobił sobie w celach profilaktycznych 45 Pod tym inicjałem kryje się Jicchok Jankew Propus (1880–1943) – pisarz i dziennikarz, do wybuchu wojny sekretarz redakcji dziennika „Moment”. W czasie okupacji mieszkał przy Lesznie 67 i często odwiedzał zaprzyjaźnioną rodzinę kuzynów autorki Feldszuhów, u których mieszkała Auerbach (Leszno 66). W czasie wysiedlenia mieszkał w pokoju razem z Auerbach i innymi osobami. Później mieszkał wraz z Jehoszuą Perlem przy ul. Franciszkańskiej 30, w posesji mieszczącej Zakład Zaopatrywania i fabrykę sztucznego miodu i cukierków, gdzie pracowali Perle, Josef Kirman i autorka. 137 Dziennik, część druga dożylny zastrzyk na wzmocnienie serca... A może to tylko podstęp? Może to już „nareszcie” „to”, a właściwie [11] „tamto” à la Lublin, Zamość, Łódź etc.46 I co tu robić? Dokąd pójść nocować? A jeżeli nie będzie się tego robić wedle list i adresów, tylko blokami, i wpaść można prosto z deszczu pod rynnę? Niektórzy wiedzieli „jak najdokładniej”, że policja żydowska dodana jest tylko dla asysty „junakom”, inni znowu, że przeciwnie, że junacy bądź też policja polska z bronią asystować będzie policji żydowskiej. Niektórzy próbowali nawet wznowić wersję z tramwajami czekającymi już w pogotowiu na relsach47 u wylotów, a dopiero na szarym końcu skupiały się wiadomości odpowiadające mniej więcej prawdzie. Że chodzi o dostarczenie kilkuset fachowców, rzemieślników, którzy nie zgłosili się dobrowolnie na wezwanie „Arbeitsamtu”. Podobno zastąpić nimi mają fachowców polskich wysłanych do Reichu. Mówią nawet, że inżynierowie żydowscy otrzymają engagement48 bezpośrednio do fabryk niem[ieckich] na bardzo korzystnych warunkach. Z rzemieślników wchodzą w rachubę w pierwszym rzędzie metalowcy, stolarze, cieśle, robotnicy budowlani, ale dobrym fachowcom niespieszno na placówki, gdzie otrzymują po 6 zł dziennie, zupkę i pół chleba. Pod wieczór wiadomo już było, że chodzi właśnie o nich, a jednak, jednak nawet osoba taka jak ja, która ostatecznie nie ma o kogo osobiście bliskiego się lękać – byłam jeszcze tak zdenerwowana, że prawie zapomniałam tabliczki mnożenia, gdy wypadło mi wypisać rachunek za dostarczoną słoninę. Pewien znajomy pan, umiejący nawet w najtrudniejszych momentach spoglądać na rzeczy od strony komicznej, 46 47 48 Zginął w czasie powstania w getcie (por. WAW, s. 278; ZLP nr 11, s. 12). W hebrajskim przekładzie tego fragmentu występuje jako „pan P.”, w nawiasie zaś dodano jego personalia. Por. BCH, s. 57. Około 30 tys. Żydów z getta w Lublinie zamordowano w obozie zagłady w Bełżcu pomiędzy 17 marca a 14 kwietnia 1942 r. Zob. Listy o Zagładzie, dok. 41, ARG I 856 (Ring. I/552), Daniel do siostry w getcie warszawskim o akcji likwidacyjnej w Lublinie, s. 83–85. 3 tys. Żydów z Zamościa wywieziono do Bełżca 11 i 12 kwietnia 1942 r. Zob. ibidem, dok. 59, ARG I 1481 (Ring. I/596), Abram Bajler do Hersza Wassera, s. 134 [przyp. Spuścizny]. Szyny [przyp. Spuścizny]. Zatrudnienie, angaż [przyp. Spuścizny]. 138 Warszawa, 22 V 1942 przewidział pewne curiosum, w jakie obróci się przeprowadzona przez policję żyd[owską] „łapanka”. Od czasu, jak wiadomym się stało, że z chwilą przystąpienia do „akcji likwidacyjnej” pozostawia się przy życiu tylko żywioły pracujące, zrobił się run49 na… dokumenty pracy. Jak zwykle w takich razach, za pieniądze można niejeden stan rzeczy sfingować i w ten sposób wzrosła niebywale liczba kart pracy (25 kategorii), a wśród ludności żydowskiej wzrósł nagle odsetek wszelkiego rodzaju „fachowców”. Elektrotechnicy nie elektrotechnicy, rozmaici monterzy [12] i mechanicy, którzy nigdy świdra ni młotka w ręku nie mieli, piekarze, którzy nie gnietli ciasta, szczotkarze, murarze, ba, nawet rolnicy. Otóż jak pan X przepowiedział, prawdziwi rzemieślnicy pochowali się, natomiast ci nowo upieczeni „fachowcy” siedzieli w domu i jeżeli już policji żyd[owskiej] udało się kogo złowić, doprowadziła ona na miejsce 80 procent takich właśnie specjalistów. Znam przypadkowo rezultat obławy przeprowadzonej przez jeden z rejonów. Na 34 osoby był tam 1 (dosłownie jeden) prawdziwy stolarz i to w dodatku wyposażony w takie papiery, że prawdopodobnie trzeba go będzie zwolnić. Z pozostałych za jednym „elektromonterem” przyleciał rano ojciec, wykrzykując na głos, że jego syn nie śmie50 dotknąć51 przewodów elektrycznych, bo jeszcze prąd go może złapać. Niedawno ożeniony „rolnik” zawdzięcza swoją specjalność prawdopodobnie ofiarności teścia, który potrzebną sumę potrącić musiał z posagu i obecnie dalej gotów jest łożyć na wykup, byle młody pan nie został wysłany do pracy rolnej na wieś, znaną mu dotychczas tylko z przedwojennych wyjazdów na letnisko. Gość ten leżał zresztą schowany za tapczanem, gdy po niego przyszli, a młoda żoneczka w zarzuconym naprędce szlafroczku próbowała przekonać „żydowskich gazłenów”52, że go nie ma w domu. „Szantaż się nie udał” odezwał się dość cienkim głosem on sam, widząc, że go spostrzegli, i udał się w charakterze „złapanego” 49 50 51 52 Masowy popyt [przyp. Spuścizny]. Wyraz nadpisany. Poniżej skreślone: „boi się”. Skreślone kolejne słowo: „drut”. Tu: dranie, ludzie bez serca (jid.). 139 Dziennik, część druga Deseń i osnowa materiału dni. Osnowa to ta neutralnego koloru powszedniość powtarzających się czynności i faktów życia codziennego; tło szare, mniej więcej to sam[o], tylko blaknące z latami, a niekiedy lekko zabarwione łuną, brzaskiem, poświatą, cieniem rzeczy przychodzących i odchodzących, których domeną jest – deseń53. do rejonu. Jeden ze złapanych okazał się takim siłaczem, że wedle słów porządkowego trzeba by go było przewieźć na taczkach lub bodaj na rykszy, gdyby te pojazdy w nocy kursowały. Jeszcze jeden był nawet głuchoniemy i buczał charakterystycznym buczeniem54 niemowy, wywołując55 [13] przez całą noc powszechną wesołość całej młodej hałastry policjantów i ich „ofiar” zgromadzonych w rejonie. Jeden znowu próbował uciec z rejonu i skrył się w kominie, skąd wyciągnięto go przed piątą rano usmolonego jak kominiarza. Obława po domach trwała do godziny 2.15 w nocy. Policjanci chodzili oddziałami po 6-ciu. Wszędzie, gdzie przychodzili, domy były uprzedzone i przygotowane dzięki kursującym od rana plotkom. Zazwyczaj bramę otwierała raczej kobieta, żona dozorcy, która po upewnieniu się, że to tylko żydowska policja, krzyczeć poczynała w jakiś umówiony sposób na cały dom. Jedna krzyczała „Pejsach gi nor aher dem szlisł”56. Zapomniała klucza. Gdzie indziej akurat tego wieczoru zgasła elektryczność w klatce schodowej. Na podwórku dyżurowały grupy kobiet. Po mieszkaniach tak samo wszędzie zastawało się przeważnie tylko kobiety. Dopiero gdy wiadomym się stało, kogo i jak się szuka, nagle pojawiali się na widowni przedstawiciele męskiego rodu, którzy jakby nigdy nic grali sobie rzekomo dotychczas w karty. Tyle tylko, że któryś z nich57 miał ubielone ścianą plecy. Inny58 miał głowę osnutą pajęczyną… 53 54 55 56 57 58 Fragment w oryginale wydzielony z tekstu dwiema poziomymi liniami. Fraza nadpisana. Poniżej skreślone: „obyczajem”. Skreślona kolejna fraza, przechodząca na s. 13: „w rejonie salwy śmiechu”. Pejsach, daj no tu klucz (jid.). Skreślona kolejna fraza: „miał na plecach”. Skreślona kolejna fraza: „paradował z pajęczyną”. 140 Warszawa, 22 V 1942 Tak to dziś rano omawiano na pogodnie wydarzenia nocy. Czym się jednak skończy cała historia, gdy cała kolekcja łamagów i kalek dostarczona zostanie na miejsce przeznaczenia? Bodajby stosunkowo przesadzone obawy dnia wczorajszego nie okazały się czasem uzasadnionymi… Inny motyw przewijający się w deseniu dni bieżących:59 film kręcony od szeregu dni na ulicach zamkniętego miasta60. Tendencje i intencje tego przedsięwzięcia artystycznego nietrudno przeniknąć. „Rodzajowe obrazki” z życia Żydów wedle koncepcji „Stürmera”61. „Autentyczne obrazki”. Np. mykwa. Orgie rozpasanych semitów. Jakżeby inaczej? „Stürmer” umiał zawsze przyciągać czytelników specyficznie podlewanym sosem o zapachu stęchłej… spermy. Antysemityzm [14] zaprawiony pornografią. Dawniej były potwornie lubieżne historie o Rassenschande62, zaopatrzone w „autentyczne” fotografie mogące podziałać na najbardziej zmęczoną wyobraźnię… 59 60 61 62 Skreślony kolejny wyraz: „to”, przywrócony przez autorkę w odpisie P. 16/29. Auerbach widziała po wojnie fragmenty tego filmu na pokazie kinowym i było to dla niej trudne przeżycie. Tak relacjonowała swoje wrażenia: „Popełniłam raz tę lekkomyślność i poszłam sama obejrzeć taki montaż [fragmentów niemieckiego filmu z getta] pokazywany w kinie «Maksim» w Tel Awiwie. Przez ekran przewijały się m.in. obrazy z ulicy Leszno w tamtych dniach. Rozpoznawałam fronty domów. Schody Sądów. I twarze oraz pozy żebraków i śpiewaków ulicznych, grup dzieci, które spotykałam codziennie w drodze do i z pracy – między Leszno 66 a 40. […] Patrząc na ten przedziwny «flash back» z mojej pamięci, poczułam w pewnym momencie, że robi mi się niedobrze. Siedziałam ściśnięta między ludźmi i krępowałam się coś powiedzieć, poprosić kogoś o wstanie i przepuszczenie mnie do wyjścia. Gdy zapalono światło, mężczyzna siedzący obok, zobaczywszy moją twarz, zaofiarował się, że wyprowadzi mnie «na powietrze». Poznałam ich. Ich twarze, ubiór, ruch i pozy. Wszyscy zniknęli, ale znajdują się jeszcze na taśmie filmowej mojej pamięci” (BLW, s. 143, przekład mój – K.S.). „Der Stürmer” (niem. Szturmowiec) – niem. tygodnik polityczny, wydawany w latach 1923–1945 przez NSDAP [przyp. Spuścizny]. Zhańbienie rasy (niem.) – pojęcie wprowadzone przez nazistowską propagandę w 1935 r., związane z polityką rasową Rzeszy i zakazem kontaktów intymnych między Niemcami a Żydami, które po wprowadzeniu ustaw norymberskich były przestępstwem. 141 Dziennik, część druga Teraz moovy pictures63. Więc nałapano do tego celu specjalne okazy Żydów chałaciarzy. Czym starszych, o czym wydatniejszych „nosach semickich” i „zmysłowych murzyńskich wargach”, jak najbardziej64 oczywiście brodatych i pejsatych. I do tego damy. Jak najmłodsze i najbardziej eleganckie. Podwójny kontrast działa silniej. Całe to towarzystwo sprowadzono do mykwy i tu zainscenizowano orgię, urągającą najśmielszym opisom misterii frankistycznych65. Rozebrani do naga starzy Żydzi musieli trzymać na kolanach nagie młode kobiety i zabawiać się pod grozą RKM-u66 niczym w paryskim lokalu nocnym. Nie słyszałam tylko, czy nie kazano nałożyć Żydom do tej zabawy np. naczółków i rzemieni modlitewnych. Jeżeli tego nie zrobiono, to zapewne wskutek przeoczenia scenariusza. (Przypominam sobie historię z pierwszego roku okupacji o tym Żydzie złapanym na Dynasy67 w tałesie i tefilin, wbijane mu w ciało68). Inne kontrasty to bogaci i biedni. „Fałsz i zwyrodnienie uczuć ludzkich nawet w stosunku do własnych współwyznawców”. Wybrano kilka lepszych restauracji o suto zaopatrzonych bufetach, m.in. lokal niejakiego Szulca69 na Nowolipkach70. Sprowadzono tam typy à la „bogaty bankier”, „gruby paskarz”, znowu oczywiście w towarzystwie strojnych, wyzywająco ubranych młodych dam, posadzono ich przy półmiskach tłustej gęsiny, przy butelkach win i wódek, przy suto zastawionych stołach i kazano im (na rachunek nieszczęsnego 63 64 65 66 67 68 69 70 Właśc. moving picture (ang.) – ruchomy obraz, film [przyp. Spuścizny]. Fraza nadpisana. Poniżej skreślone: „koniecznie”. Frankiści – grupa religijna działająca od drugiej połowy XVIII do połowy XIX w. na terenach południowej Polski oraz w Czechach, Rumunii i południowych Niemczech. Nazwa grupy pochodziła od nazwiska jej założyciela, Jakuba Franka [przyp. Spuścizny]. RKM – ręczny karabin maszynowy [przyp. Spuścizny]. Garaże SS na Dynasach, jedno z głównych miejsc pracy przymusowej Żydów w Warszawie w czasie okupacji [przyp. Spuścizny]. Tak też w odpisie P.16/29. W wersji drukowanej w „Robotniku” zmieniona wersja (najpewniej z myślą o nieżydowskim czytelniku) z lekcją „czoło”: „[…] którego zmuszono do włożenia szaty i naczółków modlitewnych i młotem wbijano mu je w czoło”. Zob. RA, Niemiecki film… Skreślona kolejna fraza: „na Lesznie”. Restauracja Szulca przy ul. Karmelickiej, róg Nowolipek [przyp. Spuścizny]. 142 Warszawa, 22 V 1942 p. Szulca) jeść i pić, co się wlezie, a za szybami i w drzwiach ustawiono gromady głodomorów błagających o okruszynę chleba, wyciągających na darmo ręce i niczego nie otrzymujących. Oni są tymi, którzy się ujmują o krzywdę tych mas wymierających z głodu, z winy – jakżeby inaczej – tylko pasibrzuchów żydowskich. Morał: Gdyby tylko te pasibrzuchy (może z 5% ogółu ludności, i to ten element, który w jakiś sposób z nimi współpracuje) chciały, gdyby nie odznaczali się tylko „typowo żydowską degeneracją uczuć”, nie byłoby nędzy na ulicy żydowskiej. Te pięć [15] czy niechby i dziesięć procent utrzymujących się na powierzchni, może i żerujących na wytworzonym przez „nich” nieszczęściu – wyżywiłoby te dziewięćdziesiąt procent pozbawionych również przez „nich” dotychczasowej71 bazy ekonomicznej, w najstraszliwszy sposób ograbionych72 z wszelkich dóbr życiowych, zagrożonych grabieżą nawet ostatniego, co im jeszcze pozostało: nagiego i tak więdnącego, gasnącego życia. Że jednak potworny, zoologiczny, jak go dawniej nazywano, nacjonalizm ich nie jest nacjonalizmem stam73 – tylko nacjonalizmem socjalistycznym, co za bezecność74 (i uzurpacja, co za absurd w używaniu tego terminu), stąd to podłe urąganie z tragedii przez nich samych zawinionej, stąd to bezwstydne wypaczanie rzeczywistości. Jutro, jak słychać, szykują oni kręcenie zabawy komitetu domowego. Tak samo oczywiście żarcie, picie i rozpusta. Wybrano już – fachowcy z Ufy75, eleganccy panowie, grasujący od tygodnia po ulicach „dzielnicy” – odpowiednie typy i robi się przygotowania. W jednym z eleganckich mieszkań (także „biały dom”76 z mieszkaniem prezesa na 71 72 73 74 75 76 Skreślone poprzednie słowo: „wszelkiej”. Skreślone poprzednie słowo: „obrabow-”. Po prostu, zwyczajnym (jid.). W tekście Niemiecki film… Auerbach użyła określenia „bez przymiotnika”. Nadpisane. Poniżej skreślone: „zbezczeszczenie”. Universum Film AG (w skrócie UFA) – niem. wytwórnia filmowa założona w 1917 r. Od 1937 r. większość akcji wytwórni przejęta została przez NSDAP i UFA zajęła się produkcją filmów propagandowych [przyp. Spuścizny]. Kamienica przy ul. Chłodnej 20, zbudowana w latach 1912–1913. W getcie warszawskim pod tym adresem mieszkał Adam Czerniaków i inni wysocy urzędnicy Rady Żydowskiej [przyp. Spuścizny]. 143 Dziennik, część druga [czele] został już uwieczniony na taśmie) ustawia się ściągnięte zewsząd luksusowe meble, luksusową zastawę. Gotują jakieś przeszło metrowej długości szczupaki (faszerowane naturalnie po żydowsku. Vide żydoznawcze studia etnogr[aficzne] jakiegoś profesora doktora Iksa czy Epsylona), będą tańce, rozpasanie i wszelkie inne cymesy77, a montując film, pokaże się dla kontrastu trupy leżące na ulicy pod przykryciem papieru. Na jakiejś tam ulicy nakarmiono czekoladą i bułkami dzieciaka żydowskiego, żeby się za to położył pod przykryciem i udał trupka. Jak gdyby zbrakło trupów żywych i martwych na ulicy żydowskiej. Czemu nie filmują wspólnych dołów na cmentarzu? Ale dobrze tak. Niechaj zostanie dokument. Tylko oni mogą dokument taki stworzyć w obecnej chwili. Montaż i napisy nie są wszystkim78. Niechaj zostaną na taśmie przemycone siłą faktu twarze przechodniów, tych chmar79 żebraków, wczorajszych ludzi gasnących powolną śmiercią. Co za szkoda tylko, że nie można tu dodać np. jeszcze tego wielkoluda, dem Dacz mi der langer bacz80, jak jechał na tylnej platformie tramwaju i walił po głowach tych, co nie zdążyli się cofnąć. Albo codziennego obrazu ulicy, gdy nadjeżdża 77 78 79 80 W oryginale niezbyt precyzyjnie określone zostało miejsce wstawienia dwóch fraz: „jakiegoś profesora… Epsylona” oraz „będą tańce, rozpasanie”. W odpisie P.16/1 om druga część zdania została wydzielona i ma nieco inny kształt: „Będą tańce rozpasane (!) i wszelkie inne cymesy”. W oryginale fraza „Będą tańce…” została wstawiona, jak się wydaje, za frazę „i wszelkie inne cymesy”. Zapewne ta druga początkowo odnosiła się do szykowanego jedzenia, natomiast po dopisaniu frazy o tańcach i rozpasaniu wyrażenie to zyskało nową, bardziej jeszcze ironiczną wymowę i inne odniesienie – dlatego szyk zdania został w odpisie zmieniony, by nadać całości spójność. Materiały sfilmowane wiosną 1942 r. w getcie warszawskim umieszczone zostały w filmie dokumentalnym A Film Unfinished (Niedokończony film), w reżyserii Yael Hersonski (2010), przywracającym materiałowi właściwy kontekst. Fragmenty Dziennika Auerbach, obok innych dokumentów pisanych w getcie, zostały wykorzystane w komentarzu. Nadpisane. Poniżej skreślone: „gromady”. Niemca z długim biczem (jid.). W tekście z „Robotnika” fragment uzupełniony o informację: „którego widziałam w pierwszym roku okupacji […] ze specjalnie do tego przystosowanym batogiem o olbrzymim biczysku”. Zob. RA, Niemiecki film… 144 Warszawa, 29 V 1942 wóz z Pawiaka. Opróżniające się w mgnieniu oka ulice. Żyda z rozpłataną głową. Nawet rozpłataną rykszę. Żandarma kładącego trupem dziecko wplątane cw druty przy ucieczce z „kontrabandą” – z torbiną kartofli albo z bochenkiem chleba. Trzeba będzie robić kiedyś to, co oni teraz: zagrać, ale to już nie będzie toc81. [16] W[arszawa,] 2982 V 1942 Godzina83 w jednym z „ogródków”84. Przeżycie. Widok kwitnących krzewów, wschodzących z grzędy roślinek, młodego listowia na drzewach, pieniącego się w słońcu, poruszanego powiewem. Opowiadał mi ktoś w tych dniach, jak szedł za dwiema dziewczątkami i podsłuchał ich rozmowę. Jedenastoletnia opowiadała sześcio- czy siedmioletniej o Łazienkach. Brzmiało to jak bajka. Taki duży, duży, duży ogród, do którego wchodziło się bez opłaty (Wielkie zdziwienie słuchaczki. „To naprawdę nic nie kosztuje?!!!”). Ścieżki i klomby. A co to znaczy „klomby”? I staw, i łabędzie. A co to znaczy „staw”? Co znaczy „łabędzie”? Dyskusja ugrzęzła na trudnych objaśnieniach, Fragment zapisany na górnym marginesie strony. W wersji z „Robotnika” nieco zmieniony: „Trzeba będzie to kiedy nakręcić, ale to już nie będzie niemiecki autentyk”. Zob. RA, Niemiecki film… Poprawiona data. Cyfra 7 [?] przeprawiona na 9. Nadpisane. Poniżej skreślone: „Byłam”. *Wytyczając getto, Niemcy tak je przykroili, że w jego obrębie nie było ani jednego ogrodu publicznego i prawie żadnego większego skweru. Na niektórych parcelach przy domach prywatnych pozostały tylko małe ogrody lub niezabudowane przestrzenie, które w czasie okupacji rozkopano i obsiano warzywami. Za prawo wstępu do takich „ogródków” celem korzystania „z powietrza” i widoku zieleni gdzieniegdzie pobierano opłaty. W „ogródkach” tych urządzano też imprezy na cele charytatywne [przyp. RA, zob. eadem, „Mamusiu, co to jest bez?”, NS 1947, nr 3, s. 9]. W ogródkach, tworzonych przez Towarzystwo Popierania Rolnictwa, CENTOS organizował półkolonie dla dzieci (w sumie zorganizowano je dziesięciokrotnie). Tu mowa o ogródku przy ul. Nowolipki 35. Znajdowała się tam również kuchnia dla dzieci. Kierowniczką tej instytucji była Gienia (Eugenia) Sylkes, przed wojną nauczycielka w szkołach CISzO, działaczka CENTOS. Zob. BCH, s. 331, przyp. 21 i 22; WAW, s. 69. 81 c–c 82 83 84 145