Anna Deorocka
Transkrypt
Anna Deorocka
„ Dziś, czy jutro? ” Gdy tylko słońce chowało się za horyzont, ogarniał mnie strach i niewytłumaczalne uczucie ogromnego lęku. Tak zdarzało się codziennie o tej samej porze. To było nie do wytłumaczenia. W jednej chwili, tak jakby na pstryknięcie palców, moje życie legło w gruzach. Sam ze sobą nie mogłem wytrzymać. Moim jedynym marzeniem na tamtą porę był, powrót do 2222r, z którego przybyłem. Pewnej nocy, gdy stosunki ludzkie jeszcze bardziej się pogorszyły, ponieważ każdy myślał wyłącznie o sobie i o wzbogacaniu się kosztem innych, ukończyłem swój nowoczesny wynalazek, a właściwie to skończyły go roboty z niewielką pomocą człowieka. Postanowiłem wypróbować mój wehikuł czasu, przecież nic mnie tu nie trzymało. Miałem dość ludzi, którzy są egoistami. Tylko niewielka grupka młodych w moim wieku ludzi nie przesiąkła jeszcze karierą oraz pieniędzmi i naiwnie wierzyła, że może uratować świat od zawiści. Kiedy po raz pierwszy postawiłem moją nogę na tym statku, pozwoliłem robotom wybrać rok przeniesienia się w czasie. Z niewyjaśnionych przyczyn wybrały rok 2012. Byłem bardzo ciekawy, co tam zobaczę. Po dłuższym oczekiwaniu poczułem, jakieś nieprzyjemne drgania. Po chwili wszystko się uspokoiło. Wyszedłem z kabiny i ujrzałem ten jakże dziwny świat. Znacznie różnił się od tego mojego. Ucieszyłem się, że mogę ujrzeć jak inni ludzie żyli wcześniej. Natychmiast wyruszyłem w drogę, ponieważ byłem nadzwyczajnie ciekaw co za chwilę zobaczę. Nagle usłyszałem dziwny warkot i postanowiłem udać się za hałasem. Przeraźliwy dźwięk wydawał się coraz głośniejszy, co świadczyło o zbliżaniu się do celu. Pokonawszy rozrośnięte krzaki, ujrzałem zatłoczoną ulicę, po której poruszały się tajemnicze pojazdy, a na szerokich chodnikach zabieganych ludzi. Czułem się mocno zakłopotany. Nie wiedziałem, jak mam się zachować. W jednej chwili podszedłem do jakiegoś przechodnia i zapytałem: -Przepraszam czy mogę zająć Panu chwilkę? – wymówiłem z grzecznością. - Bardzo mi się spieszy, ale chwila mnie nie zbawi! – odpowiedział mężczyzna z nutką sympatii w głosie. - Mam takie pytanie, gdzie my jesteśmy? – wyszeptałem nieśmiało. - To jest miejscowość „Dobra nadzieja” – wypowiedział z uśmiechem mężczyzna. - Bardzo ładna nazwa, trzeba przyznać, iż dodaje otuchy - wyrzekłem z pewnością siebie. - Tak to prawda – wypowiedział z miłym akcentem mieszkaniec. - Dziękuję bardzo za pomoc i przepraszam za zajęcie czasu. Do zobaczenia. – wypowiedziałem z wdzięcznością i pożegnałem się. - Nie ma za co dziękować i przepraszać. Do zobaczenia. Poczułem się wyjątkowo, nigdy nie doznałem takiego uczucia w świecie, w którym niedawno jeszcze żyłem. W moim ojczystym mieście wszyscy ludzie są dla siebie obojętni i niemili. W tej chwili poczułem, że chcę tu zostać i żyć nie dla siebie, lecz dla innych. Od razu powziąłem tę myśl i zapragnąłem zrobić wszystko, by osiągnąć swój szczytny cel i uszczęśliwić jak najwięcej ludzi, by nie czuli się jak ja w swoim dawnym świecie. Błąkałem się tak po tym cudownym globie, rozmyślając o powrocie do domu. Te dwa światy bardzo się od siebie różniły. W 2222r. ludzie nic nie robią, ponieważ wszelkie ciężkie i lekkie prace wykonują za nich sztuczne, metalowe roboty, które stworzył człowiek dla własnej wygody. Wzbogaca się dzięki nim i jego życie opływa tylko i wyłącznie w złoto, w nic więcej. Niczym się nie przejmuje, nic go nie interesuje, nawet nie reaguje na krzywdę, którą wyrządza podświadomie lub nie innym ludziom. Mijając się z innymi osobnikami, nie dostrzega ich, albowiem żyje w przekonaniu, że jest panem i władcą. Liczy się tylko on i jego bogactwa, które i tak kiedyś przeminą. O nic nigdy nie dbali od początku. Całe życie przeszło im na próżno. Tu było całkiem inaczej. Ludzie zatrzymywali się na ulicy i choć też się dokądś spieszyli, pytali czy wszystko w porządku, czy czegoś nie potrzebuję. Kiedy ktoś szturchnął kogoś przez przypadek z zadośćuczynieniem w głosie mówił: „Przepraszam” Tak, to magiczne słowo, zna każdy w tym miejscu. A w moim egocentrycznym świecie, nikt nie zna tego wyrazu. Na tej pięknej powierzchni ziemskiej ludzie pomagają sobie nawzajem, gdyż wiedzą jak trudno żyć samemu. Tu każdy obywatel niesie dla innej istoty swoje serce na dłoni. Zadowala go szczęście innych, nie swoje, wie jak żyć, by nie zmarnować żadnej chwili i niczego nie żałować. Ci ludzie, którzy tu mieszkają, są jak ciche i niewidoczne anioły, które pomagają na każdym kroku. Oni mnie bardzo wspierali. Dali mi nawet mieszkanie, ale co wieczór ogarniał mnie niepokojący strach, który był nie do wytrzymania. Późnym wieczorem zawsze śniły mi się koszmary. Wreszcie którejś nocy, przyśnili mi się młodzi ludzie z okrutnego świata, którzy tracili nadzieję na lepsze jutro oraz powoli stawali się tacy jak inni, przesiąknięci egoizmem. Wizja tego stanu bardzo mnie boli. Wiedziałem, że muszę im pomóc, ale nie bardzo wiedziałem jak. Gdy opowiedziałem całą tę zwariowaną historię mojemu nowemu poznanemu na błękitnej plancie przyjacielowi, razem wpadliśmy na genialny pomysł, by wrócić po młodych ludzi i uratować ich przed sobą samym. Przypomniałem sobie o porzuconym wcześniej wehikule i ruszyłem w drogę pełną poszukiwań. Przecisnąłem się przez gąszcz krzaków i wreszcie dotarłem do ruchomego środka transportu w czasie. Wszedłem do maszyny i nacisnąłem rok 2222, a machina ruszyła. Byłem wtedy pełen obaw, ale na szczęście wszystko poszło po mojej myśli. Udało mi się przekonać młodzież, by pojechali ze mną. Podróż powrotna także się udała. Młodemu pokoleniu na tym niebiańskim świecie niezmiernie mocno się spodobało. Byli zachwyceni postawą ludzką. Zaczęli jeszcze raz swoje życie, postanawiając, że będą pomagać innym oraz nie dopuszczą do nikczemnej zmiany człowieka. W życiu nie najważniejsza jest sława, kariera czy pieniądz. Liczy się serce, jakim jesteśmy człowiekiem i jak żyjemy. Powinniśmy pokonywać tę wędrówkę życiową tak, byśmy niczego nie żałowali i nie wstydząc się swoich czynów, mieli serce otwarte, umieli się cieszyć z innymi oraz rozumieli troski i łzy człowieka.