Spalarnia Copenhill: 107% sprawności i… 4 stoki
Transkrypt
Spalarnia Copenhill: 107% sprawności i… 4 stoki
Spalarnia Copenhill: 107% sprawności i… 4 stoki narciarskie Autor: Piotr Olszowiec ("Energia Gigawat" - nr 10-11/2014) Danię postrzega się jako jeden z najbardziej ekologicznych i “zielonych” krajów świata. Czy jednak rzeczywiście słusznie? Oprócz licznych wiatraków i zatłoczonych ścieżek rowerowych występuje tu także powszechny nawyk spalania wszelkich śmieci. Ten sposób utylizacji odpadów jest zazwyczaj aprobowany przez media zagraniczne, które nie wnikając w duńskie uwarunkowania, ukazują głównie jego dodatnie aspekty. W kraju, gdzie wytwarza się wyjątkowo dużo odpadów komunalnych na statystycznego mieszkańca, spala się aż 80% pozyskiwanych śmieci. Wbrew unijnej praktyce większość odpadów nie jest tu selekcjonowana, a recyklingowi poddaje się zaledwie 22% z nich. W rezultacie mnóstwo śmieci, w tym również organicznych o dużej zawartości wody, trafia do pieców wszechobecnych tu spalarni. Sytuacja ta wynika z obowiązujących w Danii rozwiązań prawnych, które nie zachęcają do ograniczania wytwarzania odpadów. W każdym prawie mieście jest spalarnia śmieci, której właścicielem jest najczęściej lokalny samorząd czyli mieszkańcy. Jeżeli więc dostarczają oni mniej surowca do tego zakładu, zmniejsza się jego produkcja, a tym samym i zysk. Utrata przychodu tego zakładu zmusza do podniesienia opłat wnoszonych przez mieszkańców do przedsiębiorstwa gospodarki komunalnej. Zatem dla przeciętnego obywatela korzystniej jest zwiększyć przerób lokalnej spalarni odpadów! Przy takim systemie finansowania gospodarki odpadami redukcja wytwarzania śmieci w gospodarstwach domowych czy komercyjnych prowadzi nieuchronnie do deficytu lokalnego budżetu. Nic dziwnego, że kraj który spala najwięcej odpadów, wytwarza ich również najwięcej. Od dawna Duńczyków przekonywano, że spalanie odpadów dostarcza ciepła i elektryczności dla ich domów. Dlatego Skandynawowie byli pionierami tego sposobu utylizacji pozostałości komunalnych. Jednak praktyka, która była postępem w XIX wieku, nie musi być właściwa w obecnym stuleciu. Nie tylko dlatego, że spalanie śmieci okazuje się niewydajną metodą odzysku energii, lecz również dlatego, że aktualnie dostępne są doskonalsze technologie. Tradycyjne spalanie stało się jedną z głównych przeszkód na drodze do gospodarki wolnej od emisji gazów cieplarnianych. Spalanie odpadów przynosi w Danii 20% generacji ciepła i 5% elektryczności, ale ilości te można dostarczyć także ze źródeł odnawialnych, przy czym z odpadów organicznych można uzyskiwać biogaz. Powyższa alternatywa stanie się koniecznością od 2020 roku, gdy zacznie obowiązywać w UE obowiązek eliminacji emisji węgla przynajmniej w nowych budynkach. Obecnie atutem spalarni śmieci jest zwiększony popyt na ciepło w sezonie grzewczym – tego nośnika nie dostarczają tu bowiem najpowszechniejsze OZE tj. elektrownie wiatrowe. Ostatnim świadectwem duńskiego przywiązania do tradycyjnego sposobu pozbywania się odpadów jest wznoszona obecnie okazała spalarnia Copenhill usytuowana w pobliżu centrum stolicy. W aglomeracji tej od pewnego czasu nie korzysta się już prawie w ogóle ze składowisk (co najwyżej 3%), a odpady poddaje się recyklingowi (56%) lub – co jest ustaloną w tym kraju praktyką – spalaniu (blisko 40%) w coraz doskonalszych zakładach generacji ciepła i elektryczności. Już 10 lat temu trzy stołeczne spalarnie I/S Amagerforbrænding, I/S Vestforbrænding i Rensningsanlæg Lynetten zaopatrywały w ciepło i prąd 70 tysięcy gospodarstw domowych. Po uruchomieniu kolejnego zakładu ich udział ma jeszcze wzrosnąć. Budowa kolejnej spalarni i to w środku Kopenhagi wywołała zagorzałe spory w całym kraju. Zarówno obywatele jak i politycy są coraz bardziej świadomi, że spala się tu za dużo, a odzyskuje za mało. Stopniowo zanika duma z nadmiernie rozbudowanej bazy takiej utylizacji odpadów komunalnych. Dlatego minister ochrony środowiska była przeciwna tej inwestycji i uległa dopiero naciskowi ministerstwa finansów. Przypuszcza się, że za wydaniem zgody stała potrzeba wyrazistej promocji tego sposobu pozbywania się odpadów, co ma niebagatelne znaczenie przy staraniach o zagraniczne rynki zbytu (zwłaszcza azjatyckie) dla danej technologii. Należy przy tym pamiętać (choć trudniej zrozumieć), że równolegle ze wspieraniem dotychczasowego trendu, Dania planuje zupełny zwrot w tej dziedzinie. Do 2050 r. kraj ma uniezależnić się od paliw węglowodorowych, co pociągnie za sobą likwidację nie tylko energetyki węglowej i gazowej, lecz także zamknięcie spalarni śmieci. Właścicielem nowego zakładu utylizacji odpadów jest firma Amager Ressource Center (ARC) należąca do stołecznych samorządów. Prowadzi ona zbiórkę i przetwarzanie odpadów od 550 000 mieszkańców i 45 000 jednostek gospodarczych. Copenhill zastąpi istniejący przestarzały zakład przetwórczy również należący do ARC. Obiekt wznoszony jest kosztem 500 mln EUR pochodzących z kredytu zagwarantowanego przez miasto. Spalanie będzie odbywać się w dwóch kotłach rusztowych produkcji Babcock and Wilcox Vølund (112 MW mocy cieplnej każdy). Para napędzać będzie turbinę typu SST-800 firmy Siemens o mocy 67 MWe. Konwersja energii w instalacji Copenhill została maksymalnie zoptymalizowana. Jej wyróżniającymi cechami są m.in. parametry pary: 440°C (480°C) /70 bar, Niski nadmiar powietrza do spalania (tylko 6% tlenu w spalinach), co podnosi sprawność kotła, Wydajna, energooszczędna instalacja odazotowania spalin, Wysoka próżnia w skraplaczu turbiny, Poprawa sprawności obiegu przez liczne upusty pary, Schłodzenie spalin do 160°C na wylocie z kotła, Dwustopniowe schładzanie spalin: wylotowych oddających ciepło w wymienniku wody sieciowej i pompie cieplnej. Dzięki temu odzyskuje się 25 MW mocy, a spaliny schładzają się do 30°C, Dodatkowy odzysk ciepła z poszczególnych urządzeń instalacji. Wysokie Dzięki tym unikalnym rozwiązaniom zakład ma wytwarzać o 7% energii cieplnej i elektrycznej więcej niż energia zawarta w spalanym surowcu! Tym samym osiągana tu sprawność wyniesie 107%! Według projektu spaliny wylotowe będą odznaczać się wyjątkowo niską zawartością zanieczyszczeń, co zawdzięcza się zastosowaniu układu odazotowania (SCR), suchego odpylania i mokrego przemywania spalin oraz kondensacji wilgoci. Gazy na wylocie do atmosfery pozbawione są nie tylko wszelkich trucizn, ale nawet znaczących ilości pary wodnej. Będą więc autentycznie obojętne dla środowiska i mieszkańców stolicy. Oczyszczone ścieki i nadmiar kondensatu będą zrzucane do morza (Øresund), zatem ich czystość musi spełniać rygorystyczne wymagania. W szczególności mają zawierać 10-krotnie mniej metali ciężkich niż zakłada to stosowna dyrektywa unijna, a pod niektórymi względami są czystsze od wody pitnej! Tak doskonałe wskaźniki uzyskuje się m.in. dzięki zastosowaniu filtrów piaskowych i węglowych, wymienników jonowych, usuwania amoniaku, a także w przypadku kondensatu – układu rewersyjnej osmozy. Proces spalania w Copenhill umożliwia także recykling materiałów zawartych w odpadach. Z żużli odzyskiwane będą wszelkie metale, które potem można sprzedawać po korzystnych cenach. Mineralne pozostałości paleniskowe posłużą jako wartościowy materiał budowlany. Wyróżniającym elementem nowego obiektu jest jego kształt, który umożliwił adaptację do zupełnie innego celu, a mianowicie do sportu i rekreacji. Boczna elewacja budynku utworzy najwyższą ścianę wspinaczkową na świecie. Z kolei na dachu powstaną 4 stoki o sztucznej nawierzchni dla narciarstwa, w tym jeden o parametrach olimpijskich dla half-pipe. Na szczycie budynku (85 m) gości podejmie kawiarnia. Te sportowe dodatki do supernowoczesnej spalarni mają stanowić bazę przygotowań duńskich olimpijczyków, a dodatkowo powinny zmienić ludzkie postrzeganie podobnych „brudnych” obiektów traktowanych dotychczas z rezerwą lub wręcz obawami. O prawdziwym przeznaczeniu tej oryginalnej budowli ma jedynie przypominać niewielki obłok (czystego) dymu wyrzucany okresowo z komina ...