pobierz całość tekstu w formacie
Transkrypt
pobierz całość tekstu w formacie
12.04.2014 DKK Sandomierz KsiąŜka Andrzeja Kołaczkowskiego- Bochenek „Nie idź tam człowieku!”, jaką przyszło nam omawiać na spotkaniu nie wszystkim przypadła do gustu. W większości spotkała się z opinią negatywną, Ŝe zbyt powierzchowna, pielgrzym wciąŜ zmęczony a jego największym wyzwaniem były problemy z praniem i wszelkie niedogodności prysznicowe (brak wieszaczków w kabinie). Zdarzyło mi się zapoznać z kilkoma pozycjami o Camino de Santiago, zarówno tymi wspomnianymi w publikacji Andrzeja Kołaczkowskiego („Pielgrzym” Paula Coelho i „Na szlaku do Composteli” Hape Kerkelinga) jak i polskich autorów: Emilii i Szymona Sokolik, Roberta Ward, Lucyny Szomburg, Mieczysława Gasowskiego, Dominika Włoch. KaŜda wnosiła inne doświadczenia. Publikacja „Nie idź tam człowieku!” nie odbiega szczególnie od pozostałych relacji. Piszę relacji, bo tak odczytuję zapiski autora, jako wyrywkowe relacje z pewnych etapów drogi. Lekturę czyta się dobrze, jednak za kaŜdym razem, gdy kończy się jeden odcinek drogi czułam niedosyt, czegoś brakowało. Nie był to brak opisów zabytków, mijanych panoram i innych „atrakcji turystycznych”. Brakowało mi człowieka z jego złoŜoną strukturą psychofizyczną, uwikłaną mniej lub bardziej w meandry wiary. Co prawda Andrzej Kołaczkowski-Bochenek kreśli sylwetki współtowarzyszy wędrówki, jednak tak naprawdę są to postacie jak z kartonu, praktycznie martwe. Autor skupił się na własnych dolach i niedolach wędrówki, i byłoby wszystko o.k., gdyby nie jego cudowny zwrot ku wierze. W lekturze „Nie idź tam człowieku!” nie odnalazłam momentu odniesienia owego nawrócenia ani w Camino ani w ludziach zmierzających do Santiago de Compostella ani w samym bohaterze ksiąŜki. Skróty myślowe a nawet opisowe zastosowane przez autora spowodowały, Ŝe czyta się ksiąŜkę „silnie utykając”. Taka wędrówka czytelnicza dla osoby sprawnej fizycznie i emocjonalnie jest męcząca. Czy mogę lekturę polecić? Tak, dla początkujących wędrowców i pielgrzymów. ElŜbieta Ukraińska moderator DKK Andrzej Kołaczkowski- Bochenek „Nie idź tam człowieku!” - recenzja Kiedy dostałam tę ksiąŜkę i obejrzałam okładkę, nie byłam zadowolona. W podtytule : „Santiago de Compostela”, dwoje idących turystów ? Pielgrzymów? Porzucone buty. Zapytałam moderatorkę: „pielgrzymka?” Odpowiedź, niby półŜartem, półserio: „Tak i jeszcze cudowne nawrócenie!”. Pomyślałam, Ŝe tematyka nie dla mnie, ale trzeba się i z tym zmierzyć. Jeśli mam być szczera, przemawia do mnie cytat z Weinberga: „ Religia jest obrazą ludzkiej godności. TakŜe bez niej ludzie dobrzy będą postępować dobrze, a źli – źle. Ale to właśnie pod wpływem religii ludzie dobrzy postępują źle”. Próbowałam znaleźć coś o autorze, znalazłam niewiele. TakŜe to, co znalazłam nie usposobiło mnie dobrze do autora. Emigracja z Polski w bardzo trudnych czasach. Dlaczego? Były to czasy niedobre dla Polski i Polaków. Nas wspólny dom chwiał się w posadach, pękał. Dobry gospodarz, kiedy jego siedziba pęka, przecieka, próbuje ją ratować. Są tacy, którzy chcą zburzyć i budować od nowa, na to jednak trzeba mieć środki. Niektórzy wolą przeczekać. Do której grupy zaliczyć autora? Odwlekałam czytanie ile mogłam, w końcu wyszło, Ŝe jak natychmiast nie zabiorę się do czytania, nie zdąŜę. Niby nic, nie jest waŜne czy ktoś przygotował się na spotkanie DKK, czy nie. No tak, ale po siedmiu latach działania / czytania/ i nie opuszczenia Ŝadnego spotkania wpadka? Nie, ambicja na to nie pozwala! Zaczęłam czytanie. Zaskoczenie! KsiąŜkę czyta się łatwo i przyjemnie. Od razu przypominają mi się moje wędrówki po Tatrach, Beskidach, Pieninach. Były to czasy, kiedy sprzęt nie był tak doskonały, kiedy tego i owego brakowało ale zdobycie szczytu dawało satysfakcję. Zawsze kochałam i kocham geografię i prawie kaŜdą lekturę wspomagam atlasem. Tu nie trzeba! Autor o to zadbał. Dzięki! Cudownie się wędruje! Tak się składa, Ŝe ostatnio mieliśmy ksiąŜki z Katalonii, Portugalii a teraz Hiszpania, czyli kompletny Półwysep Pirenejski. W dodatku mało znam hiszpańską Galicję. Czytam z ciekawością. Dowiaduję się ciekawych rzeczy o ludziach tych, którzy wędrują i tych, którzy zamieszkują tę surową krainę. Zawsze zwracam uwagę na język. Moim zdaniem ksiąŜka napisana jest doskonale. Czytając, wkracza się wraz z podróŜnikami na Camino, przeŜywa z nimi radości i rozterki, podziwia widoki i zwiedza bardzo stare zabytki. Nie byłam nigdy na Ŝadnej pielgrzymce, ale ta wciąga, tym bardziej, Ŝe autor ma duŜe poczucie humoru, co dodaje smaku. Zgadzam się w pewnej kwestii z panem A.K.B. Ja takŜe zawsze wolałam wspinanie się, czasem w pocie czoła, aniŜeli schodzenie. Czytam i trochę się martwię zakończeniem, które niechybnie się zbliŜa. Na szczęście jest ono krótkie i zwięzłe. Zawsze boje się cudów, cudownych objawień i tym podobnych rzeczy. Nie lubię pękających od przepychu świątyń. Nie są potrzebne Bogu. Bóg mieszka w sercach dobrych ludzi, jest miłością, poświęceniem, oddaniem. Szokuje mnie pojęcie świętości w przekazach Kościoła. IluŜ tam zakonników, papieŜy, księŜy a takŜe wodzów, królów, w kaŜdym razie ludzi znaczących. Dla mnie najbardziej świętą jest matka, opiekująca się chorym dzieckiem, dzień po dniu, widząc jego niedolę, sama przepełniona miłością. Gdzieś w połowie ksiąŜki pomyślałam sobie, Ŝe ta pielgrzymka wyobraŜa całe nasze Ŝycie. Przychodzimy na Świat. Nasze niemowlęctwo, wczesne dzieciństwo – to Pireneje. Mozolna wspinaczka w stronę świadomości. IleŜ razy niemowlę będzie usiłować podnieść główkę, zanim zacznie prosto ja trzymać? A próby przewrócenia się na boczek a próby siadania i wreszcie ustanie na chwiejnych nóŜkach. Pireneje juŜ za nami. Wchodzimy na ścieŜkę. Mamy wybór: moŜe to być droga równa i gładka a moŜe być ostro wznosząca się ścieŜka, kręta, niebezpieczna. Jesteśmy młodzi i lubimy wyzwania. W pewnym momencie doświadczenie Ŝyciowe pomaga. JuŜ nie tak często potykamy się, mamy coraz więcej wiary w swoje siły. Przeszliśmy juŜ połowę drogi. Coraz częściej myślimy o jej kresie. Co teŜ nas tam czeka? Tego nie wie nikt. Jedni wierzą w Niebo inni raczej w Nicość. Co dalej? Nasza pielgrzymka się kończy…..Nasza ksiąŜka – teŜ. Muszę przyznać, Ŝe cieszę się, iŜ ta lektura dostała się w moje ręce. Przeczytałam z przyjemnością a zapowiadało się tak beznadziejnie… Na pewno nie pójdę na Ŝadna pielgrzymkę, pewnie teŜ nie doznam objawienia. Nie wierzę w te rzeczy, ale kto wie? Maria Zarańska DKK Sandomierz