CZY BOISZ SIĘ RAKA?

Transkrypt

CZY BOISZ SIĘ RAKA?
CZY BOISZ SIĘ RAKA?
Ślepi odzyskują wzrok i chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni
i głusi słyszą, umarli są wskrzeszani, a ubogim zwiastowana jest
ewangelia.
Ew. wg Mateusza 11,5
Lekarze nie mają na to lekarstwa – lecz anioł posłany od obecności Pana podał bratu
Branhamowi niezawodny przepis, który uzdrowi każdego cierpiącego. Słuchajcie słów
tego anioła:
„Jeżeli pozyskasz ludzi, aby uwierzyli,
nic nie ostoi się przed tobą, NAWET RAK!”
W ciągu trzech lat, kiedy po całym kraju brałem udział w zgromadzeniach brata
Branhama, zauważyłem, że rak to demon, który był najczęściej pokonywany przez
usługę brata Branhama. Wielu cierpiących na raka zostało uzdrowionych przez tę
usługę. Chorujących na raka było uzdrowionych o wiele więcej niż chorych na inne
choroby. Jestem tak bardzo wdzięczny za to, ponieważ rak rozszerza się złośliwie, a
jak dotąd lekarze nie mają środków, aby go wyleczyć.
Wielu ludzi, którzy są wywołani w kolejce modlitwy, wygląda na silnych i zdrowych,
ktoś mógłby sądzić, że oni nie potrzebują karty modlitwy, podczas kiedy inni siedzą w
inwalidzkich krzesłach albo znajdują się na leżakach, a ich numer nie zostanie
wywołany. Nigdy jednak nie widziałem, żeby to zawiodło, kiedy oni tam stali przed
aniołem Pańskim i było objawione, że ciemny cień śmierci towarzyszy tej osobie, rak
zabiera jej życie. Naprawdę Pan jest dobry wobec tych, którzy musieliby wkrótce
umrzeć i chętnie prowadzi ich do całkowitego wyzwolenia.
Mój drogi przyjacielu, jeżeli masz raka albo się go boisz, pamiętaj, że jest uzdrowienie
dane od Boga.
STRACH PRZED CZYMŚ JEST CZĘSTO POWODEM, ŻE STAJEMY SIĘ JEGO OFIARĄ – BĄDŹ
TO CHOROBY ALBO CZEGOKOLWIEK INNEGO. SŁOWO BOŻE MÓWI NAM, ABYŚMY SIĘ NIE
OBAWIALI ANI NIE PRZYKŁADALI NASZYCH MYŚLI DO TAKICH RZECZY.
Ostatnio czytałem w czasopiśmie Life znakomity artykuł na temat choroby raka. Lekarz
opowiadał tam o tym, jak ludzie obawiają się raka więcej niż choroby serca i
artretyzmu, które są o wiele bardziej bolesne. Według jego opinii obawy przed rakiem
pochłonęły Amerykanów tak bardzo, że przyczyniły się do faktu, iż tak wiele ludzi jest
przez niego nawiedzanych. Oni martwią się do tego stopnia, że pośrednio powodują
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
1
uszkodzenie swego systemu nerwowego i innymi sposobami sprawiają ból swemu ciału.
Z pewnością, jeżeli lekarz uważa, że strach jest siłą napędową, pobudzającą raka, to
my, JAKO CHRZEŚCIJANIE POWINNIŚMY DALEKO WIĘCEJ UŚWIADAMIAĆ SOBIE, ŻE NIE
POWINNIŚMY SIĘ BAĆ, lecz uwielbiać Pana za Jego dobroć i miłosierdzie i pozwolić
naszym myślom odpoczywać w ufności na dobrych rzeczach Bożych.
Pragnę podzielić się z wami zdjęciami i świadectwami z czasopisma Zwiastun Wiary,
aby wam pomóc zobaczyć sukcesy Bożego planu wyzwolenia dla was.
Nie krępujcie się, napiszcie do tych ludzi i zapytajcie o ich uzdrowienie. Oni wam z
radością odpowiedzą. Spójrzcie na to, jak wiele lat otrzymali, aby żyć dalej i nie
umrzeć – to doda odwagi waszym sercom. Oddajmy Bogu chwałę za to dzieło, które On
czyni przez Swego sługę, brata Branhama. O ile znacie kogoś, kto cierpi z powodu tych
chorób, złóżcie im świadectwo i opowiedzcie im o tych sprawach, które Bóg uczynił
oraz czyni dla innych.
Było to cztery lata temu, kiedy brat Branham, prowadzony przez Ducha Świętego,
wstąpił do miejskiego szpitala w Phoenix i modlił się za Wilmę Baghy, która umierała
na gruźlicę. Wilma Baghy żyje i została uzdrowiona przez moc Bożą, która przywróciła
życie do obumierającej tkanki. Lecz to był tylko początek błogosławieństw, które Bóg
zlał na Wilmę Baghy.
Krótko potem jej małżonek został nawiedzony przez raka żołądka i znajdował się w
poważnym stanie. Trochę później bóle w jej piersi ujawniły, że chodzi o raka, który
rozwija się koło jej żeber i dalej po całym jej ciele. Były to niewątpliwie bardzo ponure
chwile dla Wilmy Baghy. Lecz nieprzyjaciel uderzył jeszcze mocniej. Jej sześcioletnia
córka zachorowała i z biegiem czasu musiała zostać zabrana na badania. Lekarze
oświadczyli:
— Wasza córka ma leukemię i nie będzie już długo żyć. — Matka, ojciec i córka, wszyscy
złapani w sidła przez tego nikczemnego mordercę ludzkiego rodzaju! Następnie, dwa
lata temu, brat Branham przybył do Phoenix, gdzie bardzo chora Wilma Baghy, przyszła
na zgromadzenie i stanęła przed nim, kiedy została wywołana jej karta modlitwy. Tego
wieczoru brat Branham powiedział jej o jej chorobie i o chorobie jej córki i męża. Bóg
zlał Swe błogosławieństwo z nieba i wszystkich troje zostało uzdrowionych.
Chwilę temu miałem przywilej porozmawiać z Wilmą Baghy i jej małą córeczką. Obie
były obrazem zdrowia, a ona powiedziała mi, że jej mąż został również całkowicie
uzdrowiony. Napiszcie do niej, ona wam chętnie opowie, jak przyjęła modlitwę Bożego
proroka i została uzdrowiona. Oto jej adres: Mrs. Wilma Baghy, 1407 South 21 Pl.,
Phoenix, Arizona.
Następnym świadectwem jest opowiadanie Hatie Waldrop, 1701 East Glendale Avenue,
Phoenix, Arizona. Kiedy mi to opowiadała, napełniło to moje serce wiarą i odwagą,
więc pragnę się tym z wami podzielić. Gdy to będziesz czytał, przyniesie to pokój i
obecność zwycięstwa do twego serca.
Pragnę was pozdrowić w Imieniu naszego Pana i opowiedzieć wam o moim uzdrowieniu,
które miało miejsce dziesięć lat temu, kiedy leżałam umierająca na noszach w
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
2
zgromadzeniu brata Branhama. Staram się przez to pomóc każdemu, kto być może
cierpi na raka. Od dwudziestu sześciu lat miałam sporadycznie ból w moim prawym
boku, zaraz nad biodrem. Miałam takie dni, kiedy nie mogłam zatrzymać w sobie
pokarmu ani wody. W przeciwieństwie do tego były też takie dni, kiedy nie mogłam
zaspokoić swego apetytu i chciałam ciągle jeść. Pewnego dnia zobaczyłam ogłoszenie
w lokalnej gazecie, gdzie pewien lekarz w mieście oferował przeprowadzenie
fluoroskopii za niewielką opłatą 5 dolarów. Mój mąż prosił mnie, abym poszła do niego,
gdyż być może pomogłoby to stwierdzić przyczynę mej choroby. W poniedziałek
poszłam więc do jego przychodni lekarskiej, aby się poddać fluoroskopii.
Lekarz nie był zadowolony z tego, co stwierdził i prosił mego męża, aby przyszedł
wcześnie następnego poranka. Przyszliśmy tam następnego poranka o dziesiątej
godzinie, a lekarz powiedział nam, że mam ostre zapalenie okrężnicy i on sądził, że
mógłby mi pomóc przy pomocy sześciu zabiegów. Zgodziliśmy się na to. Te zabiegi
polegały na przepuszczaniu ciepłej wody, o temperaturze trochę wyższej niż
temperatura ciała, przez moją okrężnicę, przez okres jednej godziny, a czasami nawet
dłużej. Pod koniec drugiego tygodnia utraciłam przytomność na stole, a kiedy lekarz i
pielęgniarka ocucili mnie, zapytałam:
— Czy mam raka?
— Tak, biedna niewiasto. Dlaczego zwlekałaś tak długo z szukaniem pomocy? —
odpowiedział lekarz.
Kiedy lekarz dokonał tego odkrycia, poddał mnie dalszemu prześwietleniu promieniami
Rentgena i okazało się, że górna część okrężnicy w moim prawym boku wisiała jak nitki.
On miał życzenie, aby przyszedł inny lekarz i przeprowadził badanie, lecz ja
odmówiłam, ponieważ obawiałam się, że mnie zabiorą do szpitala, a ja nie chciałam
tam iść. Potem powiedział mi, że w tym mieście są lekarze, którzy mogą zoperować
mój opadnięty żołądek, lecz ja bym umarła w przeciągu dwudziestu dni. Nie mogłam
uczynić nic innego, jak tylko pójść do domu i czekać.
Czułam się coraz gorzej i gorzej i musiałam brać pigułki, aby ulżyć boleściom, które się
wzmagały, w miarę upływu dni. Lecz ach, dzięki Jezusowi i tym świętym, którzy modlili
się razem ze mną i za mnie podczas tych ciemnych, pełnych boleści dni. O, jak oni stali
przy mnie i pozostawali ze mną nocą, kiedy byłam tak przygnębiona!
Lekarz powiększał dawkę uśmierzających ból pigułek, aż moje serce zaczęło reagować
na skutek tych mocnych narkotyków. Potem było trzeba zastosować lekarstwa do
podtrzymywania funkcji serca, obciążonego działaniem mocnej dawki trucizny.
Pewnego niedzielnego poranka siostra w Panu przyszła do naszego niewielkiego domu.
Nazywała mnie „Ma”, jak czynili to wszyscy w zborze. Przyniosła wiadomość, że brat
Branham przybył do tego miasta i opowiadała mi o darze uzdrawiania, który mu dał
Bóg, i o tym jak modli się za chorych. Ona powiedziała:
— On przyjeżdża do Phoenix, Ma, i ja wiem, że zostaniesz uzdrowiona. Wytrwaj,
proszę, jeszcze jedenaście dni, aż tutaj przybędzie. Były to pocieszające słowa mojej
przyjaciółki. Lekarz powiedział memu mężowi, że następny zły atak może być fatalny
i abyśmy byli na to przygotowani. Zdawałam sobie z tego sprawę.
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
3
Po długich jedenastu dniach brat Branham rozpoczął swoje zgromadzenia w zborze
brata Outlaw. Pierwsza usługa była 2 marca l947 roku, a ten mały kościół był
przepełniony, więc oni musieli przesunąć zgromadzenia na większe miejsce. Poszłam
do zgromadzenia w niedzielę wieczorem, lecz było tam tak wielu przede mną w kolejce
modlitwy, że ja nie zostałam wywołana. Następnego wieczoru było tak samo, lecz brat
Branham powiedział, że będzie się modlił za chorych we wtorek rano o godzinie
dziesiątej.
Wcześnie rano we wtorek sprzątałam pewne rzeczy w kuchni, a głos powiedział do
mnie:
— Biegnij po swoje życie.
Zawołałam siostrę, która spędziła tę noc z nami i powiedziałam:
— Musimy się śpieszyć — i zaczęliśmy się śpieszyć do zboru. W moim stanie nie mogłam
daleko biec, lecz Jezus wiedział o tym, bowiem kiedy opuszczaliśmy podwórze innego
brata i siostry w Panu, oni podjechali swoim samochodem i odwieźli nas szybko do
kościoła. Około 8.30 wstąpiliśmy do kościoła. Brat Outlaw pozdrowił mnie i powiedział:
— Idź wprost do przodu, siostro Waldrop, pragnę, abyś była pierwszą w kolejce
modlitwy tego poranka.
Pośpieszyłam do przodu nie mówiąc ani słowa. Podczas kiedy tam siedziałam,
porządkowy podszedł do mnie i zapytał, czy jestem ślepa. Odpowiedziałam, że nie.
Następnie on powiedział, że mu przykro, lecz muszę się przesunąć o cztery rzędy
wstecz, ponieważ siedzenia na przedzie były przeznaczone tylko dla niewidomych.
Kiedy on mówił, odczuwałam, jak rak toczy mój żołądek.
Kiedy porządkowy odszedł, próbowałam przejść między rzędami, lecz nie potrafiłam.
On powrócił i zastał mnie łapiącą z trudem powietrze do ust. Powiedziałam:
— Zabierz mnie do tylnego pomieszczenia.
— Przykro mi, siostro, lecz ja nie mogę — odrzekł. Wyszeptałam:
— Przyprowadź brata Outlaw — ponaglałam go. Brat Outlaw i kilka sióstr podeszło do
mnie i on rzekł:
— Ty jesteś tylko nerwowa, siostro Waldrop. Będziemy się za ciebie modlić. Następnie
ta siostra, która przyszła razem ze mną, odezwała się i rzekła:
— Nie, to nie jest nerwowość, lecz śmierć.
Zaraz potem brat Hooper i siostra McDaniel podeszli i powiedzieli do brata Outlawa, że
to bardzo poważna sprawa, i jeżeli jest obecny brat Branham, niech go lepiej czym
prędzej przyprowadzą. Brat Outlaw zawołał na kogoś, aby przynieść leżak, a ktoś inny
jeszcze pobiegł do tylnego pomieszczenia po brata Branhama. Ja słyszałam, co się
działo, lecz nie potrafiłam mówić i coraz więcej ściemniało mi się przed oczyma. Brat
Branham wszedł szybko, podszedł do mikrofonu i powiedział wszystkim, aby byli pełni
uszanowania, ponieważ siostra umiera na raka. Potem brat Branham zwrócił się do
mnie, mówiąc:
— Spójrz na mnie, siostro.
Jego słowa były dla mnie tylko cichym szeptem, lecz on je ciągle powtarzał, aż ustąpiły
te gęste ciemności. Potem zapytał mnie, czy wierzę, że anioł przyszedł do niego. Ja
nie mogłam mówić, lecz on odczuł, że ja mu wierzę. Następnie powiedział:
— Dzięki Panu, siostro, twoja wiara cię zbawiła!
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
4
Kiedy modlił się po raz pierwszy, nie odczuwałam niczego. Potem modlił się ponownie,
a kiedy to uczynił, ogarnęło mnie ciepłe uczucie, rozpoczynając od mego serca i
przechodziło na zewnątrz i do wewnątrz, a kiedy to się stało, wszelka boleść opuściła
moje ciało. Powstałam z tego leżaka. Brat Branham powiedział mi, że w przeciągu 72
godzin będę bardzo chora i będę wiele cierpieć, kiedy rak będzie opuszczał moje ciało.
On powiedział, że rak jest martwy, każdy jego korzeń! On również polecił mi, abym
pozostała na płynnej diecie, jak mi doradził lekarz, a Jezus powiadomi mnie, kiedy
mogę spożywać twardy pokarm. On rzekł, że odrobina twardego pokarmu uśmierciłaby
mnie.
Przez 72 godziny miałam ogromne bóle, aż mi zastygły łzy w oczach. Próbowałam
zawołać mego męża, który spał, lecz boleść była tak intensywna, że nie potrafiłam
mówić. Przyczołgałam się więc do niego, aby się modlił o siłę dla mnie, bym mogła
wytrzymać te boleści. Boleść uciszyła się na kilka godzin i mogłam odpocząć. To
ciągnęło się przez okres czterech do sześciu tygodni, lecz boleści ustępowały przez cały
ten czas.
W końcu zadzwoniłam do lekarza i zapytałam, czy by nie dokonał prześwietlenia
mojego żołądka, a on rzekł, że tak. Prześwietlenie pokazało, że moja okrężnica i
ponadto wszystko inne było właśnie takie, jakie być powinno całkiem w porządku. Moje
serce, które było poszerzone z powodu wszystkich tych trucizn, było obecnie normalne,
a kamienie wątroby, które były tak duże jak paznokieć na moim kciuku, zniknęły.
Owego wieczoru miałam na kolację pstre fasole, cebulę, marynaty, rostbef i kołacz z
jabłkami. Było to następnego dnia, kiedy byłam obejrzeć zdjęcia rentgenowskie, lecz
Jezus powiedział mi, że mogę jeść i ja to rzeczywiście uczyniłam. To wszystko działo
się dziesięć lat temu, a dzisiaj wszystko jest ciągle w doskonałym zdrowiu.
Jeżeli masz raka i modlono się za ciebie, a boleść ciągle trwa, tylko wytrwaj w
uwielbianiu Pana za swoje uzdrowienie. Diabeł będzie ci próbował ukraść uzdrowienie,
lecz wytrwaj w uwielbianiu Jezusa i patrz ciągle do góry.
Od czasu, kiedy brat Branham modlił się za mnie, nie byłam już nigdy przykuta do łóżka
i nigdy nie omieszkałam pójść do zgromadzenia.
W czasie, kiedy zostałam uzdrowiona, modlono się również za mego sześcioletniego
wnuka i jego tarczyca, którą miał w swoim gardle, została uzdrowiona. Dzisiaj Marvin
ma 16 lat i cieszy się doskonałym zdrowiem.
Jeżeli ufasz Bogu w sprawie swego uzdrowienia, proszę mi napisać, a ja ci chętnie
dodam odwagi, jak tylko potrafię.
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
5
Następne jest świadectwo Laury Walker,
z Hessel, Michigan:
Sześć lat temu umierałam na raka jelit. Moje wnętrzności były nieczułe i wydawało się,
że są bez życia. Czasami dolną część brzucha czułam jako kamień, chłodną wewnątrz
i na zewnątrz. Wydzielanie kału było możliwe jedynie dzięki lewatywom. Krwotoki i
bóle były tak dotkliwe, że w niektóre dni było trzeba kilku lewatyw, aby sprawić ulgę.
W sierpniu 1951 roku urządzał brat Branham zgromadzenie w Erie, w Pensylwanii. Pan
przemówił do mnie i rzekł:
— Idź na to zgromadzenie, a Ja cię uzdrowię.
Mieszkaliśmy w tym czasie w Port Huron, Michigan, które było oddalone o setki mil.
Wydawało się całkiem niemożliwe, abym się tam udała, lecz Pan przygotował drogę i
posilił mnie, abym mogła tam pojechać.
W tym czasie brat Branham używał daru rozpoznania przez swoją rękę. On mi
powiedział, że mam raka, a następnie modlił się za mnie. Potem zwrócił się do mnie i
powiedział:
— Córko, twoja wiara uzdrowiła cię!
Nie odczułam w tym czasie żadnej szczególnej zmiany, lecz około godziny później
odczułam, że coś wewnątrz uwolniło się, odeszło. Od tego dnia do dziś czuję się
doskonale i normalnie. Chwała bądź mojemu cudownemu Panu i Zbawicielowi,
Jezusowi Chrystusowi. Można by jeszcze przytoczyć wiele świadectw,
potwierdzających moje uzdrowienie.
TO MOŻESZ BYĆ TY
Czy pomyślałeś kiedyś o sobie jako o słudze Bożym albo czy pragnąłeś być starszym i
wkładać ręce na chorych, albo czy masz w sercu gorące pragnienie, aby głosić Słowo
Pańskie? Być może dzisiaj masz wielką ochotę uczynić coś dla swego Pana, któremu
służysz. Być może nie niesiesz ewangelii pomiędzy narody ani nie usługujesz modlitwą
wiary, aby wypuścić na wolność zniewolonych ludzi. Może nie jesteś osobą posiadającą
dar albo nigdy nie manifestowały się u ciebie takie dary Ducha jak uzdrowienie, cuda
albo proroctwo. LECZ JEST COŚ, CO MOŻESZ CZYNIĆ, a Bóg cię prosi, abyś to czynił.
Prawdopodobnie przeoczyłeś to, lecz tutaj w Słowie Bożym jest polecenie dla każdego
z was.
Być może właśnie ty mógłbyś być aniołem miłosierdzia dla zgubionej duszy – mógłbyś
to być ty, który przyniesiesz radosną nowinę. Mógłbyś być decydującą postacią w życiu
innej osoby i byłoby to największym błogosławieństwem, jakie by mogła zanotować
którakolwiek księga.
Pozwólcie, że w następnych kilku chwilach opowiem wam prawdziwe zdarzenie o takiej
osobie – o aniele miłosierdzia. Mógłbyś to być ty – w najważniejszej roli w twoim życiu
– będąc świadectwem o Nim i opowiadając dobrą nowinę.
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
6
Nasze opowiadanie rozpoczyna się od pani Eckenburg, która pożegnała się ze swym
mężem i wsiadła do autobusu. Jej mąż nie mógł jej towarzyszyć w tej podróży,
ponieważ zabrałoby mu to dużo czasu i musiałby się zwolnić ze swego zatrudnienia, co
oznaczałoby dodatkowe wydatki, na które ich nie było stać. Pan i pani Eckenburg są
pięćdziesięcioletnią parą. Mają skromny domek i prowadzą prosty sposób życia,
ponieważ na tyle pozwalają im ich dochody, lecz przeżyli razem śliczne chwile w swoim
życiu i cieszyli się wspólnie z wielu rzeczy przez te lata. Oni są zwykłymi ludźmi, którzy
musieli ciężko pracować, aby coś osiągnąć, czasami było to trudne, czasami trochę
łatwiejsze.
Autobus wiózł ją obecnie do miejsca przeznaczenia, a ona nie wiedziała, co ją tam
czeka. Niedługo po pojawieniu się pierwszych przejawów jej choroby, została przyjęta
na Uniwersytet Stanford w San Francisco. Było to w czerwcu l955 roku i ona stała się
pacjentem doświadczalnym. Pan i pani Eckenburg wybrali ten uniwersytet, ponieważ
nie było ich stać na pokrycie kosztów innych kuracji, względnie innych lekarzy. Tutaj
wszystkie kuracje były dla ubogich bezpłatne, a mieli ją leczyć najznakomitsi lekarze.
Ona tam została zarejestrowana jako pacjent doświadczalny. To oznacza, że może
wyzdrowiejesz, kiedy oni się uczą, a jeżeli nie… no cóż… Ponieważ posiadali skromne
finanse, był to najlepszy wybór i jedyna ich nadzieja.
Była to jej trzecia próba poddania się kuracji. Tym razem nie miała być poddana
skalpelowi chirurga, ponieważ lekarze jej powiedzieli, że rak zakorzenił się już zbyt
głęboko i zasięgnął wątrobę i dalsze organy jej ciała. Kiedy oni wcześniej chcieli ją
poddać operacji chirurgicznej, ona była jakoś pokierowana, aby powiedzieć: „Nie”. Nie
chciała tego. A więc jej następny odpowiedni termin był umówiony na styczeń, krótko
potem, kiedy minęło kilka pierwszych dni nowego roku. Pani Eckenburg z niewiadomej
przyczyny odwołała ten termin, ale kiedy został ustalony jej trzeci termin, postanowiła
go dotrzymać, zdawała sobie bowiem sprawę, że bóle w jej ciele i szybki rozwój raka
nie pozostawiają jej żadnej innej możliwości.
Na to spotkanie zabrała z sobą niewielką torbę podróżną, którą przesłała na dworzec
autobusowy w San Francisco. Swój bilet i drobne monety miała w swej portmonetce.
Ona powiedziała swemu mężowi, że będzie potrzebować tylko kilka drobnych monet,
ponieważ jej podróż miała być bezpośrednio na dworzec autobusowy, a stamtąd do
tego uniwersytetu. Jej małżonek miał pojechać po nią do szpitala rodzinnym
samochodem, kiedy tylko zostanie zwolniona. Było to 18 października i następnego dnia
lekarze chcieli rozpocząć eksperyment. Zastanawiała się, co oni z nią uczynią i co
uczyni jej rodzina, jeżeli ona umrze – ciągle i ciągle błąkało się to w jej myślach.
Myślała również o Bogu, ponieważ jednak nie była duchową niewiastą ani nawet
znowuzrodzoną, myśli te nie przenikały ją zbyt głęboko. Jednak dzięki
chrześcijańskiemu prowadzeniu zdecydowała się zabrać z sobą swoją małą modlitewną
książkę. Chciała ją czytać na wszelki wypadek, gdyby myśli o jej przyszłości nękały ją
zanadto.
Było to wczesnym rankiem 19 października, kiedy autobus zajechał do Oakland w
Kalifornii na dziesięciominutowy postój, zanim pojedzie dalej do San Francisco, po
drugiej stronie zatoki. Kiedy autobus przyjechał na przystanek, wszyscy pasażerowie
opuścili go, lecz pani Eckenburg, zmęczona podróżowaniem, pozostała na swoim
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
7
siedzeniu. Wkrótce miała być w San Francisco i wiedziała, że tam miała wysiadać. Kiedy
tam siedziała, usłyszała głos, który przemówił do niej:
— Idź na ulicę i przechadzaj się — i to z takim naciskiem, że natychmiast usłuchała.
Kiedy przechadzała się bezcelowo, usłyszała znowu głos, mówiący:
— Zatrzymaj się na 14 ulicy.
Na 14 ulicy osłabła jej siła i ona zrobiła sobie dość długą przerwę. Spostrzegła kawiarnię
po drugiej stronie ulicy. Wstąpiła do kawiarni Fostera, wypiła filiżankę kawy i po kilku
minutach wyszła znowu na ulicę. Przeszła krótki odcinek, ale niebawem zmęczyła się
ponownie i oparła się o ścianę budynku, aby odpocząć. Wtedy właśnie jej oczy spoczęły
na pani, która siedziała na ławeczce na przystanku, czekając na przyjazd miejscowego
autobusu. Wahała się przez krótką chwilę, a potem zdecydowała się pójść i usiąść na
tej ławce. Kiedy usiadła, zauważyła, że ta pani obok niej czyta książkę. Przyszło jej na
myśl, że również może czytać dla pocieszenia swoją niewielką modlitewną książkę.
Nasza scena jest na pozór prosta – tylko dwie panie siedzące na ławeczce przystanku
autobusowego, czytające książki. One były dla siebie zupełnie obce, lecz nie na długo.
Bóg pokierował panią Eckenburg do anioła miłosierdzia, który miał radosną nowinę. On
ją prowadził z dworca autobusowego, a obecnie posadził obok innej niewiasty, którą
On wybrał, aby jej przyniosła „dobrą nowinę”, radosną wieść ewangelii, i aby się o nią
zatroszczyła. Po kilku chwilach nawiązały rozmowę. Wymieniły kilka zdań i wkrótce
pani Eckenburg spostrzegła, że mówi tej zupełnie obcej osobie o swej chorobie i o celu
swej podróży. Ta niewiasta powiedziała:
— Popatrz na książkę, którą właśnie czytam: „Mąż posłany od Boga”. Ten człowiek jest
tutaj w Oakland i rozpoczyna swoje zgromadzenie dzisiaj wieczorem. On będzie się
modlił za ciebie. Wielu zostało uzdrowionych z choroby raka.
Pani Eckenburg patrzyła na chwilę zdziwiona na tę kobietę, nie wiedząc, co o tym
myśleć. Ona nie rozmyślała dzisiaj o Bożym uzdrowieniu, albo żeby takie rzeczy mogły
się dziać. Jej nowa przyjaciółka przerwała jej myśli wielu wzruszającymi relacjami o
Bożym miłosierdziu i o uzdrawianiu w dzisiejszym czasie dla cierpiących ludzi. Pani
Eckenburg nie słyszała nigdy takich inspirujących słów i one przyniosły pokój do jej
serca. Została pocieszona i zarazem pokrzepiona. Nigdy przedtem nie słyszała kogoś,
mówiącego w ten sposób i o takich wielkich i cudownych sprawach!
Ponownie jej myśli zostały przerwane przez bezpośrednie zaproszenie tej niewiasty,
która rzekła:
— Chodź do mego pokoju i odpocznij, a dzisiaj wieczorem zabiorę cię na zgromadzenie.
Mam pokój zaraz po przeciwległej stronie ulicy.
Pani Eckenburg i owa pani przeszły na drugą stronę ulicy i ona postarała się o pokój dla
pani Eckenburg po drugiej stronie korytarza, naprzeciw swego pokoju. Kiedy wynajęły
ten pokój i ulokowały się, pani Eckenburg zdecydowała się odpocząć na chwilę i poszła
do swego pokoju, aby się położyć. Zaczęła rozmyślać o tym, co powiedziała jej ta
niewiasta. Po raz pierwszy w swoim życiu pani Eckenburg przebiła się do ducha
modlitwy i modliła się ciągle dalej i dalej, dopóki jej serce nie zostało napełnione
pokojem, jakiego nie znała nigdy przedtem. Całe popołudnie spędziła na modlitwie i
we łzach, oraz w towarzystwie swej nowej przyjaciółki.
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
8
Kiedy zbliżał się początek zgromadzenia, jej przyjaciółka zabrała ją na miejsce
zgromadzeń do Civic Audytorium w centrum miasta Oakland. Po przybyciu jej
przyjaciółka pomogła jej znaleźć siedzenie i otoczyła ją delikatną troskliwością. Po
krótkiej chwili Billy Paul Branham zapytał się jej, czy chce kartę modlitwy. Ona
powiedziała „tak” i podziękowała mu. Wkrótce rozpoczęła się usługa i było to takie
kazanie, jakiego pani Eckenburg jeszcze nie słyszała w swoim życiu. Ono sprawiło, że
płakała i została napełniona bojaźnią. Nigdy nie obchodzono się z nią tak życzliwie jak
dzisiaj ani nigdy nie słyszała o tych cudownych rzeczach. A obecnie została wywołana
karta modlitwy i ona miała stanąć przed tym Bożym mężem. Kiedy on modlił się za
pozostałych czternastu, którzy byli przed nią, a dalszych wywoływał spośród słuchaczy,
ona wiedziała, że ten mąż da jej odpowiedź, jakiej nie miała ani ona, ani lekarze.
Za kilka chwil Rose Eckenburg stanęła przed kaznodzieją Branhamem. On jej
powiedział, że jest zacieniona przez śmierć i ma raka na wątrobie. Zapytał się, czy
wierzy, że Bóg ją uzdrowi, jeżeli on będzie się modlił za nią. Jej odpowiedzią było:
„tak” i wybuchnęła płaczem.
Następnego dnia, 20 października 1956 roku o godzinie 7 rano Rose Eckenburg
wydzieliła ze swego ciała spore kawałki zepsutego ciała i silno zakażonej krwi. W
następnym tygodniu 24 października 1956 o godzinie 11 wydzieliła ona wielki
stwardniały nowotwór i dalsze zakażenia, za którym nastąpił normalny krwotok, który
oczyścił jej krew od zakażenia i odoru.
Przyjaciele, Rose Eckenburg żyje do dziś i nawróciła się prawdziwie do Pana. Jest to
naprawdę błogosławieństwo Boże, lecz przypomnijcie sobie, gdzie rozpoczęło się to w
wypadku Rose Eckenburg – na ławce przystanku autobusowego, gdzie spotkała posłańca
ze świadectwem radosnej nowiny ewangelii.
W pięciomilionowym mieście Bóg pokierował ją do zupełnie obcej osoby. Mógłbyś to
być ty, drogi przyjacielu, kiedy będziesz następnym razem sam na ławce przystanku
autobusowego, w swoim samochodzie albo na ulicy, albo w kawiarni. Gdziekolwiek by
to było, możesz mieć na swym sercu i na twoich wargach słowa, które mogą przynieść
życie umierającemu, beznadziejnemu, słaniającemu się rodzajowi ludzkiemu. Odtąd
pamiętaj świadczyć, a tym aniołem miłosierdzia… możesz okazać się ty.
POTĘŻNY ZWYCIĘZCA
Dzisiaj wieczorem pragnę czytać z księgi Objawienia Pana Jezusa, w 6. rozdziele
pierwsze dwa wersety:
I widziałem, jak Baranek zdjął pierwszą z siedmiu pieczęci i usłyszałem głos jednej z
czterech postaci, donośny jak grzmot, mówiący: Chodź!
I widziałem, a oto biały koń, ten zaś, który siedział na nim, miał łuk, a dano mu koronę,
i wyruszył, jako zwycięzca, aby dalej zwyciężać.
Moim tematem na tych kilka chwil dzisiaj wieczorem będzie: „Potężny Zwycięzca.”
Wierzę z całego mego serca, że pochwycenie kościoła będzie miało miejsce przed
uciskiem. Otóż, jest wielu nauczycieli, którzy nie będą się z tym zgadzać, ale ja nie
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
9
mam wykształcenia i studiuję Biblię często tylko w przedobrazach, a te przedobrazy są
cieniami. A jeśli rozumiemy cień czegoś, to mamy ogólne pojęcie o tym, jak wygląda
pozytyw. Podobnie jak potop w czasie Noego: ani kropla wody nie spadła, dopóki Noe
i wszystko, co miało być zachowane przed potopem, nie było wewnątrz arki i dopóki
drzwi nie zostały zamknięte. A widzimy, że zanim jedyny kawałek ognia mógł spaść z
nieba na Sodomę i Gomorę, Lot musiał opuścić miasto i ujść przed sądem, który
przyszedł na te miasta, bowiem sprawiedliwy sędzia nie będzie sądził sprawiedliwego
razem z niesprawiedliwym, ponieważ wierzący już został osądzony, kiedy Chrystus
został osądzony zamiast niego. Dlatego byłoby niesprawiedliwe, gdyby święty Bóg
osądził kogoś z nas ponownie, potem kiedy On już przyjął sąd, który Chrystus poniósł
za nas.
Teraz do naszego tematu: Potężny Zwycięzca. Człowiek lubi przezwyciężać, a
przezwyciężać to wielka rzecz. Zwycięzca to ktoś, kto przezwyciężył swego
nieprzyjaciela – to jest, jak wierzę, powodem tego, że Pismo mówi: „My jesteśmy
więcej niż zwycięzcami”, bowiem On przezwyciężył za nas. A ludzie w tych
znamiennych czasach, kiedy wyruszają naprzód i przezwyciężają, często mają
następnie wielką uroczystość.
Mówią nam, że kiedy ostatni niemiecki przywódca Adolf Hitler pokonał Francję, usiadł
koło Łuku Triumfalnego i dokonał przeglądu swej wielkiej armii, która przechodziła
koło niego, jego czołgi przejeżdżały, jego samoloty grzmiały nad głową, aż zaćmiły
niebo. Lecz to nie było trwałe, bowiem jeśli jakiś człowiek ma być zwycięzcą, jego
cele muszą być prawe, jego motywy muszą być właściwe. Jeżeli nie grasz uczciwie
swej gry, poniesiesz stratę, bez względu na to, jak wielkim jesteś zwycięzcą. Musisz
postępować w prawy sposób, aby być zwycięzcą, nie oszustem, który wygrał grę. Lecz
Hitler nigdy nie przestrzegał tych zasad, on chciał całą moc dla siebie, wszelką chwałę
dla siebie. To był niedobry cel, a każdy człowiek z takimi samymi motywami i
sposobami, jakie miał Hitler, skończy tak samo jak on.
Powiadają, że wielki Konstantyn, kiedy był na swej wyprawie do Rzymu, miał sen tuż
przedtem, zanim miała być stoczona bitwa. On się niepokoił tego wieczoru, zanim
poszedł spać, odnośnie wyniku bitwy, do której miał stanąć następnego dnia. Tej nocy
śnił mu się sen o białym krzyżu, a jakiś głos powiedział do niego: „Dzięki temu
zwyciężysz”. Więc on zbudził swoich towarzyszących mu żołnierzy i oni namalowali na
swoich tarczach białe krzyże, i on odniósł zwycięstwo. Przychodzi mi teraz na myśl
dalszy człowiek: kilka lat temu stałem pod Waterloo w Belgii, gdzie pewnego
mężczyznę, imieniem Napoleon, spotkała krwawa i haniebna klęska. Kiedy tam stałem,
ktoś wręczył mi małą książkę i ja zacząłem czytać historię tego wielkiego męża. On
rozpoczął jako wielki wojownik i w wieku 33 lat podbił cały świat, lecz on również miał
niewłaściwe cele. Chciał mieć moc tylko dla siebie i chciał, aby się go każdy bał. Kiedy
Napoleon miał 33 lata, cały świat drżał na samą myśl o nim – był on złym człowiekiem,
mordercą. Rozpoczął jako ten, kto wprowadził prohibicję, a umarł jako alkoholik. Nie
możecie zwyciężać przez zło. Tylko prawda przezwycięży. Nigdy nie zwyciężycie przez
propagowanie jednej denominacji więcej od drugiej – zwyciężycie tylko wtedy, kiedy
usuniecie przegrody i pozwolicie Duchowi Świętemu wejść do całego ciała
Chrystusowego. Nigdy nie zwyciężymy w oparciu o samolubne motywy. Bóg nienawidzi
grzechu i On mu nie pozwoli triumfować przez zło. Napoleon umarł w wieku 33 lat jako
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
10
zwycięzca nad światem, a grzech go przezwyciężył – lecz ach, był inny mąż, który umarł
w wieku 33 lat, który zwyciężył nad światem, pokonał piekło, pokonał śmierć i pokonał
każdego nieprzyjaciela ludzkiej rasy. Był to nasz błogosławiony Pan Jezus, potężny
Zwycięzca. On nie przyszedł, aby przezwyciężyć sam dla Siebie – Jego celem było czynić
wolę Boga, który Go posłał. Nie walczył sam dla Siebie, On wydał samego Siebie. Na
krzyżu powiedział:
— Mógłbym powiedzieć Memu Ojcu i On by Mi natychmiast posłał legiony aniołów. —
Lecz On przyszedł, aby zwyciężyć dla upadłej rasy Adama i pokonał każdego
nieprzyjaciela upadłej rasy Adama, i oni zostali położeni pod Jego stopy.
Widzę potężnego Zwycięzcę, naszego Pana, kiedy był tutaj, kiedy stał obok człowieka,
który był skuty w łańcuchach i związany przez demoniczną moc. Żadna armia nie mogła
go poskromić z powodu jego mocy, a często on rwał te łańcuchy. Nikt nie mógł go
pokonać, a złe duchy wypędziły go spomiędzy ludzi i on uczynił sobie mieszkanie w
grobach. Ktokolwiek wchodził mu w drogę, tego on pokonywał. Lecz pewnego dnia
szedł drogą niewielki mężczyzna – Biblia mówi: „Nie było na Nim piękności, abyśmy Go
pożądali” – i ten demon pomyślał sobie:
— Oto sposobna pora, abym pokonał tego niepozornego jegomościa — a demony opętały
tego człowieka i on wyszedł na drogę, aby się z Nim spotkać. Kiedy podbiegł do Niego,
aby go pokonać, On podniósł swoje oczy i demony zmieniły swój ton. Zamiast próbować
go pokonać, one rzekły:
— Ty Święty Boży, przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas? — One wiedziały, że
„trafiła kosa na kamień” – wielki, potężny Zwycięzca z niebios stał tam obecny. On nie
był dość duży fizycznie, aby rozerwać te łańcuchy, fizycznie On nie był zdolny
poskromić tego człowieka, który był opętany przez demony, lecz w Nim była moc
Wszechmogącego Boga, przed którym demony musiały się skłonić. On przezwyciężył
tego nieprzyjaciela, aby odtąd rasa Adama, która jest związana przez takiego ducha,
miała przywilej wziąć imię tego wielkiego, potężnego Zwycięzcy i wyrzucić
nieprzyjaciela precz.
Widzę Jego, naszego potężnego Zwycięzcę, jak On wchodzi do pokoju teściowej Piotra,
która leżała chora, mając wysoką gorączkę – On nie mówi ani słowa, On tylko podchodzi
i dotyka jej ręki, a ta choroba zostaje pokonana. On przezwyciężył choroby dla rasy
Adama. Pewnego dnia, kiedy Jego bliski serdeczny przyjaciel umarł, On był oddalony o
cztery dni drogi. W międzyczasie to ciało zaczęło się roić od robactwa skórnego, a ręka,
którą On kiedyś potrząsał i te ramiona, które On obejmował, były obecnie pokonane
przez skażenie i śmierć. Widzę Go, stojącego przy boku Łazarza, i Jego oczy pełne łez,
kiedy On powiedział:
— Łazarzu, wynijdź — a skażenie oddało z powrotem swoją ofiarę i śmierć wydała duszę
tego człowieka, ponieważ potężny Zwycięzca przemówił. Tego On dokonał dla
wszystkich dzieci Adama. Cieszę się tak bardzo, że On jest również moim przyjacielem,
bowiem kiedyś, jeżeli Jezus będzie zwlekał, będziemy wszyscy odpoczywać w ten
sposób.
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
11
Pewnej nocy, kiedy On przeprawiał się przez jezioro, potężne żywioły tej ziemi stały
się nieposłuszne. On odpoczywał w tylnej części małej łódki, a wiatry stały się
gwałtowne i wzburzyły bardzo to jezioro. Wkrótce ta mała łódka nabrała dużo wody i
uczniowie obawiali się bardzo, więc pośpieszyli, aby Go zbudzić. Kiedy On się
przebudził, strofował ich, mówiąc:
— O wy małowierni, gdzież jest wasza wiara? — Innymi słowy: — Widzieliście Mnie czynić
wszystkie te rzeczy dzień po dniu, widzieliście tego szaleńca, wyzwolonego i
wypuszczonego na wolność,
widzieliście, jak gorączka opuszcza waszą teściową, widzieliście, jak umarły został
wskrzeszony! Gdzież jest wiara wasza? — Potem On położył Swoją nogę na burcie tej
małej łódki, spojrzał do góry i powiedział:
— Uspokój się, ucisz się! — A wszystkie nawałności uspokoiły się jak niemowlę w
ramionach swej matki. Wiatry i fale były Mu posłuszne.
Na drugiej stronie jeziora, dokąd oni zmierzali, żyła niepozorna niewiasta, która
poświęciła wszystkie swoje pieniądze, aby odzyskać zdrowie, ale ciągle chorowała na
krwotok. Lekarze, którzy wzięli od niej pieniądze, sumiennie starali się jej pomóc,
chociaż jednak uczynili wszystko, co mogli, krwotok ciągle nie ustawał. Ona usłyszała,
że Jezus nadchodzi w jej kierunku, więc odeszła z nad brzegu jeziora i przedzierała się
przez ten tłum, aż ją opuściły siły. Lecz jej wiara była skierowana na to, aby tylko
dotknąć podołka Jego szaty i ona to uczyniła. Przez dotknięcie się potężnego Zwycięzcy
choroba, która niepokoiła lekarzy, usłuchała woli potężnego Zwycięzcy i krwotok ustał.
Przypominacie sobie, kiedy śmierć uderzyła w dom Jaira? Jego mała dwunastoletnia
dziewczynka ciężko zachorowała i oni prosili Jezusa, aby przyszedł, lecz kiedy On
zbliżał się do domu Jaira, spotkali gońców, którzy mówili:
— Nie trudź Mistrza, bowiem córka już umarła. — Już teraz wszystko przepadło.
Czasami znajdujemy się w takiej sytuacji i myślimy, że już nie ma żadnej nadziei. Lecz
On jest ciągle potężnym Zwycięzcą. Kiedy wszelka nadzieja przepadła, On jest ciągle
tym samym. Oni z pewnością myśleli, że wszystko przepadło, lecz Pan zwrócił swoje
kosztowne oczy na Jaira i rzekł:
— Nie bój się, tylko wierz, a zobaczysz chwałę Pana.
Jezus wszedł na salę, gdzie leżała zmarła córeczka Jaira, która mogłaby dopiero końcu
czasów powrócić na nowo do życia. Lecz czy zdajecie sobie sprawę z tego, że Początek
i Koniec stał tam obok niej? On ujął ją za rękę i rzekł:
— Dzieweczko wstań! — a śmierć została pokonana i ona powstała na swoje nogi i żyła.
Największym nieprzyjacielem, jakiego kiedykolwiek miał człowiek, była śmierć –
dotyczy to wszystkich ludzi – i On poszedł pewnego dnia na Golgotę, aby tam na krzyżu
odniósł – raz na zawsze – zwycięstwo dla całego rodzaju ludzkiego. On przezwyciężył
największego nieprzyjaciela, jakiego kiedykolwiek miał człowiek – On pokonał śmierć
dla nas wszystkich. Potem, kiedy On umarł, nie skończyło się to, On ciągle musiał być
potężnym Zwycięzcą, bowiem Biblia mówi, że On poszedł i głosił duszom, które były w
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
12
więzieniu, tym, które odrzuciły poselstwo Enocha i Noego, i tym w Sodomie oraz tym,
które odrzuciły proroków. On im świadczył, że jest wypełnieniem poselstwa każdego
proroka, potężnym Zwycięzcą, lecz oni przekroczyli granicę między śmiercią i życiem,
przekroczyli tę rozdzielającą linię i dla nich już nie było nadziei. On wstąpił na tereny
szatana – demonów i On je przepędził, i poszedł wprost na samo dno najciemniejszego
piekła, ciągle w Swej istocie, chociaż Jego ciało wisiało spokojnie na krzyżu. On był
ciągle wielkim i potężnym Zwycięzcą, a kiedy minęło już 1900 lat, On jest ciągle
potężnym Zwycięzcą i On będzie na wieki potężnym Zwycięzcą! Kiedy On dotarł do
samych drzwi piekła, (posłużymy się tutaj takim małym dramatem) mogę oglądać, że
diabeł przyśpieszył kroku i powiedział:
— Nareszcie cię mam, nareszcie przyszedłeś. Przez cały czas próbowałem zniszczyć to
nasienie. Myślałem, że cię mam, kiedy zabiłem Abla; byłem pewien, że cię mam, kiedy
zgładziłem proroków; a kiedy Janowi ścięto głowę, byłem przekonany, że cię mam.
Lecz teraz jesteś tutaj, jesteś w moim królestwie i jesteś pod moją władzą, i jesteś w
mojej mocy, ponieważ umarłeś jako grzesznik.
O, mogę słyszeć, jak Jezus mówi:
— Szatanie, Ja jestem Synem Bożym, urodzonym z dziewicy, moja krew jeszcze broczy
na krzyżu, spełniłem wszelkie sprawiedliwe wymagania wobec upadłej rasy Adama i
zstąpiłem tutaj na dół, aby przezwyciężyć i aby ją przejąć do swoich rąk!
On sięgnął ręką w kierunku diabła, chwycił klucze śmierci i piekła, powiesił je u swego
boku i wrzucił diabła do otchłani, na należne mu miejsce! Ciągle potężny Zwycięzca.
Potem zaczął powracać na ziemię, triumfując nad śmiercią i piekłem, aby odnieść
zwycięstwo nad grobem. Lecz kiedy wspinał się do góry po tej pełnej triumfu drodze,
usłyszał, że śpiewano hymny i on wiedział, że przybył w pobliże bram raju, gdzie
oczekiwali ci, którzy zważali na poselstwo Noego i ci, którzy zważali na poselstwo
proroków, ponieważ oni nie mogli się podnieść, dlatego że opar grzechu wisiał nad
ziemią, a krew byków, kozłów i owiec nie mogła dokonać pojednania za ludzi. Dlatego
oni byli trzymani na miejscu zwanym rajem. Nad ziemią znajdował się opar grzechu i
oni nie mogli podnieść się do góry, jedynie On, który zstąpił na dół.
On podszedł do drzwi raju i zapukał w nie lekko. Ojciec Abraham otworzył drzwi i przez
kilka sekund stał jak urzeczony, a następnie zawołał:
— Saro, chodź tutaj tylko na chwileczkę. Czy to nie jest Ten sam,
któremu upiekłaś podpłomyk? Czy to nie jest Ten, który siedział pod dębem owego
dnia? — Sara mówi:
— To jest Ten, który był odwrócony swymi plecami do namiotu i On zauważył moje
myśli, kiedy śmiałam się w moim sercu, potem kiedy On powiedział, że w moim
podeszłym wieku będę miała dziecię.
Jezus przemówił i rzekł:
— Dzieci, przyszedłem, aby was stąd zabrać. Przezwyciężyłem tę straszną rzecz zwaną
grzechem.
Następnie podszedł dalszy mężczyzna i stanął za Abrahamem, a kiedy przyjrzał się
bliżej, ponad ramionami Abrahama, on również stanął jak urzeczony. Był to prorok
Daniel i on zawołał:
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
13
— To jest ten kamień, który widziałem wycięty z góry bez pomocy ludzkich rąk, który
miał zniszczyć królestwa świata. Następnie podszedł kolejny mężczyzna – był to prorok
Ezechiel, a kiedy ujrzał Jezusa, powiedział:
— To jest to koło kręcące się w środku koła, które widziałem zawieszone w powietrzu.
Każdy widział Go w tej postaci, jak o Nim głosił. Następnie podbiegli trzej mężczyźni i
oni szybko minęli Abrahama, aby spojrzeć na Pana – byli to Sadrach, Mesach i AbedNego. Oni krzyczeli i płakali głośno:
— To jest ten mąż, który stał z nami w ognistym piecu, kiedy Nabuchodonozor wrzucił
nas do niego. O, moi przyjaciele, dzisiaj wieczorem śpiewaliśmy o Nim, oddawaliśmy
Mu chwałę i opowiadaliśmy Jego historię nieomal całemu światu, ale co będzie, kiedy
ujrzymy Go jako Różę Sarońską, Lilię w Dolinie, jako najpiękniejszego z dziesięciu
tysięcy dla naszych dusz, Alfę i Omegę, Początek i Koniec, Króla Chwały!
A Pan powiedział do nich:
— Naśladujcie mnie — i On zaczął podnosić się ponad ziemię ze wszystkimi świętymi
Starego Testamentu, On ich prowadził, a w Swojej szacie zbroczonej Swoją własną
krwią On przebił się ponad atmosferę. Niech będzie błogosławione Jego Imię! On
przeciął piekielną mgłę otaczającą ziemię i wyciął pewną przestrzeń na firmamencie
w tym celu, aby wszystkie zgubione dzieci Adama mogły się przemodlić do zwycięstwa.
On pokonał atmosferę, On pokonał grzech, On pokonał śmierć, On pokonał piekło i grób
i podniósł się triumfalnie – ponad najwyższe gwiazdy, powyżej księżyca i słońca – On
podniósł się ze świętymi Starego Testamentu. O, jaka to musiała być wspaniała defilada
z PRAWDZIWYM ZWYCIĘZCĄ! Po chwili zobaczyli widok tego wspaniałego miasta i
Abraham powiedział do Sary:
— Chodź tutaj, kochanie — a ona zawołała, aby przyszedł Izaak,
Izaak zawołał Jakuba, Jakub zawołał Józefa, a kiedy stanęli po boku Abrahama, on
rzekł:
— To jest to miasto, które widziałem, którego budowniczym i twórcą jest Bóg.
Pielgrzymowałem po ziemi, szukając tego miasta, ale nigdzie go nie znalazłem, lecz
obecnie zbliżyliśmy się do tych wielkich bram.
Tacy wielcy ludzie, jakimi oni byli, a jednak był potrzebny potężny Zwycięzca, aby
pokonać grzech i przyprowadzić ich do tego pięknego miasta.
Światło wychodzące z wewnątrz tego miasta było mocne i jasne,
perłowe bramy promieniowały, a Jezus tam na przedzie kontynuował swój marsz.
Wkrótce wszyscy aniołowie wystąpili na szczyty budynków i spoglądali w dół na te
wielkie maszerujące zastępy. A kiedy się zbliżyli, święci Starego Testamentu wydali
potężny okrzyk:
— Otwórzcie się bramy wieczne i zostańcie otwarte, i wpuśćcie
Króla Chwały – potężnego Zwycięzcę!
Aniołowie odkrzyknęli w odpowiedzi, mówiąc:
— Kim jest ten Król Chwały? — A święci Starego Testamentu zawołali:
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
14
— Pan Zastępów, potężny w boju! — Bramy się otwarły, a On umieścił u tych bram ten
stary, szorstki krzyż, tak że każdy mężczyzna albo niewiasta, którzy będą kiedykolwiek
przechodzić przez tę bramę, będą się musieli skłonić przed tym krzyżem i uznać Jego
jako potężnego Zwycięzcę. A ci aniołowie, tysiące tysięcy i krocie tysięcy wołały i
krzyczały, i chwaliły Pana, kiedy ten wielki, potężny Wojownik wiódł pojmanych
więźniów i rozdał dary ludziom, maszerując ulicą tego wielkiego miasta. Nie przy Łuku
Triumfalnym, jak w wypadku Adolfa Hitlera, lecz w sferach chwały aniołowie śpiewali
i chwalili Poranną Gwiazdę, kiedy On ciągnął ulicami miasta jako potężny Zwycięzca.
Przezwyciężył grzechy świata i wywiódł triumfalnie sprawiedliwych. Oni szli ulicami
tego miasta, aż przyszli do tronu. Tam na tronie siedział potężny Jahwe, a kiedy Jezus
przyszedł do tronu, upadł do Jego kolan i rzekł:
— Ojcze, zakończyłem to dzieło, które mi poleciłeś wykonać: Spłaciłem dług za grzech,
mam klucze zarówno śmierci jak i piekła, a Twój nieprzyjaciel jest pokonany. Oto są
Twoje dzieci, które cierpliwie oczekiwały na tę godzinę.
I widzę Ojca, jak mówi:
— Wstąp tutaj na mój tron, mój Synu, i usiądź tutaj, dopóki nie uczynię każdego
nieprzyjaciela podnóżkiem Twoich stóp. I oto On siedzi, potężny Zwycięzca.
Ufając Jego Słowu, wierząc wszystkiemu, co On mówi, ufając Temu, który jest dla
mnie wszystkim, moim tchnieniem, moim życiem i wszystkim, co posiadam, dzisiaj
wieczorem oddaję się całkowicie Jemu – ciałem, duszą i duchem – wyglądając Jego
drugiego przyjścia w chwale. Kiedy jestem smutny, ufam Jemu, kiedy się cieszę, ufam
Jemu, kiedy jestem chory, ufam Jemu, kiedy jestem zgubiony, ufam Jemu – cokolwiek
mi się przytrafi, ufam Jemu!
Przychodzi mi na myśl niewielkie zajście, które wydarzyło się niedawno. Jeszcze tego
nigdy nie opowiadałem przed publicznością. Byłem na polowaniu w górach Adirondack.
Moja matka jest częściowo Indianką i ja miłuję lasy, wy wiecie, że nawet moja mowa
zdradza to – miłuję lasy i góry, one są dla mnie wypoczynkiem. Następnego dnia
powiedziałem do mojej żony:
— Kochanie, Bóg pomagał mi we wszystkim, co kiedykolwiek czyniłem. Jestem kiepskim
rybakiem, pomimo tego złowiłem kilka rekordowych ryb na najbardziej tajemniczych
miejscach, na które by się nie udał żaden rybak. Sprawia to Pan! Strzelałem z karabinu
na odległość 500 i 600 metrów, całkiem bez jakiegoś szczególnego zamiaru i trafiałem
w cel 33 razy pod rząd, chociaż jestem kiepskim strzelcem. Sprawia to Pan! Myślałem,
że jestem po prostu zbyt dobrym traperem na to, aby się zgubić. Właśnie się ożeniłem,
a Billy był wówczas małym chłopcem jego matka umarła przeszło pięć lat temu – i ja
zabrałem moją żonę Medę i mego syna Billy w głąb gór Adirondack. Znajdowaliśmy się
w niewielkiej przybudówce, czekałem na przybycie leśniczego i powiedziałem:
— Sądzę, że wyjdę, aby upolować jakąś dziczyznę. Czekajcie tutaj, a kiedy przyjdzie
leśniczy, Medo, on ci otworzy tę chatę. — Zostawiłem ich więc w tej małej
przybudówce i wyruszyłem do lasów. Przechodziłem tymi górami – myślałem, że znam
góry Adirondack tak dobrze, znałem tam każde drzewo – lecz, kiedy przyjdziecie do
miejsca, o którym myślicie, że je znacie coś niecoś, to nie znacie go tak, jak
powinniście go znać. Polując, zagłębiałem się coraz bardziej do lasów, tropiłem ten
ślad, a potem znów tamten. W końcu udało mi się podejść wielkiego jelenia, którego
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
15
tropiłem i zastrzeliłem. Był już czas udać się z powrotem, ponieważ obiecałem Medzie,
że powrócę około drugiej godziny, wypatroszyłem więc mego jelenia i udałem się do
chaty. Kiedy wyruszyłem, spostrzegłem, że mgła spuściła się do dolin i zaczął podać
śnieg, lecz ja ciągle szedłem dalej. W końcu, po długim czasie powróciłem wprost do
mego jelenia. To mnie zaniepokoiło, lecz wyruszyłem jeszcze raz i znów powróciłem
do mego jelenia. Indianie nazywają to śmiertelnym marszem, ciągle chodzicie w kółko.
O tej porze roku wieją silne wiatry i każdy wie, że w górach, kiedy mgła opuści się w
dół, to widzisz zaledwie swoją rękę przed sobą i jedyną rzeczą, którą można uczynić,
jest wejść do jakiegoś schronienia, ukryć się, zdobyć coś do zjedzenia, jeżeli możesz
coś znaleźć i pozostać tam, dopóki to nie przeminie. Lecz ja tego nie mogłem uczynić,
miałem żonę i dziecko w tych lasach i oni by umarli w czasie burzy, więc nie mogłem
tak postąpić. Musiałem próbować ponownie i kiedy zaszedłem tak daleko, jak sądziłem,
że powinienem iść, pomyślałem:
— No cóż, zgubiłem się. — Następnie pomyślałem:
— Czekaj chwileczkę, Billy Branhamie, nie zgubiłeś się, tylko tak myślisz. Usiądź na
chwilę i zorientuj się w swojej sytuacji.
Kiedy już chciałem usiąść, sypnęło śniegiem, wiatr kręcił drzewami i powalał je na
ziemię, pomyślałem znowu o mojej żonie i dziecku. Meda nigdy w życiu nie była poza
miastem, chyba tylko na przejażdżce na wieś i z powrotem. Co ona pocznie, jeżeli ja
zgubię się w górach? Ona by straciła zmysły, ona umarłaby do rana, ona i moje dziecko.
Powiedziałem sobie jednak:
— Och, jesteś zbyt dobrym traperem na to, aby się zgubić. Otóż,
jak wiecie, instykt mówi ci, abyś się udał właśnie w tym kierunku, ponieważ wiatr wiał
ci do twarzy, kiedy wchodziłeś na pagórek, i tak musi być, kiedy będziesz schodził z
tego pagórka na dół.
— Wyruszyłem więc ponownie, a kiedy to uczyniłem, coś zaczęło mówić:
— Jam jest zawsze obecny ku pomocy w tarapatach. Powiedziałem sobie:
— Obecnie chyba odchodzę od zmysłów. Myślę, że słyszę jakiś głos, który mówi do mnie.
Potrząsnąłem głową i powiedziałem do siebie:
— Idź dalej, chłopcze, opamiętaj się, idź nieustannie. Zmierzasz wprost do swego
obozu. — Myliłem się jednak, zdążałem prosto do Kanady, nie wiedząc o tym, a ten
głos ciągle mówił:
— Jam jest Pan, Jam jest zawsze obecny ku pomocy w tarapatach.
I mówiło to coraz głębiej i głębiej wewnątrz mnie, aż w końcu zatrzymałem się,
oparłem moją strzelbę o drzewo, położyłem moją starą myśliwską czapkę na ziemię,
uklęknąłem i powiedziałem:
— Panie, ja nie jestem traperem, zgubiłem się, biedny i nędzny chłopiec. Nie jestem
godny życia, lecz proszę, okaż miłosierdzie dla mojej żony i dziecka. — Myślałem, że
mógłbym przezwyciężyć każdą burzę, każdy las, stwierdziłem jednak, że nie jestem
zwycięzcą. Kiedy się modliłem, zacząłem się czuć naprawdę dobrze. Powstałem i
wyruszyłem ponownie, a kiedy to uczyniłem, odczułem, jak potężny Zwycięzca położył
Swoją rękę na moim ramieniu i zatrzymałem się zaskoczony, sądziłem bowiem, że
jestem sam w tych lasach. Odwróciłem się, aby zobaczyć, kto położył swoją rękę na
moim ramieniu, ale nie było tam nikogo. Lecz kiedy spojrzałem wstecz, zobaczyłem
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
16
wieżę na górze, punkt orientacyjny, z którego zawsze korzystałem w tych lasach.
Wspólnie z leśniczymi naciągnęliśmy kabel telefoniczny do tej wieży i ja dobrze znałem
drogę wzdłuż tego przewodu, ponieważ pomagałem go naciągać. Spojrzawszy
ponownie na tę wieżę uświadomiłem sobie, że szedłem na śmierć, nie wiedząc o tym,
lecz „On jest zawsze obecny ku pomocy w tarapatach”. Co to było? Była to Jego
potężna ręka, która odwróciła nawałnicę śnieżną, abym mógł zobaczyć tę wieżę. Był
to On, który pokonał wiatr i fale zagrażające Jego uczniom, a obecnie On pokonał tę
burzę, która mi zagrażała, On powstrzymał potężną burzę, aby wyratować takiego
nędznika, jakim jestem ja.
Skierowałem moją twarz w kierunku tej wieży, zachowując prosty kierunek. Ściemniło
się bardzo, lecz ja nie odwróciłem mojej twarzy od tego kierunku. Wiedziałem, że
teraz natrafię na ten przewód, który prowadził od wieży do chaty, a obok tej chaty
była mała przybudówka, gdzie znajdowała się moja żona i syn.
Kiedy tak szedłem, ciągle śpiewałem: „Ufam memu Panu, stoję na Jego Słowie”.
Pomyślałem:
— O, gdybym tylko mógł natrafić na ten kabel telefoniczny! —
Szedłem ciągle dalej z ręką podniesioną do góry tak, abym mógł go dotknąć, kiedy będę
przechodził pod nim. Straciłem już nieomal wszelką nadzieję, kiedy moja ręka natrafiła
na coś – był to ten kabel! Nie chciałem puścić tego kabla, odrzuciłem moją strzelbę,
zdjąłem kapelusz i tam w tych ciemnościach płakałem jak dziecko, wiedziałem
bowiem, że Bóg mi pomógł, a na końcu tego kabla czekają na mnie moja żona i dziecko.
Trzymałem się tego kabla przez cały czas, kiedy schodziłem z tej góry, i bez szwanku
dotarłem do moich ukochanych.
Bracie, pewnego dnia, kiedy byłem zgubiony, w jeszcze gorszej sytuacji niż wówczas,
usłyszałem głos, który przemówił do mnie i rzekł:
— Jam jest ciągle potężnym Zwycięzcą, który może oczyścić wszystkie twoje grzechy.
— Dotknąłem moją ręką mocy Wszechmogącego Boga, która wstrząsnęła mną i oczyściła
od głowy do stóp. Pragnę się Go trzymać, bowiem na końcu tej drogi czeka mój Zbawca
i moi umiłowani. Pragnę się trzymać tego kabla, który prowadzi z krzyża do chwały i
ufać Jemu aż do śmierci, bowiem On przezwyciężył wszystkich moich nieprzyjaciół, On
przezwyciężył moje choroby, On zwyciężył nad mymi grzechami i On uczynił mnie
„więcej niż zwycięzcą w Jezusie Chrystusie”, który pokonał wszystko dla mnie. O,
przyjacielu grzeszniku, jeżeli jesteś zgubiony, jeżeli potrzebujesz uchwycić się Jego
ręki, która cię poprowadzi na bezpieczne miejsce – teraz jest stosowna pora! Jeśli tego
nie zrobisz, zaskoczą cię burze tego życia i będziesz zgubiony na wieki. Wyciągnij rękę
i uchwyć się Jego, kiedy skłonimy nasze głowy do modlitwy.
Moje szczere wyrazy uznania dla Leo Mercier’a i kierowników za ich pracę i ochotę do
współpracy ze mną, aby wam podać tę broszurę. Modlę się, aby była ona
błogosławieństwem dla was i pomocą dla Królestwa Bożego.
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
17
Świadectwo panny Rozalii Griffith z Joliet, Illinois:
Chciałabym podać moje świadectwo, bowiem Jezus powiedział: „Idźcie i bądźcie mi
świadkami”, a my zwyciężamy przez krew Baranka i przez słowa naszego świadectwa.
Nie mogłabym powiedzieć takiego świadectwa, gdybym była w moim starym „ja”, lecz
ja już nie jestem w moim „ja”, lecz jestem w Jezusie Chrystusie.
Jestem jedynaczką i na ile sobie mogę przypomnieć, ciągle szukałam czegoś, co by
mnie uszczęśliwiło. Szukałam czegoś, nie wiedziałam jednak czego. Szukałam pokoju i
radości. Musiałam się bawić z innymi dziećmi w sąsiedztwie, ale wydawało się, że do
nich nie pasuję. Posyłano mnie jako małe dziecko do kościoła metodystycznego w
naszym małym mieście na południu stanu Illinois. Kiedy miałam sześć lat, poszliśmy z
moją babcią na ewangelizację. Tam upadłam na trocinową podłogę, aby oddać swoje
serce Jezusowi, lecz nikt mi nie pomógł. Niestety, nie żyłam dla Niego. Chodziłam do
szkoły niedzielnej, do kościoła, a latem udałam się na obóz dla młodzieży naszego
kościoła, lecz pomimo wszystko nie znałam Jezusa Chrystusa jako mego Zbawiciela.
(Znałam opowiadania o Jezusie, ale nie znałam Go w rzeczywistości w tym czasie).
Potem przeprowadziliśmy się do innego miasta, a kiedy ukończyłam naukę w szkole
średniej, zaczęłam pracować w biurze, 6 i 7 dni w tygodniu, na zmianie od 3 – 21
wieczorem. Więc kiedy dziewczęta miały wieczór wolny od pracy, chciałyśmy razem
pójść na zabawę. Wiele razy jeździłyśmy do Chicago. Myślałyśmy, że się dobrze
zabawimy. Tańczyłyśmy i nie trzeba mówić, że również piłyśmy trochę alkohol. One,
kiedy chciały, potrafiły przestać pić, lecz ja nie potrafiłam, ponieważ zamawiałam
dodatkowe trunki i pod tym względem wyprzedzałam je znacznie. Nie byłam
niemoralną, lecz Bóg powiedział, że w Jego oczach jeden grzech jest tak samo wielki,
jak inny grzech. Trapiło mnie to, czułam się dotknięta tym, że jestem zniewolona do
czynienia czegoś wbrew mojej własnej woli. Wiem, że w roku 1949 zostałam uznana
za alkoholika. (Nie chciałam tego przyznać nawet sama przed sobą). Byłam na samym
dnie i wydawało się, że nie ma dla mnie nadziei. Moi rodzice chcieli mi pomóc, lecz
nie wiedzieli, co ze mną począć, ponieważ oni nie pili. W moim sercu pragnęłam się
uwolnić od tego i próbowałam wszystkiego, aby odwrócić moje myśli od picia, lecz nie
uwolniłam się od tego nałogu.
W końcu zdecydowałam się pójść do towarzystwa „Anonimowych Alkoholików” z myślą,
że będą mogli mi pomóc. Prawdę mówiąc, nie byłam szczęśliwa w tej organizacji,
chociaż powstrzymywałam się przez 9 miesięcy dzięki temu, że chodziłam na ich
spotkania. Modliłam się każdy dzień przy moim łóżku, aby mnie Bóg zachował
wstrzemięźliwą. On mnie zachował w wstrzemięźliwości, lecz ja nie byłam szczęśliwa
ani wolna. Zanim przyłączyłam się do „Anonimowych Alkoholików“, byłam w różnych
miejscowych i pozamiejscowych szpitalach, aż w końcu byli już znużeni, kiedy widzieli,
że przychodzę. Udałam się do szpitala dla alkoholików w Chicago, gdzie pięciodniowy
pobyt kosztował 150 dolarów, ale moi rodzice nie byli bogaci, a szpital i lekarze
kosztowali dużo pieniędzy. W tym okresie mego życia byłam taka słaba, traciłam na
wadze i byłam nędzną istotą. Pięciu lekarzy utraciło zupełnie nadzieję co do mnie, a
jeden powiedział, że do sześciu miesięcy będę w zakładzie dla obłąkanych. Sąsiedzi
byli bezradni wobec mnie, a kaznodzieje nie wiedzieli, co tu robić. Jeden kaznodzieja
przyszedł i próbował rozważać ze mną miejsca Pisma. (Lecz ja potrzebowałam kogoś,
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
18
kto by podobnie, jak czynili uczniowie, rozkazał demonowi alkoholu, aby mnie opuścił
w Imieniu Jezusa Chrystusa) .
Mój tatuś powiedział mojej mamusi, aby zrezygnowała z modlitw za mną, ponieważ ja
się nigdy nie zmienię, lecz ona go nie usłuchała, powiedziała bowiem, że być może ja
się nie chcę zmienić, lecz ona wie, że Bóg ma moc mnie przemienić. Matka kupiła mi
futrzany płaszcz, troszcząc się, abym nie zmarzła, gdybym gdzieś została leżeć w tym
chłodzie. Kiedyś rozcięłam kieszenie tego płaszcza i włożyłam butelki za poszewkę po
całym obwodzie płaszcza. Jestem bardzo wdzięczna mojej matce, która stała przy
mnie i trzymała się mocno Słowa Bożego, kiedy wszyscy mówili, że ja już nie mogę być
inną. Choć nawet jej przynosiłam wstyd i ona nie rozumiała, dlaczego czyniłam to, co
czyniłam, jednak ciągle stała przy mnie. Kiedy podniosłam filiżankę albo kieliszek, aby
go wypić, trzęsłam się bardzo, więc musiałam to chłeptać jak mały piesek.
Stałam się katoliczką i szukałam uspokojenia dla moich myśli, chociaż w to nawet nie
wierzyłam. Oni mi mówili, że potrzebuję pomocy, lecz nie skierowali mnie do
Chrystusa. Tu na ziemi wszyscy co do jednego, z wyjątkiem mojej matki, zrzekli się
mnie z powodu mego beznadziejnego stanu. Kiedy byłam w najgorszym stanie, w jakim
byłam kiedykolwiek, moja matka widziała mnie w wizji, że jestem zbawiona, stałam
na podium i otwierałam Biblię. Ponieważ Bóg pokazał jej to w widzeniu, ona wierzyła
raczej Bogu niż pięciu ziemskim lekarzom, i później wypełniła się ta wizja. Kiedy było
mi najgorzej, kiedy byłam u kresu, lekarz czuwał całą noc u stóp mego łóżka, czekając
na mój ostatni oddech. Cieszę się tak bardzo, że był tam większy Lekarz, niż ten
ziemski lekarz, a On wiedział, że ja nie umrę, ale będę żyć, aby chwalić Jego Imię.
Jezus powiedział: „Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja
przyszedłem, aby miały życie i obfitowały”.
Kiedy moje życie było pogrążone w najgłębszych ciemnościach, szukałam po omacku
promyka światła i pewni ludzie powiedzieli mi o zgromadzeniu w Hammond, Indiana,
gdzie prorok Boży, kaznodzieja William Branham modlił się za chorych, gdzie chromi
zaczęli chodzić, ślepi odzyskali wzrok, chorzy na raka zostali uzdrowieni i działy się
cuda w Imieniu Jezusa Chrystusa. Uczepiłam się tych słów, sądziłam bowiem, że jeśli
ci ludzie mogli zostać uzdrowieni, to na pewno i ja mogłabym również zostać
uzdrowiona. Udaliśmy się na to zgromadzenie trzy dni później, kiedy mi o nich
powiedziano. Moja matka, jej przyjaciel i ja poszliśmy dnia 11 lipca 1952 do Civic
Centrum, gdzie urządzano te zgromadzenia. Widziałam tam ludzi, którzy śpiewali i
chwalili Boga. Myślałam, że oni na pewno są szczęśliwi. (Ciągle ich obserwowałam
ukradkiem spoza moich okularów, aby zobaczyć, jak oni działają. Pomyślałam sobie:
Pójdę razem z nimi, jeżeli będę mogła znaleźć pomoc). Później miałam stwierdzić, że
w służbie dla Jezusa Chrystusa jest prawdziwa radość. Nic dziwnego, że oni byli tak
szczęśliwi. Powróciliśmy z popołudniowego zgromadzenia i ja otrzymałam kartę
modlitwy. Jedyną rzeczą, którą zapamiętałam z tego zgromadzenia, było to, jak oni
kładli nacisk na to, że „Jezus Chrystus jest tym samym wczoraj, dziś i na wieki”. Nie
znałam żadnego miejsca Pisma odnośnie uzdrowienia, ponieważ byłam wychowana w
kościele modernistycznym, myślałam jednak, że jeśli Bóg uczynił wszechświat i
wszystkie jego cuda oraz uczynił mnie, to dla Niego byłoby niewielką sprawą uzdrowić
moje ciało. Skłoniłam moją głowę i prosiłam Boga, jeżeli jest to Jego wolą, aby mnie
uzdrowił, żebym znalazła sposobność do tego. To było wszystko, co powiedziałam. Nie
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
19
wiedziałam, że Biblia mówi: „Jego ranami jesteśmy uzdrowieni”. Miałam kartę
modlitwy. Brat Branham przyszedł i przemawiał. Po skończeniu usługi Słowem, brat
Branham wywołał karty modlitwy nr J 25 – J 50. Moja karta była trzecią z kolei, nr J 27
i poszłam tam, wiedząc, że jeśli stanę przed tym Bożym mężem, zostanę uzdrowiona.
Kiedy przyszłam do kolejki modlitwy, brat Branham powiedział, że widział mnie
pogrążoną w ciemnościach. On rzekł:
— Czy wierzysz w Bożego Proroka?
— Tak — odpowiedziałam. Brat Branham powiedział:
— Jeżeli Bóg mi objawi, jaka jest twoja potrzeba, i jeżeli Jezus cię uzdrowi, czy
będziesz Mu służyć przez resztę twego życia?
— Tak jest — odpowiedziałam. Brat Branham powiedział słuchaczom, aby skłonili swoje
głowy, włożył swoje ręce na moją głowę, zgromił i wygnał demona alkoholu z mego
życia w Imieniu Pana Jezusa Chrystusa, a ja OPUŚCIŁAM PODIUM WOLNA. Czułam się
tak cudownie, widząc, że po raz pierwszy w moim życiu byłam WOLNA. „Kogo Syn
wyswobodzi, jest prawdziwie wolnym”. Jezus Chrystus uzdrowił również moje ciało,
jako sprawę drugorzędną, chociaż dla każdego innego był to wielki problem. Chwała
bądź Jego świętemu Imieniu! Cała moja istota brała udział w tym zgromadzeniu, kiedy
opuszczałam platformę. O, moi drodzy, jak bardzo się cieszyłam w Chrystusie,
ponieważ miałam coś, za czym tęskniłam przez całe moje życie! Pewna pani podeszła
do mnie i powiedziała:
— Tak bardzo żal mi ciebie — ale ja jej odpowiedziałam, że się nie musi martwić,
ponieważ Jezus właśnie uzdrowił moje ciało i czułam się znakomicie. Ona mnie prosiła,
czy mogłabym zadzwonić do jej córki i zapytać się jej trzykrotnie, co jej dolega. Ona
powiedziała, że jej córka jest nałogową narkomanką. Nawet FBI nie mogło jej odnaleźć
z tego powodu przez całe miesiące, lecz obecnie ona powróciła do domu Ona była
tancerką, partnerką Freda Astaira, i potrzebowała pomocy. No cóż, ona mi podała jej
numer telefoniczny i powiedziała, żebym zadzwoniła na jej koszt. Musiałam tak
postąpić, ponieważ właśnie straciłam dobrą posadę. Ludzie mi mówili, abym do niej
nie dzwoniła. Również moja matka powiedziała mi, abym do niej nie dzwoniła i nie
wpadła ponownie do obłędu. Otóż tej nocy, kiedy powracaliśmy do domu z Hammond,
Indiana, właśnie kiedy zostałam uzdrowiona, zatrzymaliśmy się na kawę albo na lody,
(nie pytajcie mnie, co jadłam, ponieważ nie przypominam sobie, byłam zanadto
wzruszona).
Tej nocy przyszłam do Boga prosząc Go, aby mi pokazał, że jestem zbawiona,
wiedziałam bowiem, że zostałam uzdrowiona. Prosiłam Boga, aby mi przebaczył każdy
grzech, który kiedykolwiek popełniłam wobec Niego, ponieważ bardzo żałowałam tego.
Czekałam około 10 minut, leżąc na moim łóżku z wyciągniętymi rękoma. Moja dusza
opuściła moje ciało, podniosła się do sufitu i ja się przestraszyłam. Zawołałam moją
matkę i ona mi powiedziała, że właśnie zostałam zbawiona. Cieszyłam się tak bardzo.
Następnego poranka, wstałam z łóżka, zjadłam śniadanie i powiedziałam matce, że
czuję natarczywą potrzebę, aby zadzwonić do tej dziewczyny. Podeszłam do telefonu
i 45 minut mówiłam do niej. Ona szukała wszelkich wymówek, aby nie pójść na
zgromadzenie, a następnie zapytała mnie, jak poznałam, że zostałam uzdrowiona.
Powiedziałam jej, że próbowaliśmy wszystko możliwe, spróbujmy więc u Pana Jezusa.
Następnego dnia, udałam się na zgromadzenie i zaznajomiłam się z tą dziewczyną
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
20
(widziałam ją po raz pierwszy w moim życiu). Ona otrzymała kartę modlitwy i jej numer
został wywołany. Poprosiła mnie, czy bym nie poszła z nią do kolejki modlitwy.
Zgodziłam się i ona mnie zapytała, co powinna uczynić. Powiedziałam jej, aby
zapomniała o wszystkim innym i tylko wierzyła Jezusowi. (Wyobraźcie sobie, właśnie
zeszłego wieczoru zostałam sama zbawiona i uzdrowiona, a już postępowałam tak, jak
bym wiedziała, co trzeba czynić). Ona była ostatnią w tej kolejce i brat Branham modlił
się za nią. Jezus ją uzdrowił. Jak bardzo byłyśmy obydwie szczęśliwe – łzy spływały
nam po policzkach, gdyż wiedziałyśmy, że to była moc Boża, która nas wypuściła na
wolność. Jak to cudowne służyć Chrystusowi! Pan jest wspaniały! Kiedy się modliłam,
Jezus dał mi dobrą posadę, a gdybym się modliła o podwyżkę płacy, otrzymałabym ją
również. Nie ma niczego, co by było zanadto trudne dla Pana.
Po tygodniu od mojego zbawienia i uzdrowienia poszłam na zgromadzenie. (Chodziłam
tam każdy dzień, aż do końca tych zgromadzeń). Chodził tam z nami pewien
mężczyzna, który był alkoholikiem, a również moja matka i ojciec. Kiedy brat Branham
wygłosił przemówienie, wywoływał karty modlitwy. Mój ojciec miał kartę modlitwy R
60. Była to zbyt wysoka cyfra, aby została wywołana.
Skłoniłam więc swoją głowę i modliłam się. Prosiłam Boga, aby uzdrowił tego
alkoholika, podobnie jak uzdrowił mnie. Również, aby uzdrowił mojego tatusia i zbawił
go. Brat Branham odwrócił się i powiedział: – Ta dziewczyna na balkonie została
uzdrowiona tydzień temu z tej samej rzeczy, która cię gnębi, panie. Ona się modli za
tobą, a ona się modli jeszcze za kogoś innego. Jest to jej tatuś. Stań obok niego. Połóż
swoją rękę na jego głowę. Przyjmij dla niego zbawienie i uzdrowienie słuchu.
Zawsze najpierw modliłam się, potem poprosiłam o urlop, aby móc iść na zgromadzenie
brata Branhama. Stwierdziłam, że za każdym razem, kiedy tam idę, znajduję pomoc.
Czułam się uprzywilejowana, że mogę chodzić na tyle zgromadzeń i naprawdę dziękuję
Bogu. Bóg rozpromienił moje życie. Mój tatuś zaczął uczęszczać do szkoły niedzielnej
i do zboru razem z mamusią i ze mną, a ja mam całkowicie nowe życie w Chrystusie. 2
Kor. 5,17: „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare
przeminęło, oto wszystko stało się nowe”.
Pozwólcie mi powiedzieć jedną rzecz. Nigdy już nie pragnęłam pić od tej nocy 11 lipca
1952 roku. Pan odebrał ode mnie również nałóg palenia. Chodzę więc obecnie na
nabożeństwa dla więźniów i próbuję pozyskiwać dusze dla Chrystusa, a również na
misje do slumsów (dzielnica biednych alkoholików i narkomanów). Chodzę do małych
kościołów i dużych kościołów, gdziekolwiek tylko mogę świadczyć o Chrystusie,
ponieważ On tak wiele uczynił dla mnie. Nigdy nie mogę mu wystarczająco
podziękować. Biblia mówi: „Kto słucha Mego Słowa i wierzy w Tego, który Mnie posłał,
ma żywot wieczny, i nie pójdzie na potępienie, lecz przeszedł ze śmierci do życia”.
Nie mogłabym świadczyć ludziom tak, jak czynię to obecnie, gdybym była w moim
starym „ja”, wstydziłabym się bowiem, lecz ja już dłużej nie jestem w moim starym
„ja”, ale jestem w Chrystusie. Jezus powiedział: „Dlatego, że Ja żyję, i wy żyć
będziecie”. Cieszę się tak bardzo, że mam chrześcijańską matkę, która się mnie nie
zrzekła, chociaż nawet była wyśmiewana w swoim sąsiedztwie itd.. Lecz obecnie nasz
dom jest siedzibą szczęścia. Cieszę się tak bardzo, że Jezus powiedział: „Jam
przyszedł, aby wypuścić więźniów na wolność”. Naprawdę dziękuję Bogu za Jego
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
21
miłosierdzie i miłość względem mnie. Bóg wysłuchał modlitwy mojej matki, zbawił
moje szczere serce, które pragnęło być wolne i posłał swego proroka, kaznodzieję,
brata Branhama do Hammond, Indiana, aby przyprowadzić Chrystusa do mego życia.
Naprawdę mam największy chrześcijański szacunek i miłość wobec brata Branhama.
On jest rzeczywiście prawdziwym prorokiem Bożym. Jestem tak wdzięczna za to, że
Jezus wejrzał na mnie i zrozumiał mnie. On wiedział, że pragnę być wolna. Chwała
Jego Imieniu!
***
WWW.POSELSTWO.VXM.PL
22

Podobne dokumenty