Wyprawa rowerowa Słowacja- Relacja

Transkrypt

Wyprawa rowerowa Słowacja- Relacja
Wyprawa rowerowa Słowacja- Relacja
Wpisany przez Maciek
środa, 23 lipca 2008 16:29 - Zmieniony sobota, 19 lutego 2011 20:31
Wstęp
Zgodnie z zapowiedziami postanowiliśmy kontynuować nasza rowerowa przygodę. Jako cel
wybraliśmy podróż na północną Słowację i powrót przez Niedzicę do Polski. Nad zalewem
Czorsztyńskim planowaliśmy urządzić sobie tydzień wylegiwania się. W jaki sposób nasze
plany zostały zweryfikowane można przeczytać w relacji... Dzień 1
Wieliczka- Dobczyce- Mszana Dolna- Rabka- Czarny DunajecChyżne- Trestna
Odległość : 136,5 km
Wyjechaliśmy ok 7 rano. Ruszyliśmy na południe, więc pierwszą rzeczą jaką musieliśmy
zrobić było pokonanie w kilkaset metrów ok 80 metrowej różnicy wysokości. Chodzi rzecz jasna
o dojechanie na szczyt Chorągwica- najwyższy punkt Pogórza Wielickiego(413m n.p.m.).
Słoneczny dzień mimo wszystko zachęcał do jazdy, było rześko, a żądza przygody pchała nas
do przodu. Zatrzymaliśmy się na moment w Dobczycach w celu poprawienia sakw(15km) i z
postanowieniem dojechania do Kasiny Wielkiej wyruszyliśmy dalej...Niestety po przejechaniu 2
km Krzyskowi strzeliła dętka, żeby było śmieszniej to w tylnym kole. Powietrze uszło także z
nas bo nie ma nic lepszego niż odpinanie sakw po godzinie jazdy :( Dalsza trasa była
przyjemna, większe góry to tylko Wierzbanowa i Kasina. Dość szybko dojechaliśmy do
Rabki(60km).Stamtąd nie było już tak łatwo. Jechaliśmy bocznymi drogami w kierunku
Czarnego Dunajca. Dość pokaźne góry i świeżo wyl(ew)any asfalt uprzykrzaszły drogę.
Pierwsze kryzysy (na szczęście nie wszyscy na raz) spowalniały jazdę. W Czarnym Dunajcu
trochę odżyliśmy i plaska trasę do Jabłonki pokonaliśmy nie schodząc poniżej 30km/h. Z
Jabłonki do granicy było już tylko niecałe 10 km. Jechaliśmy krajówka i był to zdecydowanie
najgorszy odcinek tego dnia. Upal, gorący asfalt, TIRy i zmęczenie. Ostatni zjazd do przejścia
był przyjemny, ale widzieliśmy już górkę po drugiej stronie granicy. Po chwili formalności
jesteśmy na Słowacji. Droga dalej nieprzyjemna, a przed nami jeszcze kilka kilometrów do
Jeziora Orawskiego. W Trestnej obijamy z głównej drogi i...dosłownie padamy na następnej
górce. Siadamy na asfalcie i dzielimy się ostatnim Snickersem :) Brak przygotowania wychodzi.
W końcu widzimy jezioro i zjeżdżamy do niego. Po znalezieniu pierwszego campingu
natychmiast się zatrzymujemy. Wieczorna kąpiel i idziemy spać. do góry Dzień 2
Trestna- Tvrdosin- Zuberec- Liptovsky Trnovec
Odległość : 73,7 km
Rano dwie niemile niespodzianki: deszcz i naciąganie właścicielki campingu. Ostatecznie
płacimy dużo więcej niż wynikałoby to z naszej umowy i składamy namioty w strugach deszczu.
Po dość długim zastanowieniu postanawiamy ruszyć. Do Trestnej wracamy tą sama droga,
która wczoraj jechaliśmy w przeciwnym kierunku. Zakładamy, że w tych warunkach dojazd nad
Liptovska Mare będzie dobrym osiągnięciem. Na szczęście po kilkunastu kilometrach przestaje
padać i możemy zdjąć z siebie nasze uniformy ;) Od Tvrdosina teren podnosi się do góry.
Jedzie się nieprzyjemnie. Jedyna ciekawostka była dziwna budowla, która spotkaliśmy na
trasie. Trochę późno orientujemy się, że musimy przejechać na druga stronę Tatr
Zachodnich...Ponad 10km podjazd zaczyna się ostro najpierw 10%, później 16% (według
znaków). Widoki są jednak przepiękne, a rozpędzeni kolarze utwierdzają w przekonaniu, że
droga na szczyt daleka. Bezwzględnie to najpiękniejsza trasa jaka kiedykolwiek jechaliśmy, a w
nagrodę (za górze strasznie zimno) długi szybki zjazd(hamują nas samochody...).Docieramy
1/3
Wyprawa rowerowa Słowacja- Relacja
Wpisany przez Maciek
środa, 23 lipca 2008 16:29 - Zmieniony sobota, 19 lutego 2011 20:31
nad Liptowska Marę i nocujemy na olbrzymim kampingu. Tylko 70km, ale za to trasa z gatunku
tych, których nigdy się nie zapomina... do góry Dzień 3
Liptovsky Trnovec- Liptovsky Mikulas- Pribyłina- PodbanskieStrbskie Pleso- Kezmarske Zlaby- Rakusy
Odległość : 91,1 km
Poranek na szczęście słoneczny, a my jedziemy w Tatry! Szybo mijamy Liptowski Mikulas(jak
większość miast na Słowacji- rozczarowuje) Za Podbanskim teren robi się piękny, las, góry i
niewielki ruch. Jedzie się bardzo milo: jest pochmurno i chłodno. Większy problem pojawia się
tuz przez Strbskim Plesem. Stromy podjazd do podnóża Tatr. Tam już mnóstwo turystów,
pieszych rowerowych i samochodami. Po odpoczynku ruszamy w do Tatrzanskiej Lomnicy.
Ścigamy się przy tym z pociągiem, który jedzie równolegle do nas ;) Dalej mkniemy na wschód i
Tatry zostają za plecami. Jedziemy ciągle w dół, aż do drogi prowadzącej do przejścia na Łysej
Polanie. Plaska droga jedziemy kilka kilometrów na południe. Zaraz po skręcie z drogi 67
znajdujemy domki o rozsądnej cenie i nocujemy z dala od cywilizacji. Dzień 4
Rakusy- Spisska Bela- Stara Lubovna- Plavec- Bardejov
Odległość : 85,8 km
Dzień czwarty to niedziela czego oczywiście nie przewidzieliśmy :( Jedzenia prawie nie mamy
a większość sklepów w pobliskiej Spiskiej Beli jest pozamykana. Na domiar złego Krzyskowi
znów strzela dętka. Stajemy się małą atrakcją dla mieszkańców wracających z kościoła.
Ruszamy w stronę Starej Lubowni niestety uboga ilość słowackich dróg zmusza nas do podróży
krajówką. Jazda jest mało przyjemna, przy nas ma miejsce wypadek. Jadąc wzdłuż Popradu,
głodni (otwarte tylko stacje benzynowe)i z brakiem koron wypatrujemy jakiegoś czynnego
sklepu i kantoru. Przyjemność ta spotyka nas blisko polskiej granicy. Co więcej mamy
możliwość po lichwiarskiej wymianie płacić złotówkami !! Korzystamy z okazji i naładowani
energia jedziemy dalej. Teren się nie zmienia: ciągle podjazdy i zjazdy w większości dość
łagodne, zdarzają się jednak "mocniejsze" miejsca. Z każdym kilometrem zwiększa się ilość
Romów na drogach, obok dróg... Staramy trzymać się maksymalnie razem bo wydaje się robić
mniej bezpiecznie. W końcu dojeżdżamy do Bardejova. Tam zapytani o możliwość noclegu
Romowie lustrują nas od stóp do głów nie omijając liczników lampek itp. Staramy się więc
raczej nie zatrzymywać i udaje nam się znaleźć schronisko młodzieżowe. Piękne miasteczko
zwiedzamy wieczorem jednak wolimy szybko przed zmrokiem wrócić do pokoju... do góry
Dzień 5
Bardejov- Zborov- Becherov/Konieczna- Uście Gorlickie- GrybówStróże- Przydonica- Gródek n.D.
Odległość : 105,6 km
Kolejny słoneczny poranek. Podejmujemy decyzje o przekroczeniu granicy w Koniecznej, do
której z Bardejowa jest stosunkowo blisko. W Zborowie kierujemy się na Becherow i mało
ruchliwą droga zmierzamy w kierunku granicy. Widać Beskid Niski przez, który musimy się
przeprawić. Równie ciekawa jest okolica, w której jest duża mniejszośc rusińska. Większość
miejscowości ma dwujęzyczne nazwy, zwraca uwagę również duża ilość cerkwi. Kilka ostatnich
kilometrów to podjazd do granicy. Niewielkie przejście i wita nas województwo małopolskie.
Dolinkami rzecznymi jedziemy aż do Uścia Gorlickiego, zwiedzając po drodze cerkiew w
2/3
Wyprawa rowerowa Słowacja- Relacja
Wpisany przez Maciek
środa, 23 lipca 2008 16:29 - Zmieniony sobota, 19 lutego 2011 20:31
Kwiatoniu. Wrażenie robi na nas Jezioro Klimkówka, które z poziomu drogi wydaje się
niewiarygodnie czyste. Wspinając się na kolejne górki dotarliśmy do drogi krajowej nr 28. Po
wjechaniu do Grybowa decydujemy się zjechać na boczne drogi i dojechać do Gródka. Powoli
robi się pochmurno, a my w gąszczu dróg jakoś nie możemy znaleźć tej najkrótszej. Do celu
powinno być około 30 km a my przejeżdżamy grubo ponad 40...W Łyczanej łapie nas burza i
zatrzymujemy się na przystanku. Tam spotykamy sponsora- właściciela rancza, który zmusza
nas do zakupu jedzenia za jego pieniądze (sam ma problemy z prostym chodzeniem). Po burzy
gubimy się znowu i kiedy wyjeżdżamy w Bartkowej nie bardzo wiemy skąd się tam
wzięliśmy...Nocujemy u państwa Tobiaszów w Gródku. do góry Dzień 6
Gródek n.D.
Odległość : 0 km
Po mleczarni z poprzedniego dnia stwierdzamy, że odpoczynek będzie wskazany- dodatkowo
padający deszcz nie zachęca do dalszej podróży. "Rozbijamy" się po miasteczku jednak ze
względu na temperaturę i deszcz nie mamy ochoty na kąpiel w jeziorze. Miło natomiast przyjęli
nas nasi gospodarze, którzy zadbali o to aby się nam nie nudziło. Jeszcze raz bardzo im
dziękujemy i obiecujemy odwiedzić przy najbliższej okazji ;) do góry Dzień 7
Gródek n.D.- Nowy Sącz- Świniarsko- Łącko- Krościenko n.D.Grywałd- Sromowce Wyżne- Niedzica
Odległość : 75,9 km
Po dniu przerwy raz w deszcze raz bez niego pełni energii ruszamy na ostatni etap - do
Niedzicy. Krzyska znów dopadają problemy- tym razem ósemka zaatakowała od środka ;) Do
Nowego Sacza teren jest trudny, ale liczne zjazdy rekompensują niedogodności. Za Nowym
Sączem kierujemy się bocznymi drogami przez Świniarsko do Mostków Dolnych, gdzie
wjeżdżamy na drogę nr 969. Kierujemy się w górę Dunajca jednak prawie tego nie odczuwamy.
Krzysięk praktycznie bez zmiany prowadzi przez cały 25 kilometrowy odcinek do Krościenka,
gdzie zamierza udać się do dentysty. Wizyta niewiele pomogła, więc ruszamy dalej. Za
Krościenkiem jedzie się fatalnie. Jest gorąco, duży ruch na drodze, ząb Krzyśka... Piękne
widoki Pienińskiego Parku Narodowego umilają podróż, lecz dopiero widok zapory w
Czorsztynie przynosi nam ulgę. Wyjeżdżamy do Niedzicy i tam kończymy nasza podróż. Został
jeszcze etap Niedzica-Wieliczka, ale to dopiero za tydzień... do góry Epilog
Krzysięk zostaje przetransportowany do domu. Dojeżdżają znajomi i po tygodniu nic nie
robienia mamy zakończyć pętlę...w międzyczasie Maciek dostaje anginy połączonej z
zapaleniem ucha i również zostaje odtransportowany. Piotrek zostaje dłużej jednak rezygnuje z
wątpliwej przyjemności samotnego powrotu i korzysta okazji wracając samochodem ;) Wyprawa
nie kończy się różowo, ale przynajmniej nic poważnego nikomu się nie stało, a i dojechaliśmy
tam gdzie zamierzaliśmy. do góry
3/3

Podobne dokumenty