Media, patriotyzm, wychowanie Minimalne środki? To za mało!

Transkrypt

Media, patriotyzm, wychowanie Minimalne środki? To za mało!
Media, patriotyzm, wychowanie
Piotr Legutko - Redaktor naczelny „Dziennika Polskiego”
Media, patriotyzm, wychowanie
Minimalne środki? To za mało!
Wyścig informacyjny, obowiązek bycia cały czas w awangardzie wydarzeń, a nawet
parę kroków dalej, kreując je, nastawienie na przekaz „na Ŝywo” - wszystko to sprawia,
Ŝe dziennikarz zachowuje się, jakby przeszłość nie istniała i codziennie rano zaczyna
opisywać świat od początku.
W mediach obowiązuje dość szczególne rozumienie tego, czym jest patriotyzm.
Nawet chwile wielkich uniesień, jakie były udziałem milionów Polaków w kwietniu 2005
i pięć lat później, nie zmieniły nastawienia większości dziennikarzy. Istnieje jakaś niepisana
zgoda na to, by za jedynie słuszny uznawać dziś „patriotyzm minimalnych środków”. Polega
on na sumiennym płaceniu podatków i rzetelnym wypełnianiu obowiązków zawodowych. Nie
ma tu mowy o wspólnocie, religii, tradycji, kulturze, ani o solidarności. Z takiego
minimalizmu rodzi się obojętność na los innych i na los narodu. W takiej definicji nie ma
w ogóle pojęcia narodu. Narodowa moŜe być co najwyŜej kadra piłkarska.
Przy takim postrzeganiu patriotyzmu jedyną postawą godną dziennikarza i publicysty
jest sceptycyzm. Nie tylko wobec faktów, obietnic polityków, czy deklaracji rządzących
(bo to w pewnym sensie naturalne). W sposób szczególny sceptycyzm dotyczy szukania
odpowiedzi na wyzwania współczesności w doświadczeniach naszej historii. Powoływanie
się na idee, teksty, dokonania sprzed dekad, stawianie za wzór postaci historycznych
traktowane jest jak dziwactwo, anachronizm lub budzenie demonów.
Wobec manifestowanych przy róŜnych okazjach przejawów tradycyjnego patriotyzmu
medialny sceptyk przyjmuje – w najlepszym przypadku - postawę względnej tolerancji
i pełnej zrozumienia wyŜszości. Taka postawa nie wynika z jakichś przesłanek ideowych. Dla
większość prezentujących ją dziennikarzy jest to po prostu obowiązująca konwencja, kwestia
pewnego stylu panującego w „środkach masowego przekazu”. Nie tylko w Polsce, ale i w
całej Europie, nosi się jak ubranie maskę autoironicznego dystansu do własnej toŜsamości.
Patriotyzm jest czymś, co trzeba brać serio, podczas gdy dla „człowieka medialnego”
stanem naturalnym jest luz, dystans, ironia w traktowaniu wszystkiego i wszystkich, siebie
i swojej toŜsamości nie wyłączając. Nie jest to jednak gombrowiczowska autoironia, bo ta
zakładała, Ŝe z polskością trzeba się cały czas mierzyć. Dziś nie ma takiego obowiązku,
przeszłość oddzieliliśmy grubą kreską. Polskość nie jest naszym twardym dyskiem, z którego
cały czas korzystamy, raczej kostiumem, ubieranym od święta, na festyny, rocznice
i międzynarodowe zawody sportowe.
Ów dystans do tego co było, co nas ukształtowało, jest związany po trosze z naturą
samych mediów. Trudno kultywować toŜsamość, czerpać z własnego dziedzictwa, gdy ma się
powaŜny problem z pamięcią. A media w czasach postnowoczesnych cierpią na chroniczną
amnezję. Dzień wczorajszy trafia do archiwum, wydarzenia sprzed tygodnia juŜ nikogo nie
interesują, a ubiegły rok to wręcz prehistoria. Wyścig informacyjny, obowiązek bycia cały
czas w awangardzie wydarzeń (a nawet parę kroków dalej, kreując je), nastawienie na przekaz
„na Ŝywo”, wszystko to sprawia, Ŝe dziennikarz zachowuje się, jakby przeszłość nie istniała i
codziennie rano zaczyna opisywać świat od początku. Co gorsza, chce w tym stanie
utwierdzać widzów i słuchaczy, karząc im resetować indywidualną pamięć i wierzyć, iŜ „tego
(o czym mówimy) jeszcze nie było”.
1
Media, patriotyzm, wychowanie
Piotr Legutko - Redaktor naczelny „Dziennika Polskiego”
Jest oczywiście w takiej praktyce pewne załoŜenie ogólniejszej natury. Przeszłość to
garb, bagaŜ, bez którego będzie nam lepiej iść do przodu, rozwijać się. Resetując wspólną
pamięć, rezygnując z określania swojej toŜsamości wobec innych, budujemy społeczeństwo
otwarte, bezkonfliktowe, pozbawione obciąŜeń. Ta oczywista utopia, choć weryfikowana na
kaŜdym kroku, wciąŜ uchodzi za medialny standard. MoŜe dlatego, Ŝe nazajutrz nikt juŜ
o weryfikacji nie pamięta.
Jak w takiej sytuacji mówić o historii, zwłaszcza własnej? (Przeszłość jest bowiem w
mediach obecna, w tygodnikach zajmuje nawet całe kolumny, a w telewizji ma swoje stałe
pasma, czy wręcz kanały tematyczne.) OtóŜ historię trzeba przed uŜyciem odpowiednio
wysterylizować i sformatować, by widz lub czytelnik otrzymał produkt atrakcyjny
i bezpieczny. W tym kontekście moŜna by przywołać znany cytat z Orwella („Kto kontroluje
przeszłość, kontroluje przyszłość”), zwłaszcza, gdy formatowania dokonuje się pod określoną
tezę. Ale owo formatowanie czy oprawianie, nie odbywa się na szerszą skalę w rozumieniu
orwellowskim. Współczesne media przyszłość interesuje równie mało jak przeszłość. Liczy
się tylko teraźniejszość. I zysk, bo formatowanie jest przygotowaniem towaru do sprzedaŜy.
Pod dyktando oglądalności danego kanału i nakładów pisma formatuje się informację,
rozrywkę, kulturę, formatowaniu podlega takŜe historia. Pierwszym elementem obróbki jest
odcięcie sztywnych łączy ze współczesnością. Przeszłość moŜe być pokazana albo
z perspektywy zakurzonego archiwum, albo sensacyjnego „Archiwum X”. Najlepiej sprzedaje
się przeszłość w formacie baśniowym. Wiadomo, im bardziej nieprawdopodobne są
opisywane zdarzenia, im bardzie obrazoburcze, tym ciekawiej się je ogląda lub czyta. Ma być
„pod prąd”, szokująco, bulwersująco, wbrew obiegowej opinii. Dlatego ciekawym tematem są
losy krasnoarmiejców leŜących pod Ossowem, a nie Polaków, którzy znaleźli się poza granicą
wyznaczoną traktatem ryskim. Dlatego profesorów UJ popularny tygodnik pokazuje jako
konformistów, którzy w czasie wojny, w sposób zorganizowany kolaborowali z okupantem.
Rewizjonizm w podejściu do przeszłości ma sens, bywa waŜny, moŜe nawet wskazany, ale
tylko gdy jest realizowany na fundamencie rzetelnej wiedzy. Natomiast w mediach –
zwłaszcza elektronicznych - uprawiane jest gównie przyczynkarstwo, teksty, nawet źródłowe,
wyrwane są z kontekstu, a zdarzenia zawieszone w próŜni. Dzieje się tak takŜe po to, by
właśnie pozbawić je pewnej ciągłości, odniesień do tego, co przeŜywamy dziś. W nauczaniu
literatury i historii, przy konstrukcji podręczników szkolnych łamie się juŜ schematy
chronologiczne, wskazuje na konteksty, inspiracje, archetypy, pokazuje powracanie stylów,
idei... W mediach ta praktyka jest na razie stosowana na prawach eksperymentu, na przykład
przy okazji rocznic wielkich bitew i powstań.
„Jestem dumny, Ŝe jestem Polakiem. Nie przypuszczałem, Ŝe to kiedyś powiem” –
mówił w kwietniu 2005 roku słuchacz dzwoniący do radiowej „Trójki”. Z równym
zadziwieniem podobne deklaracje wygłaszali wówczas dziennikarze i publicyści, chodzące
wzorce luzu i dystansu wobec własnej toŜsamości. I choć od tamtego czasu upłynęło wiele
wody w Wiśle, a wpisana w naturę mediów amnezja pozwoliła tym samym dziennikarzom
paradować w t-shirtach z hasłem „Nie płakałem po papieŜu”, to jednak wtedy właśnie nastąpił
jakiś przełom mentalny. Parafrazując tytuł słynnego eseju Jacka śakowskiego „coś w Polsce
się zrosło, coś się zaczęło”. TakŜe w Polsce medialnej. To coś moŜna porównać do
uświadomienia sobie przez bohatera filmu braci Wachowskich, Ŝe Ŝyje nie w realu (jak inni
rodacy) lecz w cyfrowym matrixie.
2
Media, patriotyzm, wychowanie
Piotr Legutko - Redaktor naczelny „Dziennika Polskiego”
Jak w takim klimacie i na takiej glebie mógł się w Polsce z taką siłą objawić
patriotyzm? To jest właśnie pytanie z którym mocują się dziś socjologowie. Klimat jest
bowiem równie waŜny, jeśli nie waŜniejszy niŜ wykłady, lektury, pouczenia czy nakazy.
Krajem, w którym „patriotyczny klimat” występuje w najsilniejszym natęŜeniu są
z pewnością Stany Zjednoczone. Znajduje to odbicie w specyfice amerykańskich mediów
i odmiennym od europejskiego stylu bycia dziennikarzy. Za Atlantykiem cały przemysł
medialny (takŜe filmowy) jest jedną wielką machiną propagandową. Tyle, Ŝe nie
programowaną przez jakieś biuro polityczne, ale czerpiącą energię właśnie z klimatu, Ŝywiącą
się autentycznym, prostolinijnym patriotyzmem poszczególnych trybików. W prywatnej
telewizji FOX noszenie przez dziennikarzy znaczka z flagą narodową jest czymś naturalnym,
podobnie jak wywieszanie jej za oknem, czy śpiewanie hymnu przed kaŜdą publiczną
imprezą. Dziennikarze amerykańscy mówiąc „ojczyzna” nie zakładają ironicznej maski, nie
wstydzą się wzruszeń, nie stronią od patosu.
Tego typu patriotyczne demonstracje nie są u nas praktykowane. I moŜe niekoniecznie
trzeba się z tego powodu rumienić, jeśli weźmie się pod uwagę dość istotny składnik polskiej
toŜsamości jaką jest PRL, a w nim próba zawłaszczania narodowej symboliki i frazeologii
przez komunistycznych funkcjonariuszy frontu ideologicznego. Dziś nie chodzi
o demonstracje, ale naturalność. Tę, którą mają dziś młodzi ludzie, nie pamiętający
czytających telewizyjne wiadomości dziennikarzy w mundurach.
BagaŜ negatywnych doświadczeń sprawia, Ŝe ludzie mediów i kultury są dziś bardzo
nieufni wobec uzewnętrzniania narodowych uczuć. I to nie jest przypadek, Ŝe najbardziej
patriotyczny film o Polsce ostatniego półwiecza nakręcili Włosi („Karol, człowiek, który
został papieŜem”). Niewątpliwie zmienia się w Polsce klimat, powoli pękają takŜe lodowce
medialne. Ale zmianom klimatu warto sprzyjać, na przykład poprzez przywrócenie mediom
publicznym ich właściwego charakteru. Tak, aby zamiast toczyć komercyjną walkę o wpływy
z reklam realizowały misję kulturotwórczą i edukacyjną.
O tym, Ŝe mamy do czynienia z kryzysem wychowania patriotycznego, nikogo
przekonywać nie trzeba. Wydaje się, Ŝe trwale naruszone zostały dwa fundamenty szkolnego
wychowania - patriotyzm i poczucie odpowiedzialności za dobro wspólne, a w ich miejsce
pojawiła się co najwyŜej idea „wyścigu szczurów”, pozostawiająca przegranych na łasce
frustracji. Przeciętna polska szkoła (bo przecieŜ nie kaŜda) znalazła się w jakiejś przedziwnej
próŜni. Przestano o niej mówić, jako o środowisku kształtującym charaktery, zamieniła się
w zakład świadczący usługi edukacyjne.
O upadku tradycyjnego etosu szkoły świadczą bardzo serio prowadzone ostatnio w
mediach debaty, czy po ukończeniu 18 lat młodzieŜ ma jeszcze w ogóle jakieś szkolne
obowiązki. Równie powaŜnym zagroŜeniem, jak ignorowanie kwestii wychowawczych, są
działania pozorowane. W ostatnich latach wydano miliony złotych na organizacje konferencji,
sympozjów, szkoleń, poświęconych tej tematyce. Bez specjalnych efektów. Równolegle
pojawiło się niemało świetnych inicjatyw, angaŜujących czas i energię młodzieŜy – z bardzo
dobrym efektem. RóŜnica polegała niestety na tym, Ŝe na „bicie piany” o wychowaniu zawsze
znajdowały się pieniądze, natomiast wiele świetnie zapowiadających się pomysłów na
konkretne działania wśród młodzieŜy zginęło śmiercią naturalną – z braku pieniędzy.
To samo dotyczy projektów medialnych, promujących postawy patriotyczne.
NajpowaŜniejszą bolączką współczesnej pedagogiki jest dziś jej oderwanie od Ŝycia.
Młodzi nauczyciele skarŜą się, Ŝe kierunkowe studia w Ŝadnym stopniu nie przygotowują ich
na to, z czym muszą zmierzyć się w szkole. Zwłaszcza, jeśli chodzi o rozwiązywanie realnych
problemów, radzenie sobie w trudnych sytuacjach.
3
Media, patriotyzm, wychowanie
Piotr Legutko - Redaktor naczelny „Dziennika Polskiego”
Z teorią wychowania jest naprawdę krucho, dlatego polskiej szkoły nie naprawią
profesorowie pedagogiki, nawet ci o głęboko patriotycznej proweniencji i politycy
o spiŜowym systemie wartości..
Potrzeba nam dziś programów pozytywnych, sprawdzonych w boju liderów, którzy
porywają przykładem, wychowawców z powołaniem, znajdujących z młodzieŜą wspólny
język, rozumiejących ją i potrafiących do niej dotrzeć. TakŜe za pośrednictwem nowych
mediów. Przy tego typu zadaniach waŜny, jeśli nie decydujący jest element
współodpowiedzialności wszystkich obywateli za to, co dzieje się w przestrzeni publicznej.
Sukces wychowawczy musi mieć wielu rodziców. Przede wszystkim tych naturalnych,
ale wspartych przez szkołę, parafię, organizacje młodzieŜowe. I media. Sukces wykuwa się
we wspólnym działaniu ludzi mających przede wszystkim na względzie dobro młodzieŜy.
Piotr Legutko
Redaktor naczelny „Dziennika Polskiego”
4

Podobne dokumenty