historia 44 - Ruch Muzyczny
Transkrypt
historia 44 - Ruch Muzyczny
historia 44 I dą zmiany. Podobno zmiany są dobre. Tak przynajmniej twierdzi pewien bloger, który nie bardzo wiadomo o czym pisze, bo przedstawia się jako przestrzeń, wiedza i networking zwiększające szanse na sukces startupów. Na jego stronie znaleźliśmy treści tyleż niezrozumiałe, co intrygujące. Bloger oznajmił, że rebrandingował się bezboleśnie. Ponieważ nas także coś czeka, choć trudno przewidzieć, na czym miałoby to polegać, postanowiliśmy zakopcować w norze spore zapasy mięty, melisy i kory wierzbowej. A nuż będzie bolało? Szczerze mówiąc, już nam głowa pęka, bo doszły nas głosy, że nikt nas nie czyta, że trąci od nas myszą i że do każdego naszego felietonu trzeba dopłacać worek kartofli. A że kartofli wkrótce zabraknie, to nam norę zamkną i będzie po sprawie. Próbowaliśmy się tłumaczyć, że właściwe naszemu gatunkowi podkopywanie i podgryzanie środowiska muzycznego jest przedsięwzięciem niszowym. Nie bardzo nam wyszło. Zamiast podgryzać, mamy przed narodem nieść oświaty kaganiec. Postanowiliśmy sprawdzić, jak to się robiło pół wieku temu i w numerze 11/1963 trafiliśmy na anonimowy list do redakcji, zatytułowany Camera obscura da capo al fine. List dotyczy pewnej pionierskiej publikacji Wydawnictwa Związkowego. „Muzyk-amator” donosi: W przedmowie do Informatora pracownika kulturalno-oświatowego czytamy: „Wydawnictwo będzie wdzięczne za nadsyłanie uwag i życzeń”. Spełniam tę prośbę. Ograniczę się przy tym do problematyki muzycznej. Na stronie 60 pierwsze zaskoczenie: Wydziały Pedagogiczne Państwowych Wyższych Szkół Muzycznych uprawniają do „pracy w charakterze ruchu amatorskiego”. Niemożebne! Dlaczego? Proszę tylko spojrzeć, jak by to ładnie wyglądało w rubryce „zawód”: „ruch amatorski”. Nas to wcale nie dziwi, zwłaszcza że utożsamiliśmy się z norą do tego stopnia, że na pytanie o imię i nazwisko odpowiadamy „Ruch Muzyczny”. Czytajmy dalej: Na stronie 56 przecieram oczy: w Polsce istnieją aż 4 Średnie Szkoły Muzyczne. I to w dodatku nie państwowe. Ładne rzeczy! Co na to Zarząd Szkolnictwa Artystycznego Ministerstwa Kultury i Sztuki? Z Informatora dowiadujemy się (str. 200), że w Polsce z czasopism muzycznych istnieje tylko „Życie Śpiewacze” i „Poradnik Muzyczny”. Polecam redaktorom niniejszego dziełka uczestniczenie w remanencie kiosku „Ruchu”. nych dokonać szczegółowej analizy pieśni S. Moniuszki Sprawiedliwość, Zosiu śmiała. Gdyby się skupić na jednym, za to porządnie, uniknęlibyśmy wpadek, z jakich redakcja musiała się tłumaczyć przed półwiekiem: Polskie Nagrania wydają na płytach „pieśni artystyczne m.in. z muzyką S. Moniuszki”, wydają płyty z muzyką operową m.in. „S. Moniuszki mazur z opery Straszny dwór”. W związku z notatką w rubryce Artyści polscy za granicą dot. występów Jerzego Kosmali w Bułgarii […] p. BOGNA HAŁACZ (Kraków) stwierdza, że pominięte zostało jej nazwisko, mimo że brała udział w tych samych koncertach jako pianistka-solistka. Za pominięcie nazwiska, wynikłe z niedokładności informacji naszego współpracownika redagującego wspomnianą rubrykę, najmocniej przepraszamy p. Bognę Hałacz, zdając sobie sprawę, jak niepotrzebne komentarze wywołują nierzadko w środowisku muzycznym tego rodzaju niedopatrzenia. Sprawa jest tym bardziej przykra, że nazwisko pianistki już po raz drugi zostało pominięte w „Ruchu Muzycznym”. Redakcja dołoży wszelkich starań, by podobnego typu pominięcia zdarzały się jak najrzadziej. W recenzji koncertu Richtera w Warszawie […] omyłkowo podaliśmy, że w programie recitalu znalazło się 16 Preludiów i Fug Szostakowicza zamiast 6. W numerze 9 „Ruchu Muzycznego” w artykule H. Schillera pt. Czasopisma muzyczne za granicą podaliśmy, że miesięcznik „Neue Zeitschrift für Musik” założony został w 1934 roku przez Roberta Schumanna. Powinno być oczywiście: w 1834 roku. W tym samym 9 numerze w informacji Z Krakowa w wyliczeniu wykonawców koncertu powinno być: Jadwiga Romańska, a nie Janina, jak zostało wydrukowane. Za powyższe błędy przepraszamy autorów, p. J. Romańską i wszystkich Czytelników. Na str. 16 bieżącego numeru zakradł się przykry błąd drukarski: w tytule artykułu o Kirsten Flagstad przestawiono dwie ostatnie cyfry. Powinno być oczywiście 18951962. Za błąd przepraszamy Czytelników. I to jest rozwiązanie! Powinniśmy wziąć przykład z Polskich Nagrań: w nowym atrakcyjnym dziale „Podróże” omówić pięciodniową wycieczkę S. Moniuszki do Pragi na spotkanie z B. Smetaną. W dziale porad praw- Niemożebne! I trwa po dziś dzień, choć przestaliśmy się już tłumaczyć i przepraszać. To już lepiej nas zrebrandingujcie, tylko żeby nie bolało, prosi pokornie MUS TRITON Akurat ta informacja dodała nam otuchy. Skoro pięćdziesiąt lat temu istniały zaledwie cztery średnie szkoły muzyczne, a tylko próbowano nam wmówić, że jest ich znacznie więcej, to może nadal tak jest...? Może wyniki sprzedaży „Ruchu” są w gruncie rzeczy imponujące? Zwłaszcza że próba uczestniczenia w remanencie jakiegokolwiek z dzisiejszych kiosków nie przyniosłaby żadnych efektów – czego jak czego, ale czasopism patronackich raczej tam nie uświadczysz. Może najwyższy czas zacząć się reklamować? Sprawdźmy: Na stronie 286 żywa reklama: „PWM wydawcą pism muzycznych”. „PWM – to samo co PWN”. W tym przypadku reklama dźwignią… ale czego? U nas akurat jest odwrotnie. Wydawcą jedynego czasopisma muzycznego w Polsce jest Instytut Książki. Proponujemy slogan: „Instytut Książki – to samo co Instytut Muzyki i Tańca”. I podpowiadamy autorowi listu: skoro już mowa o maszynach prostych, przypuśćmy, że reklama nie tyle dźwignią, co równią pochyłą. Ale to i tak nic w porównaniu z rewelacją ze strony 270: