Sztuka feedback`u 189 Pobrań - Wyższa Szkoła Europejska im. ks
Transkrypt
Sztuka feedback`u 189 Pobrań - Wyższa Szkoła Europejska im. ks
STUDIUM PRZYPADKU Wyższa Szkoła Europejska im. ks. Józefa Tischnera Sztuka feefbacku dr inż. Andrzej Ścibich „Źródło spokoju” to nowy ośrodek wypoczynkowy i nieduże centrum szkoleniowo-konferencyjne w Ustroniu. Jego kierownik Paweł Duchowski, pracuje w branży turystycznej od sześciu lat – zaczynał jako recepcjonista w Wielkiej Brytanii, po powrocie do kraju pracował jako pomocnik kierownika dużego hotelu w Krakowie, potem przeniósł się do Katowic, a dzięki swojemu zaangażowaniu w pracę, wykształceniu i pomysłowości na rozwój obiektów turystycznych, został kierownikiem. Paweł zaczyna każdy poniedziałek od przygotowania planu pracy personelu zatrudnionego w „Źródle spokoju”. Szczegółowo opisuje przydzielone zadania, dopasowuje je do ilość godzin pracy danej osoby, dba o każdy szczegół, który nie tylko wpływa na komfort wypoczynku gości, ale także warunki pracy jego zespołu. Gdy zaczynał swoją karierę zawodową, pracował w hotelu w Londynie należącym do sieci znanej na całym świecie, jego ówczesny przełożony niestety ignorował takie problemy, jak odpowiednie warunki pracy podwładnych, już nie wspominając o takich kwestiach jak zadowolenie z wykonywanej pracy. Liczył się dla niego tylko efekt – zadowolony klient, który chętnie wróci ponownie do hotelu. Wszystkie środki, aby to osiągnąć były dobre: nadgodziny, przesuwanie terminów urlopów, ściąganie pracowników do pracy w trakcie dni wolnych. Paweł postanowił, że jeśli uda mu się kiedyś kierownikiem, nawet małego hotelu, to będzie dbał o swój zespół. Pracownicy „Źródła spokoju” doceniają starania kierownika, aby ich praca dawała im satysfakcję. Wiedzą, jak dużą wagę przykłada do planowania czasu pracy, zrównoważonego podziału obowiązków oraz jak niechętnie narusza, nawet w sytuacjach kryzysowych, czas który mają przeznaczony dla najbliższych. Niestety pozostają wobec niego nieufni i zachowują duży dystans. Paweł wydaje polecenia – rzeczowo i dokładnie, zawsze z odpowiednim wyprzedzeniem. Nigdy jednak nie komentuje zrealizowanych zadań – nie chwali za dobrze wykonaną pracę, nie daje wskazówek ani sugestii o tym, jak coś powinno wyglądać. Nawet, jeśli ktoś coś zrobił źle to jedynie zwraca mu na to uwagę, nie analizując dokładnie zaistniałej sytuacji. Nie jest jednak osobą chłodną, pozbawioną emocji. Wprost przeciwnie, jest niezwykle żywiołowy, ciągle proponuje nowe ulepszenia i rozwiązania, stara się wszystkim pomóc i upewnić się, że ośrodek wypoczynkowy funkcjonuje niczym szwajcarski zegarek. Tym większe zdziwienie u pracowników budzi brak komentarzy dotyczących ich pracy. Pokojówki obawiają się, że ten brak wypowiedzi szefa na temat tego co należy do ich obowiązków, oznacza, że on ciągle je sprawdza, jest niezadowolony i co gorsza, czeka na jakąś ich „wpadkę”. Jedna z kelnerek powiedziała im, że ponoć kierownik pracował wcześniej z jej koleżanką ze szkoły w hotelu w Katowicach i chętnie wytykał błędy innym pracownikom podczas co miesięcznych spotkań całego zespołu, a tam pełnił tylko funkcję asystenta kierownika. „Trudno przewidzieć, co szykuje u nas” – zastanawiały się – „Może tworzy listy naszych niedociągnięć i potem po prostu posłuży się nią, gdy będzie kogoś z nas chciał zwolnić?”. Również pracownicy kuchni snuli różne hipotezy na temat zachowania szefa. Podczas jednych z takich rozmów, nagle do kuchni wszedł Paweł. Wszyscy zamarli z dziwnymi minami na twarzach. Kierownik, który nie lubił niedomówień od razu, grzecznie, wręcz żartując poprosił, aby powiedzieli o czym tak debatują. Szef kuchni, który miał już szczerze dość tego ciągłego snucia teorii spiskowych, rzucił: „Wszyscy zastanawiają się, czy Pan Kierownik jest zadowolony z naszej pracy”. Paweł poczuł się zaskoczony, ale nic po sobie nie pokazał, uśmiechnął się i szybko dopowiedział „Oczywiście”. Po czym zaczął omawiać z kucharzem menu na przyjęcie organizowane w hotelu za miesiąc. Wypowiedź szefa kuchni nie dawała Pawłowi spokoju przez cały dzień. Wieczorem zadzwonił do swojego poprzedniego przełożonego, którego był asystentem i z którym zdążył się zaprzyjaźnić. Opowiedział wydarzenie z kuchni i poprosił o radę – dodając: „Zupełnie nie rozumiem, o co im chodzi”. Krzysztof Kwiatkowski, pracujący w branży od wielu lat, od razu domyślił się w czym problem: „Czy mówisz im, gdy jesteś zadowolony z tego jak wykonali swoją pracę? A gdy zrobią coś źle to wyjaśniasz, co powinni poprawić?” – zapytał. Paweł przyznał, że nigdy czegoś takiego nie robił, gdyż był ogólnie zadowolony z pracy swojego zespołu i uznawał, że brak negatywnych komentarzy, oznacza, że dobrze wykonują swoje zadania. Krzysztof wyjaśnił młodszemu koledze, jak ważna jest sztuka dawania informacji zwrotnej podwładnym, czyli sztuka feedbacku. Paweł obiecał sobie, że będzie pamiętał o jej stosowaniu i pochwali swój zespół za ich dotychczasową pracę. Następnego dnia w pracy, wszyscy byli bardzo zajęci, gdyż wieczorem w ośrodku odbywała się uroczysta kolacja kończąca trzy dniowy pobyt w „Źródle spokoju” grupy menagerów z Warszawy. Paweł liczył, że zadowoleni klienci polecą ośrodek znajomym oraz osobom, z którymi współpracują, dlatego zadecydował, że jako niespodziankę od firmy dla gości podadzą pieczone prosie nadziewane kaszą gryczaną, specjalność szefa kuchni. Niestety kucharz, który był przeziębiony i miał problemy z wyczuciem smaku, źle doprawił farsz, który potem jeden z managerów określił jako „pozbawioną smaku papkę”. Dodatkowo, chory szef kuchni nie przypilnował pomocników, którzy odpowiadali za pieczenie mięsa i prosię było lekko przypalone. Źle przyrządzone danie, które miało stanowić atrakcję wieczoru, nie zostało jednak bardzo negatywnie odebrane przez managerów, którzy docenili sam gest kierownika ośrodka. Ich rozczarowanie ostatnim wieczorem pobytu w „Źródle spokoju” wynikało głównie ze złej obsługi kelnerskiej – kelnerki zapominały o części zamówień, a jedna z nich potknęła się i rozbiła wszystkie kieliszki z białym winem, które właśnie niosła do stolika, oblewają jednocześnie dwóch gości. Chociaż kierownik ośrodka zdawał sobie sprawę, że ich błędy wynikają z faktu, że są na nogach po kilkanaście godzin (niestety panował jakiś wirus i duża część obsługi była na zwolnieniach lekarskich) od trzech dni, to był jednak zły i rozgoryczony. Po zakończeniu uroczystej kolacji poprosił cały zespół pracujący w kuchni oraz kelnerki i barmana, aby zostali dłużej po posprzątaniu sali i kuchni, gdyż musi z nimi porozmawiać. Gdy wszyscy usiedli przy jednym stole, Paweł zaczął od wyjaśnienia, jak wiele nadziei pokładał w tym wieczorze oraz jak bardzo zależało mu na tym, aby managerowie byli zadowoleni. Potem zaczął opowiadać, jak bardzo stara się, aby godziny pracy były racjonalnie rozplanowane, aby żaden z pracowników nie był przemęczony oraz aby mieli czas dla swoich najbliższych, gdyż przecież on wie jak bardzo to jest ważne. „Tymczasem, gdy mamy tak ważne zadanie, ja nie mogę na Was polegać” – ciągnął rozgoryczonym tonem Paweł – „Marta, jesteś za wolna, a w dodatku nieuważna. Jak kelnerka z takim doświadczeniem, może rozbić sześć kieliszków z winem zaraz przed nosem klienta? A Ty, Marzena, mogłabyś zacząć wreszcie pamiętać, gdy ktoś z gości prosi Cię o filiżankę kawy, jaka to kawa. Zazwyczaj gościom robi różnicę, czy dostaną Latte czy Espresso.” Nie dając dojść dziewczynom do głosu, kierownik zwrócił się do szefa kuchni: „Piotrze, ja wszystko rozumiem. Wiem, że jesteś chory i przyszedłeś do pracy, tylko dlatego, że nikt nie potrafi przyrządzić tak dobrego farszu do pieczonego prosiaka, ale chyba lepiej byłoby, gdyby Cię dzisiaj z nami nie było. Zwykły pieczony kurczak byłby arcydziełem kulinarnym w porównaniu z tym, co dzisiaj przygotowałeś.” Wszyscy milczeli, takie zachowanie Pawła było dla nich czymś nowym. Część myślała sobie, że wreszcie poznali jego prawdziwą twarz, a część po prostu marzyła aby ten dzień się wreszcie skończył. Gdy kierownik zakończył zebranie, prosząc aby to był pierwszy i ostatni raz, wszyscy szybko się rozeszli. Paweł natomiast został sam i zaczął się zastanawiać, czy tak właśnie powinien wyglądać feedback – im bardziej opadały z niego emocje, tym bardziej był przekonany, że chyba to nie o to chodziło Krzyśkowi.