Czynić dobrze (Msza radiowa - OL 2000)
Transkrypt
Czynić dobrze (Msza radiowa - OL 2000)
XXVI Niedziela Roku - B Lb 11,25-29 Jk 5,1-6; Mk 9,38-43.45.47-48 Czynić dobrze W dzisiejszej Liturgii Słowa dominują dwa problemy. Pierwszy zawarty jest w słowach Pana Jezusa: "kto nie jest przeciw nam, ten jest z nami." Natomiast drugi wiąże się ze zgorszeniem: "kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą, temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze." Oba te problemy są bardzo ważne w naszym codziennym życiu, zwłaszcza tutaj, w kraju, w którym jest tyle różnych wyznań i Kościołów, imigrantów z różnych krajów i kultur. Jaki ma być nasz stosunek do tych, którzy nie przynależą do Kościoła katolickiego, których spostrzegamy, jako obcych? Czy można ich lekceważyć, lub nimi pogardzać tylko dlatego, że są inni? Jeden z Apostołów przyszedł do Pana Jezusa zgorszony tym, bo zobaczył jak ktoś obcy, kto nie chodził z nimi, czynił dobrze i w imieniu Jezusa, wyrzucał złe duchy. Na to Pan Jezus odpowiedział: “Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o mnie”. Na przykładzie tego zdarzenia widzimy, że Duch Boży tchnie, kędy chce. Dobrze czynić mogą wszyscy i Pan Jezus to pochwala. Ludzie wierzący nie mają monopolu na czynienie dobra. Nie wolno nam się gorszyć i być zazdrosnym z powodu dobrego postępowania innych. Nie możemy prosić tak jak Apostołowie w dzisiejszej Ewangelii, zabroń im tego, to jest tylko nasza rzecz. Nie, Chrystus mówi do nas: “Nie zabraniajcie im tego. Kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”. Drugi problem z dzisiejszej Ewangelii dotyczy zgorszenia, które dajemy innym. Często można usłyszeć powiedzenie, że ludzie wierzący wcale nie są lepsi od niewierzących. Jest w tym dużo prawdy, bo wielu z nas, katolików, mimo wyznawanej wiary, wcale dobrze nie postępuje. Wielu ma podwójne oblicze, inne w kościele, podczas modlitwy, a zupełnie inni w życiu codziennym. Wtedy zamiast być przykładem, stają się zgorszeniem dla świata. Dlatego dzisiaj słyszymy te twarde słowa przestrogi: “Biada wam! Kto by się stał powodem grzechu (...) temu byłoby lepiej uwiązać kamień młyński u szyi i wrzucić go w morze”. Ten obrazowy opis z Ewangelii: odcięcie ręki, nogi, wyłupanie oka, - to wszystko po to, aby pokazać, jak bardzo mamy unikać zgorszenia. Gorszyć, to znaczy być powodem grzechu drugiego człowieka. Przez to stajemy się odpowiedzialni za cudze grzechy, za cudzą niewiarę, zepsucie i nieszczęście. Można kogoś zgorszyć przez swoją lekkomyślność. Tak często gorszą rodzice swoje dzieci, gdy w zdenerwowaniu mówią to, czego nie powinni mówić. Dlatego małe dzieci, chociaż może jeszcze nie potrafią poprawnie mówić, a już posługują się przekleństwami dorosłych. Trzeba sobie to uświadomić, że rodzice bardzo często są odpowiedzialni za grzechy swoich dzieci, które one popełniają w dzieciństwie i później, jako ludzie dorośli. Można zgorszyć kogoś także świadomie i z pełną premedytacją. Nie trudno podać przykłady, gdy nieodpowiedzialni ludzie doradzają komuś grzech lub namawiają do grzechu. Cieszą się, gdy inni źle postępują. Wydaje im się wtedy, że złe postępowanie innych w jakimś stopniu rozgrzesza i usprawiedliwia ich samych, z własnych słabości. Stąd też często przyzwalają na cudze grzechy, są obojętni na wszystko, co ich bezpośrednio nie dotyczy. Pochlebcy posuwają się jeszcze dalej, bo widząc zło, pochwalają je, nie chcąc się narażać. 1 Te cudze grzechy są często również naszymi, gdyż wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za szczęście i nieszczęście, za zbawienie i potępienie naszych braci. Jakże często lub wcale nie myślimy o tym, że to właśnie my jesteśmy winni wielu grzechów popełnionych przez innych. W prawdziwym życiu chrześcijańskim nie może być rozbieżności pomiędzy praktykami religijnymi a życiem codziennym. Musimy zawsze, w kościele i poza nim, na modlitwie i w zwyczajnej codzienności być kimś jednym. Tylko wtedy nasze życie będzie przykładne i nie będzie gorszyć innych. Mamy zawsze szukać tego, co nas łączy z innymi ludźmi, nawet gdyby oni byli nam obcy i należeli do innego Kościoła lub byli niewierzącymi. Wystrzegajmy się tego, co mogłoby kogoś od nas i od Chrystusa oddzielać. Ta bardzo stanowcza groźba Pana Jezusa w stosunku do gorszycieli, niech będzie przestrogą i dla każdego z nas. “Biada temu, przez kogo przychodzi zgorszenie”. Musimy zrobić sobie dzisiaj dokładny rachunek sumienia, czy przypadkiem nie jesteśmy zgorszeniem dla innych? Czy nasz zły przykład, słowa i zachowanie nie spowodowały u kogoś utraty wiary i szczęścia? Błogosławieni jesteśmy, jeśli możemy powiedzieć, że nie mamy nikogo na sumieniu, nikomu nie daliśmy zgorszenia, dla niego nie staliśmy się przyczyną ich zguby, utraty wiary, zejścia na bezdroża. Jeśli dostrzegamy swoją winę, to niech ta dzisiejsza liturgia i to pouczenie Pana Jezusa będzie dla nas początkiem innego, lepszego życia. Amen. Msza radiowa, Orchard Lake 2015 2