Rok Miłosierdzia Wielki Post 2016 – Tydzień 2

Transkrypt

Rok Miłosierdzia Wielki Post 2016 – Tydzień 2
Rok Miłosierdzia
Wielki Post 2016 – Tydzień 2
Podobnie jak w 1. tygodniu zachowujemy „reguły modlitwy” takie
same. Przypomnijmy sobie wprowadzenie do modlitwy. Spokojnie
wejdźmy w relację z Bogiem. Ważne, aby modlitwa niebyła w biegu,
tylko dobrze przygotowana.
7. Ostatnia Wieczerza – Ewangelia św. Jana 13, 21-38
Kilka myśli do modlitwy.
Jesteśmy z Jezusem i z Apostołami w Wieczerniku. Życie Jezusowi
oddajemy, lecz na tej drodze również się Go wypieramy. Życie dla Pana z
jednej strony a chodzenie swoimi drogami z drugiej; jest to jakby
nierozłącznie związane ze sobą. Chodzenie drogami Jezusa i schodzenie
na inne drogi (na swoje „stare utarte szlaki”). Jest w nas usiłowanie
podążania równocześnie dwiema drogami: drogą ucznia Chrystusa i
drogą, którą idzie świat. Judasza taka dwuznaczność doprowadziła do
życiowego dramatu.
Zapewniamy naszego Zbawiciela, że oddajemy Mu życie (to z
jednej strony), lecz silna jest w nas także obawa, przed odrzuceniem ze
strony człowieka (to z drugiej strony). Istnieje również obawa, przed
zmarnowaniem życia, będąc uczniem Syna Bożego. Człowiek nie chce
być ani ośmieszonym, ani upokorzonym czy samotnym. Wydaje się, po
ludzku rzecz biorąc, że lepiej nie znać Chrystusa, niż poznać Go, bo mogą
przyjść takie sytuacje, które doprowadzą do utraty życia.
Piotr nie wie, z czym wiąże się deklaracja wypowiadana w chwili
porywu i entuzjazmu, fascynacji i zachwytu Jezusem: „Życie moje oddam
za Ciebie”. Nie mamy pełnej świadomości tego, z czym wiąże się np.
decyzja przyjęcia święceń kapłańskich, czy sakramentu małżeństwa. Nie
mamy poznania tego, co będzie udziałem naszego życiu zakonnym, czy
małżeństwie. Niektórzy po latach mówią: to jest takie trudne: czystość,
życie w celibacie, bez własnej rodziny – nie dam rady. Małżonkowie
mówią podobnie: to nie jest łatwe, żadna inna osoba tylko jedna i ta sama,
której ślubowałem do śmierci. Ale również: nie mogę sobie pozwolić na
to, aby mnie w ten sposób traktowano, mam swoją godność.
Jak zatem obecnie rozumiem słowa, wypowiedziane przez Piotra:
„Życie moje oddam za Ciebie”. Co z obecnego życia teraz daję, a także
pragnę dawać mojemu Panu? Przyjdzie jednak czas na niewierność.
Chwilowe upadki nie niszczą jednak tego, że będę nadal uczniem Jezusa
Chrystusa. Niewierności nie niszczą autentyzmu podjętej decyzji: „Życie
moje oddam za Ciebie”. Chrystus wątpi w słowa Piotra: „Życie swoje
oddasz za Mnie? Trzy razy się Mnie wyprzesz”. Jest w nas obraz życia, w
którym nie ma miejsca na połowiczność czy przeciętność. Pragniemy
autentyzmu, uczciwości, całkowitego oddania się. A jednak warto nosić w
sercu to ostrzeżenie: „Trzy razy się Mnie wyprzesz”. Uważajmy!
Prośmy Pana Boga:
Chcę Ciebie Panie poznać, aby Cię nie zdradzić. Z poznania Ciebie
rodzi się potrzeba dalszego poznawania, czyli nieustannej kontemplacji.
Odczuwam, że moja wierność będzie wówczas, gdy będzie we mnie
wielkie i nieustanne pragnienie wierności. Spraw, by ono we mnie było
świeże i prawdziwe. Proszę, żebym nie był z Tobą dla doraźnych potrzeb,
z lęku, albo dlatego, że inni poszli za Tobą, bądź też że tak wypada!
Pociąga mnie Boże wszystko to, co jest na świecie. Dlatego chcę
dorastać, odchodząc od świata, przez przeżywanie Twojego Słowa. One
mnie nie zmieniają – jestem tym przerażony! Nie docierają do serca.
Pozostają na poziomie mojej wiedzy. Niekiedy mój kontakt z Tobą
posiada charakter czysto formalny, zewnętrzny. Jestem tego świadomy, a
równocześnie przerażająco bezradny. Ulecz mnie!
Czy ja chcę oddać życie za Ciebie? Słowa niewiele kosztują, lecz
potem pojawiają się problemy, które bolą. Wprowadź mnie Panie w
rozumienie życia, przez które mnie przeprowadzasz. Chciałbym nauczyć
się trzech spraw: przeżywania Eucharystii, rozumienia słowa Bożego i
życia z innymi. To nie jest dla Ciebie trudne. Dla mnie zaś nieosiągalne.
Możesz to uczynić, dlatego proszę.
8. Mowa pożegnalna – Ewangelia św. Jana 14, 1-14
Kilka myśli do modlitwy:
Słowa, które Jezus wypowiada w swojej mowie pożegnalnej
zostały przekazane w tym celu, aby nas umocnić w wierze. Najpierw
dotyczy ona zagadnienia wiary i niewiary, odejścia i ponownego
przybycia. Jezus zapowiada, że odejdzie z tego świata i pójdzie do Ojca.
Odchodzenie jest ważnym symbolem w życiu ludzi wierzących. Żyjemy
na ziemi, ale z ziemskiego świata przechodzimy do Bożego. Nie
następuje to dopiero po śmierci. Wiara oznacza już tutaj i teraz przejście z
ziemskiej do niebiańskiej egzystencji. Dzięki wierze mamy już na ziemi
udział w przyszłym świecie w świecie Boga. Możemy tutaj na tym świcie
żyć po Bożemu, wartościami wiecznymi.
Nasze życie jest nieustannym przechodzeniem z jednego świata do
drugiego. W tej drodze zawsze towarzyszy nam Jezus, będący dla nas
wsparciem. Najważniejszym przesłaniem mowy pożegnalnej jest
wezwanie do wiary. Wiara pozwala nam przetrwać wstrząsy łączące się z
ludzkim życiem. Wstrząs jest skutkiem zderzenia między tym, co
słyszymy od Chrystusa, a tym, co proponuje i czym żyje świat; między
drogą zewnętrzną i wewnętrzną, między wewnętrznym przeczuwaniem
Boga i zewnętrzną rzeczywistością, która nie chce nic wiedzieć o Bogu.
Przechodzić do Ojca możemy tylko dzięki wierze. Tracimy pewność, gdy
Jezus staje się nieobecny w naszym życiu. Wiara oznacza stałe zaufanie.
Doświadczamy przez nią spokoju i wewnętrznej stałości.
Jezus mówi także o mieszkaniach w domu Ojca. Odpowiada tym
samym na naszą nieustanną potrzebę bezpieczeństwa, pewności i
spokoju. On sam przygotuje nam mieszkanie. Każdy otrzyma mieszkanie
dla siebie. Już teraz, żyjąc na ziemi, mieszkamy tam, gdzie mieszka Bóg.
Dlatego żyjąc na ziemi możemy doświadczać prawdziwej wolności i
autentycznego bezpieczeństwa. Gdy umieramy, Jezus wychodzi
naprzeciw nas, aby zabrać nas do mieszkania, które przygotował.
W pytaniu skierowanym do Jezusa przez Tomasza pojawia się
poszukiwanie odpowiedzi na to, czym jest prawdziwe życie i czym droga
do niego? Trzeba chcieć wybrać drogę właściwą w życiu, spośród tych,
jakie proponuje świat. Pytanie o drogę jest szukaniem sensu i celu
ludzkiego istnienia. Uczeń otrzymuje odpowiedź, iż to Jezus jest
spełnieniem wszelkiej tęsknoty człowieka.
Jezus jest drogą. Nie potrzebujemy żadnej innej drogi. Jezus jest
mistyczną drogą, która prowadzi ku światłu i rozumieniu, ku mądrości, ku
wzrastającej świadomości i ku naszemu pierwotnemu przeznaczeniu.
Jezus jest drogą a równocześnie celem. W Nim doświadczamy Boga jako
życia i jako prawdy. W Nim objawia się nam Bóg. W Nim oglądamy
Boga. Patrząc na Jezusa i słuchając Jego słów, zdążamy ku Bogu.
Wiara nie jest trwałym uposażeniem, lecz drogą, dzięki której
pozostajemy istotami żywymi. Jezus jest życiem. W Nim jest możliwość
rzeczywistego życia, w którym łączą się sprawy ziemi ze sprawami nieba.
Jezus jest prawdą. Jest prawdą nie w sensie doktryny, lecz w sensie
objawionego życia Boga. On odsunął przed nami zasłonę, która zasłaniała
nam Boga. Każdy, kto idzie drogą Jezusa, ten nie tyle ma prawdę, ile żyje
w prawdzie, żyje prawdziwie. Żyje w rozumieniu i przyjmowaniu
rzeczywistości. Widzi świat taki, jakim on jest.
Prośmy Pana Boga:
Potrzebuję umocnienia w wierze. Odkrywam w sobie wiarę i
niewiarę, chęć odejścia od Ciebie, Boże, a równocześnie wielkie
pragnienie przebywania w Twojej bliskości. Kiedy pomyślę o tym, że
trzeba odejść z tej ziemi, rodzi się odczucie żalu. To jest przedziwne, że
wierzymy w Ciebie Boże, a równocześnie nie chcemy umierać.
Walczymy o to, aby żyć jak najdłużej na tej ziemi. Jest w tym jakieś
niedowierzanie w życie wieczne, zarówno w to, że ono istnieje, jak i to,
że czeka mnie tam szczęście.
Panie Boże, nie odczuwam przechodzenia z tego świata, do
innego, chyba że moje starzenie się wskazuje na zbliżający się koniec
życia. Przymnóż mi wiary bym rozpoznał, że jesteś. Na moje zaufanie
Tobie mają wpływ sytuacje bolesne, w których nie mogę dostrzec Twojej
ręki nade mną. Wolność i poczucie bezpieczeństwa są przeżyciami
sporadycznie odczuwanymi. Taka sytuacja każe mi myśleć, że znajduję
się poza Twoim domem, nie zaś w nim. Proszę Cię, Boże, bym odczuł, że
mnie kochasz. Dlaczego wielu wokół mnie potrafi wskazać na
wydarzenia będące znakami Twojej ingerencji z miłości, ja zaś nie mogę
nazwać czegokolwiek, co mówiłoby o tym, że troszczysz się o mnie?
„Panie, abym przejrzał!”
9. Ujawnienie kto zdradzi – Ewangelia św. Jana 13, 21-30
Kilka myśli do modlitwy:
Zdradzić, to wyprzeć się tego, że ma się jakikolwiek udział z
Jezusem, więź z Nim. Zdradza ten, kto nie poznał Go w sposób
dostateczny. Ten, kto nie pozwolił na to, aby Chrystus mu się objawił.
„Gdyby Go bowiem poznali, nie ukrzyżowaliby Pana chwały” (1 Kor
2,8). „Nie znam tego człowieka” powiedział Piotr o Jezusie. Zatem, Jezus
nie był Jego ani Mistrzem ani Nauczycielem. Trzy lata byli razem: Jezus i
Piotr, podobnie i Judasz. Widzieli Go swoimi oczyma, słyszeli na własne
uszy, byli zafascynowani Jego czynami, ale też niejednokrotnie byli
bezradni, jakby zawiedzeni. Trzy lata, i Go nie poznali. Judasz zajmował
się tym, co materialne, we wspólnocie. Chodził za Jezusem, jak inni
uczniowie, ale to, co Nauczyciel mówił, jak można domniemywać, nie
fascynowało Go. Może poza jednym wyjątkiem, gdy Jezusa chciano
obwołać królem. W tym widział interes dla siebie.
Być może słuchając Jezusa, nie myślał, nie zastanawiał się, co
mogą znaczyć te słowa. Wydaje się, że Judasz naprawdę nie zostawił
świata i tego, co było w ówczesnym świecie, przychodząc do
Nazarejczyka i zostając jednym z Jego uczniów. Tym samym, słuszne jest
przypuszczenie, że naprawdę nie poszedł za Panem, na dobre i na złe
chwile, na całe życie, na 100%.
Bycie w gronie uczniów nie wskazuje automatycznie, że jest się
uczniem. Do bycia uczniem trzeba dorastać powoli. Znakiem, że się jest
uczniem, to między innymi troska o słowo, które Mistrz wypowiada.
Gdzie nie ma więzi z Jezusem; gdzie jest nadmierne i nieuporządkowane
przywiązanie do tego, żeby mieć, również w zakresie wartości
materialnych, moralnych i duchowych; gdzie człowiek nie zostawia
naprawdę tego, co jest na świecie; gdzie człowiek chodzi za Jezusem, ale
nie bierze sobie Jego słów do serca w takiej sytuacji może pojawić się
zdrada. Warto zapytać siebie jak Słowo Boże rezonuje we mnie? Jak
czytam, słucham i wykonuję Słowo Boże?
Jezus karmi Judasza chlebem. Jakby chciał mu powiedzieć: „Jesteś
ze Mną. Niczego ci nie będzie brakowało. Spełnię wszystkie twoje
pragnienia”. „Ja jestem chlebem żywym. Kto do Mnie przychodzi, nie
będzie łaknął, a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie” (J 6,46).
„Przyjmij Mnie Judaszu! Jeśli masz wątpliwości, przychodź do Mnie,
rozmawiajmy, szukajmy wyjścia. Jesteś ze Mną, ale Mi nie wierzysz. Jeśli
Mi nie wierzysz, nie mogę spełnić twoich pragnień”.
Przychodzenie do Jezusa i wiara w Niego, wiara Jego słowu
sprawia, że człowiek staje się uczniem. Jezus zdaje się jakby chciał
mówić: „Daję ci chleb. Chcę, abyś żył zawsze, również po przejściu z
tego świata do tego drugiego. Ten chleb za chwilę przemienię w Moje
Ciało, a wino w Moją Krew”. Ten znak nic Judaszowi nie mówił. Sercem
już od dłuższego czasu był nieobecny, nie było go duchem we wspólnocie
uczniów, był tylko fizycznie a myśli, pragnienia, jego serce było daleko.
Kontakt z Jezusem, również był czysto formalny, zewnętrzny. Proces
zdrady jest długim procesem.
Chleb i wino, które tenże uczeń otrzymał, były dla niego szansą
wejścia na nowo we wspólnotę z Jezusem. Niezwykły znak, będący próbą
ratowania ucznia, zatrzymania go chlebem; on zjadł chleb umoczony w
winie i okazało się: do kogo on należy. „Wszedł w niego szatan”. „Jeśli
upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystkie królestwa świata, oddam tobie”.
Jezus odrzucił tę pokusę diabelską. Judasz jej uległ. Nie chce oddać życia
za Mistrza. „Pokłonił się diabłu”.
Prośmy Pana Boga:
Panie, rozumiem Judasza. Może dlatego, że coś z jego postawy
noszę w sobie samym. Odczuwam w sobie napór sił ciemności, którym
bardzo trudno się oprzeć. Łatwiejsza, prostsza jest rzecz otrzymać
fałszywe pocieszenie od świata, niż od prawdziwe pocieszenie od Ciebie.
Z wielu spraw trzeba zrezygnować: a to trzeba być prawdomównym,
dobrym, szczerym, uczciwym, przebaczać. Czy można stworzyć więź z
kimś, kogo się nie rozumie? Judasz Ciebie nie rozumiał i ja Ciebie nie
pojmuję. Czy jest to konieczne, aby Ciebie rozumieć? Wystarczy Ciebie
kochać.
Nie ma ludzi złych. Nie jestem złym człowiekiem. Ciągle nurtuje
mnie Chryste, dlaczego Judasz tak się zachował, a Piotr inaczej? Czy
zwycięstwo Piotra było łaską, czy jego osobistym wysiłkiem,
współdziałaniem z ręką, którą Mu podałeś? Dlaczego Piotr chciał
skorzystać, a Judasz nie skorzystał z Twojego miłosierdzia? Wolność?
Wolna wola? Co to jest? Skoro wszystko jest Twoją łaską, to każde dobre
chcenie człowieka od Ciebie pochodzi. Czy może być tak, że jeden
korzysta z łaski, a inny nie? Czy można odrzucić coś, co naprawdę
poznaje się dobre, a skoro dobre, to wręcz porażające? Czy można
odrzucić miłość, która zawarta jest w każdej Twojej propozycji? Judasz
nie poczuł, nie zrozumiał? A Piotr poczuł, zrozumiał?
Chciałbym wiedzieć, „ja chciałbym wiedzieć”; a tu chodzi o wiarę,
która jest chodzeniem w ciemności. Dlaczego innym to życie się udaje, a
inni po ludzku patrząc, je przegrywają? Czy nic nie zrozumieli z Ciebie?
Czy im się nie objawiłeś skutecznie? Dlaczego jeden człowiek może, a
inny nie może, albo nie chce? Bezradnością ogarnia mnie Panie, Twoje
milczenie. I tak będzie do końca? Udziel łaski opornemu słudze swemu,
aby zgodził się na to, że nic nie będzie rozumiał do końca swoich dni z
tego, o czym inni mówią tak, jakby to było dla nich oczywiste. Panie
naucz mnie mniej pytać a bardziej Kochać Ciebie!
10. Modlitwa w Ogrójcu – Ewangelia św. Jana 18, 1
Kilka myśli do modlitwy:
Tylko modlitwą możemy zapewnić sobie ostateczne zwycięstwo
nad tym, co się sprzeciwia w nas Bogu. Tylko dzięki modlitwie, możemy
odnieść zwycięstwo nad kuszeniem. Chcąc być uczniem Jezusa, nie
można być – nie kuszonym. Niesamowite – kuszonym?
W kuszeniu Jezusa, uczniowie idą śladami Mistrza. Jego bowiem
naśladujemy, przez walkę w kuszeniu. Uczniowie, jeśli nawet zwątpili, to
po Zmartwychwstaniu zgromadzili się wokół Nauczyciela. Śmierć
uczniów będzie naśladowaniem śmierci Jezusa. Naśladowanie Jezusa,
polega między innymi na ciągłym umieraniu wewnętrznym, czyli w
zasadniczym stopniu, na traceniu zdolności kierowania sobą i
decydowania o tym, jak będzie wyglądało moje życie. Chwile słabości
nie niszczą tego, co nazywamy wiernością. Wierność ucznia Jezusowego
przepojona jest wieloma jego słabościami, upadkami, zniechęceniami,
rozdarciem, poczuciem niejednokrotnie bezsensu takiej drogi, którą
podąża. Winniśmy starać się z wielką bojaźnią i drżeniem zabiegać o to,
aby naśladować Jezusa w sposób ciągły i wierny. Byśmy nie wątpili w
bycie uczniami, z powodu chwilowych zagubień, jak również dystansowali się od jednostkowych zagubień, pojawiających
niewierności. Jest Rok Miłosierdzia – ufając w miłosierdzie możemy za
każdym razem powracać. Kochać to znaczy powstawać. Wracać!
„Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”. Jezus pozwala się kusić.
Choćbyśmy nie chcieli, to i tak będziemy kuszeni. Trzeba pozwolić się
kusić. Pokusa jest dla wydoskonalenia się człowieka. Istotne jest to, aby
nasz stosunek do pokusy był dojrzały. W pokusie nie ma grzechu!
Pozwalamy sobie niekiedy na dialog z pokusą – to prawda. Czujemy się
zbrudzeni i nieczyści. Jest to chore poczucie winy z racji kuszenia,
wchodzenia z nią w dialog. Pokusa jest czymś zewnętrznym wobec
decyzji serca. Ona angażuje emocje. To nie emocje grzeszą, lecz serce.
W chwili udręczenia pokusą przychodzi pragnienie życia w
atmosferze rajskiego wyciszenia. Jedną z największych pokus jest życie
bez pokus. Jedną z najczęściej doświadczanych przez nas trudności w
życiu wewnętrznym, są rozproszenia na modlitwie. Rozproszenia są
częścią modlitwy, integralną częścią modlitwy. Rozproszenia odsłaniają
stan mojego serca. One objawiają najsłabsze miejsca w moim
chrześcijańskim życiu: moje zniewolenia, lęki, koncentrację na sobie.
Wskazują na rzeczywistość, która jeszcze nie została oddana Bogu.
Jedyną możliwością przekroczenia pokusy, odniesienia nad nią
zwycięstwa - jest pragnienie pełnienia woli Ojca. Jezus „Pogrążony w
udręce, jeszcze usilniej się modlił”. Walczył! Uczmy się od Niego!
Siła pragnienia bycia wiernym Ojcu, jest odpowiedzią na to, jak
odnosić zwycięstwo nad pokusą. Należy bronić się przed pokusą
nieufności wobec Boga. Jezus w chwilach kuszenia nie jest pozostawiony
przez Ojca, lecz nieustannie przez Niego wspierany w osobie anioła. To
znak obecności Ojca. Potrzeba doświadczenia bliskości Boga, by usilniej
modlić się. Tak było z Jezusem: „Jezus jeszcze usilniej się modlił”.
Jezus był w stanie skrajnego wyczerpania, skrajnej rozpaczy.
Trwoga i słabość natury. Właśnie kruchość, trwogę, słabość naszej natury,
należy włączyć w przyjmowanie miłości Boga. Kruchość, słabość, lęk
należy włączyć w ofiarowanie siebie Bogu. Słabość, kruchość własnego
życia duchowego, moralnego, uczuciowego, należy włączyć w
okazywanie miłości Bogu. Tak, właśnie na tym etapie naszego życia na
jaki jestem – kocham Boga. Kocham tak jak umiem na dziś.
Modlitwa, jest warunkiem zwycięstwa. Jezus zwyciężył, bo się
modlił. Wstaje od modlitwy, jako zwycięzca. Uczniowie przegrali, bo
śpią. Wybrani a śpią. Śpią ze smutku. Ich sen jest wyrazem oporu,
ucieczki. Uciec, zapomnieć, nie myśleć. Reakcja obronna, gdy człowiek
staje przed bólem wydarzeń. Ból wydarzeń może powodować
zapomnienie o dobrej modlitwie, a tym samym pojawia się wielkie
pragnienie, by ulec jakiejkolwiek pokusie.
Ucieczka w sen, to ucieczka w zapomnienie. To konsekwencja
bierności, pasywności człowieka, niechęci do walki, do wysiłku. Należy
uczyć się rozpoznawać w swoim życiu myśli, pragnienia, uczucia
skłaniające nas do ucieczki, do rezygnacji z walki o to, by we wszystkim
podobać się Bogu. Płytkie, tanie, banalne życie z dnia na dzień;
banalizowanie, lekceważenie wszystkiego i wszystkich, a przede
wszystkim siebie i swojego powołania, swojej twarzy – to wyraz braku
zaangażowania duchowego.
Ucieczka w sen jest uleganiem słabości, nędzy moralnej. Żeby
zwyciężyć, nie wystarczy chwilowy wysiłek, lecz trwała wierność w
modlitwie. Ważne jest, byśmy dostrzegali związek między przegraną, a
brakiem modlitwy, czy też brakiem rozwoju w modlitwie. Należy Boga
usilnie prosić o wielkie pragnienie modlitwy, która zapoczątkuje
zwycięstwo nad słabościami.
Modlitwa pokazuje dramatyzm życia człowieka. Jest ono podobne
do uderzeń żelaza o kamień. Życie, może być koszmarnie nieznośne, gdy
próbuję bawić się życiem. To niepoważne traktowanie Boga, przez
zaniedbanie modlitwy i brak odniesienia modlitwy do osobistej kultury
życia. Życie ma swoje wymagania. Domaga się określonej ofiary. Jeśli
tego nie ma, to będzie ono koszmarnie nieznośne. Jakiej ofiary teraz,
domaga się ode mnie życie, życie z Jezusem? Ofiara może być wyrazem
mojej wiary. Bez wiary bowiem, może człowiekowi brakować siły
motywacji, do bycia ofiarnym, do poświęcania się.
Prośmy Pana Boga:
To jest dla mnie światełko w tunelu, że w moim życiu może być
kuszenie, a równocześnie mogę chodzić z Tobą, Panie. Nie ma uczciwego
życia bez walki, nie ma duchowości bez kuszenia. Gdy ono przychodzi,
to jakby ziemia osuwała mi się spod nóg. Chciałem zawsze mieć kontrolę
nad tym co mówię, o czym myślę, jak reaguję. Odkrywam, że
namiętności niejednokrotnie potrafią mnie zwyciężyć. Czy można oprzeć
się pokusie? Brak mi tego, Panie, co jest źródłem zwycięstwa
wytrwałości w modlitwie. Ty nie chcesz byśmy byli wolni od pokus, lecz
byśmy im nie ulegali. Twoja postawa w Ogrodzie Oliwnym jest dla mnie
nadzieją i drogowskazem. Im bardziej byłeś kuszony, z tym większą
determinacją wołałeś nieustępliwie do Ojca. Nieustępliwość w wołaniu,
tego potrzebuję. Tak mi się przynajmniej wydaje.
W pokusach mam dość tego życia. Wiara staje się rzeczywistością
dobrą dla herosów, ale nie dla zwyczajnych ludzi, dla mnie. To jest ponad
moje siły. Do pewnego czasu wydawało mi się, że to ja muszę zwyciężać.
Kiedy przyszło zrozumienie, że Ty chcesz zwyciężać we mnie, przestało
mnie przerażać i wpędzać w bezsensowną rozpacz to, że uległem pokusie.
Nie zawsze można wygrywać, nie zawsze odnosimy zwycięstwo nad
kuszeniem. Nie chcę też Boże ciągle winić siebie za niepowodzenia, jakie
się pojawiają w moim życiu. Chcę żyć, a nie zajmować się nieustannie
pokusami, grzechami, własną moralnością i życiem w doktrynalnym
pionie.
Naucz mnie wierzyć Tobie. Niech moja modlitwa będzie owocem
potrzeby, a nie konieczności, nie obowiązku i lęku, że bez niej nie
poradzę sobie z tym, niekiedy koszmarnym życiem na ziemi. Niech
płynie z mojego serca. Często myślę i czuję się jak człowiek, którego Ty
wypędziłeś z raju, któremu odebrałeś szczęście. Dlaczego zamieniłeś
Ogród rajski w Ogród Oliwny? Czy Twoja obecność w Ogrodzie
Oliwnym jest w tym celu, żebym znowu powrócił do raju? Tak – właśnie
tak.
11. Zdrada i pojmanie Jezusa – Ewangelia Jan 18, 1-11
Kilka myśli do modlitwy:
Zbliżył się, by pocałować Jezusa. Judasz na czele
nieprzyjaciół Jezusa. Jako pierwszy podchodzi do Mistrza. Stając na
czele nieprzyjaciół, wyraża intymny znak przyjaźni - pocałunek.
Podstęp i obłuda Judasza, stawia go na czele nieprzyjaciół. Twarda
mowa Jezusa, była dla Judasza punktem zwrotnym. Odrzucił Jezusa
w sercu, lecz pozostał z Nim fizycznie. Wszystko robił jak inni
uczniowie: chodził za Nauczycielem, słuchał, ale wszystko czynił z
podwójnym sercem. Ohydna gra. Judaszem człowiek się staje.
Judasz rodzi się powoli. Zdrada, jest ostatnią stacją długiej drogi.
Dlaczego Judasz nie miał odwagi prosić o przebaczenie? Gdy
odrzucił Jezusa, zamknął się w sobie. Długo prowadził podwójną
grę - ona go zdemoralizowała i doprowadziła do roli zdrajcy. Długi
opór wobec Jezusa, czyni serce zdradliwym. Staje się małym
człowiekiem. Gra demoralizuje człowieka. Deprawuje się serce
człowieka o podwójnej moralności. Przyzwyczaja się do zła. Grzech
nie demoralizuje człowieka, jak go wyzna i uzna w swoim życiu.
Demoralizuje natomiast człowieka grzech, który staje się prawem.
Dopóki wstydzę się swojego grzechu, nie jestem zdeprawowany.
Jezus dobrowolnie wydaje się w ręce oprawców. On panuje
nad sytuacją. Dobrowolnie wydaje się w ręce nieprzyjaciół. „Ja
życie moje oddaję””. Apostołowie spali ze smutku, dlatego nie byli
przygotowani na to wydarzenie. Kierowali się zasadą: „Oko za
oko””. Jezus natomiast wprowadza nową zasadę - bierze zło na
siebie. Zatrzymuje zło na sobie, by je przerwać, by przerwać łańcuch
ludzkiej nieprawości. Istotą skrzywdzenia jest: przekazywanie
swojego grzechu, dzielenie się swoim grzechem, słabością,
skłonnością, namiętnością.
Jezus pozbawiony obecności swoich przyjaciół i wydany na
znęcanie się przez wrogo do siebie nastawiony tłum. To także
zwrotny punkt w życiu uczniów. Nie znaczy to, że przestali w Niego
wierzyć. Oni w Niego wierzą, lecz wiara ich jest ograniczona. Jezus
teraz dotarł do kresu, oni natomiast wybierają inną drogę. To, że Go
opuścili, nie oznacza, że już Go nie kochają. Wciąż bardzo Go
kochają, ale kochają też coś innego jeszcze bardziej bowiem kochają
swoje własne bezpieczeństwo. To ono jest teraz poważnie zagrożone
i zmienia kierunek drogi, po której idą. Każda świadomie zakreślona
granica w oddaniu się Jezusowi, nieuchronnie w jakiś sposób
prowadzi do zdrady.
Prośmy Pana Boga:
Żal mi Ciebie Panie, ale żal mi również Judasza. Jezu nie
zasłużyłeś na to, by tak Cię potraktował. Wzrusza mnie to, co
powiedziałeś do niego: „Przyjacielu””. Sprzedał Cię, a Ty
okazujesz mu szacunek. Czy taka postawa jest możliwa dla
człowieka? Pytam dla człowieka żyjącego na kuli ziemskiej tutaj i
teraz? Człowieka normalnego, nie jakiegoś herosa czy
„nadczłowieka”? Niezbędne jest Twoje działanie. Jaki jestem mały!
Wszystko od Ciebie zależy. Tak niektórzy mówią, że jeśli wierzymy,
to jesteśmy wielcy. Jakie to ma znaczenie być wielkim czy małym.
To, co naprawdę jest wartościowe, to lojalność wobec drugiego.
Judasz nie był lojalny wobec Ciebie. Patrzył, chodził z Tobą, słuchał
i nic mu to nie dało, nie pomogło. Nie pozwolił przemienić swojego
serca. Lubił pieniądze i okradał trzos. Dlaczego lubił pieniądze, a nie
bycie uczciwym? Kto, lub co go takim ukształtowało?
Judasz zamknął się w sobie. Iluż ludzi tak reagujących
spotykam. Czy oni są też skazani na starty? Czy to, że człowiek
zamyka się w sobie jest jego winą, czy karą za błędy rodziców,
środowiska, w którym żył? Nie można usprawiedliwiać się ciągle
tym, że człowiek miał trudne dzieciństwo, lecz większości ludzi,
nikt nie pomaga wydostać się z przeszłości, żeby żyć
teraźniejszością. Co będzie z nimi, Jezu? Odczuwam niepokój, gdy
słyszę łatwe odpowiedzi. Są banalne, ewidentne slogany, które
niczego nie wyjaśniają.
To życie tak mnie zasmuca, że spałbym z uczniami w
Ogrodzie Oliwnym. To życie bardzo męczy, gdy wszystko zdaje się
być jedną wielką tajemnicą. Pytam Cię Jezu, bo jasność odpowiedzi
daje mi poczucie bezpieczeństwa. Prawda wprowadza w moje życie
realne oparcie. Jesteś Prawdą, której nie widzę, jesteś Prawdą, którą
słyszę czytając Biblię, jesteś Prawdą, której wierzę. Uczniowie w
Ogrodzie Oliwnym również kochając swoje bezpieczeństwo uciekli
a Ciebie opuścili. Kochali Cię, lecz równocześnie się bali. Strach
zwyciężył. Czy zostaliby z Tobą, gdyby znali odpowiedzi na pytania
które stawiam? Gdy człowiek odczuwa zagrożenie jest zdolny
zmienić kierunek drogi, którą podąża. Jacy oni są mi bliscy, ci
uczniowie uciekający w popłochu, gdy Ty zostałeś pojmany.
Tak pragnę Ciebie kochać, by przestać się bać o własne życie.
Nie pozwól, żebym zakreślał jakiekolwiek granice w oddaniu się
Tobie. Nie chcę Ciebie zdradzić, Jezu, Ty to wiesz. Nie liczę na
własne siły, one są beznadziejne. Pomóż, abym był wierny bez
względu na konsekwencje, jakie z wierności Tobie wyniknąć mogą.
12. Powtórka
Przygotuj ją sam według sposobu jaki do tej pory się modliłeś.
1. Z całego tygodnia wybierz jeden tekst, który najbardziej
Cię poruszył, z którego wyciągnąłeś najwięcej owocu duchowego, w
którym czułeś najbardziej obecność Boga i Jego działanie w swoim
życiu. Powtórz tę modlitwę - skoro było to głębokie spotkanie z
Panem, to uwierz, że On chce jeszcze raz się z Tobą spotkać w tym
właśnie tekście jeszcze raz. Staraj się nie wyszukiwać nowych treści,
tylko skoncentruj się na tych słowach czy zdaniach, które wtedy Cię
zatrzymały i dały najwięcej "smaku duchowego". Korzystaj z
notatek, które robiłeś po modlitwie.
2. Z całego tygodnia wybierz tekst, który poszedł Ci
najgorzej, w którym miałeś bardzo dużo rozproszeń, gdzie może
miałeś poczucie, że to "stracony czas". Według tego samego
sposobu co wyżej, powtórz tę medytację, prosząc Pana, by tym
razem pomógł Ci usunąć przeszkody w dobrym przeżyciu tego
spotkania z Nim.
3. Przejrzyj notatki z całego minionego tygodnia (refleksje z
modlitwy, miejsca które Cię najbardziej poruszyły, itp.) i wybierając
kilka myśli z tego czasu, przygotuj na ich bazie modlitwę
powtórkową. Także po powtórce poczyń notatki z modlitwy, niech
po modlitwie zawsze pozostanie jakiś ślad materialny. Kolejną
powtórką może być nabożeństwo Drogi krzyżowej lub Gorzkich
Żali, czy też treść z rekolekcji jaka dla ciebie jest
najodpowiedniejsza.