filozofia indywidualizmu
Transkrypt
filozofia indywidualizmu
raport WSZYSTKO – FILOZOFIA INDYWIDUALIZMU Breguet – wyjątkowe połączenie zegarka z klejnotem. 18 WITTCHEN Badania dowodzą, że na zdobycie nowego klienta firma musi wydać znacznie więcej pieniędzy niż na zatrzymanie już pozyskanego. To bardzo proste odkrycie – zamiast za wszelką cenę przekonywać wszystkich do wybrania danej marki, lepiej skupić się na już przekonanych. Warto inwestować przede wszystkim w stałych klientów. W związku z tym popularność zaczęło zdobywać słowo „lojalność”. Klient lojalny to tyle co wierny – przywiązany do marki, identyfikujący się z nią, polecający ją swoim znajomym. Lojalność handlowa mimo wzniosłej nazwy nie jest uczuciem wyższym, wynika z czystego pragmatyzmu. Klient będzie wierny dopóty, dopóki będą spełniane jego potrzeby. Co może zapewnić taką wierność? Po pierwsze, jakość oferowanych produktów oraz ich korzystna cena. Po drugie, wartość dodana, czyli rozmaite dodatkowe gratyfikacje. Wiele firm tworzy specjalne programy lojalnościowe, nagradzające klientów za „stałość uczuć”. Tym szczególnie wiernym po upływie konkretnego Pralka Vedette jest niczym kanapa w buduarze damy, luksusowa i ekstrawagancka. czasu oferuje się promocje, upominki, korzystne zniżki. Często stosowanym systemem są programy pozwalające na zbieranie punktów, które można później wymienić na towar lub konkretne przywileje („mile” w liniach lotniczych, punkty na stacjach benzynowych i w sieciowych kawiarniach). Jednak nawet tak skomplikowane zabiegi często okazują się niewystarczające. Wdrożenie pro gra mu lo jalno ścio we go – podob nie jak obniżka cen czy oferta promocyjna – zwykle skutkuje podjęciem analogicznej akcji przez konkurencję. W efekcie wszystkie firmy – tyle że ponosząc znaczne koszta – są wciąż w tej samej, wyjściowej sytuacji. Klient orientuje się, że nie jest istotne, której z nich będzie wierny – każda nagradza lojalność podobnie. Co zatem można zrobić, żeby zatrzymać przy sobie klientów naprawdę na długo? Jak sprawić, by nie tylko nie dali się podkupić konkurencji, ale i zechcieli polecić konkretną firmę swo im zna jo mym? Od powiedź jest pro sta – w pełni zaspokoić ich potrzeby. Fot. Archiwum firm Ż Y J E M Y W Ś W I E C I E P RO D U KT Ó W U J E D N O L I C O N Y C H . W KAŻDYM SKLEPIE – ZARÓWNO W METROPOLII, JAK I NIEWIELKIM MIASTECZKU – MOŻNA KUPIĆ TE SAME PRZEKĄSKI I NAPOJE. LUDZIE NA ULICACH, CHOĆ NOSZĄ UBRANIA RÓŻNYCH MAREK, WYGLĄDAJĄ PODOBNIE. NIC DZIWNEGO, ŻE CORAZ CZĘŚCIEJ CZUJEMY POTRZEBĘ WYRÓŻNIENIA SIĘ. CHCEMY MIEĆ COŚ, CO BYŁOBY INNE, WYJĄTKOWE, WRĘCZ UNIKATOWE. NAJLEPIEJ WYKONANE SPECJALNIE DLA NAS. WIELKIE FIRMY ZACZYNAJĄ D O S T R Z E GA Ć N O W E P O T R Z EB Y K O N S U ME N T Ó W . M A R K I POWOLI WYCHODZĄ NAM NAPRZECIW. raport TYLKO TY! Wielkie firmy długo były nastawione „produktocentrycznie” – to klientów przystosowywano do oferowanego produktu (na przykład tworząc sztuczne potrzeby i mody), nie odwrotnie. Nabywca – nawet ten z górnej półki, czyli przynoszący firmie największe zyski – w przypadku odejścia był po prostu zastępowany innym. Taka strategia marketingowa rychło okazała się jednak ślepą uliczką. Każdy z nas lubi czuć się wyjątkowy. Inny niż pozostali, wyróżniający się, jeśli nie zdolnościami i szczególnymi osiągnięciami, to przynajmniej wyglądem i stylem. Potrzeba ta od dawna już jest wykorzystywana w budowaniu prestiżu marki i łączących się z nią skojarzeń. Producenci przekonują nas, że dzięki noszeniu konkretnego zegarka dołączymy do grona ludzi sukcesu, ubranie z takim a nie innym logo sprawi, że będziemy wyróżniać się w tłumie, złota karta płatnicza uczyni z nas członków zamkniętej, elitarnej społeczności... Potrzeba wyjątkowości od dawna jest wykorzystywana również w hasłach reklamowych. Nieustannie zapewnia się odbiorcę: „jesteś dla nas najważniejszy”, „liczysz się tylko ty”, „jesteś inny niż wszyscy”. Do tej pory były to jednak puste hasła mające wywołać u konsumenta przyjemne poczucie wyróżnienia. Za sloganem nie szły żadne konkretne działania. Oczywiście, klient dla firmy liczył się zawsze – bez niego by nie funkcjonowała. Jednak, choć wytykany palcem z billboardów reklamowych („to właśnie TY!”), wciąż był to klient anonimowy, definiowany jako „jeden z wielu”. W najlepszym wypadku część „targetu”, żywy fragment określonego segmentu rynku, członek grupy docelowej: „ludzi młodych”, „ludzi zamożnych” albo „ludzi jeżdżących samochodami”. Nawet badania rynku polegające na zadawaniu grupie nabywców pytań o ich preferencje i upodobania dotyczące konkretnej gałęzi usług służyły wyciągnięciu średniej, stworzeniu portretu konsumenta statystycznego. KOWALSKA U FRYZJERA Gottex – jeszcze kostium kąpielowy czy już niekonwencjonalna ozdoba? Złoty, wysadzany diamentami Goldvish trafił do Księgi rekordów Guinnessa jako najdroższy telefon w historii. Współczesnemu klientowi nie wystarcza już rola biernego odbiorcy dopasowującego swoje preferencje do dostępnej oferty. Konsument chce być potraktowany indywidualnie, pragnie produktu precyzyjnie dostosowanego do własnych potrzeb. Co więcej, jest gotów taki produkt współtworzyć, o ile tylko da mu się szansę. Podstawę marketingu nowej generacji (tzw. marketingu bezpośredniego) stanowi więc przesunięcie środka ciężkości z produktu na klienta i – przede wszystkim – dialog. Tylko obustronna komunikacja pozwoli dostosować ofertę do potrzeb klienta – tych prawdziwych, nie wydumanych czy określonych na podstawie statystyk. Paradoksalnie, to nowatorskie podejście wcale nie stanowi aż takiej nowości. Od dawna i w sposób naturalny jest stosowane w niewielkich firmach rodzinnych, osiedlowych sklepikach, małych zakładach usługowych... Przedsiębiorca prowadzący niewielki punkt krawiecki ma jedną znaczącą przewagę nad właścicielem imperium odzieżowego: może być niemal pewny, że każdy jego klient wyjdzie z zakładu zadowolony, ponieważ dostanie garnitur uszyty dokładnie na miarę. W salo nie wiel kiej, mię dzy na rodo wej firmy klientka wybiera fryzurę (zaprojektowaną przez światowej sławy stylistę) z katalogu – efekt może, ale nie musi być Torebka Laura Biagiotti inspirowana podmorskim krajobrazem. Kabriolet Morgan 44 Sport – jedyne w swoim rodzaju połączenie historycznego wzornictwa z supernowoczesnymi możliwościami. WITTCHEN 19 raport znakomity. Natomiast w małym zakładzie fryzjerka ostrzyże panią Kowalską zgodnie z jej wskazówkami, co więcej – przy następnej wizycie będzie pamiętać, że klientka woli przedziałek po lewej stronie. Jest więcej niż prawdopodobne, że Kowalska do swojej fryzjerki wróci. Stała się lojalną klientką, ponieważ firma idealnie dopasowała się do jej potrzeb. To, co znakomicie funkcjonuje w przypadku małych firm, jest jednak trudniejsze dla wielkich korporacji, z założenia docierających do znacznie liczniejszej grupy klientów. Czy możliwa jest indywidualizacja na wielką skalę? Specjaliści od marketingu twierdzą, że tak. Doczekała się nawet własnej nazwy – „masowa indywidualizacja”. INFORMATYCZNA WRÓŻKA Wraz z nastaniem ery marketingu bezpośredniego kończy się epoka apriorycznych założeń. Firmy już nie zakładają, co klientowi się spodoba, a co nie. Po prostu go o to pytają. Jeśli o preferencjach pojedynczej osoby nie sposób dowiedzieć się podczas rozmowy w cztery oczy, trzeba znaleźć inne metody na poznanie jej potrzeb. Rzecz jasna, zbieranie danych nie jest żadną nowością. Ostatnie dekady to czas intensywnych badań rynku – nieustannie proponuje się nam wypełnianie ankiet konsumenckich: na ulicy, przez telefon, w Internecie... Dotąd badania tego typu, opierające się na statystykach, służyły jednak głównie wyciągnięciu średniej pozwalającej na stworzenie produktu, który zadowoliłby jak największą grupę masowych odbiorców. W latach 90. powstało pojęcie „zarządzanie relacjami z klientami” (z angielskiego CRM – Customer Relationship Management). CRM to „inteligentne” systemy informatyczne, gromadzące dane, następnie przeprowadzające analizy porównawcze i automatycznie generujące profil konsumenta. Zaawansowany system informatyczny ma już większe możliwości niż klasyczna baza danych – jego przewaga polega na tym, że zapamiętuje posunięcia konkretnego klienta i istnieje duża szansa, że w odpowiednim momencie sobie o nich „przypomni”. Jeśli np. ktoś za pośrednictwem kwiaciarni internetowej kupował kwiaty z okazji rocznicy, system zapamięta ważną datę i w następnym roku sam złoży propozycję dokonania zakupu. Analogiczna sytuacja może zdarzyć się w przypadku banku: jeśli w pewnym momencie komuś brakowało pieniędzy (np. próbował wyjąć gotówkę z bankomatu, ale nie miał wystarczających środków na koncie), system będzie pamiętał o tych problemach i – niczym dobra wróżka – może skierować do klienta propozycję udzielenia pożyczki lub kredytu. CRM jest dziś uważany za jedno z podstawowych narzędzi personalizacji. Choć niewątpliwie nowatorski, wciąż jednak działa częściowo po omacku – na podstawie zebranych informacji odgaduje potencjalne potrzeby i wynajduje dla ich zaspokojenia najlepszą ofertę spośród gamy dostępnych produktów standardowych. KLIENT CZY WSPÓLNIK? Zapamiętanie potrzeb klienta to już dużo, można jednak pójść jeszcze krok dalej – nie tylko dopasować produkt do profilu danej osoby, ale i pozwolić jej go współtworzyć. Współpraca klienta z producentem w niektórych branżach sprawdza się od dawna – osoba zamożna, kupując samochód z niestandardowej oferty, sama może określić kolor lakieru karoserii, rodzaj skóry na tapicerkę, wybrać odtwarzacz audio. Praktyka ta zaczyna być stosowana także i w innych branżach, pozornie mniej podatnych na personalizację – firmy dotąd ograniczające bezpośredni kontakt z klientem do niezbędnego minimum coraz bardziej zaczynają przypominać punkty usługowe. Wspomniana wyżej kwiaciarnia internetowa może zwrócić się do kupującego z propozycją zaprojektowania własnego bileciku, który zostanie dołączony do kwiatów. W banku doradca usiądzie wraz z zamożnym klientem i razem stworzą indywidualny program finansowy. Coraz więcej firm odzieżowych decyduje się na sprzedaż linii ubrań pod hasłem „Zrób to sam” – dzięki specjalnemu projektowi klient może np. obciąć rękawy bluzy na dowolnej wysokości albo dostać firmowy T-shirt z wybranym przez siebie napisem lub fotografią bliskiej osoby. Towar zaprojektowany w ścisłym porozumieniu z konsumentem nie tylko idealnie dopasowuje się do jego potrzeb. Ma jeszcze dodatkowe zalety. Po pierwsze, jest niepowtarzalny – zaspokaja więc odwieczną potrzebę wyjątkowości. Po drugie, daje klientowi poczucie, że jest dla firmy ważny – dopuszczono go przecież do tajemnic produkcji, potraktowano jak równorzędnego partnera. Dlaczego więc miałby zdradzać „swoją” firmę dla konkurencji? Personalizacja i indywidualizacja wydają się najlepszymi gwarantami lojalności. Zofia Sawicka Zegarek Cartier – strzeże go pantera. Buty Sergio Rossi – unikatowe i ekstrawaganckie. 20 WITTCHEN Fot. Archiwum firm Lamborghini to auto futurystyczne niczym statek kosmiczny.