Harcerskie serca na medal
Transkrypt
Harcerskie serca na medal
Harcerskie serca na medal W wielkiej gali, z udziałem setek dzieci, rodziców, władz administracyjno-politycznych województwa, posłów i senatorów odbyło się w Lublinie na początku lutego 1995 roku wręczenie Orderu Uśmiechu redaktor Ewie Dados. Jakby w cieniu tej uroczystości, skromnie, bez fanfaronady kapituła medalu „Ludziom Gorących Serc" po raz dziewiąty spośród 32 kandydatów z kraju i z zagranicy wyłoniła pięciu laureatów tego niezwykłego odznaczenia. W Dniu Myśli Braterskiej '95 w Lubelskiej Chorągwi ZHP, w nielicznym gronie przyjaciół, zuchów i harcerzy, po raz pierwszy tym pięknym medalem uhonorowano dwóch harcerskich instruktorów hm. Antoniego Strzeleckiego i hm. Rafała Bojara z Hufca Lublin-Miasto. Dh hm. Antoni Strzelecki, choć ma blisko 70 lat, nadal otoczony jest zuchami i harcerzami. Jego mieszkanie - kawalerka jest miejscem zbiórek zuchowych, harcerskich, seniorów harcerstwa z różnych organizacji. Jest też warsztatem dla zuchów wykonujących proste urządzenia, przedmioty użytkowe, jakże niezbędne podczas licznych biwaków, wycieczek, kolonii. Przed kilkoma laty udało mu się zaadaptować schron piwniczny na harcówkę dla swoich zuchów codziennie przychodzących do druha Antosia, aby porozmawiać, pomajsterkować. Sam oszczędza na ubraniu i jedzeniu, aby ze swojej skromnej renty kupić narzędzia i materiały do majsterkowania, aby dzieci miały mundurki, które im szyje. Zorganizował i poprowadził ponad 100 biwaków i wycieczek, ponad 30 kolonii i obozów, których uczestnikami są często dzieci specjalnej troski. Dh hm. Rafał Bojar. We wniosku odznaczeniowym czytamy m.in.: „Czas dzisiejszy wymaga - chyba bardziej niż kiedykolwiek -działań ludzi zwykłych, skromnych, pozbawionych pychy, otwartych na ludzkie trudne sprawy, czyniących to bez pompy i bez rozgłosu. Tak żyje i działa dr Rafał Bojar, harcerz, wielki humanista". Harcerze z jego drużyny wspominają do dziś swoje Przyrzeczenie przed pomnikiem Fryderyka Chopina albo pod Monte Cassino. Druh Rafał uczestniczył w wielu zimowiskach i obozach letnich, spełniając nie tylko zadania, jako lekarz, ale także, jako instruktor pionierki obozowej i samarytanki. Bakcyl niesienia pomocy drugiemu człowiekowi zaszczepił młodzieży tak skutecznie, że często decydował o ukształtowaniu zainteresowań młodego człowieka, co niejednokrotnie wiązało się z późniejszym wyborem kierunku studiów. Jedna z małych pacjentek doktora tak napisała: „Czułam, że pan doktor lubi swoich pacjentów. Chciałabym, żeby nosił na fartuchu jakiś znaczek, np. uśmiechniętą buzię dziecka, żeby dzieci przychodząc do szpitala wiedziały, że tego pana nie trzeba się bać, bo to przyjaciel dzieci, dobry, serdeczny i uśmiechnięty". Wnioskodawcami tych odznaczeń byli wychowankowie obu druhów. Niby to normalne, że harcerze to ludzie gorących serc, a jednak... Po raz pierwszy w Dniu Myśli Braterskiej podczas pięknej uroczystości w braterskim kręgu stanęli członkowie ZHP. hm. Stanisław Jan Dąbrowski „Czarna Owca" Lublin CZUWAJ nr 5/1995