Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl

Transkrypt

Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Wróg - Atak ( część trzecia )
Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl
Autor:
EMTEEM9024
Powoli otworzyłem oczy. Przez dziwnie matową, miejscami różnokolorową taflę
hełmu wdzierało się światło dnia. Długą chwilą, leżałem nieruchomo, analizując
obraz jaki do mnie docierał. Poprzez snujący się wokoło dym, słabo przedzierały się
słoneczne promienie. Czułem ból całego ciała. Napęczniały język, przywarł do
suchego podniebienia. Skronie pulsowały boleśnie. Niejasne myśli pod czaszką
wirowały, przynosząc mgławą poświatę pamięci ostatnich wydarzeń. Moja głowa
opadała ku dołowi, a nogi były w górze. Plecy dotykały czegoś twardego i
nierównego. Tak jak bym leżał na workach wypełnionych kamieniami.
- Pić... - przemknęło przez mózg. Wyschnięte gardło paliło ogniem. Spróbowałem
wstać i jęknąłem. Bezwładnie potoczyłem się w dół.
Przezwyciężając własną słabość. Resztką sił, oparłem swoje ciało na chwiejnych
nogach. Czułem jak zimny pot zalewa oczy a niepohamowana fala gorąca oblewa
ciało. Hero nie działał. Nagła destabilizacja symbiotyczna, wywołała anomalie w
moim systemie nerwowym i biologicznym. Momentami obraz stawał się rozmazany i
wirował. Dusiłem się z braku powietrza. Filtry pancerza nie pracowały, a
wytwornice powietrza nazywane azylami, były daleko stąd.
Zmatowiała szybka hełmu, pokryła się parą. Chwilę walczyłem z jego
hermetycznymi zapinkami . Zerwałem go z głowy i cisnąłem przed siebie. Poczułem
nieprzyjemny, duszący, mdły odór. Moim oczom ukazało się zwałowisko trupów.
Stałem na nich, i miałem przed sobą. Piętrzyły się w górę, jedno ciało na drugim.
Oblane krwią i trzewiami. Oślizłe, lepkie i zielonkawe, otoczone gromadą much.
Zesztywniałe w grymasie cierpienia twarze zdawały się patrzeć na mnie złowieszczo.
Różnorodność skafandrów na ciałach świadczyła o wielu próbach ataków w tym
miejscu. Dawało się dostrzec logo Pentatel i Open Time.
Smród gnijących, szczątków zmieszany z gryzącym dymem nie pozwalał oddychać.
Zwymiotowałem. Zatkałem nos dłonią. Rozglądałem się jednocześnie w
poszukiwaniu drogi ucieczki z tego makabrycznego, otwartego grobu. Musiałem iść
Strona: 1/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
po zwłokach w górę, tak wysoko jak się tylko da. Innego wyjścia nie było.
Nabrzmiałe korpusy z sykiem wypuszczały metan, pod moim ciężarem. Zapadałem
się co jakiś czas gdy stopy trafiły w próżnię. Wspinaczka po tak niestabilnej, ohydnej
drabinie z ciał wydawała się wiecznością. Oddychałem ciężko, z trudem gdyż zmysł
węchu zaciskał tchawicę. Język zesztywniał z pragnienia.
Wyczerpany, obolały od ran poniesionych w nocnym ataku, dotarłem do miejsca
gdzie szczątki dotykały skraju leja. Ostatkiem sił rzuciłem się na szarą, rozgrzaną
powierzchnię, która parzyła ciało. Kaszlałem, plułem i dusiłem się od gryzącego
oczy dymu. Wstałem próbując biec. Plącząc nogami, zataczałem się i przewracałem.
Walcząc o własne życie, pomyślałem o wzniesieniu, które obchodziliśmy nocą.
Rozejrzałem się . Dostrzegłem je zamglonym wzrokiem. Skierowałem się w jego
stronę. Dotarłem z ledwością, potykając się o każdą napotkaną przeszkodę.
Każdorazowo kiedy upadałem, parzyłem ręce i twarz. Piasek nadal się topił, pod
wpływem użytych ładunków. W miejscach walk, taki stan nie był czymś nowym. Ten
rejon najwidoczniej nie stygł od lat.
U stóp góry upadłem. Złapałem do płuc nieco czystego powietrza. Chwilę
nabierałem sił. - Uciec jak najwyżej!- pojawiła się nagląca myśl niczym światło
ratunku.
Tutaj góra wznosiła się stromo uniemożliwiając dostęp. Zacząłem iść po obrębie
skały upatrując możliwej drogi na szczyt. Mój kombinezon – rozdarty na plecach od
wybuchu termicznego pocisku – zwisał jak łach biedaka. Utrudniał przemieszczanie.
Lepki żel, wyciekający z jego warstw, niczym krew, pokrywał plecy. Szczypał każdą
napotkaną ranę. - Zmienić... - myślałem gorączkowo – Pić... Myśleć logicznie... myśli nawarstwiały się i plątały gubiąc sens. Prawą ręką obmacywałem swój lewy
bok w obrębie pachy w poszukiwaniu niezbędnika. Znalazłem niewielką torebkę.
Odczepiłem ją od skafandra. Rzepy kliknęły z cichym trzaskiem. W drżącej dłoni
przycisnąłem niedbale niebieski przycisk, kiedy ustnik niezbędnika dotknął
wyschniętych warg. Piłem łapczywie idąc do przodu. Wzbijałem gorący kurz. Kiedy
ugasiłem pragnienie oderwałem ustnik od spieczonych ust. Zacisnąłem dłoń by nie
zgubić, małego a tak znaczącego przedmiotu jakim był niezbędnik. Wytwarzał wodę
z powietrza, co było bezcenne. Zawierał również tubki skondensowanej żywności
zapewniając przetrwanie, oraz telefon i odtrutki w zastrzykach.
Byłem doskonale widoczny, a mimo to nikt nie oddał strzału. Po prostu nikogo tu nie
było. Sygnał implozyjno - termiczny unicestwił wszelkie życie w tym miejscu.
Przeżyłem tylko ja. - Dlaczego?.. - tego niestety nie wiedziałem. Wolałbym umrzeć.
...Położyć się i zasnąć... Tu za tą skałą... - oczy zamykały się same. - Nie!.. Nie mogę
tak myśleć!- przywoływałem siebie do porządku – Walczyć! Walczyć do końca!
Zniszczyć wroga, na proch!
Słabo widoczna ścieżka pięła się nieznacznie w górę. Nadzieja dodała mi sił, gdy ją
Strona: 2/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl
ujrzałem. W miarę jak piąłem się ku górze, powietrze nabierało przejrzystości. Lżej
oddychając szedłem szybciej. Dotarłem na szczyt, gdzie z wyczerpania upadłem na
ciepłą skałę. Leżałem dłuższą chwilę, by nabrać sił. Czułem znużenie i zmęczenie. Nie! Nie mogłem zasnąć. Dokładnie wiedziałem, że trujący opar z zachodzących
reakcji na dole unosi się w górę. Szybko stał bym się trupem, gdybym usnął.
Usiadłem mocując niezbędnik pod ramię.
Wstałem, by rozejrzeć się po płaskim wierzchołku góry. Tuż przy jej obrzeżach
widoczne były płaskie stożki. Domyśliłem się, że to nic innego jak punkty
obserwacyjne. Podszedłem do najbliższego, by wąskim tunelem przedostać się do
jego wnętrza. Masywne drzwi były uchylone. Ostrożnie pociągnąłem je do siebie.
Wszedłem pod kapelusz. W okienku umiejscowiony był ciężki karabin kwantowy, a
na nim opierał się najemnik w ciemnoniebieskim skafandrze. Zastygł śmiertelnie po
implozji w takiej pozycji. Spojrzałem na ramię, gdzie błyszczała złotem litera „R”. Cóż to za najemnicy?- analizowałem w głowie, wszystkie loga walczących sił. To
jednak nie było mi znane. Dla pewności szarpnąłem ciało, popychając je w bok. Trup
żołnierza osunął się z łoskotem na twardą posadzkę. Popatrzyłem przez wąski otwór.
Z tego miejsca przestrzeń na dole wyglądała niczym, świat z apokalipsy. Dymy i
rozżarzona, płonąca ogniem ziemia. Szarość i pustka bez roślinności. Życie w tym
miejscu umarło. Tytanowe umocnienia istniały, lecz puste – wypalone na pył.
Oderwałem wzrok by rozejrzeć się po małym pomieszczeniu. Zauważyłem kolejne
drzwi. Otworzyłem kopniakiem. Rozwarły się ukazując ciemne wnętrze wąskiego
tunelu. Prowadził w kierunku centrum szczytu wzniesienia.
Dla pewności odczepiłem CKK i podążyłem tunelem. Dotarłem do windy.
Strona: 3/3
Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl