dziwnie na zdjęciach

Transkrypt

dziwnie na zdjęciach
Rafał Sławiński
Fizyka Techniczna
Sprawozdanie z pobytu na praktykach zagranicznych.
Dzięki Politechnice Lubelskiej i programowi Erasmus, a co za tym idzie, dzięki Unii
Europejskiej miałem w te ‘wakacje’ możliwość i przyjemność odbycia praktyk zawodowych
zagranicznych. Praktyki nasze odbywały się na Włoskiej wyspie Sardynii a związane były
one z konwersją energii odnawialnej.
Wyjechaliśmy z Polski dnia 29.06.2010 i nasza podróż trwałaby 2 dni gdyby nie kolizja do
jakiej doszło w niewielkiej odległości od portu z którego mieliśmy opuszczać kontynent.
Stłuczka ta opóźniła nas o dobre kilka godzin przez co spóźniliśmy się na prom, a większość
czasu zajęły rozmowy z policją (nie chętną do pomocy, raczej chętną do naciągania),
rozmowy z ambasadą Polską we Włoszech które również wiele nie pomogły. Dopiero po
samodzielnym naprawieniu przez nas busa (drobna usterka, którą jednak na dłuższą metę
uniemożliwiła nam odbywanie praktyk przez pierwsze parę dni, ale o tym później)
dojechaliśmy do portu. Niestety nasz pierwotny prom już odpłynął i musieliśmy czekać na
kolejny (również płacić za bilety). Kiedy w końcu udało nam się dotrzeć na wyspę, dojechać
do naszej docelowej miejscowości – Alghero, mieliśmy kilka dni przerwy na dokładne
naprawienie auta aby móc podróżować po wyspie. Na szczęście części Mercedesa są łatwo
dostępne na całym świecie i wszystko dobrze się skończyło, a kilkudniowy odpoczynek po
tak długiej podróży każdemu wyszedł na dobre.
Same praktyki odbywaliśmy w dwóch grupach, które po upływie połowy czasu trwania
praktyk zamieniły się. Na początku wszyscy razem zostaliśmy zapoznani z obowiązującymi
zasadami BHP, a następnie zostaliśmy podzieleni na grupy. Moja grupa na początku „jeździła
w teren”, tzn. zapoznawaliśmy się z praktycznym działaniem firmy, budową wiatraków oraz
całym oprogramowaniem jakie nimi zarządza. Druga część praktyk była trochę nudniejsza,
gdyż było to poznawanie firmy „od środka”, zapoznawanie się z kosztorysami, schematami
działania wiatraków, lokalizacją wiatraków na wyspie. Zdecydowanie działania w terenie
były dla mnie ciekawsze, ponieważ wszystko można było zobaczyć na własne oczy! Dotknąć!
Poczuć tą siłę i ogrom tych urządzeń napędzanych siła natury. Całe farmy wiatrowe na
których przebywaliśmy budziły zachwyt swoim wyglądem, piękne tereny górzyste, gdzie z
pewnością nie brakuje wiatru ponieważ, łatwo można było zauważyć drzewa, które od naporu
wiatru rosły pod kątem (co mam uwidocznione na zdjęciach).
W ogóle całe Włochy to piękny raj, a Alghero które przez ten okres czasu zdołałem trochę
poznać jest miejscem w które chcę kiedyś wrócić. Jest to jedna z większych miejscowości
turystycznych, bardzo ciepła i przyjemna. Razem z przyjaciółmi udało nam się poznać nawet
kilkoro Polaków. Z czasem znaleźliśmy sklepy w których można było robić tanio zakupy oraz
lokale w których można było zjeść dobre i tanie dania (głownie pizze). Niestety jeden wielki
minus jaki widzę u Włochów, to taki, że nie znają angielskiego (o Polskim nie wspomnę).
Prawie nigdzie i nikt nie umiał rozmawiać po angielsku, nie kłamiąc, mogę stwierdzić ze z
kilkudziesięciu osób z którymi próbowałem rozmawiać (sklepy, kioski, restauracje itp.) osoby
które znały angielski policzyłbym na palcach jednej ręki. Poza tym dziwnie było się
przyzwyczaić do siesty i nocnego trybu życia który prowadzą Włosi. Poza tym wyjazd
uważam za bardzo udany i chciałbym aby każdy student miał możliwość przeżycia w swoim
życiu czegoś podobnego.
Oczywiście po jakimś czasie zaczyna się tęsknić za domem, rodziną, znajomymi i to
spotykało również nas dlatego gdy nadszedł czas powrotu, nikt bardzo nie smucił się, że
opuszczamy Włochy. Na szczęście podróż do domu odbyła się bez jakichkolwiek nie miłych
przygód i 22.09.2010 mogliśmy cieszyć się razem z rodzinami oglądając zdjęcia i
obdarowując ich pamiątkami z Włoch, takimi jak muszelki, makarony, wino pocztówki itp.