Tekst tegorocznego dyktanda

Transkrypt

Tekst tegorocznego dyktanda
Dyktando Uniwersyteckie /uniwersyteckie/ to ogólnouczelniana, nie lada jaka impreza, która od co
najmniej kilku lat przyciąga nie byle jaką, kilkudziesięcioosobową rzeszę entuzjastów ortografii, żądnych
nie quasi-poprawnościowych, pseudokulturalnojęzykowych, niby-naukowych wywodów, ale rzetelnego
sprawdzianu swoich umiejętności. Pożądają oni coraz trudniejszych tekstów nie z jakimiś tam pospolitymi
chyżo hasającymi po chaszczach chartami, szybującymi popod niebo jerzykami, kosaćcami, które
wychynęły spopod ziemi, wiejącymi od hal wichurami, z chytrymi lisami przecherami, z gżegżółkami
i piegżami pożerającymi dżdżownice i rzeżuchę, ze szczerzącymi zęby szczeżujami czy też z popadającymi
w chandrę i handryczącymi się herosami.
Trzeba się nieźle natrudzić, żeby zaspokoić nienasycone żądze studentów nie wiadomo czym się
rządzących, ale domagających się nie tylko supertrudnych, ale i hiperwymyślnych tekstów.
Wertuję więc pewuenowski /PWN-owski/ słownik ortograficzny, wypisując co wymyślniejsze, nader
dziwne czasami wyrazy: hycel, czyli rakarz; hacel, czyli hak przy końskiej podkowie; chan i maharadża –
władcy ze Wschodu; mahdi – według islamu wybawiciel; charyta – bogini wdzięku; cherubin – według
Biblii anioł z najwyższych chórów hierarchii; chihuahua – niby-piesek pokraka; żuaw – żołnierz francuski;
żuława – obszar urodzajnej ziemi; bazooka – bezodrzutowa broń przeciwpancerna; bazuna –
ponadmetrowej długości instrument muzyczny. I pozostaję z niepłonną nadzieją, że w ten sposób
zaspokoję niepohamowane ortograficzne chuci nieco rozhukanej, ale intelektualnie rozbuchanej braci
studenckiej, która nad nicnierobienie przedkłada robienie czegokolwiek, co by miało choćby jakiekolwiek
pozory pożytecznego działania.
(autor: prof. Marian Bugajski)

Podobne dokumenty