Yiwu Liao Prowadzący umarłych
Transkrypt
Yiwu Liao Prowadzący umarłych
REPORTAŻ Yiwu Liao Prowadzący umarłych Opowieści prawdziwe. Chiny z perspektywy nizin społecznych t en m g l fra tek.p y ow zkar m e r Daww.b w Seria REPORTAŻ Paweł Smoleński Izrael już nie frunie Mariusz Szczygieł Gottland Włodzimierz Nowak Obwód głowy Maciej Zaremba Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji Renata Radłowska Nowohucka telenowela t en m l Jacek Hugo‑Bader Biała gorączka ragek.p f t y Klaus Brinkbäumer Afrykańska odyseja ow kar Jean Hatzfeld Strategia antyloprm ez a wkoło .b przystanku Włodzimierz Nowak Serce D narodu w w Martin Pollack Dlaczego rozstrzelali Stanisławów 20. 20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła Jacek Hugo‑Bader W rajskiej dolinie wśród zielska Wojciech Tochman Bóg zapłać Peter Fröberg Idling Uśmiech Pol Pota Witold Szabłowski Zabójca z miasta moreli Wojciech Górecki Planeta Kaukaz Chloe Hooper Wysoki Swietłana Aleksijewicz Wojna nie ma w sobie nic z kobiety Wojciech Tochman Dzisiaj narysujemy śmierć Jean Rolin I ktoś rzucił za nim zdechłego psa W serii ukażą się m.in.: Francisco Goldman Sztuka politycznego morderstwa, czyli kto zabił biskupa Marcin Michalski, Maciej Wasielewski, 81 : 1. Opowieści z Wysp Owczych Mariusz Szczygieł, Niedziela, która zdarzyła się w środę Liao Yiwu Prowadzący umarłych Opowieści prawdziwe Chiny z perspektywy nizin społecznych z angielskiego przekładu Wen Huanga tłumaczyła Agnieszka Pokojska t en m g l fra tek.p y ow zkar m e r Daww.b w Tytuł oryginału angielskiego będącego podstawą przekładu The Corpse Walker: Real-Life Stories, China from the Bottom Up Projekt okładki AGNIESZKA PASIERSKA / PRACOWNIA PAPIERóWKA Fotografia na okładce ABBAS / MAGNUM PHOTOS / EK PICTURES Fotografia Autora pochodzi z archiwum rodzinnego Copyright © by LIAO YIWU, 2002 This translation is published by arrangement with Pantheon Books, an imprint of the Knopf Doubleday Group, a division of Random House, Inc. Copyright © for the Polish edition by WYDAWNICTWO CZARNE, 2011 Copyright © for the Polish translation by agnieszka pokojska, 2011 Copyright © for O przekładzie na język polski by AGNIESZKA POKOJSKA, 2011 Copyright © for Wstęp by PHILIP GOUREVITCH, 2008 Copyright © for Wprowadzenie: Głos chińskich wyrzutków społecznych by WEN HUANG, 2008 t en m g l fra tek.p y ow zkar m e r Daww.b w Redakcja marta hÖffner Konsultacja sinologiczna Adina Zemanek, Bogdan Zemanek Korekty małgorzata poździk, zuzanna szatanik / d2d.pl Projekt typograficzny i redakcja techniczna ROBERT OLEŚ / d2d.pl Skład zuzanna szatanik / d2d.pl ISBN 978-83-7536-412-5 Cena: 34,90 zł O przekładzie na język polski Podejmując się tłumaczenia z języka chińskiego, którego nie znam, poprzez przekład angielski, złamałam jedną z najważ‑ niejszych zasad tłumacza. Dlaczego uznałam, że w tym właśnie wypadku warto tę zasadę złamać, zrozumie każdy, kto przeczyta książkę Liao Yiwu. Nie chcę się jednak zagłębiać w rozważa‑ nia o etyce ani w szczegóły warsztatowe, a jedynie wspomnieć t o kilku kwestiach językowo‑kulturowych, en które moim zdaniem m g l są ciekawe i ważne. fra tek.p y r Jak pisze Wen Huang, jego na język angielski, przy‑ ow zprzekład ka m e r gotowany we współpracy a w.zbautorem, został zmodyfikowany na Damerykańskiego, potrzeby czytelnika w a tym samym – to chyba w uprawnione uogólnienie – czytelnika świata zachodniego w ogó‑ le. (Co tłumaczy decyzję autora, żeby uznawać przekład angielski za podstawę tłumaczeń na inne języki). Można by oczekiwać, że skoro tekst ukazał się w renomowanym wydawnictwie i praco‑ wało nad nim wielu specjalistów, to transfer międzyjęzykowy nie nastręczy trudności. Tymczasem język przekładu jest nieco sztuczny, miejscami wręcz śmieszny, ponieważ pojawiają się w nim słowa z innego rejestru, niż kazałby tego oczekiwać kon‑ tekst; zdarzają się połączenia wyrazów niespotykane w natu‑ ralnej angielszczyźnie, czy to literackiej, czy potocznej, a także idiomy i frazeologizmy, które nieco za bardzo przypominają dawno nieaktualne wydania podręcznika do nauki języka. Taka namacalna obcość przekładu z języka chińskiego jest, o ile mi wiadomo, czymś powszechnym w publikacjach 5 anglojęzycznych, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych. Czy‑ telnicy przekładu Wen Huanga są więc przygotowani na ob‑ cość, która z niego przebija, nie pozwalając im ani na chwilę zapomnieć, że oto mają do czynienia z twórczością pisarza, dla którego angielski nie jest językiem rodzimym. Już sama forma przekazu jest dla Amerykanów przekazem: o kulturowej odręb‑ ności Chin, a także izolacji Chińczyków od języka, który jest w naszych czasach wszechobecny. Ta wyczuwalna obcość zmusiła mnie do zadania kilku istot‑ nych pytań. Czy powinnam ją tłumaczyć dosłownie? Ale co to znaczy „dosłownie”, skoro nie miałam kontaktu ze „słowem” ory‑ ginału? Jak miałam decydować, czy coś ma brzmieć po polsku nieco pokracznie, skoro nie miałam pojęcia, czy pokraczność tekstu angielskiego wynika w danym przypadku z nieporadności językowej mówiącego po chińsku bohatera (co jest możliwe, bo wielu rozmówców Liao Yiwu to ludzie niewykształceni), czy też ze specyficznej angielszczyzny przekładu? Trzy powody przesądziły o tym, że starałam się tę językową nt nieporadność zminimalizować (choć nieezniwelować): po pierw‑ m ag k.pl nie miałam pod‑ sze, jako że opierałam się tylko nafrprzekładzie, rtefragment był w oryginale staw, by decydować o tym, o czy wydany a k z m bodbiegał językowo neutralny, czy od normy, a nie czułam arteż . e D w się uprawniona do nieuzasadnionego dodawania komizmu ję‑ w w zykowego. Po drugie, uznałam, że obcość przebija z tekstu na‑ wet wtedy, kiedy nie przypomina o niej co chwila język: realia kulturowe są dla polskiego czytelnika całkowicie egzotyczne. (Może z wyjątkiem wspólnego obszaru doświadczenia, jakim jest komunizm, choć i tutaj uderzająco obce są i jego masowy wymiar w Chinach, i dzisiejsza koegzystencja ze swoistą formą kapitali‑ zmu). Po trzecie, co wyraźnie podkreśla redaktor naczelny „The Paris Review” Philip Gourevitch, pierwszy wydawca Liao Yiwu na Zachodzie, autor traktuje swoich rozmówców z szacunkiem; ja postanowiłam okazać im szacunek, nie stylizując przesadnie ich wypowiedzi, aby nie zrobić z nich karykatur. Kolejnym punktem stycznym szacunku i przekładu była kwe‑ stia decyzji, jak właściwie Liao Yiwu ma się zwracać w wersji polskiej do osób, z którymi przeprowadza wywiady. Oczywiście, 6 w tekście angielskim monopol ma uniwersalne, egalitarystyczne you. W języku chińskim zaś sposób zwracania się do drugiej osoby nie jest tak jednorodny jak w angielszczyźnie: zgodnie z li, czyli „dobrym obyczajem”, kiedy chce się okazać szacunek, zwracając się do kogoś (zarówno do mężczyzn, jak i kobiet), używa się słowa laoshi („mistrzu”, „nauczycielu”). Wobec osób starszych w sytuacjach oficjalnych stosuje się zwroty „starszy pan”, „starsza pani”, zaś w sytuacjach nieformalnych można mó‑ wić „wujku”, „dziadku” („babciu”). Idąc za przekładem angielskim, który sygnalizuje te niezwykłe dla nas formy adresatywne dość rzadko, przeważnie używałam form jak najbardziej neutralnych, językowo „przezroczystych”: „pan/pani” w wypadku nieznajo‑ mych, „ty” w wypadku znajomych i przyjaciół, a słowa „mistrz” tylko w wywiadzie z opatem buddyjskim. Wspomniałam już, że tłumacz wraz z autorem zadbali o to, by przekład angielski był maksymalnie przystępny. Nie pojawia się w nim ani jeden przypis, bo wszystkie niezbędne informacje są wplecione w tekst. Do przekładu polskiego zdecydowałam się t dodać przypisy (niezbyt liczne), którychen sama potrzebowałabym m l jako czytelniczka. Podano, że f„wszystkie ragek.p przypisy pochodzą t y r zaznaczyć w przyjęty po‑ od tłumaczki”, ale tylko dlatego, ow zkażeby m e r wszechnie sposób, iż zostały sporządzone w procesie tłumacze‑ Daww.b Ich autorami są świetni sinolodzy, nia, a nie na etapie redakcji. w dr Adina Zemanek i dr Bogdan Zemanek, którym niniejszym serdecznie dziękuję za nieocenioną pomoc przy pracy nad tą książką. Agnieszka Pokojska t en m g l fra tek.p y ow zkar m e r Daww.b w Wstęp Poznanie nowego głosu to jedna z największych przyjemności, jakich może dostarczyć książka – a dzięki Liao Yiwu poznajemy blisko trzydzieści oryginalnych głosów, które mają sporo do powiedzenia. Liao jest jednocześnie uważnym obserwatorem i archiwistą, wytrawnym reporterem i zdolnym opowiadaczem, historykiem ustnych przekazów i zręcznym naśladowcą, folk‑ t lorystą i humorystą. Przede wszystkim enzaś wyraża głos całych m g l grup społeczeństwa chińskiego, którym fra tek.pten głos odebrano i które y r w ogóle by nie istniały, gdyby owPartia ka mogła nagiąć rzeczywistość z m e r do swoich pragnień. Ci ludzie to kanciarze i leserzy, wyrzutki Daww.b renegaci i kaleki, specjaliści od społeczne i uliczni grajkowie, w ludzkich odchodów i spece od niszczenia innych, artyści i sza‑ mani, oszuści, nawet kanibale – a każdy z nich mówi o swoim kraju uczciwiej niż oficjalne sprawozdania z życia w Chinach, które państwo wydaje w imieniu „ludu”. Liao jako pisarza ukształtowały ciężkie przejścia: w dzieciń‑ stwie omal nie umarł z głodu, a jego ojciec został napiętnowany jako wróg ludu. Internowano go za napisanie wierszy, które mówiły prawdę o Chińskiej Partii Komunistycznej, i bito w wię‑ zieniu za to, że nie zgodził się zamilknąć; w więzieniu też odkrył ogromną wartość słuchania ludzi takich jak on sam, których władze chciałyby na zawsze uciszyć. Liao pisze zatem z odwagą człowieka, który wie, czym jest strata, i się jej nie boi. Nic tak nie wzbudza jego zainteresowania jak oficjalny zakaz zwracania na coś uwagi, nic tak nie wyostrza mu słuchu jak narzucona 9 odgórniegłuchota, nic tak nie popycha go do tego, żeby coś nam pokazać, jak ślepota, którą usiłują narzucić władze komu‑ nistyczne. Ale o witalności historii zebranych w tym zbiorze nie przesądza jedynie opór wobec władzy ani polemiczny pazur. Wielka siła spotkań Liao z bohaterami jego wywiadów płynie stąd, że on wyraźnie czerpie przyjemność z ich człowieczeństwa, choćby przejawiało się w najdziwaczniejszy sposób, a także stąd, że okazuje swoim rozmówcom szacunek w najbardziej podsta‑ wowym sensie: pozwala im mówić to, co chcą. Nie ulega wątpliwości, że Liao Yiwu to jeden z najbardziej oryginalnych i niezwykłych współczesnych pisarzy chińskich. Chociaż może bliższe prawdy byłoby inne sformułowanie tego stwierdzenia: jest jednym z najbardziej oryginalnych i niezwy‑ kłych pisarzy współczesnych oraz pochodzi z Chin. Tak, Liao pisze po chińsku, jego kraj i jego rodacy są dla niego głównymi tematami, a opowiadane przezeń historie wyrastają ze spotkań odbytych w bardzo konkretnie określonych miejscach. Ale nawet do tych czytelników, którzy nigdy nie byli w Chinach i pisar‑ t stwo Liao mogą poznać tylko za pośrednictwem przekładu Wen en m l g p a Huanga, historie te trafiają dzięki swojej bezpośredniości i intym‑ . fr tek y r ności przekraczającymi wszelkie ow zgranice ka i klasyfikacje. Należą do e jest literatura światowa. rm.bjaką wielkiej, wspólnej spuścizny, a D woryginalnym, w Liao Yiwu jest twórcą ale można by się założyć, w że pisarze tak różni, jak Mark Twain i Jack London, Mikołaj Gogol i George Orwell, François Rabelais i Primo Levi natych‑ miast wyczuliby w nim jednocześnie i bratnią duszę, i kolegę po piórze. Liao Yiwu jest dyrektorem w ludzkim cyrku, a jego pi‑ sarstwo pełni funkcję ważnego przypomnienia – koniecznego zarówno w społeczeństwach otwartych, które od nadmiaru swo‑ bód zapadły w letarg, jak i w zamkniętych, gdzie opowiadanie prawdziwych historii uchodzi niekiedy za przestępstwo – że hi‑ storia naszego gatunku jest wpisana znamiennie nie tylko w losy tych, którzy dzierżą władzę, są wyraźnie widziani i słyszani, lecz w równej mierze w losy ludzi marginalizowanych, niedostrze‑ ganych i niesłyszanych. Philip Gourevitch listopad 2007