czytaj tutaj
Transkrypt
czytaj tutaj
VIII ■■Ubiegły rok był bardzo dobry dla branży mleczarskiej. To jest powszechna opinia, której w zasadzie nikt nie podważa. – Dla części firm mleczarskich ubiegły rok był nawet znakomity. Łódzka Spółdzielnia Mleczarska specjalizuje się w produkcji wysokiej jakości galanterii mleczarskiej, która jest w stu procentach sprzedawana na rynku krajowym. Zaś ubiegłoroczna hossa na rynku artykułów mleczarskich, trwająca do dnia dzisiejszego, jest napędzana sprzedażą eksportową i korzystnymi cenami podstawowych artykułów mleczarskich na rynkach światowych, a więc masła, serów twardych oraz mleka i serwatki w proszku. Jak już powiedziałem, nasza spółdzielnia żyje ze sprzedaży na rynku krajowym. A jest to rynek biednego konsumenta, który trzyma ceny galanterii mleczarskiej w ryzach i nie pozwala im znacząco wzrosnąć. Polski konsument jest nie tylko biedny, ale i zdezorientowany, jeżeli chodzi o walory zdrowotne i smakowe artykułów mleczarskich. Nadal wielu konsumentów jest przekonanych, że tylko margaryna jest dobra, bo masło oznacza choroby. Zaś picie mleka szkodzi, podobnie jak spożywanie większości produktów mleczarskich. Moim zdaniem, to, że konsumujemy tak mało mleka i jego przetworów – w porównaniu do państw starej Unii Europejskiej – wynika nie tylko z faktu, że nasze społeczeństwo jest biedniejsze, ale też z niskiej świadomości, co do prozdrowotnych walorów mleka. I z takim przekonaniem, które przez lata było wzmacniane przez antymleczarską propagandę, trzeba koniecznie walczyć. ■■Czyli na obecnej hossie spółdzielnia skorzystała tylko w sposób pośredni? – Tak. Płacimy za mleko 1 zł i 55 groszy brutto za litr, o 35 groszy więcej niż w roku 2012. Jest to moim zdaniem – jak na spółdzielnię mleczarską specjalizującą się w produkcji galanterii – cena dobra. Chociaż wiem, że producenci serów twardych i mleka w proszku mogą sobie pozwolić na wyższe ceny skupu. Jednak jak eksport siada, to takie firmy jak nasza, płacą za mleko lepiej. Pamiętajmy: kryzys prędzej czy też później do- tknie branżę mleczarską, bo takie są zasady gospodarki rynkowej. Owszem, można będzie próbować złagodzić jego skutki. Dlatego już dzisiaj trzeba podjąć wszelkie możliwe kroki, aby zwiększyć spożycie mleka i jego przetworów na rynku krajowym. Każda spółdzielnia, każda firma powinna na ten cel wygospodarować dodatkowe środki. Chociaż wiem, że na reklamę z prawdziwego zdarzenia stać tylko kilka największych podmiotów polskiej branży mleczarskiej. Dlatego przede wszystkim muszą na rzecz mleka racjonalnie pracować środki zgromadzone na Funduszu Promocji Mleka, który jest two- w Bratoszewicach. Uczestniczymy w niej wyłącznie pod tym kątem, aby pokazać efekty pracy hodowlanej naszych dostawców. Wiemy bowiem, że uczestnictwo w tej wystawie nie przełoży się na wzrost sprzedaży wyrobów opatrzonych logiem JOGO. ■■Wróćmy jednak do sprawy promocji masła przez KZSM! – Z budżetu Funduszu Promocji Mleka przewidzianego na 2013 rok chcieliśmy zorganizować profesjonalną kampanię, w której główną rolę odegrałaby telewizja, promująca walory zdrowotne i smakowe polskiego masła. Jednak ten Nr 2 12 stycznia 2014 – w 2014 roku ma to być 851 tysięcy złotych. A na wielce zbożną akcję, jaką jest Szklanka Mleka z tego Funduszu przeznaczone jest tylko pół miliona złotych. Dlaczego mamy dofinansowywać ten miesięcznik? Wszak są w nim płatne reklamy, a na winiecie widnieje cena 8 zł. Jeżeli jest to dobre, użyteczne czasopismo, to bez kłopotów powinno się sprzedawać – jako dobry towar rynkowy. Odrzucono też nasz inny promocyjny wniosek „Polskie Sery – Wiem co Jem. Wiedza o serze nie musi być dziurawa”. Ta akcja promocyjna miała się odbyć w 200 szkołach podstawowych. Wniosek ten złożyliśmy cji Mleka. Jeszcze nie tak dawno wielkość tego Funduszu wynosiła około 20 milionów złotych. I chyba w kierunku zwiększenia puli Funduszu należy podążać. Jednakże pod warunkiem, że jego środki będą racjonalnie wykorzystane w tym kierunku, by prawie każda wydana złotówka przyczyniła się do wzrostu spożycia mleka i jego przetworów. Przede wszystkim w naszym kraju, ale także i poza jego granicami. ■■Z ust pana prezesa padły mocne zarzuty co do celowości wykorzystania większości środków z Funduszu Promocji Mle- NIK rozstrzygnie wątpliwości Z prezesem Krzysztofem Jankowskim z Łódzkiej Spółdzielni Mleczarskiej JOGO rozmawia Krzysztof Wróblewski rzony z obowiązkowych opłat od każdego skupionego litra mleka. Te opłaty pochodzą z budżetów firm mleczarskich zajmujących się skupem surowca. Zaś najwięcej tych firm, które od każdego kilograma kupionego mleka odprowadzają 0,1 grosza – składającego się na ten Fundusz – zrzeszonych jest w Krajowym Związku Spółdzielni Mleczarskich (KZSM). Jednak wnioski KZSM dotyczące np. promocji masła, a więc idące w kierunku zwiększenia spożycia artykułów mleczarskich w Polsce są systematycznie utrącane. A przechodzą wnioski typu dofinansowania wyjazdu mleczarskiego do Szwajcarii. Ja tutaj bynajmniej nie twierdzę, że ów wyjazd jest niepotrzebny. Ale wypada zadać bardzo proste pytanie: jak ten wyjazd przyczyni się do wzrostu konsumpcji mleka i jego przetworów w naszym kraju? To samo pytanie wypada zadać pod kątem dofinansowania szeregu wystaw zwierząt hodowlanych z Funduszu Promocji Mleka. Wszak Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka (PFHBiPM) otrzymuje kilkudziesięciomilionową dotację z budżetu państwa. Ma więc środki na organizację tych wystaw, których bynajmniej celowości nie kwestionuję. Wszak od lat Łódzka Spółdzielnia Mleczarska bierze udział w wystawie Fot. Krzysztof Wróblewski Prezes Krzysztof Jankowski jest członkiem Rady Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, w której kieruje pracami Komisji Rewizyjnej. A od niedawana zasiada w Komisji do Spraw Podziału Funduszu Promocji Mleka i jego Przetworów. POLSKIE MLEKO wniosek nie przeszedł. Chcieliśmy ten pomysł zrealizować ze środków tegorocznego budżetu Funduszu Promocji Mleka. I znowu napotkaliśmy opór – przede wszystkim ze strony hodowców bydła mlecznego. Dziwię się tym przedstawicielom władz PFHBiPM, którzy nie widzą związku przyczynowego między dochodami producentów mleka, a wzrostem sprzedaży masła i innych produktów mleczarskich. Takie myślenie, a właściwie jego brak, jest na pewno na rękę producentom margaryny i całej gamy tłuszczów roślinnych. Tak ma marginesie, to nasza spółdzielnia nie jest bynajmniej producentem masła. W Skandynawii dzieciom do lat 10 można podawać tylko tłuszcze zwierzęce, a więc przede wszystkim masło. I nasza kampania miała tego typu subtelności ukazywać. Niestety, nie udało się. Marzy mi się szersza promocja mleka, w tym wystawy polskich wyrobów mleczarskich. Można by na ten cel wykorzystać środki z Funduszu Promocji Mleka. Ale w Komisji do Spraw Podziału preferowane jest dofinansowanie zakupu pewnego czasopisma – konkretnie mówiąc „Hodowli i Chowu Bydła”, które jest następnie za darmo rozdawane członkom określonej organizacji. Na ten cel idzie około 800 tysięcy złotych rocznie tygodnik PORADNIK rolniczy wspólnie ze Spółdzielnią Mleczarską Mlekovita w Wysokiem Mazowieckiem, która ma bardzo bogate doświadczenie w promocji artykułów mleczarskich. Jest mi przykro, że wręcz wyśmiano naszą akcję promocyjną: Królowa Mleka, która przyniosła tak dobre efekty w innych krajach. Chodziło tutaj naprawdę o niewielkie pieniądze. Uważam, że finanse z Funduszu Promocji powinny służyć rozwijaniu świadomości konsumenckiej. A więc uczyć konsumenta, jaki na przykład jogurt jest dobry dla zdrowia, a jaki swoją – rzekomą – jakość zawdzięcza wyłącznie konserwantom. Albo też uświadamiać co znaczą prawdziwe lody zrobione na bazie śmietanki i dlaczego muszą być one droższe od lodów zrobionych na bazie utwardzonych tłuszczów roślinnych, które wszak zdrowiu nie sprzyjają. Dlaczego takie lody – na tłuszczu roślinnym – mogą nazywać się śmietankowe? Trzeba też uczyć odróżniać gatunki sera, a także ser szlachetny od tego, który jest wzmacniany tłuszczem roślinnym. Podejmijmy więcej działań promocyjnych na rzecz zwiększania spożycia krajowych artykułów mleczarskich! Jeszcze raz powtarzam: hossa się prędzej czy później skończy i będziemy skazani na ubieganie się o względy krajowego konsumenta. A do tego wyścigu chętnie dołączą zagraniczne firmy mleczarskie. Przecież wielkie sieci handlowe, będące w niepolskich rękach, chętnie udostępnią im swoje półki. Z tego co wiem, farmerzy amerykańscy dobrowolnie się opodatkowali i stworzyli własny fundusz, który ma wspierać promocję amerykańskich wyrobów mleczarskich na rynkach światowych. Ja takiej determinacji od polskich producentów mleka, którzy są znacznie biedniejsi od amerykańskich, bynajmniej nie oczekuję. Ale wykorzystajmy racjonalnie te 9,5 miliona złotych z Funduszu Promo- ka i jego Przetworów. Na pewno ci przedstawiciele Komisji do Spraw Podziału Funduszu Promocji Mleka, których działania pan skrytykował, będą próbowali podważyć pana słowa – także na łamach TPR. My zaś jesteśmy pismem otwartym dla wszystkich środowisk rolniczych. – Te problemy z celowością dysponowania środkami publicznymi, bo tak trzeba traktować pieniądze z Funduszu Promocji Mleka i jego Przetworów, nie wynikają bynajmniej z subiektywnej opinii prezesa Jankowskiego. To są także poglądy pozostałych członków Rady Krajowego Związku Spółdzielni Mleczarskich, w której skład wchodzą także rolnicy – producenci mleka, których obory objęte są oceną użytkowości mlecznej. Dyskutowaliśmy na ten temat na posiedzeniu rady w dniu 19 grudnia ubiegłego roku. Plonem naszej dyskusji jest uchwała, która zaleca, aby Naczelna Izba Kontroli podjęła działania sprawdzające celowość dysponowania środkami publicznymi zgromadzonymi na Funduszu Promocji. Słowem, niech NIK rozstrzygnie wszelkie wątpliwości. Pragnę też dodać, że nasza spółdzielnia ceni pracę hodowlaną i dopłaca do oceny 2 grosze do każdego litra mleka pochodzącego z obór będących pod kontrolą. A to nie podoba się wielu członkom spółdzielni oraz niektórym radnym. Po naszej rozmowie mam jednak pewne wątpliwości względem tej dopłaty. Jeżeli Federacja, jest tak bogata, to ta ocena powinna być za darmo. Bo jeżeli hodowca otrzymuje za darmo miesięcznik „Hodowla i Chów Bydła”, to i ocena powinna być bezpłatna. Jestem też gotowy do rzeczowej dyskusji na temat Funduszu Promocji Mleka – także na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego”. ■■Dziękuję za rozmowę.