Liberalizm na nowe czasy
Transkrypt
Liberalizm na nowe czasy
Liberalizm na nowe czasy Kiedy dziesięć lat temu książka Iry Katznelsona ukazała się w Stanach Zjednoczonych, niezależnie od tytułowego adresata, Adama Michnika1, jej rzeczywistym adresatem był czytelnik amerykański. Pytania, które zadawała – o możliwość pogodzenia liberalizmu z wrażliwością na sprawy sprawiedliwości społecznej oraz o uznanie i respekt dla inności – były pytaniami tak zwanej liberalnej lewicy amerykańskiej, próbującej przemyśleć na nowo podstawy liberalizmu amerykańskiego. Książka była też jedną z kilku prób amerykańskiej lewicy szukania nie tylko przymierza z intelektualistami Europy Środkowej, lecz także świeżej inspiracji dla myśli nowoczesnej, która znalazła się w sytuacji poważnego kryzysu ideowego. Zmiany w tej części Europy, poprzedzone szeroko komentowanym na Zachodzie ponownym odkryciem społeczeństwa obywatelskiego oraz nieźle już znaną oryginalną myślą polityczną intelektualistów-dysydentów z tej części świata, stały się punktem wyjścia tego szczególnego „przesłuchania liberalizmu”. Książka, przyjęta w Stanach z dużą uwagą i dwukrotnie nagradzana2, odebrana została jako zaproszenie wystosowane w imieniu pięknego, nieprzekupnego pokolenia ‘68 do przemyślenia na nowo projektu Nowej Lewicy amerykańskiej. Pomimo że studenci, którzy strajkowali na Columbia University w Nowym Jorku, albo maszerowali ulicami Paryża, dzielili tylko w najogólniejszym sensie aspiracje studentów protestujących tej samej wiosny w Warszawie lub w Pradze, to jednak trudno zaprzeczyć, że pod koniec dwudziestego wieku w każdym z tych kontekstów pokolenie ‘68 było czymś więcej niż tylko legendą. Havel był prezydentem swego kraju, Michnik szefem najbardziej wpływowego dziennika w regionie, Joschka Fischer liderem Partii Zielonych, Katznelson, znany już wtedy amerykański politolog, dziekanem New School for Social Research w Nowym Liberalism’s Crooked Circle. Letters to Adam Michnik, Princeton University Press, Princeton 1996. 2 Nagroda Amerykańskich Nauk Politycznych imienia Michaela Harringtona (American Political Science Michael Harrington Book Award, 1996); Nagroda Columbia University imienia Lionela Trillinga (Lionel Trilling Book Award, 1996). 1 8 Krzywe koło liberalizmu Jorku. To właśnie na New School, gdzie w okresie stanu wojennego przewijali się studenci i intelektualiści z Warszawy, Budapesztu i Pragi, Ira Katznelson zetknął się z pracami dysydentów z Europy Środkowej. Pierwsze wyjazdy za ocean, spotkania i lektury zaowocowały nie tylko przyjaźniami, lecz także publikacjami. Polscy czytelnicy znają jego nazwisko z serii wydawnictw dokumentujących słynne seminaria z Janem Pawłem II, wydawane w Polsce jako Rozmowy w Castel Gandolfo. Krzywe koło liberalizmu to książka szczególna, ponieważ jest bardzo osobistą rekonstrukcją dwudziestowiecznego dyskursu o liberalizmie i socjalizmie. Katznelson powołuje się oczywiście na prace klasyków od Johna Stuarta Milla, przez Karla Mannheima do Johna Deweya i Isaiaha Berlina, ale nie ma żadnych wątpliwości, że jego projekt jest bardzo autorski. Jego propozycja i zaproszenie do dyskusji oparte są na cierpliwym i otwartym przemyśleniu obu tradycji przez pryzmat własnych, często bardzo osobistych, doświadczeń oraz niedawnych wydarzeń w byłym bloku komunistycznym. Autor analizuje na nowo niektóre wymiary obu tradycji, pokazując, że mogą się one wzajemnie uzupełniać oraz podejmować próbę wspólnej odpowiedzi na problemy trapiące współczesne demokracje: wzrastającej nierówności, niedostatku i ubóstwa, odmienności czy inności i wreszcie sytuacje bezradności ludzi w wielu częściach świata. Można się tylko domyślać, że to właśnie ten wątek spowodował niezwykły gest ze strony Jana Pawła II, który latem 1998 roku, żegnając się z uczestnikami seminarium w Castel Gandolfo, poprosił Irę Katzneslona o pozostanie na kilka minut, po czym podziękował mu „w imieniu narodu polskiego” za jego książkę o liberalizmie. Socjalizm Katznelsona to – wedle określenia autora – samoograniczający się socjalizm, a jego liberalizm to liberalizm rozpatrywany z podobną rezerwą. W jego projekcie tak przeformułowane liberalizm i socjalizm mogą wejść w związek dialogiczny, w rodzaj spółki, w której obie strony uzupełniają się wzajemnie. Taki rodzaj obustronnie wzbogacającego się partnerstwa dwóch zmodyfikowanych założeń mógłby zaoferować – argumentuje autor – nie tylko większą, bardziej inkluzywną przestrzeń publiczną niż ta oferowana przez sam liberalizm; co więcej, jego polityka troski, czyli to, co Amerykanie nazywają politics of caring, mogłaby także zabezpieczyć przestrzeń, która w przeciwnym wypadku może zostać zagospodarowana przez orientacje niewątpliwie nieliberalne. Krzywe koło liberalizmu pisane było z prawdziwą sympatią do przemian w Polsce i do aktorów tych przemian, oraz z podzielanym przez wielu optymizmem, który zapanował wtedy w środowiskach nowoczesnej lewicy amerykańskiej. Oto upadł mur dzielący świat, upadł system jednopartyjny, oto zakończona została niewątpliwie zimna wojna, będzie się więc można zająć, razem z nowymi przyjaciółmi ze Wschodu, naprawą tego domu, w którym teraz wszyscy razem mieszkamy. Liberalizm – pisze Katznelson, odwołując Liberalizm na nowe czasy 9 się głównie do swoich amerykańskich doświadczeń – przewidział solidny fundament pod taki dom, ale dalece niewystarczający dla tych, którzy nie mają środków, żeby się do niego wprowadzić, żeby go ocieplić, albo którzy z rozmaitych powodów nie mogą go po prostu wykończyć. To jest nowa szansa dla nas, demokratycznej lewicy w Stanach Zjednoczonych – wydaje się mówić Katznelson – ale także dla was, którzy bez użycia siły rozmontowaliście komunizm i budujecie ten nowy, wolny dom w Polsce. Przyjrzyjcie się naszym niepokojom albo jeszcze lepiej: spójrzmy na nie wspólnie. Niepokoje Iry Katznelsona nie są w Polsce bez precedensu, ponieważ wydają się bliskie niepokojom i postawom liberalnej inteligencji polskiej okresu międzywojennego, reprezentowanej przez środowiska akademickie (Czarnowski, Ossowscy, Kula, Assorodobraj) czy artystyczne ( Schiller, Kobro, Strzemiński, Wat). • ródła tej tradycji oraz radykalizacji postaw ludzi, których rodowody często nie zapowiadały takich przemian, zintensyfikowane po sprawie brzeskiej w 1932 roku, tkwiły nie tylko w zbliżającym się kryzysie ekonomicznym, ale przede wszystkim w politycznym klimacie w Polsce po przewrocie majowym w 1926 roku. A przecież kiedy latem 1999 roku, prawie trzy lata po amerykańskim debiucie, w pierwszym obszernym i przychylnym omówieniu książki w Polsce przeczytaliśmy, że „głos zza Atlantyku, nawołujący nas do szukania zbieżności między dwoma doktrynami, brzmi dla nas obco i nienaturalnie – wszak przyzwyczailiśmy się traktować je jako skrajne przeciwności”3, trudno było nie zgodzić się z takim werdyktem. Być może zaproszenie Katznelsona do twórczego połączenia wysiłków wystosowane w szóstym roku transformacji było przedwczesne i to nie tylko dlatego, że alergia na samo słowo „socjalizm” była wtedy dość powszechna. Kraje postkomunistyczne zmagały się przecież z zadaniem budowania instytucji demokratycznych, urynkowienie gospodarki było dalekie od sfinalizowania, a uwaga środowisk opiniotwórczych skierowana była na uwolnienie się od przeszłości i jak najszybsze wejście w struktury NATO oraz Unii Europejskiej. Sceptycyzm wobec projektu Katznelsona widoczny jest zresztą najlepiej w reakcji samego Michnika, wyrażonej najpierw w New School w formie wykładu, a potem opublikowanej i szeroko komentowanej w Stanach Zjednoczonych jako esej „Szare jest piękne. List do Iry Katznelsona”4. Zawarte w replice Michnika dylematy, z którymi zmagają się młode demokracje w tej części Europy, rozmijają się zupełnie z tymi, które są kluczowe dla jego amerykańskiego przyjaciela. Wojciech Orliński, „Wolność, równość, liberalizm”, Gazeta Wyborcza, 24-25 lipca, 1999. 4 Adam Michnik, „Grey is Beautiful: A Letter to Ira Katznelson”, TCDS Bulletin 24 (December 1996); przedruk: Dissent (Spring 1997), oraz w: Adam Michnik, Letters from Freedom, University of California Press, Berkeley 1998. 3 Zaabsorbowany podstawowym zadaniem osiągnięcia kolejnych szczebli koniecznych do zakończenia procesu transformacji, Michnik dostrzegał bliski związek między pełnym uwolnieniem rynku i nieskrępowaną kreatywnością obywateli pracujących efektywnie w tej nowej przestrzeni. Z takiego punktu widzenia napięcia społeczne, będące wynikiem drapieżnej logiki młodego rynku, są nieuniknionymi kosztami transformacji, a jakakolwiek poważna krytyka liberalizmu rynkowego jest zdecydowanie nie w porę, ponieważ dodatkowo zwalnia tempo reform. Łatwo było też zlekceważyć drugi list Katznelsona, odczytany przede wszystkim jako pytanie o perspektywy dla kulturowego partykularyzmu i zachowania tożsamości w świecie racjonalnych i uniwersalnych zasad liberalizmu. Łatwo było go zlekceważyć jako zbyt osobisty, niepotrzebnie kwestionujący powody słabej identyfikacji Michnika z jego żydowskimi korzeniami i generalnie nierozumiejący niuansów polskiej kultury. List ten, pisany intymnym tonem i przywołujący rozmaite doświadczenia z życia autora, proponuje przyjrzenie się antydemokratycznemu potencjałowi klasycznego liberalizmu z jego elitaryzmem, wyciszaniem potrzeb pluralizmu kulturowego i niebezpieczeństwami wykluczeń „innego” czy „różnego”. A czy teraz, w szesnastym roku transformacji, kiedy Krzywe koło liberalizmu ukazuje się w Polsce, ten głos zza Atlantyku ciągle brzmi nienaturalnie? A może propozycja Katznelsona głosząca, że „tradycja liberalizmu jest konieczna, ale niewystarczająca dla polityki przyzwoitej w swoich skutkach”5 powinna być na nowo rozważona wszędzie tam, gdzie opinia publiczna rzadko kojarzy rzeczownik „polityka” z rzeczownikiem „przyzwoitość”? Nowy Jork, luty 2006 5 Elżbieta Matynia Ira Katznelson, „Evil & Politics”, Daedalus (Winter 2002).