PODWÓJNA OSOBOWOŚĆ POLAŃSKIEGO
Transkrypt
PODWÓJNA OSOBOWOŚĆ POLAŃSKIEGO
PODWÓJNA POLAŃSKIEGO OSOBOWOŚĆ Lesław Czapliński „Podwójna osobowość Polańskiego” Istnieje hipoteza, że ci, na których losach odcisnął się holocaust, dotknięci byli potem syndromem ucieczki od własnej osobowości (przypadki Romaina Garyego, wydającego dwie ostatnie powieści pod pseudonimem Emila Ajara, którego na użytek publiczny odgrywał krewny pisarza – Pavlovitch – nocne eskapady nowojorskie Jerzego Kosińskiego w najrozmaitszych przebraniach). Wskazywałyby na to również dwa spektakularne finały filmów Polańskiego: „Lokatora” oraz najnowszej właśnie „Wenus w futrze”, w których bohater przeobraża się w kobietę. W pierwszym przypadku tytułowego lokatora – paryskiego imigranta Trelkovskiego – grał sam reżyser, w drugim uderza znaczne podobieństwo fizyczne pomiędzy nim a Mathieu Amalrikiem, odtwórcą roli Tomasza Novatchka, a więc znów postaci pochodzącej zapewne z Europy Środkowej, co skłania, do tego, by widzieć obydwu alter ego samego Polańskiego? Zwłaszcza że Amalric zdaje się też grać w sposób przypominający jak czynił to Polański, gdy występował na scenie (jako Mozart w warszawskim i paryskim „Amadeuszu”, w paryskiej „Przemianie” według opowiadania Kafki) lub w filmie („Pokoleniu” i „Zemście” Andrzeja Wajdy). Na dodatek jego partnerką, prowadzącą z bohaterem przewrotną grę, jest Emmanuelle Seigner, prywatnie żona filmowca. Osią fabuły sztuki Davida Ives’a jest przesłuchanie na obsadzenie głównej roli kobiecej w adaptacji powieści Leopolda Sacher-Masocha „Wenus w futrze”. Przybyła z opóźnieniem kandydatka, której skądinąd nie ma na liście, wymusza na autorze adaptacji, by ocenił jej możliwości zagrania w przedstawieniu, wykonując jednocześnie rolę jej scenicznego partnera. Wraz z upływem czasu następuje coraz dalej idące i niebezpieczne zatracenie granic pomiędzy fikcją a rzeczywistością, odgrywanymi rolami powieściowych postaci: Wandy i Kushemskyego a prywatnymi osobowościami uczestników tej gry. Niczym w filmie grozy, akcji towarzyszy gwałtowna burza, przewalająca się nad jej miejscem, czyli opustoszałym po próbie teatrem. Do pewnego stopnia jest to kameralne, dwuosobowe przedstawienie, rozgrywające się w jednej i tej samej przestrzeni oraz w czasie pokrywającym się mniej więcej z ekranowym. Jak to często u Polańskiego bywa (np. „Śmierć i dziewczyna”) jest to perwersyjna gra z przemiennością ról kata i ofiary, tyle, że tym razem odwołująca się do fabuły powieści autora, od którego nazwiska powstało określenie chorobliwej skłonności do przeżywania cierpień. O tym, że w tym filmie tożsamość, również płciowa, jest czymś chwiejnym, na długo przed finałową metamorfozą bohatera przekonuje fakt, że od czasu do czasu wydawać się może, iż kobieca postać jest drag queen, a więc mężczyzną przebranym za kobietę. Wraz z postępem akcji mnożą się pytania, a wyczerpują możliwe na nie odpowiedzi. Czy kobieta jest tą osobą, za którą się podaje? A może, jak wyznaje w pewnym momencie, pozostaje w zmowie z żoną bohatera, zwłaszcza że wiele wskazuje na to, że pozorują oni odbywane rozmowy telefoniczne? A może?… Polański oddaje też hołd Antonioniemu, kiedy, zgodnie z teatralną praktyką, markowanym czynnościom bez wykorzystywania rekwizytów towarzyszą związane z nimi odgłosy akustyczne (kładzenia niewidocznej filiżanki na nieistniejącym talerzyku i mieszanie łyżeczką cukru, darcie kartek z zawartą umową), a przywodzące słynną sekwencję zamykającą „Powiększenie”, w której rozgrywana jest nieistniejącymi piłeczkami partia tenisa, lecz w pewnym momencie pojawia się odpowiadający im dźwięk. „Wenus w futrze” (Venus en fourrure). Scen. David Ives i Roman Polański na podstawie sztuki DavidaIves’a oraz powieści Sacher-Masocha. Reż. Roman Polański. Zdj. Paweł Edelman. Muz. Alexandre Desplat. Prod. Francusko-polska 2013.